Info o mnie.
- przejechane: 182493.22 km
- w tym teren: 66001.10 km
- teren procentowo: 36.17 %
- v średnia: 22.63 km/h
- czas: 334d 03h 31m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

Kategorie
-
Bike Maraton - 38
bikestatsowe zawody - 8
CX - 7
do 100 km - 1171
do 50 km - 1227
do/z pracy - 278
dron - 64
dzień wyścigowy - 249
Etapówki MTB - 31
Festive 500 - 55
Gogol MTB - 62
Kaczmarek Electric - 21
maratony - 178
MTB Marathon - 31
na orientację - 6
nocne - 288
podium, te szerokie też - 36
podsumowanie - 10
pomiar czasu - 67
ponad 100 km - 240
ponad 200 km - 28
ponad 300 km - 4
poza PL - 99
Solid MTB - 30
sprzęt - 48
szoska - 448
Uphill race - 8
w górach - 304
w roli kibica - 10
w towarzystwie - 394
wyprawy - 65
wysokie szczyty - 35
XC - 32
z przyczepką - 4
-
Moja stajnia
w użyciu
Orbea Oiz M20

Black Peak

Canyon Endurace



archiwum
Accent Peak 29
TREK 8500
Kross Action
pechowe accenty
Accent Tormenta 1 - skradziony
Accent Tormenta 2 - skradziony
Accent Tormenta 3 - skasowany
Archiwum
2024
2023
2022
2021
2020
2019
2018
2017
2016
2015
2014
2013
2012
2011
2010
2009
2008
-
2025, Czerwiec - 7 - 9
2025, Maj - 10 - 20
2025, Kwiecień - 8 - 21
2025, Marzec - 10 - 24
2025, Luty - 8 - 16
2025, Styczeń - 7 - 13
2024, Grudzień - 15 - 38
2024, Listopad - 7 - 15
2024, Październik - 9 - 21
2024, Wrzesień - 10 - 18
2024, Sierpień - 12 - 20
2024, Lipiec - 14 - 30
2024, Czerwiec - 18 - 40
2024, Maj - 10 - 24
2024, Kwiecień - 15 - 37
2024, Marzec - 12 - 29
2024, Luty - 9 - 27
2024, Styczeń - 9 - 25
2023, Grudzień - 12 - 34
2023, Listopad - 10 - 33
2023, Październik - 9 - 27
2023, Wrzesień - 11 - 28
2023, Sierpień - 8 - 16
2023, Lipiec - 16 - 43
2023, Czerwiec - 11 - 27
2023, Maj - 17 - 36
2023, Kwiecień - 12 - 45
2023, Marzec - 6 - 16
2023, Luty - 8 - 32
2023, Styczeń - 8 - 26
2022, Grudzień - 8 - 20
2022, Listopad - 8 - 25
2022, Październik - 9 - 31
2022, Wrzesień - 12 - 16
2022, Sierpień - 10 - 24
2022, Lipiec - 16 - 37
2022, Czerwiec - 12 - 26
2022, Maj - 16 - 32
2022, Kwiecień - 14 - 49
2022, Marzec - 9 - 30
2022, Luty - 8 - 18
2022, Styczeń - 10 - 27
2021, Grudzień - 10 - 25
2021, Listopad - 11 - 29
2021, Październik - 12 - 35
2021, Wrzesień - 15 - 30
2021, Sierpień - 16 - 24
2021, Lipiec - 20 - 34
2021, Czerwiec - 19 - 42
2021, Maj - 15 - 34
2021, Kwiecień - 15 - 30
2021, Marzec - 12 - 35
2021, Luty - 11 - 32
2021, Styczeń - 13 - 42
2020, Grudzień - 17 - 37
2020, Listopad - 13 - 51
2020, Październik - 14 - 40
2020, Wrzesień - 19 - 33
2020, Sierpień - 20 - 42
2020, Lipiec - 25 - 65
2020, Czerwiec - 21 - 77
2020, Maj - 21 - 75
2020, Kwiecień - 14 - 60
2020, Marzec - 7 - 21
2020, Luty - 15 - 34
2020, Styczeń - 13 - 46
2019, Grudzień - 20 - 76
2019, Listopad - 14 - 50
2019, Październik - 13 - 44
2019, Wrzesień - 24 - 46
2019, Sierpień - 23 - 25
2019, Lipiec - 23 - 31
2019, Czerwiec - 26 - 42
2019, Maj - 25 - 58
2019, Kwiecień - 24 - 75
2019, Marzec - 18 - 56
2019, Luty - 16 - 45
2019, Styczeń - 15 - 53
2018, Grudzień - 18 - 68
2018, Listopad - 10 - 36
2018, Październik - 20 - 42
2018, Wrzesień - 31 - 67
2018, Sierpień - 21 - 82
2018, Lipiec - 18 - 58
2018, Czerwiec - 14 - 55
2018, Maj - 19 - 55
2018, Kwiecień - 18 - 68
2018, Marzec - 14 - 55
2018, Luty - 10 - 52
2018, Styczeń - 10 - 52
2017, Grudzień - 10 - 42
2017, Listopad - 7 - 44
2017, Październik - 10 - 43
2017, Wrzesień - 17 - 46
2017, Sierpień - 19 - 43
2017, Lipiec - 19 - 83
2017, Czerwiec - 17 - 42
2017, Maj - 21 - 60
2017, Kwiecień - 19 - 47
2017, Marzec - 15 - 38
2017, Luty - 13 - 32
2017, Styczeń - 14 - 47
2016, Grudzień - 9 - 14
2016, Listopad - 9 - 24
2016, Październik - 14 - 19
2016, Wrzesień - 14 - 66
2016, Sierpień - 16 - 24
2016, Lipiec - 21 - 41
2016, Czerwiec - 15 - 26
2016, Maj - 24 - 77
2016, Kwiecień - 18 - 47
2016, Marzec - 18 - 42
2016, Luty - 13 - 26
2016, Styczeń - 14 - 39
2015, Grudzień - 14 - 72
2015, Listopad - 8 - 26
2015, Październik - 8 - 23
2015, Wrzesień - 12 - 27
2015, Sierpień - 18 - 31
2015, Lipiec - 16 - 59
2015, Czerwiec - 21 - 72
2015, Maj - 21 - 53
2015, Kwiecień - 20 - 88
2015, Marzec - 19 - 88
2015, Luty - 16 - 59
2015, Styczeń - 15 - 59
2014, Grudzień - 11 - 60
2014, Listopad - 19 - 34
2014, Październik - 12 - 22
2014, Wrzesień - 17 - 37
2014, Sierpień - 18 - 31
2014, Lipiec - 22 - 95
2014, Czerwiec - 18 - 73
2014, Maj - 16 - 76
2014, Kwiecień - 21 - 77
2014, Marzec - 20 - 73
2014, Luty - 16 - 80
2014, Styczeń - 7 - 31
2013, Grudzień - 18 - 87
2013, Listopad - 13 - 78
2013, Październik - 15 - 60
2013, Wrzesień - 16 - 65
2013, Sierpień - 15 - 76
2013, Lipiec - 26 - 161
2013, Czerwiec - 21 - 121
2013, Maj - 20 - 102
2013, Kwiecień - 20 - 116
2013, Marzec - 18 - 117
2013, Luty - 15 - 125
2013, Styczeń - 12 - 92
2012, Grudzień - 20 - 106
2012, Listopad - 10 - 82
2012, Październik - 13 - 46
2012, Wrzesień - 17 - 96
2012, Sierpień - 16 - 99
2012, Lipiec - 23 - 113
2012, Czerwiec - 17 - 97
2012, Maj - 18 - 61
2012, Kwiecień - 20 - 132
2012, Marzec - 20 - 130
2012, Luty - 9 - 57
2012, Styczeń - 10 - 55
2011, Grudzień - 11 - 84
2011, Listopad - 12 - 96
2011, Październik - 20 - 127
2011, Wrzesień - 17 - 170
2011, Sierpień - 23 - 109
2011, Lipiec - 11 - 116
2011, Czerwiec - 3 - 154
2011, Maj - 24 - 186
2011, Kwiecień - 15 - 255
2011, Marzec - 24 - 213
2011, Luty - 26 - 187
2011, Styczeń - 18 - 199
2010, Grudzień - 19 - 173
2010, Listopad - 13 - 106
2010, Październik - 14 - 118
2010, Wrzesień - 15 - 192
2010, Sierpień - 25 - 209
2010, Lipiec - 27 - 126
2010, Czerwiec - 28 - 191
2010, Maj - 20 - 255
2010, Kwiecień - 24 - 220
2010, Marzec - 18 - 196
2010, Luty - 9 - 138
2010, Styczeń - 11 - 134
2009, Grudzień - 12 - 142
2009, Listopad - 11 - 128
2009, Październik - 8 - 93
2009, Wrzesień - 24 - 158
2009, Sierpień - 22 - 118
2009, Lipiec - 19 - 143
2009, Czerwiec - 20 - 94
2009, Maj - 19 - 170
2009, Kwiecień - 25 - 178
2009, Marzec - 14 - 137
2009, Luty - 7 - 50
2009, Styczeń - 11 - 96
2008, Grudzień - 11 - 131
2008, Listopad - 13 - 56
2008, Październik - 17 - 64
2008, Wrzesień - 17 - 62
2008, Sierpień - 21 - 78
2008, Lipiec - 18 - 39
2008, Czerwiec - 24 - 74
2008, Maj - 15 - 23
2008, Kwiecień - 7 - 40
2008, Marzec - 6 - 14

















Wpisy archiwalne w kategorii
w towarzystwie
Dystans całkowity: | 31367.11 km (w terenie 9167.42 km; 29.23%) |
Czas w ruchu: | 1536:59 |
Średnia prędkość: | 20.41 km/h |
Maksymalna prędkość: | 83.56 km/h |
Suma podjazdów: | 105632 m |
Maks. tętno maksymalne: | 177 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 148 (82 %) |
Suma kalorii: | 1575 kcal |
Liczba aktywności: | 389 |
Średnio na aktywność: | 80.64 km i 3h 57m |
Więcej statystyk |
Sobota, 21 czerwca 2025 • dodano: 30.06.2025 | Komentarze 0
Sprawna pobudka, sprawne śniadanie z kawą, sprawne pakowanie i ruszamy o 8:50 w powrotną trasę.
Oczywiście że chciałoby się objechać Rugię dookoła, na to potrzeba więcej wolnego, czyli okazuje się że długi i czterodniowy weekend dla nas, dwóch twardych sztuk bikerów to za mało na takie fajne wyzwanie :)

Chwilunia nad morzem w Sassnitz © JPbike

Wpadliśmy do U-Boot muzeum, a tam zacumowany brytyjski HMS Otus © JPbike

Dość wysokie te klify w Sassnitz © JPbike

My na najdalszym punkcie wyprawy. Piona kompanie :) © JPbike

Ptactwo ma tam niezłe gniazdo © JPbike

Klimatyczne zabudowania w Sassnitz © JPbike
Po ponownym dokręceniu po swoich śladach do Prora czas pozwiedzać gwóźdź programu wyprawy - nieukończony nazistowski ośrodek wypoczynkowy, który ciągnie się wzdłuż wybrzeża na imponującą długość - aż 4.5 km. Cechą charakterystyczną jest to że każdy pokój ma okna skierowane na nadmorski widok. Obecnie część obiektu jest odnowiona i służy oczywiście jako hotel. My głównie skupiliśmy się na niszczejących ruinach.

Prora - widok na podupadającą część obiektu © JPbike

Z bliska też udało się zerknąć © JPbike

W trakcie budowy tego lasu w ogóle nie było, upływ czasu zrobił swoje © JPbike

Widok ogólny na całość. Wielkość robi wrażenie © JPbike

Te betonowe płyty to technologia taka sama jak Greiserówka w WPN © JPbike

Odnowiona część obiektu © JPbike
No i nadszedł czas na właściwą drogę powrotną w stronę Szczecina, w większości kręciliśmy po swoich śladach. Poza tym pierwotnie planowaliśmy wracać przez Świnoujście, po analizie odległości zrezygnowaliśmy z tego pomysłu.

Putbus. Centrum tegoż miasteczka obfituje w białe elewacje © JPbike

Takie mijane chaty mają swój klimacik © JPbike

Typowa i polna szosa na Rugii © JPbike

Ogromne pole makowe - pierwszy raz w życiu to widzę :) © JPbike

Imponujący wiadukt w Stralsund. Wracamy na stały ląd © JPbike

Miła ta rowerówka, przerwa na napój limited edition też była :) © JPbike

Przed nami ponownie ponad 15-km jazdy po takim bruku © JPbike

Anklam. Charakterystyczne zabudowania © JPbike

Polna sielanka późną porą © JPbike

Ten to ma gadane z krowami, a po drugiej stronie szosy stał byk :) © JPbike

Jest klimacik, tylko korzystać :) © JPbike
Spory kilometraż tegoż dnia wyszedł nam dlatego, bo zależało nam na dotarcie do tej samej miejscówki na obozik, co nocowaliśmy pierwszego dnia. Na miejsce dokręciliśmy o 22-tej, na szczęście czerwcowe widno jeszcze trwało i na spokojnie można było się rozlokować, do tego trafił się nam przyjemny pogodowo wieczór, który trzeba było OBOWIĄZKOWO oblać dobrym browarkiem :)

A tymczasem w nocy odwiedziły nas szopy pracze :) © JPbike
TRASA - na stravie.
KLIK do dnia drugiego, KLIK do dnia czwartego (w przygotowaniu).
Kategoria dron, ponad 100 km, poza PL, w towarzystwie, wyprawy
Piątek, 20 czerwca 2025 • dodano: 29.06.2025 | Komentarze 0
Noc była troszkę chłodna, ja do tego nieprzywyknięty, zatem pierwsze tegoroczne spanie w namiocie wyszło mi mocno średniawo.
No to śniadanie i kawa, zwijanie obozowiska i ruszamy o 8:30 w pięknej słonecznej aurze, chociaż w dalszym ciągu troszkę dokuczał nam wmordewind, który postanowił nam towarzyszyć do wjazdu na Rugię, gdzie zmieniliśmy kierunek.
Pierwsze km-y dla mnie to przyzwyczajanie się do jednobiegowego napędu, z pasji do rasowego MTB ręka moja aż paliła do zmiany biegów ... :)
Na spokojnie można było pomykać tak między 18 a 24 km/h, a na podjazdach to max 4% dało się podjechać, powyżej tego nachylenia było spacerowanie do szczytu, albo wymyślone po jakimś czasie pchanie mnie przez kompana :)

No to jazda niemiecką rowerówką z wiatrakami w tle © JPbike
No, nawigacja skierowała nas tak że niemały fragment trasy przyszło kręcić drogą wojewódzką, na której ruch aut był spory i niestety... trafili się gazeciarze na niemieckich blachach, czyli możliwe że to koniec opowieści o wzorowych niemieckich kierowcach, albo za kierownicą siedział... (no, nie wiem).

Przerwa na nasz napój z rodzaju limited edition w Anklam :) © JPbike

Ot, taki urok zbaczania z asfaltowych odcinków © JPbike

Nadrzeczne miłe szuterki też były © JPbike

Greifswald. Ładnie tam © JPbike

Fotka wyprawy, w sam raz do oprawienia w ramkę i na ścianę :) © JPbike
Po przejechaniu 91km czas na przerwę obiadową w podupadłym parku z atrakcjami w postaci wybiegów ze zwierzakami.

Trafił się nam najdłuższy dotąd brukowany odcinek - aż ponad 15km © JPbike

Tak dla jasności - spoczko się tędy jechało, bo to stara droga, a obok jest nowa © JPbike

Stralsund. Głowna przeprawa mostowa na Rugię © JPbike

Rowerzyści, jak i kolej jadą tędy © JPbike

Krótka dokumentacja że na Rugii płasko nie jest © JPbike
W miejscowości Putbus robimy postój na zakupy. Jadąc dalej, na przejeździe kolejowym z podziwem patrzymy wielkimi oczami na przejeżdżający i super wypucowany skład z parowozem i wagonami w stylu retro - wrażenia takie że aż zapomnieliśmy cyknąć fotkę :)

Miłe ścieżki rowerowe na wyspie też są © JPbike

Nazistowskie ruiny w Prora, czyli dojechaliśmy do celu © JPbike
Zwiedzenie ruin (niestety są ogrodzone 2m płotem) zostawiamy na następny dzionek.

Dawno mnie nie było w pozycji leżącej na plaży, więc ... :) © JPbike
Na powyższej plaży OBOWIĄZKOWO po browarku - po takim zacnym kilometrażu smakował wyśmienicie :)
Po tym czas szukać miejscówki na rozbicie namiotów - tym razem nie ma lekko, kręcimy parę ładnych km-ów dalej i szukamy, szukamy, w końcu coś wypatrzyliśmy - pas wykoszonego pola tuż obok pasu lasu. Okazuje się że ów miejsce jest całkiem spoczko, no to się lokujemy w swoich płóciennych chatkach i czas spać.

Nasza noclegownia na Rugii © JPbike
TRASA - na stravie.
KLIK do dnia pierwszego, KLIK do dnia trzeciego (w przygotowaniu).
Kategoria ponad 100 km, poza PL, w towarzystwie, wyprawy
Czwartek, 19 czerwca 2025 • dodano: 28.06.2025 | Komentarze 1
Próba sprzętowo - kondycyjna przed wakacyjnym kręceniem po Lofotach.
Długo-weekendową trasę na niemiecką wyspę Rugia zaproponował i zaplanował kompan, a dokładniej wyznaczył cel w postaci dotarcia do nadmorskiej mieściny Prora i zobaczenia bardzo długiego (aż 4.5 km) nieukończonego nazistowskiego budynku, który miał służyć jako ośrodek wypoczynkowy, ponoć obecnie część kompleksu jest odnowiona.
No to najpierw zmotoryzowany dojazd do Szczecina, doczepianie ekwipunku wyprawowego i ruszamy o 12:40 w stronę granicy. Aurę mieliśmy piękną, chociaż jazdę utrudniał nam... centralny wmordewind.

Przedzieramy się wiaduktowo przez centrum Szczecina © JPbike

Chwila przerwy przy pływającym suchym doku © JPbike

Centrum Szczecina jest ładne, a na obrzeżu różnie bywa © JPbike
Do granicy PL - D docieramy po 33km i jazda dalej wg nawigacji u kompana po niemieckich rowerówkach, zarówno asfaltowych, betonowych, brukowanych, jak i szutrowych, do tego boczne szosy też były.

W Niemczech dbają o takie wykoszone pobocza © JPbike

Czasem taki terenowy odcinek się trafił © JPbike

Na takich rowerówkach ależ miło się pomykało © JPbike

Chwilunia przerwy nad Zalewem Szczecińskim © JPbike

Jest fajnie, mimo wmordewinda :) © JPbike
Po dotarciu do Ueckermünde (75km) zaskoczył nas otwarty market, więc robimy małe zakupy. Po tym decydujemy się na poszukiwanie miejscówki na rozbicie obozu.

Nasze wspaniałe rumaki wyprawowe w pełnej krasie © JPbike
Ze znalezieniem miejscówki nie mieliśmy problemów - skręt do lasu, po kilkaset metrach się znalazła miła polanka, tyle że... gdy wrzucałem wyższy bieg to nagle TRACH, czyli urywam hak, a przerzutka grubo się mieli i wkręca w szprychy, o uszkodzeniu łańcucha nie wspominając.
Po dopchaniu na miejsce od razu zabieram się do prymitywnej naprawy - hak zapasowy mam, kilka ogniw łańcucha i spinkę też, a największy problem jest z przerzutką - wózek jest wykrzywiony (udaje się naprostować) i przesunięty w taki sposób, że po rozkręceniu i wielu próbach nie udaje się doprowadzić do stanu używalności, zatem decyduję się stworzyć jednobiegowy napęd za pomocą... sznurka.
I tak w końcu można jechać dalej - ulga, mina i szok u kompana - bezcenne chwile :)

Padło napinanie wózka przerzutki, więc sznurek załatwił sprawę © JPbike

Całkiem spoczko miejscówka na obozowisko © JPbike
TRASA (na stravie).
KLIK do dnia drugiego (w przygotowaniu).
Kategoria do 100 km, poza PL, w towarzystwie, wyprawy
Niedziela, 1 czerwca 2025 • dodano: 02.06.2025 | Komentarze 2
Zagadałem się z kompanem na objazd trasy Mistrzostw Polski w maratonie MTB - w tym sezonie odbędą się w Połczynie Zdroju, w pięknym miejscu położonym w równie pięknej Szwajcarii Połczyńskiej z całą masą niezłych pagórów wokół, to wszystko w odległości 70km od Morza Bałtyckiego i ze 200km od Poznania.
Co do wyboru trasy - tradycyjnie obraliśmy najdłuższy dystans - 100km i ponad 2500m up.
Zatem track ze stronki orga ściągnięty, bezproblemowy dojazd na miejsce, wskakujemy w kolarskie portki i ruszamy góralami o 9:55 na trasę.

Pierwsze km-y przebiegły przez połczyński Park Zdrojowy © JPbike

Pagóry zaczęły się właściwie od razu © JPbike

Trasa częściowo jest oznakowana © JPbike

Na trasie maratonu (1) © JPbike

Na trasie maratonu (2) © JPbike
Już po ujechaniu kilku km-ów okazuje się że nierzadko gubimy właściwą ścieżkę, nie brakło przedzierania się przez polne wertepy, jak i kręcenia w przeciwnym kierunku. W pewnym momencie docieramy w w to samo miejsce (w sumie aż 5 razy tam byliśmy), które okazuje się być mijanką i ciężko znaleźć właściwy kierunek.
Wtedy nadjechał nikt inny, jak sama legenda polskiego MTB - Andrzej Kaiser z pomorskiego Bytowa, który wpadł tu na trening. Zagadujemy się i informujemy o gubieniu trasy, a ten wykonuje telefon do znawcy trasy i po chwili kręcimy wspólnie. Kręcąc w towarzystwie takiego wycieniowanego PRO-sa lekko oczywiście nie było :)

Leśne spotkanie z Kaiserem © JPbike

Kręcenie w towarzystwie kogoś z czołówki - wiadomo że lekko nie będzie © JPbike
Po ujechaniu niemałego fragmentu krętego odcinka trasy i ponownym dokręceniu na wspomnianą mijankę Kaiser też sprawdza ślad gps w swoim wypasionym liczniku, czyli w sumie wszyscy mamy problemy z właściwym nawigowaniem, albo track jest kiepski, albo ten odcinek jest przekombinowany.
Koniec końców Andrzej jedzie dalej swoje, a my decydujemy udać się udać się na wschód i poszukać dalszą część trasy, co oczywiście skończyło się na kolejnym błądzeniu, przedzieraniu się przez leśne chaszcze, bagienko, ..., mimo tego fajnie się bawiliśmy, bo byliśmy z dala od cywilizacji i sporo leśnej zwierzyny napotykaliśmy z bliskiej odległości :)

Przeprawa przez bagno © JPbike
Kolejny fragment trasy maratonu udaje nam się odnaleźć, tyle że znów kręciliśmy pod prąd, stromy wypych też był, w końcu po dotarciu na szerszy dukt decydujemy się olać objazd trasy na rzecz przyjemnego kręcenia bez planu i tak zostało do końca wycieczki.

Na brukach podjazdowych © JPbike

Jest fajnie, to widać :) © JPbike

Połczyńskie parasole zaliczone © JPbike

Na wyasfaltowanej dawnej trasie kolejowej do Złocieńca © JPbike
Dystans byłby dłuższy, ale na horyzoncie pojawiły się pokaźne chmury burzowe, które na nasze szczęście dotarły do Połczyna gdy tylko zaczęliśmy się pakować do auta.
A o tym jak mocno lało w trakcie zmotoryzowanej drogi powrotnej - to temat na blog o ekstremalnych sytuacjach pogodowych, GRUBO oczywiście było.
Kategoria do 100 km, w towarzystwie
Sobota, 8 marca 2025 • dodano: 10.03.2025 | Komentarze 2
W końcu nastał ciepły weekend - to trzeba wykorzystać.
Mój stary kompan Drogbas podrzucił pomysł na całodniowy trip MTB w postaci pokonania czerwonego szlaku pieszego biegnącego przez piękną Puszczę Notecką.
Najpierw zmotoryzowany dojazd do Szamotuł, pod jego chatę i ruszamy wspólnie o 9:50 w pięknej słonecznej aurze i miłych kilkunastu stopniach Celsjusza.
Aż tak szczegółowo nie ma co pisać - na całej trasie było wszystko, czego oczekiwaliśmy - piękny leśny klimat, urocze jeziora i rzeki, każdy rodzaj nawierzchni i wertepów odpowiednich do jazdy na MTB, a resztę opowiedzą poniższe fotki :)

No to jazda. Jak dobrze pokręcić wspólnie :) © JPbike

Z widokiem na średniowieczny zamek z XXI wieku © JPbike

Euforia rowerowej radochy po wjechaniu do Puszczy Noteckiej :) © JPbike

Jest pięknie, tylko pomykać © JPbike

Fajny napotkany lokales. Głaskanko obowiązkowe :) © JPbike

Jak widać - na trasie dominowała zmienna nawierzchnia © JPbike

Przez las, przez las, ... © JPbike

Kulminacyjna przerwa nad jeziorem. Zdrówko dla zaglądających mego bloga :) © JPbike

Kręte nadjeziorne singielki też były © JPbike

Chwilami lekko nie było, ale nam to się podobało :) © JPbike

Stromy wypych też był - taki urok pieszych szlaków © JPbike

Ciąg dalszy miłego leśnego pomykania © JPbike

Elementy Pure MTB też były :) © JPbike

Ruiny kopalni węgla brunatnego i brykieciarni w Zatomiu © JPbike

Klimacik z młodymi brzozami © JPbike

W planie była promowa przeprawa przez Wartę, nieczynna (poza godzinami) © JPbike

Lansik na starym kolejowym moście © JPbike

A to już czas na długi asfaltowy powrót, by zdążyć przed zapadnięciem zmroku © JPbike
I tak do punktu startowego, do Szamotuł dotarliśmy krótko po 18-tej.
Obaj zakończyliśmy zacny trip w stanie porządnego zdrowego zmęczenia, czyli to był cały dzień spędzony z pasją :)
Przebieg trasy - do wglądu na stravie.
Kategoria ponad 100 km, w towarzystwie
Czwartek, 18 lipca 2024 • dodano: 11.08.2024 | Komentarze 2
Klasyczna już pobudka, kawa, śniadanie i ruszamy o 9:08 na dalszą trasę.
Jak wspominałem w poprzednim wpisie - najpierw pokonujemy całkiem spory odcinek poza R-10, na południe od Jeziora Łebsko.

Nudne pierwsze kilometry © JPbike

W Wicku spotkałem Fionę i Shreka :) © JPbike

Klimatyczny szuterek © JPbike

Na nadmorskim szlaku R-10 takich płyt jest sporo © JPbike

Ku mojej uciesze - podjeżdżiki też były © JPbike

Przekraczamy most nad Łupawą w Rowach © JPbike
Na obrzeżach Rowów robimy postój przy ławeczce i niestety bez ulubionego trunku :)
Informuję kompana że nasza trasa zaczyna mnie coraz bardziej nudzić. Sporo już ujechaliśmy od Torunia, poprzez zachodnie Mazury i wzdłuż wschodniego wybrzeża Bałtyku.
Drogbas również potwierdza ową nudę, a właściwie nudzi nas ta powtarzalność, szczególnie w szczycie sezonu: "nadmorski kurort - przez las - nadmorski kurort - przez las - ...".
Zatem bez żalu korygujemy nasz plan - zamiast finiszu wyprawy w Kołobrzegu decydujemy się na metę w Ustce.

Nabrzeże w Ustce © JPbike
No to bez problemów, bez kolejek, bez tłoku i sprawnie kupujemy bilety na skład IC do WLKP.
Do odjazdu mamy troszkę czasu, zatem w Ustce, przy zabudowaniach stoczniowych robimy dłuższą przerwę odpoczynkową.

No i koniec spontanicznej wyprawy. Fajnie było i do następnego :) © JPbike
I tak podczas naszej tegorocznej i najbardziej spontanicznej wyprawy przejechaliśmy niezłe 840km w 7 dni.
Podróż do WLKP wygodnym składem IC relacji Ustka - Przemyśl minęła spoczko. Kompan wysiadł w Obornikach, a ja oczywiście w stolicy Wielkopolski. Do swoich domów dotarliśmy przed północą.
TRASA (na stravie).
KLIK do dnia szóstego.
Kategoria do 100 km, w towarzystwie, wyprawy
Środa, 17 lipca 2024 • dodano: 09.08.2024 | Komentarze 2
Noc spędzona na fajnej miejscówce z zacnym widokiem znad klifu minęła spoczko, mimo faktu że nie byliśmy tam sami - obok zaparkowały dwie fury z wiarą, która chyba wpadła tam na mini nocną imprezkę (bez przesady) i z dodatkiem podziwiania wchodu słońca.
Po pobudce kompan poinformował mnie że w nocy odzwiedził nas lis, któy podkradł resztki żarcia i siatkę ze śmieciami.
Zwijamy obozowisko, ruszamy o 8:30, by po niespełna kilometrze spożyć śniadanie i kawę w zadaszonej wiacie, na naszej trasie R-10.

Wschód słońca znad klifu w Mechelinkach. Fajna miejscówka :) © JPbike

Dostrzeżona Stara Torpedownia © JPbike

Jazda dalej trasą R-10. Jak widać - z nawierzchnią różnie bywało... © JPbike

... gładka rowerówka © JPbike

... płyty betonowe © JPbike

Bogaty wypas koni © JPbike

Widoczek nad Zatokę Pucką © JPbike

Przy brzegu w Pucku © JPbike

Władysławowo. Ten korek jest w kierunku na Hel © JPbike

Portowa wizytacja we Władysławowie © JPbike
W powyższym miejscu spotkaliśmy się ze znajomymi Drogbasa - miło było :)
Kręcąc dalej R-10, po często zmieniającej się nawierzchni nastawiliśmy się na miłe pokonywanie kolejnych kilometrów, a nie na czasochłonne zwiedzanie przeróżnych nadmorskich atrakcji, zresztą był szczyt sezonu - nie nasze klimaty.

Czas na przerwę przy plaży w Dębkach © JPbike

Cofferide w naszym wykonaniu tak właśnie wygląda :) © JPbike

Miły i klimatyczny odcinek w okolicach Łeby © JPbike

Wpadliśmy na chwilę do Słowińskiego Parku Narodowego © JPbike
W Łebie czas zrobić zakupy żywnościowe i po tym czas na rozbicie obozu.
Kompan, który już tam nieraz był - wspominał coś o tym że terenowy odcinek R-10 wzdłuż Jeziora Łebsko ma paskudną i bagnistą nawierzchnię, zatem decydujemy się zrobić dłuższy, ale bardziej przejezdny dla sakwiarzy odcinek. Więc kierujemy się asfaltem na południe, by po skręcie w nieduży las znaleźć kolejne fajne miejsce - rozległą polankę otoczoną lasem.

Miła i przyjemna jest taka miejscówka do przenocowania © JPbike
TRASA (na stravie).
KLIK do dnia piątego, KLIK do dnia siódmego.
Kategoria ponad 100 km, w towarzystwie, wyprawy
Wtorek, 16 lipca 2024 • dodano: 06.08.2024 | Komentarze 2
Noc spędzona kawałek za Krynicą Morską i tuż przy plaży, do tego w słabo osłoniętym miejscu minęła spokojnie. Zatem kawka, śniadanko i szybka kąpiel w morzu. W trakcie zwijania obozowiska kompan poinformował mnie że zamierza kręcić max do 18-tej, co oczywiście tegoż dnia nie udało się - jechaliśmy prawie do 21-tej :)
Ruszamy o 9:27 wzdłuż wybrzeża trasą R-10 i w pięknej wakacyjnej pogodzie. Tegoż dnia czeka mnie pierwszy w życiu przejazd przez Trójmiasto.

Nasza nadmorska noclegownia © JPbike

Jest pięknie. Tylko kręcić :) © JPbike

Sławny Przekop Mierzei Wiślanej nawiedzony © JPbike

Przeprawiamy się przez Wisłę © JPbike

Pierwsze w życiu spojrzenie na gdańskie Stare Miasto :) © JPbike

Jest pięknie i klimatycznie, o tłoku turystów nie wspomnę :) © JPbike

W poszukiwaniu odrobiny miejskiej ochłody :) © JPbike

Jazda trójmiejskim odcinkiem R-10 © JPbike

Przemykamy przez Sopot © JPbike

Nie tędy droga, czyli lekko zabłądziliśmy © JPbike

ORP "Błyskawica" i żaglowiec "Dar Pomorza" w gdyńskim nabrzeżu © JPbike
Jak widać na powyższym zdjęciu - nadciągnęły deszczowe chmury z burzowymi odgłosami, zatem słuszna decyzja - robimy postój przy zadaszonym fragmencie, by przeczekać najpierw deszcz, po chwili potężną ulewę. Oj, działo się, grubo lało, lało, widoczność mocno spadła i wiało tak mocno że wracający statek wycieczkowy nie mógł dobić do nabrzeża i kręcił się w kółko do czasu gdy opady zelżały.
Poza tym jeden gość z Podkarpacia na góralu z bikepackingiem ucinał z nami dość długą pogawędkę. I tak zleciała może cała godzina, może więcej, aż w końcu deszcz ustał i można było ruszać dalej. Zrobiło się troszkę chłodno że trzeba było założyć bluzę i w przypadku kompana, wrażliwego na zmiany temperatury "ogrzać" się łyczkiem z małpki :)

Ale leje, leje, do tego mocno wieje © JPbike

Gdyński port kontenerowy © JPbike
Kręcąc dalej przez Gdynię stopniowo się wypogodziło i zrobiło się przyjemnie.
Na jakiś czas zboczyliśmy z R-10, by zobaczyć wojskowy port, a tam prócz eksponatowej łodzi podwodnej żadnych atrakcji.
Zaskakiwały mnie mocno podjazdowe gdyńskie ulice, aż w końcu złapał mnie kryzys głodowy i chwilowy brak sił, ponoć było już po 19-tej i obiadu jeszcze nie jedliśmy. No to chwila odpoczynku przy sklepiku i czas szukać miejscówki na obóz. Po wydostaniu się z miasta Drogbasowi przypomniało się fajne miejsce w którym spał i zanim tam dotarliśmy, małego zabłądzenia nie zabrakło.
A wspomniane fajne miejsce to arcywidokowy i wysoki klif w Mechelinkach, widać stamtąd całą Mierzeję Helską. No to rozbijamy obóz, spożywamy dużą porcję makaronu z tuńczykiem + PIWO i w końcu można iść spać.

Zacne i widokowe miejsce do przenocowania (godz. 21:10) :) © JPbike
TRASA (na stravie).
KLIK do dnia czwartego, KLIK do dnia szóstego.
Kategoria ponad 100 km, w towarzystwie, wyprawy
Poniedziałek, 15 lipca 2024 • dodano: 04.08.2024 | Komentarze 2
Klasyczna już pobudka, kawa, śniadanie, sprawne zwijanie obozowiska i ruszamy o 8:45 na dalszą trasę z zamiarem dotarcia nad morze, a dokładniej nad Zatokę Gdańską.
W skrócie - ten asfaltowy odcinek od Prosny (noclegownia) do Fromborka to prócz miłych pagórków i bliskości z ruską granicą etap głównie przelotowy.

Pierwsze kilka km-ów pokonywaliśmy po paskudnym asfalcie © JPbike

W Spytajnach dopadł nas deszcz i niespełna pół godz. stopu na przystanku © JPbike

Kręcimy po mokrym. Generalnie nuda, ale bez przesady © JPbike

Na stadionie w Pieniężnie rozegraliśmy konkursik rzutu karnego :) © JPbike

Pozostałości po niedoszłej autostradzie do Królewca © JPbike

Ostatnia długa prosta i podjazdowa do Fromborka © JPbike

Katedra we Fromborku, która wygląda jak zamek © JPbike
Na deptaku we Fromborku decydujemy się na jedyny na wyprawie i sławny "paragon grozy" w postaci: 100g frytek, porcja surówek i 3 małe kawałki dorsza za 55zł + piwo za 12zł. Może i drogo, ale przynajmniej cywilizowany obiadek zjedliśmy :)
W trakcie tejże przerwy było gadanie odnośnie przeprawienia się przez Zalew Wiślany, po spojrzeniu w necie na godziny kursowania statków z pobliskiego Tolkmicka wychodziło na to że przyjdzie nam przenocować gdzieś w pobliżu i rano rejs.
Wskakujemy na swoje obładowane rowery i na luzie jedziemy zobaczyć fromborski port, a tam niespodzianka - stoi tramwaj wodny i facet który czeka na pasażerów, zagadujemy się i za 50zł od osoby wsiadamy na pokład i tak mamy rejs do Piasków. Fajna sprawa i cel tegoż dnia będzie osiągnięty :)

Słoneczny rejs po wielkim Zalewie Wiślanym © JPbike

W porciku w Piaskach. Skomplikowana procedura wyładunku naszego sprzętu :) © JPbike

Granica z ruskimi na Mierzei Wiślanej zaliczona © JPbike

Przygraniczna plaża, cel dnia osiągnięty. Małpki też spożyte :) © JPbike

Jazda dalej na zachód miłą nadmorską rowerówką © JPbike

Szybka dokumentacja jak wygląda tłok w nadmorskim kurorcie - tu Krynica Morska © JPbike
W Krynicy Morskiej czas zrobić zakupy żywnościowe w bardzo tłocznym markecie, ale obsługa przy kasie była super sprawna i szybko poszło :)

Taka kąpiel, po prawie 150km rowerowania z sakwami to sama FRAJDA :) © JPbike
No i czas szukać miejscówki do przenocowania. Drogbas te rejony troszkę znał, bo kręcił tędy dwukrotnie i proponował skrawek ziemi między rowerówką a plażą. Po drobnych poszukiwaniach coś się znalazło, tylko gryzące owady nie ułatwiały sprawy w sprawnym rozbiciu obozika. Gdy już się udało to szybko wskoczyliśmy do swoich płóciennych domków, kolacyjka i czas spać.
TRASA (na stravie).
KLIK do dnia trzeciego, KLIK do dnia piątego.
Kategoria ponad 100 km, w towarzystwie, wyprawy
Niedziela, 14 lipca 2024 • dodano: 30.07.2024 | Komentarze 3
Po pobudce wita nas piękna pogoda, zatem śniadanie, kawa i zwijanie obozowiska na miłej polance zleciały sprawnie, po czym ruszamy o 9:28 na mazurski etap wyprawy.
Planując ową wyprawę początkowo zamierzaliśmy objechać całą MPR (ok. 300km), a jednak to rzeczywistość zweryfikowała nasz plan, ale po kolei.

Jazda dalej. Zielono mi na Mazurach © JPbike

Ilość napotkanych bocianich gniazd - niezliczona © JPbike

Jest klimatycznie, kompan to potwierdza © JPbike

Pagórkowaty wypas krów © JPbike

Jak widać - na zachodniej części MPR dominuje przeróżna nawierzchnia © JPbike
Na powyższej fotce, chwilę wcześniej gdy zaczynałem tędy podjeżdżać, to z naprzeciwka ostro zjeżdżał (chyba) lokales na budżetowym (chyba) góralu i po podjechaniu Drogbas mówił mi że gościowi pękła rama i głośno krzyczał: "O, kur**, kur**, ..." :)

Bydło zażywa ochłody © JPbike

Mała przerwa na zacnym punkcie widokowym © JPbike

Takie szuterki są dobre na gravele, zresztą dwóch takich nas wyprzedziło - to widać © JPbike

Dokumentacja piaszczysto - podjazdowa fragmentu MPR © JPbike

Takie se widoczki też się trafiają © JPbike

Załapane mazurskie słoneczniki © JPbike

Przejazd przez Dobę © JPbike

Nawierzchnia stara i nowa, czyli na tej trasie jest wszystko © JPbike

Kolejny szuterek z pagórkami © JPbike

Podziwiamy młode boćki © JPbike
Po przejechaniu 55km po niełatwej dla obciążonych bikerów nawierzchni, w wiosce Radzieje robimy przerwę z dodatkiem ulubionego trunku i obaj stwierdzamy że owa część MPR nie przypada nam do gustu, nie tylko z powodu bardzo zmiennego i nierównego podłoża, ale i braku pięknych i częstych widoczków na mazurskie jeziora, zatem postanowiliśmy że po dojechaniu na północny kraniec MPR podejmiemy decyzję odnośnie dalszego kierunku.

Kanał Mazurski © JPbike

Jezioro Mamry widziane od północy (by dron) © JPbike

Nieukończona śluza Leśniewo Górne. Tu można zobaczyć hitlerowską wronę © JPbike

Ten obiekt robi wrażenie. U-Booty w planach miały tędy pływać © JPbike
Po zwiedzeniu powyższego i niedoszłego obiektu, który nam się podobał, ponoć Drogbas to fan militarnych klimatów - zapadła decyzja że odpuszczamy MPR i kręcimy dalej w stronę Zalewu Wiślanego.

Jeszcze jeden widoczek na Mazury i jazda nad Bałtyk © JPbike

Czas na przerwę późno-obiadową © JPbike

Kręcimy dalej. Tym razem nawigowaniem w stronę morza zajmuje się Drogbas © JPbike

W stronę zachodzącego słońca. Słabo tam dbają o takie rowerówki © JPbike
No i czas szukać miejscówki do przenocowania - tym razem było ciężko, same pola wokół i malutkie fragmenciki lasów, w jednym miejscu zaatakowało nas agresywne robactwo, no to szukamy dalej, rozglądamy się i w końcu coś w miarę dobrego się znalazło - fragment między polem kukurydzy a lasem. Rozbijamy obozik, myjemy się wodą z bidonu i szybko wskakujemy do namiotów, by nie zostać pogryzionym i pora spać.
TRASA (na stravie).
KLIK do dnia drugiego, KLIK do dnia czwartego.
Kategoria dron, ponad 100 km, w towarzystwie, wyprawy