Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.
- przejechane: 177761.50 km
- w tym teren: 64454.10 km
- teren procentowo: 36.26 %
- v średnia: 22.68 km/h
- czas: 324d 18h 52m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m
Kategorie
-
Bike Maraton - 38
bikestatsowe zawody - 8
CX - 7
do 100 km - 1125
do 50 km - 1215
do/z pracy - 277
dron - 60
dzień wyścigowy - 249
Etapówki MTB - 31
Festive 500 - 47
Gogol MTB - 62
Kaczmarek Electric - 21
maratony - 178
MTB Marathon - 31
na orientację - 6
nocne - 287
podium, te szerokie też - 36
podsumowanie - 10
pomiar czasu - 66
ponad 100 km - 233
ponad 200 km - 28
ponad 300 km - 4
poza PL - 91
Solid MTB - 30
sprzęt - 45
szoska - 439
Uphill race - 8
w górach - 299
w roli kibica - 10
w towarzystwie - 389
wyprawy - 62
wysokie szczyty - 34
XC - 32
z przyczepką - 4
-
Moja stajnia
w użyciu
Orbea Oiz M20
Black Peak
Canyon Endurace
Scott Scale 740
Sztywna Biria
archiwum
Accent Peak 29
TREK 8500
Kross Action
pechowe accenty
Accent Tormenta 1 - skradziony
Accent Tormenta 2 - skradziony
Accent Tormenta 3 - skasowany
Archiwum
2023
2022
2021
2020
2019
2018
2017
2016
2015
2014
2013
2012
2011
2010
2009
2008
-
2024, Listopad - 6 - 13
2024, Październik - 9 - 21
2024, Wrzesień - 10 - 18
2024, Sierpień - 12 - 20
2024, Lipiec - 14 - 30
2024, Czerwiec - 18 - 40
2024, Maj - 10 - 24
2024, Kwiecień - 15 - 37
2024, Marzec - 12 - 29
2024, Luty - 9 - 27
2024, Styczeń - 9 - 25
2023, Grudzień - 12 - 34
2023, Listopad - 10 - 33
2023, Październik - 9 - 27
2023, Wrzesień - 11 - 28
2023, Sierpień - 8 - 16
2023, Lipiec - 16 - 43
2023, Czerwiec - 11 - 27
2023, Maj - 17 - 36
2023, Kwiecień - 12 - 45
2023, Marzec - 6 - 16
2023, Luty - 8 - 32
2023, Styczeń - 8 - 26
2022, Grudzień - 8 - 20
2022, Listopad - 8 - 25
2022, Październik - 9 - 31
2022, Wrzesień - 12 - 16
2022, Sierpień - 10 - 24
2022, Lipiec - 16 - 37
2022, Czerwiec - 12 - 26
2022, Maj - 16 - 32
2022, Kwiecień - 14 - 49
2022, Marzec - 9 - 30
2022, Luty - 8 - 18
2022, Styczeń - 10 - 27
2021, Grudzień - 10 - 25
2021, Listopad - 11 - 29
2021, Październik - 12 - 35
2021, Wrzesień - 15 - 30
2021, Sierpień - 16 - 24
2021, Lipiec - 20 - 34
2021, Czerwiec - 19 - 42
2021, Maj - 15 - 34
2021, Kwiecień - 15 - 30
2021, Marzec - 12 - 35
2021, Luty - 11 - 32
2021, Styczeń - 13 - 42
2020, Grudzień - 17 - 37
2020, Listopad - 13 - 51
2020, Październik - 14 - 40
2020, Wrzesień - 19 - 33
2020, Sierpień - 20 - 42
2020, Lipiec - 25 - 65
2020, Czerwiec - 21 - 77
2020, Maj - 21 - 75
2020, Kwiecień - 14 - 60
2020, Marzec - 7 - 21
2020, Luty - 15 - 34
2020, Styczeń - 13 - 46
2019, Grudzień - 20 - 76
2019, Listopad - 14 - 50
2019, Październik - 13 - 44
2019, Wrzesień - 24 - 46
2019, Sierpień - 23 - 25
2019, Lipiec - 23 - 31
2019, Czerwiec - 26 - 42
2019, Maj - 25 - 58
2019, Kwiecień - 24 - 75
2019, Marzec - 18 - 56
2019, Luty - 16 - 45
2019, Styczeń - 15 - 53
2018, Grudzień - 18 - 68
2018, Listopad - 10 - 36
2018, Październik - 20 - 42
2018, Wrzesień - 31 - 67
2018, Sierpień - 21 - 82
2018, Lipiec - 18 - 58
2018, Czerwiec - 14 - 55
2018, Maj - 19 - 55
2018, Kwiecień - 18 - 68
2018, Marzec - 14 - 55
2018, Luty - 10 - 52
2018, Styczeń - 10 - 52
2017, Grudzień - 10 - 42
2017, Listopad - 7 - 44
2017, Październik - 10 - 43
2017, Wrzesień - 17 - 46
2017, Sierpień - 19 - 43
2017, Lipiec - 19 - 83
2017, Czerwiec - 17 - 42
2017, Maj - 21 - 60
2017, Kwiecień - 19 - 47
2017, Marzec - 15 - 38
2017, Luty - 13 - 32
2017, Styczeń - 14 - 47
2016, Grudzień - 9 - 14
2016, Listopad - 9 - 24
2016, Październik - 14 - 19
2016, Wrzesień - 14 - 66
2016, Sierpień - 16 - 24
2016, Lipiec - 21 - 41
2016, Czerwiec - 15 - 26
2016, Maj - 24 - 77
2016, Kwiecień - 18 - 47
2016, Marzec - 18 - 42
2016, Luty - 13 - 26
2016, Styczeń - 14 - 39
2015, Grudzień - 14 - 72
2015, Listopad - 8 - 26
2015, Październik - 8 - 23
2015, Wrzesień - 12 - 27
2015, Sierpień - 18 - 31
2015, Lipiec - 16 - 59
2015, Czerwiec - 21 - 72
2015, Maj - 21 - 53
2015, Kwiecień - 20 - 88
2015, Marzec - 19 - 88
2015, Luty - 16 - 59
2015, Styczeń - 15 - 59
2014, Grudzień - 11 - 60
2014, Listopad - 19 - 34
2014, Październik - 12 - 22
2014, Wrzesień - 17 - 37
2014, Sierpień - 18 - 31
2014, Lipiec - 22 - 93
2014, Czerwiec - 18 - 73
2014, Maj - 16 - 76
2014, Kwiecień - 21 - 77
2014, Marzec - 20 - 73
2014, Luty - 16 - 80
2014, Styczeń - 7 - 31
2013, Grudzień - 18 - 87
2013, Listopad - 13 - 78
2013, Październik - 15 - 60
2013, Wrzesień - 16 - 65
2013, Sierpień - 15 - 76
2013, Lipiec - 26 - 161
2013, Czerwiec - 21 - 121
2013, Maj - 20 - 102
2013, Kwiecień - 20 - 116
2013, Marzec - 18 - 117
2013, Luty - 15 - 125
2013, Styczeń - 12 - 92
2012, Grudzień - 20 - 106
2012, Listopad - 10 - 82
2012, Październik - 13 - 46
2012, Wrzesień - 17 - 94
2012, Sierpień - 16 - 99
2012, Lipiec - 23 - 113
2012, Czerwiec - 17 - 97
2012, Maj - 18 - 61
2012, Kwiecień - 20 - 132
2012, Marzec - 20 - 130
2012, Luty - 9 - 57
2012, Styczeń - 10 - 55
2011, Grudzień - 11 - 84
2011, Listopad - 12 - 96
2011, Październik - 20 - 127
2011, Wrzesień - 17 - 170
2011, Sierpień - 23 - 109
2011, Lipiec - 11 - 116
2011, Czerwiec - 3 - 154
2011, Maj - 24 - 186
2011, Kwiecień - 15 - 255
2011, Marzec - 24 - 213
2011, Luty - 26 - 187
2011, Styczeń - 18 - 199
2010, Grudzień - 19 - 173
2010, Listopad - 13 - 106
2010, Październik - 14 - 118
2010, Wrzesień - 15 - 192
2010, Sierpień - 25 - 209
2010, Lipiec - 27 - 126
2010, Czerwiec - 28 - 191
2010, Maj - 20 - 255
2010, Kwiecień - 24 - 220
2010, Marzec - 18 - 196
2010, Luty - 9 - 138
2010, Styczeń - 11 - 134
2009, Grudzień - 12 - 142
2009, Listopad - 11 - 128
2009, Październik - 8 - 93
2009, Wrzesień - 24 - 158
2009, Sierpień - 22 - 118
2009, Lipiec - 19 - 143
2009, Czerwiec - 20 - 94
2009, Maj - 19 - 170
2009, Kwiecień - 25 - 178
2009, Marzec - 14 - 137
2009, Luty - 7 - 50
2009, Styczeń - 11 - 96
2008, Grudzień - 11 - 131
2008, Listopad - 13 - 56
2008, Październik - 17 - 64
2008, Wrzesień - 17 - 62
2008, Sierpień - 21 - 78
2008, Lipiec - 18 - 39
2008, Czerwiec - 24 - 74
2008, Maj - 15 - 23
2008, Kwiecień - 7 - 40
2008, Marzec - 6 - 14
Wpisy archiwalne w kategorii
ponad 200 km
Dystans całkowity: | 6241.82 km (w terenie 942.00 km; 15.09%) |
Czas w ruchu: | 265:09 |
Średnia prędkość: | 23.54 km/h |
Maksymalna prędkość: | 75.31 km/h |
Suma podjazdów: | 4671 m |
Liczba aktywności: | 28 |
Średnio na aktywność: | 222.92 km i 9h 28m |
Więcej statystyk |
Niedziela, 21 października 2012 • dodano: 21.10.2012 | Komentarze 13
Kolejne i moje piąte starcie z Pierścieniem Poznańskim.
Jakiś czas temu Paulina rozesłała info że szuka chętnych na ring.
Pierwotnie jazda miała odbyć się tydzień temu ale wtedy chętnych było malutko i postanowiliśmy przełożyć wypad i ostatecznie na miejscu zbiórki zjawiło się czterech osobników - Iga, jacgol, JPbike i toadi69.
Zaraz, zaraz ... zanim dojechałem do Strzeszynka na wspólny początek trasy to najpierw zbudziłem się o 5:20, zjadłem michę makaronu i okazało się że nie przyjrzałem się dobrze warunkom panującym na zewnątrz, a odziany byłem jedynie w krótki strój z długim podkoszulkiem, krótkie rękawiczki, buff na głowę, rękawki i nogawki. Mimo gęstej mgły i temperatury początkowo w okolicach 5 stopni, w późniejszym czasie 10 stopni dałem radę w takim stroju przejechać dwusetkę i to bez wyziębienia.
Jadąc do Strzeszynka przez jeszcze uśpiony Poznań, w takiej mgle moja przednia lampka z nowiutkimi bateryjkami dawała snop światła jak miecz świetlny :)
Październikowy wczesny poranek w Strzeszynku© JPbike
Jako pierwszy, o 6:55 zjawiłem się ja, następnie Iga, jacgol i w końcu toadi69.
Start o 7:40, kierunek jazdy - zgodnie z ruchem wskazówek zegara.
Początkowo w takich mocno mglistych warunkach żeśmy się poruszali ...© JPbike
Okulary trzeba było zdjąć, a napęd oblepiało takie świństwo© JPbike
W Puszczy Zielonka piękna jesień, przejrzystość odrobinę się poprawiła© JPbike
Za Dąbrówką Kościelną zgodnie z planem, z naprzeciwka wyłoniły się znajome twarze - JoannaZygmunta, seba284 i z3waza i tak dalej kręciliśmy wspólnie w rejon okolic Promna.
Miłe spotkanie w lesie. Ekipa chwilowo wzrosła do 7 sztuk :)© JPbike
Asia i Sebastian jadą. W tle mgła prawie jak mleko© JPbike
Przejazd przez klimatyczną jesień© JPbike
Tutaj, w oczekiwaniu na Asię i Sebę rozdzieliliśmy się z Marcinem© JPbike
W Kostrzynie postój przy sklepie i myk dalej bo zimno i trzeba się grzać ruchem :)
Myk, myk przez nadwarciański most na południu© JPbike
Na krzyżówce przed Mosiną przypadkowo spotkaliśmy blooma na swojej szosówce.
Spotkanie z Tomkiem. Humory dopisują :)© JPbike
Natomiast podjazd na Osową Górę wziąłem na maxa i wygrałem "premię górską" ;)
Tak się zdobywa szczyty podjazdów w wykonaniu JPbike'a :)© JPbike
Iga na całej trasie nieźle dawała radę !© JPbike
WPN nas kocha bo ... wyszło słońce !© JPbike
Po wyjechaniu z mojego terenu znowu mgła wróciła.
W Stęszewie drugi postój przy sklepie i przypadkowo natrafiliśmy na pokaz oldtimerów.
Ci właściciele pięknych bryczek mają pasję :)© JPbike
Ledwo co minęliśmy Stęszew, z tu niespodziewanie na poboczu pojawiła się sylwetka rowerzysty ze znajomą mi koszulką. Okazało się że to Jurek57, który właśnie łatał kapcioszka :) Pomogliśmy.
Jurek to świetny facet !© JPbike
Większość ostatnich kilometrów przebiegła w takich mglistych warunkach© JPbike
To już w Strzeszynku. Kolejny raz ring pokonany i czas przybić piątkę :)© JPbike
Do domu zajechałem na krótko przed 18 i dzięki temu całe niedzielne październikowe widno, chociaż mgliste zostało na maxa wykorzystane z pasją - LUBIĘ TO !
No i dzisiejszego dnia trochę się posypało liczb wartych odnotowania :)
- przejechałem z BS ponad 50000 km
- to już moja 18 dwusetka i szósta w tym sezonie
- rekord jazdy we mgle pobity (prawie cały czas)
Wielkie dzięki zarówno moim towarzyszom, daliście radę pokonać Pierścień w taką nieciekawą pogodę, jak i wszystkim napotkanym na trasie za miłe chwile :)
Przewyższenie - 1049 m (troszeczkę zawyżone bo mój licznik jest głupi :))
Kategoria ponad 200 km, w towarzystwie
Środa, 26 września 2012 • dodano: 27.09.2012 | Komentarze 15
Wrześniowy urlop w górach – dzień kulminacyjny :)
W końcu mam na koncie dwusetkę z porządnymi górkami i prawie 4 km w pionie !
Jakiś czas temu przeglądając blogi natrafiłem właśnie na kolejną górę, na którą można wjechać rowerem bez ograniczeń i leżącą w środkowej części Słowacji, w Tatrach Niżnych - Kralovą Holę (Królewska Hala), która mierzy imponujące 1946 m.n.p.m.
Wiadomo jak to ze mną bywa - prędzej czy później nadejdzie dzień by ją zdobyć :)
Plan był taki – wystartować spod granicy w Łysej Polanie, zdobyć szczyt i wrócić tą samą trasą.
Dzień zaczął się pobudką o 6 rano ...© JPbike
Dojazd autem z Istebnej do Łysej Polany (ponad 160 km) zajął nam około 3 godzin.
Parking (20 zł !) przed szlakiem na Morskie Oko wypełnił się do ostatniego miejsca© JPbike
Na trasę ruszyliśmy o 10:30. Żadnej mapy nie miałem, tylko wydrukowane fragmenty.
Od razu po wjechaniu do Słowacji zaskoczył nas spokój, dobry asfalcik, wspaniała przestrzeń, wokół same góry i znikoma ilość turystów, a u nas tłok i pełna komercja w rejonie Tatr.
Widać ... sama przyjemnosć :)© JPbike
Na wysokości około 1000 m. Nie ma to jak jazda wśród gór :)© JPbike
Słowackie Tatry również są piękne !© JPbike
Ten szczyt to Łomnica (2634 m) :)© JPbike
Spory kawał drogi jechaliśmy trasą Tatry Tour. Kiedyś się skuszę ... :)© JPbike
Długi i prosty zjazd do Popradu. Wiało strasznie z boku ...© JPbike
Pozazdrościć takiego widoku mieszkańcom Popradu :)© JPbike
Jazda wśród kolejnych górek i przełęczy ...© JPbike
Jedna z wielu przerw na uzupełnienie energii© JPbike
To już pełen górski konkret !© JPbike
Jak to w górach bywa - pogoda często się zmienia© JPbike
Ciekawy wiadukt kolejowy© JPbike
Na południowym krańcu trasy pierwsze spojrzenie na cel. Szczyt niestety spowity w chmurach© JPbike
Miasteczko Sumiac - właśnie od tędy zaczyna się właściwy atak na szczyt© JPbike
No ... :)© JPbike
Początkowo jakieś 5 km jedzie się po dobrym szuterku do góry© JPbike
Na wysokości ok 1300 m. Powoli zbliżamy się do chmur :)© JPbike
Na 1450 m zaczyna się stary asfalt z barierkami by nie spaść w dół© JPbike
Nie dziwcie się że na CAŁEJ trasie ani razu nie odwiedziliśmy słowackiego sklepu :)© JPbike
Tutaj wysokość Śnieżki została pokonana :)© JPbike
Końcówka podjazdu na wysokości 1800 m. Szczyt z budynkiem spowity chmurami© JPbike
To już przedostatnia serpentyna. Zaczyna strasznie wiać ...© JPbike
Upragniony cel osiągnięty ! :)© JPbike
Na szczycie huragan taki że omal nas nie zdmuchnęło !© JPbike
Jak mocno hulał wind ? Właśnie TAK !© JPbike
Rekord wysokości pobity ! Wyżej to już tylko w ALPY :)© JPbike
Tylko tutaj można było wytrzymać huragan i odpocząć. Temperatura na górze spadła do 8 stopni© JPbike
Na szczyt udało się wjechać na krótko przed 18-tą, mając 107 km i ok 2500 m w pionie.
Najcięższy jest oczywiście ostatni podjazd - 12 km i ok 1200 m przewyższenia.
Na szczycie znajduje się budynek przekażnikowy TV z wieżą© JPbike
Wracamy w dół. Jeszcze jedno spojrzenie na szczyt i długi downhill :)© JPbike
Czegoś takiego jeszcze nie widziałem :)© JPbike
Po zjechaniu temperatura skoczyła do 17 stopni, ściemniło się, zakładamy lampki i myk w drogę powrotną© JPbike
Podczas drogi powrotnej jazda przebiegła w świetle księżyca i fantastycznych zarysów gór, szczególnie jak się przejeżdżało w rejonie Tatr.
Na trasie jedyną awarią było złapanie laczka u mnie w banalnym miejscu - na rondzie w Popradzie :)
W końcu, strasznie zmęczeni, ale szczęśliwi doturlaliśmy do zaparkowanego auta na krótko przed północą i czekała nas jeszcze prawie 3 godzinna jazda autem do noclegowni, do której dojechaliśmy o 3 w nocy, a spać żeśmy poszli o 4.
W sumie 21 godzin w podróży !
Cała jazda przez 10 przełęczy (chyba, bo nie liczyłem przez te widoczki :)) to było istne hardcore ! Ale warto było !
Podczas jazdy i po zrealizowaniu hardcorowej wycieczki wielokrotnie się zastanawialiśmy, czy my jeszcze jesteśmy normalni i czy nie przyda nam się leczenie :D
Fotorelacja Jarka - KLIK.
Łysa Polana (PL-SK) - Tatranska Javorina - Zdlar - Tatranska Kotlina - Tatranska Lomnica - Stary Smokovec - Poprad - Hranovnica - Vernar - Telgart - Sumiac - Kralova Hola - ... powrót tą samą trasą
Przewyższenie – 3932 m !
Kategoria ponad 200 km, poza PL, w górach, w towarzystwie, wysokie szczyty
Niedziela, 2 września 2012 • dodano: 02.09.2012 | Komentarze 11
Czwarte starcie z Pierścieniem Poznańskim, trzecie wraz z Drogbasem.
Start spod domu o 7:30, a wspólna jazda od 8, poczynając od Strzeszynka.
Kierunek jazdy - zgodnie z ruchem wskazówek zegara.
Początkowe kilometry przebiegły w mniej lub bardziej gęstej mgle.
Pierwszy krótki postoik w Murowanej Goślinie, zdziwiłem się na widok kapiącego potu od twarzy Jarka - tempo faktycznie ostre narzuciliśmy.
Może uda się pobić nasz dotychczasowy rekord avs Pierścienia (26.66 km/h w moim przypadku).
Mknąc przez Puszczę Zielonkę mielismy fajne leśno-jesienne wrażenia zapachowe.
Drugi postój, na batoniki, banany i takie tam bo śniadanie miałem słabe, żeśmy zrobili w budce w Hucisce i wpadłem na pomysł - zadzwonimy do z3wazy i tak zagadaliśmy się na spotkanie nad Jeziorem Dębiniec.
Pomykając dalej po starych betonowych płytach Jarek przede mną pochwalił się że był lepszy ode mnie w golonkowej Murowanej Goślinie, a ja na to - "czekaj, ja Ci jeszcze pokażę" ;) Po tym sporo śmiechu i ... prędkość wzrosła :)
Po dojechaniu na umówione miejsce zauroczyła nas czyściutka woda w jeziorze.
Troszeczkę tam poczekaliśmy na Asię i Marcina z córkami.
A Ci wspaniali teamowi znajomi zafundowali nam złocisty napój, który chodził po mojej głowie od ponad godziny :)
Na miejscu trochę wesołej gadki i zostaliśmy zaproszeni do Pobiedzisk na kawę. Oczywiście skorzystaliśmy :)
W stajni Asi i Marcina stało mnóstwo rumaków, przy okazji ręcznie zważyłem karbonową szosówkę JoannyZygmunty - waga piórkowa robi wrażenie ! No i przejechałem się :)
Trochę czasu wtedy zleciało, ważne że były to miło spędzone chwile !
Pora ruszyć dalej, częściowo poza trasą Pierścienia. W Kostrzynie przez słabe oznakowanie tradycyjnie zgubiliśmy szlak, który udało się odnaleźć po nadłożeniu części asfaltowej szosy.
W Tulcach znów mała zgubka i nawrotka, na szczęście ostatnia.
Dalsza jazda do Kórnika przebiegła spoko i szybko. W miasteczku, gdzie znajduje się sławny zamek zrobiliśmy zakupy z piwem w roli głównej. Browar został spożyty w wyjątkowym miejscu - w zacumowanej łódce.
Przez wygodne i przyjemne warunki odpoczynku znowu sporo czasu zleciało :)
Kolejne napieranie południowym krańcem trasy. Nadal ostro i ze zmianami co 2 km.
Na odcinku Rogalin - Rogalinek zaskoczył nas rowerzysta na trekkingu i w zwykłym stroju, po wyprzedzeniu usiadł nam na kole i mimo zwiększenia tempa utrzymał się do końca. Skubaniec !
I tak wymęczeni mocnym deptaniem w korby zarządziliśmy postój przed Mosiną, wtedy miałem na liczniku 140 km i dobrą średnią - 27.98 km/h :)
W Mosinie zakup izotoników i przypadkowo spotkałem dawno nie widzianą Ankę, trochę pogadaliśmy.
No, jeszcze przed Mosiną zarówno mi, jak i Drogbasowi zaczęły odzywać się nogi, a konkretnie moc zanikała na podjazdach. Cóż, przyczyn tego stanu rzeczy jest kilka.
Podjazd na Osową Górę poszedł słabo. Na szczycie znów przerwa, by spożyć izo.
Przejazd przez WPN spoko, chociaż z siłowego kręcenia jazda stopniowo zamieniała się w poruszanie siłą woli i można było się pożegnać z pierścieniowym rekordem avs. Dodatkowo sprawę mocno utrudniała nieźle pofałdowana rzeźba terenu. Przy Źródełku Żarnowiec kolejny stop i coraz gorzej wyglądaliśmy ;)
I w takim słabym stanie jakoś doturlaliśmy do Kiekrza, gdzie zaczynaliśmy Pierścień.
Wraz z bonusowymi km do Pobiedzisk i błądzeniem na wschodzie - wyszło 177 km.
W Kiekrzu za kolejne wspólne pokonanie Pierścienia przybiliśmy piątkę i została zakupiona ostatnia porcja browara, który został wchłonięty tradycyjnie w dobrym miejscu, tym razem na pomoście w Strzeszynku.
A tam fajne barwy zachodu słońca. Była wtedy godzina 19.
Stamtąd wracałem już sam przy zapadających ciemnościach i już na resztkach mocy w nogach przekroczyłem domowy próg o 20:15.
Była to dla mnie czwarta dwusetka strzelona w przeciągu miesiąca i 16 w rowerowym życiorysie.
Nie wiem jakim cudem udało się uzyskać niezłą średnią jak na brak mocy w końcówce i urozmaiconą trasę Pierścienia :)
Jakieś tam fotki może będą. Swojego aparatu foto nie brałem, dostał wolne :)
Przewyższenie - 960 m
Kategoria ponad 200 km, w towarzystwie
Niedziela, 26 sierpnia 2012 • dodano: 27.08.2012 | Komentarze 17
No ... w komentarzach u Młynarza zobowiązałem się że walnę dwusetkę z tytułową dedykacją dla ślicznej dziewczynki - Kornelii :)
Wystartowałem krótko po 15, zakładając że dotrę do domu przed północą.
Nie napiszę że kierunek wiatru miałem bardzo dobry. Oj, długo czekałem na taką okazję :)
Początkowo, przez pierwsze 25 km towarzyszył mi Jurek, który zdecydował dojechać rowerem do Zielonej Góry i stamtąd wrócić pociągiem do Buku.
Trochę pofałdowana Ziemia Lubuska. Fajnie się pomykało :)© JPbike
Zabytkowe zabudowania z murem obronnym w Kożuchowie© JPbike
Nadodrzański most w Nowej Soli© JPbike
Słońce coraz niżej, chłodniej, pora założyć rękawki i MYK© JPbike
Romantycznego zachodu słońca nie bedzie, szkoda ...© JPbike
Z cyklu Płaska Wielkopolska. Tędy napierałem tak pod 35 km/h :)© JPbike
Pałac w Gościeszynie. Myślałem że iluminacji nie bedzie, a tu proszę :)© JPbike
Nawet wiatraki ładnie iluminują :) Ten jest w Grodzisku Wielkopolskim© JPbike
W sumie świetną dwusetkę wykonałem, do domu dotarłem o 23:35 :)
Najfajniejsza okazała się jazda po pofałdowanej Ziemi Lubuskiej i nocne napieranie od 22-tej w nocy (znikomy ruch :))
No ... by wyszedł dystans 200 km - trzeba było troszkę dokręcać, na przykład dwukrotnie wydłużałem trasę bocznymi drogami, a na pustych i oświetlonych rondach robiłem szybkie kółka wokół :)
Wielkie podziękowania dla Kornelii, Asiczki, Piotrka i Jurka za wspaniałe dwa dni !
Kategoria nocne, ponad 200 km
Sobota, 25 sierpnia 2012 • dodano: 27.08.2012 | Komentarze 9
Bardzo chciałem się wybrać rowerem do rowerowych przyjaciół - Asiczki i Piotrka.
Szczególnie zależało mi na osobistym poznaniu ich wspaniałej córeczki - Kornelii :)
Wieści o moim wypadzie musiały się rozejść bo dość szybko znalazł się chętny towarzysz, mieszkaniec Buku - Jurek :)
Po typowo maratonowym śniadaniu wystartowałem spod domu o 6 rano, mając mgliste i bezwietrzne klimaty z bardzo dobrą temperaturą do jazdy, ponad 15 stopni.
Troszkę mglisty poranek w drodze do Buku© JPbike
Bikestatowicze Jurek57 i JPbike© JPbike
Pałac w Wąsowie© JPbike
Jurek napiera :)© JPbike
W miarę upływu czasu i kolejnych kilometrów zaczynało się wypogadzać i można było zdjąć rękawki.
Jeden z wielu zabtykowych parowozów w Wolsztynie© JPbike
Po przekroczeniu granicy Wielkopolski z Lubuskim Jurkowi stopniowo zaczynały dawać we znaki upływające kilometry i niesprzyjający wiaterek. Od tego momentu postojów zarówno przy sklepach, jak i byle gdzie mieliśmy sporo.
Postanowiłem swojego towarzysza motywować do dalszej jazdy i się udało :)
Ciężkich momentów dla Jurka nie brakło, dwa razy zastanawiałem się czy nie ściągnąć wozu technicznego z Lubska :)
Jedzie bardzo dzielny facet !© JPbike
Jurek zapragnął Odrę przekroczyć promem, więc ...© JPbike
No to mamy fajny rejs :)© JPbike
Najprawdziwsze podjazdy też się zdarzały© JPbike
Pałac w Zaborze© JPbike
Jurek w barwach Szwajcarii szuka grzybów w lubuskim lesie :)© JPbike
Nie obyło się bez terenu. Trochę tam pobłądziliśmy :)© JPbike
Jazdy po świeżutkiej obwodnicy nie zabrakło. Tutaj mieliśmy pod górkę i pod wiatr© JPbike
Jeden w wielu postojów rozciągających :)© JPbike
W pewnym momencie, jak Jurek kupował w sklepie kolejne litry picia wysłałem smsa do Piotrka:
"Jurek heroicznie walczy by dojechać do celu"
Mlynarz na to - "To prawdziwy bohater :D"
W końcu, kilkanaście km przed Lubskiem z przeciwka nadjechał Młynarz i od razu zafundował nam zimne piwo !
To chyba Jurka uratowało i widać było jak się cieszył :)
Radosna chwila ! Piwo poszło jak woda :)© JPbike
To już ostatnia długa prosta. Dawaj Jurek !© JPbike
Do celu dojechaliśmy o 19:35 i tam powitanie z Kornelią i Asiczką :)
Wujek Jacek - "cześć, jestem wujkiem Jackiem"
Kornelia - :) (śliczny uśmiech)
Wujek Jacek - "jak podrośniesz to pojeździmy po górkach"
Kornelia - :))))))) (szeroki i prześliczny uśmiech)
Wieczór i część nocy a jakże miło zleciała :)
Czas na głębokie pokłony dla BOHATERA Jurka :)© JPbike
Kategoria ponad 200 km, w towarzystwie
Sobota, 4 sierpnia 2012 • dodano: 05.08.2012 | Komentarze 26
Trend wycieczek BS-owiczów nad morze trwa !
A tak na serio to wystarczyło spojrzenie na ultra krótki wpis u Marc'a i od razu zrodził się w mojej głowie szalony pomysł, czyli wystartujemy dokładnie o północy i po dotarciu nad Bałtyk zapadnie decyzja czy kręcimy dalej i przy tym fajnie byłoby pobić kilometrowe rekordy życiowe.
Zbiórka nastąpiła na krótko przed północą na Rondzie Obornickim.
Ku mojemu zdumieniu zjawiło się aż siedem wariatów chętnych na takie szaleństwa :)
Ekipa ProGoggli gotowa do nocno-porannej jazdy© JPbike
Skład ekipy: Marek, Jacek, Zbyszek, Mariusz, Marcin, Jarek i ja.
Wszyscy przyjechali na szosach, Zbyszek na góralu z szosowymi kółkami, a ja na sztywnym góralu z oponkami semi 2".
No to mam pozamiatane !
Pomysłodawca trasy© JPbike
Jak widać, zamiast bukłaka zamontowałem do siodełka dodatkowy koszyk na dwa bidony, a to dlatego by ręcznik upchać do plecaka, wiadomo ... plażowanie :)
No to jazda. Dokładnie o północy nastąpił start.
Od razu szosoni spowodowali ostre tempo - grubo ponad 30 km/h.
Godzina 2:12. Postój w Czarnkowie na nadnoteckim moście© JPbike
W sumie nocny odcinek przebiegł pod dyktando ciągle mocnego napierania.
Po drodze mieliśmy mnóstwo mniej i bardziej gęstych mglistych klimatów, przez dłuższy czas kręciliśmy bez okularów.
W Trzciance Jacgol który musiał wracać i toadi69 odłączyli od nas i wyruszyli w drogę powrotną.
I tak pozostała piątka ruszyła dalej, ze zmianami nadal ostro napierając.
Godzina 4:54. Słaba fotka, a to przez szalone tempo i mgłę.© JPbike
Ruiny Zamku Drahim© JPbike
Po przekroczeniu 150 km zacząłem odstawać szalonym szosonom, przy tym spojrzałem na średnią - 31.2 km/h !
Podjazd za Połczynem Zdrój. Wypogodziło się :)© JPbike
Przerwa na izobroniki, jakieś 40-50 km przed Bałtykiem© JPbike
Cel osiągnięty !© JPbike
No tak - chłopaki uciekają z nadmorskiego kadru :)© JPbike
Najważniejsza fotka w relacji :)© JPbike
Klosiu nawet sobie pojeżdził szosówką po plaży :)© JPbike
Na kołobrzeskiej promenadzie© JPbike
Po nadmorskim lansiku pora coś zjeść i wypić piwo.
Przez szalone tempo sporo sił mi ubyło i zdecydowałem dalej nie katować się.
Jarekdrogbas również zdecydował z Kołobrzegu wracać pociągiem.
A pozostała trójka - klosiu, Marc i z3waza udali się dalej, zresztą opiszą na swoich blogach.
Czas na opalanko i Bosmana :)© JPbike
Lans na kołobrzeskiej przystani© JPbike
Po kilku godzinach plażowania i lansiku, przed 18 skład ruszył i do Pyrlandii dotarliśmy przed 23.
POZNAŃ - Suchy Las - Złotniki - Chludowo - Ocieszyn - Oborniki - Dąbrówka Leśna - Ludomy - Połajewo - Przybychowo - Huta - Czarnków - Kuźnica Carnkowska - Trzcianka - Niekursko - Gostomia - Wałcz - Golce - Iłowiec - Machliny - Broczyno - Czaplinek - Stare Drawsko - Połczyn Zdrój - Bolkowo - Tychówko - Wygoda - Białogard - Karlino - Wrzosowo - Dygowo - KOŁOBRZEG
Kategoria ponad 200 km, w towarzystwie, nocne
Sobota, 22 października 2011 • dodano: 22.10.2011 | Komentarze 23
Jakiś czas temu wpadłem na pomysł przejechania ponad 200 km najpierw Zachodnim Szlakiem Nadwarciańskim i powrót Szlakiem Stu Jezior, jako ciekawą alternatywę dla Pierścienia Dookoła Poznania - teraz, po zrealizowaniu trasy, chociaż nie całkowitej napiszę że pomysł był trefny.
W końcu skompletowałem chętnych na takowe wyzwanie - ostatecznie na miejscu spotkania zjawiło się trzech zatwardziałych Gigowców - klosiu i mlodzik, oraz oczywiście JA :)
Wszystko zaczęło się ciężkim dla mnie zbudzeniem o 7 rano i wyskokiem z ciepłego wyrka, po czym posiliłem się michą makaronu, bananem oraz kawą. Chłodno było, kilka stopni, sporo przejaśnień - ubrany byłem na temperaturę w okolicach 10 stopni plus buff na szyję - przydał się w częściowym zakrywaniu twarzy na zimną końcówkę trasy. Po spotkaniu na Cytadeli z kumplami ruszyliśmy wspólnie przed 9 i jazda na nadwarciański szlak, po drodze zaliczyłem głupią glebkę przy prędkości niższej od ludzkiego chodu :)
Tempo dość ostre - pewnie okres roztrenowania to dla nas jakaś ściema - widocznie każdy z nas chce ... jeździć ! :)
Po wyjechaniu na asfalt prowadzący do Obrzycka nastąpiła wzorowa jazda ze zmianami co 1 km. Przy starym wiadukcie za Stobnicą urządziliśmy dłuższą przerwę i popas. Odcinek za Obrzyckiem aż do krańca naszej trasy to nowo poznawany najpierw spory teren, później asfalt. We Wronkach wizyta w sklepie spożywczym - kefir i baterie do aparatu kupiłem. Po dojechaniu do Chojna była w planach atrakcja - przeprawa promem, niestety nieczynny :( Za to alternatywa, czyli żółty szlak okazał się fajny i pagórkowaty, czasem wymagający jak na michałkowym maratonie :) W Sierakowie popas i jazda w drogę powrotną. Początkowo w planach było dotarcie do Międzychodu - wszyscy trzej z tego pomysłu zrezygnowaliśmy, słusznie, bo chłodnawa część dnia się zbliżała. Przez Chrzypsko Wielkie dokręciliśmy podjazdem dnia (tradycyjnie pocisnąłem :)) na punkt widokowy w Łężeczkach, gdzie był najdłuższy postój z dodatkiem browarka. Dalsza jazda przebiegła znanym mi częściowo Szlakiem Stu Jezior, na którym tempo było niższe, choć wciąż z przyzwoitymi prędkościami. Po 150 km coraz bardziej czułem nogi i narastające zmęczenie. W Pamiątkowie wypita puszka Coca-Coli częściowo mi dodała sił. Po dojechaniu do Rokietnicy pora na założenie lampek - w moim przypadku czołówkę. Na odcinku Strzeszynek - Rusałka, w ciemnościach pękła mi dwunasta w życiorysie dwusetka :) Wtedy byłem już w 90% zmęczony i ujechany. Nad Rusałką odłączyłem od klosia i mlodzika - i tak do domu wróciłem już spacerowym tempem o 19.
Dzięki chłopaki, daliśmy radę i do następnej dwusetki :)
Muzeum Uzbrojenia na poznańskiej Cytadeli. Stąd wspólnie ruszyliśmy© JPbike
Od razu ostro ! Miałem spore problemy z załapaniem ostrości :)© JPbike
Moje ulubione zajęcie - uciekanie na maxa na podjazdach i fotka na górze :D© JPbike
Terenu było dużo ...© JPbike
Na asfalciaku Łukowo - Obrzycko zmiany były wzorowe© JPbike
Dobijamy do atrakcji - stary wiadukt kolejowy w Brączewie© JPbike
Podejścia po niepodjeżdżalnej skarpie nie zabrakło :)© JPbike
Kompletny skład nadwarciańskich dwusetkowców :)© JPbike
Wiadukt zwiedziliśmy niemal z każdej strony :)© JPbike
Piękny nadwarciański krajobraz widziany z perspektywy rowerzysty :)© JPbike
Dojechaliśmy do promu w Chojnie, tylko gdzie kapitan ?© JPbike
Prom nie działał, więc wybraliśmy żółty szlak - całkiem fajny© JPbike
Chociaż momentami było ciężko ...© JPbike
Przerwa w Sierakowie, na Rynku. W oddali krwiobus© JPbike
Jesienny klosiu na podjeżdzie :)© JPbike
Mlodzik :)© JPbike
Przerwa w widokowym miejscu, w Łężeczkach© JPbike
Browara nie zabrakło - klosiu pije :)© JPbike
Żeby nie było - ja też piłem, NA ZDROWIE !© JPbike
Póżnopopołudniowy teren powrotny© JPbike
Slalomu specjalnego między pachołkami nie brakowało :)© JPbike
Kategoria ponad 200 km, w towarzystwie
Poniedziałek, 25 kwietnia 2011 • dodano: 25.04.2011 | Komentarze 36
Przygotowując się do maratonu w Złotym Stoku postanowiłem z Jarkiem walnąć w lany poniedziałek mocno urozmaicony Pierścień Poznański i to mocnym tempem !
Dla mnie było to trzecie starcie z ringiem, a drugie wraz z Drogbasem.
Kierunek jazdy - przeciwnie do ruchu wskazówek zegara, poczynając od Kiekrza.
Już po ruszeniu spod domu o 7:30, mając pochmurną pogodę i jakieś 12 stopni stwierdziłem że prędkościomierz nie działa - zapomniałem ustawić magnes, a to dlatego że Trekiem nie jeździłem od maratonu w Murowanej Goślinie. Na miejsce spotkania, przy pomoście w Strzeszynku zajechałem leciutko spóźniony. To nic :)
No i ruszyliśmy, od razu ostro ...
Na betonowych płytach w drodze do Sad© JPbike
Już pierwszy skręt w teren spowodował że trzeba było mocno deptać w pedały i szybko zaczęliśmy się grzać ...
Jak sie okazało - z piachem zmagaliśmy się na niemal każdym terenowym odcinku ...© JPbike
Teren terenem, więc ciśniemy dalej !© JPbike
Na trasie wzdłuż Jeziora Niepruszewskiego© JPbike
Pierwszą i dość krótką przerwę zarządziliśmy przy źródełku.
Fragment Treka przy żródełku Żarnowiec© JPbike
Drogbas na pagórkach za Tomicami© JPbike
To już w WPN-ie :)© JPbike
Po podjechaniu na Osową Górę© JPbike
Przejazd przez mostek za Mosiną© JPbike
Jazda całym południowym odcinkiem od Mosiny do Kórnika przebiegła z wmordewindem, dzięki częstym zmianom napieraliśmy non stop OSTRO !
Przed Kórnikiem postój przy sklepie i w połowie trasy nastąpiła dłuższa przerwa przy tamtejszym zamku.
No ... pierwszego lodzika w sezonie zaliczyłem :)
Wypasione rumaki przy kórnickiej fosie przyzamkowej© JPbike
Ruszając dalej zaczęło wychodzić zza chmur słońce. Miło :)
Jadąc najnudniejszym, wschodnim odcinkiem biegnącym prawie w całości przez otwarte przestrzenie okazało się że wind znów nam utrudniał jazdę ...
Piach, piach ... najbardziej znienawidzony wschodni fragment Pierścienia© JPbike
Wschodnie krańce Pierścienia© JPbike
Fragmentu błotka nie zabrakło :)© JPbike
Prawie jak na górskim szlaku :)© JPbike
Po 130 km całkiem dobrze mi się podjeżdżało :)© JPbike
Dalsza jazda to najpierw przejazd przez Puszczę Zielonkę. Cały czas tempo nadal mieliśmy mocne, nadal zmagaliśmy się piachem. Za Dąbrówką Kościelną zgubiliśmy na krótko szlak i w środku lasu się zatrzymaliśmy na resztki jedzenia. Po 150 km zacząłem nie nadążać za będącym lepiej wypoczętym Jarkiem i od tego momentu do końca jechałem za Nim. Ogólnie nie było tak źle, dałem radę. Przejeżdżając przez poligon lewe kolano zaczęło mnie trochę pobolewać, zresztą nie pierwszy raz. W końcu nadal mocno deptając w pedały dokręciliśmy do Kiekrza, dalej do Strzeszynka gdzie nastąpił czas na wspólny browarek i stamtąd już do swoich domów.
W sumie tak szybko na takiej mocno urozmaiconej trasie jeszcze nie jechałem :)
Puls - ... pulsometr wariował, nierzadko pokazywał ponad 200 :)
Przewyższenie - 858 m
Kategoria ponad 200 km, w towarzystwie
Niedziela, 12 września 2010 • dodano: 12.09.2010 | Komentarze 19
Plan na ten niedzielny i wspaniały pogodowo dzień był taki:
- albo wyjazd na maraton do Osiecznej (giga ma 64 km)
- albo całodniowy przejazd Pierścieniem Dookoła Poznania (runda 174 km plus dojazd i powrót)
Wybrałem drugą opcję, po prostu wolałem na maxa wykorzystać piękną, słoneczną pogodę i podziwiać wrześniowe uroki lata, jak i potrenować długodystansowo :)
Co prawda, już raz Pierścień pokonałem - rok temu i z Drogbasem.
Tym razem wybrałem się samotnie zmierzyć z mocno urozmaiconą trasą z masą terenu.
Kierunek jazdy – przeciwnie do ruchu wskazówek zegara, poczynając od Lusówka.
Pobudka o 6:20, śniadanie, uszykowanie ekwipunku i ruszyłem o 6:50, przy 12 stopniach, słońce zaczęło wschodzić.
Jako szlak łącznikowy wybrałem czarny i doskonale mi znany, na co dzień jeżdżę nim do pracy, jak i na działkę.
Poranne, wrześniowe klimaty© JPbike
Rankiem na trasie Pierścienia© JPbike
Zachodnie krańce Pierścienia© JPbike
Po wpadnięciu do WPN słońce coraz mocniej przygrzewało, zdążyłem się trochę zagotować, zdjąłem długą bluzę i po krótkiej przerwie ruszyłem dalej, mając po drodze fajne klimaty …
Słoneczne smugi w WPN :)© JPbike
Nie od dziś wiadomo – WPN to mój teren i przejazd wzbogaciłem o świetny czerwony szlak wzdłuż Góreckiego, po drodze zażywając esencji MTB :)
Techniczny zjeżdzik :)© JPbike
Nad Góreckim. Spokojna tafla niczym lustro :)© JPbike
Po przeprawieniu się przez Wartę i dokręceniu do Rogalina zboczyłem z trasy, by w tamtejszym parku, przy słynnych dębach zarządzić dłuższy postój na batoniki.
Przy Dębach Rogalińskich© JPbike
Przed Kórnikiem zatrzymałem się przy sklepie, po lodzika, colę, batoniki i ruszyłem pokonać wschodni odcinek Pierścienia – strasznie nudny, masa otwartej przestrzeni, na przemian asfalt i teren, momentem ścieżka była przeorana, zaniedbane oznakowanie, dwa razy zabłądziłem …
Na wschodniej części Pierścienia. Nudno ...© JPbike
Podjeżdzik na 125 metrowy szczyt wśrod pól© JPbike
W miarę zbliżania się do Puszczy Zielonki krajobraz stawał się ciekawszy.
Leśna Autostrada przez Puszczę Zielonka© JPbike
Po wyjechaniu z Zielonki dopadł mnie lekki kryzys głodowy, tuż przed Murowaną Gośliną zarządziłem postój
Przerwa przy sklepie© JPbike
Po ponownym przekroczeniu Warty w Promnicach, pokonaniu podjazdu do Biedruska ruszyłem na podbój tamtejszego poligonu …
Odpowiednie błoto na poligonie© JPbike
Przyjemnie w drodze do Kiekrza© JPbike
W Sadach znów poczułem ubytek sił, więc pit stop przy kolejnym sklepie i zatankowałem do siebie RedBulla i jazda !
Dobijając w Lusówku ostatnie kilometry Pierścienia ogarnęła mnie radość – po raz drugi, ale pierwszy raz samotnie pokonałem Pierścień – wyszło 174 km :)
Triumf bikera po samotnym pokonaniu Pierścienia :)© JPbike
Teraz pozostało już tylko dotarcie do domu – ponad 20 km, po 200 km jazdy kręciłem już zmęczony, ale zadowolony. W Skórzewie jeszcze jeden postój przy sklepie – bułka z czekoladą i 2 batoniki z nadzieniem bananowym dodały mi trochę sił i do domu dotarłem po … ponad 12 godzinach spędzonych na trasie ! No cóż, postoje, robienie fotek … :)
Trochę błota przywiozłem ze sobą :) A wczoraj czyściłem Treka … :D
Dzień był w 100% udany rowerowo, teraz już tylko szykowanie na 3 pozostałe maratony.
Puls – max 162, średni 123
Przewyższenie – 847 m
Kategoria ponad 200 km
Sobota, 12 czerwca 2010 • dodano: 13.06.2010 | Komentarze 16
Początkowo w ten czerwcowy weekend miał być wyjazd z ekipą i to z namiotami w okolice Borne Sulinowa … będzie później.
Z racji tego że podczas dojazdu na MTB Trophy skasowałem auto i to ponad 250 km od domu, wybrałem się z rowerem do Glinicy (śląskie) po resztę swoich klamotów z auta.
Najpierw pociąg IR zawiózł mnie i bika do Lublińca i stamtąd kilka km dokręciłem do mechanika, gdzie stoi rozbita fura, powyciągałem to, co było mi potrzebne, załatwiłem pewną sprawę i jazda do domu rowerem z … prawie 20 kg bagażem :)
Mój dotychczasowy kask nie wytrzymał dachowania …
Rozbity kask© JPbike
Tym razem poruszałem się w większości krajową 11-tką – nie była aż taka ruchliwa, więc spoczko się jechało
Fragment krajowej 11-tki© JPbike
Atrakcje turystyczne łapałem przypadkiem :)
Drewniany kościółek w Starym Oleśnie© JPbike
Coraz cieplej się robiło, miałem lekki wmordewind, początkowo niezbyt dobrze mi się kręciło, lewa łydka czasem dawała o sobie znać, były momenty że chciałem najpierw w Oleśnie Śląskim a następnie w Kluczborku wrócić pociągiem do domu – w obu dworcach widniał dość późny termin odjazdu – więc, jak na twardziela przystało … kręciłem dalej :)
W Kluczborku zafundowałem sobie lodzika :)
Na Rynku w Kluczborku© JPbike
Po wyjechaniu z powyższego miasta zdecydowałem że w Kępnie wsiądę do składu i myk do Poznania, czasu miałem sporo, więc mogłem sobie pozwolić na spokojną i relaksującą jazdę :)
Przerwa bikera w odpowiednim miejscu :)© JPbike
Jak już wspomniałem – poniższe zabytki napotykałem przypadkiem :)
Stary kościółek w Byczynie© JPbike
Pałac w Siemianicach© JPbike
Po dotarciu do Kępna (po 110 km kręcenia) wpadłem na dworzec i … dowiedziałem się że pociąg, którym zamierzałem wrócić do domu … nie kursuje w soboty, a następny jedzie następnego dnia …
To nic, było już po 18-tej, wpadłem na drugiego lodzika. Do Poznania zostało jeszcze ponad 170 km. I jeszcze do tego mój telefon padł. Do dyspozycji miałem tylko mapę Wielkopolski … studiowałem gdzie jechać dalej, by załapać jakiś skład do Grodu Przemysława. Do Rawicza ? do Konina ? za daleko, i to z 20 kg bagażem, wtedy przypomniałem, że w sakwie mam ocalały … atlas samochodowy :)
No i stwierdziłem że najbliżej i najlepiej będzie dotrzeć … do Wrocławia !
I ruszyłem krajową ósemką, zaczęły się pojawiać ciemne chmury …
Na krajowej 8-ce© JPbike
No i po jakimś czasie rozpadało się, schroniłem się na ok. 30 min w przystanku
Przystanek autobusowy-świetne miejsce na schronienie przed deszczem© JPbike
Przestało padać, zrobiło się chłodniej, założyłem bluzę i w pewnym momencie krajowa 8-ka się poszerzyła i … zakaz jazdy rowerem, zboczyłem na boczną drogę do Oleśnicy – od razu luzik i sama przyjemność z jazdy :)
Rynek w Oleśnicy© JPbike
W tymże mieście, po zmierzchu znów zaczęło padać, na szczęście przelotnie. Dalej pozostało mi dotarcie bocznymi drogami do Wrocławia. Samo wydostanie z Oleśnicy na odpowiednią drogę nie było łatwe, kilka km ponownie dokręcałem na 8-ce, by w końcu skręcić do Oleśniczki i stamtąd już mi po części znaną drogą dzięki niedawnej wycieczce z Wrocławianami :)
Kręcąc w zupełnych ciemnościach mijałem znaną z ostatniej Mini Nocnej Masakry miejscowość :)
Kątna - miejsce MNM 2009 :)© JPbike
Po drodze znów zaczęło wiać w twarz. W końcu, grubo po północy dotarłem do Wrocławia, wciąłem ostatnie dwa batoniki, i resztę rodzynek, wypiłem resztki tego, co miałem w bidonach (w sumie 2.5 litra napojów plus 1.5 litra wody w bukłaku). Przez centrum dojechałem na tamtejszy dworzec, zjadłem hot-doga i wypiłem colę, nabyłem bilety, do odjazdu została godzina, odpocząłem na peronie
Noc we Wrocławiu jest piękna :)© JPbike
Skład ruszył o 3:30, podróżowałem w ostatnim wagonie, pamiętając niedawną kradzież mojej Tormenty nr.2 – stałem cały czas przy rowerze, po drodze powolutku zaczęło świtać, podziwiałem wschód słońca, kilkakrotnie omal nie zasnąłem na stojąco :)
W domu zameldowałem się w niedzielę na krótko przed 7-mą i … spać !
Podczas tej długiej i nieplanowanej wycieczki po raz pierwszy:
- pokonałem trzecią z rzędu ponad dwusetkę z sakwami
- jednego dnia kręciłem przez … cztery województwa: Śląskie, Opolskie, Dolnośląskie i Wielkopolskie
- spędziłem z rowerem bez snu ponad 24 h
Kategoria ponad 200 km