top2011

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski
Info o mnie.

- przejechane: 184330.57 km
- w tym teren: 66484.10 km
- teren procentowo: 36.07 %
- v średnia: 22.60 km/h
- czas: 338d 00h 31m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

baton rowerowy bikestats.pl

Wyprawy z sakwami

polska
logo-paris
logo-alpy
TN-IMG-2156 TN-IMG-2156 tn-IMG-6357

Zrowerowane gminy



Archiwum 2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

w towarzystwie

Dystans całkowity:32056.11 km (w terenie 9179.42 km; 28.64%)
Czas w ruchu:1573:51
Średnia prędkość:20.37 km/h
Maksymalna prędkość:83.56 km/h
Suma podjazdów:113009 m
Maks. tętno maksymalne:177 (100 %)
Maks. tętno średnie:148 (82 %)
Suma kalorii:1575 kcal
Liczba aktywności:395
Średnio na aktywność:81.15 km i 3h 59m
Więcej statystyk
  • dystans : 6.57 km
  • czas : 00:20 h
  • v średnia : 19.71 km/h
  • v max : 28.11 km/h
  • rower : Sztywna Biria
  • Kółeczko nad Maltą

    Czwartek, 16 sierpnia 2012 • dodano: 16.08.2012 | Komentarze 0


    Korzystając z okazji że Djablica jest w Poznaniu przelotem z Berlina do Gdańska i do tego jej bike od tygodnia stał u mnie, to zaraz po pracy i szybkim obiedzie ruszyłem furą załadowaną dwoma rowerami na umówione miejsce na Starówce i myk nad Maltę, gdzie wspólnie zrobiliśmy jedno przyjemne kółko wokół jeziora.
    Oj, nie pamiętam kiedy ostatnio kręciłem tędy na luzie :)

    Z Djablicą, nad Maltą © JPbike

    JPbike - pogromca terenu ze ścieżek rowerowych też ładnie korzysta :) © JPbike

    Chciałoby się więcej pokręcić, ale zbliżała się pora odjazdu składu do Trójmiasta.
    Na peronie zjawiliśmy się na kilka minut przed ruszeniem pociągu.
    W sumie dobrze wykorzystałem resztki wolnego czasu po pracy :)



  • dystans : 274.60 km
  • czas : 09:13 h
  • v średnia : 29.79 km/h
  • v max : 53.71 km/h
  • rower : Sztywna Biria
  • Nad MORZE !

    Sobota, 4 sierpnia 2012 • dodano: 05.08.2012 | Komentarze 26


    Trend wycieczek BS-owiczów nad morze trwa !
    A tak na serio to wystarczyło spojrzenie na ultra krótki wpis u Marc'a i od razu zrodził się w mojej głowie szalony pomysł, czyli wystartujemy dokładnie o północy i po dotarciu nad Bałtyk zapadnie decyzja czy kręcimy dalej i przy tym fajnie byłoby pobić kilometrowe rekordy życiowe.

    Zbiórka nastąpiła na krótko przed północą na Rondzie Obornickim.
    Ku mojemu zdumieniu zjawiło się aż siedem wariatów chętnych na takie szaleństwa :)

    Ekipa ProGoggli gotowa do nocno-porannej jazdy © JPbike

    Skład ekipy: Marek, Jacek, Zbyszek, Mariusz, Marcin, Jarek i ja.
    Wszyscy przyjechali na szosach, Zbyszek na góralu z szosowymi kółkami, a ja na sztywnym góralu z oponkami semi 2".
    No to mam pozamiatane !

    Pomysłodawca trasy© JPbike

    Jak widać, zamiast bukłaka zamontowałem do siodełka dodatkowy koszyk na dwa bidony, a to dlatego by ręcznik upchać do plecaka, wiadomo ... plażowanie :)

    No to jazda. Dokładnie o północy nastąpił start.
    Od razu szosoni spowodowali ostre tempo - grubo ponad 30 km/h.

    Godzina 2:12. Postój w Czarnkowie na nadnoteckim moście © JPbike

    W sumie nocny odcinek przebiegł pod dyktando ciągle mocnego napierania.
    Po drodze mieliśmy mnóstwo mniej i bardziej gęstych mglistych klimatów, przez dłuższy czas kręciliśmy bez okularów.
    W Trzciance Jacgol który musiał wracać i toadi69 odłączyli od nas i wyruszyli w drogę powrotną.
    I tak pozostała piątka ruszyła dalej, ze zmianami nadal ostro napierając.

    Godzina 4:54. Słaba fotka, a to przez szalone tempo i mgłę. © JPbike

    Ruiny Zamku Drahim © JPbike

    Po przekroczeniu 150 km zacząłem odstawać szalonym szosonom, przy tym spojrzałem na średnią - 31.2 km/h !

    Podjazd za Połczynem Zdrój. Wypogodziło się :) © JPbike

    Przerwa na izobroniki, jakieś 40-50 km przed Bałtykiem © JPbike

    Cel osiągnięty ! © JPbike

    No tak - chłopaki uciekają z nadmorskiego kadru :) © JPbike

    Najważniejsza fotka w relacji :) © JPbike

    Klosiu nawet sobie pojeżdził szosówką po plaży :) © JPbike

    Na kołobrzeskiej promenadzie © JPbike

    Po nadmorskim lansiku pora coś zjeść i wypić piwo.
    Przez szalone tempo sporo sił mi ubyło i zdecydowałem dalej nie katować się.
    Jarekdrogbas również zdecydował z Kołobrzegu wracać pociągiem.
    A pozostała trójka - klosiu, Marc i z3waza udali się dalej, zresztą opiszą na swoich blogach.

    Czas na opalanko i Bosmana :) © JPbike

    Lans na kołobrzeskiej przystani © JPbike

    Po kilku godzinach plażowania i lansiku, przed 18 skład ruszył i do Pyrlandii dotarliśmy przed 23.

    POZNAŃ - Suchy Las - Złotniki - Chludowo - Ocieszyn - Oborniki - Dąbrówka Leśna - Ludomy - Połajewo - Przybychowo - Huta - Czarnków - Kuźnica Carnkowska - Trzcianka - Niekursko - Gostomia - Wałcz - Golce - Iłowiec - Machliny - Broczyno - Czaplinek - Stare Drawsko - Połczyn Zdrój - Bolkowo - Tychówko - Wygoda - Białogard - Karlino - Wrzosowo - Dygowo - KOŁOBRZEG



  • dystans : 41.99 km
  • teren : 30.00 km
  • czas : 01:57 h
  • v średnia : 21.53 km/h
  • v max : 39.39 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Z Drogbasem. Raz ostro, raz lajtowo

    Wtorek, 24 lipca 2012 • dodano: 24.07.2012 | Komentarze 2


    Z Jarkiem nie widziałem się ponad 2 tygodnie, więc pora się spotkać, pogadać, pojeździć i wspólnego browarka spożyć.
    Zaczęliśmy od Rusałki, o osiemnastej. Na początek kurs na terenową Rundę.
    W pewnym momencie Drogbas zaskoczył mnie kolejnym i nieznanym singlem.
    Po tym kręciliśmy terenową drogbasową Rundą w odwrotnym kierunku.
    W Kiekrzu przerwa na złocisty izobronik, przy tym trochę czasu zleciało na rozmowach o przeszłości, o rowerach i o przyszłości. Następnie postanowiliśmy obadać możliwość jazdy jak najbliżej brzegu Jeziora Kierskiego, całkiem udało nam się. Na pewnej i pokaźnej koleinie zjazdowej zaliczyłem glebę i szlify na kolanie oraz łydce zaliczone.
    Po jakimś czasie ponownie przerwę przy torach zrobiliśmy i po tym już osobno myk do swoich domów.
    W sumie miło spędzone późne popołudnie i wieczór.

    Przewyższenie - 315 m, ładnie żeśmy poszaleli po skarpach :)



  • dystans : 36.58 km
  • teren : 30.00 km
  • czas : 02:33 h
  • v średnia : 14.35 km/h
  • v max : 63.90 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Mocno górski rozjazd

    Niedziela, 8 lipca 2012 • dodano: 13.07.2012 | Komentarze 6


    Po wieczorno-nocnych % trzeba było ruszyć tyłki w taki sposób, aby być gotów do jazdy od 10 rano, najlepiej na Śnieżnik !
    Marcin ze Zbyszkiem prawdopodobnie (bo spałem) bez szeptu (Jarek też nic nie słyszał) i o bladym świcie wyruszyli w drogę powrotną do Wielkopolski.
    Reszta pozostałych w kwaterze ProGoggli była umówiona na rozjazd z Mateuszem Rybczyńskim (Ryba) i dwoma damami – Igą i Anią. I owszem, w takim dziewięcioosobowym składzie w końcu ruszyliśmy. Rolę przewodnika podjął Wojtek.
    Od razu nastąpił długi i porządny podjazd w rejonie kompleksu narciarskiego Czarna Góra – widoki z podjazdu kapitalne. A następnie czerwonym atak na Schronisko pod Śnieżnikiem, gdzie urządziliśmy dłuższy popas, przy tym spożywając czeski browar. Na etykietce tegoż piwa (Opat) znalazło się zdjęcie przypominające samego klosia :D
    Droga w dół to najpierw zjazd trasą maratonu (w przeciwnym kierunku). Zjeżdżając tędy, ekipie przytrafiły się trzy gumy, a po usunięciu awarii z ogumieniem i ruszeniu na szybki szutrowy zjazd gdzieś tam wypadł mi z plecaka aparat (!). Zawróciłem i pieszo poszedłem szukać. Drogbas i Ryba dołączyli. Bezskutecznie :(
    Całe szczęście że w końcu się znalazł – to zasługa dzielnej Ani :)
    Nie powiem ile w sumie mój czteroletni Olympus SP560UZ przeżył upadków i mocnych szlifów – mimo tego nadal robi dobrze fotki.
    Po takowych przygodach żeśmy szybko zjechali w pobliże Międzygórza i w tymże uroczym miasteczku nastąpił postój przy sklepie.
    Ryba i Iga jechali na wypasionych 29’erach - szybkości, jakie osiągali nie tylko na szutrowych zjazdach robiły spore wrażenie … :)
    W końcu nastała pora pokonać drugi i porządny podjazd biegnący na Przełęcz Puczaczówka i po przerwie na wspólną fotkę to już tylko szybki myk w dół po fajnych serpentynach wprost do noclegowni.

    To zaszczyt jechać po górkach ze zwycięzcą mega M3 - Rybą :) © JPbike

    Wysoko i arcywidkokowo - chyba tam jedziemy :) © JPbike

    Drogbasowi coś strzeliło do głowy i to rodem z Wielkopolski :) © JPbike

    Zaczynamy atak na Polanę pod Śnieżnikiem © JPbike

    Ładny szutrerek i Schronisko pod Śnieżnikiem © JPbike

    Kulminacyjna chwila podczas górskiego rozjazdu :) © JPbike

    Guma klosia ... © JPbike

    Kolejny kapeć - tym razem Drogbasa © JPbike

    Asfalcikowy lansik ... © JPbike

    Przerwa w Międzygórzu © JPbike

    Końcowka podjazdu z powalającymi widokami © JPbike

    Niektórzy sobie pościgali :) © JPbike

    Najdzielniejsza osoba w ekipie i w dodatku znalazła mój aparat - Ania we własnej osobie :) © JPbike

    Ekipa w komplecie © JPbike

    Puls – max 170, średni 128
    Przewyższenie – 1380 m



  • dystans : 11.00 km
  • czas : 00:29 h
  • v średnia : 22.76 km/h
  • v max : 55.00 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Zjazd na start i powrót z mety :)

    Sobota, 7 lipca 2012 • dodano: 13.07.2012 | Komentarze 0


    Przewyższenie 250 m na odcinku 5.5 km mówi samo za siebie :)
    Przygód na podjeździe nie brakło - josip zerwał łańcuch, a Jarekdrogbas po chwilowym zatrzymaniu przewrócił się z winy spd-ów i poskutkowało to wykrzywieniu tylnej traczy hamulcowej w ścigaczu Marca.

    A co robiliśmy wieczorem - wystarczy zerknąć na wpis z3wazy :)



  • dystans : 48.66 km
  • teren : 20.00 km
  • czas : 02:49 h
  • v średnia : 17.28 km/h
  • v max : 52.85 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Okrajowy rozjazd

    Niedziela, 24 czerwca 2012 • dodano: 27.06.2012 | Komentarze 4


    Wczoraj wieczorem udało się w miarę naprostować wykrzywioną tarczę, a właściwie to bloom ochoczo zajął się tą sprawą :) Łatwo to nie było i nadal troszkę tarcza ocierała o klocki, nazajutrz jak wytrzeźwiałem to postanowiłem zamienić przednią na tył i na odwrót, a to dlatego bo z przodu porządnie spaliłem klocki i miały mniejszą grubość, po przymusowym serwisie można było wybrać się na górski rozjazd pomaratonowy.
    Wyruszyliśmy w pięcioosobowym składzie - Jacgol, JPbike, klosiu, Marc i toadi69.
    Wybraliśmy jazdę na Przełęcz Okraj znaną mi trasą ER2, na szczycie czeski browar i dalej trochę kręcenia po sporym wysokościowo (1100 m) i arcywidokowym Grzbiecie Lasockim, po czym zjechaliśmy w dół fajnym żółtym do Jarkowic, tam odłączyłem się od kumpli i dojechałem asfaltowo przez Rozdroże Kowarskie (787 m) i Kowary do noclegowni w Ścięgnach. Po tym czas wracać do Pyrlandii.

    Ekipa rozjazdowa plus żabka, którą klosiu mi przedstawia :) © JPbike

    Na Okraju, po czeskiej stronie był BROWAR :) © JPbike

    Pięknie i widziane znad Grzbietu Lasockiego © JPbike

    :) © JPbike

    Panoramka na Karkonosze © JPbike

    Przewyższenie - 1225 m



  • dystans : 96.23 km
  • teren : 63.00 km
  • czas : 04:20 h
  • v średnia : 22.21 km/h
  • v max : 52.85 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Spontaniczny i konkretny trening

    Piątek, 8 czerwca 2012 • dodano: 08.06.2012 | Komentarze 3


    Zagadałem się dosłownie w ostatniej chwili z Jarkiem odnośnie wspólnej jazdy. Obaj ustaliliśmy że pomkniemy w stronę Puszczy Zielonki, a po treningu wspólnie obejrzymy inauguracyjny mecz Euro 2012.
    W drodze do Jarka, przy Stadionie Miejskim ruch taki se, kilka Irlandczyków napotkałem. Po dojechaniu pod chatę drogbasową ruszyliśmy najpierw do Moraska i tam wykonaliśmy jedną tamtejszą i niepełną rundę XC, po czym żeśmy pomknęli wyłącznie terenem w stronę poligonu, po drodze zaliczając mountainbikerowe szaleństwa na stokach tamtejszego grodziska wczesnośredniowiecznego (sporo potu wylaliśmy). Dalej to była fajna i wymagająca jazda po ubito-piaszczysto-hopkowatych duktach przeznaczonych dla czołgów :) Pomykając tędy oczywiście nie brakowało efektownych, acz krótkich lotów na hopkach :) Po wyjechaniu z poligonu nastąpiła teleportacja w stronę nadwarciańskiego szlaku i myk na północ. Na prawobrzeżnym brzegu Warty Jarek skierował nas na fajną i krętą ścieżkę biegnącą do Owińsk, w których zarządziliśmy przerwę na izotonika i lodzika. Po tym już tylko kręcenie w stronę Puszczy Zielonki i bezskuteczne poszukiwanie singla, po którym biegł ostatni golonkowy ścig. Po dokręceniu czarnym szlakiem do stóp sławnej kolarsko Dziewiczej Góry rozpoczęliśmy pokonywanie jednej tamtejszej rundy XC (ja miałem wtedy 50 km w nogach). Runda XC poszła sprawnie, chociaż sporo trzeba było się wysilać. Po szalonym zjechaniu killerem w dół pora na odpoczynek i ... podjazd killerem (wykonany :)). W końcu czas na drogę powrotną, by spoko zdążyć na mecz. Kręciliśmy czerwonym i niebieskim szlakiem, następnie asfalcikiem do Bolechowa (pit stop przy sklepie) i w końcu ponownie nadwarciańskim, po drodze robiąc postój na spożycie browara i pogaduszki. Do Radojewa dokręciliśmy porządnym i dającym w kość leśno-polnym podjazdem, stamtąd już tylko pomykanie resztkami sił (serio !) przez podjazdy na Morasku w stronę Suchego Lasu (pit stop przy sklepach po sos do makaronu i PILSA). W końcu obaj dotarliśmy do domu Jarka, gdzie czekała na nas Aga i tak wspólnie obejrzeliśmy z emocjami pierwszy mecz Euro 2012. Natomiast trasa w stronę mojego domu przebiegła przez Rusałkę i Lasek Marceliński, częściowo w towarzystwie Jarka i Agi (!).
    Generalnie - fajnie spędzony dzień i oby więcej takich :)

    Przewyższenie - 854 m



  • dystans : 86.57 km
  • teren : 68.00 km
  • czas : 03:53 h
  • v średnia : 22.29 km/h
  • v max : 48.52 km/h
  • rower : TREK 8500
  • WPN jest ciężki :)

    Niedziela, 27 maja 2012 • dodano: 27.05.2012 | Komentarze 11


    Wystartowaliśmy spod mojego osiedla po 14, bo trzeba się porządnie wyspać.
    Ekipa złożyła się z czterech bikerów - Jarekdrogbas, JPbike, Winq i nowo poznany kolega (imię zapomniałem), update - to był Rafalek82.
    Co do wyboru trasy - dzień wcześniej Drogbas poinformował że jest chętny na wypad do WPN, nawet mailowo spisał wszystkie atrakcje jakie chciałby zobaczyć i pokonać, wybrał opcję full wypas :)
    Do granic Wielkopolskiego Parku Narodowego dokręciliśmy peletonikiem ostro i szybko, po czym zaczęło się terenowe napieranie na mojej pętli. Nadal mocno :) W rejonie singla nad Jarosławieckim grupka zaczęła się kurczyć i wtedy wychodziły na jaw poziom wytrenowania i oczywiście techniki. Następnie, po dotarciu na osławiony czarny szlak nadal ostro pomykaliśmy na krętym i interwałowym singlu, na którym leżało kilka powalonych drzew. Po podjechaniu w stronę super interwałów zaczęła się ekstra zabawa typu góra-dół-góra-dół ... :) W moim przypadku cały czas na blaciku. W Ludwikowie, na półmetku trasy, przy źródełku postój i Krzysiek zdecydował się na odłączenie od nas. Następnie, w pobliżu wieży widokowej na Osowej nowo poznany kolega również odłączył się od nas (za mocne tempo ? za wymagająca pętla ? brak sił ? w sumie to nie wiem :)) I tak dwóch najwytrwalszych skierowało się na trasę DH. Jarek, który pierwszy raz tam się zjawił był w szoku że coś takiego i wymagającego mamy u siebie :) Tak mu się spodobało że uśmiech z twarzy nie schodził i chciał jeszcze raz przeżyć emocje zjazdowe. No to po zjechaniu jeszcze raz wspięliśmy się na Osową i przy tym znacznie zawyżając sumę podjazdów :) Drugi zjazd w dół również był emocjonujący. Po tym zapadła wspólna decyzja że jedziemy do najbliższego sklepu po browara, w tym przypadku dokręciliśmy aż na mosiński rynek, na którym przebywały tłumy z okazji Dni Mosiny :) Pierwszy Pils poszedł w ruch na fajnym singlu podjazdowym z równie fajnym urwiskiem. Trochę czasu i gadki wtedy zleciało. Po piwnym odpoczynku kręciliśmy dalej przez opuszczoną stację, rezerwat Sarnie Doły, czerwonym wzdłuż Góreckiego, technicznym singlem w rejonie Pojnik. W jednym momencie zarządziłem krótki postój i wtedy usłyszałem od Jarka "masakra" (stąd taki tytuł) :) Dalej, po dojechaniu do Puszczykowa Starego zboczyliśmy z mojej pętli, by zaliczyć rundkę XC w Wielspinie i dodatkowo spożyć drugiego Pilsa w fajnym miejscu i tak znów trochę czasu zleciało. Droga powrotna to jazda nadwarciańskim szlakiem - nadal ostro i już na kończących się zapasach sił. W końcu uliczkami Lubonia i Poznania (momentami robiąc niezłe sprinty) dokręciliśmy pod moją chatę i tam się rozstaliśmy.
    Aha, bo zapomnę - przez większość trasy nowy łańcuch przy mocnym deptaniu skakał na kasecie i po powrocie od razu wykryłem usterkę - to wina zbyt mocno spiętych dwóch ogniw i słabego nasmarowania.
    W sumie to był ekstra porządny trening - kto następny chętny na takie napieranie w terenie z pagórkami ? ;)

    Puls - max 172, średni 141
    Przewyższenie - 836 m



  • dystans : 47.12 km
  • teren : 20.00 km
  • czas : 02:41 h
  • v średnia : 17.56 km/h
  • v max : 49.96 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Objazd mini

    Piątek, 4 maja 2012 • dodano: 06.05.2012 | Komentarze 0


    Majówka w górach - dzień 4

    Na dzień przed maratonem i późnopopołudniową porą wyruszyliśmy w trzyosobowym składzie - Jarek, Zbyszek i ja do Złotego Stoku. Na tamtejszym rynku spotkaliśmy Wojtka Gogolewskiego (jedzie mega). Po wizycie w biurze zawodów i zeskanowaniu numerków Zbyszek postanowił nie męczyć się dalej i ruszył w drogę powrotną, a my dwaj mocno czuliśmy niedobór górskiej jazdy i postanowiliśmy objechać dystans mini. Podjazd pod Jawornik Wielki został miło i na mięciutkim przełożeniu pokonany. Na szczycie, na wieży widokowej trochę czasu zleciało na gadu-gadu i spożyciu złocistego trunku. Po tym krótki i techniczny zjazd czerwonym, po napotkaniu żółtej strzałki poruszaliśmy się wg golonkowych oznaczeń. Aż w pewnym momencie przegapiliśmy skręt prowadzący do mety ... Dopiero po ujechaniu ponad 20 km trasy maratonu stwierdziłem że coś nie tak i było jasne że jechaliśmy giga :) Nisko wiszące słońce powoli zapadało i trzeba było zawrócić. Nie mieliśmy pojęcia, gdzie się znajdowaliśmy, po skręceniu na asfalt i wypytaniu miejscowych wszystko jasne - żeśmy dokręcili do wioski Chwalisław, dalej pozostało nam dotarcie do głównej drogi nr 46 i tak przy zapadającym zmroku, oraz częściowej mgle udało się w końcu wrócić do Kozielna.

    Złoty Stok, dzień przed maratonem © JPbike

    Klimatyczna wspinaczka na Jawornik Wielki © JPbike

    Ustalanie taktyki z dodatkiem browara i arcywidoków :) © JPbike

    No to pojechaliśmy mini ... © JPbike

    Przewyższenie - 961 m



  • dystans : 109.61 km
  • teren : 40.00 km
  • czas : 05:33 h
  • v średnia : 19.75 km/h
  • v max : 55.73 km/h
  • rower : TREK 8500
  • W rejon Śnieżnika

    Czwartek, 3 maja 2012 • dodano: 06.05.2012 | Komentarze 3


    Majówka w górach - dzień 3

    Tegoż dnia, po pobudce w rejonie Kozielna coś tam popadywało, mieliśmy trochę majstrowania i czyszczenia przy swoich rowerkach.
    Jakiegoś pomysłu na trasę nie miałem. W końcu zdecydowałem się wybrać na Śnieżnik, wraz z pomysłodawcą trasy - Mariuszem. Reszta kumpli nie przystała na propozycję, bo to jest porządna stówka z porządnymi górkami :)
    I tak dwóch zatwardziałych Gigowców ruszyło w stronę czeskiego Javornika i stamtąd zaczął się asfaltowy podjazd na graniczną Przełęcz Lądecką, pokonany spoko i z pierwszym postojem na szczycie. Następnie skierowaliśmy się na zielony szlak biegnący po sporej wysokości i dalej niebieskim z fragmentem do podejścia prowadzącym na atrakcję turystyczną - ruiny Zamku Karpień. Po zwiedzeniu jazda dalej, nadal niebieskim, momentami szlak wyglądał tak jakby nie był deptany od wieków :) Jak i znalazł się stromy zjazd, oczywiście w moim wykonaniu zjechany. Po zjechaniu (piękne widoczki na trasie !) do Starego Gierałtowa przegapiliśmy skręt na wspomniany niebieski i alternatywnie udaliśmy się na wąski asfaltowy podjazd prowadzący na 1000 metrową wysokość (Przełęcz Sucha), po drodze trafiały się resztki śniegu leżące na poboczu. Po wertepiastym zjeździe pora zdobyć kulminację wycieczki - Śnieżnik, wjeżdżany w dalszym ciągu niebieskim pieszym. Po dokręceniu do wysokości prawie 1000 m znów zagapiliśmy szlak i troszkę zbyt daleko żeśmy zajechali i z racji późnej pory zapadła wspólna decyzja o powrocie i to zaledwie 2-3 km od Śnieżnika. Zjeżdżając po niefajnej nawierzchni Mariusz złapał gumę. Po tym to już tylko bardzo długi i przyjemny zjazd asfaltami w stronę Lądka Zdrój, po drodze zrobiliśmy przerwę na browarka. W Lądku Zdrój dołączył do nas Wojtek i tak w trójkę, po szybkim przejechaniu przez centrum udaliśmy się pokonać ostatni podjazd - na Przełęcz Jaworową (705 m), którego doskonale pamiętam i miło wspominam z piątego dnia Wyprawy Dookoła Polski. Wspinając tędy, Wojtek cały czas prowadził, a my dwaj w nogach mieliśmy już ponad 80 km i prawie 2 km w pionie :) No i wokół czaiły się ciemne chmury, mnie i klosia na całej trasie deszcz oszczędził, szczęściarze z nas :) Na przełęczy josip odłączył od nas i tak dalej zjechaliśmy w dół po mokrym asfalcie do Złotego Stoku i stamtąd już osobno do swoich noclegowni.
    W sumie udana wycieczka z całą masą arcywidoczków, brakło jedynie zdobycia celu.
    Następnym razem się uda, trzeba tylko wcześniej wyjechać, a nie jak tegoż dnia w południe :)

    Na Rozdrożu Zamkowym © JPbike

    Ruiny Zamku Karpień © JPbike

    Tyle pozostało ... © JPbike

    Mieszkańcy zamku leżącego na wysokości 775 m mieli super widoki © JPbike

    Fragment niebieskiego szlaku, jak tędy zjechać ? :) © JPbike

    Arcywidoczki na zjeżdzie :) © JPbike

    Chwila postoju na wysokości 1000 m :) © JPbike

    Darmowe tankowanie :) © JPbike

    Podjazd niebieskim na Śnieżnik ... © JPbike

    Tędy i wysoko żeśmy zajechali i nawrót na drogę powrotną ... © JPbike

    W Lądku Zdrój dołącza do nas Wojtek :) © JPbike

    Wspinaczka na Przełęcz Jaworową rozpoczęta ... © JPbike

    Na szczycie pamiątkowa fota i myk w dół :) © JPbike

    Jadąc już sam do Kozielna mijałem fajnie parujące krajobrazy © JPbike

    Jak i podtopiona przez burzę z gradem droga się trafiła ... © JPbike

    Przewyższenie - 2079 m, to już coś konkretnego !