top2011

avatar

Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.

- przejechane: 176632.47 km
- w tym teren: 64163.10 km
- teren procentowo: 36.33 %
- v średnia: 22.68 km/h
- czas: 322d 16h 44m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

baton rowerowy bikestats.pl

Wyprawy z sakwami

polska
logo-paris
logo-alpy
TN-IMG-2156 TN-IMG-2156

Zrowerowane gminy



Archiwum 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

w towarzystwie

Dystans całkowity:30722.04 km (w terenie 9003.42 km; 29.31%)
Czas w ruchu:1503:43
Średnia prędkość:20.43 km/h
Maksymalna prędkość:83.56 km/h
Suma podjazdów:102759 m
Maks. tętno maksymalne:177 (100 %)
Maks. tętno średnie:148 (82 %)
Suma kalorii:1575 kcal
Liczba aktywności:384
Średnio na aktywność:80.01 km i 3h 54m
Więcej statystyk
  • dystans : 32.41 km
  • czas : 02:10 h
  • v średnia : 14.96 km/h
  • v max : 34.28 km/h
  • rower : Accent Tormenta 1
  • Zimowe zwiedzanie Zabrza

    Sobota, 2 stycznia 2010 • dodano: 04.01.2010 | Komentarze 10


    Tegoż dnia spadł śnieg :) Dla mnie frajda :D
    Niestety, tym razem Asiczka z Młynarzem musieli nas opuścić.
    Zanim wyruszyliśmy na zimową wycieczkę na Zabrze, Darkowi naprawiłem hamulce, a przy swoim poprawnie skułem łańcuch.
    Zatem w trójkę wyruszyliśmy i po chwili do nas (Kosma, Darek i ja) dołączył Dynio (czyli mój imiennik - Jacek), którego miałem przyjemność poznać i wspólnie pokręcić :)

    Powitanie z Dyniem :)


    Jazda po zaśnieżonej rowerówce w stronę Mikulczyc


    Obejrzałem znane mi dotychczas z fotek wagoniki wbite w ścianę :)


    Jak i charakterystyczną, zabytkową zabudowę Zabrza ...


    ... i stalowy dom :)
    Oczywiście sprawdziłem z bliska - rzeczywiście ściany ma ze stali


    Kolejną atrakcją był ciekawy skansen Luiza.


    W tejże skansenie obejrzeliśmy wojskowe pojazdy, jak i cyknęliśmy wspólną fotkę :)


    No ... takiej gigantycznej wieży ciśnień jeszcze nie widziałem :)


    Oprócz powyższych atrakcji obejrzałem jeszcze parę innych, wrażenie na mnie zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz zrobił kościół Św. Józefa.
    Po zwiedzeniu tegoż kościoła ruszyliśmy w drogę powrotną, a po dotarciu na Helenkę i wstąpieniu do domu Darka ... czas na grzańca :)

    Dzięki Darku, jak i reszcie ekipy za fajne i zimowe zwiedzanie Zabrza :)



  • dystans : 30.17 km
  • czas : 01:36 h
  • v średnia : 18.86 km/h
  • v max : 41.89 km/h
  • rower : Accent Tormenta 1
  • Noworocznie i w ekipie :)

    Piątek, 1 stycznia 2010 • dodano: 04.01.2010 | Komentarze 6


    Po fantastycznej zabawie sylwestrowej, dla mnie po raz pierwszy w życiu spędzonej w gronie bikestatsowych Przyjaciół nastała pora na wspólny noworoczny wypad.

    Pierwsze kilometry w sezonie 2010 pokonałem w tym składzie :
    - Asiczka
    - Kosma
    - Darek
    - Piotrek
    - Ja :)

    Wyruszyliśmy na trasę dość późno i przy zapadającym zmroku, we mgle, na drogach mokro ... no cóż jeździć trzeba !
    Już na samym początku pozytywnie mnie zaskoczyło ukształtowanie terenu, czyli co chwila podjazd i zjazd - w sam raz dla mnie :)
    Radości z jazdy nawet nie popsuł mi źle skuty łańcuch (co jakiś czas przeskakiwał) :)
    Jako cel obraliśmy Świerklaniec. Po dotarciu nad zbiornik Kozłowa Góra było już ciemno i prawie nic nie było widać ... więc zdecydowaliśmy się wrócić na Helenkę.
    Po serii wspólnych fotek i śmiechu jazda w drogę powrotną i ... Darek złapał dwa kapcie :)

    Noworoczna ekipa BS :) © JPbike

    Po naprawie droga powrotna przebiegła spokojnie, z tym że ja i Młynarz wystrzeliliśmy do przodu :)
    Wycieczka udana, najważniejsze jest to że byliśmy w świetnych humorach :)



  • dystans : 97.25 km
  • teren : 30.00 km
  • czas : 05:13 h
  • v średnia : 18.64 km/h
  • v max : 42.28 km/h
  • rower : Accent Tormenta 1
  • Na lodowisko w WPN :)

    Wtorek, 29 grudnia 2009 • dodano: 29.12.2009 | Komentarze 12


    Mija niemal dokładnie rok, od chwili, gdy ostatnio wybrałem się na rowerową wycieczkę z tatanką :)
    Ponownie zimową porą, tym razem wybraliśmy się do WPN.
    Po dotarciu na umówione miejsce w Luboniu ruszyliśmy wspólnie nadwarciańskim szlakiem, na części ścieżki leżała lodowa nawierzchnia - skutek wczorajszego śniegu z deszczem i nocnych mrózów, nie odstraszyło to nas od dalszego kręcenia, a raczej tańcowania.
    Reszta szlaku do końca (do Puszczykowa) była przejezdna.

    Oto lodowisko na nadwarciańskim ... oczywiście tędy jechaliśmy :)


    Tatanka dzielnie radzi na trudnej nawierzchni


    Dalej dotarliśmy do Puszczykowa i zaczęliśmy pokonywać niemal całkowicie oblodzony podjazd w rejon Osowej Góry. Każde średnio mocne zakręcenie korbą powodowało kopyto.
    Na górę oczywiście wjechaliśmy, bo skorzystaliśmy z mniej śliskiego pobocza.

    Zjazd z Osowej nie był straszny, dało się spokojnie zjechać


    Urok zimowego Wielkopolskiego Parku Narodowego :)


    Przy skutym lodem Kociołku się zatrzymaliśmy na ciepłą herbatkę, batonika i ... :)


    Dalej to jazda pięknym, czerwonym szlakiem wzdłuż Skrzynki i Góreckiego.
    Dobrze że ten szlak nie był oblodzony.


    Pałac, dyrekcja i muzeum WPN, w czasach wojny rezydencja Artura Greisera. Zimowa pora to najlepszy okres, na podziwianie tejże widoku.


    Biker nad brzegiem Góreckiego, które nie było w całości zamarznięte


    Tegoż dnia brama pałacu była otwarta i ... wpadliśmy obejrzeć :)


    Widok na Wyspę Zamkową z przypałacowego ogrodu


    Podziwialiśmy również sikory i ich oryginalne karmniki


    Natomiast tuż po wyjechaniu z ogrodzenia pałacu zaliczyłem efektowną, lodową glebę i po upadku sunąłem jakieś 5 metrów :)
    Poza tym upadkiem mam na koncie kilka bezupadkowych potknięć, a Anka jak wspominała zaliczyła dwa upadki.

    Po wyjechaniu z WPN w Trzebawiu zrezygnowaliśmy z dalszej lodowej jazdy po terenie, nie było sensu jechać dalej z prędkością nie przekraczającą 10 km/h, nie wspominając już o walce z utrzymaniem równowagi.
    Więc decyzja była prosta - na nieoblodzony asfalt.
    I tak pojechaliśmy przez doskonale mi znane rejony: Trzebaw, Rosnówko, Walerianowo, Rosnowo, Chomęcice, Konarzewo, Dopiewiec, Dopiewo, Fiałkowo (pauza), Więckowice, Lusówko, Lusowo, Sady, Kiekrz (pauza i zapadał zmrok), Strzeszyn, Golęcin, Rusałka i po ciemku, przy ujemnej temperaturze wróciliśmy do swoich domów.

    Wycieczka z dodatkiem lodowego treningu była udana - dzięki Anka :)



  • dystans : 44.46 km
  • teren : 35.00 km
  • czas : 03:05 h
  • v średnia : 14.42 km/h
  • v max : 33.37 km/h
  • rower : Accent Tormenta 1
  • Mini Nocna Masakra 2009

    Sobota, 5 grudnia 2009 • dodano: 07.12.2009 | Komentarze 18


    Nadszedł czas na kolejny mój debiut - tym razem padło na nocne zawody na orientację zwane po prostu Mini Nocną Masakrą, w edycji 2009 rozgrywane były w podwrocławskiej miejscowości Kątna.
    A tak szczerze - do udziału w nocnych szaleństwach w zdecydowanej większości zachęciły mnie relacje bikestatowiczy z ubiegłorocznej MNM - wszyscy napisali że świetnie się tam bawili - o to chodzi :)

    Na miejsce startu przyjechaliśmy autami - wraz z Jahoo i Młynarzem wprost ze Spotkania Podróżników Rowerowych :)
    Natychmiast po zaparkowaniu nastąpiło składanie swoich rowerów i wskok ze zwykłych ciuchów (rozebrałem się do półnaga w temperaturze nie przekraczającej 5 st.C) w ciuchy kolarskie, i jazda po kartę startową (wpisowe 10 zł) i mapę.
    Zanim się zapisałem, dosłownie na chwilę przed startem przywitałem się z szefem wszystkich szefów - blase'm (Błażejem), oraz poznałem kolejnego wrocławskiego rowerzystę - Galen'a (Filipa), który czekał na te zawody przez cały rok :)

    Gdy tylko gotowy do zdobywania PK-ów na krótko po 18-tej wyszedłem ze stadniny koni (baza zawodów) to prawie wszyscy uczestnicy wystartowali, no prawie, bo ekipa BIKEstats.pl była skupiona w mapy ...


    Po chwili jakoś tak wyszło - liczniejsza grupka BS-owiczy: blase, Galen, WrocNam, oraz kilka innych osób, których nie poznałem bliżej odjechała nam ...
    Więc w trójkę ruszyliśmy i wspólnie zdecydowaliśmy na zdobywanie PK-ów przeciwnie do ruchu wskazówek zegara.

    Niektóre fotki są autorstwa Młynarza :)

    Na pierwszy cel poszedł znajdujący się najbliżej bazy punkt, czyli PK 4 - Krzyż, dawne rozdroże. Prowadził Piotrek, i punkt zdobyliśmy bez większych kłopotów, z jednym ultra krótkim nawrotem na asfalciku :)


    Po czwórce jechaliśmy na znajdujący się w bliskiej odległości PK 5 - Dwie sosny, wybraliśmy najkrótszą opcję, czyli przejazd przez dość grząskie pole, ciężko się kręciło ... punkt szybko zdobyliśmy :)

    Jahoo i Młynarz przy PK 5 :)


    Z piątki jazda zdobyć PK 9 - Paśnik. Po bezproblemowym dotarciu do asfaltowej drogi pojechaliśmy kawałek wśród zabudowań w niewłaściwym kierunku (droga się skończyła) - zawróciliśmy na asfalt i po chwili dokładnie spojrzeliśmy na mapę i kompas, obliczyliśmy odległość - tym razem ja przez większość drogi prowadziłem i punkt zdobyty :)


    Właśnie podczas MNM w bojowych warunkach testowałem swoją nową czołówkę - oto efekt maximum :)


    Po drobniutkim przedzieraniu się przez las poza ścieżką wróciliśmy na żółty szlak pieszy, na którym było mnóstwo kałuż i błotka - zaliczyłem tam ... pierwsze nocne OTB :) Na szczęście już szybując w powietrzu szybko zareagowałem i wylądowałem mocząc w błotnej kałuży jedynie prawą dłoń :) Twardziel :)

    Wtedy kręciliśmy zdobyć PK 7 - Ambona. Jechaliśmy absolutnie bezproblemowo ... gdy nagle poczułem miękką tylną oponę i ... złapałem kapcia :)
    Wziąłem się do wymiany dętki, Asiczka zatrzymała się obok mnie, a Piotrek pojechał zlokalizować wspomniany PK, oczywiście trafił i wrócił do nas :)

    Z pierwszą nocną wymianą dętki uporałem się dość szybko :)


    Przy Ambonie, PK 7.


    W momencie, gdy ja naprawiałem koło, Jahoo z Młynarzem ustalali trasę na następny punkt, czyli PK 2 - Kamień geodezyjny, który upolowaliśmy niemal prawie bez błądzenia, po drodze mijając innych uczestników.

    Moi wierni przyjaciele przy PK 2 :)


    Z dwójki to jazda w kierunku PK 6 - Wieża obserwacyjna, ten punkt zdecydowanie najłatwiej zdobyliśmy - leżał tuż przy asfaltowej szosie :)


    Niemal podczas całego czasu trwania zawodów zalegała mgła, raz gęsta, raz lżejsza, co dodatkowo dodawało klimatu na trasie, jak np: trudno było dane dostrzec rzeczywistą wysokość tej wieży ... :)


    Po zdobyciu szóstki skierowaliśmy się na PK 10 - Wieża geodezyjna. Po drodze mijając, jak i wyprzedzając innych uczestników. W pewnym momencie jadąc wzdłuż brzegu lasu zbyt daleko dokręciliśmy i trzeba było zawrócić. Sam punkt padł łupem dzięki innym zawodnikom, co właśnie go zdobyli :)


    Wracając z dziesiątki w kierunku PK 8 - Ambona spotkaliśmy pasącą się nocą krówkę :) A na asfaltowej drodze niezłe tempo narzuciliśmy, dogoniliśmy pewną grupkę, która też tam zmierzała i tak wspólnie punkt zdobyliśmy :)

    Jest fajnie :)


    Natomiast jadąc z ósemki po PK 3 - Złamana sosna ... ten odcinek szczególnie przez las okazał się niesamowicie trudno przejezdny, ilość błota nierzadko była ... no właśnie taaaka !


    Jahoo przy PK 3 - rzeczywiście nieźle złamana ta sosna ... :)


    Samą trójkę zdobyliśmy, w końcówce mając troszkę szukania bo za dużo tam było leśnych skrzyżowań ... Pozostał jeszcze jeden cel, czyli PK 1 - Brzeg stawu. W dalszym ciągu błota było mnóstwo, trudno było utrzymać równowagę, dwa razy omal nie doszło do mojej kolizji z Piotrkiem ... Punkt oczywiście zapolowaliśmy, dzięki dokładnemu obliczeniu odległości - w tym Piotrek świetnie się spisał :)

    Mamy KOMPLET punktów i jazda do mety !
    Na końcówce nieźle cisnęliśmy, kilku wyprzedzając, wpadamy na metę o 22:13, rozglądamy się za pozostałymi bikestatowiczami ... oprócz nas (Jahoo, JPbike, Młynarz) nie ma nikogo z BS więc ... przyjechaliśmy jako pierwsi :)))
    Pozostali przyjechali w niewielkich odstępach czasu po godz. 22:32 :)

    Wraz z Asiczką i Młynarzem zająłem wspólnie 38 miejsce na 76 startujących na trasie rowerowej :)

    Gdy dojechali wszyscy z teamu BIKEstats.pl to wspólnie popijaliśmy ciepłą herbatkę i miło sobie gaworząc :)
    Blase obdarował nas fajnymi nalepkami - oczywiście z logo BS (dzięki) :)

    Zmasakrowana ekipa BIKEstats.pl po zawodach :)))


    Ogólnie - było SUPER, świetna impreza, wspaniałe towarzystwo - dzięki wszystkim za wspólne chwile :)

    Jeszcze raz WIELKIE DZIĘKI dla Asiczki i Piotrka za fantastyczny weekend spędzony z Wami :)



  • dystans : 23.49 km
  • teren : 3.00 km
  • czas : 01:06 h
  • v średnia : 21.35 km/h
  • v max : 40.40 km/h
  • rower : Accent Tormenta 1
  • Nocny trening przed MNM :)

    Sobota, 5 grudnia 2009 • dodano: 07.12.2009 | Komentarze 3


    Po mojej fantastycznej, ubiegłorocznej wizycie z rowerem we Wrocławiu, podczas której poznałem wspaniałych przyjaciół: Asiczkę i Młynarza wiedziałem że za rok też pojadę i właśnie pojechałem, tym razem na cały weekend i by dodatkowo wzmocnić ekipę BIKEstats.pl na Mini Nocnej Masakrze :)

    Po powitaniu z Młynarzem i powspominaniu wspaniałych chwil spędzonych z Nimi podczas Wyprawy Dookoła Polski ... około 1-szej w nocy wskoczyliśmy na swoje rowery i pognaliśmy prawie pustymi ulicami i ścieżkami rowerowymi po Asiczkę, która późno kończyła pracę. Jechało się fajnie, przy temperaturze w okolicy zera ... :)

    Gdy tylko się zjawię we Wrocławiu to Jahoo z Młynarzem tak się cieszą :) Ja również :)


    Kompletna i gotowa do jazdy ekipa na Moście Milenijnym :)


    Następnie w trójkę udaliśmy się w kierunku centrum na trening przed wspomnianymi nocnymi zawodami. Zatrzymaliśmy się na tamtejszym Rynku i poznałem dwa krasnale :)

    Jakie są piękne te wrocławskie iluminacje ... :)


    Po kręceniu przez starówkę i wśród niezliczonej ilości mostów zadowoleni z treningu wróciliśmy do mieszkanka Jahoo i Młynarza, gdzie nastąpiła nocna biesiada z dużą ilością browarów ... i spać (nie pamiętam o której :D)



    I Wrocławskie Spotkania Podróżników Rowerowych

    Sobota, 5 grudnia 2009 • dodano: 07.12.2009 | Komentarze 6


    W tejże grudniowe sobotnie popołudnie postanowiłem potowarzyszyć Jahoo i Młynarzowi na I-szym Wrocławskim Spotkaniu Podróżników Rowerowych.
    Po raz pierwszy w życiu pojawiłem się na takiego typu spotkaniu, z czego bardzo się cieszę - było co oglądać ... :)
    Przy okazji poznałem WrocNam'a (Michała) - fajnego wrocławskiego rowerzystę, który również przybył na spotkanie, oraz mdudi (Magdę) z Golkowic.
    To co Asiczka z Piotrkiem prezentowali - większość z Was, czytających bloga doskonale wie :)

    Moi przyjaciele zaczynali niezwykle barwną prezentację jako pierwsi :)


    Nawet przez chwilę mogłem poczuć się supergwiazdą ... :D


    Jak i sam twórca bikestats.pl - blase też jest sławny :)


    Widownia dosłownie pękała w szwach, zaczynało brakować miejsc siedzących ...
    Widać rosnącą popularność tego typu podróżowania na rowerze :)

    Po niesamowitej, naszej prezentacji nastąpiła pora na nagrodzenie Asiczki i Piotrka :)


    Z innych prezentacji, z których mieliśmy przyjemność obejrzeć, duże wrażenie na nas zrobiła wyprawa Artura Lorenca z Konina do Dakaru - przeznaczył na coś takiego i niezwykłego aż 3 miesiące.

    Ogólnie było to bardzo fajne spotkanie. A zatem ... brać się do planowania, pakowania się, wsiadać na siodełko i jazda !
    W sumie wraz z naszą wyprawą obejrzeliśmy cztery prezentacje, na więcej nie starczyło czasu bo ... jazda na MNM :)

    Kategoria w towarzystwie


  • dystans : 106.06 km
  • teren : 40.00 km
  • czas : 04:26 h
  • v średnia : 23.92 km/h
  • v max : 48.42 km/h
  • rower : Accent Tormenta 1
  • Trening z ekipą :)

    Niedziela, 29 listopada 2009 • dodano: 29.11.2009 | Komentarze 15


    Ostatnio zaproponowałem Jarkowi treningową setkę, czyli przejazd nowym, zachodnim odcinkiem nadwarciańskiego szlaku. Od razu odpowiedział że jedzie :)

    Spotkaliśmy się o 8:30 na Dworcu Głównym i oprócz nas zjawiło się jeszcze czterech bikerów - koledzy Jarkadrogbasa z teamu, w którym startuje na maratonach. Łącznie sześć sztuk :)

    Skład EN-ki ruszył o 8:50 i obrał kierunek do Puszczy Noteckiej.

    W pociągu. Niemal wszystkie nasze rumaki to wypasione modele ...


    Po 50 minutach podróży na tej stacji, położonej na skraju wielkiej Puszczy Noteckiej wysiedliśmy.


    I ruszyliśmy w kierunku Wronek, od razu bezproblemowo odnajdując oznakowania szlaku. Początkowo asfaltem ...


    ... by po paru km skręcić we wsi Nowy Kraków na teren. Trochę piachu było ...


    W Puszczy Noteckiej. Na zdrowie ! :)


    Tuż przed Obrzyckiem stwierdziliśmy, że kilka km jechaliśmy nie tym co trzeba oznakowaniem ... ale co tam :)

    W Stobnicy zboczyliśmy z trasy, by zwiedzić stary most kolejowy.


    Kompletna ekipa na moście :)


    Torów na moście i na nasypie nie było ...


    Kręcąc asfaltowym odcinkiem między Obrzyckiem a Obornikami niektórzy (w tym ja) narzucili ostre tempo - grubo ponad 30 km/h ... no cóż, trzeba solidnie potrenować. Były momenty że czasem nie dawałem rady dotrzymać kroku ... :)

    Jazda przez okolice Murowanej Gośliny - ponownie po terenie.


    Jest OK ! - wszyscy to potwierdzają :)


    Na koniec był przejazd dość wymagającym odcinkiem szlaku między Biedruskiem a Naramowicami.


    Kręcąc już przez Poznań urządziliśmy sobie niezłe sprinty na ... trzypasmówce :)
    I tak zadowoleni z treningu dotarliśmy do bazy Jarka teamu, na ul. Miodową, mając na liczniku setkę i każdy w swoją stronę.
    Kolejny wspólny trening był udany - dzięki Jarku i reszcie mocnej ekipy :)

    Puls - max 185, średni 137



  • dystans : 207.54 km
  • teren : 100.00 km
  • czas : 08:43 h
  • v średnia : 23.81 km/h
  • v max : 59.09 km/h
  • rower : Accent Tormenta 1
  • Pierścień Dookoła Poznania

    Niedziela, 13 września 2009 • dodano: 13.09.2009 | Komentarze 14


    ... w końcu przejechany :)

    Wczoraj zagadałem się z Jarkiem na wspólny wypad trasą Pierścienia Dookoła Poznania. Co prawda, fragmenty trasy zarówno krótsze, jak i dłuższe wielokrotnie pokonywałem, ale nigdy nie przejechałem całośći za jednym zamachem ...
    Więc w końcu udaliśmy się pokonać liczącą ponad 170 km pętlę plus dojazd i powrót do domku, wystartowaliśmy wspólnie po 8-mej rano ze Strzeszynka i zdecydowaliśmy się pokonać pętlę zgodnie z ruchem wskazówek zegara :)

    Kręcąc przez Poligon, który Jarek znał dobrze zboczyliśmy z trasy, by zobaczyć urocze leśne jeziorko :)


    Następnie przez Biedrusko, most nad Wartą, Promnice, Murowaną Goślinę i przed wjazdem do Puszczy Zielonki zatrzymaliśmy się przy sklepie na uzupełnienie prowiantu ...

    Już w Puszczy ...


    ... przez którą przejechaliśmy prawie maratonowym tempem :)


    Dalej przez Bednary, Wronczyn, Gorzkie Pole, Górę ...

    ... dotarliśmy do wschodniego krańca pętli - w całości biegnącą wśród pól


    Typowo wielkopolskich podjazdów nie brakowało :)


    Po dotarciu do Kostrzyna Wlkp. w tymże mieście zgubiliśmy oznakowanie, i skierowaliśmy się na 434-tkę, by po kilku km odnaleźć znaki Pierścienia, zrobiliśmy tam również przerwę. Następnie pogoda zaczęła się psuć - wmordewind i zaczęło kropić ... Po dojechaniu do Gowarzewa znów zgubka - przez słabe oznakowanie i w efekcie zrobiliśmy niezłą pętelkę ... prawie 10 kilometrową :) Po tej "zgubkowej przygodzie" zdecydowaliśmy się udać asfaltową 434-tką do Kórnika - wmordewind i deszczyk nam tędy towarzyszył ...

    W Kórniku (przestało kropić) - przerwa na batonika przy kórnickim zamku :)


    Dalej jechaliśmy zgodnie z oznakowaniem - bo tamtejszą trasę doskonale znałem :)
    Przez moment spadł deszcz - na szczęście krótkotrwale ...

    Ekipa przy rzymskokatolickim kościele w Rogalinie :)


    Pałac w Rogalinie - w końcu wyremontowany :)


    Po dotarciu przez Rogalinek do Mosiny - zacząłem czuć zmęczenie i wpadłem do Żabki po bułeczkę z czekoladą i Powerade - pomogło i znów spadł krótkotrwały deszczyk :)
    Po chwili pokonywaliśmy prawdziwy podjazd na Osową Górę - nieźle pocisnęliśmy jak na górskich wyjadaczy przystało :)

    A teraz przejazd przez piękny terenowo WPN :)))


    Po wyjechaniu z WPN-u powoli zarówno ja i Jarek czujemy że ubywa nam sił ... no cóż, znaczna ilość terenu, jazdy z wiatrem w twarz zrobiła swoje - a jednak jak na twardzieli przystało kręciliśmy dalej i to mocno :)
    Dalej przez Stęszew, Krąplewo, Mirosławki, Tomice ...

    ... zrobiliśmy ostatni postój na batonika przy Źródełku Żarnowiec :)


    Przejazd przez szutrowy wiadukt nad A2 :)


    Takie chmury deszczowe nam towarzyszyły w okolicach Lusówka ...


    W końcu przez Lusowo, Sady dotarliśmy do Kiekrza, gdzie zaczynaliśmy pętlę :)
    Kręcąc na trasie Strzeszynek - Rusałka stuknęła nam dwusetka - dla mnie kolejna, a dla Jarka pierwsza !!! :)
    Nad Rusałką się rozdzieliliśmy i każdy w swoją stronę ...
    Do domciu dotarłem na resztkach sił - ale zadowolony z pokonania Pierścienia :)

    Linki do moich wcześniejszych wypadów fragmentami Pierścienia:
    - część wschodnia KLIK
    - część zachodnia KLIK

    Puls - max 164, średni 126
    Przewyższenie - 878 m



  • dystans : 46.85 km
  • czas : 02:03 h
  • v średnia : 22.85 km/h
  • v max : 52.12 km/h
  • rower : Accent Tormenta 2
  • Powrót ze zlotu

    Niedziela, 30 sierpnia 2009 • dodano: 01.09.2009 | Komentarze 5


    Po wspaniałym Kosmicznym Rajdzie na Orientację i pełnym humoru wieczorze zbudziłem się po 10, zjadłem śniadanie w plenerze.
    Pociąg powrotny miałem na 16:15 w Katowicach, czasu mało, a reszta Zlotowiczów wybierała się na wycieczkę, więc pojechałem kilka pięknych kilometrów z BikeStatowiczami :)

    Obowiązkowa, wspólna i pełna humoru fotka z ekipą :)


    Po pożegnaniu ruszyłem sam z plecakiem w kierunku centrum Dąbrowy Górniczej, po drodze napotkałem coś kosmicznego, w dodatku z moimi inicjałami ... czyżby to PK11 ? :)


    Dalej podążałem w kierunku katowickiego dworca jadąc znaną mi drogą, którą w lipcu wybierałem się po Kosmę do jej pracy. Na dworzec dotarłem po 15, kupiłem dwa banany, tigera i myk na peron.
    Pociąg Inter Regio zajechał punktualnie, trzygodzinna podróż do Wrocławia dość tłoczną EN-ką przebiegła spoko. We Wrocku na dworcu spędziłem 15 minutek i udałem się na peron, by wsiąść do osobówki relacji Szklarska Poręba - Poznań.

    Tak podróżowałem w bezprzedziałowym wagonie


    Do Poznania zajechałem po 22.
    Było SUPER - dzięki wszystkim :)



  • dystans : 43.25 km
  • teren : 12.00 km
  • czas : 02:44 h
  • v średnia : 15.82 km/h
  • v max : 57.84 km/h
  • rower : Accent Tormenta 2
  • Kosmiczny Rajd na Orientację

    Sobota, 29 sierpnia 2009 • dodano: 31.08.2009 | Komentarze 16


    W drogę na zlot BikeStatowiczów połączony z organizowanym przez Kosmę rajdem na orientację wyruszyłem z plecakiem i rowerem po 21:30 (w piątek), by po 22-tej znaleźć się w składzie pędzącym do Katowic ...

    Podróżowałem w ostatnim wagonie, który oprócz mnie i bika był niemal pusty :)
    Podróż przebiegła spoczko, udało mi się troszkę zdrzemnąć ...


    Po przesiadce na osobówkę w końcu o 5:10 znalazłem się w Dąbrowie Górniczej - Ząbkowice i tam na przystanku nastąpiło miłe powitanie z organizatorką całego przedsięwzięcia, djk71-em, oraz z niradharą (Elą), z którą miałem przyjemność poznać osobiście :)
    I tak o bladym świcie w czwórkę dotarliśmy do bazy w Łosieniu ... i poszłem spać :)
    Pobudka po 10-tej i przywitałem się z pozostałymi uczestnikami zlotu i rajdu, czyli Anetką, Dominiką (CzarnaOwca), Igorkiem, Wiktorem, Piotrem (Kajman), Rafałem (Rafaello) i jego synem Krzysiem (krzysio32)

    A jednak prognoza pogody sprawdziła się ... padało, padało ... :(
    Więc ten czas spędziliśmy w bazie, grając w tajemniczą grę

    W końcu przestało padać i ruszyliśmy na główną atrakcję zlotu, czyli Kosmiczny Rajd na Orientację :)

    Odprawa ...


    Z racji tego że Ela miała pełny opis trasy zdecydowaliśmy się na grupowe zdobywanie punktów, a dwie zawodniczki (Aneta i Dominika) wybrały się na trasę pieszą

    Zaczynamy od PK9 który był ... kilkadziesiąt metrów od bazy :)


    Dalej to jazda w kierunku PK8 - obok kościoła w Łęce


    Kolejny cel - PK1 - najwyższe wzniesienie Dąbrowy Górniczej (390 m), zanim go zdobyliśmy, organizatorka przypomniała że nie wszystkie lokalizacje były dokładnie zaznaczone na mapie ...


    Dalej to jazda w terenie, by zdobyć PK2 ...


    Kosma była obserwatorem, sędzią ... :)


    Po zdobyciu dwójki i ustalaniu następnego celu Ela musiała być pod wrażeniem ... :)))


    Niradhara w drodze do czwórki po terenie, który okazał się dla niektórych wymagający ...


    ... a dla Tych bikerów (i mi też) przejazd wąskim, leśnym singletrackiem sprawił radość :)


    Przy PK4 - zbiornik wodny Łosień. Popadało troszkę ...


    Następnie okrążyliśmy zbiornik wodny, by poprzez takie mglisto-deszczowe klimaty obrać kierunek na piątkę ...


    ... i po drodze spotkaliśmy piesze uczestniczki rajdu :)


    Rowerowa ekipa przy PK5 :)


    Po zdobyciu piątki skierowaliśmy się do bazy, gdzie uczestnicy kategorii "poniżej 15 lat" meldują się na metę. W bazie poznałem Dariusza79, i na zdobycie pozostałych punktów dołącza do nas tomalos, który przyjechał na zlot troszkę później, ważne że przyjechał :)

    Czas ruszać dalej ...


    ... i jazda zdobyć siódemkę ... :)


    PK7 zdobywamy dość szybko, po drodze zaliczając podjazd, na którym ... cisnąłem :)
    Obecność Tomka od razu jest zauważalna i powoduje zwiększenie tempa jazdy :)


    Po siódemce obieramy kierunek na trójkę, do Okradzionowa. Ja, Tomek i Darek wybraliśmy teren, a reszta asfaltem. PK3 sprawił nam troszkę problemów ze znalezieniem, w końcu się udało. Zapadł zmrok, pozostały jeszcze dwa punkty do zdobycia ...

    W drodze do dziesiątki - te smugi świetlne to oczywiście MY :)


    Przy PK10 - pomnik ku czci pułkownika Francesco Nullo


    Ostatni punkt zdobyty, PK6 - przy szlacheckim dworku w Krzykawce


    Droga powrotna do bazy po ciemku i w świetle lampek była fajna, na ostatnim niezłym podjeździe ja znowu ... :)))

    W bazie zlotu zebrała się pozostała część uczestników, poznałem kolejne osoby: Ewcię0706 i ggrzybka, oraz dość późno zjawił się Hose :)

    Po posileniu się pysznym makaronem, kiełbaskami i przy sporej ilości browarków nastąpiło uroczyste wręczenie dyplomów - z grupą zająłem I miejsce w kategorii powyżej 15 lat i zaliczyłem komplet punktów :)))

    Uczestnicy zlotu BS u Kosmy :)))


    Dalsza część zlotu to pełen humor, śmiech, wspólne gry i ... usnąłem po 3:20 na fotelu ... :D

    Było super i wielkie dzięki dla organizatorki za przekonanie mnie na przyjazd na taki super zlot i rajd :)