top2011

avatar

Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.

- przejechane: 180830.42 km
- w tym teren: 65517.10 km
- teren procentowo: 36.23 %
- v średnia: 22.65 km/h
- czas: 330d 19h 49m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

baton rowerowy bikestats.pl

Wyprawy z sakwami

polska
logo-paris
logo-alpy
TN-IMG-2156 TN-IMG-2156

Zrowerowane gminy



Archiwum 2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

w górach

Dystans całkowity:19270.34 km (w terenie 8997.00 km; 46.69%)
Czas w ruchu:1148:52
Średnia prędkość:16.74 km/h
Maksymalna prędkość:83.56 km/h
Suma podjazdów:252556 m
Maks. tętno maksymalne:179 (102 %)
Maks. tętno średnie:166 (94 %)
Suma kalorii:3943 kcal
Liczba aktywności:298
Średnio na aktywność:64.67 km i 3h 52m
Więcej statystyk
  • dystans : 6.64 km
  • teren : 4.00 km
  • czas : 00:20 h
  • v średnia : 19.92 km/h
  • v max : 44.96 km/h
  • podjazdy : 6 m
  • rower : Accent Peak 29
  • Zjazd z Magurek

    Czwartek, 6 sierpnia 2020 • dodano: 12.08.2020 | Komentarze 0


    ... po uphillu trzeba jakoś zjechać do bazy zawodów.



    Kategoria do 50 km, w górach


  • dystans : 6.86 km
  • teren : 6.00 km
  • czas : 00:38 h
  • v średnia : 10.83 km/h
  • v max : 38.09 km/h
  • hr max : 179 bpm, 102%
  • hr avg : 166 bpm, 94%
  • podjazdy : 514 m
  • rower : Accent Peak 29
  • Ochotnica MTB 4 Towers - etap 1

    Czwartek, 6 sierpnia 2020 • dodano: 10.08.2020 | Komentarze 2


    W tym sezonie jak wszyscy wiedzą - przez jakąś pandemię porobiło się z organizacją etapówek, jedni przełożyli na przyszły sezon, inni zmienili tegoroczne terminy. Na tytułową i czterodniową etapówkę MTB rozgrywaną w sercu pięknych Gorców zapisałem się jeszcze w zeszłym roku. Pierwotnie owa etapówka miała być rozegrana pod koniec maja - ostatecznie udało się zorganizować w pierwszej połowie sierpnia - idealnie by wpasować w mój wakacyjny urlop.

    Po dotarciu do Ochotnicy Dolnej by odebrać pakiet startowy - trzeba było przejść przez reżim sanitarny - prócz maseczek mierzyli temperaturę i wypełnialiśmy pismo związane z covidem.

    Pierwszy etap najdłuższego dystansu (HELL) to niespełna 7 km czasówka podjazdowa prowadząca na szczyt Magurki (1108m). Mój start zaplanowali na godz. 15:29 (co minutę puszczali nas), czyli najpóźniej w mej dotychczasowej karierze wyścigowej :)

    No to luz, panowała piękna słoneczna pogoda i po 14-tej ruszam na rozgrzewkę, na „lekki“ asfaltowy podjazd po jakimś czasie zauważyłem że tętno moje jest dość wysokie, do tego z przedniego koła zaczyna ubywać ciśnienia, a przedwczoraj dolewałem mleczka...
    Na szczęście, do wozu technicznego mam w dół i udaje mi się dotrzeć bez prowadzenia roweru. Od razu decyduję się na założenie dętki - trochę nerwów było, szybko się pobrudziłem mleczkiem, do tego okazuje się że wentyl jest wykrzywiony, a działo się to na niespełna pół godziny przed moim startem. Uff, w końcu udało się i można startować.
    Przed startem spotykam paru znajomych i nastała moja godzina startu. Jakoś na luzie ruszyłem, bo wiem że właściwe ściganie będzie od jutra. Na początek ze 600m asfaltu i wpadam w ciężki podjazdowy teren z porządnym nachyleniem dochodzącym do 20%, do tego po trawie. Jest ciężko, tętno moje wysokie, ale jakoś daję radę. Po chwili trasa biegnie szutrami przez dający miły cień gorczański las z co jakiś czas pojawiającymi się polankami i super widoczkami. Po ujechaniu ze 3.5 km dochodzę jednego z wcześniej startujących gości, a drugiego mam w zasięgu wzroku (nie dogoniłem go), natomiast za mną na razie nie widzę nikogo, czyli jest spoko. Trasa nadal jest ciężka podjazdowo, na fragmencie z luźnymi kamieniami potykam się i muszę zbutować, zresztą większość też tak miała. Doszedł mnie zdobywca 3 miejsca M4, a ja wyprzedzam z kolei trzeciego gościa. Kilka krótkich odcinków z wypłaszczeniami też się trafiało - można było odsapnąć. No i końcówka, kilka błotnych kałuż, wjeżdżamy na ponad 1000m po półpłaskim odcinku i jest meta tuż przy wieży widokowej na szczycie - byłem tam 2 lata temu.
    Całkiem udany uphill zaliczony, chociaż czułem że czegoś mi brakło by jechać na 100% swoich możliwości podjazdowych.

    27/55 - open HELL
    12/23 - M4

    Strata do zwycięzcy open, jak i M4 (Damian Bartoszek) - 9 min i 20 sek
    W stawce rywali z M4 jest ciasno - zapowiada się ciekawa walka ... :)

    Dajesz, dajesz, dajesz !!!
    Dajesz, dajesz, dajesz !!! © JPbike

    Ostatnie metry podjazdu. Pięknie tam w górach :)
    Ostatnie metry podjazdu. Pięknie tam w górach :) © JPbike

    Widoczek z wieży Magurki
    Widoczek z wieży Magurki © JPbike





  • dystans : 53.31 km
  • teren : 20.00 km
  • czas : 03:20 h
  • v średnia : 15.99 km/h
  • v max : 57.60 km/h
  • podjazdy : 1254 m
  • rower : Accent Peak 29
  • "Lajtowa" rozgrzewka przed etapówką MTB

    Wtorek, 4 sierpnia 2020 • dodano: 05.08.2020 | Komentarze 3


    Wakacyjny wyjazd w góry do Falsztyna, połączony ze startem w etapówce - Ochotnica MTB 4 Towers.
    Jak zwykle ostro zaczynam - po pobudce i solidnym śniadaniu ruszyłem na „rozgrzewkę“, na najwyższy szczyt Gorców - Turbacz (1310m).
    Na trasie było wszystko do relaksu i MTB-owania - miła rowerówka wokół Jeziora Czorsztyńskiego i wzdłuż Dunajca, długi podjazd na szczyt z dodatkiem twardego podłoża, kolein poopadowych, wypychu, kamieni i korzeni, postój przy schronisku, zarówno te szybkie, jak i wymagające techniki zjazdy, no i widoczki dzięki którym chce się żyć i kręcić po górach :)
    Pogoda dopisała, idealna kolarsko temperaturka panowała, jedynie nad górami, szczególnie Tatrami wisiało za dużo chmur.

    Falsztyn z widokiem na Gorce. Ładnie tam :)
    Falsztyn z widokiem na Gorce. Ładnie tam :) © JPbike

    Widoczek na Pieniny
    Widoczek na Pieniny © JPbike

    Zjazd zielonym do Frydmana, trochę tu błotka
    Zjazd zielonym do Frydmana, trochę tu błotka © JPbike

    Na Velo Dunajec wokół Czorsztyńskiego
    Na trasie Velo Dunajec wokół Czorsztyńskiego © JPbike

    Tu Białka wpada do Jeziora Czorsztyńskiego
    Tu Białka wpada do Jeziora Czorsztyńskiego © JPbike

    Ta rowerówka wzdłuż Dunajca - super sprawa :)
    Ta rowerówka wzdłuż Dunajca - super sprawa :) © JPbike

    Pora na długą wspinaczkę. Swojskie klimaty
    Pora na długą wspinaczkę od Łopusznej. Swojskie klimaty © JPbike

    Widoczek na Tatry, tylko ta masa chmur
    Widoczek na Tatry, tylko ta masa chmur ... © JPbike

    Odpowiedni napój w odpowiednim miejscu :)
    Odpowiedni napój w odpowiednim miejscu :) © JPbike

    Schronisko na Turbaczu im. Władysława Orkana
    Schronisko na Turbaczu im. Władysława Orkana © JPbike

    Na Hali Długiej pod Turbaczem. Ta mgła dawała fajne uczucie chłodka :)
    Na Hali Długiej pod Turbaczem. Ta mgła dawała fajne uczucie chłodka :) © JPbike

    Mgliste klimaty w wysokich partiach
    Mgliste klimaty w wysokich partiach © JPbike

    W planach miałem więcej terenowego kręcenia, ale ... siły na etapówkę muszą być.
    Więc po dotarciu na Przełęcz Knurowską zjechałem krętym asfaltem w dół i myk do noclegowni.

    Znów nad Czorsztyńskim. Pogoda się psuje, godzinę po dotarciu do bazy zaczeło padać
    Znów nad Czorsztyńskim. Pogoda się psuje, godzinę po dotarciu do bazy zaczeło padać © JPbike





  • dystans : 50.49 km
  • teren : 43.00 km
  • czas : 03:25 h
  • v średnia : 14.78 km/h
  • v max : 49.70 km/h
  • podjazdy : 1111 m
  • rower : Accent Peak 29
  • Rozjazd z zacną ekipą

    Niedziela, 5 lipca 2020 • dodano: 07.07.2020 | Komentarze 6


    Jak w trakcie wyścigowego weekendu ekipa górskich ścigantów przebywa w jednym miejscu to następnego dnia musi być rozjazd, najlepiej z dodatkiem integracji.
    Zatem zbiórka o 10, było nas kilkunastu sztuk - wiek nie ma znaczenia, liczą się chęci i pasja pure MTB :)
    Udaliśmy się na nowo powstałe single do MTB - Single Track Szklarska.
    Po jakimś czasie ekipa się skurczyła - młodzież pognała, a ci starsi pasjonaci MTB (w tym ja) kręcili swoje, przy tym świetnie się bawiąc. Po kolejnym czasie ja wraz z dwoma fajnymi kolegami udałem się poza wspomniane ścieżki by zażyć prawdziwego MTB. To był super rozjazd :)

    Kręcimy. Humory dopisują :)
    Kręcimy. Humory dopisują :) © JPbike

    Widać jakie świetne są te single :)
    Widać jakie świetne są te single :) © JPbike

    Ruiny dawnego zakładu przeróbki kamienia
    Ruiny dawnego zakładu przeróbki kamienia © JPbike

    Wysoko w Górach Izerskich też jest pięknie
    Wysoko w Górach Izerskich też jest pięknie © JPbike

    Świetne kładki, można powiedzieć że to rowerowy raj :)
    Świetne kładki, można powiedzieć że to rowerowy raj :) © JPbike

    Tu jest co robić i zarazem bawić się na MTB znakomicie
    Tu jest co robić i zarazem bawić się na MTB znakomicie © JPbike

    Gruppen fota musi być :)
    Gruppen fotka musi być :) © JPbike

    Przerwa na Wysokim Kamieniu (1058m)
    Przerwa na Wysokim Kamieniu (1058m) © JPbike

    Odwiedziliśmy w Piechowicach tablicę pamiątkową o Marku Galińskim
    Odwiedziliśmy w Piechowicach tablicę pamiątkową o Marku Galińskim © JPbike

    Nie brakło drobnego błądzenia bo skończyła się ścieżka
    Nie brakło drobnego błądzenia bo skończyła się ścieżka © JPbike

    Ostatnie km-y pokonywaliśmy z uczestnikami Szosowego Klasyka
    Ostatnie km-y pokonywaliśmy z uczestnikami Szosowego Klasyka © JPbike





  • dystans : 10.55 km
  • czas : 00:43 h
  • v średnia : 14.72 km/h
  • v max : 49.02 km/h
  • podjazdy : 203 m
  • rower : Accent Peak 29
  • Rozgrzewka przedstartowa

    Sobota, 4 lipca 2020 • dodano: 07.07.2020 | Komentarze 0


    W dół z kwatery, przez miasto i podjazd do Ski Arena Szrenica.



    Kategoria do 50 km, w górach


  • dystans : 4.90 km
  • czas : 00:19 h
  • v średnia : 15.47 km/h
  • v max : 42.39 km/h
  • podjazdy : 145 m
  • rower : Accent Peak 29
  • Po wyścigu do kwatery

    Sobota, 4 lipca 2020 • dodano: 07.07.2020 | Komentarze 0


    Najpierw w dół i następnie pod górę i ... zimne piwko :)



    Kategoria do 50 km, w górach


  • dystans : 102.27 km
  • teren : 100.00 km
  • czas : 06:52 h
  • v średnia : 14.89 km/h
  • v max : 57.66 km/h
  • hr max : 169 bpm, 96%
  • hr avg : 141 bpm, 80%
  • podjazdy : 3086 m
  • rower : Accent Peak 29
  • Ultra Giga Bike Maraton Szklarska Poręba

    Sobota, 4 lipca 2020 • dodano: 07.07.2020 | Komentarze 7


    W końcu ruszył sezon wyścigów MTB, dla mnie trzynasty z rzędu.
    Tak się złożyło że na inaugurację padło od razu solidne wyzwanie - do pokonania 100 km i 3km w pionie poprowadzone po stokach Karkonoszy. Do Szklarskiej Poręby zajechałem na weekend i wraz z ekipą ulokowaliśmy się w wysoko położonym apartamencie.

    Koronawirus spowodował że trochę się pozmieniało w organizacji - start giga mieliśmy już o 9 rano, całe miasteczko zawodów rozlokowali na sporej przestrzeni, start i meta w innym miejscu, do sektorów wpuszczali max 150 osób i tylko w maseczkach (lub kominach).

    Nazajutrz wita nas piękna, słoneczna pogoda i z idealną do ścigania temperaturą. Po średnim wyspaniu się i zjedzeniu michy makaronu zrobiłem spokojną rozgrzewkę po porannych ulicach tegoż górskiego miasta. Przed startem fajnie było spotkać paru znajomych, w tym Bartka Miklera i Basię Borowiecką. No i wypatrzyłem mnóstwo znanych nazwisk z czołówki polskiego MTB - czyli dla mnie będzie ciężko o wynik. Tegoroczna trasa jest mocno zmieniona w porównaniu do zeszłorocznej, ale i tak konkretna i będzie co robić :)

    No i 96 osobowa stawka królewskiego dystansu ruszyła. Ja oczywiście z ogona startowałem. Od razu podjazd, zjazd i powoli przebijam się w stronę swojego miejsca w stawce. Jadąc dalej paru znanych mi twarzy pomyka przede i za mną. Dość szybko pojawiają się single i techniczne zjazdy - na jednym z pierwszych nie wiedzieć czemu Damian z VW wyprzedzając mnie, powoduje że zaliczam glebkę na bok (patrz foto poniżej) - szlify na nodze zaliczone, no i przerzutka się rozregulowała - przez to zostałem pozbawiony młynka 50z i przez całą resztę trasy najcięższe podjazdy z nachyleniem dochodzącym do 20% przyszło mi pokonywać na przełożeniu 32/42. Jakby co - Damiana później wyprzedziłem i kolega zaliczył DNF. Kręcąc dalej trasa mnie zaskakuje niezłym poziomem trudności, np. przejazd po zboczu wzdłuż Kamiennej i usianym pokaźnymi kamieniami, po tym ostra i długa sztajfa podjazdowa, do tego co jakiś czas wyłaniają się super widoki na karkonoskie szczyty. Na mijanych bufetach obsługa jest profesjonalna - nie ma samoobsługi i sprawnie nam podają to co trzeba - mają nawet dobre wafelki z kremem o smaku krówki :)
    Jadąc dalej, stawka giga nadal nie jest porozciągana, zarówno na odcinkach wymagających raz siły, raz techniki, raz ..., co jakiś czas ktoś się tasuje, ktoś przyspiesza, ktoś zwalnia. No i wpadamy na atrakcję MTB, czyli na fajne single (Pasmo Rowerowe Olbrzymy) - w większości mieliśmy tędy pod górę. O ile nachylenie nie powala, to ilość zakrętasów, hopek, kamiennych przeszkód (niektóre mocno podnosiły poziom adrenaliny) powodowała że nie było łatwo i szybko tędy jechać - królowały siła i technika. Mi udało się tędy dość sprawnie przejechać (trzy podpórki na kamiennych uskokach zaliczone), a na ostatnim odcinku zwanym Doplerem zrobiło się tłoczno i utworzyła się spora grupa. Po wjechaniu na najdłuższy, szeroki i szutrowy podjazd ponownie się zaczęła selekcja i doszło nas kilka osób z czołówki mega (różnica prędkości mała, cieszy mnie to), a my zaczęliśmy wyprzedzać tych z najkrótszego dystansu (fun). W 100% jechałem tędy swoje i ku uciesze - sprawnie cisnąłem do góry, przy tym zyskując parę miejsc. Po tym techniczny zjazd, trochę szutrów i niezły podjazd tuż przed wjazdem na drugą rundę giga - tam porządnie zaatakowałem, łykając kilka rywali naraz - jak się później okazało znalazłem się właśnie w swoim miejscu, które z trudem dowiozłem do mety.
    No i ponownie przyszło jechać ze 50 km po śladach, jak i zaczęło się wyprzedzanie tych z classica. Jechałem tędy już sam, od czasu do czasu tasując się z trzema rywalami, z czego jeden to weteran Jan Zozuliński (ostatecznie na mecie był 3 min za mną). Poziom zmęczenia, szczególnie na takiej ciężkiej trasie zaczął narastać, ale jako stary ze mnie maratonowy wyjadacz wiedziałem co robić by wpaść na metę z satysfakcją :). Ponownie pokonywane kręte single (Dopler, Zmora, itp) tym razem szły już ciężej, zmęczenie i dekoncentracja spowodowały że „aż“ dwukrotnie zaliczyłem tam glebki na kamiennych fragmentach (bez strat sprzętowo - cielesnych). W końcu jeszcze długi podjazd, tabliczka „5 km do mety“ i już bez przygód, bez większego bólu różnych części ciała, bez większego kryzysu i z radochą docieram do mety po 6h i 52min spędzonych na takim wymagającym kondycji i techniki ultra maratonie :)

    32/60 - open giga
    6/15 - M4

    Z 96 osób startujących na giga, aż 35 nie ukończyło - musiało być ultra ciężko :)
    Wynik oczywiście mnie miło zaskoczył, a wydawało mi się że słabo jechałem :)
    Strata do zwycięzcy (Karol Rożek) - 1h 49min. Do M4 (Bartosz Huzarski) - 45min


    Nieładnie tak mnie spychać na bok
    Nieładnie tak mnie spychać na bok ... © JPbike

    W akcji. Techniczne trasy są w sam raz dla mnie :)
    W akcji. Techniczne trasy są w sam raz dla mnie :) © JPbike

    Ot, cały urok MTB na podkarkonoskich ścieżkach
    Ot, cały urok MTB na podkarkonoskich ścieżkach © JPbike

    Tuż przed metą. Nawet nie wyglądam na zajechanego :)
    Tuż przed metą. Nawet nie wyglądam na zajechanego :) © JPbike





  • dystans : 164.57 km
  • czas : 06:39 h
  • v średnia : 24.75 km/h
  • v max : 73.44 km/h
  • podjazdy : 2414 m
  • rower : Canyon Endurace
  • Kaczawska super-górska wycieczka po numerek :)

    Niedziela, 28 czerwca 2020 • dodano: 29.06.2020 | Komentarze 7


    Spontanicznie wpadłem na pomysł by skoczyć do Szklarskiej Poręby po grabkowy numerek startowy na zbliżający się Ultra Giga Bike Maraton. Początkowo był plan by dojechać do Jeleniej Góry pociągiem i stamtąd rowerem 300 km do domu. Zdecydowałem na opcję bardziej komfortową czasowo - dojazd autem do Złotoryi (200 km od domu) i robię szosówką górską rundę po fajnych widokowo kaczawskich asfalcikach z zahaczeniem o Szklarską Porębę.
    Ciężko było mi wcześnie wstać i jeszcze trzeba było uszykować sprzęt i żarcie. Udało się ruszyć szosówką dopiero o 12:18, przy niemal upalnej pogodzie (30°C). Trasę uszykowałem dzień wcześniej i ślad wgrałem do licznika. No i od razu zaczęła się non stop jazda raz do góry, raz w dół, co chwila widoki na góry i pełno zieleni, czyli tak jak lubię najbardziej :)

    Na takich bocznych asfaltach to tylko pomykać. W tle dawny wulkan - Ostrzyca (501m)
    Na takich bocznych asfaltach to tylko pomykać. W tle dawny wulkan - Ostrzyca (501m) © JPbike

    Przy zamku we Wleniu, mnie tu jeszcze nie było :)
    Przy zamku we Wleniu, mnie tu jeszcze nie było :) © JPbike

    Póki kręcę sam to pozwiedzam zamek we Wleniu dronem :)
    Póki kręcę sam to pozwiedzam zamek we Wleniu dronem :) © JPbike

    Kaczawskie wioski mają swój klimat
    Kaczawskie wioski mają swój klimat © JPbike

    Pierwsza w życiu wizyta na zaporze w Plichowicach
    Pierwsza w życiu wizyta na zaporze w Pilchowicach © JPbike

    Zapora Plichowice
    Zapora Pilchowice © JPbike

    Ogrom wodnej konstrukcji taka wielka że musiałem daleko odlecieć dronem :)
    Ogrom wodnej konstrukcji jest taki wielki że musiałem daleko odlecieć dronem :) © JPbike

    W trakcie pokonywania odcinka od zapory w kierunku Szklarskiej Poręby przekonuję się że czasu do zamknięcia biura zawodów mam coraz mniej i muszę się sprężać, cisnąć, do tego słońce schowało się i szybko zbliżała się wprost na mnie deszczowo-burzowa chmura, która dopadła mnie jak dotarłem do Piechowic. Jak na zatwardziałego gigowca - nie ma lipy, kręcę mocno dalej i oczywiście szybko cały moknę. Nie powiem jak zrobiło mi się przyjemnie i orzeźwiająco, a zwłaszcza po takim upale :)

    Ale leje, leje, muszę cisnąć dalej by zdążyć...
    Ale leje, leje, muszę cisnąć dalej by zdążyć... © JPbike

    Ulewa trwała z jedną przerwą co najwyżej 20 minut. Na głównej i ruchliwej szosie wzdłuż Kamiennej cisnę pod górę ile fabryka daje - ostatecznie do biura docieram spóźniony o 9 minut, całe szczęście że ekipa powoli się pakuje i natrafiam na samego Macieja Grabka (organizator) - pozwala mi odebrać numerek startowy - UFFF, udało się, można odsapnąć i spokojnie wracać :)

    W Szklarskiej Porębie, przy hotelu Bormit
    W Szklarskiej Porębie, przy hotelu Bormit © JPbike

    Klimaty z widoczkiem na Karkonosze
    Klimaty z widoczkiem na Karkonosze © JPbike

    Wypogodziło się na dobre i całą resztę trasy pokonywałem w fantastycznych warunkach :)
    W Piechowicach zaliczam jedyny na trasie pit-stop przy sklepiku na uzupełnienie spalonych kalorii.

    Krótka wizytacja na jeleniogórskim Rynku
    Ultra krótka wizytacja na jeleniogórskim Rynku © JPbike

    Ten czerwony tramwaj od dawna kojarzę z tutejszym miejscem :)
    Ten czerwony tramwaj od dawna kojarzę z tutejszym miejscem :) © JPbike

    W końcu udało mi się zdobyć turystycznie Górę Szybowcową (561m). Fajny parokilometrowy podjazd :)
    W końcu udało mi się zdobyć turystycznie Górę Szybowcową (561m). Fajny parokilometrowy podjazd :) © JPbike

    Super widoczek z Góry Szybowcowej na Jelenią Górę i Karkonosze
    Super widoczek z Góry Szybowcowej na Jelenią Górę i Karkonosze © JPbike

    Jest pięknie :)
    Jest pięknie :) © JPbike

    Widoczek na Góry Kaczawskie z Kapelli
    Widoczek na Góry Kaczawskie z Kapelli © JPbike

    Ostatnie 40 km to czysta przyjemność po bocznych asfaltach
    Ostatnie 40 km to czysta przyjemność po bocznych asfaltach © JPbike

    I tak do zaparkowanego auta dokręciłem o ... 21:15, a przede mną jeszcze niespełna 3h jazdy do domu.
    Całodniowy górski trip wyszedł dla mnie SUPER - po prostu korzystam z aktywnego życia najlepiej jak umiem :)





  • dystans : 86.07 km
  • czas : 03:24 h
  • v średnia : 25.31 km/h
  • v max : 78.64 km/h
  • podjazdy : 1203 m
  • rower : Canyon Endurace
  • Rozjazdowa szoska

    Środa, 10 czerwca 2020 • dodano: 15.06.2020 | Komentarze 6


    - po zdobyciu Babiej Góry i wyrypie MTB po Pasmie Policy czas na coś "luźniejszego"
    - wyznaczyłem szosową trasę na pograniczu Beskidu Żywieckiego i Makowskiego
    - start o 11:57, w górach pochmurna aura i średnio 18°C
    - na początek rozgrzewka podjazdowa na Przełęcz Krowiarki (986m)
    - po tym zjazd do Zubrzycy Górnej i podjazd na Przełęcz Zubrzycką (877m)
    - następnie długi zjazd do Bystrej, na początkowym fragmencie rozpęd do 78 km/h
    - pomykanie lekko w dół ruchliwą krajówką nr 28 - wątpliwa przyjemność
    - w Suchej Beskidzkiej skręt do Stryszawy i czas na kolejny podjazd
    - trollking polecił mi abym zawitał do pobliskiej Siwcówki - tak zrobiłem
    - wspinaczka na Przełęcz Przysłop (661m) - końcówka z porządnym nachyleniem
    - zjazd do Zawoi z paroma fajnymi serpentynami
    - po zjechaniu podjazdowy dojazd do noclegowni + zakup 2 browarów

    Klimatyczna kapliczka między Sidziną a Bystrą
    Klimatyczna kapliczka między Sidziną a Bystrą © JPbike

    Widoczkowy podjazd w Siwcówce - sielankowej wioseczce
    Widoczkowy podjazd w Siwcówce - sielankowej wioseczce © JPbike

    Centrum Siwcówki. po lewej Klasztor Sióstr Zmartwychwstanek, po prawej Izba Pamięci kard. Wyszyńskiego
    Centrum Siwcówki. po lewej Klasztor Sióstr Zmartwychwstanek, po prawej Izba Pamięci kard. Wyszyńskiego © JPbike

    Fajny i kręty zjazd z Przysłopu do Zawoi
    Fajny i kręty zjazd z Przysłopu do Zawoi © JPbike





  • dystans : 51.84 km
  • teren : 25.00 km
  • czas : 03:40 h
  • v średnia : 14.14 km/h
  • v max : 67.39 km/h
  • podjazdy : 1555 m
  • rower : Accent Peak 29
  • Mglista wyrypa MTB po Paśmie Policy

    Wtorek, 9 czerwca 2020 • dodano: 12.06.2020 | Komentarze 6


    - tegoż dnia mojego pobytu w Zawoi czas na gwoźdź programu
    - czyli realizuję tytułowy wypad na dość wysokie pasmo górskie
    - start o 9:48, pogoda niestety powyżej 950m mglista i mniej niż 15°C
    - warunki w górnych partiach - błoto, kamienie, korzenie, kałuże
    - ilość spotkanych turystów - kilka sztuk, rowerzystów - jedna bikerka
    - widoczków przez mgłę niestety nie miałem - wrócę tam !
    - dla mnie to był udany wypad MTB, bo lubię jak jest ciężko
    - resztę opowiedzą poniższe foteczki :)

    Podjeżdżanie rozpocząłem trasą Babia Góra Trails
    Podjeżdżanie rozpocząłem trasą Babia Góra Trails © JPbike

    Na szczycie Mosornego Gronia (1047m). A tam ani żywej duszy...
    Na szczycie Mosornego Gronia (1047m). A tam ani żywej duszy... © JPbike

    Zaczynamy zabawę (czyt. wyrypę MTB) w wysokich partiach :)
    Zaczynamy zabawę (czyt. wyrypę MTB) w wysokich partiach :) © JPbike

    Hmm... Chyba ktoś tu zostawił sztywny widelec do 50-calowego koła :)
    Hmm... Chyba ktoś tu zostawił sztywny widelec do 50-calowego koła © JPbike

    Ale wymyślili strome podejście żółtym na Cyl Hali Śmietanowej (1298m)
    Ale wymyślili strome podejście żółtym na Cyl Hali Śmietanowej (1298m) © JPbike

    Na czerwonym szlaku po grzbiecie. Sporo tu śladów opon MTB
    Na czerwonym szlaku po grzbiecie. Sporo tu śladów opon MTB © JPbike

    Klimat na Policy (1369m). Tam na chwilę się wypogodziło
    Klimat na Policy (1369m). Tam na chwilę się wypogodziło © JPbike

    Na Hali Krupowej (1170m) mgła taka że dronem nie polatam :(
    Na Hali Krupowej (1170m) mgła taka że dronem nie polatam :( © JPbike

    Mgliste klimaty podczas kamienistego zjazdu
    Mgliste klimaty podczas kamienistego zjazdu © JPbike

    Na tej skalnej i mokrej nawierzchni ślisko było, technika MTB się przydała
    Na tej skalnej i mokrej nawierzchni ślisko było, technika MTB się przydała © JPbike

    Takie wodne przeprawy to dla mnie frajda :)
    Takie wodne przeprawy to dla mnie frajda :) © JPbike

    Ależ pięknie i zielono tam jest (widoczek z drona)
    Ależ pięknie i zielono tam jest (widoczek z drona) © JPbike

    Wyrypa dała mi w kość, więc powrót przebiegł asfaltem przez Przełęcz Krowiarki (986m)
    Wyrypa dała mi w kość, więc powrót przebiegł asfaltem przez Przełęcz Krowiarki (986m) © JPbike