Info o mnie.
- przejechane: 185274.19 km
- w tym teren: 66746.10 km
- teren procentowo: 36.03 %
- v średnia: 22.59 km/h
- czas: 339d 21h 44m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

Kategorie
-
Bike Maraton - 39
bikestatsowe zawody - 8
CX - 7
do 100 km - 1193
do 50 km - 1236
do/z pracy - 278
dron - 67
dzień wyścigowy - 251
Etapówki MTB - 31
Festive 500 - 55
Gogol MTB - 62
Kaczmarek Electric - 21
maratony - 180
MTB Marathon - 31
na orientację - 6
nocne - 289
podium, te szerokie też - 37
podsumowanie - 11
pomiar czasu - 67
ponad 100 km - 247
ponad 200 km - 28
ponad 300 km - 4
poza PL - 112
Solid MTB - 30
sprzęt - 49
szoska - 456
Uphill race - 8
w górach - 319
w roli kibica - 10
w towarzystwie - 404
wyprawy - 74
wysokie szczyty - 35
XC - 32
z przyczepką - 4
-
Moja stajnia
w użyciu
Orbea Oiz M20

Black Peak

Accent Peak 29



archiwum
Scott Scale 740
TREK 8500
Kross Action
Accent Tormenta 1
Accent Tormenta 2
Accent Tormenta 3
Archiwum
2024
2023
2022
2021
2020
2019
2018
2017
2016
2015
2014
2013
2012
2011
2010
2009
2008
-
2025, Październik - 6 - 0
2025, Wrzesień - 8 - 0
2025, Sierpień - 13 - 23
2025, Lipiec - 12 - 20
2025, Czerwiec - 9 - 20
2025, Maj - 10 - 20
2025, Kwiecień - 8 - 21
2025, Marzec - 10 - 24
2025, Luty - 8 - 16
2025, Styczeń - 7 - 13
2024, Grudzień - 15 - 38
2024, Listopad - 7 - 15
2024, Październik - 9 - 21
2024, Wrzesień - 10 - 18
2024, Sierpień - 12 - 20
2024, Lipiec - 14 - 30
2024, Czerwiec - 18 - 40
2024, Maj - 10 - 24
2024, Kwiecień - 15 - 37
2024, Marzec - 12 - 29
2024, Luty - 9 - 27
2024, Styczeń - 9 - 25
2023, Grudzień - 12 - 34
2023, Listopad - 10 - 33
2023, Październik - 9 - 27
2023, Wrzesień - 11 - 28
2023, Sierpień - 8 - 16
2023, Lipiec - 16 - 43
2023, Czerwiec - 11 - 27
2023, Maj - 17 - 36
2023, Kwiecień - 12 - 45
2023, Marzec - 6 - 16
2023, Luty - 8 - 32
2023, Styczeń - 8 - 26
2022, Grudzień - 8 - 20
2022, Listopad - 8 - 25
2022, Październik - 9 - 31
2022, Wrzesień - 12 - 16
2022, Sierpień - 10 - 24
2022, Lipiec - 16 - 37
2022, Czerwiec - 12 - 26
2022, Maj - 16 - 32
2022, Kwiecień - 14 - 49
2022, Marzec - 9 - 30
2022, Luty - 8 - 18
2022, Styczeń - 10 - 27
2021, Grudzień - 10 - 25
2021, Listopad - 11 - 29
2021, Październik - 12 - 35
2021, Wrzesień - 15 - 30
2021, Sierpień - 16 - 24
2021, Lipiec - 20 - 34
2021, Czerwiec - 19 - 42
2021, Maj - 15 - 34
2021, Kwiecień - 15 - 30
2021, Marzec - 12 - 35
2021, Luty - 11 - 32
2021, Styczeń - 13 - 42
2020, Grudzień - 17 - 37
2020, Listopad - 13 - 51
2020, Październik - 14 - 40
2020, Wrzesień - 19 - 33
2020, Sierpień - 20 - 42
2020, Lipiec - 25 - 65
2020, Czerwiec - 21 - 77
2020, Maj - 21 - 75
2020, Kwiecień - 14 - 60
2020, Marzec - 7 - 21
2020, Luty - 15 - 34
2020, Styczeń - 13 - 46
2019, Grudzień - 20 - 76
2019, Listopad - 14 - 50
2019, Październik - 13 - 44
2019, Wrzesień - 24 - 46
2019, Sierpień - 23 - 25
2019, Lipiec - 23 - 31
2019, Czerwiec - 26 - 42
2019, Maj - 25 - 58
2019, Kwiecień - 24 - 75
2019, Marzec - 18 - 56
2019, Luty - 16 - 45
2019, Styczeń - 15 - 53
2018, Grudzień - 18 - 68
2018, Listopad - 10 - 36
2018, Październik - 20 - 42
2018, Wrzesień - 31 - 67
2018, Sierpień - 21 - 82
2018, Lipiec - 18 - 58
2018, Czerwiec - 14 - 55
2018, Maj - 19 - 55
2018, Kwiecień - 18 - 68
2018, Marzec - 14 - 55
2018, Luty - 10 - 52
2018, Styczeń - 10 - 52
2017, Grudzień - 10 - 42
2017, Listopad - 7 - 44
2017, Październik - 10 - 43
2017, Wrzesień - 17 - 46
2017, Sierpień - 19 - 43
2017, Lipiec - 19 - 83
2017, Czerwiec - 17 - 42
2017, Maj - 21 - 60
2017, Kwiecień - 19 - 47
2017, Marzec - 15 - 38
2017, Luty - 13 - 32
2017, Styczeń - 14 - 47
2016, Grudzień - 9 - 14
2016, Listopad - 9 - 24
2016, Październik - 14 - 19
2016, Wrzesień - 14 - 66
2016, Sierpień - 16 - 24
2016, Lipiec - 21 - 41
2016, Czerwiec - 15 - 26
2016, Maj - 24 - 77
2016, Kwiecień - 18 - 47
2016, Marzec - 18 - 42
2016, Luty - 13 - 26
2016, Styczeń - 14 - 39
2015, Grudzień - 14 - 72
2015, Listopad - 8 - 26
2015, Październik - 8 - 23
2015, Wrzesień - 12 - 27
2015, Sierpień - 18 - 31
2015, Lipiec - 16 - 59
2015, Czerwiec - 21 - 72
2015, Maj - 21 - 53
2015, Kwiecień - 20 - 88
2015, Marzec - 19 - 88
2015, Luty - 16 - 59
2015, Styczeń - 15 - 59
2014, Grudzień - 11 - 60
2014, Listopad - 19 - 34
2014, Październik - 12 - 22
2014, Wrzesień - 17 - 37
2014, Sierpień - 18 - 31
2014, Lipiec - 22 - 95
2014, Czerwiec - 18 - 73
2014, Maj - 16 - 76
2014, Kwiecień - 21 - 77
2014, Marzec - 20 - 73
2014, Luty - 16 - 80
2014, Styczeń - 7 - 31
2013, Grudzień - 18 - 87
2013, Listopad - 13 - 78
2013, Październik - 15 - 60
2013, Wrzesień - 16 - 65
2013, Sierpień - 15 - 76
2013, Lipiec - 26 - 161
2013, Czerwiec - 21 - 121
2013, Maj - 20 - 102
2013, Kwiecień - 20 - 116
2013, Marzec - 18 - 117
2013, Luty - 15 - 125
2013, Styczeń - 12 - 92
2012, Grudzień - 20 - 106
2012, Listopad - 10 - 82
2012, Październik - 13 - 46
2012, Wrzesień - 17 - 96
2012, Sierpień - 16 - 99
2012, Lipiec - 23 - 113
2012, Czerwiec - 17 - 97
2012, Maj - 18 - 61
2012, Kwiecień - 20 - 132
2012, Marzec - 20 - 130
2012, Luty - 9 - 57
2012, Styczeń - 10 - 55
2011, Grudzień - 11 - 84
2011, Listopad - 12 - 96
2011, Październik - 20 - 127
2011, Wrzesień - 17 - 170
2011, Sierpień - 23 - 109
2011, Lipiec - 11 - 116
2011, Czerwiec - 3 - 154
2011, Maj - 24 - 186
2011, Kwiecień - 15 - 255
2011, Marzec - 24 - 213
2011, Luty - 26 - 187
2011, Styczeń - 18 - 199
2010, Grudzień - 19 - 173
2010, Listopad - 13 - 106
2010, Październik - 14 - 118
2010, Wrzesień - 15 - 192
2010, Sierpień - 25 - 209
2010, Lipiec - 27 - 126
2010, Czerwiec - 28 - 191
2010, Maj - 20 - 255
2010, Kwiecień - 24 - 220
2010, Marzec - 18 - 196
2010, Luty - 9 - 138
2010, Styczeń - 11 - 134
2009, Grudzień - 12 - 142
2009, Listopad - 11 - 128
2009, Październik - 8 - 93
2009, Wrzesień - 24 - 158
2009, Sierpień - 22 - 118
2009, Lipiec - 19 - 143
2009, Czerwiec - 20 - 94
2009, Maj - 19 - 170
2009, Kwiecień - 25 - 178
2009, Marzec - 14 - 137
2009, Luty - 7 - 50
2009, Styczeń - 11 - 96
2008, Grudzień - 11 - 131
2008, Listopad - 13 - 56
2008, Październik - 17 - 64
2008, Wrzesień - 17 - 62
2008, Sierpień - 21 - 78
2008, Lipiec - 18 - 39
2008, Czerwiec - 24 - 74
2008, Maj - 15 - 23
2008, Kwiecień - 7 - 40
2008, Marzec - 6 - 14

















Wpisy archiwalne w kategorii
poza PL
Dystans całkowity: | 10719.89 km (w terenie 1403.00 km; 13.09%) |
Czas w ruchu: | 568:28 |
Średnia prędkość: | 18.86 km/h |
Maksymalna prędkość: | 83.56 km/h |
Suma podjazdów: | 72013 m |
Maks. tętno maksymalne: | 171 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 136 (80 %) |
Liczba aktywności: | 109 |
Średnio na aktywność: | 98.35 km i 5h 12m |
Więcej statystyk |
Sobota, 30 sierpnia 2025 • dodano: 03.09.2025 | Komentarze 0
Kolejny świetny weekend spędzany u stóp Gór Opawskich - tym razem skoczyłem tam w ramach kolarskiego weekendu w Głuchołazach, organizowanego po raz 10-ty.
O ile sobotnie ściganie w formacie XC odpuściłem, bo wiadomo mi że aktualnie moja forma nie ta, to na niedzielny maraton na bank się zapisałem.
Zatem tegoż dnia z piękną kolarską pogodą (24°C) ruszyłem o 10:59 swoim fullem na spontaniczną i górską trasę biegnącą oczywiście w Górach Opawskich. Na wszystkich podjazdach (sporo ich było) starałem się pilnować tętna, bo wiadomo że pełny power będzie potrzebny na jutro. A zjazdy wybierałem te trudniejsze - u mnie treningu techniki MTB nigdy dość :)
Po dokręceniu do zdrojowej części Głuchołaz - trafiłem w trakcie trwania wyścigu XC elity mężczyzn, przy tym trochę pokibicowałem (chłopaki widocznie dawali z siebie 110%) i wpadłem do biura zawodów po numerek na jutrzejszy maraton. Po tym powrót do bazy i tak dalej miło zleciał czas w towarzystwie przyjaciół tam mieszkających :)

W trakcie trawersowania czeskiego zbocza Biskupiej Kopy © JPbike

Z cyklu "Jeździć po górach trzeba umieć" :) © JPbike

Widokowe kręcenie po grzbiecie © JPbike

Z cyklu "JPbike w swoim górskim żywiole" :) © JPbike

Widoczki z trasy - proszę bardzo :) © JPbike

Odwiedziłem nieczynny wyciąg - brakło tylko piwa :) © JPbike

W trakcie końcowej części niezłego zjazdu do mieściny Zlate Hory © JPbike

No i czas pokibicować rasowej elicie XC © JPbike
Środa, 13 sierpnia 2025 • dodano: 14.08.2025 | Komentarze 2
Start o 11:05, w upalnych warunach (33°C).
Już od pierwszych km-ów czeka mnie długi podjazd, do czeskiego Rejviz, na prawie 800m wysokość - asfalt mają tamtędy świetny że miło się podjeżdża :)
Z mijanych atrakcji - na owym podjeździe wyprzedzałem niemałą grupę czeskich biegaczy narciarskich (na nartorolkach), a ci z czuba grupy tempo mieli niezłe, aż musiałem się sprężać.
Po podjechaniu czas na dość długi zjazd do Jesenika - przyznaję że mknąc w dół na szosówce nadal nie czuję się pewnie, wolę MTB :)
Następnie, poprzez czeską mieścinę Pisecna kieruję się boczną szosą w stronę granicy i po wjechaniu do PL zaskakuje mnie nówka asfalcik, jak i dogania mnie szoson z lemondką i w znanej koszulce "Gran Fondo Poznań" - chwilę gadamy, po czym skręcam na znany mi odcinek drogi z legendarnej Wyprawy Dookoła Polski, po tym już tylko troszkę zwiedzania zdrojowej części Głuchołaz (mocno ucierpiała w wyniku wrześniowej powodzi) i jazda do noclegowni, na zimne i zasłużone PIWO :)

No i podjechane :) © JPbike

To już po naszej stronie. Dominują polne klimaty © JPbike

Most tymczasowy w Głuchołazach. Woda brudna bo koparki umacniają brzegi © JPbike

Końcówka zdrojowej części Głuchołaz. Rower stoi na wojskowej przeprawie © JPbike
Sobota, 9 sierpnia 2025 • dodano: 10.08.2025 | Komentarze 2
Dawno mnie nie było z góralem w górach, ostatnio na majówkę, więc czas to nadrobić bo zapomnę jaka to przyjemność z pomykania na MTB po górskich ścieżkach, duktach, itp :)
Gdzie się wybrałem - na swoje drugie domowe podwórko, do fantastycznych przyjaciół tam mieszkających, u stóp Gór Opawskich.
Z racji że za tydzień startuję i zarazem debiutuję w M5 na maratonie w Kowarach, to tegoż dnia obrałem trasę na max 3h kręcenia, bo siły muszą być, ponoć młodzieniaszkiem już dawno nie jestem :)
Start o 11:07, w pięknej letniej pogodzie i 27°C. Na początek klasyczny podjazd na Biskupią Kopę (890m), zresztą stromej ściany szczytowej nie atakowałem, bo tłok piechurów był i skierowałem się na czeski szeroki szuterek trawersujący zbocze owej góry i od tego momentu kręcenie po górach to sama przyjemność. Dalsza jazda przebiegła po znanych mi czesko - polskich rejonach, a na technicznych zjazdach sprawdzałem czy moja technika ma się dobrze - jest OK, chociaż trafiły się trzy super-strome fragmenciki, na których wolałem nie ryzykować. A na końcowy deser zafundowałem sobie kręty zjazd Złotymi Ścieżkami do zdrojowej części Głuchołaz. Fajny górski trip wyszedł :)

Nareszcie MTB w górach :) © JPbike

To w wysokich partiach. Fajnie się tędy zjeżdża na fullu :) © JPbike

Wodopojów miałem pod dostatkiem © JPbike

Tutaj, po wrześniowej powodzi były głębokie koleiny, a teraz równy szuterek © JPbike

W akcji zjazdowej na Złotych Ścieżkach © JPbike

Alejka przy Białej Gluchołaskiej ma tymczasowo takie gumowe płyty © JPbike
Sobota, 19 lipca 2025 • dodano: 22.07.2025 | Komentarze 5
Kolejna, czyli piąta wielodniowa wyprawa ze starym kompanem Drogbasem udanie zrealizowana :)
Tym razem udaliśmy się na Lofoty, o których marzyłem - niezwykłe wyspy położone w północnej Norwegii, do tego za kołem polarnym, co oznaczało że pierwszy raz w życiu doświadczyliśmy całodobowego widna, fajne przeżycie :)
Jak zwykle dwa tygodnie urlopu to za mało dla nas, zatem dojazd do punktu startowego zrealizowaliśmy za pomocą auta, pokonując w jedną stronę imponujące... 2260km (nie licząc przeprawy promowej przez Bałtyk).
W obozie aklimatyzacyjnym, w wiosce Nygårdsjøen okazało się że właściciele noclegowni to... Polacy, co oczywiście spowodowało że miło było i sporo rozmów zleciało. Jeśli ktoś z Was chciałby się wybrać w tamte okolice i przenocować (w przytulnej przyczepie kempingowej) to oczywiście dam namiar :)
Do pokonania wyznaczyłem ponad 750km trasę, w rzeczywistości wyszło tego więcej, bo przejechaliśmy 820km. Znana już nam kapryśna skandynawska aura tym razem okazała się być dla nas łaskawa, bo początkowo dominowały pochmurne klimaty, a po wjechaniu w najpiękniejsze zakątki Lofotów wyszło ostre polarne słońce, które nieźle dało nam popalić :)
Jak to w życiu bywa - aż tak kolorowo nie było - z racji szczytu wakacyjnego sezonu i znikomej ilości bocznych dróg na dalekiej północy, przez znaczną większość trasy musieliśmy się poruszać głównymi szosami, na których ruch, szczególnie kamperów, aut z przyczepami campingowymi, motocyklistów i niestety ciężarówek był spory, na szczęście obyło się bez przykrych przygód - to najważniejsze :)
No i kompan Jarek kolejny raz spisał się świetnie, a po zakończeniu tejże wyprawy błagał mnie o to, abym wymyślił kolejną wyprawę ... :)
Rozgrzewka - Nygårdsjøen - Sandhornøya, 62.47km, 868m up - KLIK do relacji
Dzień 1 - Nygårdsjøen - Gyltvikmoen, 117.62km, 1288m up - KLIK do relacji
Dzień 2 - Gyltvikmoen - Bogen, 148.02km, 2252m up - KLIK do relacji
Dzień 3 - Bogen - Herjangen, 113.40km, 1211m up - KLIK do relacji
Dzień 4 - Herjangen - Hanøy, 169.57km, 1592m up - KLIK do relacji
Dzień 5 - Hanøy - Svolvær, 54.09km, 552m up - KLIK do relacji
Dzień 6 - Svolvær - Tussan, 92.56km, 859m up - KLIK do relacji
Dzień 7 - Tussan - Nygårdsjøen, 125.18km, 1454m up - KLIK do relacji

No to jazda :) © JPbike

Tunelowej jazdy mieliśmy sporo, w tym dwa podmorskie © JPbike

Zacne chwile z ulubionym napojem :) © JPbike

Pięknie tam (1) © JPbike

Drogi na północy Norwegi są spoczko © JPbike

Skandynawskie zielono mi © JPbike

Takie sytuacje na norweskich drogach to normalka :) © JPbike

Pięknie tam (2) © JPbike

Pięknie tam (3) © JPbike

Pięknie tam (4) © JPbike

Imponujący widok :) © JPbike

Pomnik ku czci Bitwy o Narvik, polski akcent też tam jest © JPbike

Pięknie tam (5) © JPbike

Takich uroczych wodospadów mijaliśmy sporo © JPbike

Jeden z wielu pokaźnych mostów - na tym mocno wiało z boku © JPbike

Pięknie tam (6) © JPbike

Nic, tylko pomykać :) © JPbike

Nasz najdłuższy tunel zaliczony - aż 6.5km! © JPbike

Pięknie tam (7) © JPbike

Takich odcinków na całej trasie pokonywaliśmy mnóstwo © JPbike

Pięknie tam (8) © JPbike

Gdy tylko wyszło słońce to nie wiadomo co focić :) © JPbike

Imponująca jest wielkość tych gór © JPbike

Pięknie tam (9) © JPbike

Port w Svolvær © JPbike

Przerwa obiadowa w stadionowej budce komentatorskiej © JPbike

Tak, tu spaliśmy :) © JPbike

Typowa boczna droga na krańcach Lofotów © JPbike

Dronowy widoczek na Henningsvær © JPbike

Urok Lofotów (1) © JPbike

Pięknie tam (10) © JPbike

Jak widać - humory dopisują :) © JPbike

Klimatycznie tam, szczególnie ta chmura w oddali © JPbike

To nie Karaiby, to Lofoty :) © JPbike

Pięknie tam (11) © JPbike

Pięknie tam (12) © JPbike

Fajny ten błękit wód przylegających do Atlantyku © JPbike

Hamnøy - urocza wioska na krańcach Lotofów © JPbike

Urok Lofotów (2) © JPbike

Typowe chatki rybackie © JPbike

Urok Lofotów (3) © JPbike

Na końcu drogi jest taka wioska o najkrótszej nazwie :) © JPbike

Dronowy widoczek na końcówkę Lofotów © JPbike

To już ponownie na stałym lądzie. Widok prawie jak na naszym Podhalu na Tatry :) © JPbike

Ostatnie km-y to sielanka w takich klimatach © JPbike
Kategoria podsumowanie, poza PL, w towarzystwie, wyprawy
Wtorek, 15 lipca 2025 • dodano: 15.10.2025 | Komentarze 0
No i ostatni dzień kręcenia po Lofotach, szkoda ... :)
Kolejny wyspiarski dzień z fantastyczną i słoneczną pogodą. Pobudka, kawa i śniadanie, po czym zwijamy obozowisko w towarzystwie dość mocnego polarnego wiatru i ruszamy o 9:29 w stronę krańca Lofotów, czyli do wioski z najkrótszą nazwą - Å.

No i jazda dalej. Cały czas jest pięknie :) © JPbike
Po przejechaniu 4km czas pokonać drugi na wyprawie podmorski tunel - Nappstraumtunnelen (1.8km) i wjeżdżamy na kolejną wyspę - Flakstadøya.

Klimatycznie tam, szczególnie ta chmura w oddali © JPbike

Na Lofotach szczyty gór są strome, że promienie słoneczne nie wszędzie docierają © JPbike

Kompan zadowolony, bo pięknie tam :) © JPbike

Imponujący majestat gór © JPbike

Typowy kemping na Lofotach © JPbike

To nie Karaiby, to Lofoty :) © JPbike

Klimacika ciąg dalszy © JPbike

Pięknie tam :) © JPbike

Tam w oddali most prowadzący na ostatnią wyspę - na Moskenesøya © JPbike

Nic, tylko kręcić tędy z pełną pasją :) © JPbike

Fajny ten błękit wód przylegających do Atlantyku © JPbike

W okolicach południa na wyspie Moskenesøya przestało wiać i miło się kręciło © JPbike

Hamnøy - urocza wioska na krańcach Lotofów © JPbike

Urok wąskich i widoczkowych mostów na Lofotach © JPbike

Pięknie tam (2) :) © JPbike

Typowe chatki rybackie © JPbike

To już właściwie końcówka głównej drogi na Lofotach (E10) © JPbike

No i dojechaliśmy. Fajnie tak zapozować przy wiosce o najkrótszej nazwie :) © JPbike

Dronowy widoczek na całą wioskę Å © JPbike

Wysepki i wody Morza Norweskiego (część Atlantyku) na końcówce Lofotów © JPbike

Czas wracać do Moskenes na prom © JPbike
Po dokręceniu na przystań tak wyszło że czasowo idealnie trafiliśmy, by bez czekania wyruszyć na ponad trzygodzinny rejs promem z Moskenes do Bodø (ponad 90km).

Na promie trochę rowerów się zebrało © JPbike
Po dopłynięciu do Bodø i zrobieniu ostatnich na wyprawie zakupów przed nami zostało do pokonania 50km do zaparkowanego auta, w większości znaną nam już drogą.

To już na stałym lądzie. Widok prawie jak na naszym Podhalu na Tatry :) © JPbike

Ostatnie km-y to sielanka w takich klimatach © JPbike

Pokonujemy imponujący most w Saltstraumen © JPbike

Pięknie tam (3) :) © JPbike

No i dojechaliśmy do Nygårdsjøen, jest godzina 22:30 :) © JPbike
Przed nami już tylko częściowe rozkręcanie rowerów i pakowanie tego wszystkiego na pakę auta, po czym czas rozpocząć niespieszną nam drogę powrotną o długości 2250 km, która oczywiście zleciała nam spoczko, po drodze zaliczyliśmy aż cztery noclegi na dziko. Do Wielkopolski dotarliśmy cali i zdrowi na krótko przed sobotnio - niedzielną północą.
Najfajniejsze przeżycie na koniec skandynawskich wakacji - zobaczenie u nas zapadajacego zmroku po dwóch tygodniach spędzonych w trakcie długiego polarnego widna :)
TRASA - na stravie.
KLIK do dnia szóstego, KLIK do podsumowania.
Kategoria dron, ponad 100 km, poza PL, w górach, w towarzystwie, wyprawy
Poniedziałek, 14 lipca 2025 • dodano: 02.10.2025 | Komentarze 0
Zgodnie z planem ustalonym wczorajszego dnia - tegoż pięknego poniedziałkowego dnia wstajemy dość wcześnie, o 7 rano, zwijamy skaliste i piękne widokowo obozowisko, jazda do marketu na solidne zakupy żywnościowe, dodatkowo spieszyło nam się by zakończyć pewną dwudniową abstynencję ... :)

Słoneczny poranek w Svolvær © JPbike

Ujechaliśmy ze 3km i czas na przerwę śniadaniową z dodatkiem ... :) © JPbike

Jazda dalej. Pięknie tam :) © JPbike
Po przejechaniu 16km skręcamy na boczną drogę prowadzącą do urokliwej wioski Henningsvær, z fajnie położonym stadionem piłkarskim.
Z racji wakacyjnego szczytu ruch turystyczny na tejże wąskiej drodze był spory, co oczywiście troszkę odbierało nam przyjemność z jazdy, a kompan kilka razy chciał zawracać i wyraźnie nie miał ochoty na dodatkowe km-y (w sumie 17km kręcenia tam i nawrotka), koniec końców udało mi się go namówić na zrealizowanie zaplanowanego celu.

Typowa boczna droga na krańcach Lofotów © JPbike

Port w Henningsvær © JPbike

Cel dnia osiągnięty - stadion w Henningsvær (by dron) © JPbike

Natomiast widok na stadion z wysokości oczu nie jest już tak ładny :) © JPbike

Czas wracać na główną szosę. Przed nami wahadełko i wąski wiadukt © JPbike

Takie widoczki na spore góry są wręcz rewelacyjne, zwłaszcza w pełnym słońcu :) © JPbike

Pięknie tam (2) :) © JPbike

Ponownie mkniemy główną szosą E10 © JPbike

Przerwa na przekąski. Wiało nieźle i właśnie tak się schowaliśmy :) © JPbike

Przed nami most na wyspę Gimsøya. Siła bocznego wiatru - 9m/s :) © JPbike

Kolejny most za nami i jesteśmy na wyspie Vestvågøya © JPbike

Widokowa długa prosta - tylko kręcić tędy :) © JPbike

Pięknie tam (3) :) © JPbike

Nierzadko przyszło nam pomykać tak bliziutko czystej wody © JPbike

Muzeum Wikingów w Bøstad © JPbike

Takie ścieżki rowerowe na Lofotach są głównie w pobliżu miast © JPbike

W Leknes coś takiego się nam trafiło :) © JPbike
Po dotarciu do powyższego i niewyróżniającego się miasta (leży w sporej kotlinie) czas zrobić zakupy i bez pośpiechu można szukać miejscówki na rozbicie namiotów.
I tak sobie kręciliśmy dalej szosą E10, by po 4km wypatrzyć rozległą polanę z małymi wzniesieniami, na które trzeba było się wdrapać poprzez pchanie obładowanych rumaków - podłoże tam jest dość miękkie, ważne że suche.

Lekko oczywiście nie było, ale dla takich widoczków warto :) © JPbike

Obozowisko gotowe, widoczki wokół zacne, zatem czas na piwko :) (by dron) © JPbike

W pewnym momencie przyszło nam dokarmiać te mewy, sporo ich się zebrało :) © JPbike

Piękna fotka z kompanem na koniec tegoż dnia :) © JPbike
TRASA - na stravie.
KLIK do dnia piątego, KLIK do dnia siódmego.
Niedziela, 13 lipca 2025 • dodano: 22.09.2025 | Komentarze 2
Dość wcześnie wstałem - o 6 rano, a właściwie to szybko nagrzewające się wnętrze namiotu od ostrych i polarnych promieni słonecznych zmusiło nas do wczesnego zbierania się do dalszej jazdy - startujemy o 9:15.
A tak szczerze - obaj byliśmy ultra-miło zaskoczeni fantastyczną słoneczną pogodą na Lofotach - widoczki takie że będzie co wspominać do końca życia :)

Tegoż dnia od samego początku mieliśmy takie widoczki. Tylko kręcić tędy :) © JPbike

Pięknie tam :) © JPbike

Na trasie pokonywaliśmy 2 tunele, w tym jeden podmorski - mocne wrażenia :) © JPbike

By stworzyć taką widokową drogę, trzeba było te skałki wysadzić © JPbike

Imponujący i bardzo wysoki wodospad © JPbike

Pięknie tam (2) :) © JPbike

Przerwa na kawusię © JPbike
W trakcie powyższej przerwy, mijaliśmy dwóch bikepackingowców na wypasionych kolarkach/gravelach i z równie wypasionym sprzętem turystycznym - w tym momencie Drogbas spojrzał na mój sakwiarski rumak i coś tam wmawiał "że jest ciężki", dodał jeszcze coś w rodzaju "przerzuciłbyś się na lekki bikepacking" - od razu się uśmiechnąłem i stwierdziłem że wolę sakwiarską klasykę i nie planuję zmieniać sprzętu, a jeśli coś nie tak, to droga wolna i możesz gnać szybko przede mną :)
Poza tym w trakcie mycia garów po kawie w zatoczce przyfiordowej - pierwszy raz w życiu doświadczyłem mocno zasolonej wody, że jej smak jeszcze czułem przez parę godzin :)

Jazda dalej z kolejną porcją arcywidoczków © JPbike

Imponująca jest wielkość tych gór. Ten malutki punkt na szosie to kompan :) © JPbike

Pięknie tam (3) © JPbike

Pozdrowiłem z podziwem ową norweską rowerową rodzinkę :) © JPbike

Jak widać - główna droga na Lofotach to inżynieryjny kunszt :) © JPbike

Nic, tylko pomykać tędy :) © JPbike

Dojechaliśmy do Svolvær i czas na wylegiwanie, tylko piwa brak ... © JPbike

Port w Svolvær © JPbike
Z racji niedzielnego dnia, braku piwa i pozamykanych sklepów zapada decyzja że resztę tegoż dnia, wraz z przenocowaniem zostaniemy w tymże mieście, które okazuje się być stolicą Lofotów.

Przerwa obiadowa w stadionowej budce komentatorskiej © JPbike

W takim pięknym miejscu robiliśmy odpoczynkową ciszę poobiednią :) © JPbike
W powyższym i czyściutkim jeziorze Nedre Svolværvatnet próbowaliśmy się wykąpać, a woda tak lodowata że po wyjściu z niej nasze ciała szybko zabarwiły się na czerwono :)
Po przerwie czas poszukać miejscówki na obozik - najpierw mamy terenową wspinaczkę na powstający kompleks narciarski, a tam nic równego i suchego nie znalazło się, więc wracamy do miasteczka ...

Tutejsza woda w potokach jest tak czysta że ... :) © JPbike
I tak kompan poprowadził nas przez zabudowania firmowo/magazynowe na południowy kraniec Svolvær, zresztą będący skalistym półwyspem, wspinamy się na wzniesienie i jest fantastyczne miejsce na nasz obóz, do tego z arcywidoczkami :)

Miejscówka znaleziona, czas na kawusie z kawiarki :) © JPbike

Jak i podziwianie takich widoczków :) © JPbike

No i czas spać. Jest godzina 22:43 © JPbike
TRASA - na stravie.
KLIK do dnia czwartego, KLIK do dnia szóstego.
Kategoria do 100 km, poza PL, w górach, w towarzystwie, wyprawy
Sobota, 12 lipca 2025 • dodano: 14.09.2025 | Komentarze 0
Noc spędzona w niefajnym miejscu, jakoś zleciała, śniadanie i kawa spożyte w namiocie, po czym zwijamy obozowisko i ruszam na spokojnie w dalszą drogę o 10:22, a kompan jeszcze troszeczkę poczeka by wysuszyć swój półmokry namiot - po prostu każdy z nas ma różne preferencje i wymagania odnośnie wygody i sprzętu :)

Przed nami kolejny dzień z pochmurną aurą i takimi widoczkami © JPbike
Po solowym ujechaniu 12km główną szosą na Lofoty (E10) i przeczekaniu na kompana, skręcamy na boczną szosę - od razu przyjemniej się kręci, bo wiadomo że ruch aut mniejszy.

Na bocznej szosie. Pięknie tam © JPbike

Napotkana i fajna skandynawska ziemianka © JPbike

W miarę nabijania km-ów ośnieżone szczyty ustępują tym zielonym © JPbike

Takich uroczych wodospadów mijaliśmy sporo © JPbike

Póki ruch znikomy to fajnie się tędy kręci © JPbike
Po przejechaniu ze 50km zatrzymuję się w wiosce Nedre Sandstrand przy osłoniętej od wiatru budce z ławką i czas zrobić przerwę na kawę, po krótkim czasie dojeżdża kompan (wcześniej zatrzymał się na sikstop) i ku mojemu lekkiemu zdziwieniu nie chce postoju na kawę, tylko chce ... gnać dalej. No cóż, daję mu pełną swobodę i próbuję wmówić że jesteśmy na wyprawie, a nie na wyścigu.
No to pokazuję Drogbasowi na mapie dokąd dalej jedziemy i po chwili rusza solo dalej, a ja robię sobie upragnioną kawusię z kawiarki i spożywam norweskie ciastko.
Po przerwie ruszam dalej i ... ujechałem jedynie kilka km-ów, a tam kompan, na ładnym widokowo brzegu fiordu czeka na mnie i po chwili znów ruszamy wspólnie :)

Ależ zaskakujący kontrast barw skandynawskiej natury i pogody :) © JPbike

Pokonujemy imponujący most - widać że mocno wiało z boku © JPbike

Widok ogólny na wspomniany most - Tjeldsundbrua © JPbike

Kręcimy wzdłuż wybrzeża wyspy Hinnøya. Pięknie tam (2) © JPbike

Nic, tylko pomykać tędy :) © JPbike

W pewnym momencie tacy szosoni nas wyprzedzili, a Drogbas... widać :) © JPbike
I tak dojechaliśmy do miasta Lødingen, w którym czas zrobić zakupy żywnościowe. Nie przewidzieliśmy jednego - w Norwegii, w sobotę alkohol można kupić do 18-tej, a my zjawiliśmy się w markecie kilka minut po tej godzinie, czyli przed nami TRAGEDIA w postaci dwudniowej piwnej abstynencji :(
W tym momencie mieliśmy 115km przejechane i można szukać miejscówki na obozik, a tu proszę - na poboczach albo strome skałki wprost do wody, albo grube wzniesienia po drugiej stronie, albo same mokradła, jeszcze do tego bocznych dróżek brak. Raz zastanawialiśmy się czy rozbić namioty obok domu przy drodze.
Podczas postoju, by coś przekąsić Drogbas stwierdza że "Lofoty to nic wielkiego", tyle że później okazało się że jeszcze nie byliśmy na właściwych Lofotach :)
Zagadujemy się że z racji tutejszego, mocno górskiego i ultra-trudnego znalezienia miejsca na rozbicie namiotów tegoż dnia będziemy kręcić tak długo jak coś się znajdzie.

Kręcimy dalej i po ujechaniu parę ładnych km-ów krajobraz nadal mamy piękny :) © JPbike

Nic, tylko pomykać :) © JPbike

Wjazd do najdłuższego tunelu na naszej wyprawie - Sørdalstunnelen © JPbike

Długość tunelu - aż 6.5km, na szczęście szosę tędy mieliśmy lekko w dół :) © JPbike

Zaraz po wyjechaniu z tunelu ... ojej, ale pięknie tam :) © JPbike

Pięknie tam (3) © JPbike

Pięknie tam (4) © JPbike

Kolejne i nieudane próby poszukiwania miejscówki na obozik © JPbike

Imponujące dla nas, Wielkopolan są takie skałki przy drodze © JPbike

W końcu, tuż przed wjazdem na wyspę Austvågøya dojechaliśmy na LOFOTY :) © JPbike

Z tego mostu (Raftsundbrua) wypatrzyłem spoczko miejsce na obozik © JPbike

No to rozbijamy namioty i czas spać po bardzo długim norweskim dniu © JPbike
Spać poszliśmy po 23:30, oczywiście nadal za widna.
I tyle z przydługawej relacji z najdłuższego kilometrowo dnia wyprawy :)
TRASA - na stravie.
KLIK do dnia trzeciego, KLIK do dnia piątego.
Kategoria ponad 100 km, poza PL, w górach, w towarzystwie, wyprawy
Piątek, 11 lipca 2025 • dodano: 26.08.2025 | Komentarze 0
Rankiem, przed 8 kontrolna pobudka i okazuje się że padało, zatem siedzimy dalej w swoich płóciennych chatkach i bez pośpiechu czekając aż namioty wyschną, w międzyczasie spożywając śniadanie z kawą.
W końcu zwijamy skalne obozowisko i o 12:22 ruszamy na dalszą trasę. Aura tegoż dnia typowo skandynawska, czyli z grubym zachmurzeniem i spoczko 16°C.

Poranek na naszym oboziku, świeżo po deszczu © JPbike
Najpierw krótki zjazd do Bognes i przed nami 30 minutowa przeprawa promowa.
Przed wjazdem na prom poinformowałem kompana że na miejscu jest drugi i dłużej płynący prom - do Lødingen, miasta położonego przed wjazdem na właściwe Lofoty, co oznaczałoby dla nas możliwość skrócenia trasy. Po krótkim namyśle rezygnujemy z tego pomysłu, bo po prostu trzymamy się planu i mamy sporo czasu.

Tym promem płynęliśmy © JPbike

Po zjechaniu z promu czas na dość długi podjazd w takich klimatach © JPbike

No i podjechane. Niby tylko 245m, a ma się wrażenie że to 1000m.n.p.m :) © JPbike

Mocno chmurzaste skandynawskie klimaty © JPbike

Pora na długi zjazd © JPbike

Pokonujemy kolejne przeprawy mostowe © JPbike

Ależ czysta woda nad Efjorden © JPbike

Po pokonaniu 67km czas na przerwę obiadową w takim średnim miejscu © JPbike

Dotarliśmy do okolic Narvika. Tu kampery zagraciły widok na pomnik z polskim akcentem © JPbike

Zatem cyknąłem godną i słuszną fotkę z bliska © JPbike

W trakcie długiej jazdy wzdłuż wielkiego Ofotfjordu. Widać efekt odpływu © JPbike
Po dotarciu do Narvika, miasta położonego na zboczu góry czas zrobić zakupy żywnościowe.

W trakcie portowej przerwy w Narviku © JPbike
Po wyjechaniu z miasta czas szukać miejscówki na kolejny obóz - w tym czasie pogoda zaczęła się psuć, czyli deszczyk nas dopadł.

No i zaczęło padać, jak się okazało - to jedyna deszczowa fotka z wyprawy © JPbike

Nasza krzyżówka na Lofoty, stąd jest 700km na Nordkapp - kiedyś się skuszę :) © JPbike
Deszczowa aura na szczęście nie trwała długo, ale i tak kręcąc dalej kropiło bez przerwy.
Po drodze oczywiście rozglądaliśmy się za miejscówką, kilka razy zbaczając z drogi - wszędzie albo mokradła, albo prywatne tereny.
Koniec końców coś tam niefajnego znajdujemy - w lesie i dość blisko drogi. Przestało padać, rozbijamy namioty, piwko, kolacja i czas spać.

Nasza najgorsza miejscówka na tejże wyprawie © JPbike
TRASA - na stravie.
KLIK do dnia drugiego, KLIK do dnia czwartego.
Kategoria ponad 100 km, poza PL, w górach, w towarzystwie, wyprawy
Czwartek, 10 lipca 2025 • dodano: 05.08.2025 | Komentarze 2
Pobudka, śniadanie z kawą, zwijanie obozowiska i ruszamy o 9:50 w typowo skandynawskiej aurze i 18°C, czasem pochmurno, czasem wyszło słońce.
Już od pierwszych km-ów i analizie profilu dalszej trasy wiedziałem że to będzie najbardziej podjazdowy etap wyprawy, a najwyższy punkt liczy skromne ponad 350 m.n.p.m, tyle że tutejsze podjazdy pokonuje się od poziomu morza.

Na początek dnia mamy do pokonania serię tuneli © JPbike

... jak i całą masę pięknych widoczków :) © JPbike

Widać że to był etap dość górzysty © JPbike

Pięknie tam :) © JPbike

Nareszcie na bocznej szosie, sama przyjemność :) © JPbike

Z cyklu "JPbike w swoim turystycznym żywiole" :) © JPbike

Skandynawskie zielono mi © JPbike

Kolejny podjazd zaliczony © JPbike

Przerwa na kawę i ciastko © JPbike

Takie sytuacje na norweskich drogach to normalka :) © JPbike

Pięknie tam (2) © JPbike

Co chwila jest co focić :) © JPbike

Imponująca ta formacja skalna, że wyglądam jak mini-troll :) © JPbike

Pięknie tam (3) © JPbike

Najwyższy punkt wyprawy zdobyty, niby tylko 350 m.n.p.m, a krajobrazy wysokogórskie :) © JPbike

Przerwa obiadowa w uroczym miejscu © JPbike
Po dojechaniu do małej mieściny Innhavet i mając na liczniku prawie stówę - w końcu natrafiamy na market, czyli faktycznie na północy Norwegii ciężko z ilością spożywczaków. Na szczęście w sakwach mam dość miejsca na odpowiednią ilość żarcia i picia, a bikepackingowy kompan w trakcie większych zakupów wyciąga plecak.

Napotkana na drodze E6 stara stacyjka Esso © JPbike
No i czas szukać miejscówki na obóz. Ponownie nie ma lekko, dwa razy skręciliśmy na boczną drogę, a tam same prywatne posesje i nawrotka.
Kręcimy dalej i szukamy, szukamy, wokół dominują podmokłe grzęzawiska. A najlepsze jest to że wyszło słońce i dzień polarny nam świetnie sprzyja w nabijaniu kolejnych km-ów :)

Jest godzina 21:53, fajne klimaty mamy :) © JPbike

Pięknie tam (4) © JPbike

Nic, tylko kręcić tędy :) © JPbike
W końcu, po wjechaniu na niewielkie wzniesienie coś fajnego się znalazło - średniej wielkości polana z dość skalistym podłożem i małymi drzewkami wokół.
No to lokujemy się tam, malutkie latające (i gryzące) robaczki powodowały że trzeba było odziać się na długo, założyć czapkę i na szyję buffa. Wspólne piwko po takim sporym kilometrażu i zacnym przewyższeniu smakowało WYBORNIE (łyknąłem nawet dwa), jeszcze tylko kolacja spożyta w namiocie i można iść spać, w moim przypadku już po północy :)

Fajne obozowisko gotowe, czas spać w dzień polarny :) © JPbike
TRASA - na stravie.
KLIK do dnia pierwszego, KLIK do dnia trzeciego.
Kategoria ponad 100 km, poza PL, w górach, w towarzystwie, wyprawy