top2011

avatar

Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.

- przejechane: 177234.97 km
- w tym teren: 64392.10 km
- teren procentowo: 36.33 %
- v średnia: 22.68 km/h
- czas: 323d 19h 08m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

baton rowerowy bikestats.pl

Wyprawy z sakwami

polska
logo-paris
logo-alpy
TN-IMG-2156 TN-IMG-2156

Zrowerowane gminy



Archiwum 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

ponad 100 km

Dystans całkowity:28569.93 km (w terenie 4570.00 km; 16.00%)
Czas w ruchu:1236:00
Średnia prędkość:23.11 km/h
Maksymalna prędkość:83.56 km/h
Suma podjazdów:85644 m
Maks. tętno maksymalne:177 (100 %)
Maks. tętno średnie:148 (86 %)
Liczba aktywności:232
Średnio na aktywność:123.15 km i 5h 19m
Więcej statystyk
  • dystans : 100.20 km
  • teren : 55.00 km
  • czas : 04:31 h
  • v średnia : 22.18 km/h
  • v max : 48.52 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Stuprocentowy spontan z Drogbasem

    Sobota, 18 sierpnia 2012 • dodano: 19.08.2012 | Komentarze 14


    Pierwotnie na ten sobotni dzionek planowałem wyjazd na grabkową Szklarską Porębę i jakoś nic z tego nie wyszło, z kolei golonkowy Korbielów po prostu leży za daleko i szkoda kasy, zwłaszcza że moje tegoroczne wyniki na maratonach wg mnie są poniżej oczekiwań. Trudno.
    Więc pospałem sobie do południa i nagle przyszedł sms od Jarka z propozycją wspólnego wyjścia na rower popołudniową porą.
    Ruszyłem o 14:40 i spotkanie nastąpiło w Strzeszynku. Chwila namysłu „gdzie jedziemy” :)
    Padło na Puszczę Zielonkę przez poligon. Na wojskowym terenie kręciliśmy trasą sucholeskiego maratonu, tyle że po dokręceniu na krzyżówkę zamiast na asfalt pognaliśmy prosto, po drodze zastawiając się dlaczego Gogol tędy nie poprowadził trasy. Dość szybko żeśmy dostali odpowiedź – świeżo przesuszony po błocie teren przeznaczony dla czołgów zrobił się super wymagający, wielokrotnie trzeba było się podpierać, pchać, kilka razy wjechałem w super grząskie błotko, po tym oblepieniu opony znacznie poszerzyły szerokość i waga wzrosła :)

    Tędy jechaliśmy. W 100% poligonowe MTB © JPbike

    E tam, takie zapadające błotko dla mnie niestraszne :) © JPbike

    Po takiej przeprawie nieźle się zagotowaliśmy i czas na kilkunastominutowy odpoczynek, jeszcze na poligonie.
    Następnie jazda na nadwarciański szlak, tedy pognaliśmy do Promnic, przez nadwarciański most i dalej już asfaltem do Murowanej Gośliny na sławne wśród maratończyków Osiedle Zielone Wzgórza. Na ryneczku zakup browara i zapadła decyzja że mkniemy na golonkową trasę nadwarciańską, ale i dość szybko skręciliśmy w kierunku znanej z kwietniowego maratonu kładki nad rzeczką, po drodze trzeba było pokonać pokaźne piaszczyste fragmenty.
    Po dojechaniu okazało się że kładki nie ma i od razu w jazda w bród. Ale fajnie ! Spd-y i skarpetki namoczone :)

    Mycie spd-ów naturalną metodą :) © JPbike

    Na tamtejszej polance, gdzie panował przyjemny popołudniowy klimat pora na picie browara, na bosaka – prawie jak na wakacjach, brakowało tylko grilla i namiotu :) Trochę czasu zleciało.
    Dalej to jechaliśmy na azymut w kierunku rzeki Warty i jazda maratonową trasą. A tam lekki szok. Ścieżka wyglądała na mocno zdziczałą, zarośniętą tak, jakby od lat nikt tędy nie jeździł. Poza tym aż do wyjechania z lasu leżała cała masa powalonych gałęzi i pni. Niektóre przeszkody przerastały nasze wyobraźnie …

    Najbardziej hardcorowa przeprawa (wysokość przeszkody - 2 m) :) © JPbike

    Po krótkim namyśle okazało się że trafiliśmy w miejsce, gdzie przeszedł najsilniejszy środek pokaźnej wichury.

    Powyginało biedne drzewa ... © JPbike

    W sumie przejechanie tego nadwarciańskiego odcinka maratonowego o długości kilku km sporo sił z nas wykrzesało, więc słusznie zdecydowaliśmy o rezygnacji z jazdy do Puszczy Zielonki.
    Dodam jeszcze że na skraju lasu postawili tablicę z napisem „Poligon Wojskowy” !
    Jadąc dalej w pewnym momencie poczuliśmy zapach ogniska i zrodził się pomysł na własne ognicho.
    Dalsza jazda przebiegła nadwarciańskim do mostu, przez Biedrusko (przerwa na izotoniki), poligonową szosą, Suchy Las, do sklepu po kiełbachę i piwo, w końcu do chaty Drogbasa, gdzie na niewielkim, skrawku ziemi urządziliśmy ognisko z pieczeniem kiełbasek. Popijane piwkiem smakowały jak nigdy :)

    Po terenowym kręceniu czas na coś takiego :) © JPbike

    Zapadł zmrok, ognisko dalej się paliło, przy tym udało się dokładnie wysuszyć spd-y i skarpetki.
    Do domu dojechałem po 22:30. By dokręcić do setki zrobiłem małe kółeczko po osiedlowych uliczkach :)

    Generalnie to było doskonale spędzone popołudnie na rowerze i wieczór. Więcej takich !

    Czy ktoś jest chętny na popołudniowo nocną stówkę, a po tym ognisko z kiełbaskami i piwem u Drogbasa ?
    Jakby tego było mało to … można nawet namiot rozbić i „regenerować” się do białego rana :)

    Przewyższenie - 606 m



  • dystans : 100.85 km
  • teren : 63.00 km
  • czas : 04:15 h
  • v średnia : 23.73 km/h
  • v max : 44.20 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Niedzielny trening

    Niedziela, 22 lipca 2012 • dodano: 22.07.2012 | Komentarze 11


    Plan był taki - poznańskim BM w przeciwnym kierunku, singiel nad Kowalskim, Dziewicza Góra, trochę Zielonki i powrót północnym nadwarciańskim.
    Dojazd nad Maltę spoko, tam tłumy, nie moje klimaty i szybko zwiałem na trasę poznańskiego BM, oczywiście w odwrotnym kierunku bo jadąc tędy ma się wrażenie że jest ciężej.
    W drodze na podjazd w Gortatowie zaskoczył mnie nowy i gładziutki szuterek. Z wspomnianego i stromego podjazdu zrezygnowałem na rzecz ścieżki biegnącej na wprost, po chwili przegapiłem skręt i wylądowałem na jakimś dzikim torze dla quadów, przy okazji dwukrotnie przejeżdżałem przez rzeczkę o głębokości ponad suport. Fajna sprawa :)
    Dalsza jazda bikemaratonową trasą przebiegła bez przygód, po drodze pokonując mnóstwo interwałów.
    W Promienku odbiłem w kierunku na Jerzykowo i dalej na singiel nad Kowalskim.
    Jazda fajnym i krętym singlem wzdłuż jeziora również przebiegła spoczko.
    Po dojechaniu do Mechowa żółtym szlakiem zaczynała się odzywać mieszanina kryzysu ze zmęczeniem, za mało jedzonka i izotonika zabrałem i do tego kasy nie wziąłem.
    Więc z dalszej planowanej jazdy zrezygnowałem i wróciłem przez Gruszczyn, Zieliniec, schody pod warszawską (zjechałem :)), Maltę i przez miasto dokręciłem ujechany do domu.

    Puls - max 158, średni 131
    Przewyższenie - 810 m

    Kategoria ponad 100 km


  • dystans : 105.66 km
  • teren : 84.00 km
  • czas : 04:42 h
  • v średnia : 22.48 km/h
  • v max : 45.64 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Terenowa Runda JPbike'a

    Sobota, 21 lipca 2012 • dodano: 21.07.2012 | Komentarze 9


    Treningowy przejazd po tygodniu regeneracji.
    Po ostatnich opadach sporo chaszczy wystających na ścieżki, troszkę błotka.
    Największym pozytywem na trasie okazały się ścięte powalone pnie (niektóre leżały latami) i ku mojej uciesze znacznie wzrosła przejezdność.
    Po pokonaniu Rundy nastąpił przelot na działkę, na obiadokolację i powrót.
    Nieprzyjemnej przygody nie zabrakło - na wertepiastym zjeździe z niezłymi chaszczami wypadł z kieszonki telefon, próba poszukiwania bezskuteczna. Całe szczęście, pod wieczór autem wróciłem na stok Osowej Góry i odnalazłem :)

    Puls - max 165, średni 134
    Przewyższenie - 930 m

    Kategoria ponad 100 km


  • dystans : 106.90 km
  • teren : 30.00 km
  • czas : 05:57 h
  • v średnia : 17.97 km/h
  • v max : 52.85 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Śnieżnik zdobyty !

    Czwartek, 12 lipca 2012 • dodano: 14.07.2012 | Komentarze 14


    Po majowej i nieudanej próbie zdobycia tejże sławnej i mierzącej 1426 m góry tym razem w pełni zmobilizowałem się do kolejnego ataku na Śnieżnik.
    Ruszyłem krótko po 10. Pogoda w miarę dopisała i troszkę się ochłodziło do przyjemnej kolarsko temperatury na poziomie niewiele ponad 20 stopni.
    Nad górami czaiły się niezbyt groźne chmury i można było się wybrać na mocno górską jazdę.
    Tym razem postanowiłem zdobyć szczyt od czeskiej strony nieznanym mi czerwonym szlakiem, głównie dlatego bo zielony od Schroniska pod Śnieżnikiem dobrze znam i wiem że w większości jest niepodjeżdżalny.
    Najpierw spod Kozielna jechałem przez Paczków, granica PL-CZ, Bily Potok, Javornik, Uhelna, podjazd przez Nove Vilemovice i tak dokręciłem do granicznej Przełęczy Gierałtowskiej (684 m).

    Nadgraniczna polana. Po czeskiej stronie © JPbike

    Dobra sprawa - czeski browar sponsoruje cyklotrasy :) © JPbike

    Podjazd na Przełęcz Suchą © JPbike

    Wysoko i widokowo :) © JPbike

    Zjazd Drogą Marianny © JPbike

    Na Przełęczy Płoszczyna (817 m) po raz drugi przekraczam granicę © JPbike

    Na czeskim czerwonym ... © JPbike

    Widoki z trasy powalają i znów Pradziada widać :) © JPbike

    Ładny szuterek na ponad 1100 m © JPbike

    Od 1200 m robi sie ciekawie ... © JPbike

    Od tędy nie da się normalnie jechać ... © JPbike

    To już ostatnia i stroma końcówka ataku. Nie do podjechania © JPbike

    Śnieżnik w końcu zdobyty ! © JPbike

    Jazda z wprowadzaniem na szczyt okazała się dość ciężka – 60 km, 4 godz. (nie licząc postojów) i aż 2120 m w pionie !

    Na szczycie strasznie wiało, dość chłodno i zaczęły nadciągać takie oto ciemne chmury ... © JPbike

    Ciekawy widok. Gdzieś tam pada deszcz ... © JPbike

    Tak właśnie wygląda fragment zielonego po naszej stronie. Jechać się nie da © JPbike

    No i dopadł mnie tutaj deszcz. Na szczęście mogłem się schować :) © JPbike

    Gdy przestało padać to już tylko jazda w dół najpierw szuterkiem do Kletna, dalej asfaltami przez Stronie Śląskie, Lądek Zdrój, podjazd do Orłowca (przerwa na browarka) i tak dokręciłem po raz trzeci do granicy, po czym nastąpił zjazd czeskim czerwonym do Bilej Vody i w końcu, po 18-tej dotarłem do agro-noclegowni.

    Zdobycie Śnieżnika zaliczam do udanych.
    Ale i tak ... wiem już że prawdopodobnie nigdy więcej na tą pokaźną górę rowerem się nie wybiorę, powód jest jasny – zarówno po polskiej (1 km), jak czeskiej stronie (1.5 km) końcówki są nie do wjechania, zresztą widać na fotkach.

    Przewyższenie – 2371 m



  • dystans : 141.44 km
  • teren : 26.00 km
  • czas : 06:28 h
  • v średnia : 21.87 km/h
  • v max : 57.17 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Pradziad zdobyty !

    Wtorek, 10 lipca 2012 • dodano: 13.07.2012 | Komentarze 11


    Najwyższy szczyt w Sudetach Wschodnich, czeski Pradziad, mierzący 1491 m wysokości w końcu zapisałem do swojej rowerowej kolekcji.
    Tak naprawdę to sprawcą całego zamieszania, takiego że nie mogłem dłużej tego odkładać okazał się wpis Mariusza :)
    Przyznam że … do tej pory nie wiedziałem gdzie w ogóle leży ta duża góra :)
    Więc jeszcze przed urlopowym wyjazdem w góry zakupiłem mapę tamtejszych okolic.
    Mariuszowi, który jechał wtedy szosówką nie udało się zdobyć szczytu, i faktycznie po analizie mapy stwierdziłem że nie jest łatwo dojechać tam w 100% asfaltami.

    Pogodę do jazdy miałem znakomitą – słonecznie, z niegroźnymi chmurami i ponad 25 stopni.
    Przygotowałem się na długą jazdę po górach - 2 bidony z izotonikami, 1.25 litra wody w bukłaku, 6 batoników musli, banan i jak się okazało starczyło tego wszystkiego na całą trasę. Ruszyłem później niż zakładałem, przed 10-tą i przy tym na pierwszych kilometrach dokończyłem śniadanie (jogurt spożyty w ruchu :)).

    Pradziada przy dobrej pogodzie można zobaczyć z odległości 70 km :) © JPbike

    Tędy, w kierunku do Jesenika miło i przyjemnie się kręci © JPbike

    Na Przełęczy Lipova (578 m) jest stacja kolejowa z widokiem na Sokoli Wierch :) © JPbike

    Ładnie tam. Mój cel jest coraz bardziej widoczny :) © JPbike

    Początek solidnego podjazdu z Bela p. Pradedem na Cervenhorske sedlo ... © JPbike

    Na 1013 m odbiłem na upragniony teren - kocham rower górski :) © JPbike

    Na około 1300 m. Szczyt już blisko ... © JPbike

    Cel osiągnięty ! Uwielbiam takie chwile :) © JPbike

    Dojazd na szczyt zajął mi równe 70 km i 3:50 godz jazdy (bez postojów), oraz 1750 m w pionie.
    Po zdobyciu Pradziada od razu stwierdziłem że aż tak ciężko nie jest dane wjechać na szczyt. Po części sprzyjała mi pogoda, zadbana zarówno asfaltowa jak i terenowa nawierzchnia, widziałem sporo osób jadących tędy na rowerach crossowych. W sumie na trasie miałem tylko jedną i to 570 metrową przełęcz, a następnie krótki zjazd do Jesenika i stamtąd właściwie zaczyna się ponad 25 kilometrowy podjazd na szczyt, tylko na terenowych fragmentach jest stromo.
    Na szczycie tak jak myślałem - nieźle wiało i chłodnawo było. Zrobiłem krótką sesję zdjęciową, objechałem rundkę dookoła wieży i myk w drogę powrotną, tą samą, co dojechałem.

    Panoramka na południe © JPbike

    I na północny zachód. Gdzieś stamtąd z oddali przyjechałem :) © JPbike

    Widok ogólny na wieżę RTV i myk w dół ... © JPbike

    Troszeczkę z trasą nakombinowałem i zjechałem niebieskim pieszym :) © JPbike

    Super szuterek na strasznej wysokości :) © JPbike

    Droga powrotna to sama przyjemność - w większości mknięcie w dół :) © JPbike

    To już 1 km przed noclegownią, nawet i stąd widać Pradziada :) © JPbike

    No, trzeba napisać jeszcze że od 110 km to zmęczenie narastało, jechało się ciężej.
    A w przygranicznym sklepiku kupiłem 2 czeskie browary, z czego jeden od razu poszedł jak woda, spożyty na polu z widokiem na ... Pradziada :)

    Przewyższenie - 2204 m



  • dystans : 109.61 km
  • teren : 40.00 km
  • czas : 05:33 h
  • v średnia : 19.75 km/h
  • v max : 55.73 km/h
  • rower : TREK 8500
  • W rejon Śnieżnika

    Czwartek, 3 maja 2012 • dodano: 06.05.2012 | Komentarze 3


    Majówka w górach - dzień 3

    Tegoż dnia, po pobudce w rejonie Kozielna coś tam popadywało, mieliśmy trochę majstrowania i czyszczenia przy swoich rowerkach.
    Jakiegoś pomysłu na trasę nie miałem. W końcu zdecydowałem się wybrać na Śnieżnik, wraz z pomysłodawcą trasy - Mariuszem. Reszta kumpli nie przystała na propozycję, bo to jest porządna stówka z porządnymi górkami :)
    I tak dwóch zatwardziałych Gigowców ruszyło w stronę czeskiego Javornika i stamtąd zaczął się asfaltowy podjazd na graniczną Przełęcz Lądecką, pokonany spoko i z pierwszym postojem na szczycie. Następnie skierowaliśmy się na zielony szlak biegnący po sporej wysokości i dalej niebieskim z fragmentem do podejścia prowadzącym na atrakcję turystyczną - ruiny Zamku Karpień. Po zwiedzeniu jazda dalej, nadal niebieskim, momentami szlak wyglądał tak jakby nie był deptany od wieków :) Jak i znalazł się stromy zjazd, oczywiście w moim wykonaniu zjechany. Po zjechaniu (piękne widoczki na trasie !) do Starego Gierałtowa przegapiliśmy skręt na wspomniany niebieski i alternatywnie udaliśmy się na wąski asfaltowy podjazd prowadzący na 1000 metrową wysokość (Przełęcz Sucha), po drodze trafiały się resztki śniegu leżące na poboczu. Po wertepiastym zjeździe pora zdobyć kulminację wycieczki - Śnieżnik, wjeżdżany w dalszym ciągu niebieskim pieszym. Po dokręceniu do wysokości prawie 1000 m znów zagapiliśmy szlak i troszkę zbyt daleko żeśmy zajechali i z racji późnej pory zapadła wspólna decyzja o powrocie i to zaledwie 2-3 km od Śnieżnika. Zjeżdżając po niefajnej nawierzchni Mariusz złapał gumę. Po tym to już tylko bardzo długi i przyjemny zjazd asfaltami w stronę Lądka Zdrój, po drodze zrobiliśmy przerwę na browarka. W Lądku Zdrój dołączył do nas Wojtek i tak w trójkę, po szybkim przejechaniu przez centrum udaliśmy się pokonać ostatni podjazd - na Przełęcz Jaworową (705 m), którego doskonale pamiętam i miło wspominam z piątego dnia Wyprawy Dookoła Polski. Wspinając tędy, Wojtek cały czas prowadził, a my dwaj w nogach mieliśmy już ponad 80 km i prawie 2 km w pionie :) No i wokół czaiły się ciemne chmury, mnie i klosia na całej trasie deszcz oszczędził, szczęściarze z nas :) Na przełęczy josip odłączył od nas i tak dalej zjechaliśmy w dół po mokrym asfalcie do Złotego Stoku i stamtąd już osobno do swoich noclegowni.
    W sumie udana wycieczka z całą masą arcywidoczków, brakło jedynie zdobycia celu.
    Następnym razem się uda, trzeba tylko wcześniej wyjechać, a nie jak tegoż dnia w południe :)

    Na Rozdrożu Zamkowym © JPbike

    Ruiny Zamku Karpień © JPbike

    Tyle pozostało ... © JPbike

    Mieszkańcy zamku leżącego na wysokości 775 m mieli super widoki © JPbike

    Fragment niebieskiego szlaku, jak tędy zjechać ? :) © JPbike

    Arcywidoczki na zjeżdzie :) © JPbike

    Chwila postoju na wysokości 1000 m :) © JPbike

    Darmowe tankowanie :) © JPbike

    Podjazd niebieskim na Śnieżnik ... © JPbike

    Tędy i wysoko żeśmy zajechali i nawrót na drogę powrotną ... © JPbike

    W Lądku Zdrój dołącza do nas Wojtek :) © JPbike

    Wspinaczka na Przełęcz Jaworową rozpoczęta ... © JPbike

    Na szczycie pamiątkowa fota i myk w dół :) © JPbike

    Jadąc już sam do Kozielna mijałem fajnie parujące krajobrazy © JPbike

    Jak i podtopiona przez burzę z gradem droga się trafiła ... © JPbike

    Przewyższenie - 2079 m, to już coś konkretnego !



  • dystans : 118.26 km
  • teren : 80.00 km
  • czas : 05:33 h
  • v średnia : 21.31 km/h
  • v max : 51.40 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Murowana Goślina - rekonesans trasy

    Poniedziałek, 9 kwietnia 2012 • dodano: 09.04.2012 | Komentarze 26


    Najpierw coś najważniejszego - tegoż dnia zostałem 37-latkiem :)

    Zagadałem się z kumplami na wspólny objazd trasy, organizowany przez Wojciecha Gogolewskiego i władze Murowanej Gośliny.
    Na miejscu spotkania, na pętli Sobieskiego zjawiło się pięciu - Marc, Maks, MaciejBrace, toadi69 i ja. Po czym skierowaliśmy się w stronę nadwarciańskiego szlaku i ... w niewłaściwe miejsce żeśmy zajechali :) Czas uciekał i trzeba było wrócić na asfalt i ostro pocisnąć w peletoniku i ze zmianami do Murowanej. Udało się. Na miejsce zjawiliśmy się krótko po 12. Sporo osób z zamiłowaniem do rowerów się zjawiło - ponad 80 ! Między innymi Jarekdrogbas, z3waza z żoną, team Rybczyńskich, bracia Wiktorowie i mnóstwo mniej znanych mi wycinaków.
    Po wspólnej fotce (relacja u Kurka) w końcu nastąpiła jazda zapoznać się z nowością, czyli pętlą mini biegnącą w bliższych i troszkę dalszych okolicach Warty. Tempo, jakie narzuciła czołówka grupy wycinaków - OSTRE, i trzeba było nieźle się spinać, sapać, by dotrzymać kroku. Dość szybko tworzyły się jedno - kilkuosobowe grupki, jak i niektórzy zaczęli się gubić i po jakimś czasie odnajdywać :) Strasznie ciężko szło mi robienie dobrych fotek. W końcu, po ponownym dojechaniu na rynek osiedla "Zielone Wzgórza" stwierdziłem że sporo sił zużyłem, a co dopiero to był dystans MINI !!! Po odpoczynku (kawa, lodzik) wycinaki pomknęli dalej, do Puszczy Zielonki na pętlę mega, a my utworzyliśmy kilkuosobową grupkę i tak dalej skierowaliśmy się w stronę Dziewiczej Góry (nie wszyscy dojechali). Po czym urządziliśmy troszkę zabawy na killerze i myk do domu (jechałem już na resztkach sił, do tego z wmordewindem).

    Krótko podsumowując - nowa pętla mini jest dość ciekawie poprowadzona jak na golonkowe maratony przystało i nie należy do łatwych, szczególnie pod względem kondycyjnym.
    Oj ... 15 kwietnia będzie ciężko mi przejechać ponad 110 km na pełnych obrotach ... :)

    Jazda przez ładny nadwarciański krajobraz © JPbike

    Nad Trojanką. Tu ma być kładka albo w bród o głębokości suportu :) © JPbike

    Odcinek nad Wartą jest dośc ciekawy, kręty, trochę wyboisty ... © JPbike

    Sztywnych podjazdów i zjazdów nie brakuje © JPbike

    Największe błoto jakie dane było nam pokonać :) © JPbike

    Fragment błotnego podjazdu ... © JPbike

    Chwila odpoczynku wśród wycinaków, tempo jakie nadawali - OSTRE © JPbike

    Ostatnie kilometry dla MINI są niezbyt ciekawe, ale jechać trzeba :) © JPbike

    Przerwa na ryneczku przed ciśnięciem do Puszczy Zielonki © JPbike

    Ta piaskownica jest znana wszystkim Golonkowcom :) © JPbike

    Maks atakuje Dziewiczą Górę © JPbike

    Z killera ostro w dół pomknąłem (2 razy), jak i podjechałem © JPbike

    Przewyższenie - 1123 m, sporo :)



  • dystans : 101.83 km
  • teren : 1.00 km
  • czas : 03:37 h
  • v średnia : 28.16 km/h
  • v max : 53.71 km/h
  • rower : Sztywna Biria
  • Poniedziałkowa stówka

    Poniedziałek, 26 marca 2012 • dodano: 26.03.2012 | Komentarze 3


    Dzień urlopu ... :P
    Start w południe i na południe, na swoją setkową pętlę.
    Słoneczna, trochę chłodnawa pogoda i znowu wietrznie :/
    Lekko to nie było - wiatr w zdecydowanej większości dla mnie niesprzyjający.
    Kilometr terenu to zboczenie z trasy na 82 kilometrze, na uroczy brzeg Jeziora Góreckiego, na lodzika i izotonika.

    Dom - Luboń - Komorniki - Wiry - Łęczyca - Puszczykowo - Mosina - Drużyna - Nowinki - Pecna - Stare Tarnowo - Czempiń - Borowo - Gorzyczki - Nowy Gołębin - Donatowo - Błociszewo - Krzyżanowo - Manieczki - Boreczek - Przylepki - Esterpole - Brodniczka - Żabno - Żabinko - Mosina - jazda Greiserówką - Komorniki - Luboń - Poznań ...

    Kategoria ponad 100 km


  • dystans : 101.77 km
  • teren : 57.00 km
  • czas : 04:15 h
  • v średnia : 23.95 km/h
  • v max : 43.67 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Poznańskim BM i na Dziewiczą

    Niedziela, 25 marca 2012 • dodano: 25.03.2012 | Komentarze 10


    Druga z rzędu setka z dużą ilością terenu i przewyższenia :)
    Uwzględniając zmianę czasu na letni ruszyłem po 12.
    Pogoda gorsza od wczorajszej - chłodno i wietrznie, ważne że słonecznie.
    Trasa wymyślona spontanicznie i modyfikowana w trakcie jazdy.
    Najpierw nad Maltę, następnie trasą poznańskiego BM dokręciłem do Swarzędza i tam wpadłem na chwilę obejrzeć zawody przełajowe im. Mariana Kegela, przy okazji pogadałem z Ryszardem i myk.
    Nieźle wiało z północnego zachodu i zdecydowałem że udam się poznańskim BM w odwrotnym kierunku i po wyjechaniu z lasu zboczę do Zielonki. Stromy podjazd w Gortatowie pokonałem bez problemów, na przełożeniu 26/30.
    Dalsza jazda, do granic Parku Krajobrazowego Promno przebiegła miło i szybko. Po tym zaczęła się seria leśnych interwałów - jadąc odwrotnym kierunkiem trasa ma inny charakter i miałem wrażenie jakbym częściej pod górę wjeżdżał. Po wspomnianym wyjechaniu z lasu (przerwa na batonika) w Promienku odbiłem w kierunku Biskupic, dalej do krzyżówki i nad Jezioro Kowalskie. Będąc tam oczywiście od razu pokusiłem się pokonać tamtejszy singielek rozsławiony przez klosia. Tak się złożyło że akurat na wspomniany singiel wjeżdżał inny biker, bez kasku i tak przez pół długości dwa razy się tasowaliśmy, gdy go wyprzedzałem to Gość strasznie czerwoną miał twarz i lał się pot :) Drugą część fajnego singla pomknąłem już sam. Dalsza jazda przebiegła przez Wierzonkę, Wierzenicę i dalej cały czas żółtym szlakiem dokręciłem na szczyt Dziewiczej, by stamtąd zjechać oczywiście killerem. Fajnie poszło, chociaż na samym dole glebka na piachu zaliczona. Po tym terenowo-wietrznym tyraniu trochę zmęczony byłem i zarządziłem powrót przez Czerwonak, Cytadelę, Park Sołacki, Rusałkę, Lasek Marceliński (przerwa na lodzika, na liczniku 99 km) i do domu.

    Puls - max 172, średni 133
    Przewyższenie - 839 m

    Kategoria ponad 100 km


  • dystans : 102.29 km
  • teren : 81.00 km
  • czas : 04:30 h
  • v średnia : 22.73 km/h
  • v max : 50.80 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Terenowa Runda JPbike'a

    Sobota, 24 marca 2012 • dodano: 24.03.2012 | Komentarze 0


    Przejazd czysto treningowy i bez żadnego postoju.
    Wszystko co zostało założone poszło idealnie - piękna pogoda, imponująca ilość terenu, spore przewyższenie, tętno, rozłożenie sił.
    Pętlę dodatkowo wzbogaciłem o zjazd trasą DH i podjazd ulicą Pożegowską oraz zmodyfikowałem przejazd w okolicach czerwonego - w efekcie długość rundy wyniosła równe 50 km i 617 m w pionie.
    Jedyny króciutki postój zaliczyłem na samym końcu rundy i to tylko na batonika.
    Po tym treningu udałem się na działke do rodziców na obiad w plenerze i powrót do domu.


    Puls - max 169, średni 139
    Przewyższenie - 830 m



    Kategoria ponad 100 km