top2011

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski
Info o mnie.

- przejechane: 185785.60 km
- w tym teren: 66988.10 km
- teren procentowo: 36.06 %
- v średnia: 22.58 km/h
- czas: 341d 00h 38m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

baton rowerowy bikestats.pl

Wyprawy z sakwami

polska
logo-paris
logo-alpy
TN-IMG-2156 TN-IMG-2156 tn-IMG-6357

Zrowerowane gminy



Archiwum 2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

w towarzystwie

Dystans całkowity:32327.94 km (w terenie 9179.42 km; 28.39%)
Czas w ruchu:1588:29
Średnia prędkość:20.35 km/h
Maksymalna prędkość:83.56 km/h
Suma podjazdów:115874 m
Maks. tętno maksymalne:177 (100 %)
Maks. tętno średnie:148 (82 %)
Suma kalorii:1575 kcal
Liczba aktywności:398
Średnio na aktywność:81.23 km i 3h 59m
Więcej statystyk
  • dystans : 66.24 km
  • teren : 12.00 km
  • czas : 02:54 h
  • v średnia : 22.84 km/h
  • v max : 65.08 km/h
  • rower : Accent Tormenta 1
  • Przez Słowację i do Białej Wody

    Czwartek, 28 maja 2009 • dodano: 28.05.2009 | Komentarze 4


    Tegoż dnia do Szczawnicy przyjechał na wspólne kręcenie ze mną Robert znany na BS jako robin z Krakowa. Pobudka o 7, szybkie śniadanie i już 40 minut później po powitaniu z Nim w centrum Szczawnicy kręciliśmy razem. Ruszyliśmy najpierw do granicy ze Słowacją piękną ścieżką biegnącą wzdłuż Dunajca, o tak wczesnej porze była pusta, więc fajnie się nam kręciło wśród Pienin. Po przekroczeniu granicy obraliśmy kierunek na Lesnicę, a następnie po pokonaniu niezłego podjazdu (12%) odpoczęliśmy na przełęczy (720m) i ostro zjechaliśmy w dół. Po dotarciu przez Haligovce do Czerwonego Klasztoru, gdzie zrobiliśmy postój na fotki, ruszyliśmy na czerwony szlak – wspomnianą ścieżkę wzdłuż Dunajca, pięknie tam :)
    Po powrocie do Szczawnicy zatrzymaliśmy się przy Dunajcu na kawę, robinowi zostało jeszcze trochę czasu, więc postanowiłem zaciągnąć do rezerwatu Biała Woda, gdzie byłem dnia poprzedniego. Robertowi się spodobało i zapewne jeszcze tam wróci. Na koniec jeszcze raz przejechaliśmy fragment ścieżki wzdłuż Dunajca, zaczynał się wtedy ruch, jak i spływy flisackie. Zwieńczeniem wycieczki były lodziki :)

    Na granicy ze Słowacją


    Robin i JPbike :)


    W Słowacji


    Na mnie taki znak nie zrobił większego wrażenia ... a na robinie - widać :)


    Pięknie ... :)


    Początek zjazdu na którym wycisnęliśmy v-max


    W Czerwonym Klasztorze. Widok na Trzy Korony


    Dunajec w pełnej krasie


    Wodospadzik :)


    Dzięki Robercie za wizytę w Szczawnicy, miło było Cię poznać, pokręcić wspólnie i do następnego !



  • dystans : 45.46 km
  • teren : 15.00 km
  • czas : 02:21 h
  • v średnia : 19.34 km/h
  • v max : 57.84 km/h
  • rower : Accent Tormenta 1
  • Z Karlą na Jaworze :)

    Wtorek, 26 maja 2009 • dodano: 26.05.2009 | Komentarze 5


    W ten prawdziwie piękny, prawie letni dzionek nadszedł dla mnie czas na pokręcenie z Karoliną, znaną nam wszystkim jako karla76 :)
    Po dotarciu na umówione miejsce w Nowym Sączu nastąpiło sympatyczne powitanie z Nią, włączyłem pulsometr - od razu tętno 200 - co się dzieje ? Chyba bikerki tak na mnie działają :) Ruszyliśmy i obieramy kierunek na Ptaszkową, po drodze sobie mile gaworząc, humory nam dopisywały :) Później nastąpił skręt w teren, a tu nagle pojawił się bardzo stromy podjazd po stoku narciarskim z wyciągiem – bez większych problemów wjechałem, a Karla, która przez część trawiastego podjazdu wprowadzała Centusia (kręciła po chorobowym, więc zrozumiałe) dała mi brawa na górze – to miłe i bardzo cieszy :) Skąd ja mam tyle siły ? Przecież jestem z półpłaskiej Wielkopolski ... Od tego górnego punktu stoku zaczęła się terenowa jazda po przyjemnym szuterku do góry na Jaworze, jechało się super, miałem nawet czas na robienie fotek Karolinie. Po wjechaniu na szczyt weszliśmy na metalową wieżę widokową – super tam widoczki :) Po odpoczynku nadszedł czas na zjazd niebieskim szlakiem, dość stromy, usiany kamieniami, wąwozikami, liśćmi, korzeniami, powalonymi gałęziami – te przeszkody spowodowały, że nie dało się w całości zjechać. Karla zaliczyła niegroźną glebkę i wylądowała w liściach :) Następnie to już szybki zjazd asfaltem, po jakimś czasie Karla się zatrzymuje i pyta mnie czy chcę jeszcze na podjazd – mówię TAK i jak szalony pognałem do góry (niezła stromizna), zatrzymałem się przy przydrożnej kapliczce na fotkę. Po osiągnięciu kulminacji podjazdu już tylko fajny zjazd do miejsca, gdzie stało moje autko. Zanim wyruszyłem do Szczawnicy to wpadliśmy jeszcze obowiązkowo na lodziki :)

    Karla76 i JPbike - jak widać humory mieliśmy świetne :)


    Pozazdrościć ... (wiadomo komu) :D


    Karla atakuje podjazd po stoku narciarskim :)


    Na górze koniecznie trzeba było uczcić wjazd taką oto fotką :)


    Początek podjazdu na Jaworze ...


    Karolina świetnie daje radę - prawdziwie górska bikerka :)


    Oj … jak fajnie mi się z Tobą jechało :)


    Na wieży widokowej w Jaworzu :)


    Właśnie po to się jeździ w góry !


    Na dość stromym zjeździe z Jaworza


    Przeszkody też były ...


    Karolina podjeżdża na solidnym i pięknie widokowym podjeździe ...


    ... i nadal podjeżdża :)


    Wielkie dzięki Karolinko za taką arcyfajną wycieczkę w góry – chcę więcej takich :)



  • dystans : 120.66 km
  • teren : 12.00 km
  • czas : 05:17 h
  • v średnia : 22.84 km/h
  • v max : 54.69 km/h
  • rower : Accent Tormenta 1
  • Z GraLo na Przechybę

    Poniedziałek, 25 maja 2009 • dodano: 25.05.2009 | Komentarze 4


    Pierwszego dnia mojego urlopu w Szczawnicy postanowiłem wybrać się z Darkiem - na BS znany jako GraLo z Nowego Sącza. Na miejsce spotkania w Gołkowicach Dolnych zajechałem dość szybko drogą wzdłuż Dunajca (37 km i 1:18 godz). Ruszyliśmy do góry, początkowo niezbyt stromo, robiąc krótką przerwę na parkingu w Gaboniu, odtąd zrobiło się dość stromo, a po dotarciu do Doliny Jaworzynki (880m) Darek powoli zaczął mi zostawać w tyle. Nogi nieźle podawały do góry - to cieszy :) Po przekroczeniu 1000m zwolniłem troszkę, nie było sensu szaleć i znów kręciliśmy razem, by po chwili, na końcowym fragmencie ponownie odskoczyć koledze :) I tak wjechaliśmy, przy schronisku odpoczynek. Następnie po spojrzeniu na mapę z trasą sobotniego maratonu ruszyliśmy na zjazd niebieskim szlakiem do Rytra. Oj działo się, co mam napisać na temat wrażeń z tego zjazdu – dla prawdziwych twardzieli, tyle sporych kamieni, nieźle trzęsło kierownicą, niesamowita stromizna, strasznie wąsko ... Prawe kolano lekko obtarłem, aż sam byłem zaskoczony ! Zjeżdżałem tędy na semislickach ! Gdy pojawił się szeroki szuter prowadzący do Rytra to od tej chwili droga powrotna przebiegła spoko i dojechaliśmy do ronda przed Nowym Sączem i tam każdy w swoją drogę. Po drodze zatrzymałem się na lodzika i pepsi.

    JPbike i GraLo na parkingu w Gaboniu :)


    Chwilowy postój. Darek napełnia bidon wodą ze źródełka


    Dawaj GraLo ... szczyt tuż, tuż :)


    Nasze rumaki podczas odpoczynku przy schronisku na Przechybie


    Na pięknym widokowo fragmencie trudnego zjazdu niebieskim szlakiem :)


    Tu, przy tym mostku skończył się trudny zjazd ...
    Zadowoleni zatrzymaliśmy się na wymianę wrażeń, jak i zmyłem w strumyku lekko obtarte prawe kolano :)


    Po szybkim zjeździe ukazał się taki oto widok na zamek w Rytrze


    Przerwa podczas drogi powrotnej do Szczawnicy ...
    Widok z mostu nad Dunajcem - ta wieżyczka w oddali to oczywiście Przechyba :)


    Wielkie dzięki Darku za wspólną wycieczkę i do następnego !

    Puls – pulsometr zwariował, pokazał max 227, a na płaskim czasem 209 :)



  • dystans : 65.41 km
  • teren : 10.00 km
  • czas : 03:26 h
  • v średnia : 19.05 km/h
  • rower : Accent Tormenta 1
  • Kręcenie z Kosmą, jak i z djk71-em – dzień drugi

    Niedziela, 24 maja 2009 • dodano: 25.05.2009 | Komentarze 13


    Po wspaniałym wieczorze (i nocce) spędzonym na zabrzańskiej Helence u Darka (djk71) i jego sypmatycznej rodzinki wyruszyliśmy w składzie: Ja, Monika i Darek
    Zanim wyjechaliśmy z Darka domku to przez jakiś czas szukaliśmy moich okularów – znalazły się w końcu – za drzwiami wejściowymi – to pewnie wina ilości wypitych browarów tamtego wieczoru :D

    Kompletna ekipa w ... Dolomitach :D


    Następnie Darek pokazał mi fajne widokowo tereny - wrócę tam jeszcze kiedyś :)
    Monika podczas szutrowego zjazdu ... :)


    Później po podziwianiu z zewnątrz Kopalni Srebra kierujemy się do Tarnowskich Gór i przypadkiem tuż przy rynku odnajduję "moją" ulicę :)))


    JPbike przy tarnogórskiej studzience :)
    Serdeczne pozdrowionka dla Karolinki :)


    Następny kierunek: pałac w Nakle Śląskim :)


    Dalej to jazda ruchliwą szosą do Piekar Śląskich, po drodze mijaliśmy kopiec ... Darku musimy tam się wybrać kiedyś na mini uphill :)

    W Piekarach zwiedziliśmy Kalwarię - ilość kaplic w jednym miejscu robi wrażenie ...
    Widok na jedną z nich


    Po zwiedzeniu Kalwarii nadszedł czas na rozstanie z Darkiem ...
    A ja i kosma pokręciliśmy mniej ruchliwą drogą w kierunku Dąbrowy Górniczej.
    Tam zostałem przez Nią mile zaskoczony podjazdem na Wzgórze Doroty ...

    Kosma na podjeździe - nieźle dawała radę :)


    Niezły widok prawie ze szczytu Wzgórza Doroty ... :)


    No i znalazło się coś specjalnego dla mnie - dzięki Monika :)


    Na zielonej odwiedziliśmy mini zoo ... :)


    I na koniec zaliczyliśmy przejażdżkę wzdłuż Pogorii IV
    Dla mnie, Poznaniaka ta Pogoria IV jest odrobinę podobna do poznańskiej Malty :)


    Następnie to już na Mydlice, gdzie zjedliśmy pizzę i wypiliśmy coś ... :)

    A o 17-tej wyruszyłem swoim autkiem do Szczawnicy, gdzie zajechałem przed 21-tą i taki górski zachód słońca podziwiałem, raczej zapadający zmrok ... :)


    Wielkie dzięki dla Darka, Anetki, Wiktorka, Igorka i oczywiście Moniki za super spędzony czas z Wami :)

    V max – 46.17 km/h



  • dystans : 128.71 km
  • teren : 20.00 km
  • czas : 06:28 h
  • v średnia : 19.90 km/h
  • rower : Accent Tormenta 1
  • Kręcenie z Kosmą - dzień pierwszy

    Sobota, 23 maja 2009 • dodano: 25.05.2009 | Komentarze 2


    Jako że zaczął mi się tygodniowy urlop, który perfekcyjnie zaplanowałem, rowerowo oczywiście - nadszedł dla mnie w końcu czas na osobiste poznanie i pokręcenie z Moniką, doskonale znaną nam wszystkim jako kosma100
    Po solidnym śniadaniu (bez tego ani rusz na rower) wskoczyliśmy na swoje wspaniałe maszyny zdrowo napędzane siłą mięśni :)
    Pierwsze, co mnie mile zaskoczyło na temat zaplanowanej przez Nią trasy to: profil, czyli będą podjazdy i zjazdy – Kosma w planowaniu tras jest rewelacyjna :)
    Zanim wyruszyliśmy, w jej rowerku trzeba było założyć załataną dętkę i wyregulować v-braki – fachowo jej pomogłem. Poza tym, szykując się do urlopowego wyjazdu, jeszcze w Poznaniu w moim rowerku nr.1 założyłem semislicki.
    Początkowe kilometry dość szybko pokonywaliśmy – wiaterek nam sprzyjał, przez jakiś czas odrobinę popadało, później już było pogodnie z chmurkami, choć wietrznie.
    Dla mnie, poznańskiego bikera który w jej rejonach do tej pory nigdy nie rowerował, każdy kilometr był przyjemnie pokonywany wśród pięknych, półgórskich terenów doskonale nadających się do rowerowych wycieczek – jak dobrze mieć takich znajomych i mocno zakręconych ludzi :)

    Najpierw - o dziwo Monika skierowała się do ... salonu Mazdy - jak to ? :)
    Zostałem obdarowany przez Nią pięknym upominkiem (dzięki bardzo) i ruszyliśmy najpierw do Strzemieszyc i do Sławkowa, później skręciliśmy na czerwony szlak (fajny) prowadzący do Okradzionowa, a następnie przez Rudy, Łazy Błędowskie, Błędów, Chechło dotarliśmy na pustynię ... :)

    Planowanie dalszej trasy ...
    Muszę przyznać że Kosma w tym jest genialna :)


    Pustynia Błędowska ... oj pierwszy raz na własne oczy widziałem coś pustynnopodobnego :)


    Początkowo myślałem że terenu będzie niewiele ... a jednak Kosma wiedziała że lubię teren :)


    Ciekawostka - ilość gleb na terenie:
    kosma100 - zero
    JPbike - dwie

    Nawet znalazły się techniczne fragmenty ... :)


    Monika, mimo że jechała na Kellysku - dzielnie radziła w terenie :)


    Na czarnym szlaku w drodze do Ogrodzieńca ... jadąc tędy można było poczuć górski szlak :)


    JPbike na skałkach :)
    Tutaj zrobiliśmy przerwę na wyjątkowy napój :D


    By w końcu poprzez fajny pagórkowaty teren dotrzeć do ...


    ... Zamku w Ogrodzieńcu - imponujący :)


    Następnie w Podzamczu obowiązkowo wcinamy lodziki :)

    Później jadąc asfaltem kierunkiem obranym przez Monikę zostałem mile zaskoczony najpierw niezłym podjazdem a po chwili tymi skałkami w Niegonowicach :)


    Stąd z Okrąglicy (430m) rozpościera się piękny widok ... :)


    Po zjeździe ze skałek zatrzymując się przy sklepie odbieram smsika od Młynarza z zapytaniem:
    "Czy kosma jest grzeczna ?" :D
    Następnie odwiedzamy cmentarz i kierujemy się na osławioną przez kosmę Pogorie - najpierw przejeżdżamy wzdłuż torów obok jedynki, a następnie zaliczamy trójkę.

    JPbike - kolejny bikestatowicz ściągnięty przez kosmę na Pogorie :)))


    Po szybkim obiadku, przy zachodzącym słonku udaliśmy się na Będzin ...


    ... i dalej dotarliśmy na zabrzańską Helenkę, gdzie spędziliśmy miły wieczór ... :)

    Bardzo piękna wycieczka była – wielkie dzięki kosma100 :)

    V max – 43.38 km/h



  • dystans : 20.26 km
  • teren : 20.00 km
  • czas : 01:25 h
  • v średnia : 14.30 km/h
  • rower : Accent Tormenta 1
  • Z wujkiem wśród leśnych jezior

    Niedziela, 10 maja 2009 • dodano: 11.05.2009 | Komentarze 18


    ...
    Po bikemaratonie w Boguszowie-Gorce teleportowałem się na Ziemię Lubuską do swojego wujka, też bikera - zresztą to ja zaraziłem Go cyklozą :)

    W niedzielę po śniadaniu wybraliśmy się w pełni rekreacyjnie na wypadzik wokół pięknych leśnych jezior leżących w Puszczy Rzepińskiej. Niemal cała szosa biegła przez las, wśród zalesionych pagórków - bardzo przyjemnie się kręciło :)

    OK, zaraz wyruszamy :)


    Taką leśną szosą w lesie i wśród jezior jechaliśmy ...


    Przeprawka przez ... :)


    Impresja pomostowa :)


    Kręcimy dalej ...
    Spokojne tempo jazdy pozwalało mi robić mnóstwo fotek :)


    Patrząc na tą fotkę ... Młynarz na pewno wyczuje lubuskie leśne klimaty :)))
    Nierzadko zbaczałem sobie z szosy na leśne podjeżdziki :)


    Urocze miejsce na odpoczynek ... :)


    Osobiście wypróbowałem na podjeżdżiku ważącą 17 kg kozę wujka - faktycznie od razu czuć te kilogramy, a więcej problemów mi sprawiło wpięcie w pedały z noskami ... :)


    Na koniec - mój ulubiony leśny klimat :)


    No i ... 10000 km z BikeStats wykręcone :)))

    V max - 35.89 km/h
    Puls - ... rekreacyjna jazda :)



  • dystans : 96.64 km
  • teren : 62.00 km
  • czas : 03:47 h
  • v średnia : 25.54 km/h
  • v max : 48.87 km/h
  • rower : Accent Tormenta 1
  • Niezły trening w WPN z Jarkiem

    Sobota, 25 kwietnia 2009 • dodano: 25.04.2009 | Komentarze 10


    Najpierw w południe przejechałem się swoim standardem (29 km).
    A popołudniu miałem przyjemność poznać i potrenować z Jarkiem (na BS jako Jarekdrogbas) :)
    Jarek to świetny zawodnik - wystarczy napisać że w Murowanej Goślinie zajął czwarte miejsce na dystansie mini ... (klik do jego maratonowego wpisu).

    Trasę ja zaplanowałem - do WPN, Jarek do tej pory kręcił tam ... raz :)
    Dużo było jazdy po krętym terenie, obowiązkowo podjazd na Osową Górę, do Ludwikowa, na Wyspę Zamkową, wąskie i bardzo kręte singletracki ...
    Na całej trasie daliśmy sobie niezły wycisk - średnie tętno miałem niemal takie, jakie osiągam podczas zawodów ... zresztą obaj startujemy w Karpaczu.

    Dom - Luboń (niezły wmordewind, mimo tego szybko zasuwaliśmy) - jazda nadwarciańskim - Puszczykowo - Mosina (pauza przy sklepie) - Osowa Góra (na podjeździe Jarek mi odskoczył ... uff nie aż tak daleko, a na jednym zjeździe zaliczyłem glebkę na piachu) - zjazd z Osowej Góry - stromy podjazd do Ludwikowa - rundka w Ludwikowie - stromy zjazd z Ludwikowa - Jezioro Kociołek - czerwonym szlakiem po skarpie wzdłuż Jeziora Góreckiego - pauza z widokiem na Wyspę Zamkową - czerwonym szlakiem wokół Jeziora Góreckiego - kawałek Greiserówki - Jezioro Jarosławieckie (rundka wokół jeziora - niesamowicie kręty singletrack) - żółty szlak (przez rezerwat Pojniki) - Puszczykowo - jazda nadwarciańskim (w połowie pauza na batonika, krówki, czekoladę i rowerowe pogaduszki) - Luboń - Poznań ... :)

    JPbike i Jarekdrogbas przy mostku :)


    Jarek w akcji na super krętym singletracku ...


    Dzięki Jarek za wspólny trening i do następnego :)

    Puls - max 178, średni 153



  • dystans : 63.56 km
  • teren : 1.00 km
  • czas : 02:30 h
  • v średnia : 25.42 km/h
  • v max : 44.40 km/h
  • rower : Accent Tormenta 2
  • Rozgrzewkowo po numerek ...

    Sobota, 18 kwietnia 2009 • dodano: 18.04.2009 | Komentarze 6


    ... startowy do Murowanej Gośliny :)

    Na dziś umówiłem się z Dawidem na wspólny i spokojny wypad.
    Po dotarciu na miejsce spotkania poznałem również kolejnych bikestatowiczów - Krzyśka i Andrzeja, którzy wybierali się tam autem.
    Do Murowanej Gośliny (31 km) dotarliśmy na krótko po otwarciu biura zawodów, bez większej kolejki odebraliśmy swoje numery, cyknęliśmy wspólną fotkę na linii start/meta i myk z powrotem tą samą drogą, po drodze robiąc małą rundkę (jeden fajny podjazd) po Koziegłowach, gdzie Dawid mieszka i ruszyłem do domu przez centrum Poznania.



    Puls - max 170, średni 126



  • dystans : 29.46 km
  • teren : 18.00 km
  • czas : 01:31 h
  • v średnia : 19.42 km/h
  • v max : 33.60 km/h
  • rower : Accent Tormenta 2
  • Standardem z RoF-em

    Poniedziałek, 30 marca 2009 • dodano: 30.03.2009 | Komentarze 2


    Po wczorajszych 180 km dziś "odpoczywałem", korzystając z zaległego urlopu :)
    Słoneczne popołudnie silnie skusiło mnie ... :)))
    Więc udałem się najpierw do Macieja obejrzeć (jako znawca rowerków) jego nowy rower marki KTM - całkiem dobry sprzęt :)
    Po chwili udaliśmy się moim standardem spokojnym tempem - ja oszczędzałem się, a RoF zaliczał pierwszą jazdę w tym sezonie, po drodze i na postojach sporo sobie gaworzyliśmy.

    Pełny relaks :)


    Dość wysoki poziom wody nad Rusałką




  • dystans : 95.70 km
  • teren : 93.00 km
  • czas : 05:15 h
  • v średnia : 18.23 km/h
  • v max : 40.05 km/h
  • rower : Accent Tormenta 1
  • Terenowo po Kampinoskim Parku Narodowym

    Sobota, 21 marca 2009 • dodano: 22.03.2009 | Komentarze 22


    Wielki trening w terenie po Kampinoskim Parku Narodowym

    Na weekend wybrałem się do Damiana, Sabinki i ich synka Marcelka, oraz ich fajniutkiej psinki Nuki - fantastycznej rodzinki :)

    Na sobotę Damian zaplanował przejechanie prawie setki, niemal w całości po terenie przez Kampinoski Park Narodowy - od razu się ucieszyłem :)
    Po raz pierwszy w tym sezonie wyruszyłem na trasę Accentem nr.1.
    Wyjeżdżamy o 11-tej, chwila oczekiwania pod domem i dołączają do nas miejscowi bikerzy - z przyjemnością poznałem Czarka, Rafała, i Janka
    Niemal w całości jeździliśmy po oznakowanych szlakach ... czerwonym, zielonym, niebieskim, żółtym.

    Ekipa prawie w komplecie :)
    No prawie bo zabrakło Janka, który odłączył od Nas po 12 km ... :)


    Pierwszy postój po pokonaniu stromego podjazdu, fajnego :)
    Czekamy na Janka ...


    Czarek i Damian atakują górki Damiana


    A ja chwilkę się zatrzymuję na taką fotkę, zauroczony Kampinoskimi klimatami i podjeżdżikami :)


    Następna przerwa w oczekiwaniu na Janka (prowadzi rowerek) :)


    Zjaaazd, interwałowy


    Jak widać, humory podczas postojów mieliśmy świetne :)


    Pod Sosną Powstańców, ponoć na tym powalonym drzewie wieszali Bohaterów - uczestników Powstania Styczniowego w 1863 r. ...


    Ciekawa, postojowa pozycja Damiana :)


    Jedziemy dalej ...


    Chata Kampinoska w Granicy, gdzie zaliczyliśmy przerwę na popasik


    Miejsce spoczynku 800 żołnierzy Armii Poznań i Pomorze


    Ten mostek mi się spodobał i Damian mi zdobił fajną fotkę :)


    Na niebieskim szlaku - po pokonaniu tego wąskiego, krętego, biegnącego po szczytach zalesionych górek mówię Czarkowi: "Zupełnie jak na prawdziwym Maratonie" :)
    Rafał odpuścił niebieski i wybrał asfalt.
    A Damian po jakimś czasie też zboczył z niebieskiego :)


    Na Kanale Łasica napotkaliśmy na kajakarzy


    Wiersze, miejsce spoczynku żołnierzy AK z grupy "Kampinos" poległych w walce z hitlerowcami


    Na ten stromy, choć króciutki podjazd (fotka niezbyt dobrze odzwierciedla rzeczywiste nachylenie) dałem radę wjechać do połowy ... (więcej info u Damiana)


    Mogiła Powstańców Styczniowych


    Cmentarz w Palmirach, imponujący


    Moje picie (dwa bidony) skończyło się po 65 km ...
    Zmęczenie daje się we znaki (oprócz Czarka) ... coraz częściej odstępy pomiędzy Czarkiem, mną, Damianem i Rafałem są coraz większe ...

    Na ok 90 kilometrze w końcu udaje się Nam wypatrzyć gromadkę ŁOSI !!! - dla mnie było to pierwsze takie spotkanie, co mnie bardzo ucieszyło :)
    A dzień wcześniej mówiłem Damianowi że do tej pory nigdy ich nie widziałem ...
    Niestety z powodu odległości i zapadającego zmroku nie udało się zrobić wyraźnej fotki.

    Jeden z ostatnich postojów - w Debłach


    Damianowi również skończyło się picie w bukłaku, ratunkiem był Rafał :)


    W Lesznie, ostatni postój w oczekiwaniu jak zwykle na Rafała :)


    Ogólnie terenowe kręcenie po KPN-ie w fajnym towarzystwie bardzo mi się podobało - zapewne tam jeszcze nie raz pojeżdżę :)

    I jeszcze coś: bardzo dziękuję Sabince, Damianowi, Marcelkowi i Nuce za wspaniały i fantastycznie spędzony u Was weekend :)
    Dzięki również Czarkowi, Rafałowi i Jankowi za wspólną jazdę :)

    Puls - max 185, średni 146, spalone kalorie: 3827