top2011

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski
Info o mnie.

- przejechane: 183891.30 km
- w tym teren: 66337.10 km
- teren procentowo: 36.07 %
- v średnia: 22.61 km/h
- czas: 337d 01h 48m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

baton rowerowy bikestats.pl

Wyprawy z sakwami

polska
logo-paris
logo-alpy
TN-IMG-2156 TN-IMG-2156 tn-IMG-6357

Zrowerowane gminy



Archiwum 2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

wyprawy

Dystans całkowity:8767.44 km (w terenie 475.00 km; 5.42%)
Czas w ruchu:452:49
Średnia prędkość:19.36 km/h
Maksymalna prędkość:83.56 km/h
Suma podjazdów:22837 m
Liczba aktywności:66
Średnio na aktywność:132.84 km i 6h 51m
Więcej statystyk
  • dystans : 111.42 km
  • czas : 06:28 h
  • v średnia : 17.23 km/h
  • v max : 67.47 km/h
  • podjazdy : 1444 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Norweskie fiordy i góry - dzień 3

    Środa, 12 lipca 2023 • dodano: 06.08.2023 | Komentarze 3


    W nocy ponownie coś tam popadało, a poranek mamy słoneczny. Pobudka i śniadanie zeszły nam sprawnie. Natomiast w trakcie pakowania u kompana było trochę stresu i pośpiechu, bo po pierwsze - bikepacking zajmuje więcej czasu od wersji sakwiarskiej (mojej), a po drugie - tutejszy prom mamy o 10:30 (kursuje co godzinę). Koniec końców zdążyliśmy i można było rozpocząć trzeci dzień wyprawy bez opóźnienia.

    Fajny i widokowy rejs po Sognefjordzie
    Fajny i widokowy rejs po Sognefjordzie © JPbike

    Typowa i piękna norweska wioska (Solvorn) nad fiordem
    Typowa i piękna norweska wioska (Solvorn) nad fiordem © JPbike

    Opuszczając prom trzeba było pokonać solidny podjazd
    Opuszczając prom trzeba było pokonać solidny podjazd © JPbike

    W drodze do Sogndal
    W drodze do Sogndal © JPbike

    W mieście Sogndal robimy pitstop na zakupy żywnościowe.

    Jazda wzdłuż Sogndalsfjordu. Cała droga nasza - obok jest tunel dla aut
    Jazda (ponownie) wzdłuż Sognefjordu. Cała droga nasza - obok jest tunel dla aut © JPbike

    Przejazd przez Hermansverk
    Przejazd przez Hermansverk © JPbike

    Jak widac - pogoda zaczeła się zmieniać, deszczyk i nas też dopadł
    Jak widać - pogoda zaczęła się zmieniać, deszczyk i nas też dopadł © JPbike

    Drugi tegoż dnia rejs promem (Hella - Dragsvik)
    Drugi tegoż dnia rejs promem (Hella - Dragsvik) © JPbike

    Mimo zmiennej aury cały czas jest pięknie :)
    Mimo zmiennej aury cały czas jest pięknie :) © JPbike

    Uroczo tam (Sværafjorden)
    Uroczo tam (Sværafjorden) © JPbike

    Po przejechaniu 77km, w miejscu gdzie skończył się fiord (Vetlefjorden) i zaczyna się długi podjazd, w przystanku autobusowym robimy przerwę obiadową.
    W międzyczasie mijają nas dwie dziewczyny na wyprawowych kolarkach - później okaże się że tegoż i następnego dnia jeszcze parę razy będziemy się mijać - to były fajne chwile :)

    Zaczynamy solidną wspinaczkę w takiej cudnej scenerii
    Zaczynamy solidną wspinaczkę w takiej cudnej scenerii © JPbike

    Uroki norweskich hytt
    Uroki norweskich hytt © JPbike

    Klimatyczny norweski las
    Klimatyczny norweski las © JPbike

    Serpentynowa wspinaczka (by dron)
    Serpentynowa wspinaczka (by dron) © JPbike

    Chwilunia przerwy z porcją superwidoczków :)
    Chwilunia przerwy z porcją superwidoczków :) © JPbike

    Dawaj JPbike !!! Fota od kompana :)
    Dawaj JPbike!!! Fota od kompana :) © JPbike

    No i podjechane (720m). Można odsapnąć
    No i podjechane (720m). Można odsapnąć © JPbike

    Tak, tędy podjeżdżaliśmy :)
    Tak, tędy podjeżdżaliśmy :) © JPbike

    Jest pięknie nad tym górskim jeziorem (Nystølsvatnet)
    Jest pięknie nad tym górskim jeziorem (Nystølsvatnet) © JPbike

    Surowe norweskie piękno. Te hytty fajnie wtapiają w otoczenie
    Surowe norweskie piękno. Te hytty (po prawej) fajnie wtapiają w otoczenie © JPbike

    Surowe norweskie piękno (2)
    Surowe norweskie piękno (2) © JPbike

    Kolejne fajne spotkanie z owcami :)
    Kolejne fajne spotkanie z owcami :) © JPbike

    Surowe norweskie piekno (3)
    Surowe norweskie piękno (3) © JPbike

    Pojawiły się drzewa, co oznacza że zaczynamy zjazd
    Pojawiły się drzewa, co oznacza że zaczynamy zjazd © JPbike

    No i pozjeżdżaliśmy sobie wśród klimatycznych niskich drzew i uroczych górskich potoków.
    Czas szukać miejscówki do przenocowania - po dojechaniu do wioski Lyngstadbotnen od razu się coś znalazło, czyli boisko piłkarskie ze słabą (szutrową) nawierzchnią, obok znajdowała się rzeka, w której można było się umyć, w moim przypadku nago :)
    Wspólne piwko, kolacja i można iść spać po kolejnym fajnym dniu wśród fiordów i gór.

    Nasza spoczko miejscówka na boisku piłkarskim
    Nasza spoczko miejscówka na boisku piłkarskim © JPbike

    TRASA (na stravie)
    KLIK do dnia drugiego, KLIK do dnia czwartego




  • dystans : 105.78 km
  • czas : 06:03 h
  • v średnia : 17.48 km/h
  • v max : 68.05 km/h
  • podjazdy : 1605 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Norweskie fiordy i góry - dzień 2

    Wtorek, 11 lipca 2023 • dodano: 03.08.2023 | Komentarze 3


    Po pobudce kompan mówił że w nocy padało - faktycznie po wyjściu z namiotu mokro wszędzie.
    Z racji że nocowaliśmy na terenie strzelnicy myśliwskiej i nikt z gospodarzy nie przyjechał, więc nazajutrz mogliśmy troszkę wysuszyć namioty i zjeść śniadanie z obowiązkową każdego dnia kawą w zadaszonej wiacie przeznaczonej do ćwiczebnego strzelania.
    Na dalszą trasę ruszyliśmy o 10:06, pogoda tegoż dnia zrobiła się typowo skandynawska - czyli mieszanka chmur, przelotnych deszczów i z temperaturą na poziomie 15°C (idealna na długie podjazdy).
    Tegoż dnia w większości kręciliśmy jedną z najbardziej scenicznych dróg świata - norweską drogą nr 55, którą szczególnie polecamy każdemu, kto pragnie zobaczyć imponujące, piękne i surowe górskie skandynawskie klimaty :)

    No to zaczynamy stopniową wspinaczkę
    No to zaczynamy stopniową wspinaczkę © JPbike

    Takich mniejszych i większych skałek w Norwegii jest pełno
    Przy norweskich drogach takich mniejszych i większych skałek jest pełno © JPbike

    Lekko nie było, ale dla widoczków jakie nas czekają - WARTO :)
    Lekko nie było, ale dla widoczków jakie nas czekają - WARTO :) © JPbike

    Chwilunia przerwy na punkcie widokowym Leirdalen
    Chwilunia przerwy na punkcie widokowym Leirdalen © JPbike

    Wjeżdżamy w krainę górskich szcztyów z chmurami
    Wjeżdżamy w krainę górskich szczytów z chmurami © JPbike

    Klimaty na ponad 1000m wysokości
    Klimaty na ponad 1000m wysokości © JPbike

    Nie brakło spotkania z owieczkami, nawet ptak zalapał się w kadr :)
    Nie brakło spotkania z owcami, nawet ptak załapał się w kadr :) © JPbike

    Imponująca sceneria
    Imponująca sceneria © JPbike

    Wysoko, coraz wyżej
    Wysoko, coraz wyżej © JPbike

    To się nazywa spełnianie wyprawowych marzeń :)
    To się nazywa spełnianie wyprawowych marzeń :) © JPbike

    Ależ żesmy wysoko zajechali, co z tego że chłodno jest :)
    Ależ żeśmy wysoko zajechali, co z tego że chłodno jest :) © JPbike

    Najwyższy punkt wyprawy zdobyty
    Najwyższy punkt wyprawy zdobyty © JPbike

    Po osiągnięciu szczytu mamy trochę jazdy po takim pięknym i surowym płaskowyżu
    Po osiągnięciu szczytu mamy trochę jazdy po takim pięknym i surowym pół-płaskowyżu © JPbike

    Za kompanem super atrakcja - lodowiec Parku Narodowego Jotunheimen
    Za kompanem super atrakcja - lodowiec w Parku Narodowym Jotunheimen © JPbike

    Tak, to droga którą jechaliśmy
    Tak, to droga którą jechaliśmy © JPbike

    Ciekawi jesteśmy ile śniegu leży tutaj zimową porą :)
    Ciekawi jesteśmy ile śniegu leży tutaj zimową porą :) © JPbike

    Jest pieknie :)
    Jest pięknie :) © JPbike

    Czas na grubo ponad 20km zjazd
    Czas na ponad 20km zjazd © JPbike

    Z takich chwil to tylko korzystać
    Z takich chwil to tylko korzystać © JPbike

    Nasza zjazdowa sceneria
    Nasza zjazdowa sceneria © JPbike

    Przerwa obiadowa na przydrożnym parkingu
    Przerwa obiadowa na przydrożnym parkingu © JPbike

    Zaczeło padać - byliśmy na to przygotowani :)
    Zaczęło padać - byliśmy na to przygotowani :) © JPbike

    Po posileniu się jazda dalej w dół, aż do samego fiordu
    Po posileniu się jazda dalej w dół, aż do samego fiordu © JPbike

    Nasza sceneria zjazdowa z dodatkiem deszczu
    Nasza sceneria zjazdowa z dodatkiem deszczu © JPbike

    No i zjechane. Fajnie tak gnać w dół ponad 20km z wysokości 1300m do poziomu morza :)
    No i zjechane. Fajnie tak gnać w dół ponad 20km z wysokości 1300m do poziomu morza :) © JPbike

    Nad Sognefjordem - najdłuższym fiordem, o długości aż 203km
    Nad Sognefjordem - najdłuższym fiordem, o długości aż 203km © JPbike

    W Skjolden robimy zakupy i jazda boczną drogą wzdłuż wielkiego fiordu. Przestało padać.

    Widoczek na Sognefjord
    Widoczek na Sognefjord © JPbike

    W tym tunelu oświetlenia brak - mocne wrażenia gwarantowane :)
    W tym tunelu oświetlenia brak - mocne wrażenia gwarantowane :) © JPbike

    No i dojechaliśmy do wioski Ornes, w której kończy się droga i dalej trzeba się przeprawić promem - po sprawdzeniu rozkładu kursowania okazuje się że nie zdążyliśmy i najbliższy rejs będzie następnego dnia rano.
    Dla nas to nic straconego, ponad stówkę na liczniku mamy i można spoczko szukać miejscówki na obozowisko - po krótkich poszukiwaniach rozbijamy namioty przy dość stromej skarpie nad drogą.

    Całkiem fajne obozowisko się trafiło, do tego z widokiem na fiord
    Całkiem fajne obozowisko się trafiło, do tego z widokiem na fiord © JPbike

    Dronowy widoczek na Sognefjord - faktycznie jest wielki
    Dronowy widoczek na Sognefjord - faktycznie jest wielki © JPbike

    Dzień był bardzo interesujący i pełen fajnych przeżyć - zatem browarek smakował super :)
    Dzień był bardzo interesujący i pełen fajnych przeżyć - zatem browarek smakował super :) © JPbike

    TRASA (na stravie)
    KLIK do dnia pierwszego, KLIK do dnia trzeciego




  • rower : Scott Scale 740
  • Norweskie fiordy i góry - podsumowanie

    Poniedziałek, 10 lipca 2023 • dodano: 26.07.2023 | Komentarze 4


    Trzecia wielodniowa wyprawa rowerowa z Drogbasem udanie zrealizowana.
    Tym razem padło na norweskie fiordy i góry, czyli lekko nie było, zwłaszcza że tamtejsze podjazdy często zaczynają się na... poziomie morza, a szczyty nierzadko przekraczają 1000m wysokości, a z takim sakwiarskim obciążeniem mój obładowany rumak ważył ponad 40 kg :)
    Norwegia to spory powierzchniowo górzysty kraj, zatem z racji ograniczonego wolnego czasu (2 tygodnie) - wybraliśmy wariant z samochodowym dojazdem na miejsce startu/mety i stamtąd pokonywaliśmy w ciągu 8 dni ponad 900km rundę z imponującym 11400m przewyższeniem.
    Pogodę jak na Skandynawię przystało, mieliśmy bardzo zmienną, w trakcie całego pobytu było dosłownie wszystko co jest związane ze zmieniającą się aurą - brakowało tylko opadów śniegu i... upałów :)
    W temacie miejscówek do przenocowania - w Norwegii, Szwecji i Finlandii rozbijanie namiotów na dziko jest legalne, czyli luzik był :)
    No i najważniejsze - towarzyszący mi kompan Jarek spisał się świetnie, za co dziękuję - bez niego nie dałbym rady sam spełnić swojego marzenia, jakim właśnie była ta wyprawa po krainie fiordów :)

    Rozgrzewka - okolice Skabu, 54.54km, 1320m up - KLIK do relacji
    Dzień 1 - Skabu - 12km za Lom, 125.29km, 1196m up - KLIK do relacji
    Dzień 2 - Lom - Ornes, 105.79km, 1605m up - KLIK do relacji
    Dzień 3 - Ornes - Lyngstadbotnen, 111.42km, 1444m up - KLIK do relacji
    Dzień 4 - Lyngstadbotnen - 6km przed Sandane, 104.39km, 912m up - KLIK do relacji
    Dzień 5 - Sandane - 2km za Videseter, 109.93, 1900m up - KLIK do relacji
    Dzień 6 - Videseter - przed Trollstigen, 124.27km, 1992m up - KLIK do relacji
    Dzień 7 - Trollstigen - Dovre, 138.86, 1197m up - KLIK do relacji
    Dzień 8 - Dovre - Skabu, 91.13km, 1159m up - KLIK do relacji
    Rozjazd - Rallarvegen, 106.26km , 1296m up - KLIK do relacji


    No to jedziemy. Drogi w Norwegii są spoko
    No to jedziemy. Drogi w Norwegii są spoko © JPbike

    Norweski klimacik
    Norweski klimacik © JPbike

    W miarę nabierania wysokości krajobrazy są fantastyczne
    W miarę nabierania wysokości krajobrazy są fantastyczne © JPbike

    Ten widok robi wrażenie :)
    Ten widok robi wrażenie :) © JPbike

    Jak tam pięknie :)
    Jak tam pięknie :) © JPbike

    Nad Sognefjordem (fiord o długości aż 203km)
    Nad Sognefjordem (fiord o długości aż 203km) © JPbike

    Na całej trasie przepraw promowych mieliśmy cztery
    Na całej trasie przepraw promowych mieliśmy cztery © JPbike

    Ta urocza droga to alternatywa dla rowerów, obok biegnie tunel
    Ta urocza droga to alternatywa dla rowerów, obok biegnie tunel © JPbike

    Wzdłuż i wszerz fiordów - tylko pomykać :)
    Wzdłuż i wszerz fiordów - tylko pomykać :) © JPbike

    Kolejna wspinaczka zaliczona
    Kolejna wspinaczka zaliczona © JPbike

    Na norweskich drogach takie spotkania to normalka
    Na norweskich drogach takie spotkania to normalka © JPbike

    Norweski klimacik
    Norweski klimacik (2) © JPbike

    Takich wspinaczek mieliśmy sporo - siła musi być :)
    Takich wspinaczek mieliśmy sporo - siła musi być :) © JPbike

    Dokumentacja jak bardzo tutejsze góry wyrastają z wody :)
    Dokumentacja jak bardzo tutejsze góry wyrastają z wody :) © JPbike

    Typowe asfalty na północy
    Typowe asfalty na północy © JPbike

    Tuneli też było sporo - jedne straszyły, drugie to przyjemność :)
    Tuneli też było sporo - jedne straszyły, drugie to przyjemność :) © JPbike

    Widoczek na fiord z podjazdu
    Widoczek na fiord z podjazdu © JPbike

    Za kompanem imponująca jest ta góra z lodowcem
    Za kompanem imponująca jest ta góra z lodowcem © JPbike

    Nasza najfajniejsza miejscówka do przenocowania :)
    Nasza najfajniejsza miejscówka do przenocowania :) © JPbike

    Śniegu nie brakowało
    Śniegu nie brakowało © JPbike

    Surowe skandynawskie piękno
    Surowe skandynawskie piękno © JPbike


    Bez komentarza :) © JPbike

    Geirangerfjord - faktycznie najpiękniejszy :)
    Geirangerfjord - faktycznie najpiękniejszy :) © JPbike

    Przejazd wśród plantacji truskawek
    Przejazd wśród plantacji truskawek © JPbike

    Droga Trolli zdobyta - piona kompanie :)
    Droga Trolli zdobyta - piona kompanie :) © JPbike

    Sławny znak
    Sławny znak "Uwaga Trolle" - fota z dedykacją dla Trollkinga :) © JPbike

    Wielkość tych gór cały czas imponowała
    Wielkość tych gór cały czas imponowała © JPbike

    Uwaga łosie - tych zwierzaków niestety nie spotkaliśmy
    Uwaga łosie - tych zwierzaków niestety nie spotkaliśmy © JPbike

    No i zaplanowana runda domknięta, czas na toast :)
    No i zaplanowana runda domknięta, czas na toast :) © JPbike

    Nasza hytta na koniec wyprawy - przytulna chatka :)
    Nasza hytta na koniec wyprawy - przytulna chatka :) © JPbike




  • dystans : 125.29 km
  • czas : 06:15 h
  • v średnia : 20.05 km/h
  • v max : 65.76 km/h
  • podjazdy : 1196 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Norweskie fiordy i góry - dzień 1

    Poniedziałek, 10 lipca 2023 • dodano: 31.07.2023 | Komentarze 4


    No i w końcu zaczęła się długo wyczekiwana tytułowa wyprawa.
    Poranna krzątanina śniadaniowo - sprzętowa przebiegła sprawnie i o 9:45 ruszyliśmy spod bazy na kempingu w Skabu i mając tegoż dnia piękną pogodę z temperaturką na poziomie 25°C - dla Norwegów to upalne wartości :)
    Wypada dodać - wczorajszego dnia wieczorem gospodarzowi kempingu wręczyliśmy polską wódkę, byśmy mogli tam spokojnie zostawić auto na tydzień :)

    My gotowi, przybijanie piona na powodzenie i można ruszać :)
    My gotowi, przybijanie piona na powodzenie i można ruszać :) © JPbike

    Wyprawę zaczynamy ze sporej wysokości, więc czas na długi zjazd w gorskich klimatach
    Wyprawę zaczynamy ze sporej wysokości, na początek długi zjazd w górskich klimatach © JPbike

    Po 20km szybkiego zjazdu czas na jazdę w dolinie rzeki Gudbrandsdalslågen
    Po 20km szybkiego zjazdu czas na jazdę w dolinie rzeki Gudbrandsdalslågen © JPbike

    W Norwegii dominują drewniane domki i widoczne za kompanem typowe studzienki
    W Norwegii dominują drewniane domy i widoczne za kompanem szerokie studzienki © JPbike

    Jest OK - Drogbas to potwierdza :)
    Jest OK - Drogbas to potwierdza :) © JPbike

    Górscy kajakarze w akcji
    Kajakarze górscy w akcji © JPbike

    Drogbas to miłośnik wszelakich zwierzaków - tu coś przekazuje koniom :)
    Drogbas to miłośnik wszelakich zwierzaków - tu coś przekazuje koniom :) © JPbike

    Po przejechaniu ponad 50km dotarliśmy do Otty - miasta w którym zaczynamy i za tydzień będziemy kończyć naszą rundę.

    No to jazda. Norweskie drogi są spoczko
    No to jazda. Norweskie drogi są spoczko © JPbike

    Uroki norweskich hytt
    Uroki norweskich hytt © JPbike

    Porządny i widokowy podjazd na bocznej drodze
    Porządny i widokowy podjazd na bocznej drodze © JPbike

    Po podjechaniu oczywiście jest zjazd. Jedziemy w stronę tych ośnieżonych gór
    Po podjechaniu oczywiście jest zjazd. Jedziemy w stronę tych ośnieżonych gór © JPbike

    Wzdłuż szerokiej rzeki Otty
    Wzdłuż szerokiej rzeki Otty © JPbike

    Tunel z zakazem dla rowerów, alternatywą dla nas jest ścieżka obok
    Tunel z zakazem dla rowerów, alternatywą dla nas jest ścieżka obok (by dron) © JPbike

    Po przejechaniu 94km, obok powyższego tunelu czas na przerwę obiadową.

    Przerwa obiadowa w toku :)
    Przerwa obiadowa w toku :) © JPbike

    Norweski klimacik - w Lom
    Norweski klimacik - w Lom © JPbike

    W Lom robimy pitstop na zakupy żywnościowe.
    Przy okazji zamieniłem kilka słów z dziewczyną - też na rowerze z sakwami.

    Stavkirke (kościół klepkowy) w Lom
    Stavkirke (kościół klepkowy) w Lom © JPbike

    Fragment szutrowej bocznej drogi. Jedziemy w gorę rzeki (Bøvra)
    Fragment szutrowej bocznej drogi. Jedziemy w górę rzeki Bøvra © JPbike

    Po przejechaniu ponad 120km czas szukać miejscówki do przenocowania.
    Najpierw badamy teren blisko rwącej rzeki - jest nierówno i podmokle, zatem całkiem spoczko miejsce znajdujemy kawałek dalej, w pobliżu naszej dalszej drogi, na terenie obok strzelnicy. Rozbijamy namioty, posilamy się i czas spać.

    Pierwsza namiotowa miejscówka - całkiem spoczko
    Pierwsza norweska miejscówka - całkiem spoczko © JPbike

    TRASA (na stravie)
    KLIK do podsumowania, KLIK do dnia drugiego




  • dystans : 137.15 km
  • teren : 50.00 km
  • czas : 06:58 h
  • v średnia : 19.69 km/h
  • v max : 37.68 km/h
  • podjazdy : 314 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Dookoła Zalewu Szczecińskiego - dzień 2

    Niedziela, 4 czerwca 2023 • dodano: 13.06.2023 | Komentarze 4


    Moje pierwsze w życiu nocowanie tuż przy brzegu morza zleciało szybko, pewnie dlatego że poprzedniego dnia łatwo zasnąłem głównie dzięki zmęczeniu sporym kilometrażem. Jedyną niedogodnością było to że spaliśmy na nierównym podłożu.
    No to po pobudce czas na nadmorski oddech, kawę, śniadanie i można ruszać w dalszą drogę. Pogodę ponownie mieliśmy piękną, do tego ze sprzyjającym wiatrem - co okazało się pomocne by zdążyć do Szczecina na zaplanowany powrotny pociąg.

    Poranek na naszej nadmorskiej miejscówce
    Poranek na naszej nadmorskiej miejscówce © JPbike

    Nie ma to jak poranna kawa nad Bałtykiem
    Nie ma to jak poranna kawa nad Bałtykiem :) © JPbike

    Na prawie pustym deptaku w Świnoujściu
    Na prawie pustym deptaku w Świnoujściu © JPbike

    Jak widać - Świnoujście wyrasta na luksusowy kurort
    Jak widać - Świnoujście wyrasta na luksusowy kurort © JPbike

    Fajna przerwa przy Świnie :)
    Fajna przerwa przy Świnie :) © JPbike

    Tu podziwialiśmy prom, którym dotrzemy do Skandynawii
    Tu podziwialiśmy prom, którym dotrzemy do Skandynawii © JPbike

    Rejs na pokładzie promu
    Rejs na pokładzie promu "Bielik" © JPbike

    Na fragmencie nadmorskiej trasy rowerowej R10
    Na fragmencie nadmorskiej trasy rowerowej R10 © JPbike

    Niezły podjazd w Wolińskim Parku Narodowym
    Niezły podjazd w Wolińskim Parku Narodowym © JPbike

    Fajna asfaltowa rowerówka w okolicach Wolina
    Fajna asfaltowa rowerówka w okolicach Wolina © JPbike

    Pozostałości po wiatraku typu holenderskiego
    Pozostałości po wiatraku typu holenderskiego © JPbike

    Przed Wolinem, na odcinku z nierównych płyt betonowych zauważam że moja tylna sakwa zwisa krzywo, szybka analiza awarii - odpadła śrubka mocująca zaczep (dobra nauczka by wiedzieć co jest potrzebne jako zapasowa część) i robimy krótki postój na prowizoryczną naprawę za pomocą niezawodnej opaski.

    Przymusowy postój na serwis sakwy
    Przymusowy postój na serwis sakwy © JPbike

    W Wolinie postój przy sklepiku, jak się później okazało - aż do samego Szczecina więcej się nie zatrzymaliśmy, bo funkcja w nawigacji "czas dotarcia do celu" wskazywała że niewiele czasu mamy na postoje i obaj postanowiliśmy że będziemy cały czas pomykać non stop, by zdążyć na nasz pociąg, który odjeżdża o 17:27 - co oczywiście się udało, brawo MY :)

    Po wschodniej stronie Zalewu Szczecińskiego spory odcinek biegnie w takich klimatach i po gładkiej szutrówce
    Po wschodniej stronie Zalewu Szczecińskiego spory odcinek biegnie w takich klimatach i po gładkiej szutrówce © JPbike

    Przed klimatyczny las
    Przez klimatyczny las ... © JPbike

    ... i ponownie przy brzegu Zalewu
    ... i ponownie przy brzegu Zalewu © JPbike

    Im bliżej Szczecina, tym ruch rowerzystów większy, w tym niemało na elektrykach ...
    Gdy skończył się bardzo długi szutrowy odcinek to na chwilę żeśmy się zatrzymali, i to z uśmiechem bo daliśmy czadu kręcąc aż 75km bez postoju i zauważyliśmy że nasze obładowane rumaki strasznie się zakurzyły :)

    Jadza po szczecińskich wiaduktach
    Jazda po szczecińskich wiaduktach © JPbike

    Widoczek na Morskie Centrum Nauki - w kształcie statku
    Widoczek na Morskie Centrum Nauki - w kształcie statku © JPbike

    I tak dotarliśmy na szczeciński dworzec kolejowy na 15 min przed odjazdem naszego składu, UFF :)
    Podróż do domów przebiegła spoczko, obaj mogliśmy odpocząć i podzielić się wrażeniami.
    Ogólnie próba przedwyprawowa nam się udała, a trasa wokół Zalewu Szczecińskiego jest piękna i dla każdego.

    TRASA (na stravie).
    KLIK
    do poprzedniego dnia.




  • dystans : 170.00 km
  • teren : 30.00 km
  • czas : 08:49 h
  • v średnia : 19.28 km/h
  • v max : 46.26 km/h
  • podjazdy : 487 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Dookoła Zalewu Szczecińskiego - dzień 1

    Sobota, 3 czerwca 2023 • dodano: 12.06.2023 | Komentarze 4


    W dość chłodną noc z temperaturką na poziomie kilku st.C dało się coś tam przyzwoicie pospać w namiocie - w moim przypadku to po prostu padłem ze zmęczenia (po ciężkim roboczym tygodniu) i wystarczyło mi się okryć prawie w całości niezawodnym śpiworem typu mumia.
    No to pobudka, poranna kawa ze śniadaniem, sprawne zwijanie obozowiska (mamy w tym wprawę) i w pięknej słonecznej pogodzie, choć aż tak ciepło nie było (od 12°C do 23°C) i z dodatkiem wiatru na otwartych przestrzeniach ruszamy w dalszą drogę z celem w postaci dotarcia przez niemiecką część Zalewu Szczecińskiego do Świnoujścia, by następną miejscówkę na noc znaleźć nad Bałtykiem - co oczywiście nam się udało :)

    Nasze obozowisko, gdzieś w lesie
    Nasze obozowisko, gdzieś w lesie © JPbike

    Mój rumak to stara klasyka wyprawowa z sakwami, a kompana do modny ostatnio bikepacking
    Mój rumak to stara klasyka wyprawowa z sakwami, a kompana to modny ostatnio bikepacking © JPbike

    No to jazda. Drogbas widocznie pędzi na Police :)
    No to jazda. Drogbas widocznie pędzi na Police :) © JPbike

    Na przystani jachtowej w Trzebieży
    Na przystani jachtowej w Trzebieży © JPbike

    Fajnie tak zobaczyć spore jachty od spodu
    Fajnie tak zobaczyć spore jachty od spodu © JPbike

    Zalew Szczeciński faktycznie jest ogromny (by dron)
    Zalew Szczeciński faktycznie jest ogromny (by dron) © JPbike

    Jest fajnie i przyjemnie, to widać :)
    Jest fajnie i przyjemnie, to widać :) © JPbike

    Klimacik w Nowym Warpnie
    Klimacik w Nowym Warpnie © JPbike

    Chwilunia, by złapać głęboki oddech nad wielką wodą
    Chwilunia, by złapać głęboki oddech nad wielką wodą © JPbike

    Przekraczamy granicę
    Przekraczamy granicę © JPbike

    Pierwsze niemieckie km-y to płyty betonowe
    Pierwsze niemieckie km-y to płyty betonowe © JPbike

    Jak i takie fajne ścieżki rowerowe z dala o aut
    Jak i takie fajne ścieżki rowerowe z dala od aut © JPbike

    Niemieckie szuterki też były
    Niemieckie szuterki też były © JPbike

    W Ueckermünde jest plaża dla nudystów. Zajrzałem tam :)
    W Ueckermünde jest plaża dla nudystów. Zajrzałem tam :) © JPbike

    Przekraczamy mini most zwodzony
    Przekraczamy mini most zwodzony © JPbike

    Nasza super miejscówka obiadowa w Mönkebude (by dron)
    Nasza super miejscówka obiadowa w Mönkebude (by dron) © JPbike

    Urok wyprawowego mycia garów :)
    Urok wyprawowego mycia garów :) © JPbike

    Fajne są takie widoczki (z drona) :)
    Fajne są takie widoczki (z drona) :) © JPbike

    Pomykamy po gładkim szuterku
    Pomykamy po gładkim szuterku © JPbike

    Jadąc tędy to tylko pomykać i podziwiać przyrodę wokół
    Jadąc tędy to tylko pomykać i podziwiać przyrodę wokół © JPbike

    Ponownie po betonowych płytach, nam dało się tędy spoko jechać
    Ponownie po betonowych płytach, nam dało się tędy spoko jechać © JPbike

    Klimatyczne późne popołudnie w Anklam
    Klimatyczne późne popołudnie w Anklam © JPbike

    Przekraczamy most w Anklam
    Przekraczamy most w Anklam © JPbike

    Fragment umarłego lasu
    Fragment umarłego lasu © JPbike

    Wjeżdżamy na Wyspę Uznam
    Wjeżdżamy na Wyspę Uznam © JPbike

    Przerwa w Usedom
    Przerwa w Usedom © JPbike

    Przez las, przez las
    Przez las, przez las, ... © JPbike

    Klimatyczna sielanka na niemieckim bocznym asfalciku
    Klimatyczna sielanka na niemieckim bocznym asfalciku © JPbike

     Gdy tylko zbliżaliśmy się do naszej granicy to troszkę zaskoczyły nas solidne podjazdy, jak i przejazd przez pole golfowe, przed którym trzeba samodzielnie otworzyć/zamknąć bramę. Po dotarciu do przygranicznego Ahlbeck - zaskoczyło mnie położenie tegoż miasteczka - same góreczki wokół i mnóstwo leśnej przestrzeni.

    Wracamy do kraju. Jak widać - kostka brukowa inna :)
    Wracamy do kraju. Jak widać - kostka brukowa inna © JPbike

    Ostatnio rzadko bywam nad Bałtykiem, więc
    Ostatnio rzadko bywam nad Bałtykiem, więc coś tam nadrobiłem :) © JPbike

    Po zrobieniu zakupów czas szukać miejscówki - kompan w tym spisał się wyśmienicie i znalazł coś fajnego z widokiem na morze. Dochodziła godzina 22-ta, słońce już zaszło, rozbijamy namioty, posilamy się i czas spać.

    TRASA (na stravie).
    KLIK do dnia poprzedniego.
    KLIK do dnia następnego.




  • dystans : 17.92 km
  • teren : 5.00 km
  • czas : 01:03 h
  • v średnia : 17.07 km/h
  • v max : 29.51 km/h
  • podjazdy : 105 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Dookoła Zalewu Szczecińskiego - dzień 0.5

    Piątek, 2 czerwca 2023 • dodano: 12.06.2023 | Komentarze 2


    Przed wyprawą po norweskich fiordach trzeba zrobić próbę, głównie sprzętową.
    Tegoż piątkowego dnia, gdy tylko popołudniem wróciłem z pracy i zjadłem obiad to przyjechał po mnie Drogbas i tak wspólnie ruszyliśmy swoimi załadowanymi rumakami na poznański Dworzec Główny, po drodze robiąc małą przerwę przy Arenie.
    I tak o 18:32 całkiem wygodny skład ruszył, obierając kierunek na Szczecin Główny. Podróż trwała przeszło 4h, bo remonty na tejże linii trwają, m.in. w Krzyżu Wielkopolskim staliśmy ze ponad 20min - można wtedy było skoczyć do sklepu, co mój kompan uczynił :)
    W końcu dotarliśmy do Szczecina o 22:50, zaraz po wyjściu z pociągu zrobiło się tak zimno i trochę żałowaliśmy że nie mamy zimowych portków kolarskich - najniższa zanotowana temp, tegoż późnego wieczoru to 4°C ...
    Po wyjechaniu z dworca małe zwiedzanko zaliczamy, odpalam nawigację, jazda przez spoko centrum Szczecina i dalej po naszej tytułowej trasie. Po drodze był m.in. przejazd szutrówką przez jakiś park, może fajny, ale byliśmy tam w nocy :)
    Z miasta udało nam się spoko wydostać, przejeżdżamy przez sąsiadujące Pilchowo i czas szukać miejscówki do przenocowania. Skręcamy w boczny asfalcik przez las i po krótkich poszukiwaniach coś się znalazło. Rozbijanie namiotów w świetle czołówek poszło nam sprawnie i czas spać.

    Dobijamy do Szczecina
    Dobijamy do Szczecina © JPbike

    Jak widać - nasza trasa jest oznakowana
    Jak widać - nasza trasa jest oznakowana © JPbike

    Wieczorny widoczek na szczecińskie dźwigozaury i Morskie Centrum Nauki
    Wieczorny widoczek na szczecińskie dźwigozaury i Morskie Centrum Nauki © JPbike

    Iluminacja gmachu filharmonii
    Iluminacja gmachu filharmonii © JPbike

    TRASA (na stravie).
    KLIK do dnia następnego.




  • rower : Sztywna Biria
  • Poznań - Alpy - Rzym, podsumowanie

    Środa, 30 lipca 2014 • dodano: 30.07.2014 | Komentarze 25


    Druga z rzędu ponad dwutygodniowa sakwiarska wyprawa z Drogbasem dobiegła końca. Można powiedzieć że poziom zrealizowania tego co zaplanowałem waha się w przedziale 60 – 75%.
    Tym razem udaliśmy się do Rzymu, po drodze zmierzyliśmy się z niezliczoną ilością nie tylko alpejskich podjazdów, do tego na rowerach ważących z ponad 40 kg i obładowanymi z przodu i z tyłu sakwami plus wór transportowy.
    Pokonaliśmy w sumie 2035 km. Plan był taki – dziennie 160 km, mając po drodze do pokonania dwie sławne przełęcze (Hochtor 2504 m i Passo dello Stelvio 2757m). Pierwszą udało się zdobyć i … niestety okazało się że przeliczyliśmy się z ilością i trudnością podjazdów, do tego ciężkie rowery, nieźle grzejące słońce, brak większej ilości wolnego czasu, problemy z bolącymi kolanami na długich i siłowych podjazdach wykrzesały z nas tyle sił, że po dojechaniu do włoskiego kurortu Cortina d’Ampezzo trzeba było podjąć ciężką decyzję o rezygnacji z zaplanowanej trasy i kolejnych fantastycznych alpejskich arcywidoków. Musieliśmy skrócić drogę do Rzymu przez wybrzeże Adriatyku i stamtąd na południe do samego celu. A to z kolei i posługując się głównie samochodową mapą Włoch poskutkowało niezliczoną ilością błądzenia i jazdy bardzo ruchliwymi głównymi drogami, jeszcze do tego trzeba było pokonywać kolejne niespodziewane podjazdy i to nierzadko w upale. W końcu, na 100 km przed Rzymem wsiedliśmy do pociągu. W ostatnich dniach podróży dochodziło również do wielu nerwowych sytuacji jak i drobnych kłótni, mimo tego dotrwaliśmy razem do końca.
    Największym błędem jakie popełniłem w przygotowaniach było zamontowanie kasety 11-28, zresztą wystarczy sobie wyobrazić ile musiałem wkładać sił na pokonanie z sakwami np. Przełęczy Karkonoskiej, albo ponad 30 km do góry ze średnimi 12% na Hochtor i na Grossglockner …
    Niespodziewane pozytywy też były – poza powalającymi górskimi arcywidokami i pobiciem rekordu prędkości (83.56 km/h), mieliśmy okazje zjeżdżać w dół ponad 100 km, spotkaliśmy niemało rowerowych podróżników, w tym dwóch kolegów z łódzkiego (2 dni kręciliśmy w czwórkę) i sympatyczną Niemkę (fragment przejechaliśmy wspólnie), jak i mijaliśmy całą masę górskich szosonów z pozdrowieniami :)
    Z odwiedzonych krajów – Czechy, Austria, Włochy, San Marino i oczywiście Watykan, w którym nie zabrakło niedzielnego spotkania z papieżem Franciszkiem i odwiedzin grobu Świętego Jana Pawła II.
    Z miejscem na rozbijanie namiotu nie mieliśmy większych problemów, raz zdarzyło się nam spać na wysokości aż 2100 m.n.p.m. Natomiast w Rzymie czekała na nas wynajęta spoko kwatera.
    Zadowolony to jestem głównie z zobaczenia na własne oczy prawdziwego oblicza Alp widzianych z wysokości siodełka rowerowego (jeszcze tam wrócę), jak i zwiedzenia Watykanu, a z resztą to różnie bywało, takie życie.
    No i wielkie dzięki dla Jarka za towarzyszenie przez cały czas trwania wyprawy.

    Dzień 1 – Poznań – Dziwiszów, 251.39 km - klik do relacji
    Dzień 2 – Dziwiszów – Velenice, 133.35 km - klik do relacji
    Dzień 3 – Velenice – Pocepice, 151.09 km - klik do relacji
    Dzień 4 – Pocepice – Rozmberk nad Vltavou, 171.96 km - klik do relacji
    Dzień 5 – Rozmberk nad Vltavou - Roith, 151.95 km - klik do relacji
    Dzień 6 – Roith – Muhlbach am Hochkonig, 121.27 km - klik do relacji
    Dzień 7 – Muhlbach am Hochkonig – przed Grossglockner, 103.02 km - klik do relacji
    Dzień 8 – Przed Grossglockner – Innichen San Candido, 103.43 km - klik do relacji
    Dzień 9 - Innichen San Candido – Bes, 134.75 km - klik do relacji
    Dzień 10 – Bes – Riva, 188.30 km - klik do relacji
    Dzień 11 – Riva – Rimini, 163.26 km - klik do relacji
    Dzień 12 – Rimini – Santa Lucia, 119.67 km - klik do relacji
    Dzień 13 – Santa Lucia – Izzalini, 121.39 km - klik do relacji
    Dzień 14 – Izzalini – Attigliano – koleją do Rzymu, 76.50 km - klik do relacji
    Dzień 15 – Trochę zwiedzania i więcej błądzenia, 44.17 km - klik do relacji
    Dzień 16 – Nierowerowy, wizyta u papieża
    Dzień 17 – Powrót do PL, 24h jazdy autokarem


    Atakuję sławny podjazd na graniczną Przełęcz Karkonoską
    Atakuję sławny podjazd na graniczną Przełęcz Karkonoską © JPbike

    Praga zdobyta. Nad Wełtawą i most Karola w tle
    Praga zdobyta. Nad Wełtawą i most Karola w tle © JPbike

    Jazda przez południowe Czechy biegła przez masę pięknych pagórów
    Jazda przez południowe Czechy biegła przez masę pięknych pagórów © JPbike

    To już w Austrii. Deszczowych jazd na wyprawie mieliśmy kilka
    To już w Austrii. Deszczowych jazd na wyprawie mieliśmy kilka © JPbike

    W Linz nad Dunajem. Jak widać, jest OK :)
    W Linz nad Dunajem. Jak widać, jest OK :) © JPbike

    Wjeżdżamy w upragnione Alpy. Nad Halstattersee
    Wjeżdżamy w upragnione Alpy. Nad Hallstattersee © JPbike

    Jak widać, te góry robią wrażenie
    Jak widać, te góry robią wrażenie © JPbike

    W Bischofschofen. Kolejna skocznia zdobyta :)
    W Bischofshofen. Kolejna skocznia zdobyta :) © JPbike

    Zaczynają się najprawdziwsze alpejskie podjazdy. Lubię to :)
    Zaczynają się najprawdziwsze alpejskie podjazdy. Lubię to :) © JPbike

    Jazda w pięknej dolinie, w takiej scenerii to tylko kręcić :)
    Jazda w pięknej dolinie, w takiej scenerii to tylko kręcić :) © JPbike

    Atakuję słynną Hochalpenstrasse, ponad 30 km do góry !
    Atakuję słynną Hochalpenstrasse, ponad 30 km do góry ! © JPbike

    To coś robi wielkie wrażenie !
    To coś robi wielkie wrażenie ! © JPbike

    Najlepsza fotka z naszej wyprawy :)
    Najlepsza fotka z naszej wyprawy :) © JPbike

    Wysokogórski biker. Strasznie tu wysoko i czadowo :)
    Wysokogórski biker. Strasznie tu wysoko i czadowo :) © JPbike

    Tuż przed Hochtorem. Spotkanie z lipcowym śniegiem :)
    Tuż przed Hochtorem. Spotkanie z lipcowym śniegiem :) © JPbike

    Pierwszy w życiu nasz nocleg na wysokości 2100 m.n.p.m
    Pierwszy w życiu nasz nocleg na wysokości 2100 m.n.p.m © JPbike

    Dojechaliśmy nad lodowiec Pasterze. W tle szczyt Grossglockner (3798 m)
    Dojechaliśmy nad lodowiec Pasterze. W tle szczyt Grossglockner (3798 m) © JPbike

    Piękny i długi alpejski zjazd
    Piękny i długi alpejski zjazd © JPbike

    Wjeżdżamy w Dolomity
    Wjeżdżamy w Dolomity © JPbike

    Górskiej jazdy po fajnym i gładkim szuterku nie zabrakło
    Górskiej jazdy po fajnym i gładkim szuterku nie zabrakło © JPbike

    Fajnie się tędy pomyka w dół :)
    Fajnie się tędy pomyka w dół :) © JPbike

    Cortina d'Ampezzo, typowy alpejski kurort
    Cortina d'Ampezzo, typowy alpejski kurort © JPbike

    Tu już zboczyliśmy z planowanej trasy. Sporo tuneli było do pokonania
    Tu już zboczyliśmy z planowanej trasy. Sporo tuneli było do pokonania © JPbike

    W okolicach adriatyckiego wybrzeża kręciliśmy w czwórkę i to dość szybko
    W okolicach adriatyckiego wybrzeża kręciliśmy w czwórkę i to dość szybko © JPbike

    Dojechałem nad Adriatyk
    Dojechałem nad Adriatyk © JPbike

    Kolejne niespodziewane podjazdy
    Kolejne niespodziewane podjazdy © JPbike

    Widokowe zjazdy
    Widokowe zjazdy © JPbike

    Dyskusja nad dalszą trasą z sympatyczną Niemką
    Dyskusja nad dalszą trasą z sympatyczną Niemką © JPbike

    Perugia. Sporo włoskich miast i miasteczek leży na górce
    Perugia. Sporo włoskich miast i miasteczek leży na górce © JPbike

    Tu mieliśmy dość kręcenia po górkach w upale i czekamy na pociąg
    Tu mieliśmy dość kręcenia po górkach w upale i czekamy na pociąg © JPbike

    Cel wyprawy osiągnięty !
    Cel wyprawy osiągnięty ! © JPbike

    Z cyklu - ja tam byłem :)
    Z cyklu - ja tam byłem :) © JPbike

    Troszkę nocnego Rzymu
    Troszkę nocnego Rzymu © JPbike

    Tłumy na Placu Św. Piotra
    Tłumy na Placu Św. Piotra © JPbike

    Spotkanie z papieżem Franciszkiem
    Spotkanie z papieżem Franciszkiem © JPbike




  • dystans : 44.17 km
  • czas : 02:45 h
  • v średnia : 16.06 km/h
  • v max : 39.58 km/h
  • rower : Sztywna Biria
  • Poznań - Alpy - Rzym, dzień 15,16,17

    Sobota, 26 lipca 2014 • dodano: 28.10.2014 | Komentarze 7


    Po odespaniu, zrobieniu zakupów i śniadaniu wybraliśmy się pieszo we wiadomym kierunku - do Watykanu. W sumie to raptem kilka km spaceru. Przy okazji okazało się że mieszkaliśmy bliziutko sklepów rowerowych, więc nie mieliśmy problemu ze zdobyciem kartonów do rowerów na podróż powrotną do kraju.

    Tutaj nasze rumaki spędziły rzymską noc
    Tutaj nasze rumaki spędziły rzymską noc © JPbike

    Do Watykanu szliśmy wzdłuż Tybru i wśród zabytkowych mostów
    Do Watykanu szliśmy wzdłuż Tybru i wśród zabytkowych mostów © JPbike

    Kolejne stare mosty i widok na Zamek Św. Anioła
    Kolejne stare mosty i widok na Zamek Św. Anioła © JPbike

    Główna ulica do Watykanu
    Główna ulica do Watykanu © JPbike

    Z cyklu - ja tam byłem :)
    Z cyklu - ja tam byłem :) © JPbike

    Jak widać, troszkę tam popadywało, było przyjemnie ciepło. Kolejka ludzi z całego świata do wnętrza bazyliki oczywiście była i sprawnie się poruszała w stronę bramek i ochrony. Przeszliśmy bez problemów, nie było piknięcia, mimo że nadal mam blachę w obojczyku :). Przy wejściu do bazyliki spotkała mnie niemiła chwila - ochrona nie chciała mnie wpuścić bo okazało się że miałem za krótkie spodenki, a powinny być poniżej kolan. No to Drogbas poszedł sam pozwiedzać, a ja w oczekiwaniu aż kompan wyjdzie wymyśliłem że opuszczę spodenki :). Jak Jarek wrócił to chciał abym założył jego spodenki, nie było gdzie się przebrać, więc opuściłem spodenki tak by zwisały poniżej kolan i faktycznie udało się bez problemu wejść do środka :)

    Po zwiedzeniu bazyliki wypogodziło się i wróciliśmy do mieszkania, po drodze wstępując po wspomniane kartony.

    Włoska przerwa obiadowa :)
    Włoska przerwa obiadowa :) © JPbike

    Pod wieczór czas trochę pozwiedzać na rowerze Wieczne Miasto i obadać drogę z kwatery na dworzec autobusowy.
    Sporo zabytków mijaliśmy po drodze, problem w tym że nie studiowałem przewodników i nie wiedziałem co było czym :)

    Taki tam dokument że po Rzymie rowerowaliśmy :)
    Taki tam jedyny dokument że po Rzymie rowerowaliśmy :) © JPbike

    I tak kręciliśmy, kręciliśmy po takich se rzymskich ulicach, aż w końcu i w trakcie szukania drogi do dworca autobusowego pięknie pobłądziliśmy, tak daleko że tyle czasu zleciało i ... !#^!!#!$^! :). Po drodze, już po ciemku trafiliśmy nawet na jakąś policyjną akcję (!). W końcu się udało dojechać na właściwe miejsce i przy tym coraz lepiej poznawałem kolejne rzymskie ulice.

    Godzina 21:30. Przyjemny ciepły wieczór przy Koloseum
    Godzina 21:30. Przyjemny ciepły wieczór przy Koloseum © JPbike

    Troszkę nocnego Rzymu
    Troszkę nocnego Rzymu © JPbike

    I tak dojechaliśmy do kwatery, wyszedł spory kilometraż stąd na dworzec.
    Rowerów nie chcieliśmy znów zostawiać na zewnątrz, więc sprytnie się udało je wnieść na górę.

    Natomiast niedzielny dzionek przeznaczyliśmy na pieszą pielgrzymkę by spotkać się z papieżem Franciszkiem.

    Niedzielne południe na Placu Św. Piotra
    Niedzielne południe na Placu Św. Piotra © JPbike

    Tłumy na Placu Św. Piotra
    Tłumy, tłumy, do tego upalnie © JPbike

    Spotkanie z papieżem Franciszkiem
    No i doczekaliśmy się :) Papież Franciszek pozdrawia ! © JPbike

    Po powrocie do mieszkania czas na rozkręcanie rowerów, pakowanie wszystkiego osobno i szczelnie do każdego zakamarka kartonów. Poszło nam sprawnie, tylko jedno ale ... niespodziewanie zjawił się gospodarz i gdy tylko zobaczył nasz porozkręcany sprzęt to widocznie się zaniepokoił, coś po włosku tłumaczył oczywiście na temat rowerów i zadzwonił do swojego polskiego pośrednika, Drogbas wyjaśnił wszystko i gospodarz sobie poszedł. Po spakowaniu mieliśmy burzę mózgów na temat jak dotrzeć z takimi ciężkimi kartonami ze 10 km na miejsce odjazdu autokaru.

    Zatem w poniedziałek wczesnym rankiem się zaczęły najbardziej stresujące chwile. Do kartonów mieliśmy słabo umocowane od spodu deseczki z kółeczkami, które szybko zaczęły odpadać i ...!#^!!#!$^!. Taszczenie tego piechotą odpadało i pozostało załapanie taxi. Udało się załapać skodę kombi, ale ... taksówkarz w trakcie jazdy coś tam tłumaczył ze "będzie podwójnie" i po dojechaniu na miejsce chciał za taki kurs aż 70 euro !!! (o tym jak my dwaj się !#^!!#!$^! to nie napiszę, szkoda słów). Jak nadjechał nasz bezpośredni autokar to kierowca dopalający papieroska na widok naszych brzydkich kartonów uśmiechnął się i "k***a, co to jest ?" :) Kolejna dopłata za nadbagaż, wskok do klimatyzowanej kabiny i ponad 24 godziny jazdy do Poznania. Po dojechaniu na miejsce Jarek kolejny raz powiedział że kończy z wyprawami ... :)

    I tak oto zakończyła się nasza druga wspólna sakwiarska wyprawa rowerowa.

    Dzień czternasty, podsumowanie.




  • dystans : 76.50 km
  • teren : 4.00 km
  • czas : 04:38 h
  • v średnia : 16.51 km/h
  • v max : 54.20 km/h
  • rower : Sztywna Biria
  • Poznań - Alpy - Rzym, dzień 14

    Piątek, 25 lipca 2014 • dodano: 25.10.2014 | Komentarze 2


    Noc, pobudka, śniadanie jakoś minęły nam i czas zwiać stamtąd.
    Jarek nadal był #^&!!#$!^%!!, nie miał chęci do jazdy, powiedział nawet że kończy z wyprawami. Mimo tego ruszyliśmy dalej bo Rzym coraz bliżej ...

    Ostatnia namiotowa miejscówka. Niby ładnie, w rzeczywistości wśród chaszczy i błotka
    Ostatnia namiotowa miejscówka. Niby ładnie, w rzeczywistości wśród chaszczy i błotka © JPbike

    Włoski klimacik i mijany szoson, mówimy nawzajem
    Włoski klimacik i mijany szoson, mówimy nawzajem "ciao" :) © JPbike

    Drogbas wręcz uwielbia zjazdy, to widać i ucieka mi :)
    Drogbas wręcz uwielbia zjazdy, to widać i ucieka mi :) © JPbike

    Po zjechaniu do pewnej krzyżówki okazuje się że trafiliśmy nie na tą drogę co planowałem. Mapa drogowa jaką mieliśmy zaczynała mnie !!#$!^%!. Trudno i trzeba było trochę nadłożyć km-ów. Przynajmniej mieliśmy kolejne ładne widoczki, takie jakie widać poniżej na fotkach ...

    Trip wśród skałek i tunelików
    Trip wśród skałek i tunelików © JPbike

    Takie tam zakrętasiki, górki i wiadukt
    Takie tam zakrętasiki, górki i wiadukt © JPbike

    No i są wąwoziki :)
    No i są wąwoziki :) © JPbike

    Mijane jeziorka i winnice też były
    Mijane jeziorka i winnice też były © JPbike

    Po dojechaniu do Attigliano zrobiliśmy postój na którym Jarek, widząc same górki wokół zaproponował abyśmy odpuścili tę walkę z czasem by tegoż dnia dotrzeć do Rzymu i byśmy zrezygnowali z wynajętej właśnie od tego dnia kwatery. Nie zgodziłem się. Ruszyliśmy dalej i okazało się że wg mapy zamiast bocznej prostej była kręta i konkretnie podjazdowa, co oczywiście mi nie pasowało. Zjechaliśmy z powrotem w dół na inną dróżkę, która z kolei się skończyła, a obok była autostrada. Upał wtedy był niezły. Zerknąłem na mapę i powiedziałem kompanowi że poddaję się w dalszym nawigowaniu. Mijała chwila, wróciliśmy do Attigliano, do marketu po piwo, Drogbas postawił i do tego przy kasie poznał miłą dziewczynę z Katowic co tam pracuje. No to opowiedzieliśmy jej o naszej wyprawie i dowiedzieliśmy się że większość dróg wokół prowadzi na autostradę, a z tymi bocznymi to trzeba byłoby się nieźle nakombinować jazdą wokół. Na szczęście pociągi tędy też jeżdżą i jesteśmy uratowani ! :) Dziewczyna ze Śląska napisała nam po włosku na kartce byśmy nie mieli problemów z zakupem biletów i faktycznie po bezproblemowym dotarciu na dworzec poszło gładko, nawet cena przejazdu nie powalała (100 km z rowerem za mniej niż 8 euro od osoby). W oczekiwaniu na nasz skład (jakieś 2 godziny) obaj odzyskaliśmy w miarę dobry humor :)

    Tu mieliśmy dość kręcenia po górkach w upale i czekamy na pociąg
    Tu mieliśmy dość kręcenia po górkach w upale i czekamy na pociąg © JPbike

    Włoskie koleje są spoko, to widać
    Włoskie koleje są spoko, to widać © JPbike

    W trakcie podróży Drogbas ucinał sobie drzemkę, a ja podziwiałem krajobrazy, faktycznie wokół same góry. Poza tym jak skład wjeżdżał do jednego z wielu tuneli to pierwszy raz w życiu odczułem nagły skok ciśnienia w przedziale. Wszystko przez to że okno było otwarte, a uszy moje ściskało. W sumie ciekawe przeżycie :)

    Tutaj Pendolino nie robi wrażenia, a u nas dopiero takie będą :)
    Tutaj Pendolino nie robi wrażenia, a u nas dopiero takie będą :) © JPbike

    Zaprawdę powiadam Wam że Rzym już od pierwszego spojrzenia nie zrobił na mnie większego wrażenia. Kręcąc ruchliwymi ulicami od dworca w stronę wynajętej kwatery odczuwałem typowe zachodnie miasto, wielokulturową mieszankę mieszkańców i pełno turystów z całego świata. Tylko te sławne starożytne zabytki jak najbardziej ratują sytuację, więc ...

    Cel wyprawy osiągnięty !
    Cel wyprawy osiągnięty ! © JPbike

    Do wynajętej kwatery dokręciliśmy bez większych problemów i na ponad godzinę przed czasem umówionego spotkania z gospodarzem. W trakcie oczekiwania na sąsiedniej ławeczce siedzieli ... podpici Polacy :). Trochę podgadaliśmy (chyba o tym jak oni tam żyją). W końcu zjawił się gospodarz, miły Włoch, rowerów nie pozwolił wnieść na górę, więc po zdjęciu sakw przypięliśmy je (z obawami) do płotka obok masy skuterów i chodem do spoko mieszkania. Zatem rozpakowanie, kąpiel, piesze wieczorne rozeznanie okolicy, zakup browarów i na tym zakończyła się nasza wyprawowa jazda do Wiecznego Miasta.

    Wreszcie w rzymskiej kwaterze. Można oblewać ile się chce :)
    Wreszcie w rzymskiej kwaterze. Można oblewać ile się chce :) © JPbike

    Dzień trzynasty, ostatnie 3 dni.