Info o mnie.
- przejechane: 185785.60 km
- w tym teren: 66988.10 km
- teren procentowo: 36.06 %
- v średnia: 22.58 km/h
- czas: 341d 00h 38m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m
Kategorie
-
Bike Maraton - 39
bikestatsowe zawody - 8
CX - 7
do 100 km - 1198
do 50 km - 1240
do/z pracy - 278
dron - 68
dzień wyścigowy - 251
Etapówki MTB - 31
Festive 500 - 55
Gogol MTB - 62
Kaczmarek Electric - 21
maratony - 180
MTB Marathon - 31
na orientację - 6
nocne - 290
podium, te szerokie też - 37
podsumowanie - 11
pomiar czasu - 67
ponad 100 km - 247
ponad 200 km - 28
ponad 300 km - 4
poza PL - 114
Solid MTB - 30
sprzęt - 49
szoska - 456
Uphill race - 8
w górach - 322
w roli kibica - 10
w towarzystwie - 404
wyprawy - 74
wysokie szczyty - 35
XC - 32
z przyczepką - 4
-
Moja stajnia
w użyciu
Orbea Oiz M20

Black Peak

Accent Peak 29
Canyon Endurace
Sztywna Biria
archiwum
Scott Scale 740
TREK 8500
Kross Action
Accent Tormenta 1
Accent Tormenta 2
Accent Tormenta 3
Archiwum
2024
2023
2022
2021
2020
2019
2018
2017
2016
2015
2014
2013
2012
2011
2010
2009
2008
-
2025, Listopad - 7 - 0
2025, Październik - 8 - 0
2025, Wrzesień - 8 - 0
2025, Sierpień - 13 - 23
2025, Lipiec - 12 - 22
2025, Czerwiec - 9 - 20
2025, Maj - 10 - 20
2025, Kwiecień - 8 - 21
2025, Marzec - 10 - 24
2025, Luty - 8 - 16
2025, Styczeń - 7 - 13
2024, Grudzień - 15 - 38
2024, Listopad - 7 - 15
2024, Październik - 9 - 21
2024, Wrzesień - 10 - 18
2024, Sierpień - 12 - 20
2024, Lipiec - 14 - 30
2024, Czerwiec - 18 - 40
2024, Maj - 10 - 24
2024, Kwiecień - 15 - 37
2024, Marzec - 12 - 29
2024, Luty - 9 - 27
2024, Styczeń - 9 - 25
2023, Grudzień - 12 - 34
2023, Listopad - 10 - 33
2023, Październik - 9 - 27
2023, Wrzesień - 11 - 28
2023, Sierpień - 8 - 16
2023, Lipiec - 16 - 43
2023, Czerwiec - 11 - 27
2023, Maj - 17 - 36
2023, Kwiecień - 12 - 45
2023, Marzec - 6 - 16
2023, Luty - 8 - 32
2023, Styczeń - 8 - 26
2022, Grudzień - 8 - 20
2022, Listopad - 8 - 25
2022, Październik - 9 - 31
2022, Wrzesień - 12 - 16
2022, Sierpień - 10 - 24
2022, Lipiec - 16 - 37
2022, Czerwiec - 12 - 26
2022, Maj - 16 - 32
2022, Kwiecień - 14 - 49
2022, Marzec - 9 - 30
2022, Luty - 8 - 18
2022, Styczeń - 10 - 27
2021, Grudzień - 10 - 25
2021, Listopad - 11 - 29
2021, Październik - 12 - 35
2021, Wrzesień - 15 - 30
2021, Sierpień - 16 - 24
2021, Lipiec - 20 - 34
2021, Czerwiec - 19 - 42
2021, Maj - 15 - 34
2021, Kwiecień - 15 - 30
2021, Marzec - 12 - 35
2021, Luty - 11 - 32
2021, Styczeń - 13 - 42
2020, Grudzień - 17 - 37
2020, Listopad - 13 - 51
2020, Październik - 14 - 40
2020, Wrzesień - 19 - 33
2020, Sierpień - 20 - 42
2020, Lipiec - 25 - 65
2020, Czerwiec - 21 - 77
2020, Maj - 21 - 75
2020, Kwiecień - 14 - 60
2020, Marzec - 7 - 21
2020, Luty - 15 - 34
2020, Styczeń - 13 - 46
2019, Grudzień - 20 - 76
2019, Listopad - 14 - 50
2019, Październik - 13 - 44
2019, Wrzesień - 24 - 46
2019, Sierpień - 23 - 25
2019, Lipiec - 23 - 31
2019, Czerwiec - 26 - 42
2019, Maj - 25 - 58
2019, Kwiecień - 24 - 75
2019, Marzec - 18 - 56
2019, Luty - 16 - 45
2019, Styczeń - 15 - 53
2018, Grudzień - 18 - 68
2018, Listopad - 10 - 36
2018, Październik - 20 - 42
2018, Wrzesień - 31 - 67
2018, Sierpień - 21 - 82
2018, Lipiec - 18 - 58
2018, Czerwiec - 14 - 55
2018, Maj - 19 - 55
2018, Kwiecień - 18 - 68
2018, Marzec - 14 - 55
2018, Luty - 10 - 52
2018, Styczeń - 10 - 52
2017, Grudzień - 10 - 42
2017, Listopad - 7 - 44
2017, Październik - 10 - 43
2017, Wrzesień - 17 - 46
2017, Sierpień - 19 - 43
2017, Lipiec - 19 - 83
2017, Czerwiec - 17 - 42
2017, Maj - 21 - 60
2017, Kwiecień - 19 - 47
2017, Marzec - 15 - 38
2017, Luty - 13 - 32
2017, Styczeń - 14 - 47
2016, Grudzień - 9 - 14
2016, Listopad - 9 - 24
2016, Październik - 14 - 19
2016, Wrzesień - 14 - 66
2016, Sierpień - 16 - 24
2016, Lipiec - 21 - 41
2016, Czerwiec - 15 - 26
2016, Maj - 24 - 77
2016, Kwiecień - 18 - 47
2016, Marzec - 18 - 42
2016, Luty - 13 - 26
2016, Styczeń - 14 - 39
2015, Grudzień - 14 - 72
2015, Listopad - 8 - 26
2015, Październik - 8 - 23
2015, Wrzesień - 12 - 27
2015, Sierpień - 18 - 31
2015, Lipiec - 16 - 59
2015, Czerwiec - 21 - 72
2015, Maj - 21 - 53
2015, Kwiecień - 20 - 88
2015, Marzec - 19 - 88
2015, Luty - 16 - 59
2015, Styczeń - 15 - 59
2014, Grudzień - 11 - 60
2014, Listopad - 19 - 34
2014, Październik - 12 - 22
2014, Wrzesień - 17 - 37
2014, Sierpień - 18 - 31
2014, Lipiec - 22 - 95
2014, Czerwiec - 18 - 73
2014, Maj - 16 - 76
2014, Kwiecień - 21 - 77
2014, Marzec - 20 - 73
2014, Luty - 16 - 80
2014, Styczeń - 7 - 31
2013, Grudzień - 18 - 87
2013, Listopad - 13 - 78
2013, Październik - 15 - 60
2013, Wrzesień - 16 - 65
2013, Sierpień - 15 - 76
2013, Lipiec - 26 - 161
2013, Czerwiec - 21 - 121
2013, Maj - 20 - 102
2013, Kwiecień - 20 - 116
2013, Marzec - 18 - 117
2013, Luty - 15 - 125
2013, Styczeń - 12 - 92
2012, Grudzień - 20 - 106
2012, Listopad - 10 - 82
2012, Październik - 13 - 46
2012, Wrzesień - 17 - 96
2012, Sierpień - 16 - 99
2012, Lipiec - 23 - 113
2012, Czerwiec - 17 - 97
2012, Maj - 18 - 61
2012, Kwiecień - 20 - 132
2012, Marzec - 20 - 130
2012, Luty - 9 - 57
2012, Styczeń - 10 - 55
2011, Grudzień - 11 - 84
2011, Listopad - 12 - 96
2011, Październik - 20 - 127
2011, Wrzesień - 17 - 170
2011, Sierpień - 23 - 109
2011, Lipiec - 11 - 116
2011, Czerwiec - 3 - 154
2011, Maj - 24 - 186
2011, Kwiecień - 15 - 255
2011, Marzec - 24 - 213
2011, Luty - 26 - 187
2011, Styczeń - 18 - 199
2010, Grudzień - 19 - 173
2010, Listopad - 13 - 106
2010, Październik - 14 - 118
2010, Wrzesień - 15 - 192
2010, Sierpień - 25 - 209
2010, Lipiec - 27 - 126
2010, Czerwiec - 28 - 191
2010, Maj - 20 - 255
2010, Kwiecień - 24 - 220
2010, Marzec - 18 - 196
2010, Luty - 9 - 138
2010, Styczeń - 11 - 134
2009, Grudzień - 12 - 142
2009, Listopad - 11 - 128
2009, Październik - 8 - 93
2009, Wrzesień - 24 - 158
2009, Sierpień - 22 - 118
2009, Lipiec - 19 - 143
2009, Czerwiec - 20 - 94
2009, Maj - 19 - 170
2009, Kwiecień - 25 - 178
2009, Marzec - 14 - 137
2009, Luty - 7 - 50
2009, Styczeń - 11 - 96
2008, Grudzień - 11 - 131
2008, Listopad - 13 - 56
2008, Październik - 17 - 64
2008, Wrzesień - 17 - 62
2008, Sierpień - 21 - 78
2008, Lipiec - 18 - 39
2008, Czerwiec - 24 - 74
2008, Maj - 15 - 23
2008, Kwiecień - 7 - 40
2008, Marzec - 6 - 14
Wpisy archiwalne w kategorii
w towarzystwie
| Dystans całkowity: | 32327.94 km (w terenie 9179.42 km; 28.39%) |
| Czas w ruchu: | 1588:29 |
| Średnia prędkość: | 20.35 km/h |
| Maksymalna prędkość: | 83.56 km/h |
| Suma podjazdów: | 115874 m |
| Maks. tętno maksymalne: | 177 (100 %) |
| Maks. tętno średnie: | 148 (82 %) |
| Suma kalorii: | 1575 kcal |
| Liczba aktywności: | 398 |
| Średnio na aktywność: | 81.23 km i 3h 59m |
| Więcej statystyk | |
Poniedziałek, 14 lipca 2014 • dodano: 16.08.2014 | Komentarze 2
Pobudka i śniadanko sprawne, zwijanie obozowiska sprawne i ruszyliśmy sprawnie :)
Atrakcją tegoż dnia był przejazd przez Pragę, kręcenie wzdłuż mniej i bardziej spiętrzonej Wełtawy i wśród fajnych pagórów.
Już na pierwszych km zaskoczył nas jeden idiota w czeskim tirze wiozący luźnie załadowane siano, które rozsypywał na całej szerokości asfaltu.

Łaba w Podebrady © JPbike
W sumie droga którą jechaliśmy do Pragi to nic ciekawego, długa prosta, wokół pola i dość płasko.

Dojechaliśmy do Pragi © JPbike

Jedziemy wzdłuż Wełtawy © JPbike

Ta wieża na górce to kopia tej z Paryża ? :) © JPbike

Chwila na podziwianie zamku na Hradczanach © JPbike

Fragment praskiej starówki © JPbike

Na Moście Karola też byliśmy. Tłoczno tam © JPbike

Skałki z tunelami - tego w Pradze się nie spodziewałem :) © JPbike

Ze stolicy Czech wydostaliśmy się taką oto rowerówką © JPbike
Przerwa na obiad nastąpiła gdzieś tam nad Wełtawą, przy przeprawie promowej.
Coraz bardziej cierpieliśmy z powodu ... braku piwa, w żadnym markecie nie dało się kupić za euro.

Tak i podobnie wyglądały nasze tankowania H2O na stacjach paliw © JPbike

Się zaczęły podjazdy :) © JPbike

Czechy na południe od Pragi to takie, podobne i fajne pagóry © JPbike

No i jest kapcioszek, u Drogbasa :) © JPbike



Trzy powyższe fotki to takie tam ładne widoczki, nad spiętrzoną Wełtawą © JPbike
I tak dokręciliśmy po pagórach do miasteczka z zamkiem na górze (Vysoky Chlumec), zapadał powoli zmrok.
Po paru dalszych km i krótkich poszukiwaniach znalazłem miejscówkę na obóz, tuż przy lesie.
Po rozbiciu namiotu i spożyciu kolacyjki czas spać.
Dzień drugi, dzień czwarty.
Kategoria ponad 100 km, poza PL, w towarzystwie, wyprawy
Niedziela, 13 lipca 2014 • dodano: 07.08.2014 | Komentarze 6
Pobudka dość wczesna i niezbyt dobrze się wyspałem, bo spaliśmy na lekkim spadku terenu, w nocy często trzeba było poprawiać pozycje leżące :)
Zatem śniadanie, kawa, pakowanie wszystkiego i jazda do Jeleniej Góry zrobić ostatnie w PL zakupy, bo żaden z nas nie miał i nie planował wymiany złotówek na korony czeskie. Numerem jeden tegoż dnia było pokonywanie ciężkiego podjazdu na graniczną Przełęcz Karkonoską i to na rowerach ważących ponad 40 kg.

Nasza pierwsza miejscówka. Ładnie tam, bo w górach :) © JPbike

Chwila postoju w Jeleniej Górze © JPbike

Trafiliśmy na grabkowe zawody biegowe, robiąc przy okazji bufetowe stop and go :) © JPbike

W parku w Cieplicach zrobiliśmy przerwę © JPbike

Nad stawem. Wkraczamy w Karkonosze © JPbike

Znany tramwaj w Podgórzynie © JPbike
Gdy zaczął się solidny podjazd w stronę Drogi Sudeckiej, swoim tempem dość szybko uciekałem Jarkowi, po drodze i kilka razy mijałem się z szosonem, który co dopiero zaczynał górskie kręcenie. Po dojechaniu do budki przed wjazdem na ciężki karkonoski podjazd cierpliwie poczekałem na swojego kompana.

Czas pokonać z sakwami kultowy podjazd na Przełęcz Karkonoską © JPbike
No i co - Jarek ruszył pierwszy, na klasycznym młynku mozolnie pokonywał kolejne metry, a ja mając najlżejsze przełożenie 24-28 na pierwszych dość stromych ze 200 m zdecydowałem się na butowanie i byłem zszokowany tym że gorzej od jazdy się wypycha te kilogramy do góry, spdy się ślizgały na asfalcie :) W końcu wsiadłem i siłowo kręciłem do góry, dogoniłem Drogbasa, a gdy pojawiła się największa stromizna to nie poddałem się i walczyłem dalej, jadąc slalomem :) Udało się, chociaż trzeba było zrobić ze 2-3 postoje na odsapnięcie.

Ta niezła stromizna okazała się trudna dla objuczonego Jarka © JPbike

Jestem dumny :) Da się pokonać z sakwami ten sławny podjazd © JPbike

Nasze pierwsze sakwiarskie ponad 1000 m.n.p.m zdobyte ! © JPbike
Na szczycie oczywiście odpoczynek, piwko, spotkaliśmy kolegę co jechał z Pragi i czas na długi zjazd.

Łaba w Spindleruv Mlyn © JPbike

Zjeżdżamy tędy do Vrchlabi © JPbike

Przerwa na obiad © JPbike

Pierwsze deszczowe kilometry. Tędy po mokrym to w sumie kilkanaście km © JPbike
W miarę upływu czeskich kilometrów okoliczne krajobrazy się stopniowo wypłaszczały.
Im dalej w głąb Czech to spotkała nas niemiła niespodzianka - okazuje się że czescy kierowcy nie są tacy uprzejmi wobec rowerzystów jak nam się wydawało, m. in. wyprzedzają na centymetry, spieszą się, itp. Trudno.
Miejscówkę na rozbicie namiotu znaleźliśmy bez problemów i ze 200-300 m od drogi.

Na czeskim obozowisku. Drogbas coś polewa że ręka drzy :) © JPbike
Dzień pierwszy, dzień trzeci.
Kategoria w górach, ponad 100 km, poza PL, w towarzystwie, wyprawy
Sobota, 12 lipca 2014 • dodano: 03.08.2014 | Komentarze 0
Nadszedł w końcu długo oczekiwany dzień na rozpoczęcie kolejnej sakwiarskiej wyprawy. Poprzedniego dnia i zaraz po pracy całkiem sprawnie poszło pakowanie wszystkiego i nazajutrz po 6 rano mogłem ruszyć na miejsce spotkania z Jarkiem, przy INEA Stadionie. W trakcie krótkiej dojazdówki trochę niepewności miałem w kręceniu z załadowanymi przednimi sakwami, wcześniej nie było okazji tego wypróbować. Tak załadowany rumak gorzej skręca i pogarsza przyspieszenia. Za to wygoda w przewożeniu turystycznego ekwipunku i żarcia jest niezła.

Stąd wystartowaliśmy wspólnie © JPbike
Oczywiście, podobnie jak rok temu rozesłałem info znajomym – tym razem na miejscu zbiórki nie pojawił się nikt. Ruszyliśmy do Rzymu między 6:20 a 6:30. Później doszedł smsik od Macieja, który zjawił się przy stadionie przed 6-tą i niestety nie doczekał się nas. Szkoda.

Typowa jazda po wielkopolskich szosach © JPbike
Kilometry przez południową Wielkopolskę szybko i miło upływały, by kilkanaście km za Lesznem wkroczyć na Dolny Śląsk i skierowaliśmy się na Górę, by tam przekroczyć Odrę nowym mostem. Po drodze spotkaliśmy miejscowego rowerzystę, który ma na koncie kręcenie po Polsce i gdy tylko dowiedział się dokąd jedziemy to postanowił nam potowarzyszyć.

Tu to mamy lokalnego przewodnika © JPbike

Odrę przekroczyliśmy nowym mostem za Ciechanowem © JPbike

Przerwa na obiad. Zapasów żarcia mieliśmy sporo © JPbike

Trafiły się i takie sekcje brukowane © JPbike

Wydostajemy się z Legnicy w stronę Złotoryi © JPbike

Lubię ten przedgórski odcinek (Złotoryja - Jelenia Góra) :) © JPbike
Za Świerzawą przyszło nam pokonać pierwszy dłuższy podjazd z dwoma 11% fragmentami. Każdy z nas kręcił swoim tempem. A dla mnie to był sprawdzian sakwiarskiej wspinaczki, na najlżejszym przełożeniu 24-28 faktycznie nie było łatwo i sporo sił trzeba było wkładać, by upolować koszulkę górala. Dałem radę.

Na szczycie zapadł zmrok i czas szukać miejscówki na obóz © JPbike
Po dokręceniu w rejon Łysej Góry już po ciemku, oczom naszym ukazał się fajny widok z góry na wieczorną Jelenią Górę. Miejscówkę na rozbicie namiotu znaleźliśmy za serpentyną, tuż przed Dziwiszowem. Po rozlokowaniu wszystkiego dość szybko udało się zasnąć (po 23-tej). Tegoż dnia zgodnie z planem trzasnęliśmy najdłuższy dystans wyprawy.
Podsumowanie, dzień drugi.
Kategoria ponad 200 km, w towarzystwie, wyprawy
Niedziela, 29 czerwca 2014 • dodano: 29.06.2014 | Komentarze 11
Wojtek rzucił hasło na niedzielny dłuższy teren wraz z objazdem Binduga MTB Maraton. Na miejscu zbiórki, przy czołgach na Cytadeli zjawiło się czterech ProGoggli - josip, klosiu, Marc i ja.
Ruszyliśmy nadwarciańskim, od razu bardzo ostro, a właściwie to josip na swoim nowiutkim i karbonowym 29-erze nadawał konkretne tempo, no takie że by utrzymać jego tempo to musiałem się sprężać jak na maratonie i od czasu do czasu trzeba było zwalniać by ponownie sklejać czteroosobowy peletonik :)
Po zajechaniu na przystań kajakową "Binduga" czas zapoznać się z najciekawszą częścią maratonu, zresztą dobrze znaną golonkowcom. Ów nadwarciański odcinek przerósł nasze oczekiwania - góra-dół, lewo-prawo i można się poczuć jak na mini rollercoasterze, pełno fajnie wyprofilowanych zakrętów, są nawet nowe ścieżki omijające fragmenty gdzie trzeba wnosić rowerki.
Tak się na tym świetnym odcinku nakręciliśmy, że nie wiadomo jak i kiedy przegapiliśmy skręt na właściwą trasę maratonu, co spowodowało że po gadce z miejscowymi (%) przy sklepie w Łukowie okazało się że dotarliśmy prawie do Obornik :)
Dalej pozostała nam droga powrotna nadwarciańskim szlakiem przez Starczanowo, Mściszewo i dalej tak samo jak na dojazdówce. Kręcąc korbami tędy, josip ponownie nadawał ostre tempo, takie że parokrotnie szybko tworzyły się dwie dwuosobowe grupki (josip i ja oraz klosiu i Marc) i tak nadwarciańskim, Radojewo, zaczęło padać, ul. Poligonowa i parę ścieżek na Morasku dojechaliśmy do cywilizowanej części Poznania i w końcu każdy w swoją stronę, w deszczu :)

Na nadwarciańskim. Jak dobrze znów wspólnie potrenować w terenie :) © JPbike

Tutaj, nad Wartą będzie start i meta © JPbike

Pamiątkowa fotka musi być ! © JPbike

Sławny i znany golonkowcom mostek nad Trojanką © JPbike

Prawie jak w dżungli amazońskiej :) © JPbike

Jazdy w strumyku nie brakło. Ale frajda ! © JPbike

Tu też fajnie. Ja podjechałem :) © JPbike

Wzdłuż Warty dokręciliśmy za daleko :) Wiejskie klimaty w Łukowie © JPbike

Przerwa na tankowanie i takie tam :) © JPbike

W drodze powrotnej tempo było zabójcze - a to przez tego faceta na nowym 29-erze :) © JPbike
Dobry terenowy trening, do następnego chłopaki !
Przewyższenie - 560 m
Kategoria do 100 km, w towarzystwie
Sobota, 7 czerwca 2014 • dodano: 07.06.2014 | Komentarze 5
Zagadałem się z Darkiem na pokazanie pętelki mosińskiego XC i trip po ścieżkach WPN. Mi oczywiście i z przyjemnością przypadła rola przewodnika.
Wyjazd z chaty dość wczesny, po 8:30. Dołączył do mnie również Jarekdrogbas.
I tak przez Luboń, Komorniki i Greiserówkę dokręciliśmy pod wieżę widokową na Osowej Górze. Oprócz Darka zjawili się Mateusz i Patryk.
Na początek pokonaliśmy całą rundę XC. Na dolnej części trasy DH zaliczyłem nawet głupią glebkę na piaszczystym fragmenciku i rysa na piszczeli jest :)
Udało mi się nawet podjechać najgorszy podjeżdzik, za to poległem na drugim, również ciężkim ...
Po zapoznaniu udaliśmy się w głąb lasu WPN, na te ciekawsze ścieżki.
Kolejno - zjazd polanką, stacja PKP, Kociołek, podjazd do Ludwikowa, ...
W pewnym momencie Drogbas stwierdził ubytek ciśnienia w tylnym kole.
Przymusowy postój na wymianę dętki przy żródełku i Jarek zdecydował się na powrót do chaty.
Następnie pokazałem kolegom rundkę Sinusoidy XC, nawet w czerwcu jest miło przejezdna :)
Po tym ponownie Ludwikowo, techniczne zjazdy, w stronę Góreckiego i na super singiel w Pojnikach.
Dalej czerwonym w stronę Puszczykowa i wspinaczka szosą na szczyt Osowej Góry.
Na koniec wspólnego tripu jeszcze raz mosińskie XC i po tym wróciłem nadwarciańskim do domu.
Dzięki chłopaki za wizytę. Było fajnie wspólnie pokręcić, szkoda tylko drogbasowego defektu.

Klimacik prawie jak w dżungli ;) © JPbike

W Ludwikowie podziwiamy drogbasowy serwis kapcioszkowy :) © JPbike

Przednia zabawa mtb na rewelacyjnym singielku w Pojnikach © JPbike

Po wspólnym napieraniu czas na gruppen fotkę :) © JPbike
Puls - max 168, średni 134
Przewyższenie - 910 m
Kategoria do 100 km, w towarzystwie
Czwartek, 22 maja 2014 • dodano: 22.05.2014 | Komentarze 4
Udało się wyjść o 17:30, po pracy i zarazem po obejrzeniu na Giro świetnej jazdy Rafała Majki. W niedzielę esencja MTB - kultowy już Karpacz, więc dziś tylko luźna jazda, nie do końca :) Tegoż dnia byłem zagadany z Dawidem, na wspólną przejażdżkę i browarek w Strzeszynku. W drodze nad Rusałkę mijałem Michała Górniaka podążającego na szosie, na Tor Poznań. Zgodnie z planem, w Strzeszynku się spotkaliśmy, oprócz daVe'a byli jeszcze duda i dwie bikerki - na Morasku trenowali.
Kasia zapragnęła przejażdżki na moim 27.5-erze, nie odmówiłem :)
Po czym męska część ekipy udała się na atrakcję dnia - browarek na świeżym powietrzu, PYCHOTA ! :)
W końcu ruszyliśmy na wspólny trip, duda pognał w swoją stronę, a daVe ze mną na terenową Rundę Drogbasa.
No i jadąc tędy nierzadko narzucałem godne tempo i kontrolując przy tym na wyczucie tętno.
Po dokręceniu nad Rusałkę każdy z nas udał się w swoją stronę. To był miły dzień :)
Przewyższenie - 260 m
Kategoria do 50 km, w towarzystwie
Poniedziałek, 21 kwietnia 2014 • dodano: 21.04.2014 | Komentarze 10
Rzuciłem hasło nie tylko teamowej paczce o wielkoponiedziałkowym dużym tripie do Pniew, gdzie 11 maja odbędą się Mistrzostwa Wielkopolski w kolarstwie górskim. No i na miejscu zbiórki o 10:30 w Strzeszynku zjawiły się dwie sztuki kolarzy i w dodatku najwytrwalsze - ja i Jarekdrogbas. W sumie nic dziwnego, bo trasa dojazdowa to głównie asfalty i otwarta przestrzeń, dodajmy do tego że tegoż dnia wiało ze wschodu, co oznaczało mocno siłowy i to ponad 50 km powrót na startowym rowerze mtb. Ale co tam, trenować trzeba póki wolne i tyle.
Drogbas poinformował mnie że ma czas do 16. Szybka kalkulacja, mała korekta trasy i ostro ruszyliśmy, mając sprzyjający wiatr. Pomykając w stronę Lusówka Jarek na ledwo 10 kg Canyonie z lekkimi 29" kołami zaliczył kilka nieudanych sprinterskich prób urwania się ode mnie pomykającego na 11.6 kg Scale z ciężkimi 27.5" kołami, nie dałem się i power jakiś mam ;) W Jankowicach skręciłem na terenowy niby skrócik, ale byliśmy już tak rozpędzeni że przegapiliśmy skręt, w efekcie dojechaliśmy mocno terenowo do Kalw i stamtąd już drogą wojewódzką przez Buk i Duszniki, po drodze zaliczając nieudaną próbę skontaktowania się z Jurkiem na wspólną przejażdżkę. I tak dalej przez Podrzewie, Lubosinę i Konin szybko dotarliśmy na miejsce, do Księżych Gór. Zajęło nam to od Strzeszynka z lekkim nadłożeniem drogi nieco ponad 2 godziny i z niezłą jak na mtb średnią 29 km/h.
Po przerwie czas się zapoznać i zabawić na tamtejszej i znanej mi 4.5 km pętelce. Było suchutko, pełno zakrętasów, typowych jak na leśne podłoże muld, kilka niezłych podjazdów, poziom trudności kondycyjnej jest taki że nawet na zjazdach z trudem udawało mi się ledwo osiągnąć 30 km/h, no i nowych przeszkód nie zabrakło - modnych zjeździków po kamieniach i dropów z 20-25 cm hopkami.
Zabawiliśmy się przednio przez półtora pętli i czas wracać, wmordewindowo i siłowo oczywiście. No i parliśmy mocno cały czas do przodu i ze zmianami, najpierw z boczno czołowym, a następnie czołowym wiatrem. Po drodze robiąc jedną krótką przerwę na pierwsze w sezonie lodziki :) Po jakimś czasie obaj stwierdziliśmy że walka z wiatrem nie była aż taka ciężka, power w nogach nadal się trzymał, sygnałów kryzysowych brak, nawet na mocno branych podjazdach w Kiekrzu. O 16:10 dojechaliśmy do końcowego wspólnego celu, średnia tam+pętelki XC+powrót wyniosła ponad 26 km/h - dobra siłowa robota na mtb wykonana !
Zanim dotarłem do domu to po drodze postanowiłem jeszcze wpaść do chaty Drogbasa na krótki odpoczynek w ogródku.

Przełożenie blat-ośka, wiatr w plecy i non stop cała naprzód ! © JPbike

Atrakcja w Dusznikach, spotkanie z rydwanem :) © JPbike

Wiosna na całego, miło i przyjemnie się kręci :) © JPbike

Picie na dużym tripie to podstawa ! © JPbike

Na miejsce zajechaliśmy szybko jak na mtb i luzik czas na takie coś :) © JPbike

Najstromszy podjazd pokonaliśmy sprawnie i z uśmieszkiem :) © JPbike

Czas na zabawę PURE MTB ! © JPbike

Coś nowego. Tu żeśmy sobie odlotowo poskakali :) © JPbike

A tu to wybijam się w przestworza, 19.5 lub 20.0 dla mnie :) © JPbike
Przewyższenie - 912 m
Waga po treningu - 67 kg
Kategoria ponad 100 km, w towarzystwie
Czwartek, 3 kwietnia 2014 • dodano: 03.04.2014 | Komentarze 6
Oliwia ku mojej uciesze nauczyła się jeździć na rowerku bez bocznych kółek :)
Taką okazję trzeba uczcić wspólną przejażdżką, na początek tytułowa pętelka.
Dokręciliśmy do Grunwaldzkiej i tam zarządziliśmy odwrót.
Jak na pierwszy raz to starczy dla niej.
Było fajnie, chociaż przyznaje że dla nas obu stresik był, musiałem uważać na auta, na krawężniki, na odpowiednie momenty hamowania, no i pilnować by nie doszło do wywrotki. Cóż, początki zawsze są trudne.

Pierwsza wspólna przejażdżka :) © JPbike
Kategoria do 50 km, w towarzystwie
Niedziela, 23 marca 2014 • dodano: 25.03.2014 | Komentarze 13
Na niedzielny dzionek Młynarz zaplanował kolejne atrakcje, zwiedzane na rowerze.
W nocy popadało i ochłodziło się, po wskoczeniu w ciut cieplejsze ciuszki kolarskie można było ruszyć. Najpierw krótkie, acz ciekawe zwiedzanie centrum Żar, po czym przelot do uroczego Zielonego Lasu, gdzie znajduje się najwyższe wzniesienie woj. lubuskiego - Góra Żarska (227 m) i ciekawa zabytkowa wieża. Po zjechaniu w dół fajnym zjazdem mtb kręciliśmy dalej przez lasy i wioski w kierunku Żagania. Po dokręceniu, na miejscu zjawili się również Kornelia z Asią, a tam właśnie odbywały się uroczystości 70 rocznicy wielkiej ucieczki alianckich jeńców z tamtejszego obozu "Stalag Luft III", rozsławionej filmem z 1963, ze Steve McQueen'em (do obejrzenia tutaj). Było co popatrzeć na to historyczne widowisko i prezentację sprzętu wojskowego z Rudym w roli głównej. Droga powrotna do Żar przebiegła podobnie jak dojazdowa, obiadek, kawa, wizyta na ogródku działkowym (lunął deszcz), no i atrakcja dla Kornelii - na jej rowerku kolejno Piotrek, Asia i ja urządziliśmy pokaz widowiskowych glebek i lotów przez kierownicę, zapewniając przy tym sporą dawkę śmiechu :)

Zwiedzamy centrum Żar wprost z siodełka © JPbike

Fragment murów obronnych w Żarach © JPbike

Zamek i pałac © JPbike

Przypałacowy park © JPbike

Podjeżdżamy w Zielonym Lesie © JPbike

Wieża Bismarcka © JPbike

Fragment wnętrza wieży © JPbike

Kuszące schody (zjechałbym) do obeliska © JPbike

Fajny zjazd, prawie jak w górach :) © JPbike

Pomykamy lubuskimi lasami do Żagania © JPbike

Rudy cieszy się olbrzymią popularnością. Ten jest na chodzie © JPbike

Jeńcy w obozie "Stalag Luft III" © JPbike

Ci zapewne myślą o ucieczce tunelem "Harry" © JPbike

Obóz hitlerowców © JPbike

Gestapo też było © JPbike

Jeńcy złapani, a szkoda © JPbike

Fajny rowerowy akcent z równie fajną przyczepką :) © JPbike
Kategoria do 100 km, w towarzystwie
Sobota, 22 marca 2014 • dodano: 24.03.2014 | Komentarze 4
Na owy marcowy weekend wyrwałem się z rowerem odwiedzić Kornelcię, Asiczkę i Piotrka - do Żar. Od ostatniej wizyty Kornelcia podrosła, w trakcie wskakiwania w kolarskie portki nawet chciała jechać z nami, pokazując mi swój różowy kask :) Młynarz dobrze zna moje preferencje co to wyboru tras - tym razem padło na ciekawy i urozmaicony krajobrazowo zielony szlak biegnący w okolicy Żar i Jasienia.
I tak miło sobie kręciliśmy duktami wśród lubuskich lasów, pagórków, strumyków, starych wiaduktów i wiosek, po drodze oczywiście nie mogło zabraknąć zarówno gaworzenia o tym i tamtym, jak i klasycznej przerwy na wspólnego browarka w zacisznym miejscu, z dala od cywilizacji :) Uśmiechy nie schodziły nam z twarzy :) Po dokręceniu do Jasienia urządziliśmy przerwę na kanapki, po tym czas na drogę powrotną, podczas której na podjeździe Młynarza dopadła kolka wysiłkowa - długa przerwa od roweru dała mu znać. Dobijając ostatnie kilometry na horyzoncie pojawiła się duża ciemna chmura zwiastująca deszcz. I tak dojechaliśmy zadowoleni z wspólnego kręcenia do domu, gdzie czekały na nas jego dziewczyny. Wieczór równie bardzo miło zleciał :)

Jak dobrze znów pojeździć wspólnie :) © JPbike

Wśród lubuskich lasów © JPbike

Dla nas takie chwile to już tradycja od pierwszego spotkania :) © JPbike

Pięknie ukształtowane rzeczki © JPbike

Przez klimatyczne stare wiadukty kolejowe © JPbike

Lubuska wioska. Młynarz i Ursus © JPbike

Na starym poniemieckim cmentarzu. To drzewo jest młodsze od metalu © JPbike

Spotkaliśmy całe stado żab. Trzeba było slalomować by ich nie rozjechać © JPbike
Kategoria do 50 km, w towarzystwie







