top2011

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski
Info o mnie.

- przejechane: 184435.73 km
- w tym teren: 66490.10 km
- teren procentowo: 36.05 %
- v średnia: 22.60 km/h
- czas: 338d 04h 57m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

baton rowerowy bikestats.pl

Wyprawy z sakwami

polska
logo-paris
logo-alpy
TN-IMG-2156 TN-IMG-2156 tn-IMG-6357

Zrowerowane gminy



Archiwum 2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

do 100 km

Dystans całkowity:80929.07 km (w terenie 29410.50 km; 36.34%)
Czas w ruchu:3481:38
Średnia prędkość:23.24 km/h
Maksymalna prędkość:78.64 km/h
Suma podjazdów:357218 m
Maks. tętno maksymalne:179 (103 %)
Maks. tętno średnie:150 (84 %)
Suma kalorii:26238 kcal
Liczba aktywności:1185
Średnio na aktywność:68.29 km i 2h 56m
Więcej statystyk
  • dystans : 92.54 km
  • teren : 56.00 km
  • czas : 03:54 h
  • v średnia : 23.73 km/h
  • v max : 53.27 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Niedzielny trening

    Niedziela, 4 grudnia 2011 • dodano: 04.12.2011 | Komentarze 2


    Coś ostatnio kręcę wyłącznie po ciemku - nie podoba mi się ten stan rzeczy :/
    Z trudem udało mi się uniknąć typowego dla mnie odsypiania po ciężkim tygodniu.
    Na trasę obmyśloną tak, aby jak najmniej walczyć z wiatrem ruszyłem po 10:40.
    Na początek kurs przez Lasek Marceliński, Rusałkę, Strzeszynek i Jelonek.
    Następnie tędy dobiłem do poligonu i troszkę pokręciłem ultra terenowo po szosie dla czołgów (fajne mini interwałki) :) Dalej to myk znanym poligonowym asfaltem, po drodze najpierw wyprzedziłem z pozdrowieniami bikera na rowerze poziomym, po chwili z przeciwka mijałem również z pozdrowieniami grupę szosonów z Małgorzatą Zellner na czele :) W Biedrusku mały dylemacik na temat dalszej trasy - powrót nadwarciańskim odpadł i zdecydowałem na jazdę do Puszczy Zielonki przez Murowaną Goślinę. Po dobiciu do Zielonego Wzgórza i przejechaniu przez znaną Golonkowcom piaskownicę (taaa, i to w grudniu !) zacząłem ponad 25 kilometrowe napieranie po znanych i nieznanych mi ścieżkach, piachu nie brakowało. Kulminacją była oczywiście rundka XC na Dziewiczej. Kręcąc tędy typu góra-dół troszkę brakowało mi dobrego powera, takiego, jakiego miałem we wrześniu, a może dlatego bo na liczniku widniało ponad 50 km, a śniadanie miałem niezbyt kolarskie. Killera wziąłem tradycyjnie środkiem :) No, pierwszy raz w Zielonce nie spotkałem ani jednego rowerzysty. Po tym nie chciało mi się wracać do domu najkrótszym wariantem, więc od Dziewiczej kręciłem najpierw żółtym przez Kicin i do Mechowa, po czym przez Gruszczyn, ścieżkę wzdłuż Swarzędzkiego (na schodach pod warszawską zjechałem :)) dokręciłem końcówką poznańskiego BM nad Maltę. Powrót spokojny przez Ostrów Tumski, Park Sołacki, Rusałkę (w przelotnym deszczyku) i Lasek Marceliński (w końcu dopadł mnie kryzys). Po powrocie obiad, który spożyłem będąc odziany jeszcze w kolarskich bokserkach znikł w mgnieniu oka :)
    Trek do czyszczenia, ciuchy kolarskie do prania - typowe MTB było :)

    Kategoria do 100 km


  • dystans : 76.04 km
  • teren : 56.00 km
  • czas : 03:24 h
  • v średnia : 22.36 km/h
  • v max : 53.27 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Na własną pętlę, z Drogbasem

    Niedziela, 20 listopada 2011 • dodano: 20.11.2011 | Komentarze 9


    W piątek Jarek dał mi znać że jest w pełni sił i od razu zagadałem się z Nim na wspólny niedzielny wyjazd do WPN na swoją dużą pętlę.
    Zanim do tego doszło, musiałem przyspieszyć złożenie Treka, skończyłem takową robotę w sobotę o 23:30. Poza czyszczeniem wszystkiego ścigacz otrzymał będące w lepszym stanie komponenty napędowe XT od skasowanego sztywniaka, nowy suport i do tego nowiutkie linki z pancerzami XTR - po tym całość działa aż miło :)
    Ostatnio wspólnie kręciliśmy na początku sierpnia w ... Karkonoszach :) Ale ten czas ucieka ...
    Ruszyliśmy o 10:35 spod mojego domu i mając niezłą do dłuższej jazdy pogodę.
    Dojazd do granic WPN przebiegł spoko, by w Wirach zacząć właściwe terenowe napieranie na leśnych duktach, niezłych interwałach i mniej lub bardziej technicznych singlach :)

    Przeprawa przez stary wiadukt kolejowy © JPbike

    Postój przy wieży widokowej w Szreniawie © JPbike

    Po dojechaniu zółtym rowerowym i zielonym pieszym nad Jarosławieckie zaczęła się zabawa na tamtejszym wąskim i krętym singlu. Ilość leżących liści dla jadącego za mną Drogbasa powodowała widowiskowy w moim wykonaniu pokaz jazdy z poślizgami tylnego koła :) No, liście nierzadko nam wpadały do wypasionych napędów, co z kolei spowodowało na całej trasie kilka przymusowych postojów na odgarnięcie z tego tylnej przerzutki, kółeczek i kasety, ale i tak było fajnie :)
    Po tym pora na czarny szlak od Rosnówka do Starego Dymaczewa - Ci co tędy jechali wiedzą jaki super jest ten odcinek.
    Po drodze, przy mostku zrobiliśmy postój, by odsapnąć (!) i pogadać.

    Ale fajnie :) Mostek na czarnym szlaku © JPbike

    Po dojechaniu do Dymaczewa Starego nadszedł czas na podjazd ulicą Podgórną w kierunku osławionych SUPER interwałów na długiej prostej prowadzącej do Ludwikowa.

    Jarkowi oczywiście się podobało i na filmikach widać jak tamtędy ostro pomyka :)



    A to, z jakimi prędkościami MY, szaleńcy zjeżdżamy na piachu, po korzeniach i liściach to proszę bardzo :)



    Zaraz za Ludwikowem, na tamtejszym stromym zjeżdziku po schodach obaj przesadziliśmy i omal nie doszło do OTB-ów w dół :) Winowajca był jeden - masa liści powodująca że nie wiadomo kiedy następuje skręt i w takich sytuacjach przydają się umiejętności techniczne.
    Następnie, za Głazem Wodziczki myk w dół stromym zjeżdzikiem i po podjechaniu na Osową Górę zboczyliśmy z trasy, by nabyć Leszka Pilsa w najwyżej położonym sklepie w okolicy Poznania (chyba) :)

    Na stoku Osowej Góry, dobra miejscówka do czegoś takiego :) © JPbike

    Biesiada z piwkiem w wielkopolskim miejscu, gdzie można poczuć się jak w górach trochę trwała.
    Sporo gadania sprzętowego, treningowego, maratonowego było :)

    Ten mały punkt to mnkący po polance w dół Drogbas :) © JPbike

    Po przejechaniu atrakcji, czyli opuszczonej stacji kolejowej jazda na czerwony szlak wzdłuż Skrzynki i wokół Góreckiego, a następnie na techniczny singiel w rejonie Pojnik.

    Odpoczynek nad Góreckim © JPbike

    Singiel w Pojnikach jest fajny, Drogbas potwierdza :) © JPbike

    Sporo liści, no i przydałaby się piła łańcuchowa do udrożnienia całej pętli © JPbike

    Podczas wspólnej jazdy można było poznać obecny poziom wytrenowania - obaj cały czas jechaliśmy równo i blisko siebie, więc wszystko jest OK i na właściwej drodze.
    Dobra, po wyjechaniu z Pojnik pozostało nam pomykanie w kierunku Puszczykowa żółtym szlakiem, cały czas łagodnie w dół. W Puszczykowie pojawiła się ochota na drugiego Leszka Pilsa, poprzednie zbyt szybko wyparowało :)

    Znów pijemy i to znów w ładnym miejscu - nad Wartą :) © JPbike

    Na koniec - oczywiście jazda nadwarciańskim. OSTRO !
    Za Luboniem się rozdzieliliśmy i każdy w swoją stronę.
    Fajnie i zdrowo się ujechałem, jak na MTB-owca przystało - lubię to :)

    Dzięki Jarek i do następnego !



  • dystans : 76.28 km
  • teren : 27.00 km
  • czas : 02:47 h
  • v średnia : 27.41 km/h
  • v max : 41.39 km/h
  • rower : Sztywna Biria
  • Sobotni trening

    Sobota, 19 listopada 2011 • dodano: 19.11.2011 | Komentarze 4


    Wyjazd po 12. Pochmurnie, znikomy wiaterek i ledwo pięć stopni.
    Jazda na północ, na dawno nie uczęszczaną Drogbasową 50-tkę, lekko zmodyfikowaną i z dodatkiem terenu.
    Na całej trasie nic ciekawego się nie działo, myk, myk i tyle.
    Lekki kryzysik był - w okolicy 50 km, to skutek niekolarskiego śniadania oraz braku jakiegoś batonika.

    Dom - Lasek Marceliński - Rusałka - Strzeszynek - Kiekrz - Rokietnica - Rostworowo - Żydowo - Przecław - Pamiątkowo - Lulinek - Lulin - Nieczajna - Kowalewko - Zielątkowo - Golęczewo - Sobota - Pawłowice - Kiekrz - Strzeszynek - Rusałka - Lasek Marceliński - dom

    Kategoria do 100 km


  • dystans : 72.94 km
  • teren : 33.00 km
  • czas : 03:02 h
  • v średnia : 24.05 km/h
  • v max : 54.69 km/h
  • rower : Sztywna Biria
  • Test zimówki - treningówki :)

    Niedziela, 13 listopada 2011 • dodano: 13.11.2011 | Komentarze 17


    W końcu, po kilku miesiącach po skasowaniu sztywniaka z karbonikiem udało się zbudować drugi rower w aktualnej stajni.
    To już szósty góral w ciągu ośmiu lat, czyli od czasu jak zacząłem jeździć na MTB.
    Rower jest przeznaczony ... tytuł wyjaśnia :)
    Dodatkowo będzie używany do turystyki bo ma otwory na bagażnik. Ten mijający sezon dla mnie jest marny pod tym względem, a samymi maratonami nie zamierzam żyć.

    No dobra, przejdźmy do szczegółów komponentowych.
    - rama za 280 zł, a stalowy widelec za 65 zł, trochę odbiło się to na końcowej wadze (11.4 kg)
    - w sprawie hamulców to wróciłem do v-braków (nówki z niższej półki)
    - osprzęt napędowy XT pochodzi częściowo od sztywniaka, częściowo od Treka
    - kiera, sztyca, stery i rogi również od skasowanego bike'a
    - jedno koło nowe, drugie od trenażera

    Rower prezentuje się tak, jedynie siodełko jest tymczasowo inne
    Biria MTB Sport by JPbike :) © JPbike

    Zimno było, a jeździć trzeba. Ruszyłem o 11, trasę obmyśliłem jak to ostatnio u mnie bywa - na krótko przed wyjściem. Zdecydowałem się ma przejazd przez poligon i dalej powrót północnym nadwarciańskim, a jednak w trakcie jazdy poniosło mnie w innym kierunku i wróciłem przez Puszcze Zielonkę z killerem w roli głównej :)
    Mknąc przez Rusałkę i Strzeszynek z przeciwka mijałem same napierające gwiazdy MTB, najpierw trójka Rybczyńskich z Rybą, a następnie Alexa Dorożałe.
    Na sławnej już poligonowej szosie spory wysyp bikerów :) Na sztywnym jechało się fajnie, szybko i to mimo zimnego wiaterku wiejącego z przedniego boku, chyba za szybko pomykałem bo najpierw jeden wyprzedzony Gostek na fullu usilnie próbował mnie dogonić. Bez skutku :) A następnie dwóch również wyprzedzonych Gości usiadło mi na kole i ... odwróciłem się po 500 m i daleko za mną byli :)
    Po przekroczeniu w Biedrusku granic poligonu zrezygnowałem z powrotu nadwarciańskim na rzecz Puszczy Zielonki. Dokręciłem łagodnym podjazdowym asfaltem do Trzaskowa i dalej trasą golonkowo - gogolowego maratonu w odwrotnym kierunku prowadzącym na Dziewiczą Górę, czyli najpierw w kierunku czerwonego szlaku. Momentami było ciężko bo nierzadko przyszło mi pokonywać piaszczyste odcinki, przy okazji odkrywając słabszą przyczepność semislicków. Sztywniak co prawda przodem podskakuje na korzeniach, dla mnie to nie problem :)

    Na obrzeżu Puszczy Zielonki. Trochę mgliście tam ... © JPbike

    Z killera też zjeżdzałem. Tym razem liście grały główną rolę :) © JPbike

    Techniczne szaleństwa na sztywnym ? Czemu nie :) Nawet uśmiech na twarzy był :) © JPbike

    Z killera dwa razy zjechałem, środkiem :)
    Po tym już tylko powrót do domu, głównie asfaltowy przez Czerwonak, Most Lecha, ścieżki Cytadeli, Park Sołacki, Rusałkę i Lasek Marceliński.
    Trochę za ostro zaszalałem w terenie bo po powrocie zauważyłem minimalny luz w sterach :)
    Sztywna Biria MTB Sport by JPbike oficjalnie zdała egzamin i teraz już tylko jeździć, jeździć ... :)

    Kategoria do 100 km, sprzęt


  • dystans : 71.73 km
  • teren : 49.00 km
  • czas : 03:19 h
  • v średnia : 21.63 km/h
  • v max : 47.14 km/h
  • rower : TREK 8500
  • WPN

    Piątek, 11 listopada 2011 • dodano: 11.11.2011 | Komentarze 15


    Miałem dziś nie jeździć, tylko składać zimówkę-treningówkę.
    Ostatnio rzuciłem kumplom propozycje objazdu dużej terenowej pętli przez WPN.
    Jednym pasował piątek, innym sobota lub niedziela. No nie wiem ...
    Więc tak postanowiłem że pojadę i w piątek i w sobotę. A jednak ...
    Na godzinę przed moim wyjściem na rower Drogbas sms-em dał znać że nie może.
    Następnie po półgodzinnym rozgrzewkowym kręceniu po Lasku Marcelińskim dotarłem na ustalone miejsce spotkania.
    10 minut oczekiwania i ... nikt nie zjawił się.
    Czyżby chłopaki wystraszyli się zimna, wiatru, mojego tempa w terenie ?
    Jak nie to nie. Trudno, pomknąłem w stronę WPN sam.

    Chłodno było, ocieplana kurtka ma rozwalony zamek, pozostało mi jechać odzianym w dwie bluzy.
    Dojazd do granic lasu trochę wmordewindowy. W WPN kręciłem swoją dużą pętlą. Sporo liści leżało na całej trasie, dla mnie to żaden problem :) Słoneczna i bezchmurna aura dawała fajne jesienne klimaty :) Sporo bikerów mijałem.
    Po dojechaniu do Głazu Wodziczki i zjechaniu stromym zjeżdzikiem skróciłem trasę, czyli jazda czerwonym szlakiem została pominięta i wróciłem do Wir zółtym pieszym i następnie żółtym rowerowym.

    Klimatyczny i w pełni listopadowy WPN z Trekiem :) © JPbike


    Zabawa na super interwałach jest przednia :) © JPbike


    Kategoria do 100 km


  • dystans : 78.01 km
  • teren : 55.00 km
  • czas : 03:19 h
  • v średnia : 23.52 km/h
  • v max : 52.74 km/h
  • rower : TREK 8500
  • WPN - własna duża pętla przejechana

    Poniedziałek, 31 października 2011 • dodano: 31.10.2011 | Komentarze 12


    Ostatniego październikowego dnia postanowiłem przejechać całą i dużą pętlę przez WPN, ułożoną według własnego pomysłu. Ponieważ dwa dni temu po zapoznaniu się ze słabo mi znanym czarnym szlakiem wróciłem trochę zmęczony i nie wiadomo jak dziś będzie po przejechaniu całej pętli, to na śniadanie wciąłem dużą michę makaronu, banan, kefir i w drogę :)
    No i przejechałem całą pętlę, jest świetna, dość wymagająca, masa interwałów, super single, podjazdy, zjazdy ... :)
    Odcinek do Ludwikowa już opisałem, więc pora na dalszą część. Po zjechaniu do Głazu Wodziczki skierowałem się na stromy zjeżdzik i stamtąd podjazd do oznaczeń Pierścienia i dalej na stok Osowej Góry, by po krótkim czasie zjechać wyboistą polanką wprost na opuszczoną stację kolejową i następnie jazda dobrze znanym czerwonym szlakiem wzdłuż Skrzynki i Góreckiego. Dalej po dojechaniu na parking skierowałem się na techniczny singiel w rejonie Pojnik i stamtąd wprost przez las do oznaczeń żółtego i jazda tymże szlakiem, długim i łagodnym w dół do Puszczykowskich Gór.
    I na dobitkę ... jazda nadwarciańskim do Lubonia :)
    W sumie cała zaplanowana przeze mnie duża pętla (od Wir do Puszczykowa) ma 48-50 km - nieźle !
    Po przejechaniu całości najwięcej emocji było na długiej prostej i mocno interwałowej do Ludwikowa - kilka razy po rozpędzie na szczycik efektownie wybijałem się w przestworza, jeden zjeżdzik ilością piachu przypominał killera :)
    Do domu wróciłem co prawda trochę zmęczony ale naładowany MTB-owską adrenaliną - o to chodzi :)
    Parametry pętli (GPS i przewyższenie) będą jak się wybiorę z kimś posiadającym takowy sprzęt.

    Porównanie przejechanych km w październiku:
    - rowerem: 1059 km
    - autem: 219 km
    Jak widać - WOLĘ ROWER :)

    Kategoria do 100 km


  • dystans : 77.62 km
  • teren : 4.00 km
  • czas : 02:39 h
  • v średnia : 29.29 km/h
  • v max : 39.70 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Bez celu

    Niedziela, 30 października 2011 • dodano: 30.10.2011 | Komentarze 4


    Nic ciekawego, taka tam szybka jazda.
    Z atrakcji - mijanie czterech mastersów i podziwianie uroków jesieni na Greiserówce. Reszta trasy to nuda, myślenie o jak najszybszym dotarciu do domu i otwarciu browara :)

    Dom - Luboń - Komorniki - jazda Greiserówką - Mosina - Krosinko - Stare Dymaczewo - Nowe Dymaczewo - Będlewo - Zaparcin - Wronczyn - Modrze - Strykowo - Sapowice - Rybojedzko - Tomice - Podłoziny - Dopiewo - Dopiewiec - Palędzie - Plewiska - Poznań ...

    Kategoria do 100 km


  • dystans : 64.86 km
  • teren : 43.00 km
  • czas : 02:55 h
  • v średnia : 22.24 km/h
  • v max : 51.22 km/h
  • rower : TREK 8500
  • WPN - układanie dużej pętli

    Sobota, 29 października 2011 • dodano: 29.10.2011 | Komentarze 12


    Od dawna miałem w planach ułożenie na swoim terenie dużej, przynajmniej 50 kilometrowej pętli, przeznaczonej głównie do porządnych treningów :)
    W końcu wziąłem się do roboty, wczoraj przez godzinę studiowałem interaktywną mapę Wielkopolskiego Parku Narodowego i zrobiłem wstępny szkic.
    Planując dużą pętlę postawiłem sobie warunek - ma być ciężko, masa interwałów, singli, podjazdów, zjazdów, no i technicznych odcinków :)
    Na trasę ruszyłem po odespaniu, wyczyszczeniu i nasmarowaniu łańcucha - o 12:30.
    Już w Luboniu wyczaiłem skrócik przez pola do WPN.
    Początek pętli wyznaczyłem w Wirach, w okolicach tamtejszego torowiska i starego wiaduktu.

    TREK za Wirami w jesiennym tle :) © JPbike

    Następnie po przekroczeniu wspomnianego wiaduktu i dokręceniu do Greiserówki skierowałem się najpierw na fragment zielonego, a następnie przez Szreniawę i żółty rowerowy do Jeziora Jarosławieckiego, które okrążyłem niezłym singielkiem. Ilość liści na singlu spora, raz wyglebiłem, kilka razy przenosiłem przez powalone pnie.

    Jesienne interwały na zielonym © JPbike

    Fragment technicznego singla wokół Jarosławieckiego © JPbike

    Dalsza jazda przebiegła żółtym rowerowym, po czym skręciłem na czarny i tak przez Trzebaw dotarłem nad rejon Jeziora Łódzko-Dymaczewskiego. Czarnym szlakiem biegnącym wzdłuż jeziora jechałem po raz pierwszy - singiel rewelacja, mnóstwo fajnych interwałów ! Tylko pomykać !

    Mostek na czarnym szlaku © JPbike

    Fragment czarnego, góra-dół ... :) © JPbike

    Niezły podjazd za Starym Dymaczewem z "punktem widokowym" :) © JPbike

    Długa prosta i super interwałowa do Ludwikowa, to tu wykręciłem v-max ! © JPbike

    Powyższą ścieżką również po raz pierwszy kręciłem - fajne wrażenia, raz do góry, raz w dół, kilka razy można wjechać rozpędem na szczycik :) W Ludwikowie, przy źródełku przerwa i myk znanymi ścieżkami do domu.

    Techniczny zjeżdzik z Ludwikowa po starych schodach © JPbike

    Pora wracać ... © JPbike

    W WPN jesień w pełni :) © JPbike

    Powrót przez Wiry, Luboń ... Trochę się zmęczyłem (!!!).
    Zatem pierwsza część układania własnej pętli treningowej została zrealizowana.
    Do kompletu projektowanej trasy od wspomnianego Ludwikowa pozostaje wliczyć do pętli jazdę po stokach Osowej Góry, przejazd przez opuszczoną stację kolejową, świetny czerwony przez Skrzynki i wokół Góreckiego, techniczny singiel w rejonie Pojnik, zółtym do Puszczykowskich Gór (ewentualnie powrót do Wir) i przez Puszczykowo na dobitkę można wliczyć jazdę nadwarciańskim :)

    Ciekawie ile będzie przewyższenia ... Zobaczymy jak będę miał odpowiedni sprzęt :)

    Kategoria do 100 km


  • dystans : 61.49 km
  • teren : 36.00 km
  • czas : 02:27 h
  • v średnia : 25.10 km/h
  • v max : 44.33 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Na działke

    Niedziela, 16 października 2011 • dodano: 16.10.2011 | Komentarze 6


    Dojazd na działkę najkrótszym i jak najbardziej terenowym wariantem.
    Na ogródku były kiełbaski pieczone na ognisku i w rodzinnym gronie.
    Następnie jazda do WPN - trochę wmordewindowa.
    Przejazd przez swój teren - szybki, przyjemny i w pięknej jesiennej scenerii.
    Na nadwarciańskim szlaku - większy niż zazwyczaj ruch, dało się jednak tędy spoczko jechać.

    Dom - Lasek Marceliński - Skórzewo - Dąbrówka - Lasy Zakrzewskie - Sierosław (przerwa na kiełbaski) - Dopiewiec - Konarzewo - Glinki - Rosnówko - wzdłuż Jarosławieckiego - żółtym przez Pojniki - Puszczykowo - jazda nadwarciańskim - Luboń - Poznań ...

    Kategoria do 100 km


  • dystans : 61.68 km
  • teren : 33.00 km
  • czas : 02:26 h
  • v średnia : 25.35 km/h
  • v max : 50.73 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Przez poligon

    Sobota, 15 października 2011 • dodano: 15.10.2011 | Komentarze 2


    Wyjazd trochę późny - bo muszę odespać zabójcze wstawanie.
    Pogoda wspaniała, słoneczna, w pełni jesienna, no i znikomy wiaterek.
    Trasę obmyśliłem na krótko przed wyjściem na rower.
    Przed wjazdem do Lasku Marcelińskiego jakaś nordic-walkingowa impreza.
    Dojazd do poligonowej szosy jednym z moich najkrótszych wariantów - w sumie 18 km. Przejazd przez poligon - dość szybki i przyjemny.
    Jazda północnym odcinkiem nadwarciańskiego - coś mnie tam poniosło, jechałem tamtędy jak na maratonie z prędkościami w okolicach 30 km/h :)
    Na Cytadeli trochę ścieżkowego napierania, w tym bez najmniejszego problemu zaliczyłem podjazd pod amfiteatr.
    Powrót przez Rusałkę i Lasek Marceliński "spacerowym tempem" bo średnia była za duża jak na "okres roztrenowania" :D

    Dom - Lasek Marceliński - Wola - Strzeszynek - Jelonek - przejazd szosą przez poligon - Biedrusko - północnym nadwarciańskim - Naramowice - troszkę kręcenia po Cytadeli - Rusałka - Lasek Marceliński - do domu na piwo ;)

    Kategoria do 100 km