Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.
- przejechane: 180604.03 km
- w tym teren: 65453.10 km
- teren procentowo: 36.24 %
- v średnia: 22.65 km/h
- czas: 330d 09h 38m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

Kategorie
-
Bike Maraton - 38
bikestatsowe zawody - 8
CX - 7
do 100 km - 1155
do 50 km - 1222
do/z pracy - 277
dron - 62
dzień wyścigowy - 249
Etapówki MTB - 31
Festive 500 - 55
Gogol MTB - 62
Kaczmarek Electric - 21
maratony - 178
MTB Marathon - 31
na orientację - 6
nocne - 288
podium, te szerokie też - 36
podsumowanie - 10
pomiar czasu - 67
ponad 100 km - 237
ponad 200 km - 28
ponad 300 km - 4
poza PL - 92
Solid MTB - 30
sprzęt - 46
szoska - 439
Uphill race - 8
w górach - 301
w roli kibica - 10
w towarzystwie - 390
wyprawy - 62
wysokie szczyty - 34
XC - 32
z przyczepką - 4
-
Moja stajnia
w użyciu
Orbea Oiz M20

Black Peak

Canyon Endurace



archiwum
Accent Peak 29
TREK 8500
Kross Action
pechowe accenty
Accent Tormenta 1 - skradziony
Accent Tormenta 2 - skradziony
Accent Tormenta 3 - skasowany
Archiwum
2024
2023
2022
2021
2020
2019
2018
2017
2016
2015
2014
2013
2012
2011
2010
2009
2008
-
2025, Marzec - 10 - 24
2025, Luty - 8 - 16
2025, Styczeń - 7 - 13
2024, Grudzień - 15 - 38
2024, Listopad - 7 - 15
2024, Październik - 9 - 21
2024, Wrzesień - 10 - 18
2024, Sierpień - 12 - 20
2024, Lipiec - 14 - 30
2024, Czerwiec - 18 - 40
2024, Maj - 10 - 24
2024, Kwiecień - 15 - 37
2024, Marzec - 12 - 29
2024, Luty - 9 - 27
2024, Styczeń - 9 - 25
2023, Grudzień - 12 - 34
2023, Listopad - 10 - 33
2023, Październik - 9 - 27
2023, Wrzesień - 11 - 28
2023, Sierpień - 8 - 16
2023, Lipiec - 16 - 43
2023, Czerwiec - 11 - 27
2023, Maj - 17 - 36
2023, Kwiecień - 12 - 45
2023, Marzec - 6 - 16
2023, Luty - 8 - 32
2023, Styczeń - 8 - 26
2022, Grudzień - 8 - 20
2022, Listopad - 8 - 25
2022, Październik - 9 - 31
2022, Wrzesień - 12 - 16
2022, Sierpień - 10 - 24
2022, Lipiec - 16 - 37
2022, Czerwiec - 12 - 26
2022, Maj - 16 - 32
2022, Kwiecień - 14 - 49
2022, Marzec - 9 - 30
2022, Luty - 8 - 18
2022, Styczeń - 10 - 27
2021, Grudzień - 10 - 25
2021, Listopad - 11 - 29
2021, Październik - 12 - 35
2021, Wrzesień - 15 - 30
2021, Sierpień - 16 - 24
2021, Lipiec - 20 - 34
2021, Czerwiec - 19 - 42
2021, Maj - 15 - 34
2021, Kwiecień - 15 - 30
2021, Marzec - 12 - 35
2021, Luty - 11 - 32
2021, Styczeń - 13 - 42
2020, Grudzień - 17 - 37
2020, Listopad - 13 - 51
2020, Październik - 14 - 40
2020, Wrzesień - 19 - 33
2020, Sierpień - 20 - 42
2020, Lipiec - 25 - 65
2020, Czerwiec - 21 - 77
2020, Maj - 21 - 75
2020, Kwiecień - 14 - 60
2020, Marzec - 7 - 21
2020, Luty - 15 - 34
2020, Styczeń - 13 - 46
2019, Grudzień - 20 - 76
2019, Listopad - 14 - 50
2019, Październik - 13 - 44
2019, Wrzesień - 24 - 46
2019, Sierpień - 23 - 25
2019, Lipiec - 23 - 31
2019, Czerwiec - 26 - 42
2019, Maj - 25 - 58
2019, Kwiecień - 24 - 75
2019, Marzec - 18 - 56
2019, Luty - 16 - 45
2019, Styczeń - 15 - 53
2018, Grudzień - 18 - 68
2018, Listopad - 10 - 36
2018, Październik - 20 - 42
2018, Wrzesień - 31 - 67
2018, Sierpień - 21 - 82
2018, Lipiec - 18 - 58
2018, Czerwiec - 14 - 55
2018, Maj - 19 - 55
2018, Kwiecień - 18 - 68
2018, Marzec - 14 - 55
2018, Luty - 10 - 52
2018, Styczeń - 10 - 52
2017, Grudzień - 10 - 42
2017, Listopad - 7 - 44
2017, Październik - 10 - 43
2017, Wrzesień - 17 - 46
2017, Sierpień - 19 - 43
2017, Lipiec - 19 - 83
2017, Czerwiec - 17 - 42
2017, Maj - 21 - 60
2017, Kwiecień - 19 - 47
2017, Marzec - 15 - 38
2017, Luty - 13 - 32
2017, Styczeń - 14 - 47
2016, Grudzień - 9 - 14
2016, Listopad - 9 - 24
2016, Październik - 14 - 19
2016, Wrzesień - 14 - 66
2016, Sierpień - 16 - 24
2016, Lipiec - 21 - 41
2016, Czerwiec - 15 - 26
2016, Maj - 24 - 77
2016, Kwiecień - 18 - 47
2016, Marzec - 18 - 42
2016, Luty - 13 - 26
2016, Styczeń - 14 - 39
2015, Grudzień - 14 - 72
2015, Listopad - 8 - 26
2015, Październik - 8 - 23
2015, Wrzesień - 12 - 27
2015, Sierpień - 18 - 31
2015, Lipiec - 16 - 59
2015, Czerwiec - 21 - 72
2015, Maj - 21 - 53
2015, Kwiecień - 20 - 88
2015, Marzec - 19 - 88
2015, Luty - 16 - 59
2015, Styczeń - 15 - 59
2014, Grudzień - 11 - 60
2014, Listopad - 19 - 34
2014, Październik - 12 - 22
2014, Wrzesień - 17 - 37
2014, Sierpień - 18 - 31
2014, Lipiec - 22 - 93
2014, Czerwiec - 18 - 73
2014, Maj - 16 - 76
2014, Kwiecień - 21 - 77
2014, Marzec - 20 - 73
2014, Luty - 16 - 80
2014, Styczeń - 7 - 31
2013, Grudzień - 18 - 87
2013, Listopad - 13 - 78
2013, Październik - 15 - 60
2013, Wrzesień - 16 - 65
2013, Sierpień - 15 - 76
2013, Lipiec - 26 - 161
2013, Czerwiec - 21 - 121
2013, Maj - 20 - 102
2013, Kwiecień - 20 - 116
2013, Marzec - 18 - 117
2013, Luty - 15 - 125
2013, Styczeń - 12 - 92
2012, Grudzień - 20 - 106
2012, Listopad - 10 - 82
2012, Październik - 13 - 46
2012, Wrzesień - 17 - 94
2012, Sierpień - 16 - 99
2012, Lipiec - 23 - 113
2012, Czerwiec - 17 - 97
2012, Maj - 18 - 61
2012, Kwiecień - 20 - 132
2012, Marzec - 20 - 130
2012, Luty - 9 - 57
2012, Styczeń - 10 - 55
2011, Grudzień - 11 - 84
2011, Listopad - 12 - 96
2011, Październik - 20 - 127
2011, Wrzesień - 17 - 170
2011, Sierpień - 23 - 109
2011, Lipiec - 11 - 116
2011, Czerwiec - 3 - 154
2011, Maj - 24 - 186
2011, Kwiecień - 15 - 255
2011, Marzec - 24 - 213
2011, Luty - 26 - 187
2011, Styczeń - 18 - 199
2010, Grudzień - 19 - 173
2010, Listopad - 13 - 106
2010, Październik - 14 - 118
2010, Wrzesień - 15 - 192
2010, Sierpień - 25 - 209
2010, Lipiec - 27 - 126
2010, Czerwiec - 28 - 191
2010, Maj - 20 - 255
2010, Kwiecień - 24 - 220
2010, Marzec - 18 - 196
2010, Luty - 9 - 138
2010, Styczeń - 11 - 134
2009, Grudzień - 12 - 142
2009, Listopad - 11 - 128
2009, Październik - 8 - 93
2009, Wrzesień - 24 - 158
2009, Sierpień - 22 - 118
2009, Lipiec - 19 - 143
2009, Czerwiec - 20 - 94
2009, Maj - 19 - 170
2009, Kwiecień - 25 - 178
2009, Marzec - 14 - 137
2009, Luty - 7 - 50
2009, Styczeń - 11 - 96
2008, Grudzień - 11 - 131
2008, Listopad - 13 - 56
2008, Październik - 17 - 64
2008, Wrzesień - 17 - 62
2008, Sierpień - 21 - 78
2008, Lipiec - 18 - 39
2008, Czerwiec - 24 - 74
2008, Maj - 15 - 23
2008, Kwiecień - 7 - 40
2008, Marzec - 6 - 14

















Wpisy archiwalne w kategorii
w górach
Dystans całkowity: | 19270.34 km (w terenie 8997.00 km; 46.69%) |
Czas w ruchu: | 1148:52 |
Średnia prędkość: | 16.74 km/h |
Maksymalna prędkość: | 83.56 km/h |
Suma podjazdów: | 252556 m |
Maks. tętno maksymalne: | 179 (102 %) |
Maks. tętno średnie: | 166 (94 %) |
Suma kalorii: | 3943 kcal |
Liczba aktywności: | 298 |
Średnio na aktywność: | 64.67 km i 3h 52m |
Więcej statystyk |
Poniedziałek, 6 stycznia 2025 • dodano: 10.01.2025 | Komentarze 2
Po pobudce tegoż dnia u stóp Gór Opawskich znikła pokrywa śnieżna, temperatura skoczyła do 7°C.
Start o 11:29, całość w pochmurnej aurze.
W górskim terenie wiadomo - BŁOTO, zatem zaplanowałem pokonać kilka znanych mi i fajnych czeskich asfalcikowych podjazdów, o zjazdach nie wspominając, bo rower tędy sam się toczy :)
I tak po podjechaniu na pierwszą ponad 700m przełęcz i zjechaniu do Petrovic okazało się że tuż za ową wioską leży lód, więc decyzja prosta - modyfikuję trasę, niestety na mniej górzystą, obierając kierunek w przeciwną stronę, by po dokręceniu do Jindrichova skręcić na gładki i wąski asfalcik ze spoczko punktem widokowym i prowadzący do granicy w Pokrzywnej i stamtąd przez Jarnołtówek do bazy.

Od granicy do mieściny Zlate Hory biegnie taka oto nówka rowerówka © JPbike

Czas na dłuższy zjazd. Mknąc w dół - trochę tamtędy chlupało © JPbike

Napotkana lodowa nawierzchnia na podjeżdzie © JPbike

Przygraniczny i wąski asfalcik © JPbike

Na polankowym punkcie widokowym. Tam w oddali to Polska :) © JPbike
I tyle z opawskiego kręcenia w styczniowy weekend, dla mnie spoczko, bo wczorajszego dnia skusiłem się na 18km pieszą i śnieżną wędrówkę po opawskich stokach - wypada dopisać że wtedy na Biskupią Kopę (891m) po raz pierwszy wszedłem pieszo, a rowerem do tej pory wjeżdżałem na ów szczyt ze 30 razy - lubię takie fakty :)
Sobota, 4 stycznia 2025 • dodano: 08.01.2025 | Komentarze 2
Na długi styczniowy weekend skoczyłem do fantastycznych przyjaciół, mieszkających u stóp Gór Opawskich.
Na miejscu spadło trochę śniegu, w ilości pozwalającej by wybrać się góralem w teren i to górski - to lubię :)
Start o 11:49, w słoneczno - pochmurnej aurze i z miłym mrozikiem na poziomie -1°C.
Obrałem trasę przez znane mi tutejsze mountainowe dukty i asfalciki, między innymi przez Jarnołtówek, Pokrzywnę, długi podjazd na Przełęcz Mokrą (tam śniegu ciut więcej) i zjazd szerokim duktem do Jarnołtówka - mnóstwo mijanych i wyluzowanych turystów pewnie dziwiło się że w takich śnieżnych warunach da się jeździć na rowerze :)
Po zjechaniu czas na luzacką jazdę czeskim asfalcikiem do granicy w Podlesiu i stamtąd troszkę kręcenia po trasie maratonu Gold Hill - dojechałbym tędy do Głuchołaz, ale nagle zatrzymała mnie awaria w postaci zerwania łańcucha na stromym podjazdowym fragmencie. Serwisowy pit-stop zleciał spoczko, bo skuwacz i spinkę miałem, tyle że ręce tak uświniłem smarem że mycie ich za pomocą śniegu zmieszanego z błotem okazało się czasochłonnym wyzwaniem, więc po naprawie słuszna decyzja padła - wracam do bazy.
Tak czy siak - pierwszy górski trip w sezonie zaliczam do udanych, zresztą poniższe fotki to potwierdzą :)

Trochę zimowo u stóp Gór Opawskich © JPbike

Śnieżny biker w akcji :) © JPbike

Jak widać - z ilością śniegu róźnie bywało © JPbike

Widoczek z drona na dawną skocznię narciarską w Pokrzywnej © JPbike

Kulminacja wysokościowa (700m) zdobyta w zimowej scenerii © JPbike

Zimowa Srebrna Kopa (785m) w całej okazałości (by dron) © JPbike

Na trasie maratonu Gold Hill © JPbike

Fotka dnia z piękną zimą :) © JPbike
Niedziela, 27 października 2024 • dodano: 01.11.2024 | Komentarze 2
Uwzględniając zmianę czasu na zimowy ruszyłem o 10:50 i w przepięknej, bo słonecznej jesiennej aurze z miłą temperaturką na poziomie 15°C.
Odnośnie wyboru trasy - postanowiłem pokonać drugą część planowanej na wczoraj trasy, oczywiście wydłużonej, bo trzeba jakoś dojechać do punktu startowego.
Wspominając taką piękną pogodę z dość nisko wiszącym i ostrym jesiennym słońcem aż kusiło do pomykania po górskich szlakach i duktach na MTB z pełną pasją, co oczywiście wykorzystałem :)
Jak to w górach bywa - lekko oczywiście nie było, szczegolnie nieźle dały mi w kość odcinki z głębokimi koleinami po wrześniowej ulewie, co spowodowało we mnie niemały ubytek sił i obsuwę czasową że gwóźdź programu - końcówkę zaplanowanej trasy w postaci zjazdu krętymi Złotymi Ścieżkami musiałem odpuścić.

Barwy jesieni na przeprawie przez Złoty Potok © JPbike

Jesienny klimat na podjeździe z Pokrzywnej na Przełęcz Mokrą © JPbike

Zjazd czeskim asfalcikiem - z takich widoczków tylko korzystać :) © JPbike

Totalnie zaorało stromy podjazd czerwonym na Pricny Vrch (Góra Poprzeczna) © JPbike

Alternatywa się znalazła, tylko po co ten luźno usypany tłuczeń? © JPbike

Górska dokumentacja że z tymi koleinami lekko nie było © JPbike

Klimacik z nisko wiszącym i ostrym słońcem © JPbike

Jesienny zjazd © JPbike

Tu nieźle podmyło czeski asfalcik © JPbike
Sobota, 26 października 2024 • dodano: 29.10.2024 | Komentarze 2
Pod koniec października do tej pory nie miałem okazji zobaczyć piękna jesiennych barw w górach.
Zatem na ów weekend skoczyłem w Góry Opawskie, do przyjaciół mieszkających tam w pięknym miejscu.
Start o 11:28 (14°C), początkowo w pięknym jesiennym słońcu, a później większość trasy pokonana w pochmurnej aurze.
Trasę wyznaczyłem dość ambitną - około 65km i ponad 1600m up, z zamiarem zdobycia kolejnego opawskiego szczytu - czeskiej Solnej Hory (868m) i po osiągnięciu widokowego celu okazało się że zbyt późny start spowodował że na pokonanie całości zabraknie mi czasu i wróciłem asfaltem do bazy, bo w planie tegoż dnia miałem późnopopołudniowy trening piłkarski z dwunastoletnią córką przyjaciół (zrealizowany) :)

Ruszam w góry. Ujechałem kilometr i spotykam pierwszą w wielu kolein po powodzi © JPbike

Na moście w Jarnołtówku. Widać szkody po wielkiej wodzie © JPbike

Piękny jesienny dukt na Przełęcz Mokrą © JPbike

To już po czeskiej stronie. Jazda po pokaźnym zboczu góry © JPbike

Kolejne koleiny. Do jazdy tędy MTB jest najlepsze © JPbike

Podjazd starym asfaltem na Diabelskie Wzgórze © JPbike

Jest pięknie :) © JPbike

Wysoko, coraz wyżej ... © JPbike

Fajna przyczepka :) © JPbike

Solna Hora (868m) zdobyta © JPbike

Pora na widokowy zjazd w dość odludnym miejsu © JPbike
Niedziela, 8 września 2024 • dodano: 14.09.2024 | Komentarze 2
Trzeci z rzędu start w tymże maratonie. Ponownie na mega, bo na giga można tylko z licencją PZKol.
Start wyścigu dość późny - o 12, dzięki czemu można spokojnie się wyspać, zjeść śniadanie, uszykować ścigacza i ruszyć rozgrzewkowo na trasę: noclegownia - jedna góra - miasteczko zawodów - wskok do sektora.
W trakcie oczekiwania na start okazuje się że gigowców jest więcej od megowców ... :)
Po odpaleniu stawki i zgodnie z moim przewidywaniem wiedziałem że nie powalczę o dobry wynik. Na pierwszych km-ach, oczywiście podjazdowych cały czas tkwię gdzieś w tyłach stawki. Pozytywnie zaskakuje mnie zmieniony początkowy odcinek trasy - to kręty, spory i fajny fragment podjazdowy po Złotych Ścieżkach - aż kusiło do mocnego depnięcia w pedały :)
Dość szybko dogania nas czołówka z krótszego Classica i powoduje to że na wąskiej ścieżce robi się tłoczno - to jeden ciśnie, to drugi zamula i niełatwo o wyprzedzanie.
Po wjechaniu na szersze i doskonale mi znane sekcje zluzowało się na dobre i można jechać swoje. Nie idzie mi tak jak bym chciał, do tego tętno mam zbyt wysokie i przez długi czas nie daję rady złapać swojego wyścigowego tempa, zatem nadal tkwię w tyłach stawki.
Pocieszające jest to że mój świetny karbonowy full robi genialną robotę, szczególnie na paskudnych wertepach i szybkich szutrowych odcinkach :)
Po dotarciu na szczyt Przedniej Kopy, skąd zaczyna się najlepszy odcinek - parokilometrowy zjazd do mety, najpierw po korzonkach, następnie po genialnych i krętych Złotych Ścieżkach zaczynam łapać swój wyścigowy rytm i gnam w dół jak szalony, jak i zaczynam stopniowo wyprzedzać kolejnych.
I tak kończę pierwszą rundę. Początek drugiej to fragmenty znane mi z wczorajszego XC, z długim i wymagającym podjazdem w roli głównej.
Panująca wysoka temperatura (30°C) zaczęła dawać w kość - w efekcie na bufetach musiałem stawać dwukrotnie, by zatankować puste bidony.
Kręcąc dalej rozkręciłem się na dobre, brakło tylko więcej pary w nogach, kilka kolejnych rywali udało mi się dojść i wyprzedzić, w tym jeden z M4 odżył i mocno mnie naciskał do samej mety - ostatecznie z nim przegrałem na ostatnim podjeździe tuż przed metą.
Przed ponownym wjazdem na Przednią Kopę zastanawiałem się czy czołówka z giga pokonująca wtedy trzecią rundę dojdzie mnie i niestety doszła, a właściwie tylko jeden - to sam Krzysztof Łukasik (tak, ten co startował na IO, jak i na MŚ).
Na koniec jeszcze frajda w postaci wspomnianego krętego zjazdu Złotymi Ścieżkami, jeszcze jeden podjazd, na którym czułem że nogi są mocno zmęczone, wyprzedza mnie drugi z giga i tak już docieram do mety.
W sumie to był dla mnie całkiem przyzwoity wyścig, możliwe że ostatni w kategorii M4.
20/36 - open mega
7/14 - M4
Strata do zwycięzcy mega (Konrad Barcz) - 53:13 min
Strata do zwycięzcy M4 (Marek Ardelli) - 43:27 min

W oczekiwaniu na start © JPbike

Myk, myk przez piękny górski las © JPbike
Kategoria dzień wyścigowy, maratony, w górach
Piątek, 6 września 2024 • dodano: 09.09.2024 | Komentarze 2
Trzeci z rzędu wyjazd w ramach kolarskiego weekendu MTB rozgrywanego w Głuchołazach.
Z racji że zapisałem się zarówno na sobotni wyścig XC, jak i niedzielny maraton Gold Hill to wziąłem wolny piątek, by dotrzeć na miejsce w czwartek wieczorem, oczywiście do wspaniałych przyjaciół poznanych lata temu na tutejszym bikestatsie :)
Tegoż pięknego pogodowo dnia, po wyspaniu się i śniadaniu ruszyłem bez spiny na tytułowe kręcenie, podzielone na dwa etapy.
I tak najpierw przez Skowronków i Jarnołtówek wspinałem się na Srebrną Kopę (785m), a następnie na Biskupią Kopę (890m), po czym zjechałem czeskim szuterkiem i asfalcikiem do mieściny Zlate Hory, przygraniczne kręcenie do Podlesia, czyli wioski w której znajduje się tzw. Stara Bielarnia - ponad 150 letni duży dom z duszą, nabyty przez przyjaciół i oczywiście wymagający solidnego remontu - moźliwe że kiedyś zostanie zaadaptowany do celów turystycznych :)

Moja ulubiona klasyka, czyli jak dobrze znów wybrać się w góry :) © JPbike

Na Srebrnej Kopie. Fajna miejscówka (by dron) © JPbike

Z cyklu "Ja w swoim żywiole" :) © JPbike

Biskupia Kopa widziana od czeskiej strony (by dron) © JPbike
Natomiast po południu odbyłem dwa tripy do zdrojowej części Głuchołaz, gdzie znajduje się miasteczko zawodów. Najpierw wizytacja w biurze zawodów - obsługa to nikt inny jak ludzie z PZKol, ponoć owe zawody są zaliczane do Pucharu Polski i mają rangę UCI C3, no i trochę kolarskich twarzy bez problemów rozpoznałem :)
No i na koniec najważniejsza dla mnie przejażdżka dnia - oficjalny trening na tamtejszej ponad 4km pętli XC z ponad 160m przewyższeniem - jest na niej wszystko co potrzebne do zasmakowania prawdziwego kolarstwa górskiego z krwi i kości :)

GRUUBA ta ścianka zjazdowa © JPbike

Takie skoki to dla mnie stara szkoła MTB :) © JPbike
Wtorek, 9 lipca 2024 • dodano: 22.07.2024 | Komentarze 3
Tegoż dnia naszego pobytu w Karkonoszach czas na gwóźdź programu - tytułowe i wymagające ścieżki do prawdziwego górskiego Pure MTB.
Już sam dojazd spod campingu w Miłkowie do Borowic, do owych ścieżek był wymagający i mocno podjazdowy, bo skusiliśmy się na piesze szlaki, do tego drobniutkiego zabłądzenia nie zabrakło.
No i czas się zabawić z pasją MTB. Dla kompana to pierwsza olbrzymowa wizytacja i do tego dawno nie jeździł na góralu po górach, a dla mnie to kolejny wypad na Olbrzymy, które nigdy mnie nie znudzą :)
I tak kolejno myk, myk odcinkami Poświst, Błotnik, Czart, Skrzat, po czym fragmentem Drogi pod Reglami dotarliśmy do Michałowic na przerwę, by spożyć nasz ulubiony trunek i jazda na najtrudniejszą sekcję - Doppler, Zmora, Skarbek, Rokitnik - na tych odcinkach to jeździć Pure MTB trzeba już umieć :)
W pewnym momencie, na banalnym fragmencie Drogbas zaliczył glebę z drobniutkimi szlifami i odezwały się u niego braki górskiej formy na MTB, zatem podjęliśmy słuszną decyzję że po zjechaniu do Piechowic wracamy asfaltem na camping. Niemniej cieszyło mnie to że na sporej większości odcinków wymagających techniki kompan nieźle dawał radę i zapewne z radochą będziemy tam wracać :)

Kręcimy z porcją widoczków :) © JPbike

Atrakcja napotkana na drodze © JPbike

Kaplica Św. Anny na Grabowcu © JPbike

No i czas się zabawić na Olbrzymach © JPbike

W akcji na Olbrzymach (1) © JPbike

W akcji na Olbrzymach (2) © JPbike

W akcji na Olbrzymach (3) © JPbike

W akcji na Olbrzymach (4) © JPbike

Przerwa w Michałowicach © JPbike

W akcji na Olbrzymach (5) © JPbike

W akcji na Olbrzymach (6) © JPbike

W akcji na Olbrzymach (7) © JPbike

W akcji na Olbrzymach (8) © JPbike
Kategoria do 100 km, w górach, w towarzystwie
Poniedziałek, 8 lipca 2024 • dodano: 20.07.2024 | Komentarze 3
Wakacje czas zacząć. Na początek krótki, bo trzydniowy wypad z kompanem w Karkonosze pod namioty na świetny camping w Miłkowie, który gorąco polecamy - pani w recepcji bardzo sympatyczna, a pan ochroniarz osobiście poinformował nas że rowery będzie pilnował na noc.
Po dotarciu, rozbiciu obozowiska i posileniu się ruszamy popołudniową porą na tytułowy trip, na górskie kręcenie.
Najpierw przez Ściegny i boczne, grubo podjazdowe uliczki w Karpaczu zdobywamy górną część tegoż miasta, by po chwili wjechać na znaną nam doskonale Drogę Chomontową. Będąc już wysoko, decydujemy się wjechać jeszcze wyżej, w nieznany nam dukt, na którym po pewnym czasie przejezdne waruny ustąpiły wielkim kamieniom, zatem tam urządziliśmy przerwę z porcją arcywidoczków i dobrym trunkiem :)
No i pora wracać. Na szerokim i bardzo szybkim odcinku Chomontowej dałem kompanowi przejechać się w dół moim fullem - a ten pognał w dół tak pod prawie 70km/h, do tego na szutrze z poprzecznymi belkami odwadniającymi, i co - był w szoku że na pełnym zawieszeniu gna się w dół bardzo pewnie i na luzie, do tego zapowiedział zbudowanie dla siebie właśnie fulla :)
Dalsza jazda w dół to fragmencik Olbrzymów, żółtym szlakiem do Przesieki i wracamy na camping asfaltem przez Podgórzyn i Sosnówkę.

Jak dobrze znów być z rowerem w górach © JPbike

Ściana podjazdowa w Karpaczu (ul. Myśliwska) © JPbike

Podjazd klimatyczną Drogą Chomontową © JPbike

Troszkę karkonoskiej wycinki zastaliśmy © JPbike

W górach lubię takie klimaty © JPbike

Lekko nie było, urok rasowego MTB-owania © JPbike

Takie przerwy dla nas są najlepsze :) © JPbike

Dokumentacja że górski bike-walking też był © JPbike

Ten fragment zacnych Olbrzymów jechaliśmy © JPbike

Przy kultowym Tramwaju w Podgórzynie © JPbike
Kategoria do 50 km, w górach, w towarzystwie
Niedziela, 30 czerwca 2024 • dodano: 06.07.2024 | Komentarze 3
No i w końcu czas na finałowy etap z trasą będącą mieszanką świetnych karkonoskich odcinków, w większości mi znanych, co za tym idzie - jazda będzie przewidywalna i była :)
Po raz czwarty z rzędu nie ma co pisać o przebiegu rywalizacji w moim wykonaniu, ponownie cały czas jechałem gdzieś w tyłach, zależało mi już tylko na tym, aby tą fajną etapówkę ukończyć i przy tym czerpać frajdę z jazdy Pure MTB :)
Z najbardziej hardcorowych odcinków - był nim gruuuby zjazd z Dwóch Mostów, dobrze mi znany z tutejszych maratonów, z tą różnicą że środkową i dolną jego część (drwale?) mocno podniszczyli ciężkim sprzętem. Nie brakowało również kilka fajnych fragmentów Olbrzymów - pomykając tamtędy szło mi ciut lepiej.
Gdzieś na parę km przed metą miła niespodzianka - stał tam kompan Drogbas, który tegoż dnia wybrał się na pieszą karkonoską wędrówkę i po etapówce wracaliśmy razem do WLKP.
Ostatnie km-y to fragmenty znane z 2 etapu, z tą różnicą że bez błotka, a dokręcając ostatnie metry - chłopaki z teamu STS bili mi brawo, meta osiągnięta, wręczają mi medal finishera, Maciej Grabek osobiście mi gratuluje, ogarnęła mnie radocha z ukończenia kolejnej etapówki, jak i lekki smutek że to już koniec fajnej przygody spędzonej w górach z pasją MTB :)
94/117 - open PRO
18/20 - M45
Klasyfikacja generalna
88/112 - open PRO
17/20 - M45

W akcji na karkonoskich trasach © JPbike

Uwielbiam takie chwile na mecie :) © JPbike
Kategoria dzień wyścigowy, Etapówki MTB, w górach
Sobota, 29 czerwca 2024 • dodano: 06.07.2024 | Komentarze 2
Trzeci i zarazem najdłuższy etap z nową dla mnie trasą poprowadzoną głównie po izerskich szutrach przyszło nam pokonywać w upalnych klimatach (średnio 30°C).
Tak jak poprzednio - o przebiegu rywalizacji nic ciekawego nie mam do napisania, tradycyjnie już przez cały wyścig tkwiłem w drugiej połowie stawki, czyli po prostu jechałem swoje.
Trasa moim zdaniem była troszkę nudna, ale nie narzekałem bo taki tutejszy jest teren. Widoczki też były. Jak wspominałem - dominowały szerokie szutry, dobrze tylko że smaczki MTB ratowały hardcorowe zjazdy, trochę ich było i to wymagających, a szczególnie ten ostatni i zarazem dość długi tak mi dał w kość, że ręce bolały od mocnego zaciskania klamek hamulcowych. Natomiast końcówka podobnie jak na 1 etapie to niezły podjazd z metą ulokowaną tuż przy Zakręcie Śmierci.
104/128 - open PRO
18/20 - M45

W akcji na izerskich szuterkach © JPbike
Kategoria dzień wyścigowy, Etapówki MTB, w górach