Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.
- przejechane: 177761.50 km
- w tym teren: 64454.10 km
- teren procentowo: 36.26 %
- v średnia: 22.68 km/h
- czas: 324d 18h 52m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m
Kategorie
-
Bike Maraton - 38
bikestatsowe zawody - 8
CX - 7
do 100 km - 1125
do 50 km - 1215
do/z pracy - 277
dron - 60
dzień wyścigowy - 249
Etapówki MTB - 31
Festive 500 - 47
Gogol MTB - 62
Kaczmarek Electric - 21
maratony - 178
MTB Marathon - 31
na orientację - 6
nocne - 287
podium, te szerokie też - 36
podsumowanie - 10
pomiar czasu - 66
ponad 100 km - 233
ponad 200 km - 28
ponad 300 km - 4
poza PL - 91
Solid MTB - 30
sprzęt - 45
szoska - 439
Uphill race - 8
w górach - 299
w roli kibica - 10
w towarzystwie - 389
wyprawy - 62
wysokie szczyty - 34
XC - 32
z przyczepką - 4
-
Moja stajnia
w użyciu
Orbea Oiz M20
Black Peak
Canyon Endurace
Scott Scale 740
Sztywna Biria
archiwum
Accent Peak 29
TREK 8500
Kross Action
pechowe accenty
Accent Tormenta 1 - skradziony
Accent Tormenta 2 - skradziony
Accent Tormenta 3 - skasowany
Archiwum
2023
2022
2021
2020
2019
2018
2017
2016
2015
2014
2013
2012
2011
2010
2009
2008
-
2024, Listopad - 6 - 13
2024, Październik - 9 - 21
2024, Wrzesień - 10 - 18
2024, Sierpień - 12 - 20
2024, Lipiec - 14 - 30
2024, Czerwiec - 18 - 40
2024, Maj - 10 - 24
2024, Kwiecień - 15 - 37
2024, Marzec - 12 - 29
2024, Luty - 9 - 27
2024, Styczeń - 9 - 25
2023, Grudzień - 12 - 34
2023, Listopad - 10 - 33
2023, Październik - 9 - 27
2023, Wrzesień - 11 - 28
2023, Sierpień - 8 - 16
2023, Lipiec - 16 - 43
2023, Czerwiec - 11 - 27
2023, Maj - 17 - 36
2023, Kwiecień - 12 - 45
2023, Marzec - 6 - 16
2023, Luty - 8 - 32
2023, Styczeń - 8 - 26
2022, Grudzień - 8 - 20
2022, Listopad - 8 - 25
2022, Październik - 9 - 31
2022, Wrzesień - 12 - 16
2022, Sierpień - 10 - 24
2022, Lipiec - 16 - 37
2022, Czerwiec - 12 - 26
2022, Maj - 16 - 32
2022, Kwiecień - 14 - 49
2022, Marzec - 9 - 30
2022, Luty - 8 - 18
2022, Styczeń - 10 - 27
2021, Grudzień - 10 - 25
2021, Listopad - 11 - 29
2021, Październik - 12 - 35
2021, Wrzesień - 15 - 30
2021, Sierpień - 16 - 24
2021, Lipiec - 20 - 34
2021, Czerwiec - 19 - 42
2021, Maj - 15 - 34
2021, Kwiecień - 15 - 30
2021, Marzec - 12 - 35
2021, Luty - 11 - 32
2021, Styczeń - 13 - 42
2020, Grudzień - 17 - 37
2020, Listopad - 13 - 51
2020, Październik - 14 - 40
2020, Wrzesień - 19 - 33
2020, Sierpień - 20 - 42
2020, Lipiec - 25 - 65
2020, Czerwiec - 21 - 77
2020, Maj - 21 - 75
2020, Kwiecień - 14 - 60
2020, Marzec - 7 - 21
2020, Luty - 15 - 34
2020, Styczeń - 13 - 46
2019, Grudzień - 20 - 76
2019, Listopad - 14 - 50
2019, Październik - 13 - 44
2019, Wrzesień - 24 - 46
2019, Sierpień - 23 - 25
2019, Lipiec - 23 - 31
2019, Czerwiec - 26 - 42
2019, Maj - 25 - 58
2019, Kwiecień - 24 - 75
2019, Marzec - 18 - 56
2019, Luty - 16 - 45
2019, Styczeń - 15 - 53
2018, Grudzień - 18 - 68
2018, Listopad - 10 - 36
2018, Październik - 20 - 42
2018, Wrzesień - 31 - 67
2018, Sierpień - 21 - 82
2018, Lipiec - 18 - 58
2018, Czerwiec - 14 - 55
2018, Maj - 19 - 55
2018, Kwiecień - 18 - 68
2018, Marzec - 14 - 55
2018, Luty - 10 - 52
2018, Styczeń - 10 - 52
2017, Grudzień - 10 - 42
2017, Listopad - 7 - 44
2017, Październik - 10 - 43
2017, Wrzesień - 17 - 46
2017, Sierpień - 19 - 43
2017, Lipiec - 19 - 83
2017, Czerwiec - 17 - 42
2017, Maj - 21 - 60
2017, Kwiecień - 19 - 47
2017, Marzec - 15 - 38
2017, Luty - 13 - 32
2017, Styczeń - 14 - 47
2016, Grudzień - 9 - 14
2016, Listopad - 9 - 24
2016, Październik - 14 - 19
2016, Wrzesień - 14 - 66
2016, Sierpień - 16 - 24
2016, Lipiec - 21 - 41
2016, Czerwiec - 15 - 26
2016, Maj - 24 - 77
2016, Kwiecień - 18 - 47
2016, Marzec - 18 - 42
2016, Luty - 13 - 26
2016, Styczeń - 14 - 39
2015, Grudzień - 14 - 72
2015, Listopad - 8 - 26
2015, Październik - 8 - 23
2015, Wrzesień - 12 - 27
2015, Sierpień - 18 - 31
2015, Lipiec - 16 - 59
2015, Czerwiec - 21 - 72
2015, Maj - 21 - 53
2015, Kwiecień - 20 - 88
2015, Marzec - 19 - 88
2015, Luty - 16 - 59
2015, Styczeń - 15 - 59
2014, Grudzień - 11 - 60
2014, Listopad - 19 - 34
2014, Październik - 12 - 22
2014, Wrzesień - 17 - 37
2014, Sierpień - 18 - 31
2014, Lipiec - 22 - 93
2014, Czerwiec - 18 - 73
2014, Maj - 16 - 76
2014, Kwiecień - 21 - 77
2014, Marzec - 20 - 73
2014, Luty - 16 - 80
2014, Styczeń - 7 - 31
2013, Grudzień - 18 - 87
2013, Listopad - 13 - 78
2013, Październik - 15 - 60
2013, Wrzesień - 16 - 65
2013, Sierpień - 15 - 76
2013, Lipiec - 26 - 161
2013, Czerwiec - 21 - 121
2013, Maj - 20 - 102
2013, Kwiecień - 20 - 116
2013, Marzec - 18 - 117
2013, Luty - 15 - 125
2013, Styczeń - 12 - 92
2012, Grudzień - 20 - 106
2012, Listopad - 10 - 82
2012, Październik - 13 - 46
2012, Wrzesień - 17 - 94
2012, Sierpień - 16 - 99
2012, Lipiec - 23 - 113
2012, Czerwiec - 17 - 97
2012, Maj - 18 - 61
2012, Kwiecień - 20 - 132
2012, Marzec - 20 - 130
2012, Luty - 9 - 57
2012, Styczeń - 10 - 55
2011, Grudzień - 11 - 84
2011, Listopad - 12 - 96
2011, Październik - 20 - 127
2011, Wrzesień - 17 - 170
2011, Sierpień - 23 - 109
2011, Lipiec - 11 - 116
2011, Czerwiec - 3 - 154
2011, Maj - 24 - 186
2011, Kwiecień - 15 - 255
2011, Marzec - 24 - 213
2011, Luty - 26 - 187
2011, Styczeń - 18 - 199
2010, Grudzień - 19 - 173
2010, Listopad - 13 - 106
2010, Październik - 14 - 118
2010, Wrzesień - 15 - 192
2010, Sierpień - 25 - 209
2010, Lipiec - 27 - 126
2010, Czerwiec - 28 - 191
2010, Maj - 20 - 255
2010, Kwiecień - 24 - 220
2010, Marzec - 18 - 196
2010, Luty - 9 - 138
2010, Styczeń - 11 - 134
2009, Grudzień - 12 - 142
2009, Listopad - 11 - 128
2009, Październik - 8 - 93
2009, Wrzesień - 24 - 158
2009, Sierpień - 22 - 118
2009, Lipiec - 19 - 143
2009, Czerwiec - 20 - 94
2009, Maj - 19 - 170
2009, Kwiecień - 25 - 178
2009, Marzec - 14 - 137
2009, Luty - 7 - 50
2009, Styczeń - 11 - 96
2008, Grudzień - 11 - 131
2008, Listopad - 13 - 56
2008, Październik - 17 - 64
2008, Wrzesień - 17 - 62
2008, Sierpień - 21 - 78
2008, Lipiec - 18 - 39
2008, Czerwiec - 24 - 74
2008, Maj - 15 - 23
2008, Kwiecień - 7 - 40
2008, Marzec - 6 - 14
Wpisy archiwalne w kategorii
XC
Dystans całkowity: | 947.60 km (w terenie 738.68 km; 77.95%) |
Czas w ruchu: | 48:55 |
Średnia prędkość: | 19.37 km/h |
Maksymalna prędkość: | 59.31 km/h |
Suma podjazdów: | 7794 m |
Maks. tętno maksymalne: | 178 (102 %) |
Maks. tętno średnie: | 167 (93 %) |
Suma kalorii: | 2700 kcal |
Liczba aktywności: | 32 |
Średnio na aktywność: | 29.61 km i 1h 31m |
Więcej statystyk |
Sobota, 28 maja 2016 • dodano: 30.05.2016 | Komentarze 8
Trzeci start w cyklu MTB PFKA CUP - tym razem w górskim kurorcie.
Parogodzinny dojazd przebiegł w dobrym humorze i z Dawidem, który mocno postanowił powalczyć o cenne punkty do generalki. Zresztą dla kolegi z gnieźnieńskich rejonów to był pierwszy wyjazd z rowerem w góry :). Jeszcze w trakcie dojazdu obaj zdecydowaliśmy że załatwimy nocleg, by następnego dnia wspólnie pokręcić po okolicznych górach, ponoć i ja w tamtych rejonach jeszcze nie kręciłem turystycznie na mtb. Mały wyjątek stanowi trzeci i czwarty etap Wyprawy Dookoła Polski.
Pogodę na miejscu mieliśmy niemal idealną do ścigania. Po rozgrzewce i przejechaniu jednego okrążenia mającej niespełna 3 km pętelki wytyczonej w Parku Zdrojowym najbardziej zaskoczyła nie tylko nas wyjątkowo stroma i zbyt długa ścianka podjazdowa o nachyleniu sięgającym 28% - nawet na świeżaka nie dało się podjechać całości, będzie ciężki wypych i w trakcie wyścigu był na każdym okrążeniu (hr max). Po tym troszkę jazdy lekko pod górę z dodatkiem ostrych zakrętów, osiągamy kulminację wysokościową (620 m) i następuje raz mniej raz bardziej techniczna sekcja zjazdowa z zakrętami w stronę parkowej alejki i tak do mety. Ogólnie poza wspomnianą ścianką spoko pętelka, z potencjałem do dalszego rozwoju, ponoć w tym miejscu zawody zorganizowali po raz pierwszy i słyszałem że są tam chęci na dalszy rozwój Cross Country, a to zobaczymy.
Organizatorzy zdecydowali się na wspólny wyścig Mastersów, Juniorów i Elity, do tego start już o 12:30. Sam start tradycyjnie nie wyszedł mi, nie byłem dostatecznie rozgrzany, ani w nogach nie miałem porządnego powera, by na pierwszych metrach prowadzących asfaltowo pod górę przebić się jak najbliżej czuba. W efekcie już przed wspomnianą ścianką podjazdową praktycznie ląduję w swoim miejscu stawki. Jedynie na pierwszym kółku miałem dwa momenty wyprzedzania, raz micor jadący przede mną popełnił błąd techniczny, raz udało się wyprzedzić dwóch na półpłaskim odcinku. Drugie i trzecie kółko poszło bez rewelacji - jeden Masters i jeden z Elity mnie załatwili. W trakcie trzeciego okrążenia zacząłem się rozkręcać, jak i miałem gorący moment - na szybkim zjeździe omal nie wyglebiłem przez pokaźny krawężnik. Czwarte i zarazem ostatnie kółko minęło bez zmian w stawce. Po przekroczeniu mety od razu stwierdziłem że mógłbym pokonać jeszcze 2 okrążenia ... :)
14/21 - open Elita, Juniorzy i Masters
3/4 - Masters II
Strata do zwycięzcy wyścigu - 6:58, do Masters II - 4:42
Dawid zajął w Elicie 5 miejsce, poza pucharkiem trochę kasy zarobił :)
Dekorowana generalka w tym cyklu zapewniona - finał 3 lipca w Pniewach
W akcji :) © JPbike
Sukcesik sprzed roku (też 3 miejsce) powtórzony - chyba polubię te Duszniki-Zdrój :) © JPbike
Kategoria dzień wyścigowy, Gogol MTB, w górach, XC, podium, te szerokie też
Niedziela, 22 maja 2016 • dodano: 22.05.2016 | Komentarze 8
Drugi start w cyklu MTB PFKA CUP - tym razem w Kleczewie.
Tegoż dnia zrobiło się bardzo ciepło, temperatura w pokładowym komputerze mojej starej fury pokazała po dojechaniu na miejsce 27.5°C, a w słońcu pewnie więcej, w dodatku miejsce rozgrywania zawodów to wielka otwarta przestrzeń, czyli nie moje klimaty do żywiołowego ścigania. Trudno, napierać trzeba, jak się ma cele na sezon - w moim przypadku dekorowana generalka w XC :)
Od początku do końca owej wyścigowej imprezy towarzyszył mi świetny kumpel - Dawid, startujący w elicie. W trakcie rozgrzewki obaj stwierdziliśmy że tutejsza pętelka nam nie pasuje - za płasko, całość dało się przejechać z blacika, ilość technicznych odcinków znikoma, a najwięcej problemików sprawiały piaszczyste fragmenty. Poza tym na kilkanaście minut przed startem Mastersów spod przedniego koła mleczko popryskało - uszczelniło po minucie i wystarczyło dopompowanie (po powrocie zauważyłem rozcięcie które trzeba załatać od wewnątrz opony).
No to o 13:30 start. Do pokonania mieliśmy 8 okrążeń po 2.5 km każde. Liczebność stawki Mastersów i Juniorów Młodszych taka jak na pierwszej fotce. Tętno jeszcze przed ruszeniem miałem za wysokie i od razu wiedziałem że to nie będzie mój dzień. Sam start z pierwszej linii nie wyszedł mi, trochę sztuk mnie powyprzedzało i już na pierwszym zakręcie znalazłem się w miejscu, które niemal bez zmian dowiozłem do mety. I tak kręciłem swoje, po drodze z lekkim smutkiem patrzyłem jak czołówka stopniowo się oddalała. Tętno cały czas szalało w okolicach 170 bpm, różnymi sposobami starałem się je obniżyć, ciężko szło. Na pierwszych kilku okrążeniach otuchy dodawał mi napierający przede mną Arek Suś (zajął 3 miejsce w kategorii, do tego po drodze miał mały defekcik). Kolejne okrążenia nie przyniosły żadnych zmian w mojej części stawki, jedynie Arek powoli zaczął mi się oddalać. Wypada wspomnieć że w trakcie całego wyścigu gorąco wspomagał mnie micor, zarówno jako szalony kibic, zaplecze techniczne (podawał swój bidon ze zbyt słonym izo), jak i fotograf w jednej osobie :). No, na szóstym okrążeniu dostałem dubla od dwóch rywali, późniejszych zwycięzców Masters I i II, również na tym okrążeniu udało się jednego młodego wyprzedzić. A na siódmym kółku i przy dużej prędkości nie wyrobiłem się w mieszance piasku z trawą i ze skośnym krawężnikiem - w efekcie gleba ze szlifami na kolanie i wykrzywiona kierownica zaliczone. Gdy się pozbierałem i naprostowałem kierownik to wyprzedziło mnie dwóch (dubel? utrata miejsca?) i tak już bez rewelacji dotarłem na metę.
12/25 - open Masters + Juniorzy Młodsi
3/6 - Masters II
Strata do zwycięzcy zarówno open, jak i moja kategoria - dubel niestety :(
Ogólnie nie było tak źle, traska dała popalić, no i cenne punkty do generalki zaliczone.
Tak, startowałem z pierwszej linii :) © JPbike
Napieranie ze starym znajomym - Arkiem © JPbike
Kleczewskie klimaty na pętelce XC, czyli wielka otwarta przestrzeń © JPbike
To chyba jedyny techniczny elemencik na pętelce © JPbike
Uff, ale gorąco, nie moje klimaty, trzeba dużo pić © JPbike
Widać że pętelka mi nie pasowała, jechać trzeba po punkty do generalki :) © JPbike
Pudło i pucharek mam, miejsce adekwatne do dyspozycji tegoż dnia :) © JPbike
Kategoria dzień wyścigowy, Gogol MTB, podium, te szerokie też, XC
Niedziela, 8 maja 2016 • dodano: 09.05.2016 | Komentarze 9
Mistrzostwa Wielkopolski w kolarstwie górskim - w 100% nie mogło mnie tam zabraknąć. Kolejny raz z rzędu zawody odbyły się w Pniewach. Prace na pętelce, jakie ostatnio wykonali chłopaki z Odjechani-Team.pl - wielki podziw, zrobili niemal wszystko że poziom trudności zarówno kondycyjny, jak i techniczny był taki, że godnie można wyłonić mistrzów Wielkopolski.
Po spoko dojechaniu i załatwieniu formalności czas na rozgrzewkę z Drogbasem i Hulajem. Najpierw przejechałem z nimi jedno kółko XC, po tym sam troszkę po asfalcie tam i z powrotem - przez ten czas niepokoiło mnie średnie samopoczucie i zbyt wysokie tętno, czyli przez to wiedziałem że na wyścigu będzie ciężko i było.
Na starcie ustawili mnie w drugiej połowie stawki Mastersów. Drogbas przede mną i wmawiałem kompanowi aby uważał na siebie, bo na Sudety musi być sprawny :). Z rywali w mojej kategorii znałem tylko dwóch (Hulaj i Piotr Wojdyło). No i poszli. Próba przebicia się jak najbliżej czołówki nie wyszła mi - noga i samopoczucie jeszcze nie te. No to znalazłem się w drugiej połowie stawki i bez szaleństw podążałem za poprzedzającymi mnie zawodnikami. Na pierwszym kółku kilka razy byłem blokowany, jak i z trudem udało się paru wyprzedzić. Od drugiego okrążenia zrobił się pełny luz i można było w 100% robić swoje, tyle że w dalszym ciągu nie mogłem się rozkręcić w żywiołowego maxa. Próbowałem również dogonić będącego przez spory czas w zasięgu wzroku Hulaja, nie udało się - widocznie był w lepszej dyspozycji, a drugi rywal Wojdyło miał mały defekcik i 4 minuty za mną na mecie. Na trasie gorąco dopingował mnie Dawid. Na końcówce 2 okrążenia udało się trochę wejść w swój rytm, zresztą nie do końca. Znani mi rywale do pokonania byli wtedy już daleko z przodu, zatem 3 i 4 okrążenie przejechałem w całości po swojemu, a na końcówce udało się dogonić jednego i wygrać z nim finisz, mimo że w wynikach jest tuż przede mną.
Natomiast wszystkie techniczne przeprawy, jakie czyhały na pętelce pokonywałem sprawnie, co mnie cieszyło. Troszkę problemów miałem podczas przejazdu przez kamienną rzeź, zresztą w dwóch przypadkach to wina przyblokowywujących mnie (tam się nie hamuje). Poza tym ilość ostrych zakrętasów i wertepów spowodowała że mnóstwo razy gubiłem się w doborze przełożenia, bywało tak że kręciłem na 38/36, albo 24/11 :)
15/30 - open Masters
2/7 - Masters II
Strata do zwycięzcy (Robert Syc) - 6:07 min - prawie tak samo jak rok temu.
Strata do koszulki mistrzowskiej (Hulaj zgarnął) - 1:46 min - cóż, może za rok... :)
A Drogbas przyjechał 1:43 min przede mną, zaliczając glebę ze szlifami, no tak...
Fotki by Krzysztof Nowak i z mojego aparacika (by micor).
Ciężki ten podjazd, mi za każdym razem wchodził sprawnie © JPbike
Na takich technicznych pętelkach czuję się jak ryba w wodzie :) © JPbike
Ale fajnie tędy po dechach pomykać :) © JPbike
Istny rollercoaster :) © JPbike
Zostałem wicemistrzem Wielkopolski :) © JPbike
Kategoria dzień wyścigowy, Gogol MTB, podium, te szerokie też, XC
Niedziela, 5 lipca 2015 • dodano: 06.07.2015 | Komentarze 12
Finał cyklu MTB Hurom Series XC.
Tym razem miejscówka nieprzypadkowa, w Mroczkowie Gościnnym koło Opoczna (320 km od mojego domu), w rodzinnej miejscowości Marka Galińskiego, który zginął tragicznie w wypadku samochodowym przeszło rok temu.
Pogodę tegoż dnia mieliśmy wręcz upalną, ponad 30°C, więc starannie zadbałem o odpowiednie nawodnienie. Ponoć takie warunki nie są dla mnie, ale co zrobić ? Walczyć na tym XC muszę, generalka (cel na obecny sezon) zobowiązuje !
Organizatorzy przygotowali niezłą pętelkę urządzoną w starym parku (bardzo miły cień) i niemal na każdym metrze widać było ile włożyli wysiłku w przygotowanie trasy godnej finałowych zmagań. O ile przewyższenia nie powalają, to ilość zakrętasów zapewne przekroczyła setkę (prędkość średnia mówi sama za siebie), technicznych odcinków było co niemiara, m.in. przejazd przez hol budynku i zjazd po schodach, dużo głębokich rowów, mostków, kamiennych przeszkód, przepraw przez strumyczki, atrakcja w postaci przejazdu przez … pakę auta dostawczego :), do tego zaledwie dwa ledwo 50m proste odcinki, które jednak nie dawały chwili załapania oddechu … W sumie konkret XC !
Po rozgrzewce (przypominam że straciłem tylny hamulec) czas ustawić się na starcie, w nietypowym miejscu, bo na zwykłej drodze bez żadnych barierek. W sumie znakomity pomysł, bo to był idealny odcinek do rozciągnięcia stawki. Sędzia wyczytał mnie jako pierwszego, czyli Mistrz XC ze mnie :). Najgroźniejszy rywal w generalce, Artur Zarański jednak nie przyjechał. Dowiaduję się że mamy do pokonania aż 6 rund po niespełna 4 km, czyli czeka mnie najdłuższe XC w karierze !
No to START. Pierwsze ze 300 m lecą w dół po asfalciku, że tam osiągam v maxa, takiego że zabrakło przełożenia :). Kilku mnie wyprzedza, ale i tak utrzymuję (i utrzymałem się do mety) w top 10 open. Pierwsze kółko jest najdłuższe, bo wzbogacone o wspomnianą rozbiegówkę i mija mi średnio, tętno mam trochę za wysokie (typowe w upały), więc jadę zachowawczo i za jednym gościem w koszulce podobnej do czerwonych grochów :). Drugie kółko przebiega równie zachowawczo, zaczynam wchodzić na swoje obroty i łapię dobre samopoczucie. Kolejne kółko. Wspomniany gość zaczyna mnie blokować i słabo radzi na technicznych odcinkach, tak że na kamiennej sekcji potykam się przez niego. Po jakimś czasie z łatwością wyprzedzam owego gościa i dalej w 100% jadę swoje. Idzie mi dobrze, nie czuję żadnych odznak kryzysu, czy zmęczenia upałem. W jednym miejscu stoi Ania (żona Arka z Bydzi) i polewa mnie wodą – co za ulga (uczyniła to trzykrotnie, za co wielkie dzięki !). Od końca trzeciego kółka zaczynam dublować, czyli jest dobrze, no i cały czas widzę na mijankach poprzedzającego mnie kolegę (Piotr Wojdyło). Nie od dziś wiadomo - technika jest moją mocną stroną, że brak tylnego hamulca powoduje że traciłem co najwyżej od kilkunastu sekund do pół minuty na okrążeniu. I tak dalej bez rewelacji pokonuję ostatnie okrążenia równym tempem. Na początku przedostatniego okrążenia picie się skończyło, dałem radę i po przeszło półtora godziny walki z radością osiągam metę. Generalka w tym cyklu XC zaliczona !
8/23 – open SuperMasters plus Juniorzy Młodsi
4/10 – Masters I
Strata do zwycięzcy, jak i Masters I (Janusz Łodej ze Stali Rzeszów) – 9:14 min
Foto by Tomasz Hoppe, MTB Opoczno, a ta z dekoracji z mojego aparacika (by Ania).
Startujemy. Ruszam z eleganckiej pozycji :) © JPbike
Duża ilość ciasnych zakrętasów gwarantuje JPbike'a w swoim żywiole :) © JPbike
Czyste szaleństwo, które wręcz uwielbiam :) © JPbike
Podium wyścigu (Masters I). Tu to odbieram gratulacje od żony i córki Galińskiego :) © JPbike
A teraz generalka cyklu - po Bydgoszczy (słabiutkie 23 miejsce), Pniewach (tak se 10), Dusznikach-Zdrój (piękne 3) i wspomnianym Mroczkowie Gościnnym (4) zupełnie niespodziewanie zostałem ZWYCIĘZCĄ w kategorii najmłodszych Mastersów !
Zostałem Mistrzem, jestem dumny :) © JPbike
Czyli jedno z wielu kolarskich marzeń się spełniło !
Powiem Wam że osobiste gratki dostałem od asów MTB (Michał Górniak i Artur Sobkowiak) :)
Ależ się cieszę, upiję to wraz z nadejściem wakacyjnego urlopiku ... :)
Strach pomyśleć co będzie w Masters II (odpowiednik M4) ... :)
Kategoria dzień wyścigowy, XC, podium, te szerokie też
Sobota, 6 czerwca 2015 • dodano: 08.06.2015 | Komentarze 8
Trzeci w sezonie start w MTB Hurom Series 2015. Tym razem miejscówka w górach – Duszniki-Zdrój, na Jamrozowej Polanie, na sporej wysokości (665 m), będąca dla mnie pierwszym w karierze startem XC w górach.
Organizatorzy przygotowali pętelkę o długości 4 km i 140 m w pionie, wytyczoną na terenie do uprawiania narciarstwa biegowego i biathlonu. Zatem – start i meta asfaltowa przy strzelnicy, tzw. karne kółko dla pudłujących biathlonistów jako rundka rozciągająca i nawrót, typowo górskie szuterki podjazdowo-zjazdowe, troszkę odcinków z wykoszoną trawą, asfaltowy mostek, pokaźna i głęboka na ok. 30-40m dziura (rynna ?) w którą wjeżdżało się z pełnym rozpędem, takim by stamtąd szybko wydostać się pod górę :), porządny podjazd ze ścianką 24% (wg orga 29%) – poległem tam tylko na rozgrzewce, a w trakcie wyścigu za każdym razem podjechane. Na koniec pętelki był ciężki nawierzchniowo i szeroki singielek podjazdowy, po tym już tylko superszybki asfaltowy (v max) zjazd z łukami wprost do mety. Ogólnie spoko pętelka, bardziej kondycyjna niż techniczna.
Po rozgrzewce na starcie Mastersów zjawiło się nas … 10 osób :). No to zrobiło się bardzo kameralnie, wesoło, a najliczniejszą obsadę stanowiła Wielkoplska :). Niska frekwencja to nie moja sprawka. No i ... jest super-szansa na upragnione pudło w XC, trzeba tylko dobrze robić swoje i znać rywali :).
Start wyszedł mi średnio, na czoło szybko wychodzi Szymon Matuszak, za nim napiera Artur Zarański, kolejno Jan Zozuliński, Andrzej Jackowski i trzech mniej znanych gości, po tym ja. Dość szybko wchodzę w odpowiedni rytm i obroty, równie szybko, bo jeszcze w pierwszej połowie 1 okrążenia wyprzedzam tych trzech gości i od tego momentu w 100% elegancko jadę swoje :). Drugie okrążenie mija spoko, niemal cały czas mam na oku przede mną Zozulińskiego, czyli tempo moje jest dobre. Trzecie kółko też spoko, czułem się nieźle i tak jakbym z okrążenia na okrążenie coraz lepiej się rozkręcał. Jedno zdarzenie mijałem – Zozuliński zerwał łańcuch i dnf (wystartował jeszcze w Elicie i szerokie pudło ma). Czwarte i zarazem ostatnie kółko – zauważyłem że przybliżyłem się do Zarańskiego, który widocznie pod koniec osłabł, jednak przewaga jaką Artur wypracował na początku nie pozwoliła mi wygrać z nim, zabrakło pewnie jeszcze jednego okrążenia (44 sek. na kresce) … W końcu zadowolony mijam metę, bo wiem że pierwsze pudło w XC w końcu zdobyłem, HURA ! :).
4/9 – open SuperMasters
3/4 – Masters I
Strata do zwycięzcy (Szymon Matuszak) – 4:44 min, dotychczas najniższa w karierze XC !
W generalce tegoż cyklu jestem drugi, za wspomnianym Arturem. Finał 5 lipca w Mroczkowie Gościnnym.
Zaraz po króciutkim rozjeździku podjechałem pod ławeczkę i z Gogolem podzieliłem swoje wrażenia z traski – „jest OK., brakuje tylko czegoś technicznego” :), następnie dotknąłem i podniosłem Scale 900 RC Matuszaka i zapytałem o wagę … 8.5 kg, no tak :).
W oczekiwaniu na wskok na pudło, w doborowym towarzystwie oglądałem wyścig Elity – wygrał Michał Górniak. Frekwencja równie niska jak w Mastersach, ale o nudzie nie było mowy, bo na XC zawsze coś się dzieje.
W trakcie dekoracji było jedno małe zamieszanie, bo nie wiedzieć czemu młodszy ode mnie o 9 lat Szymon Matuszak został sklasyfikowany w Masters II, zatem początkowo stałem nawet na srebrnym podium :). Po korekcie było OK., ważne że upragnione pudło w XC :).
Kameralna stawka Mastersów :) © JPbike
W akcji na pierwszym kółku © JPbike
Wszystkie odcinki pętelki wchodziły mi sprawnie. To cieszy ! © JPbike
Atakuję najstromszą ściankę - 24% (może 29%) nachylenia ! © JPbike
W 100% jechałem swoje :) © JPbike
Ucisk dłoni z Szymonem Matuszakiem - zwycięzcą Mastersów :) © JPbike
W końcu jest upragnione pudło w XC ! © JPbike
Kategoria dzień wyścigowy, Gogol MTB, w górach, XC, podium, te szerokie też
Sobota, 16 maja 2015 • dodano: 17.05.2015 | Komentarze 2
Mistrzostwa Wielkopolski w kolarstwie górskim, więc trzeba BYĆ !
Najpierw spora i solidna rozgrzewka, po tym całkiem się rozkręciłem, ale nie tak jak chciałbym (pracuję nad tym) :). W trakcie ustawiania stawki troszkę zdziwiłem się że sędzia wyczytał mnie dość szybko – no to super, bo startuję z pierwszego rzędu. Drogbas też. Fajna sprawa i od razu po gwizdku startera pojechałem w 100%. Adrenalina podczas startu zrobiła swoje, nawet nieźle mi poszło, bo w pierwszą serię zakrętów wpadam jako top 10. Zaraz tam na początku Szymon Matuszak zerwał łańcuch. Porządnie XC-owska pętla o długości ponad 4 km spowodowała że szybko nastąpiła selekcja na dobrych, średnich i słabszych Mastersów. Już w połowie pierwszego kółka przekonałem się że długo z takim mocnym tempem nie pociągnę, a to szkoda, bo traska mi super pasowała, wszystkie przeszkody techniczne ze sporą radochą i bez najmniejszego potknięcia łykałem, tylko forma głównie na podjazdach mogłaby być lepsza … Zatem tradycyjnie pozostało mi robić swoje i w trakcie 3 kółek grzecznie przepuściłem kilku rywali (m.in. Marcin Wichłacz, Drogbas, Zozuliński, Witkiewicz, Jackowski i jeszcze dwóch). Jarek, który od czasu wyprzedzenia mnie napierał całkiem blisko przede mną widocznie miał drobne problemy sprzętowe, raz zgubił bidon na moich oczach, kilka razy walczył z opadającą sztycą. A ja drobne problemy miałem z szybkim doborem przełożenia w korbie, no i pierwszy raz skorzystałem z przełącznika usztywniającego wózek przerzutki – super sprawa, łańcuch nie latał na wertepach. Natomiast ostatnie czwarte kółko poszło mi tak jakbym dopiero się rozkręcił na dobre i na metę wjechałem z niedosytem.
16/32 – open Masters plus Juniorzy Młodsi
10/15 – Masters I
Strata do zwycięzcy (Marcin Malinowicz) – 6:04 min
Gdybym jechał w Masters II (za rok) to byłbym … drugi ze stratą 36 sek. do koszulki mistrza WLKP …
Drogbas wpadł na metę 8 sek. przede mną, na ostatnim kółku byłem szybszy od kompana :)
Fotki by Hania Marczak, Tomasz Hruswicki.
Sekundy do odpalenia. Tak to ja mogę startować :) © JPbike
Troszkę sobie polatałem. Takie hopki to dla mnie pikuś :) © JPbike
To coś nowego to rewelacja. Widocznie za szybko tędy mknąłem po dechach :) © JPbike
Kategoria Gogol MTB, XC, dzień wyścigowy
Niedziela, 29 marca 2015 • dodano: 30.03.2015 | Komentarze 16
Kolejny sezon XC rozpoczęty. W tym roku nie ma niestety mojego ulubionego Thule Cup XC, na szczęście najprawdziwsza odmiana kolarstwa górskiego nie umarła, wręcz przeciwnie - pojawił się nowy cykl "MTB Hurom Series 2015".
Relację rozgrzewkową już napisałem, zatem od razu parę słów o wyścigu.
W trakcie ustawiania stawki Mastersów zaskoczyła mnie duża ilość ścigantów, z czego znałem osobiście zaledwie kilka osób. Widocznie to już ogólnopolski cykl i będzie bardzo ciężko o dekorowaną generalkę (mój cel w XC). Z niewiadomego mi powodu sędzia ustawił mnie dosłownie w czarnej d****. Ładny początek, no to mam pozamiatane. Ale co tam, znając doskonale siebie, wiem że będę walczył do końca. No i Mastersi wystartowali. Opady deszczu i niska temp. zamieniły ledwo 2 km pętelkę w ślisko-błotnistą przeprawę. Już na pierwszym zakręcie wiara z tyłów stawki wyprawiała rożne manewry na rowerach, m.in. wpadali w poślizgi na wszystkie strony :). Na pierwszej sekcji podjazdowej niełatwo łyknąłem ze tuzin rywali i podjąłem kolejne ataki, póki szerokość ścieżek pozwalała na wyprzedzanie. Koszmarnie ciężko szło przebijanie się do przodu. Już na drugim i dłuższym podjeździe szybko przekonałem się że niewiele zdziałam. Zrobiło się tak ślisko i gliniaste błoto zmieszane z trawą stopniowo oblepiało całego ścigacza, a moje Rocket Rony z przebiegiem ponad 6 tys. km ledwo dawały radę i na trudnych odcinkach trzeba było korzystać ze swoich mtb-owskich umiejętności :). Coś dla mnie, ale ... już w połowie pierwszego kółka, na kolejnym podjeździe średnio zajechany i uświniony łańcuch zaczął się zaciągać :(. Od razu nie zdziwiłem się, bo znam dobrze ten problem. Pierwsze myśli o rezygnacji szybko wygoniłem z głowy i walczyłem dalej póki mogłem. Na drugim kółku kiepski, bo papierowy numerek startowy rozerwał się po części i do końca wyścigu fruwał sobie na kierownicy, ponoć sporo osób je gubiło :). I tak dalej przez kolejne okrążenia w tym błocie cały czas bardziej niż na rywalach trzeba było się skupiać na jeździe i walczyć z bezustannymi uślizgami. Coś tam nawet stopniowo wyprzedzałem pojedyncze sztuki. Najwięcej traciłem na podjazdowych wypychach przez zaciąganie łańcucha, no i podczas buksowania, a zjazdy szły mi spoko, tyle że niewiele trudnych ich było. W końcu i już na ostatnich okrążeniach postanowiłem wypróbować podjeżdżanie na blaciku (przeł. 38/36) i dziwiło mnie że dawałem radę poza najstromszą ścianką (pomyślę o napędzie 1x10). Aha, również na ostatnich kółkach tasowałem się z paroma osobami - z wszystkimi przegrałem finisz przez problem napędowy, blokowanie mnie, do tego na zjeździe do mety numerek się urwał i musiałem stanąć. W końcu meta - bez emocji, ważne że ukończyłem i to w połowie stawki. Okazało się również że dostałem dubla tylko od zwycięzcy Mastersów.
32/69 - open Masters
23/45 - Masters I
Wynik średnio zadowalający. Gdybym wczoraj nie ładował %, przyjechał na zawody w ciepłym aucie, miałbym niezajechany napęd i lepsze klocki w oponkach, no i na starcie stałbym chociaż w połowie stawki, to byłoby dużo lepiej, ponoć kolega Andrzej Jackowski (też w ProGoggleTeam) którego łykałem na niedawnych przełajach dotarł do mety na 8 miejscu open !
Po zawodach oglądałem wyścig Elity - to co wyprawiał Bartosz Banach na każdym kółku - moje kolarskie marzenie :)
Parę fotek by rowerowanie.com, Darek Danielek.
Start z ogona to widocznie ciężka sprawa dla starego wyjadacza (mnie) © JPbike
Walczę póki mogę ! © JPbike
Tak wyglądały moje najgorsze momenty :( © JPbike
Na zjazdach to myk w swoim żywiole ! © JPbike
Widać że było ciężko. Trza być TWARDYM i robić swoje ! © JPbike
Specjalnie dla niedowiarków - podjeżdżam na blaciku 38 :) © JPbike
To już ostatnie metry. Numerek startowy do wymiany © JPbike
Mimo wszystko, to był bardzo fajnie spędzony weekend - dzięki Dawidzie i Mariuszu, do następnego !
Kategoria dzień wyścigowy, XC
Niedziela, 7 grudnia 2014 • dodano: 07.12.2014 | Komentarze 11
Trzecie z kolei zawody organizowane przez Asię i Marcina oraz Sebę.
Również trzeci raz z rzędu postanowiłem dojechać na miejsce rowerem (40 km). Jadąc, w okolicy Cytadeli natrafiłem na Jurka, Remika i tak razem dojechaliśmy na Śródkę, po czym kompani udali się dalej po twardym, a ja na miejsce ustawki przy żródełku nad Maltą. Na miejscu prócz mnie zjawił się Dawid. We dwóch kręciliśmy terenowo-asfaltowo do miasteczka zawodów nad urocze Jezioro Brzostek, nierzadko niezłym tempem, ale co zrobić skoro nas obu ciągnęło naprzód ... :)
Na miejsce spod Malty dojechaliśmy równo w godzinę i na godzinę przed startem.
W międzyczasie zjawiali się kolejni uczestnicy. Poziom organizacyjny wysoki !
Super klimatyczne miasteczko zawodów :) © JPbike
Rumaki ponumerowane i gotowe do grudniowej przepałki © JPbike
Grupowe magazynowanie cennego ciepełka :) © JPbike
Ekipa ProGoggli ma się dobrze © JPbike
Sygnalizacja pełnej gotowości przed rozgrzewkową rundką © JPbike
Po zapoznawczym okrążeniu odliczanie do startu, zrzucam kamizelkę i wcinam batonika.
No to START !
1 okrążenie - ruszam spokojnie, paru mnie wyprzedza, w pierwszy zakręt wjeżdżam na 7 pozycji. Po chwili wyprzedza mnie josip. No to zaczynam zwiększać tempo i już po 2-3 km przesuwam się na czwartą pozycję, za Sebą, josipem i Jurkiem N. Seba widocznie tegoż dnia jest w znakomitej dyspozycji i zaczyna się oddalać.
Koniec 1 okrążenia. Mądrze jadący Jurek N. sporo namieszał w czołówce ! © JPbike
2 okrążenie - pierwsze pół rundki w dalszym ciągu jadę jako czwarty i mając z bliskiej odległości josipa i Jurka N, po czym wyprzedzam najpierw pierwszego, a następnie drugiego i dość szybko uzyskuję nad nimi ze 10 sek przewagi. Próbuję również szybciej jechać by dogonić majaczącego w oddali przede mną Sebę. Bez skutku i zaczynam tracić siły.
3 okrążenie - Ubytek powera w nogach widocznie daje znać i pozostaje mi kontrolowanie sytuacji i utrzymanie 2 pozycji. Idzie naprawdę ciężko zwłaszcza na ściankach podjazdowych sporo tracę. Łapią mnie nawet skurcze w nowych miejscach. Na ostatniej szybkiej prostej wyprzedza mnie Jurek N. a josip też mnie dogania. Na koniec techniczna szykana góra-dół, zrównujemy się. Na zjeździe desperackim atakiem wyprzedza mnie josip, który po chwili spina się z Jurkiem N, a ja wykorzystuję ich błąd i wicemistrzostwo obronione :)
Ilustrowana dokumentacja naszej walki na finiszu nawet jest !
Zażarta walka o 2 miejsce na ostatnich metrach © JPbike
"Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta" - tak wygrałem finisz :) © JPbike
Całkiem zadowolony ja, było naprawdę ciężko © JPbike
Czas na coś takiego :) © JPbike
Podium facetów. Wicemistrzostwo obronione © JPbike
Wypada wspomnieć że w tegorocznej edycji startowały również bikerki i to dwie !
Tombola też była © JPbike
I tak po najedzeniu, ogrzaniu się i bardzo miło spędzonym czasie w doborowym towarzystwie czas na drogę powrotną. Tym razem już samotnie. Jakoś ciężkawo się kręciło w stronę domu, nogi bolały, dwa razy musiałem przystopować na banana i suszone daktyle. Do końcowego celu zajechałem już po zmierzchu trochę zmęczony ale zadowolony.
No i stówka jest !
Wyjątkowe i cenne trofeum. Zadbałem o takie tam efekty świetlne :) © JPbike
Dzięki wszystkim i do następnego !
Kategoria bikestatsowe zawody, podium, te szerokie też, ponad 100 km, w towarzystwie, XC
Niedziela, 11 maja 2014 • dodano: 12.05.2014 | Komentarze 6
Dwa mocne wyścigi rozgrywane dzień po dniu i do tego w różnych częściach kraju – tego w moim wykonaniu jeszcze nie było. Nazajutrz czułem jeszcze nóżki po giga w Złotym Stoku, śniadanie i dość wczesny wyjazd najpierw na działkę by umyć ścigacza (błotka w górach nie brakowało), po czym można było spoko dotrzeć do Księżych Gór na Mistrzostwa Wielkopolski w kolarstwie górskim. W ubiegłym roku, w błocie zmieliłem łańcuch i nie ukończyłem owych zawodów, kosztowało mnie to utratę podium w generalce (!), czas się z tym rozliczyć :)
Na miejscu masa znanych twarzy z Thule Cup XC, jak i teamowi kumple – to josip, Marc (debiutant w XC), Rodman i startujący w Elicie krzychuuu86. W roli kibiców przyjechali moi rodzice, Jurek, Ola z dziećmi (od josipa) i Gosia z Kubusiem (od Krzycha) – wszystkim podobało się to kolarskie widowisko :)
W trakcie wskoku w teamowe portki podszedł do mnie Marek Witkiewicz i mówił że w Połczynie krzyczał na mnie w momencie gdy zgubiłem trasę :) Po prostu jeszcze nie wiedział o moim niedosłuchu, widocznie jestem specyficznym kolarzem mtb :)
Rozgrzewkę ograniczyłem do przejechania jednego okrążenia XC. Muszę przyznać że chłopaki z odjechani-team.pl wykonali kawał dobrej roboty – w porównaniu z zapoznaniem runda została uporządkowana, fragment zmieniony z krętym podjazdem i jednym stromym zjazdem, dobudowali jeszcze jedną sekcję z hopkami, a dla słabszych technicznie wyznaczyli bypassy, tuż przed metą powstał kamienny ogródek. Po dodaniu do tego niezliczonej ilości przeróżnych zakrętasów, podjazdów i zjazdów to mamy w sumie jedną z najfajniejszych tras XC w regionie. Jednym zdaniem – nigdzie nie było nudy i o to chodzi ! Do pokonania Mastersi mieli najpierw małe kółko rozciągające, niecałe pół rundy i w końcu pełne 4 okrążenia po 4.1 km każde. Wszystko dobrze przemyślane.
Na starcie stoję w drugim rzędzie i widzę że konkurencja w mojej kategorii jest dość silna. Po odpaleniu od razu ogień i bardzo szybko znajduję się w swoim miejscu. Pierwsze kółko pokonuję sprawnie i przy powolnie rozciągającej się stawce. Tętno pracuje prawidłowo, samopoczucie mam niezłe, tylko tradycyjnie brakuje mi siły by móc przebijać się do przodu w kierunku podium … :) Na drugim kółku stopniowo dogania i wyprzedza mnie dwóch z mojej kategorii (startowali z końca). A trzecie i czwarte okrążenia to właściwie gnam sam najlepiej jak potrafię, przy tym kontroluję sytuację i cały czas podążam w nieznacznej odległości za jednym gościem w koszulce z kuszącym napisem „Browar Miłosław” :) I tak spoko dojeżdżam do mety jako teamowy lider Mastersów. Aha, trzeba wspomnieć że na każdym okrążeniu wszystkie przeszkody techniczne z hopami i kamieniami włącznie pokonywałem supersprawnie, radocha była i to jaka ! :)
17/36 – open SuperMasters
10/21 – Masters I
Strata do zwycięzcy (Paweł Bober) – 10:03, do pudła Masters I – 03:57
Do osiągniętego wyniku i jazdy nie mam zastrzeżeń, na tyle mnie było stać.
17 – JPbike – 1:06:25
21 – josip – 1:08:47
24 – Rodman – 1:10:38
32 – Marc- 0:58:48 (dubel)
Fotki by Jurek57, krzychuuu86, tata mój :)
Elegancki lot i lądowanie. Lubię TO :) © JPbike
Fragmencik otwartej przestrzeni, tu dmuchało :) © JPbike
Pełno tu zakrętasów, tak ma być w prawdziwym XC ! © JPbike
Jak widać, sporo sobie polatałem. Czadowo było :) © JPbike
Puls – max 176, średni 159
Przewyższenie – 474 m
Kategoria Gogol MTB, XC, dzień wyścigowy
Niedziela, 6 kwietnia 2014 • dodano: 06.04.2014 | Komentarze 6
Zaczęło się to co lubię – XC. W drodze do Wągrowca zgarnąłem Drogbasa i dojechaliśmy spoko. Również rejestracja poszła bardzo sprawnie. Z teamowych kumpli zjawiło się nas sporo - ja, jarekdrogbas, josip, klosiu i rysiu, oraz w Elicie wystartowali jasskulainen i krzychu, w sumie fajnie że chłopaki się przekonali do XC. Zjawił się również nasz świetny kolega - micor. Czas na godzinną rozgrzewkę. Wykonaliśmy dwa kontrolne kółka z niespełna 4 km pętelki, dla mnie nic nowego, zresztą dwa razy już tam startowałem. Pora na start. Dzięki niezłemu zeszłorocznemu miejscu w tym cyklu, ustawili mnie w drugim rzędzie. Stawka Mastersów przekroczyła sztuk ze 50. No i poszli, od razu blat i ogień, na rundce rozciągającej wokół stadionu wykorzystuję świetną stabilność mojego 27.5-era i dzięki temu na starcie praktycznie nic nie tracę, trzymam się swojego miejsca. Wpadamy na właściwą pętelkę, pokonywaną sześć razy. Stawka powoli się rozciąga, nikt mnie nie blokuje, po prostu idealnie jestem w swoim miejscu. Na pierwszym kółku grzecznie przepuszczam rasowe twarze mtb – Witkiewicza i Bobera. Tętno pracuje odpowiednio jak na XC, samopoczucie mam niezłe, tylko wyraźnie brakuje mi ważnej rzeczy – siły. Na drugim kółku widzę jak Drogbas walczy i przybliża się do mnie, chwilowo dosłownie ze 5-10 m za mną. W momencie po zjechaniu techniczną ścianką zauważam brak Jarka za mną, musiało się coś stać. Trzecie kółko, cisnę swoim rytmem, od tego momentu tasuję się z dwoma gośćmi (obu na mecie załatwiłem). No i nastał troszkę szokujący moment – to klosiu ciśnie jak diabli i przybliża się do mnie. Myślę sobie – ja taki słaby, czy Mariusz aż taki mocny jak na XC ? :) Od trzeciego kółka dublowanko w moim wykonaniu rozpoczęte. Nastała ostra jazda w wykonaniu JPbike'a i klosia. Na końcu czwartego kółka przede mną tworzy się mała grupka, delikatnie mnie przyblokowano, co wykorzystuje z rozpędu Mariusz i tak straciłem oczko. Piąte i szóste okrążenie to jazda łeb w łeb dwóch teamowych rówieśników. Uff, moje słabe zapasy sił z trudem nie pozwalają klosiowi uciec. Na ostatnim kółku jeden dublowany tak mnie blokuje na wąskim fragmencie z zakrętasami, co powoduje że wszystkie szanse na superfinisz z Mariuszem przepadają. Na metę wpadam bez rewelacji i kilka sekund za klosiem.
I tak oto skończyła się moja teamowa dominacja na zawodach XC.
12/54 – open SuperMasters
8/29 – Masters I
Strata do zwycięzcy open (Paweł Bober) - 7:05 , do pudła - 4:36
7 (11 open) – klosiu – 1:06:57
8 (12 open) – JPbike – 1:07:01
11 (17 open) – Jarekdrogbas – 1:08:27
14 (26 open) – josip – 1:11:17
Wynik dla mnie spoko i bez rewelacji. Forma taka jak w zeszłym sezonie.
Najbardziej cieszy to że ProGogglowcy prezentują mocno wyrównany poziom :)
Fotki by micor, Mirek Sell i Hania Marczak.
Start. Ostrooo do przodu ! © JPbike
Zakrętasy, zawijasy, hopki - lubię to :) © JPbike
Napieram i jednocześnie łapię głęboki oddech :) © JPbike
Moja mocna strona. Tu nie ma miejsca na błędy ! © JPbike
Dwie teamowe sztuki cisną, cisną ;) © JPbike
Puls – max 178, średni 168
Przewyższenie – 422 m
Kategoria Gogol MTB, XC, dzień wyścigowy