top2011

avatar

Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.

- przejechane: 177685.47 km
- w tym teren: 64443.10 km
- teren procentowo: 36.27 %
- v średnia: 22.68 km/h
- czas: 324d 15h 28m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

baton rowerowy bikestats.pl

Wyprawy z sakwami

polska
logo-paris
logo-alpy
TN-IMG-2156 TN-IMG-2156

Zrowerowane gminy



Archiwum 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

poza PL

Dystans całkowity:8789.76 km (w terenie 1224.00 km; 13.93%)
Czas w ruchu:466:33
Średnia prędkość:18.84 km/h
Maksymalna prędkość:83.56 km/h
Suma podjazdów:51196 m
Maks. tętno maksymalne:171 (100 %)
Maks. tętno średnie:131 (76 %)
Liczba aktywności:89
Średnio na aktywność:98.76 km i 5h 14m
Więcej statystyk
  • dystans : 96.04 km
  • teren : 35.00 km
  • czas : 05:05 h
  • v średnia : 18.89 km/h
  • v max : 57.19 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Rychlebskie ścieżki

    Niedziela, 1 maja 2011 • dodano: 05.05.2011 | Komentarze 28


    O istnieniu czegoś takiego co w pełni pozwala poczuć prawdziwy smak kolarstwa górskiego pomijając golonkowe starty dowiedziałem się dzięki wpisowi samego Błażeja, czyli naszego wspaniałego admina bikestats :)
    Jedno co miałem wtedy na myśli - MUSZĘ TAM SIĘ WYBRAĆ !

    Korzystając z tego że majówkę połączoną ze startem w Złotym Stoku spędzałem w dość bliskiej odległości od tychże wspaniałych ścieżek, w końcu wraz z liczną ekipą poznańskich maratończyków, ruszyłem zażyć esencji MTB :)

    Początkowo tegoż dnia miał być ... zwykły rozjazd po wczorajszym maratonie.
    A jednak chęć zaliczenia rychlebskich ścieżek była niesamowicie silna :)
    Trochę chłodno było, więc wszyscy ruszyliśmy odziani na długo w kolorowe stroje.
    Ekipa liczyła sześciu członków - JA, Jacgol, klosiu, Maks, mlodzik i toadi69.

    No to jazda !
    Uwaga - ilość fotek ... 60 z 290 cykniętych tamtego dnia :)

    Narada ... nie wiem na jaki temat :) © JPbike

    Mkniemy w stronę czeskiej granicy © JPbike

    Już w Czechach ... coś takiego nas kusiło :) © JPbike

    Dobijamy do Javornika. W tle widoczny Zamek © JPbike

    Ekipa na przyzamkowym tarasie widokowym :) © JPbike

    Kręcimy dalej, podziwiając czeskie krówki :) © JPbike

    Daje znać że jest OK :) © JPbike

    Wiosennie ... © JPbike

    W stronę gór ... © JPbike

    Humory na trasie doskonałe :) © JPbike

    W pewnym momencie mnie i mlodzika skusil stromy podjazd, więc ... :) © JPbike

    Wjechaliśmy, chociaż do połowy. Też coś :) © JPbike

    Downhillowiec JPbike :) © JPbike

    Dojechalismy do Cernej Vody, skąd zaczynają się i kończą wspomniane ścieżki © JPbike

    Niespodziewanie spotkaliśmy mambę i Artura :) © JPbike

    Na początek - troszkę oznakowanego asfaltu © JPbike

    Peletonik zaczyna podjeżdżać terenowo ... © JPbike

    Coraz wyżej ... © JPbike

    Sporo bikerów - okazało się że Ci za nami to też wczorajsi maratończycy :) © JPbike

    Singletrackowa zabawa się zaczeła :) © JPbike

    Najpierw trzeba się trochę namęczyć na zawijasowych podjazdach © JPbike

    Takich mostków jest sporo ... © JPbike

    Uśmiech mlodzika mówi wszystko :) © JPbike

    Dzielny Maks ... © JPbike

    Fajne serpentynki z mostkami :) © JPbike

    Technicznie do góry, do góry :) © JPbike

    Niezłe wrażenia są jadąc tamtędy :) © JPbike

    Krótka pauza, by skompletować ekipę :) © JPbike

    Niektórym było cieżko ... © JPbike

    Artur w akcji :) © JPbike

    mamba :) © JPbike

    Kamienista końcówka podjazdu © JPbike

    W końcu, na ponad 800 m - początek zjazdu :) © JPbike

    Arcywidokowo i przemyślne kładki :) © JPbike

    Jazda tędy na HT to już wyższa szkoła techniki :) © JPbike

    Górna cześć zjazdu to istne hardcore :) © JPbike

    Dzięki takiej nawierzchni ryzyko zgubienia ścieżki jest znikome © JPbike

    Końcówka najtrudniejszego fragmentu. Chłopaki dają radę :) © JPbike

    Następny etap - troszkę mniej trudniejszy, co nie znaczy że łatwy © JPbike

    Zbyszek napiera po kamolcach jak pro :) © JPbike

    Klosiu, the professional ? :) © JPbike

    Chwilka postoju na ostrym zakręcie © JPbike

    Solidny trening techniki w wykonaniu Maksa :) © JPbike

    Im niżej, tym łatwiej ... © JPbike

    A jednak i w niższych patriach są i takie głazy do pokonania :) © JPbike

    No ... :))) © JPbike

    Końcówka nadal bardzo fajna :) © JPbike

    Super singielek :) © JPbike

    Ale fajnie było ... czuliśmy niedosyt :)
    I tak zjechaliśmy w dół, do Cernej Vody, gdzie na tamtejszym parkingu po rozmowie z mambą i Arturem zdecydowaliśmy się jeszcze pokonać w połowie łatwiejszy odcinek z mniejszą sumą przewyższeń.
    Zanim ruszyliśmy dalej ... wstąpiliśmy na CZESKI BROWAR :)

    Przerwa ... :) © JPbike

    Ruszamy dalej, na północ ... © JPbike

    Oto fragment łatwiejszej pętli © JPbike

    Górski strumień też można podziwiać © JPbike

    Ale fajnie :) Kręciłem tamtędy tak szybko że walnąłem w jedno drzewo i nabawiłem się ranki na ramieniu :) © JPbike

    Kumple też nieźle napierali :) © JPbike

    Srepentynka i lekko do góry © JPbike

    Fajne ujęcie mknącego klosia i mlodzika :) © JPbike

    Czesi to mają pomysły ... :) © JPbike

    Genialny sposób na ominięcie bagna © JPbike

    W końcu, naładowani MTB-owską adrenaliną po dotarciu na północny fragment łatwiejszej ścieżki skierowaliśmy się asfaltami w stronę polskiej granicy ...

    Peletonik w drodze powrotnej ... © JPbike


    Krótko podsumowując - JESZCZE TAM WRÓCĘ !

    Niebiosa zdają sie mówić, abym cześciej w góry sie wybierał :) © JPbike


    Przewyższenie - 1235 m



  • dystans : 65.39 km
  • czas : 03:43 h
  • v średnia : 17.59 km/h
  • v max : 51.40 km/h
  • rower : TREK 8500
  • U stóp słowackich Tatr

    Czwartek, 19 sierpnia 2010 • dodano: 20.08.2010 | Komentarze 6


    Cóż to był za super hiper mega ultra giga arcywidokowy wypad !
    To był kulminacyjny punkt mojego urlopu u niezwykle wspaniałej rowerowej pary – Eli i Piotrka :)

    Wyruszyliśmy rankiem pakownym autem wraz z rowerami do Słowacji, po drodze niemal bez przerwy zza okien auta i podczas postoju na 1090 metrowej przełęczy podziwialiśmy całą masę zapierających dech w piersiach widoków … :)
    Po dotarciu do Liptovsky Hradok (ok. 640 m) i przesiadce na rowery ruszyliśmy pokonać ponad 30 km dość łagodny, w całości asfaltowy podjazd biegnący na 1280 metrową wysokość, który końcówkę ma tuż u stóp graniczących z naszym krajem szczytami, pośrodku Tatrami Zachodnimi, a Wysokimi :)

    Zamek w Liptovsky Hradok, stąd zaczynamy jazdę do gory © JPbike

    Jazda ... © JPbike

    Nad szczytami wisiały ciężkie chmury ... © JPbike

    Momentami można było dostrzec skaliste szczyty © JPbike

    Chwila postoju © JPbike

    Po dokręceniu do mini miejscowości Podbanske zrobiliśmy postój przy tamtejszej mini restauracji, posilając się nieznanym mi do tej pory, ale bardzo smacznym daniem i browarkiem :)
    Przy okazji spotkaliśmy bikera z … Poznania :) Daliśmy Mu namiary na BS :)
    Od tej chwili jazda wśród wysokogórskich widoczków to sama przyjemność :) © JPbike

    Trek i tatrzańskie krajobrazy © JPbike

    Pięknie ... :) © JPbike

    Ela wśród Tatr :) © JPbike

    Nie napiszę jakie niesamowite wrażenia są, jadąc tamtedy :) © JPbike

    Pora na wspólny toast w odpowiedniej scenerii :) © JPbike

    Dobijamy do celu ... © JPbike

    Na 1280 m, Jak widać - dalej to zakaz jazdy ... szkoda :) © JPbike

    Po osiągnięciu celu, gdzie skończyła się asfaltowa ścieżka troszkę popadało i po podziwianiu wszystkich szczytów dookoła (m in. Świnicę, 2301 m) w padającym deszczu ruszyliśmy w drogę powrotną – ponad 30 km w dół, zrobiło się zimno, więc …
    Tu przeczekaliśmy deszcz © JPbike

    Takie robactwo oblepiało nasz sprzęt na sporej wysokości © JPbike

    Deszcz na szczęście przestał padać po krótkim czasie i jazda w dół :)
    Wracamy po mokrym © JPbike

    Zza chmur zaczęło się wyłaniać popołudniowe słońce odsłaniając najwyższe tatrzańskie szczyty – widoki rewelacja, szczęściarze z Nas :)
    Piękny widok na słowacki, monstrualny Krivan, 2494 m © JPbike

    Ela foci mnie, a ja Ją :) © JPbike

    A taki SUPER widok mieliśmy w drodze powrotnej :) © JPbike

    Podsumowując trasę – WSPANIAŁA !
    Do zaparkowanego auta dotarliśmy naładowani pięknymi, wysokogórskimi widokami pod wieczór i jazda do Kobiernic.

    Przewyższenie – ok. 700 m (Kajman poda dokładne)



  • dystans : 57.50 km
  • teren : 20.00 km
  • czas : 03:07 h
  • v średnia : 18.45 km/h
  • v max : 62.45 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Poznaniacy na czeskich ścieżkach

    Niedziela, 20 czerwca 2010 • dodano: 22.06.2010 | Komentarze 9


    Korzystając z tego że do agroturystycznej noclegowni w Kozielnie przyjechaliśmy na cały weekend, ostatniego dnia przed powrotem do stolicy Wielkopolski wybraliśmy się do Czech na tamtejsze świetne trasy rowerowe - pomysłodawcą i przewodnikiem wypadu był Jarek, który już parę razy był w tamtych okolicach.

    Wyruszyliśmy po śniadaniu w czteroosobowym składzie Poznaniaków:
    - Jarekdrogbas
    - JPbike
    - Maks
    - toadi69

    Ruszamy w góry ... :)


    Humory dopisywały :)


    Po dokręceniu asfaltem przez Bily Potok i Javornik skierowaliśmy się na świetnie oznakowany zieloną strzałką szlak dla bikerów


    Szlak, zwany Cyklo 6222, który Jarek znał okazał się bardzo przyjemny, w większości przez górski las, nachylenia zarówno podjazdów, jak i zjazdów znośne, nie zabrakło postojów przy pięknych widokach.

    Zbyszek i Maks podjeżdżają na czeskim szuterku


    Drogbas zjeżdża wśród górskich widoczków


    Kompletna ekipa Poznaniaków na czeskim terenie :)


    Niezłych terenowych podjazdów nie zabrakło


    Fragmentem poruszaliśmy się znaną z maratonu w Złotym Stoku trasą i tak dalej dokręciliśmy na szczyt Góry Borówkowej (900 m)


    Na szczycie zrobiliśmy kilkunastominutowy postój i jazda w dół, najpierw technicznym zjazdem niebieskim szlakiem pieszym, a następnie oznakowanym również niebieskim szlakiem rowerowym - cały czas w dół do Javornika


    Na jednym z wielu szybkich łuków Jarek przesadził z prędkością i wylądował w rowie :)

    No ... masa mijanych bikerów :)


    W Javorniku udaliśmy się pozwiedzać wokół tamtejszy zamek


    Po odpoczynku na tarasie zamkowym nastała pora wracać do kraju :)


    Puls - max 161, średni 125
    Przewyższenie - 1071 m



  • dystans : 66.24 km
  • teren : 12.00 km
  • czas : 02:54 h
  • v średnia : 22.84 km/h
  • v max : 65.08 km/h
  • rower : Accent Tormenta 1
  • Przez Słowację i do Białej Wody

    Czwartek, 28 maja 2009 • dodano: 28.05.2009 | Komentarze 4


    Tegoż dnia do Szczawnicy przyjechał na wspólne kręcenie ze mną Robert znany na BS jako robin z Krakowa. Pobudka o 7, szybkie śniadanie i już 40 minut później po powitaniu z Nim w centrum Szczawnicy kręciliśmy razem. Ruszyliśmy najpierw do granicy ze Słowacją piękną ścieżką biegnącą wzdłuż Dunajca, o tak wczesnej porze była pusta, więc fajnie się nam kręciło wśród Pienin. Po przekroczeniu granicy obraliśmy kierunek na Lesnicę, a następnie po pokonaniu niezłego podjazdu (12%) odpoczęliśmy na przełęczy (720m) i ostro zjechaliśmy w dół. Po dotarciu przez Haligovce do Czerwonego Klasztoru, gdzie zrobiliśmy postój na fotki, ruszyliśmy na czerwony szlak – wspomnianą ścieżkę wzdłuż Dunajca, pięknie tam :)
    Po powrocie do Szczawnicy zatrzymaliśmy się przy Dunajcu na kawę, robinowi zostało jeszcze trochę czasu, więc postanowiłem zaciągnąć do rezerwatu Biała Woda, gdzie byłem dnia poprzedniego. Robertowi się spodobało i zapewne jeszcze tam wróci. Na koniec jeszcze raz przejechaliśmy fragment ścieżki wzdłuż Dunajca, zaczynał się wtedy ruch, jak i spływy flisackie. Zwieńczeniem wycieczki były lodziki :)

    Na granicy ze Słowacją


    Robin i JPbike :)


    W Słowacji


    Na mnie taki znak nie zrobił większego wrażenia ... a na robinie - widać :)


    Pięknie ... :)


    Początek zjazdu na którym wycisnęliśmy v-max


    W Czerwonym Klasztorze. Widok na Trzy Korony


    Dunajec w pełnej krasie


    Wodospadzik :)


    Dzięki Robercie za wizytę w Szczawnicy, miło było Cię poznać, pokręcić wspólnie i do następnego !



  • dystans : 88.43 km
  • teren : 24.00 km
  • czas : 05:55 h
  • v średnia : 14.95 km/h
  • v max : 68.49 km/h
  • rower : Accent Tormenta 1
  • Dookoła Śnieżki

    Wtorek, 1 lipca 2008 • dodano: 04.07.2008 | Komentarze 2


    Urlopu z rowerkiem w Karkonoszach - dzień 2
    W nocy temperatura spadła do 8 stopni, słabo mi się spało, no cóż taki urok spania pod namiocikiem :)
    Pobudka była wczesna i na trasę wyruszyłem przed 9. Wybrałem się na trasę dookoła Śnieżki – w większości po oznakowanych i rowerowych ścieżkach.

    Miłków – Ściegny – Kowary Górne – Przełęcz Okraj – Mala Upa – Velka Upa – Pec Pod Snezkou – Vyrovka – Spindleruv Mlyn – Przełęcz Karkonoska – Borowice – Sosnówka – Miłków

    Tegoż dnia pogoda była wyśmienita. Widoczek na Śnieżkę od północy


    Początek pierwszego długiego podjazdu ...


    ... który momentami miał taką nawierzchnię, dało się spoko, choć wyboiście jechać


    Fajne szutry :)


    Wysoko, coraz wyżej ...


    Ach jak wysoko zajechałem :)


    Po osiągnięciu granicy na Przełęczy Okraj (1046 m) następuje długi zjazd po czeskim asfalciku ...


    ... ciągle w dół :)


    Nieźle oznakowana rowerowa ścieżka 1A – którą w większości po czeskiej stronie się poruszałem


    Skręt w lewo na ścieżkę nr 22 – znów w dół


    Widoczek ze zjazdu


    No i zgubiłem ścieżkę i skorzystałem z takiego terenu w dół


    Chatka miłosna ?


    Przerwa w Pec Pod Snezkou ... na placu zabaw :)


    Kolejny długi podjazd


    To już prawie na szczycie, same arcywidoczki :)


    Śnieżka widziana od czeskiej strony


    Zjazd, raz po szutrze, raz po starym asfalcie, raz po kamieniach, raz .... kolejna extrema :)


    Ponieważ trasa 1A wychodzi poza zasięg mapy, więc skręciłem na pieszy szlak, gdzie stromizna jest niesamowita i trzeba było taszczyć rowerek do góry ...


    Ponownie na szlaku 1A. Widok na wyciąg narciarski


    W Spindleruv Mlynie, widok z mostu na Łabę


    Jazda serpentynami na Przełęcz Karkonoską !


    Widoczek na kilometr przed szczytem. Uff jechałem dosłownie na resztkach sił ...


    Jeszcze 500 m ... dawaj !


    Granica na Przełęczy Karkonoskiej (1198 m), w tle schronisko „Odrodzenie”


    A teraz już tylko w dół, ten zjazd do Drogi Sudeckiej biegnie po wyboistym i dziurawym nawet ponad 10 cm głębokości asfaltem ...


    I na koniec uroczy widoczek ze zjazdu do Podgórzyna


    Była to dla mnie do tej pory jedna z najcięższych wycieczek w góry, podczas której aż trzykrotnie wspinałem się na ponad 1000 metrową wysokość ... :)



  • dystans : 49.42 km
  • teren : 46.00 km
  • czas : 02:30 h
  • v średnia : 19.77 km/h
  • rower : Accent Tormenta 1
  • Debiut bike-maratonowy :)

    Sobota, 17 maja 2008 • dodano: 26.05.2008 | Komentarze 2


    Przedostatniego dnia pobytu we Frankfurcie nad Menem i okolicach wystartowałem w lokalnym maratonie. Dla mnie był to życiowy debiut, do tego daleko poza granicami PL :) Trasa okazała się super, do pokonania była 1000-metrowa różnica wzniesień. Od samego startu w Oberursel zaczęła się seria podjazdów prowadząca w okolice najwyższego szczytu (Grosse Feldberg, 879 m) - dałem radę, chociaż nie aż tak dobrze jak bym chciał - będę musiał zwiększyć treningi na podjazdach. Następnie trasa biegła raz w dół, raz płasko, raz znów jakiś podjeżdzik, potem seria trudnych technicznie zjazdów - korzenie, kamienie, śliski szuter, ostre zakręty. Na kilka km przed metą znów ciężki podjazd. Na koniec krótki asfaltowy zjazd do Oberursel. Na metę przyjechałem między 20 a 30-tką z ponad 200 startujących (wyniki nie były liczone) :)

    Mój numer startowy :)


    W oczekiwaniu na gotowość do startu ...


    Linia startu / mety w Oberursel, u podnóża gór Hoch Taunus


    Sprawdzanie sprzętu ...


    Na kilka minut przed startem ...


    3 ... 2 ...1 ...


    ... START !!! :)


    W akcji podczas pokonywania podjazdu ...


    ... i już prawie na mecie :)


    Udany debiut :)


    W oczekiwaniu na ...


    ... dyplomik ukończenia :)


    Moje nagrody ( oprócz kasku ) :)


    Mój manager i fotograf :)


    Fotka z miejscowym zawodowcem, który przyjechał na metę jako pierwszy.


    Pełnia techniki rowerowej na najwyższym poziomie ...


    ... jak i skomplikowanych zawieszeń ...




  • dystans : 63.02 km
  • teren : 40.00 km
  • czas : 04:03 h
  • v średnia : 15.56 km/h
  • rower : Accent Tormenta 1
  • W góry Hoch Taunus (3)

    Czwartek, 15 maja 2008 • dodano: 26.05.2008 | Komentarze 3


    Urlopu z rowerem dzień czwarty. Dziś był super wypad w góry z wujkiem.
    Sporo podjazdów, zjazdów i w większości po świetnym szutrze :)

    Ponowny wyjazd w góry Hoch Taunus ...


    Drzewo – mamut o obwodzie pnia 6 m i 35 m wysokości. Jego ojczyzna to zachód U.S.A


    Szutrowy podjazd ...


    My dwaj zdecydowaliśmy się pokonać ten potok w bród ...


    ... oto efekt początkowego stadium przyzwyczajania się do SPD-ów :)))


    ... „Ale się odświeżyłem” ... :)))


    Mi natomiast trzykrotny przejazd przez potok poszedł szybko i sprawnie




    Stary i uroczy mostek w lesie


    Super szutrowa szosa


    Wujek podczas pokonywania leśnego podjazdu ...


    ... leśna serpentyna ...


    ... i cały ja na na podjeżdżie


    W drodze na kolejny szczyt


    Mój trening podjazdowy przed bike-maratonem ...








    Stąd wujek robił mi te powyższe fotki


    Szczyt już blisko ...


    ... stąd widoczki są wspaniałe ... po to się jeździ w góry :)


    ....... :)


    Odpoczynek na szczycie połączony z suszeniem przemokniętych chusteczek i skarpetek :)


    Widok na najwyższą górę Hoch Taunus (Grosse Feldberg)


    Po przerwie na kawkę i sernika w Fuchstanz pokonywaliśmy kolejny podjazd – w okolice Grosse Feldberg ...


    ... i po chwili zjaazd ...


    Następny trening na stromym podjeździe ...


    ... taakim stromym (aparat trzymałem w poziomie) :)


    Nio i otrzymałem gratulacje od wujka za pokonanie podjazdu. Danke :)


    Przerwa na Marmorstein


    Panoramka na Frankfurt nad Menem


    Ja na skałkach Marmorstein :)


    Po szutrowym zjeździe nasze biki nabrały odpowiedniego wyglądu po wyprawie w teren ... :)


    ... i po wizycie w myjni ...


    ... rowerki lśnią czystością :)


    Dla mnie była to jedna z najfajniejszych wycieczek w góry. Wielkie dzięki dla mojego wujka.
    A piąty dzień urlopu przeznaczyłem na odpoczynek i ładowanie sił na debiutancki bike-maraton :)



  • dystans : 113.35 km
  • teren : 25.00 km
  • czas : 05:36 h
  • v średnia : 20.24 km/h
  • rower : Accent Tormenta 1
  • Frankfurt nad Menem i wzdłuż rzeczki Nidda

    Środa, 14 maja 2008 • dodano: 22.05.2008 | Komentarze 4


    Dzień trzeci urlopu. Tym razem rano wybraliśmy się rowerami na zwiedzanie Frankfurtu nad Menem. Tamtejsze miejskie drogi rowerowe jak zwykle są znakomite. A po południu sam wybrałem się na wycieczkę wzdłuż rzeczki Nidda.

    Frankfurcka giełda papierów wartościowych


    Opera


    Pomnik "Dawid i Goliat"


    Główny deptak miasta. Sporo zaparkowanych rowerów :)


    ....... ;)




    Odwiedziliśmy również sklep rowerowy ... wujkowi wymieniali klocki hamulcowe i zaopatrzyli kierownicę w rogi, a mi uwagę zwrócił ten biały bike na pierwszym planie - miał wielobiegową tylną piastę o średnicy ok 10 cm i manetkę obrotową z 14 przełożeniami i jedną tarczę w korbie ...
    Mój rowerek też jest widoczny - to ten z brudnymi oponami :-)


    Nad Menem ...


    Ratusz ...


    Kamieniczki Starego Miasta ...


    ... i fontanny :)


    Po przerwie obiadowej wybrałem się na trasę wzdłuż rzeczki Nidda i po drodze mijałem pola golfowe


    Hmm ulica ... Karbonowa :)


    Stary pas amerykańskiego lotniska ... obecnie tereny rekreacyjne


    Jaja dinozaura ? Mój kask pokazuje ich wielkość :)


    Jak widać ... z jednej strony, gdzie mieszkałem są góry a z drugiej płaski teren :)


    Zamek w Bad Vilbel ...


    ... i zadaszony mostek


    Szlak R4 wzdłuż rzeczki Nidda – tędy jechałem tam i spowrotem


    Jeden z wielu uroczych mostków


    Jeden z kilku przejazdów pod mostem


    I jeszcze jeden mostek – ten najbardziej mi się spodobał :)


    Szutrowa droga powrotna ...




  • dystans : 72.12 km
  • teren : 25.00 km
  • czas : 04:06 h
  • v średnia : 17.59 km/h
  • rower : Accent Tormenta 1
  • W góry Hoch Taunus (2)

    Wtorek, 13 maja 2008 • dodano: 20.05.2008 | Komentarze 0


    Drugiego dnia mojego urlopu w Niemczech wybrałem się sam, ponownie w góry Taunus. Pogoda była prawdziwie letnia :)
    Dwa razy pokonywałem długie podjazdy. Tamtejsze górskie trasy są świetne, o niespotykanej w PL super nawierzchni szutrowej.

    Takimi świetnymi drogami rowerowymi jeździłem od miasta do podnóża gór Taunus


    Widoczek z podjazdu. Po lewej Bad Homburg, a w oddali wieżowce Frankfurtu nad Menem


    Leśna głusza :)


    Świetne miejsce na odpoczynek podczas pokonywania leśnego podjazdu


    ....... :)


    Leśna szosa ...


    ... i ja wśród baardzo wysokich drzew :)


    Najlepszy szuter, jaki w życiu widziałem :)


    Prosta jak strzała szosa ...


    Szutrowy podjazd na Grosse Feldberg ...


    ... i panoramka ze szczytu :)


    Zamek w Oberreifenberg


    Wylegiwanko w słońcu na szczycie Grosse Feldberg :)


    ....... :)


    Droga powrotna ... :)


    Widok na Białą Wieżę w Bad Homburg




  • dystans : 64.51 km
  • teren : 20.00 km
  • czas : 03:55 h
  • v średnia : 16.47 km/h
  • rower : Accent Tormenta 1
  • W góry Hoch Taunus (1)

    Poniedziałek, 12 maja 2008 • dodano: 19.05.2008 | Komentarze 0


    Pierwszego dnia mojego urlopu z rowerem we Frankfurcie nad Menem i okolicach wybrałem się z wujkiem na zapoznawczą wycieczkę w góry Hoch Taunus.
    Ścieżki rowerowe są tam super poprowadzone, oddalone od ruchliwych dróg i świetnie oznakowane.

    Widoczek z drogi rowerowej na góry Hoch Taunus


    Gotisches Haus


    Romańska kolumna


    Zamek w Saalburg, powstał w czasach imperium rzymskiego


    Główna brama wejściowa


    Rekonstrukcja oryginalnej rzymskiej elewacji zamku ...


    Ruiny rzymskich łażni ...


    I ja, oraz nasze furki na tle ruin rzymskich łażni


    Jak widać oznakowania tamtejszych tras rowerowych są znakomite i szczegółowe


    Na podjeździe ... Ci co zjeżdżają to tymany rowerowego kurzu zostawiają :-)


    Na najwyższym szczycie gór Hoch Taunus (Grosse Feldberg, 879 m) znajduje się działająca w czasach RFN-u amerykańska wieża podsłuchowa ...


    Widoczki ze szczytu równiez są wspaniałe :)


    Po super szutrowym zjeździe ze szczytu ponownie sfotografowałem widok z pola na Grosse Feldberg :)


    Przerwa na kawę przy Mc Donaldzie :)