top2011

avatar

Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.

- przejechane: 173097.72 km
- w tym teren: 62806.10 km
- teren procentowo: 36.28 %
- v średnia: 22.72 km/h
- czas: 315d 16h 21m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

baton rowerowy bikestats.pl

Wyprawy z sakwami

polska
logo-paris
logo-alpy
TN-IMG-2156

Zrowerowane gminy



Archiwum 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

w górach

Dystans całkowity:18681.29 km (w terenie 8604.00 km; 46.06%)
Czas w ruchu:1110:27
Średnia prędkość:16.79 km/h
Maksymalna prędkość:83.56 km/h
Suma podjazdów:238426 m
Maks. tętno maksymalne:179 (102 %)
Maks. tętno średnie:166 (94 %)
Suma kalorii:3943 kcal
Liczba aktywności:287
Średnio na aktywność:65.09 km i 3h 52m
Więcej statystyk
  • dystans : 53.55 km
  • czas : 02:12 h
  • v średnia : 24.34 km/h
  • v max : 62.57 km/h
  • podjazdy : 667 m
  • rower : Canyon Endurace
  • Czeska rozgrzewka przedwyścigowa

    Piątek, 15 lipca 2022 • dodano: 17.07.2022 | Komentarze 2


    - górskich wakacji czas zacząć
    - start o 11:38 (22°C), aura wietrzna, w górach inaczej odczuwalna niż w WLKP :)
    - obrałem traskę spod noclegowni w stronę Jesionika
    - i tak na początek zaliczony niezły podjazd do Rejviz
    - po czym dość długi zjazd do Jesionika
    - w tymże czeskim mieście małe zwiedzanko
    - droga powrotna to boczny asfalcik w stronę Mikulovic
    - granicę do kraju przekroczyłem szuterkiem
    - i od tamtędy jazda podjadowo-zjazdowa starym asfaltem do bazy

    Miły i z widokową koncówką podjazd do Rejviz
    Miły i z widokową końcówką podjazd do Rejviz © JPbike

    Rynek w Jesioniku
    Rynek w Jesioniku © JPbike

    W takich klimatach fajnie się pomyka
    W takich klimatach fajnie się pomyka © JPbike

    To już w PL. Idealnie dobrane malowidło przystanku
    To już w PL. Idealnie dobrane malowidło przystanku © JPbike




  • dystans : 84.18 km
  • teren : 84.00 km
  • czas : 05:55 h
  • v średnia : 14.23 km/h
  • v max : 55.96 km/h
  • hr max : 162 bpm, 93%
  • hr avg : 138 bpm, 79%
  • podjazdy : 2658 m
  • rower : Black Peak
  • Bike Maraton Szklarska Poręba

    Sobota, 25 czerwca 2022 • dodano: 28.06.2022 | Komentarze 2


    - nareszcie maraton w górach i to w ulubionych Karkonoszach
    - dojazd dzień przed, nocleg w Pilchowicach nieopodal wielkiej zapory
    - przy Szrenica Ski Arena odbiór pakietu startowego
    - wczorajszego dnia popadało, na wyścig też zapowiadali deszcz - nici z tego
    - rozgrzewka dość krótka, bo górskie giga dość długie - ponad 80 km
    - szczerze to nie spodziewam się wyniku - brak systematyczności zrobi swoje
    - stawka giga średnio liczebna, do tego troszkę znanych mi twarzy
    - punkt 10-ta start, ruszam z tyłów i od razu niezły podjazd - szybko się porozciągało
    - po wjechaniu (jedynie kilka osób wyprzedziłem) sporo jazdy szerokimi szutrami
    - stawka giga tak się rozciągnęła że przed sobą mam zaledwie kilka rywali
    - nie idzie mi tak jak chciałbym, przynajmniej dobre samopoczucie mam i jadę swoje
    - wjeżdżamy na ciekawsze i wymagające techniki MTB sekcje
    - kilka kolegów udaje mi się wyprzedzić - wszystkich na technicznych zjazdach
    - 15 km trasy, na kamienistym zjeździe do Kamiennej zeszło ciśnienie w tylnym kole
    - no to robię pit-stopik na dopompowanie (4 minuty w dół), pomogło, uff
    - po ruszeniu znów muszę gonić wspomnianych kilku kolegów
    - wjeżdżamy na znane odcinki z Pasma Rowerowego Olbrzymy (przeważnie podjazdowe)
    - i tak kolejno Doppler, Zmora, Skarbek, Rokitnik - fajna zabawa MTB
    - powyższe single są poprzeplatane paskudnymi nawierzchniowo dojazdówkami
    - paskudnymi - bo stromo pod górę po trawie, stromo w dół po sporych koleinach
    - wspomnianych kolegów udaje się ponownie wyprzedzić
    - z jednym spoko rywalem tasowałem się kilka razy - ostatecznie mnie pokonał
    - po powyższych singlach ponowny wjazd na długie, podjazdowe szerokie szutry
    - łączymy się z Classicem - po drodze oczywiście sporo wyprzedzania
    - po wjechaniu na najwyższy punkt trasy (870 m) techniczny zjazd korzenno-kamienny
    - trochę jazdy typu szuterki-single-góra-dół i na 51km wjazd na 2 rundę giga
    - owa 2 runda to odcinek Classic wzbogacony o zjazd/podjazd do/z Kamiennej
    - jedzie mi się już ciężko - zauważam że trzech rywali mnie dogania, walczę jak mogę
    - na końcówce wspomnianego zjazdu (kamienie!) mijam gigowca z kapcioszkiem...
    - bardzo stromy i dość długi podjazd (też z Kamiennej) z buta pokonuję - brak sił
    - a koledzy co mnie doganiali - też butowali, czyli solidne giga w górach mieliśmy
    - wjeżdżamy ponownie na długi i szeroki podjazd, kilka osób z mega wyprzedzone
    - ponownie techniczny zjazd, parę szerokich szuterków, singielków, góra - dół i jest meta
    - ogólnie to była bardzo fajna trasa - esencja karkonoskiego Pure MTB

    29/34 - open giga
    6/9 - M4

    Strata do zwycięzcy (Krzysztof Łukasik) - 1:56:24 godz - ach, ci zawodowcy z JBG2
    Strata do zwycięzcy M4 (Bartek Bednarski) - 46:59 min - do przeżycia :)
    Ciekawostka ... w wynikach giga widnieje 61 osób - w tym 27 z DNF-em ...

    Fotka by Kasia Rokosz
    W akcji na podjeździe
    W akcji na podjeździe © JPbike




  • dystans : 148.00 km
  • teren : 108.00 km
  • czas : 09:53 h
  • v średnia : 14.97 km/h
  • v max : 56.80 km/h
  • hr max : 164 bpm, 94%
  • hr avg : 129 bpm, 74%
  • podjazdy : 4984 m
  • rower : Black Peak
  • Everesting na Biskupiej Kopie - niestety nieudany

    Sobota, 18 czerwca 2022 • dodano: 20.06.2022 | Komentarze 3


    Pierwsza próba i zarazem wyzwanie sezonu - Everesting, czyli powtarzanie podjazdu aż osiągnie się 8848m przewyższenie - za mną, niestety nieudana...

    Do dyspozycji miałem niespełna 7km podjazd z 515m w pionie, z Jarnołtówka na Biskupią Kopę (890m) - przeważnie szutrowy z masakryczną, kamienistą i stromą (max 25%) ścianą na szczyt.
    W skrócie - nierzadko było ciężko, były kryzysowe chwile i postoje by odsapnąć, dwie wizyty w bazie startowej na drugie śniadanie i obiad, mnóstwo litrów picia wypite, do tego niemal upalna temperatura i sporo pieszych turystów (ilość hamowania na zjazdach niezliczona).
    A to że nieudana - po prostu zabrakło mi sił, wykończyła mnie wspomniana stroma ściana, i tak zamiast planowanych 17 lub 18 wjazdów/zjazdów skończyło się na dziewięciu.

    Pecha nie zabrakło - na trzecim zjeździe, pewnie tym kamienistym wypadł mi z kieszonki telefon, że później było kilka prób poszukiwań - wszystkie bezskuteczne. Całe szczęście - tuż przed północą udało się go odnaleźć za pomocą namierzania w internecie i okazało się że znajdował się w schronisku dzięki uczciwym znalazcom.

    Zatem cenne doświadczenia zdobyte, może innym razem znów się skuszę na takie wyzwanie, trzeba tylko zmodyfikować trasę i wybrać mniej tłoczną porę.

    Urocza dojazdówka z Bazy Startowej (godz 6:23)
    Urocza dojazdówka z bazy startowej (godz 6:23) © JPbike

    Zaczynamy pierwszą wspinaczkę. Tu Most Zakochanych w Jarnołtówku
    Zaczynamy pierwszą wspinaczkę. Tu Most Zakochanych w Jarnołtówku © JPbike

    Dawno nie kręciłem wczesną porą po górach
    Dawno nie kręciłem wczesną porą w górach © JPbike

    Poranek na szczycie Biskupiej Kopy
    Poranek na szczycie Biskupiej Kopy © JPbike

    Kolejny podjazd z kuszącym napojem :)
    Kolejny podjazd, z kuszącym napojem :) © JPbike

    Przydrożne tankowanie
    Przydrożne tankowanie © JPbike

    Jak widać - jest tam pięknie :)
    Jak widać - jest pięknie :) © JPbike

    Popołudniowe klimaty w Górch Opawskich
    Popołudniowe klimaty w Górach Opawskich © JPbike

    Ostatni zjazd. Wracam do bazy z cennymi doświadczeniami na kolejną próbę
    Ostatni zjazd. Wracam do bazy z cennymi doświadczeniami na kolejną próbę © JPbike




  • dystans : 23.35 km
  • teren : 14.00 km
  • czas : 01:21 h
  • v średnia : 17.30 km/h
  • v max : 53.21 km/h
  • podjazdy : 658 m
  • rower : Black Peak
  • Rozgrzewka przed Everestingiem

    Piątek, 17 czerwca 2022 • dodano: 20.06.2022 | Komentarze 2


    - po maratonie w Górznie skoczyłem do przyjaciół w Góry Opawskie
    - ten dzień to dzień odpoczynkowy + tytułowe kręconko (nareszcie w górach) :)
    - start o 15:22, piękna aura i przyjemne 24°C
    - z bazy startowej do Jarnołtówka i niespełna 7km podjazd na Biskupią Kopę (890m)
    - zjazd ze szczytu lekko wydłużony - w stronę Pokrzywnej i powrót do bazy




    No i piękna fotka zastępcza zrobiona dzień wcześniej, wieczorową porą :)
    Z cyklu
    Z cyklu "Łap tęczę na całej jej szerokości" :) © JPbike


    Kategoria do 50 km, w górach


  • dystans : 74.64 km
  • teren : 74.00 km
  • czas : 04:39 h
  • v średnia : 16.05 km/h
  • v max : 50.79 km/h
  • hr max : 177 bpm, 101%
  • hr avg : 144 bpm, 82%
  • podjazdy : 2174 m
  • rower : Black Peak
  • Bike Maraton Sobótka

    Sobota, 9 października 2021 • dodano: 13.10.2021 | Komentarze 3


    - dojazd solo i bezpośredni, na miejscu chłodno (9°C) i słonecznie
    - czasu na rozgrzewkę brakło, więc od razu myk do sektora giga
    - stawka królewskiego dystansu liczyła 56 osób
    - trasa bardzo podobna do zeszłorocznej - istny labirynt ścieżek i duktów
    - punkt 10 start, ruszam z tyłów, brak rozgrzewki robi swoje
    - pierwszy i od razu stromy podjazd ciężko wchodzi
    - półpłaski odcinek - tasuję się z trzema dziewczynami
    - całkiem przyzwoicie się rozkręcam, jedzie się spoko, tłoku nie ma
    - podjazdy są niezłe, wyprzedzania w mojej części niewiele
    - fajny i kręty singiel zjazdowy pokonuję sprawnie
    - na 13 km trasy spore zaskoczenie - poprzedzający rywal zawraca...
    - po krótkim czasie z przeciwka nadjechała cała czołówka giga...
    - okazuje się że „żartowniś“ poprzestawiał taśmy na rozwidleniu
    - po wjechaniu na właściwą trasę cały wyścig giga zaczyna się od nowa
    - mamy szybki zjazd, bufet i czas na techniczny singiel - zakorkowało się
    - trochę trwało, bym ponownie znalazł się w swoim miejscu
    - przez spory czas pomykam wraz z Agnieszką Kachel od rybek
    - mimo pięknej słonecznej aury jest chłodno, na zjazdach płyną mi łzy z oczu
    - dogania nas Paweł i jakiś czas kręcimy w trójkę
    - trasę pamiętałem, najgorsze jest kamieniste podłoże, szczególnie na podjazdach
    - muszę się zatrzymać (...), puszczam Agnieszkę i Pawła przodem
    - na 35 km skręt na 2 rundę giga
    - zaczynamy wyprzedzać pojedynczych z mega, choć moja prędkość nie powala
    - po upływie jakichś 2.5h jazdy stwierdzam że nie jedzie mi się najlepiej
    - dalsza jazda to poruszanie się głównie siłą woli, niemal bez zmian w stawce
    - w trzech miejscach mijam Gosię - tym razem jako pieszą turystkę
    - mijam wspomnianą Agnieszkę (awaria) - ma kogoś do pomocy, więc jadę dalej
    - po pokonaniu mocno kamienistej 2 rundy giga skręt na odcinek do mety
    - od razu kamieni dużo mniej, jest również dużo fajnych zjazdów
    - w końcu końcówka, na przemian szeroko i wąsko, troszkę góra - dół
    - na 1 km przed metą spada mi łańcuch z korby - ciekawe z jakiego powodu
    - jest meta i zarazem dla mnie koniec ścigania w sezonie 2021

    33/49 - open giga
    11/16 - M4

    Strata do zwycięzcy (Wojciech Halejak) - 1:07:28 godz(!), do M4 (Bartek Bednarski) - 30:22 min
    W klasyfikacji generalnej giga M4 uplasowałem się na 11 miejscu - poniżej oczekiwań, bywa i tak.

    W trakcie ładowania roweru do auta zauważyłem że w tylnym kole pękła szprycha (kolejny raz) i wbiła się w kasetę, a ta z kolei nie chciała się swobodnie obracać - w taki sposób zapewne przejechałem spory kawał wyścigu. Po tylu pęknięciach jedyne co trzeba zrobić - wymienić wszystkie szprychy na nowe, żadne cieniowane, tylko standardowe.

    Foto by Kasia Rokosz.
    Jak widać - pomykanie na MTB po wertepach cały czas sprawia mi przyjemność
    Jak widać - pomykanie na MTB po wertepach cały czas sprawia mi przyjemność © JPbike





  • dystans : 39.98 km
  • teren : 33.00 km
  • czas : 02:54 h
  • v średnia : 13.79 km/h
  • v max : 43.04 km/h
  • podjazdy : 1158 m
  • rower : Black Peak
  • Rozjazdowa wyrypa z widoczkami

    Niedziela, 12 września 2021 • dodano: 15.09.2021 | Komentarze 2


    - wczoraj udane dla mnie Mistrzostwa Polski w maratonie MTB, więc czas na rozjazd
    - weekend nocowałem u stóp Gór Opawskich, zatem jadę zdobyć najwyższy szczyt
    - znana Biskupia Kopa (890m) owszem jest najwyższym, ale po polskiej stronie
    - zatem celem jest czeski Pricny Vrch (Góra Poprzeczna) i mierzy 975m
    - trasę obrałem po rozmowie z Asią - wczoraj ze swoją córką tam byli na piechotę
    - start o 10:23, okolice 20°C, na niebie niegroźne chmury (parę razy pokropiło)
    - najpierw klasyczny dla mnie podjazd na Biskupią Kopę - trochę turystów mijałem
    - malutka awaria zaliczona - z tyłu pękła szprycha, ale dało się dalej jechać bez bicia
    - zjazd z Biskupiej zielonym i od przełęczy jazda dalej żółtym, chwilami stromym
    - na żółtym szlaku trafiły się nieprzejezdne fragmenty (skałki i bardzo wąsko)
    - widoczki pierwsza klasa - patrz fotki :)
    - następnie po przekroczeniu szosy wjazd na czerwony - początkowo bardzo stromy, ale dało się jechać
    - w górnych partiach nachylenie mniejsze i cel zdobyty, chociaż szczyt niestety jest zalesiony
    - powrót niebieskim i żółtym (droga krzyżowa) - zjazd bez technicznych fajerwerków
    - ostatnie km ponownie niebieskim po rozległej czeskiej polanie z widokami i krówkami
    - w sumie wyszedł udany tytułowy trip - do powtórzenia z wydłużeniem trasy :)

    Na zielonym zjazdowym z Biskupiej Kopy. Ależ widoczki
    Na zielonym zjazdowym z Biskupiej Kopy. Ależ widoczki © JPbike

    Skalisty i nieprzejezdny fragmencik żółtego szlaku
    Skalisty i nieprzejezdny fragmencik żółtego szlaku © JPbike

    Żółty szlak którym jechałem, w oddali Góry Opawskie (by dron)
    Żółty szlak którym jechałem i widok na Góry Opawskie (by dron) © JPbike

    Widokowy zjazd - lubię takie klimaty
    Widokowy zjazd - lubię takie klimaty © JPbike

    Ten żołty szlak chwilami jest wymagający do pure MTB
    Ten żółty szlak chwilami jest wymagający do pure MTB, coś dla mnie :) © JPbike

    Jest pięknie
    Jest pięknie :) © JPbike

    Na czerwonym szlaku, trochę stromo i hardcorowo tu
    Na czerwonym szlaku, trochę stromo i hardcorowo tu © JPbike

    Pricny Vrch (975m) zdobyty, chociaż zalesiony, więc odpaliłem drona
    Pricny Vrch (975m) zdobyty, chociaż zalesiony, więc odpaliłem drona © JPbike

    Pricny Vrch - widok na zachód z pokładu drona. Ta kreska między drzewami to czerwony szlak
    Pricny Vrch - widok na zachód z pokładu drona. Ta kreska między drzewami to czerwony szlak © JPbike

    Widoczek na Jesioniki. Pradziada też można dostrzec
    Widoczek na Jesioniki. Pradziada też można dostrzec © JPbike

    Jak tu ładnie na tej Górze Poprzecznej. Czas na długi zjazd
    Jak tu ładnie na tej Górze Poprzecznej. Czas na długi zjazd © JPbike

    Ostatnio nierzadko spotykam beżowe krówki
    Ostatnio nierzadko spotykam beżowe krówki © JPbike

    Tuż przed granicą z PL poznałem technikę budowy czeskich asfalcików (grubość warstw - 1m)
    Tuż przed granicą z PL poznałem technikę budowy czeskich asfalcików (grubość warstw - 1m) © JPbike





  • dystans : 83.21 km
  • teren : 76.00 km
  • czas : 04:37 h
  • v średnia : 18.02 km/h
  • v max : 62.11 km/h
  • hr max : 168 bpm, 96%
  • hr avg : 146 bpm, 83%
  • podjazdy : 2407 m
  • rower : Black Peak
  • Bike Maraton Srebrna Góra

    Sobota, 11 września 2021 • dodano: 14.09.2021 | Komentarze 4


    - Mistrzostwa Polski w maratonie MTB, zatem trzeba być :)
    - nocowałem u przyjaciół, zatem dojazd przyjemniejszy (1.5h)
    - czasu na rozgrzewkę miałem ze 30 min, spoczko wykorzystałem
    - napotkałem na Maję Włoszczowską i Kasię Solus-Miśkowicz (!)
    - przybicie piątki z Basią Borowiecką zaliczone :)
    - po wjechaniu do sektora giga ... a tam zjawiło się aż 228 osób (!)
    - startowałem niestety z samych tyłów (później okaże się że nie było tak źle)
    - pierwsze 4 km to podjazd asfaltowo-brukowany przez Srebrną Górę
    - samopoczucie mam dobre i dość szybko jestem w swoim miejscu
    - mimo sporej ilości wiary na giga nie ma blokowania, można robić swoje
    - wpadamy na wiadukt i teren kojarzony mi z etapu Sudety MTB Challenge
    - przebijając się do przodu, sporo dziewczyn wyprzedzam - wszystkie ładnie walczą
    - wpadamy na świetny singiel - Pętlę Wilczą z sieci Singletrack Glacensis
    - po krętej ścieżce pomyka się fajnie, nie ma blokowania mimo tłoku
    - widocznie wszyscy prezentują wysoki poziom ścigania - tak trzymać!
    - po zjechaniu podjazd, dość szeroki - wyprzedzam kolejnych, jest dobrze :)
    - dogania mnie Paweł, mamy przeplatankę szerokich i wąskich szutrów zjazdowych
    - wraz z Darkiem i Pawłem (obaj z STS) docieramy do premii przy Hotelu Bardo
    - do pokonania mamy tam przeszkodę z drewnianych bali w stylu XC - fajnie :)
    - półpłaskie single - wyprzedzamy Ktystiana (STS), a Paweł cosik zwolnił (?)
    - się zaczęła jazda po szerokich szutrach, z fajnymi klimatami i widokami
    - od tędy zacząłem dobrze jechać - wszystkich wspomnianych kolegów wyprzedziłem
    - ku mojemu zdumieniu (1) bez problemu doganiam kolejnych rywali i jakieś grupki
    - ku mojemu zdumieniu (2) wyprzedzam niemało znanych mi kolegów z M4
    - łączymy się z Classicem i znów tłoczno się zrobiło
    - czas na podjazd, do Srebrnej Góry, zauważam że Krystian odżył i dogonił mnie
    - wjeżdżamy na kręty singiel podjazdowy z sieci Trasy Enduro Srebrna Góra
    - podjeżdżając po paskudnej nawierzchni (dużo korzeni) zaczynam czuć zmęczenie
    - walczę jak mogę, na górnej partii łapie mnie niestety kolka, muszę zwolnić
    - kilku rywali puszczam przodem, przed nami jazda na ok 800m typu góra-dół po grzbiecie
    - wpadamy na odcinek przeznaczony wyłącznie dla gigowców
    - Paweł ponownie mnie dogonił (później wspominał coś o skurczach)
    - mijamy ostatni bufet, a tam sporo wiary teamowo - serwisowo - bufetowej
    - czas pokonać najstromszy i z zawijasami singiel podjazdowy - oj, ciężko było
    - po tym stromy i mocno techniczny zjazd - poszło sprawnie, ale Paweł mi uciekł...
    - po zjechaniu pora na ostatni, dość długi i szeroki podjazd, na prawie 800m
    - czuję już zmęczenie, ale twardo kręcę pod górę, do tego kilku udaje mi się wyprzedzić
    - wyprzedza mnie kolejny Paweł (z STS), z którym kilka razy się tasowałem
    - na szczycie ponownie łączymy z Classicem, spotykam tam Gosię
    - w końcu czas na ostatni i długi zjazd, początkowo szeroko i niezbyt szybko
    - wjeżdżamy na emocjonujący, kręty i wyprofilowany singiel zjazdowy w stylu enduro
    - mknąc po zakrętasach i bandach w dół - oczywiście troszkę zaszalałem
    - i tak już spoczko docieram do mety, mimo zmęczenia wmawiam sobie że podobało mi się :)

    117/214 - open giga
    20/48 - M4

    Strata do zwycięzcy open - Filip Helta (na pudle stałem z nim 5 lat temu) - 1:05:45 godz
    Strata do zwyciężczyni - Mai Włoszczowskiej (w końcu doczekałem się starcia z mistrzynią) - 39:44 min
    Strata do zwycięzcy M4 - Andrzej Kaiser (staliśmy na pudle 11 lat temu) - 47:36 min

    Foto by Kasia Rokosz, Grzegorz Drosiński
    W akcji, na Trasach Enduro Srebrna Góra
    W akcji, na Trasach Enduro Srebrna Góra © JPbike

    Od startu do mety rywalizacja była zacięta - to widać
    Od startu do mety rywalizacja była zacięta - to widać © JPbike





  • dystans : 14.81 km
  • teren : 10.00 km
  • czas : 00:52 h
  • v średnia : 17.09 km/h
  • v max : 47.10 km/h
  • podjazdy : 85 m
  • rower : Black Peak
  • Zjazd ze Śnieżki

    Niedziela, 5 września 2021 • dodano: 09.09.2021 | Komentarze 2


    - najpierw indywidualnie ze szczytu Śnieżki do Domu Śląskiego
    - czas na bufet, jest dość przyjemnie i jakieś 15°C (w słońcu więcej)
    - po jakimś czasie czas na zjazd do Karpacza w pilotowanej kolumnie
    - tempo zjeżdżania dość wolne, co najwyżej średnie
    - często trzeba hamować że... czuć zapach palonych klocków
    - było nas ok 300 osób - dla turystów to atrakcja, oklaski i fotki były :)
    - po wjechaniu na asfalt w Karpaczu spory ruch, raz natrafiliśmy na korek
    - dojechałem do zaparkowanego auta i niestety czas na powrót do Poznania

    Tłoczno tam pod Domem Śląskim
    Tłoczno tam pod Domem Śląskim © JPbike





  • dystans : 14.60 km
  • teren : 10.00 km
  • czas : 01:16 h
  • v średnia : 11.53 km/h
  • v max : 52.04 km/h
  • hr max : 168 bpm, 96%
  • hr avg : 156 bpm, 89%
  • podjazdy : 1053 m
  • rower : Black Peak
  • Rowerem na Śnieżkę

    Niedziela, 5 września 2021 • dodano: 09.09.2021 | Komentarze 2


    Trzeci start w tym charytatywnym wyścigu, organizowanym przez Rotary Club.

    W tym sezonie start do wspinaczki na Śnieżkę zaplanowali już o 9 rano - nie dla mnie, trudno. Pakiet startowy odebrałem wczoraj, ale i tak presja czasowa była - na miejsce dotarłem ciut za późno i ledwo byłem gotów na zaledwie 15 minut przed ruszeniem stawki.
    Pogoda w Karpaczu i całych Karkonoszach zafundowała nam niespodziankę - niemal idealne warunki na podjazdowe grzanie z dodatkiem super widoków, czyli słonecznie, okolice 15°C, do tego słaby wiaterek :)
    Przed ruszeniem pilotowanej kolumny ucinam pogawędkę z Patrykiem i jazda na miejsce startu - obok Bachusa, czyli tym razem nie będzie przejazdu przez deptak, a od razu wpadamy na główną ulicę.
    Jakoś tak wyszło że przyszło mi startować gdzieś z tyłów z prawie 300 osobowego peletonu. Rozgrzewki u mnie brak, myślałem głównie o tym czy uda się poprawić swój najlepszy czas wjazdu sprzed dwóch lat. Jest ciepło, na 2 minuty przed ruszeniem zdejmuję rękawki - od razu lepiej.
    No i start. Na początek ze 5 km asfaltowy podjazd główną ulicą ze skrętem w stronę Orlinka, miejscem zaburzenia grawitacji i krótkim zjazdem - podjeżdżało mi się całkiem, całkiem i o dziwo - dość szybko złapałem swój podjazdowy rytm. Bez problemu na tym odcinku powyprzedzałem ze ponad setkę osób i równie szybko znalazłem się w rozciągniętej części stawki, ale i tak swojego punktu odniesienia nie znałem. No i przed Wangiem wjeżdżamy na te sławne, nierówne i dość paskudne bruki prowadzące na sam szczyt. Podjeżdżając tędy, aż do odcinka z krótkim zjazdem do Domu Śląskiego wspina mi się dość ciężko, cosik czuję że w nogach brakuje mocy takiej jaką bym chciał. Mimo tego samopoczucie cały czas mam dobre, „młynka“ (34/50) używam wyłącznie na najstromszych fragmentach, jeszcze do tego stopniowo i z bardzo małą różnicą prędkości udaje mi się wyprzedzić w sumie jakieś kilkanaście rywali - wszyscy mieli na twarzach wolę walki (tak trzymać!). No i mijani turyści dopisują - nie brakowało dopingujących oklasków. Po minięciu Domu Śląskiego czas na decydujący i 2 km atak szczytowy. Za mną brak zagrożenia wyprzedzeniem, a przede mną w zasięgu wzroku kilka osób. Patrzę na licznik, na swój czas - nie jest najlepiej, poprawy czasu chyba nie będzie. Widocznie wspomniany brak lepszego powera daje o sobie znać na tym końcowym podjeździe, ale i tak nie odpuszczam, walczę jak mogę, na ok 500m przed szczytem udaje mi się dojść poprzedzającego rywala - okazuje się że to Szymon Mikler (brat znanego w kolarskim światku Bartka), no i niestety zauważam że nie poprawię czasu, tracę chęci na pociśnięcie paskudnej nawierzchniowo końcówki na całego i w efekcie bez spiny wjeżdżam na metę, kilkanaście sekund za Szymonem. Czas na końcowej kresce miałem o ponad 3 minuty gorszy od osobistego rekordu.
    Mimo wszystko dla mnie to był udany i fajny uphill, zajęte miejsca zarówno open, jak i M4 mnie całkiem zadowoliły :)

    28/272 - open
    11/92 - M4

    Strata do zwycięzcy (Paweł Kwiatkowski) - 18:44 min, do M4 (Adam Porada) - 11:16 min

    W akcji na tych paskudnych brukach - dawaj pod górę
    W akcji na tych paskudnych brukach - dawaj pod górę! © JPbike

    Finiszuje z dodatkiem oklasków
    Finiszuje z dodatkiem oklasków :) © JPbike

    Niezależnie od ilości wjazdów na Śniezkę - dla mnie to ulubione chwile
    Niezależnie od ilości wjazdów na Śnieżkę - dla mnie to ulubione chwile :) © JPbike

    Trochę tłoczno i rowerowo na szczycie + widoki
    Trochę tłoczno i rowerowo na szczycie + widoki © JPbike





  • dystans : 59.67 km
  • teren : 16.00 km
  • czas : 03:02 h
  • v średnia : 19.67 km/h
  • v max : 50.89 km/h
  • podjazdy : 1121 m
  • rower : Black Peak
  • Karkonoska rozgrzewka

    Sobota, 4 września 2021 • dodano: 06.09.2021 | Komentarze 3


    Po zajechaniu do hotelu na obrzeżu Jeleniej Góry, na dzień przed wyścigiem "Rowerem na Śnieżkę" udałem się popołudniową porą do Karpacza odebrać pakiet startowy. Trasę dojazdową obrałem bez kombinowania i przeważnie asfaltową przez Cieplice, Podgórzyn, Borowice, troszkę górskiego i znanego mi terenu wprost do Karpacza, a tam jak zwykle - tłoczno w centrum.
    Po wizycie w biurze zawodów stwierdziłem że mało mi górskiego kręcenia, zatem jazda do Karpacza Górnego, dalej na Drogę Chomontową, troszkę singli z Pasma Rowerowego Olbrzymy, no i z racji późnej pory, powoli zapadającego zmroku trzeba było wracać, przez Przesiekę i dalej po swoich śladach.
    Bym zapomniał - tegoż dnia sprawdzałem w Black Peaku nówkę napęd, z nową przerzutką i większym blacikiem (34 zamiast 32) - wszystko działa jak należy, biegi wchodzą na pyk :)

    Numerek odebrany, czas na widoczki
    Numerek odebrany, czas na widoczki © JPbike

    Na singlu w Paśmie Rowerowym Olbrzymy (by dron)
    Na singlu w Paśmie Rowerowym Olbrzymy (by dron) © JPbike



    Kategoria do 100 km, dron, w górach