top2011

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski
Info o mnie.

- przejechane: 184330.57 km
- w tym teren: 66484.10 km
- teren procentowo: 36.07 %
- v średnia: 22.60 km/h
- czas: 338d 00h 31m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

baton rowerowy bikestats.pl

Wyprawy z sakwami

polska
logo-paris
logo-alpy
TN-IMG-2156 TN-IMG-2156 tn-IMG-6357

Zrowerowane gminy



Archiwum 2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

w towarzystwie

Dystans całkowity:32056.11 km (w terenie 9179.42 km; 28.64%)
Czas w ruchu:1573:51
Średnia prędkość:20.37 km/h
Maksymalna prędkość:83.56 km/h
Suma podjazdów:113009 m
Maks. tętno maksymalne:177 (100 %)
Maks. tętno średnie:148 (82 %)
Suma kalorii:1575 kcal
Liczba aktywności:395
Średnio na aktywność:81.15 km i 3h 59m
Więcej statystyk
  • dystans : 100.14 km
  • teren : 60.00 km
  • czas : 07:02 h
  • v średnia : 14.24 km/h
  • v max : 55.73 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Górska stówka

    Sobota, 4 maja 2013 • dodano: 07.05.2013 | Komentarze 3


    Tegoż dnia w końcu się wypogodziło i można było wyskoczyć na upragnioną stówkę z górkami. Trasa została wymyślona przez Mariusza, jako cel wyznaczył południowo-wschodni graniczny kraniec Ziemi Kłodzkiej, na mapie widnieje tam punkt mierzący ponad 1100 m.n.p.m. Lubię TO :)

    W drodze do Javornika © JPbike

    Dotarliśmy do ruin zamku Rychleby © JPbike

    Widok ogólny na dziedziniec zamkowy © JPbike

    Ano, jak widać, dobrze się bawimy na majówce w górach :) © JPbike

    Ładnie tam. Podjazd czerwonym na Przełęcz Gierałtowską © JPbike

    Po górskich polanach też żeśmy pomykali © JPbike

    Chwila odpoczynku po długim i przyjemnym podjeździe na czeskiej cyklotrasie © JPbike

    Końcówka wspinaczki na żółtym, przez poroztopowe błotko :) © JPbike

    Najwyższy punkt trasy - graniczny Smrk (1109 m). Krajobraz świeżo po roztopach © JPbike

    Gdzieś wysoko w górach przedzieram się przez graniczne bagno :) © JPbike

    Długi zjazd do Bielic, i to z fragmentami śniegu :) © JPbike

    I tak zjechaliśmy do Starego Gierałtowa, gdzie nastąpiła przerwa na złocisty napój.
    Po tym kolejna wspinaczka, podczas której zgubiliśmy szlak, trochę błądzenia i trafiliśmy na graniczny zielony.

    Kolejna wspinaczka. Miny kumpli wskazują na stromy podjazd :) © JPbike

    Fragment zielonego granicznego szlaku © JPbike

    Na czeskim niebieskim. Stromizna nie do podjechania © JPbike

    Na trasie Rychlebskiej 30 MTB © JPbike

    Borówkowa jeszcze raz i zjaaazd ! © JPbike

    Na koniec deser MTB - techniczny zjazd czerwonym. W jednym arcytrudnym i stromym miejscu pousuwałem zwalisko gałęzi i dzięki temu każdy z nas całość zjechał sprawniej i nabrał wprawy na tamtejszy golonkowy ścig (19 maja) :)
    Ostatnie kilometry to jazda w dół czeskim czerwonym, przez Bila Voda i do noclegowni.
    To był bardzo udany rowerowo dzień !

    Przewyższenie - 2195 m !



  • dystans : 41.61 km
  • teren : 20.00 km
  • czas : 02:55 h
  • v średnia : 14.27 km/h
  • v max : 47.56 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Wkraczamy w góry !

    Czwartek, 2 maja 2013 • dodano: 07.05.2013 | Komentarze 5


    Bezpośrednio po maratonie w Murowanej Goślinie i odświeżeniu się, wczesnym wieczorkiem wyruszyliśmy na resztę majówki w trzyosobowym składzie (ja, klosiu i Marc) w jedynym słusznym kierunku - w GÓRY !
    A dokładniej do Kozielna, położonego niedaleko Złotego Stoku.
    Nazajutrz pogoda nie rozpieszczała, trochę popadało, góry słabo było widać przez mgłę. To nic, wskoczyliśmy w kolarskie portki, rowery nasmarowane i myk na rozjazdową trasę, oczywiście z konkretnymi górkami.

    W czeskim Bila Voda. Pogoda średnia, ale można kręcić © JPbike

    Miły podjazd. Przyjemnie się grzaliśmy :) © JPbike

    Powyżej 450 m zrobiło się mgliście. Fajny klimacik © JPbike

    Podjeżdżamy czeskim zielonym © JPbike

    Przy Vysokim Kamieniu © JPbike

    Wdrapaliśmy się na szczyt (700 m), widoczność okolicy zerowa, ale humory są bo jesteśmy w górach :) © JPbike

    Jazda czerwonym na Borówkową. Leśny klimat jak w mrocznym filmie :) © JPbike

    Niektóre podjazdy gotowały nie tylko nas, ale i obiektyw mojego aparatu :) © JPbike

    Na Borówkowej kulminacyjne chwile - czeski browarek ! © JPbike

    Pora na techniczny zjazd czerwonym © JPbike

    Klosiu testuje swojego 29-era na zjazdowych korzonkach © JPbike

    Korzystając z okazji postanowiłem sprawdzić jak zjeżdża i podjeżdża się na dużych kołach.
    Tak jak myślałem - łagodniej wybiera korzonkowe nierówności, gorzej ze zwrotnością.

    Na mokrych korzonkach Marc wyglebił i trochę przymusowego postoju zleciało © JPbike

    Ten patykowaty fragment spowodował że urwałem hak. Zapasowy zawsze ze sobą wożę i po problemie © JPbike

    Niezła mgła, ale i tak jest fajnie ! © JPbike

    Na koniec wjechaliśmy na Przełęcz Jawornicką (750 m) i stamtąd długi zjazd znanym z maratonu duktem do Złotego Stoku. Mknąc w dół po kamyczkach, błotku i kałużach zarówno my, jak i nasze rumaki nabraliśmy konkretnego wyglądu że po zjechaniu pod formacje skalne staliśmy się atrakcją widokową dla jakiejś wycieczki :)
    Po chwili już tylko powrót do Kozielna, mycie rowerów i jazda do przygranicznego sklepiku po hektolitry czeskiego pilsa.

    Przewyższenie - 1035 m



  • dystans : 39.36 km
  • teren : 20.00 km
  • czas : 01:53 h
  • v średnia : 20.90 km/h
  • v max : 34.59 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Rozgrzewka przed Dolskiem

    Sobota, 20 kwietnia 2013 • dodano: 20.04.2013 | Komentarze 3


    Popołudniowa i luzacka jazda z Drogbasem.
    Trochę gadania i dodatkowo postój przy brzegu Kierskiego.

    Dom - Lasek Marceliński - Rusałka - Strzeszynek - Kiekrz - Smochowice - Lasek Marceliński - Dom

    Przewyższenie - 202 m



  • dystans : 110.49 km
  • teren : 80.00 km
  • czas : 05:09 h
  • v średnia : 21.45 km/h
  • v max : 41.79 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Teamowy trip po Zielonce

    Niedziela, 14 kwietnia 2013 • dodano: 14.04.2013 | Komentarze 7


    Zagadaliśmy się na wspólny wypad i to mocno terenowy do Puszczy Zielonki.
    Zjawiło się pięciu - Jarekdrogbas, jasskulainen, JPbike, klosiu i Marc.
    Pogoda wspaniała, słonecznie, kilkanaście stopni i do tego słaby wiaterek, a popołudniem zrobiło się tak ciepło że można już kręcić odzianym na krótko :)

    Mkniemy i gaworzymy sobie :) © JPbike

    I tak najpierw nadmaltańskim singielkiem, trasą poznańskiego BM do Gortatowa, po drodze robiąc krótki postój nad brzegiem Swarzędzkiego. Korzystając z okazji każdy z nas dosiadł 29'era klosia, moje pierwsze wrażenia - ten rower nie skacze na korzonkach :)

    Znany podjazd w Gortatowie okazał się śliskobłotny :) © JPbike

    Uśmiech Mariusza potwierdza dobrą zabawę na singlu nad Kowalskim :) © JPbike

    Chwila przerwy ... © JPbike

    Następnie to już przez cały czas napieraliśmy po duktach Puszczy Zielonki.
    Oczywiście nie mogło zabraknąć przerwy na browarki, w Wronczynie nad jeziorem.

    Urocza miejscówka na izobroniki :) © JPbike

    Tu chyba dumnie prezentujemy (i oblewamy) rowerek klosia :D © JPbike

    Po powyższej przerwie Drogbas odłączył od nas (sprawy osobiste).
    Dalej we czterech udaliśmy się trasą pierścienia przez Bednary (struś na poboczu :)) i Dąbrówkę Kościelną.

    Turystycznego akcentu nie brakło - zainteresował nas pokazowy dzwon przykościelny © JPbike

    Następnie skusiliśmy się na parcie po znakowanym na zielono szlaku, po drodze robiąc przerwę nad Jeziorem Miejskim (zdjąłem nogawki) i okrążając singlem jezioro, po czym każdy z nas coraz bardziej czuł w nogach terenowe kilometry.
    I w końcu kurs czerwonym na Dziewiczą Górę.

    Zielonkowe dukty są spoko. Można napierać © JPbike

    Polanka w drodze na Dziewiczą © JPbike

    Przed atakiem na szczyt Michał odłączył, trzech pozostałych zdobyło szczyt i zjechało w dół killerem.
    W Kicinie Mariusz na moich oczach zaliczył glebę przez pozostawiony pionowo w ziemi jakiś klucz hydrologiczny.
    Ostatni odcinek pokonaliśmy już nieźle zmęczeni żółtym w kierunku nad Maltę i napełniliśmy bidony przy źródełku.
    Na nadmaltańskiej ścieżce wokół jeziora tłok spacerowiczów niesamowity, i tak szybkim slalomem wydostaliśmy się stamtąd, po tym każdy w swoją stronę.
    Kolejny udany dzień w doborowym towarzystwie i z masą terenu. Do następnego !

    Puls - max 168, średni 132
    Przewyższenie - 791 m



  • dystans : 79.32 km
  • teren : 40.00 km
  • czas : 04:02 h
  • v średnia : 19.67 km/h
  • v max : 46.60 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Wkraczamy w teren !

    Sobota, 13 kwietnia 2013 • dodano: 13.04.2013 | Komentarze 6


    Po pobudce i spojrzeniu za okno, z wielką chęcią ruszyłem po 10 na trasę.
    Najpierw głównie ścieżkami rowerowymi przez miasto na parking pod Dziewiczą.
    Akurat zaczynałem robić tamtejszą rundkę XC, trafiłem na idealny moment, zauważyłem około 100 m przede mną charakterystyczną sylwetkę klosia, który również trenował na Dziewiczej, tylko na pierwszy rzut oka coś mi nie pasowało, to oczywiście sprawka tego że Mariusz kręcił na 29'erze marki Canyon :)
    No to po jakimś czasie dogoniłem teamowego kolegę i tak wspólnie pokonaliśmy dwa kółka po pętli XC w wersji mlodzika. Pierwsza runda poszła słabo, potrzebowałem czasu na wkręcenie się na obroty, a druga szła troszke lepiej.
    Wiem jedno - do zrobienia jakiejś tam formy w góry potrzeba niemało treningów. Długa zima zrobiła swoje ...
    Po tym zapadła decyzja o zrobieniu rekonesansu terenowego przez Puszczę Zielonkę i dalej w kierunku na trasę cross country na Morasku. Tamtejsze leśne dukty okazały się przejezdne, chociaż błotnych fragmentów nie brakło.
    Przy okazji mogłem podpatrzyć i porównać jak klosiu radzi na 29'erze. O ile na technicznych trasach różnicy sprzętowej nie zauważyłem, to na płaskich odcinkach rzeczywiście widać było ostre parcie i musiałem się sprężać, by dotrzymać Mariuszowi kroku :)

    Przerwa w Biedrusku. Ładne kolorystycznie MTB 29" i 26" :) © JPbike

    Po wyjechaniu z Zielonki i wizycie w sklepie żeśmy pomknęli z wmordewindem i ze zmianami przez poligon, dalej terenowo - piaszczysto (!) - błotnym skrótem na Morasko, a tam lunął krótki, ale intensywny deszcz i schroniliśmy się na tamtejszym parkingu. W końcu myk na moraskie XC, i to mimo tego że ścieżki były grząskie i śliskie :)
    Nie będę szczegółowo pisał, powiem tylko że frajda na superkrętej trasie była przednia !

    Spoko, da się jechać :) © JPbike

    Po ćwiczeniach techniczno - błotnych nasze rumaki nabrały konkretnego wyglądu, trzeba było skoczyć na myjkę i oblepiające błotko zażegnane. Po tym każdy pomknął do swoich baz. Udany i mocno terenowy trening, oby tak dalej :)

    Puls - max 176, średni 147 (nieźle !)
    Przewyższenie - 974 m !



  • dystans : 72.71 km
  • czas : 02:40 h
  • v średnia : 27.27 km/h
  • v max : 41.02 km/h
  • rower : Sztywna Biria
  • Wokół WPN z Drogbasem

    Sobota, 6 kwietnia 2013 • dodano: 06.04.2013 | Komentarze 8


    Po odespaniu szykowałem się na jakiś trening, a tu smsik od Jarka i już jesteśmy zagadani na popołudniowe kręcenie. Pomysł Jarka był taki że padło na rundę wokół WPN. Wyszedłem troszkę wcześniej i pokręciłem sobie rundkę w okolicy Stadionu Miejskiego, przy okazji spróbowałem tereniku w Lasku Marcelińskim, a tam masakra, ścieżki pokryte grubą warstwą roztapiającego śniegu, ujechałem ledwo 10 metrów, zdążyłem lekko namoczyć skarpetki od spodu i nawrotka.
    Po spotkaniu ruszyliśmy we dwóch takim tam średnim tempem w kierunku na zachodnie podpoznańskie rejony. W Konarzewie postój przy sklepie i zaopatrzeni w browarki urządziliśmy klasyczny postój na spożycie złocistego trunku przy tamtejszym okazałym i mocno zaniedbanym pałacu, w którym działał nawet dzwonek przy głównym wejściu.
    Tematem rozmów były w większości sprawy związane ze zbyt długą zimą, dowiedzieliśmy się od Marka ze Złotego Stoku że tam w nocy znowu napadało śniegu i zaczęliśmy wątpić czy uda się majówka w górach ...
    Dalsza jazda to pomykanie non stop przez obrzeże WPN z jedną przerwą na siku w Dymaczewie Starym.
    Od Mosiny to już bez większej napinki dokręciliśmy do Lubonia i tam się rozstaliśmy.
    W sumie wyszedł taki tam wspólny trening, pogoda dopisała, na końcówce wyszło nawet słońce, a wiaterek nam sprzyjał na znacznej długości trasy, może być :)



  • dystans : 52.97 km
  • teren : 27.00 km
  • czas : 02:20 h
  • v średnia : 22.70 km/h
  • v max : 51.40 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Zakręcona pogoda, dwóch zakręconych i 32% :)

    Niedziela, 24 marca 2013 • dodano: 24.03.2013 | Komentarze 12


    Zagadałem się z Drogbasem na śnieżne szaleństwo.
    Przez ciągle zimową aurę wszystko we mnie zaczyna się rozregulowywać :)
    U Jarka podobnie, więc postanowiliśmy poszaleć i to mocno terenowo !
    Najpierw kurs na miejsce spotkania, na plaży w Strzeszynku.
    I tak najpierw Lasek Marceliński, a tam niespodziewanie natrafiłem na odbywające się duathlonowe zawody. No tak ... 2 km od domu, a ja nic o tym nie wiedziałem :)

    Górka w Lasku Marcelińskim. Piękna zimowa sceneria zawodów :) © JPbike

    Niektórzy ścigali się w krótkich spodenkach :) © JPbike

    Na umówione miejsce zajechałem przed czasem, więc się "poopalałem" na przyplażowej ławeczce.
    Faktycznie w słońcu cieplutko jak na alpejskim stoku :)
    Po spotkaniu żeśmy obrali kurs głównie trasą Pierścienia na moją działkę.
    Momentami tempo jak na ścigantów przystało było szalone.

    Napieramy po wertepiastym śniegu. Było przednio :) © JPbike

    Po dojechaniu do Sierosławia nastąpiła pora na ciepłą herbatkę i pyszności, oraz ... te 32% :)
    Zatem urządziliśmy mini imprezkę na uprzednio odśnieżonym (20cm śniegu) tarasie i to w promieniach słonecznych.



    Osobiście obaj wolelibyśmy 32% podjazdy, niż 32% vol. :D © JPbike

    Po jakimś czasie pora na powrót, przez Lasy Zakrzewskie, Skórzewo i Lasek Marceliński.

    Jadąc tędy mieliśmy śnieżną frajdę, glebki z bananem były :) © JPbike

    Wielkanoc tuż, tuż ... :))) © JPbike

    W sumie mimo mrozu i masy śniegu to był dobrze zakręcony dzień, więcej takich !

    Przewyższenie - 270 m



  • dystans : 61.31 km
  • teren : 35.00 km
  • czas : 02:58 h
  • v średnia : 20.67 km/h
  • v max : 54.29 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Uphill Eliminator Osowa Góra 2013

    Niedziela, 3 marca 2013 • dodano: 03.03.2013 | Komentarze 10


    Ostatnio modne robi się organizowanie przez bikestatowiczy przeróżnych zawodów. Tym razem wyzwania podjął się Rodman, który wpadł na pomysł zorganizowania czegoś nowego w światku kolarzy górskich - Eliminatora, w dodatku uphillowego. Miejsce zawodów - stok i szczyt Osowej Góry.
    Po prostu ściga się w rozlosowanych grupkach po kilka osób w eliminacjach, po czym przegrani odpadają a Ci z czołowych pozycji przechodzą do następnych etapów i w końcu wielki finał.

    Po zagadaniu się, na miejscu zbiórki grupy dojazdowo-ścigancko-powrotnej zjawiło się 9 bikerów: duda, Jarekdrogbas, jasskulainen, josip, JPbike, klosiu, krzychuuu86 (nowo poznany), Marc i z3waza.
    Natomiast pozostali - JoannaZygmunta, Ania Wysokińska i organizator Rodman zjawili się w miasteczku zawodów w odpowiedniej porze. W sumie było nas 12 osób, bardzo dobra frekwencja :)

    Najpierw ostro nadwarciańskim. Ledwo załapałem w obiektywie kumpli :) © JPbike

    Chwila na odsapnięcie :) © JPbike

    Podjeżdżamy na Osową Górę ... © JPbike

    Na szczycie. Spotkanie całej męskiej ekipy © JPbike

    Profil Uphill Eliminatora (start od ulicy Spacerowej, meta na szczycie).



    Pora na losowanie eliminacyjne :) © JPbike

    1. Eliminacje - Po rozlosowaniu wylądowałem w drugiej grupie, z josipem, klosiem, Krzychem i Marcem. START ! Ruszyłem "spokojniej" i znalazłem się na 3 albo 4 pozycji. Lekko zaatakowałem na największej stromiźnie, by linię mety minąć na 2 pozycji, tuż za josipem.

    Emocjonujące chwile - losowanie półfinałowe :) © JPbike

    2. Półfinał - Grupka składała się ze mnie, Drogbasa, jasskulainena i Marca. Po starcie Drogbas ostro wystrzelił i tak cały czas uphillowałem parę sekund za nim do samej mety. Awans do finału wywalczony !

    Jak widać - wszyscy na sprinterski uphill odchudziliśmy rowery do granic moźliwości ! © JPbike

    3. Finał - Sami mocni: josip, Jarekdrogbas, JPbike i Rodman. Zaraz po starcie utworzył się peletonik prowadzony przez Drogbasa, ja na ogonie. Na największej stromiźnie Rodman zaatakował chyba na maxa, josip za nim, a ja wyprzedziłem Drogbasa i taki skład w odstępie paru sekund minął linię mety na szczycie.
    Zdobyłem 3 miejsce i fajny medal, na którym widnieje ... podjazd 35% :)

    Nawet w wyścigu o piąte miejsce rywalizacja była bardzo zacięta ! © JPbike

    Kompletny skład Eliminatorów :) © JPbike

    W drodze powrotnej OBOWIĄZKOWO po piwku ! © JPbike

    Powrót również nadwarciańskim i po dojechaniu do rogatek Poznania każdy pomknął w swoją stronę.
    Podsumowując - miło spędzony czas w zacnym gronie, kolejne świetne zawody, podczas których doświadczyliśmy nowych doznań wyścigowo-uphillowych :)

    Pozostałe fotki, niewiele fociłem - są w Picassie.

    Puls - max 180 (podczas eliminacji) i po tym wyłączyłem pulsometr :)
    Przewyższenie - 545 m



  • dystans : 122.44 km
  • czas : 04:12 h
  • v średnia : 29.15 km/h
  • v max : 44.23 km/h
  • rower : Sztywna Biria
  • Mocny trening teamowy

    Niedziela, 17 lutego 2013 • dodano: 17.02.2013 | Komentarze 12


    Drogbas zaproponował na niedzielny dzionek stówkę do pokonania.
    Po szybkim zagadaniu się, o 11 nastąpiła ustawka przy chacie Jarka.
    Zjawiło się trzech mocnych, czyli pierwsza trójca sinusoidowa :)
    Zanim dotarłem na miejsce, dzień wcześniej do 23-tej majstrowałem przy zimówce, uświniony łańcuch ładnie się rozciągnął, równie ładnie naszlifował blat i zębatkę w kasecie. Te elementy zostały zastąpione innymi. Jak dobrze mieć coś w zapasie.
    Pogoda niezbyt sprzyjała, pochmurno i chłodnawo z temperaturą na poziomie zera stopni, dobrze tylko że wiaterek był słaby. No to ruszyliśmy i od razu nastąpiło ostre napieranie ze zmianami, które trwało do samego końca.
    Cóż, trening musi być konkretny !

    W drodze do Szamotuł. Napieramy we trzech © JPbike

    Po minięciu Szamotuł Jarek skierował nas do Obrzycka na nieznaną mi szosę, do tego z fajną nawierzchnią.
    Po drodze między innymi minęliśmy drogowskaz z nazwą "Lizbona 1" :)

    Hej ! Poproszę o uśmiech do obiektywu :) © JPbike

    Chwila przerwy w lesie. Konkretną górkę odkrylismy :) © JPbike

    W Kiszewie pora na takie odpowiednie przyjemności :) © JPbike

    Ta biała linia na 11-tce służyła nam do kontroli trzeźwości :D © JPbike

    W sumie udany i mocny teamowy trening, obyło się bez kryzysu. To dobry prognostyk :)

    Dom - chata Drogbasa - Strzeszynek - Kiekrz - Rokietnica - Mrowino - Cerekwica - Pamiątkowo - Kąsinowo - Piaskowo - Szamotuły - Karolin - Pęckowo - Obrzycko - Zielonagóra - Stobnicko - Stobnica - Kiszewko - Kiszewo - Bąblin - Słonawy - Oborniki - Bogdanowo - Ocieszyn - Chludowo - Złotniki - Suchy Las - chata Drogbasa - Dom



  • dystans : 110.28 km
  • teren : 1.00 km
  • czas : 03:49 h
  • v średnia : 28.89 km/h
  • v max : 45.77 km/h
  • rower : Sztywna Biria
  • Porządny trening z klosiem

    Niedziela, 3 lutego 2013 • dodano: 03.02.2013 | Komentarze 12


    Zagadałem się z Mariuszem na wspólny trening i to czterogodzinny jak na zatwardziałych Gigowców przystało.
    Piękna słoneczna, choć chłodnawa i wietrzna pogoda dodała chęci do kręcenia :)
    W oczekiwaniu na klosia, na Marcelinie miałem atrakcje w postaci nisko przelatujących dwóch samolotów podchodzących do lądowania na Ławicy.
    Pierwszy odcinek, na zachód prowadzący najpierw niezłą ścieżką rowerową, a następnie bocznymi szosami do Lusówka przebiegł wmordewindowo. Przy okazji mijaliśmy biegacza narciarskiego na nartorolkach.
    Od tamtego miejsca do Stęszewa to jazda głównie z bocznym windem, cały czas ze zmianami, stopniowo zwiększaliśmy wysiłek i średnie prędkości zaczynały wędrować w okolice 30 km/h.
    Cały południowy odcinek, aż do Kórnika to ostra jazda z wiaterkiem w plecy :)
    W Krosinku postój przy sklepie i trochę rowerowej gadki.
    Od Kórnika ponownie trzeba było walczyć z wiatrem raz bocznym, raz czołowym.
    Daliśmy radę, zresztą cały czas mocno żeśmy deptali w korby - tak miało być !
    I tak wspólnie dojechaliśmy do Ronda Starołęka i stamtąd każdy w swoją stronę.
    Udany trening, kryzysu nie było i oby tak dalej.

    Dom - Marcelin - Ławica - Przeźmierowo - Batorowo - Lusowo - Lusówko - Więckowice - Fiałkowo - Dopiewo - Trzcielin - Joanka - Krąplewo - Stęszew - Witobel - Łódź - Dymaczewo Nowe - Dymaczewo Stare - Krosinko - Mosina - Rogalinek - Rogalin - Świątniki - Radzewice - Radzewo - Konarskie - Bnin - Kórnik - Skrzynki - Borówiec - Koninko - Głuszyna - Starołęka - ul.Hetmańska - Dom

    Klosiu napiera. Tutaj fragment wmordewindowy © JPbike

    Chwila postoju w Krosinku. Zimówki dwie :) © JPbike