top2011

avatar

Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.

- przejechane: 177761.50 km
- w tym teren: 64454.10 km
- teren procentowo: 36.26 %
- v średnia: 22.68 km/h
- czas: 324d 18h 52m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

baton rowerowy bikestats.pl

Wyprawy z sakwami

polska
logo-paris
logo-alpy
TN-IMG-2156 TN-IMG-2156

Zrowerowane gminy



Archiwum 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

w górach

Dystans całkowity:19196.04 km (w terenie 8978.00 km; 46.77%)
Czas w ruchu:1144:36
Średnia prędkość:16.74 km/h
Maksymalna prędkość:83.56 km/h
Suma podjazdów:251136 m
Maks. tętno maksymalne:179 (102 %)
Maks. tętno średnie:166 (94 %)
Suma kalorii:3943 kcal
Liczba aktywności:296
Średnio na aktywność:64.85 km i 3h 52m
Więcej statystyk
  • dystans : 51.37 km
  • teren : 25.00 km
  • czas : 03:24 h
  • v średnia : 15.11 km/h
  • v max : 54.11 km/h
  • hr max : 155 bpm, 90%
  • hr avg : 122 bpm, 71%
  • podjazdy : 1187 m
  • rower : Orbea Oiz M20
  • Jesienne MTB w Górach Opawskich (2)

    Niedziela, 27 października 2024 • dodano: 01.11.2024 | Komentarze 2


    Uwzględniając zmianę czasu na zimowy ruszyłem o 10:50 i w przepięknej, bo słonecznej jesiennej aurze z miłą temperaturką na poziomie 15°C.
    Odnośnie wyboru trasy - postanowiłem pokonać drugą część planowanej na wczoraj trasy, oczywiście wydłużonej, bo trzeba jakoś dojechać do punktu startowego.
    Wspominając taką piękną pogodę z dość nisko wiszącym i ostrym jesiennym słońcem aż kusiło do pomykania po górskich szlakach i duktach na MTB z pełną pasją, co oczywiście wykorzystałem :)
    Jak to w górach bywa - lekko oczywiście nie było, szczegolnie nieźle dały mi w kość odcinki z głębokimi koleinami po wrześniowej ulewie, co spowodowało we mnie niemały ubytek sił i obsuwę czasową że gwóźdź programu - końcówkę zaplanowanej trasy w postaci zjazdu krętymi Złotymi Ścieżkami musiałem odpuścić.

    Barwy jesieni na przeprawie przez Złoty Potok
    Barwy jesieni na przeprawie przez Złoty Potok © JPbike

    Jesienny klimat na podjeździe z Pokrzywnej na Przełęcz Mokrą
    Jesienny klimat na podjeździe z Pokrzywnej na Przełęcz Mokrą © JPbike

    Zjazd czeskim asfalcikiem - z takich widoczków tylko korzystać :)
    Zjazd czeskim asfalcikiem - z takich widoczków tylko korzystać :) © JPbike

    Totalnie zaorało stromy podjazd czerwonym na Pricny Vrch (Góra Poprzeczna)
    Totalnie zaorało stromy podjazd czerwonym na Pricny Vrch (Góra Poprzeczna) © JPbike

    Alternatywa się znalazła, tylko po co ten luźno usypany tłuczeń?
    Alternatywa się znalazła, tylko po co ten luźno usypany tłuczeń? © JPbike

    Górska dokumentacja że z tymi koleinami lekko nie było
    Górska dokumentacja że z tymi koleinami lekko nie było © JPbike

    Górski klimacik z nisko wiszącym słońcem
    Klimacik z nisko wiszącym i ostrym słońcem © JPbike

    Jesienny zjazd
    Jesienny zjazd © JPbike

    Tu nieźle podmyło czeski asfalcik
    Tu nieźle podmyło czeski asfalcik © JPbike




  • dystans : 47.06 km
  • teren : 22.00 km
  • czas : 02:47 h
  • v średnia : 16.91 km/h
  • v max : 70.26 km/h
  • hr max : 171 bpm, 100%
  • hr avg : 131 bpm, 76%
  • podjazdy : 1099 m
  • rower : Orbea Oiz M20
  • Jesienne MTB w Górach Opawskich (1)

    Sobota, 26 października 2024 • dodano: 29.10.2024 | Komentarze 2


    Pod koniec października do tej pory nie miałem okazji zobaczyć piękna jesiennych barw w górach.
    Zatem na ów weekend skoczyłem w Góry Opawskie, do przyjaciół mieszkających tam w pięknym miejscu.
    Start o 11:28 (14°C), początkowo w pięknym jesiennym słońcu, a później większość trasy pokonana w pochmurnej aurze.
    Trasę wyznaczyłem dość ambitną - około 65km i ponad 1600m up, z zamiarem zdobycia kolejnego opawskiego szczytu - czeskiej Solnej Hory (868m) i po osiągnięciu widokowego celu okazało się że zbyt późny start spowodował że na pokonanie całości zabraknie mi czasu i wróciłem asfaltem do bazy, bo w planie tegoż dnia miałem późnopopołudniowy trening piłkarski z trzynastoletnią córką przyjaciół (zrealizowany) :)

    Ruszam w góry. Ujechałem kilometr i spotykam pierwszą w wielu kolein po powodzi
    Ruszam w góry. Ujechałem kilometr i spotykam pierwszą w wielu kolein po powodzi © JPbike

    Na moście w Jarnołtówku. Widać szkody po wielkiej wodzie
    Na moście w Jarnołtówku. Widać szkody po wielkiej wodzie © JPbike

    Piękny jesienny dukt na Przełęcz Mokrą
    Piękny jesienny dukt na Przełęcz Mokrą © JPbike

    To już po czeskiej stronie. Jazda po pokaźnym zboczu góry
    To już po czeskiej stronie. Jazda po pokaźnym zboczu góry © JPbike

    Kolejne koleiny. Do jazdy tędy MTB jest najlepsze
    Kolejne koleiny. Do jazdy tędy MTB jest najlepsze © JPbike

    Podjazd starym asfalem na Diabelskie Wzgórze
    Podjazd starym asfaltem na Diabelskie Wzgórze © JPbike

    Jest pięknie :)
    Jest pięknie :) © JPbike

    Wysoko, coraz wyżej ...
    Wysoko, coraz wyżej ... © JPbike

    Fajna przyczepka :)
    Fajna przyczepka :) © JPbike

    Solna Hora (868m) zdobyta
    Solna Hora (868m) zdobyta © JPbike

    Pora na widokowy zjazd w dość odludnym miejsu
    Pora na widokowy zjazd w dość odludnym miejsu © JPbike




  • dystans : 47.21 km
  • teren : 41.00 km
  • czas : 02:50 h
  • v średnia : 16.66 km/h
  • v max : 55.90 km/h
  • hr max : 163 bpm, 95%
  • hr avg : 148 bpm, 86%
  • podjazdy : 1194 m
  • rower : Orbea Oiz M20
  • Gold Hill MTB Maraton - Głuchołazy

    Niedziela, 8 września 2024 • dodano: 14.09.2024 | Komentarze 2


    Trzeci z rzędu start w tymże maratonie. Ponownie na mega, bo na giga można tylko z licencją PZKol.
    Start wyścigu dość późny - o 12, dzięki czemu można spokojnie się wyspać, zjeść śniadanie, uszykować ścigacza i ruszyć rozgrzewkowo na trasę: noclegownia - jedna góra - miasteczko zawodów - wskok do sektora.
    W trakcie oczekiwania na start okazuje się że gigowców jest więcej od megowców ... :)
    Po odpaleniu stawki i zgodnie z moim przewidywaniem wiedziałem że nie powalczę o dobry wynik. Na pierwszych km-ach, oczywiście podjazdowych cały czas tkwię gdzieś w tyłach stawki. Pozytywnie zaskakuje mnie zmieniony początkowy odcinek trasy - to kręty, spory i fajny fragment podjazdowy po Złotych Ścieżkach - aż kusiło do mocnego depnięcia w pedały :)
    Dość szybko dogania nas czołówka z krótszego Classica i powoduje to że na wąskiej ścieżce robi się tłoczno - to jeden ciśnie, to drugi zamula i niełatwo o wyprzedzanie.
    Po wjechaniu na szersze i doskonale mi znane sekcje zluzowało się na dobre i można jechać swoje. Nie idzie mi tak jak bym chciał, do tego tętno mam zbyt wysokie i przez długi czas nie daję rady złapać swojego wyścigowego tempa, zatem nadal tkwię w tyłach stawki.
    Pocieszające jest to że mój świetny karbonowy full robi genialną robotę, szczególnie na paskudnych wertepach i szybkich szutrowych odcinkach :)
    Po dotarciu na szczyt Przedniej Kopy, skąd zaczyna się najlepszy odcinek - parokilometrowy zjazd do mety, najpierw po korzonkach, następnie po genialnych i krętych Złotych Ścieżkach zaczynam łapać swój wyścigowy rytm i gnam w dół jak szalony, jak i zaczynam stopniowo wyprzedzać kolejnych.
    I tak kończę pierwszą rundę. Początek drugiej to fragmenty znane mi z wczorajszego XC, z długim i wymagającym podjazdem w roli głównej.
    Panująca wysoka temperatura (30°C) zaczęła dawać w kość - w efekcie na bufetach musiałem stawać dwukrotnie, by zatankować puste bidony.
    Kręcąc dalej rozkręciłem się na dobre, brakło tylko więcej pary w nogach, kilka kolejnych rywali udało mi się dojść i wyprzedzić, w tym jeden z M4 odżył i mocno mnie naciskał do samej mety - ostatecznie z nim przegrałem na ostatnim podjeździe tuż przed metą.
    Przed ponownym wjazdem na Przednią Kopę zastanawiałem się czy czołówka z giga pokonująca wtedy trzecią rundę dojdzie mnie i niestety doszła, a właściwie tylko jeden - to sam Krzysztof Łukasik (tak, ten co startował na IO, jak i na MŚ).
    Na koniec jeszcze frajda w postaci wspomnianego krętego zjazdu Złotymi Ścieżkami, jeszcze jeden podjazd, na którym czułem że nogi są mocno zmęczone, wyprzedza mnie drugi z giga i tak już docieram do mety.
    W sumie to był dla mnie całkiem przyzwoity wyścig, możliwe że ostatni w kategorii M4.

    20/36 - open mega
    7/14 - M4

    Strata do zwycięzcy mega (Konrad Barcz) - 53:13 min
    Strata do zwycięzcy M4 (Marek Ardelli) - 43:27 min

    W oczekiwaniu na start
    W oczekiwaniu na start © JPbike

    Myk, myk przez piękny górski las
    Myk, myk przez piękny górski las © JPbike




  • dystans : 44.63 km
  • teren : 24.00 km
  • czas : 02:40 h
  • v średnia : 16.74 km/h
  • v max : 48.43 km/h
  • podjazdy : 1074 m
  • rower : Orbea Oiz M20
  • Opawska rozgrzewka + oficjalny trening XCO

    Piątek, 6 września 2024 • dodano: 09.09.2024 | Komentarze 2


    Trzeci z rzędu wyjazd w ramach kolarskiego weekendu MTB rozgrywanego w Głuchołazach.
    Z racji że zapisałem się zarówno na sobotni wyścig XC, jak i niedzielny maraton Gold Hill to wziąłem wolny piątek, by dotrzeć na miejsce w czwartek wieczorem, oczywiście do wspaniałych przyjaciół poznanych lata temu na tutejszym bikestatsie :)
    Tegoż pięknego pogodowo dnia, po wyspaniu się i śniadaniu ruszyłem bez spiny na tytułowe kręcenie, podzielone na dwa etapy.
    I tak najpierw przez Skowronków i Jarnołtówek wspinałem się na Srebrną Kopę (785m), a następnie na Biskupią Kopę (890m), po czym zjechałem czeskim szuterkiem i asfalcikiem do mieściny Zlate Hory, przygraniczne kręcenie do Podlesia, czyli wioski w której znajduje się tzw. Stara Bielarnia - ponad 150 letni duży dom z duszą, nabyty przez przyjaciół i oczywiście wymagający solidnego remontu - moźliwe że kiedyś zostanie zaadaptowany do celów turystycznych :)

    Moja ulubiona klasyka, czyli jak dobrze znów wybrać się w góry :)
    Moja ulubiona klasyka, czyli jak dobrze znów wybrać się w góry :) © JPbike

    Na Srebrnej Kopie. Fajna miejscówka (by dron)
    Na Srebrnej Kopie. Fajna miejscówka (by dron) © JPbike

    Z cyklu
    Z cyklu "Ja w swoim żywiole" :) © JPbike

    Biskupia Kopa widziana od czeskiej strony (by dron)
    Biskupia Kopa widziana od czeskiej strony (by dron) © JPbike

    Natomiast po południu odbyłem dwa tripy do zdrojowej części Głuchołaz, gdzie znajduje się miasteczko zawodów. Najpierw wizytacja w biurze zawodów - obsługa to nikt inny jak ludzie z PZKol, ponoć owe zawody są zaliczane do Pucharu Polski i mają rangę UCI C3, no i trochę kolarskich twarzy bez problemów rozpoznałem :)
    No i na koniec najważniejsza dla mnie przejażdżka dnia - oficjalny trening na tamtejszej ponad 4km pętli XC z ponad 160m przewyższeniem - jest na niej wszystko co potrzebne do zasmakowania prawdziwego kolarstwa górskiego z krwi i kości :)

    GRUUBA ta ścianka zjazdowa
    GRUUBA ta ścianka zjazdowa © JPbike

    Takie skoki to dla mnie stara szkoła MTB :)
    Takie skoki to dla mnie stara szkoła MTB :) © JPbike


    Kategoria do 50 km, dron, w górach


  • dystans : 60.92 km
  • teren : 35.00 km
  • czas : 04:06 h
  • v średnia : 14.86 km/h
  • v max : 51.83 km/h
  • podjazdy : 1047 m
  • rower : Orbea Oiz M20
  • Pasmo Rowerowe Olbrzymy

    Wtorek, 9 lipca 2024 • dodano: 22.07.2024 | Komentarze 3


    Tegoż dnia naszego pobytu w Karkonoszach czas na gwóźdź programu - tytułowe i wymagające ścieżki do prawdziwego górskiego Pure MTB.
    Już sam dojazd spod campingu w Miłkowie do Borowic, do owych ścieżek był wymagający i mocno podjazdowy, bo skusiliśmy się na piesze szlaki, do tego drobniutkiego zabłądzenia nie zabrakło.
    No i czas się zabawić z pasją MTB. Dla kompana to pierwsza olbrzymowa wizytacja i do tego dawno nie jeździł na góralu po górach, a dla mnie to kolejny wypad na Olbrzymy, które nigdy mnie nie znudzą :)
    I tak kolejno myk, myk odcinkami Poświst, Błotnik, Czart, Skrzat, po czym fragmentem Drogi pod Reglami dotarliśmy do Michałowic na przerwę, by spożyć nasz ulubiony trunek i jazda na najtrudniejszą sekcję - Doppler, Zmora, Skarbek, Rokitnik - na tych odcinkach to jeździć Pure MTB trzeba już umieć :)
    W pewnym momencie, na banalnym fragmencie Drogbas zaliczył glebę z drobniutkimi szlifami i odezwały się u niego braki górskiej formy na MTB, zatem podjęliśmy słuszną decyzję że po zjechaniu do Piechowic wracamy asfaltem na camping. Niemniej cieszyło mnie to że na sporej większości odcinków wymagających techniki kompan nieźle dawał radę i zapewne z radochą będziemy tam wracać :)

    Kręcimy z porcją widoczków :)
    Kręcimy z porcją widoczków :) © JPbike

    Atrakcja napotkana na drodze
    Atrakcja napotkana na drodze © JPbike

    Kaplica Św. Anny na Grabowcu
    Kaplica Św. Anny na Grabowcu © JPbike

    No i czas się zabawić na Olbrzymach
    No i czas się zabawić na Olbrzymach © JPbike

    W akcji na Olbrzymach (1)
    W akcji na Olbrzymach (1) © JPbike

    W akcji na Olbrzymach (2)
    W akcji na Olbrzymach (2) © JPbike

    W akcji na Olbrzymach (3)
    W akcji na Olbrzymach (3) © JPbike

    W akcji na Olbrzymach (4)
    W akcji na Olbrzymach (4) © JPbike

    Przerwa w Michałowicach
    Przerwa w Michałowicach © JPbike

    W akcji na Olbrzymach (5)
    W akcji na Olbrzymach (5) © JPbike

    W akcji na Olbrzymach (6)
    W akcji na Olbrzymach (6) © JPbike

    W akcji na Olbrzymach (7)
    W akcji na Olbrzymach (7) © JPbike

    W akcji na Olbrzymach (8)
    W akcji na Olbrzymach (8) © JPbike




  • dystans : 34.89 km
  • teren : 16.00 km
  • czas : 02:15 h
  • v średnia : 15.51 km/h
  • v max : 67.18 km/h
  • podjazdy : 821 m
  • rower : Orbea Oiz M20
  • Karkonoska rozgrzewka

    Poniedziałek, 8 lipca 2024 • dodano: 20.07.2024 | Komentarze 3


    Wakacje czas zacząć. Na początek krótki, bo trzydniowy wypad z kompanem w Karkonosze pod namioty na świetny camping w Miłkowie, który gorąco polecamy - pani w recepcji bardzo sympatyczna, a pan ochroniarz osobiście poinformował nas że rowery będzie pilnował na noc.
    Po dotarciu, rozbiciu obozowiska i posileniu się ruszamy popołudniową porą na tytułowy trip, na górskie kręcenie.
    Najpierw przez Ściegny i boczne, grubo podjazdowe uliczki w Karpaczu zdobywamy górną część tegoż miasta, by po chwili wjechać na znaną nam doskonale Drogę Chomontową. Będąc już wysoko, decydujemy się wjechać jeszcze wyżej, w nieznany nam dukt, na którym po pewnym czasie przejezdne waruny ustąpiły wielkim kamieniom, zatem tam urządziliśmy przerwę z porcją arcywidoczków i dobrym trunkiem :)
    No i pora wracać. Na szerokim i bardzo szybkim odcinku Chomontowej dałem kompanowi przejechać się w dół moim fullem - a ten pognał w dół tak pod prawie 70km/h, do tego na szutrze z poprzecznymi belkami odwadniającymi, i co - był w szoku że na pełnym zawieszeniu gna się w dół bardzo pewnie i na luzie, do tego zapowiedział zbudowanie dla siebie właśnie fulla :)
    Dalsza jazda w dół to fragmencik Olbrzymów, żółtym szlakiem do Przesieki i wracamy na camping asfaltem przez Podgórzyn i Sosnówkę.

    Jak dobrze znów być z rowerem w górach
    Jak dobrze znów być z rowerem w górach © JPbike

    Ściana podjazdowa w Karpaczu (ul. Myśliwska)
    Ściana podjazdowa w Karpaczu (ul. Myśliwska) © JPbike

    Podjazd klimatyczną Drogą Chomontową
    Podjazd klimatyczną Drogą Chomontową © JPbike

    Troszkę karkonoskiej wycinki zastaliśmy
    Troszkę karkonoskiej wycinki zastaliśmy © JPbike

    W górach lubię takie klimaty
    W górach lubię takie klimaty © JPbike

    Lekko nie było, urok rasowego MTB-owania
    Lekko nie było, urok rasowego MTB-owania © JPbike

    Takie przerwy dla nas są najlepsze :)
    Takie przerwy dla nas są najlepsze :) © JPbike

    Dokumentacja że górski bike-walking z rowerem też był
    Dokumentacja że górski bike-walking też był © JPbike

    Ten fragment zacnych Olbrzymów jechaliśmy
    Ten fragment zacnych Olbrzymów jechaliśmy © JPbike

    Przy kultowym Tramwaju w Podgórzynie
    Przy kultowym Tramwaju w Podgórzynie © JPbike




  • dystans : 60.77 km
  • teren : 57.00 km
  • czas : 04:26 h
  • v średnia : 13.71 km/h
  • v max : 55.78 km/h
  • hr max : 155 bpm, 90%
  • hr avg : 133 bpm, 77%
  • podjazdy : 1725 m
  • rower : Orbea Oiz M20
  • Bike Adventure - etap 4

    Niedziela, 30 czerwca 2024 • dodano: 06.07.2024 | Komentarze 3


    No i w końcu czas na finałowy etap z trasą będącą mieszanką świetnych karkonoskich odcinków, w większości mi znanych, co za tym idzie - jazda będzie przewidywalna i była :)
    Po raz czwarty z rzędu nie ma co pisać o przebiegu rywalizacji w moim wykonaniu, ponownie cały czas jechałem gdzieś w tyłach, zależało mi już tylko na tym, aby tą fajną etapówkę ukończyć i przy tym czerpać frajdę z jazdy Pure MTB :)
    Z najbardziej hardcorowych odcinków - był nim gruuuby zjazd z Dwóch Mostów, dobrze mi znany z tutejszych maratonów, z tą różnicą że środkową i dolną jego część (drwale?) mocno podniszczyli ciężkim sprzętem. Nie brakowało również kilka fajnych fragmentów Olbrzymów - pomykając tamtędy szło mi ciut lepiej.
    Gdzieś na parę km przed metą miła niespodzianka - stał tam kompan Drogbas, który tegoż dnia wybrał się na pieszą karkonoską wędrówkę i po etapówce wracaliśmy razem do WLKP.
    Ostatnie km-y to fragmenty znane z 2 etapu, z tą różnicą że bez błotka, a dokręcając ostatnie metry - chłopaki z teamu STS bili mi brawo, meta osiągnięta, wręczają mi medal finishera, Maciej Grabek osobiście mi gratuluje, ogarnęła mnie radocha z ukończenia kolejnej etapówki, jak i lekki smutek że to już koniec fajnej przygody spędzonej w górach z pasją MTB :)

    94/117 - open PRO
    18/20 - M45

    Klasyfikacja generalna
    88/112 - open PRO
    17/20 - M45


    W akcji na karkonoskich trasach
    W akcji na karkonoskich trasach © JPbike

    Uwielbiam takie chwile na mecie :)
    Uwielbiam takie chwile na mecie :) © JPbike




  • dystans : 67.62 km
  • teren : 60.00 km
  • czas : 04:37 h
  • v średnia : 14.65 km/h
  • v max : 57.97 km/h
  • hr max : 159 bpm, 92%
  • hr avg : 134 bpm, 78%
  • podjazdy : 1815 m
  • rower : Orbea Oiz M20
  • Bike Adventure - etap 3

    Sobota, 29 czerwca 2024 • dodano: 06.07.2024 | Komentarze 2


    Trzeci i zarazem najdłuższy etap z nową dla mnie trasą poprowadzoną głównie po izerskich szutrach przyszło nam pokonywać w upalnych klimatach (średnio 30°C).
    Tak jak poprzednio - o przebiegu rywalizacji nic ciekawego nie mam do napisania, tradycyjnie już przez cały wyścig tkwiłem w drugiej połowie stawki, czyli po prostu jechałem swoje.
    Trasa moim zdaniem była troszkę nudna, ale nie narzekałem bo taki tutejszy jest teren. Widoczki też były. Jak wspominałem - dominowały szerokie szutry, dobrze tylko że smaczki MTB ratowały hardcorowe zjazdy, trochę ich było i to wymagających, a szczególnie ten ostatni i zarazem dość długi tak mi dał w kość, że ręce bolały od mocnego zaciskania klamek hamulcowych. Natomiast końcówka podobnie jak na 1 etapie to niezły podjazd z metą ulokowaną tuż przy Zakręcie Śmierci.

    104/128 - open PRO
    18/20 - M45


    W akcji na izerskich szuterkach
    W akcji na izerskich szuterkach © JPbike




  • dystans : 54.98 km
  • teren : 54.00 km
  • czas : 04:14 h
  • v średnia : 12.99 km/h
  • v max : 54.75 km/h
  • hr max : 163 bpm, 95%
  • hr avg : 136 bpm, 79%
  • podjazdy : 1698 m
  • rower : Orbea Oiz M20
  • Bike Adventure - etap 2

    Piątek, 28 czerwca 2024 • dodano: 03.07.2024 | Komentarze 2


    Po spojrzeniu na mapkę tegoż etapu stwierdziłem jedno - ta trasa to w większości znajoma mi z tutejszych maratonów karkonoska runda, czyli domowe górskie podwórko :)
    Start drugiego etapu (jak i wszystkich pozostałych) nastąpił o 11.
    Na początek solidny i tłoczny podjazd po szrenickim stoku i wpadamy w szybki szuterek ...
    A tak w ogóle o przebiegu rywalizacji w moim wykonaniu ponownie nie ma co opisywać - nadal cały czas tkwiłem w drugiej połowie stawki, nie szły mi żadne próby by jechać szybciej, dobra znajomość trasy nie pomagała, ani nie udało mi się złapać swojego wyścigowego rytmu z dobrym samopoczuciem - trudno, szybko się z tym pogodziłem i cel był prosty - ukończyć tą etapówkę, przy tym dobrze się bawić na technicznych odcinkach :)
    I tak większość grubych zjazdów z podłożem podniszczonym przez opady (koleiny), jak i drwali (masa patyków) sprawnie pokonałem, a wisienka na torcie - pomykanie po wielkich głazach w Paśmie Rowerowym Olbrzymy też dobrze mi szło, poza dwoma momentami - jeden skalny uskok przerasta moje możliwości, a na innym fragmencie wybiło mnie z rytmu i szlify na amorku zaliczone.
    Na końcówce trasy z dużą ilością jazdy góra - dół, na której niestety zacząłem tracić zarówno powera, jak i kilka pozycji, przyszło nam jechać w świeżym błotku, bo faktycznie chwilę wcześniej tędy spadło troszkę deszczu. I tak już bez emocji dojechałem do mety z czasem przejazdu o wiele dłuższym od spodziewanego.

    96/138 - open PRO
    16/22 - M45


    Start 2 etapu. Znajdź mnie :)
    Start 2 etapu. Znajdź mnie :) © JPbike

    W akcji na Olbrzymach
    W akcji na Olbrzymach © JPbike




  • dystans : 57.58 km
  • teren : 50.00 km
  • czas : 03:49 h
  • v średnia : 15.09 km/h
  • v max : 53.65 km/h
  • hr max : 166 bpm, 97%
  • hr avg : 147 bpm, 85%
  • podjazdy : 1668 m
  • rower : Orbea Oiz M20
  • Bike Adventure - etap 1

    Czwartek, 27 czerwca 2024 • dodano: 02.07.2024 | Komentarze 2


    Kolejna etapówka MTB w moim kolarskim życiorysie. Tym razem po raz pierwszy skusiłem się na Bike Adventure, organizowaną przez starego znajomego Macieja Grabka i z trasami w Górach Izerskich i Karkonoszach.

    Dojazd do Szklarskiej Poręby poprzedniego dnia wieczorkiem i bezpośrednio z pracy, co oznaczało że przez te 4 dni będę ścigał się niemal bez świeżości i zarazem o dobrym wyniku od razu można zapomnieć - niestety tak było. Cóż, przynajmniej pościgam się dla przyjemności.

    Start 1 etapu dystansu PRO wyznaczyli o dość późnej porze - o 13, zatem na spokojnie można było zjeść śniadanie i szykować się do ruszenia na górskie trasy.
    Już podczas rozgrzewki na trasie kwatera - miasteczko zawodów stwierdzam że nie kręci mi się najlepiej, do tego aurę w górach mamy trochę duszną, trudno.
    Przed odpaleniem stawki robię pogawędkę z Pawłem i czas ruszać.
    Na początek zjazd ulicami w Szklarskiej i wpadamy na izerski teren. Zgodnie z moim przewidywaniem cały czas tkwię w drugiej połowie stawki, nie wychodzą mi próby przebijania się naprzód. Do tego szybko przekonuję się że tutejszy poziom ścigania jest bardzo wysoki, czyli na tejże etapówkę przyjechali sami najlepsi co kochają MTB, jak i ilość wypasionych fulli jest taka że hardtaile można policzyć na palcach ...
    I tak o przebiegu tegoż etapu z niemal nową dla mnie trasą nie ma właściwie co pisać - cały czas jechałem na swojej pozycji, jak i cały czas ciężko było mi złapać swój wyścigowy rytm, a na hardcowowych zjazdach, na których fajnie mi szło i mój full czuł się jak rybka w wodzie troszkę zaskoczyło mnie to że parę rywali zjeżdżało lepiej ode mnie ...
    Natomiast końcówka do samej mety porządnie dała nam w kosć, bo to parokilometrowy podjazd w stronę Zakrętu Śmierci i stamtąd jeszcze troszeczkę pod górę ... :)

    102/151 - open PRO
    18/25 - M45