top2011

avatar

Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.

- przejechane: 174563.46 km
- w tym teren: 63468.10 km
- teren procentowo: 36.36 %
- v średnia: 22.70 km/h
- czas: 318d 16h 03m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

baton rowerowy bikestats.pl

Wyprawy z sakwami

polska
logo-paris
logo-alpy
TN-IMG-2156

Zrowerowane gminy



Archiwum 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

maratony

Dystans całkowity:12667.05 km (w terenie 11644.88 km; 91.93%)
Czas w ruchu:659:07
Średnia prędkość:19.22 km/h
Maksymalna prędkość:73.88 km/h
Suma podjazdów:136339 m
Maks. tętno maksymalne:177 (101 %)
Maks. tętno średnie:160 (90 %)
Suma kalorii:12445 kcal
Liczba aktywności:177
Średnio na aktywność:71.57 km i 3h 43m
Więcej statystyk
  • dystans : 96.20 km
  • teren : 95.00 km
  • czas : 06:35 h
  • v średnia : 14.61 km/h
  • v max : 55.22 km/h
  • hr max : 163 bpm, 94%
  • hr avg : 138 bpm, 79%
  • podjazdy : 3480 m
  • rower : Black Peak
  • Ultra Giga Bike Maraton Bielawa

    Sobota, 16 lipca 2022 • dodano: 20.07.2022 | Komentarze 2


    Edycja Ultra w tym roku zawitała do Bielawy z trasą w Górach Sowich.
    Dojazd z noclegowni solo i spoko, tylko trzeba było wcześniej ruszyć, bo giga z racji długiego górskiego dystansu startuje o 9-tej. Zatem rozgrzewki nie było i od razu wskok do sektora - stawka ultra-twardzieli liczyła ze 50 sztuk, większość to zawodowcy i starzy wyjadacze (jak ja).
    Po ruszeniu (tradycyjnie z tyłów), od razu mamy długi, szeroki podjazd, jadę swoje, powoli się rozkręcam, udaje się wyprzedzić kilku. Po dokręceniu do Przełęczy Jugowskiej (801m) jeszcze troszkę podjazdu, wyprzedza mnie trzech, w tym rywal (M4) z którym później dość długo  jechaliśmy razem (raz bliżej, raz dalej). Na 13 km pora na pierwszy i zarazem techniczny zjazd - poszło sprawnie, dwóch defekciarzy mijałem.
    Po zjechaniu następuje długie i przeważnie podjazdowe, często po ciężkiej nawierzchni kręcenie po mało znanych ścieżkach i duktach w rejonie Małej i Wielkiej Sowy - w mojej części stawki bez zmian. Samopoczucie cały czas u mnie dobre - to cieszy, choć chciałoby się jechać pod górę szybciej ...
    Na zjeździe do Jugowskiej wyprzedziło mnie dwóch na fullach - obaj dostali ode mnie rewanżu - pokonałem ich parę km dalej, na szuterku podjazdowym. Dokręcamy do bufetu na 40km, znajduje się tam skręt na dwukrotnie pokonywaną rundę wyłącznie dla gigowców, w całości poprowadzoną po niemal dzikich i mało znanych ścieżkach i duktach, m.in. fajne single zjazdowe (techniczne), gęsty las, wysoka trawa, pełno śladów pozrywkowych, błotko, świeżo wydeptana górska łączka i na koniec solidna ściana podjazdowa - max 24%, za pierwszym razem podjechana - tam wyprzedziłem na dobre wspomnianego rywala z M4.
    Łączymy się z Classicem i się zaczyna wyprzedzanko, najpierw na fajnym, technicznym i stromym zjeździe, mijamy bufet i długi, szeroki szutrowy podjazd gdzie na szczycie Ci z krótszego dystansu skręcają w stronę mety, a giga na kolejną rundę.
    Po długiej, solowej wspinaczce na Zimną Polanę (879m) łączymy się z mega i znów mam wyprzedzanko, tym razem stopniowe i krótkie, bo po minięciu bufetu gigowcy ponownie mają do pokonania wspomnianą rundę wyłącznie dla twardych sztuk :)
    Na końcówce pierwszego zjazdu dogania i wyprzedza mnie rywal z M5, który chwilę później wyraźnie słabnie, jakiś czas jedziemy wspólnie, po czym na podjeździe na dobre go wyprzedzam, i od czasu do czasu mam przed sobą sylwetkę kolejnego rywala do pokonania.
    No i czuję już narastające zmęczenie i ubytek sił, stromą ścianę butuję, zostały do pokonania wspomniane wyżej: techniczny i stromy zjazd, bufet, długi podjazd, skręt w stronę mety i następuje znany mi z zeszłego roku długi i łagodny zjazd łukowatymi leśnymi duktami do Bielawy - na tamtym odcinku wyprzedziłem kilka osób z mega i w końcu wjeżdżam na końcową kreskę. Udany ultra maraton, obyło się bez kryzysu i bez defektów.

    32/42 - open ultra giga
    11/16 - M4

    Strata do zwycięzcy open (Michał Paluta) - 1:58:38 godz - wiadomo, zawodowcy z JBG2
    Strata do zwycięzcy M4 (Mariusz Ugniewski) - 51:08 min - może być, takie moje tegoroczne możliwości

    W akcji zjazdowej. Jest górski klimacik
    W akcji zjazdowej. Jest górski klimacik © JPbike

    No i meta. Całkiem zadowolony ja
    No i meta. Całkiem zadowolony ja :) © JPbike




  • dystans : 41.96 km
  • teren : 41.96 km
  • czas : 02:08 h
  • v średnia : 19.67 km/h
  • v max : 42.20 km/h
  • hr max : 173 bpm, 100%
  • hr avg : 149 bpm, 86%
  • podjazdy : 602 m
  • rower : Black Peak
  • Solid MTB Dąbrowa

    Niedziela, 10 lipca 2022 • dodano: 12.07.2022 | Komentarze 3


    - nadwarciańska miejscówka jest mi znana - 2 lata temu startowałem
    - dojazd solo i spoko, aura chłodna i nie wiadomo czy będzie padać
    - spotykam Gosię i Pawła, troszkę gadki zleciało
    - analizowałem generalkę - nie mam szans na top 3 giga, więc jadę mega
    - start z odzyskanego w Górznie 2 sektora - zdecydowanie jest dla mnie
    - po ruszeniu, ja tradycyjnie z tyłów - mamy ze 6 km szybkiej jazdy po płaskim
    - na odcinku blat-ośka ze kilkunastu udaje mi się wyprzedzić
    - wjeżdżamy na ciekawsze, kręte, wąskie odcinki typu góra-dół
    - trochę tłoczno jest, rywale przede mnie jadą zbyt wolno, ale bez przesady
    - okazuje się że na całej trasie leży mnóstwo piachu - dodatkowe utrudnienie siłowe
    - końcówka pierwszej rundy - porozciągało się i można jechać swoje
    - i tak na drugą rundę (po 20km każda) wjeżdżam z dwoma rywalami
    - na ciekawszych sekcjach jeden kolega ucieka nam (dogoniłem go na końcówce)
    - przez spory czas pomykam tuż za rywalem, który na końcówce wyraźnie zwolnił
    - poza tym dogoniło i wyprzedziło nas dwóch, w tym weteran Witkiewicz
    - na ostatnich km mam przed sobą w zasięgu wzroku wszystkich powyższych...
    - ... których nie dałem rady dojść, bo to była szybka końcówka do jazdy na kole
    - i jest meta, a po przekroczeniu odczucie typowe dla gigowca - to już koniec wyścigu? :)

    25/64 - open mega
    6/21 - M4

    Strata do zwycięzcy (Mikołaj Jurkowlaniec) - 18:17 min, do M4 (Artur Szmyt) - 10:11 min

    Piach, piach
    Piach, piach © JPbike

    Trawa, trawa
    Trawa, trawa © JPbike




  • dystans : 84.18 km
  • teren : 84.00 km
  • czas : 05:55 h
  • v średnia : 14.23 km/h
  • v max : 55.96 km/h
  • hr max : 162 bpm, 93%
  • hr avg : 138 bpm, 79%
  • podjazdy : 2658 m
  • rower : Black Peak
  • Bike Maraton Szklarska Poręba

    Sobota, 25 czerwca 2022 • dodano: 28.06.2022 | Komentarze 2


    - nareszcie maraton w górach i to w ulubionych Karkonoszach
    - dojazd dzień przed, nocleg w Pilchowicach nieopodal wielkiej zapory
    - przy Szrenica Ski Arena odbiór pakietu startowego
    - wczorajszego dnia popadało, na wyścig też zapowiadali deszcz - nici z tego
    - rozgrzewka dość krótka, bo górskie giga dość długie - ponad 80 km
    - szczerze to nie spodziewam się wyniku - brak systematyczności zrobi swoje
    - stawka giga średnio liczebna, do tego troszkę znanych mi twarzy
    - punkt 10-ta start, ruszam z tyłów i od razu niezły podjazd - szybko się porozciągało
    - po wjechaniu (jedynie kilka osób wyprzedziłem) sporo jazdy szerokimi szutrami
    - stawka giga tak się rozciągnęła że przed sobą mam zaledwie kilka rywali
    - nie idzie mi tak jak chciałbym, przynajmniej dobre samopoczucie mam i jadę swoje
    - wjeżdżamy na ciekawsze i wymagające techniki MTB sekcje
    - kilka kolegów udaje mi się wyprzedzić - wszystkich na technicznych zjazdach
    - 15 km trasy, na kamienistym zjeździe do Kamiennej zeszło ciśnienie w tylnym kole
    - no to robię pit-stopik na dopompowanie (4 minuty w dół), pomogło, uff
    - po ruszeniu znów muszę gonić wspomnianych kilku kolegów
    - wjeżdżamy na znane odcinki z Pasma Rowerowego Olbrzymy (przeważnie podjazdowe)
    - i tak kolejno Doppler, Zmora, Skarbek, Rokitnik - fajna zabawa MTB
    - powyższe single są poprzeplatane paskudnymi nawierzchniowo dojazdówkami
    - paskudnymi - bo stromo pod górę po trawie, stromo w dół po sporych koleinach
    - wspomnianych kolegów udaje się ponownie wyprzedzić
    - z jednym spoko rywalem tasowałem się kilka razy - ostatecznie mnie pokonał
    - po powyższych singlach ponowny wjazd na długie, podjazdowe szerokie szutry
    - łączymy się z Classicem - po drodze oczywiście sporo wyprzedzania
    - po wjechaniu na najwyższy punkt trasy (870 m) techniczny zjazd korzenno-kamienny
    - trochę jazdy typu szuterki-single-góra-dół i na 51km wjazd na 2 rundę giga
    - owa 2 runda to odcinek Classic wzbogacony o zjazd/podjazd do/z Kamiennej
    - jedzie mi się już ciężko - zauważam że trzech rywali mnie dogania, walczę jak mogę
    - na końcówce wspomnianego zjazdu (kamienie!) mijam gigowca z kapcioszkiem...
    - bardzo stromy i dość długi podjazd (też z Kamiennej) z buta pokonuję - brak sił
    - a koledzy co mnie doganiali - też butowali, czyli solidne giga w górach mieliśmy
    - wjeżdżamy ponownie na długi i szeroki podjazd, kilka osób z mega wyprzedzone
    - ponownie techniczny zjazd, parę szerokich szuterków, singielków, góra - dół i jest meta
    - ogólnie to była bardzo fajna trasa - esencja karkonoskiego Pure MTB

    29/34 - open giga
    6/9 - M4

    Strata do zwycięzcy (Krzysztof Łukasik) - 1:56:24 godz - ach, ci zawodowcy z JBG2
    Strata do zwycięzcy M4 (Bartek Bednarski) - 46:59 min - do przeżycia :)
    Ciekawostka ... w wynikach giga widnieje 61 osób - w tym 27 z DNF-em ...

    Fotka by Kasia Rokosz
    W akcji na podjeździe
    W akcji na podjeździe © JPbike




  • dystans : 52.45 km
  • teren : 52.00 km
  • czas : 03:00 h
  • v średnia : 17.48 km/h
  • v max : 50.80 km/h
  • hr max : 167 bpm, 96%
  • hr avg : 152 bpm, 87%
  • podjazdy : 1154 m
  • rower : Black Peak
  • Solid MTB Górzno

    Czwartek, 16 czerwca 2022 • dodano: 17.06.2022 | Komentarze 4


    - ta solidowa miejscówka jest chyba najbardziej górzysta w WLKP
    - dojazd solo i spoczko, pogoda piękna, na pograniczu upałów
    - czasu na rozgrzewkę miałem sporo - w sumie 8 km przejechane
    - start tradycyjnie z samego końca 3 sektora
    - po ruszeniu samopoczucie mam dobre, pierwsze 4 km jest płaskie
    - dobrze że polno-leśny dukt jest szeroki i stopniowo wyprzedzam kolejnych
    - wjeżdżamy na wymagający siły i techniki leśne sekcje w stylu XC
    - na singlach początkowo lekko mnie blokują, wyprzedzam póki jest ciut szerzej
    - piachu, szczególnie na zjazdach i na płaskich odcinkach nie brakuje
    - no i fajnie stawka się porozciągała, można robić swoje - to lubię
    - pierwsza runda jeszcze trwa, a ja nadal łykam kolejnych (większość jedzie mini)
    - na rozjeździe przybijam piątkę z miniowcem - podziwiał że jadę giga :)
    - czas na drugą rundę (16km każda), na trasie jest już mało wiary, luz
    - nadal jedzie mi się dobrze, jakiś tam power jest - to cieszy
    - w sumie na drugiej rundzie wyprzedziłem kilka kolejnych osób
    - czas na trzecią rundę, jeden gość (też z M4) próbuje mnie dogonić, nie dam się
    - no to przyspieszam i na sekcjach XC udaje mi się uciec rywalowi
    - sporo sił zużyłem, w połowie ostatniej rundy czuję już zmęczenie
    - małe zaskoczenie było - doszedłem znanego zawodnika - Sylwestra Swata
    - jechało mi się już ciężej, tempo spadło, mięczak ze mnie żaden, walczę dalej :)
    - wspomniany Swat powoli mi odjeżdżał, ale w wynikach jest za mną (start z 1 sektora)
    - i tak docieram do mety, sprawdzam wyniki - jest pudło :)

    11/15 - open giga
    3/4 - M4

    Strata do zwycięzcy (Patryk Krajewski) - 32:59 min, do M4 (Sławek Kasprzyk) - 29:13 min

    Na podjeżdziku. Cisnę pod górę
    Na podjeździku. Cisnę pod górę © JPbike

    Jak widać - piachu nie brakowało
    Jak widać - piachu nie brakowało © JPbike

    Ano, widocznie dobrze mi się jechało na takiej ciężkiej trasie
    Ano, widocznie dobrze mi się jechało na takiej ciężkiej trasie © JPbike

    W akcji na leśnych singlach
    W akcji na leśnych singlach © JPbike

    Kolejne fajne pudło zdobyte. To był dobry wyścig
    Kolejne fajne pudło zdobyte. To był dobry wyścig © JPbike




  • dystans : 49.39 km
  • teren : 49.00 km
  • czas : 02:19 h
  • v średnia : 21.32 km/h
  • v max : 39.48 km/h
  • hr max : 168 bpm, 97%
  • hr avg : 146 bpm, 84%
  • podjazdy : 467 m
  • rower : Black Peak
  • Solid MTB Kórnik

    Niedziela, 12 czerwca 2022 • dodano: 13.06.2022 | Komentarze 2


    - cykl Solid MTB osiągnął półmetek sezonu
    - dojazd do Kamionek spoczko i solo, pogoda piękna
    - na miejscu robię ze 5 km luźną rozgrzewkę
    - na kilka min przed startem wpakowałem się na ogon 3 sektora
    - cosik czuję że tegoż dnia chęci do mocnego parcia mam słabsze
    - trasę znałem z rekonesansu sprzed tygodnia
    - no i start, najpierw szeroka prosta - jadę w tyłach peletonu
    - szybko wpadamy na krętą i wąską sekcję w stylu XC
    - od razu robi się tłoczno i ładne blokowanko mam - długo to trwa
    - miejsc i powera do przebijania się do przodu brakło mi
    - ciężko szło, choć jedną udaną akcję wyprzedzenia kilku zaliczyłem
    - sporo czasu zleciało w tym tłoku, czyli mam pozamiatane w walce o wynik
    - wjeżdżamy na odcinek z najdłuższą prostą w sezonie
    - oczywiście utworzyła się tędy spora grupa, ja w ogonie bo...
    - „szosowiec“ do ciągnięcia peletonika ze mnie żaden :)
    - a tam znajdowała się jedyna błotna kałuża że wjechałem centralnie w nią...
    - owa długa prosta jakoś zleciała, po tym trochę zakrętasów z dodatkiem piachu
    - zaczęło mi się jechać lepiej, dopiero wtedy złapałem swój rytm
    - troszkę wyprzedzanka zaliczam, i to na sekcjach wymagających siły i techniki
    - na rozjeździe strażak daje mi wodną ochłodę z węża strażackiego :)
    - druga runda jest już bardzo luźna i swobodnie można robić swoje
    - sekcja XC zlatuje mi sprawnie, dwie osoby wyprzedzone
    - najdłuższą prostą udaje mi się pokonać całkiem szybko i solo
    - ale niestety przez wspomniane słabsze chęci i blokowanko rezygnuję z giga
    - na końcówce rundy zaczynam dublować kilku ostatnich z ostatniego sektora
    - na rozjeździe ponownie ochłoda z węża strażackiego
    - i tak już wprost do mety, mega zaliczone i tyle.

    33/71 - open mega
    12/29 - M4

    Strata do zwycięzcy (Gracjan Szeląg) - 27:45 min, do M4 (Dominik Galas) - 14:17 min


    W akcji (1)
    W akcji (1) © JPbike

    W akcji (2)
    W akcji (2) © JPbike




  • dystans : 69.56 km
  • teren : 69.00 km
  • czas : 04:02 h
  • v średnia : 17.25 km/h
  • v max : 52.89 km/h
  • hr max : 165 bpm, 95%
  • hr avg : 142 bpm, 82%
  • podjazdy : 1653 m
  • rower : Black Peak
  • Solid MTB Owińska

    Niedziela, 15 maja 2022 • dodano: 18.05.2022 | Komentarze 2


    - czas na maraton na własnym podwórku z trasą typu NIE MA LIPY
    - orgi uszykowali trasę po stokach Dziewiczej Góry i 2x(!) Maximus
    - dojazd do Owińsk solo i spoko, aura piękna i idealna do ścigania
    - kilkunastominutowa rozgrzewka i wskok do tyłów 3 sektora
    - troszkę fajnej gadki z paroma znajomymi też było
    - no to start, moje nogi nie podają jak należy - zobaczymy później
    - pierwsze ze 4 km jest bardzo szybkie, kurzyło się
    - wjeżdżamy na pętlę w rejonie Dziewiczej Góry, wjazd na szczyt też był
    - nadal nie idzie mi tak jak chciałbym, mimo to kilku wyprzedzam
    - i tak dość szybko zlatuje pętla mini - trochę tłoczno było, ale bez blokowania
    - z ok 10-15 osobowej grupki mnóstwo wiary skręciło w stronę mety mini ...
    - ... że przede mną zostały jedynie 2 osoby, czyli chyba Maximus jest straszny :)
    - no to jedziemy pokonać 23km rundę lewo-prawo-góra-dół+milion wertepów
    - na Maximusie idzie mi całkiem, chociaż mocy w nogach nadal mi brak
    - i tak na pierwszej rundzie wyprzedziłem stopniowo ze 15 osób (wszyscy z mega)
    - przyznaję również że miałem chwilowe myśli by zjechać na mega
    - mięczak ze mnie żaden, zatem udałem się zmierzyć po raz drugi z Maximusem
    - się zaczęła klasyczna samotność długodystansowca na pustej i ciężkiej trasie
    - uff, udało się, nawet zgonu nie było
    - po pierwsze - dobrze znałem zatwardziały charakter Maximusa
    - po drugie - obie rundy jechałem z głową
    - na koniec już tylko kilka km dojazd leśnymi duktami do mety
    - podjeżdżam do auta, sprawdzam wyniki - jest szerokie pudło :)

    17/22 - open giga
    4/6 - M4

    Strata do zwycięzcy (Adam Adamkiewicz) - 58:08 min, do M4 (Szymon Gularek) - 46:04

    Fotki by Centrum Rozwoju Kultury Fizycznej AKWEN.
    Ładne ujęcie po starcie - za mną Paweł, po lewej szef rybek
    Ładne ujęcie po starcie - za mną Paweł, po lewej szef rybek © JPbike

    W rejonie Dziewiczej Góry średnio mi się pomykało
    W rejonie Dziewiczej Góry średnio mi się pomykało © JPbike

    W akcji na Maximusie - tu to w 100% trzeba robić to co się umie (mam na myśli Pure MTB)
    W akcji na Maximusie - tu to w 100% trzeba robić to co się umie (mam na myśli Pure MTB) © JPbike

    Zająłem
    Zająłem "najgorsze miejsce dla sportowca", ale co tam - mi się podoba :) © JPbike





  • dystans : 62.64 km
  • teren : 60.00 km
  • czas : 03:06 h
  • v średnia : 20.21 km/h
  • v max : 50.23 km/h
  • hr max : 165 bpm, 95%
  • hr avg : 146 bpm, 84%
  • podjazdy : 1064 m
  • rower : Black Peak
  • Solid MTB Przyłęk

    Wtorek, 3 maja 2022 • dodano: 04.05.2022 | Komentarze 3


    - mój ulubiony lokalny cykl wyścigów MTB się rozkręca
    - dojazd solo i spoko, pogoda przepiękna
    - po wskoku w kolarskie portki czas na 5 km rozgrzewkę
    - start parę minut po 11, z 3 sektora (tak, spadłem bo ostatnio była dwójka)
    - ruszyłem (tradycyjnie) z ogona
    - ku mojemu zaskoczeniu w tyłach owego sektora nie ma tłoku
    - zatem jedzie się całkiem spoko i można robić swoje - to lubię :)
    - ale niestety nie czuję swojej pełnej dyspozycji wyścigowej
    - więc wyprzedzanie i przebijanie się do przodu idzie mi opornie
    - trasa jest miła i przyjemna dla starych górskich wyjadaczy (takich jak ja) :)
    - las wokół jest klimatyczny, kręte single też są fajne, choć piachu nie brakuje
    - dużo jest odcinków góra-dół, dość krótkich, ale dających w kość
    - i tak zlatuje pierwsza runda (20 km każda), wyprzedzania było niewiele
    - druga runda to spore odstępy między rywalami, troszkę walki było
    - nadal nie czuję się tak abym mógł cisnąć na 100% - trudno
    - na krętym singlu zjazdowym kolega przede mną zalicza glebkę (foto)
    - i tak zlatuje druga runda - okazuje się że czas mam podobny do pierwszej
    - trzecia runda - klasyczna samotność długodystancowca, jadę swoje
    - jeden mnie wyprzedził, a ja też jednego innego wyprzedziłem
    - dojeżdżam w końcu do mety, czasy pokonania każdej z 3 rund mam podobne...
    - myk do zaparkowanego auta, ogarnianie się i sprawdzanie wyników w necie
    - okazuje się że zająłem dekorowane 6 miejsce w M4, ale...
    - ... po dojściu do miasteczka zawodów dekoracja już się skończyła ... :)

    21/24 - open giga
    6/8 - M4

    Strata do zwycięzcy (Adam Adamkiewicz) - 37:16 min, do M4 (Szymon Gularek) - 25:49 min


    Na pierwszych kilometrach trochę kurzyło
    Na pierwszych kilometrach trochę kurzyło © JPbike

    W akcji
    W akcji ... © JPbike

    Na leśnym singielku w klimatycznym lesie
    Na leśnym singielku w klimatycznym lesie © JPbike

    Kolega przede mną grubo przesadził z szybkością wchodzenia w zakręt
    Kolega przede mną grubo przesadził z szybkością wchodzenia w zakręt © JPbike





  • dystans : 67.21 km
  • teren : 67.21 km
  • czas : 03:49 h
  • v średnia : 17.61 km/h
  • v max : 49.05 km/h
  • hr max : 167 bpm, 96%
  • hr avg : 143 bpm, 82%
  • podjazdy : 1379 m
  • rower : Black Peak
  • Solid MTB Stare Strącze

    Niedziela, 3 kwietnia 2022 • dodano: 05.04.2022 | Komentarze 6


    - czas rozpocząć swój 15-ty z rzędu sezon ścigania MTB
    - dojazd do Starego Strącza (k. Sławy) solo i spoko
    - na miejscu zimno (4°C), pochmurnie (w co się ubrać...)
    - spotykam Gosię i Pawła - trochę żeśmy pogadali
    - na 20min przed startem rozgrzewka - nawierzchnia jest sucha i trochę piachu
    - wpadam do przydzielonego mi 2 sektora - jest niezbyt liczebny
    - kilka minut po 11-tej wspólny start mini, mega i giga
    - ja tradycyjnie ruszam z tyłów sektora - kurzy się strasznie
    - na pierwszych km słabo idzie mi wyprzedzanie
    - szybko wpadamy na pierwszy z paru fajnych i leśnych rollercoasterów
    - mimo tłocznej jazdy - większego blokowania nie ma, więc spoko
    - jak jest ciut szerzej to wyprzedzam, w sumie kilkanaście sztuk
    - trasa fajna, w całości leśna, na przemian wąskie ścieżki i szersze dojazdówki
    - ile było jazdy typu góra-dół - sporo - urok prawdziwego MTB :)
    - no niestety, gdy tylko wjechaliśmy na dłuższe proste w stronę rozjazdu to...
    - coś czuję że mocniej nie pociągnę, czyli forma u mnie jeszcze nie ta
    - na owych długich prostych dogonili mnie niemal wszyscy co wyprzedziłem :(
    - na rozjeździe sporo osób zjeżdża w stronę mety mini
    - czas pokonać drugą rundę - zauważam że jedynie kilka sztuk jedzie blisko mnie
    - przez jakiś czas tasuję się z weteranem Witkiewiczem - jest mocny podjazdowo
    - no niestety, w połowie trasy zaczyna słabnąć mi power - jadę dalej swoje
    - w sumie kilka rywali mnie stopniowo załatwiło - niemal wszyscy jechali mega
    - na długich prostych jeden kolega przede mną prawie gubi trasę - podratowałem go
    - przed rozjazdem zastanawiałem się czy zjechać na mega...
    - jednak tego nie robię i czas pokonać trzecią rundę i to mimo zmęczenia...
    - no i zaczęła się klasyczna samotność długodystansowca
    - poruszałem się głównie siłą woli, na pustych rollercoasterach frajda była
    - trzech ostatnich zawodników z mega też dogoniłem
    - na parę km przed metą znów spotykam stojącego kolegę którego podratowałem...
    - okazuje się że też jechał giga, jest z M5 i znów pogubił trasę
    - i tak ja strasznie zmęczony, ale zadowolony docieram w końcu do mety
    - za metą podratowany kolega mówi mi: „dzięki Tobie dotarłem do mety, dziękuję“ :)
    - na parkingu pustawo jakoś - stawka mini i większość z mega zwiała już do domów
    - sprawdzam wyniki - jest pudło :)

    10/12 - open giga
    3/5 - M4

    Strata do zwycięzcy (Hubert Semczuk) - 50:46 min, do M4 (Sławek Kasprzyk) - 38:23 min


    W akcji. Widać że lekko nie było
    W akcji. Widać że lekko nie było © JPbike

    Suche warunki zjazdowe, co za tym idzie - sporo tam piachu
    Suche warunki zjazdowe, co za tym idzie - sporo tam piachu © JPbike

    Dobre nawadnianie, zwłaszcza z taką obsługą
    Dobre nawadnianie, zwłaszcza z taką obsługą :) © JPbike

    Ten odcinek (długie proste) jest mniej ciekawy, ale gnać trzeba
    Ten odcinek (długie proste) jest mniej ciekawy, ale gnać trzeba © JPbike

    Podratowany kolega własnie dziękuje mi
    Podratowany kolega właśnie dziękuje mi :) © JPbike

    A jakże fajnie załapać się na pudło na początku sezonu
    A jakże fajnie załapać się na pudło na początku sezonu © JPbike





  • dystans : 74.64 km
  • teren : 74.00 km
  • czas : 04:39 h
  • v średnia : 16.05 km/h
  • v max : 50.79 km/h
  • hr max : 177 bpm, 101%
  • hr avg : 144 bpm, 82%
  • podjazdy : 2174 m
  • rower : Black Peak
  • Bike Maraton Sobótka

    Sobota, 9 października 2021 • dodano: 13.10.2021 | Komentarze 3


    - dojazd solo i bezpośredni, na miejscu chłodno (9°C) i słonecznie
    - czasu na rozgrzewkę brakło, więc od razu myk do sektora giga
    - stawka królewskiego dystansu liczyła 56 osób
    - trasa bardzo podobna do zeszłorocznej - istny labirynt ścieżek i duktów
    - punkt 10 start, ruszam z tyłów, brak rozgrzewki robi swoje
    - pierwszy i od razu stromy podjazd ciężko wchodzi
    - półpłaski odcinek - tasuję się z trzema dziewczynami
    - całkiem przyzwoicie się rozkręcam, jedzie się spoko, tłoku nie ma
    - podjazdy są niezłe, wyprzedzania w mojej części niewiele
    - fajny i kręty singiel zjazdowy pokonuję sprawnie
    - na 13 km trasy spore zaskoczenie - poprzedzający rywal zawraca...
    - po krótkim czasie z przeciwka nadjechała cała czołówka giga...
    - okazuje się że „żartowniś“ poprzestawiał taśmy na rozwidleniu
    - po wjechaniu na właściwą trasę cały wyścig giga zaczyna się od nowa
    - mamy szybki zjazd, bufet i czas na techniczny singiel - zakorkowało się
    - trochę trwało, bym ponownie znalazł się w swoim miejscu
    - przez spory czas pomykam wraz z Agnieszką Kachel od rybek
    - mimo pięknej słonecznej aury jest chłodno, na zjazdach płyną mi łzy z oczu
    - dogania nas Paweł i jakiś czas kręcimy w trójkę
    - trasę pamiętałem, najgorsze jest kamieniste podłoże, szczególnie na podjazdach
    - muszę się zatrzymać (...), puszczam Agnieszkę i Pawła przodem
    - na 35 km skręt na 2 rundę giga
    - zaczynamy wyprzedzać pojedynczych z mega, choć moja prędkość nie powala
    - po upływie jakichś 2.5h jazdy stwierdzam że nie jedzie mi się najlepiej
    - dalsza jazda to poruszanie się głównie siłą woli, niemal bez zmian w stawce
    - w trzech miejscach mijam Gosię - tym razem jako pieszą turystkę
    - mijam wspomnianą Agnieszkę (awaria) - ma kogoś do pomocy, więc jadę dalej
    - po pokonaniu mocno kamienistej 2 rundy giga skręt na odcinek do mety
    - od razu kamieni dużo mniej, jest również dużo fajnych zjazdów
    - w końcu końcówka, na przemian szeroko i wąsko, troszkę góra - dół
    - na 1 km przed metą spada mi łańcuch z korby - ciekawe z jakiego powodu
    - jest meta i zarazem dla mnie koniec ścigania w sezonie 2021

    33/49 - open giga
    11/16 - M4

    Strata do zwycięzcy (Wojciech Halejak) - 1:07:28 godz(!), do M4 (Bartek Bednarski) - 30:22 min
    W klasyfikacji generalnej giga M4 uplasowałem się na 11 miejscu - poniżej oczekiwań, bywa i tak.

    W trakcie ładowania roweru do auta zauważyłem że w tylnym kole pękła szprycha (kolejny raz) i wbiła się w kasetę, a ta z kolei nie chciała się swobodnie obracać - w taki sposób zapewne przejechałem spory kawał wyścigu. Po tylu pęknięciach jedyne co trzeba zrobić - wymienić wszystkie szprychy na nowe, żadne cieniowane, tylko standardowe.

    Foto by Kasia Rokosz.
    Jak widać - pomykanie na MTB po wertepach cały czas sprawia mi przyjemność
    Jak widać - pomykanie na MTB po wertepach cały czas sprawia mi przyjemność © JPbike





  • dystans : 58.20 km
  • teren : 58.00 km
  • czas : 02:57 h
  • v średnia : 19.73 km/h
  • v max : 49.16 km/h
  • hr max : 167 bpm, 95%
  • hr avg : 144 bpm, 82%
  • podjazdy : 1237 m
  • rower : Black Peak
  • Solid MTB Owińska

    Niedziela, 19 września 2021 • dodano: 20.09.2021 | Komentarze 2


    - maraton MTB na domowym podwórku - w 100% jadę :)
    - trasy nie trzeba przedstawiać - jest Maximus i Dziewicza Góra
    - dojazd do Owińsk solo, na miejscu pogoda pochmurna i chłodna
    - rozgrzewka z Pawłem, spotykamy również Wojtka
    - start mam z licznego 2 sektora, jak zwykle - z samych tyłów
    - po ruszeniu wszyscy z mini/mega/giga gnają tak pod 35 - 40 km/h ...
    - dość szybko wpadamy na maximusowe single
    - cały czas góra-dół, lewo-prawo, między drzewami, wertepy, dropiki, ...
    - tłok spory, nie napiszę jak mnie długo blokowali ...
    - dość długo trzeba było czekać na szersze fragmenty by wyprzedzić
    - wreszcie trochę się zluzowało, ale wiem że sporo czasu straciłem ...
    - wpadamy na szersze dukty w stronę Dziewiczej, od razu jadę swoje na maxa
    - zostało nas czterech, w tym weteran Witkiewicz
    - na zawijasach po stokach Dziewiczej bez problemu wyprzedzam kolegów
    - równie szybko doganiam i stopniowo wyprzedzam kolejnych
    - na 28 km docieramy do skrętu na 2 rundę giga
    - przed nami ponownie 15 km runda w rejonie Dziewiczej Góry
    - w dalszym ciągu po stokach owej góry jedzie mi się dobrze
    - wyprzedzania tych z mega (z dalszych sektorów) nie brakowało
    - skręt na odcinek prowadzący do mety, przed nami ponownie Maximus
    - i tak 10 km góra-dół, lewo-prawo, między drzewami, wertepy, dropiki, ...
    - oj, nie powiem jak strasznie się tam męczyłem, ale o poddaniu nie ma mowy!
    - w końcu wjeżdżamy na 3 km i dość szybki odcinek w stronę mety
    - docieram do mety porządnie ujechany - tego mi brakowało :)

    16/27 - open giga
    5/10 - M4

    Strata do zwycięzcy (Hubert Semczuk) - 30:29 min, do M4 (Przemysław Papież) - 15:39 min

    Fotki by Agnieszka Szatkowska, Katarzyna Krzycka, Jarosław Kasperczak
    Na pierwszych km jak zwykle szybko i tłoczno
    Na pierwszych km jak zwykle szybko i tłoczno © JPbike

    Szaleństwa na Maximusie, ja to lubię
    Szaleństwa na Maximusie, ja to lubię :) © JPbike

    Końcówka trasy - tu to jestem już nieźle ujechany
    Końcówka trasy - tu to jestem już nieźle ujechany © JPbike