top2011

avatar

Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.

- przejechane: 171235.03 km
- w tym teren: 62276.77 km
- teren procentowo: 36.37 %
- v średnia: 22.71 km/h
- czas: 312d 08h 31m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

baton rowerowy bikestats.pl

Wyprawy z sakwami

polska
logo-paris
logo-alpy
TN-IMG-2156

Zrowerowane Gminy



Archiwum 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

ponad 100 km

Dystans całkowity:26850.98 km (w terenie 4306.50 km; 16.04%)
Czas w ruchu:1158:42
Średnia prędkość:23.17 km/h
Maksymalna prędkość:83.56 km/h
Suma podjazdów:76924 m
Maks. tętno maksymalne:177 (100 %)
Maks. tętno średnie:141 (80 %)
Liczba aktywności:217
Średnio na aktywność:123.74 km i 5h 20m
Więcej statystyk
  • dystans : 105.21 km
  • czas : 04:23 h
  • v średnia : 24.00 km/h
  • v max : 42.33 km/h
  • podjazdy : 314 m
  • rower : Sztywna Biria
  • Wietrzna stówa

    Niedziela, 10 marca 2024 • dodano: 10.03.2024 | Komentarze 2


    Start o 12:30, aura pochmurna, spoko 10°C i WIETRZNA.
    Zaplanowałem stówę przez południowe rewiry asfalcikowe i tak zrobiłem.

    Dom - Komorniki - Rosnowo - Walerianowo - Rosnówko - Dębienko - Stęszew - Zamysłowo - Głuchowo - Sierniki - Bieczyny - Srocko Wielkie - Piechanin - Czempiń - Borowo - Gorzyczki - Nowy Gołębin - Donatowo - Błociszewo - Krzyżanowo - Manieczki - Boreczek - Przylepki - Esterpole - Brodniczka - Żabno - Baranowo - Sowiniec - Mosina - Puszczykowo - Łęczyca - Luboń - Poznań - Dom

    W sumie nie polecam powyższej szosowej trasy w wietrzne marcowe dni, bo dominowały pola, głównie te przeorane i "pachniało" obornikiem/gnojówką, a w rowach w kilku miejscach napotkałem trzy trupy - łabędzia, dzika i dużego pluszaka z reklamą fioletowej czekolady, nie wspominając już o tysiącu opróżnionych butelek po flaszkach 40% ...

    Taki tam widoczek z trasy (Srocko Wielkie)
    Taki tam widoczek z trasy (Srocko Wielkie) © JPbike

    Tegoż dnia wiało tak że wszystkie napotkane wiatraki robiły na maxa
    Tegoż dnia wiało tak że wszystkie napotkane wiatraki robiły na maxa © JPbike

    Bikestatsowa blokada stoi i ma się dobrze
    Bikestatsowa blokada stoi i ma się dobrze © JPbike

    W Baranowie Warta wylała tak że powstała tzw Zatoczka Baranowska
    W Baranowie Warta wylała tak że powstała tzw Zatoczka Baranowska © JPbike


    Kategoria ponad 100 km


  • dystans : 138.54 km
  • czas : 05:27 h
  • v średnia : 25.42 km/h
  • v max : 41.54 km/h
  • hr max : 158 bpm, 92%
  • hr avg : 126 bpm, 73%
  • podjazdy : 352 m
  • rower : Sztywna Biria
  • Wokół Puszczy Noteckiej

    Niedziela, 18 lutego 2024 • dodano: 19.02.2024 | Komentarze 3


    Kolejny w swoim rowerowym życiorysie wyjazd na swoją ulubioną (poza górami) asfaltową pętlę. Wyznaczona przeze mnie trasa jest niemal idealna dla takich jak ja, czyli "uszosowionych" MTB-owców, a to dlatego że pomyka się po każdym rodzaju asfalcie - od super gładkich, poprzez porowatych, z wybojami i kończąc na takich z dziurami, a najlepszą sprawą jest to że niemal całość biegnie przez wielki i klimatyczny las.

    Z racji że moja szosówka obecnie zimuje w ultra malutkim schowku, to wybrałem się zimówką. Na wspólną jazdę ochoczo skusił się mój stary kompan Drogbas, również na góralu ze sztywnym widelcem.
    Najpierw zmotoryzowany dojazd do Wronek i startujemy wspólnie o 11:11, w pochmurnej i dość chłodnej (5°C) aurze. Szczegółowo nie ma co pisać, bo to trasa głównie do podziwiania uroków Puszczy Noteckiej i właśnie tym cieszyliśmy się najbardziej :)
    Wypada również zanotować że grubo po przekroczeniu setki nas obu coraz bardziej dopadało zmęczenie i powolny ubytek sił w nogach, pod zaparkowane auto dojechaliśmy troszkę ujechani, ale szczęśliwi bo tego nam od dawna brakowało, czyli dzień był udany, tylko mogłoby być cieplej :)

    Pomykanie po wszystkich rodzajach asfaltu. Po lewej płynie Warta
    Pomykanie po wszystkich rodzajach asfaltu. Po lewej płynie Warta © JPbike

    Na takich leśnych trasach gęby same się uśmiechają :)
    Na takich leśnych trasach gęby same się uśmiechają :) © JPbike

    Starą i zrujnowaną architekturę też można podziwiać
    Starą i zrujnowaną architekturę też można podziwiać © JPbike

    Odcinek dobrej rowerówki też się znajdzie (przed Drezedenkiem)
    Odcinek dobrej rowerówki też się znajdzie (przed Drezedenkiem) © JPbike

    Kompan mówi że jest fajnie w takim dużym i klimatycznym lesie :)
    Kompan mówi że jest fajnie w takim dużym i klimatycznym lesie :) © JPbike




  • dystans : 111.66 km
  • teren : 27.00 km
  • czas : 05:13 h
  • v średnia : 21.40 km/h
  • v max : 41.19 km/h
  • podjazdy : 436 m
  • rower : Black Peak
  • Fajna stówka z Drogbasem

    Sobota, 30 grudnia 2023 • dodano: 31.12.2023 | Komentarze 2


    Zagadałem się z Drogbasem na dłuższy trip gdzieś dalej od mojej chaty.
    Pobudka wczesna, pożywne śniadanie i zmotoryzowany dojazd na miejsce startu, do Szamotuł i lekko po 10-tej ruszamy wspólnie, w całkiem spoczko, słoneczno, pochmurno i wietrznej aurze (6°C), jak i mieliśmy szczęście w postaci tego że omijał nas przelotny deszcz - tylko pomykać :)
    Na początek kurs przyjemną, asfaltową rowerówką do Obrzycka, po tym troszeczkę terenu przez klimatyczną Puszczę Notecką i ponownie asfaltowe pomykanie przez Klempicz, Lubasz i dalej do Czarnkowa. W tymże mieście plan był taki - najpierw do sklepu firmowego by zakupić lokalnego browarka, po tym jazda na (chyba) jedyną w WLKP skocznię narciarską, zwaną "Pod Grzybkiem" (K-30) - zrealizowany należycie :)
    No to czas na drogę powrotną, w nawigacji odpaliłem trasę asfaltowo-terenową do Obornik, która zleciała nam sprawnie, no poza mocnym i przeważnie przednio-bocznym wiatrem. Po przekroczeniu Warty w Obornikach powoli zapadał zmrok, a nam pozostał jeszcze dojazd do punktu startowego, początkowo przez przyjemny las (bo nie wiało), a następnie przez pola, na których prócz zapadających ciemności musieliśmy się zmierzyć z paskudnym i niesprzyjającym wiatrem.
    Koniec końców dojechaliśmy do Szamotuł nieźle ujechani, ale szczęśliwi z bardzo dobrego kilometrażu i fajnej trasy na koniec 2023 roku :)

    Cały urok pięknej i klimatycznej Puszczy Noteckiej
    Cały urok pięknej i klimatycznej Puszczy Noteckiej © JPbike

    Fajnie tam, na pagórkach przed Czarnkowem. Znajdż wiatrak :)
    Fajnie tam, na pagórkach przed Czarnkowem. Znajdź wiatrak :) © JPbike

    Zielono mi w grudniu
    Zielono mi w grudniu © JPbike

    Przy skoczni w Czarnkowie
    Przy skoczni w Czarnkowie © JPbike

    Żeby wjechać na górę, trzeba pokonać 23% ścianę, ale warto :)
    Żeby wjechać na górę, trzeba pokonać 23% ścianę, ale warto :) © JPbike

    Przerwa na odpowiedni napój w odpowiednim miejscu :)
    Przerwa na odpowiedni napój w odpowiednim miejscu :) © JPbike

    Podjazd ul. Jesionową - na odcinku ma 14% i daje popalić
    Podjazd ul. Jesionową - na odcinku ma 14% i daje popalić © JPbike

    Ponownie w Puszczy Noteckiej, są tam autostrady że stawiają znaki drogowe
    Ponownie w Puszczy Noteckiej, są tam szutrowe autostrady że stawiają znaki drogowe © JPbike




  • dystans : 100.43 km
  • teren : 3.00 km
  • czas : 04:15 h
  • v średnia : 23.63 km/h
  • v max : 48.41 km/h
  • hr max : 169 bpm, 98%
  • hr avg : 134 bpm, 77%
  • podjazdy : 403 m
  • rower : Sztywna Biria
  • Wietrzno - kombinowana stówka

    Wtorek, 26 grudnia 2023 • dodano: 26.12.2023 | Komentarze 4


    Wczorajszego dnia nici z kręcenia, więc czas coś nadrobić z tym Festive 500, najlepiej walnąć stowkę :)
    Start o 10:53, aura podeszczowa, wietrzna, chwilami ze słonecznymi przebłyskami i ze spoczko 8°C.
    To właśnie niezły tegoż dnia wiatr wymusił na mnie tytułowe i spontaniczne kombinowanie z wyborem trasy, by wmordewindowania mieć jak najmniej.
    Więc najpierw przez Dębinę, jazda Starołęcką, Głuszyna, Babki, Kubalin, Rogalinek, Puszczykowo, treningowy przejazd swoją starą standardową pętlą przez WPN - co oznacza że Greiserówkę pokonywałem 2 razy, w Komornikach mijałem Trollkinga - radośnie pozdrowiliśmy się :), Wiry, Luboń, Dębiec, jazda Wartostradą od Hetmańskiej do mostu Lecha i stamtąd lewym brzegiem rzeki, przejazd przez centralną część Cytadeli, Park Sołacki, zahaczenie o brzeg Rusałki (niezłe tam fale) i pitstopik przy sklepiku, bo kryzys głodowy mnie złapał, po tym już prawie spoczko uliczny powrót w stronę domu, prawie bo na 3 km przed chatą dopadł mnie średnio mocny i na szczęście przelotny deszcz.
    I tak stówka jest, do wykręcenia 500km zostało mi 365km, damy radę bo mam wolne :)

    Jak wychodziło zza chmur słońce to było nawet ładnie :)
    Jak wychodziło zza chmur słońce to było nawet ładnie :) © JPbike

    K2 tegoż dnia dwukrotnie zdobyty :)
    K2 tegoż dnia dwukrotnie zdobyty :) © JPbike

    Napadało ostatnio sporo, że wody w Cybinie przybyło
    Napadało ostatnio sporo, że wody w Cybinie przybyło © JPbike




  • dystans : 102.38 km
  • teren : 1.50 km
  • czas : 03:56 h
  • v średnia : 26.03 km/h
  • v max : 42.49 km/h
  • podjazdy : 272 m
  • rower : Canyon Endurace
  • Niedzielna stówka

    Niedziela, 29 października 2023 • dodano: 29.10.2023 | Komentarze 2


    Wczorajszego sobotniego dnia aura była deszczowa, zatem po piątkowym tripie w WPN umyłem fulla na błysk, a resztę dnia poświęciłem na złożenie Sztywnej Birii - trwało to do północy, bo wszystkie ruchome części trzeba było rozebrać, przeczyścić, nasmarować i złożyć ponownie.

    No i nastał czas zimowy, którego jakoś nie odczułem, za to obudziłem się z lekkim bólem głowy, mimo to zjadłem skromne, ale pożywne śniadanko i jazda o 11:04 w pochmurnej aurze (13°C) na szosową spontaniczną stówkę, na południowe rewiry asfalcikowe.
    W Mosinie pitstopik na izotonika (może wygoni lekki ból głowy) i mijałem ustawkę szosonów z FTI - ci tradycyjnie gnali z avsem ponad 30km/h. Po dokręceniu do Baranowa mijałem się z nie rzucającym się w oczy rowerzystą na szosówce - okazało się że to Trollking, którego oczywiście nie poznałem, po chwili ów bardzo aktywny bikestatowicz zawrócił, dogonił mnie i tak zleciała fajna, choć krótka gadka :)
    Dalsza jazda po bocznych i mało ruchliwych asfalcikach to w sumie nic ciekawego, prócz pięknych jesiennych klimatów i znośnego wiaterka.
    Kręciłem kolejno przez Żabno, Sulejewo, Brodnica, Grzybno, Pecna, Sierniki, Głuchowo (te dalsze), Piotrowo Pierwsze, Modrze, Strykowo, Sapowice, Rybojedzko, Tomiczki, Skrzynki, Podłoziny, Dopiewo, Dopiewiec, Palędzie, Gołuski, Głuchowo (te bliższe), Komorniki, Poznań.
    Po powrocie pod dom, lekkiego bólu głowy nie udało się pokonać, zatem obiad i czas uciąć drzemkę, po której wróciłem do żywych :)

    Piękne jesienne klimaty na bocznym asfalciku
    Piękne jesienne klimaty na bocznym asfalciku © JPbike

    BS-owa blokada stoi i ma się dobrze
    BS-owa blokada stoi i ma się dobrze © JPbike

    Typowy klimacik z mej niedzielnej stówki
    Typowy klimacik z mej niedzielnej stówki © JPbike

    Na odcinku Strykowo - Sapowice powstała taka oto pieszo-rowerówka
    Na odcinku Strykowo - Sapowice powstała taka oto pieszo-rowerówka © JPbike

    Pierwszy raz skorzystałem z nówki rowerówki do Tomiczek (i dalej do Buku)
    Pierwszy raz skorzystałem z nówki rowerówki do Tomiczek (i dalej do Buku) © JPbike

    Ano, to w sumie ledwo 1.5km (Podłoziny)
    Ano, to w sumie ledwo 1.5km (Podłoziny) © JPbike


    Kategoria ponad 100 km, szoska


  • dystans : 125.45 km
  • czas : 04:28 h
  • v średnia : 28.09 km/h
  • v max : 45.79 km/h
  • podjazdy : 399 m
  • rower : Canyon Endurace
  • Sobotnie i (prawie) bezwietrzne szosowanie

    Sobota, 21 października 2023 • dodano: 21.10.2023 | Komentarze 4


    Odsypianie było wczoraj, bo miałem wolny dzień, niestety nierowerowy, bo wiało i padało. Poza tym posiadam obecnie pięć rowerów (+części do złożenia szóstego :)) i z racji braku miejsca do przechowywania jestem zmuszony do sezonowego rozkręcania i skręcania poszczególnych rowerów. Zatem wyprawowego Scotta Scale zdemontowałem i lada chwila będę skręcał wielozadaniową Sztywną Birię z nowymi pełnymi błotnikami, bo paskudne warunki tuż, tuż.

    Na ten sobotni i piękny pogodowo jesienny dzień początkowo planowałem MTB w WPN, po śniadaniu był spacer wokół komina i stwierdziłem że jeszcze jest mokro i szkoda mi uwalać błotem nowego fulla. Fajnie że nie wieje (w końcu:)), zatem będzie długie szosowanie.
    Start o 12:54, początkowo półmgliście, po czym wyszło piękne słońce i średnio 13°C.
    Trasa to duża runda przez północno - zachodnie asfalciki. Pomykało się SUPER i tyle :)
    Z fajnych przygód - za Zielątkowem podratowałem serwisowo dwóch chłopców - jeden miał problemy z hamulcem w MTB.
    Najfajniejsze były ostatnie 2h jazdy - to nisko wiszące ostre słońce dawało SUPER klimaty :)
    A kręcąc ostatnie km-y, w okolicy stadionu Lecha kręciło się sporo kibiców ŁKS Łódź - niektórzy byli zdziwieni że u nas tak nisko przelatują samoloty i cykali fotki :)

    Lansik przy złocisto-brązowej kukurydzie
    Lansik przy złocisto-brązowej kukurydzie © JPbike

    Pałac w Baborówku
    Pałac w Baborówku © JPbike

    Nad Wartą w Obrzycku
    Nad Wartą w Obrzycku © JPbike

    Przy starym moście kolejowym w Stobnicy
    Przy starym moście kolejowym w Stobnicy © JPbike

    W takich słonecznych klimatach jest pięknie :)
    Pomykanie w klimatach z nisko wiszącym popołudniowym słońcem © JPbike

    Bez komentarza :)
    Bez komentarza :) © JPbike


    Kategoria ponad 100 km, szoska


  • dystans : 106.26 km
  • teren : 56.00 km
  • czas : 05:06 h
  • v średnia : 20.84 km/h
  • v max : 65.80 km/h
  • podjazdy : 1296 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Rallarvegen

    Środa, 19 lipca 2023 • dodano: 23.09.2023 | Komentarze 4


    Gdy tylko dowiedziałem się już jakiś czas temu o tytułowej trasie rowerowej to wiedziałem że koniecznie muszę się tam wybrać :)

    W skrócie Rallarvegen to szutrowa droga budowlana/dojazdowa w środkowej Norwegii, powstała w latach 1902-1904 w związku z budową linii kolejowej do Bergen, od 1974 jest popularna jako ścieżka rekreacyjna dla rowerzystów, głównie w sezonie letnim, bo z racji położenia na dużej wysokości zimą tam zalega dużo śniegu.

    No to ruszyliśmy o 10:38 spod naszego domku na kempingu w Geilo, przy dość chłodnej pogodzie - grube zachmurzenie i średnio jedynie 8°C, czyli trzeba było się odziać prawie na zimowo i to w środku lata :)
    Najpierw ze 25 km dojazd główną drogą, trochę podjazdowo i z niesprzyjającym wiatrem do Haugastøl.
    No i jazda ową ścieżką - jak jest tam pięknie to wystarczy zerknąć na poniższe foto-story :)


    W drodze do Haugastøl
    W drodze do Haugastøl © JPbike

    Przy punkcie startowym, na zacnej wysokości
    Przy punkcie startowym, na zacnej wysokości © JPbike

    Sporo tu rowerów do wypożyczenia
    Sporo tu rowerów do wypożyczenia © JPbike

    Tak, tędy jedziemy
    Tak, tędy jedziemy © JPbike

    No to jazda, po takim fajnym szuterku i wzdłuż linii kolejowej
    No to jazda, po takim fajnym szuterku i wzdłuż linii kolejowej © JPbike

    Ale tam pięknie i klimatycznie :)
    Ale tam pięknie i klimatycznie :) © JPbike

    Nadwodne przeprawy też są
    Nadwodne przeprawy też są © JPbike

    Imponująca ta formacja skalna
    Imponująca jest ta formacja skalna © JPbike

    Jest pięknie :)
    Jest pięknie :) © JPbike

    Jak widać - kompanowi troszkę chłodno, ale daje radę :)
    Jak widać - kompanowi troszkę chłodno, ale daje radę :) © JPbike

    Jest pięknie (2) :)
    Jest pięknie (2) :) © JPbike

    Pionowe wodospady też są
    Pionowe wodospady też są © JPbike

    Kręcimy bliziutko wody
    Kręcimy bliziutko wody © JPbike

    Załapany pociąg - nowoczesne składy mają
    Załapany pociąg - nowoczesne składy mają © JPbike

    Ta betonowa
    Ta betonowa "rura" to nic innego jak tunel kolejowy © JPbike

    Ten szuterek po lewej to dawny przebieg linii kolejowej
    Ten szuterek po lewej to dawny przebieg linii kolejowej © JPbike

    Jak widać - trafiały się grupki do wyprzedzenia :)
    Jak widać - trafiały się grupki do wyprzedzenia :) © JPbike

    Dojechaliśmy do wioski Finse, lezącej na 1222 m.n.p.m
    Dojechaliśmy do wioski Finse, lezącej na 1222 m.n.p.m © JPbike

    Fajna ta konstrukcja połączenia budynków przydworcowych
    Fajna ta konstrukcja połączenia budynków przydworcowych © JPbike

    Zacne i gotowe do użycia są te maszyny do odśnieżania
    Zacne i gotowe do użycia są te maszyny do odśnieżania © JPbike

    Będąc w powyższej wiosce temperatura spadła do 5°C, zrobiliśmy przerwę w osłoniętym miejscu. Byliśmy już troszkę wychłodzeni, więc czas wracać, tą samą drogą, tyle że lekko w dół. Całość Rallarvegen ma ok 80km - czyli ja tam kiedyś wrócę, by przejechać całość :)

    Atrakcja w drodze powrotnej :)
    Atrakcja w drodze powrotnej :) © JPbike

    No i fajne są takie spotkania :)
    No i fajne są takie spotkania :) © JPbike

    TRASA (na stravie)
    KLIK do podsumowania norweskich wakacji




  • dystans : 138.86 km
  • czas : 07:11 h
  • v średnia : 19.33 km/h
  • v max : 62.07 km/h
  • podjazdy : 1197 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Norweskie fiordy i góry - dzień 7

    Niedziela, 16 lipca 2023 • dodano: 30.08.2023 | Komentarze 3


    Poranek w moim wykonaniu zleciał spoko, a kompana nie - po wczorajszym rozbijaniu namiocika w deszczu i wietrze, nazajutrz Jarek mówił że wszystko ma mokre i narzekał że jest mu zimno (rano było ok 13°C) i jeszcze do tego wpadł na pomysł abyśmy wybrali się nad morze, bo tam jest cieplej (...)
    Oczywiście to marudzenie trochę popsuło mi humor i w trakcie zwijania obozika było trochę męskiego gadania, głównie o dalszych planach naszych skandynawskich wakacji.
    Koniec końców udało nam się ruszyć o 9:12 na zaplanowaną trasę.

    Nasz obozik. Wizualnie ładnie tam, w rzeczywistości aż tak kolorowo nie jest
    Nasz obozik. Wizualnie ładnie tam, w rzeczywistości aż tak kolorowo nie jest © JPbike

    Na 850m szczycie. Jak widać - wszyscy, włącznie z owcami są traktowani na równi :)
    Na 850m szczycie. Jak widać - wszyscy, włącznie z owcami są traktowani na równi :) © JPbike

    To już na trasie sławnej Trollstigen
    Na trasie sławnej Trollstigen © JPbike

    Jest pięknie :)
    Jest pięknie :) © JPbike

    Jest pięknie (2) :)
    Jest pięknie (2) :) © JPbike

    Gdy tylko dojechaliśmy do znanej nam do tej pory ze zdjęć Drogi Trolli to oczom naszym ukazał się oczywiście piękny widok na krętą i wąską drogę z równie pięknym wodospadem, jak i obaj byliśmy zaskoczeni, bo spodziewaliśmy się ... podjazdu tędy, a nie zjazdu ... :)

    Droga Trolli zdobyta - piona kompanie :)
    Droga Trolli zdobyta - piona kompanie :) © JPbike

    Fragment Trollstigen (1)
    Fragment Trollstigen (1) © JPbike

    Fragment Trollstigen (2)
    Fragment Trollstigen (2) © JPbike

    Zjazd tędy dostarcza frajdy :) Tu kompan w akcji :)
    Zjazd tędy dostarcza frajdy :) Tu kompan w akcji :) © JPbike

    Fragment Trollstigen (3)
    Fragment Trollstigen (3) © JPbike

    No i dojechałem do jedynego na świecie znaku
    No i dojechałem do jedynego na świecie znaku "Uwaga Trolle" :) © JPbike

    Uwaga Trolle w całej okazałości
    Znak "Uwaga Trolle" w całej okazałości © JPbike

    No i nie zabrakło kolekcji trolli, zresztą tam jest ich więcej, tyle że jedni się pochowali i nie wpadli mi w kadr, a drudzy są do kupienia w postaci figurek :)

    Troll z lodzikiem
    Troll z lodzikiem © JPbike

    Troll długowłosy motocyklista
    Troll długowłosy motocyklista © JPbike

    Trójgłowy Troll
    Trójgłowy Troll © JPbike

    No i jazda dalej, cały czas jest pięknie :)
    No i jazda dalej, cały czas jest pięknie :) © JPbike

    Przed Åndalsnes kończymy jazdę sceniczną drogą nr 63 i przed nami "najnudniejszy" i ostatni etap wyprawy - długa jazda główną drogą E 136 wzdłuż linii kolejowej do Otty, czyli miejsca gdzie zaczynaliśmy naszą rundę.

    Piękne ujęcie - dokładnie tam tak ładnie jest :)
    Piękne ujęcie - dokładnie tam tak ładnie jest :) © JPbike

    Wielkość tych gór cały czas imponowała
    Wielkość tych gór cały czas imponowała © JPbike

    Jest pięknie (3) :)
    Jest pięknie (3) :) © JPbike

    Przy jednym przystanku autobusowym zatrzymujemy się na odpoczynek, zrobiło się ciepło. Kompan ma średnie samopoczucie i zjeżdża nad rzekę załatwić swoje potrzeby, a ja ruszam dalej informując Jarka że zatrzymam się w jakimś dogodnym miejscu.
    I tak zatrzymałem się po paru km, przy budce dla kolejarzy z gniazdkiem 220V, by podładować elektronikę, a następnie po ujechaniu kolejnych parunastu km przy bocznej dróżce i tam zarządziłem ponad godzinny postój + kawa. W obu miejscach kompana nie wypatrzyłem, zatem wysłałem wiadomości, odpowiedzi brak. Jadę dalej, co jakiś czas zerkając na telefon i nadal cisza.

    Dłuższa i samotna przerwa w oczekiwaniu na kompana
    Dłuższa i samotna przerwa w oczekiwaniu na kompana © JPbike

    Kręcąc dalej, zaczął się podjazd z przyzwoitym dla sakwiarzy nachyleniem i prowadzący na pokaźny, ze 600m płaskowyż z górami na horyzontach. Do tego zaczęło wiać centralnie we mnie i pojawiły się w okolicy chmury deszczowe.

    Widoczek znad płaskowyżu
    Widoczek znad płaskowyżu © JPbike

    W końcu, po przejechaniu 78km trasy dostaję wiadomość - okazuje się że Drogbas znajduje się... ponad 30km przede mną i łapią go skurcze, czyli musiał nieźle pocisnąć i gdzieś się mijaliśmy/przegapiliśmy. No to kompan robi odpoczynek w budce autobusowej, a jadę dalej i tak po jakimś czasie docieram do owej budki. W deszczowej aurze robimy obiad, przestaje padać i jazda dalej wspólnie.

    Uwaga łosie - tych zwierzaków niestety nie spotkaliśmy
    Uwaga łosie - tych zwierzaków niestety nie spotkaliśmy © JPbike

    W mieście Dombas znajdujemy otwarty market (jest niedziela) i robimy zakupy.
    Wspomniany i długi płaskowyż z górami na horyzontach się skończył, no to zjeżdżamy w dół, kilometraż tegoż dnia mamy najdłuższy na wyprawie, zgodnie z zapisaną trasą w nawigacji skręcamy na boczny asfalcik, by po dotarciu do wioski Dovre bez problemu znaleźć fajne miejsce na nocleg - przy czwartoligowym boisku piłkarskim.

    Dokumentacja skąd przeważnie braliśmy wodę do bidonów :)
    Dokumentacja skąd przeważnie braliśmy wodę do bidonów :) © JPbike

    Noclegownia przy boisku. Godzina 21:49
    Noclegownia przy boisku. Godzina 21:49 © JPbike

    TRASA (na stravie)
    KLIK do dnia szóstego, KLIK do dnia ósmego




  • dystans : 124.26 km
  • teren : 15.00 km
  • czas : 07:15 h
  • v średnia : 17.14 km/h
  • v max : 61.95 km/h
  • podjazdy : 1992 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Norweskie fiordy i góry - dzień 6

    Sobota, 15 lipca 2023 • dodano: 27.08.2023 | Komentarze 2


    Noc (raczej szaruga, bo ciemności nie było) na pięknej górskiej polance zleciała całkiem spoczko, trochę wiało.
    Poranek mieliśmy słoneczny i w takich klimatach przyszło nam  zjeść śniadanie, wypić kawę i zwinąć obozowisko.

    Godzina 4:45 - zrobiłem mały obchód bazy
    Godzina 4:45 - zrobiłem mały obchód bazy © JPbike

    Po ruszeniu o 9:43 stopniowo narastało zachmurzenie i tak już z krótkimi słonecznymi przebłyskami zostało do końca szóstego dnia wyprawy - najbardziej górzystego :)

    Tędy żeśmy podjeżdzali, czyli mocny początek dnia
    Tędy żeśmy podjeżdżali, czyli mocny początek dnia © JPbike

    Ależ sceneria na końcówce podjazdu
    Ależ sceneria na końcówce podjazdu © JPbike

    Chwila postoju na wysokości ponad 1000m
    Chwila postoju na wysokości ponad 1000m © JPbike

    Śniegu nie brakowało
    Lipcowego śniegu nie brakowało © JPbike

    Kompleks narciarski Stryn Sommerski (1060m)
    Kompleks narciarski Stryn Sommerski (1060m) © JPbike

    Surowe skandynawskie piękno
    Surowe skandynawskie piękno gór © JPbike

    Jest pięknie :)
    Jest pięknie :) © JPbike

    Spory odcinek naszej drogi biegł po takim twardym szuterku
    Spory odcinek naszej drogi biegł po takim twardym szuterku © JPbike

    Na scenicznej drode nr 63 - jazda zdobyć Geirangerfjord
    Na scenicznej drodze nr 63 - jazda zdobyć Geirangerfjord © JPbike

    Nad Djupavatnet, górskie jezioro na wysokości 1030m
    Nad Djupavatnet, górskie jezioro na wysokości 1030m © JPbike

    Czas na 15km zjazd z 1060m do... poziomu morza :)
    Czas na 15km zjazd z 1030m do... poziomu morza :) © JPbike

    Imponująca sceneria ze zjazdu. Ten niebieski punkcik to kompan :)
    Imponująca sceneria ze zjazdu. Ten niebieski punkcik to kompan :) © JPbike

    Tam leży Geiranger
    Tam leży Geiranger © JPbike

    No i JEST. Zobaczyć TO na własne oczy - duże COŚ :)
    No i JEST. Zobaczyć TO na własne oczy - duże COŚ :) © JPbike

    Tamtą drogą, tzw drabiną będziemy jechać dalej
    Tamtą drogą, tzw drabiną będziemy jechać dalej © JPbike

    Po zjechaniu do osady Geiranger, w której ruch turystyczny w sezonie jest spory - zwiedzanie mocno ograniczyliśmy do przejazdu jedynie główną drogą.

    Ten piękny fiord widziany od dołu
    Ten piękny fiord widziany od dołu © JPbike

    Czas na wspinaczkę z poziomu morza na ponad 650m
    Czas na wspinaczkę z poziomu morza na ponad 650m © JPbike

    W nogach mieliśmy 65km, a jakiegoś fajnego miejsca na przerwę obiadową brakło, zatem zatrzymaliśmy się przy serpentynie z paskudnym duktem (chaszcze) prowadzącym do lasu i czas się posilić + kawa.
    Jarek poinformował mnie że przestało mu się podobać to częste podjeżdżanie typu poziom morza - wysoko - poziom morza - (...). Trudno, co zrobić? zawrócić? innych dróg brak - wokół same strome stoki, a jedyna łatwiejsza (i płatna) opcja to długi rejs promem. Koniec końców udaje nam się ruszyć dalej na zaplanowaną trasę.

    Geirangerfjord - faktycznie najpiękniejszy :)
    Geirangerfjord - faktycznie najpiękniejszy :) © JPbike

    Pocztówka znad (tłocznego) punktu widokowego na Geirangerfjord
    Pocztówka znad (tłocznego) punktu widokowego na Geirangerfjord © JPbike

    Po zdobyciu szczytu mamy taki spoczko i długi zjazd
    Po zdobyciu szczytu mamy taki spoczko i długi zjazd © JPbike

    Po zjechaniu do Eidsdal, postój przy sklepie i przed nami ostatnia na wyprawie przeprawa promowa.

    Nudny ten prom - burty tak wysokie że podziwiać można tlyko niebo
    Nudny ten prom - burty tak wysokie że podziwiać można tylko niebo © JPbike

    Czas na ostatni podjazd dnia. Tu przy drodze typowe norweskie domy
    Czas na ostatni podjazd dnia. Tu przy drodze typowe norweskie domy © JPbike

    Przejazd wśród plantacji truskawek
    Przejazd wśród plantacji truskawek © JPbike

    Podjazd w stronę Trollstigen okazuje się być długim i z łagodnym nachyleniema
    Podjazd w stronę Trollstigen okazuje się być długim i z łagodnym nachyleniem © JPbike

    Jest pięknie (2) :)
    Jest pięknie (2) :) © JPbike

    To już na dużej wysokości, zaczęło popadywać
    To już na dużej wysokości, zaczęło popadywać © JPbike

    Po przekroczeniu 120km i wjechaniu na wysokość prawie 700m czas szukać miejscówki na rozbicie namiotu. Tym razem jest ciężko - po jednej stronie barierki, krzaczory i potok, a po drugiej skałki i podmokły teren.
    Do tego u mnie zaczęło się odzywać lewe kolano - stara kontuzja, byłem na to przygotowany, wioząc w sakwie opaski na kolana.
    Koniec końców malutki skrawek terenu tuż przy drodze udaje się znaleźć i rozbijamy swoje namioty. Nie jest łatwo, bo zaczęło padać i wiać. Kompan oczywiście z paskudnej miejscówki, jak i paskudnej pogody jest !#!$%&!!. W końcu nam się udaje, obok zatrzymuje się niemiecki kamper i też zostaje na noc. Deszcz osłabł i (chyba) ustał. Pora spać i już.

    TRASA (na stravie)
    KLIK do dnia piątego, KLIK do dnia siódmego




  • dystans : 109.93 km
  • czas : 06:30 h
  • v średnia : 16.91 km/h
  • v max : 67.98 km/h
  • podjazdy : 1900 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Norweskie fiordy i góry - dzień 5

    Piątek, 14 lipca 2023 • dodano: 21.08.2023 | Komentarze 2


    Po pobudce spodziewałem się że po wczorajszym wieczornym deszczu będzie padać również w nocy (raczej w trakcie szarugi, bo widno jest długie), tak jednak nie było - po wyjściu z namiotu sucho jest, czyli można było spoczko rozpocząć procedurę zwijania obozowiska + śniadanie + kawa.

    Drogbasowi w trakcie przypinania bikepackingowych sakw wór z namiotem nagle zleciał ze skalnej skarpy do jeziora, a kompan był już ubrany kolarsko a ja jeszcze nie - więc w klapkach szybko zszedłem na skalisty brzeg, wszedłem do wody, do ud i kijem udaje mi się wyłowić wór, który na szczęście unosił się na powierzchni wody. Po tym Jarek się !!$%&*! bo myślał że zawartość będzie mokra - w sumie niepotrzebnie, bo okazało się że ów wór ma dobrą wodoodporność.

    No to ruszamy o 9:39, mając bardzo dobrą pogodę na rower - przewaga chmur i średnio 16°C.
    Tegoż dnia dominowała jazda wzdłuż fiordów, górskich rzek i jezior, nie brakło kilku porządnych podjazdów i zjazdów, a na koniec trafił się nam podjazd kategorii HC (kto oglądał górskie etapy TdF, ten wie) :)

    Stara pozarastana droga obok tunelu
    Stara pozarastana droga obok tunelu © JPbike

    Powyższą drogą nie ujechaliśmy daleko - trzeba było zawrócić, bo pojawiło się skalne zwalisko i nawrotka w stronę tunelu.

    Kolejne promowanie na wyprawie
    Kolejne promowanie na wyprawie © JPbike

    Po zjechaniu z promu rozpoczeła się taka klimatyczna jazda wzdłuż Innvikfjordu
    Po zjechaniu z promu rozpoczęła się taka klimatyczna jazda wzdłuż Innvikfjordu © JPbike

    Nic, tylko pomykać tędy :)
    Nic, tylko pomykać tędy :) © JPbike

    Jest pięknie :)
    Jest pięknie :) © JPbike

    Im częściej kręcimy tunelami, tym bardziej poznajemy klimat panujący w środku
    Im częściej kręcimy tunelami, tym bardziej poznajemy klimaty panujące w środku © JPbike

    Norwegowie to mają fajne pomysły na kwietniki z widokiem na fiordy
    Norwegowie to mają fajne pomysły na kwietniki z widokiem na fiordy © JPbike

    Kolejny tunel - tutaj rowerzyści przed wjazdem wciskają przycisk ostrzegania :)
    Kolejny tunel - tutaj rowerzyści przed wjazdem wciskają przycisk ostrzegania © JPbike

    Chociaż na fotce nie widać dobrze - tu iluminacja taka że elegancko eksponuje skały :)
    Chociaż na fotce nie widać dobrze - tu iluminacja taka że elegancko eksponuje skały :) © JPbike

    Dojeżdżamy do miasta Stryn i czas na zakupy
    Dojeżdżamy do miasta Stryn i czas na zakupy © JPbike

    Przerwa obiadowa. W międzyczasie dopadł nas przelotny deszcz
    Przerwa obiadowa. W międzyczasie dopadł nas przelotny deszcz © JPbike

    Jazda dalej, wzdłuż Strynevatnet
    Jazda dalej, wzdłuż Strynevatnet © JPbike

    Jest pięknie (2) :)
    Jest pięknie (2) :) © JPbike

    Na takim bocznym asfalciku najlepiej :)
    Na takim bocznym asfalciku najlepiej :) © JPbike

    Jest pięknie (3) :)
    Jest pięknie (3) :) © JPbike

    Przejazd przez wioskę Hjelle
    Przejazd przez wioskę Hjelle © JPbike

    Zaczynamy podjazd dnia, wzdłuż rzeki Hjelledøla
    Zaczynamy podjazd dnia, wzdłuż rzeki Hjelledøla © JPbike

    Imponujący widok na lodowiec Jostedalsbreen
    Imponujący widok na lodowiec Jostedalsbreen © JPbike

    Zarówno ciężki podjazd, jak i widoczki robią wrażenie
    Zarówno ciężki podjazd, jak i widoczki robią wrażenie © JPbike

    Jest pięknie (4) :)
    Jest pięknie (4) :) © JPbike

    Spotkanie ze starymi Volvo
    Spotkanie ze starymi Volvo © JPbike

    I tak po wjechaniu na wysokość ponad 730m (oczywiście wspinaczkę zaczynaliśmy niemal od poziomu morza) zarówno ja, jak i Jarek byliśmy już nieźle zmęczeni, zatem zbaczamy z drogi i od razu jest SUPER miejscówka na obozowisko - patrz fotka poniżej :)

    Nic, tylko korzystać z uroków wyprawowego życia :)
    Nic, tylko korzystać z uroków wyprawowego życia :) © JPbike

    Nasi sąsiedzi :)
    Nasi sąsiedzi :) © JPbike

    Stamtąd przyjechaliśmy (by dron)
    Stamtąd przyjechaliśmy (by dron) © JPbike

    Tamtędy pojedziemy następnego dnia (by dron)
    Tamtędy pojedziemy następnego dnia (by dron) © JPbike

    TRASA (na stravie)
    KLIK do dnia czwartego, KLIK do dnia szóstego