top2011

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski
Info o mnie.

- przejechane: 183891.30 km
- w tym teren: 66337.10 km
- teren procentowo: 36.07 %
- v średnia: 22.61 km/h
- czas: 337d 01h 48m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

baton rowerowy bikestats.pl

Wyprawy z sakwami

polska
logo-paris
logo-alpy
TN-IMG-2156 TN-IMG-2156 tn-IMG-6357

Zrowerowane gminy



Archiwum 2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

ponad 100 km

Dystans całkowity:30114.21 km (w terenie 4727.00 km; 15.70%)
Czas w ruchu:1309:59
Średnia prędkość:22.99 km/h
Maksymalna prędkość:83.56 km/h
Suma podjazdów:95088 m
Maks. tętno maksymalne:177 (100 %)
Maks. tętno średnie:148 (86 %)
Liczba aktywności:244
Średnio na aktywność:123.42 km i 5h 22m
Więcej statystyk
  • dystans : 180.40 km
  • teren : 4.00 km
  • czas : 08:34 h
  • v średnia : 21.06 km/h
  • v max : 69.63 km/h
  • rower : Sztywna Biria
  • Poznań - Paryż - Amsterdam, dzień 3

    Poniedziałek, 15 lipca 2013 • dodano: 05.08.2013 | Komentarze 6


    Tegoż poniedziałkowego dnia pobudka była dość wczesna. Zwijanie namiotu i ekwipunku, doczepienie sakw do bagażnika i szybki myk do Torgau, do najbliższego marketu bo w niedzielę w Niemczech takowe sklepy są zamknięte.
    Pogoda w końcu się poprawiła, najfajniejsze jest to że przestało wiać nam w twarze.

    Przy torach kolejowych pora na śniadanie, najwazniejszy posiłek © JPbike

    Po śniadaniu okazało się że znowu zbyt późno wystartowaliśmy i pewnie nici z dwusetki.
    No i niespodziewanie na horyzoncie zaczęły się pojawiać pokaźne pagóry, jak się później okazało – takie miłe dla oka i dla mnie, rasowego górala krajobrazy towarzyszyły nam aż do granicy z Francją.

    Przejazd przez ładne niemieckie miasteczko © JPbike

    W drodze do Lipska. Zaczynają się pagóry © JPbike

    Dworzec kolejowy DB w Lipsku © JPbike

    W tymże mieście w sumie nie spodziewałem się takiej ilości rowerów © JPbike

    Centrum Lipska. Grali tam w siatkówkę plażową © JPbike

    Lipsk, duże spoko miasto, w którym można spotkać sporo charakterystycznych budynków z czasów NRD. Przejechaliśmy przez centrum z krótkim postojem, spory tam ruch, nie brakło drobnego zabłądzenia w wydostaniu się na właściwą drogę, w takich sytuacjach czasem ratowała nas nawigacja w telefonie Jarka.

    W Niemczech takich słonecznych elektrowni jest sporo © JPbike

    Powoli robi się upalnie. Przerwa przy fontannie w ładnym miasteczku Weissenfels © JPbike

    Pora na browarka. Bez takowego napoju nie idzie nam żyć :) © JPbike

    Jedziemy dalej, po płaskowyżu. Humor mi dopisuje :) © JPbike

    Późnopopołudniowa przerwa obiadowa w okazałym miejscu © JPbike

    Zjazd 7%. Tutaj wykręciłem bez rozpędu V-maxa :) © JPbike

    Freyburg Unstrut - ładne niemieckie winnice i zamek © JPbike

    Postój przy sklepie. Nawet pieski mają swój parking :) © JPbike

    Mieliśmy okazję zobaczyć jak budują niemieckie szosy - tutaj twarde podłoże © JPbike

    Lubię uciekać siłowo na podjazdach i po tym fotka cyknięta na górze z użyciem zoomu :) © JPbike

    Kilometry upływały, powoli zapadał zmrok. Jarek bardzo chciał się wykąpać, dokręciliśmy do widocznego na mapie zbiornika wodnego, który okazał się być brudnym i zarośniętym, wiec jadąc dalej dojechaliśmy już po zmierzchu do miejscowości Kolleda, gdzie po 22-tej Drogbas nie wytrzymał i zdecydował się na kąpiel w … rynkowej fontannie, w której pływała sobie rybka :)
    I tak dalej, po przekroczeniu rogatek tegoż miasteczka nastąpiło szukanie miejscówki do spania – padło na skraj pola przy rzeczce. Rozbicie obozu poszło sprawnie i czas spać.

    TORGAU – Mockrehna – Eilenburg – Taucha – Leipizg – Markranstadt – Lutzen – Weissenfels - Laucha an der Unstrut – Freyburg Unstrut – Billroda – Ostramondra – KOLLEDA (kilka km za miastem)

    Dzień drugi, dzień czwarty



  • dystans : 196.24 km
  • teren : 1.00 km
  • czas : 08:56 h
  • v średnia : 21.97 km/h
  • v max : 36.86 km/h
  • rower : Sztywna Biria
  • Poznań - Paryż - Amsterdam, dzień 2

    Niedziela, 14 lipca 2013 • dodano: 03.08.2013 | Komentarze 5


    Jak się jest u Kornelci, Asiczki i Piotrka to wiadomo że czas bardzo miło upływa :)
    Tegoż niedzielnego dzionka tak dobrze się spało, pogaduszki i pyszne śniadanie spowodowały że na dalszą trasę wyruszyliśmy ponad godzinę później.

    Pamiątkowa fotka w 100% musi być ! © JPbike

    Trochę chłodnawo było i znów zmuszeni byliśmy stoczyć walkę z niesprzyjającym w kręceniu na zachód wietrze.
    Spodziewałem się że ciężko będzie w takich warunkach trzasnąć dwusetkę z sakwami. Nie myliłem się.

    Żegnamy nasz kraj i wkraczamy do Niemiec © JPbike

    Pierwszy postój nastąpił w przygranicznym Bad Muskau, w tamtejszym parku z okazałym pałacem, zresztą wcześniej, podczas startowego dnia wyprawy Dookoła Polski miałem okazję zwiedzić tamte okolice.

    W parku w Bad Muskau. Dbają tam o wszystko :) © JPbike

    Przerwa przy białej ławeczce © JPbike

    No i zaczęło się wielkie kręcenie przez całe Niemcy ze wschodu na zachód.
    Zarówno w mijanych miasteczkach, jak i poza nimi wszędzie czysto, dbają tam o szczegóły.
    A tamtejsze asfalty równe jak stół, no takie że idealnie wycentrowane koła to podstawa :)

    Strasznie gładziutko na tych niemieckich szosach :) © JPbike

    Popołudniową porą czas na przerwę obiadową, padło na fajną miejscówkę przy wielkim zbiorniku wodnym – Sedlitzer See.
    Co jedliśmy – to będzie opisywał mianowany przeze mnie szef kuchni – Drogbas :)

    Jak widac - mamy wszystko co potrzeba © JPbike

    Po umyciu garów trzeba było pokonać porządny podjazd © JPbike

    Po przerwie pomykaliśmy dalej. Mijane krajobrazy nie różniły się zbytnio od tych wielkopolskich.

    Nietypowe znaki. Dbają tam o swoich obywateli © JPbike

    Las elektrowni wiatrowych - na trasie było ich tysiące © JPbike

    Zamek Hartenfels w Torgau © JPbike

    Po przekroczeniu Torgau zapadł zmrok i trzeba było się rozglądać za miejscówką na obóz.
    Po krótkich poszukiwaniach padło na niefajne miejsce, przy drzewach obok jakiejś fabryki.
    Komary nie dawały spokoju, po rozbiciu namiotu i wpakowaniu bagażu do środka czas spać.

    ŻARY – Lipniki Łużyckie – Czaple – Łęknica – granica PL/D – Bad Muskau – Spremberg – Sedlitz – Senftenberg – Lauchhammer – Elsterwerda – Bad Liebenwerda – TORGAU (2 km za rogatkami)

    Dzień pierwszy, dzień trzeci.



  • dystans : 167.07 km
  • teren : 4.00 km
  • czas : 05:59 h
  • v średnia : 27.92 km/h
  • v max : 45.64 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Do Żerkowa na MP w kolarstwie górskim

    Niedziela, 7 lipca 2013 • dodano: 08.07.2013 | Komentarze 13


    Szybko zagadałem się z Drogbasem na wypad do Żerkowa.
    Takiej okazji zobaczenia krajowej elity MTB nie można przegapić !
    Start nastąpił na krótko po 8-mej spod mojej chaty.
    Jak zwykle JP i Drogbas wmawiają sobie że będzie "spokojne" tempo, a jednak - do Żerkowa gnaliśmy po asfaltach jak szaleni, tak ponad 30 km/h :)

    Wolny dzień trzeba dobrze wykorzystać. Były sprinty i szaleństwa :) © JPbike

    Zajechaliśmy na miejsce. 89 km w 2:59 godz, średnia ponad 29 km/h :) © JPbike

    Wieża TV w Żerkowie z miasteczkiem zawodów © JPbike

    Na miejsce dotarliśmy przed planowanym czasem. Wtedy mastersi się ścigali.
    Muszę przyznać że tak mi się tam spodobało że gdyby nie brak licencji kolarskiej to od razu wystartowałbym, by się "pozabijać" na takiej trudnej i wymagającej trasie :)
    Na miejscu od razu rozpoznawałem mnóstwo znajomych twarzy z przeróżnych wyścigów.

    Spotkaliśmy m.in. Wojtka Wiktora i zaproponował nam 30 minutowe przetestowanie 27.5 calowych Superiorów - z chęcią skorzystaliśmy. Mi przypadł aluminowy w ładnym malowaniu, z mieszanką SLX i XT, a Jarkowi karbonik z SLX i XTR :)

    Pierwsza przymiarka do 27.5-era. Taki to pasuje do mnie :) © JPbike

    Od razu, gdy tylko ruszyłem to poczułem że właśnie taki rozmiar kół i geometria jest w sam raz dla mnie. Wypróbowałem jak radzi na podjazdach, zjazdach i uskokach - byłem w lekkim szoku że jest stabilniejszy i daje większą kontrolę od mojego poczciwego Treka :)
    No, nie mam wyjścia i w sezonie 2014 zobaczycie JPbike'a wymiatającego na 27.5-erze!
    Dobra, dobra, to temat na przyszłość, póki sezon 2013 trwa i skupmy się na dzisiejszej relacyjce ;)

    Zatem, na miejscu niespodziewanie spotkaliśmy znajome twarze z BS - micor, marcingt, bobiko, mikadarek i Hulaj.
    Po zakończeniu wyścigu mastersów i zaopatrzeniu się w izobroniki ruszyliśmy początkowym fragmentem pętli na szczyt z dobrym widokiem do emocjonującego kibicowania. Mnie ten fragment pętli nie zaskoczył, było kilka niezłych jak na XC uskoków, na jednym Drogbas ładnie wyglebił :)

    Wesoła ekipa bikestatsowych kibiców w Żerkowie © JPbike

    Na miejscu zrobiliśmy najpierw piknik z ogórkami kiszonymi, piwem i jeszcze innym żarciem.
    Po czym nastąpiło oczekiwanie na start kobiecej elity i U23. No i dziewczyny wystartowały !


    Oto migawki z trasy mojego autorstwa, trochę się nabiegałem. Twarze bikerek pewnie znane :)














    A tutaj poniżej fotozjawki z wyścigu męskiej elity i U23.
    Marek Konwa na każdym okrążeniu wymiatał tak że oglądaliśmy w 100% mistrzowską jazdę :)














    Na koniec fotorelacji - szalony drwal w całej okazałości © JPbike

    Po kilku godzinach spędzonych w słońcu i podziwianiu emocji nastała pora na powrót. Najpierw do sklepu, by zatankować bidony. Drogę powrotną zaplanowałem tak, aby była najkrótsza (wyszło 78 km). Przez ostre słońce i praktycznie przez całą trasę powrotną zmagałem się z bólem głowy. Na 25 km przed Poznaniem było nam tak ciężko, że zmuszeni byliśmy zrobić dłuższy postój z wylegiwaniem i lekkim zmrużeniem oczu. W końcu, po zachodzie słońca i strasznie zmęczony ale zadowolony z bardzo udanego dnia doturlałem się do domu, prysznic, ledwo zjadłem kolację i od razu zasnąłem.

    Dzięki wszystkim za super miło spędzony czas i z rowerową pasją :)


    Przewyższenie - 675 m



  • dystans : 100.14 km
  • teren : 60.00 km
  • czas : 07:02 h
  • v średnia : 14.24 km/h
  • v max : 55.73 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Górska stówka

    Sobota, 4 maja 2013 • dodano: 07.05.2013 | Komentarze 3


    Tegoż dnia w końcu się wypogodziło i można było wyskoczyć na upragnioną stówkę z górkami. Trasa została wymyślona przez Mariusza, jako cel wyznaczył południowo-wschodni graniczny kraniec Ziemi Kłodzkiej, na mapie widnieje tam punkt mierzący ponad 1100 m.n.p.m. Lubię TO :)

    W drodze do Javornika © JPbike

    Dotarliśmy do ruin zamku Rychleby © JPbike

    Widok ogólny na dziedziniec zamkowy © JPbike

    Ano, jak widać, dobrze się bawimy na majówce w górach :) © JPbike

    Ładnie tam. Podjazd czerwonym na Przełęcz Gierałtowską © JPbike

    Po górskich polanach też żeśmy pomykali © JPbike

    Chwila odpoczynku po długim i przyjemnym podjeździe na czeskiej cyklotrasie © JPbike

    Końcówka wspinaczki na żółtym, przez poroztopowe błotko :) © JPbike

    Najwyższy punkt trasy - graniczny Smrk (1109 m). Krajobraz świeżo po roztopach © JPbike

    Gdzieś wysoko w górach przedzieram się przez graniczne bagno :) © JPbike

    Długi zjazd do Bielic, i to z fragmentami śniegu :) © JPbike

    I tak zjechaliśmy do Starego Gierałtowa, gdzie nastąpiła przerwa na złocisty napój.
    Po tym kolejna wspinaczka, podczas której zgubiliśmy szlak, trochę błądzenia i trafiliśmy na graniczny zielony.

    Kolejna wspinaczka. Miny kumpli wskazują na stromy podjazd :) © JPbike

    Fragment zielonego granicznego szlaku © JPbike

    Na czeskim niebieskim. Stromizna nie do podjechania © JPbike

    Na trasie Rychlebskiej 30 MTB © JPbike

    Borówkowa jeszcze raz i zjaaazd ! © JPbike

    Na koniec deser MTB - techniczny zjazd czerwonym. W jednym arcytrudnym i stromym miejscu pousuwałem zwalisko gałęzi i dzięki temu każdy z nas całość zjechał sprawniej i nabrał wprawy na tamtejszy golonkowy ścig (19 maja) :)
    Ostatnie kilometry to jazda w dół czeskim czerwonym, przez Bila Voda i do noclegowni.
    To był bardzo udany rowerowo dzień !

    Przewyższenie - 2195 m !



  • dystans : 110.49 km
  • teren : 80.00 km
  • czas : 05:09 h
  • v średnia : 21.45 km/h
  • v max : 41.79 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Teamowy trip po Zielonce

    Niedziela, 14 kwietnia 2013 • dodano: 14.04.2013 | Komentarze 7


    Zagadaliśmy się na wspólny wypad i to mocno terenowy do Puszczy Zielonki.
    Zjawiło się pięciu - Jarekdrogbas, jasskulainen, JPbike, klosiu i Marc.
    Pogoda wspaniała, słonecznie, kilkanaście stopni i do tego słaby wiaterek, a popołudniem zrobiło się tak ciepło że można już kręcić odzianym na krótko :)

    Mkniemy i gaworzymy sobie :) © JPbike

    I tak najpierw nadmaltańskim singielkiem, trasą poznańskiego BM do Gortatowa, po drodze robiąc krótki postój nad brzegiem Swarzędzkiego. Korzystając z okazji każdy z nas dosiadł 29'era klosia, moje pierwsze wrażenia - ten rower nie skacze na korzonkach :)

    Znany podjazd w Gortatowie okazał się śliskobłotny :) © JPbike

    Uśmiech Mariusza potwierdza dobrą zabawę na singlu nad Kowalskim :) © JPbike

    Chwila przerwy ... © JPbike

    Następnie to już przez cały czas napieraliśmy po duktach Puszczy Zielonki.
    Oczywiście nie mogło zabraknąć przerwy na browarki, w Wronczynie nad jeziorem.

    Urocza miejscówka na izobroniki :) © JPbike

    Tu chyba dumnie prezentujemy (i oblewamy) rowerek klosia :D © JPbike

    Po powyższej przerwie Drogbas odłączył od nas (sprawy osobiste).
    Dalej we czterech udaliśmy się trasą pierścienia przez Bednary (struś na poboczu :)) i Dąbrówkę Kościelną.

    Turystycznego akcentu nie brakło - zainteresował nas pokazowy dzwon przykościelny © JPbike

    Następnie skusiliśmy się na parcie po znakowanym na zielono szlaku, po drodze robiąc przerwę nad Jeziorem Miejskim (zdjąłem nogawki) i okrążając singlem jezioro, po czym każdy z nas coraz bardziej czuł w nogach terenowe kilometry.
    I w końcu kurs czerwonym na Dziewiczą Górę.

    Zielonkowe dukty są spoko. Można napierać © JPbike

    Polanka w drodze na Dziewiczą © JPbike

    Przed atakiem na szczyt Michał odłączył, trzech pozostałych zdobyło szczyt i zjechało w dół killerem.
    W Kicinie Mariusz na moich oczach zaliczył glebę przez pozostawiony pionowo w ziemi jakiś klucz hydrologiczny.
    Ostatni odcinek pokonaliśmy już nieźle zmęczeni żółtym w kierunku nad Maltę i napełniliśmy bidony przy źródełku.
    Na nadmaltańskiej ścieżce wokół jeziora tłok spacerowiczów niesamowity, i tak szybkim slalomem wydostaliśmy się stamtąd, po tym każdy w swoją stronę.
    Kolejny udany dzień w doborowym towarzystwie i z masą terenu. Do następnego !

    Puls - max 168, średni 132
    Przewyższenie - 791 m



  • dystans : 123.20 km
  • teren : 1.00 km
  • czas : 04:27 h
  • v średnia : 27.69 km/h
  • v max : 47.56 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Czterogodzinna wytrzymałościówka

    Niedziela, 7 kwietnia 2013 • dodano: 07.04.2013 | Komentarze 12


    Przeprosiłem się z Trekiem, bo za mało na nim jeżdżę :)
    Dziś po 12-tej i obrałem kurs do Dolska, głównie bocznymi drogami.
    Pogoda piękna, asfalty suchutkie, śniegi powoli zanikają, trochę tam na polnych odcinkach powiewało, głównie z zachodu.
    Do celu dokręciłem dość szybko jak na terenowo-górski blacik 38, wyszło 62 km i 2:10 h, co dało średnią ponad 29 km/h. Najfajniejsze okazały się przeróżne podjazdy i zjazdy w okolicach Dolska, ze szczytami sięgającymi 120 m. Wszystkie poszły sprawnie. Przy Villi Natura przerwa na banana i batona.
    Droga powrotna okazała się cięższa przez niesprzyjający boczno-czołowy wiatr, walczyłem nieźle, czego efektem było utrzymanie do czwartej godziny jazdy średniej ponad 28 km/h. Po tym dopadł mnie niezły kryzys głodowy (od 110 km). Pewnie za słabe śniadanie wciąłem i miałem ze sobą 2 batony, banana i litr picia, a wizyty przy sklepach odpadały z braku zapięcia. Ostatni fragment pokonałem już siłą woli.

    Po takich bocznych szosach to ja mogę pomykać :) © JPbike

    Wizyta przy znanej maratończykom Villa Natura © JPbike

    Puls - max 165, średni 137
    Przewyższenie - 627 m

    Kategoria ponad 100 km


  • dystans : 122.44 km
  • czas : 04:12 h
  • v średnia : 29.15 km/h
  • v max : 44.23 km/h
  • rower : Sztywna Biria
  • Mocny trening teamowy

    Niedziela, 17 lutego 2013 • dodano: 17.02.2013 | Komentarze 12


    Drogbas zaproponował na niedzielny dzionek stówkę do pokonania.
    Po szybkim zagadaniu się, o 11 nastąpiła ustawka przy chacie Jarka.
    Zjawiło się trzech mocnych, czyli pierwsza trójca sinusoidowa :)
    Zanim dotarłem na miejsce, dzień wcześniej do 23-tej majstrowałem przy zimówce, uświniony łańcuch ładnie się rozciągnął, równie ładnie naszlifował blat i zębatkę w kasecie. Te elementy zostały zastąpione innymi. Jak dobrze mieć coś w zapasie.
    Pogoda niezbyt sprzyjała, pochmurno i chłodnawo z temperaturą na poziomie zera stopni, dobrze tylko że wiaterek był słaby. No to ruszyliśmy i od razu nastąpiło ostre napieranie ze zmianami, które trwało do samego końca.
    Cóż, trening musi być konkretny !

    W drodze do Szamotuł. Napieramy we trzech © JPbike

    Po minięciu Szamotuł Jarek skierował nas do Obrzycka na nieznaną mi szosę, do tego z fajną nawierzchnią.
    Po drodze między innymi minęliśmy drogowskaz z nazwą "Lizbona 1" :)

    Hej ! Poproszę o uśmiech do obiektywu :) © JPbike

    Chwila przerwy w lesie. Konkretną górkę odkrylismy :) © JPbike

    W Kiszewie pora na takie odpowiednie przyjemności :) © JPbike

    Ta biała linia na 11-tce służyła nam do kontroli trzeźwości :D © JPbike

    W sumie udany i mocny teamowy trening, obyło się bez kryzysu. To dobry prognostyk :)

    Dom - chata Drogbasa - Strzeszynek - Kiekrz - Rokietnica - Mrowino - Cerekwica - Pamiątkowo - Kąsinowo - Piaskowo - Szamotuły - Karolin - Pęckowo - Obrzycko - Zielonagóra - Stobnicko - Stobnica - Kiszewko - Kiszewo - Bąblin - Słonawy - Oborniki - Bogdanowo - Ocieszyn - Chludowo - Złotniki - Suchy Las - chata Drogbasa - Dom



  • dystans : 110.28 km
  • teren : 1.00 km
  • czas : 03:49 h
  • v średnia : 28.89 km/h
  • v max : 45.77 km/h
  • rower : Sztywna Biria
  • Porządny trening z klosiem

    Niedziela, 3 lutego 2013 • dodano: 03.02.2013 | Komentarze 12


    Zagadałem się z Mariuszem na wspólny trening i to czterogodzinny jak na zatwardziałych Gigowców przystało.
    Piękna słoneczna, choć chłodnawa i wietrzna pogoda dodała chęci do kręcenia :)
    W oczekiwaniu na klosia, na Marcelinie miałem atrakcje w postaci nisko przelatujących dwóch samolotów podchodzących do lądowania na Ławicy.
    Pierwszy odcinek, na zachód prowadzący najpierw niezłą ścieżką rowerową, a następnie bocznymi szosami do Lusówka przebiegł wmordewindowo. Przy okazji mijaliśmy biegacza narciarskiego na nartorolkach.
    Od tamtego miejsca do Stęszewa to jazda głównie z bocznym windem, cały czas ze zmianami, stopniowo zwiększaliśmy wysiłek i średnie prędkości zaczynały wędrować w okolice 30 km/h.
    Cały południowy odcinek, aż do Kórnika to ostra jazda z wiaterkiem w plecy :)
    W Krosinku postój przy sklepie i trochę rowerowej gadki.
    Od Kórnika ponownie trzeba było walczyć z wiatrem raz bocznym, raz czołowym.
    Daliśmy radę, zresztą cały czas mocno żeśmy deptali w korby - tak miało być !
    I tak wspólnie dojechaliśmy do Ronda Starołęka i stamtąd każdy w swoją stronę.
    Udany trening, kryzysu nie było i oby tak dalej.

    Dom - Marcelin - Ławica - Przeźmierowo - Batorowo - Lusowo - Lusówko - Więckowice - Fiałkowo - Dopiewo - Trzcielin - Joanka - Krąplewo - Stęszew - Witobel - Łódź - Dymaczewo Nowe - Dymaczewo Stare - Krosinko - Mosina - Rogalinek - Rogalin - Świątniki - Radzewice - Radzewo - Konarskie - Bnin - Kórnik - Skrzynki - Borówiec - Koninko - Głuszyna - Starołęka - ul.Hetmańska - Dom

    Klosiu napiera. Tutaj fragment wmordewindowy © JPbike

    Chwila postoju w Krosinku. Zimówki dwie :) © JPbike




  • dystans : 116.68 km
  • teren : 65.00 km
  • czas : 05:11 h
  • v średnia : 22.51 km/h
  • v max : 45.64 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Otwarte Mistrzostwa Pobiedzisk XC

    Niedziela, 2 grudnia 2012 • dodano: 02.12.2012 | Komentarze 12


    Jakiś czas temu Asia z Marcinem wpadli na pomysł zorganizowania tytułowych zawodów i po tym ognisko z kiełbaskami.
    W końcu wszystko zostało profesjonalnie dopięte na ostatni guzik i jazda na zawody, które doskonale wypełniają długo trwającą lukę między sezonami ściganckimi, no i dzięki temu można poznać swój poziom w danej chwili :)

    Razem z Jarkiem postanowiliśmy dotrzeć rowerami do miasteczka zawodów, nad urocze Jezioro Brzostek.
    Częściowo słoneczna i z temperaturą na poziomie zera stopni pogoda zachęciła nas do walnięcia grudniowej setki z dodatkiem przepalanka :)

    Po spotkaniu z Drogbasem w Parku Sołackim okazało się że Jarek zapomniał licznika i tak ostro pomknęliśmy do jego chaty, po czym znów szalenie żeśmy pomknęli przez miasto nad Maltę, by zdążyć na miejsce zbiórki, a tam nikt poza nami nie zjawił się.

    Nad Maltą spuścili wodę © JPbike

    To nic. Jedziemy dalej i częściowo trasą poznańskiego BM. Po pokonaniu jakiegoś dystansu obaj stwierdziliśmy że za ostro pomykamy, trochę sił nam ubyło i nie będzie dobrze na XC. Zwalniamy i tak dojechaliśmy do celu kilka minut po 12, a na liczniku wybiło mi ponad 50 km ... :)
    Na miejscu sporo znajomych, a reszta po chwili się zjawiała: organizatorzy z córkami, biniu, grigor86 z tatą, seba284, mlodzik, josip z córką, Rodman, klosiu, kania76, 19Piotras85 z kolegą, a po ściganinie pojawiło się jeszcze kilka osób.
    Najpierw z3waza oprowadził nas po liczącej ponad 5 km autorskiej rundzie.
    Dość szybka, raz szeroko, raz singielki, parę ostrych zakrętów, kilka szybkich łuków, podjeżdziki i zjeżdziki, troszkę błotka, masa liści, na koniec techniczna górka z piaskiem i myk w dół do mety. W sumie dobrze wyciśnięta z tego co mają w okolicy.

    Relaks przedstartowy :) © JPbike

    Chwila napięcia przed odpaleniem. Trochę nas jest :) © JPbike

    No to START ! Od razu ostro pognali, dobrze że pulsaka nie zabrałem :)

    1 okrążenie - Wystartowałem z dalszej pozycji i próbuję delikatnie się przebijać do przodu, po krótkim czasie ląduję blisko czołówki. Prowadzi Drogbas. W pewnym momencie wyprzedza mnie Rodman i gna do przodu z dość niezłą kadencją. Na najstromszym podjeżdziku załatwiam Jarka i jestem na 2 pozycji, za Przemkiem. Niestety, obaj skręcamy w niewłaściwą ścieżkę, spadamy w dół i wracamy na właściwą trasę przez skarpę. Po chwili Rodman na łuku wpada w efektowny poślizg przednim kołem i glebę zaliczył. Gnam dalej i stwierdzam że niewiele straciłem na zgubce - jestem na 5 pozycji, za Drogbasem, grigorem (!), josipem i z3wazą. Koniec pierwszego okrążenia. Piaskowy podjazd pokonany.

    2 okrążenie - Gnam, gnam, gonię z3wazę i po chwili widzę że za mną pomyka biniu (!). Udaje się wyprzedzić z3wazę. Wreszcie dochodzę czołową trójkę, a oni na pewnym zakręcie zdezorientowali się i omal nie skręcają w złą ścieżkę i dzięki temu wychodzę na prowadzenie ! Fajne uczucie :) Niestety na chwilę bo kilometry dojazdowe zaczynają się odzywać i powolutku słabnie mi power w nogach. Przed końcem okrążenia spadam aż na 5 pozycję, ale i cały czas mam na oku czołówkę. Na piaskowym podjeżdzie zostałem przyblokowany.

    3 okrążenie - Raczej walka z samym sobą i by wycisnąć z siebie resztki sił. Za mną czai się biniu. Na szybkim łuku mocno mną zarzuciło i chwila napięcia. Ostatnie kilka km to heroiczna walka, nieskuteczna, do tego zaczynają mnie łapać mikroskurcze i zupełny brak sił. Tracę kolejne i aż 3 pozycje - pokonali mnie biniu, Rodman i na koniec doznaje gorycz porażki od klosia. Piaskowy podjazd o dziwo pokonany.

    Fotka by grigor86
    W akcji na piaskowym podjeżdziku © grigor86


    I tak - Otwarte Mistrzostwa Pobiedzisk w XC sensacyjnie wygrał grigor86 !


    Zaraz po ściganinie - czas na ciepłą herbatkę ! © JPbike

    Wspaniali organizatorzy :) © JPbike

    Kompletna ekipa zimowych mistrzostw Pobiedzisk w XC © JPbike

    Dekoracja pierwszej trójki :) © JPbike

    Czas na pieczenie kiełbasek i takie tam pyszne dodatki :) © JPbike

    W końcu, dzięki wspaniałemu towarzystwu i ciepłym ognisku zostaliśmy naładowani pozytywną energią i późnym popołudniem ruszyłem z Drogbasem w drogę powrotną.
    W pewnym momencie spojrzałem na termometr - było minus 2.8 st., mimo tego miło się jechało bo nie wiało, było leciutko z górki i przeważnie płasko, no i podziwialiśmy zapadający grudniowy zmrok.

    Klimatyczna droga powrotna ... © JPbike

    To już nad Maltą. Jeszcze jedno piwko i wracamy do swoich chat © JPbike


    Dodam jeszcze że tegoż dnia pierwszy raz dosiadłem 29'era i po krótkiej próbie trudno ocenić te bardziej zauważalne różnice. Jedno co wiem - model na którym jechałem (karbonowy Specialized z XTR) jest mniej zwrotny i lepiej wybiera nierówności od mojego Treka na klasycznych kółkach.

    Podsumowując - super miło spędzony czas, więcej takich !
    Tylko formy na zawodach mi brakło. Postaram się poprawić do wiosny :)

    DZIĘKI WSZYSTKIM i do następnego !

    Wszystkie pozostałe fotki z mojej cyfrówki są TUTAJ :)

    Przewyższenie - 787 m



  • dystans : 130.18 km
  • teren : 30.00 km
  • czas : 05:50 h
  • v średnia : 22.32 km/h
  • v max : 44.20 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Do Pniew objechać pętęlkę XC

    Piątek, 2 listopada 2012 • dodano: 02.11.2012 | Komentarze 12


    Dzień wolny i wyskok na rower !
    Pomysł trasy spontaniczny, zależało mi głównie na zapoznaniu się z nowo powstałą pętelką XC w Pniewach, oddalonych na zachód od Poznania o 55 km.
    Trasa do Cross Country ma nawet swoją stronę i w dodatku jest oznakowana. Dojazd do Pniew to nudne pomykanie wśród pól i wiosek, oraz z wmordewindem :/
    Miejsce, gdzie znajduje się pętla XC jest dobrze widoczne z daleka, po prostu to są niewielkie zalesione wzgórza zwane Księżymi Górami.

    Polanka i miejsce startu/mety © JPbike

    Doskonałe oznakowanie. Ładny dywan z liści :) © JPbike

    Podjeździk. Lubię się w taki sposób męczyć :) © JPbike

    Kilka krętych zjeździków jest wyboistych. Technika jazdy górą © JPbike

    Najgorszy podjazd. Dobrze że fotka Wam nie pokaże rzeczywistej stromizny :) © JPbike

    Miłej i widokowej jazdy po obrzeżu jest sporo © JPbike

    A tu trzeba się zmierzyć z serią mini muld :) © JPbike

    Przejechałem dwa okrążenia, po około 3.5 km każde. Mi się podoba, chociaż bez rewelacji.
    Moje odczucia - pętelka średnio szybka, z jednym ciężkim podjazdem, kilkoma wyboistymi i krętymi zjazdami, paroma singlami, szerokich duktów nie brakuje. Autorzy traski XC dobrze wycisnęli z tego terenu co mają.

    Droga powrotna to ponownie nudne mknięcie przez pola i wioski.
    Troszkę klimaciku dawało listopadowe zachodzące słońce.
    Po przekroczeniu setki zaczął łapać mnie kryzysik, postój przy sklepiku pomógł.
    Do domu wróciłem po zapadnięciu zmroku.
    Tym sposobem, po dzisiejszym kręceniu melduję całemu światu kolejny raz z rzędu przekroczenie 10000 km z BS :)

    Późnopopołudniowy klimacik z drogi powrotnej ... © JPbike

    Na całej trasie nie spotkałem ani jednego bikera, więc pościgałem się z traktorem z "zapachem" :) © JPbike

    Dom - Lasek Marceliński - Wysogotowo - Batorowo - Lusowo - Lusówko - Jankowice - Ceradz Kościelny - Ceradz Dolny - Grzebienisko - Mieściska - Kunowo - Młynkowo - Duszniki - Niewierz - Chełminko - Jakubowo - Pniewy - pętla XC (2 okrążenia) - Konin - Lubosina - Przystanki - Dębina - Krzeszkowice - Wierzchaczewo - Sokolniki Wielkie - Kaźmierz - Kiączyn - Młodasko - Gaj Wielki - Jankowice - Lusówko - Zakrzewo - Dąbrówka - Skórzewo - Poznań ...

    Puls - max 176 (na pętli XC), średni 133
    Przewyższenie - 675 m

    Kategoria ponad 100 km