Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.
- przejechane: 180604.03 km
- w tym teren: 65453.10 km
- teren procentowo: 36.24 %
- v średnia: 22.65 km/h
- czas: 330d 09h 38m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

Kategorie
-
Bike Maraton - 38
bikestatsowe zawody - 8
CX - 7
do 100 km - 1155
do 50 km - 1222
do/z pracy - 277
dron - 62
dzień wyścigowy - 249
Etapówki MTB - 31
Festive 500 - 55
Gogol MTB - 62
Kaczmarek Electric - 21
maratony - 178
MTB Marathon - 31
na orientację - 6
nocne - 288
podium, te szerokie też - 36
podsumowanie - 10
pomiar czasu - 67
ponad 100 km - 237
ponad 200 km - 28
ponad 300 km - 4
poza PL - 92
Solid MTB - 30
sprzęt - 46
szoska - 439
Uphill race - 8
w górach - 301
w roli kibica - 10
w towarzystwie - 390
wyprawy - 62
wysokie szczyty - 34
XC - 32
z przyczepką - 4
-
Moja stajnia
w użyciu
Orbea Oiz M20

Black Peak

Canyon Endurace



archiwum
Accent Peak 29
TREK 8500
Kross Action
pechowe accenty
Accent Tormenta 1 - skradziony
Accent Tormenta 2 - skradziony
Accent Tormenta 3 - skasowany
Archiwum
2024
2023
2022
2021
2020
2019
2018
2017
2016
2015
2014
2013
2012
2011
2010
2009
2008
-
2025, Marzec - 10 - 24
2025, Luty - 8 - 16
2025, Styczeń - 7 - 13
2024, Grudzień - 15 - 38
2024, Listopad - 7 - 15
2024, Październik - 9 - 21
2024, Wrzesień - 10 - 18
2024, Sierpień - 12 - 20
2024, Lipiec - 14 - 30
2024, Czerwiec - 18 - 40
2024, Maj - 10 - 24
2024, Kwiecień - 15 - 37
2024, Marzec - 12 - 29
2024, Luty - 9 - 27
2024, Styczeń - 9 - 25
2023, Grudzień - 12 - 34
2023, Listopad - 10 - 33
2023, Październik - 9 - 27
2023, Wrzesień - 11 - 28
2023, Sierpień - 8 - 16
2023, Lipiec - 16 - 43
2023, Czerwiec - 11 - 27
2023, Maj - 17 - 36
2023, Kwiecień - 12 - 45
2023, Marzec - 6 - 16
2023, Luty - 8 - 32
2023, Styczeń - 8 - 26
2022, Grudzień - 8 - 20
2022, Listopad - 8 - 25
2022, Październik - 9 - 31
2022, Wrzesień - 12 - 16
2022, Sierpień - 10 - 24
2022, Lipiec - 16 - 37
2022, Czerwiec - 12 - 26
2022, Maj - 16 - 32
2022, Kwiecień - 14 - 49
2022, Marzec - 9 - 30
2022, Luty - 8 - 18
2022, Styczeń - 10 - 27
2021, Grudzień - 10 - 25
2021, Listopad - 11 - 29
2021, Październik - 12 - 35
2021, Wrzesień - 15 - 30
2021, Sierpień - 16 - 24
2021, Lipiec - 20 - 34
2021, Czerwiec - 19 - 42
2021, Maj - 15 - 34
2021, Kwiecień - 15 - 30
2021, Marzec - 12 - 35
2021, Luty - 11 - 32
2021, Styczeń - 13 - 42
2020, Grudzień - 17 - 37
2020, Listopad - 13 - 51
2020, Październik - 14 - 40
2020, Wrzesień - 19 - 33
2020, Sierpień - 20 - 42
2020, Lipiec - 25 - 65
2020, Czerwiec - 21 - 77
2020, Maj - 21 - 75
2020, Kwiecień - 14 - 60
2020, Marzec - 7 - 21
2020, Luty - 15 - 34
2020, Styczeń - 13 - 46
2019, Grudzień - 20 - 76
2019, Listopad - 14 - 50
2019, Październik - 13 - 44
2019, Wrzesień - 24 - 46
2019, Sierpień - 23 - 25
2019, Lipiec - 23 - 31
2019, Czerwiec - 26 - 42
2019, Maj - 25 - 58
2019, Kwiecień - 24 - 75
2019, Marzec - 18 - 56
2019, Luty - 16 - 45
2019, Styczeń - 15 - 53
2018, Grudzień - 18 - 68
2018, Listopad - 10 - 36
2018, Październik - 20 - 42
2018, Wrzesień - 31 - 67
2018, Sierpień - 21 - 82
2018, Lipiec - 18 - 58
2018, Czerwiec - 14 - 55
2018, Maj - 19 - 55
2018, Kwiecień - 18 - 68
2018, Marzec - 14 - 55
2018, Luty - 10 - 52
2018, Styczeń - 10 - 52
2017, Grudzień - 10 - 42
2017, Listopad - 7 - 44
2017, Październik - 10 - 43
2017, Wrzesień - 17 - 46
2017, Sierpień - 19 - 43
2017, Lipiec - 19 - 83
2017, Czerwiec - 17 - 42
2017, Maj - 21 - 60
2017, Kwiecień - 19 - 47
2017, Marzec - 15 - 38
2017, Luty - 13 - 32
2017, Styczeń - 14 - 47
2016, Grudzień - 9 - 14
2016, Listopad - 9 - 24
2016, Październik - 14 - 19
2016, Wrzesień - 14 - 66
2016, Sierpień - 16 - 24
2016, Lipiec - 21 - 41
2016, Czerwiec - 15 - 26
2016, Maj - 24 - 77
2016, Kwiecień - 18 - 47
2016, Marzec - 18 - 42
2016, Luty - 13 - 26
2016, Styczeń - 14 - 39
2015, Grudzień - 14 - 72
2015, Listopad - 8 - 26
2015, Październik - 8 - 23
2015, Wrzesień - 12 - 27
2015, Sierpień - 18 - 31
2015, Lipiec - 16 - 59
2015, Czerwiec - 21 - 72
2015, Maj - 21 - 53
2015, Kwiecień - 20 - 88
2015, Marzec - 19 - 88
2015, Luty - 16 - 59
2015, Styczeń - 15 - 59
2014, Grudzień - 11 - 60
2014, Listopad - 19 - 34
2014, Październik - 12 - 22
2014, Wrzesień - 17 - 37
2014, Sierpień - 18 - 31
2014, Lipiec - 22 - 93
2014, Czerwiec - 18 - 73
2014, Maj - 16 - 76
2014, Kwiecień - 21 - 77
2014, Marzec - 20 - 73
2014, Luty - 16 - 80
2014, Styczeń - 7 - 31
2013, Grudzień - 18 - 87
2013, Listopad - 13 - 78
2013, Październik - 15 - 60
2013, Wrzesień - 16 - 65
2013, Sierpień - 15 - 76
2013, Lipiec - 26 - 161
2013, Czerwiec - 21 - 121
2013, Maj - 20 - 102
2013, Kwiecień - 20 - 116
2013, Marzec - 18 - 117
2013, Luty - 15 - 125
2013, Styczeń - 12 - 92
2012, Grudzień - 20 - 106
2012, Listopad - 10 - 82
2012, Październik - 13 - 46
2012, Wrzesień - 17 - 94
2012, Sierpień - 16 - 99
2012, Lipiec - 23 - 113
2012, Czerwiec - 17 - 97
2012, Maj - 18 - 61
2012, Kwiecień - 20 - 132
2012, Marzec - 20 - 130
2012, Luty - 9 - 57
2012, Styczeń - 10 - 55
2011, Grudzień - 11 - 84
2011, Listopad - 12 - 96
2011, Październik - 20 - 127
2011, Wrzesień - 17 - 170
2011, Sierpień - 23 - 109
2011, Lipiec - 11 - 116
2011, Czerwiec - 3 - 154
2011, Maj - 24 - 186
2011, Kwiecień - 15 - 255
2011, Marzec - 24 - 213
2011, Luty - 26 - 187
2011, Styczeń - 18 - 199
2010, Grudzień - 19 - 173
2010, Listopad - 13 - 106
2010, Październik - 14 - 118
2010, Wrzesień - 15 - 192
2010, Sierpień - 25 - 209
2010, Lipiec - 27 - 126
2010, Czerwiec - 28 - 191
2010, Maj - 20 - 255
2010, Kwiecień - 24 - 220
2010, Marzec - 18 - 196
2010, Luty - 9 - 138
2010, Styczeń - 11 - 134
2009, Grudzień - 12 - 142
2009, Listopad - 11 - 128
2009, Październik - 8 - 93
2009, Wrzesień - 24 - 158
2009, Sierpień - 22 - 118
2009, Lipiec - 19 - 143
2009, Czerwiec - 20 - 94
2009, Maj - 19 - 170
2009, Kwiecień - 25 - 178
2009, Marzec - 14 - 137
2009, Luty - 7 - 50
2009, Styczeń - 11 - 96
2008, Grudzień - 11 - 131
2008, Listopad - 13 - 56
2008, Październik - 17 - 64
2008, Wrzesień - 17 - 62
2008, Sierpień - 21 - 78
2008, Lipiec - 18 - 39
2008, Czerwiec - 24 - 74
2008, Maj - 15 - 23
2008, Kwiecień - 7 - 40
2008, Marzec - 6 - 14

















Wpisy archiwalne w kategorii
wyprawy
Dystans całkowity: | 7862.07 km (w terenie 401.00 km; 5.10%) |
Czas w ruchu: | 404:22 |
Średnia prędkość: | 19.44 km/h |
Maksymalna prędkość: | 83.56 km/h |
Suma podjazdów: | 16277 m |
Liczba aktywności: | 59 |
Średnio na aktywność: | 133.26 km i 6h 51m |
Więcej statystyk |
Czwartek, 18 lipca 2024 • dodano: 11.08.2024 | Komentarze 2
Klasyczna już pobudka, kawa, śniadanie i ruszamy o 9:08 na dalszą trasę.
Jak wspominałem w poprzednim wpisie - najpierw pokonujemy całkiem spory odcinek poza R-10, na południe od Jeziora Łebsko.

Nudne pierwsze kilometry © JPbike

W Wicku spotkałem Fionę i Shreka :) © JPbike

Klimatyczny szuterek © JPbike

Na nadmorskim szlaku R-10 takich płyt jest sporo © JPbike

Ku mojej uciesze - podjeżdżiki też były © JPbike

Przekraczamy most nad Łupawą w Rowach © JPbike
Na obrzeżach Rowów robimy postój przy ławeczce i niestety bez ulubionego trunku :)
Informuję kompana że nasza trasa zaczyna mnie coraz bardziej nudzić. Sporo już ujechaliśmy od Torunia, poprzez zachodnie Mazury i wzdłuż wschodniego wybrzeża Bałtyku.
Drogbas również potwierdza ową nudę, a właściwie nudzi nas ta powtarzalność, szczególnie w szczycie sezonu: "nadmorski kurort - przez las - nadmorski kurort - przez las - ...".
Zatem bez żalu korygujemy nasz plan - zamiast finiszu wyprawy w Kołobrzegu decydujemy się na metę w Ustce.

Nabrzeże w Ustce © JPbike
No to bez problemów, bez kolejek, bez tłoku i sprawnie kupujemy bilety na skład IC do WLKP.
Do odjazdu mamy troszkę czasu, zatem w Ustce, przy zabudowaniach stoczniowych robimy dłuższą przerwę odpoczynkową.

No i koniec spontanicznej wyprawy. Fajnie było i do następnego :) © JPbike
I tak podczas naszej tegorocznej i najbardziej spontanicznej wyprawy przejechaliśmy niezłe 840km w 7 dni.
Podróż do WLKP wygodnym składem IC relacji Ustka - Przemyśl minęła spoczko. Kompan wysiadł w Obornikach, a ja oczywiście w stolicy Wielkopolski. Do swoich domów dotarliśmy przed północą.
TRASA (na stravie).
KLIK do dnia szóstego.
Kategoria do 100 km, w towarzystwie, wyprawy
Środa, 17 lipca 2024 • dodano: 09.08.2024 | Komentarze 2
Noc spędzona na fajnej miejscówce z zacnym widokiem znad klifu minęła spoczko, mimo faktu że nie byliśmy tam sami - obok zaparkowały dwie fury z wiarą, która chyba wpadła tam na mini nocną imprezkę (bez przesady) i z dodatkiem podziwiania wchodu słońca.
Po pobudce kompan poinformował mnie że w nocy odzwiedził nas lis, któy podkradł resztki żarcia i siatkę ze śmieciami.
Zwijamy obozowisko, ruszamy o 8:30, by po niespełna kilometrze spożyć śniadanie i kawę w zadaszonej wiacie, na naszej trasie R-10.

Wschód słońca znad klifu w Mechelinkach. Fajna miejscówka :) © JPbike

Dostrzeżona Stara Torpedownia © JPbike

Jazda dalej trasą R-10. Jak widać - z nawierzchnią różnie bywało... © JPbike

... gładka rowerówka © JPbike

... płyty betonowe © JPbike

Bogaty wypas koni © JPbike

Widoczek nad Zatokę Pucką © JPbike

Przy brzegu w Pucku © JPbike

Władysławowo. Ten korek jest w kierunku na Hel © JPbike

Portowa wizytacja we Władysławowie © JPbike
W powyższym miejscu spotkaliśmy się ze znajomymi Drogbasa - miło było :)
Kręcąc dalej R-10, po często zmieniającej się nawierzchni nastawiliśmy się na miłe pokonywanie kolejnych kilometrów, a nie na czasochłonne zwiedzanie przeróżnych nadmorskich atrakcji, zresztą był szczyt sezonu - nie nasze klimaty.

Czas na przerwę przy plaży w Dębkach © JPbike

Cofferide w naszym wykonaniu tak właśnie wygląda :) © JPbike

Miły i klimatyczny odcinek w okolicach Łeby © JPbike

Wpadliśmy na chwilę do Słowińskiego Parku Narodowego © JPbike
W Łebie czas zrobić zakupy żywnościowe i po tym czas na rozbicie obozu.
Kompan, który już tam nieraz był - wspominał coś o tym że terenowy odcinek R-10 wzdłuż Jeziora Łebsko ma paskudną i bagnistą nawierzchnię, zatem decydujemy się zrobić dłuższy, ale bardziej przejezdny dla sakwiarzy odcinek. Więc kierujemy się asfaltem na południe, by po skręcie w nieduży las znaleźć kolejne fajne miejsce - rozległą polankę otoczoną lasem.

Miła i przyjemna jest taka miejscówka do przenocowania © JPbike
TRASA (na stravie).
KLIK do dnia piątego, KLIK do dnia siódmego.
Kategoria ponad 100 km, w towarzystwie, wyprawy
Wtorek, 16 lipca 2024 • dodano: 06.08.2024 | Komentarze 2
Noc spędzona kawałek za Krynicą Morską i tuż przy plaży, do tego w słabo osłoniętym miejscu minęła spokojnie. Zatem kawka, śniadanko i szybka kąpiel w morzu. W trakcie zwijania obozowiska kompan poinformował mnie że zamierza kręcić max do 18-tej, co oczywiście tegoż dnia nie udało się - jechaliśmy prawie do 21-tej :)
Ruszamy o 9:27 wzdłuż wybrzeża trasą R-10 i w pięknej wakacyjnej pogodzie. Tegoż dnia czeka mnie pierwszy w życiu przejazd przez Trójmiasto.

Nasza nadmorska noclegownia © JPbike

Jest pięknie. Tylko kręcić :) © JPbike

Sławny Przekop Mierzei Wiślanej nawiedzony © JPbike

Przeprawiamy się przez Wisłę © JPbike

Pierwsze w życiu spojrzenie na gdańskie Stare Miasto :) © JPbike

Jest pięknie i klimatycznie, o tłoku turystów nie wspomnę :) © JPbike

W poszukiwaniu odrobiny miejskiej ochłody :) © JPbike

Jazda trójmiejskim odcinkiem R-10 © JPbike

Przemykamy przez Sopot © JPbike

Nie tędy droga, czyli lekko zabłądziliśmy © JPbike

ORP "Błyskawica" i żaglowiec "Dar Pomorza" w gdyńskim nabrzeżu © JPbike
Jak widać na powyższym zdjęciu - nadciągnęły deszczowe chmury z burzowymi odgłosami, zatem słuszna decyzja - robimy postój przy zadaszonym fragmencie, by przeczekać najpierw deszcz, po chwili potężną ulewę. Oj, działo się, grubo lało, lało, widoczność mocno spadła i wiało tak mocno że wracający statek wycieczkowy nie mógł dobić do nabrzeża i kręcił się w kółko do czasu gdy opady zelżały.
Poza tym jeden gość z Podkarpacia na góralu z bikepackingiem ucinał z nami dość długą pogawędkę. I tak zleciała może cała godzina, może więcej, aż w końcu deszcz ustał i można było ruszać dalej. Zrobiło się troszkę chłodno że trzeba było założyć bluzę i w przypadku kompana, wrażliwego na zmiany temperatury "ogrzać" się łyczkiem z małpki :)

Ale leje, leje, do tego mocno wieje © JPbike

Gdyński port kontenerowy © JPbike
Kręcąc dalej przez Gdynię stopniowo się wypogodziło i zrobiło się przyjemnie.
Na jakiś czas zboczyliśmy z R-10, by zobaczyć wojskowy port, a tam prócz eksponatowej łodzi podwodnej żadnych atrakcji.
Zaskakiwały mnie mocno podjazdowe gdyńskie ulice, aż w końcu złapał mnie kryzys głodowy i chwilowy brak sił, ponoć było już po 19-tej i obiadu jeszcze nie jedliśmy. No to chwila odpoczynku przy sklepiku i czas szukać miejscówki na obóz. Po wydostaniu się z miasta Drogbasowi przypomniało się fajne miejsce w którym spał i zanim tam dotarliśmy, małego zabłądzenia nie zabrakło.
A wspomniane fajne miejsce to arcywidokowy i wysoki klif w Mechelinkach, widać stamtąd całą Mierzeję Helską. No to rozbijamy obóz, spożywamy dużą porcję makaronu z tuńczykiem + PIWO i w końcu można iść spać.

Zacne i widokowe miejsce do przenocowania (godz. 21:10) :) © JPbike
TRASA (na stravie).
KLIK do dnia czwartego, KLIK do dnia szóstego.
Kategoria ponad 100 km, w towarzystwie, wyprawy
Poniedziałek, 15 lipca 2024 • dodano: 04.08.2024 | Komentarze 2
Klasyczna już pobudka, kawa, śniadanie, sprawne zwijanie obozowiska i ruszamy o 8:45 na dalszą trasę z zamiarem dotarcia nad morze, a dokładniej nad Zatokę Gdańską.
W skrócie - ten asfaltowy odcinek od Prosny (noclegownia) do Fromborka to prócz miłych pagórków i bliskości z ruską granicą etap głównie przelotowy.

Pierwsze kilka km-ów pokonywaliśmy po paskudnym asfalcie © JPbike

W Spytajnach dopadł nas deszcz i niespełna pół godz. stopu na przystanku © JPbike

Kręcimy po mokrym. Generalnie nuda, ale bez przesady © JPbike

Na stadionie w Pieniężnie rozegraliśmy konkursik rzutu karnego :) © JPbike

Pozostałości po niedoszłej autostradzie do Królewca © JPbike

Ostatnia długa prosta i podjazdowa do Fromborka © JPbike

Katedra we Fromborku, która wygląda jak zamek © JPbike
Na deptaku we Fromborku decydujemy się na jedyny na wyprawie i sławny "paragon grozy" w postaci: 100g frytek, porcja surówek i 3 małe kawałki dorsza za 55zł + piwo za 12zł. Może i drogo, ale przynajmniej cywilizowany obiadek zjedliśmy :)
W trakcie tejże przerwy było gadanie odnośnie przeprawienia się przez Zalew Wiślany, po spojrzeniu w necie na godziny kursowania statków z pobliskiego Tolkmicka wychodziło na to że przyjdzie nam przenocować gdzieś w pobliżu i rano rejs.
Wskakujemy na swoje obładowane rowery i na luzie jedziemy zobaczyć fromborski port, a tam niespodzianka - stoi tramwaj wodny i facet który czeka na pasażerów, zagadujemy się i za 50zł od osoby wsiadamy na pokład i tak mamy rejs do Piasków. Fajna sprawa i cel tegoż dnia będzie osiągnięty :)

Słoneczny rejs po wielkim Zalewie Wiślanym © JPbike

W porciku w Piaskach. Skomplikowana procedura wyładunku naszego sprzętu :) © JPbike

Granica z ruskimi na Mierzei Wiślanej zaliczona © JPbike

Przygraniczna plaża, cel dnia osiągnięty. Małpki też spożyte :) © JPbike

Jazda dalej na zachód miłą nadmorską rowerówką © JPbike

Szybka dokumentacja jak wygląda tłok w nadmorskim kurorcie - tu Krynica Morska © JPbike
W Krynicy Morskiej czas zrobić zakupy żywnościowe w bardzo tłocznym markecie, ale obsługa przy kasie była super sprawna i szybko poszło :)

Taka kąpiel, po prawie 150km rowerowania z sakwami to sama FRAJDA :) © JPbike
No i czas szukać miejscówki do przenocowania. Drogbas te rejony troszkę znał, bo kręcił tędy dwukrotnie i proponował skrawek ziemi między rowerówką a plażą. Po drobnych poszukiwaniach coś się znalazło, tylko gryzące owady nie ułatwiały sprawy w sprawnym rozbiciu obozika. Gdy już się udało to szybko wskoczyliśmy do swoich płóciennych domków, kolacyjka i czas spać.
TRASA (na stravie).
KLIK do dnia trzeciego, KLIK do dnia piątego.
Kategoria ponad 100 km, w towarzystwie, wyprawy
Niedziela, 14 lipca 2024 • dodano: 30.07.2024 | Komentarze 3
Po pobudce wita nas piękna pogoda, zatem śniadanie, kawa i zwijanie obozowiska na miłej polance zleciały sprawnie, po czym ruszamy o 9:28 na mazurski etap wyprawy.
Planując ową wyprawę początkowo zamierzaliśmy objechać całą MPR (ok. 300km), a jednak to rzeczywistość zweryfikowała nasz plan, ale po kolei.

Jazda dalej. Zielono mi na Mazurach © JPbike

Ilość napotkanych bocianich gniazd - niezliczona © JPbike

Jest klimatycznie, kompan to potwierdza © JPbike

Pagórkowaty wypas krów © JPbike

Jak widać - na zachodniej części MPR dominuje przeróżna nawierzchnia © JPbike
Na powyższej fotce, chwilę wcześniej gdy zaczynałem tędy podjeżdżać, to z naprzeciwka ostro zjeżdżał (chyba) lokales na budżetowym (chyba) góralu i po podjechaniu Drogbas mówił mi że gościowi pękła rama i głośno krzyczał: "O, kur**, kur**, ..." :)

Bydło zażywa ochłody © JPbike

Mała przerwa na zacnym punkcie widokowym © JPbike

Takie szuterki są dobre na gravele, zresztą dwóch takich nas wyprzedziło - to widać © JPbike

Dokumentacja piaszczysto - podjazdowa fragmentu MPR © JPbike

Takie se widoczki też się trafiają © JPbike

Załapane mazurskie słoneczniki © JPbike

Przejazd przez Dobę © JPbike

Nawierzchnia stara i nowa, czyli na tej trasie jest wszystko © JPbike

Kolejny szuterek z pagórkami © JPbike

Podziwiamy młode boćki © JPbike
Po przejechaniu 55km po niełatwej dla obciążonych bikerów nawierzchni, w wiosce Radzieje robimy przerwę z dodatkiem ulubionego trunku i obaj stwierdzamy że owa część MPR nie przypada nam do gustu, nie tylko z powodu bardzo zmiennego i nierównego podłoża, ale i braku pięknych i częstych widoczków na mazurskie jeziora, zatem postanowiliśmy że po dojechaniu na północny kraniec MPR podejmiemy decyzję odnośnie dalszego kierunku.

Kanał Mazurski © JPbike

Jezioro Mamry widziane od północy (by dron) © JPbike

Nieukończona śluza Leśniewo Górne. Tu można zobaczyć hitlerowską wronę © JPbike

Ten obiekt robi wrażenie. U-Booty w planach miały tędy pływać © JPbike
Po zwiedzeniu powyższego i niedoszłego obiektu, który nam się podobał, ponoć Drogbas to fan militarnych klimatów - zapadła decyzja że odpuszczamy MPR i kręcimy dalej w stronę Zalewu Wiślanego.

Jeszcze jeden widoczek na Mazury i jazda nad Bałtyk © JPbike

Czas na przerwę późno-obiadową © JPbike

Kręcimy dalej. Tym razem nawigowaniem w stronę morza zajmuje się Drogbas © JPbike

W stronę zachodzącego słońca. Słabo tam dbają o takie rowerówki © JPbike
No i czas szukać miejscówki do przenocowania - tym razem było ciężko, same pola wokół i malutkie fragmenciki lasów, w jednym miejscu zaatakowało nas agresywne robactwo, no to szukamy dalej, rozglądamy się i w końcu coś w miarę dobrego się znalazło - fragment między polem kukurydzy a lasem. Rozbijamy obozik, myjemy się wodą z bidonu i szybko wskakujemy do namiotów, by nie zostać pogryzionym i pora spać.
TRASA (na stravie).
KLIK do dnia drugiego, KLIK do dnia czwartego.
Kategoria dron, ponad 100 km, w towarzystwie, wyprawy
Sobota, 13 lipca 2024 • dodano: 28.07.2024 | Komentarze 3
W nocy nieźle lało, zatem był test wodoodporności mojego kilkunastoletniego namiotu - spadło na mnie w sumie raptem kilkanaście kropel, a rano na podłodze pojawiła się kałuża o średnicy 15 cm, zatem całkiem spoczko i można było na luzie wypić kawę, zjeść śniadanie i zwijać obozowisko.

Poranek na naszym obozowisku. Fajna miejscówka © JPbike
No i ruszyliśmy o 9:25, mając lekko mżawkową aurę i przyjemne 18°C.
Główny cel tegoż dnia - dotarcie do Mrągowa, gdzie zaczyna się Mazurska Pętla Rowerowa.

Kręcimy w mżawkowych klimatach © JPbike

Pałac Oehlrichów w Turzy Małej © JPbike

Po skręceniu na szuter mamy dokumentację jak mocno w nocy lało :) © JPbike
Po przejechaniu 29km czas na przerwę, wypogodziło się i tak już zostało do końca dnia.

Zamek w Nidzicy © JPbike

Dziedziniec zamkowy. Jest średniowieczny klimat © JPbike

By nie było nudno - w starciu: Luke Skywalker vs Lord Darth Vader :) © JPbike
Po ujechaniu paru km z Nidzicy mijamy "wodne" wioski: Napiwoda, Moczysko, Zimna Woda :)

Kompan zapewne pomyślał o swoim kocie :) © JPbike
Po 105km, w Pasymiu, nad jeziorem robimy przerwę obiadową + pogaduszki z lokalesem.

Ponad 10km przyszło nam jechać taką pokolejową rowerówką © JPbike

Mazurskie pagórki, typowy krajobraz jaki mijaliśmy © JPbike

Kolejny szuterek, którędy dalsza droga? © JPbike
Po dojechaniu do celu dnia - do Mrągowa czas zrobić zakupy, bo jutro niedziela. Kręcąc dalej w stronę tamtejszego Jeziora Czos, zarówno owe miasto, jak i dość wąski przyjeziorny ciąg pieszo - rowerowy nie zrobiły na nas wrażenia, chyba dlatego że to nie nasze (tłoczne) klimaty.

No i dotarliśmy do Mrągowa, na nadjeziorny zachód słońca i kąpiel © JPbike
Czas szukać miejscówki do spania. Po sprawnym wyjechaniu z miasta od razu znaleźliśmy się na oznakowanym szlaku MPR, na którym dominował głównie słabo wyrównany szuterek. No to ujechaliśmy parę km i przy powoli zapadającym zmroku, po zboczeniu z trasy niełatwo udało nam się coś niezłego znaleźć - polankę z widokiem na pagórki, rozbijamy namioty i czas spać, zwłaszcza po najdłuższej kilometrówce tejże wyprawy.

Nocleg z widokiem na Księżyc (godz. 21:50) © JPbike
TRASA (na stravie).
KLIK do dnia pierwszego, KLIK do dnia trzeciego.
Kategoria ponad 100 km, w towarzystwie, wyprawy
Piątek, 12 lipca 2024 • dodano: 26.07.2024 | Komentarze 2
W wakacyjnym sezonie 2024, wraz ze starym kompanem Drogbasem nie mieliśmy ambitnych planów wyprawowych, zatem na spontanie wymyśliłem tygodniowy wypad na Mazury, nad Zalew Wiślany i kręcenie nadbałtycką trasą R-10 z wschodu na zachód. Ponoć prócz wyścigu w Nidzicy i spacerowego epizodu na molo w Sopocie, to tej pory nie byłem w tamtych okolicach.
No to spotkaliśmy się przy stadionowej ciuchci Kolejorza i jazda wspólnie na poznański dworzec kolejowy, by stamtąd w okolicach południa wyruszyć składem Regio do Torunia.
Po dwugodzinnej podroży i epizodycznym przejeździe przez Stare Miasto zaczęliśmy wielokilometrowe kręcenie, głównie bocznymi asfalcikami, jak i szutrowymi duktami w stronę Mazur, po drodze mijając typowe polskie wioski i miasteczka, jak i zaskakiwało nas pagórkowate ukształtowanie terenu, z wzniesieniami sięgającymi prawie 200m.n.p.m.

Przekraczamy Wisłę w Toruniu © JPbike

Szutrowa dokumentacja. Raz było fajnie, raz niefajnie © JPbike

Dobry humor na trasie to podstawa © JPbike

Typowy widok z pierwszego dnia wyprawy © JPbike

Jeden z ładniejszych (i najwyższych) widoków © JPbike
Z racji popołudniowego startu i dość upalnych warunków postanowiliśmy że tegoż dnia zrobimy przynajmniej stówkę i czas szukać miejscówki do przenocowania. Po zerknięciu na mapę i wyczajeniu jeziora skręciliśmy na przyjemny i leśny dukt, by po 5 km dotrzeć na wspomniany zbiornik wodny i troszkę trwało szukanie dobrego skrawka ziemi tuż przy brzegu jeziora. I tak przy powoli zapadającym zmroku rozbijamy namioty, kąpiemy się w czystym jeziorze (ale frajda :)), łykamy browarki i czas spać.
TRASA (na stravie).
KLIK do dnia drugiego.
Kategoria ponad 100 km, w towarzystwie, wyprawy
Poniedziałek, 17 lipca 2023 • dodano: 10.09.2023 | Komentarze 2
No i nadszedł ostatni dzień tytułowej wyprawy.
Pobudka, śniadanie i zwijanie obozowiska przy boisku piłkarskim spoczko zleciały i o 9:28 ruszamy w drogę, w spoczko skandynawskiej aurze i z temperaturką na poziomie komfortowych na rower 18°C.
Generalnie to był spoczko dzień :)

Drewniany kościółek pokryty łupkiem w Dovre © JPbike

Z Dovre wydostajemy się taką boczną drogą © JPbike

Podjeżdżam na bocznym norweskim asfalciku © JPbike

Na głównej drodze E6, do Otty © JPbike

Ponownie na bocznej szosie. Jak widać - kompan uwielbia zjazdy w pozycji aero :) © JPbike
Po dojechaniu do Otty kierujemy się oczywiście do sklepu, by zakupić BROWARY :)

No i zaplanowana runda domknięta, czas na toast :) © JPbike
Przed nami został już tylko 30km znany nam odcinek do miasta Vinstra, w którym robimy ostatnie na wyprawie zakupy i po tym czeka nas ze 20km wspinaczka z ponad 500m przewyższeniem - daliśmy radę, bo ów podjazd dobrze poznaliśmy wcześniej :)
Poza tym, w trakcie robienia zakupów zauważam że w moim tylnym kole pękła szprycha - zapewne przez duże sakwiarskie obciążenie. Na szczęście ta drobna awaria nie miała wpływu na dalszą jazdę - koło co prawda lekko bije, ale spoczko jechać się da.

W Norwegii jest sporo ciekawych konstrukcji tunelowo - mostowych © JPbike

Drewniany kościółek w Kvikne © JPbike

No i dojechaliśmy do końcowego punktu wyprawy © JPbike
Po dokręceniu na camping, na którym zostawiliśmy auto fajnie było usłyszeć od kompana: "Jestem szczęśliwy" :)
Zagadujemy się z gospodarzem i bez problemu dostajemy na jedną noc małą, skromną hyttę. Po odświeżeniu się, posileniu się i zrobieniu prania czas na wspólne pogaduszki nie tylko o mijającej wyprawie, przy tym oczywiście spożywając odpowiednie ilości browarków :)

Nasza hytta na koniec wyprawy - przytulna chatka :) © JPbike

We wnętrzu fajnej hytty. Czas na browarowanie :) © JPbike
TRASA (na stravie)
KLIK do dnia siódmego, KLIK do podsumowania
Kategoria wyprawy, w towarzystwie, w górach, poza PL, do 100 km
Niedziela, 16 lipca 2023 • dodano: 30.08.2023 | Komentarze 3
Poranek w moim wykonaniu zleciał spoko, a kompana nie - po wczorajszym rozbijaniu namiocika w deszczu i wietrze, nazajutrz Jarek mówił że wszystko ma mokre i narzekał że jest mu zimno (rano było ok 13°C) i jeszcze do tego wpadł na pomysł abyśmy wybrali się nad morze, bo tam jest cieplej (...)
Oczywiście to marudzenie trochę popsuło mi humor i w trakcie zwijania obozika było trochę męskiego gadania, głównie o dalszych planach naszych skandynawskich wakacji.
Koniec końców udało nam się ruszyć o 9:12 na zaplanowaną trasę.

Nasz obozik. Wizualnie ładnie tam, w rzeczywistości aż tak kolorowo nie jest © JPbike

Na 850m szczycie. Jak widać - wszyscy, włącznie z owcami są traktowani na równi :) © JPbike

Na trasie sławnej Trollstigen © JPbike

Jest pięknie :) © JPbike

Jest pięknie (2) :) © JPbike
Gdy tylko dojechaliśmy do znanej nam do tej pory ze zdjęć Drogi Trolli to oczom naszym ukazał się oczywiście piękny widok na krętą i wąską drogę z równie pięknym wodospadem, jak i obaj byliśmy zaskoczeni, bo spodziewaliśmy się ... podjazdu tędy, a nie zjazdu ... :)

Droga Trolli zdobyta - piona kompanie :) © JPbike

Fragment Trollstigen (1) © JPbike

Fragment Trollstigen (2) © JPbike

Zjazd tędy dostarcza frajdy :) Tu kompan w akcji :) © JPbike

Fragment Trollstigen (3) © JPbike

No i dojechałem do jedynego na świecie znaku "Uwaga Trolle" :) © JPbike

Znak "Uwaga Trolle" w całej okazałości © JPbike
No i nie zabrakło kolekcji trolli, zresztą tam jest ich więcej, tyle że jedni się pochowali i nie wpadli mi w kadr, a drudzy są do kupienia w postaci figurek :)

Troll z lodzikiem © JPbike

Troll długowłosy motocyklista © JPbike

Trójgłowy Troll © JPbike

No i jazda dalej, cały czas jest pięknie :) © JPbike
Przed Åndalsnes kończymy jazdę sceniczną drogą nr 63 i przed nami "najnudniejszy" i ostatni etap wyprawy - długa jazda główną drogą E 136 wzdłuż linii kolejowej do Otty, czyli miejsca gdzie zaczynaliśmy naszą rundę.

Piękne ujęcie - dokładnie tam tak ładnie jest :) © JPbike

Wielkość tych gór cały czas imponowała © JPbike

Jest pięknie (3) :) © JPbike
Przy jednym przystanku autobusowym zatrzymujemy się na odpoczynek, zrobiło się ciepło. Kompan ma średnie samopoczucie i zjeżdża nad rzekę załatwić swoje potrzeby, a ja ruszam dalej informując Jarka że zatrzymam się w jakimś dogodnym miejscu.
I tak zatrzymałem się po paru km, przy budce dla kolejarzy z gniazdkiem 220V, by podładować elektronikę, a następnie po ujechaniu kolejnych parunastu km przy bocznej dróżce i tam zarządziłem ponad godzinny postój + kawa. W obu miejscach kompana nie wypatrzyłem, zatem wysłałem wiadomości, odpowiedzi brak. Jadę dalej, co jakiś czas zerkając na telefon i nadal cisza.

Dłuższa i samotna przerwa w oczekiwaniu na kompana © JPbike
Kręcąc dalej, zaczął się podjazd z przyzwoitym dla sakwiarzy nachyleniem i prowadzący na pokaźny, ze 600m płaskowyż z górami na horyzontach. Do tego zaczęło wiać centralnie we mnie i pojawiły się w okolicy chmury deszczowe.

Widoczek znad płaskowyżu © JPbike
W końcu, po przejechaniu 78km trasy dostaję wiadomość - okazuje się że Drogbas znajduje się... ponad 30km przede mną i łapią go skurcze, czyli musiał nieźle pocisnąć i gdzieś się mijaliśmy/przegapiliśmy. No to kompan robi odpoczynek w budce autobusowej, a jadę dalej i tak po jakimś czasie docieram do owej budki. W deszczowej aurze robimy obiad, przestaje padać i jazda dalej wspólnie.

Uwaga łosie - tych zwierzaków niestety nie spotkaliśmy © JPbike
W mieście Dombas znajdujemy otwarty market (jest niedziela) i robimy zakupy.
Wspomniany i długi płaskowyż z górami na horyzontach się skończył, no to zjeżdżamy w dół, kilometraż tegoż dnia mamy najdłuższy na wyprawie, zgodnie z zapisaną trasą w nawigacji skręcamy na boczny asfalcik, by po dotarciu do wioski Dovre bez problemu znaleźć fajne miejsce na nocleg - przy czwartoligowym boisku piłkarskim.

Dokumentacja skąd przeważnie braliśmy wodę do bidonów :) © JPbike

Noclegownia przy boisku. Godzina 21:49 © JPbike
TRASA (na stravie)
KLIK do dnia szóstego, KLIK do dnia ósmego
Kategoria ponad 100 km, poza PL, w górach, w towarzystwie, wyprawy
Sobota, 15 lipca 2023 • dodano: 27.08.2023 | Komentarze 2
Noc (raczej szaruga, bo ciemności nie było) na pięknej górskiej polance zleciała całkiem spoczko, trochę wiało.
Poranek mieliśmy słoneczny i w takich klimatach przyszło nam zjeść śniadanie, wypić kawę i zwinąć obozowisko.

Godzina 4:45 - zrobiłem mały obchód bazy © JPbike
Po ruszeniu o 9:43 stopniowo narastało zachmurzenie i tak już z krótkimi słonecznymi przebłyskami zostało do końca szóstego dnia wyprawy - najbardziej górzystego :)

Tędy żeśmy podjeżdżali, czyli mocny początek dnia © JPbike

Ależ sceneria na końcówce podjazdu © JPbike

Chwila postoju na wysokości ponad 1000m © JPbike

Lipcowego śniegu nie brakowało © JPbike

Kompleks narciarski Stryn Sommerski (1060m) © JPbike

Surowe skandynawskie piękno gór © JPbike

Jest pięknie :) © JPbike

Spory odcinek naszej drogi biegł po takim twardym szuterku © JPbike

Na scenicznej drodze nr 63 - jazda zdobyć Geirangerfjord © JPbike

Nad Djupavatnet, górskie jezioro na wysokości 1030m © JPbike

Czas na 15km zjazd z 1030m do... poziomu morza :) © JPbike

Imponująca sceneria ze zjazdu. Ten niebieski punkcik to kompan :) © JPbike

Tam leży Geiranger © JPbike

No i JEST. Zobaczyć TO na własne oczy - duże COŚ :) © JPbike

Tamtą drogą, tzw drabiną będziemy jechać dalej © JPbike
Po zjechaniu do osady Geiranger, w której ruch turystyczny w sezonie jest spory - zwiedzanie mocno ograniczyliśmy do przejazdu jedynie główną drogą.

Ten piękny fiord widziany od dołu © JPbike

Czas na wspinaczkę z poziomu morza na ponad 650m © JPbike
W nogach mieliśmy 65km, a jakiegoś fajnego miejsca na przerwę obiadową brakło, zatem zatrzymaliśmy się przy serpentynie z paskudnym duktem (chaszcze) prowadzącym do lasu i czas się posilić + kawa.
Jarek poinformował mnie że przestało mu się podobać to częste podjeżdżanie typu poziom morza - wysoko - poziom morza - (...). Trudno, co zrobić? zawrócić? innych dróg brak - wokół same strome stoki, a jedyna łatwiejsza (i płatna) opcja to długi rejs promem. Koniec końców udaje nam się ruszyć dalej na zaplanowaną trasę.

Geirangerfjord - faktycznie najpiękniejszy :) © JPbike

Pocztówka znad (tłocznego) punktu widokowego na Geirangerfjord © JPbike

Po zdobyciu szczytu mamy taki spoczko i długi zjazd © JPbike
Po zjechaniu do Eidsdal, postój przy sklepie i przed nami ostatnia na wyprawie przeprawa promowa.

Nudny ten prom - burty tak wysokie że podziwiać można tylko niebo © JPbike

Czas na ostatni podjazd dnia. Tu przy drodze typowe norweskie domy © JPbike

Przejazd wśród plantacji truskawek © JPbike

Podjazd w stronę Trollstigen okazuje się być długim i z łagodnym nachyleniem © JPbike

Jest pięknie (2) :) © JPbike

To już na dużej wysokości, zaczęło popadywać © JPbike
Po przekroczeniu 120km i wjechaniu na wysokość prawie 700m czas szukać miejscówki na rozbicie namiotu. Tym razem jest ciężko - po jednej stronie barierki, krzaczory i potok, a po drugiej skałki i podmokły teren.
Do tego u mnie zaczęło się odzywać lewe kolano - stara kontuzja, byłem na to przygotowany, wioząc w sakwie opaski na kolana.
Koniec końców malutki skrawek terenu tuż przy drodze udaje się znaleźć i rozbijamy swoje namioty. Nie jest łatwo, bo zaczęło padać i wiać. Kompan oczywiście z paskudnej miejscówki, jak i paskudnej pogody jest !#!$%&!!. W końcu nam się udaje, obok zatrzymuje się niemiecki kamper i też zostaje na noc. Deszcz osłabł i (chyba) ustał. Pora spać i już.
TRASA (na stravie)
KLIK do dnia piątego, KLIK do dnia siódmego
Kategoria ponad 100 km, poza PL, w górach, w towarzystwie, wyprawy, wysokie szczyty