top2011

avatar

Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.


- kilometry z BS: 161565.31 km
- w tym teren: 59073.11 km
- teren procentowo: 36.56 %
- prędkość średnia: 22.79 km/h
- czas na rowerze: 293d 12h 39m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

baton rowerowy bikestats.pl

UNIT MARTOMBIKE Team





Wyprawy z sakwami

polska
logo-paris
logo-alpy

Zrowerowane Gminy



Archiwum 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

w górach

Dystans całkowity:16732.44 km (w terenie 8025.00 km; 47.96%)
Czas w ruchu:1000:16
Średnia prędkość:16.69 km/h
Maksymalna prędkość:83.56 km/h
Suma podjazdów:202176 m
Maks. tętno maksymalne:179 (102 %)
Maks. tętno średnie:166 (94 %)
Suma kalorii:3943 kcal
Liczba aktywności:261
Średnio na aktywność:64.11 km i 3h 50m
Więcej statystyk
  • dystans : 66.67 km
  • czas : 03:13 h
  • v średnia : 20.73 km/h
  • v max : 54.04 km/h
  • hr max : 159 bpm, 92%
  • hr avg : 124 bpm, 72%
  • podjazdy : 1055 m
  • rower : Black Peak
  • Po czesko - polskich bocznych asfalcikach

    Sobota, 7 stycznia 2023 • dodano: 11.01.2023 | Komentarze 2


    - pod koniec wczorajszego MTB-owania tylny hamulec też osłabł
    - do dyspozycji została mi połowiczna skuteczność hamowania
    - potrzebne narzędzia zostały w Poznaniu, zatem tegoż dnia będzie asfaltowa trasa
    - pogoda przepiękna, aż za dobra na styczniowy rower - słonecznie i bez wiatru
    - start o 11:28, fajna temperaturka na poziomie 9°C
    - mimo niesprawnych hamulców robię troszkę górską trasę - trza umieć jeździć
    - na początek Zlate Hory, niezły podjazd na ponad 700m i skręt na boczny asfalcik
    - od tego momentu mam samą sielankę - jest pusto, są widoczki, świeci słońce :)
    - zjazd do Petrovic, podjazd ponownie na ponad 700m i w dół w stronę granicy
    - po powrocie do kraju kolejno Jarnołtówek, Charbielin, Stary Las - polne klimaty
    - nie było problemu spotkać w wiosce lokalesa odzianego na krótko - szedł do sklepu :)
    - powrotne km-y przez Nowy Świętów, Gierałcice i do Głuchołaz (góra-dół)
    - hamulec już przestał działać, jedna gorąca chwila była (kierowca nie włączył kierunków)
    - ostatnie km-y do bazy na szczęście miałem lekko pod górkę - udany trip zaliczony :)

    Na czeskim bocznym asfalciku podjazdowym
    Na czeskim bocznym asfalciku podjazdowym © JPbike

    Tam w oddali Pradziad (1491m)
    Tam w oddali Pradziad (1491m) © JPbike

    Odnalazłem troszkę zimy
    Odnalazłem troszkę zimy © JPbike

    Górska klasyka - czyli porcja widoczków
    Górska klasyka - czyli kolejna porcja widoczków © JPbike

    Przejazd przez czeskie Petrovice
    Przejazd przez czeskie Petrovice © JPbike

    Konkretne % pod górkę - coś dla mnie :)
    Konkretne % pod górkę - coś dla mnie :) © JPbike

    Natomiast trzeciego i ostatniego dnia długiego weekendu wraz z Piotrem wybrałem się przed świtem na pieszą wędrówkę, na Srebrną Kopę (785m) by pierwszy raz w życiu zobaczyć górski wschód słońca. Oj, było pięknie, po jednej stronie pełny Księżyc, po drugiej wschodzące Słońce i cały spektakl barw i chmur - tylko korzystać z takich chwil :)

    Przed zimowym wschodem słońca na Srebrnej Kopie (785m)
    Przed zimowym wschodem słońca na Srebrnej Kopie (785m) © JPbike

    Jest pięknie :)
    Jest pięknie :) © JPbike




  • dystans : 52.96 km
  • teren : 38.00 km
  • czas : 03:38 h
  • v średnia : 14.58 km/h
  • v max : 50.28 km/h
  • hr max : 171 bpm, 99%
  • hr avg : 131 bpm, 76%
  • podjazdy : 1520 m
  • rower : Black Peak
  • Pure MTB w Górach Opawskich

    Piątek, 6 stycznia 2023 • dodano: 10.01.2023 | Komentarze 2


    - nareszcie długi weekend - na 3 dni uciekłem w Góry Opawskie
    - mamy styczeń, a tam w górach śniegu brak i jest klimat wczesno-wiosenny
    - na początek jak zwykle uderzam z grubej rury - jak w tytule :)
    - start o 10:25, aura pochmurna, 7°C i chyba bez wiatru - tylko pomykać
    - najpierw Żabie Oczko, po drodze jedna glebka zaliczona - wina błotka
    - zjazd do Pokrzywnej, wspinaczka żółtym i czerwonym na Srebrną Kopę (785m)
    - następnie kultowa (i tłoczna) Biskupia Kopa (890m) - wjechałem i zwiałem
    - okazuje się że hamulec z przodu padł - zapowietrzony i klocki zużyte
    - no to zjeżdżam w dół "łagodnym" czeskim asfaltem do mieściny Zlate Hory
    - kieruję się wzdłuż granicy, w stronę południowego krańca rundy maratonu Gold Hill
    - teraz czas pokonać znaną mi rundę maratonu w Głuchołazach
    - jeden sprawny hamulec (tylny) to dla mnie żaden problem - trza umieć jeździć :)
    - w jednym miejscu spotykam znajomego mi czarnego kota - fajna sprawa :)
    - po zjechaniu do Głuchołaz-Zdroju powoli zapada zmrok, no to skracam trasę
    - nie wspomnę że czasem trafiała mi się paskudna błotna nawierzchnia (urok MTB)
    - i tak po dokręceniu do Podlesia skręcam i kieruję się do bazy
    - ależ tegoż dnia fajnie się ujechałem - brakowało mi tego :)

    JPbike, rasowy biker MTB w swoim żywiole :)
    JPbike, rasowy biker MTB w swoim żywiole :) © JPbike

    Nad Żabim Oczkiem
    Nad Żabim Oczkiem © JPbike

    Wspinaczka na Srebrną Kopę (785m)
    Wspinaczka na Srebrną Kopę (785m) © JPbike

    Pozdrowienia ze Srebrnej Kopy (by dron) :)
    Pozdrowienia ze Srebrnej Kopy (by dron) :) © JPbike

    Zjazd czeskim asfalcikiem
    Zjazd czeskim asfalcikiem © JPbike

    Widoczki z mej trasy też były
    Widoczki z mej trasy też były © JPbike

    Klimatyczny kościółek na Przedniej Kopie (495m)
    Klimatyczny kościółek na Przedniej Kopie (495m) © JPbike

    Czas na frajdę MTB - myk w dół po krętych Złotych Ścieżkach
    Czas na frajdę MTB - myk w dół po krętych Złotych Ścieżkach © JPbike

    Fajny i wąski mostek
    Fajny i wąski mostek © JPbike

    Końcówka trasy - w Głuchołazach-Zdroju
    Końcówka maratonowej trasy - w Głuchołazach-Zdroju © JPbike


    Kategoria do 100 km, w górach


  • dystans : 20.85 km
  • teren : 13.00 km
  • czas : 01:18 h
  • v średnia : 16.04 km/h
  • v max : 49.24 km/h
  • podjazdy : 583 m
  • rower : Black Peak
  • Jesienna rozjazdówka

    Niedziela, 9 października 2022 • dodano: 15.10.2022 | Komentarze 2


    - po maratonie w Sobótce wpadłem do przyjaciół u podnóża Gór Opawskich
    - start o 10:39, piękna, jesienna i słoneczna aura z miłym górskim chłodkiem (13°C)
    - czasu na rower mało, bo trzeba wrócić do WLKP na urodziny mamy :)
    - udałem się na Srebrną Kopę (785m), obadać trasę na kolejną próbę Everestingu
    - parametry podjazdu na szczyt - 6.5km i 440m up, na Everest będzie 21 wjazdów
    - natomiast zjazd przebiegł głównie szerokim szutrem do Pokrzywnej
    - trip krótki, ale fajny, rzadko mam okazję pokręcić po górach w październiku

    Na polnej dojazdówce wśród październikowej kukurydzy
    Na polnej dojazdówce wśród październikowej kukurydzy © JPbike

    Barwy jesieni w górach. Jest pięknie :)
    Barwy jesieni w górach. Jest pięknie :) © JPbike

    Fajna szopa na Srebrnej Kopie
    Fajna szopa na Srebrnej Kopie © JPbike

    Pora na widokowy (i wymagający) zjazd
    Pora na widokowy (i wymagający) zjazd © JPbike


    Kategoria do 50 km, w górach


  • dystans : 72.95 km
  • teren : 72.00 km
  • czas : 05:15 h
  • v średnia : 13.90 km/h
  • v max : 43.58 km/h
  • hr max : 165 bpm, 95%
  • hr avg : 141 bpm, 81%
  • podjazdy : 2190 m
  • rower : Black Peak
  • Bike Maraton Sobótka

    Sobota, 8 października 2022 • dodano: 11.10.2022 | Komentarze 2


    Bike Maraton w Sobótce, rozegrany w pięknej jesiennej scenerii to dobra miejscówka na zakończenie kolejnego sezonu wyścigowego (w moim przypadku 15-tego).
    O ile pogoda i trasa (nawet wymagająca, bo sporo kamienistego podłoża) były fajne, to przebieg rywalizacji w moim wykonaniu już niekoniecznie, ale cieszę się że w ogóle dojechałem do mety :)
    Zaczęło się od zwykłego zaspania, do Sobótki dotarłem na 20min przed startem giga, nie zdążyłem zjeść makaronu i w efekcie do sektora wpadłem na 30sekund przed odpaleniem stawki...
    Brak systematyczności treningowej, brak rozgrzewki, brak solidnego śniadania oczywiście zrobiły swoje - właściwie cały czas jechałem w ogonie giga. Do tego na 19km trasy kapcioszek z tyłu złapany, 2 dopompowania nie pomogły i dętka poszła w ruch - w sumie ładne 22min stracone.
    O poddaniu się nie było mowy, bo mięczak ze mnie żaden, zatem resztę trasy pokonałem w tempie szybkiego turysty. Do końcowej kreski dotarłem będąc bardzo zmęczony i głodny po 5h i 38min. Wynik... piąty od końca :)

    Dobre ujęcie - zazwyczaj startowałem z tyłów stawki giga
    Dobre ujęcie - zazwyczaj startowałem z tyłów stawki giga © JPbike

    W akcji (na pierwszym podjeżdzie)
    W akcji (na pierwszym podjeżdzie) © JPbike




  • dystans : 57.63 km
  • teren : 57.00 km
  • czas : 03:12 h
  • v średnia : 18.01 km/h
  • v max : 56.78 km/h
  • hr max : 166 bpm, 95%
  • hr avg : 148 bpm, 85%
  • podjazdy : 1554 m
  • rower : Black Peak
  • Bike Maraton Bardo - DNF

    Sobota, 10 września 2022 • dodano: 11.09.2022 | Komentarze 2


    - Mistrzostwa Polski w maratonie, zatem trzeba być :)
    - dojazd solo, spoko i bezpośredni, po drodze raz padało
    - owa miejscowość znana jest z etapów Sudety MTB Challenge
    - prognozy od tygodnia „straszyły“ deszczem, a było... słonecznie
    - krótka rozgrzewka i wskok do sektorów giga (ponad 200 osób)
    - kilka minut po odpaleniu elity, amatorzy w końcu ruszyli, ja z tyłów
    - na początek spokojna jazda, wjeżdżamy w podjazdowy szuter
    - mimo sporej ilości wiary na giga - tłoku nie ma i można robić swoje
    - stopniowo łapię swój rytm i zaczynam stopniowo wyprzedzać kolejnych
    - wypada zwrócić uwagę że na giga jedzie sporo dziewczyn - to cieszy :)
    - wypada dodać że na trasie spotkałem (wyprzedziłem) kolegę z teamu - Staszka
    - trasa, głównie szerokie szutry okazuje się przyjemna i głównie kondycyjna
    - błotne podkłady oczywiście były, niektóre solidne
    - od czasu do czasu trafiają się SUPER widoczki - muszę tu wpaść turystycznie :)
    - a zjazdy początkowo nie robią wrażenia - są dość szybkie
    - nie brakło jazdy w grupce, jak i częstego tasowania
    - na stromej i szerokiej ściance ściance zaliczam udany atak - kilku naraz załatwiam
    - trochę się dziwię że dobrze mi się jedzie mimo braku treningów w tygodniu
    - wpadamy (nareszcie) na Singletrack Glacensis - odcinek Pętli Kłodzkiej
    - okazuje się że singielek mamy lekko pod górkę, czyli lekko nie było, ale spoczko
    - okazuje się że dość szybko wpadamy ponownie na szerokie szutry
    - wypada dodać że stopniowo wyprzedzały nas pojedyncze osobniki z czołówki mega
    - czas zdobyć najwyższy punkt trasy - Kłodzką Górę (757m) z nową wieżą widokową
    - zjazd z tejże góry okazał się hardcorowy - stromo, kamienie i dupa za siodełko
    - docieramy do rozjazdu - giga jedzie na kolejny odcinek Pętli Kłodzkiej
    - na owym i krętym singlu najpierw mamy pod górkę, następnie w dół - frajda była
    - minęła 3h mocnej górskiej jazdy, powoli czuję narastające zmęczenie
    - po wyjechaniu z odcinka Pętli Kłodzkiej mamy szybki, szeroki i szutrowy zjazd
    - na szybkim zjazdowym nawrocie nagle jakiś patyk wpada w przerzutkę
    - napęd się blokuje - staję, wyjmuję patyk (3x30cm) i... nie ma kółeczka w przerzutce
    - siła zblokowania była tak duża że owe, górne kółeczko zostało wyrwane
    - no to koniec rywalizacji dla mnie :(
    - znajdowałem się wtedy na 56km trasy (z 88km na giga), nie wiem jak daleko mam do bazy
    - decyduję się na skrócenie łańcucha i zmajstrowanie single speeda
    - nie jest łatwo, bo nie wiem na której koronce kasety napęd będzie jakoś działać
    - skułem skrócony łańcuch, pierwszy obrót korbą i łańcuch tak się mocno napiął...
    - ... że nie daje się swobodnie obracać korbą
    - zjeżdżam w dół i mam przed sobą kolejny podjazd
    - akurat przejeżdża Defender z ratownikami, krótka rozmowa i zabierają mnie z rowerem
    - i tak dowieźli mnie do strefy rozjazdowo-bufetowej na Przełęczy Łaszczowej
    - następnie młody z teamu WKK zawozi mnie wozem technicznym do bazy zawodów
    - czyli poziom pomocy u Grabka jest na wysokim poziomie - Wielkie Dzięki :)
    - po analizie mapy trasy okazuje się że defekt miałem... najdalej od bazy zawodów!
    - gdy będąc już przy aucie szykowałem się do powrotu to zaczęło padać ...
    - po analizie wyników wychodzi że w M4 zająłbym 20-25 miejsce na 41 rywali
    - podsumowując - taki już jest ten sport i trzeba umieć z tym żyć :)

    Fotki by Bike Maraton, Kasia Rokosz
    Na starcie. Sporo nas, gigowców :)
    Na starcie. Sporo nas, gigowców :) © JPbike

    W akcji. Ja jeszcze czysty... :)
    W akcji. Ja jeszcze czysty... :) © JPbike

    Błotna dokumentacja Peaka i z prowizorycznie zmajstrowanym single speedem
    Błotna dokumentacja Peaka i z prowizorycznie zmajstrowanym single speedem © JPbike




  • dystans : 10.49 km
  • teren : 6.00 km
  • czas : 00:42 h
  • v średnia : 14.99 km/h
  • v max : 42.50 km/h
  • podjazdy : 255 m
  • rower : Black Peak
  • Rozgrzewka przedstartowa

    Niedziela, 4 września 2022 • dodano: 07.09.2022 | Komentarze 0


    - najpierw w dół z noclegowni do bazy zawodów w Głuchołazach Zdroju
    - po czym obadanie pierwszych paru km trasy maratonu - podjazdowo oczywiście
    - tak wyszło że wjechałem dość wysoko - na Przednią Kopę (495m)
    - w dół na miejsce startu zjechałem krętymi i fajnymi ścieżkami (Złote Ścieżki)


    Kategoria do 50 km, w górach


  • dystans : 67.71 km
  • teren : 60.00 km
  • czas : 03:56 h
  • v średnia : 17.21 km/h
  • v max : 51.63 km/h
  • hr max : 165 bpm, 95%
  • hr avg : 144 bpm, 83%
  • podjazdy : 1939 m
  • rower : Black Peak
  • Gold Hill MTB Maraton Głuchołazy

    Niedziela, 4 września 2022 • dodano: 07.09.2022 | Komentarze 2


    - po sobotnim wyścigu XC czas na niedzielny maraton
    - godzina startu elegancka - o 12-tej, można było się wyspać
    - zrobiłem solidną rozgrzewkę i myk do sektora giga
    - w owym sektorze ci z PZKol wyczytywali każdego - mnie też :)
    - na giga znaczna większość to ci z licencjami PZKol
    - pogoda bardzo dobra do ścigania - pochmurno i 17°C
    - no i ruszyli, od razu dobry podjazd rozciągający stawkę
    - szybko stwierdzam że poziom ścigania na giga jest wysoki
    - tempo naprawdę mocne, z trudem utrzymuję się w... ogonie
    - pierwsza ścianka, lekko przyblokowali, przez chwilę jadę... ostatni z giga
    - nie ma lipy, udaje mi wejść się w swój rytm, kilku wyprzedzam
    - dogania nas kilka mocnych z mega (startowali chwilę po giga)
    - wpadamy na szersze szutry i fajny singlowy zjazd z błotnym fragmentem
    - kolejnych paru udaje mi się wyprzedzić, a ci jednak nie dali za wygraną
    - no to tworzy się grupka na szybkich sekcjach graniczących z Czechami
    - w grupce są 2 dziewczyny i 3 facetów, w tym znany Rafał Łukawski
    - dogania i wyprzedza nas stopniowo dwóch a może trzech chartów z classica
    - Rafał często stosuje tzw szarpane tempo - znam taką sztuczkę
    - wjeżdżamy ponownie na szerokie szutry podjazdowo - zjazdowe
    - mamy trochę wyprzedzania tych z najkrótszego dystansu (fun)
    - ścieżką z wyboistą nawierzchnią osiągamy najwyższy punkt - Średnia Kopa (543m)
    - zjazd, znów szuter, fajny singielek, zdobywamy Przednią Kopę (495m)
    - teraz czas na zjazdową wisienkę na torcie - najpierw korzonki zjazdowe
    - po tym długi myk w dół krętymi i wyprofilowanymi singlami (Złote Ścieżki)
    - zjeżdżając tędy w grupce (ja ostatni) - wszyscy przede mną cisną jak diabli
    - po zjechaniu zauważam że jedna dziewczyna, Rafał i jeszcze jeden lekko osłabli
    - no to wyprzedzam, jadę swoje i tak kończę pierwszą rundę (po 22km każda)
    - początek 2 rundy to wymagający i stromy podjazd, po tym techniczny zjazd (kamienie)
    - wyprzedziłem tam drugą dziewczynę (Alicja) i doganiam kolejnego rywala
    - dalsza jazda to powtórka odcinków w okolicach polsko-czeskiego pogranicza
    - jadę już solo, powoli czuć narastające zmęczenie, kryzysu na szczęście brak
    - wspomnianego rywala udaje się wyprzedzić, a ten jednak nie dał za wygraną
    - na szybkim odcinku powyższy rywal przyspieszył, wyprzedził i powoli mi się oddalał
    - i tak kolejno Średnia Kopa, szutry, Przednia Kopa, ponownie Złotymi Ścieżkami w dół
    - po zjechaniu zauważam że Alicja szybciej mknie w dół i ... wyprzedza mnie
    - no i została do pokonania jeszcze jedna runda
    - trzecia runda przebiegła już bez historii - całość solo i spoko dotarłem do mety
    - wspominałem że poziom ścigania na giga był wysoki - tak było
    - okazało się że wśród Amatorów na giga zająłem ... 3 miejsce open! (1 M4)
    - w nagrodę za 3 miejsce dostałem 200 zł
    - fajny to był maraton w Górach Opawskich - za rok wracam :)

    3/5 - open giga Amator
    1/2 - M4

    Ogólnie i nieoficjalnie w stawce giga zająłem 34/40 miejsce i 6/8 M4
    Strata do zwycięzcy (Krzysztof Łukasik, no ten z JBG2) - lekko ponad godzinka
    Strata do zwycięzcy giga Amator (Miroslav Rybacek) - 38 min

    Fajnie że udało mi się zdobyć pudło :)
    Fajnie że udało mi się zdobyć pudło :) © JPbike




  • dystans : 12.28 km
  • teren : 10.00 km
  • czas : 00:59 h
  • v średnia : 12.49 km/h
  • v max : 35.98 km/h
  • hr max : 166 bpm, 95%
  • hr avg : 151 bpm, 87%
  • podjazdy : 618 m
  • rower : Black Peak
  • XC Głuchołazy

    Sobota, 3 września 2022 • dodano: 07.09.2022 | Komentarze 2


    - czas na kolarski weekend w Głuchołazach
    - na sobotę zaplanowali XC w ramach Pucharu Polski
    - nie mam licencji kolarskiej - zatem start w kategorii Amator
    - owa kategoria wraz z licencjonowanymi Mastersami startuje o 8:40(!)
    - tak wczesna pora startu wymagała szybkiego ogarnięcia się
    - z noclegowni na miejsce startu miałem ze 3km lekko w dół - luz
    - pogoda piękna, słoneczna i miły chłodek (13°C)
    - czasu na rogrzewkę i zapoznanie się z 4km rundą niestety brakło mi
    - niewiele brakło abym dostał DSQ - bo nie przypiąłem numeru na plecy
    - wypada dodać że na takich zawodach jest sporo sędziów z PZKol
    - ruszyli Mastersi (29 osób), następnie Kobiety Masters (4 panie)
    - no i odpalili Amatorów (16 sztuk + 1 dziewczyna) - ja jako... najstarszy :)
    - zaległości treningowe, brak rozgrzewki i wczesny start zrobiły swoje
    - nieznajomość fajnej i wymagającej rundy też robią swoje
    - od samego początku tkwię w samym ogonie stawki ...
    - na rundzie jest wszystko do XC - ciężkie podjazdy, techniczne zjazdy, ...
    - ... zakrętasy te szybkie i wolne, korzonki, kamienie, no i ze 80cm skocznia :)
    - co do mojej jazdy nie ma co pisać - cały czas w tyle i nie złapałem swojego rytmu
    - Amatorzy do pokonania mieli 3 rundy - dubla na szczęście nie dostałem
    - ogólnie to był fajny i wymagający wyścig z rywalami z górnej półki
    - a ile wiary ogólnie wystartowało - ponad 330, w tym sporo młodzieży - to cieszy

    14/15 - open Amator

    Strata do zwycięzcy (Jakub Dworaczek) - 11:49 min - sporo jak na XC




  • dystans : 18.69 km
  • teren : 9.00 km
  • czas : 01:22 h
  • v średnia : 13.68 km/h
  • v max : 42.33 km/h
  • podjazdy : 533 m
  • rower : Black Peak
  • Rozjazd po zboczach Biskupiej Kopy

    Sobota, 3 września 2022 • dodano: 07.09.2022 | Komentarze 2


    - po wyścigu XC pora zrobić tytułowe kręcenie po okolicach
    - tym razem eksplorowałem północne zbocza Biskupiej Kopy
    - większość jazdy przebiegła po czeskiej stronie
    - momentami było bardzo stromo - max 27%, wypych był
    - techniczny zjazd też był - zielony szlak, który kończy się przy kościele

    W górach jak zawsze - pięknie jest
    W górach jak zawsze - pięknie jest :) © JPbike

    Zjazd czeskim zielonym po stoku Biskupiej Kopy
    Zjazd czeskim zielonym po stoku Biskupiej Kopy © JPbike




  • dystans : 30.25 km
  • teren : 5.00 km
  • czas : 01:26 h
  • v średnia : 21.10 km/h
  • v max : 50.33 km/h
  • podjazdy : 331 m
  • rower : Black Peak
  • Do granicy z Ukrainą

    Środa, 20 lipca 2022 • dodano: 27.07.2022 | Komentarze 2


    - dzień odpoczynkowy, w planie był SUP, ale na Jeziorze Solińskim wiało
    - start o 17:51, fajne słoneczne późne popołudnie i komfortowe 25°C
    - trasa możliwie najkrótsza spod mego apartamentu do granicy PL-UA
    - po dokręceniu do ostatniej wioski (Bandrów Narodowy) małe błądzenie i nawrotka
    - po skręcie na właściwą i paskudną nawierzchniowo ścieżkę emocje wzrosły :)
    - mijany las zrobił się gęsty i dziki,
    - w pewnej chwili i ze 50m przede mną spotkałem kilka wielkich saren
    - no i dotarłem do szerokiego, wykoszonego pasa i sławnych słupów granicznych
    - po ukraińskiej stronie nie widać żadnej ścieżki, strażników i żołnierzy też nie
    - powrót po swoich śladach i czas na piwko :)

    Droga do granicy niczym szczególnym się nie wyróżnia
    Droga do granicy niczym szczególnym się nie wyróżnia © JPbike

    Ciekawie zrobiło się po skręceniu w taki gęsty las
    Ciekawie zrobiło się po skręceniu w taki gęsty las © JPbike

    No i dojechałem do styku z Ukrainą
    No i dojechałem do styku z Ukrainą © JPbike

    Takie wiejsko-bieszczadzkie klimaty to normalka
    Tutejsze wiejsko-bieszczadzkie klimaty to normalka © JPbike


    - natomiast czwartek i piątek były dniami nierowerowymi, ale aktywnymi
    - wędrówka na Tarnicę (1346m) i Bukowe Berdo (1311m), w sumie 23km z buta
    - rejs na Jeziorze Solińskim i wyrównywanie kolarskiej opalenizny, 9.5km przepłynięte
    - i tyle z bieszczadzkich relacji - podobało mi się, czyli wakacje udane :)

    Bieszczadzka wędrówka zaliczona. Jest pięknie
    Bieszczadzka wędrówka zaliczona. Jest pięknie :) © JPbike

    SUPerowy rejs na Solińskim odbyty
    SUPerowy rejs na Solińskim odbyty © JPbike


    Kategoria w górach, do 50 km