top2011

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski
Info o mnie.

- przejechane: 184330.57 km
- w tym teren: 66484.10 km
- teren procentowo: 36.07 %
- v średnia: 22.60 km/h
- czas: 338d 00h 31m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

baton rowerowy bikestats.pl

Wyprawy z sakwami

polska
logo-paris
logo-alpy
TN-IMG-2156 TN-IMG-2156 tn-IMG-6357

Zrowerowane gminy



Archiwum 2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

w towarzystwie

Dystans całkowity:32056.11 km (w terenie 9179.42 km; 28.64%)
Czas w ruchu:1573:51
Średnia prędkość:20.37 km/h
Maksymalna prędkość:83.56 km/h
Suma podjazdów:113009 m
Maks. tętno maksymalne:177 (100 %)
Maks. tętno średnie:148 (82 %)
Suma kalorii:1575 kcal
Liczba aktywności:395
Średnio na aktywność:81.15 km i 3h 59m
Więcej statystyk
  • dystans : 95.87 km
  • teren : 30.00 km
  • czas : 04:50 h
  • v średnia : 19.84 km/h
  • v max : 54.29 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Rychlebskie ścieżki

    Środa, 2 maja 2012 • dodano: 06.05.2012 | Komentarze 4


    Majówka w górach - dzień 2

    Drugi w mojej rowerowej karierze wyjazd na wspaniałe do uprawiania kolarstwa górskiego rychlebskie ścieżki. Zresztą ubiegłoroczny, a jakże znakomity wypad właśnie tam okazał się wyjazdem sezonu 2011 :)

    Tym razem ruszyliśmy w siedmioosobowym składzie: Jarekdrogbas, JPbike, klosiu, Maks, Marc, toadi69 i josip, z czego ten ostatni dołączył do nas w miejscowości Cerna Voda, skąd zaczynają się i kończą wspomniane ścieżki.

    Mkniemy w peletoniku do czeskiej granicy © JPbike

    Gładziutki czeski asfalcik. Miło i przyjemnie się tędy kręci :) © JPbike

    W pobliżu grzmiało i tutaj przeczekaliśmy deszcz. Trochę czasu zleciało ... © JPbike

    Docieramy do Cernej Vody. Ładnie tam :) © JPbike

    Kompletny skład. Humory dopisują :) © JPbike

    Otóż TO ! © JPbike

    Najpierw wspinaczka na 800 metrową wysokość ... © JPbike

    Fajne i przemyślane kładki © JPbike

    Jedni jechali, inni spacerowali :) © JPbike

    Fajnie, fajnie, chciałoby się mieć coś takiego blisko domu ... :) © JPbike

    Chwila odpoczynku po technicznej wspinaczce i kontrola sprzętu © JPbike

    Kamienista końcówka podjazdu ... © JPbike

    Na szczycie. Tych czterech odważyło sie na hardcorowy początek zjazdu :) © JPbike

    No i poszli ! Kamolce robią wrażenie :) © JPbike

    Następny etap. Uśmiech Wojtka mówi wszystko :) © JPbike

    Radocha z jazdy tędy spora :) © JPbike

    Ale fajnie ! Zresztą widać to po minie Marka :) © JPbike

    Nie wszędzie jest łatwo ... :) © JPbike

    Czasem trudne fragmenty dla odważnych się zdarzają ... :) © JPbike

    Napierający Mariusz w akcji :) © JPbike

    Czasami i konkretne widoczki się trafiają :) © JPbike

    Jarek zdaje się mówić że to dobre miejsce do ćwiczenia techniki :) © JPbike

    Przerwa na CZESKI BROWAR ! © JPbike

    Pełny relaks :) © JPbike

    Pora na łatwiejszy i tez fajny odcinek. Maks lawiruje między drzewami :) © JPbike

    Nawierzchnia przemyślana i nie da się zgubić ścieżki :) © JPbike

    Niebiańsko-górzyste klimaty w drodze powrotnej :) © JPbike

    Tak jak rok temu - BYŁO SUPER !!!
    Większość trudnych odcinków w moim wykonaniu przejechana, raz od Jarka usłyszałem że za szybko po tych kamieniach pomykam :)
    W porównaniu z zeszłym rokiem trochę tam pozmieniali, dodali kilka nowych i superowych odcinków zjazdowych.
    Powtórzę - już czekam na następny wspólny wyjazd !

    Przewyższenie - 1086 m



  • dystans : 38.02 km
  • teren : 20.00 km
  • czas : 01:58 h
  • v średnia : 19.33 km/h
  • v max : 59.09 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Na Jawornik Wielki

    Wtorek, 1 maja 2012 • dodano: 06.05.2012 | Komentarze 3


    Majówka w górach - dzień 1

    Po dojechaniu do agro-noclegowni w Kozielnie koniecznie trzeba było uczcić rowerowo pierwszy dzień dłuższego wolnego w górach najlepiej porządnym podjazdem, wspólnym browarem spożytym na szczycie i emocjonującym zjazdem w dół :)
    Towarzystwa dotrzymał mi Jarekdrogbas.
    Rzuciłem pomysł na Jawornik Wielki (872 m) podjeżdżany trasą sobotniego maratonu.
    Podjazd pokonaliśmy spoko. Na szczycie trochę czasu zleciało nam na rozmowach, spożywaniu Pilsa, no i zajechali na szczyt również Marc i klosiu, trochę gadki i tak dalej dwie dwuosobowe grupki osobno udały się na zjazdy. W międzyczasie przez szczyt przeszedł przelotny deszcz, Ja i Jarek w porę schroniliśmy się w zadaszonej wieży widokowej. Po jakimś czasie przypadł nam ostry i techniczny zjazd czerwonym do Orłowca, dalej dokręciliśmy do granicy, po tym zjazd czeskim czerwonym do miasteczka Bila Voda i w końcu myk do noclegowni.

    Jak dobrze być znów w górach :) © JPbike

    Tam, gdzieś na dole mieszkaliśmy © JPbike

    Spotkanie teamowych kumpli na szczycie :) © JPbike

    Na Jaworniku Wielkim, na wieży widokowej. Widoczki extra ! © JPbike

    Konkretny i w pełni MTB-owski zjazd czerwonym © JPbike

    Puls - max 176, średni 142
    Przewyższenie - 881 m



  • dystans : 51.82 km
  • teren : 42.00 km
  • czas : 02:15 h
  • v średnia : 23.03 km/h
  • v max : 47.56 km/h
  • rower : TREK 8500
  • 1 terenowa Runda Drogbasa

    Czwartek, 26 kwietnia 2012 • dodano: 26.04.2012 | Komentarze 4


    Start o 17:50.
    Wreszcie ciepło i można było pomykać, będąc odzianym na krótko.
    Tytułową rundę pokonałem wraz z Jarkiem i w odwrotnym kierunku, oraz dodatkowo dołożyliśmy napieranie po nieznanych mi to tej pory tamtejszych ścieżkach.
    Po treningu - tradycyjnie wspólny browarek, spożyty w fajnym miejscu, na skraju pola z widokiem na wiosenne pagórki. Główny temat rozmów - majówka w górach i Złoty Stok :)
    Powrót w zapadającym zmroku i w przyjemnej temperaturze, na poziomie 20 stopni.

    W sobotę siedzę w robocie i nie będzie mnie w Czerwonaku :(
    Zatem powodzenia dla wszystkich tam startujących !

    Przewyższenie - 295 m



  • dystans : 43.12 km
  • teren : 35.00 km
  • czas : 01:46 h
  • v średnia : 24.41 km/h
  • v max : 45.64 km/h
  • rower : TREK 8500
  • 1 terenowa Runda Drogbasa

    Piątek, 20 kwietnia 2012 • dodano: 20.04.2012 | Komentarze 4


    Start po 18.
    Jakoś niechętnie wyszedłem potrenować - a to przez przetyranie pracą.
    Jazda odbyła się w towarzystwie Twórcy Rundy :)
    Gleba w moim wykonaniu zaliczona - poniosło mnie ze sporą prędkością na szybkim łuku pokrytym zeszłorocznymi liśćmi i przednie koło wpadło w poślizg, nawet NN nie pomogły.
    Po treningu - przerwa w ogródku piwnym nad Rusałką.

    Przewyższenie - 260 m



  • dystans : 42.03 km
  • teren : 25.00 km
  • czas : 01:49 h
  • v średnia : 23.14 km/h
  • v max : 44.20 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Rozruszyć się troszkę :)

    Piątek, 13 kwietnia 2012 • dodano: 13.04.2012 | Komentarze 0


    Trzeba się ruszyć po czymś takim, co nazywamy regeneracją.
    Zwłaszcza że w niedzielę mam ponad 110 kilometrowe napieranie po leśnych wertepach z pagóreczkami.
    Jazda przebiegła w towarzystwie Drogbasa i tędy - Lasek Marceliński, Rusałka (skandal z tą przeoraną ścieżką !), Strzeszynek, Jelonek, XC na Morasku, Suchy Las, Strzeszyn (przerwa na herbatę) i powrót do domu po zmierzchu.

    Przewyższenie - 270 m



  • dystans : 118.26 km
  • teren : 80.00 km
  • czas : 05:33 h
  • v średnia : 21.31 km/h
  • v max : 51.40 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Murowana Goślina - rekonesans trasy

    Poniedziałek, 9 kwietnia 2012 • dodano: 09.04.2012 | Komentarze 26


    Najpierw coś najważniejszego - tegoż dnia zostałem 37-latkiem :)

    Zagadałem się z kumplami na wspólny objazd trasy, organizowany przez Wojciecha Gogolewskiego i władze Murowanej Gośliny.
    Na miejscu spotkania, na pętli Sobieskiego zjawiło się pięciu - Marc, Maks, MaciejBrace, toadi69 i ja. Po czym skierowaliśmy się w stronę nadwarciańskiego szlaku i ... w niewłaściwe miejsce żeśmy zajechali :) Czas uciekał i trzeba było wrócić na asfalt i ostro pocisnąć w peletoniku i ze zmianami do Murowanej. Udało się. Na miejsce zjawiliśmy się krótko po 12. Sporo osób z zamiłowaniem do rowerów się zjawiło - ponad 80 ! Między innymi Jarekdrogbas, z3waza z żoną, team Rybczyńskich, bracia Wiktorowie i mnóstwo mniej znanych mi wycinaków.
    Po wspólnej fotce (relacja u Kurka) w końcu nastąpiła jazda zapoznać się z nowością, czyli pętlą mini biegnącą w bliższych i troszkę dalszych okolicach Warty. Tempo, jakie narzuciła czołówka grupy wycinaków - OSTRE, i trzeba było nieźle się spinać, sapać, by dotrzymać kroku. Dość szybko tworzyły się jedno - kilkuosobowe grupki, jak i niektórzy zaczęli się gubić i po jakimś czasie odnajdywać :) Strasznie ciężko szło mi robienie dobrych fotek. W końcu, po ponownym dojechaniu na rynek osiedla "Zielone Wzgórza" stwierdziłem że sporo sił zużyłem, a co dopiero to był dystans MINI !!! Po odpoczynku (kawa, lodzik) wycinaki pomknęli dalej, do Puszczy Zielonki na pętlę mega, a my utworzyliśmy kilkuosobową grupkę i tak dalej skierowaliśmy się w stronę Dziewiczej Góry (nie wszyscy dojechali). Po czym urządziliśmy troszkę zabawy na killerze i myk do domu (jechałem już na resztkach sił, do tego z wmordewindem).

    Krótko podsumowując - nowa pętla mini jest dość ciekawie poprowadzona jak na golonkowe maratony przystało i nie należy do łatwych, szczególnie pod względem kondycyjnym.
    Oj ... 15 kwietnia będzie ciężko mi przejechać ponad 110 km na pełnych obrotach ... :)

    Jazda przez ładny nadwarciański krajobraz © JPbike

    Nad Trojanką. Tu ma być kładka albo w bród o głębokości suportu :) © JPbike

    Odcinek nad Wartą jest dośc ciekawy, kręty, trochę wyboisty ... © JPbike

    Sztywnych podjazdów i zjazdów nie brakuje © JPbike

    Największe błoto jakie dane było nam pokonać :) © JPbike

    Fragment błotnego podjazdu ... © JPbike

    Chwila odpoczynku wśród wycinaków, tempo jakie nadawali - OSTRE © JPbike

    Ostatnie kilometry dla MINI są niezbyt ciekawe, ale jechać trzeba :) © JPbike

    Przerwa na ryneczku przed ciśnięciem do Puszczy Zielonki © JPbike

    Ta piaskownica jest znana wszystkim Golonkowcom :) © JPbike

    Maks atakuje Dziewiczą Górę © JPbike

    Z killera ostro w dół pomknąłem (2 razy), jak i podjechałem © JPbike

    Przewyższenie - 1123 m, sporo :)



  • dystans : 53.25 km
  • teren : 25.00 km
  • czas : 02:33 h
  • v średnia : 20.88 km/h
  • v max : 37.47 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Aktywna regeneracja w Lubsku (2)

    Niedziela, 18 marca 2012 • dodano: 19.03.2012 | Komentarze 6


    Następnego i równie pięknego, bo ciepłego dnia ruszyliśmy w południe na odrobinę dłuższą trasę, w kierunku Brodów i dalej do Suchodołu.
    Początkowe kilkanaście kilometrów zostało pokonane trasą podobną jak wczoraj, tyle że w odwrotnym kierunku. Nad Jeziorem Głębokim nastąpiła przerwa na złocisty napój. Jadąc dalej obejrzałem rzadki widok - sosnę ośmiornicę rosnącą przy drodze.
    Po dojechaniu do Brodów w końcu ujrzałem sporych rozmiarów tamtejszy pałac - zrobił na mnie duże wrażenie, szkoda tylko że niszczeje ...
    Po wizycie w Suchodole nad tamtejszym jeziorem dokręciliśmy do Jeziorów Dolnych, w których znajduje się stary poewangelicki kościół, niestety niszczejący ...
    Po tym zdecydowaliśmy się na powrót główną drogą do Lubska, by na końcówce trasy zboczyć do lasu, zaliczyć zalew Karaś i myk na smakowity obiad :)
    Później trochę odpoczynku przy kawie i nastał czas mojego powrotu do stolicy Wielkopolski.
    I tak właśnie niezwykle miło zleciała tytułowa aktywna regeneracja przed sezonem ściganckim :)

    Jak dobrze mieć przyjaciół :) BS łączy ludzi :) © JPbike

    Sosna ośmiornica © JPbike

    Pałac w Brodach © JPbike

    Dawno nie widziałem takiego imponującego obiektu ... © Mlynarz

    Widok od strony ogrodu © JPbike

    Więcej fotek, zarówno mojego autorstwa, jak i Piotrka - jest w relacji Młynarza :)

    Wielkie dzięki dla Asiczki i Piotrka za SUPER spędzone dwa wspaniałe dni i do następnego !

    Przewyższenie - 240 m



  • dystans : 31.07 km
  • teren : 20.00 km
  • czas : 01:41 h
  • v średnia : 18.46 km/h
  • v max : 41.79 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Aktywna regeneracja w Lubsku (1)

    Sobota, 17 marca 2012 • dodano: 19.03.2012 | Komentarze 7


    Na ten wyjątkowo ciepły marcowy weekend postanowiłem się zregenerować od ciężkich treningów, szczególnie po tym niesamowicie wmordewindowym z Jarkiem, zresztą następnego dnia po tym tyraniu, na moim nosie coś wyskoczyło, a jak zaczęło się powoli goić, to te czerwono-brunatne kropeczki wyglądały tak, że w pracy mnie pytali czy znów miałem kraksę na rowerze ;)
    Więc wyrwałem się do Lubska, do wspaniałych przyjaciół - Asiczki i Piotrka :)
    Po zajechaniu, miłym powitaniu, odpoczęciu od podróży trochę czasu minęło aż Młynarz mógł w końcu ruszyć swoim Diamondem ... ;)
    Postanowiliśmy że uderzymy małą pętelkę przez lubuski las z atrakcją w postaci spożycia Złota Wielkopolski nad uroczym Jeziorem Żurawno.
    Dalsza jazda to przyjemne kręcenie leśnymi duktami nad Jezioro Głębokie, wokół którego Piotrek trenuje bieganie - we wrześniu wystartuje w biegowym Maratonie Wrocławskim.
    Kręcąc kolejne kilometry nie zabrakło przejazdu przez lubuskie wioski - wszędzie można spotkać stare poniemieckie drogi i budynki.
    Z biegiem czasu przyjemnie przygrzewające słońce zaczęło zachodzić, pora wracać.
    Ostatnie kilometry pokonaliśmy oznakowanym szlakiem i wzdłuż rozebranych torów, by na końcówce pokonać podjazd dnia i stamtąd już myk w dół wprost do domu, w którym wygłodniali solidnie najedliśmy się pysznym obiadem przygotowanym przez Asiczkę :)
    Wieczorem, w bardzo przyjemnych warunkach (16 stopni) był spacer po Lubsku, po tym grill z browarowaniem :)

    JPbike tutaj zajechał :) © Mlynarz

    Kościółek w Dłużku © JPbike

    W drodze nad Żurawno © JPbike

    Jak dobrze wspólnie pokręcić :) © JPbike

    Podziwiam rozlewiska ... © Mlynarz

    Penetracja efektów działalności bobrów © Mlynarz

    Troszkę wodnej zabawy :) © JPbike

    Klimatyczna fotka nad Jeziorem Żurawno © Mlynarz

    Główny sponsor wycieczki ;) © JPbike

    Przerwa na browara w idealnym miejscu i z idealną pogodą :) © JPbike

    Na mostku © JPbike

    Gdy na powyższym miejscu byłem ostatnio, czyli w lipcu 2011 to wszystko wokół było pod wodą - KLIK dla porównania :)

    Sprawdzanie głębokości - grubo ponad metr © JPbike

    Jazda dalej ... © Mlynarz

    Przez klimatyczny lubuski las © JPbike

    Fragmentu piaskownicy nie zabrakło :) © JPbike

    Mną też zarzuciło :) © Mlynarz

    Malownicze i czyściutkie Jezioro Głębokie © JPbike

    Jest OK ! :) © JPbike

    Wieża obserwacyjna widziana z bliska © JPbike

    Takie wyzwania MY to lubimy :) © JPbike

    Zagubieni w dużym lesie :) © JPbike

    Fajny i konkretny podjazd :) © JPbike

    Na "płaskowyżu". Mkniemy do domu bo piwko czeka :) © JPbike

    Przewyższenie - 195 m



  • dystans : 155.65 km
  • teren : 24.00 km
  • czas : 06:07 h
  • v średnia : 25.45 km/h
  • v max : 52.85 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Wietrzna wytrzymałościówka

    Niedziela, 11 marca 2012 • dodano: 11.03.2012 | Komentarze 15


    Zagadałem się z Jarkiem na treningowy i 150 km wyjazd do Chrzypska z kulminacją trasy na punkcie widokowym w Łężeczkach. Poinformowałem o tym również resztę kumpli - ostatecznie na miejscu zbiórki, o 10 rano zjawiło się trzech najwytrwalszych, czyli Jarek, Mariusz i ja. Mariusz narzekał na ból w szczęce i słusznie postanowił że przejedzie z nami odcinek do Kiekrza i stamtąd uda się w swoją stronę.
    Trasę wymyśliłem tak aby najpierw zmierzyć się z wiatrem a powrót ... :)
    Tak właśnie było, napiszę szczerze że przez pierwsze ponad 70 km to była wmordewindowa masakra, kosztująca nas dwóch sporo sił, nierzadko jechaliśmy z prędkością ledwo ponad 20 km/h i to przy tętnie 160 ! Zmiany były zbawienne, gdybym jechał sam to pewnie zawróciłbym najwyżej po 30 km. W Ostrorogu postój przy sklepie. Po dokręceniu do Nojewa (fajne pagórki), przy jednym z kilku zabytkowych już wiaduktach kolejowych wyczailiśmy żółty szlak prowadzący przez las (ale ulga od wiatru) wprost do Chrzypska, szlak jednak przez fatalne oznakowanie dość szybko nam zniknął i wylądowaliśmy w bagnie, dobrze że krótkim :) Jadąc dalej na azymut zaskoczyło nas pagórkowate ukształtowanie terenu i biegnących tędy ścieżek, w sam raz na maraton :) W Chrzypsku zaopatrzenie przy sklepie w browar, który z przyjemnością spożyliśmy na wspomnianej kulminacji trasy (fajny i konkretny podjazd). Po przerwie już tylko jazda powrotna z bardzo sprzyjającym wiatrem, ale i tak kręciliśmy mocno i superszybko (po niezłym tętnie to widać). W okolicy 120 km zacząłem tracić powera w nogach i z każdym kilometrem coraz bardziej czułem się zajechany. A Jarek, po 140 km w miejscu, gdzie się rozdzieliliśmy stwierdził że też powoli pada. Kręcąc już sam, po drodze wstąpiłem do sklepu i coca cola oraz rodzynki w czekoladzie dodały mi trochę sił i tak dalej bez napinki dokręciłem do domu zadowolony ze sporego i ciężkiego treningu. Dzięki Jarku za niezłą jazdę !

    Plaża w Strzeszynku. Oczekiwanie na kumpli ... © JPbike

    Zajechali. Klosiu przejechał z nami kilka fajnych km, po czym pognał w swoją stronę © JPbike

    No to mkniemy WMORDEWINDOWO, to była ponad 70 kilometrowa masakra ! © JPbike

    Skrócik :) Stara poniemiecka brukowana droga © JPbike

    Przy wspaniałym wiadukcie kolejowym w Nojewie © JPbike

    Nasze rumaki :) © JPbike

    Najniższy punkt trasy, 40 m.n.p.m - wiadomo skąd tyle błotka :) © JPbike

    Kolejny wiadukt i krótka przerwa z zerkaniem na mapę, bo nie wiemy gdzie jesteśmy :) © JPbike

    Jadąc tędy stwierdziliśmy że tutaj dałoby się zrobić całkiem ciekawy maraton :) © JPbike

    O, jeszcze jeden wiadukt, imponujący ! © JPbike

    Najdłuższa przerwa z browarem na punkcie widokowym w Łężeczkach © JPbike

    Pałac w Białokoszu © JPbike

    Wracamy do domu z wiatrem w plecy :) © JPbike


    Puls - max 174, średni 143 (odcinek wmordewindowy 148)
    Przewyższenie - 1075 m, ładnie :)



  • dystans : 25.40 km
  • teren : 10.00 km
  • czas : 01:04 h
  • v średnia : 23.81 km/h
  • v max : 39.58 km/h
  • rower : Sztywna Biria
  • Do Drogbasa

    Środa, 7 marca 2012 • dodano: 07.03.2012 | Komentarze 2


    Tytułowy wyjazd mający na celu przywrócić do świata żywych jego wspaniałego ścigacza marki Rocky Mountain. O 17 Jarek ochoczo podjechał po mnie i tak razem przy zachodzącym słońcu, przez miasto i Rusałkę dokręciliśmy troszkę napoceni (!) pod jego dom, w którym najpierw zostałem ugoszczony pyszną herbatką i ciastkiem, przeróżnych pogaduszek oczywiście nie brakowało.
    W końcu wzięliśmy się do roboty pod moim fachowym doradztwem. Majstrowanie przy białym pomykaczu przebiegło z dokładnością porównywalną do szwajcarskiego zegarka. No, oczywiście złocistego napoju spożywanego stopniowymi łykami podczas roboty nie mogło zabraknąć. Po skończonej pracy Jarek koniecznie musiał wypróbować swojego ścigacza, ponoć nieużywanego od listopada. Po ruszeniu, już po ciemku, Drogbas wystrzelił do przodu jak z procy, a ja na zimówce oblepionej świństwani i to z brudnym napędem, dodatkowo dociążony plecakiem ważącym prawie 6 kg (zważyłem) przeżyłem sprinterską rzeźnię wytrzymałościową na odcinku ponad 7 km, w tym 5 km terenowych.
    Uff, udało mi się dotrzymać kroku, nie wspomnę już o tym że jechałem w zwykłych butach i pedałach platformowych.
    Do domu dojechałem po 21.