Info o mnie.
- przejechane: 182612.49 km
- w tym teren: 66011.10 km
- teren procentowo: 36.15 %
- v średnia: 22.63 km/h
- czas: 334d 09h 24m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

Kategorie
-
Bike Maraton - 38
bikestatsowe zawody - 8
CX - 7
do 100 km - 1172
do 50 km - 1228
do/z pracy - 278
dron - 64
dzień wyścigowy - 249
Etapówki MTB - 31
Festive 500 - 55
Gogol MTB - 62
Kaczmarek Electric - 21
maratony - 178
MTB Marathon - 31
na orientację - 6
nocne - 288
podium, te szerokie też - 36
podsumowanie - 10
pomiar czasu - 67
ponad 100 km - 240
ponad 200 km - 28
ponad 300 km - 4
poza PL - 100
Solid MTB - 30
sprzęt - 49
szoska - 448
Uphill race - 8
w górach - 304
w roli kibica - 10
w towarzystwie - 395
wyprawy - 66
wysokie szczyty - 35
XC - 32
z przyczepką - 4
-
Moja stajnia
w użyciu
Orbea Oiz M20

Black Peak

Canyon Endurace



archiwum
Accent Peak 29
TREK 8500
Kross Action
pechowe accenty
Accent Tormenta 1 - skradziony
Accent Tormenta 2 - skradziony
Accent Tormenta 3 - skasowany
Archiwum
2024
2023
2022
2021
2020
2019
2018
2017
2016
2015
2014
2013
2012
2011
2010
2009
2008
-
2025, Czerwiec - 9 - 20
2025, Maj - 10 - 20
2025, Kwiecień - 8 - 21
2025, Marzec - 10 - 24
2025, Luty - 8 - 16
2025, Styczeń - 7 - 13
2024, Grudzień - 15 - 38
2024, Listopad - 7 - 15
2024, Październik - 9 - 21
2024, Wrzesień - 10 - 18
2024, Sierpień - 12 - 20
2024, Lipiec - 14 - 30
2024, Czerwiec - 18 - 40
2024, Maj - 10 - 24
2024, Kwiecień - 15 - 37
2024, Marzec - 12 - 29
2024, Luty - 9 - 27
2024, Styczeń - 9 - 25
2023, Grudzień - 12 - 34
2023, Listopad - 10 - 33
2023, Październik - 9 - 27
2023, Wrzesień - 11 - 28
2023, Sierpień - 8 - 16
2023, Lipiec - 16 - 43
2023, Czerwiec - 11 - 27
2023, Maj - 17 - 36
2023, Kwiecień - 12 - 45
2023, Marzec - 6 - 16
2023, Luty - 8 - 32
2023, Styczeń - 8 - 26
2022, Grudzień - 8 - 20
2022, Listopad - 8 - 25
2022, Październik - 9 - 31
2022, Wrzesień - 12 - 16
2022, Sierpień - 10 - 24
2022, Lipiec - 16 - 37
2022, Czerwiec - 12 - 26
2022, Maj - 16 - 32
2022, Kwiecień - 14 - 49
2022, Marzec - 9 - 30
2022, Luty - 8 - 18
2022, Styczeń - 10 - 27
2021, Grudzień - 10 - 25
2021, Listopad - 11 - 29
2021, Październik - 12 - 35
2021, Wrzesień - 15 - 30
2021, Sierpień - 16 - 24
2021, Lipiec - 20 - 34
2021, Czerwiec - 19 - 42
2021, Maj - 15 - 34
2021, Kwiecień - 15 - 30
2021, Marzec - 12 - 35
2021, Luty - 11 - 32
2021, Styczeń - 13 - 42
2020, Grudzień - 17 - 37
2020, Listopad - 13 - 51
2020, Październik - 14 - 40
2020, Wrzesień - 19 - 33
2020, Sierpień - 20 - 42
2020, Lipiec - 25 - 65
2020, Czerwiec - 21 - 77
2020, Maj - 21 - 75
2020, Kwiecień - 14 - 60
2020, Marzec - 7 - 21
2020, Luty - 15 - 34
2020, Styczeń - 13 - 46
2019, Grudzień - 20 - 76
2019, Listopad - 14 - 50
2019, Październik - 13 - 44
2019, Wrzesień - 24 - 46
2019, Sierpień - 23 - 25
2019, Lipiec - 23 - 31
2019, Czerwiec - 26 - 42
2019, Maj - 25 - 58
2019, Kwiecień - 24 - 75
2019, Marzec - 18 - 56
2019, Luty - 16 - 45
2019, Styczeń - 15 - 53
2018, Grudzień - 18 - 68
2018, Listopad - 10 - 36
2018, Październik - 20 - 42
2018, Wrzesień - 31 - 67
2018, Sierpień - 21 - 82
2018, Lipiec - 18 - 58
2018, Czerwiec - 14 - 55
2018, Maj - 19 - 55
2018, Kwiecień - 18 - 68
2018, Marzec - 14 - 55
2018, Luty - 10 - 52
2018, Styczeń - 10 - 52
2017, Grudzień - 10 - 42
2017, Listopad - 7 - 44
2017, Październik - 10 - 43
2017, Wrzesień - 17 - 46
2017, Sierpień - 19 - 43
2017, Lipiec - 19 - 83
2017, Czerwiec - 17 - 42
2017, Maj - 21 - 60
2017, Kwiecień - 19 - 47
2017, Marzec - 15 - 38
2017, Luty - 13 - 32
2017, Styczeń - 14 - 47
2016, Grudzień - 9 - 14
2016, Listopad - 9 - 24
2016, Październik - 14 - 19
2016, Wrzesień - 14 - 66
2016, Sierpień - 16 - 24
2016, Lipiec - 21 - 41
2016, Czerwiec - 15 - 26
2016, Maj - 24 - 77
2016, Kwiecień - 18 - 47
2016, Marzec - 18 - 42
2016, Luty - 13 - 26
2016, Styczeń - 14 - 39
2015, Grudzień - 14 - 72
2015, Listopad - 8 - 26
2015, Październik - 8 - 23
2015, Wrzesień - 12 - 27
2015, Sierpień - 18 - 31
2015, Lipiec - 16 - 59
2015, Czerwiec - 21 - 72
2015, Maj - 21 - 53
2015, Kwiecień - 20 - 88
2015, Marzec - 19 - 88
2015, Luty - 16 - 59
2015, Styczeń - 15 - 59
2014, Grudzień - 11 - 60
2014, Listopad - 19 - 34
2014, Październik - 12 - 22
2014, Wrzesień - 17 - 37
2014, Sierpień - 18 - 31
2014, Lipiec - 22 - 95
2014, Czerwiec - 18 - 73
2014, Maj - 16 - 76
2014, Kwiecień - 21 - 77
2014, Marzec - 20 - 73
2014, Luty - 16 - 80
2014, Styczeń - 7 - 31
2013, Grudzień - 18 - 87
2013, Listopad - 13 - 78
2013, Październik - 15 - 60
2013, Wrzesień - 16 - 65
2013, Sierpień - 15 - 76
2013, Lipiec - 26 - 161
2013, Czerwiec - 21 - 121
2013, Maj - 20 - 102
2013, Kwiecień - 20 - 116
2013, Marzec - 18 - 117
2013, Luty - 15 - 125
2013, Styczeń - 12 - 92
2012, Grudzień - 20 - 106
2012, Listopad - 10 - 82
2012, Październik - 13 - 46
2012, Wrzesień - 17 - 96
2012, Sierpień - 16 - 99
2012, Lipiec - 23 - 113
2012, Czerwiec - 17 - 97
2012, Maj - 18 - 61
2012, Kwiecień - 20 - 132
2012, Marzec - 20 - 130
2012, Luty - 9 - 57
2012, Styczeń - 10 - 55
2011, Grudzień - 11 - 84
2011, Listopad - 12 - 96
2011, Październik - 20 - 127
2011, Wrzesień - 17 - 170
2011, Sierpień - 23 - 109
2011, Lipiec - 11 - 116
2011, Czerwiec - 3 - 154
2011, Maj - 24 - 186
2011, Kwiecień - 15 - 255
2011, Marzec - 24 - 213
2011, Luty - 26 - 187
2011, Styczeń - 18 - 199
2010, Grudzień - 19 - 173
2010, Listopad - 13 - 106
2010, Październik - 14 - 118
2010, Wrzesień - 15 - 192
2010, Sierpień - 25 - 209
2010, Lipiec - 27 - 126
2010, Czerwiec - 28 - 191
2010, Maj - 20 - 255
2010, Kwiecień - 24 - 220
2010, Marzec - 18 - 196
2010, Luty - 9 - 138
2010, Styczeń - 11 - 134
2009, Grudzień - 12 - 142
2009, Listopad - 11 - 128
2009, Październik - 8 - 93
2009, Wrzesień - 24 - 158
2009, Sierpień - 22 - 118
2009, Lipiec - 19 - 143
2009, Czerwiec - 20 - 94
2009, Maj - 19 - 170
2009, Kwiecień - 25 - 178
2009, Marzec - 14 - 137
2009, Luty - 7 - 50
2009, Styczeń - 11 - 96
2008, Grudzień - 11 - 131
2008, Listopad - 13 - 56
2008, Październik - 17 - 64
2008, Wrzesień - 17 - 62
2008, Sierpień - 21 - 78
2008, Lipiec - 18 - 39
2008, Czerwiec - 24 - 74
2008, Maj - 15 - 23
2008, Kwiecień - 7 - 40
2008, Marzec - 6 - 14

















Wpisy archiwalne w kategorii
w górach
Dystans całkowity: | 19471.48 km (w terenie 9036.00 km; 46.41%) |
Czas w ruchu: | 1159:51 |
Średnia prędkość: | 16.75 km/h |
Maksymalna prędkość: | 83.56 km/h |
Suma podjazdów: | 256839 m |
Maks. tętno maksymalne: | 179 (102 %) |
Maks. tętno średnie: | 166 (94 %) |
Suma kalorii: | 3943 kcal |
Liczba aktywności: | 301 |
Średnio na aktywność: | 64.69 km i 3h 51m |
Więcej statystyk |
Niedziela, 28 czerwca 2020 • dodano: 29.06.2020 | Komentarze 7
Spontanicznie wpadłem na pomysł by skoczyć do Szklarskiej Poręby po grabkowy numerek startowy na zbliżający się Ultra Giga Bike Maraton. Początkowo był plan by dojechać do Jeleniej Góry pociągiem i stamtąd rowerem 300 km do domu. Zdecydowałem na opcję bardziej komfortową czasowo - dojazd autem do Złotoryi (200 km od domu) i robię szosówką górską rundę po fajnych widokowo kaczawskich asfalcikach z zahaczeniem o Szklarską Porębę.
Ciężko było mi wcześnie wstać i jeszcze trzeba było uszykować sprzęt i żarcie. Udało się ruszyć szosówką dopiero o 12:18, przy niemal upalnej pogodzie (30°C). Trasę uszykowałem dzień wcześniej i ślad wgrałem do licznika. No i od razu zaczęła się non stop jazda raz do góry, raz w dół, co chwila widoki na góry i pełno zieleni, czyli tak jak lubię najbardziej :)

Na takich bocznych asfaltach to tylko pomykać. W tle dawny wulkan - Ostrzyca (501m) © JPbike

Przy zamku we Wleniu, mnie tu jeszcze nie było :) © JPbike

Póki kręcę sam to pozwiedzam zamek we Wleniu dronem :) © JPbike

Kaczawskie wioski mają swój klimat © JPbike

Pierwsza w życiu wizyta na zaporze w Pilchowicach © JPbike

Zapora Pilchowice © JPbike

Ogrom wodnej konstrukcji jest taki wielki że musiałem daleko odlecieć dronem :) © JPbike
W trakcie pokonywania odcinka od zapory w kierunku Szklarskiej Poręby przekonuję się że czasu do zamknięcia biura zawodów mam coraz mniej i muszę się sprężać, cisnąć, do tego słońce schowało się i szybko zbliżała się wprost na mnie deszczowo-burzowa chmura, która dopadła mnie jak dotarłem do Piechowic. Jak na zatwardziałego gigowca - nie ma lipy, kręcę mocno dalej i oczywiście szybko cały moknę. Nie powiem jak zrobiło mi się przyjemnie i orzeźwiająco, a zwłaszcza po takim upale :)

Ale leje, leje, muszę cisnąć dalej by zdążyć... © JPbike
Ulewa trwała z jedną przerwą co najwyżej 20 minut. Na głównej i ruchliwej szosie wzdłuż Kamiennej cisnę pod górę ile fabryka daje - ostatecznie do biura docieram spóźniony o 9 minut, całe szczęście że ekipa powoli się pakuje i natrafiam na samego Macieja Grabka (organizator) - pozwala mi odebrać numerek startowy - UFFF, udało się, można odsapnąć i spokojnie wracać :)

W Szklarskiej Porębie, przy hotelu Bormit © JPbike

Klimaty z widoczkiem na Karkonosze © JPbike
Wypogodziło się na dobre i całą resztę trasy pokonywałem w fantastycznych warunkach :)
W Piechowicach zaliczam jedyny na trasie pit-stop przy sklepiku na uzupełnienie spalonych kalorii.

Ultra krótka wizytacja na jeleniogórskim Rynku © JPbike

Ten czerwony tramwaj od dawna kojarzę z tutejszym miejscem :) © JPbike

W końcu udało mi się zdobyć turystycznie Górę Szybowcową (561m). Fajny parokilometrowy podjazd :) © JPbike

Super widoczek z Góry Szybowcowej na Jelenią Górę i Karkonosze © JPbike

Jest pięknie :) © JPbike

Widoczek na Góry Kaczawskie z Kapelli © JPbike

Ostatnie 40 km to czysta przyjemność po bocznych asfaltach © JPbike
I tak do zaparkowanego auta dokręciłem o ... 21:15, a przede mną jeszcze niespełna 3h jazdy do domu.
Całodniowy górski trip wyszedł dla mnie SUPER - po prostu korzystam z aktywnego życia najlepiej jak umiem :)
Kategoria dron, ponad 100 km, szoska, w górach
Środa, 10 czerwca 2020 • dodano: 15.06.2020 | Komentarze 6
- po zdobyciu Babiej Góry i wyrypie MTB po Pasmie Policy czas na coś "luźniejszego"
- wyznaczyłem szosową trasę na pograniczu Beskidu Żywieckiego i Makowskiego
- start o 11:57, w górach pochmurna aura i średnio 18°C
- na początek rozgrzewka podjazdowa na Przełęcz Krowiarki (986m)
- po tym zjazd do Zubrzycy Górnej i podjazd na Przełęcz Zubrzycką (877m)
- następnie długi zjazd do Bystrej, na początkowym fragmencie rozpęd do 78 km/h
- pomykanie lekko w dół ruchliwą krajówką nr 28 - wątpliwa przyjemność
- w Suchej Beskidzkiej skręt do Stryszawy i czas na kolejny podjazd
- trollking polecił mi abym zawitał do pobliskiej Siwcówki - tak zrobiłem
- wspinaczka na Przełęcz Przysłop (661m) - końcówka z porządnym nachyleniem
- zjazd do Zawoi z paroma fajnymi serpentynami
- po zjechaniu podjazdowy dojazd do noclegowni + zakup 2 browarów

Klimatyczna kapliczka między Sidziną a Bystrą © JPbike

Widoczkowy podjazd w Siwcówce - sielankowej wioseczce © JPbike

Centrum Siwcówki. po lewej Klasztor Sióstr Zmartwychwstanek, po prawej Izba Pamięci kard. Wyszyńskiego © JPbike

Fajny i kręty zjazd z Przysłopu do Zawoi © JPbike
Wtorek, 9 czerwca 2020 • dodano: 12.06.2020 | Komentarze 6
- tegoż dnia mojego pobytu w Zawoi czas na gwoźdź programu
- czyli realizuję tytułowy wypad na dość wysokie pasmo górskie
- start o 9:48, pogoda niestety powyżej 950m mglista i mniej niż 15°C
- warunki w górnych partiach - błoto, kamienie, korzenie, kałuże
- ilość spotkanych turystów - kilka sztuk, rowerzystów - jedna bikerka
- widoczków przez mgłę niestety nie miałem - wrócę tam !
- dla mnie to był udany wypad MTB, bo lubię jak jest ciężko
- resztę opowiedzą poniższe foteczki :)

Podjeżdżanie rozpocząłem trasą Babia Góra Trails © JPbike

Na szczycie Mosornego Gronia (1047m). A tam ani żywej duszy... © JPbike

Zaczynamy zabawę (czyt. wyrypę MTB) w wysokich partiach :) © JPbike

Hmm... Chyba ktoś tu zostawił sztywny widelec do 50-calowego koła © JPbike

Ale wymyślili strome podejście żółtym na Cyl Hali Śmietanowej (1298m) © JPbike

Na czerwonym szlaku po grzbiecie. Sporo tu śladów opon MTB © JPbike

Klimat na Policy (1369m). Tam na chwilę się wypogodziło © JPbike

Na Hali Krupowej (1170m) mgła taka że dronem nie polatam :( © JPbike

Mgliste klimaty podczas kamienistego zjazdu © JPbike

Na tej skalnej i mokrej nawierzchni ślisko było, technika MTB się przydała © JPbike

Takie wodne przeprawy to dla mnie frajda :) © JPbike

Ależ pięknie i zielono tam jest (widoczek z drona) © JPbike

Wyrypa dała mi w kość, więc powrót przebiegł asfaltem przez Przełęcz Krowiarki (986m) © JPbike
Kategoria do 100 km, w górach, wysokie szczyty
Niedziela, 7 czerwca 2020 • dodano: 07.06.2020 | Komentarze 11
Trochę niespodziewanie w pracy dali mi tygodniowe wolne. No to szybka decyzja - jadę w góry. Tym razem skusiłem się na wypad do odległej o 500 km od domu Zawoi u stóp Babiej Góry, ponoć jeszcze tam nie byłem.
W trakcie dojazdu autem raz trochę padało, raz dopadła mnie ulewa, raz temp. skoczyła do 28°C, do tego niespodziewanie mijałem trenującą na góralu Olę Dawidowicz i jeszcze do tego zszokowała mnie nastolatka w zwykłych ciuszkach - na marketowym rowerku podjeżdżała dość długą ścianę ze 12% :)
Po dotarciu do noclegowni i posileniu się ze 50 cm pizzą ruszyłem po 17 na tamtejsze ścieżki stworzone do MTB - Babia Góra Trails. Resztę powiedzą poniższe fotki :)

Zaczynamy zabawę MTB. Niezłe nazwy odcinków wymyślili © JPbike

Podjeżdżamy. Fajnie to wszystko wyprofilowali © JPbike

JPbike nareszcie w swoim żywiole :) © JPbike

Pełno tu nazw odcinków i poszczególnych sekcji © JPbike

Tak to wygląda od góry. Nie było łatwo znaleźć otwartą przestrzeń dla drona © JPbike

Na 900 m wysokości. Pora na zjazd :) © JPbike

Na takich singlach zjazdowych widocznie za szybki, za wściekły jestem :) © JPbike

Odcinek "Diablak" to istne hardcore z dropami, kamieniami i korzeniami © JPbike

Zabytkowa atrakcja. Stary młyn wodny w Zawoi © JPbike

Widoczek ze stoku Mosornego Gronia na północne stoki Babiej Góry. Ten mały na dole to ja :) © JPbike

Na koniec szybki zjazd odcinkiem "Wilcza Łapa" © JPbike
Generalnie - było bardzo fajnie, tamtejsze ścieżki świetnie zrobione, chociaż dla mnie ... za krótkie :)
Sobota, 2 maja 2020 • dodano: 04.05.2020 | Komentarze 11
By tegorocznej majówki z rowerem nie spisać na straty to spontanicznie i po kolejnym sprawdzeniu prognoz pogody o 7:20 wyruszyłem autem z szosówką na dachu do Złotego Stoku by pokonać zaplanowaną już od jakiegoś czasu górską szosową trasę "Dookoła Ziemi Kłodzkiej".
Start o 11:06 (12°C), na miejscu świeciło słońce, wiało z zachodu i od czasu do czasu straszyło chmurami deszczowymi. Decyduję się jechać w krótkich spodenkach, a to z racji tego że lubię grzać łydy na długich podjazdach :)

Widok na północ, stąd tam półpłasko, a ja pomykam pod wiatr © JPbike

Fajnie tak popatrzeć na górki, zwłaszcza Wielkopolaninowi :) © JPbike

Most Gotycki w Kłodzku © JPbike

Zacny ten wiadukt kolejowy w Ratnie Dolnym © JPbike

Bazylika w Wambierzycach © JPbike

Dość duże ruiny zamku w Ratnie Dolnym © JPbike

Długi podjazd na Drodze Stu Zakrętów w Górach Stołowych © JPbike

W Parku Narodowym Gór Stołowych. W tle Szczeliniec Wielki (919 m) © JPbike

W Karłowie (najwyższy punkt trasy) dopadł mnie deszcz, schroniłem się tu © JPbike
Będąc w powyższym miejscu deszcz okazał się solidny, temperatura spadła do 5°C, a ja w krótkich spodenkach, powoli robiło mi się zimno, no tak - trzeba było zabrać nogawki, wiatrówkę i dodatkową parę skarpetek (zostały w aucie, znowu górą te prawa Murphy'ego). A właścicielka z drewnianej posesji obok widząc mnie chciała mi dać żółtą pelerynkę przeciwdeszczową o mało rowerowym kroju (luźnym), wziąłem ją, ale na wszelki wypadek. I tak przeczekałem jakieś 30 minut, przy tym podjąłem decyzję o zmianie trasy, ponoć nawigacja w liczniku zaczęła pokazywać że początkowo zaplanowaną ponad 170 km rundę z konkretnym przewyższeniem będę pokonywał do 21 lub 22-tej :)
W końcu deszcz ustał, ruszyłem na długi i kręty zjazd do Kudowy Zdrój po mokrym asfalcie z dziurami. Oj to była masakra, strasznie zzzzziębłem, ale przeżyłem to. Tyłek i stopy miałem całe mokre. W tymże ładnym uzdrowisku wypogodziło się i był pit stop na kawę i gorzką czekoladę.

Z jakością tutejszych bocznych asfacików różnie bywało © JPbike

Kolejowe takie tam. Tunel w Kulinie © JPbike

Rynek w Lądku Zdrój. Pusto tam © JPbike
Wypada wspomnieć że z wiadomego względu w znanych mieścinach które mijałem (m.in. Kudowa Zdrój, Duszniki Zdrój, Polanica Zdrój, Lądek Zdrój) ludzi było bardzo mało, wręcz pojedyncze sztuki, za to wszystkie parkingi w Górach Stołowych przy Drodze Stu Zakrętów były szczelnie wypełnione. Natomiast pro-szosonów (w tym jedną kobietę) spotkałem na całej trasie mniej niż 5 sztuk.

Na Przełęczy Jaworowej (705 m). Cel na następny wypad w góry już mam :) © JPbike
Mimo (nieznacznego) skrócenia zaplanowanej trasy wyszedł spontaniczny, udany i trochę górski trip z dodatkiem rzeźbienia łydek. Do tego całość pokonałem bez kryzysu, wystarczyły mi: jedna porcja makaronu z tuńczykiem i szczypiorkiem (drugie śniadanie), oraz dwa izotoniki, kawa, batonik i czekolada zakupione po drodze. Po prostu lata doświadczeń i kręcenie na rowerze z pasją robią swoje.
Do Poznania wróciłem krótko po 22-tej, w domu zapytano mnie czy jestem zmęczony, ależ skąd :)
Kategoria ponad 100 km, szoska, w górach
Sobota, 8 lutego 2020 • dodano: 10.02.2020 | Komentarze 7
W ten lutowy weekend wybrałem się do przyjaciół poznanych ponad dekadę temu na bikestats.pl :)
Nazajutrz, sobotniego dnia u stóp Gór Opawskich wita nas przepiękna słoneczna pogoda, do tego ze znikomym wiaterkiem i temperaturką na poziomie zera °C, zatem realizuję swój plan (albo wyzwanie jak kto woli) - pierwszą w życiu próbę zimowego zdobycia wysokiego szczytu na rowerze - czeskiego Pradziada (1491 m.n.p.m).
No i tej zimy jeszcze nie miałem okazji zobaczyć ... śniegu :). Z bazy do granicy polsko - czeskiej miałem ze 3 km i po wjechaniu na wysokość ok 450 m od razu pojawiło się to białe coś co niezwykle rzadko pojawia się u mnie w Wielkopolsce :).
Dalsze kilometry po świetnie odśnieżonych czeskich asfaltach miło zlatywały - raz pod górę, raz w dół, ruch aut mały, by po dotarciu na właściwy podjazd na Pradziada zacząć porządną i parokilometrową wspinaczkę (podjazd o nachyleniu ze 8 - 10%). Po dokręceniu na parking przy stacji narciarskiej oczom moim ukazał się charakterystyczny szczyt z wieżą i niestety dalej nie dało się jechać z powodu słabo ubitej ze 20-30 centymetrowej warstwy śniegu bardziej nadającej się na narty biegowe i pieszą zimową turystykę - oczywiście jakiś kawałek decyduję się iść pieszo (w spd-ach) i będąc przy tym sporą atrakcją dla setki narciarzy i turystów :)
Dotarłem na wysokość 1350 m, do szczytu zabrakło mi ze 3 km spaceru i zarządziłem odwrót. W sumie nie ma powodów do zmartwień - ponoć szczyt raz już zdobyłem - w lecie 2012. Droga powrotna przebiegła po swoich śladach. W wysokich partiach na zjazdach łatwo to nie było - zdarzały się płaty lodowe i trzeba było się skupiać na przyczepności, a szczególnie że ja pomykałem na ... semislickach. Mimo niezdobycia zimowego Pradziada, górski trip uważam za udany.
To nie koniec akcentów rowerowych na ten dzień - późnym popołudniem (może wieczorem) udało mi się reaktywować unieruchomionego od paru lat Flecika należącego do Jahoo81 - zobaczyć radość właścicielki - bezcenne chwile :)

Zaraz po minięciu czeskiej mieściny Zlate Hory pojawił się śnieg :) W tle Biskupia Kopa (890 m) © JPbike

Fajne są te czeskie asfalciki, a szczególnie wśród gór © JPbike

Piękna zimowa i słoneczna sceneria - tylko pomykać :) © JPbike

Musiało tu mocno sypać śniegiem (ok 700 m.n.p.m) © JPbike

Przerwa w zastavkowej budce © JPbike

Właściwy podjazd na Pradziada - odśnieżona nawierzchnia całkiem spoko © JPbike

Dawno nie widziałem takiej pięknej zimy (ok 1200 m.n.p.m, temp -2°C) © JPbike

Jedyny rowerzysta (ja) na stoku narciarskim - rzadki widok :) © JPbike

Dotąd dotarłem. Ten śnieg jest słabo ubity i dalszy spacer z rowerem nie ma sensu. W tle szczyt Pradziada © JPbike

Klimatyczne miasteczko - Karlova Studanka © JPbike

Jak się zdobywa wysokie szczyty to po tym zawsze jest długi zjazd :) © JPbike

No i po dotarciu do Konradowa zima zniknęła, temperatura skoczyła do 8°C © JPbike
Kategoria do 100 km, poza PL, w górach, wysokie szczyty
Sobota, 19 października 2019 • dodano: 21.10.2019 | Komentarze 7
Finał ogólnopolskiego cyklu organizowanego z rozmachem przez Macieja Grabka. Podobnie jak rok temu owe zawody odbyły się w Sobótce pod Ślężą.
Dojazd solo i spoko, na miejscu ładna jesienna pogoda z temperaturką pozwalającą na ściganie się będąc odzianym na krótko (15°C). Jeszcze nie przywykłem na dobre do godziny startu królewskiego dystansu (10) - w efekcie do sektora wpakowałem się bez żadnej rozgrzewki, w sumie nic straconego, w tym cyklu nie walczę o generalkę, a chcę tylko przejechać ową trasę najlepiej jak się da. Z teamowej paczki prócz mnie zjawili się Staszek (giga) i Wojtek (mega).
No i ponad 120 osobowa stawka giga ruszyła. Na początek niespełna 2 km asfaltowy podjazd i wpadamy w podgórski teren usiany dużą ilością kamienistej nawierzchni z dodatkiem liściastego dywanu, zresztą szutry, błotko, trawa i czarny piach też były. Brak rozgrzewki powoduje błyskawiczny wzrost mego tętna, już na 5 km osiągam maximum na wyścigu. Mimo tego początkowe km jedzie mi się dość dobrze, cały czas powoli i systematycznie przebijam się w stronę swojego miejsca w stawce. Przekonuję się również że trasa jest trochę zmieniona w porównaniu do zeszłorocznej. Na pierwszym i technicznym zjeździe (kamienie, kamienie, liście, ...) szybko uzyskuję jakąś przewagę i właśnie od tego momentu znalazłem się w swoim miejscu, które dowiozłem do mety z małą nadwyżką, ale po kolei.
Po wjechaniu na dwukrotnie pokonywaną ze 22 km pętlę po stokach Raduni to od razu mamy najdłuższy podjazd na ponad 500 m wysokość z najstromszą ścianą (max 21%) - podjechane spoko (poza jednym przyblokowaniem mnie) i coś tam zyskałem. Na szczycie podjazdu jest arcywidoczek na okoliczne górki, po czym następuje fajny singiel typu zjazd - po grzbiecie i znów zjazd - zaszalałem i jednego rywala załatwiłem. Po tym mamy trochę jazdy podjazdowo - zjazdowej (głównie leśnej), trochę szerokiego i szybkiego szuterka, ciężki podjazd i wpadamy na atrakcję MTB - przejazd po wyprofilowanym singielku (Suliwoods), frajda oczywiście była :). Napierając tędy cały czas trzymam się swojego miejsca w stawce.
Po tym następuje kręcenie po szerokim w stronę rozjazdu - a tam po skręceniu na 2 rundę giga doświadczam rzadkiego do tej pory zdarzenia - mieszamy się z dystansem mega, do tego zrobiło się dość tłoczno, bo to zapewne środek stawki średniego dystansu. No to zamiast klasycznej samotności długodystansowca będzie wielkie wyprzedzanie do samej mety i ... tak właśnie było. Ogólnie było tak - póki szeroko to non stop kogoś wyprzedzam, a na singielkach raz jest gorzej, raz lepiej, raz trzeba pocierpieć, raz się udaje, raz zaliczyłem niegroźną glebkę na ostrym zakręcie zjazdowym. No i to wszystko kosztowało mnie sporo sił że trafiały mi się chwile słabości - by złapać oddech i chęci do dalszej walki to chwilami kręciłem w tempie megowców, oczywiście niektórzy mnie wtedy wyprzedzali.
Po ponownym i fajnym pokonaniu Suliwoods wróciły we mnie chęci do mocnego parcia w stronę mety. Wjeżdżamy na 20 km pętlę poprowadzoną po stokach Ślęży zawierającą zarówno niezłe single jak i szybkie odcinki - tam stawka mega była już porozciągana i prawie każdy którego dogoniłem to próbował siadać mi na kole - pokazałem im jak się jeździ z pasją królewski dystans, czyli na każdym podjeździe uciekałem, a na zjeździe korzystałem ze swojej świetnej techniki MTB :). Po drodze załatwiłem dwóch rywali z giga, jak i stoczyłem walkę ze skurczami w nogach. Na koniec ostatni ciężki podjazd i zjazd po krętych wertepach, szuterek, asfalcik i jest meta. Udany giga wyścig na koniec sezonu 2019 zaliczony.
38/107 - open giga
11/46 - M4
Strata do zwycięzcy (Krzysztof Łukasik, z JBG2) - 1:04:48 godz., do M4 (Damian Bartoszek) - 46:08 min
Fotki by Kasia Rokosz, FotoMaraton.

Początkowe km trasy. Sprawnie przebijam się do przodu © JPbike

Pełne ujęcie w akcji :) © JPbike

Z cyklu "Pokaz mistrza MTB". Piękna ta jesień :) © JPbike
Kategoria Bike Maraton, dzień wyścigowy, maratony, w górach
Sobota, 31 sierpnia 2019 • dodano: 03.09.2019 | Komentarze 0
... w pilotowanej kolumnie do centrum Karpacza.
Kategoria do 50 km, w górach, w towarzystwie
Sobota, 31 sierpnia 2019 • dodano: 01.09.2019 | Komentarze 5
Kolejna edycja charytatywnego wyścigu „Rowerem na Śnieżkę“ organizowanego przez Rotary Club. Dla mnie to drugi z rzędu start w takiej wspinaczce pod hasłem „Pokonaj siebie, pomóż innym“.
Do Karpacza wpadłem na kilka dni - trochę górskiego kręcenia i spacerów zaliczyłem.
Rok temu pogodę w trakcie wyścigu mieliśmy niefajną rowerowo - deszcz, mgła i chłód, natomiast tym razem aura w Karkonoszach aż nadto dopisała - piękne słońce, ponad 25°C (w centrum Karpacza), do tego cała masa górskich super widoczków.
Po odbiorze pakietu startowego i zrobieniu parokilometrowej rozgrzewki czas ruszyć w pilotowanej kolumnie spod biura zawodów na główny deptak, ustawiłem się w 1/3 stawki, troszkę oczekiwania i punkt 11-ta odpalili prawie 300 osobowy peleton.
Na początek prawie 5 km asfaltowy podjazd główną ulicą, skręt w stronę Orlinka i miejsce zaburzenia grawitacji, krótki zjazd, ponownie podjazd i skręcamy na te sławne, w dużej mierze paskudne i nierówne bruki prowadzące na sam szczyt Śnieżki.
Jadąc tędy po asfalciku dość dobrze mi się podjeżdżało - cały czas powoli, acz systematycznie wyprzedzam rywali. Po wjechaniu na Wang i wpadnięciu na teren KPN dość szybko okazuje się że znalazłem się w swoim miejscu stawki, nie wiem tylko czy to grupa top 20, czy top 40. Jak zwykle te wspomniane bruki nie ułatwiały sprawy w sprawnej wspinaczce - prędkość mam raz mniejszą, raz większą, staram się wybierać odpowiedni tor jazdy. Tasuję się wtedy z paroma rywalami. Na Polanie (1067 m) orgi postawili mini bufet - wziąłem, wypiłem i wylałem na siebie butelkę wody, bo pełne słońce chwilami dawało mi w kość na tym podjeździe z nachyleniem rzadko spadającym poniżej 11% (max 19%). Wypada wspomnieć że cały czas mijamy masę turystów udających się pieszo na szczyt - ci kulturę mają na dobrym poziomie i większość nas dopinguje oklaskami. Po dotarciu do Strzechy Akademickiej (1258 m) przed nami niezła ściana do pokonania - dopiero tam użyłem „młynka“ (32/50), no i nie wiem jak to się stało że tuż przed zjazdem do Przełęczy pod Śnieżką (1394 m) przyspieszyłem i bez problemów wyprzedziłem dwóch rywali. Natomiast ów krótki zjazd do Domu Śląskiego dostarczył mi dużo miłych wrażeń - nie dlatego że szybko i sprawnie zjechałem, ale z racji ogromnej liczby turystów i ich oklasków, do tego sporo osób cykało mi fotki :)
No i został jeszcze do pokonania decydujący dwukilometrowy atak szczytowy. Przed rozpoczęciem tegoż ataku doszedłem kolejnego rywala - a ten widocznie nie zamierzał się łatwo poddać, zatem cisnęliśmy pod górę łeb w łeb i mając przy tym gorący doping z oklaskami od turystów :). Na jakieś 500m przed metą udaje mi się wyprzedzić rywala (z M50) i jeszcze urwać parę cennych sekund, po czym cisnę pod górę na tej paskudnej nawierzchni tak mocno na ile mój power w nogach pozwala i sprawnie wjeżdżam na końcową kreskę.
18/277 - open
7/106 - M40
Wynik oczywiście mnie miło zaskoczył, niezły ze mnie góral z Wielkopolski :)
Czas podjazdu - 1:13:15 godz - w porównaniu do zeszłego roku poprawiony o ponad 2 minuty
Strata do zwycięzcy (Łukasz Derheld) - 17:11 min, do M40 (Dawid Duława) - 9:05 min
Foto by Paulina Hekman.

Dla takich chwil warto trenować i dać z siebie sporo :) © JPbike
Na szczycie pełno turystów i rowerzystów, przyjemna temperatura, masa super widoków, pogadałem z kolegami, jedna pani bardzo chciała mieć ze mną fotkę :). Po czym zjechałem do Domu Śląskiego, gdzie był bufet i po jakimś czasie w pilotowanej kolumnie zjechaliśmy do Karpacza. To był super dzień z dużą ilością miłych wrażeń :)
Kategoria dzień wyścigowy, Uphill race, w górach, wysokie szczyty
Piątek, 30 sierpnia 2019 • dodano: 30.08.2019 | Komentarze 2
Dzień urlopu - skoczyłem do Karpacza, by 31.08 zdobyć na rowerze Śnieżkę :)
Nazajutrz w Karkonoszach piękna pogoda - czas zrobić górską rozgrzewkę bez technicznych fajerwerków. Padł pomysł na terenowo-asfaltowy podjazd przez Kowary na Przełęcz Okraj z dodatkiem atrakcji w postaci tunelu na nieczynnej linii kolejowej (Kowary - Kamienna Góra), oraz wjechaniem na górę Rudnik (skusiła mnie tablica z punktem widokowym). Powrót z Okraju terenowy - tym razem odpuściłem zjazd hardcorową Tabaczaną Ścieżką na rzecz szerokich trawiasto - kamienistych szuterków. Udana prawie trzygodzinna górska przejażdżka z widoczkami.

Karkonoski widoczek ze Śnieżką w tle © JPbike

Przejazd przez Kowary - miasto z potencjałem © JPbike

Udało mi się dotrzeć do starego torowiska © JPbike

Od dawna chciałem zobaczyć ów długi tunel - po wejściu do środka adrenalinka skoczyła © JPbike

Światełko w tunelu :) © JPbike

Widoczek znad torowiska. Szkoda że pociągi tędy nie kursują © JPbike

Chwilowa wizytacja w Rudawach Janowickich © JPbike

Góry, góry, góry :) © JPbike

Punkt widokowy na szczycie Rudnika (853 m) © JPbike

Kolejny raz na Okraju. Czas zjechać terenowo do Karpacza © JPbike