top2011

avatar

Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.

- przejechane: 176632.47 km
- w tym teren: 64163.10 km
- teren procentowo: 36.33 %
- v średnia: 22.68 km/h
- czas: 322d 16h 44m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

baton rowerowy bikestats.pl

Wyprawy z sakwami

polska
logo-paris
logo-alpy
TN-IMG-2156 TN-IMG-2156

Zrowerowane gminy



Archiwum 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

w towarzystwie

Dystans całkowity:30722.04 km (w terenie 9003.42 km; 29.31%)
Czas w ruchu:1503:43
Średnia prędkość:20.43 km/h
Maksymalna prędkość:83.56 km/h
Suma podjazdów:102759 m
Maks. tętno maksymalne:177 (100 %)
Maks. tętno średnie:148 (82 %)
Suma kalorii:1575 kcal
Liczba aktywności:384
Średnio na aktywność:80.01 km i 3h 54m
Więcej statystyk
  • dystans : 104.35 km
  • teren : 74.00 km
  • czas : 04:38 h
  • v średnia : 22.52 km/h
  • v max : 40.77 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Popołudnowo-nocna stówka

    Sobota, 5 listopada 2011 • dodano: 05.11.2011 | Komentarze 9


    Dzień wcześniej Mariusz rzucił pomysł na popołudniowo-nocną jazdę.
    Na miejscu spotkania, przy osławionym źródełku nad Maltą zjawiło się dwóch najwytrwalszych - oprócz pomysłodawcy trasy pojawił się zatwardziały miłośnik jazdy terenowej niezależnie od panujących warunków (JA we własnej osobie) :)
    No to jazda, przy fajnie zachodzącym słońcu i do tego temperatura przez całą trasę była bardzo sprzyjająca. Na początek jechaliśmy trasą poznańskiego BM w odwrotnym kierunku, jeszcze tędy nie jechałem, więc coś nowego dla mnie, włącznie ze stromym podjazdem za Uzarzewem, którego pokonałem bez najmniejszych problemów na przełożeniu 26/26. Po krótkim postoju, podczas którego zmuszony byłem poprawić przesunięte siodełko przez ostre wpadnięcie w koleinę nastąpiła jazda w kierunku osławionego przez klosia singielka wzdłuż Jeziora Kowalskiego, którego nie znałem i w końcu się doczekałem :) Udało się go zaliczyć jeszcze za widna, choć przy coraz bardziej zapadającym zmroku. Sam ponad 4 kilometrowy singiel jest naprawdę wypas, nie jest łatwy, dość wąski, kręty, sporo korzeni (na jednym wyglebiłem :)). Po singielkowych emocjach pora na odpalenie lampek, w moim przypadku CatEye Hl-EL520, a u Mariusza to bocialarka. I wtedy nastąpiła nocna jazda przez Puszczę Zielonka, najpierw zgodnie z oznaczeniami Pierścienia. Na odcinku za Bednarami spora ilość liści wtargnęła się w napęd, zarówno mi, jak i klosiowi spowodowało to przeskakiwanie lub nierówną pracę niektórych biegów. No cóż, na sprzęcie znamy się dość dobrze i równie dość szybko usunęliśmy "liściastą usterkę w napędzie" :) Jadąc tamtędy sporo leśnej zwierzyny przebiegało wtedy przez jezdnię w blasku naszych lampek. Po dojechaniu do Rakowni zboczyliśmy z oznaczeń Pierścienia i jazda w rejon jeziora Karpnik i dalej do Bolechowa, fajnie się tędy, jak i na całym nocnym odcinku jechało w blasku księżyca i świetle rowerowych lampek. W Promnicach przekroczyliśmy Wartę i myk północnym nadwarciańskim. Jechałem tędy z przodu i chyba za szybko :) Po dojechaniu do Naramowic spojrzałem na licznik - będzie stówka :) W pobliżu Cytadeli rozdzieliliśmy się i tak dalej już sam przez ścieżki Cytadeli, Parku Sołackiego, Rusałki i Lasku Marcelińskiego dotarłem do domu.
    Jazda terenem nocą przez las to zupełnie inne klimaty, niż za dnia, wszystko wygląda inaczej.
    Nie wiem czyja to sprawka bo tą stówkę trzasnąłem bez żadnego większego zmęczenia :)

    Dzięki Mariusz za wspólną jazdę, pomysł popołudniowo-nocnej jazdy był niezły i do następnego szaleństwa :)



  • dystans : 213.42 km
  • teren : 75.00 km
  • czas : 08:31 h
  • v średnia : 25.06 km/h
  • v max : 43.07 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Dwusetka z klosiem i mlodzikiem

    Sobota, 22 października 2011 • dodano: 22.10.2011 | Komentarze 23


    Jakiś czas temu wpadłem na pomysł przejechania ponad 200 km najpierw Zachodnim Szlakiem Nadwarciańskim i powrót Szlakiem Stu Jezior, jako ciekawą alternatywę dla Pierścienia Dookoła Poznania - teraz, po zrealizowaniu trasy, chociaż nie całkowitej napiszę że pomysł był trefny.
    W końcu skompletowałem chętnych na takowe wyzwanie - ostatecznie na miejscu spotkania zjawiło się trzech zatwardziałych Gigowców - klosiu i mlodzik, oraz oczywiście JA :)
    Wszystko zaczęło się ciężkim dla mnie zbudzeniem o 7 rano i wyskokiem z ciepłego wyrka, po czym posiliłem się michą makaronu, bananem oraz kawą. Chłodno było, kilka stopni, sporo przejaśnień - ubrany byłem na temperaturę w okolicach 10 stopni plus buff na szyję - przydał się w częściowym zakrywaniu twarzy na zimną końcówkę trasy. Po spotkaniu na Cytadeli z kumplami ruszyliśmy wspólnie przed 9 i jazda na nadwarciański szlak, po drodze zaliczyłem głupią glebkę przy prędkości niższej od ludzkiego chodu :)
    Tempo dość ostre - pewnie okres roztrenowania to dla nas jakaś ściema - widocznie każdy z nas chce ... jeździć ! :)
    Po wyjechaniu na asfalt prowadzący do Obrzycka nastąpiła wzorowa jazda ze zmianami co 1 km. Przy starym wiadukcie za Stobnicą urządziliśmy dłuższą przerwę i popas. Odcinek za Obrzyckiem aż do krańca naszej trasy to nowo poznawany najpierw spory teren, później asfalt. We Wronkach wizyta w sklepie spożywczym - kefir i baterie do aparatu kupiłem. Po dojechaniu do Chojna była w planach atrakcja - przeprawa promem, niestety nieczynny :( Za to alternatywa, czyli żółty szlak okazał się fajny i pagórkowaty, czasem wymagający jak na michałkowym maratonie :) W Sierakowie popas i jazda w drogę powrotną. Początkowo w planach było dotarcie do Międzychodu - wszyscy trzej z tego pomysłu zrezygnowaliśmy, słusznie, bo chłodnawa część dnia się zbliżała. Przez Chrzypsko Wielkie dokręciliśmy podjazdem dnia (tradycyjnie pocisnąłem :)) na punkt widokowy w Łężeczkach, gdzie był najdłuższy postój z dodatkiem browarka. Dalsza jazda przebiegła znanym mi częściowo Szlakiem Stu Jezior, na którym tempo było niższe, choć wciąż z przyzwoitymi prędkościami. Po 150 km coraz bardziej czułem nogi i narastające zmęczenie. W Pamiątkowie wypita puszka Coca-Coli częściowo mi dodała sił. Po dojechaniu do Rokietnicy pora na założenie lampek - w moim przypadku czołówkę. Na odcinku Strzeszynek - Rusałka, w ciemnościach pękła mi dwunasta w życiorysie dwusetka :) Wtedy byłem już w 90% zmęczony i ujechany. Nad Rusałką odłączyłem od klosia i mlodzika - i tak do domu wróciłem już spacerowym tempem o 19.

    Dzięki chłopaki, daliśmy radę i do następnej dwusetki :)


    Muzeum Uzbrojenia na poznańskiej Cytadeli. Stąd wspólnie ruszyliśmy © JPbike

    Od razu ostro ! Miałem spore problemy z załapaniem ostrości :) © JPbike

    Moje ulubione zajęcie - uciekanie na maxa na podjazdach i fotka na górze :D © JPbike

    Terenu było dużo ... © JPbike

    Na asfalciaku Łukowo - Obrzycko zmiany były wzorowe © JPbike

    Dobijamy do atrakcji - stary wiadukt kolejowy w Brączewie © JPbike

    Podejścia po niepodjeżdżalnej skarpie nie zabrakło :) © JPbike

    Kompletny skład nadwarciańskich dwusetkowców :) © JPbike

    Wiadukt zwiedziliśmy niemal z każdej strony :) © JPbike

    Piękny nadwarciański krajobraz widziany z perspektywy rowerzysty :) © JPbike

    Dojechaliśmy do promu w Chojnie, tylko gdzie kapitan ? © JPbike

    Prom nie działał, więc wybraliśmy żółty szlak - całkiem fajny © JPbike

    Chociaż momentami było ciężko ... © JPbike

    Przerwa w Sierakowie, na Rynku. W oddali krwiobus © JPbike

    Jesienny klosiu na podjeżdzie :) © JPbike

    Mlodzik :) © JPbike

    Przerwa w widokowym miejscu, w Łężeczkach © JPbike

    Browara nie zabrakło - klosiu pije :) © JPbike

    Żeby nie było - ja też piłem, NA ZDROWIE ! © JPbike

    Póżnopopołudniowy teren powrotny © JPbike

    Slalomu specjalnego między pachołkami nie brakowało :) © JPbike




  • dystans : 64.47 km
  • teren : 35.00 km
  • czas : 03:38 h
  • v średnia : 17.74 km/h
  • v max : 38.39 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Z wujkiem do WPN-u

    Sobota, 8 października 2011 • dodano: 08.10.2011 | Komentarze 9


    Na weekend przyjechał do mojej rodziny wujek Andrzej mieszkający we Frankfurcie nad Menem.
    W piątek, zaraz po robocie ochoczo zabrałem się na dokładny przegląd i serwis fulla - po robocie rumak wujka jest w stu procentach sprawny i następnego dnia wspólnie wyruszyliśmy na wycieczkę do WPN.
    W końcu dla mnie nastała pora, by pokazać wujkowi moje tereny w wersji "The best of WPN" :)
    Pogoda tegoż październikowego dnia niezbyt dopisała - po deszczu, pochmurno, czasem słonecznie i temperatura spadła w okolice 10 stopni, więc z szafy po dość długim czasie wygrzebałem długie portki kolarskie.

    Ruszamy spod domu. Foto cyknął mój tata :) © JPbike

    Przejazd przez fajne mostki ... © JPbike

    Na nadwarciańskim szlaku ... © JPbike

    Podjazd na Osową Górę ... © JPbike

    Jak mój 67 letni wujek radzi na podjazdach - DZIELNIE brnie do góry !




    Jesiennie na stoku Osowej Góry © JPbike

    Atrakcja. Przejazd przez opuszczoną stację kolejową © JPbike

    Postój nad Kociołkiem. Pić trzeba ! © JPbike

    Przejazd wzdłuż Skrzynki. Chwilę wczesniej wujek efektownie wyglebił :) © JPbike

    Październikowa Wyspa Zamkowa © JPbike

    Super singiel wzdłuż Góreckiego © JPbike

    Zaliczyłem również rundkę XC w Wielspinie :) © JPbike

    Wracając, w drugiej połowie trasy dopadł nas przelotny deszcz i jasne że swoje rumaki oblepiliśmy czymś pseudo-błotnym, więc wizyta na myjni była konieczna :)
    Oprócz tego był postój na stacji benzynowej w Luboniu na kawę.
    Wycieczka bardzo udana - wujkowi bardzo się podobały moje terenowe rejony, a najbardziej techniczne zjeżdziki - radził na nich tak świetnie że niejeden zawodowiec oniemiałby z wrażenia !

    Jak wróciliśmy to usłyszałem od wujka że jechał przez WPN jak na wyścigu, a ja jak na spacerze :)



  • dystans : 31.75 km
  • teren : 7.00 km
  • czas : 01:37 h
  • v średnia : 19.64 km/h
  • v max : 32.52 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Nad Maltę ...

    Sobota, 3 września 2011 • dodano: 03.09.2011 | Komentarze 13


    ... z wiadomych względów :)

    Późnopopołudniowa, spokojna jazda przez miasto i tereny rekreacyjne w towarzystwie Macieja, który również startuje.
    Ładny numerek mi przydzielili - te dwie ostatnie cyferki to mój wiek :)

    JPbike wraca do ścigania ! © JPbike

    Samo załatwienie spraw startowych to czysta formalność, żadnej większej kolejki, bardzo miła obsługa. A sektory startowe w porównaniu do poprzednich edycji dość szerokie. Chyba Grabek podniósł poziom, zresztą zobaczymy jak będzie jutro podczas maratonu.

    Gotowi. Trek i poznański BM nad Maltą © JPbike

    Powrót również spokojny, piękna pogoda, sporo spacerowiczów, jak i przeróżnych imprez w Poznaniu, np. nad Wartą jakiś spływ kajakowy, nad Maltą tradycyjnie tłumy o tej porze, nad Rusałką jakaś imprezka z pieskami i muzą oraz zielony balon podrywający się do lotu.



  • dystans : 101.14 km
  • teren : 30.00 km
  • czas : 04:17 h
  • v średnia : 23.61 km/h
  • v max : 49.78 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Teamowy trening na Dziewiczej

    Środa, 24 sierpnia 2011 • dodano: 24.08.2011 | Komentarze 3


    Tytułowy trening to 3 kółka na tamtejszej pętli XC po 4 km i 150 m w pionie każda.
    Kręciłem w towarzystwie josipa, klosia i mlodzika.
    Forma jest :) Więc w Międzygórzu jadę na GIGA i już postanowione.

    Zaraz ... tylko skąd stówkę trzasnąłem ?
    Otóż ruszyłem po 14 na działkę, do rodziców na obiad, skąd trzeba było pokonać 50 km na umówione miejsce spotkania, czyli przy wieży na Dziewiczej Górze, ponoć ostatnio tam byłem ... w kwietniu podczas golonkowego ścigania. Zjawiłem się na miejscu troszkę wcześniej by odpocząć, chłopaki się spóźnili, więc jeszcze bardziej odpocząłem. W tamtejszym rejonie trochę parno było. Daliśmy radę. Była już późna pora, a ja do domu mam stamtąd ponad 20 km przez miasto i do tego bez lampek, więc po 3-cim kółku odłączyłem od kumpli i myk do bazy.
    I w taki sposób stówkę mam :)

    Dom - Lasek Marceliński - Skórzewo - Dąbrówka - Sierosław (obiad) - Lusówko - Lusowo - Sady - Kiekrz - Strzeszynek - Strzeszyn - most Lecha - Czerwonak - Kicin - Dziewicza Góra - 3 rundki XC - Czerwonak - Ostrów Tumski - Rusałka - Dom



    Uphill Race Śnieżka 2011

    Niedziela, 7 sierpnia 2011 • dodano: 08.08.2011 | Komentarze 6


    Weekend w Karkonoszach - vol.3

    Podobnie jak w Głuszycy, na Uphill Race Śnieżka wybrałem się w roli kibica i fotografa, tym razem bez roweru. Towarzystwa dotrzymywał mi Jarek.
    Trochę pośpiechu było by zdążyć na Śnieżkę - nie wiedziałem że start jest o 10, a nie o 12 jak 2 lata temu, więc skorzystaliśmy z wyciągu krzesełkowego na Kopę.

    Tegoż dnia Śnieżka spowita była w chmurze i nieźle wiało © JPbike

    Czołówka napiera - Tecław i Kaiser cisną :) © JPbike

    Jadą kolejni z czołówki ... © JPbike

    Zwyciężczyni - Magda Hałajczak :) © JPbike

    Dojeżdżają kolejni ... © JPbike

    Drogbas podziwia faceta na rowerze crossowym ... © JPbike

    Damian w akcji :) © JPbike

    To już wysoko, w chmurach ... © JPbike

    Widoczność słaba i do tego wiatr ... © JPbike

    Ekscytująca, z kibicami i ostra końcówka :) © JPbike

    Szczyt Śnieżki spowity w chmurze © JPbike

    Kolejni docierają do mety © JPbike

    Wielki szacunek dla tego Gościa - wjechał na metę bez wprowadzania ! © JPbike

    Po jakimś czasie się rozpogodziło i arcywidoczki zagwarantowane :) © JPbike

    Darek ! Wielkie brawa za zdobycie Śnieżki ! © JPbike

    Doskonałego humoru na szczycie z braćmi djk71 i DMK77 nie brakowało :) © JPbike

    Pora zejsć w dół. Szczyt ponownie skrywa chmura ... © JPbike

    Jeden z ostatnich Uphillowców - ważny jest udział :) © JPbike

    Podsumowując : zdecydowanie wolałbym wystartować :)



  • dystans : 58.98 km
  • teren : 30.00 km
  • czas : 04:01 h
  • v średnia : 14.68 km/h
  • v max : 65.23 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Karkonoskie wspinaczki

    Sobota, 6 sierpnia 2011 • dodano: 08.08.2011 | Komentarze 4


    Weekend w Karkonoszach - vol.2

    Tytuł wpisu jest celowy bo zjazdy zeszły na dalszy plan z wyjątkiem jednego :)
    W końcu, po długim oczekiwaniu spowodowanym kontuzją udało się wybrać pokręcić po górskich szlakach. Weekendowy wyjazd w Karkonosze z Jarkiem był spontaniczny.
    Trasę dość szybko i po przestudiowaniu mapy obmyśliłem - jedziemy w okolice Przełęczy Okraj, ponoć przez tamte rejony przejeżdżałem jedynie raz.
    Ruszyliśmy z campingu w Miłkowie po porządnym śniadaniu.

    Do góry przez Ściegny. Pierwsze kilometry przebiegły po mokrym ... © JPbike

    Korzystając z okazji chcieliśmy zbadać Tabaczaną Ścieżkę (znaki zielone), ponoć tamtędy miał przebiegać golonkowy ścig w tegorocznej konfiguracji ...

    Niezły podjazd na czarnym szlaku biegnącym do Tabaczanej Ścieżki © JPbike

    Coraz wyżej. Przerwa przy budce na Tabaczanej. © JPbike

    Tutaj, po przeprawieniu strumyka nie dało się podjechać ... © JPbike

    Na golonkowym forum naczytałem się o trudności planowanego kilkusetmetrowego zjazdu po tejże ścieżce - na poniższej fotce tak właśnie w rzeczywistości wygląda ...
    My tamtędy ... podchodziliśmy, jest stromo, no i ta ilość kamieni ...
    Da się zjechać ? Da się, trzeba tylko umieć zjeźdać :)

    Najtrudniejszy fragment Tabaczanej Ścieżki. Hardcore :) © JPbike

    Górna cześć Tabaczanej jest spoczko do MTB :) © JPbike

    Jadąc tamtędy pogoda nas nie rozpieszczała, raz krótko popadało, raz pochmurno, raz słonecznie. Dobrze że wziąłem ze sobą pelerynkę. Po dojechaniu na graniczną Przełęcz Okraj zgodnie ustaliliśmy że jedziemy dalej czeskimi szlakami w okolice Śnieżki ...

    Na czeskim żółtym szlaku. Ostatnie 2 km na szczyt dały nam w kość ... © JPbike

    Przerwa przy schronisku Jelenka na 1260 m © JPbike

    Dalej to planowaliśmy udać się czeskim trawersem do stóp Śnieżki, niestety zarówno widoczny znak zakazujący jazdę rowerem i pracownicy parku w terenówce nie pozwoliły nam na realizację pomysłu. To nic, wybraliśmy powrót na Okraj czerwonym szlakiem.

    Jest OK :) Na czerwonym, tuż przed Sowią Przełęczą (1164 m) © JPbike

    Po dojechaniu w pobliże Okraju ponownie poruszaliśmy się Tabaczaną, by po krótkim czasie udać się na zjazd niebieskim do Białego Żródła.

    Długi, trochę kamienisty i łagodny ten zjazd © JPbike

    Po zjechaniu do krzyżówki przy Białym Źródle i po analizie mapy udaliśmy sie dalej w dół szlakiem ER2, po drodze przejeżdżając przez Western City w Ściegnach, po dotarciu do Karpacza Jarek wygłodniał, więc jazda do knajpy na obiad, gdzie spożyliśmy syty obiad w towarzystwie motocyklisty na Harleyu, w tym czasie przeczekaliśmy deszcz.
    Następny i ostatni cel - Droga Chomontowa w całości i długi zjazd na camping, który znajdował się na samym dole :)
    No ... trzeba było zmienić plany bo Jarek zaczął coraz bardziej tracić siły na podjazdach, coraz częściej zostawał mi z tyłu poza polem widzenia, zbyt długi okres niejeżdżenia przez masę pracy zrobił swoje. A ja - jakoś jeszcze się trzymałem. Więc po podjechaniu Chomontową na Jeleniec (905 m) nastąpił długi odpoczynek na skałkach z browarkiem i arcywidoczkami ...

    Uwielbiam takie chwile :) © JPbike

    W końcu nastała pora na zjazd ... zielonym szlakiem do Borowic !
    Ci co jechali na golonkowym maratonie wiedzą o co chodzi.
    Nie wiem co właściwie mnie pokusiło aby tędy zjechać, a miałem unikać ostrego terenu ... Taki już jestem :)
    Jasne, zjechaliśmy cały ten szlak do asfaltu bez większych problemów, poza kilkoma podpórkami na ostrych fragmentach, a podczas maratonu bez żadnej podpórki zjechałem tamtędy :)
    Drogbas zaliczył wywrotkę na bok po zatrzymaniu się przy głazie i ucierpiał lakier na jego amortyzatorze SiD :(
    O ostatnich asfaltowych kilometrach przez Borowice, Sosnówkę i do Miłkowa nie ma co rozpisywać.
    Po takim mocno podjazdowym wypadzie, który sporo sił z nas wykrzesał i odświeżeniu się nastąpiła pora na browarkowanie !

    Mam tylko nadzieję że lekarz który kontroluje zrastanie nie czyta mojego bloga :D

    Zdjęcia są gorszej jakości bo robione telefonami - ja ze względów obojczykowych ani plecaka ani aparatu nie zabrałem, natomiast Jarek zapomniał swojej cyfrówki zabrać w góry.

    Przewyższenie - spore :)



  • dystans : 11.98 km
  • czas : 00:32 h
  • v średnia : 22.46 km/h
  • v max : 54.36 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Rozgrzewka podjazdowa

    Piątek, 5 sierpnia 2011 • dodano: 07.08.2011 | Komentarze 3


    Weekend w Karkonoszach - vol.1

    Po dotarciu i rozbiciu się na polu namiotowym w Miłkowie, wraz z Drogbasem pod wieczór ruszyłem się rozgrzać przed sobotnim i to mocno podjazdowym wypadem.
    Oprócz rozgrzewki trzeba było wpaść do sklepu w Karpaczu po coś tam do żarcia.
    Po powrocie na camping - obowiązkowo wspólne browarkowanie !

    Miłków - Ściegny - Karpacz - Miłków



  • dystans : 115.62 km
  • teren : 57.00 km
  • czas : 05:04 h
  • v średnia : 22.82 km/h
  • v max : 44.76 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Intensywny rowerowo dzień :)

    Środa, 3 sierpnia 2011 • dodano: 03.08.2011 | Komentarze 2


    Przed wyjazdem mostek w Treku wrócił do swojego sportowego położenia.
    Ruszyłem o 13. Najpierw udałem się na dawno nie uczęszczany przeze mnie szlak nadwarciański do Puszczykowa, po czym powspinałem się na Osową Górę i zjechałem stamtąd terenowo.
    Dalsza jazda to na działkę, oczywiście na obiad i po godzinie myk dalej, na umówione miejsce, do Drogbasa. Jarek ostatnio wyczaił swoją nową pętlę treningową przebiegającą w okolicach Strzeszynka, Kiekrza i Rusałki. Wspomniana pętla licząca około 40 km i prawie w całości terenowa aż mnie mocno i pozytywnie zaskoczyła - same super single, leśne dukty, podjazdy, zjazdy, czasem techniczne odcinki ... Szczerze to nie wiedziałem że tyle możliwości do solidnego trenowania w terenie i to na golonkowym poziomie mam tak blisko domu :)
    Najfajniejsze dla mnie jest to że na całej trasie nie czułem odznak większego zmęczenia i do tego pierwszą ponad stówkę z dużą ilością terenu po czerwcowym wypadku zaliczyłem.
    Na koniec wspólnej jazdy - browarkowanie na trybunach stadionu lekkoatletycznego na poznańskim Golęcinie :)
    Powrót grubo po 20-tej.

    Dom - Luboń - jazda nadwarciańskim - Puszczykowo - Osowa Góra - Jeziory - Trzebaw - Glinki - Konarzewo - Dopiewiec - Sierosław (obiad) - Lusówko - Lusowo - Sady - Kiekrz - Strzeszynek - Strzeszyn (spotkanie z Jarkiem) - jazda nową pętlą Drogbasa - Rusałka (postój na stadionie) - powrót uliczny do domu



  • dystans : 35.55 km
  • teren : 20.00 km
  • czas : 02:25 h
  • v średnia : 14.71 km/h
  • v max : 42.76 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Okolice Lubska

    Niedziela, 24 lipca 2011 • dodano: 26.07.2011 | Komentarze 4


    Weekend u Jahoo81 i Młynarza - część 3 :)

    Tym razem po długim odespaniu i dojściu do siebie po wczorajszym, w tym samym składzie co wczoraj udaliśmy się pozwiedzać najbliższe okolice Lubska.

    Trochę atrakcji na trasie było :
    - przejazd przez kałuże po osie :)
    - piękny szachulcowy kościółek w Chociczy (wspólna fotka)
    - zawody w rzucaniu kłodą
    - przejazd przez lubuskie lasy i wioski
    - spotkanie ze stadem koni na drodze
    - bezskuteczne poszukiwanie krzyża pokutnego na czerwonym szlaku
    - ruiny dworu w Osieku

    Wielkie dzięki zarówno Gospodarzom za wspaniałą gościnę jak i wszystkim za miło spędzony czas i ... wodne szaleństwa na rowerze :)

    Przewyższenie - 150 m