top2011

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski
Info o mnie.

- przejechane: 182493.22 km
- w tym teren: 66001.10 km
- teren procentowo: 36.17 %
- v średnia: 22.63 km/h
- czas: 334d 03h 31m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

baton rowerowy bikestats.pl

Wyprawy z sakwami

polska
logo-paris
logo-alpy
TN-IMG-2156 TN-IMG-2156

Zrowerowane gminy



Archiwum 2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

ponad 100 km

Dystans całkowity:29612.06 km (w terenie 4727.00 km; 15.96%)
Czas w ruchu:1284:33
Średnia prędkość:23.05 km/h
Maksymalna prędkość:83.56 km/h
Suma podjazdów:89989 m
Maks. tętno maksymalne:177 (100 %)
Maks. tętno średnie:148 (86 %)
Liczba aktywności:240
Średnio na aktywność:123.38 km i 5h 21m
Więcej statystyk
  • dystans : 189.18 km
  • teren : 20.00 km
  • czas : 09:33 h
  • v średnia : 19.81 km/h
  • v max : 42.17 km/h
  • podjazdy : 711 m
  • rower : Accent Peak 29
  • Na Rugię (3/4)

    Sobota, 21 czerwca 2025 • dodano: 30.06.2025 | Komentarze 0


    Sprawna pobudka, sprawne śniadanie z kawą, sprawne pakowanie i ruszamy o 8:50 w powrotną trasę.
    Oczywiście że chciałoby się objechać Rugię dookoła, na to potrzeba więcej wolnego, czyli okazuje się że długi i czterodniowy weekend dla nas, dwóch twardych sztuk bikerów to za mało na takie fajne wyzwanie :)

    Chwilunia nad morzem w Sassnitz
    Chwilunia nad morzem w Sassnitz © JPbike

    Wpadliśmy do U-Boot muzeum, a tam zacumowany brytyjski HMS Otus
    Wpadliśmy do U-Boot muzeum, a tam zacumowany brytyjski HMS Otus © JPbike

    Dość wysokie te klify w Sassnitz
    Dość wysokie te klify w Sassnitz © JPbike

    My na najdalszym punkcie wyprawy. Piona kompanie :)
    My na najdalszym punkcie wyprawy. Piona kompanie :) © JPbike

    Ptactwo ma tam niezłe gniazdo
    Ptactwo ma tam niezłe gniazdo © JPbike

    Klimatyczne zabudowania w Sassnitz
    Klimatyczne zabudowania w Sassnitz © JPbike

    Po ponownym dokręceniu po swoich śladach do Prora czas pozwiedzać gwóźdź programu wyprawy - nieukończony nazistowski ośrodek wypoczynkowy, który ciągnie się wzdłuż wybrzeża na imponującą długość - aż 4.5 km. Cechą charakterystyczną jest to że każdy pokój ma okna skierowane na nadmorski widok. Obecnie część obiektu jest odnowiona i służy oczywiście jako hotel. My głównie skupiliśmy się na niszczejących ruinach.

    Prora - widok na podupadającą część obiektu
    Prora - widok na podupadającą część obiektu © JPbike

    Z bliska też udało się zerknąć
    Z bliska też udało się zerknąć © JPbike

    W trakcie budowy tego lasu w ogóle nie było, upływ czasu zrobił swoje
    W trakcie budowy tego lasu w ogóle nie było, upływ czasu zrobił swoje © JPbike

    Widok ogólny na całość. Wielkość robi wrażenie
    Widok ogólny na całość. Wielkość robi wrażenie © JPbike

    Te betonowe płyty to technologia taka sama jak Greiserówka w WPN
    Te betonowe płyty to technologia taka sama jak Greiserówka w WPN © JPbike

    Odnowiona część obiektu
    Odnowiona część obiektu © JPbike

    No i nadszedł czas na właściwą drogę powrotną w stronę Szczecina, w większości kręciliśmy po swoich śladach. Poza tym pierwotnie planowaliśmy wracać przez Świnoujście, po analizie odległości zrezygnowaliśmy z tego pomysłu.

    Putbus. Centrum tegoż miasteczka obfituje w białe elewacje
    Putbus. Centrum tegoż miasteczka obfituje w białe elewacje © JPbike

    Takie mijane chaty mają swój klimacik
    Takie mijane chaty mają swój klimacik © JPbike

    Typowa i polna szosa na Rugii
    Typowa i polna szosa na Rugii © JPbike

    Ogromne pole makowe - pierwszy raz w życiu to widzę :)
    Ogromne pole makowe - pierwszy raz w życiu to widzę :) © JPbike

    Imponujący wiadukt w Stralsund. Wracamy na stały ląd
    Imponujący wiadukt w Stralsund. Wracamy na stały ląd © JPbike

    Miła ta rowerówka, przerwa na napój limited edition też była :)
    Miła ta rowerówka, przerwa na napój limited edition też była :) © JPbike

    Przed nami ponownie ponad 15-km jazdy po takim bruku
    Przed nami ponownie ponad 15-km jazdy po takim bruku © JPbike

    Anklam. Charakterystyczne zabudowania
    Anklam. Charakterystyczne zabudowania © JPbike

    Polna sielanka późną porą
    Polna sielanka późną porą © JPbike

    Ten to ma gadane z krowami, a po drugiej stronie szosy stał byk :)
    Ten to ma gadane z krowami, a po drugiej stronie szosy stał byk :) © JPbike

    Jest klimacik, tylko korzystać :)
    Jest klimacik, tylko korzystać :) © JPbike

    Spory kilometraż tegoż dnia wyszedł nam dlatego, bo zależało nam na dotarcie do tej samej miejscówki na obozik, co nocowaliśmy pierwszego dnia. Na miejsce dokręciliśmy o 22-tej, na szczęście czerwcowe widno jeszcze trwało i na spokojnie można było się rozlokować, do tego trafił się nam przyjemny pogodowo wieczór, który trzeba było OBOWIĄZKOWO oblać dobrym browarkiem :)

    W tymczasem w nocy odwiedziły nas szopy pracze :)
    A tymczasem w nocy odwiedziły nas szopy pracze :) © JPbike

    TRASA - na stravie.
    KLIK do dnia drugiego, KLIK do dnia czwartego (w przygotowaniu).




  • dystans : 175.33 km
  • teren : 28.00 km
  • czas : 09:30 h
  • v średnia : 18.46 km/h
  • v max : 47.13 km/h
  • podjazdy : 671 m
  • rower : Accent Peak 29
  • Na Rugię (2/4)

    Piątek, 20 czerwca 2025 • dodano: 29.06.2025 | Komentarze 1


    Noc była troszkę chłodna, ja do tego nieprzywyknięty, zatem pierwsze tegoroczne spanie w namiocie wyszło mi mocno średniawo.
    No to śniadanie i kawa, zwijanie obozowiska i ruszamy o 8:30 w pięknej słonecznej aurze, chociaż w dalszym ciągu troszkę dokuczał nam wmordewind, który postanowił nam towarzyszyć do wjazdu na Rugię, gdzie zmieniliśmy kierunek.
    Pierwsze km-y dla mnie to przyzwyczajanie się do jednobiegowego napędu, z pasji do rasowego MTB ręka moja aż paliła do zmiany biegów ... :)
    Na spokojnie można było pomykać tak między 18 a 24 km/h, a na podjazdach to max 4% dało się podjechać, powyżej tego nachylenia było spacerowanie do szczytu, albo wymyślone po jakimś czasie pchanie mnie przez kompana :)

    No to jazda niemiecką rowerówką z wiatrakami w tle
    No to jazda niemiecką rowerówką z wiatrakami w tle © JPbike

    No, nawigacja skierowała nas tak że niemały fragment trasy przyszło kręcić drogą wojewódzką, na której ruch aut był spory i niestety... trafili się gazeciarze na niemieckich blachach, czyli możliwe że to koniec opowieści o wzorowych niemieckich kierowcach, albo za kierownicą siedział... (no, nie wiem).

    Przerwa na nasz napój z rodzaju limited edition w Anklam :)
    Przerwa na nasz napój z rodzaju limited edition w Anklam :) © JPbike

    Ot, taki urok zbaczania z asfaltowych odcinków
    Ot, taki urok zbaczania z asfaltowych odcinków © JPbike

    Nadrzeczne miłe szuterki też były
    Nadrzeczne miłe szuterki też były © JPbike

    Greifswald. Ładnie tam
    Greifswald. Ładnie tam © JPbike

    Fotka wyprawy, w sam raz do oprawienia w ramkę i na ścianę :)
    Fotka wyprawy, w sam raz do oprawienia w ramkę i na ścianę :) © JPbike

    Po przejechaniu 91km czas na przerwę obiadową w podupadłym parku z atrakcjami w postaci wybiegów ze zwierzakami.

    Trafił się nam najdłuższy brukowany odcinek - aż ponad 15km
    Trafił się nam najdłuższy dotąd brukowany odcinek - aż ponad 15km © JPbike

    Tak dla jasności - spoczko się tędy jechało, bo to stara droga, a obok jest nowa
    Tak dla jasności - spoczko się tędy jechało, bo to stara droga, a obok jest nowa © JPbike

    Stralsund. Głowna przeprawa mostowa na Rugię
    Stralsund. Głowna przeprawa mostowa na Rugię © JPbike

    Rowerzyści, jak i kolej jadą tędy
    Rowerzyści, jak i kolej jadą tędy © JPbike

    Krótka dokumentacja że na Rugii płasko nie jest
    Krótka dokumentacja że na Rugii płasko nie jest © JPbike

    W miejscowości Putbus robimy postój na zakupy. Jadąc dalej, na przejeździe kolejowym z podziwem patrzymy wielkimi oczami na przejeżdżający i super wypucowany skład z parowozem i wagonami w stylu retro - wrażenia takie że aż zapomnieliśmy cyknąć fotkę :)

    Miłe ścieżki rowerowena wyspie też są
    Miłe ścieżki rowerowe na wyspie też są © JPbike

    Nazistowskie ruiny w Prora, czyli dojechaliśmy do celu
    Nazistowskie ruiny w Prora, czyli dojechaliśmy do celu © JPbike

    Zwiedzenie ruin (niestety są ogrodzone 2m płotem) zostawiamy na następny dzionek.

    Dawno mnie nie było w pozycji leżącej na plaży, więc ... :)
    Dawno mnie nie było w pozycji leżącej na plaży, więc ... :) © JPbike

    Na powyższej plaży OBOWIĄZKOWO po browarku - po takim zacnym kilometrażu smakował wyśmienicie :)
    Po tym czas szukać miejscówki na rozbicie namiotów - tym razem nie ma lekko, kręcimy parę ładnych km-ów dalej i szukamy, szukamy, w końcu coś wypatrzyliśmy - pas wykoszonego pola tuż obok pasu lasu. Okazuje się że ów miejsce jest całkiem spoczko, no to się lokujemy w swoich płóciennych chatkach i czas spać.

    Nasza noclegownia na Rugii
    Nasza noclegownia na Rugii © JPbike

    TRASA - na stravie.
    KLIK do dnia pierwszego, KLIK do dnia trzeciego (w przygotowaniu).




  • dystans : 117.57 km
  • czas : 04:59 h
  • v średnia : 23.59 km/h
  • v max : 54.09 km/h
  • podjazdy : 1020 m
  • rower : Canyon Endurace
  • Czesko - polski rozjazd z pagórami

    Sobota, 3 maja 2025 • dodano: 08.05.2025 | Komentarze 2


    Majówka 2025 - dzień 3/4.

    Kolejny z rzędu dzień z piękną i słoneczną pogodą, oraz z letnimi 26°C. Po dwóch mocno podjazdowych dniach tym razem czas na coś "luźniejszego" :)
    W trakcie planowania trasy przypomniała mi się tutejsza, przygraniczna ponad stówka biegnąca w całości po bocznych asfalcikach, którą pokonywałem w trakcie tutejszych wakacji kilka lat temu.
    No i niemal całość tejże szosowej trasy kręciło się miło i przyjemnie, choć wypada napisać że na pierwszej połowie trasy wiatr na rozległych polanach dawał o sobie znać, a na końcowych km-ach dwukrotnie dopadł mnie krótki przelotny deszcz, który z kolei po tylu km kręcenia w letniej temperaturce dał mi orzeźwiający chłodek, czyli cały tejże rozjazdowy trip był dla mnie bardzo udany, a ta szosowa trasa jest i będzie moją ulubioną w tutejszych rejonach :)

    W takich wiosennych klimatych to tylko pomykać :)
    W takich wiosennych klimatach to tylko pomykać :) © JPbike

    Czeska wiejska sielanka
    Czeska wiejska sielanka © JPbike

    Rynek w Złotym Stoku, miłe wspomnienia z czasów MTB Marathon
    Rynek w Złotym Stoku, miłe wspomnienia z czasów MTB Marathon © JPbike

    Leśna sielanka
    Leśna sielanka © JPbike

    Fragment zabytkowych murów obronnych w Paczkowie
    Fragment zabytkowych murów obronnych w Paczkowie © JPbike

    Ogromny zbiornik wodny w Otmuchowie
    Ogromny zbiornik wodny w Otmuchowie © JPbike

    Na końcowych km-ach rzepaku miałem pod dostatkiem
    Na końcowych km-ach rzepaku miałem pod dostatkiem © JPbike

    Na tymczasowym moście w Głuchołazach
    Na tymczasowym moście w Głuchołazach © JPbike




  • dystans : 144.38 km
  • teren : 70.00 km
  • czas : 06:46 h
  • v średnia : 21.34 km/h
  • v max : 36.30 km/h
  • podjazdy : 485 m
  • rower : Black Peak
  • Trochę wyrypy MTB w Puszczy Noteckiej

    Sobota, 8 marca 2025 • dodano: 10.03.2025 | Komentarze 2


    W końcu nastał ciepły weekend - to trzeba wykorzystać.
    Mój stary kompan Drogbas podrzucił pomysł na całodniowy trip MTB w postaci pokonania czerwonego szlaku pieszego biegnącego przez piękną Puszczę Notecką.
    Najpierw zmotoryzowany dojazd do Szamotuł, pod jego chatę i ruszamy wspólnie o 9:50 w pięknej słonecznej aurze i miłych kilkunastu stopniach Celsjusza.
    Aż tak szczegółowo nie ma co pisać - na całej trasie było wszystko, czego oczekiwaliśmy - piękny leśny klimat, urocze jeziora i rzeki, każdy rodzaj nawierzchni i wertepów odpowiednich do jazdy na MTB, a resztę opowiedzą poniższe fotki :)

    No to jazda. Jak dobrze pokręcić wspólnie :)
    No to jazda. Jak dobrze pokręcić wspólnie :) © JPbike

    Z widokiem na średniowieczny zamek z XXI wieku
    Z widokiem na średniowieczny zamek z XXI wieku © JPbike

    Euforia rowerowej radochy po wjechaniu do Puszczy Noteckiej :)
    Euforia rowerowej radochy po wjechaniu do Puszczy Noteckiej :) © JPbike

    Jest pięknie, tylko pomykać
    Jest pięknie, tylko pomykać © JPbike

    Fajny napotkany lokales. Głaskanko obowiązkowe :)
    Fajny napotkany lokales. Głaskanko obowiązkowe :) © JPbike

    Jak widać - na trasie dominowała zmienna nawierzchnia
    Jak widać - na trasie dominowała zmienna nawierzchnia © JPbike

    Przez las, przez las, ...
    Przez las, przez las, ... © JPbike

    Kulminacyjna przerwa nad jeziorem. Zdrówko dla zaglądających mego bloga :)
    Kulminacyjna przerwa nad jeziorem. Zdrówko dla zaglądających mego bloga :) © JPbike

    Kręte nadjeziorne singielki też były
    Kręte nadjeziorne singielki też były © JPbike

    Chwilami lekko nie było, ale nam to się podobało :)
    Chwilami lekko nie było, ale nam to się podobało :) © JPbike

    Stromy wypych też był - taki urok pieszych szlaków
    Stromy wypych też był - taki urok pieszych szlaków © JPbike

    Ciąg dalszy miłego leśnego pomykania
    Ciąg dalszy miłego leśnego pomykania © JPbike

    Elemanty Pure MTB też były :)
    Elementy Pure MTB też były :) © JPbike

    Ruiny kopalni węgla brunatnego i brykieciarni w Zatomiu
    Ruiny kopalni węgla brunatnego i brykieciarni w Zatomiu © JPbike

    Klimacik z młodymi brzozami
    Klimacik z młodymi brzozami © JPbike

    W planie była promowa przeprawa przez Wartę, niestety nieczynna (poza godzinami)
    W planie była promowa przeprawa przez Wartę, nieczynna (poza godzinami) © JPbike

    Lansik na starym kolejowym moście
    Lansik na starym kolejowym moście © JPbike

    A to już czas na długi asfaltowy powrót, by zdążyć przed zapadnięciem zmroku
    A to już czas na długi asfaltowy powrót, by zdążyć przed zapadnięciem zmroku © JPbike

    I tak do punktu startowego, do Szamotuł dotarliśmy krótko po 18-tej.
    Obaj zakończyliśmy zacny trip w stanie porządnego zdrowego zmęczenia, czyli to był cały dzień spędzony z pasją :)
    Przebieg trasy - do wglądu na stravie.




  • dystans : 107.47 km
  • czas : 04:26 h
  • v średnia : 24.24 km/h
  • v max : 46.17 km/h
  • hr max : 157 bpm, 92%
  • hr avg : 129 bpm, 75%
  • podjazdy : 351 m
  • rower : Sztywna Biria
  • Sobotnia stówka

    Sobota, 22 lutego 2025 • dodano: 23.02.2025 | Komentarze 2


    Zgodnie z prognozami nastały plusowe temperaturki, co za tym idzie - roztapianie śniegu, lodu i tworzenie chlapy. Do takich warunów od lat najlepszy jest sztywny góral z pełnymi błotnikami i przednim chlapaczem.
    Zatem odsypianie, kawa, kolarskie śniadanie, ruszam o 11:29 (5°C) w pięknej słonecznej aurze i z zamiarem zrobienia tytułowego dystansu.
    Co do wyboru trasy - najpierw przez Starołękę, Garaszewo, Jaryszki, Robakowo i Dziećmierowo do Kórnika - na tym niemałym odcinku towarzyszył mi chłodny wmordewinderek. Następnie czas na długie kręcenie asfaltowym odcinkiem Pierścienia Poznańskiego do Rogalina z krótką wizytacją w radzewickim porciku nad Wartą i stamtąd dalej do Mosiny, przez południowe obrzeże WPN do Stęszewa i pit-stopik przy sklepiku. Końcowy odcinek to przeważnie jazda z polnymi "widoczkami"  przez Trzcielin, Dopiewo, Więckowice, Lusówko, Lusowo, Batorowo, Ławicę, Lasek Marceliński i do chaty.
    I tak w sumie wyszła mi całkiem udana stówka, nogi po powrocie oczywiście czułem :)

    Typowe ujęcie z mej stówkowej trasy
    Typowe ujęcie z mej stówkowej trasy © JPbike

    Chwila na łyka. Jeszcze troszkę i lód zniknie
    Chwila na łyka. Jeszcze troszkę i lód zniknie © JPbike


    Kategoria ponad 100 km


  • dystans : 101.34 km
  • teren : 3.00 km
  • czas : 04:33 h
  • v średnia : 22.27 km/h
  • v max : 38.88 km/h
  • podjazdy : 368 m
  • rower : Sztywna Biria
  • Noworoczna stówka

    Środa, 1 stycznia 2025 • dodano: 07.01.2025 | Komentarze 2


    Czas zacząć swój osiemnasty sezon prowadzenia bloga :)
    Tegoż noworocznego dnia byłem zagadany na wizytację u kompana, by wspólnie obetrzeć skoki w Ga-Pa.
    Ruszyłem o 12:06 (5°C), mając WIETRZNĄ aurę i obrałem trasę do Szamotuł przez Skórzewo, Lusowo, Tarnowo Podgórne i Kaźmierz.
    Po skokach, pogaduszkach i takich tam, postanowiliśmy że po zmierzchu pokręcimy do Obrzycka na pokaz fajerwerków - fajnie było. Kręcąc z powrotem do Szamotuł silny przednio-boczny wiatr tak dał nam popalić że po rozdzieleniu się musiałem zrobić pit-stop przy sklepiku na batonika i izotonika.
    No i została mi jeszcze droga powrotna, wybrałem "najkrótszą", przez Pamiątkowo, Rokietnicę i obrzeże Kierskiego. Jadąc tamtędy od czasu do czasu musiałem zmagać się z niezłymi bocznymi podmuchami, lekko nie było, ale mięczak ze mnie żaden i spoczko wróciłem do domu, mając na koncie pierwszą stówkę w sezonie :)


    Kategoria nocne, ponad 100 km


  • dystans : 106.65 km
  • teren : 34.00 km
  • czas : 04:48 h
  • v średnia : 22.22 km/h
  • v max : 40.25 km/h
  • hr max : 156 bpm, 91%
  • hr avg : 131 bpm, 76%
  • podjazdy : 491 m
  • rower : Black Peak
  • Trochę MTB, trochę z kompanem i nocny powrót

    Niedziela, 29 grudnia 2024 • dodano: 30.12.2024 | Komentarze 2


    Start o 12:09 (0°C). Aura nareszcie słoneczna :)
    Początkowo planowałem MTB w WPN, ale tuż przed gotowością do wyjścia na rower odezwał się kompan Drogbas i tak wyszło że zagadaliśmy się na wspólne oglądanie w jego chacie TCS w Oberstdorfie, ponoć Pius Paschke, niemiecki zawodnik z nazwiskiem niemal identycznym jak moje jest ostatnio na topie i kompan często mnie pyta czy to mój krewny kuzyn :)
    I tak najpierw czas na upragnioną zabawę pure MTB, poprzez ścieżki nad Rusałką, fragment Cytadeli i od Mostu Lecha zacne pomykanie krętym nadwarciańskim odcinkiem do kładki w Owińskach, wspinaczka na Radojewo, ul. Poligonowa, by po dotarciu do Moraska zluzować łydy i zacząć dość długie kręcenie w stronę Kiekrza, Rokietnicy, przed Pamiątkowem napotkałem na kompana, który wyjechał mi naprzeciw, ponoć dawno się nie widzieliśmy i było co opowiadać ... :)

    I tak trochę czasu zleciało w jego domu, był dobry obiad, kawa, ciacho, ..., transmisja dobrego konkursu skoków, jak i padł wspólny pomysł na przyszłoroczne wakacje z rowerami - ponownie Norwegia, tym razem za koło polarne, z Lofotami w roli głównej :)

    W końcu dla mnie czas na powrót - ruszyłem z Szamotuł o 19:42 i obierając najkrótszą drogę do domu (39km), która przebiegła w całości w nocnej mżawce. I tak tegoż dnia pykła nieplanowana stówka, do końca Festive 500 zostało mi jedynie 56km do zrobienia w 2 dni - LUZIK :)

    Nie ma to jak wyjść na rower w słoneczną aurę :)
    Nie ma to jak wyjść na rower w słoneczną aurę :) © JPbike

    Pure MTB na nadwarciańskich ścieżkach
    Pure MTB na nadwarciańskich ścieżkach © JPbike

    Z cyklu
    Z cyklu "JPbike w swoim żywiole" © JPbike

    Jest pięknie, tylko pomykać
    Jest pięknie, tylko pomykać © JPbike

    Wspólna fota musi być :)
    Wspólna fota musi być :) © JPbike




  • dystans : 100.21 km
  • teren : 2.00 km
  • czas : 03:58 h
  • v średnia : 25.26 km/h
  • v max : 38.33 km/h
  • podjazdy : 248 m
  • rower : Canyon Endurace
  • Niepodległościowa stówa

    Poniedziałek, 11 listopada 2024 • dodano: 11.11.2024 | Komentarze 2


    Święto Narodowe, dzień wolny - wypada konkret zrobić.
    Start o 10:39, aura początkowo pochmurna a następnie półmglista i z dodatkiem mikro-mżawki, do tego 1°C, czyli paskudna i do bani.
    Początkowo nie planowałem stówy, po jakimś czasie po ruszeniu zdecydowałem że zrobię to i obmyśliłem spontaniczną trasę przez południowo - zachodnie rewiry asfalcikowe.
    W Luboniu z racji biegu niepodległościowego troszkę trzeba było nakombinować, by wydostać się stamtąd.
    Na miłym i leśnym odcinku Grzybno - Konstantynowo wyprzedzała mnie niemała kolumna Fiatów 126p/el, Fiata 125p, Trabanta i paru innych wystrojonych w niepodległościowe barwy.
    W Dopiewie z racji nieplanowanej stówy i zbliżającego się kryzysika głodowego był postój przy sklepiku.
    Ostatnie 20 km były już dość ciężkie - okulary często trzeba było wycierać, w tylnej lampce padło zasilanie, troszkę przemoknięte rękawiczki powodowały że czułem dłonie od zimna, przed domem konieczna była ze 2 km dokrętka do stówy, a jak podjechałem pod chatę to okazało się że manetka przedniej przerzutki w szosówce zamarzła.
    Grunt że stówka w Dzień Niepodległości zrobiona i tyle :)

    Taka tam próba cyknięcia ładnego listopadowego ujęcia
    Taka tam próba cyknięcia ładnego listopadowego ujęcia © JPbike

    Szoska to nie moja bajka, więc nudna ta i półmglista fota
    Szoska to nie moja bajka, zatem fota nudna i półmglista © JPbike

    Typowy widoczek z mej trasy - do zapomnienia :)
    Typowy widoczek z mej trasy - do zapomnienia :) © JPbike


    Kategoria ponad 100 km, szoska


  • dystans : 108.90 km
  • czas : 04:08 h
  • v średnia : 26.35 km/h
  • v max : 41.10 km/h
  • hr max : 151 bpm, 88%
  • hr avg : 114 bpm, 66%
  • podjazdy : 294 m
  • rower : Canyon Endurace
  • Wietrzny rozjazd

    Niedziela, 29 września 2024 • dodano: 29.09.2024 | Komentarze 2


    Najpierw udane odsypianie i ruszam o 12:48.
    Jak w tytule - aura wietrzna, chłodna (14°C) i z przewagą miło świecącego słońca w trakcie ostatniego wrześniowego weekendu.
    Obrana trasa to spontaniczna stówka przez Śrem - dla chętnych do wglądu na stravie.
    Przypomnę tylko że szoska to nie moja bajka, zatem prócz kilku przygód z gazeciarzami szczegółowego opisu z wiatrem w roli głównej nie będzie :)

    Słoneczne wieści z mej trasy ...
    Słoneczne wieści z mej trasy ... © JPbike

    ... i lekko pochmurne
    ... i lekko pochmurne © JPbike


    Kategoria ponad 100 km, szoska


  • dystans : 119.58 km
  • czas : 04:16 h
  • v średnia : 28.03 km/h
  • v max : 44.46 km/h
  • podjazdy : 343 m
  • rower : Canyon Endurace
  • Niedzielna stówa

    Niedziela, 22 września 2024 • dodano: 22.09.2024 | Komentarze 2


    Odsypianie (część 2), kawa, kolarskie śniadanie i na rower.
    Start dopiero o 13:32, w przepięknej wrześniowej i słonecznej pogodzie.
    Obrana trasa to najpierw kurs na Szamotuły (nie było szans na kawę u kompana, bo ten uciekł do Portugalii), Obrzycko, Stobnica (tamten zamek można oglądać, co za tym idzie - niemały tam ruch, szczególnie samochodziarzy), jazda sławną rowerówką z barierkami do Obornik, pitstopik przy sklepiku na batonika i izotonika, a na odcinku przez Objezierze, Wargowo, Golęczewo i Sobotę trochę przeszkadzał mi wiatr i czułem już nogi. Ostatnie kilometry przebiegły w trakcie nisko wiszącego wrześniowego słońca przez Pawłowice, Kiekrz, Przeźmierowo, Ławicę i Lasek Marceliński.
    Ależ fajnie i zdrowo się zmęczyłem po takim ponad 4h szosowym tripie :)

    Klasyczny już postój przy moście w Stobnicy
    Klasyczny już postój przy moście w Stobnicy © JPbike

    Dynamicznie na rowerówce Stobnica - Słonawy
    Dynamicznie na rowerówce Stobnica - Słonawy © JPbike

    Ta fotka w pełni oddaje klimat z całej mej trasy :)
    Ta fotka w pełni oddaje klimat z całej mej trasy © JPbike


    Kategoria ponad 100 km, szoska