top2011

avatar

Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.

- przejechane: 176632.47 km
- w tym teren: 64163.10 km
- teren procentowo: 36.33 %
- v średnia: 22.68 km/h
- czas: 322d 16h 44m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

baton rowerowy bikestats.pl

Wyprawy z sakwami

polska
logo-paris
logo-alpy
TN-IMG-2156 TN-IMG-2156

Zrowerowane gminy



Archiwum 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

w towarzystwie

Dystans całkowity:30722.04 km (w terenie 9003.42 km; 29.31%)
Czas w ruchu:1503:43
Średnia prędkość:20.43 km/h
Maksymalna prędkość:83.56 km/h
Suma podjazdów:102759 m
Maks. tętno maksymalne:177 (100 %)
Maks. tętno średnie:148 (82 %)
Suma kalorii:1575 kcal
Liczba aktywności:384
Średnio na aktywność:80.01 km i 3h 54m
Więcej statystyk
  • dystans : 41.99 km
  • teren : 30.00 km
  • czas : 01:57 h
  • v średnia : 21.53 km/h
  • v max : 39.39 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Z Drogbasem. Raz ostro, raz lajtowo

    Wtorek, 24 lipca 2012 • dodano: 24.07.2012 | Komentarze 2


    Z Jarkiem nie widziałem się ponad 2 tygodnie, więc pora się spotkać, pogadać, pojeździć i wspólnego browarka spożyć.
    Zaczęliśmy od Rusałki, o osiemnastej. Na początek kurs na terenową Rundę.
    W pewnym momencie Drogbas zaskoczył mnie kolejnym i nieznanym singlem.
    Po tym kręciliśmy terenową drogbasową Rundą w odwrotnym kierunku.
    W Kiekrzu przerwa na złocisty izobronik, przy tym trochę czasu zleciało na rozmowach o przeszłości, o rowerach i o przyszłości. Następnie postanowiliśmy obadać możliwość jazdy jak najbliżej brzegu Jeziora Kierskiego, całkiem udało nam się. Na pewnej i pokaźnej koleinie zjazdowej zaliczyłem glebę i szlify na kolanie oraz łydce zaliczone.
    Po jakimś czasie ponownie przerwę przy torach zrobiliśmy i po tym już osobno myk do swoich domów.
    W sumie miło spędzone późne popołudnie i wieczór.

    Przewyższenie - 315 m, ładnie żeśmy poszaleli po skarpach :)



  • dystans : 36.58 km
  • teren : 30.00 km
  • czas : 02:33 h
  • v średnia : 14.35 km/h
  • v max : 63.90 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Mocno górski rozjazd

    Niedziela, 8 lipca 2012 • dodano: 13.07.2012 | Komentarze 6


    Po wieczorno-nocnych % trzeba było ruszyć tyłki w taki sposób, aby być gotów do jazdy od 10 rano, najlepiej na Śnieżnik !
    Marcin ze Zbyszkiem prawdopodobnie (bo spałem) bez szeptu (Jarek też nic nie słyszał) i o bladym świcie wyruszyli w drogę powrotną do Wielkopolski.
    Reszta pozostałych w kwaterze ProGoggli była umówiona na rozjazd z Mateuszem Rybczyńskim (Ryba) i dwoma damami – Igą i Anią. I owszem, w takim dziewięcioosobowym składzie w końcu ruszyliśmy. Rolę przewodnika podjął Wojtek.
    Od razu nastąpił długi i porządny podjazd w rejonie kompleksu narciarskiego Czarna Góra – widoki z podjazdu kapitalne. A następnie czerwonym atak na Schronisko pod Śnieżnikiem, gdzie urządziliśmy dłuższy popas, przy tym spożywając czeski browar. Na etykietce tegoż piwa (Opat) znalazło się zdjęcie przypominające samego klosia :D
    Droga w dół to najpierw zjazd trasą maratonu (w przeciwnym kierunku). Zjeżdżając tędy, ekipie przytrafiły się trzy gumy, a po usunięciu awarii z ogumieniem i ruszeniu na szybki szutrowy zjazd gdzieś tam wypadł mi z plecaka aparat (!). Zawróciłem i pieszo poszedłem szukać. Drogbas i Ryba dołączyli. Bezskutecznie :(
    Całe szczęście że w końcu się znalazł – to zasługa dzielnej Ani :)
    Nie powiem ile w sumie mój czteroletni Olympus SP560UZ przeżył upadków i mocnych szlifów – mimo tego nadal robi dobrze fotki.
    Po takowych przygodach żeśmy szybko zjechali w pobliże Międzygórza i w tymże uroczym miasteczku nastąpił postój przy sklepie.
    Ryba i Iga jechali na wypasionych 29’erach - szybkości, jakie osiągali nie tylko na szutrowych zjazdach robiły spore wrażenie … :)
    W końcu nastała pora pokonać drugi i porządny podjazd biegnący na Przełęcz Puczaczówka i po przerwie na wspólną fotkę to już tylko szybki myk w dół po fajnych serpentynach wprost do noclegowni.

    To zaszczyt jechać po górkach ze zwycięzcą mega M3 - Rybą :) © JPbike

    Wysoko i arcywidkokowo - chyba tam jedziemy :) © JPbike

    Drogbasowi coś strzeliło do głowy i to rodem z Wielkopolski :) © JPbike

    Zaczynamy atak na Polanę pod Śnieżnikiem © JPbike

    Ładny szutrerek i Schronisko pod Śnieżnikiem © JPbike

    Kulminacyjna chwila podczas górskiego rozjazdu :) © JPbike

    Guma klosia ... © JPbike

    Kolejny kapeć - tym razem Drogbasa © JPbike

    Asfalcikowy lansik ... © JPbike

    Przerwa w Międzygórzu © JPbike

    Końcowka podjazdu z powalającymi widokami © JPbike

    Niektórzy sobie pościgali :) © JPbike

    Najdzielniejsza osoba w ekipie i w dodatku znalazła mój aparat - Ania we własnej osobie :) © JPbike

    Ekipa w komplecie © JPbike

    Puls – max 170, średni 128
    Przewyższenie – 1380 m



  • dystans : 11.00 km
  • czas : 00:29 h
  • v średnia : 22.76 km/h
  • v max : 55.00 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Zjazd na start i powrót z mety :)

    Sobota, 7 lipca 2012 • dodano: 13.07.2012 | Komentarze 0


    Przewyższenie 250 m na odcinku 5.5 km mówi samo za siebie :)
    Przygód na podjeździe nie brakło - josip zerwał łańcuch, a Jarekdrogbas po chwilowym zatrzymaniu przewrócił się z winy spd-ów i poskutkowało to wykrzywieniu tylnej traczy hamulcowej w ścigaczu Marca.

    A co robiliśmy wieczorem - wystarczy zerknąć na wpis z3wazy :)



  • dystans : 48.66 km
  • teren : 20.00 km
  • czas : 02:49 h
  • v średnia : 17.28 km/h
  • v max : 52.85 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Okrajowy rozjazd

    Niedziela, 24 czerwca 2012 • dodano: 27.06.2012 | Komentarze 4


    Wczoraj wieczorem udało się w miarę naprostować wykrzywioną tarczę, a właściwie to bloom ochoczo zajął się tą sprawą :) Łatwo to nie było i nadal troszkę tarcza ocierała o klocki, nazajutrz jak wytrzeźwiałem to postanowiłem zamienić przednią na tył i na odwrót, a to dlatego bo z przodu porządnie spaliłem klocki i miały mniejszą grubość, po przymusowym serwisie można było wybrać się na górski rozjazd pomaratonowy.
    Wyruszyliśmy w pięcioosobowym składzie - Jacgol, JPbike, klosiu, Marc i toadi69.
    Wybraliśmy jazdę na Przełęcz Okraj znaną mi trasą ER2, na szczycie czeski browar i dalej trochę kręcenia po sporym wysokościowo (1100 m) i arcywidokowym Grzbiecie Lasockim, po czym zjechaliśmy w dół fajnym żółtym do Jarkowic, tam odłączyłem się od kumpli i dojechałem asfaltowo przez Rozdroże Kowarskie (787 m) i Kowary do noclegowni w Ścięgnach. Po tym czas wracać do Pyrlandii.

    Ekipa rozjazdowa plus żabka, którą klosiu mi przedstawia :) © JPbike

    Na Okraju, po czeskiej stronie był BROWAR :) © JPbike

    Pięknie i widziane znad Grzbietu Lasockiego © JPbike

    :) © JPbike

    Panoramka na Karkonosze © JPbike

    Przewyższenie - 1225 m



  • dystans : 96.23 km
  • teren : 63.00 km
  • czas : 04:20 h
  • v średnia : 22.21 km/h
  • v max : 52.85 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Spontaniczny i konkretny trening

    Piątek, 8 czerwca 2012 • dodano: 08.06.2012 | Komentarze 3


    Zagadałem się dosłownie w ostatniej chwili z Jarkiem odnośnie wspólnej jazdy. Obaj ustaliliśmy że pomkniemy w stronę Puszczy Zielonki, a po treningu wspólnie obejrzymy inauguracyjny mecz Euro 2012.
    W drodze do Jarka, przy Stadionie Miejskim ruch taki se, kilka Irlandczyków napotkałem. Po dojechaniu pod chatę drogbasową ruszyliśmy najpierw do Moraska i tam wykonaliśmy jedną tamtejszą i niepełną rundę XC, po czym żeśmy pomknęli wyłącznie terenem w stronę poligonu, po drodze zaliczając mountainbikerowe szaleństwa na stokach tamtejszego grodziska wczesnośredniowiecznego (sporo potu wylaliśmy). Dalej to była fajna i wymagająca jazda po ubito-piaszczysto-hopkowatych duktach przeznaczonych dla czołgów :) Pomykając tędy oczywiście nie brakowało efektownych, acz krótkich lotów na hopkach :) Po wyjechaniu z poligonu nastąpiła teleportacja w stronę nadwarciańskiego szlaku i myk na północ. Na prawobrzeżnym brzegu Warty Jarek skierował nas na fajną i krętą ścieżkę biegnącą do Owińsk, w których zarządziliśmy przerwę na izotonika i lodzika. Po tym już tylko kręcenie w stronę Puszczy Zielonki i bezskuteczne poszukiwanie singla, po którym biegł ostatni golonkowy ścig. Po dokręceniu czarnym szlakiem do stóp sławnej kolarsko Dziewiczej Góry rozpoczęliśmy pokonywanie jednej tamtejszej rundy XC (ja miałem wtedy 50 km w nogach). Runda XC poszła sprawnie, chociaż sporo trzeba było się wysilać. Po szalonym zjechaniu killerem w dół pora na odpoczynek i ... podjazd killerem (wykonany :)). W końcu czas na drogę powrotną, by spoko zdążyć na mecz. Kręciliśmy czerwonym i niebieskim szlakiem, następnie asfalcikiem do Bolechowa (pit stop przy sklepie) i w końcu ponownie nadwarciańskim, po drodze robiąc postój na spożycie browara i pogaduszki. Do Radojewa dokręciliśmy porządnym i dającym w kość leśno-polnym podjazdem, stamtąd już tylko pomykanie resztkami sił (serio !) przez podjazdy na Morasku w stronę Suchego Lasu (pit stop przy sklepach po sos do makaronu i PILSA). W końcu obaj dotarliśmy do domu Jarka, gdzie czekała na nas Aga i tak wspólnie obejrzeliśmy z emocjami pierwszy mecz Euro 2012. Natomiast trasa w stronę mojego domu przebiegła przez Rusałkę i Lasek Marceliński, częściowo w towarzystwie Jarka i Agi (!).
    Generalnie - fajnie spędzony dzień i oby więcej takich :)

    Przewyższenie - 854 m



  • dystans : 86.57 km
  • teren : 68.00 km
  • czas : 03:53 h
  • v średnia : 22.29 km/h
  • v max : 48.52 km/h
  • rower : TREK 8500
  • WPN jest ciężki :)

    Niedziela, 27 maja 2012 • dodano: 27.05.2012 | Komentarze 11


    Wystartowaliśmy spod mojego osiedla po 14, bo trzeba się porządnie wyspać.
    Ekipa złożyła się z czterech bikerów - Jarekdrogbas, JPbike, Winq i nowo poznany kolega (imię zapomniałem), update - to był Rafalek82.
    Co do wyboru trasy - dzień wcześniej Drogbas poinformował że jest chętny na wypad do WPN, nawet mailowo spisał wszystkie atrakcje jakie chciałby zobaczyć i pokonać, wybrał opcję full wypas :)
    Do granic Wielkopolskiego Parku Narodowego dokręciliśmy peletonikiem ostro i szybko, po czym zaczęło się terenowe napieranie na mojej pętli. Nadal mocno :) W rejonie singla nad Jarosławieckim grupka zaczęła się kurczyć i wtedy wychodziły na jaw poziom wytrenowania i oczywiście techniki. Następnie, po dotarciu na osławiony czarny szlak nadal ostro pomykaliśmy na krętym i interwałowym singlu, na którym leżało kilka powalonych drzew. Po podjechaniu w stronę super interwałów zaczęła się ekstra zabawa typu góra-dół-góra-dół ... :) W moim przypadku cały czas na blaciku. W Ludwikowie, na półmetku trasy, przy źródełku postój i Krzysiek zdecydował się na odłączenie od nas. Następnie, w pobliżu wieży widokowej na Osowej nowo poznany kolega również odłączył się od nas (za mocne tempo ? za wymagająca pętla ? brak sił ? w sumie to nie wiem :)) I tak dwóch najwytrwalszych skierowało się na trasę DH. Jarek, który pierwszy raz tam się zjawił był w szoku że coś takiego i wymagającego mamy u siebie :) Tak mu się spodobało że uśmiech z twarzy nie schodził i chciał jeszcze raz przeżyć emocje zjazdowe. No to po zjechaniu jeszcze raz wspięliśmy się na Osową i przy tym znacznie zawyżając sumę podjazdów :) Drugi zjazd w dół również był emocjonujący. Po tym zapadła wspólna decyzja że jedziemy do najbliższego sklepu po browara, w tym przypadku dokręciliśmy aż na mosiński rynek, na którym przebywały tłumy z okazji Dni Mosiny :) Pierwszy Pils poszedł w ruch na fajnym singlu podjazdowym z równie fajnym urwiskiem. Trochę czasu i gadki wtedy zleciało. Po piwnym odpoczynku kręciliśmy dalej przez opuszczoną stację, rezerwat Sarnie Doły, czerwonym wzdłuż Góreckiego, technicznym singlem w rejonie Pojnik. W jednym momencie zarządziłem krótki postój i wtedy usłyszałem od Jarka "masakra" (stąd taki tytuł) :) Dalej, po dojechaniu do Puszczykowa Starego zboczyliśmy z mojej pętli, by zaliczyć rundkę XC w Wielspinie i dodatkowo spożyć drugiego Pilsa w fajnym miejscu i tak znów trochę czasu zleciało. Droga powrotna to jazda nadwarciańskim szlakiem - nadal ostro i już na kończących się zapasach sił. W końcu uliczkami Lubonia i Poznania (momentami robiąc niezłe sprinty) dokręciliśmy pod moją chatę i tam się rozstaliśmy.
    Aha, bo zapomnę - przez większość trasy nowy łańcuch przy mocnym deptaniu skakał na kasecie i po powrocie od razu wykryłem usterkę - to wina zbyt mocno spiętych dwóch ogniw i słabego nasmarowania.
    W sumie to był ekstra porządny trening - kto następny chętny na takie napieranie w terenie z pagórkami ? ;)

    Puls - max 172, średni 141
    Przewyższenie - 836 m



  • dystans : 47.12 km
  • teren : 20.00 km
  • czas : 02:41 h
  • v średnia : 17.56 km/h
  • v max : 49.96 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Objazd mini

    Piątek, 4 maja 2012 • dodano: 06.05.2012 | Komentarze 0


    Majówka w górach - dzień 4

    Na dzień przed maratonem i późnopopołudniową porą wyruszyliśmy w trzyosobowym składzie - Jarek, Zbyszek i ja do Złotego Stoku. Na tamtejszym rynku spotkaliśmy Wojtka Gogolewskiego (jedzie mega). Po wizycie w biurze zawodów i zeskanowaniu numerków Zbyszek postanowił nie męczyć się dalej i ruszył w drogę powrotną, a my dwaj mocno czuliśmy niedobór górskiej jazdy i postanowiliśmy objechać dystans mini. Podjazd pod Jawornik Wielki został miło i na mięciutkim przełożeniu pokonany. Na szczycie, na wieży widokowej trochę czasu zleciało na gadu-gadu i spożyciu złocistego trunku. Po tym krótki i techniczny zjazd czerwonym, po napotkaniu żółtej strzałki poruszaliśmy się wg golonkowych oznaczeń. Aż w pewnym momencie przegapiliśmy skręt prowadzący do mety ... Dopiero po ujechaniu ponad 20 km trasy maratonu stwierdziłem że coś nie tak i było jasne że jechaliśmy giga :) Nisko wiszące słońce powoli zapadało i trzeba było zawrócić. Nie mieliśmy pojęcia, gdzie się znajdowaliśmy, po skręceniu na asfalt i wypytaniu miejscowych wszystko jasne - żeśmy dokręcili do wioski Chwalisław, dalej pozostało nam dotarcie do głównej drogi nr 46 i tak przy zapadającym zmroku, oraz częściowej mgle udało się w końcu wrócić do Kozielna.

    Złoty Stok, dzień przed maratonem © JPbike

    Klimatyczna wspinaczka na Jawornik Wielki © JPbike

    Ustalanie taktyki z dodatkiem browara i arcywidoków :) © JPbike

    No to pojechaliśmy mini ... © JPbike

    Przewyższenie - 961 m



  • dystans : 109.61 km
  • teren : 40.00 km
  • czas : 05:33 h
  • v średnia : 19.75 km/h
  • v max : 55.73 km/h
  • rower : TREK 8500
  • W rejon Śnieżnika

    Czwartek, 3 maja 2012 • dodano: 06.05.2012 | Komentarze 3


    Majówka w górach - dzień 3

    Tegoż dnia, po pobudce w rejonie Kozielna coś tam popadywało, mieliśmy trochę majstrowania i czyszczenia przy swoich rowerkach.
    Jakiegoś pomysłu na trasę nie miałem. W końcu zdecydowałem się wybrać na Śnieżnik, wraz z pomysłodawcą trasy - Mariuszem. Reszta kumpli nie przystała na propozycję, bo to jest porządna stówka z porządnymi górkami :)
    I tak dwóch zatwardziałych Gigowców ruszyło w stronę czeskiego Javornika i stamtąd zaczął się asfaltowy podjazd na graniczną Przełęcz Lądecką, pokonany spoko i z pierwszym postojem na szczycie. Następnie skierowaliśmy się na zielony szlak biegnący po sporej wysokości i dalej niebieskim z fragmentem do podejścia prowadzącym na atrakcję turystyczną - ruiny Zamku Karpień. Po zwiedzeniu jazda dalej, nadal niebieskim, momentami szlak wyglądał tak jakby nie był deptany od wieków :) Jak i znalazł się stromy zjazd, oczywiście w moim wykonaniu zjechany. Po zjechaniu (piękne widoczki na trasie !) do Starego Gierałtowa przegapiliśmy skręt na wspomniany niebieski i alternatywnie udaliśmy się na wąski asfaltowy podjazd prowadzący na 1000 metrową wysokość (Przełęcz Sucha), po drodze trafiały się resztki śniegu leżące na poboczu. Po wertepiastym zjeździe pora zdobyć kulminację wycieczki - Śnieżnik, wjeżdżany w dalszym ciągu niebieskim pieszym. Po dokręceniu do wysokości prawie 1000 m znów zagapiliśmy szlak i troszkę zbyt daleko żeśmy zajechali i z racji późnej pory zapadła wspólna decyzja o powrocie i to zaledwie 2-3 km od Śnieżnika. Zjeżdżając po niefajnej nawierzchni Mariusz złapał gumę. Po tym to już tylko bardzo długi i przyjemny zjazd asfaltami w stronę Lądka Zdrój, po drodze zrobiliśmy przerwę na browarka. W Lądku Zdrój dołączył do nas Wojtek i tak w trójkę, po szybkim przejechaniu przez centrum udaliśmy się pokonać ostatni podjazd - na Przełęcz Jaworową (705 m), którego doskonale pamiętam i miło wspominam z piątego dnia Wyprawy Dookoła Polski. Wspinając tędy, Wojtek cały czas prowadził, a my dwaj w nogach mieliśmy już ponad 80 km i prawie 2 km w pionie :) No i wokół czaiły się ciemne chmury, mnie i klosia na całej trasie deszcz oszczędził, szczęściarze z nas :) Na przełęczy josip odłączył od nas i tak dalej zjechaliśmy w dół po mokrym asfalcie do Złotego Stoku i stamtąd już osobno do swoich noclegowni.
    W sumie udana wycieczka z całą masą arcywidoczków, brakło jedynie zdobycia celu.
    Następnym razem się uda, trzeba tylko wcześniej wyjechać, a nie jak tegoż dnia w południe :)

    Na Rozdrożu Zamkowym © JPbike

    Ruiny Zamku Karpień © JPbike

    Tyle pozostało ... © JPbike

    Mieszkańcy zamku leżącego na wysokości 775 m mieli super widoki © JPbike

    Fragment niebieskiego szlaku, jak tędy zjechać ? :) © JPbike

    Arcywidoczki na zjeżdzie :) © JPbike

    Chwila postoju na wysokości 1000 m :) © JPbike

    Darmowe tankowanie :) © JPbike

    Podjazd niebieskim na Śnieżnik ... © JPbike

    Tędy i wysoko żeśmy zajechali i nawrót na drogę powrotną ... © JPbike

    W Lądku Zdrój dołącza do nas Wojtek :) © JPbike

    Wspinaczka na Przełęcz Jaworową rozpoczęta ... © JPbike

    Na szczycie pamiątkowa fota i myk w dół :) © JPbike

    Jadąc już sam do Kozielna mijałem fajnie parujące krajobrazy © JPbike

    Jak i podtopiona przez burzę z gradem droga się trafiła ... © JPbike

    Przewyższenie - 2079 m, to już coś konkretnego !



  • dystans : 95.87 km
  • teren : 30.00 km
  • czas : 04:50 h
  • v średnia : 19.84 km/h
  • v max : 54.29 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Rychlebskie ścieżki

    Środa, 2 maja 2012 • dodano: 06.05.2012 | Komentarze 4


    Majówka w górach - dzień 2

    Drugi w mojej rowerowej karierze wyjazd na wspaniałe do uprawiania kolarstwa górskiego rychlebskie ścieżki. Zresztą ubiegłoroczny, a jakże znakomity wypad właśnie tam okazał się wyjazdem sezonu 2011 :)

    Tym razem ruszyliśmy w siedmioosobowym składzie: Jarekdrogbas, JPbike, klosiu, Maks, Marc, toadi69 i josip, z czego ten ostatni dołączył do nas w miejscowości Cerna Voda, skąd zaczynają się i kończą wspomniane ścieżki.

    Mkniemy w peletoniku do czeskiej granicy © JPbike

    Gładziutki czeski asfalcik. Miło i przyjemnie się tędy kręci :) © JPbike

    W pobliżu grzmiało i tutaj przeczekaliśmy deszcz. Trochę czasu zleciało ... © JPbike

    Docieramy do Cernej Vody. Ładnie tam :) © JPbike

    Kompletny skład. Humory dopisują :) © JPbike

    Otóż TO ! © JPbike

    Najpierw wspinaczka na 800 metrową wysokość ... © JPbike

    Fajne i przemyślane kładki © JPbike

    Jedni jechali, inni spacerowali :) © JPbike

    Fajnie, fajnie, chciałoby się mieć coś takiego blisko domu ... :) © JPbike

    Chwila odpoczynku po technicznej wspinaczce i kontrola sprzętu © JPbike

    Kamienista końcówka podjazdu ... © JPbike

    Na szczycie. Tych czterech odważyło sie na hardcorowy początek zjazdu :) © JPbike

    No i poszli ! Kamolce robią wrażenie :) © JPbike

    Następny etap. Uśmiech Wojtka mówi wszystko :) © JPbike

    Radocha z jazdy tędy spora :) © JPbike

    Ale fajnie ! Zresztą widać to po minie Marka :) © JPbike

    Nie wszędzie jest łatwo ... :) © JPbike

    Czasem trudne fragmenty dla odważnych się zdarzają ... :) © JPbike

    Napierający Mariusz w akcji :) © JPbike

    Czasami i konkretne widoczki się trafiają :) © JPbike

    Jarek zdaje się mówić że to dobre miejsce do ćwiczenia techniki :) © JPbike

    Przerwa na CZESKI BROWAR ! © JPbike

    Pełny relaks :) © JPbike

    Pora na łatwiejszy i tez fajny odcinek. Maks lawiruje między drzewami :) © JPbike

    Nawierzchnia przemyślana i nie da się zgubić ścieżki :) © JPbike

    Niebiańsko-górzyste klimaty w drodze powrotnej :) © JPbike

    Tak jak rok temu - BYŁO SUPER !!!
    Większość trudnych odcinków w moim wykonaniu przejechana, raz od Jarka usłyszałem że za szybko po tych kamieniach pomykam :)
    W porównaniu z zeszłym rokiem trochę tam pozmieniali, dodali kilka nowych i superowych odcinków zjazdowych.
    Powtórzę - już czekam na następny wspólny wyjazd !

    Przewyższenie - 1086 m



  • dystans : 38.02 km
  • teren : 20.00 km
  • czas : 01:58 h
  • v średnia : 19.33 km/h
  • v max : 59.09 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Na Jawornik Wielki

    Wtorek, 1 maja 2012 • dodano: 06.05.2012 | Komentarze 3


    Majówka w górach - dzień 1

    Po dojechaniu do agro-noclegowni w Kozielnie koniecznie trzeba było uczcić rowerowo pierwszy dzień dłuższego wolnego w górach najlepiej porządnym podjazdem, wspólnym browarem spożytym na szczycie i emocjonującym zjazdem w dół :)
    Towarzystwa dotrzymał mi Jarekdrogbas.
    Rzuciłem pomysł na Jawornik Wielki (872 m) podjeżdżany trasą sobotniego maratonu.
    Podjazd pokonaliśmy spoko. Na szczycie trochę czasu zleciało nam na rozmowach, spożywaniu Pilsa, no i zajechali na szczyt również Marc i klosiu, trochę gadki i tak dalej dwie dwuosobowe grupki osobno udały się na zjazdy. W międzyczasie przez szczyt przeszedł przelotny deszcz, Ja i Jarek w porę schroniliśmy się w zadaszonej wieży widokowej. Po jakimś czasie przypadł nam ostry i techniczny zjazd czerwonym do Orłowca, dalej dokręciliśmy do granicy, po tym zjazd czeskim czerwonym do miasteczka Bila Voda i w końcu myk do noclegowni.

    Jak dobrze być znów w górach :) © JPbike

    Tam, gdzieś na dole mieszkaliśmy © JPbike

    Spotkanie teamowych kumpli na szczycie :) © JPbike

    Na Jaworniku Wielkim, na wieży widokowej. Widoczki extra ! © JPbike

    Konkretny i w pełni MTB-owski zjazd czerwonym © JPbike

    Puls - max 176, średni 142
    Przewyższenie - 881 m