top2011

avatar

Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.

- przejechane: 172093.17 km
- w tym teren: 62570.10 km
- teren procentowo: 36.36 %
- v średnia: 22.71 km/h
- czas: 313d 21h 30m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

baton rowerowy bikestats.pl

Wyprawy z sakwami

polska
logo-paris
logo-alpy
TN-IMG-2156

Zrowerowane Gminy



Archiwum 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

  • dystans : 234.73 km
  • teren : 1.00 km
  • czas : 10:57 h
  • v średnia : 21.44 km/h
  • v max : 53.24 km/h
  • rower : Sztywna Biria
  • Poznań - Paryż - Amsterdam, dzień 8

    Sobota, 20 lipca 2013 • dodano: 27.08.2013 | Komentarze 9


    Nadszedł w końcu ten dzień, w którym planowaliśmy zdobyć cel wyprawy - PARYŻ.
    Poranna krzątanina sprzętowa poszła sprawnie, skromne śniadanie i jazda !
    Na niebie ani jednej chmurki - zapowiadał się kolejny upalny dzień.

    Spoko miejscówka na obrzeżu miejscowego boiska piłkarskiego © JPbike

    Godzina 7:15. Słabo wyspany Drogbas, jechać trzeba bo Paryż czeka ! © JPbike

    No i jedziemy tędy. Dłuuugą prostą do stolicy Francji © JPbike

    Łuk w Chalons en Champagne © JPbike

    W mijanych francuskich miasteczkach pełno takich zabytków © JPbike

    Centrum Fere Champenoise © JPbike

    Gorąco było, picia szybko ubywało. Tankowanie wprost od mieszkańców © JPbike

    Dłuższa przerwa w cieniu plus porządne izobroniki :) © JPbike

    Dobrze jedziemy. Cel tuż tuż :) © JPbike

    Kokpit nawigatora © JPbike

    Gdy nastały popołudniowe godziny to upał był już nie do zniesienia.
    W takiej sytuacji postanowiliśmy ze 2 godziny przeczekać - słusznie zrobiliśmy.

    Przeczekiwanie największego upału. Można zdrzemnąć © JPbike

    Po dokręceniu do Coulommiers, na kilkadziesiąt km przed Paryżem robimy większe zakupy żywnościowe bo wiadomo że w niedzielę większość francuskich marketów jest zamknięta. Drogbas kupił m.in. francuskie wino. Trochę problemów mieliśmy z upchaniem zakupionego żarcia i picia do sakw.

    Typowa szosa z rondami w pobliżu przedmieści Paryża © JPbike

    Pomykając powyższą szosą Jarek zauważa boczne bicie tylnego koła. Po zatrzymaniu i oględzinach okazało się że niekapslowana obręcz zaczęła pękać w dwóch miejscach, przy nyplach. Trudno, stwierdzam że da się dotrzeć w takim stanie do Paryża i tam zdecydujemy co dalej z kołem.

    Po dotarciu do podparyskich miejscowości zauważamy coraz więcej czarnoskórych mieszkańców.
    Jadąc już na obrzeżach Paryża, na podjeździe Jarka łapie kryzys i narzeka że ma cięższy ode mnie bagaż, więc namawiam kompana żeby coś zjadł i odpoczął, a część bagażu (namiot) przełożył do mnie.
    Drogbas jednak odmawia i jedziemy dalej ...
    Powoli zapada zmrok, w końcu pojawia się zjazd do kotliny, w której leży nasz główny cel wyprawy.
    Jadąc już w stronę Wieży Eiffla (z daleka niestety jej nie widzieliśmy) coraz bardziej mnie zaskakują nocne paryskie ulice. Jest grubo po 22-tej, a tam wszędzie tłok, wszystkie knajpki na świeżym powietrzu pozajmowane, spory ruch nie tylko turystów. I tak jedziemy, jedziemy, a stalowej wieży wciąż nie widać. Chwilowy postój przy okazałym pałacu (królewskim ?), sprawdzam nawigację w Jarka telefonie i od razu oświeciło mnie - cel wyprawy jest bliziutko.
    Faktycznie, ujechaliśmy kawałek i JEST ! :)

    UDAŁO SIĘ ! Dojechalismy tutaj na własnych siłach wprost z domowego progu (1590 km) :) © JPbike

    Pierwsze spojrzenie własnymi oczyma na pięknie i kolorowo oświetloną Wieżę Eiffla - bezcenne przeżycie !
    Po zajechaniu, a raczej przeciskaniu się w nocnym tłumie pod samą stalową konstrukcję i znalezienie wolnej ławeczki mocno i radośnie się uciskaliśmy, pogratulowaliśmy i obowiązkowo browarka żeśmy spożyli :)

    Dokładnie o północy wieża nawet specjalnie uczciła iluminacjami nasze przybycie rowerami z Poznania ...



    Po tych pełnych emocji chwilach nastał czas na dotarcie do noclegowni, do mieszkanka kuriera rowerowego Cedrica. Spanie załatwiła Michalina, która też przybyła do Paryża (samolotem). Jadąc dalej w stronę dzielnicy Courbevoie sporo błądzenia i nakładania kilometrów mieliśmy, wypytywanie miejscowych w znalezieniu właściwego kierunku i gapienie się w wydrukowany fragment planu miasta pomogły ostatecznie dotrzeć do celu (po 2 w nocy). Jarek był już w fatalnym stanie zmęczenia, ale zadowolony z pokonania 234 km. Owe mieszkanko okazało się malutkie i zaniedbane, poza gospodarzem i Michaliną było tam jeszcze kilka innych osób. Szybkie mycie i pora iść spać. Dla mnie zabrakło miejsca w pokoiku i padło na ciasny korytarz ...

    L’EPINE – Chalons en Champagne – Villeseneux – Fere Champenoise – Sezanne – Esternay – La Ferte Gaucher – Saint Remy la Vanne – Chailly en Brie – Coulommiers – Mauperthuis – Pezarches – Villeneuve Saint Denis – Pontcarre – Roisy en Brie – Champigny sur Marne – PARIS

    Dzień siódmy, dzień dziewiąty.




    Komentarze
    JPbike
    | 21:25 piątek, 30 sierpnia 2013 | linkuj bobiko - Ano, taka opalenizna to urok nie tylko wypraw rowerowych ;)
    Co z kołem Jarka ? Dotrwało pięknie wykrzywione do Amsterdamu. Filmik będzie :)

    grigor86 - Dzięki ! Cieszymy się ! Każdy z nas oddaje się rowerowej pasji najlepiej jak się umie :)
    grigor86
    | 18:22 czwartek, 29 sierpnia 2013 | linkuj Nie mam słów na Waszą wyprawę! Jesteście moimi idolami!
    bobiko
    | 21:47 środa, 28 sierpnia 2013 | linkuj Drogbas z tą opalenizną wygląda jak niedosmażony kęs mięsa :D

    No moje gratulacje, Panowie! :) Teraz zastanawiam się co z tym kołem Jarka. :P
    JPbike
    | 20:11 środa, 28 sierpnia 2013 | linkuj Asia - Tak, najważniejsze że udało się tam dotrzeć w zakładanym dniu wyprawy :)

    arkosek - Dzięki. Rowerowe marzenia to trzeba realizować :)

    k4r3l - Dokładnie było tak jak piszesz. Mimo zmęczenia tyloma kilometrami człowiek wtedy czuje się w pełni spełniony i ... już myśli o następnych marzeniach ;) Trzeba korzystać z życia !

    Jurek57 - W pełni zgadzam się z Tobą ! :)

    klosiu - Hehe, rzeczywiście i jak po hucznej imprezie ;)
    klosiu
    | 18:11 środa, 28 sierpnia 2013 | linkuj Drogbas faktycznie na tych fotach trochę wygląda jakby miał ciężkiego kaca ;).
    Jurek57
    | 10:53 środa, 28 sierpnia 2013 | linkuj Z relacji widać że to nie tylko walka z dystansem ale i z ludzkimi słabościami !
    Ale ... co cię nie zabije to cę wzmocni ... ! :-))))
    k4r3l
    | 10:00 środa, 28 sierpnia 2013 | linkuj Ekstra! Widok tak oświetlonej wiezy Eifla musiał wywoływać ciary na całym ciele! Warto było się kopsnąć tyle kilosków dla takiego widoku :) A co w nogach, to Wasze, hehe.
    arkosek
    | 06:42 środa, 28 sierpnia 2013 | linkuj niesamowita wyprawa - sam kiedyś też bym tak chciał :)
    JoannaZygmunta
    | 06:04 środa, 28 sierpnia 2013 | linkuj Kawał drogi przejechaliście. Iluminacja robi wrażenie :)
    Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!