Info o mnie.
- przejechane: 184330.57 km
- w tym teren: 66484.10 km
- teren procentowo: 36.07 %
- v średnia: 22.60 km/h
- czas: 338d 00h 31m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

Kategorie
-
Bike Maraton - 39
bikestatsowe zawody - 8
CX - 7
do 100 km - 1184
do 50 km - 1233
do/z pracy - 278
dron - 64
dzień wyścigowy - 251
Etapówki MTB - 31
Festive 500 - 55
Gogol MTB - 62
Kaczmarek Electric - 21
maratony - 180
MTB Marathon - 31
na orientację - 6
nocne - 288
podium, te szerokie też - 37
podsumowanie - 11
pomiar czasu - 67
ponad 100 km - 245
ponad 200 km - 28
ponad 300 km - 4
poza PL - 109
Solid MTB - 30
sprzęt - 49
szoska - 455
Uphill race - 8
w górach - 316
w roli kibica - 10
w towarzystwie - 401
wyprawy - 71
wysokie szczyty - 35
XC - 32
z przyczepką - 4
-
Moja stajnia
w użyciu
Orbea Oiz M20

Black Peak

Canyon Endurace



archiwum
Accent Peak 29
TREK 8500
Kross Action
pechowe accenty
Accent Tormenta 1 - skradziony
Accent Tormenta 2 - skradziony
Accent Tormenta 3 - skasowany
Archiwum
2024
2023
2022
2021
2020
2019
2018
2017
2016
2015
2014
2013
2012
2011
2010
2009
2008
-
2025, Wrzesień - 3 - 0
2025, Sierpień - 13 - 19
2025, Lipiec - 9 - 16
2025, Czerwiec - 9 - 20
2025, Maj - 10 - 20
2025, Kwiecień - 8 - 21
2025, Marzec - 10 - 24
2025, Luty - 8 - 16
2025, Styczeń - 7 - 13
2024, Grudzień - 15 - 38
2024, Listopad - 7 - 15
2024, Październik - 9 - 21
2024, Wrzesień - 10 - 18
2024, Sierpień - 12 - 20
2024, Lipiec - 14 - 30
2024, Czerwiec - 18 - 40
2024, Maj - 10 - 24
2024, Kwiecień - 15 - 37
2024, Marzec - 12 - 29
2024, Luty - 9 - 27
2024, Styczeń - 9 - 25
2023, Grudzień - 12 - 34
2023, Listopad - 10 - 33
2023, Październik - 9 - 27
2023, Wrzesień - 11 - 28
2023, Sierpień - 8 - 16
2023, Lipiec - 16 - 43
2023, Czerwiec - 11 - 27
2023, Maj - 17 - 36
2023, Kwiecień - 12 - 45
2023, Marzec - 6 - 16
2023, Luty - 8 - 32
2023, Styczeń - 8 - 26
2022, Grudzień - 8 - 20
2022, Listopad - 8 - 25
2022, Październik - 9 - 31
2022, Wrzesień - 12 - 16
2022, Sierpień - 10 - 24
2022, Lipiec - 16 - 37
2022, Czerwiec - 12 - 26
2022, Maj - 16 - 32
2022, Kwiecień - 14 - 49
2022, Marzec - 9 - 30
2022, Luty - 8 - 18
2022, Styczeń - 10 - 27
2021, Grudzień - 10 - 25
2021, Listopad - 11 - 29
2021, Październik - 12 - 35
2021, Wrzesień - 15 - 30
2021, Sierpień - 16 - 24
2021, Lipiec - 20 - 34
2021, Czerwiec - 19 - 42
2021, Maj - 15 - 34
2021, Kwiecień - 15 - 30
2021, Marzec - 12 - 35
2021, Luty - 11 - 32
2021, Styczeń - 13 - 42
2020, Grudzień - 17 - 37
2020, Listopad - 13 - 51
2020, Październik - 14 - 40
2020, Wrzesień - 19 - 33
2020, Sierpień - 20 - 42
2020, Lipiec - 25 - 65
2020, Czerwiec - 21 - 77
2020, Maj - 21 - 75
2020, Kwiecień - 14 - 60
2020, Marzec - 7 - 21
2020, Luty - 15 - 34
2020, Styczeń - 13 - 46
2019, Grudzień - 20 - 76
2019, Listopad - 14 - 50
2019, Październik - 13 - 44
2019, Wrzesień - 24 - 46
2019, Sierpień - 23 - 25
2019, Lipiec - 23 - 31
2019, Czerwiec - 26 - 42
2019, Maj - 25 - 58
2019, Kwiecień - 24 - 75
2019, Marzec - 18 - 56
2019, Luty - 16 - 45
2019, Styczeń - 15 - 53
2018, Grudzień - 18 - 68
2018, Listopad - 10 - 36
2018, Październik - 20 - 42
2018, Wrzesień - 31 - 67
2018, Sierpień - 21 - 82
2018, Lipiec - 18 - 58
2018, Czerwiec - 14 - 55
2018, Maj - 19 - 55
2018, Kwiecień - 18 - 68
2018, Marzec - 14 - 55
2018, Luty - 10 - 52
2018, Styczeń - 10 - 52
2017, Grudzień - 10 - 42
2017, Listopad - 7 - 44
2017, Październik - 10 - 43
2017, Wrzesień - 17 - 46
2017, Sierpień - 19 - 43
2017, Lipiec - 19 - 83
2017, Czerwiec - 17 - 42
2017, Maj - 21 - 60
2017, Kwiecień - 19 - 47
2017, Marzec - 15 - 38
2017, Luty - 13 - 32
2017, Styczeń - 14 - 47
2016, Grudzień - 9 - 14
2016, Listopad - 9 - 24
2016, Październik - 14 - 19
2016, Wrzesień - 14 - 66
2016, Sierpień - 16 - 24
2016, Lipiec - 21 - 41
2016, Czerwiec - 15 - 26
2016, Maj - 24 - 77
2016, Kwiecień - 18 - 47
2016, Marzec - 18 - 42
2016, Luty - 13 - 26
2016, Styczeń - 14 - 39
2015, Grudzień - 14 - 72
2015, Listopad - 8 - 26
2015, Październik - 8 - 23
2015, Wrzesień - 12 - 27
2015, Sierpień - 18 - 31
2015, Lipiec - 16 - 59
2015, Czerwiec - 21 - 72
2015, Maj - 21 - 53
2015, Kwiecień - 20 - 88
2015, Marzec - 19 - 88
2015, Luty - 16 - 59
2015, Styczeń - 15 - 59
2014, Grudzień - 11 - 60
2014, Listopad - 19 - 34
2014, Październik - 12 - 22
2014, Wrzesień - 17 - 37
2014, Sierpień - 18 - 31
2014, Lipiec - 22 - 95
2014, Czerwiec - 18 - 73
2014, Maj - 16 - 76
2014, Kwiecień - 21 - 77
2014, Marzec - 20 - 73
2014, Luty - 16 - 80
2014, Styczeń - 7 - 31
2013, Grudzień - 18 - 87
2013, Listopad - 13 - 78
2013, Październik - 15 - 60
2013, Wrzesień - 16 - 65
2013, Sierpień - 15 - 76
2013, Lipiec - 26 - 161
2013, Czerwiec - 21 - 121
2013, Maj - 20 - 102
2013, Kwiecień - 20 - 116
2013, Marzec - 18 - 117
2013, Luty - 15 - 125
2013, Styczeń - 12 - 92
2012, Grudzień - 20 - 106
2012, Listopad - 10 - 82
2012, Październik - 13 - 46
2012, Wrzesień - 17 - 96
2012, Sierpień - 16 - 99
2012, Lipiec - 23 - 113
2012, Czerwiec - 17 - 97
2012, Maj - 18 - 61
2012, Kwiecień - 20 - 132
2012, Marzec - 20 - 130
2012, Luty - 9 - 57
2012, Styczeń - 10 - 55
2011, Grudzień - 11 - 84
2011, Listopad - 12 - 96
2011, Październik - 20 - 127
2011, Wrzesień - 17 - 170
2011, Sierpień - 23 - 109
2011, Lipiec - 11 - 116
2011, Czerwiec - 3 - 154
2011, Maj - 24 - 186
2011, Kwiecień - 15 - 255
2011, Marzec - 24 - 213
2011, Luty - 26 - 187
2011, Styczeń - 18 - 199
2010, Grudzień - 19 - 173
2010, Listopad - 13 - 106
2010, Październik - 14 - 118
2010, Wrzesień - 15 - 192
2010, Sierpień - 25 - 209
2010, Lipiec - 27 - 126
2010, Czerwiec - 28 - 191
2010, Maj - 20 - 255
2010, Kwiecień - 24 - 220
2010, Marzec - 18 - 196
2010, Luty - 9 - 138
2010, Styczeń - 11 - 134
2009, Grudzień - 12 - 142
2009, Listopad - 11 - 128
2009, Październik - 8 - 93
2009, Wrzesień - 24 - 158
2009, Sierpień - 22 - 118
2009, Lipiec - 19 - 143
2009, Czerwiec - 20 - 94
2009, Maj - 19 - 170
2009, Kwiecień - 25 - 178
2009, Marzec - 14 - 137
2009, Luty - 7 - 50
2009, Styczeń - 11 - 96
2008, Grudzień - 11 - 131
2008, Listopad - 13 - 56
2008, Październik - 17 - 64
2008, Wrzesień - 17 - 62
2008, Sierpień - 21 - 78
2008, Lipiec - 18 - 39
2008, Czerwiec - 24 - 74
2008, Maj - 15 - 23
2008, Kwiecień - 7 - 40
2008, Marzec - 6 - 14

















Wpisy archiwalne w kategorii
w towarzystwie
Dystans całkowity: | 32056.11 km (w terenie 9179.42 km; 28.64%) |
Czas w ruchu: | 1573:51 |
Średnia prędkość: | 20.37 km/h |
Maksymalna prędkość: | 83.56 km/h |
Suma podjazdów: | 113009 m |
Maks. tętno maksymalne: | 177 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 148 (82 %) |
Suma kalorii: | 1575 kcal |
Liczba aktywności: | 395 |
Średnio na aktywność: | 81.15 km i 3h 59m |
Więcej statystyk |
Niedziela, 21 października 2012 • dodano: 21.10.2012 | Komentarze 13
Kolejne i moje piąte starcie z Pierścieniem Poznańskim.
Jakiś czas temu Paulina rozesłała info że szuka chętnych na ring.
Pierwotnie jazda miała odbyć się tydzień temu ale wtedy chętnych było malutko i postanowiliśmy przełożyć wypad i ostatecznie na miejscu zbiórki zjawiło się czterech osobników - Iga, jacgol, JPbike i toadi69.
Zaraz, zaraz ... zanim dojechałem do Strzeszynka na wspólny początek trasy to najpierw zbudziłem się o 5:20, zjadłem michę makaronu i okazało się że nie przyjrzałem się dobrze warunkom panującym na zewnątrz, a odziany byłem jedynie w krótki strój z długim podkoszulkiem, krótkie rękawiczki, buff na głowę, rękawki i nogawki. Mimo gęstej mgły i temperatury początkowo w okolicach 5 stopni, w późniejszym czasie 10 stopni dałem radę w takim stroju przejechać dwusetkę i to bez wyziębienia.
Jadąc do Strzeszynka przez jeszcze uśpiony Poznań, w takiej mgle moja przednia lampka z nowiutkimi bateryjkami dawała snop światła jak miecz świetlny :)

Październikowy wczesny poranek w Strzeszynku© JPbike
Jako pierwszy, o 6:55 zjawiłem się ja, następnie Iga, jacgol i w końcu toadi69.
Start o 7:40, kierunek jazdy - zgodnie z ruchem wskazówek zegara.

Początkowo w takich mocno mglistych warunkach żeśmy się poruszali ...© JPbike

Okulary trzeba było zdjąć, a napęd oblepiało takie świństwo© JPbike

W Puszczy Zielonka piękna jesień, przejrzystość odrobinę się poprawiła© JPbike
Za Dąbrówką Kościelną zgodnie z planem, z naprzeciwka wyłoniły się znajome twarze - JoannaZygmunta, seba284 i z3waza i tak dalej kręciliśmy wspólnie w rejon okolic Promna.

Miłe spotkanie w lesie. Ekipa chwilowo wzrosła do 7 sztuk :)© JPbike

Asia i Sebastian jadą. W tle mgła prawie jak mleko© JPbike

Przejazd przez klimatyczną jesień© JPbike

Tutaj, w oczekiwaniu na Asię i Sebę rozdzieliliśmy się z Marcinem© JPbike
W Kostrzynie postój przy sklepie i myk dalej bo zimno i trzeba się grzać ruchem :)

Myk, myk przez nadwarciański most na południu© JPbike
Na krzyżówce przed Mosiną przypadkowo spotkaliśmy blooma na swojej szosówce.

Spotkanie z Tomkiem. Humory dopisują :)© JPbike
Natomiast podjazd na Osową Górę wziąłem na maxa i wygrałem "premię górską" ;)

Tak się zdobywa szczyty podjazdów w wykonaniu JPbike'a :)© JPbike

Iga na całej trasie nieźle dawała radę !© JPbike

WPN nas kocha bo ... wyszło słońce !© JPbike
Po wyjechaniu z mojego terenu znowu mgła wróciła.
W Stęszewie drugi postój przy sklepie i przypadkowo natrafiliśmy na pokaz oldtimerów.

Ci właściciele pięknych bryczek mają pasję :)© JPbike
Ledwo co minęliśmy Stęszew, z tu niespodziewanie na poboczu pojawiła się sylwetka rowerzysty ze znajomą mi koszulką. Okazało się że to Jurek57, który właśnie łatał kapcioszka :) Pomogliśmy.

Jurek to świetny facet !© JPbike

Większość ostatnich kilometrów przebiegła w takich mglistych warunkach© JPbike

To już w Strzeszynku. Kolejny raz ring pokonany i czas przybić piątkę :)© JPbike
Do domu zajechałem na krótko przed 18 i dzięki temu całe niedzielne październikowe widno, chociaż mgliste zostało na maxa wykorzystane z pasją - LUBIĘ TO !
No i dzisiejszego dnia trochę się posypało liczb wartych odnotowania :)
- przejechałem z BS ponad 50000 km
- to już moja 18 dwusetka i szósta w tym sezonie
- rekord jazdy we mgle pobity (prawie cały czas)
Wielkie dzięki zarówno moim towarzyszom, daliście radę pokonać Pierścień w taką nieciekawą pogodę, jak i wszystkim napotkanym na trasie za miłe chwile :)
Przewyższenie - 1049 m (troszeczkę zawyżone bo mój licznik jest głupi :))
Kategoria ponad 200 km, w towarzystwie
Piątek, 28 września 2012 • dodano: 28.09.2012 | Komentarze 2
Wrześniowy urlop w Beskidach (4)
Czwartek był dniem odpoczynku po hardcorowej dwusetce.
W dzień przedmaratonowy wyruszyliśmy objechać nową dodatkową pętlę giga, w większości poprowadzoną po czeskiej stronie. W sumie fajna trawersowa trasa z jednym konkretnym podjazdem na 840 metrową górę i z dwoma porządnymi zjazdami.
Natrafiliśmy na gościa znakującego trasę i część końcówki maratonu musieliśmy radzić sami.

Treki dwa i miły czeski szuterek :)© JPbike

Stromy i arcywidokowy zjazd© JPbike
Zgubki i drobnego błądzenia nie zabrakło przy dojeździe do słynnych istebniańskich korzonek.
Przy owych korzonkach pora poćwiczyć (kolejny raz) zjazd i … ZJECHAŁEM ! :)
Jarekdrogbas wymiękł i ostatecznie zrezygnował z technicznej próby.
Nie napiszę ile nerwów i adrenaliny kosztuje tamten zjazd ścianką, po udanej próbie postanowiłem jeszcze raz zjechać i na samym dole nie zdążyłem skręcić i wylądowałem prawą stroną wraz z rowerem w bagnie, ale z bananem na twarzy :)
Oczywiście konkretnie się uwaliłem błotem i konieczna była kąpiel w strumieniu :)

Korzonki na ściance wreszcie pokonane !© JPbike

Na stadionie w Istebnej wszystko gotowe© JPbike

Taki widoczek mamy z noclegowni. Robi sie kolorowo :)© JPbike
Przewyższenie – 1210 m
Kategoria do 50 km, poza PL, w górach, w towarzystwie
Środa, 26 września 2012 • dodano: 27.09.2012 | Komentarze 15
Wrześniowy urlop w górach – dzień kulminacyjny :)
W końcu mam na koncie dwusetkę z porządnymi górkami i prawie 4 km w pionie !
Jakiś czas temu przeglądając blogi natrafiłem właśnie na kolejną górę, na którą można wjechać rowerem bez ograniczeń i leżącą w środkowej części Słowacji, w Tatrach Niżnych - Kralovą Holę (Królewska Hala), która mierzy imponujące 1946 m.n.p.m.
Wiadomo jak to ze mną bywa - prędzej czy później nadejdzie dzień by ją zdobyć :)
Plan był taki – wystartować spod granicy w Łysej Polanie, zdobyć szczyt i wrócić tą samą trasą.

Dzień zaczął się pobudką o 6 rano ...© JPbike
Dojazd autem z Istebnej do Łysej Polany (ponad 160 km) zajął nam około 3 godzin.

Parking (20 zł !) przed szlakiem na Morskie Oko wypełnił się do ostatniego miejsca© JPbike
Na trasę ruszyliśmy o 10:30. Żadnej mapy nie miałem, tylko wydrukowane fragmenty.
Od razu po wjechaniu do Słowacji zaskoczył nas spokój, dobry asfalcik, wspaniała przestrzeń, wokół same góry i znikoma ilość turystów, a u nas tłok i pełna komercja w rejonie Tatr.

Widać ... sama przyjemnosć :)© JPbike

Na wysokości około 1000 m. Nie ma to jak jazda wśród gór :)© JPbike

Słowackie Tatry również są piękne !© JPbike

Ten szczyt to Łomnica (2634 m) :)© JPbike

Spory kawał drogi jechaliśmy trasą Tatry Tour. Kiedyś się skuszę ... :)© JPbike

Długi i prosty zjazd do Popradu. Wiało strasznie z boku ...© JPbike

Pozazdrościć takiego widoku mieszkańcom Popradu :)© JPbike

Jazda wśród kolejnych górek i przełęczy ...© JPbike

Jedna z wielu przerw na uzupełnienie energii© JPbike

To już pełen górski konkret !© JPbike

Jak to w górach bywa - pogoda często się zmienia© JPbike

Ciekawy wiadukt kolejowy© JPbike

Na południowym krańcu trasy pierwsze spojrzenie na cel. Szczyt niestety spowity w chmurach© JPbike

Miasteczko Sumiac - właśnie od tędy zaczyna się właściwy atak na szczyt© JPbike

No ... :)© JPbike

Początkowo jakieś 5 km jedzie się po dobrym szuterku do góry© JPbike

Na wysokości ok 1300 m. Powoli zbliżamy się do chmur :)© JPbike

Na 1450 m zaczyna się stary asfalt z barierkami by nie spaść w dół© JPbike

Nie dziwcie się że na CAŁEJ trasie ani razu nie odwiedziliśmy słowackiego sklepu :)© JPbike

Tutaj wysokość Śnieżki została pokonana :)© JPbike

Końcówka podjazdu na wysokości 1800 m. Szczyt z budynkiem spowity chmurami© JPbike

To już przedostatnia serpentyna. Zaczyna strasznie wiać ...© JPbike

Upragniony cel osiągnięty ! :)© JPbike

Na szczycie huragan taki że omal nas nie zdmuchnęło !© JPbike

Jak mocno hulał wind ? Właśnie TAK !© JPbike

Rekord wysokości pobity ! Wyżej to już tylko w ALPY :)© JPbike

Tylko tutaj można było wytrzymać huragan i odpocząć. Temperatura na górze spadła do 8 stopni© JPbike
Na szczyt udało się wjechać na krótko przed 18-tą, mając 107 km i ok 2500 m w pionie.
Najcięższy jest oczywiście ostatni podjazd - 12 km i ok 1200 m przewyższenia.

Na szczycie znajduje się budynek przekażnikowy TV z wieżą© JPbike

Wracamy w dół. Jeszcze jedno spojrzenie na szczyt i długi downhill :)© JPbike

Czegoś takiego jeszcze nie widziałem :)© JPbike

Po zjechaniu temperatura skoczyła do 17 stopni, ściemniło się, zakładamy lampki i myk w drogę powrotną© JPbike
Podczas drogi powrotnej jazda przebiegła w świetle księżyca i fantastycznych zarysów gór, szczególnie jak się przejeżdżało w rejonie Tatr.
Na trasie jedyną awarią było złapanie laczka u mnie w banalnym miejscu - na rondzie w Popradzie :)
W końcu, strasznie zmęczeni, ale szczęśliwi doturlaliśmy do zaparkowanego auta na krótko przed północą i czekała nas jeszcze prawie 3 godzinna jazda autem do noclegowni, do której dojechaliśmy o 3 w nocy, a spać żeśmy poszli o 4.
W sumie 21 godzin w podróży !
Cała jazda przez 10 przełęczy (chyba, bo nie liczyłem przez te widoczki :)) to było istne hardcore ! Ale warto było !
Podczas jazdy i po zrealizowaniu hardcorowej wycieczki wielokrotnie się zastanawialiśmy, czy my jeszcze jesteśmy normalni i czy nie przyda nam się leczenie :D
Fotorelacja Jarka - KLIK.
Łysa Polana (PL-SK) - Tatranska Javorina - Zdlar - Tatranska Kotlina - Tatranska Lomnica - Stary Smokovec - Poprad - Hranovnica - Vernar - Telgart - Sumiac - Kralova Hola - ... powrót tą samą trasą
Przewyższenie – 3932 m !
Kategoria ponad 200 km, poza PL, w górach, w towarzystwie, wysokie szczyty
Wtorek, 25 września 2012 • dodano: 25.09.2012 | Komentarze 2
Wrześniowy urlop w Beskidach (3)
Po wczorajszym dużym tripie pora na luźną jazdę.
Po zjechaniu do Istebnej (ale zjaaazd !) zaplanowaliśmy ćwiczenia na słynnych istebniańskich korzonkach tuż przed metą. Jarek w tym celu nawet założył drugie koła z NN-ami, a ja pozostałem przy RR-ach. Ale okazało się że rano lało i ryzyko zaliczania konkretnych gleb po mokrych korzeniach znacznie wzrosło. Mimo tego spróbowaliśmy zaryzykować i ostatecznie zrezygnowaliśmy.
Ciekawie jak pójdzie w sobotę na maratonie, bo tamta super korzenna ścianka wciąż nie daje mi spokoju i do tego zawsze są tłumy kibiców :)
Poza tym, miejscowi bikerzy ostatnio utworzyli tam 4 km pętlę XC (150 m w pionie) i po przejechaniu zaledwie 500 m żeśmy zrezygnowali z racji błota i śliskich kładek drewnianych, zresztą na jednej Drogbas wymiękł i glebę zaliczył.
Dalsza jazda to „lajtowe” kręcenie beskidzkimi asfaltami do Trójstyku, gdzie znajduje się styk trzech granic (PL,CZ,SK), trochę czasu tam zleciało (m.in. na piwko) i po tym jazda powrotna przez okoliczne beskidzkie wioski.
O tym że tamtejsze stromizny są super wymagające i często sięgają 25% nachylenia świadczy fakt że na 2 km przed noclegownią (740m) Jarka kompletnie odcięło i konieczny był odpoczynek.

Zagęszczenie takich znaków jest spore jak dla Wielkopolanina :)© JPbike

Przy trójstyku. Klimatyczna miejscówka© JPbike

Drogbas to ma spore powodzenie wśród zwierzaków :)© JPbike

W górskich wioskach takich niezwykłych pojazdów jest sporo© JPbike

Na koniec masakra podjazdowa - 4 km i 200 m w pionie, za to widoczki ... :)© JPbike
Przewyższenie – 720 m
Kategoria do 50 km, w górach, w towarzystwie
Poniedziałek, 24 września 2012 • dodano: 24.09.2012 | Komentarze 12
Wrześniowy urlop w Beskidach (2)
Tegoż ciepłego dnia miało być jakoś lajtowo, a wyszło coś konkretnego :)
Trasa głównie asfaltowa. Jako cel obraliśmy Żywiec.
Olecki Górne – Istebna – Koniaków – Ochodzita (894m) – Kasperki – Milówka – Węgierska Górka – Żywiec – Zarzecze – Tresna – Międzybrodzie Żywieckie – Międzybrodzie Bialskie – Przełęcz Przegibek (663m) – Bielsko Biała – Meszna – Buczkowice – Szczyrk – Przełęcz Salmopolska (934m) – Wisła Malinka – Wisła Czarne – zapora nad Czerniańskim – Przełęcz Szarcula (759m) – Przełęcz Kubalonka (761m) – Olecki Górne

Atak na sławną Ochodzitą© JPbike

Zaczyna się dłuuugi zjazd :)© JPbike

Drogbas - miłośnik przeróżnych zwierzaków :)© JPbike

W końcu pękła mi szprycha XT ... :(© JPbike

Ładny mostek w Węgierskiej Górce nad Sołą© JPbike

W Żywcu. Dajcie mi chociaż jedną skrzynkę ... :)© JPbike
W mieście ze znanym browarem m.in. Jarek zakupił pojemny plecak rowerowy, a mi w sklepie Jarka Miodońskiego profesjonalnie dorobili pękniętą szprychę i to za 15 zł. Poza tym zjedliśmy obiad popijany ... Żywcem :)

Tego miejsca z Żarem nie trzeba przedstawiać :)© JPbike

Na zaporze w Tresnej© JPbike

Przerwa na Przełęczy Przegibek (663m)© JPbike

Przed Szczyrkiem zaczyna się ściemniać i pora na założenie lampek© JPbike

Skrzyczne z Księżycem :)© JPbike

Cieżki ten podjazd na Salmopol. Może wódki regionalnej ? :)© JPbike

Padnięci bikerzy, a do pokonania jeszcze jeden podjazd ...© JPbike
Z ilością km i przewyższenia tradycyjnie przesadziliśmy :)
Ostatnie 20 km (w tym dwa porządne podjazdy) po ciemku pokonaliśmy.
Przewyższenie – 2010 m !
Kategoria ponad 100 km, w górach, w towarzystwie
Niedziela, 23 września 2012 • dodano: 23.09.2012 | Komentarze 9
Wrześniowy urlop w Beskidach (1)
W końcu się udało wyskoczyć wraz z Jarkiem na cały tydzień w Beskid Śląski, a konkretnie do Istebnej.
Jak dotąd nigdy tam nie byłem turystycznie poza startami w Beskidy MTB Trophy i na maratonie w Istebnej (oba w 2010 r.), więc czas nadrobić zaległości w poznawaniu tamtejszych górskich rejonów.
Trasa, jaką pokonaliśmy pierwszego pełnego dnia - pełen górski konkret !
Olecki Górne (noclegownia, 740m) – Przełęcz Kubalonka (761m)– Przełęcz Szarcula (759m) – Wisła Czarne – czarnym wzdłuż Czarnej Wisełki – Przysłop (970m) – czerwonym na Baranią Górę (1220m) – Malinowska Skała (1152m) – zielonym na Skrzyczne (1257m) – hardcorowy zjazd czerwonym do Buczkowic – Szczyrk – żółtym na Przełęcz Karkoszczonka (729m) – czerwonym przez Kotarz (985m) – Przełęcz Salmopolska (934m) – zjazd asfalcikiem do Wisły Malinki – Wisła Czarne – zapora nad Czerniańskim – konkret podjazd na Przełęcz Szarcula – Przełęcz Kubalonka – Olecki Górne

Wizyta przy Zamku Prezydenta RP© JPbike

Jazda czarnym szlakiem wzdłuż Czarnej Wisełki© JPbike

Na wysokości 1000 m. Ciężko po takich beskidzkich kamieniach jechać ...© JPbike

To juz wysoko. Przejazd przez poprzeczne belki© JPbike

Szczyt Baraniej Góry zdobyty !© JPbike

Widoczek z wieży© JPbike

Drogbas zjeżdża wśród beskidzkiego krajobrazu© JPbike

Mój tyłek w akcji na kamiennych wertepach :)© JPbike

Beskidzki krajobraz. Po prawej Skrzyczne - nasz cel© JPbike

Na Malinowskiej Skale. Spotkanie użytkowników Treka :)© JPbike

Widokowy beskidzki szuterek© JPbike

Skrzyczne zdobyte !© JPbike

Panoramka ze szczytu© JPbike

Jak dobrze znów być z rowerem w górach :)© JPbike

Hardcorowy zjazd. Technika jazdy górą !© JPbike

Sto procent MTB !© JPbike

Nowy stok narciarski. Tędy nasz szlak biegnie :)© JPbike

Beskidy są wymagające i laczek złapany :)© JPbike

Fragment super singla zjazdowego na czerwonym© JPbike

Skocznie w Szczyrku Skalite© JPbike

Okolice Przełęczy Karkoszczonka. Stromizna pokaźna ...© JPbike

Na Kotarzu (985 m)© JPbike

Skocznia Malinka im. Adama Małysza© JPbike

Zaopatrzenie % na wieczorną ucztę ;)© JPbike

Zapora nad Jeziorem Czerniańskim© JPbike
Przewyższenie - 2250 m !
Kategoria do 100 km, w górach, w towarzystwie, wysokie szczyty
Niedziela, 16 września 2012 • dodano: 16.09.2012 | Komentarze 8
Zagadaliśmy się teamowo na wspólny rozjazd pomichałkowy i po tym ognisko z pieczeniem kiełbasek u Drogbasa.
Na miejscu zbiórki, popołudniu przy nadmaltańskim źródełku zjawiło się pięciu bikerów chętnych na kręcenie - Jacgol, JPbike, klosiu, Maks i Marc.
Jechaliśmy po nadmaltańskich duktach, przeprawa pod Warszawską (w końcu schody remontują), jazda ścieżką wzdłuż Jeziora Swarzędzkiego, Gruszczyn, Mechowo i żółtym na Dziewiczą.

Emocje zjazdowe na killerze :)© JPbike
Kolejne kilometry to jazda zielonkowymi duktami, między innymi przez ścieżkę zdrowia wśród zbiorników wodnych (kiedyś próbowałem tam naśladować Batmana :)), dalej do Trzaskowa i stamtąd asfalcikiem (chłopaki robili sprinty) w stronę nadwarciańskiego mostu.

Jazda nadwarciańskim. Widać że tempo nie było rozjazdowe ;)© JPbike
Gdzieś na końcówce szlaku nadwarciańskiego dwóch Jacków odłączyło od reszty i tak we dwóch kręciliśmy trasą sucholeskiego maratonu (bez wodociągów), po drodze Jacgol stwierdził że tam nigdy nie był :)
W Suchym Lesie pitstop przy sklepie i zakupy kiełbasek, bułeczek, piwka, oraz musiałem spożyć prawie całego Powerade bo tempo takie że jazdę trudno nazwać rozjazdem ;)
W końcu, krótko po 18 dojechaliśmy do chaty Drogbasa, a tam wszystko perfekcyjnie uszykowane !

U Drogbasa załapaliśmy się na zachód słońca z kolejowymi akcentami© JPbike
Po jakimś czasie zjawiali się kolejni - klosiu, Marc, josip, Maks.

Teamową imprezę czas zacząć !© JPbike

Kiełbaski, piwko i takie tam poszły w ruch :)© JPbike
Po zmierzchu ekipa powiększyła się o JoanneZygmunte wraz z z3wazą.
W końcu zjawił się dawno nie widziany mlodzik z dziewczyną.
W sumie zebrało się nas dwunastu ! To miłe :)

Taki właśnie wspaniały ogniskowy klimat mieliśmy, no i to przyjemne ciepełko :)© JPbike

Kompletny skład teamowego spotkania u Drogbasa :)© JPbike
Oczywiście że nie muszę już pisać jak miło zleciał czas przy wspólnym ognisku :)
Do domu zajechałem w świetle lampek przez Rusałkę na krótko przed północą.
Dzięki wszystkim za miło spędzony czas i do następnego !
Przewyższenie - 470 m
Kategoria do 100 km, w towarzystwie
Niedziela, 2 września 2012 • dodano: 02.09.2012 | Komentarze 11
Czwarte starcie z Pierścieniem Poznańskim, trzecie wraz z Drogbasem.
Start spod domu o 7:30, a wspólna jazda od 8, poczynając od Strzeszynka.
Kierunek jazdy - zgodnie z ruchem wskazówek zegara.
Początkowe kilometry przebiegły w mniej lub bardziej gęstej mgle.
Pierwszy krótki postoik w Murowanej Goślinie, zdziwiłem się na widok kapiącego potu od twarzy Jarka - tempo faktycznie ostre narzuciliśmy.
Może uda się pobić nasz dotychczasowy rekord avs Pierścienia (26.66 km/h w moim przypadku).
Mknąc przez Puszczę Zielonkę mielismy fajne leśno-jesienne wrażenia zapachowe.
Drugi postój, na batoniki, banany i takie tam bo śniadanie miałem słabe, żeśmy zrobili w budce w Hucisce i wpadłem na pomysł - zadzwonimy do z3wazy i tak zagadaliśmy się na spotkanie nad Jeziorem Dębiniec.
Pomykając dalej po starych betonowych płytach Jarek przede mną pochwalił się że był lepszy ode mnie w golonkowej Murowanej Goślinie, a ja na to - "czekaj, ja Ci jeszcze pokażę" ;) Po tym sporo śmiechu i ... prędkość wzrosła :)
Po dojechaniu na umówione miejsce zauroczyła nas czyściutka woda w jeziorze.
Troszeczkę tam poczekaliśmy na Asię i Marcina z córkami.
A Ci wspaniali teamowi znajomi zafundowali nam złocisty napój, który chodził po mojej głowie od ponad godziny :)
Na miejscu trochę wesołej gadki i zostaliśmy zaproszeni do Pobiedzisk na kawę. Oczywiście skorzystaliśmy :)
W stajni Asi i Marcina stało mnóstwo rumaków, przy okazji ręcznie zważyłem karbonową szosówkę JoannyZygmunty - waga piórkowa robi wrażenie ! No i przejechałem się :)
Trochę czasu wtedy zleciało, ważne że były to miło spędzone chwile !
Pora ruszyć dalej, częściowo poza trasą Pierścienia. W Kostrzynie przez słabe oznakowanie tradycyjnie zgubiliśmy szlak, który udało się odnaleźć po nadłożeniu części asfaltowej szosy.
W Tulcach znów mała zgubka i nawrotka, na szczęście ostatnia.
Dalsza jazda do Kórnika przebiegła spoko i szybko. W miasteczku, gdzie znajduje się sławny zamek zrobiliśmy zakupy z piwem w roli głównej. Browar został spożyty w wyjątkowym miejscu - w zacumowanej łódce.
Przez wygodne i przyjemne warunki odpoczynku znowu sporo czasu zleciało :)
Kolejne napieranie południowym krańcem trasy. Nadal ostro i ze zmianami co 2 km.
Na odcinku Rogalin - Rogalinek zaskoczył nas rowerzysta na trekkingu i w zwykłym stroju, po wyprzedzeniu usiadł nam na kole i mimo zwiększenia tempa utrzymał się do końca. Skubaniec !
I tak wymęczeni mocnym deptaniem w korby zarządziliśmy postój przed Mosiną, wtedy miałem na liczniku 140 km i dobrą średnią - 27.98 km/h :)
W Mosinie zakup izotoników i przypadkowo spotkałem dawno nie widzianą Ankę, trochę pogadaliśmy.
No, jeszcze przed Mosiną zarówno mi, jak i Drogbasowi zaczęły odzywać się nogi, a konkretnie moc zanikała na podjazdach. Cóż, przyczyn tego stanu rzeczy jest kilka.
Podjazd na Osową Górę poszedł słabo. Na szczycie znów przerwa, by spożyć izo.
Przejazd przez WPN spoko, chociaż z siłowego kręcenia jazda stopniowo zamieniała się w poruszanie siłą woli i można było się pożegnać z pierścieniowym rekordem avs. Dodatkowo sprawę mocno utrudniała nieźle pofałdowana rzeźba terenu. Przy Źródełku Żarnowiec kolejny stop i coraz gorzej wyglądaliśmy ;)
I w takim słabym stanie jakoś doturlaliśmy do Kiekrza, gdzie zaczynaliśmy Pierścień.
Wraz z bonusowymi km do Pobiedzisk i błądzeniem na wschodzie - wyszło 177 km.
W Kiekrzu za kolejne wspólne pokonanie Pierścienia przybiliśmy piątkę i została zakupiona ostatnia porcja browara, który został wchłonięty tradycyjnie w dobrym miejscu, tym razem na pomoście w Strzeszynku.
A tam fajne barwy zachodu słońca. Była wtedy godzina 19.
Stamtąd wracałem już sam przy zapadających ciemnościach i już na resztkach mocy w nogach przekroczyłem domowy próg o 20:15.
Była to dla mnie czwarta dwusetka strzelona w przeciągu miesiąca i 16 w rowerowym życiorysie.
Nie wiem jakim cudem udało się uzyskać niezłą średnią jak na brak mocy w końcówce i urozmaiconą trasę Pierścienia :)
Jakieś tam fotki może będą. Swojego aparatu foto nie brałem, dostał wolne :)
Przewyższenie - 960 m
Kategoria ponad 200 km, w towarzystwie
Sobota, 25 sierpnia 2012 • dodano: 27.08.2012 | Komentarze 9
Bardzo chciałem się wybrać rowerem do rowerowych przyjaciół - Asiczki i Piotrka.
Szczególnie zależało mi na osobistym poznaniu ich wspaniałej córeczki - Kornelii :)
Wieści o moim wypadzie musiały się rozejść bo dość szybko znalazł się chętny towarzysz, mieszkaniec Buku - Jurek :)
Po typowo maratonowym śniadaniu wystartowałem spod domu o 6 rano, mając mgliste i bezwietrzne klimaty z bardzo dobrą temperaturą do jazdy, ponad 15 stopni.

Troszkę mglisty poranek w drodze do Buku© JPbike

Bikestatowicze Jurek57 i JPbike© JPbike

Pałac w Wąsowie© JPbike

Jurek napiera :)© JPbike
W miarę upływu czasu i kolejnych kilometrów zaczynało się wypogadzać i można było zdjąć rękawki.

Jeden z wielu zabtykowych parowozów w Wolsztynie© JPbike
Po przekroczeniu granicy Wielkopolski z Lubuskim Jurkowi stopniowo zaczynały dawać we znaki upływające kilometry i niesprzyjający wiaterek. Od tego momentu postojów zarówno przy sklepach, jak i byle gdzie mieliśmy sporo.
Postanowiłem swojego towarzysza motywować do dalszej jazdy i się udało :)
Ciężkich momentów dla Jurka nie brakło, dwa razy zastanawiałem się czy nie ściągnąć wozu technicznego z Lubska :)

Jedzie bardzo dzielny facet !© JPbike

Jurek zapragnął Odrę przekroczyć promem, więc ...© JPbike

No to mamy fajny rejs :)© JPbike

Najprawdziwsze podjazdy też się zdarzały© JPbike

Pałac w Zaborze© JPbike

Jurek w barwach Szwajcarii szuka grzybów w lubuskim lesie :)© JPbike

Nie obyło się bez terenu. Trochę tam pobłądziliśmy :)© JPbike

Jazdy po świeżutkiej obwodnicy nie zabrakło. Tutaj mieliśmy pod górkę i pod wiatr© JPbike

Jeden w wielu postojów rozciągających :)© JPbike
W pewnym momencie, jak Jurek kupował w sklepie kolejne litry picia wysłałem smsa do Piotrka:
"Jurek heroicznie walczy by dojechać do celu"
Mlynarz na to - "To prawdziwy bohater :D"
W końcu, kilkanaście km przed Lubskiem z przeciwka nadjechał Młynarz i od razu zafundował nam zimne piwo !
To chyba Jurka uratowało i widać było jak się cieszył :)

Radosna chwila ! Piwo poszło jak woda :)© JPbike

To już ostatnia długa prosta. Dawaj Jurek !© JPbike
Do celu dojechaliśmy o 19:35 i tam powitanie z Kornelią i Asiczką :)
Wujek Jacek - "cześć, jestem wujkiem Jackiem"
Kornelia - :) (śliczny uśmiech)
Wujek Jacek - "jak podrośniesz to pojeździmy po górkach"
Kornelia - :))))))) (szeroki i prześliczny uśmiech)
Wieczór i część nocy a jakże miło zleciała :)

Czas na głębokie pokłony dla BOHATERA Jurka :)© JPbike
Kategoria ponad 200 km, w towarzystwie
Sobota, 18 sierpnia 2012 • dodano: 19.08.2012 | Komentarze 14
Pierwotnie na ten sobotni dzionek planowałem wyjazd na grabkową Szklarską Porębę i jakoś nic z tego nie wyszło, z kolei golonkowy Korbielów po prostu leży za daleko i szkoda kasy, zwłaszcza że moje tegoroczne wyniki na maratonach wg mnie są poniżej oczekiwań. Trudno.
Więc pospałem sobie do południa i nagle przyszedł sms od Jarka z propozycją wspólnego wyjścia na rower popołudniową porą.
Ruszyłem o 14:40 i spotkanie nastąpiło w Strzeszynku. Chwila namysłu „gdzie jedziemy” :)
Padło na Puszczę Zielonkę przez poligon. Na wojskowym terenie kręciliśmy trasą sucholeskiego maratonu, tyle że po dokręceniu na krzyżówkę zamiast na asfalt pognaliśmy prosto, po drodze zastawiając się dlaczego Gogol tędy nie poprowadził trasy. Dość szybko żeśmy dostali odpowiedź – świeżo przesuszony po błocie teren przeznaczony dla czołgów zrobił się super wymagający, wielokrotnie trzeba było się podpierać, pchać, kilka razy wjechałem w super grząskie błotko, po tym oblepieniu opony znacznie poszerzyły szerokość i waga wzrosła :)

Tędy jechaliśmy. W 100% poligonowe MTB© JPbike

E tam, takie zapadające błotko dla mnie niestraszne :)© JPbike
Po takiej przeprawie nieźle się zagotowaliśmy i czas na kilkunastominutowy odpoczynek, jeszcze na poligonie.
Następnie jazda na nadwarciański szlak, tedy pognaliśmy do Promnic, przez nadwarciański most i dalej już asfaltem do Murowanej Gośliny na sławne wśród maratończyków Osiedle Zielone Wzgórza. Na ryneczku zakup browara i zapadła decyzja że mkniemy na golonkową trasę nadwarciańską, ale i dość szybko skręciliśmy w kierunku znanej z kwietniowego maratonu kładki nad rzeczką, po drodze trzeba było pokonać pokaźne piaszczyste fragmenty.
Po dojechaniu okazało się że kładki nie ma i od razu w jazda w bród. Ale fajnie ! Spd-y i skarpetki namoczone :)

Mycie spd-ów naturalną metodą :)© JPbike
Na tamtejszej polance, gdzie panował przyjemny popołudniowy klimat pora na picie browara, na bosaka – prawie jak na wakacjach, brakowało tylko grilla i namiotu :) Trochę czasu zleciało.
Dalej to jechaliśmy na azymut w kierunku rzeki Warty i jazda maratonową trasą. A tam lekki szok. Ścieżka wyglądała na mocno zdziczałą, zarośniętą tak, jakby od lat nikt tędy nie jeździł. Poza tym aż do wyjechania z lasu leżała cała masa powalonych gałęzi i pni. Niektóre przeszkody przerastały nasze wyobraźnie …

Najbardziej hardcorowa przeprawa (wysokość przeszkody - 2 m) :)© JPbike
Po krótkim namyśle okazało się że trafiliśmy w miejsce, gdzie przeszedł najsilniejszy środek pokaźnej wichury.

Powyginało biedne drzewa ...© JPbike
W sumie przejechanie tego nadwarciańskiego odcinka maratonowego o długości kilku km sporo sił z nas wykrzesało, więc słusznie zdecydowaliśmy o rezygnacji z jazdy do Puszczy Zielonki.
Dodam jeszcze że na skraju lasu postawili tablicę z napisem „Poligon Wojskowy” !
Jadąc dalej w pewnym momencie poczuliśmy zapach ogniska i zrodził się pomysł na własne ognicho.
Dalsza jazda przebiegła nadwarciańskim do mostu, przez Biedrusko (przerwa na izotoniki), poligonową szosą, Suchy Las, do sklepu po kiełbachę i piwo, w końcu do chaty Drogbasa, gdzie na niewielkim, skrawku ziemi urządziliśmy ognisko z pieczeniem kiełbasek. Popijane piwkiem smakowały jak nigdy :)

Po terenowym kręceniu czas na coś takiego :)© JPbike
Zapadł zmrok, ognisko dalej się paliło, przy tym udało się dokładnie wysuszyć spd-y i skarpetki.
Do domu dojechałem po 22:30. By dokręcić do setki zrobiłem małe kółeczko po osiedlowych uliczkach :)
Generalnie to było doskonale spędzone popołudnie na rowerze i wieczór. Więcej takich !
Czy ktoś jest chętny na popołudniowo nocną stówkę, a po tym ognisko z kiełbaskami i piwem u Drogbasa ?
Jakby tego było mało to … można nawet namiot rozbić i „regenerować” się do białego rana :)
Przewyższenie - 606 m
Kategoria ponad 100 km, w towarzystwie