top2011

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski
Info o mnie.

- przejechane: 185785.60 km
- w tym teren: 66988.10 km
- teren procentowo: 36.06 %
- v średnia: 22.58 km/h
- czas: 341d 00h 38m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

baton rowerowy bikestats.pl

Wyprawy z sakwami

polska
logo-paris
logo-alpy
TN-IMG-2156 TN-IMG-2156 tn-IMG-6357

Zrowerowane gminy



Archiwum 2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

w towarzystwie

Dystans całkowity:32327.94 km (w terenie 9179.42 km; 28.39%)
Czas w ruchu:1588:29
Średnia prędkość:20.35 km/h
Maksymalna prędkość:83.56 km/h
Suma podjazdów:115874 m
Maks. tętno maksymalne:177 (100 %)
Maks. tętno średnie:148 (82 %)
Suma kalorii:1575 kcal
Liczba aktywności:398
Średnio na aktywność:81.23 km i 3h 59m
Więcej statystyk
  • dystans : 96.04 km
  • teren : 35.00 km
  • czas : 05:05 h
  • v średnia : 18.89 km/h
  • v max : 57.19 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Rychlebskie ścieżki

    Niedziela, 1 maja 2011 • dodano: 05.05.2011 | Komentarze 28


    O istnieniu czegoś takiego co w pełni pozwala poczuć prawdziwy smak kolarstwa górskiego pomijając golonkowe starty dowiedziałem się dzięki wpisowi samego Błażeja, czyli naszego wspaniałego admina bikestats :)
    Jedno co miałem wtedy na myśli - MUSZĘ TAM SIĘ WYBRAĆ !

    Korzystając z tego że majówkę połączoną ze startem w Złotym Stoku spędzałem w dość bliskiej odległości od tychże wspaniałych ścieżek, w końcu wraz z liczną ekipą poznańskich maratończyków, ruszyłem zażyć esencji MTB :)

    Początkowo tegoż dnia miał być ... zwykły rozjazd po wczorajszym maratonie.
    A jednak chęć zaliczenia rychlebskich ścieżek była niesamowicie silna :)
    Trochę chłodno było, więc wszyscy ruszyliśmy odziani na długo w kolorowe stroje.
    Ekipa liczyła sześciu członków - JA, Jacgol, klosiu, Maks, mlodzik i toadi69.

    No to jazda !
    Uwaga - ilość fotek ... 60 z 290 cykniętych tamtego dnia :)

    Narada ... nie wiem na jaki temat :) © JPbike

    Mkniemy w stronę czeskiej granicy © JPbike

    Już w Czechach ... coś takiego nas kusiło :) © JPbike

    Dobijamy do Javornika. W tle widoczny Zamek © JPbike

    Ekipa na przyzamkowym tarasie widokowym :) © JPbike

    Kręcimy dalej, podziwiając czeskie krówki :) © JPbike

    Daje znać że jest OK :) © JPbike

    Wiosennie ... © JPbike

    W stronę gór ... © JPbike

    Humory na trasie doskonałe :) © JPbike

    W pewnym momencie mnie i mlodzika skusil stromy podjazd, więc ... :) © JPbike

    Wjechaliśmy, chociaż do połowy. Też coś :) © JPbike

    Downhillowiec JPbike :) © JPbike

    Dojechalismy do Cernej Vody, skąd zaczynają się i kończą wspomniane ścieżki © JPbike

    Niespodziewanie spotkaliśmy mambę i Artura :) © JPbike

    Na początek - troszkę oznakowanego asfaltu © JPbike

    Peletonik zaczyna podjeżdżać terenowo ... © JPbike

    Coraz wyżej ... © JPbike

    Sporo bikerów - okazało się że Ci za nami to też wczorajsi maratończycy :) © JPbike

    Singletrackowa zabawa się zaczeła :) © JPbike

    Najpierw trzeba się trochę namęczyć na zawijasowych podjazdach © JPbike

    Takich mostków jest sporo ... © JPbike

    Uśmiech mlodzika mówi wszystko :) © JPbike

    Dzielny Maks ... © JPbike

    Fajne serpentynki z mostkami :) © JPbike

    Technicznie do góry, do góry :) © JPbike

    Niezłe wrażenia są jadąc tamtędy :) © JPbike

    Krótka pauza, by skompletować ekipę :) © JPbike

    Niektórym było cieżko ... © JPbike

    Artur w akcji :) © JPbike

    mamba :) © JPbike

    Kamienista końcówka podjazdu © JPbike

    W końcu, na ponad 800 m - początek zjazdu :) © JPbike

    Arcywidokowo i przemyślne kładki :) © JPbike

    Jazda tędy na HT to już wyższa szkoła techniki :) © JPbike

    Górna cześć zjazdu to istne hardcore :) © JPbike

    Dzięki takiej nawierzchni ryzyko zgubienia ścieżki jest znikome © JPbike

    Końcówka najtrudniejszego fragmentu. Chłopaki dają radę :) © JPbike

    Następny etap - troszkę mniej trudniejszy, co nie znaczy że łatwy © JPbike

    Zbyszek napiera po kamolcach jak pro :) © JPbike

    Klosiu, the professional ? :) © JPbike

    Chwilka postoju na ostrym zakręcie © JPbike

    Solidny trening techniki w wykonaniu Maksa :) © JPbike

    Im niżej, tym łatwiej ... © JPbike

    A jednak i w niższych patriach są i takie głazy do pokonania :) © JPbike

    No ... :))) © JPbike

    Końcówka nadal bardzo fajna :) © JPbike

    Super singielek :) © JPbike

    Ale fajnie było ... czuliśmy niedosyt :)
    I tak zjechaliśmy w dół, do Cernej Vody, gdzie na tamtejszym parkingu po rozmowie z mambą i Arturem zdecydowaliśmy się jeszcze pokonać w połowie łatwiejszy odcinek z mniejszą sumą przewyższeń.
    Zanim ruszyliśmy dalej ... wstąpiliśmy na CZESKI BROWAR :)

    Przerwa ... :) © JPbike

    Ruszamy dalej, na północ ... © JPbike

    Oto fragment łatwiejszej pętli © JPbike

    Górski strumień też można podziwiać © JPbike

    Ale fajnie :) Kręciłem tamtędy tak szybko że walnąłem w jedno drzewo i nabawiłem się ranki na ramieniu :) © JPbike

    Kumple też nieźle napierali :) © JPbike

    Srepentynka i lekko do góry © JPbike

    Fajne ujęcie mknącego klosia i mlodzika :) © JPbike

    Czesi to mają pomysły ... :) © JPbike

    Genialny sposób na ominięcie bagna © JPbike

    W końcu, naładowani MTB-owską adrenaliną po dotarciu na północny fragment łatwiejszej ścieżki skierowaliśmy się asfaltami w stronę polskiej granicy ...

    Peletonik w drodze powrotnej ... © JPbike


    Krótko podsumowując - JESZCZE TAM WRÓCĘ !

    Niebiosa zdają sie mówić, abym cześciej w góry sie wybierał :) © JPbike


    Przewyższenie - 1235 m



  • dystans : 203.09 km
  • teren : 100.00 km
  • czas : 07:37 h
  • v średnia : 26.66 km/h
  • v max : 63.90 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Pierścień Dookoła Poznania vol.3

    Poniedziałek, 25 kwietnia 2011 • dodano: 25.04.2011 | Komentarze 36


    Przygotowując się do maratonu w Złotym Stoku postanowiłem z Jarkiem walnąć w lany poniedziałek mocno urozmaicony Pierścień Poznański i to mocnym tempem !
    Dla mnie było to trzecie starcie z ringiem, a drugie wraz z Drogbasem.
    Kierunek jazdy - przeciwnie do ruchu wskazówek zegara, poczynając od Kiekrza.

    Już po ruszeniu spod domu o 7:30, mając pochmurną pogodę i jakieś 12 stopni stwierdziłem że prędkościomierz nie działa - zapomniałem ustawić magnes, a to dlatego że Trekiem nie jeździłem od maratonu w Murowanej Goślinie. Na miejsce spotkania, przy pomoście w Strzeszynku zajechałem leciutko spóźniony. To nic :)

    No i ruszyliśmy, od razu ostro ...

    Na betonowych płytach w drodze do Sad © JPbike

    Już pierwszy skręt w teren spowodował że trzeba było mocno deptać w pedały i szybko zaczęliśmy się grzać ...

    Jak sie okazało - z piachem zmagaliśmy się na niemal każdym terenowym odcinku ... © JPbike

    Teren terenem, więc ciśniemy dalej ! © JPbike

    Na trasie wzdłuż Jeziora Niepruszewskiego © JPbike

    Pierwszą i dość krótką przerwę zarządziliśmy przy źródełku.

    Fragment Treka przy żródełku Żarnowiec © JPbike

    Drogbas na pagórkach za Tomicami © JPbike

    To już w WPN-ie :) © JPbike

    Po podjechaniu na Osową Górę © JPbike

    Przejazd przez mostek za Mosiną © JPbike

    Jazda całym południowym odcinkiem od Mosiny do Kórnika przebiegła z wmordewindem, dzięki częstym zmianom napieraliśmy non stop OSTRO !
    Przed Kórnikiem postój przy sklepie i w połowie trasy nastąpiła dłuższa przerwa przy tamtejszym zamku.
    No ... pierwszego lodzika w sezonie zaliczyłem :)

    Wypasione rumaki przy kórnickiej fosie przyzamkowej © JPbike

    Ruszając dalej zaczęło wychodzić zza chmur słońce. Miło :)
    Jadąc najnudniejszym, wschodnim odcinkiem biegnącym prawie w całości przez otwarte przestrzenie okazało się że wind znów nam utrudniał jazdę ...

    Piach, piach ... najbardziej znienawidzony wschodni fragment Pierścienia © JPbike

    Wschodnie krańce Pierścienia © JPbike

    Fragmentu błotka nie zabrakło :) © JPbike

    Prawie jak na górskim szlaku :) © JPbike

    Po 130 km całkiem dobrze mi się podjeżdżało :) © JPbike


    Dalsza jazda to najpierw przejazd przez Puszczę Zielonkę. Cały czas tempo nadal mieliśmy mocne, nadal zmagaliśmy się piachem. Za Dąbrówką Kościelną zgubiliśmy na krótko szlak i w środku lasu się zatrzymaliśmy na resztki jedzenia. Po 150 km zacząłem nie nadążać za będącym lepiej wypoczętym Jarkiem i od tego momentu do końca jechałem za Nim. Ogólnie nie było tak źle, dałem radę. Przejeżdżając przez poligon lewe kolano zaczęło mnie trochę pobolewać, zresztą nie pierwszy raz. W końcu nadal mocno deptając w pedały dokręciliśmy do Kiekrza, dalej do Strzeszynka gdzie nastąpił czas na wspólny browarek i stamtąd już do swoich domów.

    W sumie tak szybko na takiej mocno urozmaiconej trasie jeszcze nie jechałem :)

    Puls - ... pulsometr wariował, nierzadko pokazywał ponad 200 :)
    Przewyższenie - 858 m



  • dystans : 66.13 km
  • teren : 14.00 km
  • czas : 02:46 h
  • v średnia : 23.90 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Urodzinowy rozruch przedmaratonowy

    Sobota, 9 kwietnia 2011 • dodano: 09.04.2011 | Komentarze 13


    Autor tego bloga równo 36 wiosen temu przyszedł na świat :)
    Na dzień przed maratonową inauguracją wybrałem się na rozgrzewkę do Murowanej Gośliny (32 km od domu).
    Towarzystwa dotrzymali mi Jarekdrogbas i Winq.
    Nieźle wiało głównie z północy. Na miejsce myśmy zajechali punktualnie jak otworzyli biuro, w którym sprawdziłem swojego chipa, działa :) Natomiast Jarek odebrał swój numer startowy. Na tamtejszym ryneczku orgi zaczęli się urządzać.
    Następnie koniecznie udaliśmy się sprawdzić stan piaszczystego odcinka, piachu nadal sporo, podpórki były, ogólnie da się przejechać. Po przekroczeniu szosy kusiło nas dalsze zapoznanie z trasą (pętla mini do Dziewiczej) - zgodnie z tego zrezygnowaliśmy, szkoda sił :)
    Tuż przed ruszeniem w drogę powrotną niespodziewanie spotkaliśmy Dorotę i Artura - fajnie spotkać znajomych po zimowej przerwie :)
    Kilka zdjęć pstryknąłem, ale moja stara i prądożerna cyfrówka (Olympus C-310) chyba kończy swój żywot - od jakiegoś czasu robi fotki mocno zabielone i z poziomymi kreskami ...

    Dom - Rusałka - Strzeszyn - Suchy Las - Morasko - przez Poligon - Biedrusko - Promnice - Bolechowo Osiedle - Murowana Goślina (Zielone Wzgórze) - Bolechowo - Bolechowo Osiedle - Promnice - Biedrusko - przez Poligon - Złotniki - Suchy Las - Strzeszyn - Rusałka - Lasek Marceliński - dom

    V max - 49.96 km/h
    Puls - nie wziąłem bo to rozgrzewka :)
    Przewyższenie - 354 m



  • dystans : 55.65 km
  • teren : 31.00 km
  • czas : 02:04 h
  • v średnia : 26.93 km/h
  • rower : Accent Tormenta 3
  • Dwie rundy Drogbasa ...

    Środa, 6 kwietnia 2011 • dodano: 06.04.2011 | Komentarze 10


    ... z samym Drogbasem :)

    Szczegóły treningu - TOP SECRET !

    V max - 47.95 km/h
    Puls - max 179, średni 141
    Przewyższenie - 270 m



  • dystans : 78.95 km
  • teren : 47.00 km
  • czas : 03:38 h
  • v średnia : 21.73 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Nareszcie TERENOWO !

    Niedziela, 27 marca 2011 • dodano: 27.03.2011 | Komentarze 24


    Dość późno wyskoczyłem Trekiem na trasę - po 13.
    Zmiana czasu i zaległości senne zrobiły swoje :)
    Mój poziom tęsknoty za terenem osiągnął szczyt !
    Początkowo myślałem że udam się na rundę mega poznańskiego bikemaratonu, po dotarciu do Malty (ale tam tłumy) i dokręceniu trasą BM do Gruszczyna zmieniłem zdanie i skręciłem w kierunku Puszczy Zielonki by zapoznać się ze stanem tamtejszych leśnych duktów i potrenować kilka razy rundkę XC wokół Dziewiczej Góry, mimo że wariantu tamtejszej traski nie znałem ...

    Teren i strumyk w drodze do Puszczy Zielonki © JPbike

    W Puszczy. Nawierzchnia spoczko i można pomykać ! © JPbike

    Na rundce XC na Dziewiczą Górę (142 m) © JPbike

    Oczywiście, już po pierwszym podjechaniu na szczyt tętno osiągnęło moje maratonowe wartości. Oj, dawno mnie tam nie było. Pierwszy zjazd z killera wywołał uśmiech na twarzy - niczego ze swoich wspaniałych umiejętności zjazdowych nie straciłem :)

    Osławiony KILLER © JPbike

    Jako że tamtejszej rundki XC nie znałem, zacząłem podjeżdżać a tu nagle z przeciwka zjeżdża znajoma sylwetka - to był sam klosiu ! Fajnie się złożyło i dalej pomknęliśmy wspólnie jak na kolegów z teamu przystało :)
    Rundkę XC pokonałem z Nim dwukrotnie, Mariusz rzeczywiście zrobił postępy w technice.
    Raz na killerze, na którym za każdym razem wybierałem trudniejszy tor zjazdu wypadł mi z plecaka aparat a z niego bateryjki i trzeba było je szukać :)
    Podczas kolejnego podjeżdżania na szczyt osiągnąłem swoje maximum pulsu - 185 :)

    Klosiu napiera ... :) © JPbike

    i nadal napiera ... :) © JPbike

    Następnie udaliśmy się w kierunku tamtejszych leśnych duktów, w sumie przejechaliśmy kilkanaście leśnych km-ów - wszędzie można napierać, ilości piachu są minimalne, momentami występowały wysuszone koleiny.
    Mój pulsak czasem wariował, puls mi wtedy raz doszedł do 213 :)
    Wspólnie dojechaliśmy na parking przy Dziewiczej i stamtąd już asfaltami do Mostu Lecha i tam się rozstaliśmy.
    Jadąc do domu dopadł mnie kryzysik głodowy i zrobiłem postój, dobrze że miałem jeszcze dwa batoniki.
    Niespodziewanie wspólny trening w terenie udany - dzięki Mariusz !

    Trek nie był czyszczony od ... niewiem kiedy, więc pora go dobrze i całego umyć na błysk :)
    Stwierdziłem że wrzucanie wyższych biegów chodzi troszkę ciężej w porównaniu z tymi nowymi i identycznymi w sztywniaku, chyba coś z pancerzami.

    V max - 44.20 km/h
    Puls - max 185, średni 143
    Przewyższenie - 619 m



  • dystans : 41.65 km
  • czas : 01:37 h
  • v średnia : 25.76 km/h
  • rower : Accent Tormenta 3
  • We dwóch przez WPN

    Czwartek, 24 marca 2011 • dodano: 24.03.2011 | Komentarze 9


    Ruszyłem o 18:30 z Markiem na moją wieczorną pętlę przez WPN.
    Marc, który w zimie złamał rękę zaskakująco szybko wraca do sprawności i co oczywiste - do treningów :)
    Tempo jazdy odpowiednio dostosowaliśmy, mieliśmy na większości trasy sprzyjający wiatr, który przez cały dzień hulał a pod wieczór osłabł. Fajnie się kręciło wspólnie w ciemnościach na Greiserówce i w świetle lampek - Marek dysponował znacznie mocniejszym snopem światła od mojej lampki ... baterie chyba mi zdychają.
    Nocny wypad udany i trzeba powtórzyć !

    V max - 53.64 km/h
    Puls - max 147, średni 120
    Przewyższenie - 160 m



  • dystans : 92.42 km
  • teren : 5.00 km
  • czas : 03:15 h
  • v średnia : 28.44 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Mocarnie i z Drogbasem :)

    Sobota, 12 marca 2011 • dodano: 12.03.2011 | Komentarze 3


    Trochę ograniczony byłem czasowo tegoż dnia.
    Umówiłem się z Jarkiem na jego ulubioną 50-tkę.
    Tempo, jakie pokonywaliśmy wspólnie - MOCNE i z avs-em ponad 30 km/h !
    Nogi nieźle podawały, nieźle mi szło na wysokich obrotach serducha, nawet przy takim tempie dawaliśmy radę pogadać na przeróżne tematy :)
    Nie obyło się bez jazdy pod średni wiatr - dla mnie w większości taka jazda przebiegła do samego końca od Kiekrza, gdzie się rozdzieliliśmy bo pognałem na działkę i byłem tam pomocny rodzicom by przesadzić ładny iglak i był grill w rodzinnym gronie, nawet Oliwka pojeździła na trójkołowcu :)
    Niezła średnia uwzględnia pięciokilometrową jazdę po terenowych działkowych alejkach i to w większości świeżo po roztopach ... :)
    Początkowo na ten trening planowałem wyskoczyć na powstającym właśnie sztywniaku, po prostu w tygodniu brakło czasu na złożenie.

    Dom - Golęcin - Strzeszyn - Suchy Las - Złotniki - Sobota - Golęczewo - Zielątkowo - Wargowo - Kowalewko - Nieczajna - Lulin - Pamiątkowo - Przecław - Żydowo - Rostworowo - Rokietnica - Kiekrz - Sady - Lusowo - Lusówko - Sierosław (przerwa) - Zakrzewo - Dąbrówka - Skórzewo - Lasek Marceliński - dom

    V max - 46.60 km/h
    Puls - max 173, średni 150
    Przewyższenie - 244 m



  • dystans : 131.56 km
  • teren : 1.00 km
  • czas : 05:02 h
  • v średnia : 26.14 km/h
  • v max : 45.12 km/h
  • rower : Accent Tormenta 1
  • Długi trening z ekipą

    Niedziela, 16 stycznia 2011 • dodano: 16.01.2011 | Komentarze 20


    Drugi w tym sezonie trening w ekipie.
    Najpierw krótko po 10 Jarek podjechał po mnie i dalej razem udaliśmy się nad Maltę po drodze podziwiając wysoki poziom Warty ...

    Drogbas nad Wartą © JPbike

    Nad Maltą, przy źródełku spotkaliśmy się z Mariuszem i jazda.
    No - jak widać, lód na terenowej ścieżce jeszcze mocno się trzymał ...

    Klosiu na slickach ... :) A Drogbas driftuje :) © JPbike

    Kawałek zmuszeni byliśmy pospacerować i kręcić skrajem ścieżki do głównej drogi i od tego momentu ruszyliśmy w kierunku Tulec, po drodze mając takie przeszkody ...

    Przejazd przez podtopienia ... © JPbike

    W Tulcach zjawił się Bikestatowicz z Kórnika i pomysłodawca trasy - Tomek - czyli kompletny skład niedzielnego treningu. Mieliśmy również zamiar wyciągnąć na trening mieszkańca Tulec - Rodmana, zatrzymały Go obowiązki rodzinne. Przynajmniej mieliśmy okazję się z Nim spotkać ...

    Spragniony Rodman :) © JPbike

    Ciśniemy wzdłuż A2 © JPbike

    Przy 35 km/h robienie takich zdjęć to sztuka ... © JPbike

    Turystykę rowerową można uprawiać cały rok ! © JPbike

    Po dotarciu do Środy Wielkopolskiej Jarek musiał wracać.
    I tak dalej ruszyliśmy w trójkę, w tymże mieście napotykając bardzo ciekawy, choć podupadający dom lub zameczek

    Zameczek w Środzie Wlkp © JPbike

    Odcinek Środa Wlkp - Śrem to wmordewindowa jazda.
    Po 65 km zarządziliśmy postój na parkingu leśnym.
    W Śremie na moście - kontrola stanu oblodzenia i poziomu Warty ...

    Chłopaki podziwiają Wartę ... © JPbike

    Sprint zjazdowy :) © JPbike

    I tak we trzech dokręciliśmy niezłym tempem do Mosiny, gdzie nastąpił ostatni postój. Tomek stamtąd udał się do Kórnika, a dwóch pozostałych pomknęło do Poznania przez Puszczykowo - sporo tam rozlewisk Warty ...
    W Luboniu rozłączyliśmy się i ostatnie kilka km do domu pokonałem na kryzysie głodowym, ale zadowolony z długiej i fajnej trasy. Całą trasę jechałem na jednym bidonie i dwóch batonach, w Mosinie Tomek mnie troszkę podratował resztkami picia i batoniczkiem :)

    W sumie weekend był intensywny treningowo - sobota 58 km i wieczorem pływanie, a w niedzielę 131 km :)

    Dom - ul.Hetmańska - Malta - Darzybór - Michałowo - Tulce - Krzyżowniki - Nagradowice - Kleszczewo - Bugaj - Krerowo - Bieganowo - Topola - Środa Wielkopolska - Zaniemyśl - Śrem - Psarskie - Manieczki - Grabianowo - Brodnica - Żabno - Żabinko - Mosina - Puszczykowo - Łeczyca - Luboń - Poznań ...

    Puls - max 182, średni 135
    Przewyższenie - ok 250 - 300 m



  • dystans : 116.73 km
  • teren : 2.00 km
  • czas : 04:18 h
  • v średnia : 27.15 km/h
  • v max : 51.10 km/h
  • rower : Accent Tormenta 1
  • Setka już jest !

    Niedziela, 9 stycznia 2011 • dodano: 09.01.2011 | Komentarze 18


    Nastała pora na solidne treningi i to w ekipie.
    W końcu dodatnia temperatura sięgająca 8 stopni pozwoliła na to, co lubię - dłuższy wyjazd :)
    Głównym pomysłodawcą trasy był Jarek. Poprzedniego dnia wieczorem poinformowałem o tym Mariusza i tak wybraliśmy się w trójkę zaliczyć pierwszą setkę w sezonie. Na miejsce zbiórki zajechałem leciutko spóźniony, a to dlatego bo po drodze zahaczyłem o sklep po Powerade i do tego przejazd przez Rusałkę i Golęcin to walka z topniejącym śniegiem i koleinami nie pisząc już o chlapie.

    Wielkopolscy MOCARZE :) © JPbike

    No i jazda - aż do Obrzycka jechało się fajnie, szybko, wiatr nam sprzyjał ...

    Trzech pomykaczy na góralach :) © JPbike

    Klosiu i JPbike - zdobywcy michałkowego podium :) © JPbike

    W Obrzycku skręt na boczną drogę do Obornik - przyjemną, bo mało ruchliwą i biegnącą po jednej stronie wzdłuż Warty a po drugiej wzdłuż skraju Puszczy Noteckiej. Tym razem podczas odwilży tamtędy jechało się trochę ciężej, na drodze sporo roztapiających się kolein i masa chlapowiska. Po 60 km zarządziliśmy przerwę i Jarek stwierdził że w którejś oponie ubywa powietrza - okazało się że w mojej tylnej, ponoć dętka była łatana ze 10 razy :) Jak na maratończyka przystało - dość szybko poradziłem ze zmianą w tym brudzie. Pompowanie również przebiegło ekspresowym tempem ...

    Pompowanie na trzy zmiany :) © JPbike

    Przy okazji na krótko zatrzymaliśmy się przy brzegu Warty, po której dryfowała masa lodowych kółeczek przeróżnej wielkości - to trzeba podziwiać :)

    Krótka przerwa nad brzegiem Warty © JPbike

    Po dotarciu do Obornik na dobre wyszło popołudniowe słońce, iście wiosennie się zrobiło, skręciliśmy wtedy na krajową 11-tkę, która miała nawet dawno nie widziany suchy asfalt, jadąc tamtędy zmagaliśmy się z czołowo-bocznym wiatrem - w takich warunkach bardzo pomocne są zmiany i tak właśnie pomykaliśmy.
    W Suchym Lesie klosiu odłączył od nas, a następnie w Strzeszynie Jarekdrogbas i tak dalej już samotnie, zadowolony ze wspólnego treningu wróciłem do domu. Forma dobrze się trzyma :)
    Nieźle nabrudziłem się tym chlapowiskiem, najgorzej ze stopami (całe mokre) - moje neoprenowe ochraniacze coraz bardziej się zużywają i pewnie zainwestuję w zimowe SPD-y.

    Dom - Rusałka - Golęcin - Strzeszynek - Kiekrz - Rokietnica - Mrowino - Cerekwica - Piaskowo - Kępa - Szamotuły - Gaj Mały - Obrzycko - Zielonagóra - Stobnicko - Stobnica - Kiszewko - Kiszewo - Bąblinek - Bąblin - Słonawy - Oborniki - Bogdanowo - Ocieszyn - Złotniki - Jelonek - Suchy Las - Strzeszyn - Golęcin - Dom

    Dzięki Panowie i do następnego !

    Puls - max 167, średni 140
    Przewyższenie 386 m



  • dystans : 75.07 km
  • teren : 3.00 km
  • czas : 03:00 h
  • v średnia : 25.02 km/h
  • rower : Accent Tormenta 1
  • Zimowy trening

    Niedziela, 28 listopada 2010 • dodano: 28.11.2010 | Komentarze 7


    Na ten niedzielny dzień nie miałem większych rowerowych planów.
    Przed południem sms od Jarka ... i jedziemy. Zanim dotarłem lekko spóźniony na zbiórkę (o 14:30) musiałem dokończyć wymianę napędu w zimówce. Po wymianie Accent fajnie śmiga, oby wytrzymał całą zimę i masę świństw leżących na drogach i w terenie.

    Początkowo ustaliliśmy że podobnie jak tydzień temu zrobimy asfaltową 50-tkę, tyle że w odwrotnym kierunku.

    Listopadowy zachód słońca z zimowym akcentem © JPbike

    Jak widać na powyższym zdjęciu - po skręceniu na boczną drogę w Sobocie nawierzchnia była oblodzona, a Drogbas jechał na szosówce, zaliczył delikatną glebę ...

    Szosówką na slickach po lodzie ? Szaleństwo ! © JPbike

    Więc po kilku km jazdy po trudnej nawierzchni zdecydowaliśmy o zmianie trasy - udamy się na ruchliwą krajową 11-tkę i dokręcimy do Obornik. Ruch co prawda spory, dzięki szerokim poboczu nie było tak źle. W Obornikach krótki postój, by rozgrzać zamarzające stopy (odwieczny problem) i jazda non stop w drogę powrotną również 11-tką przy zapadającym zmroku. Po dotarciu do Strzeszyna odłączyliśmy sie i już tylko myk, myk do domu po ciemku. Lampki miałem :)

    Kręcąc jedynym terenowym fragmentem trasy po ubitym śniegu nad Rusałką zatrzymałem się by łyknąć izotonika ... prawie zamarzł, więc jechaliśmy przy odczuwalnej temperaturze minus pięć, może więcej.

    Lodowaty izotonik © JPbike

    Trening udany - następny w ekipie za tydzień :)

    V max - 41.39 km/h
    Puls - nie miałem, muszę wymienić baterie w drugim pulsometrze