top2011

avatar

Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.

- przejechane: 176632.47 km
- w tym teren: 64163.10 km
- teren procentowo: 36.33 %
- v średnia: 22.68 km/h
- czas: 322d 16h 44m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

baton rowerowy bikestats.pl

Wyprawy z sakwami

polska
logo-paris
logo-alpy
TN-IMG-2156 TN-IMG-2156

Zrowerowane gminy



Archiwum 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

w towarzystwie

Dystans całkowity:30722.04 km (w terenie 9003.42 km; 29.31%)
Czas w ruchu:1503:43
Średnia prędkość:20.43 km/h
Maksymalna prędkość:83.56 km/h
Suma podjazdów:102759 m
Maks. tętno maksymalne:177 (100 %)
Maks. tętno średnie:148 (82 %)
Suma kalorii:1575 kcal
Liczba aktywności:384
Średnio na aktywność:80.01 km i 3h 54m
Więcej statystyk
  • dystans : 51.82 km
  • teren : 42.00 km
  • czas : 02:15 h
  • v średnia : 23.03 km/h
  • v max : 47.56 km/h
  • rower : TREK 8500
  • 1 terenowa Runda Drogbasa

    Czwartek, 26 kwietnia 2012 • dodano: 26.04.2012 | Komentarze 4


    Start o 17:50.
    Wreszcie ciepło i można było pomykać, będąc odzianym na krótko.
    Tytułową rundę pokonałem wraz z Jarkiem i w odwrotnym kierunku, oraz dodatkowo dołożyliśmy napieranie po nieznanych mi to tej pory tamtejszych ścieżkach.
    Po treningu - tradycyjnie wspólny browarek, spożyty w fajnym miejscu, na skraju pola z widokiem na wiosenne pagórki. Główny temat rozmów - majówka w górach i Złoty Stok :)
    Powrót w zapadającym zmroku i w przyjemnej temperaturze, na poziomie 20 stopni.

    W sobotę siedzę w robocie i nie będzie mnie w Czerwonaku :(
    Zatem powodzenia dla wszystkich tam startujących !

    Przewyższenie - 295 m



  • dystans : 43.12 km
  • teren : 35.00 km
  • czas : 01:46 h
  • v średnia : 24.41 km/h
  • v max : 45.64 km/h
  • rower : TREK 8500
  • 1 terenowa Runda Drogbasa

    Piątek, 20 kwietnia 2012 • dodano: 20.04.2012 | Komentarze 4


    Start po 18.
    Jakoś niechętnie wyszedłem potrenować - a to przez przetyranie pracą.
    Jazda odbyła się w towarzystwie Twórcy Rundy :)
    Gleba w moim wykonaniu zaliczona - poniosło mnie ze sporą prędkością na szybkim łuku pokrytym zeszłorocznymi liśćmi i przednie koło wpadło w poślizg, nawet NN nie pomogły.
    Po treningu - przerwa w ogródku piwnym nad Rusałką.

    Przewyższenie - 260 m



  • dystans : 42.03 km
  • teren : 25.00 km
  • czas : 01:49 h
  • v średnia : 23.14 km/h
  • v max : 44.20 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Rozruszyć się troszkę :)

    Piątek, 13 kwietnia 2012 • dodano: 13.04.2012 | Komentarze 0


    Trzeba się ruszyć po czymś takim, co nazywamy regeneracją.
    Zwłaszcza że w niedzielę mam ponad 110 kilometrowe napieranie po leśnych wertepach z pagóreczkami.
    Jazda przebiegła w towarzystwie Drogbasa i tędy - Lasek Marceliński, Rusałka (skandal z tą przeoraną ścieżką !), Strzeszynek, Jelonek, XC na Morasku, Suchy Las, Strzeszyn (przerwa na herbatę) i powrót do domu po zmierzchu.

    Przewyższenie - 270 m



  • dystans : 118.26 km
  • teren : 80.00 km
  • czas : 05:33 h
  • v średnia : 21.31 km/h
  • v max : 51.40 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Murowana Goślina - rekonesans trasy

    Poniedziałek, 9 kwietnia 2012 • dodano: 09.04.2012 | Komentarze 26


    Najpierw coś najważniejszego - tegoż dnia zostałem 37-latkiem :)

    Zagadałem się z kumplami na wspólny objazd trasy, organizowany przez Wojciecha Gogolewskiego i władze Murowanej Gośliny.
    Na miejscu spotkania, na pętli Sobieskiego zjawiło się pięciu - Marc, Maks, MaciejBrace, toadi69 i ja. Po czym skierowaliśmy się w stronę nadwarciańskiego szlaku i ... w niewłaściwe miejsce żeśmy zajechali :) Czas uciekał i trzeba było wrócić na asfalt i ostro pocisnąć w peletoniku i ze zmianami do Murowanej. Udało się. Na miejsce zjawiliśmy się krótko po 12. Sporo osób z zamiłowaniem do rowerów się zjawiło - ponad 80 ! Między innymi Jarekdrogbas, z3waza z żoną, team Rybczyńskich, bracia Wiktorowie i mnóstwo mniej znanych mi wycinaków.
    Po wspólnej fotce (relacja u Kurka) w końcu nastąpiła jazda zapoznać się z nowością, czyli pętlą mini biegnącą w bliższych i troszkę dalszych okolicach Warty. Tempo, jakie narzuciła czołówka grupy wycinaków - OSTRE, i trzeba było nieźle się spinać, sapać, by dotrzymać kroku. Dość szybko tworzyły się jedno - kilkuosobowe grupki, jak i niektórzy zaczęli się gubić i po jakimś czasie odnajdywać :) Strasznie ciężko szło mi robienie dobrych fotek. W końcu, po ponownym dojechaniu na rynek osiedla "Zielone Wzgórza" stwierdziłem że sporo sił zużyłem, a co dopiero to był dystans MINI !!! Po odpoczynku (kawa, lodzik) wycinaki pomknęli dalej, do Puszczy Zielonki na pętlę mega, a my utworzyliśmy kilkuosobową grupkę i tak dalej skierowaliśmy się w stronę Dziewiczej Góry (nie wszyscy dojechali). Po czym urządziliśmy troszkę zabawy na killerze i myk do domu (jechałem już na resztkach sił, do tego z wmordewindem).

    Krótko podsumowując - nowa pętla mini jest dość ciekawie poprowadzona jak na golonkowe maratony przystało i nie należy do łatwych, szczególnie pod względem kondycyjnym.
    Oj ... 15 kwietnia będzie ciężko mi przejechać ponad 110 km na pełnych obrotach ... :)

    Jazda przez ładny nadwarciański krajobraz © JPbike

    Nad Trojanką. Tu ma być kładka albo w bród o głębokości suportu :) © JPbike

    Odcinek nad Wartą jest dośc ciekawy, kręty, trochę wyboisty ... © JPbike

    Sztywnych podjazdów i zjazdów nie brakuje © JPbike

    Największe błoto jakie dane było nam pokonać :) © JPbike

    Fragment błotnego podjazdu ... © JPbike

    Chwila odpoczynku wśród wycinaków, tempo jakie nadawali - OSTRE © JPbike

    Ostatnie kilometry dla MINI są niezbyt ciekawe, ale jechać trzeba :) © JPbike

    Przerwa na ryneczku przed ciśnięciem do Puszczy Zielonki © JPbike

    Ta piaskownica jest znana wszystkim Golonkowcom :) © JPbike

    Maks atakuje Dziewiczą Górę © JPbike

    Z killera ostro w dół pomknąłem (2 razy), jak i podjechałem © JPbike

    Przewyższenie - 1123 m, sporo :)



  • dystans : 53.25 km
  • teren : 25.00 km
  • czas : 02:33 h
  • v średnia : 20.88 km/h
  • v max : 37.47 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Aktywna regeneracja w Lubsku (2)

    Niedziela, 18 marca 2012 • dodano: 19.03.2012 | Komentarze 6


    Następnego i równie pięknego, bo ciepłego dnia ruszyliśmy w południe na odrobinę dłuższą trasę, w kierunku Brodów i dalej do Suchodołu.
    Początkowe kilkanaście kilometrów zostało pokonane trasą podobną jak wczoraj, tyle że w odwrotnym kierunku. Nad Jeziorem Głębokim nastąpiła przerwa na złocisty napój. Jadąc dalej obejrzałem rzadki widok - sosnę ośmiornicę rosnącą przy drodze.
    Po dojechaniu do Brodów w końcu ujrzałem sporych rozmiarów tamtejszy pałac - zrobił na mnie duże wrażenie, szkoda tylko że niszczeje ...
    Po wizycie w Suchodole nad tamtejszym jeziorem dokręciliśmy do Jeziorów Dolnych, w których znajduje się stary poewangelicki kościół, niestety niszczejący ...
    Po tym zdecydowaliśmy się na powrót główną drogą do Lubska, by na końcówce trasy zboczyć do lasu, zaliczyć zalew Karaś i myk na smakowity obiad :)
    Później trochę odpoczynku przy kawie i nastał czas mojego powrotu do stolicy Wielkopolski.
    I tak właśnie niezwykle miło zleciała tytułowa aktywna regeneracja przed sezonem ściganckim :)

    Jak dobrze mieć przyjaciół :) BS łączy ludzi :) © JPbike

    Sosna ośmiornica © JPbike

    Pałac w Brodach © JPbike

    Dawno nie widziałem takiego imponującego obiektu ... © Mlynarz

    Widok od strony ogrodu © JPbike

    Więcej fotek, zarówno mojego autorstwa, jak i Piotrka - jest w relacji Młynarza :)

    Wielkie dzięki dla Asiczki i Piotrka za SUPER spędzone dwa wspaniałe dni i do następnego !

    Przewyższenie - 240 m



  • dystans : 31.07 km
  • teren : 20.00 km
  • czas : 01:41 h
  • v średnia : 18.46 km/h
  • v max : 41.79 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Aktywna regeneracja w Lubsku (1)

    Sobota, 17 marca 2012 • dodano: 19.03.2012 | Komentarze 7


    Na ten wyjątkowo ciepły marcowy weekend postanowiłem się zregenerować od ciężkich treningów, szczególnie po tym niesamowicie wmordewindowym z Jarkiem, zresztą następnego dnia po tym tyraniu, na moim nosie coś wyskoczyło, a jak zaczęło się powoli goić, to te czerwono-brunatne kropeczki wyglądały tak, że w pracy mnie pytali czy znów miałem kraksę na rowerze ;)
    Więc wyrwałem się do Lubska, do wspaniałych przyjaciół - Asiczki i Piotrka :)
    Po zajechaniu, miłym powitaniu, odpoczęciu od podróży trochę czasu minęło aż Młynarz mógł w końcu ruszyć swoim Diamondem ... ;)
    Postanowiliśmy że uderzymy małą pętelkę przez lubuski las z atrakcją w postaci spożycia Złota Wielkopolski nad uroczym Jeziorem Żurawno.
    Dalsza jazda to przyjemne kręcenie leśnymi duktami nad Jezioro Głębokie, wokół którego Piotrek trenuje bieganie - we wrześniu wystartuje w biegowym Maratonie Wrocławskim.
    Kręcąc kolejne kilometry nie zabrakło przejazdu przez lubuskie wioski - wszędzie można spotkać stare poniemieckie drogi i budynki.
    Z biegiem czasu przyjemnie przygrzewające słońce zaczęło zachodzić, pora wracać.
    Ostatnie kilometry pokonaliśmy oznakowanym szlakiem i wzdłuż rozebranych torów, by na końcówce pokonać podjazd dnia i stamtąd już myk w dół wprost do domu, w którym wygłodniali solidnie najedliśmy się pysznym obiadem przygotowanym przez Asiczkę :)
    Wieczorem, w bardzo przyjemnych warunkach (16 stopni) był spacer po Lubsku, po tym grill z browarowaniem :)

    JPbike tutaj zajechał :) © Mlynarz

    Kościółek w Dłużku © JPbike

    W drodze nad Żurawno © JPbike

    Jak dobrze wspólnie pokręcić :) © JPbike

    Podziwiam rozlewiska ... © Mlynarz

    Penetracja efektów działalności bobrów © Mlynarz

    Troszkę wodnej zabawy :) © JPbike

    Klimatyczna fotka nad Jeziorem Żurawno © Mlynarz

    Główny sponsor wycieczki ;) © JPbike

    Przerwa na browara w idealnym miejscu i z idealną pogodą :) © JPbike

    Na mostku © JPbike

    Gdy na powyższym miejscu byłem ostatnio, czyli w lipcu 2011 to wszystko wokół było pod wodą - KLIK dla porównania :)

    Sprawdzanie głębokości - grubo ponad metr © JPbike

    Jazda dalej ... © Mlynarz

    Przez klimatyczny lubuski las © JPbike

    Fragmentu piaskownicy nie zabrakło :) © JPbike

    Mną też zarzuciło :) © Mlynarz

    Malownicze i czyściutkie Jezioro Głębokie © JPbike

    Jest OK ! :) © JPbike

    Wieża obserwacyjna widziana z bliska © JPbike

    Takie wyzwania MY to lubimy :) © JPbike

    Zagubieni w dużym lesie :) © JPbike

    Fajny i konkretny podjazd :) © JPbike

    Na "płaskowyżu". Mkniemy do domu bo piwko czeka :) © JPbike

    Przewyższenie - 195 m



  • dystans : 155.65 km
  • teren : 24.00 km
  • czas : 06:07 h
  • v średnia : 25.45 km/h
  • v max : 52.85 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Wietrzna wytrzymałościówka

    Niedziela, 11 marca 2012 • dodano: 11.03.2012 | Komentarze 15


    Zagadałem się z Jarkiem na treningowy i 150 km wyjazd do Chrzypska z kulminacją trasy na punkcie widokowym w Łężeczkach. Poinformowałem o tym również resztę kumpli - ostatecznie na miejscu zbiórki, o 10 rano zjawiło się trzech najwytrwalszych, czyli Jarek, Mariusz i ja. Mariusz narzekał na ból w szczęce i słusznie postanowił że przejedzie z nami odcinek do Kiekrza i stamtąd uda się w swoją stronę.
    Trasę wymyśliłem tak aby najpierw zmierzyć się z wiatrem a powrót ... :)
    Tak właśnie było, napiszę szczerze że przez pierwsze ponad 70 km to była wmordewindowa masakra, kosztująca nas dwóch sporo sił, nierzadko jechaliśmy z prędkością ledwo ponad 20 km/h i to przy tętnie 160 ! Zmiany były zbawienne, gdybym jechał sam to pewnie zawróciłbym najwyżej po 30 km. W Ostrorogu postój przy sklepie. Po dokręceniu do Nojewa (fajne pagórki), przy jednym z kilku zabytkowych już wiaduktach kolejowych wyczailiśmy żółty szlak prowadzący przez las (ale ulga od wiatru) wprost do Chrzypska, szlak jednak przez fatalne oznakowanie dość szybko nam zniknął i wylądowaliśmy w bagnie, dobrze że krótkim :) Jadąc dalej na azymut zaskoczyło nas pagórkowate ukształtowanie terenu i biegnących tędy ścieżek, w sam raz na maraton :) W Chrzypsku zaopatrzenie przy sklepie w browar, który z przyjemnością spożyliśmy na wspomnianej kulminacji trasy (fajny i konkretny podjazd). Po przerwie już tylko jazda powrotna z bardzo sprzyjającym wiatrem, ale i tak kręciliśmy mocno i superszybko (po niezłym tętnie to widać). W okolicy 120 km zacząłem tracić powera w nogach i z każdym kilometrem coraz bardziej czułem się zajechany. A Jarek, po 140 km w miejscu, gdzie się rozdzieliliśmy stwierdził że też powoli pada. Kręcąc już sam, po drodze wstąpiłem do sklepu i coca cola oraz rodzynki w czekoladzie dodały mi trochę sił i tak dalej bez napinki dokręciłem do domu zadowolony ze sporego i ciężkiego treningu. Dzięki Jarku za niezłą jazdę !

    Plaża w Strzeszynku. Oczekiwanie na kumpli ... © JPbike

    Zajechali. Klosiu przejechał z nami kilka fajnych km, po czym pognał w swoją stronę © JPbike

    No to mkniemy WMORDEWINDOWO, to była ponad 70 kilometrowa masakra ! © JPbike

    Skrócik :) Stara poniemiecka brukowana droga © JPbike

    Przy wspaniałym wiadukcie kolejowym w Nojewie © JPbike

    Nasze rumaki :) © JPbike

    Najniższy punkt trasy, 40 m.n.p.m - wiadomo skąd tyle błotka :) © JPbike

    Kolejny wiadukt i krótka przerwa z zerkaniem na mapę, bo nie wiemy gdzie jesteśmy :) © JPbike

    Jadąc tędy stwierdziliśmy że tutaj dałoby się zrobić całkiem ciekawy maraton :) © JPbike

    O, jeszcze jeden wiadukt, imponujący ! © JPbike

    Najdłuższa przerwa z browarem na punkcie widokowym w Łężeczkach © JPbike

    Pałac w Białokoszu © JPbike

    Wracamy do domu z wiatrem w plecy :) © JPbike


    Puls - max 174, średni 143 (odcinek wmordewindowy 148)
    Przewyższenie - 1075 m, ładnie :)



  • dystans : 25.40 km
  • teren : 10.00 km
  • czas : 01:04 h
  • v średnia : 23.81 km/h
  • v max : 39.58 km/h
  • rower : Sztywna Biria
  • Do Drogbasa

    Środa, 7 marca 2012 • dodano: 07.03.2012 | Komentarze 2


    Tytułowy wyjazd mający na celu przywrócić do świata żywych jego wspaniałego ścigacza marki Rocky Mountain. O 17 Jarek ochoczo podjechał po mnie i tak razem przy zachodzącym słońcu, przez miasto i Rusałkę dokręciliśmy troszkę napoceni (!) pod jego dom, w którym najpierw zostałem ugoszczony pyszną herbatką i ciastkiem, przeróżnych pogaduszek oczywiście nie brakowało.
    W końcu wzięliśmy się do roboty pod moim fachowym doradztwem. Majstrowanie przy białym pomykaczu przebiegło z dokładnością porównywalną do szwajcarskiego zegarka. No, oczywiście złocistego napoju spożywanego stopniowymi łykami podczas roboty nie mogło zabraknąć. Po skończonej pracy Jarek koniecznie musiał wypróbować swojego ścigacza, ponoć nieużywanego od listopada. Po ruszeniu, już po ciemku, Drogbas wystrzelił do przodu jak z procy, a ja na zimówce oblepionej świństwani i to z brudnym napędem, dodatkowo dociążony plecakiem ważącym prawie 6 kg (zważyłem) przeżyłem sprinterską rzeźnię wytrzymałościową na odcinku ponad 7 km, w tym 5 km terenowych.
    Uff, udało mi się dotrzymać kroku, nie wspomnę już o tym że jechałem w zwykłych butach i pedałach platformowych.
    Do domu dojechałem po 21.



  • dystans : 42.74 km
  • teren : 34.00 km
  • czas : 02:05 h
  • v średnia : 20.52 km/h
  • v max : 34.58 km/h
  • rower : Sztywna Biria
  • Zimowo i w towarzystwie

    Niedziela, 12 lutego 2012 • dodano: 12.02.2012 | Komentarze 4


    W końcu udało się zagadać z Drogbasem na wspólną jazdę.
    Po pobudce i uszykowaniu się do zimowej i mroźnej jazdy ruszyłem w słoneczny dzionek nad Rusałkę.
    Tak jak wczoraj - więcej ludzi przebywało na jeziorze, niż na ścieżkach :)
    Na miejsce spotkania obaj zajechaliśmy później niż planowaliśmy, bo trzeba się wyspać ;)
    Co do trasy - udaliśmy się na klasyczną Rundę Drogbasową z dodatkiem tej terenowej.
    Frajda była :) I o to chodzi !
    Po wykonaniu jednej i to niepełnej rundy Jarek zaproponował ciepłą herbatę u siebie w domu. I tak trochę czasu zleciało na pogaduszkach. Po czym nagrzani ruszyliśmy w drogę powrotną (tzn Drogbas mnie kawałek odprowadził).

    Napieramy po śniegu ! © JPbike

    Na kierskiej przystani. TV Polsat też tam była :) © JPbike

    Bojery na Jeziorze Kierskim w akcji © JPbike

    Drogbas na śnieznym pustkowiu z kolejowym akcentem :) © JPbike

    Śnieżny teren wymaga większego powera i skupienia © JPbike




  • dystans : 76.04 km
  • teren : 56.00 km
  • czas : 03:24 h
  • v średnia : 22.36 km/h
  • v max : 53.27 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Na własną pętlę, z Drogbasem

    Niedziela, 20 listopada 2011 • dodano: 20.11.2011 | Komentarze 9


    W piątek Jarek dał mi znać że jest w pełni sił i od razu zagadałem się z Nim na wspólny niedzielny wyjazd do WPN na swoją dużą pętlę.
    Zanim do tego doszło, musiałem przyspieszyć złożenie Treka, skończyłem takową robotę w sobotę o 23:30. Poza czyszczeniem wszystkiego ścigacz otrzymał będące w lepszym stanie komponenty napędowe XT od skasowanego sztywniaka, nowy suport i do tego nowiutkie linki z pancerzami XTR - po tym całość działa aż miło :)
    Ostatnio wspólnie kręciliśmy na początku sierpnia w ... Karkonoszach :) Ale ten czas ucieka ...
    Ruszyliśmy o 10:35 spod mojego domu i mając niezłą do dłuższej jazdy pogodę.
    Dojazd do granic WPN przebiegł spoko, by w Wirach zacząć właściwe terenowe napieranie na leśnych duktach, niezłych interwałach i mniej lub bardziej technicznych singlach :)

    Przeprawa przez stary wiadukt kolejowy © JPbike

    Postój przy wieży widokowej w Szreniawie © JPbike

    Po dojechaniu zółtym rowerowym i zielonym pieszym nad Jarosławieckie zaczęła się zabawa na tamtejszym wąskim i krętym singlu. Ilość leżących liści dla jadącego za mną Drogbasa powodowała widowiskowy w moim wykonaniu pokaz jazdy z poślizgami tylnego koła :) No, liście nierzadko nam wpadały do wypasionych napędów, co z kolei spowodowało na całej trasie kilka przymusowych postojów na odgarnięcie z tego tylnej przerzutki, kółeczek i kasety, ale i tak było fajnie :)
    Po tym pora na czarny szlak od Rosnówka do Starego Dymaczewa - Ci co tędy jechali wiedzą jaki super jest ten odcinek.
    Po drodze, przy mostku zrobiliśmy postój, by odsapnąć (!) i pogadać.

    Ale fajnie :) Mostek na czarnym szlaku © JPbike

    Po dojechaniu do Dymaczewa Starego nadszedł czas na podjazd ulicą Podgórną w kierunku osławionych SUPER interwałów na długiej prostej prowadzącej do Ludwikowa.

    Jarkowi oczywiście się podobało i na filmikach widać jak tamtędy ostro pomyka :)



    A to, z jakimi prędkościami MY, szaleńcy zjeżdżamy na piachu, po korzeniach i liściach to proszę bardzo :)



    Zaraz za Ludwikowem, na tamtejszym stromym zjeżdziku po schodach obaj przesadziliśmy i omal nie doszło do OTB-ów w dół :) Winowajca był jeden - masa liści powodująca że nie wiadomo kiedy następuje skręt i w takich sytuacjach przydają się umiejętności techniczne.
    Następnie, za Głazem Wodziczki myk w dół stromym zjeżdzikiem i po podjechaniu na Osową Górę zboczyliśmy z trasy, by nabyć Leszka Pilsa w najwyżej położonym sklepie w okolicy Poznania (chyba) :)

    Na stoku Osowej Góry, dobra miejscówka do czegoś takiego :) © JPbike

    Biesiada z piwkiem w wielkopolskim miejscu, gdzie można poczuć się jak w górach trochę trwała.
    Sporo gadania sprzętowego, treningowego, maratonowego było :)

    Ten mały punkt to mnkący po polance w dół Drogbas :) © JPbike

    Po przejechaniu atrakcji, czyli opuszczonej stacji kolejowej jazda na czerwony szlak wzdłuż Skrzynki i wokół Góreckiego, a następnie na techniczny singiel w rejonie Pojnik.

    Odpoczynek nad Góreckim © JPbike

    Singiel w Pojnikach jest fajny, Drogbas potwierdza :) © JPbike

    Sporo liści, no i przydałaby się piła łańcuchowa do udrożnienia całej pętli © JPbike

    Podczas wspólnej jazdy można było poznać obecny poziom wytrenowania - obaj cały czas jechaliśmy równo i blisko siebie, więc wszystko jest OK i na właściwej drodze.
    Dobra, po wyjechaniu z Pojnik pozostało nam pomykanie w kierunku Puszczykowa żółtym szlakiem, cały czas łagodnie w dół. W Puszczykowie pojawiła się ochota na drugiego Leszka Pilsa, poprzednie zbyt szybko wyparowało :)

    Znów pijemy i to znów w ładnym miejscu - nad Wartą :) © JPbike

    Na koniec - oczywiście jazda nadwarciańskim. OSTRO !
    Za Luboniem się rozdzieliliśmy i każdy w swoją stronę.
    Fajnie i zdrowo się ujechałem, jak na MTB-owca przystało - lubię to :)

    Dzięki Jarek i do następnego !