top2011

avatar

Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.

- przejechane: 171235.03 km
- w tym teren: 62276.77 km
- teren procentowo: 36.37 %
- v średnia: 22.71 km/h
- czas: 312d 08h 31m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

baton rowerowy bikestats.pl

Wyprawy z sakwami

polska
logo-paris
logo-alpy
TN-IMG-2156

Zrowerowane Gminy



Archiwum 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

w roli kibica

Dystans całkowity:646.66 km (w terenie 149.00 km; 23.04%)
Czas w ruchu:25:34
Średnia prędkość:23.73 km/h
Maksymalna prędkość:57.05 km/h
Suma podjazdów:2653 m
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:71.85 km i 3h 11m
Więcej statystyk
  • dystans : 47.97 km
  • teren : 35.00 km
  • czas : 02:16 h
  • v średnia : 21.16 km/h
  • v max : 49.15 km/h
  • podjazdy : 332 m
  • rower : Black Peak
  • Terenowy trening i kibic na trasie TdP

    Sobota, 29 lipca 2023 • dodano: 29.07.2023 | Komentarze 2


    - start o 10:27, aura fajna, letnia i 25°C
    - w planie było kibicowanie TdP z Drogbasem w dwóch miejscach
    - w trakcie dojazdu info od kompana - źle się poczuł i został w domu
    - no to zmiana planów - robię spontan trening wokół Kierskiego
    - po dokręceniu na ul. Słupską czas pokibicować TdP
    - no i zawodowcy nadjechali - fajny kolorowy widok samych PRO-sów :)
    - reszta mojej trasy to ponownie pomykanie po ścieżkach i duktach

    Z cyklu
    Z cyklu "Ja w swoim żywiole" © JPbike

    A jakże fajnie zobaczyć taki liczny i kolorowy peleton :)
    A jakże fajnie zobaczyć taki liczny i kolorowy peleton :) © JPbike




  • dystans : 115.42 km
  • czas : 03:54 h
  • v średnia : 29.59 km/h
  • v max : 44.64 km/h
  • podjazdy : 263 m
  • rower : Canyon Endurace
  • Do Czempinia na MP w duathlonie

    Sobota, 11 maja 2019 • dodano: 11.05.2019 | Komentarze 7


    O tym że w Czempiniu rozgrywane są Mistrzostwa Polski w duathlonie na dystansie średnim (10 km bieg, 60 km rower, 10 km bieg) dowiedziałem się zaledwie kilka dni wcześniej od Przemka z UNIT. U mnie kiepsko z czasem i chęciami na jakieś treningi biegowe (może kiedyś się uda), zatem tegoż dnia z niezłą pogodą (dużo słońca i kilkanaście °C) bez wahania skusiłem się na szosowanie właśnie tam. Trasę do Czempinia sporo wydłużyłem treningowo - przez Krzesiny, Kórnik, Zaniemyśl i Śrem, po drodze zaliczając 15 km odcinek rowerowej trasy duathlonu (od Błociszewa do Czempinia - miła i płaska runda z nawrotami). Po dotarciu do świetnie zorganizowanego miasteczka zawodów czas spędzić trochę czasu przy namiocie UNIT z Adrianem i Przemkiem, oraz pokibicować uczestnikom, między innymi udało się spotkać Darka z Zabrza. Już pierwsza zmiana po 10 km biegu na rowery zrobiła na mnie wrażenie - po ilości potu widać niezły profesjonalizm i chęć jak najlepszego ukończenia niełatwych zawodów. Droga powrotna do Poznania przebiegła najkrótszym wariantem z atrakcją w Luboniu - na zamkniętym przejeździe kolejowym można było zobaczyć parowóz jadący z Wolsztyna.
    W sumie to była miło i aktywnie spędzona sobota - taka jakie lubię (+piwko po kręceniu) :). Relive z trasy.

    Typowo repakowe szosowanie - mi pasuje :)
    Typowo rzepakowe szosowanie - mi pasuje :) © JPbike

    Będąc w Śremie nie omieszkałem zobaczyć z bliska zabytkowej wieży ciśnień
    Będąc w Śremie nie omieszkałem zobaczyć z bliska zabytkowej wieży ciśnień © JPbike

    Super pomysłowe atrakcje na rowerowej trasie duathlonu
    Super pomysłowe atrakcje na rowerowej trasie duathlonu © JPbike

    Przy stoisku UNIT się zatrzymałem na dłużej, czas na pogaduszki i kibicowanie
    Przy stoisku UNIT się zatrzymałem na dłużej, czas na pogaduszki i kibicowanie © JPbike

    Strefa zmian. Pełno tu wypasionego sprzętu
    Strefa zmian. Pełno tu wypasionego sprzętu © JPbike

    A jakże fajnie spotkać równie fajnych znajomych - tu Darek z kolegą :)
    A jakże fajnie spotkać równie fajnych znajomych - tu Darek z kolegą :) © JPbike





  • dystans : 22.18 km
  • teren : 6.00 km
  • czas : 01:27 h
  • v średnia : 15.30 km/h
  • v max : 56.63 km/h
  • podjazdy : 630 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Kibicowanie na Maja Trophy i górski rozruch

    Sobota, 10 września 2016 • dodano: 12.09.2016 | Komentarze 4


    Podobnie jak przed rokiem wybrałem się na bardzo aktywny sportowo weekend do Jeleniej Góry. Fajnie że na wspólny wyjazd skusili się równie fajni koledzy - Dawid i Jarek. No to najpierw kurs załadowaną na full moją starą furą z na kemping w Miłkowie, a tam na miejscu piękna pogoda, pełno wolnego miejsca, czyli my z dwoma namiotami i obok raptem 5 kamperów - pełny luz :)

    Zatem po rozbiciu obozowiska udaliśmy się do jeleniogórskiego Parku Paulinum i czas kibicować !

    Maja Trophy 2016 - Start Elity Kobiet
    Maja Trophy 2016 - Start Elity Kobiet © JPbike

    Ależ fajnie tutaj być w doborowym towarzystwie :)
    Ależ fajnie tutaj być w doborowym towarzystwie :) © JPbike

    Taka tam hardcorowa ścianka :)
    Taka tam hardcorowa ścianka :) © JPbike

    Dziewczyny dosłownie wymiatały !
    Dziewczyny dosłownie wymiatały ! © JPbike

    Maja, Maja, ... :)
    Maja, Maja, ... :) © JPbike

    Widowiskowy i super korzenny zjazd
    Widowiskowy i super korzenny zjazd © JPbike

    Miło było zobaczyć Jolandę Neff w akcji :)
    Miło było zobaczyć Jolandę Neff w akcji :) © JPbike

    43 letnia Gunn-Rita Dahle Flesjaa ... wygrała owe zawody !
    43 letnia Gunn-Rita Dahle Flesjaa ... wygrała owe zawody ! © JPbike

    Naszej Srebrnej Mai kibicowaliśmy po mistrzowsku :)
    Naszej Srebrnej Mai kibicowaliśmy po mistrzowsku :) © JPbike

    I tak po kobiecych emocjach MTB postanowiliśmy że odpuszczamy kibicowanie facetom, bo czas uciekał, a my CHCEMY też coś tam pokręcić po okolicznych górach. Zatem najpierw obiadek w postaci porcji naleśników, wracamy na kemping, wskok w kolarskie portki i po 17:40 ruszyliśmy na tytułowy rozruch przed jutrzejszym maratonem. Wymyśliłem że udamy się przez Ściegny do Karpacza i pokażemy micorowi sławne karpackie agrafki (na świeżaka miło mi się tędy wspinało i zjeżdżało, glebka była :)), kolejno asfaltowy myk do Karpacza Górnego, zjazd, skręt w stronę Grabowca, techniczny zjazd czerwonym (Drogbas zaliczył glebę ze szlifami) i dalej niebieskim wprost do Miłkowa (zapadał zmrok), zakup browarów na wieczór i takie tam ... :)

    Znów rowerkujemy w górach. Uwielbiam takie chwile :)
    Znów rowerkujemy w górach. Uwielbiam takie chwile :) © JPbike

    Na podjeździe w Karpaczu
    Na podjeździe w Karpaczu © JPbike

    Dajemy radę na czerwonym szlaku
    Dajemy radę na czerwonym szlaku w okolicy agrafek © JPbike

    Nie wszędzie dało się jechać, ale i tak było fajnie i uroczo :)
    Nie wszędzie dało się jechać, ale i tak było fajnie i uroczo :) © JPbike

    Zbiornik na Łomnicy. Powolutku jesień w górach nabiera barw
    Zbiornik na Łomnicy. Powolutku jesień w górach nabiera barw © JPbike





  • dystans : 91.57 km
  • teren : 30.00 km
  • czas : 03:58 h
  • v średnia : 23.08 km/h
  • v max : 49.82 km/h
  • podjazdy : 411 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Pokibicować na Kostrzyn MTB Maraton

    Niedziela, 15 maja 2016 • dodano: 15.05.2016 | Komentarze 5


    Nazajutrz, po wczorajszym mocnym treningu miło czułem nogi :)
    Udało się odpowiednio wcześnie wstać i ogarnąć tak, by zdążyć na czas do Parku Krajobrazowego Promno. Droga tędy dla mnie nie należy do przyjemności - najpierw muszę się przebijać przez całe miasto, po czym pomykać wśród nudnawych pól, ale co zrobić ? kręcić trzeba póki wolne. O tym jak dziś wiało i było zimno (poniżej 10°C) - wszyscy wiedzą. Po dojechaniu z wiatrem w plecy na miejsce miałem trochę czasu, więc pokręciłem oznaczoną trasą od Brzostka do Kociałkowej Górki, po drodze wypatrując odpowiedniej miejscówki do focenia i wiedząc że ów maraton będzie szybki, padło na najdłuższy (chyba) podjazd znany mi doskonale z poznańskiego bikemaratonu. I tak spędziłem tam trochę czasu. Gdy ziomale pokonywali trzecie kółko to zrobiło mi się zimno i nadszedł czas na powrót. Pierwotnie planowałem wrócić przez singiel nad Kowalskim i część Puszczy Zielonki - ta opcja odpadła, bo w trakcie drugiego okrążenia Krzychu porządnie się rozgrzał i podrzucił mi swojego gamexa, no cóż - przynajmniej poznam końcówkę trasy do Kostrzyna. Po dotarciu na stadion troszeczkę czasu zleciało na pogaduszkach i czas wracać - w 100% wmordewindowo, ale nie było tak źle jak myślałem i pod dom dotarłem nie ujechany.
    W sumie to był udany rowerowo dzień :)

    Dojechałem spoczko do oznaczeń trasy
    Dojechałem spoczko do oznaczeń trasy © JPbike

    Moja miejscówka do focenia. Niespodziewanie zjawił się Hulaj :)
    Moja miejscówka do focenia. Niespodziewanie zjawił się Hulaj :) © JPbike

    Czołówka mega napiera pod górkę tak że nie wiem :)
    Czołówka mega napiera pod górkę tak że nie wiem :) © JPbike

    Koledzy teamowi ładnie współpracowali, zajmując 11 i 12 miejsce open
    Ci koledzy teamowi ładnie współpracowali, zajmując 11 i 12 miejsce open © JPbike

    A jakże miło mi kibicowac i pstrykać zdjęcia bikerkom :)
    A jakże miło mi kibicować i pstrykać zdjęcia bikerkom :) © JPbike

    W pewnym momencie towarzyszyło mi aż czterech kolegów :)
    W pewnym momencie towarzyszyło mi aż czterech kolegów :) © JPbike

    Ale dynamika na podjeżdzie, że trudno było mi załapać ostrość :)
    Ale dynamika na podjeździe, że trudno było załapać ostrość :) © JPbike

    Dynamiki c.d. Micor ciśnie pełną mocą :)
    Dynamiki c.d. Micor ciśnie pełną mocą :) © JPbike

    Pojechałem sobie koncówką trasy. Był zarówno szuterek
    Pojechałem sobie końcówką trasy. Był zarówno szuterek... © JPbike

    Jak i taki nudny asfalcik, o wmordewindzie nie wspomnę
    ... jak i taki nudny asfalcik, o wmordewindzie tędy nie wspomnę © JPbike

    Dawno nie byłem nad Maltą :)
    Dawno nie byłem nad Maltą :) © JPbike

    Galeria 127 fotek z mojego aparacika - jest TUTAJ.





  • dystans : 112.12 km
  • teren : 37.00 km
  • czas : 04:55 h
  • v średnia : 22.80 km/h
  • v max : 45.70 km/h
  • podjazdy : 470 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Niedzielny trip i kibicowanie Poznań Bike Challenge

    Niedziela, 13 września 2015 • dodano: 13.09.2015 | Komentarze 8


    Spontanicznie zagadałem się z Jarkiem na tytułową wycieczkę.
    Zatem dzień dla mnie zaczął się pobudką o 8 rano, wciąłem makaronik i jazda po kompana. Trafiłem punktualnie, a tam Drogbas jeszcze spał, no tak, okazało się że był po nocnych % :). No to poczekałem ze 10 minut i można było wspólnie kręcić. Na początek szybki kurs na Garbary coś załatwić i w końcu myk nad Maltę. Faktycznie, w pobliżu miejsca startu i mety sporo na poznańskich ulicach nakombinowali, barierki, słupki, policjanci, wolnotariusze, itp. Do miasteczka zawodów zajechaliśmy sporo przed zaplanowanym czasem, zatem na luzie można było spożyć kawę, ciacho i popatrzeć wokół co i jak, tu i ówdzie.

    Bez komentarza :)
    Bez komentarza :) © JPbike

    Znany kolega z BS, bobiko był zajęty telefonowaniem
    Znany kolega z BS, bobiko był zajęty telefonowaniem © JPbike

    Jako że dzień wcześniej Asia dała hasło na FB o wspólnym kibicowaniu w Pobiedziskach, to właśnie zaplanowałem tam wpaść, tyle że niespodziewanie. Zatem znad Malty kręciliśmy na wschód częściowo trasą poznańskiego bikemaratonu. Jadąc tędy, na otwartym mieliśmy trochę walki z wiatrem. Na zjeździe w Katarzynkach dobiłem o kamień tylnym kołem i ciśnienie zeszło, mleczko zadziałało, ale dopiero po kilkunastu minutach i dwóch postojach na dopompowanie. Do Pobiedzisk dotarliśmy krótko po 12:20, objechaliśmy całą główną drogę (tam i z powrotem) a tam parasola z Asią nie było widać, telefon i okazało się że jeszcze nie zajęła swojego miejsca. To nic, zatrzymaliśmy się przy wlotówce do miasta, w międzyczasie spożywając drugie śniadanie.
    W końcu nadjechał peleton, a właściwie kolejno w ciągu kilkunastu sekund, najwyżej minutki kolejne grupki i grupy.

    No to bierzemy się do kibicowania. Tu czołowa grupka
    No to bierzemy się do kibicowania. Tu czołowa grupka © JPbike

    Jadą kolejni. Wprawne oko dostrzeże młodzika :)
    Jadą kolejni. Wprawne oko dostrzeże młodzika :) © JPbike

    I pognali w siną dal. Tu można dostrzeć zbycha741 :)
    I pognali w siną dal. Tu można dostrzec zbycha741 :) © JPbike

    W sumie spędziliśmy tam ze 20-30 minut. Sporo znajomych można było wypatrzeć, niektórzy nas od razu rozpoznali i machali (pozdrówka!) :). Jednej kraksy nie zabrakło - bikerka chyba się zagapiła i po chwili leżała na naszych oczach (na szczęście bez strat). Po tych emocjach czas jechać dalej, w stronę Puszczy Zielonki, do Wronczyna na kolejną dawkę kibicowania. Znów trafiliśmy tam sporo przed czasem przejazdu czołowej grupy. Cenny czas ten został wykorzystany m.in. na spożycie złotego trunku :).

    Kibicowanie w wykonaniu Drogbasa (po wczorajszych %) :)
    Kibicowanie w wykonaniu Drogbasa (po wczorajszych %) :) © JPbike

    Okazało się że to miejsce to 80 km trasy, czas wskazuje średnią ponad 40 km/h !
    Okazało się że to miejsce to 80 km trasy, czas wskazuje średnią ponad 40 km/h ! © JPbike

    Liderzy w akcji. Ten drugi to późniejszy zwycięzca 120 km wyścigu
    Liderzy w akcji. Ten drugi to późniejszy zwycięzca 120 km wyścigu © JPbike

    Ładne i barwne ujęcie napierających szosonów
    Ładne i barwne ujęcie napierających szosonów © JPbike

    Młodzik rządzi !
    Młodzik rządzi ! © JPbike

    Jak widać, bardzo dobre miejsce do kibicowania mieliśmy (dwa zakręty)
    Jak widać, bardzo dobre miejsce do kibicowania mieliśmy (dwa zakręty) © JPbike

    Proszę państwa, oto cały blindman w akcji :)
    Proszę państwa, oto cały blindman w akcji :) © JPbike

    Drogbasowi się nudziło, więc wtopił się w peleton, tak ponad 40 km/h :)
    Drogbasowi się nudziło, więc wtopił się w peleton, tak ponad 40 km/h :) © JPbike

    W trakcie kibicowania prawie niespodziewanie zjawił się Grigor. No prawie, bo skoro byliśmy na jego rowerowych rewirach to można było się spodziewać takiego fajnego i znanego na BS faceta :)

    Takich trzech ziomali :)
    Takich trzech ziomali :) © JPbike

    Powrót przebiegł Pierścieniem przez Puszczę Zielonkę
    Powrót przebiegł Pierścieniem przez Puszczę Zielonkę © JPbike

    Cała droga powrotna nie była łatwa dla nas obu, i to mimo sprzyjającego wiaterku i miłego lasu. Jarek kręcił na oparach, a ja chyba po wczorajszym treningu nie miałem zbyt wiele powera w nogach.

    Mimo sporego zmęczenia obaj dotarliśmy do swoich baz zadowoleni, to najważniejsze :).





  • dystans : 21.75 km
  • teren : 2.00 km
  • czas : 01:21 h
  • v średnia : 16.11 km/h
  • v max : 57.05 km/h
  • podjazdy : 547 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Podgórski rozruch

    Sobota, 20 czerwca 2015 • dodano: 23.06.2015 | Komentarze 0


    Po sprawnym zajechaniu z Pawłem do Sosnówki Górnej i zakwaterowaniu się w hoteliku, od razu ruszyliśmy do Jeleniej Góry niestety autem, bo co jakiś czas popadywało. W Parku Paulinum organizowali "Jelenia Góra Trophy Maja Race". W tym roku owe zawody miały wysoką rangę, tuż przed Pucharem Świata. Kibice dopisali (my też), było co popatrzeć, szczególnie na technicznych odcinkach działo się :).
    Szkoda że nie jestem PROzawodnikiem z licencją - wystartowałbym ! :). Swoje wyścigi wygrali nasi najlepsi, odpowiednio Maja Włoszczowska i Marek Konwa.

    Parę fotek mojego autorstwa (strzeliłem tam ze 150 zdjęć) :)
    Maja Race 1
    Maja Race 2
    Maja Race 3
    Maja Race 4
    Maja Race 5
    Maja Race 6

    Po powrocie do noclegowni szybki wskok w kolarskie portki i jazda zrobić podgórską rozgrzewkę.
    Chłodnawo było, ledwo 10°C, zatem obaj odzialiśmy się ciut cieplej i od razu na podjazd.
    Wymyśliłem że zrobimy asfaltową pętelkę przez Borowice, Podgórzyn i Sosnówkę.

    Przy słwnym tramwaju w Podgórzynie
    Przy sławnym tramwaju w Podgórzynie © JPbike

    Sosnówka Dolna. Młodzik wymienia dętkę :)
    Sosnówka Dolna. Młodzik wymienia dętkę :) © JPbike

    Aha ... Paweł nie zabrał na przejażdżkę zapasowej dętki ani łatek, w efekcie 2x wjeżdżałem do góry pod hotelik :)





  • dystans : 167.07 km
  • teren : 4.00 km
  • czas : 05:59 h
  • v średnia : 27.92 km/h
  • v max : 45.64 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Do Żerkowa na MP w kolarstwie górskim

    Niedziela, 7 lipca 2013 • dodano: 08.07.2013 | Komentarze 13


    Szybko zagadałem się z Drogbasem na wypad do Żerkowa.
    Takiej okazji zobaczenia krajowej elity MTB nie można przegapić !
    Start nastąpił na krótko po 8-mej spod mojej chaty.
    Jak zwykle JP i Drogbas wmawiają sobie że będzie "spokojne" tempo, a jednak - do Żerkowa gnaliśmy po asfaltach jak szaleni, tak ponad 30 km/h :)

    Wolny dzień trzeba dobrze wykorzystać. Były sprinty i szaleństwa :) © JPbike

    Zajechaliśmy na miejsce. 89 km w 2:59 godz, średnia ponad 29 km/h :) © JPbike

    Wieża TV w Żerkowie z miasteczkiem zawodów © JPbike

    Na miejsce dotarliśmy przed planowanym czasem. Wtedy mastersi się ścigali.
    Muszę przyznać że tak mi się tam spodobało że gdyby nie brak licencji kolarskiej to od razu wystartowałbym, by się "pozabijać" na takiej trudnej i wymagającej trasie :)
    Na miejscu od razu rozpoznawałem mnóstwo znajomych twarzy z przeróżnych wyścigów.

    Spotkaliśmy m.in. Wojtka Wiktora i zaproponował nam 30 minutowe przetestowanie 27.5 calowych Superiorów - z chęcią skorzystaliśmy. Mi przypadł aluminowy w ładnym malowaniu, z mieszanką SLX i XT, a Jarkowi karbonik z SLX i XTR :)

    Pierwsza przymiarka do 27.5-era. Taki to pasuje do mnie :) © JPbike

    Od razu, gdy tylko ruszyłem to poczułem że właśnie taki rozmiar kół i geometria jest w sam raz dla mnie. Wypróbowałem jak radzi na podjazdach, zjazdach i uskokach - byłem w lekkim szoku że jest stabilniejszy i daje większą kontrolę od mojego poczciwego Treka :)
    No, nie mam wyjścia i w sezonie 2014 zobaczycie JPbike'a wymiatającego na 27.5-erze!
    Dobra, dobra, to temat na przyszłość, póki sezon 2013 trwa i skupmy się na dzisiejszej relacyjce ;)

    Zatem, na miejscu niespodziewanie spotkaliśmy znajome twarze z BS - micor, marcingt, bobiko, mikadarek i Hulaj.
    Po zakończeniu wyścigu mastersów i zaopatrzeniu się w izobroniki ruszyliśmy początkowym fragmentem pętli na szczyt z dobrym widokiem do emocjonującego kibicowania. Mnie ten fragment pętli nie zaskoczył, było kilka niezłych jak na XC uskoków, na jednym Drogbas ładnie wyglebił :)

    Wesoła ekipa bikestatsowych kibiców w Żerkowie © JPbike

    Na miejscu zrobiliśmy najpierw piknik z ogórkami kiszonymi, piwem i jeszcze innym żarciem.
    Po czym nastąpiło oczekiwanie na start kobiecej elity i U23. No i dziewczyny wystartowały !


    Oto migawki z trasy mojego autorstwa, trochę się nabiegałem. Twarze bikerek pewnie znane :)














    A tutaj poniżej fotozjawki z wyścigu męskiej elity i U23.
    Marek Konwa na każdym okrążeniu wymiatał tak że oglądaliśmy w 100% mistrzowską jazdę :)














    Na koniec fotorelacji - szalony drwal w całej okazałości © JPbike

    Po kilku godzinach spędzonych w słońcu i podziwianiu emocji nastała pora na powrót. Najpierw do sklepu, by zatankować bidony. Drogę powrotną zaplanowałem tak, aby była najkrótsza (wyszło 78 km). Przez ostre słońce i praktycznie przez całą trasę powrotną zmagałem się z bólem głowy. Na 25 km przed Poznaniem było nam tak ciężko, że zmuszeni byliśmy zrobić dłuższy postój z wylegiwaniem i lekkim zmrużeniem oczu. W końcu, po zachodzie słońca i strasznie zmęczony ale zadowolony z bardzo udanego dnia doturlałem się do domu, prysznic, ledwo zjadłem kolację i od razu zasnąłem.

    Dzięki wszystkim za super miło spędzony czas i z rowerową pasją :)


    Przewyższenie - 675 m



  • dystans : 28.58 km
  • teren : 25.00 km
  • czas : 01:44 h
  • v średnia : 16.49 km/h
  • v max : 39.36 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Maraton MTB Hermanów

    Niedziela, 21 sierpnia 2011 • dodano: 21.08.2011 | Komentarze 16


    Po raz trzeci jako kibic i fotograf :)

    Dojazd na maraton wykonałem własną furą - większość aut jechała tam gdzie ja, widocznie było tak jak Kurek napisał - w niedzielę wszystkie drogi prowadzą do Hermanowa :)

    Kolejka do zapisów spooora, więc start przesunęli o pół godziny © JPbike

    Jako że miałem czas to pojechałem sobie fragmentem trasy ... :) © JPbike

    Po czym wróciłem na spory parking i pora przywitać się z prawie kompletnym składem EMED'u, oraz z masą znajomych - tradycyjnie to miłe uczucie być wśród swoich :)

    Emedowcy podczas rozgrzewki :) © JPbike

    No i WYSTARTOWALI !!! © JPbike

    I pomknęli ... Sporo Ich było bo około 600 ! © JPbike

    Po krótkim czasie przeniosłem sie do wyczajonej wczoraj miejscówki do focenia ... © JPbike

    Ledwo zacząłem focić a tutaj czołówka pomknęła tak że nie wiem :) © JPbike

    Spore peletoniki tędy mknęły, ledwo nadążałem za załapaniem ostrości :) © JPbike

    Trzy piękne tyłki z EMED'u w akcji :D © JPbike

    Rywalizacja faktycznie zacięta ... © JPbike

    Na powyższym miejscu trochę czasu spędziłem, peleton zdawał się nie mieć końca, więcej czasu w jednym miejscu nie chciałem marnować, więc pojechałem dalej wraz z uczestnikami i starając się nie utrudniać jazdy pozostałym.

    Końcówka mega na rozległym podjeżdzie, na którym urządziłem kolejną miejscówkę do focenia © JPbike

    Liderzy giga z Kaiserem na czele wykonują drugą rundę. Wszyscy podjeżdżali NA BLACIE ! © JPbike

    Jadą kolejni ... © JPbike

    Mlodzik i Rodman napierają ... © JPbike

    Trek oczekujący aż właściciel na nim zacznie się ścigać również załapał się na foto :) © JPbike

    Do kogo Zwyciężczyni giga się uśmiecha - do mnie ? ;) © JPbike

    Kolejna i ostatnia miejscówka - 2 km przed metą i nadal ostro tamtędy cisnęli © JPbike

    Znowu widzę czołówkę giga, oprócz Tecława, który chwilę wcześniej samotnie pomknął po zwycięstwo © JPbike

    Już na mecie. EMED'owcy dali z siebie sporo i zaprezentowali wyrównany poziom :) © JPbike

    Myjnia rowerowa ze strażackiego węża :) © JPbike

    Podsumowując - miło spędziłem czas, podpatrzyłem jak to robią najlepsi. A kumple co mnie widzieli z aparatem twierdzą że wszędzie byłem :) Trochę nakręciłem się pomiędzy wcześniej wyczajonymi miejscówkami.
    Płasko na giga nie było (około 900 m w pionie na ponad 70 km) a tempo jakie czołówka giga narzucała - ostre i cały czas w okolicach 25-30 km/h.
    Niedociągnięć organizacyjnych nie zabrakło, o czym dowiedziałem się później - przesunięty o 30 min start i nie poinformowanie o tym obsługi wjazdu na drugą pętlę giga spowodowało że na najdłuższym dystansie sklasyfikowano jedynie 60 osób, a chętnych było więcej.



    Uphill Race Śnieżka 2011

    Niedziela, 7 sierpnia 2011 • dodano: 08.08.2011 | Komentarze 6


    Weekend w Karkonoszach - vol.3

    Podobnie jak w Głuszycy, na Uphill Race Śnieżka wybrałem się w roli kibica i fotografa, tym razem bez roweru. Towarzystwa dotrzymywał mi Jarek.
    Trochę pośpiechu było by zdążyć na Śnieżkę - nie wiedziałem że start jest o 10, a nie o 12 jak 2 lata temu, więc skorzystaliśmy z wyciągu krzesełkowego na Kopę.

    Tegoż dnia Śnieżka spowita była w chmurze i nieźle wiało © JPbike

    Czołówka napiera - Tecław i Kaiser cisną :) © JPbike

    Jadą kolejni z czołówki ... © JPbike

    Zwyciężczyni - Magda Hałajczak :) © JPbike

    Dojeżdżają kolejni ... © JPbike

    Drogbas podziwia faceta na rowerze crossowym ... © JPbike

    Damian w akcji :) © JPbike

    To już wysoko, w chmurach ... © JPbike

    Widoczność słaba i do tego wiatr ... © JPbike

    Ekscytująca, z kibicami i ostra końcówka :) © JPbike

    Szczyt Śnieżki spowity w chmurze © JPbike

    Kolejni docierają do mety © JPbike

    Wielki szacunek dla tego Gościa - wjechał na metę bez wprowadzania ! © JPbike

    Po jakimś czasie się rozpogodziło i arcywidoczki zagwarantowane :) © JPbike

    Darek ! Wielkie brawa za zdobycie Śnieżki ! © JPbike

    Doskonałego humoru na szczycie z braćmi djk71 i DMK77 nie brakowało :) © JPbike

    Pora zejsć w dół. Szczyt ponownie skrywa chmura ... © JPbike

    Jeden z ostatnich Uphillowców - ważny jest udział :) © JPbike

    Podsumowując : zdecydowanie wolałbym wystartować :)



  • dystans : 40.00 km
  • teren : 10.00 km
  • rower : TREK 8500
  • MTB Marathon Głuszyca

    Niedziela, 31 lipca 2011 • dodano: 01.08.2011 | Komentarze 16


    Tym razem w roli kibica i fotografa :)

    Już od jakiegoś czasu od wypadku planowałem wyjazd na uchodzący za najtrudniejszy w golonkowym kalendarzu maraton w Głuszycy.
    Do noclegowni w pobliskiej Jedlinie-Zdrój zajechałem wraz z Pawłem.
    Pogoda w sobotę wieczorem nieciekawa - raz mżawka, raz deszczyk ...
    Nazajutrz nie padało, o 9-tej ruszyliśmy na miejsce startu od razu spotkałem się z masą znajomych, zarówno na stadionie i jak na trasie wszystkich co znam wypatrzyłem - miłe uczucie być znów wśród tych co mają wspólną pasję, jaką jest pełne MTB. Oczywiście większość z którymi rozmawiałem wiedziała o moim wypadku i pierwszym pytaniem jakie zadawali było coś w rodzaju "jak tam ręka" :)

    Ruszyłem około 15 min przed startem giga na pierwszy solidny podjazd i tu niemiła niespodzianka - zgubiłem licznik :(

    Fotka by anchizka.
    Na podjeździe. Jak widać jest OK :) © JPbike

    Nareszcie znów w górach :) Chociaż pogoda ... © JPbike

    Czołówka giga. W końcu miałem okazje zobaczyc jak cisną do góry :) © JPbike

    Fragment w ogonie giga jechałem. Trochę błotka było :) © JPbike

    Gdzieś wysoko. Ci dwaj ... kończą ściganie i wracają :) © JPbike

    Po dojechaniu do powyższego miejsca napotkałem na pierwszego defekciarza, chwilę pogadaliśmy i ruszyłem dalej na zachód, by wyczaić jakieś miejsce do focenia Gigowców, a tu po kilometrze ...

    Skończyła mi się ścieżka ... © JPbike

    To nic, przedzierałem się dalej, na azymut i bez kompasa, by po jakichś 20 minutach odnaleźć ścieżkę, po drodze wdrapując się przez mokre trawy na szczyt z arcywidoczkami i przerażająco stromymi południowymi stokami :)
    Odnaleziona ścieżka zaprowadziła mnie nie tam gdzie planowałem - ponownie znalazłem się na podjazdowym asfalcie. Widocznie wcześniejsze studiowanie mapy kiepsko mi szło, albo w rzeczywistości tamtejszych ścieżek jest więcej lub mniej. Więc decydowałem się na focenie dystansu mega ...

    W oczekiwaniu na mega ... © JPbike

    Minęła godzina 11:20, gdzie jest mega ?
    Wtedy podszedł do mnie facet, również oczekujący i poinformował że trasa mega została zmieniona. I to w dniu startu, no tak, przecież będąc jeszcze przed startem na stadionie zauważyłem to, tylko dlaczego nie spojrzałem dokładniej na wywieszoną mapę ...
    Więc pomknąłem w dół i miłym asfaltem z fajnym podjazdem dokręciłem do bufetu, a tam mega i mini już tamtędy pomykali. Zawróciłem i po kilku km natrafiłem na Golonke stojącego w newralgicznym punkcie trasy. Po krótkiej rozmowie Grzegorz wskazał mi abym udał się ... trasą maratonu i tak też zrobiłem.
    Polanka po której jechałem była okazała i bliziutko mety (dla mini), gdzieś tam zatrzymałem się i w ruch poszedł spust migawki ...

    Czołówka mega napiera ... © JPbike

    Fociłem zarówno pojedynczych, małe grupki ... © JPbike

    Jak i spore peletoniki mini i mega :) © JPbike

    Fajny singielek. Na pierwszym planie Iza w akcji :) © JPbike

    Czas uciekał i ruszyłem dalej w okolice Wielkiej Sowy, po drodze przecinając trasę :

    Ciężki podjazd prowadzący do strefy górskich mgieł ... © JPbike

    Na szczycie fajnego podjazdu, postój by odsapnąć - trochę brakło mi formy :) © JPbike

    Ponownie na trasie. Podjazd do schroniska Sowa. Mgliście tam. © JPbike

    Naprawdę MUSIAŁEM coś takiego zaliczyć :) © JPbike

    Moja miejscówka do focenia. Końcówka zjazdu czerwonym szlakiem z Wielkiej Sowy © JPbike

    Na powyższym miejscu spędziłem ponad 3 godziny.
    Widoczna wydeptana gleba to moje dzieło :)
    Fajnie było popatrzeć jak większość z mega i giga tamtędy zjeżdżała, mając do wyboru kamieniste lub korzenne podłoże. Zarówno szybkich, jak i wolnych zjazdów, oraz sprowadzań i glebek nie brakowało.

    Jedni wybierali korzonki. Zwycięzca M3 giga Tomasz Jajonek w akcji :) © JPbike

    Inni decydowali sie na kamienisty zjazd. Mamba w akcji :) © JPbike

    W końcu o 16:50 ruszyłem w dół, a okazało się że jeszcze kilkunastu z giga znajdowało się na trasie (w tym mlodzik). Rzeczywiście, bardzo ciężki ten maraton i do tego trudne warunki na trasie powodowały że odstępy czasowe pomiędzy poszczególnymi Gigowcami były spore. Klosiu i adamuso się wycofali. Będąc już w domu analizowałem wyniki i stwierdziłem że gdyby nie mój czerwcowy wypadek to znając swoje umiejętności jazdy w deszczu i błocie miałbym okazję w tegorocznej Głuszycy powalczyć o top 10 w M3 ... :)

    Chciałem w kolekcji mieć fotkę z Izą i mam :) © JPbike

    Uff, mlodzik w końcu dojechał :) Spędził na trasie blisko 8 godzin ! © JPbike


    Pełna galeria prawie 500 fotek mojego autorstwa - w Picassie.

    Parametrów prędkości i przewyższenia brak - Sigmy 2006 już nie mam :(