top2011

avatar

Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.

- przejechane: 177761.50 km
- w tym teren: 64454.10 km
- teren procentowo: 36.26 %
- v średnia: 22.68 km/h
- czas: 324d 18h 52m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

baton rowerowy bikestats.pl

Wyprawy z sakwami

polska
logo-paris
logo-alpy
TN-IMG-2156 TN-IMG-2156

Zrowerowane gminy



Archiwum 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

podium, te szerokie też

Dystans całkowity:1986.10 km (w terenie 1780.70 km; 89.66%)
Czas w ruchu:98:56
Średnia prędkość:20.08 km/h
Maksymalna prędkość:69.04 km/h
Suma podjazdów:23815 m
Maks. tętno maksymalne:178 (99 %)
Maks. tętno średnie:167 (93 %)
Suma kalorii:1930 kcal
Liczba aktywności:36
Średnio na aktywność:55.17 km i 2h 44m
Więcej statystyk
  • dystans : 21.97 km
  • teren : 21.97 km
  • czas : 01:20 h
  • v średnia : 16.48 km/h
  • v max : 34.15 km/h
  • hr max : 171 bpm, 95%
  • hr avg : 158 bpm, 88%
  • podjazdy : 460 m
  • rower : Scott Scale 740
  • XC Pniewy - finał

    Niedziela, 3 lipca 2016 • dodano: 05.07.2016 | Komentarze 4


    Finał MTB PFKA CUP. Miejscówka zawodów idealna, bo na prawdziwie XC-owskiej trasie w Pniewach (Księże Góry).

    Po wczorajszych upałach i opadach temperatura spadła do idealnych wartości do ścigania. Dzięki temu podczas rozgrzewki bardzo dobre miałem samopoczucie, chociaż w nogach nie czułem pełnej mocy. W trakcie zapoznawania się z pętlą zauważyłem że organizatorzy pominęli znaną z majowego wyścigu skocznię (szkoda), jak i dodali nowo powstały kręty fragmencik prowadzący przez najwyższe wzniesienie Księżych Gór.

    Przed startem, na najstromszym podjeździe stwierdziłem że z tyłu nie wchodzą dwa najwyższe przełożenia - rzut okiem i linka źle napięta, mimo tego nie decyduję sie na mini serwis, niech tak zostanie i poćwiczymy twardsze przełożenia - po wyścigu okazało się że w zupełności starczyło mi biegów. Na kolejne ścigi XC chyba się skuszę na 1x.. :).

    Stawka Mastersów i Juniorów Młodszych średnio dopisała liczebnie (23 osoby). Dowiaduję się że mamy do pokonania 5 okrążeń (każde ponad 4 km), no nieźle i o to mi chodziło, bo będzie długa i techniczna zabawa na całego, jak na finał XC przystało :)

    No i poszli. Mocne starty nie są moją domeną (pracuję nad tym :)), zatem start wyszedł mi średnio i wylądowałem w gorszym od spodziewanego miejsca. No i miałem moment - ktoś za mną lekko uderzył mnie kierą w tyłek (bez strat i potknięcia). W pierwszą techniczną sekcję wpadłem w fatalnym momencie - zostałem poważnie przyblokowany, że zapewne przez to straciłem bardzo cenne 30-40 sekund, i jeszcze do tego wyprzedzili mnie koledzy którzy przez kilka następnych minut mnie spowalniali zarówno na technicznych sekcjach, jak i wąskich podjazdach. Przez tą sytuację najstromszy podjazd musiałem zbutować. Po odzyskaniu komfortowej pozycji mogłem w końcu robić swoje, problem w tym że rywale z kategorii zdążyli mi uciec poza wzrok, po znajomości twarzy myślałem że przede mną było ich dwóch, a na mecie okazało się że więcej. Natomiast 2,3,4 i 5 okrążenia przebiegły praktycznie bez historii, w 100% jechałem swoje, każdy fragment pętli pokonywałem sprawnie, co poskutkowało niemal identycznymi czasami każdego okrążenia. Jedyne problemiki sprawiało mi dobieranie przełożenia z przodu - stąd przyszłościowa decyzja o jednorzędowej tarczy.
    Po minięciu linii mety pokręciłem do auta przebrać się, gdy wróciłem to niespodziewanie właśnie dekorowali stawkę Mastersów i Juniorów Młodszych - ledwo zdążyłem wskoczyć na pudło generalki :). Redaktor Kurek zapytał mnie (chyba) ile lat się ścigam (8), no i uciąłem miłą pogawędkę z szefem Odjechanych Teamu. Po tym czas kibicować z aparacikiem foto Elicie, a szczególnie Dawidowi, który tak jak ja walczył o wysokie miejsce w generalce.

    6/13 - open Masters
    4/7 - Masters II

    Pudło w generalce zapewniłem sobie wcześniej - trzecia pozycja, może być na początek kariery w M4 :)

    Pudło i pucharek w generalce, czyli cel na sezon 2016 osiągnięty :)
    Pudło i pucharek w generalce, czyli cel na sezon 2016 osiągnięty :) © JPbike





  • dystans : 12.64 km
  • teren : 8.00 km
  • czas : 00:45 h
  • v średnia : 16.85 km/h
  • v max : 41.64 km/h
  • hr max : 174 bpm, 97%
  • hr avg : 158 bpm, 88%
  • podjazdy : 398 m
  • rower : Scott Scale 740
  • XC Duszniki-Zdrój

    Sobota, 28 maja 2016 • dodano: 30.05.2016 | Komentarze 8


    Trzeci start w cyklu MTB PFKA CUP - tym razem w górskim kurorcie.
    Parogodzinny dojazd przebiegł w dobrym humorze i z Dawidem, który mocno postanowił powalczyć o cenne punkty do generalki. Zresztą dla kolegi z gnieźnieńskich rejonów to był pierwszy wyjazd z rowerem w góry :). Jeszcze w trakcie dojazdu obaj zdecydowaliśmy że załatwimy nocleg, by następnego dnia wspólnie pokręcić po okolicznych górach, ponoć i ja w tamtych rejonach jeszcze nie kręciłem turystycznie na mtb. Mały wyjątek stanowi trzeci i czwarty etap Wyprawy Dookoła Polski. 

    Pogodę na miejscu mieliśmy niemal idealną do ścigania. Po rozgrzewce i przejechaniu jednego okrążenia mającej niespełna 3 km pętelki wytyczonej w Parku Zdrojowym najbardziej zaskoczyła nie tylko nas wyjątkowo stroma i zbyt długa ścianka podjazdowa o nachyleniu sięgającym 28% - nawet na świeżaka nie dało się podjechać całości, będzie ciężki wypych i w trakcie wyścigu był na każdym okrążeniu (hr max). Po tym troszkę jazdy lekko pod górę z dodatkiem ostrych zakrętów, osiągamy kulminację wysokościową (620 m) i następuje raz mniej raz bardziej techniczna sekcja zjazdowa z zakrętami w stronę parkowej alejki i tak do mety. Ogólnie poza wspomnianą ścianką spoko pętelka, z potencjałem do dalszego rozwoju, ponoć w tym miejscu zawody zorganizowali po raz pierwszy i słyszałem że są tam chęci na dalszy rozwój Cross Country, a to zobaczymy.

    Organizatorzy zdecydowali się na wspólny wyścig Mastersów, Juniorów i Elity, do tego start już o 12:30. Sam start tradycyjnie nie wyszedł mi, nie byłem dostatecznie rozgrzany, ani w nogach nie miałem porządnego powera, by na pierwszych metrach prowadzących asfaltowo pod górę przebić się jak najbliżej czuba. W efekcie już przed wspomnianą ścianką podjazdową praktycznie ląduję w swoim miejscu stawki. Jedynie na pierwszym kółku miałem dwa momenty wyprzedzania, raz micor jadący przede mną popełnił błąd techniczny, raz udało się wyprzedzić dwóch na półpłaskim odcinku. Drugie i trzecie kółko poszło bez rewelacji -  jeden Masters i jeden z Elity mnie załatwili. W trakcie trzeciego okrążenia zacząłem się rozkręcać, jak i miałem gorący moment - na szybkim zjeździe omal nie wyglebiłem przez pokaźny krawężnik. Czwarte i zarazem ostatnie kółko minęło bez zmian w stawce. Po przekroczeniu mety od razu stwierdziłem że mógłbym pokonać jeszcze 2 okrążenia ... :)

    14/21 - open Elita, Juniorzy i Masters
    3/4 - Masters II

    Strata do zwycięzcy wyścigu - 6:58, do Masters II - 4:42
    Dawid zajął w Elicie 5 miejsce, poza pucharkiem trochę kasy zarobił :)
    Dekorowana generalka w tym cyklu zapewniona - finał 3 lipca w Pniewach
     
    W akcji :)
    W akcji :) © JPbike

    Sukcesik sprzed roku (też 3 miejsce) powtórzony - chyba polubię te Duszniki-Zdrój :)
    Sukcesik sprzed roku (też 3 miejsce) powtórzony - chyba polubię te Duszniki-Zdrój :) © JPbike





  • dystans : 17.10 km
  • teren : 17.00 km
  • czas : 00:53 h
  • v średnia : 19.36 km/h
  • v max : 36.17 km/h
  • hr max : 176 bpm, 98%
  • hr avg : 167 bpm, 93%
  • podjazdy : 205 m
  • rower : Scott Scale 740
  • XC Kleczew

    Niedziela, 22 maja 2016 • dodano: 22.05.2016 | Komentarze 8


    Drugi start w cyklu MTB PFKA CUP - tym razem w Kleczewie.
    Tegoż dnia zrobiło się bardzo ciepło, temperatura w pokładowym komputerze mojej starej fury pokazała po dojechaniu na miejsce 27.5°C, a w słońcu pewnie więcej, w dodatku miejsce rozgrywania zawodów to wielka otwarta przestrzeń, czyli nie moje klimaty do żywiołowego ścigania. Trudno, napierać trzeba, jak się ma cele na sezon - w moim przypadku dekorowana generalka w XC :)

    Od początku do końca owej wyścigowej imprezy towarzyszył mi świetny kumpel - Dawid, startujący w elicie. W trakcie rozgrzewki obaj stwierdziliśmy że tutejsza pętelka nam nie pasuje - za płasko, całość dało się przejechać z blacika, ilość technicznych odcinków znikoma, a najwięcej problemików sprawiały piaszczyste fragmenty. Poza tym na kilkanaście minut przed startem Mastersów spod przedniego koła mleczko popryskało - uszczelniło po minucie i wystarczyło dopompowanie (po powrocie zauważyłem rozcięcie które trzeba załatać od wewnątrz opony).

    No to o 13:30 start. Do pokonania mieliśmy 8 okrążeń po 2.5 km każde. Liczebność stawki Mastersów i Juniorów Młodszych taka jak na pierwszej fotce. Tętno jeszcze przed ruszeniem miałem za wysokie i od razu wiedziałem że to nie będzie mój dzień. Sam start z pierwszej linii nie wyszedł mi, trochę sztuk mnie powyprzedzało i już na pierwszym zakręcie znalazłem się w miejscu, które niemal bez zmian dowiozłem do mety. I tak kręciłem swoje, po drodze z lekkim smutkiem patrzyłem jak czołówka stopniowo się oddalała. Tętno cały czas szalało w okolicach 170 bpm, różnymi sposobami starałem się je obniżyć, ciężko szło. Na pierwszych kilku okrążeniach otuchy dodawał mi napierający przede mną Arek Suś (zajął 3 miejsce w kategorii, do tego po drodze miał mały defekcik). Kolejne okrążenia nie przyniosły żadnych zmian w mojej części stawki, jedynie Arek powoli zaczął mi się oddalać. Wypada wspomnieć że w trakcie całego wyścigu gorąco wspomagał mnie micor, zarówno jako szalony kibic, zaplecze techniczne (podawał swój bidon ze zbyt słonym izo), jak i fotograf w jednej osobie :). No, na szóstym okrążeniu dostałem dubla od dwóch rywali, późniejszych zwycięzców Masters I i II, również na tym okrążeniu udało się jednego młodego wyprzedzić. A na siódmym kółku i przy dużej prędkości nie wyrobiłem się w mieszance piasku z trawą i ze skośnym krawężnikiem - w efekcie gleba ze szlifami na kolanie i wykrzywiona kierownica zaliczone. Gdy się pozbierałem i naprostowałem kierownik to wyprzedziło mnie dwóch (dubel? utrata miejsca?) i tak już bez rewelacji dotarłem na metę.

    12/25 - open Masters + Juniorzy Młodsi
    3/6 - Masters II

    Strata do zwycięzcy zarówno open, jak i moja kategoria - dubel niestety :(
    Ogólnie nie było tak źle, traska dała popalić, no i cenne punkty do generalki zaliczone.

    Tak, startowałem z pierwszej linii :)
    Tak, startowałem z pierwszej linii :) © JPbike

    Napieranie ze starym znajomym - Arkiem
    Napieranie ze starym znajomym - Arkiem © JPbike


    Kleczewskie klimaty na pętelce XC, czyli wielka otwarta przestrzeń
    Kleczewskie klimaty na pętelce XC, czyli wielka otwarta przestrzeń © JPbike

    To chyba jedyny techniczny elemencik na pętelce
    To chyba jedyny techniczny elemencik na pętelce © JPbike

    Uff, ale gorąco, nie moje klimaty, trzeba dużo pić
    Uff, ale gorąco, nie moje klimaty, trzeba dużo pić © JPbike

    Widać że pętelka mi nie pasowała, jechać trzeba po punkty do generalki :)
    Widać że pętelka mi nie pasowała, jechać trzeba po punkty do generalki :) © JPbike

    Pudło i pucharek mam, miejsce adekwatne do dyspozycji tegoż dnia :)
    Pudło i pucharek mam, miejsce adekwatne do dyspozycji tegoż dnia :) © JPbike






  • dystans : 17.62 km
  • teren : 17.62 km
  • czas : 01:05 h
  • v średnia : 16.26 km/h
  • v max : 35.49 km/h
  • hr max : 178 bpm, 99%
  • hr avg : 162 bpm, 90%
  • podjazdy : 363 m
  • rower : Scott Scale 740
  • XC Pniewy

    Niedziela, 8 maja 2016 • dodano: 09.05.2016 | Komentarze 9


    Mistrzostwa Wielkopolski w kolarstwie górskim - w 100% nie mogło mnie tam zabraknąć. Kolejny raz z rzędu zawody odbyły się w Pniewach. Prace na pętelce, jakie ostatnio wykonali chłopaki z Odjechani-Team.pl - wielki podziw, zrobili niemal wszystko że poziom trudności zarówno kondycyjny, jak i techniczny był taki, że godnie można wyłonić mistrzów Wielkopolski.

    Po spoko dojechaniu i załatwieniu formalności czas na rozgrzewkę z Drogbasem i Hulajem. Najpierw przejechałem z nimi jedno kółko XC, po tym sam troszkę po asfalcie tam i z powrotem - przez ten czas niepokoiło mnie średnie samopoczucie i zbyt wysokie tętno, czyli przez to wiedziałem że na wyścigu będzie ciężko i było.

    Na starcie ustawili mnie w drugiej połowie stawki Mastersów. Drogbas przede mną i wmawiałem kompanowi aby uważał na siebie, bo na Sudety musi być sprawny :). Z rywali w mojej kategorii znałem tylko dwóch (Hulaj i Piotr Wojdyło). No i poszli. Próba przebicia się jak najbliżej czołówki nie wyszła mi - noga i samopoczucie jeszcze nie te. No to znalazłem się w drugiej połowie stawki i bez szaleństw podążałem za poprzedzającymi mnie zawodnikami. Na pierwszym kółku kilka razy byłem blokowany, jak i z trudem udało się paru wyprzedzić. Od drugiego okrążenia zrobił się pełny luz i można było w 100% robić swoje, tyle że w dalszym ciągu nie mogłem się rozkręcić w żywiołowego maxa. Próbowałem również dogonić będącego przez spory czas w zasięgu wzroku Hulaja, nie udało się - widocznie był w lepszej dyspozycji, a drugi rywal Wojdyło miał mały defekcik i 4 minuty za mną na mecie. Na trasie gorąco dopingował mnie Dawid. Na końcówce 2 okrążenia udało się trochę wejść w swój rytm, zresztą nie do końca. Znani mi rywale do pokonania byli wtedy już daleko z przodu, zatem 3 i 4 okrążenie przejechałem w całości po swojemu, a na końcówce udało się dogonić jednego i wygrać z nim finisz, mimo że w wynikach jest tuż przede mną.

    Natomiast wszystkie techniczne przeprawy, jakie czyhały na pętelce pokonywałem sprawnie, co mnie cieszyło. Troszkę problemów miałem podczas przejazdu przez kamienną rzeź, zresztą w dwóch przypadkach to wina przyblokowywujących mnie (tam się nie hamuje). Poza tym ilość ostrych zakrętasów i wertepów spowodowała że mnóstwo razy gubiłem się w doborze przełożenia, bywało tak że kręciłem na 38/36, albo 24/11 :)

    15/30 - open Masters
    2/7 - Masters II

    Strata do zwycięzcy (Robert Syc) - 6:07 min - prawie tak samo jak rok temu.
    Strata do koszulki mistrzowskiej (Hulaj zgarnął) - 1:46 min - cóż, może za rok... :)
    A Drogbas przyjechał 1:43 min przede mną, zaliczając glebę ze szlifami, no tak...

    Fotki by Krzysztof Nowak i z mojego aparacika (by micor).
    Ciężki ten podjazd, mi za każdym razem wchodził sprawnie
    Ciężki ten podjazd, mi za każdym razem wchodził sprawnie © JPbike

    Na takich technicznych pętelkach czuję się jak ryba w wodzie :)
    Na takich technicznych pętelkach czuję się jak ryba w wodzie :) © JPbike

    Ale fajnie tędy po dechach pomykać :)
    Ale fajnie tędy po dechach pomykać :) © JPbike

    Istny rollercoaster :)
    Istny rollercoaster :) © JPbike

    Zostałem wicemistrzem Wielkopolski :)
    Zostałem wicemistrzem Wielkopolski :) © JPbike





  • dystans : 32.27 km
  • teren : 30.00 km
  • czas : 01:11 h
  • v średnia : 27.27 km/h
  • v max : 46.77 km/h
  • hr max : 174 bpm, 97%
  • hr avg : 157 bpm, 87%
  • podjazdy : 228 m
  • rower : Scott Scale 740
  • GKKG Winter Race

    Niedziela, 13 marca 2016 • dodano: 13.03.2016 | Komentarze 10


    Pierwszy wyścig w trochę starszej kategorii i od razu wskok na pudło !
    Powiem szczerze że miałem takie przeczucia, ponoć półka na pucharki gotowa :)

    Dojazd do znanego ośrodka wypoczynkowego w Skorzęcinie i rejestracja poszły spoko. Na miejscu zjawiło się sporo nie tylko bikestatsowych znakomitości - nie sposób mi wymienić wszystkich za jednym zamachem, jedni się ścigali, a inni żywiołowo kibicowali. W wielkim skrócie - było bardzo miło, wszystkim dopisywały humory, tak trzymać !

    Jak w nazwie wyścigu (winter) - strasznie zimno było, ledwo 4°C, podczas rozgrzewki nie szło się rozgrzać, więc z konieczności wpakowałem się do auta na jakiś czas. Paczka ProGoggli na dłuższy dystansik wystawiła dwie mocne sztuki - ja i Drogbas, startował również Marcin - tym razem skusił się na mini.

    Tak jak rok temu, tegoroczna trasa okazała się całkiem sucha i szybka. Po starcie ostrym poszedł ogień, tak pod 35-40 km/h. Na pierwszych kilometrach znalazłem się w dobrej pozycji, czyli w wielkiej grupie, do tego czołowej, co mnie trochę dziwiło bo ja średnio do tej pory trenowałem, albo to były chęci szybkiego osiągnięcia właściwej temperatury ciała. No dobra, owa i spora grupa przez równie spory czas trzymała się razem, jakiś ataków na czubie nie zanotowałem. Aż nagle gdzieś w połowie 15 km pętli pojawił się piaszczysty podjazd i błyskawicznie się pomieszało w stawce. Dzięki szybkiemu zrzuceniu z blacika 38 na młyneczek 24 mi sprawnie udało się podjechać, w tym piachu niemało utknęło (m.in. Radek Lonka). Zauważyłem że Drogbas też sprawnie podjechał i dzięki tej akcji załapał się do czołowej grupki, z którą dociągnął do mety, zaliczając jeden z najlepszych ścigów (pokłony i gratki !). Po tej piaszczystej przygodzie napierałem przez jakiś czas z Sebą, nie udało nam się dojść czuba, za to dogoniło nas kilku. Na ciekawej i interwałowej końcówce pierwszej pętli powolutku czułem ubytek powera w nogach i zbyt wysokie tętno. Od tego momentu zdany byłem na robienie swojego i kontrolowanie sytuacji. I tak przez ponad połowę drugiej pętli napierałem samotnie, po czym doszła mnie grupa m.in. z Andrzejem Jackowskim, który w zeszłym sezonie sporo mi dokładał, wtem pomyślałem - będzie pudło czy nie ? :) Podczepiłem się i w trakcie pomykania końcowych km było kilka mocnych przyspieszeń, ja niestety nie dałem rady i bez emocji finiszowałem jako ostatni z grupy.

    28/110 - open
    3/41 - masters

    Strata do zwycięzcy open - 6:01 min, do masters - 3:12 min

    Fotki by jerzyp1956, sebekfireman, z3waza, Rafał Przybylski
    Przedstartowe chwile
    Przedstartowe chwile © JPbike

    W akcji
    W akcji © JPbike

    Jeden z ciekawszych odcinków trasy
    Jeden z ciekawszych odcinków trasy © JPbike

    Finiszuję na luzie :)
    Finiszuję na luzie :) © JPbike

    Fajnie tam postać :)
    Fajnie tam postać :) © JPbike

    Również micor załapał się na pudło !
    Również micor załapał się na pudło ! © JPbike

    Wesoła ekipa bikestats.pl :)
    Wesoła ekipa bikestats.pl :) © JPbike





  • dystans : 24.77 km
  • teren : 24.00 km
  • czas : 01:32 h
  • v średnia : 16.15 km/h
  • v max : 59.31 km/h
  • hr max : 176 bpm, 97%
  • hr avg : 163 bpm, 90%
  • podjazdy : 389 m
  • rower : Scott Scale 740
  • XC Mroczków Gościnny

    Niedziela, 5 lipca 2015 • dodano: 06.07.2015 | Komentarze 12


    Finał cyklu MTB Hurom Series XC.

    Tym razem miejscówka nieprzypadkowa, w Mroczkowie Gościnnym koło Opoczna (320 km od mojego domu), w rodzinnej miejscowości Marka Galińskiego, który zginął tragicznie w wypadku samochodowym przeszło rok temu.

    Pogodę tegoż dnia mieliśmy wręcz upalną, ponad 30°C, więc starannie zadbałem o odpowiednie nawodnienie. Ponoć takie warunki nie są dla mnie, ale co zrobić ? Walczyć na tym XC muszę, generalka (cel na obecny sezon) zobowiązuje !

    Organizatorzy przygotowali niezłą pętelkę urządzoną w starym parku (bardzo miły cień) i niemal na każdym metrze widać było ile włożyli wysiłku w przygotowanie trasy godnej finałowych zmagań. O ile przewyższenia nie powalają, to ilość zakrętasów zapewne przekroczyła setkę (prędkość średnia mówi sama za siebie), technicznych odcinków było co niemiara, m.in. przejazd przez hol budynku i zjazd po schodach, dużo głębokich rowów, mostków, kamiennych przeszkód, przepraw przez strumyczki, atrakcja w postaci przejazdu przez … pakę auta dostawczego :), do tego zaledwie dwa ledwo 50m proste odcinki, które jednak nie dawały chwili załapania oddechu … W sumie konkret XC !

    Po rozgrzewce (przypominam że straciłem tylny hamulec) czas ustawić się na starcie, w nietypowym miejscu, bo na zwykłej drodze bez żadnych barierek. W sumie znakomity pomysł, bo to był idealny odcinek do rozciągnięcia stawki. Sędzia wyczytał mnie jako pierwszego, czyli Mistrz XC ze mnie :). Najgroźniejszy rywal w generalce, Artur Zarański jednak nie przyjechał. Dowiaduję się że mamy do pokonania aż 6 rund po niespełna 4 km, czyli czeka mnie najdłuższe XC w karierze !

    No to START. Pierwsze ze 300 m lecą w dół po asfalciku, że tam osiągam v maxa, takiego że zabrakło przełożenia :). Kilku mnie wyprzedza, ale i tak utrzymuję (i utrzymałem się do mety) w top 10 open. Pierwsze kółko jest najdłuższe, bo wzbogacone o wspomnianą rozbiegówkę i mija mi średnio, tętno mam trochę za wysokie (typowe w upały), więc jadę zachowawczo i za jednym gościem w koszulce podobnej do czerwonych grochów :). Drugie kółko przebiega równie zachowawczo, zaczynam wchodzić na swoje obroty i łapię dobre samopoczucie. Kolejne kółko. Wspomniany gość zaczyna mnie blokować i słabo radzi na technicznych odcinkach, tak że na kamiennej sekcji potykam się przez niego. Po jakimś czasie z łatwością wyprzedzam owego gościa i dalej w 100% jadę swoje. Idzie mi dobrze, nie czuję żadnych odznak kryzysu, czy zmęczenia upałem. W jednym miejscu stoi Ania (żona Arka z Bydzi) i polewa mnie wodą – co za ulga (uczyniła to trzykrotnie, za co wielkie dzięki !). Od końca trzeciego kółka zaczynam dublować, czyli jest dobrze, no i cały czas widzę na mijankach poprzedzającego mnie kolegę (Piotr Wojdyło). Nie od dziś wiadomo - technika jest moją mocną stroną, że brak tylnego hamulca powoduje że traciłem co najwyżej od kilkunastu sekund do pół minuty na okrążeniu. I tak dalej bez rewelacji pokonuję ostatnie okrążenia równym tempem. Na początku przedostatniego okrążenia picie się skończyło, dałem radę i po przeszło półtora godziny walki z radością osiągam metę. Generalka w tym cyklu XC zaliczona !

    8/23 – open SuperMasters plus Juniorzy Młodsi
    4/10 – Masters I

    Strata do zwycięzcy, jak i Masters I (Janusz Łodej ze Stali Rzeszów) – 9:14 min

    Foto by Tomasz Hoppe, MTB Opoczno, a ta z dekoracji z mojego aparacika (by Ania).
    Startujemy. Ruszam z eleganckiej pozycji :)
    Startujemy. Ruszam z eleganckiej pozycji :) © JPbike


    Duża ilość ciasnych zakrętasów to JPbike w swoim żywiole :)
    Duża ilość ciasnych zakrętasów gwarantuje JPbike'a w swoim żywiole :) © JPbike


    Czyste szaleństwo, które wręcz uwielbiam :)
    Czyste szaleństwo, które wręcz uwielbiam :) © JPbike


    Podium wyścigu (Masters I). Tu to odbieram gratulacje od córki Galińskiego :)
    Podium wyścigu (Masters I). Tu to odbieram gratulacje od żony i córki Galińskiego :) © JPbike



    A teraz generalka cyklu - po Bydgoszczy (słabiutkie 23 miejsce), Pniewach (tak se 10), Dusznikach-Zdrój (piękne 3) i wspomnianym Mroczkowie Gościnnym (4) zupełnie niespodziewanie zostałem ZWYCIĘZCĄ w kategorii najmłodszych Mastersów !

    Zostałem Mistrzem, jestem dumny :)
    Zostałem Mistrzem, jestem dumny :) © JPbike


    Czyli jedno z wielu kolarskich marzeń się spełniło !
    Powiem Wam że osobiste gratki dostałem od asów MTB (Michał Górniak i Artur Sobkowiak) :)
    Ależ się cieszę, upiję to wraz z nadejściem wakacyjnego urlopiku ... :)

    Strach pomyśleć co będzie w Masters II (odpowiednik M4) ... :)





  • dystans : 16.01 km
  • teren : 12.00 km
  • czas : 00:56 h
  • v średnia : 17.15 km/h
  • v max : 55.68 km/h
  • hr max : 175 bpm, 97%
  • hr avg : 157 bpm, 87%
  • podjazdy : 528 m
  • rower : Scott Scale 740
  • XC Duszniki-Zdrój - Jamrozowa Polana

    Sobota, 6 czerwca 2015 • dodano: 08.06.2015 | Komentarze 8


    Trzeci w sezonie start w MTB Hurom Series 2015. Tym razem miejscówka w górach – Duszniki-Zdrój, na Jamrozowej Polanie, na sporej wysokości (665 m), będąca dla mnie pierwszym w karierze startem XC w górach.

    Organizatorzy przygotowali pętelkę o długości 4 km i 140 m w pionie, wytyczoną na terenie do uprawiania narciarstwa biegowego i biathlonu. Zatem – start i meta asfaltowa przy strzelnicy, tzw. karne kółko dla pudłujących biathlonistów jako rundka rozciągająca i nawrót, typowo górskie szuterki podjazdowo-zjazdowe, troszkę odcinków z wykoszoną trawą, asfaltowy mostek, pokaźna i głęboka na ok. 30-40m dziura (rynna ?) w którą wjeżdżało się z pełnym rozpędem, takim by stamtąd szybko wydostać się pod górę :), porządny podjazd ze ścianką 24% (wg orga 29%) – poległem tam tylko na rozgrzewce, a w trakcie wyścigu za każdym razem podjechane. Na koniec pętelki był ciężki nawierzchniowo i szeroki singielek podjazdowy, po tym już tylko superszybki asfaltowy (v max) zjazd z łukami wprost do mety. Ogólnie spoko pętelka, bardziej kondycyjna niż techniczna.

    Po rozgrzewce na starcie Mastersów zjawiło się nas … 10 osób :). No to zrobiło się bardzo kameralnie, wesoło, a najliczniejszą obsadę stanowiła Wielkoplska :). Niska frekwencja to nie moja sprawka. No i ... jest super-szansa na upragnione pudło w XC, trzeba tylko dobrze robić swoje i znać rywali :).

    Start wyszedł mi średnio, na czoło szybko wychodzi Szymon Matuszak, za nim napiera Artur Zarański, kolejno Jan Zozuliński, Andrzej Jackowski i trzech mniej znanych gości, po tym ja. Dość szybko wchodzę w odpowiedni rytm i obroty, równie szybko, bo jeszcze w pierwszej połowie 1 okrążenia wyprzedzam tych trzech gości i od tego momentu w 100% elegancko jadę swoje :). Drugie okrążenie mija spoko, niemal cały czas mam na oku przede mną Zozulińskiego, czyli tempo moje jest dobre. Trzecie kółko też spoko, czułem się nieźle i tak jakbym z okrążenia na okrążenie coraz lepiej się rozkręcał. Jedno zdarzenie mijałem – Zozuliński zerwał łańcuch i dnf (wystartował jeszcze w Elicie i szerokie pudło ma). Czwarte i zarazem ostatnie kółko – zauważyłem że przybliżyłem się do Zarańskiego, który widocznie pod koniec osłabł, jednak przewaga jaką Artur wypracował na początku nie pozwoliła mi wygrać z nim, zabrakło pewnie jeszcze jednego okrążenia (44 sek. na kresce) … W końcu zadowolony mijam metę, bo wiem że pierwsze pudło w XC w końcu zdobyłem, HURA ! :).

    4/9 – open SuperMasters
    3/4 – Masters I

    Strata do zwycięzcy (Szymon Matuszak) – 4:44 min, dotychczas najniższa w karierze XC !
    W generalce tegoż cyklu jestem drugi, za wspomnianym Arturem. Finał 5 lipca w Mroczkowie Gościnnym.

    Zaraz po króciutkim rozjeździku podjechałem pod ławeczkę i z Gogolem podzieliłem swoje wrażenia z traski – „jest OK., brakuje tylko czegoś technicznego” :), następnie dotknąłem i podniosłem Scale 900 RC Matuszaka i zapytałem o wagę … 8.5 kg, no tak :).

    W oczekiwaniu na wskok na pudło, w doborowym towarzystwie oglądałem wyścig Elity – wygrał Michał Górniak. Frekwencja równie niska jak w Mastersach, ale o nudzie nie było mowy, bo na XC zawsze coś się dzieje.

    W trakcie dekoracji było jedno małe zamieszanie, bo nie wiedzieć czemu młodszy ode mnie o 9 lat Szymon Matuszak został sklasyfikowany w Masters II, zatem początkowo stałem nawet na srebrnym podium :). Po korekcie było OK., ważne że upragnione pudło w XC :).

    Kameralna stawka Mastersów :)
    Kameralna stawka Mastersów :) © JPbike

    W akcji na pierwszym kółku
    W akcji na pierwszym kółku © JPbike

    Wszystkie odcinki pętelki wchodziły mi sprawnie. To cieszy !
    Wszystkie odcinki pętelki wchodziły mi sprawnie. To cieszy ! © JPbike

    Atakuję najstromszą ściankę - 24% (może 29%) nachylenia !
    Atakuję najstromszą ściankę - 24% (może 29%) nachylenia ! © JPbike

    W 100% to jechałem swoje :)
    W 100% jechałem swoje :) © JPbike

    Ucisk dłoni ze zwycięzcą Mastersów :)
    Ucisk dłoni z Szymonem Matuszakiem - zwycięzcą Mastersów :) © JPbike

    W końcu jest upragnione pudło w XC !
    W końcu jest upragnione pudło w XC ! © JPbike






  • dystans : 101.33 km
  • teren : 55.00 km
  • czas : 04:36 h
  • v średnia : 22.03 km/h
  • v max : 50.62 km/h
  • rower : Scott Scale 740
  • III Otwarte Mistrzostwa Pobiedzisk XC

    Niedziela, 7 grudnia 2014 • dodano: 07.12.2014 | Komentarze 11


    Trzecie z kolei zawody organizowane przez Asię i Marcina oraz Sebę.
    Również trzeci raz z rzędu postanowiłem dojechać na miejsce rowerem (40 km). Jadąc, w okolicy Cytadeli natrafiłem na Jurka, Remika i tak razem dojechaliśmy na Śródkę, po czym kompani udali się dalej po twardym, a ja na miejsce ustawki przy żródełku nad Maltą. Na miejscu prócz mnie zjawił się Dawid. We dwóch kręciliśmy terenowo-asfaltowo do miasteczka zawodów nad urocze Jezioro Brzostek, nierzadko niezłym tempem, ale co zrobić skoro nas obu ciągnęło naprzód ... :)
    Na miejsce spod Malty dojechaliśmy równo w godzinę i na godzinę przed startem.
    W międzyczasie zjawiali się kolejni uczestnicy. Poziom organizacyjny wysoki !

    Super klimatyczne miasteczko zawodów :)
    Super klimatyczne miasteczko zawodów :) © JPbike

    Rumaki ponumerowane i gotowe do grudniowej przepałki
    Rumaki ponumerowane i gotowe do grudniowej przepałki © JPbike

    Grupowe magazynowanie cennego ciepełka :)
    Grupowe magazynowanie cennego ciepełka :) © JPbike

    Ekipa ProGoggli ma się dobrze
    Ekipa ProGoggli ma się dobrze © JPbike

    Sygnalizacja pełnej gotowości przed rozgrzewkową rundką
    Sygnalizacja pełnej gotowości przed rozgrzewkową rundką © JPbike

    Po zapoznawczym okrążeniu odliczanie do startu, zrzucam kamizelkę i wcinam batonika.
    No to START !

    1 okrążenie - ruszam spokojnie, paru mnie wyprzedza, w pierwszy zakręt wjeżdżam na 7 pozycji. Po chwili wyprzedza mnie josip. No to zaczynam zwiększać tempo i już po 2-3 km przesuwam się na czwartą pozycję, za Sebą, josipem i Jurkiem N. Seba widocznie tegoż dnia jest w znakomitej dyspozycji i zaczyna się oddalać.

    Koniec 1 okrążenia. Mądrze jadący Jurek N. sporo namieszał w czołówce !
    Koniec 1 okrążenia. Mądrze jadący Jurek N. sporo namieszał w czołówce ! © JPbike

    2 okrążenie - pierwsze pół rundki w dalszym ciągu jadę jako czwarty i mając z bliskiej odległości josipa i Jurka N, po czym wyprzedzam najpierw pierwszego, a następnie drugiego i dość szybko uzyskuję nad nimi ze 10 sek przewagi. Próbuję również szybciej jechać by dogonić majaczącego w oddali przede mną Sebę. Bez skutku i zaczynam tracić siły.

    3 okrążenie - Ubytek powera w nogach widocznie daje znać i pozostaje mi kontrolowanie sytuacji i utrzymanie 2 pozycji. Idzie naprawdę ciężko zwłaszcza na ściankach podjazdowych sporo tracę. Łapią mnie nawet skurcze w nowych miejscach. Na ostatniej szybkiej prostej wyprzedza mnie Jurek N. a josip też mnie dogania. Na koniec techniczna szykana góra-dół, zrównujemy się. Na zjeździe desperackim atakiem wyprzedza mnie josip, który po chwili spina się z Jurkiem N, a ja wykorzystuję ich błąd i wicemistrzostwo obronione :)

    Ilustrowana dokumentacja naszej walki na finiszu nawet jest !
    Żażarta walka o 2 miejsce na ostatnich metrach
    Zażarta walka o 2 miejsce na ostatnich metrach © JPbike


    "Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta" - tak wygrałem finisz :) © JPbike

    Całkiem zadowolony ja, było naprawdę ciężko
    Całkiem zadowolony ja, było naprawdę ciężko © JPbike

    Czas na coś takiego :)
    Czas na coś takiego :) © JPbike

    Podium facetów. Wicemistrzostwo obronione
    Podium facetów. Wicemistrzostwo obronione © JPbike

    Wypada wspomnieć że w tegorocznej edycji startowały również bikerki i to dwie !

    Tombola też była
    Tombola też była © JPbike

    I tak po najedzeniu, ogrzaniu się i bardzo miło spędzonym czasie w doborowym towarzystwie czas na drogę powrotną. Tym razem już samotnie. Jakoś ciężkawo się kręciło w stronę domu, nogi bolały, dwa razy musiałem przystopować na banana i suszone daktyle. Do końcowego celu zajechałem już po zmierzchu trochę zmęczony ale zadowolony.
    No i stówka jest !

    Wyjątkowe i cenne trofeum. Zadbałem o takie tam efekty świetlne :)
    Wyjątkowe i cenne trofeum. Zadbałem o takie tam efekty świetlne :) © JPbike

    Dzięki wszystkim i do następnego !




  • dystans : 39.65 km
  • teren : 22.00 km
  • czas : 01:54 h
  • v średnia : 20.87 km/h
  • v max : 40.89 km/h
  • rower : Scott Scale 740
  • Rowerowa sobota

    Sobota, 18 października 2014 • dodano: 19.10.2014 | Komentarze 8


    Po pobudce trzeba było coś pokręcić by tytuł wpisu pasował :)
    Na zewnątrz pochmurno, jesiennie i podeszczowo. Jadę w teren !
    Zatem kręciłem tędy - Marceliński - Rusałka - Strzeszynek - Jelonek - Suchy Las - troszkę moraskich ścieżek (troszkę ślisko i pełno mokrych liści na singielkach) - Suchy Las - Smochowice - Marceliński. Błotka oczywiście nie brakowało, a co ? urok MTB :)

    Po południu pora skoczyć na galę u Gogola do Murowanej Gośliny by podsumować sezon ścigancki i odebrać nagrodę za pierwszą w moim kolarskim życiorysie dekorowaną generalkę, 6 miejsce w M3 na mega. Z teamowej paczki zjawili się również Asia (3 miejsce) z Marcinem i córkami. Poza dekorowaniem najlepszych można było zapoznać się z wstępnym kalendarzem wyścigowym sezonu 2015 - wynika że będzie tego sporo, zarówno maratonów (wypadły Połczyn Zdrój i Wałcz, pojawiły się Mosina i Stęszew), XC (w innej formule, miejscówki nie tylko wielkopolskie), a zimowych przełajów ma być aż 3. Na koniec gali skorzystaliśmy z porządnie urządzonego bufetu (kawa, sok, drożdżówki, ciacho, kiełbasa, itp). To był miło spędzony czas w kolarskim gronie :).

    Podium facetów z M3 - dla mnie to pierwsza w życiu dekorowana generalka :)
    Podium facetów z M3 - dla mnie to pierwsza w życiu dekorowana generalka :) © JPbike

    Jestem dumny z wywalczenia czegoś takiego :)
    Jestem dumny z wywalczenia czegoś takiego :) © JPbike

    Skoro ja zostałem nagrodzony to i mój Scott Scale 740, który na wszystkich zawodach dowiózł mnie bez awarii do mety też należycie zasłużył na prezenciki :)

    Nowe zabawki dla Scotta. Oby białe gripy i siodełko jak najdłużej utrzymały w tym MTB swoją biel :)
    Nowe zabawki dla Scotta. Oby białe gripy i siodełko jak najdłużej utrzymały w tym MTB swoją biel :) © JPbike




  • dystans : 104.40 km
  • teren : 45.00 km
  • czas : 04:57 h
  • v średnia : 21.09 km/h
  • v max : 59.09 km/h
  • rower : TREK 8500
  • II Otwarte Mistrzostwa Pobiedzisk XC

    Niedziela, 1 grudnia 2013 • dodano: 01.12.2013 | Komentarze 14


    Tradycją stało się organizowanie bikestatsowych zawodów.
    Dla wszystkich uczestników to świetna zabawa w doborowym gronie, jak i dobra okazja by poznać swoją aktualną kondycję.
    Tym razem Asia z Marcinem i córkami, oraz znakujący pętelkę Sebastian zorganizowali II Otwarte Mistrzostwa Pobiedzisk w MTB.

    Dla mnie ten dzionek zaczął się dość wcześnie, pobudką o 7:30.
    Średnio kolarskie śniadanie wciąłem i można jechać nad urocze Jezioro Brzostek.
    Najpierw spod domu na pobliski Stadion Lecha, tam zajechał z Buku super facet na rowerze – Jurek.
    We dwójkę kręciliśmy przez miasto nad Maltę, gdzie zajechali również Krzychu i Mariusz.
    I tak czteroosobowy peletonik ruszył po błotnisto-terenowo-asfaltowej nawierzchni na miejsce spotkania.
    Pomykając tędy były chwilowe sprinty, nawet Jurek dawał czadu, rewelacja jak na tak starego faceta :)
    Wiatr tak nam sprzyjał że nad Jezioro Brzostek zajechaliśmy miło, przyjemnie i bez zadyszki.

    Humory na dojazdówce dopisują. To widać :) © JPbike

    Zajechaliśmy na miejsce. Imprezę czas zacząć © JPbike

    O takie piękne pucharki będziemy walczyć © JPbike


    Próbne okrążenie – Pięciokilometrowa fajna pętelka taka sama jak rok temu, z tą różnicą że tegoż dnia mieliśmy parę fragmentów ze sporymi podkładami grząskiego błota. Przejechanie tędy bez glebki/podpórki dawało satysfakcje - urok MTB. No i nie zabrakło widoku z zerwanymi oznaczeniami, a w jednym miejscu ktoś obrócił strzałkę ...

    Ekipa ścigantów na chwilę przed odpaleniem © JPbike


    1 okrążenie – Ruszyłem bez napinki z tyłu stawki, by po krótkim czasie znaleźć się na 5 pozycji, za z3wazą, klosiem, krzychem i Rodmanem. Na arcybłotnym odcinku raz mocno zachwiało równowagą, wybroniłem się dzięki technice. Mariusz widocznie zaatakował, zaczął liderować i uciekać (sprawka 29”, czy jego nóg ?). I tak utworzyła się trzyosobowa grupka (krzychu, Rodman i ja). Po drodze wyprzedziliśmy z3wazę. Na zjeździe, tuż przed linią mety wyprzedziłem Rodmana.

    Zacięta i wyrównana rywalizacja na całego :) © JPbike

    To tu wyprzedziłem Rodmana © JPbike

    2 okrążenie – Jadę tuż przed krzychem, a Rodman czai się za mną raz blisko, raz troszkę dalej. Pamiętając że rok temu porządnie się przepaliłem na ostatnim kółku, tym razem na tym okrążeniu cały czas kontroluję sytuację i tętno (bez pulsaka, na wyczucie). Gdzieś na końcówce tegoż kółka wyprzedzam krzycha i 2 pozycję mam w kieszeni, ale wiem że łatwo nie będzie.

    3 okrążenie – Wyciskam z siebie sporo, momentami nieźle się grzeję. Jadący ze sekundę lub dwie za mną Krzychu widocznie walczy na całego. W pewnym momencie przede mną pojawia się sylwetka klosia ! Podejmuję atak z całych sił, ciężko idzie, omal nie łapię skurczów. A na najstromszym podjeździku uświniony błotem łańcuch się zaciąga i zmuszony jestem na szczyt zbutować. Dogania i wyprzedza mnie krzychu, który po krótkiej chwili również ma problemy z zaciągającym łańcuchem i czającymi się skurczami, co skrzętnie wykorzystuję i wyprzedzam kolegę. Cisnę i tak oto dowożę do mety wicemistrzostwo Pobiedzisk :)

    Pierwsza czwórka świeżo po rywalizacji © JPbike

    Jurek polał do pucharków coś wyskokowego i NA ZDROWIE :) © JPbike

    Ognisko, kiełbaski, zupka, placek, wesołe pogaduszki - czego chcieć więcej ? :) © JPbike

    Klimatyczna miejscówka. Było SUPER FAJNIE ! © JPbike

    Powrót z zawodów okazał się masakrycznie ciężki. Ja, klosiu i krzychuuu86 musieliśmy stoczyć walkę z pokaźnym wmordewindem, taplanie w błotku też było. Jak na twardzieli przystało, udało nam się spoko dotrzeć do Pyrlandii.

    Podsumowując – kolejne świetne zawody perfekcyjnie zorganizowane, nawet niefajna pogoda nie popsuła super zabawy.
    Dzięki wszystkim za wspólne chwile, do następnej imprezy, wiadomo jakiej :)

    Galeria 57 fotek z mojego aparacika - jest TUTAJ.