Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.
- przejechane: 177761.50 km
- w tym teren: 64454.10 km
- teren procentowo: 36.26 %
- v średnia: 22.68 km/h
- czas: 324d 18h 52m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m
Kategorie
-
Bike Maraton - 38
bikestatsowe zawody - 8
CX - 7
do 100 km - 1125
do 50 km - 1215
do/z pracy - 277
dron - 60
dzień wyścigowy - 249
Etapówki MTB - 31
Festive 500 - 47
Gogol MTB - 62
Kaczmarek Electric - 21
maratony - 178
MTB Marathon - 31
na orientację - 6
nocne - 287
podium, te szerokie też - 36
podsumowanie - 10
pomiar czasu - 66
ponad 100 km - 233
ponad 200 km - 28
ponad 300 km - 4
poza PL - 91
Solid MTB - 30
sprzęt - 45
szoska - 439
Uphill race - 8
w górach - 299
w roli kibica - 10
w towarzystwie - 389
wyprawy - 62
wysokie szczyty - 34
XC - 32
z przyczepką - 4
-
Moja stajnia
w użyciu
Orbea Oiz M20
Black Peak
Canyon Endurace
Scott Scale 740
Sztywna Biria
archiwum
Accent Peak 29
TREK 8500
Kross Action
pechowe accenty
Accent Tormenta 1 - skradziony
Accent Tormenta 2 - skradziony
Accent Tormenta 3 - skasowany
Archiwum
2023
2022
2021
2020
2019
2018
2017
2016
2015
2014
2013
2012
2011
2010
2009
2008
-
2024, Listopad - 6 - 13
2024, Październik - 9 - 21
2024, Wrzesień - 10 - 18
2024, Sierpień - 12 - 20
2024, Lipiec - 14 - 30
2024, Czerwiec - 18 - 40
2024, Maj - 10 - 24
2024, Kwiecień - 15 - 37
2024, Marzec - 12 - 29
2024, Luty - 9 - 27
2024, Styczeń - 9 - 25
2023, Grudzień - 12 - 34
2023, Listopad - 10 - 33
2023, Październik - 9 - 27
2023, Wrzesień - 11 - 28
2023, Sierpień - 8 - 16
2023, Lipiec - 16 - 43
2023, Czerwiec - 11 - 27
2023, Maj - 17 - 36
2023, Kwiecień - 12 - 45
2023, Marzec - 6 - 16
2023, Luty - 8 - 32
2023, Styczeń - 8 - 26
2022, Grudzień - 8 - 20
2022, Listopad - 8 - 25
2022, Październik - 9 - 31
2022, Wrzesień - 12 - 16
2022, Sierpień - 10 - 24
2022, Lipiec - 16 - 37
2022, Czerwiec - 12 - 26
2022, Maj - 16 - 32
2022, Kwiecień - 14 - 49
2022, Marzec - 9 - 30
2022, Luty - 8 - 18
2022, Styczeń - 10 - 27
2021, Grudzień - 10 - 25
2021, Listopad - 11 - 29
2021, Październik - 12 - 35
2021, Wrzesień - 15 - 30
2021, Sierpień - 16 - 24
2021, Lipiec - 20 - 34
2021, Czerwiec - 19 - 42
2021, Maj - 15 - 34
2021, Kwiecień - 15 - 30
2021, Marzec - 12 - 35
2021, Luty - 11 - 32
2021, Styczeń - 13 - 42
2020, Grudzień - 17 - 37
2020, Listopad - 13 - 51
2020, Październik - 14 - 40
2020, Wrzesień - 19 - 33
2020, Sierpień - 20 - 42
2020, Lipiec - 25 - 65
2020, Czerwiec - 21 - 77
2020, Maj - 21 - 75
2020, Kwiecień - 14 - 60
2020, Marzec - 7 - 21
2020, Luty - 15 - 34
2020, Styczeń - 13 - 46
2019, Grudzień - 20 - 76
2019, Listopad - 14 - 50
2019, Październik - 13 - 44
2019, Wrzesień - 24 - 46
2019, Sierpień - 23 - 25
2019, Lipiec - 23 - 31
2019, Czerwiec - 26 - 42
2019, Maj - 25 - 58
2019, Kwiecień - 24 - 75
2019, Marzec - 18 - 56
2019, Luty - 16 - 45
2019, Styczeń - 15 - 53
2018, Grudzień - 18 - 68
2018, Listopad - 10 - 36
2018, Październik - 20 - 42
2018, Wrzesień - 31 - 67
2018, Sierpień - 21 - 82
2018, Lipiec - 18 - 58
2018, Czerwiec - 14 - 55
2018, Maj - 19 - 55
2018, Kwiecień - 18 - 68
2018, Marzec - 14 - 55
2018, Luty - 10 - 52
2018, Styczeń - 10 - 52
2017, Grudzień - 10 - 42
2017, Listopad - 7 - 44
2017, Październik - 10 - 43
2017, Wrzesień - 17 - 46
2017, Sierpień - 19 - 43
2017, Lipiec - 19 - 83
2017, Czerwiec - 17 - 42
2017, Maj - 21 - 60
2017, Kwiecień - 19 - 47
2017, Marzec - 15 - 38
2017, Luty - 13 - 32
2017, Styczeń - 14 - 47
2016, Grudzień - 9 - 14
2016, Listopad - 9 - 24
2016, Październik - 14 - 19
2016, Wrzesień - 14 - 66
2016, Sierpień - 16 - 24
2016, Lipiec - 21 - 41
2016, Czerwiec - 15 - 26
2016, Maj - 24 - 77
2016, Kwiecień - 18 - 47
2016, Marzec - 18 - 42
2016, Luty - 13 - 26
2016, Styczeń - 14 - 39
2015, Grudzień - 14 - 72
2015, Listopad - 8 - 26
2015, Październik - 8 - 23
2015, Wrzesień - 12 - 27
2015, Sierpień - 18 - 31
2015, Lipiec - 16 - 59
2015, Czerwiec - 21 - 72
2015, Maj - 21 - 53
2015, Kwiecień - 20 - 88
2015, Marzec - 19 - 88
2015, Luty - 16 - 59
2015, Styczeń - 15 - 59
2014, Grudzień - 11 - 60
2014, Listopad - 19 - 34
2014, Październik - 12 - 22
2014, Wrzesień - 17 - 37
2014, Sierpień - 18 - 31
2014, Lipiec - 22 - 93
2014, Czerwiec - 18 - 73
2014, Maj - 16 - 76
2014, Kwiecień - 21 - 77
2014, Marzec - 20 - 73
2014, Luty - 16 - 80
2014, Styczeń - 7 - 31
2013, Grudzień - 18 - 87
2013, Listopad - 13 - 78
2013, Październik - 15 - 60
2013, Wrzesień - 16 - 65
2013, Sierpień - 15 - 76
2013, Lipiec - 26 - 161
2013, Czerwiec - 21 - 121
2013, Maj - 20 - 102
2013, Kwiecień - 20 - 116
2013, Marzec - 18 - 117
2013, Luty - 15 - 125
2013, Styczeń - 12 - 92
2012, Grudzień - 20 - 106
2012, Listopad - 10 - 82
2012, Październik - 13 - 46
2012, Wrzesień - 17 - 94
2012, Sierpień - 16 - 99
2012, Lipiec - 23 - 113
2012, Czerwiec - 17 - 97
2012, Maj - 18 - 61
2012, Kwiecień - 20 - 132
2012, Marzec - 20 - 130
2012, Luty - 9 - 57
2012, Styczeń - 10 - 55
2011, Grudzień - 11 - 84
2011, Listopad - 12 - 96
2011, Październik - 20 - 127
2011, Wrzesień - 17 - 170
2011, Sierpień - 23 - 109
2011, Lipiec - 11 - 116
2011, Czerwiec - 3 - 154
2011, Maj - 24 - 186
2011, Kwiecień - 15 - 255
2011, Marzec - 24 - 213
2011, Luty - 26 - 187
2011, Styczeń - 18 - 199
2010, Grudzień - 19 - 173
2010, Listopad - 13 - 106
2010, Październik - 14 - 118
2010, Wrzesień - 15 - 192
2010, Sierpień - 25 - 209
2010, Lipiec - 27 - 126
2010, Czerwiec - 28 - 191
2010, Maj - 20 - 255
2010, Kwiecień - 24 - 220
2010, Marzec - 18 - 196
2010, Luty - 9 - 138
2010, Styczeń - 11 - 134
2009, Grudzień - 12 - 142
2009, Listopad - 11 - 128
2009, Październik - 8 - 93
2009, Wrzesień - 24 - 158
2009, Sierpień - 22 - 118
2009, Lipiec - 19 - 143
2009, Czerwiec - 20 - 94
2009, Maj - 19 - 170
2009, Kwiecień - 25 - 178
2009, Marzec - 14 - 137
2009, Luty - 7 - 50
2009, Styczeń - 11 - 96
2008, Grudzień - 11 - 131
2008, Listopad - 13 - 56
2008, Październik - 17 - 64
2008, Wrzesień - 17 - 62
2008, Sierpień - 21 - 78
2008, Lipiec - 18 - 39
2008, Czerwiec - 24 - 74
2008, Maj - 15 - 23
2008, Kwiecień - 7 - 40
2008, Marzec - 6 - 14
Wpisy archiwalne w kategorii
ponad 200 km
Dystans całkowity: | 6241.82 km (w terenie 942.00 km; 15.09%) |
Czas w ruchu: | 265:09 |
Średnia prędkość: | 23.54 km/h |
Maksymalna prędkość: | 75.31 km/h |
Suma podjazdów: | 4671 m |
Liczba aktywności: | 28 |
Średnio na aktywność: | 222.92 km i 9h 28m |
Więcej statystyk |
Niedziela, 30 maja 2010 • dodano: 31.05.2010 | Komentarze 14
Po dwóch, a jakże wspaniałych dniach spędzonych w stolicy Dolnego Śląska nastała pora wracać do swojego domu … rowerem oczywiście :)
Asiczka i Piotrek mieli czas do południa, szykowali się na wyprawę do Holandii :)
Więc po solidnym śniadaniu i uporządkowaniu swojego bagażu w sakwach wyruszyłem po 11-tej, wraz z Młynarzem, który dość szybko i sprawnie doprowadził mnie do drogi wylotowej na Oborniki Śląskie i tam się pożegnaliśmy.
Już po ruszeniu spod domu zaczęło kropić, później dopadł mnie słaby deszcz i tak aż do wspomnianego miasta zdążyłem trochę zmoknąć, po drodze na pewnym zakręcie omal nie zaliczyłem gleby – przeliczyłem się z przyczepnością semislicków na mokrym asfalcie …
Póki co temperatura była dość przyjemna i wiał słaby wiatr w … plecy :)
W Obornikach Śląskich zrobiłem kilkukilometrową rundkę, by pozwiedzać to miasto położone na wzgórzach, oraz by … dobić parę kilometrów do kolejnej dwusetki :)
Przestało padać. Asfalt powoli wysychał – daję znak że jedzie się OK. :)
Panoramka z widokiem na Strupinę i Wzgórza Trzebnickie – od tego miejsca skończyły się pagórki …
Po zajechaniu do Żmigrodu zatrzymałem się by założyć suche skarpetki, wyciągam je z sakwy i były mokre bo litrowa cola od wstrząsów po części się rozlała … :)
Ustalanie dalszej trasy – tak, aby ominąć krajową piątkę …
No i znalazła się urocza leśna droga – to był strzał w dziesiątkę :)
Na swojej ziemi – chociaż do domu mam jeszcze ponad 100 km :)
Terenu nie zabrakło – w sumie trzy kilometry :)
Miejska Górka
Za tymże miastem zrobiłem przerwę po 96 km na skraju pola.
Znów na 434-tce – w porównaniu z piątkowym kręceniem, tym razem ruch był mniejszy i ciut lepiej się nią jechało
W Gostyniu wpadłem po lodzika i spożyłem go tuż za miastem :)
A kilka km przed Dolskiem zaczęły się pojawiać ciemne chmury …
Dolsk :) Maratończycy znają to miejsce :)
No i lunęła ulewa, schroniłem się w przystanku, nie na długo, bo przestało lać po … 10 minutach :)
Kilkukilometrowy odcinek od powyższego przystanku do Śremu był w fatalnym stanie – masa kolein, po których płynał strumyk, i znów zmokłem od chlapowiska …
Przejeżdżając przez Śrem, po 150 km poczułem zbliżający się kryzys, więc zatrzymałem się na kolejnym przystanku i wciąłem to co miałem – szczególnie uratowały mnie kanapki przygotowane przez Asię – dzięki :)
Dochodziła godzina 20-ta, wtedy wyszło … słońce :)))
Na całej trasie w sumie dwukrotnie smarowałem mokry i wypłukany łańcuch
Natomiast ostatnie 45 km to czysta sielanka :)
Zaczął zapadać zmrok – wszędzie dookoła podziwiałem parujące krajobrazy :)
W Puszczykowie zaskoczyła mnie po częściach zalana rowerówka i sporo rozlewisk Warty.
I tak … 190, 191, 192 … 196 – wpadłem po piwo, 197, 198, 199 … i w końcu radośnie strzeliłem kolejną dwusetkę na kilometr przed domem :)
BIKEstats – wszystko jasne, tu się dobrze jeździ :)
BIKEstats - to jest to !© JPbike
Rowerowy weekend był arcyudany – w sumie przez te 3 dni wykręciłem ponad 570 km !
Podziękowania dla Asiczki i Piotrka za wspaniałą gościnę u Was :)
Kategoria ponad 200 km
Piątek, 28 maja 2010 • dodano: 31.05.2010 | Komentarze 10
Dziś pierwszy dzień mojego urlopu w 2010 :) który pierwotnie był planowany na wyjazd na golonkowy maraton w Szczawnicy – wiadomo że odwołali … To nic, pomysłów na spędzenie wolnego czasu miałem kilka, w głowie chodziło mi aby solidnie się nakręcić przed wyzwaniem sezonu – Beskidy MTB Trophy, ta górska etapówka lada chwila się zacznie :)
W końcu po zagadaniu się z Piotrkiem bez zastanawiania zdecydowałem się na weekendowy wyjazd rowerem do Wrocławia :)
Wyruszyłem po 8:30, mając słoneczną pogodę ze słabym wiaterkiem wiejącym z … południa, oznaczało to dla mnie jazdę z lekkim wmordewindem – jak się okazało nie był taki ciężki, a może się mylę bo po prostu mam dynamit w nogach :)
Przejeżdżając ul. Starołęcką i pierwszymi podpoznańskimi wioskami podziwiałem rosnący poziom Warty, w niektórych niżej położonych miejscach parę domów już było zabezpieczonych przed zalaniem, jak i strażacy budowali dodatkowe umocnienia z worków z piaskiem.
Widok na rozlaną Wartę w Radzewicach
Na rynku w Śremie
Pierwszą przerwę zrobiłem w Dolsku :)
Drewniany kościółek w Dolsku
Na rynku w Gostyniu wypatrzyłem rowerowych gości z sakwami z Francji. Turystyka rowerowa ma się świetnie :)
Jazda 434-tką, którą poruszałem się na większości mojej trasy nie należała do przyjemnych, głównie dlatego, bo poruszałem się w roboczy dzień … Ale co tam jechać trzeba :)
Nie brakowało kilkunastokilometrowej jazdy po ruchliwej krajowej piątce. Dopadł mnie po 130 km lekki kryzys – więc zboczyłem z drogi i odpoczynkowy postój na posiłek zrobiłem tutaj, tuż przy linii kolejowej Poznań – Wrocław :)
Większość rzek i strumyków, jakie mijałem miała wysoki poziom wód, sporo było rozlanych, jak na przykład Barycz – ta zapora pośrodku to normalne koryto …
Wieża ciśnień w Żmigrodzie.
W tymże mieście wreszcie zboczyłem na znacznie mniej ruchliwą drogę – od razu lepiej się jechało :)
No … sporo kilometrów pokonałem podobnie jak kiedyś szosowcy podczas TDP-u :)
Zaczęły się Wzgórza Trzebnickie … przyjemne i żaden tamtejszy podjazd nie sprawił mi kłopotów :)
Za Obornikami Śląskimi (znów wzmógł się ruch aut), po 170 km jazdy nastąpiło powitanie z Piotrkiem i Krzysztofem (Iskierka84) – tego ostatniego właśnie poznałem :)
Zarówno ja, Piotrek i Krzychu mieliśmy już dość pędzących blaszaków, więc po zaopatrzeniu się w najbliższym sklepie w złocisty napój ruszyliśmy na boczną drogę, która momentem nam znikła i nie brakło mocno terenowego przedzierania, ale daliśmy radę :)
Przerwa na Piasta !
Ci dwaj faceci zorganizowali konkurs w kopaniu puszek na odległość – wygrał Krzychu :)
Na widok tablicy z napisem „Wrocław” się ucieszyłem bo dojechałem :)
Dwusetka się zbliżała … :)
Kręcąc przez miasto podziwiałem zabezpieczenia wałów przeciwpowodziowych
Widok na wzburzoną mocnym wiatrem Odrę znad Mostu Milenijnego
W końcu po moich 212 km dotarliśmy do domu.
Przywitałem się z Asiczką, która przygotowała dla nas pyszny makaron ze wspaniałym sosem :)
Czy byłem zmęczony ? ależ skąd :)
Pod wieczór w czwórkę ruszyliśmy w kierunku na Stadion Olimpijski ...
Po drodze odłączył od nas Krzychu, pognał do domu, a my cisnęliśmy, by obejrzeć koncert, którego jednak nie było … to nic, nikt z nas nie nudził się.
Piotrek naprawił mi statyw, w którym odpadła jedna nóżka, fachowiec z Niego :)
Ale ekipa :) Po raz drugi stanąłem na tym cokole, pierwszy raz byłem tam w pewnym grudniu :)
No … :)
Zapadł zmrok, udaliśmy się pokręcić po mieście, przy okazji wpadliśmy na wieczorne lodziki, podziwialiśmy niezwykłe wrocławskie iluminacje.
Nocny Most Grunwaldzki :)
Bogato iluminowane Muzeum Narodowe :)
Na koniec, tuż obok domu zrobiliśmy jeszcze jedną krótką rundkę – dzięki temu Młynarz dokręcił do upragnionej setki :) Jahoo zrobiła prawie 30, a ja trzasnąłem … ponad 240 km :) Twardziel !
Kategoria ponad 200 km, w towarzystwie
Sobota, 24 kwietnia 2010 • dodano: 25.04.2010 | Komentarze 42
Nie mogłem dłużej czekać na jakiś wypad w góry ...
No i dodatkowo bezustannie „atakowany” pięknymi, górskimi fotkami i relacjami karli, niradhary i Kajmana … pojechałem w końcu !
Jako cel obrałem podnóże moich ulubionych górskich terenów – KARKONOSZE.
Prognozy pogody na cały dzień były bardzo zachęcające i po uszykowaniu roweru i ekwipunku wyruszyłem o 6:20 spod domowego progu – kierunek: Jelenia Góra … jedziesz w dobrym kierunku :)
Pierwsze dwie godziny jazdy to zmaganie się z dość niską temperaturą – w momencie wyjazdu termometr pokazał 4 st.C
Trasę wyznaczyłem tak, aby jak najwięcej poruszać się bocznymi drogami – więc terenu nie zabrakło
Nie obyło się bez omijania głównych i ruchliwych dróg – z racji braku ciekawych bocznych szos - 25 km odcinek od Piotrowa do Śmigla kręciłem krajową piątką, jazdę po części ułatwiało mi szerokie pobocze i nie było tak źle.
Znów na bocznej szosie, od razu lepiej i przyjemniej
Pomnik bydła we Wschowie
Przeprawa przez Odrę w Głogowie - różowy Most Tolerancji
W Głogowie, po 120 km zrobiłem drobne zakupy żywnościowe i przerwę wśród tamtejszych kolorowych kamieniczek i starych murów obronnych.
Pierwsze rozgrzewkowe podjazdy pojawiły się po wyjechaniu z tegoż miasta. Widok na kopalnie miedzi
W okolicach Polkowic fragmentem poruszałem się dwupasmową szosą …
Znów trochę terenu a mapa wskazywała asfalt …
Jak i przez las – okazało się że jechałem dobrze
Choć wcześniej skręciłem na niewłaściwą asfaltową drogę – kilka km nadłożyłem :)
Na rynku w Chocianowie. Ogólnie na całej trasie czasu na zwiedzanie nie było wiele, więc szybka fotka i myk w góry
Przed Chojnowem, po 180 km zrobiłem drugą przerwę.
W okolicach Złotoryi zaczęło się to, na co czekałem – PODJAZDY :)
Gdy zacząłem pokonywać pierwszy solidny podjazd, miałem na liczniku 215 km a tu miły szok – nieźle i bez postojów mi szło do góry :)
W Złotoryi pokusiłem się na pierwszego w tym sezonie … lodzika :)
Ponad 40 kilometrowy końcowy odcinek mojej trasy wśród Pogórza Kaczawskiego jest najpiękniejszy
Początek wspinaczki na ponad 600 metrową przełęcz – dwa znaki przy drodze wskazywały że średnio było 11% do góry
Solidny podjazd przebiegł mi sprawnie i bez postojów, prędkość oscylowała się na poziomie 15 km/h.
No i w końcu ujrzałem Karkonosze, niestety przejrzystość była słaba …
Natomiast zjazd z tejże przełęczy do Jeleniej Góry przebiegł szybko i bez szaleństw.
Nie mogłem nie uwiecznić najwyższego szczytu Karkonoszy :)
Po zjechaniu do Kotliny Jeleniogórskiej najpierw dokręciłem na tamtejszy dworzec po bilety, do odjazdu zostało mi jeszcze 30 minut, udałem się na rynek i do sklepu po jedzenie na drogę powrotną.
Na rynku w Jeleniej Górze
Skład ruszył o 20:17, zapadał zmrok – podróż przebiegła pechowo i ze smutkiem :(
Był to pociąg, w którym część wagonów (w tym rowerowy) jechała do Warszawy, a druga część do Gdyni (przez Poznań), we Wrocławiu się rozdzielił – wg mnie to porażka bo wpakowałem się do trzeciego wagonu (dwa pierwsze były sypialne), zostawiłem rower w przedsionku, a ja do przedziału, mając częściowy widok na rower, często musiałem sprawdzać i przestawiać swojego rumaka i (…) gdzieś w ok. 100 km przed Poznaniem – mój Accent Tormenta 2 został skradziony :(((((((
Napiszę jeszcze że kiedyś moje pierwsze auto też padło łupem amatorów cudzej własności :(
Więcej mi nie chce się pisać – dobrze tylko że nie pojechałem Accentem Tormentą 1.
Kategoria ponad 200 km, w górach
Niedziela, 13 września 2009 • dodano: 13.09.2009 | Komentarze 14
... w końcu przejechany :)
Wczoraj zagadałem się z Jarkiem na wspólny wypad trasą Pierścienia Dookoła Poznania. Co prawda, fragmenty trasy zarówno krótsze, jak i dłuższe wielokrotnie pokonywałem, ale nigdy nie przejechałem całośći za jednym zamachem ...
Więc w końcu udaliśmy się pokonać liczącą ponad 170 km pętlę plus dojazd i powrót do domku, wystartowaliśmy wspólnie po 8-mej rano ze Strzeszynka i zdecydowaliśmy się pokonać pętlę zgodnie z ruchem wskazówek zegara :)
Kręcąc przez Poligon, który Jarek znał dobrze zboczyliśmy z trasy, by zobaczyć urocze leśne jeziorko :)
Następnie przez Biedrusko, most nad Wartą, Promnice, Murowaną Goślinę i przed wjazdem do Puszczy Zielonki zatrzymaliśmy się przy sklepie na uzupełnienie prowiantu ...
Już w Puszczy ...
... przez którą przejechaliśmy prawie maratonowym tempem :)
Dalej przez Bednary, Wronczyn, Gorzkie Pole, Górę ...
... dotarliśmy do wschodniego krańca pętli - w całości biegnącą wśród pól
Typowo wielkopolskich podjazdów nie brakowało :)
Po dotarciu do Kostrzyna Wlkp. w tymże mieście zgubiliśmy oznakowanie, i skierowaliśmy się na 434-tkę, by po kilku km odnaleźć znaki Pierścienia, zrobiliśmy tam również przerwę. Następnie pogoda zaczęła się psuć - wmordewind i zaczęło kropić ... Po dojechaniu do Gowarzewa znów zgubka - przez słabe oznakowanie i w efekcie zrobiliśmy niezłą pętelkę ... prawie 10 kilometrową :) Po tej "zgubkowej przygodzie" zdecydowaliśmy się udać asfaltową 434-tką do Kórnika - wmordewind i deszczyk nam tędy towarzyszył ...
W Kórniku (przestało kropić) - przerwa na batonika przy kórnickim zamku :)
Dalej jechaliśmy zgodnie z oznakowaniem - bo tamtejszą trasę doskonale znałem :)
Przez moment spadł deszcz - na szczęście krótkotrwale ...
Ekipa przy rzymskokatolickim kościele w Rogalinie :)
Pałac w Rogalinie - w końcu wyremontowany :)
Po dotarciu przez Rogalinek do Mosiny - zacząłem czuć zmęczenie i wpadłem do Żabki po bułeczkę z czekoladą i Powerade - pomogło i znów spadł krótkotrwały deszczyk :)
Po chwili pokonywaliśmy prawdziwy podjazd na Osową Górę - nieźle pocisnęliśmy jak na górskich wyjadaczy przystało :)
A teraz przejazd przez piękny terenowo WPN :)))
Po wyjechaniu z WPN-u powoli zarówno ja i Jarek czujemy że ubywa nam sił ... no cóż, znaczna ilość terenu, jazdy z wiatrem w twarz zrobiła swoje - a jednak jak na twardzieli przystało kręciliśmy dalej i to mocno :)
Dalej przez Stęszew, Krąplewo, Mirosławki, Tomice ...
... zrobiliśmy ostatni postój na batonika przy Źródełku Żarnowiec :)
Przejazd przez szutrowy wiadukt nad A2 :)
Takie chmury deszczowe nam towarzyszyły w okolicach Lusówka ...
W końcu przez Lusowo, Sady dotarliśmy do Kiekrza, gdzie zaczynaliśmy pętlę :)
Kręcąc na trasie Strzeszynek - Rusałka stuknęła nam dwusetka - dla mnie kolejna, a dla Jarka pierwsza !!! :)
Nad Rusałką się rozdzieliliśmy i każdy w swoją stronę ...
Do domciu dotarłem na resztkach sił - ale zadowolony z pokonania Pierścienia :)
Linki do moich wcześniejszych wypadów fragmentami Pierścienia:
- część wschodnia KLIK
- część zachodnia KLIK
Puls - max 164, średni 126
Przewyższenie - 878 m
Kategoria ponad 200 km, w towarzystwie
Piątek, 10 lipca 2009 • dodano: 21.07.2009 | Komentarze 9
W końcu dla mnie nadeszła długo oczekiwana chwila na pierwszą w życiu wyprawę.
Na trasę wyruszyłem solidnie obładowany i z przyczepką BS-ową o 8-mej rano, obierając kierunek do rodzinnej miejscowości Młynarza, czyli do Jasienia :)
Trasę postarałem się tak zaplanować, aby jak najczęściej poruszać się z dala od pędzących aut, zresztą wiadomo - dla nas, rowerzystów boczne drogi są na wagę złota :)
Na podpoznańskim wiadukcie A2-tki, widok na zachód ...
Początkowo było prawie bezwietrznie, a następnie powoli jazdę troszkę utrudniał mi czołowy wiatr, choć znośny ...
Typowa szosa wśród drzew ...
Pałac w Gościeszynie
W Bojadle (Lubuskie) chciałem się przeprawić przez Odrę promem ... gdy tam dojechałem to ujrzałem na tablicy że przeprawa jest nieczynna :( ... więc po krótkim przestudiowaniu mapy zdecydowałem się skierować do Nowej Soli, i mostem pokonać rzekę - oznaczało to nadłożenie dodatkowych 15-20 km ...
Przerwa na obowiązkowego lodzika na opuszczonej stacji paliw
Na szosie w drodze do Nowej Soli ...
Ziemia Lubuska to jedna z najbardziej zalesionych regionów kraju :)
Na nowosolskim moście nad Odrą ...
Podążając z przyczepką szosą do Nowogrodu Bobrzańskiego zaczęło się chmurzyć i drobno padać ...
Kościół w Studzieńcu
No i rozpadało się ... na szczęście krótkotrwale i schroniłem się na kilkanaście minut pod drzewem :)
Po 150 km jechało mi się ciężej ... no przez wiatr, stopniowe zmęczenie, nie pisząc już o obładowanym rowerze z przyczepką - a jednak kręciłem dalej jak na twardziela przystało, Młynarz również wysyłał mi smsiki i na kilka kilometrów przed Jasieniem wyruszył po mnie z naprzeciwka :)))
Cel osiągnięty i nieplanowana dwusetka zdobyta ... i to z przyczepką :)))
Trasa: POZNAŃ - Plewiska - Głuchowo - Konarzewo - Trzcielin - Lisówki - Tomice - Rybojedzko - Sapowice - Strykowo - Kąkolewo - Jaskółki - Karczewo - Kamieniec - Wąblewo - Parzęczewo - Trzcinica - Wielichowo - Prochy - Tarnowa - Gościeszyn - Stara Dąbrowa - Nowy Widzim - Stary Widzim - Kębłowo - Świętno - Sławocin - Kolsko - Lipka - Konotop - Strumiany - Kartno - Bojadła (nieczynna przeprawa promowa i nawrót do Konotopu) - Lubięcin - Lipiny - Przyborów - Nowa Sól - Studzieniec - Mirocin Dolny - Kamionka - Niwiska - Kaczenice - Nowogród Bobrzański - Zabłocie - Guzów - Wicina - JASIEŃ
Kategoria ponad 200 km, wyprawy, z przyczepką
Sobota, 16 maja 2009 • dodano: 17.05.2009 | Komentarze 30
Pomysł na przejechanie rowerem od domku nad Bałtyk zrodził się już jakiś czas temu. Korzystając z przerwy między maratonami wsiadłem na rower o 6:20 i w drogę. Ilość prowiantu ograniczyłem do minimum co weszła do plecaka - 7 batoników, banan, 1 litr wody w bukłaku, oraz 1.5 litra izotonika w bidonach.
Prognozy nie były zachęcające - pochmurno, ok. 10-15 st.C, zapowiadały deszcz, trudno, nie odpuściłem kręcenia jak na twardziela przystało :)
Na wiadukcie kolejowym wyjeźdżam z Poznania.
Jazda krajową 11-tką do Obornik była trochę stresująca - no te blaszaki...
Po 40 km ruch maleje, jedzie mi się przyjemnie wśród lasów i pól :)
Typowa droga w drodze z Poznania nad morze
Most nad Notecią w Czarnkowie
Za Trzcianką stuknęła setka pokonana w czasie 3:45 - nieźle :)
No ... zaczęło padać, a właściwie kropić
Przed Wałczem płasko to jednak nie było :)
Na jakiś czas przestało padać
W Wałczu zatrzymuję się przy sklepiku na loda i wcinam go w przyjemnym miejscu na skraju lasu, po przerwie znów zaczyna padać
Jeszcze setka do celu :)
Mig w Czaplinku :)
Ruiny zamku Drahim w Starym Drawsku
Ponad 20 kilometrowy kręty odcinek między Czaplinkiem a Połczynem Zdrój jest najpiękniejszy na mojej trasie, biegnący przez dolinę wśród uroczych leśnych jezior i prawie jak w górach :)
Wciąż pada ... ale pięknie :)
Tu, na przystanku w Gaworkowie się zatrzymuję na 20 minut i nieźle przemoknięty rozgrzewam się różnymi sposobami.
Temperatura spadła do poziomu 10 st.C, zaczynam zzziębnąć brrr...
Pada, aparat chowam do woreczka, ruszam dalej - do morza zostało 70 km i od tego momentu nieźle cisnąłem, każdy podjeźdżik mnie bardzo cieszył - grzałem się :)
Za Połczynem Zdrój strzela mi dwusetka - czas: 7:37
W Białogardzie robię dwuminutowy postój na ostatniego batonika, patrzę na przydrożny termometr: 9.2 st.C ... super, a ja w krótkich spodenkach :)
A na 25 km przed Kołobrzegiem w końcu przestało padać.
Po wjechaniu do miasta skręcam do marketu i kupuję sałatkę, serek, pieczywo, czekoladę i litrową colę - spożywam to obok sklepu :)
Następnie nadal zziębnięty i po części przemoknięty jadę na dworzec, nabywam bilety - pociąg do domu mam na 22:30 i na dworcu udaje mi się przez ponad pół godziny trochę rozgrzać i przy zapadającym zmroku jadę zobaczyć upragnione morze :)
No i zajechałem - po pokonaniu 267 km widzę nasz Bałtyk :)))
Na kołobrzeskim molo, przy zapadającym zmroku
Po zmierzchu wracam na dworzec, do odjazdu jeszcze godzina, skład już stał i wsiadam - nareszcie ciepło :)
Podróż powrotna przebiegła spoczko, zdjąłem mokre skarpetki i podróżowałem na bosaka.
W domu zameldowałem się o 3 w nocy.
Rekord jazdy w deszczu pobity - 120 km !
POZNAŃ - Suchy Las - Złotniki - Chludowo - Ocieszyn - Oborniki - Dąbrówka Leśna - Ludomy - Połajewo - Przybychowo - Huta - Czarnków - Kuźnica Carnkowska - Trzcianka - Niekursko - Gostomia - Wałcz - Golce - Iłowiec - Machliny - Broczyno - Czaplinek - Stare Drawsko - Gaworkowo - Połczyn Zdrój - Bolkowo - Tychówko - Wygoda - Białogard - Karlino - Wrzosowo - Dygowo - KOŁOBRZEG
Kategoria ponad 200 km
Sobota, 20 września 2008 • dodano: 21.09.2008 | Komentarze 11
Od dawna w planach miałem całodniowy wypad do Garbicza (Woj. Lubuskie), głównie do ciotki i wujka. Właśnie w końcu się tam wybrałem.
Po raz pierwszy taką długa trasą jechałem z sakwami. Pogoda poniżej przeciętnej jak na wrzesień - około 13 stopni, pochmurno, przez większość trasy miałem boczno-czołowy wind, na terenowych odcinkach sporo piachu.
Najpierw jechałem trasą R8 (ominąłem Międzychód), następnie częściowo międzynarodową R1 i na koniec przez mało ruchliwe drogi i znakowane szlaki rowerowe w lubuskim.
Z przyzwyczajaniem się do załadowanych sakw nie miałem większych problemów, na początku miałem wrażenie jakbym ciągnął jakąś rowerową przyczepkę
Przerwa na śniadanie – duży jogurt, bułka i banan :)
Zachodnie krańce Wielkopolski obfitują w sporą ilość mniejszych i większych pagórków
No ilość jazdy wśród przeoranych pól była niezliczona
Przez pagórki, stawy, lasy ... Tak właśnie przebiegała moja trasa
Ten kwiatek jest dla wszystkich bikerek :)
Gdy patrzę na taką pustą szosę to aż chce mi się jeździć :)
W Prusimiu zaliczone spotkanie z armatą – repliką z czasów wojen napoleońskich
Kadr z trasy
Terenu też było sporo
W Łagowie. Gotycka Brama Polska
Jezioro Trześniowskie (Ciecz)
Brama Marchijska z XV w
Szosa przez Łagowski Park Krajobrazowy
Następnie powoli zapadał zmrok, miałem w planach jazdę do samego celu przez las, a gdy spojrzałem na licznik że uda się wykręcić 200-tkę to zdecydowałem się troszkę wydłużyć trasę, główną drogą wśród ogromu TIR-ów. Po dotarciu do Garbicza i odpoczęciu dowiedziałem się od wujka (dłuuugie rowerkowe pogaduszki przy kominku) że to ja właśnie zaraziłem go cyklozą !!!
Kategoria ponad 200 km
Sobota, 26 lipca 2008 • dodano: 27.07.2008 | Komentarze 12
Moje pierwsze ponad 200 km ... nawet więcej bo 254 km :)
Od rana upał, wyruszyłem na trasę po 11-tej. Obrałem kierunek na zachód Wielkopolski oznakowanym na czarno szlakiem R8 prowadzącym do Międzychodu, później krótko jechałem międzynarodowym szlakiem R1 do Pszczewa i dalej już asfaltowymi drogami w większości wśród lasów przez Trzciel, Zbąszyń, i już po ciemku z lampkami przez Nowy Tomyśl, Opalenice, Buk ... . Około 1 w nocy skręciłem na działkę i tam posiliłem się kanapkami i herbatką z miodem, troszkę odpocząłem i ruszyłem do domu, gdzie zajechałem o 3:10 w nocy :)
W takiej temperaturze przyszło mi jechać ... a ile było w słońcu ? nie pytajcie :)
Zbiory rozpoczete ...
Pałac w Zajączkowie
Jadąc tędy żar lał się z nieba ...
Pałac w Białokoszu
Przerwa na punkcie widokowym nad Jezioro Chrzypsko w Łężeczkach
Wiadukt przed Sierakowem
Pagórkowaty zachodni kraniec Wielkopolski
Asfaltowy odcinek R1 ...
... i szutrowy
Po przerwie. Czas jechać dalej ...
Drewniane rzeźby w Pszczewie
Asfalt, czy szuter ?
Nowy Tomyśl. Największy wiklinowy kosz świata :)
Kategoria ponad 200 km