top2011

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski
Info o mnie.

- przejechane: 182612.49 km
- w tym teren: 66011.10 km
- teren procentowo: 36.15 %
- v średnia: 22.63 km/h
- czas: 334d 09h 24m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

baton rowerowy bikestats.pl

Wyprawy z sakwami

polska
logo-paris
logo-alpy
TN-IMG-2156 TN-IMG-2156

Zrowerowane gminy



Archiwum 2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

w górach

Dystans całkowity:19471.48 km (w terenie 9036.00 km; 46.41%)
Czas w ruchu:1159:51
Średnia prędkość:16.75 km/h
Maksymalna prędkość:83.56 km/h
Suma podjazdów:256839 m
Maks. tętno maksymalne:179 (102 %)
Maks. tętno średnie:166 (94 %)
Suma kalorii:3943 kcal
Liczba aktywności:301
Średnio na aktywność:64.69 km i 3h 51m
Więcej statystyk
  • dystans : 30.25 km
  • teren : 5.00 km
  • czas : 01:26 h
  • v średnia : 21.10 km/h
  • v max : 50.33 km/h
  • podjazdy : 331 m
  • rower : Black Peak
  • Do granicy z Ukrainą

    Środa, 20 lipca 2022 • dodano: 27.07.2022 | Komentarze 2


    - dzień odpoczynkowy, w planie był SUP, ale na Jeziorze Solińskim wiało
    - start o 17:51, fajne słoneczne późne popołudnie i komfortowe 25°C
    - trasa możliwie najkrótsza spod mego apartamentu do granicy PL-UA
    - po dokręceniu do ostatniej wioski (Bandrów Narodowy) małe błądzenie i nawrotka
    - po skręcie na właściwą i paskudną nawierzchniowo ścieżkę emocje wzrosły :)
    - mijany las zrobił się gęsty i dziki,
    - w pewnej chwili i ze 50m przede mną spotkałem kilka wielkich saren
    - no i dotarłem do szerokiego, wykoszonego pasa i sławnych słupów granicznych
    - po ukraińskiej stronie nie widać żadnej ścieżki, strażników i żołnierzy też nie
    - powrót po swoich śladach i czas na piwko :)

    Droga do granicy niczym szczególnym się nie wyróżnia
    Droga do granicy niczym szczególnym się nie wyróżnia © JPbike

    Ciekawie zrobiło się po skręceniu w taki gęsty las
    Ciekawie zrobiło się po skręceniu w taki gęsty las © JPbike

    No i dojechałem do styku z Ukrainą
    No i dojechałem do styku z Ukrainą © JPbike

    Takie wiejsko-bieszczadzkie klimaty to normalka
    Tutejsze wiejsko-bieszczadzkie klimaty to normalka © JPbike


    - natomiast czwartek i piątek były dniami nierowerowymi, ale aktywnymi
    - wędrówka na Tarnicę (1346m) i Bukowe Berdo (1311m), w sumie 23km z buta
    - rejs na Jeziorze Solińskim i wyrównywanie kolarskiej opalenizny, 9.5km przepłynięte
    - i tyle z bieszczadzkich relacji - podobało mi się, czyli wakacje udane :)

    Bieszczadzka wędrówka zaliczona. Jest pięknie
    Bieszczadzka wędrówka zaliczona. Jest pięknie :) © JPbike

    SUPerowy rejs na Solińskim odbyty
    SUPerowy rejs na Solińskim odbyty © JPbike


    Kategoria w górach, do 50 km


  • dystans : 72.50 km
  • teren : 19.00 km
  • czas : 03:57 h
  • v średnia : 18.35 km/h
  • v max : 58.02 km/h
  • podjazdy : 1485 m
  • rower : Black Peak
  • Taka tam wyrypa wokół Jeziora Solińskiego

    Wtorek, 19 lipca 2022 • dodano: 26.07.2022 | Komentarze 2


    - start o 11:16, aura słoneczno - pochmurna i 27°C
    - wokół znanego i sztucznego jeziora nie ma dróg/ścieżek jak najbliżej brzegu
    - zatem ułożyłem sobie terenowo-asfaltową trasę
    - po wjechaniu na niebieski szlak pieszy m.in. był wypych na 30% ścianie podjazdowej
    - na szczycie jest tabliczka z granicą rozlewisk wód Bałtyku i Morza Czarnego
    - dalsza jazda niebieskim od Teleśnicy Oszwarowej do Polany - znośne nachylenie
    - kapcioszek z przodu złapany, mleczko nie zadziałało, dętka poszła w ruch
    - po dotarciu do Chrewta czas na asfaltowe kręcenie tzw. Małą Pętlą Bieszczadzką
    - no i od razu zaskoczyła mnie ilość wahadełek - aż kilka do samej Soliny
    - owa trasa jest ładna, choć dająca w kość (góra-dół), większość w leśnych klimatach
    - widoczków z drogi na malownicze Jezioro Solińskie niestety niewiele (las, las)
    - wspomniane wahadełka spowodowały że nie zwiedziłem Polańczyka i Soliny (tłumy tam)
    - droga powrotna to w dalszym ciągu góra-dół (Jawor, Łobozew, Ustianowa i do Ustrzyk Dolnych)

    Czas na zjazd z Żukowa (768m)
    Czas na zjazd z Żukowa (768m) © JPbike

    Zjazdowy klimacik też jest fajny
    Zjazdowy klimacik też jest fajny © JPbike

    Kapcioszek złapany. Dobre warunki do pit-stopu - w kałuży można umyć ręce
    Kapcioszek złapany. Dobre warunki do pit-stopu - w kałuży można umyć ręce © JPbike

    Dronowy widoczek z trasy - na południe
    Dronowy widoczek z trasy - na południe © JPbike

    A tu widać spiętrzony San
    A tu widać spiętrzony San © JPbike

    No i gwóźdź programu - ta sławna zapora w Solinie (by dron)
    No i gwóźdź programu - ta sławna zapora w Solinie (by dron) © JPbike


    Kategoria w górach, dron, do 100 km


  • dystans : 144.74 km
  • czas : 05:21 h
  • v średnia : 27.05 km/h
  • v max : 65.31 km/h
  • podjazdy : 1649 m
  • rower : Canyon Endurace
  • Wielka Pętla Bieszczadzka

    Poniedziałek, 18 lipca 2022 • dodano: 25.07.2022 | Komentarze 3


    - zawitałem w Bieszczady po raz pierwszy w życiu :)
    - tegoż dnia jadę coś dłuższego - tytułowy trip
    - start z bazy (Ustrzyki Dolne) o 10:21, idealna pogoda i 25°C
    - trasa oczywiście astaltowa, jakość nawierzchni różna, remonty też były
    - kilka fajnych przełęczy weszło w nogi, no i te kręte zjazdy ... :)
    - większość pokonywanych km-ów przebiegła przez przyjemny podgórski las
    - widoczki oczywiście też są - do tego są fotki :)
    - ruch aut znośny, a parkingi na przełęczach zapełnione - szczyt sezonu
    - generalnie - spoko szosowa runda

    Typowy widoczek z trasy Wieliej Pętli Biesczadzkiej
    Typowy widoczek z trasy Wielkiej Pętli Bieszczadzkiej © JPbike

    Urok Bieszczad - cerkwie. Ten jest w Rabe
    Uroki Bieszczad - cerkwie. Ten jest w Rabe © JPbike

    Lubię drewnianą architekturę
    Lubię drewnianą architekturę © JPbike

    Ano
    Ano ... © JPbike

    Fajna bryka - po odrestaurowaniu jeżdziłbym
    Fajna bryka - po odrestaurowaniu jeździłbym :) © JPbike

    Klimacik z trasy w potokiem Wołosate
    Klimacik z trasy, z potokiem Wołosate © JPbike

    Kolejna porcja widoczków z trasy
    Kolejna porcja widoczków z trasy © JPbike

    Jest pięknie. Okolice Przełęczy Wyżniej
    Jest pięknie. Okolice Przełęczy Wyżniej © JPbike

    Serpentyny ja to uwielbiam
    Serpentyny ja to uwielbiam :) © JPbike

    Przekraczam San w Lesku
    Przekraczam San w Lesku © JPbike




  • dystans : 96.20 km
  • teren : 95.00 km
  • czas : 06:35 h
  • v średnia : 14.61 km/h
  • v max : 55.22 km/h
  • hr max : 163 bpm, 94%
  • hr avg : 138 bpm, 79%
  • podjazdy : 3480 m
  • rower : Black Peak
  • Ultra Giga Bike Maraton Bielawa

    Sobota, 16 lipca 2022 • dodano: 20.07.2022 | Komentarze 2


    Edycja Ultra w tym roku zawitała do Bielawy z trasą w Górach Sowich.
    Dojazd z noclegowni solo i spoko, tylko trzeba było wcześniej ruszyć, bo giga z racji długiego górskiego dystansu startuje o 9-tej. Zatem rozgrzewki nie było i od razu wskok do sektora - stawka ultra-twardzieli liczyła ze 50 sztuk, większość to zawodowcy i starzy wyjadacze (jak ja).
    Po ruszeniu (tradycyjnie z tyłów), od razu mamy długi, szeroki podjazd, jadę swoje, powoli się rozkręcam, udaje się wyprzedzić kilku. Po dokręceniu do Przełęczy Jugowskiej (801m) jeszcze troszkę podjazdu, wyprzedza mnie trzech, w tym rywal (M4) z którym później dość długo  jechaliśmy razem (raz bliżej, raz dalej). Na 13 km pora na pierwszy i zarazem techniczny zjazd - poszło sprawnie, dwóch defekciarzy mijałem.
    Po zjechaniu następuje długie i przeważnie podjazdowe, często po ciężkiej nawierzchni kręcenie po mało znanych ścieżkach i duktach w rejonie Małej i Wielkiej Sowy - w mojej części stawki bez zmian. Samopoczucie cały czas u mnie dobre - to cieszy, choć chciałoby się jechać pod górę szybciej ...
    Na zjeździe do Jugowskiej wyprzedziło mnie dwóch na fullach - obaj dostali ode mnie rewanżu - pokonałem ich parę km dalej, na szuterku podjazdowym. Dokręcamy do bufetu na 40km, znajduje się tam skręt na dwukrotnie pokonywaną rundę wyłącznie dla gigowców, w całości poprowadzoną po niemal dzikich i mało znanych ścieżkach i duktach, m.in. fajne single zjazdowe (techniczne), gęsty las, wysoka trawa, pełno śladów pozrywkowych, błotko, świeżo wydeptana górska łączka i na koniec solidna ściana podjazdowa - max 24%, za pierwszym razem podjechana - tam wyprzedziłem na dobre wspomnianego rywala z M4.
    Łączymy się z Classicem i się zaczyna wyprzedzanko, najpierw na fajnym, technicznym i stromym zjeździe, mijamy bufet i długi, szeroki szutrowy podjazd gdzie na szczycie Ci z krótszego dystansu skręcają w stronę mety, a giga na kolejną rundę.
    Po długiej, solowej wspinaczce na Zimną Polanę (879m) łączymy się z mega i znów mam wyprzedzanko, tym razem stopniowe i krótkie, bo po minięciu bufetu gigowcy ponownie mają do pokonania wspomnianą rundę wyłącznie dla twardych sztuk :)
    Na końcówce pierwszego zjazdu dogania i wyprzedza mnie rywal z M5, który chwilę później wyraźnie słabnie, jakiś czas jedziemy wspólnie, po czym na podjeździe na dobre go wyprzedzam, i od czasu do czasu mam przed sobą sylwetkę kolejnego rywala do pokonania.
    No i czuję już narastające zmęczenie i ubytek sił, stromą ścianę butuję, zostały do pokonania wspomniane wyżej: techniczny i stromy zjazd, bufet, długi podjazd, skręt w stronę mety i następuje znany mi z zeszłego roku długi i łagodny zjazd łukowatymi leśnymi duktami do Bielawy - na tamtym odcinku wyprzedziłem kilka osób z mega i w końcu wjeżdżam na końcową kreskę. Udany ultra maraton, obyło się bez kryzysu i bez defektów.

    32/42 - open ultra giga
    11/16 - M4

    Strata do zwycięzcy open (Michał Paluta) - 1:58:38 godz - wiadomo, zawodowcy z JBG2
    Strata do zwycięzcy M4 (Mariusz Ugniewski) - 51:08 min - może być, takie moje tegoroczne możliwości

    W akcji zjazdowej. Jest górski klimacik
    W akcji zjazdowej. Jest górski klimacik © JPbike

    No i meta. Całkiem zadowolony ja
    No i meta. Całkiem zadowolony ja :) © JPbike




  • dystans : 53.55 km
  • czas : 02:12 h
  • v średnia : 24.34 km/h
  • v max : 62.57 km/h
  • podjazdy : 667 m
  • rower : Canyon Endurace
  • Czeska rozgrzewka przedwyścigowa

    Piątek, 15 lipca 2022 • dodano: 17.07.2022 | Komentarze 2


    - górskich wakacji czas zacząć
    - start o 11:38 (22°C), aura wietrzna, w górach inaczej odczuwalna niż w WLKP :)
    - obrałem traskę spod noclegowni w stronę Jesionika
    - i tak na początek zaliczony niezły podjazd do Rejviz
    - po czym dość długi zjazd do Jesionika
    - w tymże czeskim mieście małe zwiedzanko
    - droga powrotna to boczny asfalcik w stronę Mikulovic
    - granicę do kraju przekroczyłem szuterkiem
    - i od tamtędy jazda podjadowo-zjazdowa starym asfaltem do bazy

    Miły i z widokową koncówką podjazd do Rejviz
    Miły i z widokową końcówką podjazd do Rejviz © JPbike

    Rynek w Jesioniku
    Rynek w Jesioniku © JPbike

    W takich klimatach fajnie się pomyka
    W takich klimatach fajnie się pomyka © JPbike

    To już w PL. Idealnie dobrane malowidło przystanku
    To już w PL. Idealnie dobrane malowidło przystanku © JPbike




  • dystans : 84.18 km
  • teren : 84.00 km
  • czas : 05:55 h
  • v średnia : 14.23 km/h
  • v max : 55.96 km/h
  • hr max : 162 bpm, 93%
  • hr avg : 138 bpm, 79%
  • podjazdy : 2658 m
  • rower : Black Peak
  • Bike Maraton Szklarska Poręba

    Sobota, 25 czerwca 2022 • dodano: 28.06.2022 | Komentarze 2


    - nareszcie maraton w górach i to w ulubionych Karkonoszach
    - dojazd dzień przed, nocleg w Pilchowicach nieopodal wielkiej zapory
    - przy Szrenica Ski Arena odbiór pakietu startowego
    - wczorajszego dnia popadało, na wyścig też zapowiadali deszcz - nici z tego
    - rozgrzewka dość krótka, bo górskie giga dość długie - ponad 80 km
    - szczerze to nie spodziewam się wyniku - brak systematyczności zrobi swoje
    - stawka giga średnio liczebna, do tego troszkę znanych mi twarzy
    - punkt 10-ta start, ruszam z tyłów i od razu niezły podjazd - szybko się porozciągało
    - po wjechaniu (jedynie kilka osób wyprzedziłem) sporo jazdy szerokimi szutrami
    - stawka giga tak się rozciągnęła że przed sobą mam zaledwie kilka rywali
    - nie idzie mi tak jak chciałbym, przynajmniej dobre samopoczucie mam i jadę swoje
    - wjeżdżamy na ciekawsze i wymagające techniki MTB sekcje
    - kilka kolegów udaje mi się wyprzedzić - wszystkich na technicznych zjazdach
    - 15 km trasy, na kamienistym zjeździe do Kamiennej zeszło ciśnienie w tylnym kole
    - no to robię pit-stopik na dopompowanie (4 minuty w dół), pomogło, uff
    - po ruszeniu znów muszę gonić wspomnianych kilku kolegów
    - wjeżdżamy na znane odcinki z Pasma Rowerowego Olbrzymy (przeważnie podjazdowe)
    - i tak kolejno Doppler, Zmora, Skarbek, Rokitnik - fajna zabawa MTB
    - powyższe single są poprzeplatane paskudnymi nawierzchniowo dojazdówkami
    - paskudnymi - bo stromo pod górę po trawie, stromo w dół po sporych koleinach
    - wspomnianych kolegów udaje się ponownie wyprzedzić
    - z jednym spoko rywalem tasowałem się kilka razy - ostatecznie mnie pokonał
    - po powyższych singlach ponowny wjazd na długie, podjazdowe szerokie szutry
    - łączymy się z Classicem - po drodze oczywiście sporo wyprzedzania
    - po wjechaniu na najwyższy punkt trasy (870 m) techniczny zjazd korzenno-kamienny
    - trochę jazdy typu szuterki-single-góra-dół i na 51km wjazd na 2 rundę giga
    - owa 2 runda to odcinek Classic wzbogacony o zjazd/podjazd do/z Kamiennej
    - jedzie mi się już ciężko - zauważam że trzech rywali mnie dogania, walczę jak mogę
    - na końcówce wspomnianego zjazdu (kamienie!) mijam gigowca z kapcioszkiem...
    - bardzo stromy i dość długi podjazd (też z Kamiennej) z buta pokonuję - brak sił
    - a koledzy co mnie doganiali - też butowali, czyli solidne giga w górach mieliśmy
    - wjeżdżamy ponownie na długi i szeroki podjazd, kilka osób z mega wyprzedzone
    - ponownie techniczny zjazd, parę szerokich szuterków, singielków, góra - dół i jest meta
    - ogólnie to była bardzo fajna trasa - esencja karkonoskiego Pure MTB

    29/34 - open giga
    6/9 - M4

    Strata do zwycięzcy (Krzysztof Łukasik) - 1:56:24 godz - ach, ci zawodowcy z JBG2
    Strata do zwycięzcy M4 (Bartek Bednarski) - 46:59 min - do przeżycia :)
    Ciekawostka ... w wynikach giga widnieje 61 osób - w tym 27 z DNF-em ...

    Fotka by Kasia Rokosz
    W akcji na podjeździe
    W akcji na podjeździe © JPbike




  • dystans : 148.00 km
  • teren : 108.00 km
  • czas : 09:53 h
  • v średnia : 14.97 km/h
  • v max : 56.80 km/h
  • hr max : 164 bpm, 94%
  • hr avg : 129 bpm, 74%
  • podjazdy : 4984 m
  • rower : Black Peak
  • Everesting na Biskupiej Kopie - niestety nieudany

    Sobota, 18 czerwca 2022 • dodano: 20.06.2022 | Komentarze 3


    Pierwsza próba i zarazem wyzwanie sezonu - Everesting, czyli powtarzanie podjazdu aż osiągnie się 8848m przewyższenie - za mną, niestety nieudana...

    Do dyspozycji miałem niespełna 7km podjazd z 515m w pionie, z Jarnołtówka na Biskupią Kopę (890m) - przeważnie szutrowy z masakryczną, kamienistą i stromą (max 25%) ścianą na szczyt.
    W skrócie - nierzadko było ciężko, były kryzysowe chwile i postoje by odsapnąć, dwie wizyty w bazie startowej na drugie śniadanie i obiad, mnóstwo litrów picia wypite, do tego niemal upalna temperatura i sporo pieszych turystów (ilość hamowania na zjazdach niezliczona).
    A to że nieudana - po prostu zabrakło mi sił, wykończyła mnie wspomniana stroma ściana, i tak zamiast planowanych 17 lub 18 wjazdów/zjazdów skończyło się na dziewięciu.

    Pecha nie zabrakło - na trzecim zjeździe, pewnie tym kamienistym wypadł mi z kieszonki telefon, że później było kilka prób poszukiwań - wszystkie bezskuteczne. Całe szczęście - tuż przed północą udało się go odnaleźć za pomocą namierzania w internecie i okazało się że znajdował się w schronisku dzięki uczciwym znalazcom.

    Zatem cenne doświadczenia zdobyte, może innym razem znów się skuszę na takie wyzwanie, trzeba tylko zmodyfikować trasę i wybrać mniej tłoczną porę.

    Urocza dojazdówka z Bazy Startowej (godz 6:23)
    Urocza dojazdówka z bazy startowej (godz 6:23) © JPbike

    Zaczynamy pierwszą wspinaczkę. Tu Most Zakochanych w Jarnołtówku
    Zaczynamy pierwszą wspinaczkę. Tu Most Zakochanych w Jarnołtówku © JPbike

    Dawno nie kręciłem wczesną porą po górach
    Dawno nie kręciłem wczesną porą w górach © JPbike

    Poranek na szczycie Biskupiej Kopy
    Poranek na szczycie Biskupiej Kopy © JPbike

    Kolejny podjazd z kuszącym napojem :)
    Kolejny podjazd, z kuszącym napojem :) © JPbike

    Przydrożne tankowanie
    Przydrożne tankowanie © JPbike

    Jak widać - jest tam pięknie :)
    Jak widać - jest pięknie :) © JPbike

    Popołudniowe klimaty w Górch Opawskich
    Popołudniowe klimaty w Górach Opawskich © JPbike

    Ostatni zjazd. Wracam do bazy z cennymi doświadczeniami na kolejną próbę
    Ostatni zjazd. Wracam do bazy z cennymi doświadczeniami na kolejną próbę © JPbike




  • dystans : 23.35 km
  • teren : 14.00 km
  • czas : 01:21 h
  • v średnia : 17.30 km/h
  • v max : 53.21 km/h
  • podjazdy : 658 m
  • rower : Black Peak
  • Rozgrzewka przed Everestingiem

    Piątek, 17 czerwca 2022 • dodano: 20.06.2022 | Komentarze 2


    - po maratonie w Górznie skoczyłem do przyjaciół w Góry Opawskie
    - ten dzień to dzień odpoczynkowy + tytułowe kręconko (nareszcie w górach) :)
    - start o 15:22, piękna aura i przyjemne 24°C
    - z bazy startowej do Jarnołtówka i niespełna 7km podjazd na Biskupią Kopę (890m)
    - zjazd ze szczytu lekko wydłużony - w stronę Pokrzywnej i powrót do bazy




    No i piękna fotka zastępcza zrobiona dzień wcześniej, wieczorową porą :)
    Z cyklu
    Z cyklu "Łap tęczę na całej jej szerokości" :) © JPbike


    Kategoria do 50 km, w górach


  • dystans : 74.64 km
  • teren : 74.00 km
  • czas : 04:39 h
  • v średnia : 16.05 km/h
  • v max : 50.79 km/h
  • hr max : 177 bpm, 101%
  • hr avg : 144 bpm, 82%
  • podjazdy : 2174 m
  • rower : Black Peak
  • Bike Maraton Sobótka

    Sobota, 9 października 2021 • dodano: 13.10.2021 | Komentarze 3


    - dojazd solo i bezpośredni, na miejscu chłodno (9°C) i słonecznie
    - czasu na rozgrzewkę brakło, więc od razu myk do sektora giga
    - stawka królewskiego dystansu liczyła 56 osób
    - trasa bardzo podobna do zeszłorocznej - istny labirynt ścieżek i duktów
    - punkt 10 start, ruszam z tyłów, brak rozgrzewki robi swoje
    - pierwszy i od razu stromy podjazd ciężko wchodzi
    - półpłaski odcinek - tasuję się z trzema dziewczynami
    - całkiem przyzwoicie się rozkręcam, jedzie się spoko, tłoku nie ma
    - podjazdy są niezłe, wyprzedzania w mojej części niewiele
    - fajny i kręty singiel zjazdowy pokonuję sprawnie
    - na 13 km trasy spore zaskoczenie - poprzedzający rywal zawraca...
    - po krótkim czasie z przeciwka nadjechała cała czołówka giga...
    - okazuje się że „żartowniś“ poprzestawiał taśmy na rozwidleniu
    - po wjechaniu na właściwą trasę cały wyścig giga zaczyna się od nowa
    - mamy szybki zjazd, bufet i czas na techniczny singiel - zakorkowało się
    - trochę trwało, bym ponownie znalazł się w swoim miejscu
    - przez spory czas pomykam wraz z Agnieszką Kachel od rybek
    - mimo pięknej słonecznej aury jest chłodno, na zjazdach płyną mi łzy z oczu
    - dogania nas Paweł i jakiś czas kręcimy w trójkę
    - trasę pamiętałem, najgorsze jest kamieniste podłoże, szczególnie na podjazdach
    - muszę się zatrzymać (...), puszczam Agnieszkę i Pawła przodem
    - na 35 km skręt na 2 rundę giga
    - zaczynamy wyprzedzać pojedynczych z mega, choć moja prędkość nie powala
    - po upływie jakichś 2.5h jazdy stwierdzam że nie jedzie mi się najlepiej
    - dalsza jazda to poruszanie się głównie siłą woli, niemal bez zmian w stawce
    - w trzech miejscach mijam Gosię - tym razem jako pieszą turystkę
    - mijam wspomnianą Agnieszkę (awaria) - ma kogoś do pomocy, więc jadę dalej
    - po pokonaniu mocno kamienistej 2 rundy giga skręt na odcinek do mety
    - od razu kamieni dużo mniej, jest również dużo fajnych zjazdów
    - w końcu końcówka, na przemian szeroko i wąsko, troszkę góra - dół
    - na 1 km przed metą spada mi łańcuch z korby - ciekawe z jakiego powodu
    - jest meta i zarazem dla mnie koniec ścigania w sezonie 2021

    33/49 - open giga
    11/16 - M4

    Strata do zwycięzcy (Wojciech Halejak) - 1:07:28 godz(!), do M4 (Bartek Bednarski) - 30:22 min
    W klasyfikacji generalnej giga M4 uplasowałem się na 11 miejscu - poniżej oczekiwań, bywa i tak.

    W trakcie ładowania roweru do auta zauważyłem że w tylnym kole pękła szprycha (kolejny raz) i wbiła się w kasetę, a ta z kolei nie chciała się swobodnie obracać - w taki sposób zapewne przejechałem spory kawał wyścigu. Po tylu pęknięciach jedyne co trzeba zrobić - wymienić wszystkie szprychy na nowe, żadne cieniowane, tylko standardowe.

    Foto by Kasia Rokosz.
    Jak widać - pomykanie na MTB po wertepach cały czas sprawia mi przyjemność
    Jak widać - pomykanie na MTB po wertepach cały czas sprawia mi przyjemność © JPbike





  • dystans : 39.98 km
  • teren : 33.00 km
  • czas : 02:54 h
  • v średnia : 13.79 km/h
  • v max : 43.04 km/h
  • podjazdy : 1158 m
  • rower : Black Peak
  • Rozjazdowa wyrypa z widoczkami

    Niedziela, 12 września 2021 • dodano: 15.09.2021 | Komentarze 2


    - wczoraj udane dla mnie Mistrzostwa Polski w maratonie MTB, więc czas na rozjazd
    - weekend nocowałem u stóp Gór Opawskich, zatem jadę zdobyć najwyższy szczyt
    - znana Biskupia Kopa (890m) owszem jest najwyższym, ale po polskiej stronie
    - zatem celem jest czeski Pricny Vrch (Góra Poprzeczna) i mierzy 975m
    - trasę obrałem po rozmowie z Asią - wczoraj ze swoją córką tam byli na piechotę
    - start o 10:23, okolice 20°C, na niebie niegroźne chmury (parę razy pokropiło)
    - najpierw klasyczny dla mnie podjazd na Biskupią Kopę - trochę turystów mijałem
    - malutka awaria zaliczona - z tyłu pękła szprycha, ale dało się dalej jechać bez bicia
    - zjazd z Biskupiej zielonym i od przełęczy jazda dalej żółtym, chwilami stromym
    - na żółtym szlaku trafiły się nieprzejezdne fragmenty (skałki i bardzo wąsko)
    - widoczki pierwsza klasa - patrz fotki :)
    - następnie po przekroczeniu szosy wjazd na czerwony - początkowo bardzo stromy, ale dało się jechać
    - w górnych partiach nachylenie mniejsze i cel zdobyty, chociaż szczyt niestety jest zalesiony
    - powrót niebieskim i żółtym (droga krzyżowa) - zjazd bez technicznych fajerwerków
    - ostatnie km ponownie niebieskim po rozległej czeskiej polanie z widokami i krówkami
    - w sumie wyszedł udany tytułowy trip - do powtórzenia z wydłużeniem trasy :)

    Na zielonym zjazdowym z Biskupiej Kopy. Ależ widoczki
    Na zielonym zjazdowym z Biskupiej Kopy. Ależ widoczki © JPbike

    Skalisty i nieprzejezdny fragmencik żółtego szlaku
    Skalisty i nieprzejezdny fragmencik żółtego szlaku © JPbike

    Żółty szlak którym jechałem, w oddali Góry Opawskie (by dron)
    Żółty szlak którym jechałem i widok na Góry Opawskie (by dron) © JPbike

    Widokowy zjazd - lubię takie klimaty
    Widokowy zjazd - lubię takie klimaty © JPbike

    Ten żołty szlak chwilami jest wymagający do pure MTB
    Ten żółty szlak chwilami jest wymagający do pure MTB, coś dla mnie :) © JPbike

    Jest pięknie
    Jest pięknie :) © JPbike

    Na czerwonym szlaku, trochę stromo i hardcorowo tu
    Na czerwonym szlaku, trochę stromo i hardcorowo tu © JPbike

    Pricny Vrch (975m) zdobyty, chociaż zalesiony, więc odpaliłem drona
    Pricny Vrch (975m) zdobyty, chociaż zalesiony, więc odpaliłem drona © JPbike

    Pricny Vrch - widok na zachód z pokładu drona. Ta kreska między drzewami to czerwony szlak
    Pricny Vrch - widok na zachód z pokładu drona. Ta kreska między drzewami to czerwony szlak © JPbike

    Widoczek na Jesioniki. Pradziada też można dostrzec
    Widoczek na Jesioniki. Pradziada też można dostrzec © JPbike

    Jak tu ładnie na tej Górze Poprzecznej. Czas na długi zjazd
    Jak tu ładnie na tej Górze Poprzecznej. Czas na długi zjazd © JPbike

    Ostatnio nierzadko spotykam beżowe krówki
    Ostatnio nierzadko spotykam beżowe krówki © JPbike

    Tuż przed granicą z PL poznałem technikę budowy czeskich asfalcików (grubość warstw - 1m)
    Tuż przed granicą z PL poznałem technikę budowy czeskich asfalcików (grubość warstw - 1m) © JPbike