top2011

avatar

Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.

- przejechane: 180830.42 km
- w tym teren: 65517.10 km
- teren procentowo: 36.23 %
- v średnia: 22.65 km/h
- czas: 330d 19h 49m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

baton rowerowy bikestats.pl

Wyprawy z sakwami

polska
logo-paris
logo-alpy
TN-IMG-2156 TN-IMG-2156

Zrowerowane gminy



Archiwum 2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

wyprawy

Dystans całkowity:7862.07 km (w terenie 401.00 km; 5.10%)
Czas w ruchu:404:22
Średnia prędkość:19.44 km/h
Maksymalna prędkość:83.56 km/h
Suma podjazdów:16277 m
Liczba aktywności:59
Średnio na aktywność:133.26 km i 6h 51m
Więcej statystyk
  • dystans : 196.24 km
  • teren : 1.00 km
  • czas : 08:56 h
  • v średnia : 21.97 km/h
  • v max : 36.86 km/h
  • rower : Sztywna Biria
  • Poznań - Paryż - Amsterdam, dzień 2

    Niedziela, 14 lipca 2013 • dodano: 03.08.2013 | Komentarze 5


    Jak się jest u Kornelci, Asiczki i Piotrka to wiadomo że czas bardzo miło upływa :)
    Tegoż niedzielnego dzionka tak dobrze się spało, pogaduszki i pyszne śniadanie spowodowały że na dalszą trasę wyruszyliśmy ponad godzinę później.

    Pamiątkowa fotka w 100% musi być ! © JPbike

    Trochę chłodnawo było i znów zmuszeni byliśmy stoczyć walkę z niesprzyjającym w kręceniu na zachód wietrze.
    Spodziewałem się że ciężko będzie w takich warunkach trzasnąć dwusetkę z sakwami. Nie myliłem się.

    Żegnamy nasz kraj i wkraczamy do Niemiec © JPbike

    Pierwszy postój nastąpił w przygranicznym Bad Muskau, w tamtejszym parku z okazałym pałacem, zresztą wcześniej, podczas startowego dnia wyprawy Dookoła Polski miałem okazję zwiedzić tamte okolice.

    W parku w Bad Muskau. Dbają tam o wszystko :) © JPbike

    Przerwa przy białej ławeczce © JPbike

    No i zaczęło się wielkie kręcenie przez całe Niemcy ze wschodu na zachód.
    Zarówno w mijanych miasteczkach, jak i poza nimi wszędzie czysto, dbają tam o szczegóły.
    A tamtejsze asfalty równe jak stół, no takie że idealnie wycentrowane koła to podstawa :)

    Strasznie gładziutko na tych niemieckich szosach :) © JPbike

    Popołudniową porą czas na przerwę obiadową, padło na fajną miejscówkę przy wielkim zbiorniku wodnym – Sedlitzer See.
    Co jedliśmy – to będzie opisywał mianowany przeze mnie szef kuchni – Drogbas :)

    Jak widac - mamy wszystko co potrzeba © JPbike

    Po umyciu garów trzeba było pokonać porządny podjazd © JPbike

    Po przerwie pomykaliśmy dalej. Mijane krajobrazy nie różniły się zbytnio od tych wielkopolskich.

    Nietypowe znaki. Dbają tam o swoich obywateli © JPbike

    Las elektrowni wiatrowych - na trasie było ich tysiące © JPbike

    Zamek Hartenfels w Torgau © JPbike

    Po przekroczeniu Torgau zapadł zmrok i trzeba było się rozglądać za miejscówką na obóz.
    Po krótkich poszukiwaniach padło na niefajne miejsce, przy drzewach obok jakiejś fabryki.
    Komary nie dawały spokoju, po rozbiciu namiotu i wpakowaniu bagażu do środka czas spać.

    ŻARY – Lipniki Łużyckie – Czaple – Łęknica – granica PL/D – Bad Muskau – Spremberg – Sedlitz – Senftenberg – Lauchhammer – Elsterwerda – Bad Liebenwerda – TORGAU (2 km za rogatkami)

    Dzień pierwszy, dzień trzeci.



  • dystans : 220.91 km
  • teren : 5.00 km
  • czas : 09:25 h
  • v średnia : 23.46 km/h
  • v max : 54.69 km/h
  • rower : Sztywna Biria
  • Poznań - Paryż - Amsterdam, dzień 1

    Sobota, 13 lipca 2013 • dodano: 01.08.2013 | Komentarze 11


    Nadszedł w końcu ten długo oczekiwany dzień, by rozpocząć swoją drugą w życiu wielodniową wyprawę rowerową z sakwami.
    Poranna krzątanina przebiegła sprawnie i po 7-mej mogłem ruszyć spod domu blisko 40 kilogramowym rumakiem na podbój Paryża, obejrzenie finału Tour de France i w końcu zdobycie Amsterdamu.
    Jako że wcześniej rozesłałem info znajomym, by mogli pokonać z nami trochę pierwszych kilometrów, to na miejscu zbiórki, w okolicach Strzeszynka oprócz mojego kompana Drogbasa zjawiło się kilku kumpli, wszyscy na szosówkach – klosiu, Marc, z3waza i seba284 – ten ostatni na oslickowanym mtb.

    Ekipa eskorty startowej :) © JPbike

    No to RUSZYLIŚMY !
    Od razu w peletoniku zrobiło się miło i wesoło :)

    Klosiu zapragnął chociaż przez chwilę poczuć się wyprawowiczem :) © JPbike

    Ciekawostka – prędkość maksymalną tegoż dnia mojego objuczonego rumaka rozwinął sam Mariusz !

    No, podjeżdżików nie zabrakło © JPbike

    Hura ! Dołączył do nas Super Facet na rowerze – Jurek :) © JPbike

    I w takim składzie wspólnie dokręciliśmy do Skrzynek, gdzie szosoni i Seba odłączyli od nas i pognali w drogę powrotną.
    Natomiast Jurek57 przejął rolę naszego przewodnika.
    Trzeba wspomnieć że tegoż dnia mieliśmy iście wmordewindową jazdę, cóż, trzeba jakoś radzić.

    Przerwa przy pałacu w Wąsowie © JPbike

    Nowy Tomyśl. Największy wiklinowy kosz świata ! © JPbike

    Pierwszy wspólny browarek postawił Jurek :) © JPbike

    W Nowym Tomyślu Jurek odłączył od nas i od tego momentu, byliśmy zdani na samych siebie.

    Teraz już jedziemy sami, we dwójkę, miny takie sobie, to przejdzie :) © JPbike

    Skansen parowozów w Wolsztynie © JPbike

    Na Ziemi Lubuskiej troszkę interwałów się znalazło © JPbike

    Do Żar dokręciliśmy bez problemów, chociaż wspomniany niesprzyjający wiatr i troszkę lubuskich interwałów trochę sił z nas wykrzesały. Średnia prędkość tegoż dnia wyszła niezła jak na sakwiarzy :)

    W Żarach. Podziwiamy wypaśne czołgi © JPbike

    Rynek w Żarach © JPbike

    Przerwa przy ławeczce Telemanna © JPbike

    W Żarach mieszkają Kornelcia, Asiczka i Piotrek. Z tymi świetnymi przyjaciółmi oczywiście wcześniej się zagadałem i zatrzymaliśmy się na nockę właśnie tam u nich. Cały wieczór i część nocy a jakże bardzo miło zleciały :)

    Dzięki wszystkim za świetnie spędzony pierwszy dzień naszej wyprawy.

    POZNAŃ - Kiekrz - Sady - Lusówko - Niepruszewo - Skrzynki - Buk - Niegolewo - Michorzewo - Kuślin - Wąsowo - Nowy Tomyśl - Boruja Kościelna - Wolsztyn - Obra - Świętno - Kolsko - Konotop - Lubięcin - Nowa Sól - Kożuchów - Żagań - ŻARY

    Podsumowanie, dzień drugi.



  • dystans : 89.65 km
  • teren : 2.00 km
  • czas : 04:36 h
  • v średnia : 19.49 km/h
  • v max : 49.66 km/h
  • rower : Sztywna Biria
  • Weekendowa próba przedwyprawowa - dzień 2

    Niedziela, 23 czerwca 2013 • dodano: 25.06.2013 | Komentarze 6


    Obudziłem się krótko po 7-mej, całkiem wyspany.
    Na zewnątrz piękny poranek, w namiocie warunki iście tropikalne :)
    Poranna toaleta, śniadanie, kawa i pakowanie wszystkiego poszły sprawnie.

    Nasza miejscówka w okolicy Lędzina © JPbike

    Najpierw trzeba było się wydostać z tych chaszczy :) © JPbike

    Na promenandzie w Rewalu © JPbike

    Trzęsacz ze sławnymi ruinami kościółka © JPbike

    Replika Krzyża z Giewontu w Pustkowie © JPbike

    Drogbas w drodze na plażę w Pobierowie © JPbike

    Na plaży zarządziliśmy postój na drugie śniadanie plus Bosmanik :)
    Tymczasem od zachodu nadciągały przeróżne jasne i ciemne chmury ...

    Lansik w Pobierowie © JPbike

    Przejazd przez most zwodzony w Dziwnowie © JPbike

    Na drodze nr 102. Woliński Park Narodowy zaskoczył nas podjazdami :) © JPbike

    Przerwa na punkcie widokowym, na Gosaniu © JPbike

    Sakwiarskie PURE MTB ! © JPbike

    Po dojechaniu do Międzyzdrojów i zrobieniu zakupów, z racji braku czasu i zbyt dużego lenistwa na trasie zapadła decyzja że zamiast planowanej jazdy do Szczecina przez Świnoujście, Wolin i wzdłuż Zalewu Szczecińskiego udamy się jedynie do Świnoujścia i stamtąd wracamy do Poznania pociągiem.

    Na plaży w Międzyzdrojach. Znowu oddajemy się lenistwu :) © JPbike

    Rejs na pokładzie promu "Bielik" :) © JPbike

    Przystań jachtowa w Świnoujściu © JPbike

    Podziwiamy duże statki. Trochę ich było © JPbike

    Niestety, szybko zbliżał się czas odjazdu składu do Pyrlandii, trzeba było wracać na prom i na dworzec kolejowy, a chcieliśmy jeszcze coś tam pozwiedzać włącznie z przekroczeniem granicy polsko-niemieckiej ...
    Na dworcu zjawiliśmy się na 5 min przed odjazdem pociągu relacji Świnoujście - Przemyśl.
    Wagonu rowerowego nie było, skoro "rezerwacje" mamy to wpakowaliśmy się do pierwszego wagonu, tłoczno było, masakra jakaś, szczegółów oszczędzę, PKP to porażka !
    Krótko po 22-tej wylądowaliśmy w Poznaniu i wtedy można było się cieszyć z udanej próby przedwyprawowej.

    Miejscówka w Lędzinie - Rewal - Trzęsacz - Pustkowo - Pobierowo - Łukęcin - Dziwnówek - Dziwnów - Międzywodzie - Wisełka - Międzyzdroje - Świnoujście - powrót PKP do Poznania



  • dystans : 313.06 km
  • teren : 10.00 km
  • czas : 13:03 h
  • v średnia : 23.99 km/h
  • v max : 48.74 km/h
  • rower : Sztywna Biria
  • Weekendowa próba przedwyprawowa - dzień 1

    Sobota, 22 czerwca 2013 • dodano: 24.06.2013 | Komentarze 12


    Przed naszą wyprawą do Paryża trzeba zrobić długodystansową próbę z sakwami.
    Brak czasu, praca, praca, więc padło na mocny dwudniowy wyskok nad morze :)
    W piątek popołudniu i wieczorem miałem trochę krzątaniny sprzętowej, która uniemożliwiła mi ucięcie drzemki. Cóż, będzie hardcore i próba przetrwania całej doby w siodle. I tak o 0:20 ruszyłem nocnymi ulicami Poznania do Drogbasowej chaty.
    Już pierwsze kilometry z obciążeniem od razu przypomniały mi ostatnią wyprawę - Dookoła Polski i dzięki temu nie miałem żadnych problemów z przyzwyczajeniem się do jazdy z załadowanymi sakwami, torbą na kierownicę i worem transportowym. A dla Jarka wyprawa rowerowa to zupełna nowość :)

    Gotowi do długodystansowej jazdy (godz.1:37) :) © JPbike

    Nocna jazda 11-tką. Fajne diody na środku jezdni © JPbike

    Od Obornik miło się jedzie, temperatura przyjemna (17*C). Zaczyna świtać (godz.3:53) © JPbike

    W sumie nocny odcinek dość szybko zleciał, tempo mieliśmy dobre i na poziomie 26 km/h :)

    Przerwa przy sławnym moście nadnoteckim w mieście klosia :) © JPbike

    Wschód słońca nad Notecią (godz.4:35) © JPbike

    Jedzie Drogbas Wyprawowicz. Troszkę się ochłodziło i rękawki poszły w ruch © JPbike

    Koniec Wielkopolski, tam jedziemy :) © JPbike

    Okolice Wałcza. Klimatyczna jazda o poranku (godz.6:22) © JPbike

    Między Czaplinkiem a Połczynem Zdrój biegnie najpiękniejszy odcinek © JPbike

    W Połczynie Zdrój nastąpiła przerwa na kawę i wizyta w sklepie.
    Po przejechaniu 205 km czas na dłuższy postój i uzupełnianie kalorii.
    Wtedy obaj zaczęliśmy czuć nogi, to chyba wina mocnego tempa jak na ścigantów przystało.
    No, nie wspomnę już że od 5 rano zdarzały mi się momenty zasypiania za kierownicą :)
    A na ostatnim odcinku, aż do Kołobrzegu interwałowy charakter szosy w połączeniu z wmordewindem dał nam popalić tak że ostatnie 40 km to była istna męczarnia, zmęczenie i głód narastały.
    Kręcąc tędy, czuliśmy się tak jakbyśmy byli non stop na długim podjeździe ...

    Ano, zajechałem nad Bałtyk (263 km od domu) :) © JPbike

    Nadmorski lansik z pizzą i piwkiem - poszły jak woda :) © JPbike

    Planowaliśmy pospać godzinkę, a tak zleciały ... ponad 3 godziny :) © JPbike

    Jedziemy dalej wzdłuż wybrzeża na zachód. Most w Dźwirzynie © JPbike

    Przeprawa przez Regę w Mrzeżynie © JPbike

    Trochę szuterku się znalazło :) © JPbike

    A tutaj to zastanawiałem sie czy nie zjechać w dół po klifie ;) © JPbike

    W planach był nocleg w takim miejscu, ale zaatakowała nas chmara meszek :( © JPbike

    Pięknie tam ! Dzika plaża i zachodzące słońce (godz.20:35) © JPbike

    Odcinek nowej rowerówki Mrzeżyno - Pogorzelica to stara wojskowa droga © JPbike

    Po takiej nawierzchni to testowaliśmy bagażniki i sakwy - wytrzymały wszystkie wertepy :) © JPbike

    I tak po zajechaniu do Pogorzelicy powoli dzień dobiegał końca, czas rozglądać się za miejscówką na nocleg.
    Wszędzie pełno cywilizacji i komercji, skierowałem nas w głąb lądu i dość sprawnie udało się coś znaleźć wśród wysokiej trawy i chaszczy. Warunki i ilość komarów znośne (po wskoku w długie portki). Rozbicie namiotu, kolacyjka, piwko poszły sprawnie i poziom zmęczenia mieliśmy taki że błyskawicznie udało się zasnąć ...


    Poznań - Suchy Las - Złotniki - Chludowo - Ocieszyn - Oborniki - Dąbrówka Leśna - Ludomy - Połajewo - Przybychowo - Huta - Czarnków - Kuźnica Carnkowska - Trzcianka - Niekursko - Gostomia - Wałcz - Golce - Iłowiec - Machliny - Broczyno - Czaplinek - Stare Drawsko - Połczyn Zdrój - Bolkowo - Tychówko - Wygoda - Białogard - Karlino - Wrzosowo - Dygowo - Kołobrzeg - Grzybowo - Dźwirzyno - Rogowo - Mrzeżyno - Pogorzelica - Niechorze - miejscówka w Lędzinie

    KLIK do dnia drugiego.



  • dystans : 80.89 km
  • czas : 04:10 h
  • v średnia : 19.41 km/h
  • v max : 53.90 km/h
  • rower : Accent Tormenta 2
  • Dookoła Polski - dzień 7 :)

    Niedziela, 19 lipca 2009 • dodano: 29.07.2009 | Komentarze 7


    Gdy siódmego dnia wyprawy ledwo zacząłem się budzić, ledwo co otworzyłem oczy to zauważyłem jakiś siedzący przy oknie punkt z żółto-czerwoną koszulką.
    Kto to ? Pewnie jakieś widmo ... :)
    Po chwili okazało się że to … KOSMA !!!

    Poranek w schronisku, Kosma jak widać - daje czadu :)


    Po śniadaniu i spakowaniu się byliśmy gotowi do jazdy i zaczęło padać …
    Więc troszkę przeczekaliśmy deszcz i w końcu po 12:30 wyruszyliśmy na trasę, obierając kierunek na Ustroń.

    Męska część ekipy: Mavic, Matys, Młynarz - same „M” :)


    A to żeńska, Kosma tryska humorem po pokonaniu podjazdu :)


    Zajechaliśmy do Ustronia, zatrzymaliśmy się najeść i napić wyjątkowego browarka przy fajnym barze „Diabli Dołek”.

    Biesiada trwa …


    Znów pada, schowaliśmy się pod dachem, dalej biesiadując


    W tymże barze spędziliśmy ponad dwie godziny.
    Młynarz nawet zdrzemnął sobie :)
    W końcu przestało padać, wyszło nawet słońce i ruszyliśmy dalej. Monika zaprowadziła nas na ścieżkę rowerową biegnącą do Wisły z dodatkiem terenu, gdy tam wjechaliśmy to Paweł, który kręcił na szosówce od razu złapał kapcia. Łatanie trwało stosunkowo długo, więc ja i Matys pokręciliśmy na brzeg Wisły.

    Mój obładowany rumak w Ustroniu na nadwiślańskim moście


    Matys skacze do Wisły :)


    Po raz kolejny zaczęło padać, schowaliśmy się pod mostem


    To już druga drzemka Młynarza w ciągu jednego dnia :)


    W końcu Paweł uporał się z przebitą dętką, wypogodziło się, zdecydowaliśmy się wrócić na asfalt, była już godzina 17, Kosma musiała już wracać. Klik do relacji.

    Czułe pożegnanie z kosmą100 :)


    Następny kierunek obraliśmy na rodzinne miasto Adama Małysza.

    Postój na moście w Wiśle nad Wisłą


    Słodko :)


    Ekipa siódmego dnia wyprawy, wiadomo gdzie :)


    Przy skoczniach w Wiśle-Centrum


    Ciekawie do kogo Asiczka smsuje ?
    Pewnie do Małysza z prośbą o pomoc w wyborze odpowiednich nart :D


    Na krzyżówce w Wiśle niestety, dla mnie nadszedł czas na odłączenie się od ekipy i czas wracać do domu, urlop mi się skończył :(
    Po pożegnaniu z Jahoo, Młynarzem, Matysem, Mavicem i Pawłem już samotnie udałem się w kierunku do Bielska-Białej, a ekipa udała się do Istebnej.

    Po drodze bardzo chciałem zobaczyć nowe skocznie w Wiśle (Malinka) i Szczyrku (Skalite) i na koniec wspaniałej wyprawy pokonać jeszcze jeden solidny podjazd, więc jechałem we właściwym kierunku.

    Skocznia im. Adama Małysza w Wiśle-Malince, imponująca !


    Na długim podjeździe


    Po wjechaniu na przełęcz, niektórzy na mnie, bikera, który z takim ładunkiem wjechał na 940 metrową wysokość dziwnie patrzyli i pewnie z niedowierzaniem :)

    Na Przełęczy Salmopolskiej (940 m)


    Natomiast długi, nawet dość długi zjazd do Szczyrku pokonałem bez szaleństw.
    Zaczęło się po raz kolejny chmurzyć.

    JPbike przy średnich skoczniach w Szczyrku-Skalite


    Następnie, dokręcając do Bielska-Białej rozpadało się, włożyłem na siebie pelerynkę i myk w deszczu


    Zapadł zmrok – udałem się na dworzec PKP i najpierw osobówka mnie i mojego bike'a zawiozła do Katowic.
    Spędziłem tam na dworcu parę nocnych godzin, korzystając z kafejki i nocnego kręcenia :)

    Nocny Spodek. Ciekawie czy da się nim odlecieć :)


    Skład z przestronnym wagonem rowerowym, który zawiózł mnie do Poznania ruszył o 7:34.
    Był już poniedziałek i normalnie powinienem być już w pracy ...
    Do Stolicy Wielkopolski dotarłem krótko przed 14.
    I tak zakończyła się moja pierwsza wyprawa … SUPER WYPRAWA !!! :)

    Wielkie, bardzo wielkie dzięki dla wszystkich, z którymi miałem wielką przyjemność podróżować z sakwami – było super, wspaniała przygoda i … czekam na następną wyprawę :)))))))

    CIESZYN - Bażanowice - Goleszów - Ustroń - Wisła - Przełęcz Salmopolska (940 m) - Szczyrk - Buczkowice - BIELSKO-BIAŁA ... i dalej PKP przez Katowice do domu

    Dzień szósty ... :)



  • dystans : 133.45 km
  • czas : 06:34 h
  • v średnia : 20.32 km/h
  • rower : Accent Tormenta 2
  • Dookoła Polski - dzień 6 :)

    Sobota, 18 lipca 2009 • dodano: 28.07.2009 | Komentarze 5


    Ranek szóstego dnia wyprawy przywitał nas upałem … pospaliśmy do 9-tej :)
    Po solidnym śniadaniu przygotowanym przez sympatyczną rodzinę Piotrka mieliśmy troszkę krzątaniny sprzętowej … wyprane ciuchy szybko wyschły i w sakwach zrobiłem porządek :)

    Po pożegnaniu z rodziną Młynarza wyruszyliśmy na trasę w południe :)
    Już po starcie niebo zaczęło się chmurzyć …

    Początkowo, jak i większość dzisiejszej trasy kręciliśmy przez pagórkowate tereny Ziemi Opolskiej i Śląskiej …

    Jahoo i Młynarz na trasie … :)


    W drodze do Głubczyc …


    W Głubczycach zatrzymaliśmy się na tamtejszym rynku i wcinaliśmy lodziki :)
    Natomiast zanim wyjechaliśmy z tegoż miasta zaczął wiać mocny wiatr w … plecy :)
    Niezłe prędkości osiągaliśmy jak na obładowane nasze rumaki :)

    Ruiny kościoła w Nowej Cerekwi


    Kombajnowa blokada drogi przed Kietrzem :)


    Asiczka wykręca ostatnie metry na Ziemii Opolskiej …


    … nasz peleton już w województwie śląskim – pędzi w kierunku Raciborza :)


    Gdy dojechaliśmy do Raciborza to … zaczęło padać (burza) …

    Ulewa …


    Nasze przeczekiwanie na stacji paliw aż przestanie lać …


    Przestało padać i Młynarz obrał kierunek do swojej sympatycznej rodzinki, mieszkającej w Raciborzu - zatrzymaliśmy się tam, zjedliśmy coś, i kawę wypiliśmy :)
    W momencie gdy zbieraliśmy się do dalszej jazdy to … znów spadł deszcz i kolejne przeczekiwanie …
    A gdy przestało (nie całkowicie) padać to ruszyliśmy i zatrzymaliśmy się ponownie przy stacji paliw, by cieplej się ubrać i znowu rozpadało się …

    Kręcimy dalej … w strugach deszczu :)


    Ta rzeka to oczywiście ODRA :)


    Następnie teren stawał się coraz bardziej średnio górzysty, były podjazdy i zjazdy …
    W Wodzisławiu Śląskim zatrzymaliśmy się przy McDonaldzie zjeść i wypić cos ciepłego, zapadł zmrok, przestało padać …
    W Zebrzydowicach, czekając na szczycie podjazdu odebrałem sms-ika od Piotrka: „kapeć” – tym razem Asiczka łatała :)

    Nocne przeczekiwanie na Jahoo i Młynarza … „kapeć” :)


    Po naprawie ruszamy w kierunku naszego celu dnia – do Cieszyna, gdzie mieliśmy zapewniony nocleg w schronisku … dobijając do tegoż miasta zaczął znów padać deszczyk i w końcu docieramy (o godz. 0:30) na miejsce, gdzie czekał na nas Mavic :)

    Nasza noclegownia w schronisku :)


    Spać udajemy się po 2-giej w nocy … no cóż to są wakacje … :)))

    Trasa: KAZIMIERZ – Lisięcice – Głubczyce – Bernacice – Boguchwałów – Sucha Psina – Nowa Cerekwia – Kietrz – Pietrowice Wielkie – Kornice – Racibórz – Bieńkowice – Krzyżanowice – Wodzisław Śląski – Mszana – Jastrzębie Zdrój – Zebrzydowice – Kończyce Małe – CIESZYN

    Dzień piąty, dzień siódmy ... :)

    V max – 53.7 km/h



  • dystans : 152.88 km
  • czas : 07:54 h
  • v średnia : 19.35 km/h
  • rower : Accent Tormenta 2
  • Dookoła Polski - dzień 5 :)

    Piątek, 17 lipca 2009 • dodano: 27.07.2009 | Komentarze 8


    Piąty dzień naszej wyprawy rozpoczął się od wczesnej pobudki – tradycyjnie to standard, gdy się nocuje pod namiotem :)
    Tegoż dnia pogoda była w pełni letnia … zapowiadał się gorący dzień :)

    Nasza miejscówka na stoku narciarskim w Lądku Zdrój … ponoć spaliśmy na lekkiej stromiźnie, która powodowała częste zsuwanie w dół na karimatach … :)))


    Po zwinięciu obozowiska udaliśmy się do sklepu spożywczego …

    … i zajechaliśmy do Parku Zdrojowego, gdzie zjedliśmy śniadanie przy tej fontannie, robiło się coraz cieplej …


    … uff gorąco było … więc namoczyliśmy się w fontannie :)


    Na trasę wyruszyliśmy po 9:30 i obraliśmy kierunek na Złoty Stok

    Zabytkowy most w Lądku Zdrój nad potokiem Biała Lądecka


    Zaczął się długi, kręty podjazd, biegnący na Przełęcz Jaworową (705 m), na którym niemal od początku dałem sobie wycisk do góry … a na szczycie przeczekałem sobie na resztę ekipy ponad 10 minut :)
    Piotrek napisał o mnie na swoim blogu : „Jacek ma dynamit w nogach …” :)))
    A Kosma przysłała mi smsika: „Jacek, zwolnij pod te górki, bo Młynarzowi język wkręca się w szprychy” :)))

    Widoczek z podjazdu na Przełęcz Jaworową


    Jahoo zjeźdża … bardzo aerodynamicznie :)))


    Uliczka w Złotym Stoku …


    Kolejka przy Kopalni Złota z JPbike na pokładzie :)


    Przy tejże zabytkowej Kopalni spędziliśmy troszkę czasu, odpoczęliśmy, porobiliśmy fotki …

    … i zajechał do nas na szosówce Zielak :)


    Wyruszając na dalszą trasę - Matys złapał kapcia … pierwszego na wyprawie :)))

    Po naprawie ruszamy i Zielak nas naprowadził na boczną drogę biegnącą do Paczkowa


    Na skrzyżowaniu pożegnaliśmy się z Zielakiem … i góry zniknęły – na szczęście nie na długo :)


    Dojeżdżając do Paczkowa - zauważyłem stojącego na chodniku jakiegoś faceta z aparatem … hmm kto to ? nasz fotoreporter ? :D
    Po chwili okazało się że to … Darek !!! – przyjechał pokręcić z nami – każdy z nas się bardzo cieszył :)))

    Następnie, kręcąc w piątkę zrobiliśmy rundkę po rynku w Paczkowie, zatrzymując się przy tamtejszym Muzeum Gazownictwa


    Dalej jedziemy w kierunku do Otmuchowa, zatrzymując się przy Jeziorze Otmuchowskim, gdzie … Darek naprawia przebitą dętkę :)))


    Jezioro Otmuchowskie i zapora


    W Otmuchowie zrobiliśmy postój i stamtąd skierowaliśmy się na boczną drogę w kierunku do Nysy … uff gorąco się zrobiło, więc …

    … po zajechaniu nad Jezioro Nyskie ja, Młynarz i Matys wskakujemy po ochłodę do wody – ale frajda :)))


    Wariaci na wale … :D


    Jazda wzdłuż nyskiego wału …


    Fajny ten nasz kraj – ekipa wyjeżdża ze wsi Koperniki … a ja mieszkam na os. Kopernika :D


    Górskie krajobrazy wróciły … :)))


    Jest OK – Matys to potwierdza :)


    Na trasie Asiczka ma takich mocno dopingujących Ją kibiców :D


    Przerwa w drodze do …


    … Głuchołaz :)


    W Głuchołazach, mieście, gdzie urodził się Młynarz poznaliśmy tamtejszy rynek, miejsce narodzin, ochrzczenia, zamieszkania Piotrka … :)

    Po jakimś czasie znajdujemy się w barze z takim symbolem :)


    Po najedzeniu i napiciu się powoli zapadał zmrok, udaliśmy się do babci Piotra, gdzie wypiliśmy kawę i już po ciemku ruszyliśmy dalej … :)

    Z Głuchołaz Młynarz nas kieruje na boczną i fajną drogę biegnącą do Prudnika, gdzie dołącza do nas Paweł z Nowej Soli – na szosówce z sakwami :)


    Od tamtej chwili niezłe tempo narzuciliśmy, po dotarciu do Głogówka na stacji paliw pożegnaliśmy się z Darkiem, który zdecydował wrócić do swojego domku … klik do Jego relacji :)
    A my udaliśmy się do Kazimierza, gdzie mieliśmy nocleg u rodziny Piotrka, dotarliśmy tam po godz. 0:30, najedliśmy się, wypraliśmy cześć ciuchów i wykąpani poszliśmy spać dość póżno :)))

    Trasa: Miejscówka w LĄDKU ZDRÓJ – Przełęcz Jaworowa (705 m) – Złoty Stok – Kamienica – Paczków – Stary Paczków – Ścibórz – Otmuchów – Ulanowice – Grądy – Goświnowice – Jędrzychów – Nysa – Biała Nyska – Koperniki – Kijów – Burgrabice – Gierałcice – Głuchołazy – Konradów – Jarnołtówek – Pokrzywna – Prudnik – Laskowice – Wierzch – Mochów – Głogówek – KAZIMIERZ

    Dzień czwarty, dzień szósty ... :)

    V max – 48.1 km/h



  • dystans : 103.31 km
  • czas : 05:55 h
  • v średnia : 17.46 km/h
  • rower : Accent Tormenta 2
  • Dookoła Polski - dzień 4 :)

    Czwartek, 16 lipca 2009 • dodano: 26.07.2009 | Komentarze 14


    Czwartego dnia wyprawy, korzystając z wygodnego noclegu w domku pospaliśmy sobie odrobinę dłużej ... :)

    Poranek na znacznej wysokości przywitał nas słońcem, mgłą i ... Autosanem :)


    Wczorajsza, często deszczowa jazda spowodowała, że nasze wspaniałe maszyny trzeba było przesmarować ...


    ... i zabrać się za suszenie w słońcu sprzętu, ciuchów i SPD-ów :)


    Wylegując się na słońcu z herbatką dałem reszcie ekipy znać: "Pięknie tu i jak na wakacjach" ... właśnie o to mi chodziło :)

    Koszulki BikeStats potrafią dotrzeć wszędzie ... i pokazać piękne krajobrazy :)


    No i ruszyliśmy na trasę ... po 11-tej ... :)

    Góry Stołowe w pełnej krasie ... już wiem że wrócę tam z rowerem i to nie raz :)


    Radość Piotrka na zjeździe do Kudowy Zdrój :)))


    … i jeszcze większa radość … z zaburzeniem grawitacji :D


    Z Kudowy Zdrój wydostajemy się na boczną drogę i obieramy kierunek do Dusznik Zdrój


    Zaczął się niezły podjazd do Kulina na którym już tradycyjnie … odskakuję do góry od reszty ekipy :)))

    W drodze do Dusznik Zdrój …


    Na rynku w Dusznikach Zdrój
    Zrobiliśmy tam krótką przerwe na lodziki :)


    Czteroosobowa ekipa czwartego dnia wyprawy przed Muzeum Papiernictwa :)


    Następnie kierujemy się, również boczną drogą do Zieleńca, początkowo przyjemnym podjazdem, by w końcówce …


    … pokonać coś takiego … :)


    Panoramka z arcywidokowego Zieleńca (ok. 800 m)… :)


    Na zjeździe z Zieleńca wycisnąłem swoje v max wyprawy – 63.6 km/h … :)

    Asiczka i mój bike na rowerowym szlaku ER-2 … tamte góry w oddali to już … Czechy :)


    Faceci przy maszynie … Matys przesadził i padł … :D


    W Czechach też byliśmy … minutkę :)))


    Kolejny podjazd przed nami – na Przełęcz Spaloną (788 m) …


    Widoczek z Przełęczy Spalonej :)


    Natomiast blisko 10 kilometrowy, super kręty i z serpentynami zjazd do Bystrzycy Kłodzkiej dostarczył nam sporo radości :)

    Każdy z nas zjeżdżał tak szybko … fotka wszystko wyjaśnia :)))


    Zabytkowy kościółek przed Bystrzycą Kłodzką, ponoć mieliśmy okazję zwiedzić od środka :)


    Wielodniowe kręcenie przez nasz piękny kraj daje okazję do wielu ciekawych spotkań … :)))


    W Bystrzycy Kłodzkiej zatrzymaliśmy się na tamtejszym rynku na posilenie się, mieliśmy również sympatyczne towarzystwo miejscowych i kierowców TIR-ów ze Śląska … :)


    Panoramka na Bystrzycę Kłodzką


    Po posileniu udaliśmy się na ostatni długi podjazd tegoż dnia – biegnący na Przełęcz Puchaczówka (897 m) u podnóża Czarnej Góry (1205 m), w połowie podjazdu Młynarz zerwał łańcuch … po naprawie szczyt osiągnęliśmy przy zapadającym zmroku …

    Zachód słońca znad Przełęczy Puchaczówka :)


    Natomiast zjazd z przełęczy pokonywaliśmy już po ciemku i z lampkami … szaleńcy z nas :)
    Po zjechaniu do Stronia Śląskiego zatrzymaliśmy się po picie przy sklepie … monopolowym :)
    Ze Stronia Śląskiego Matys nas poprowadził do miejscówki na stoku narciarskim w Lądku Zdrój - rozbiliśmy tam namiociki, łyknęliśmy Piasta przy pięknym gwieździstym niebie i … spać :)

    Trasa: Miejscówka przed OSTRĄ GÓRĄ (ok. 700 m) – Karłów – Kudowa Zdrój – Jerzykowice Wielkie – Dańczów – Gołaczów – Kulin – Słoszów – Duszniki Zdrój – Zieleniec (ok. 800 m) – Lasówka – Mostowice – Przełęcz Spalona (788 m) – Nowa Bystrzyca – Stara Bystrzyca – Bystrzyca Kłodzka – Pławnica – Idzików – Przełęcz Puchaczówka (897 m) – Sienna – Stronie Śląskie – Stojków – miejscówka w LĄDKU ZDRÓJ

    Dzień trzeci, dzień piąty ... :)
    V max – 63.6 km/h



  • dystans : 117.72 km
  • czas : 06:21 h
  • v średnia : 18.54 km/h
  • v max : 46.30 km/h
  • rower : Accent Tormenta 2
  • Dookoła Polski - dzień 3

    Środa, 15 lipca 2009 • dodano: 24.07.2009 | Komentarze 10


    Trzeciego dnia wyprawy pobudka również była wczesna - o 6-tej rano :)


    Nasza druga i fajna miejscówka - wśród skałek


    Na miejscu śniadanie, kawa i obraliśmy kierunek do Kamiennej Góry.

    Widoczek z Rozdroża Kowarskiego (787 m)


    Po fajnym i długim zjeździe do Kamiennej Góry nastąpiło pożegnanie z Kosmą100, która obrała kierunek na Wałbrzych (klik do Jej relacji). A my kręciliśmy dalej w kierunku Krzeszowa, gdzie znajduje się okazałe opactwo cysterskie, tam również zrobiliśmy przerwę.

    Bazylika Mniejsza w Krzeszowie


    Jahoo dzielnie radzi na podjazdach. Twarda z Niej bikerka !


    Widoczek z trasy na góry Parku Krajobrazowego Sudetów Wałbrzyskich


    Kręcąc w pobliżu Boguszowa-Gorce zaczęło padać i wszyscy sięgnęliśmy do sakw po kurtki przeciwdeszczowe.

    Jedziemy dalej w deszczyku ...


    ..... :)


    Kościółek w Rybnicy Leśnej


    W drodze do Głuszycy ...


    W Głuszycy zatrzymaliśmy się przy barze "Marysieńka" i solidnie się najedliśmy :)

    Przy tym barze Kinga i Łukasz zdecydowali się odłączyć od ekipy.
    Od tamtej chwili kręciliśmy w czteroosobowym składzie i przestało padać :)

    Wyjazd z Głuszycy, chmury deszczowe za nami


    Widoczek na Góry Sowie


    Po długim zjeździe przez Nową Rudę, Ścinawkę Górną i Średnią udaliśmy się przez wiadukt w Ratnie Dolnym do ...


    ... Wambierzyc, przy barokowej bazylice


    Na tamtejszym placu spotkaliśmy Wojciecha Mochockiego, kolarza-podróżnika, poza wspólna rozmową o wyprawach zbierała się burza, schowaliśmy się pod wiatę przystankową.

    No i lunęła ulewa, wody przybywa, a studzienki kanalizacyjne nie dają rady


    Po ulewie Młynarz dał efektowny pokaz jazdy przez głęboką na 10 cm kałużę :D


    Jak widać ... zgrana ekipa :)


    Następnie przez Radków i wizycie w sklepiku spożywczym rozpoczęliśmy pokonywanie długiego podjazdu zwanego Drogą Stu Zakrętów - w całości przez las i wśród Gór Stołowych. Muszę przyznać że fajnie się tędy podjeżdżało :)))

    Skały w Parku Narodowym Gór Stołowych


    Górski zachód słońca ... piękny :)


    Po osiągnięciu kulminacji podjazdu w Karłowie (ok 700 m) powoli zapadał zmrok i udaliśmy się w kierunku na Ostrą Górę i Asiczka znalazła tam SUPER nocleg w domku na znacznej wysokości niedaleko Szczelińca.
    Po prostu ... PRAWDZIWE WAKACJE !

    Na zakończenie trzeciego dnia wyprawy absolutnie koniecznie trzeba było czymś uczcić - złocistym napojem :)


    Spać udajemy się tradycyjnie grubo po północy.

    Trasa: Miejscówka za KOWARAMI - Przełęcz Kowarska (727 m) - Ogorzelec - Leszczyniec - Szarocin - Kamienna Góra - Krzeszów - Grzędy - Czarny Bór - Boguszów Gorce - Unisław Śląski - Rybnica Leśna - Grzmiąca - Głuszyca - Głuszyca Górna - Świerki - Ludwikowice Kłodzkie - Nowa Ruda - Włodowice - Ścinawka Górna - Ścinawka Średnia - Ratno Dolne - Wambierzyce - Ratno Dolne - Ratno Górne - Radków - Droga Stu Zakrętów (super) - Karłów - nocleg przed OSTRĄ GÓRĄ (ok 700 m)

    Dzień drugi, dzień czwarty ... :)



  • dystans : 100.39 km
  • czas : 05:47 h
  • v średnia : 17.36 km/h
  • v max : 59.10 km/h
  • rower : Accent Tormenta 2
  • Dookoła Polski - dzień 2

    Wtorek, 14 lipca 2009 • dodano: 23.07.2009 | Komentarze 11


    Pobudka drugiego dnia wyprawy była wczesna, drobno pokropiło, i najważniejsze, że było dość ciepło. Tegoż dnia zaczęła się prawdziwie górska jazda przez Sudety Zachodnie, na to czekałem :)

    Nasza pierwsza miejscówka przed Leśną


    Po zwinięciu obozowiska ruszamy w kierunku Leśnej


    W Leśnej ...


    No, zaczęło się podjazdowo ...


    ... i kręto :)


    Na Zamku Czocha


    ....... :)


    Na dziedzińcu zamku urządziliśmy sobie śniadanie


    OGNIA w d... :D


    Ekipa drugiego dnia wyprawy, pełny luzik :)


    W drodze do Świeradowa Zdrój


    Góry, góry, nasze góry !!! (Izery i w oddali Karkonosze)


    JPbike na szczycie podjazdu - zawsze warto dla takich widoczków wspinać się do góry :)


    W miejscowym Parku Zdrojowym robimy przerwę przy pijalni wód - miejscowa woda smakowała wyjątkowo !


    Tereny między Świeradowem Zdrój, a Karpaczem są mi dobrze znane i od wyjazdu z uzdrowiska przejąłem rolę przewodnika prowadzącego ekipę.

    Przerwa na Rozdrożu Izerskim (767 m)


    Na Zakręcie Śmierci, mnie tam nic nie straszyło :)


    No, zdarza się, że samowyzwalacz jest szybszy :)


    W Szklarskiej Porębie zrobiliśmy przerwę na obiad i ruszyliśmy krętym zjazdem w kierunku ...

    ... Wodospadu Szklarki :)


    A następnie przez Piechowice, Jelenią Górę (Sobieszów) i Sosnówkę skierowałem ekipę na jeden z solidnych podjazdów do Karpacza Górnego, wszyscy dali radę wjechać na górę :)

    Młynarz na podjeździe


    Jeden z najtrudniejszych podjazdów wyprawy zdobyty !
    Wjechać z sakwami i przyczepką to nie lada wyzwanie ...


    Natomiast ostrą stromiznę pod kościółek Wang oprócz mnie pokonali: Młynarz, Matys i Pixon - twardziele !


    Ekipa przy Wangu, wraz z sympatyczną rodzinką :)


    Młynarz i Matys na początku długiego zjazdu z widokiem na karkonoskie szczyty


    Śnieżka oświetlona zachodzącym słońcem


    Kolorowy zachód drugiego dnia wyprawy


    Po dotarciu (zjeździe) do Kowar i obraniu kierunku do Kamiennej Góry zdecydowaliśmy się rozbić namioty na parkingu na podjeździe przy skałkach.
    Fajna miejscówka, nawet był potok, gdzie można było się umyć, choć woda lodowata :)
    Spać udajemy się ponownie około północy.

    Nocleg przed LEŚNĄ - Leśna - Czocha - Złotniki Lubańskie - Złoty Potok - Giebułtów - Wolimierz - Pobiedna - Świeradów Zdrój - Rozdroże Izerskie (767 m) - Szklarska Poręba - Piechowice - Jelenia Góra (Sobieszów) - Podgórzyn - Marczyce - Sosnówka - Karpacz - Ściegny - Kowary - miejscówka za KOWARAMI

    Dzień pierwszy, dzień trzeci :)