Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.
- przejechane: 177761.50 km
- w tym teren: 64454.10 km
- teren procentowo: 36.26 %
- v średnia: 22.68 km/h
- czas: 324d 18h 52m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m
Kategorie
-
Bike Maraton - 38
bikestatsowe zawody - 8
CX - 7
do 100 km - 1125
do 50 km - 1215
do/z pracy - 277
dron - 60
dzień wyścigowy - 249
Etapówki MTB - 31
Festive 500 - 47
Gogol MTB - 62
Kaczmarek Electric - 21
maratony - 178
MTB Marathon - 31
na orientację - 6
nocne - 287
podium, te szerokie też - 36
podsumowanie - 10
pomiar czasu - 66
ponad 100 km - 233
ponad 200 km - 28
ponad 300 km - 4
poza PL - 91
Solid MTB - 30
sprzęt - 45
szoska - 439
Uphill race - 8
w górach - 299
w roli kibica - 10
w towarzystwie - 389
wyprawy - 62
wysokie szczyty - 34
XC - 32
z przyczepką - 4
-
Moja stajnia
w użyciu
Orbea Oiz M20
Black Peak
Canyon Endurace
Scott Scale 740
Sztywna Biria
archiwum
Accent Peak 29
TREK 8500
Kross Action
pechowe accenty
Accent Tormenta 1 - skradziony
Accent Tormenta 2 - skradziony
Accent Tormenta 3 - skasowany
Archiwum
2023
2022
2021
2020
2019
2018
2017
2016
2015
2014
2013
2012
2011
2010
2009
2008
-
2024, Listopad - 6 - 13
2024, Październik - 9 - 21
2024, Wrzesień - 10 - 18
2024, Sierpień - 12 - 20
2024, Lipiec - 14 - 30
2024, Czerwiec - 18 - 40
2024, Maj - 10 - 24
2024, Kwiecień - 15 - 37
2024, Marzec - 12 - 29
2024, Luty - 9 - 27
2024, Styczeń - 9 - 25
2023, Grudzień - 12 - 34
2023, Listopad - 10 - 33
2023, Październik - 9 - 27
2023, Wrzesień - 11 - 28
2023, Sierpień - 8 - 16
2023, Lipiec - 16 - 43
2023, Czerwiec - 11 - 27
2023, Maj - 17 - 36
2023, Kwiecień - 12 - 45
2023, Marzec - 6 - 16
2023, Luty - 8 - 32
2023, Styczeń - 8 - 26
2022, Grudzień - 8 - 20
2022, Listopad - 8 - 25
2022, Październik - 9 - 31
2022, Wrzesień - 12 - 16
2022, Sierpień - 10 - 24
2022, Lipiec - 16 - 37
2022, Czerwiec - 12 - 26
2022, Maj - 16 - 32
2022, Kwiecień - 14 - 49
2022, Marzec - 9 - 30
2022, Luty - 8 - 18
2022, Styczeń - 10 - 27
2021, Grudzień - 10 - 25
2021, Listopad - 11 - 29
2021, Październik - 12 - 35
2021, Wrzesień - 15 - 30
2021, Sierpień - 16 - 24
2021, Lipiec - 20 - 34
2021, Czerwiec - 19 - 42
2021, Maj - 15 - 34
2021, Kwiecień - 15 - 30
2021, Marzec - 12 - 35
2021, Luty - 11 - 32
2021, Styczeń - 13 - 42
2020, Grudzień - 17 - 37
2020, Listopad - 13 - 51
2020, Październik - 14 - 40
2020, Wrzesień - 19 - 33
2020, Sierpień - 20 - 42
2020, Lipiec - 25 - 65
2020, Czerwiec - 21 - 77
2020, Maj - 21 - 75
2020, Kwiecień - 14 - 60
2020, Marzec - 7 - 21
2020, Luty - 15 - 34
2020, Styczeń - 13 - 46
2019, Grudzień - 20 - 76
2019, Listopad - 14 - 50
2019, Październik - 13 - 44
2019, Wrzesień - 24 - 46
2019, Sierpień - 23 - 25
2019, Lipiec - 23 - 31
2019, Czerwiec - 26 - 42
2019, Maj - 25 - 58
2019, Kwiecień - 24 - 75
2019, Marzec - 18 - 56
2019, Luty - 16 - 45
2019, Styczeń - 15 - 53
2018, Grudzień - 18 - 68
2018, Listopad - 10 - 36
2018, Październik - 20 - 42
2018, Wrzesień - 31 - 67
2018, Sierpień - 21 - 82
2018, Lipiec - 18 - 58
2018, Czerwiec - 14 - 55
2018, Maj - 19 - 55
2018, Kwiecień - 18 - 68
2018, Marzec - 14 - 55
2018, Luty - 10 - 52
2018, Styczeń - 10 - 52
2017, Grudzień - 10 - 42
2017, Listopad - 7 - 44
2017, Październik - 10 - 43
2017, Wrzesień - 17 - 46
2017, Sierpień - 19 - 43
2017, Lipiec - 19 - 83
2017, Czerwiec - 17 - 42
2017, Maj - 21 - 60
2017, Kwiecień - 19 - 47
2017, Marzec - 15 - 38
2017, Luty - 13 - 32
2017, Styczeń - 14 - 47
2016, Grudzień - 9 - 14
2016, Listopad - 9 - 24
2016, Październik - 14 - 19
2016, Wrzesień - 14 - 66
2016, Sierpień - 16 - 24
2016, Lipiec - 21 - 41
2016, Czerwiec - 15 - 26
2016, Maj - 24 - 77
2016, Kwiecień - 18 - 47
2016, Marzec - 18 - 42
2016, Luty - 13 - 26
2016, Styczeń - 14 - 39
2015, Grudzień - 14 - 72
2015, Listopad - 8 - 26
2015, Październik - 8 - 23
2015, Wrzesień - 12 - 27
2015, Sierpień - 18 - 31
2015, Lipiec - 16 - 59
2015, Czerwiec - 21 - 72
2015, Maj - 21 - 53
2015, Kwiecień - 20 - 88
2015, Marzec - 19 - 88
2015, Luty - 16 - 59
2015, Styczeń - 15 - 59
2014, Grudzień - 11 - 60
2014, Listopad - 19 - 34
2014, Październik - 12 - 22
2014, Wrzesień - 17 - 37
2014, Sierpień - 18 - 31
2014, Lipiec - 22 - 93
2014, Czerwiec - 18 - 73
2014, Maj - 16 - 76
2014, Kwiecień - 21 - 77
2014, Marzec - 20 - 73
2014, Luty - 16 - 80
2014, Styczeń - 7 - 31
2013, Grudzień - 18 - 87
2013, Listopad - 13 - 78
2013, Październik - 15 - 60
2013, Wrzesień - 16 - 65
2013, Sierpień - 15 - 76
2013, Lipiec - 26 - 161
2013, Czerwiec - 21 - 121
2013, Maj - 20 - 102
2013, Kwiecień - 20 - 116
2013, Marzec - 18 - 117
2013, Luty - 15 - 125
2013, Styczeń - 12 - 92
2012, Grudzień - 20 - 106
2012, Listopad - 10 - 82
2012, Październik - 13 - 46
2012, Wrzesień - 17 - 94
2012, Sierpień - 16 - 99
2012, Lipiec - 23 - 113
2012, Czerwiec - 17 - 97
2012, Maj - 18 - 61
2012, Kwiecień - 20 - 132
2012, Marzec - 20 - 130
2012, Luty - 9 - 57
2012, Styczeń - 10 - 55
2011, Grudzień - 11 - 84
2011, Listopad - 12 - 96
2011, Październik - 20 - 127
2011, Wrzesień - 17 - 170
2011, Sierpień - 23 - 109
2011, Lipiec - 11 - 116
2011, Czerwiec - 3 - 154
2011, Maj - 24 - 186
2011, Kwiecień - 15 - 255
2011, Marzec - 24 - 213
2011, Luty - 26 - 187
2011, Styczeń - 18 - 199
2010, Grudzień - 19 - 173
2010, Listopad - 13 - 106
2010, Październik - 14 - 118
2010, Wrzesień - 15 - 192
2010, Sierpień - 25 - 209
2010, Lipiec - 27 - 126
2010, Czerwiec - 28 - 191
2010, Maj - 20 - 255
2010, Kwiecień - 24 - 220
2010, Marzec - 18 - 196
2010, Luty - 9 - 138
2010, Styczeń - 11 - 134
2009, Grudzień - 12 - 142
2009, Listopad - 11 - 128
2009, Październik - 8 - 93
2009, Wrzesień - 24 - 158
2009, Sierpień - 22 - 118
2009, Lipiec - 19 - 143
2009, Czerwiec - 20 - 94
2009, Maj - 19 - 170
2009, Kwiecień - 25 - 178
2009, Marzec - 14 - 137
2009, Luty - 7 - 50
2009, Styczeń - 11 - 96
2008, Grudzień - 11 - 131
2008, Listopad - 13 - 56
2008, Październik - 17 - 64
2008, Wrzesień - 17 - 62
2008, Sierpień - 21 - 78
2008, Lipiec - 18 - 39
2008, Czerwiec - 24 - 74
2008, Maj - 15 - 23
2008, Kwiecień - 7 - 40
2008, Marzec - 6 - 14
Wpisy archiwalne w miesiącu
Lipiec, 2019
Dystans całkowity: | 1331.74 km (w terenie 507.00 km; 38.07%) |
Czas w ruchu: | 58:50 |
Średnia prędkość: | 22.64 km/h |
Maksymalna prędkość: | 75.31 km/h |
Suma podjazdów: | 15235 m |
Maks. tętno maksymalne: | 172 (97 %) |
Maks. tętno średnie: | 155 (88 %) |
Liczba aktywności: | 23 |
Średnio na aktywność: | 57.90 km i 2h 33m |
Więcej statystyk |
Środa, 31 lipca 2019 • dodano: 12.08.2019 | Komentarze 3
Bardo - Głuszyca
Trzeci dzień etapówki to dość wczesna pobudka, śniadanie i o 8 rano trzeba być gotowym do startu - z racji że ów etap rozpoczyna się w Bardzie to organizator zorganizował autokarowy transport ze Stronia Śląskiego na miejsce startu - podróż trwała godzinkę, odbiór roweru i sporo czasu mamy do startu, więc można powylegiwać się w pięknej pogodzie na przyszkolnym trawniku :)
Trasa z Barda do Głuszycy jest mi dobrze znana z mego poprzedniego Challenge (3 lata temu). Zatem rozgrzewka, zamieniam kilka zdań z Ritą Malinkiewicz (też jest z drużyny Unit) i czas ustawić się w sektorze, tym razem startowałem z połowy stawki.
Po ruszeniu najpierw przejazd przez centrum Barda i rozpoczyna się dość szybka jazda po asfalcie i lekko pod górę. Jedzie mi się dobrze, cały czas stopniowo przebijam się do przodu, by po skręcie w podjazdowy teren znaleźć swoje miejsce w stawce. Następuje dość szybkie pomykanie po leśnym i płaskim dukcie w stronę Srebrnej Góry, mijamy pierwszy bufet i czas podjechać w stronę atrakcji MTB - przejazd trasami enduro wokół Twierdzy Srebrnogórskiej. Ależ to była emocjonująca jazda zjazdowym odcinkiem C-line (w trakcie majówki z Dawidem też tędy pomykaliśmy), wiele fragmentów wymagało dobrej techniki i szybkiej reakcji. Po tym zafundowali nam super podjazd trasą E - utwardzony singiel, pełno zawijasów i zakrętasów. Wspinając się tędy cały czas trzymam się swojego miejsca w stawce, od czasu do czasu są malutkie tasowania.
Po ponownym wjechaniu na czerwony i znany mi szlak poprowadzony po grzbietach gór to właściwie jadę swoje i kontroluję sytuację, bo wiem że ten długi odcinek typu góra-dół-góra-dół potrafi nieźle dać w kość, jak i technika zjazdowa też jest przydatna. Zaczęło się stopniowe wyprzedzanie ostatnich zawodników z krótszego dystansu, jak i mnie ze 3-5 osób wyprzedziło. Jedna i dość długa ściana z koleiną nie do podjechania też była - zbiorowe butowanie zaliczone. Super widoki też oczywiście były. Po dotarciu do bufetu na Przełęczy Jugowskiej tankuję bidon i czas na wspinaczkę w stronę Wielkiej Sowy, początkowo jest spoko z nawierzchnią, by po wjechaniu na żółty szlak zmierzyć się z najgorszym podłożem - same luźne kamienie, albo tuż obok pełno korzonków, oj było ciężko się skupiać na odpowiednim torze jazdy. No i szczyt zdobyty. Następuje hardcorowy zjazd żółtym (również obcykany podczas majówki). Po sprawnym zjechaniu czas na ostatni podjazd - w rejonie Masywu Włodarza, początkowo dość stromo, następnie łagodniej, po tym już tylko głównie szutrowy i szeroki zjazd wprost na metę w Głuszycy.
38/130 - open solo
9/35 - M3
Foto by BikeLIFE.
Na trasie Enduro Srebrna Góra - w 100% PURE MTB :) © JPbike
KLIK do 4 etapu.
Kategoria dzień wyścigowy, Etapówki MTB, w górach
Wtorek, 30 lipca 2019 • dodano: 12.08.2019 | Komentarze 3
Stronie Śląskie - Stronie Śląskie
Po pobudce i śniadaniu czas ruszać na najdłuższy etap. Start mamy o 10. No to rozgrzewka i wskok to tyłów sektora dla wszystkich - jest wesoło bo obok mnie sami znajomi :)
Na krótko przed ruszeniem zaczęło padać. No to start, w deszczu oczywiście - mi to nie przeszkadza, bo trudne warunki to ja lubię. Na początek ponad 9 km podjazd asfaltowo - szutrowy na Czernicę (1083 m) - jadąc tamtędy, cały czas stopniowo przebijam się do przodu, czyli jest dobrze. Przestało padać i powoli się wypogadza. Końcówka na szczyt to strome podejście i techniczny zjazd żółtym - sprawnie zjechany, ale zbyt wolno bo byłem blokowany. Po tym następuje szybki szuter, od tego momentu znajduję swoje miejsce w stawce i czas na ciężkie wyzwanie - przejazd potwornie wyboistym zielonym szlakiem granicznym - wąski singielek, przeważnie podjazdowy, miliony kamieni i korzeni nie ułatwiały sprawy w szybkim przejeżdżaniu tędy, a szczególnie na hardtailu, że aż rozmarzyłem się o fullu :). Owe straszne nierówności często wybijały mnie z rytmu, zaliczam kilka potknięć i spadam kilka miejsc w dół. Było tam jedno solidne podejście - wszyscy butują, ku mojemu zaskoczeniu jedynie kolega z drużyny Unit - Bartek Mikler daje radę to podjechać (prawie do końca), później z Bartkiem, który w tej etapówce startuje w parze miałem okazję jeszcze parę razy się tasować.
Po chwilowym postoju przy bufecie na granicznej Przełęczy Lądeckiej czas pokonać doskonale znany mi ciężki podjazd na Górę Borówkową (903 m) i stamtąd techniczny zjazd czerwonym - ilość kamieni, a szczególnie pokaźnych korzeni tak mną wytrzęsła że ręce i plecy zaczęły boleć - chyba jednak kupię tego fulla, najlepiej z regulowaną sztycą (jeden starszy ode mnie gość takiego miał i dosłownie szybko mnie porobił, właśnie na tym zjeździe) :)
Po zjechaniu czas na nową atrakcję - utwardzony i kręty singielek zwany „Pętla Orłowiec“ - ale frajda była w trakcie szybkiego mknięcia tędy :) Po tym znany z maratonów w Złotym Stoku szeroki, szutrowy podjazd i zjazd do Lutyni, ciężki podjazd po trawie ponownie na Przełęcz Lądecką, bufet, kawałek asfalcika zjazdowego i kolejna wspinaczka po łące i zjazd leśnym duktem z poopadowymi koleinami. Kręcąc tamtędy cały czas utrzymuję się w swoim miejscu, aż tak dobrze nie jest, bo czuję że zostało mi jakieś 50% mocy w nogach do wykorzystania.
Po pokonaniu 50 km jeszcze jeden długi podjazd z dwoma stromymi podejściami i też dwoma zjeżdżalnymi w połowie ściankami usianymi kamieniami z atrakcją w postaci ruin zamku Karpień. Na ostatniej ściance zjazdowej potykam się, zaliczam glebę z przekręceniem kierownicy o 180 stopni, przy tym zauważam że urwał się czujnik prędkości i zaginął w chaszczach, to nic - moja Sigma przełączyła się w tryb pomiaru prędkości GPS, a czujnik się kupi nowy.
W końcu mamy szybki zjazdowy odcinek w stronę Stronia Śląskiego, skręt na polankowy i ostatni podjazd - tam wyprzedzam jednego, jak i ostatnich zawodników z krótszego dystansu, oraz mnie załatwia trzyosobowa grupka - czyli sporo sił już zużyłem, ale bez przesady. Na koniec już tylko zjazd ulicą wprost na metę. Udany i ciężki ten etap był.
49/132 - open solo
9/35 - M3
Foto by BikeLIFE.
Na Pętli Orłowiec. Takie super odcinki powodują że miłość do MTB jeszcze bardziej się pogłębia :) © JPbike
Pod wieczór następuje profesjonalny transport rowerów na start kolejnego etapu - do Barda © JPbike
KLIK do 3 etapu.
Kategoria dzień wyścigowy, Etapówki MTB, w górach
Poniedziałek, 29 lipca 2019 • dodano: 12.08.2019 | Komentarze 0
Taka etapówka MTB podczas której miejsca startów i mety są w różnych miejscach to niemałe wyzwanie logistyczne, szczególnie jak większość spraw załatwia się samemu. Bezpośrednio po mecie 1 etapu przebrałem się i furą dotarłem do miasta ze znaną Twierdzą, nawet nie było najmniejszego problemu by bezpłatnie zaparkować auto w samym centrum, po czym oczywiście wróciłem góralem do Stronia Śląskiego. Z małych "atrakcji" - dopadł mnie krótkotrwały deszcz.
Kategoria do 50 km
Poniedziałek, 29 lipca 2019 • dodano: 12.08.2019 | Komentarze 3
Stronie Śląskie - Stronie Śląskie
Się zaczęło moje wyzwanie sezonu - 5 dniowa etapówka Sudety MTB Challenge, corocznie organizowana przez znawcę prawdziwego Pure MTB - mego rówieśnika Grzegorza Golonko.
Pierwotnie planowałem wystartować podobnie jak 3 lata temu w parze z Drogbasem - kompan jednak zrezygnował i pozostało mi przepisanie się na kategorię solo. Do bazy zawodów w Stroniu Śląskim dotarłem dzień przed startem, do tego wprost ze spontanicznego pobytu u stóp Tatr. Powitania ze znajomymi, pakiet startowy odebrany i ... zamiast zostać udałem się na jedną noc do przyjaciół, do Konradowa (80 km) - cóż, trzeba na maxa wykorzystać urlop i już :)
Nazajutrz, jadąc autem na miejsce startu, dopadła mnie niezła ulewa - będzie ciekawie, jak na znane powiedzenie z czasów cyklu MTB Marathon - „golonokowa pogoda“ :)
No to rozbiłem swoją bazę w szkole, okazało się że w sali nocuje również dawno nie widziany kolega z byłego wspólnego teamu - Maciej R. ale fajnie znów spotkać znajomych ze wspólną pasją. Dowiaduję się również że przez ulewną aurę start opóźnili o godzinę, do tego 63 km trasę skrócili do 48 km.
Gdy czas na rozgrzewkę to ładnie się wypogodziło i tak już zostało do końca 1 etapu. Spotkałem kolejnych kumpli, bez spiny ustawiłem się na końcu stawki i punkt 11-ta czas wystartować.
Na początek doskonale znany mi podjazd w stronę Siennej, skręt na długi i porządny podjazd po trochę podmytej nawierzchni z koleinami - w takim tłoku jest ciężko przebijać się do przodu, podjeżdżając tędy - połowa młynkuje, połowa butuje - trochę to trwa, by w wyższych partiach z niemałą ilością błota zluzować stawkę i nareszcie można jechać swoje, czyli tak jak lubię. Na krótkim i trawiastym zjeździe w stronę Przełęczy Puchaczówka, jadąc tuż za Pawłem. coś nawaliło mi w tylnej oponie, powietrze szybko zaczyna schodzić, znowu coś nie tak z uszczelnieniem mleczkiem. Staję, szybko dopompowuję, ruszam i znowu miękki mam tył. Trudno, na 7 km trasy, na przełęczy biorę się do założenia dętki, mam trochę szczęścia, bo od razu podszedła do mnie Niemka (kibic), ze swojego dostawczaka wyciąga sporych rozmiarów walizkę z częściami i narzędziami (!), do tego użycza mi profesjonalnej pompki - dzięki temu pit stop przebiega sprawnie, ale i tak (na mecie) okazuje się że przez defekt w sumie straciłem 12 minut i jeszcze go tego minęło mnie mnóstwo wiary że praktycznie spadam niemal na sam koniec stawki. W sumie nie przejmuję się tym, bo to dopiero początek etapówki i przede mną długa droga do mety i sporo może się wydarzyć.
Po ruszeniu, na kolejny podjazd w stronę przekaźnika na Czarną Górę dość szybko łapię swój rytm i równie szybko zaczynam wyprzedzać kolejnych, w tym mijam i witam kolejnych fajnych znajomych :). W wysokich partiach pojawiają się same arcywidokowe odcinki. I tak dokręcamy do Hali pod Śnieżnikiem, po czym następuje skręt na nieznany mi odcinek, jak się okazało, to był najbardziej techniczny odcinek dnia - wąska ścieżka po zboczu Śnieżnika, pełno sporych kamieni i korzeni, w tym jedna stroma ścianka zjazdowa (przyblokowali mnie). Po tym odcinku Pure MTB mamy długi, szeroki zjazd do Kletna (bufet) i podjazd w stronę nowo powstałego singla „Pętla Rudka“ - jadąc tędy nadal kogoś doganiam i wyprzedzam, czyli z moją formą jest dobrze :) Po wjechaniu na wspomniany i kręty singiel najpierw podjazdowy po czym zjazdowy następuje przednia zabawa - frajda jest, cisnę tędy ile fabryka daje :) Co ciekawe, po drodze mijałem kilka osób co złapali kapcia - faktycznie, ów wyprofilowany singiel posiada małe hopki, które szczególnie na szybkich zjazdach potrafią nieźle wybić w powietrze i twardo wylądować... Po takiej przedniej zabawie to już tylko bardzo szybki asfaltowo - szutrowo - asfaltowy zjazd wprost na metę. Mimo defektu etap zaliczam do udanych.
69/139 - open solo
19/39 - M3
Foto by BikeLIFE.
Na super singlach tak właśnie wyglądało moje odrabianie strat :) © JPbike
KLIK do 2 etapu.
Kategoria dzień wyścigowy, Etapówki MTB, w górach
Piątek, 26 lipca 2019 • dodano: 06.08.2019 | Komentarze 6
Pomysł pokonania szosowej trasy wokół Tatr zrodził się w trakcie całodniowego wypadu z Drogbasem jesienią 2012 na słowacką Kralovą Holę. No to poczytałem trochę o tej trasie, przejrzałem tracki gps i pozostało jedynie znaleźć na to czas. Tak się złożyło że w tym tygodniu miałem urlop i po zagadaniu się z Anią i Jarkiem wyruszyłem spontanicznie na kilkudniowy pobyt w okolice Tatr.
Moi towarzysze również zabrali swoje szosówki, ponoć też od dawna byli chętni na takie długodystansowe szosowe wyzwanie wokół tatrzańskich szczytów. No to po śniadaniu ruszyliśmy po 8 rano spod Murzasichla. Pierwsze km nie były łatwe - a to podjazd, a to spory ruch zmotoryzowanych turystów udających się wiadomo gdzie. Po wjechaniu do Słowacji kręciło się trochę lepiej, ale i tak z racji szczytu sezonu trafił się nam niemały ruch aut, no i roboty drogowe też były - trzeba było się skupiać na jeździe. Po pierwszej dłuższej przerwie zrobiło się dość gorąco i to mimo sporej wysokości. Dalsze km przebiegły spoczko - a to widoczki, a to podjazdy i zjazdy ze znośnym nachyleniem, ruch raz mniejszy, raz większy. No i niestety trafił się nam incydent ze słowackim kierowcą - jeden taki nie wiedzieć czemu nagle się zatrzymał tuż przed nami, widocznie przeszkadzała mu nasza jazda obok siebie mimo że miał cały wolny lewy pas. Natomiast południowo-zachodni odcinek szosy biegnie przez cywilizowane rejony, co za tym idzie mniej przyjemny. Po jakimś czasie pojawiły się wątpliwości czy zdołamy pokonać całą trasę za widna - nawigacja w moim liczniku pokazywała coraz późniejszą godzinę dotarcia do miejsca startu. W końcu ja, jako główny sprawca wycieczki, na 130 km decyduję się na odłączenie od ekipy, by nie zamęczać ich dalej i udam się po auto. I tak dalej te pozostałe ponad 70 km pokonałem sam - łatwo nie było, bo kolejne podjazdy czekały. Pod noclegownie zajechałem tuż przed 21-tą, szybki wskok do auta i po 22-tej zgarnąłem w słowackiej mieścinie Anię, Jarka i ich szosówki i tak już spoko wróciliśmy do Murzasichla. Mimo wszystko wypad wokół Tatr w moim wykonaniu uważam za udany - zapewne powtórzę, ale w mniej turystycznym terminie.
Odcinek do granicznej Łysej Polany - wiadomo skąd ten korek © JPbike
To już po słowackiej stronie. Ładnie tam :) © JPbike
Tylko pomykać wśród tatrzańskich szczytów © JPbike
Przerwa w Tatrzańskiej Łomnicy © JPbike
Moi towarzysze na trasie © JPbike
Panoramka na Niżne Tatry z Kralovą Holą w tle © JPbike
Kolejne kilometry, kolejne widoczki © JPbike
Fajna szopa, w sam raz na kanapkę :) © JPbike
W trakcie długiego zjazdu © JPbike
Południowo-zachodni odcinek trasy jest mniej ciekawy, ale ja nie narzekam :) © JPbike
Zachodni kraniec trasy - zaraz będzie długi podjazd © JPbike
Zabrakło mi picia, więc... :) © JPbike
Dotarłem do granicy, ale do noclegowni jeszcze mam daleko... © JPbike
Kategoria ponad 200 km, szoska, w górach, w towarzystwie, poza PL
Środa, 24 lipca 2019 • dodano: 24.07.2019 | Komentarze 0
... do rodziców na obiad, odpoczynek i powrót do chaty.
Wtorek, 23 lipca 2019 • dodano: 23.07.2019 | Komentarze 0
Start o 18:04 (22°C). "Zapętlona" południowa pętla.
Poniedziałek, 22 lipca 2019 • dodano: 22.07.2019 | Komentarze 2
Start o 12:13 (26°C). Pełny spontan przez Poznań, zresztą ja bardzo rzadko się zapuszczam rowerem do ścisłego centrum, a co dopiero szosówką... :)
Nad Maltą rzeźbią z piasku - rzadki dla mnie widok w Poznaniu © JPbike
Poniedziałkowy lipiec nad Maltą - ciepło, ale pochmurno © JPbike
Miejski lans :) © JPbike
Na Starym Rynku mnóstwo wiary, sezon letni w pełni © JPbike
Niedziela, 21 lipca 2019 • dodano: 21.07.2019 | Komentarze 3
Start o 11:44 (24°C). Mix szlakowy w WPN + na obiad na działke.
Wyzwanie sezonu - etapówka Sudety MTB Challenge tuż, tuż, więc trochę przewyższeń i techniki trzeba było zrobić, m in. 2x wjeżdżałem na Osową Górę. Szło mi spoczko. Poza nadwarciańskim (piach) terenowe warunki w WPN bardzo fajne. Natomiast głównie polny przelot na działke nie należał już do przyjemnych (mało MTBowania i pod wiatr). Powrót do domu najkrótszym wariantem z zaliczeniem górki w Lasku Marcelińskim.
Kategoria do 100 km
Sobota, 20 lipca 2019 • dodano: 20.07.2019 | Komentarze 0
Start o 12:36 (27°C). Standardowa pętla przez WPN.
- time 45:55 min, avs 32.65 km/h, hr avg 138 bpm, hr max 156 bpm
Kategoria do 50 km, pomiar czasu, szoska