Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.
- przejechane: 177761.50 km
- w tym teren: 64454.10 km
- teren procentowo: 36.26 %
- v średnia: 22.68 km/h
- czas: 324d 18h 52m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m
Kategorie
-
Bike Maraton - 38
bikestatsowe zawody - 8
CX - 7
do 100 km - 1125
do 50 km - 1215
do/z pracy - 277
dron - 60
dzień wyścigowy - 249
Etapówki MTB - 31
Festive 500 - 47
Gogol MTB - 62
Kaczmarek Electric - 21
maratony - 178
MTB Marathon - 31
na orientację - 6
nocne - 287
podium, te szerokie też - 36
podsumowanie - 10
pomiar czasu - 66
ponad 100 km - 233
ponad 200 km - 28
ponad 300 km - 4
poza PL - 91
Solid MTB - 30
sprzęt - 45
szoska - 439
Uphill race - 8
w górach - 299
w roli kibica - 10
w towarzystwie - 389
wyprawy - 62
wysokie szczyty - 34
XC - 32
z przyczepką - 4
-
Moja stajnia
w użyciu
Orbea Oiz M20
Black Peak
Canyon Endurace
Scott Scale 740
Sztywna Biria
archiwum
Accent Peak 29
TREK 8500
Kross Action
pechowe accenty
Accent Tormenta 1 - skradziony
Accent Tormenta 2 - skradziony
Accent Tormenta 3 - skasowany
Archiwum
2023
2022
2021
2020
2019
2018
2017
2016
2015
2014
2013
2012
2011
2010
2009
2008
-
2024, Listopad - 6 - 13
2024, Październik - 9 - 21
2024, Wrzesień - 10 - 18
2024, Sierpień - 12 - 20
2024, Lipiec - 14 - 30
2024, Czerwiec - 18 - 40
2024, Maj - 10 - 24
2024, Kwiecień - 15 - 37
2024, Marzec - 12 - 29
2024, Luty - 9 - 27
2024, Styczeń - 9 - 25
2023, Grudzień - 12 - 34
2023, Listopad - 10 - 33
2023, Październik - 9 - 27
2023, Wrzesień - 11 - 28
2023, Sierpień - 8 - 16
2023, Lipiec - 16 - 43
2023, Czerwiec - 11 - 27
2023, Maj - 17 - 36
2023, Kwiecień - 12 - 45
2023, Marzec - 6 - 16
2023, Luty - 8 - 32
2023, Styczeń - 8 - 26
2022, Grudzień - 8 - 20
2022, Listopad - 8 - 25
2022, Październik - 9 - 31
2022, Wrzesień - 12 - 16
2022, Sierpień - 10 - 24
2022, Lipiec - 16 - 37
2022, Czerwiec - 12 - 26
2022, Maj - 16 - 32
2022, Kwiecień - 14 - 49
2022, Marzec - 9 - 30
2022, Luty - 8 - 18
2022, Styczeń - 10 - 27
2021, Grudzień - 10 - 25
2021, Listopad - 11 - 29
2021, Październik - 12 - 35
2021, Wrzesień - 15 - 30
2021, Sierpień - 16 - 24
2021, Lipiec - 20 - 34
2021, Czerwiec - 19 - 42
2021, Maj - 15 - 34
2021, Kwiecień - 15 - 30
2021, Marzec - 12 - 35
2021, Luty - 11 - 32
2021, Styczeń - 13 - 42
2020, Grudzień - 17 - 37
2020, Listopad - 13 - 51
2020, Październik - 14 - 40
2020, Wrzesień - 19 - 33
2020, Sierpień - 20 - 42
2020, Lipiec - 25 - 65
2020, Czerwiec - 21 - 77
2020, Maj - 21 - 75
2020, Kwiecień - 14 - 60
2020, Marzec - 7 - 21
2020, Luty - 15 - 34
2020, Styczeń - 13 - 46
2019, Grudzień - 20 - 76
2019, Listopad - 14 - 50
2019, Październik - 13 - 44
2019, Wrzesień - 24 - 46
2019, Sierpień - 23 - 25
2019, Lipiec - 23 - 31
2019, Czerwiec - 26 - 42
2019, Maj - 25 - 58
2019, Kwiecień - 24 - 75
2019, Marzec - 18 - 56
2019, Luty - 16 - 45
2019, Styczeń - 15 - 53
2018, Grudzień - 18 - 68
2018, Listopad - 10 - 36
2018, Październik - 20 - 42
2018, Wrzesień - 31 - 67
2018, Sierpień - 21 - 82
2018, Lipiec - 18 - 58
2018, Czerwiec - 14 - 55
2018, Maj - 19 - 55
2018, Kwiecień - 18 - 68
2018, Marzec - 14 - 55
2018, Luty - 10 - 52
2018, Styczeń - 10 - 52
2017, Grudzień - 10 - 42
2017, Listopad - 7 - 44
2017, Październik - 10 - 43
2017, Wrzesień - 17 - 46
2017, Sierpień - 19 - 43
2017, Lipiec - 19 - 83
2017, Czerwiec - 17 - 42
2017, Maj - 21 - 60
2017, Kwiecień - 19 - 47
2017, Marzec - 15 - 38
2017, Luty - 13 - 32
2017, Styczeń - 14 - 47
2016, Grudzień - 9 - 14
2016, Listopad - 9 - 24
2016, Październik - 14 - 19
2016, Wrzesień - 14 - 66
2016, Sierpień - 16 - 24
2016, Lipiec - 21 - 41
2016, Czerwiec - 15 - 26
2016, Maj - 24 - 77
2016, Kwiecień - 18 - 47
2016, Marzec - 18 - 42
2016, Luty - 13 - 26
2016, Styczeń - 14 - 39
2015, Grudzień - 14 - 72
2015, Listopad - 8 - 26
2015, Październik - 8 - 23
2015, Wrzesień - 12 - 27
2015, Sierpień - 18 - 31
2015, Lipiec - 16 - 59
2015, Czerwiec - 21 - 72
2015, Maj - 21 - 53
2015, Kwiecień - 20 - 88
2015, Marzec - 19 - 88
2015, Luty - 16 - 59
2015, Styczeń - 15 - 59
2014, Grudzień - 11 - 60
2014, Listopad - 19 - 34
2014, Październik - 12 - 22
2014, Wrzesień - 17 - 37
2014, Sierpień - 18 - 31
2014, Lipiec - 22 - 93
2014, Czerwiec - 18 - 73
2014, Maj - 16 - 76
2014, Kwiecień - 21 - 77
2014, Marzec - 20 - 73
2014, Luty - 16 - 80
2014, Styczeń - 7 - 31
2013, Grudzień - 18 - 87
2013, Listopad - 13 - 78
2013, Październik - 15 - 60
2013, Wrzesień - 16 - 65
2013, Sierpień - 15 - 76
2013, Lipiec - 26 - 161
2013, Czerwiec - 21 - 121
2013, Maj - 20 - 102
2013, Kwiecień - 20 - 116
2013, Marzec - 18 - 117
2013, Luty - 15 - 125
2013, Styczeń - 12 - 92
2012, Grudzień - 20 - 106
2012, Listopad - 10 - 82
2012, Październik - 13 - 46
2012, Wrzesień - 17 - 94
2012, Sierpień - 16 - 99
2012, Lipiec - 23 - 113
2012, Czerwiec - 17 - 97
2012, Maj - 18 - 61
2012, Kwiecień - 20 - 132
2012, Marzec - 20 - 130
2012, Luty - 9 - 57
2012, Styczeń - 10 - 55
2011, Grudzień - 11 - 84
2011, Listopad - 12 - 96
2011, Październik - 20 - 127
2011, Wrzesień - 17 - 170
2011, Sierpień - 23 - 109
2011, Lipiec - 11 - 116
2011, Czerwiec - 3 - 154
2011, Maj - 24 - 186
2011, Kwiecień - 15 - 255
2011, Marzec - 24 - 213
2011, Luty - 26 - 187
2011, Styczeń - 18 - 199
2010, Grudzień - 19 - 173
2010, Listopad - 13 - 106
2010, Październik - 14 - 118
2010, Wrzesień - 15 - 192
2010, Sierpień - 25 - 209
2010, Lipiec - 27 - 126
2010, Czerwiec - 28 - 191
2010, Maj - 20 - 255
2010, Kwiecień - 24 - 220
2010, Marzec - 18 - 196
2010, Luty - 9 - 138
2010, Styczeń - 11 - 134
2009, Grudzień - 12 - 142
2009, Listopad - 11 - 128
2009, Październik - 8 - 93
2009, Wrzesień - 24 - 158
2009, Sierpień - 22 - 118
2009, Lipiec - 19 - 143
2009, Czerwiec - 20 - 94
2009, Maj - 19 - 170
2009, Kwiecień - 25 - 178
2009, Marzec - 14 - 137
2009, Luty - 7 - 50
2009, Styczeń - 11 - 96
2008, Grudzień - 11 - 131
2008, Listopad - 13 - 56
2008, Październik - 17 - 64
2008, Wrzesień - 17 - 62
2008, Sierpień - 21 - 78
2008, Lipiec - 18 - 39
2008, Czerwiec - 24 - 74
2008, Maj - 15 - 23
2008, Kwiecień - 7 - 40
2008, Marzec - 6 - 14
Sobota, 17 października 2020 • dodano: 17.10.2020 | Komentarze 6
Tegoż dnia miał być finał Bike Maratonu w Miękini - odwołali z wiadomego powodu.
Wczorajszego dnia organizator podał info odnośnie klasyfikacji generalnej - niespodziewanie zająłem 2 miejsce (!) w M4, wszystko dlatego że do końcowego wyniku liczy się 6 najlepszych startów z 8 rozegranych (miało być 9). Po komentarzach na FB widzę że nie wszyscy są zadowoleni. Cóż, nie mój problem, jedno jest pewne - to był szalony sezon, tyle wyścigów rozgrywanych co tydzień - ważne że w ogóle się odbył i już. Na dekorację generalki przyjdzie mi poczekać do wiosny, na inaugurację w ... Miękini.
Zatem weekend wolny - można nareszcie skoczyć na swój rewir MTB - do WPN.
Start o 10:50, chłodek na poziomie 7°C. To co pokręciłem - TO MOJE :)
Nad Wartą w Puszczykowie zawsze pięknie © JPbike
Jesiennie nad Kociołkiem © JPbike
Wąwóz podjazdowy. Jeszcze zielony © JPbike
Dynamiczne ujęcie na sinusoidach © JPbike
Pure MTB na pętli XC © JPbike
Nad Jaroslawieckim sporo szkód po wichurach © JPbike
Kategoria do 100 km
Poniedziałek, 12 października 2020 • dodano: 17.10.2020 | Komentarze 2
Start o 17:37 (8°C). Spontaniczne zachodnie rewiry asfalcikowe.
Chłodno, chwilkę pokropiło, dłonie mi zmarzły (ja w krótkich rękawiczkach).
Nówka rowerówka (Lusówko - Sierosław), w dodatku oświetlona © JPbike
Niedziela, 11 października 2020 • dodano: 13.10.2020 | Komentarze 6
Po lipcowym XC w Chodzieży zagadałem się ze znaną w światku MTB Darią Kasztaryndą i gdy tylko dowiedziałem się że to ona będzie układać trasę na październikowy maraton u Kaczmarka - od razu się skusiłem i cierpliwie czekałem na dzień startu, który przypadł na dzień po ciężkim grabkowym giga maratonie w Sobótce.
Dojazd do Chodzieży solo. Po zaparkowaniu auta w lesie najlepsze co mnie spotkało - zapach lasu ze świeżym jesiennym powietrzem i piękna słoneczna pogoda z miłym chłodkiem - chce się ścigać (czyt. jeździć na rowerze) :)
Rozgrzewka krótka, spotykam trochę znanych mi twarzy i wskok do zapełnionego już sektora mega (dystansu giga nie było). No i start, ja oczywiście z tyłów stawki. Początkowe km są bardzo szybkie. Ci ludzie z mega to chyba jakieś charty - mimo że to tyły to wszyscy ostro cisną i ciężko idzie mi przebijanie się do przodu w stronę swojego miejsca w stawce. Dopiero po ujechaniu paru km i wjechaniu na niedługi asfaltowy podjazd uruchamiam pełnię swoich możliwości - ów podjazd pokonuję w połowie na stojąco i na twardym przełożeniu - wszystko po to by udanie odjechać goniącej mnie grupce. Trasa oczywiście miło zaskakuje - non stop fajnie poprowadzone odcinki góra - dół. Z szacunkiem wyprzedzam autorkę trasy (startowała w Elicie, zajmując 4 miejsce) - udaje mi się powiedzieć do niej: „dobra robota z trasą“, kciuk i jazda dalej.
Dochodzę dużą grupę i przez jakiś czas pomykamy wspólnie póki jest półpłasko, a gdy tylko pojawia się ciężki podjazd to od razu robię swoje, czyli przebijam się do przodu i uciekam rywalom. Najwyższy szczyt - 192 metrowy Gontyniec w sumie pokonujemy na mega aż osiem razy (po cztery na rundzie z różnych stron). Największe emocje MTB przeżywam na krętej i wyprofilowanej trasie zjazdowej z owego szczytu, w dodatku z niezłymi hopami - na paru z nich skorzystałem z przyjemności polatania :). W sumie były dwa pokonywane dwukrotnie takie wymagające techniki MTB kręte zjazdy - oj, było co robić z frajdą :)
Po zjechaniu tego drugiego dogoniłem kolejną grupkę ze znanymi mi kolegami - m.in. Filip Mańczak, Marek Witkiewicz, Jan Zozuliński, Andrzej Jackowski - na podjeździe zbyt wolno jechali, więc od razu zaatakowałem tak że moje tempo wytrzymał tylko Filip i dalej pomykaliśmy we dwójkę - a właściwie to ja cisnąłem jak diabli że po pokonaniu świetnego sinusoidalnego zjazdu (7 górek) i kolejnego szybkiego zjazdu z łukami w wąwozie wyprzedziliśmy najpierw 2, a po jakimś czasie 3 osoby. Dalej nadal mocno cisnę że w końcu Filip odpuszcza i pomykam już w pojedynkę i nie przejmując się tym że nie wiem czy dopadnie mnie ubytek powera na drugiej rundzie. Mijam rozjazd i czas pokonać jeszcze raz te najlepsze odcinki trasy. Na asfaltowym podjeździe w sporej odległości za mną widzę że Filip i 3 gości utworzyli grupkę pościgową. Ujechałem parę km i niestety potwierdziły się moje przypuszczenia - power mam już słabszy, ale nie dam się i walczę dalej. Dość długo udaje mi się utrzymać pozycję, dopiero w trakcie ostatniego podjazdu na Gontyniec powtórzył się z Sobótki defekt łańcucha wpadającego między kasetę a szprychy - muszę stanąć by z tym się uporać. I tak Filip z dwoma gośćmi mnie wyprzedzili. Ruszam w pościg, jednego udaje się załatwić, a pozostała dwójka narzuciła mocne tempo że nie daję rady ich dojść. Zatem jadę swoje, przy tym kontrolując sytuację. Na parę km przed metą wyprzedza mnie jeden z M3 od Eurobajków. Końcówka trasy jest ciekawie poprowadzona - zamiast sprintu na kreskę mamy fragment pętli XC wzdłuż jeziora i podjazd wprost na metę. Oj to był kawał dobrego ścigania na wzorcowej w Wielkopolsce trasie do prawdziwego MTB.
42/101 - open mega
8/26 - M4
Strata do zwycięzcy (Filip Jeleniewski) - 34 min, do M4 (Andrzej Worona) - 14 min
Na początkowych km - w trakcie przebijania się z tyłów stawki © JPbike
Na technicznych trasach zjazdowych bawiłem się przednio :) © JPbike
Kategoria dzień wyścigowy, Kaczmarek Electric, maratony
Sobota, 10 października 2020 • dodano: 12.10.2020 | Komentarze 4
Pierwotnie Sobótka miała być finałem - wiadomo co się porobiło, Zatem to przedostatni grabkowy maraton. Dojazd bezpośredni i wraz z Kasią.
Po zajechaniu na miejsce wita nas piękna, słoneczna i jesienna pogoda, która jednak zgodnie z prognozami zaczęła się psuć - chmury narastały, by później i już w trakcie wyścigu przyszło nam ścigać się w przelotnych opadach deszczu i oczywiście w błocie.
Parę dni wcześniej dowiedziałem się że tutejszą zupełnie nową trasę po stokach Ślęży ułożył nikt inny jak ex pro szosowiec - Bartosz Huzarski, jak widać na poniższej mapce - wyszedł istny labirynt :)
Czasu na rozgrzewkę brakło. Przed startem ucinam krótką pogawędkę z Pawłem i Gosią, pakuję się do sektora giga i punkt 10-ta ruszamy.
Na początek porządny terenowy podjazd na Przełęcz pod Wieżycą i zaczęła się jazda góra-dół. Z racji że to pierwsze km trasy to jest troszkę tłoczno, tasujemy się, daje się jednak każdemu z nas jechać swoje. Zaskakuje mnie pierwszy i kręty singiel zjazdowy - stwierdzam że autor trasy to pasjonata prawdziwego MTB. Gdzieś tam na podjeździe mijamy Piotra Majera (rywala do generalki M4) - miał defekt i ukończył wyścig za mną.
Tworzymy paro-osobową grupę ze znanymi mi kolegami (m.in. Krystian Kotlarz i Michał Badowski). Tutejsze podjazdy dają w kość - nie nachyleniem, ale kamienistym podłożem, przez które ciężko utrzymać odpowiednie tempo. Za pierwszym bufetem jest fajny, podjazdowy i wymagający odcinek singlowy, po tym najdłuższy i równie wymagający (kamienie) podjazd - udaje mi się powyprzedzać kolegów, odjechać im i dalej jadę w pojedynkę.
Jak na złość, gdzieś tam na zjeździe usianym kamieniami, korzeniami i badylami w wózek przerzutki wpada mi patyk, że muszę stanąć by go usunąć (nieźle się zakleszczył, blokując napęd), po tym i ujechaniu paru km okazuje się że mam problemy z przerzucaniem biegów - łańcuch czasem skacze, czasem jest ok, czasem znów muszę stanąć bo łańcuch zakleszcza się między kasetę a szprychy - w sumie z tego powodu zatrzymywałem się parokrotnie. Sumując stratę czasową na mecie - wyszło tego prawie 5 minut w dół.
Za drugim bufetem rozpoczyna się drugi i długi podjazd z kilkoma ściankami i kilkoma krótkimi zjazdami - zauważyłem że dogania mnie dwóch gości - w tym Paweł, czyli albo sporo powera zużyłem, albo to oni są lepsi. Do tego od czasu do czasu padający deszcz wzmaga ilość kałuż i błota, co za tym idzie - jest jeszcze ciężej, nie wspominając już o kamienistej nawierzchni.
I tak technicznym zjazdem docieramy do rozjazdu i skręt na 2 rundę giga - najpierw szybko w dół, po czym czas pokonać ponownie odcinek singlowy i najdłuższy podjazd z masą kamieni, do tego zaczynamy wyprzedzać gości z mega. Paweł w końcu mnie dogonił, po chwili wyraźnie zaczął się oddalać i tyle go widziałem. Na jednym technicznym zjeździe popełniam błąd i niegroźna gleba zaliczona. Po powolnym doganianiu kolejnych gości z mega przekonuję się że jadę ciut wolniej w porównaniu do pierwszej rundy giga. Jest ciężko, z trudem udaje mi się utrzymywać pozycję. Do tego w trakcie kolejnego postoju by wyciągnąć zakleszczony łańcuch dogania mnie wspomniany Krystian i od tego momentu cały czas jadę za nim. Po dokręceniu do fajnie poprowadzonego (góra-dół) odcinka prowadzącego do mety kamienista nawierzchnia ustępuje szutrowej z dodatkiem błotnych fragmentów - pomykając tamtędy wraz z Krystianem nic specjalnego nie działo się, poza wyprzedzaniem kolejnych z mega. Końcówka do mety to krótka ścianka podjazdowa (znowu mi łańcuch...), błotny, kręty i śliski singielek lekko zjazdowy. I tak już bez wariactw dojeżdżam zaraz za Krystianem i gościem z M5 do mety. Spoko maraton, choć mogłoby być lepiej gdyby nie te problemy z napędem.
40/68 - open giga
8/24 - M4
Strata do zwycięzcy (Jakub Zamroźniak) - 1h 17min (!), do M4 (Dariusz Poroś) - 41min
Fotki by Kasia Rokosz
Jak widać - już od pierwszych km było co robić. Tu jeszcze jestem czysty © JPbike
Końcówka trasy - tu już mam na sobie urok błotnego MTB :) © JPbike
Kategoria Bike Maraton, dzień wyścigowy, maratony, w górach
Środa, 7 października 2020 • dodano: 07.10.2020 | Komentarze 0
Start o 16:41 (14°C). Ścieżki w Marcelińskim, nad Rusałką i wokół Kierskiego.
Kategoria do 50 km
Sobota, 3 października 2020 • dodano: 05.10.2020 | Komentarze 2
Dzień wyścigowy nr 200 :)
Zaczęła się finałowa zabawa o jak najlepsze miejsce w generalce u Grabka. Trzy ostatnie maratony rozgrywane co tydzień - kolejno Świeradów-Zdrój, Sobótka i na koniec Miękinia - to wszystko w październiku, normalnie w miesiącu co dla kolarza oznacza początek „roztrenowania“, a tu trzeba cisnąć na 100% tego co się umie.
Dojazd na miejsce poprzedniego dnia, w towarzystwie Kasi. Nazajutrz w Świeradowie-Zdroju wita nas piękna słoneczna pogoda i komfortowa dla kolarzy temperatura - kilkanaście °C, do tego niezły wiatr - w górach inaczej odczuwalny niż w Wielkopolsce, a jednak... myliłem się do do górskiej jazdy z wiatrem - o tym później.
Rozgrzewka to właściwie droga spod noclegowni na miejsce startu - 1.5km i 100m podjazdu. Spotykam i ucinam pogawędkę z Pawłem (młodzik) i Gosią. Stawka giga liczyła niezłe 80 osób.
Punkt 10-ta start. Na początek solidny, asfaltowo-szutrowo-asafltowy ponad 7 km podjazd na Łącznik (1066m). Z racji że jest szeroko i bardzo przyczepnie to cały ten podjazd pokonujemy w sporych grupach, w moim przypadku wyszło tak że po dokręceniu na szczyt utworzył się prawie 20 osobowy peleton. Nie powiem że tempo podjeżdżania było mocne że analiza danych z licznika pokazała że to tam generowałem największą moc w trakcie całego wyścigu. Z rywali do generalki w M4 w owym peletonie znalazł się Krystian Kotlarz, a inny rywal Piotr Majer dał rade nam odjechać i ostatecznie na mecie wlał mi 7 minut.
Zaczynamy bardzo szybką jazdę w wysokich partiach po izerskim półpłaskowyżu, najpierw Drogą Telefoniczną, przez Polanę Izerską i dalej do znanej stacji turystycznej „Orle“. Prędkości naszego peletonu były szalone - tak pod 35-45 km/h, grubo jak dla mnie, okazuje się że nasz pociąg przez dłuższy czas ciągnął znany mi z niedawnej etapówki w Gorcach Marcin Reczyński (też z M4). Do tego niemała ilość pieszych turystów powodowała że trzeba było się skupiać by nie zaliczyć kraksy, smaczku dodatkowo dodawały dwie naturalne rzeczy - wiatr na rozległych polanach i poopadowe kałuże - to tam troszkę się umorusaliśmy błotkiem.
Po skręceniu na długą prostą jak strzała i zakończoną podjazdem (Samolot) coś zaczęło się dziać - nasz peleton rozpadł się. Ja zostałem w tylnej jego części wraz kilkoma znanymi mi rywalami. I tak przez kolejne półpłaskie szutry z domieszką asfaltu pomykamy wspólnie, po drodze sporo piechurów mijając. Po dokręceniu w rejon nieczynnej Kopalni Kwarcu „Stanisław“ wreszcie jest do pokonania coś technicznego - zjazd zielonym z kamieniami i korzeniami. Oczywiście na maxa zaszalałem, po drodze załatwiając paru rywali (m.in. Krystiana).
Po sprawnym zjechaniu nasza grupka się rozpadła i czas pokonać najdłuższy (5 km) i najnudniejszy zjazd szerokim szutrem lekko w dół. Moje przełożenie 32/11 jest niewystarczające do takiej superszybkiej jazdy, daję jednak radę mknąć w dół bez utraty pozycji. Na jedynym zakręcie z drewnianym mostkiem i wymagającym przyhamowania źle oceniam przyczepność na deskach - w efekcie przednie koło wpada w poślizg i niezła gleba ze szlifami na biodrze, kolanie i łokciu zaliczona. Szybko się pozbierałem, lekko wykrzywioną kierownicę udaje się naprostować i jazda dalej, nie ma lipy ani narzekania na szczypiące szlify i już.
Po zjechaniu kolejny podjazd i znów asfalcik, na moje szczęście niedługi. Zauważam że goni mnie dwóch rywali - obaj z M4 (Michał Badowski i znów Krystian). Pokonujemy krótki i ciekawy odcinek góra - dół, gdzie doganiam i wyprzedzam dwóch młodszych gości.
Na 48 km skręt na 2 rundę giga, która okazuje się rundą classic. I tak znów pokonuję nudny, asfaltowy, ale solidny podjazd na Łącznik. No i przekonuję się że wiejący w twarz wiatr podnosi poziom trudności, na szczęście po pokonaniu serpentyny wiatr już pomagał, później o podmuchach zapomniałem. Ów ponownie pokonywany podjazd początkowo jadę sam, po czym dochodzi mnie dwóch rywali - z M5 (zwycięzca tejże kategorii) i kolejny z M4, z trudem podczepiam się do nich i tak w trójkę docieramy na szczyt, dalej po półpłaskim też wspólnie i szybko pomykamy, po drodze mijając jeszcze większą ilość pieszych turystów. Po skręcie na podjazd będącym odcinkiem wyłącznie dla dystansu classic najpierw ten z M5 (Roman Badura) zaczyna powoli uciekać, po chwili ten z M4 (Daniel Bejmert) też zaczyna się oddalać ode mnie. Nie wiem czy to z powodu zmęczenia, braku mocy, czy też nudnej trasy jadę niby wolniej, a jednak robię swoje.
Po wjechaniu kolejny nudny, szeroki zjazd, łączymy się z właściwą pętlą - a tam znów wspomniany długi zjazd z feralnym dla mnie mostkiem, który tym razem pokonuję z bezpieczną prędkością. Na nierównościach szlify na łokciu i biodrze dają o sobie znać, zaciskam zęby i walczę dalej. Zaczynamy wyprzedzać liczną stawkę tych z mega. Na ostatnim asfaltowym podjeździe dogania i wyprzedza mnie wspomniany Michał. Po wjechaniu na 3 km końcowy odcinek do mety najpierw podjazd i po tym zjazd - w obu przypadkach po szerokim szutrze i w końcu wpadamy na fajny, choć krótki singielek prowadzący do stacji kolejki gondolowej, gdzie ulokowana jest meta. Na ostatnim zakręcie tuż przed finałową prostą podjazdową widzę że dogonił mnie Paweł - staję na pedały i cisnę tak do końcowej kreski, a tam stwierdzam że czas przejazdu owej 80 km trasy w czasie poniżej 4 godz świadczy że to był dość szybki jak na góry maraton.
29/70 - open giga
6/22 - M4
Strata do zwycięzcy (Jakub Zamroźniak) - 46 min, do M4 (Dawid Duława) - 21 min
Fotki by Gosia i Kasia Rokosz
Przedstartowa dawka dobrego humoru z Pawłem © JPbike
W akcji na jednej z niewielu ciekawszych sekcji MTB © JPbike
Kategoria Bike Maraton, dzień wyścigowy, maratony, w górach
Czwartek, 1 października 2020 • dodano: 01.10.2020 | Komentarze 0
Start o 17:07 (15°C). Pętla północna ze zmarszczkami i wodociągami.
Środa, 30 września 2020 • dodano: 30.09.2020 | Komentarze 0
Start o 16:51 (15°C). Ścieżki w Marcelińskim, nad Rusałką i wokół Kierskiego.
Kategoria do 50 km
Poniedziałek, 28 września 2020 • dodano: 28.09.2020 | Komentarze 0
Start o 17:14 (13°C). Zachodnie rewiry asfalcikowe.
Niedziela, 27 września 2020 • dodano: 28.09.2020 | Komentarze 3
W sumie nie planowałem tegoż startu w nowej miejscówce u Solida MTB w Dąbrowie koło Śremu. Jednak wystartowałem bo jak to mawiają że „najlepszym treningiem jest wyścig“, faktycznie, bo przede mną zostały trzy ostatnie grabkowe giga maratony, a ten mijający tydzień dla mnie był „odpoczynkowym“, do tego wczorajszego dnia (do późnego wieczora) zabrałem się do wymiany napędu i tylnej obręczy.
Pogoda tegoż niedzielnego dnia drastycznie się popsuła - zimno poniżej 10°C i częsty przelotny deszczyk - zwiastowało to błotne warunki, a ja na nowym napędzie...
Rozgrzewkę zrobiłem z Pawłem (mlodzik) i wskok do kameralnego pierwszego sektora stawki mega i giga (tylko 22 twardzieli ukończyło giga).
Przed ruszeniem witamy się z Wojtkiem (josip). No i punkt 11-ta poszli. Pierwsze aż 6 km jest płaskie i szybkie - nie dla mnie, ale cisnę i wyprzedzam póki mam powera i chęci. Ujechaliśmy ledwo ponad kilometr a tu Wojtek staje - okazuje się że w obu (!) kołach łapie kapcie :(
Zanim wpadliśmy w ciekawsze sekcje - było bardzo szybko, paru udaje mi się powyprzedzać - widać że wszyscy walczą o jak najlepszy wynik. Okazuje się że błota nie ma zbyt wiele, za to zaskakują nas mocno piaszczyste fragmenty. Paweł jedzie blisko za mną. No i wpadamy na solidną i wymagającą sekcję, poprowadzoną po leśnych i nadwarciańskich skarpach. Często jest tak - raz ostro pod górę, raz ostro w dół, że nie nadążam z doborem odpowiedniego przełożenia - dobrze że mój nowy napęd spisuje się rewelacyjnie i biegi wchodzą na pyk. Tutejsze wąskie, wertepiaste i bardzo kręte single tak dają w kość że nie jest łatwo złapać odpowiedni rytm jazdy, do tego piach (mimo deszczowej aury) nie ułatwia sprawy - kilka takich fragmentów do butowania pod górę się znalazło.
Wracając do rywalizacji - pierwszą rundę pokonaliśmy w (chyba) 6 osobowej grupce, w pobliżu rozjazdu raz doszło do tego że skręciliśmy nie tam gdzie trzeba - na szczęście szybko udało się odnaleźć właściwą trasę. I tak czas pokonać drugą rundę (po 20 km każda). Gdzieś tam Paweł zaczyna nadawać tempo, nasza grupka się rozciąga, później rozpada. W połowie drugiej rundy zaczynam czuć że nie mam tyle mocy by dalej mocno cisnąć na takiej dającej w kość trasie i niestety powolutku zaczynam odstawać kolegom, a jeden gość jadący za mną jeszcze bardziej ode mnie odstaje i po ujechaniu ciężkich paru km jadę już sam (poza wyprzedzaniem nielicznych miniowców). Raz, na krętym odcinku między drzewami niegroźnie uderzam barkiem w drzewo. Przede mną w zasięgu wzroku został tylko kolega z Mrózbike Team (Radek Pawlak). Po wjechaniu na ostatnią rundę cały czas próbuję go dogonić, bo kojarzę go z wyników i wiem że jest z M4. Niestety, u mnie brak regularnych treningów w tygodniu, zabrane na ten wyścig tylko 2 żele (tyle miałem) robią swoje, ciężko mi się kręci, nie daję rady dojść rywala i jeszcze do tego od połowy ostatniej rundy to on zaczął mi się oddalać, a mi pozostało już tylko samotne dotarcie do mety - i tak też się stało. Okazało się że wspomniany Radek zajął miejsce na pudle - straciłem do niego na końcowej kresce 2 minuty. Tak czy siak - dobry trening zrobiony.
15/22 - open giga
4/7 - M4
Strata do zwycięzcy open, jak i M4 (Mateusz Mróz) - 32 min
Fotki by Agnieszka Szatkowska.
Paweł, Wojtek i ja na wspólnym ujęciu © JPbike
W akcji gdzieś na leśnych wertepach © JPbike
Kategoria dzień wyścigowy, maratony, Solid MTB