top2011

avatar

Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.

- przejechane: 180899.57 km
- w tym teren: 65565.10 km
- teren procentowo: 36.24 %
- v średnia: 22.65 km/h
- czas: 330d 23h 13m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

baton rowerowy bikestats.pl

Wyprawy z sakwami

polska
logo-paris
logo-alpy
TN-IMG-2156 TN-IMG-2156

Zrowerowane gminy



Archiwum 2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

w górach

Dystans całkowity:19270.34 km (w terenie 8997.00 km; 46.69%)
Czas w ruchu:1148:52
Średnia prędkość:16.74 km/h
Maksymalna prędkość:83.56 km/h
Suma podjazdów:252556 m
Maks. tętno maksymalne:179 (102 %)
Maks. tętno średnie:166 (94 %)
Suma kalorii:3943 kcal
Liczba aktywności:298
Średnio na aktywność:64.67 km i 3h 52m
Więcej statystyk
  • dystans : 74.64 km
  • czas : 03:54 h
  • v średnia : 19.14 km/h
  • v max : 51.45 km/h
  • hr max : 160 bpm, 90%
  • hr avg : 123 bpm, 69%
  • podjazdy : 1287 m
  • rower : Sztywna Biria
  • #Festive500 (8) - zrobione :)

    Poniedziałek, 31 grudnia 2018 • dodano: 01.01.2019 | Komentarze 4


    Nazajutrz ostatniego dnia 2018 roku w Złotym Stoku przywitała nas piękna słoneczna pogoda, delikatny mrozik, no i w wyższych partiach gór spadło troszkę śniegu. Zaplanowałem ze 4 godzin kręcenia i musi być minimum 71 km by zrealizować to #Festive500. Ruszyliśmy o 10:55. Na początek kurs w stronę czeskiej granicy i trochę jazdy po miłych asfalcikach u naszych południowych sąsiadów. Jak tylko zaczynaliśmy długi podjazd na Przełęcz Lądecką to im wyżej, tym śniegu więcej. Dało się jednak spoczko kręcić po białym i śliskim jak na starych wyjadaczy MTB przystało. I tak kolejno dotarliśmy do Lądka Zdrój, Stronia Śląskiego, Kletna, Janowej Góry (ilość śniegu taka że było ciekawie), Siennej i powrót przez Przełęcz Jaworową. W sumie wyszedł nam bardzo udany treningowo dzień w górach. No i swoje drugie Rapha #Festive500 zrobione - w sumie od Wigilii do Sylwestra wykręciłem 504 km i czas by otrzymać kolejną naszywkę :). Relive.



    To w Czechach. Jest pięknie :)
    To w Czechach. Jest pięknie :) © JPbike

    Zaczynamy długi podjazd. Jak tu ładnie :)
    Zaczynamy długi podjazd. Jak tu ładnie :) © JPbike

    Co z tego że ślisko? Dla mnie takie warunki to normalka :)
    Co z tego że ślisko? Dla mnie takie warunki to normalka :) © JPbike

    Im bardziej nabieraliśmy wysokości, tym śniegu więcej
    Im bardziej nabieraliśmy wysokości, tym śniegu więcej © JPbike

    Zima w pełni. Brakowało mi tego :)
    Zima w pełni. Brakowało mi tego :) © JPbike

    Na Przełęczy Lądeckiej (665 m)
    Na Przełęczy Lądeckiej (665 m) © JPbike

    Śniegu w dniu 31 grudnia 2018 niewiele, ale jest :)
    Śniegu w dniu 31 grudnia 2018 niewiele, ale jest :) © JPbike

    My w Lądku Zdrój
    My w Lądku Zdrój © JPbike

    W drodze do Kletna (1)
    W drodze do Kletna (1) © JPbike

    W drodze do Kletna (2)
    W drodze do Kletna (2) © JPbike

    W drodze na Janową Górę było ciekawie
    Na podjeździe na Janową Górę było ciekawie © JPbike

    Kręcić trzeba skoro to droga rowerowa :)
    Kręcić tędy trzeba skoro to droga rowerowa :) © JPbike

    Krzyżówka na Janowej Górze (840 m). Tam w oddali Czarna Góra
    Krzyżówka na Janowej Górze (840 m). Tam w oddali Czarna Góra © JPbike


    Natomiast o północy znad noclegowni w Złotym Stoku mieliśmy taki oto widok :)
    Szczęśliwego Nowego Roku !
    Szczęśliwego Nowego Roku ! © JPbike




  • dystans : 46.09 km
  • czas : 02:09 h
  • v średnia : 21.44 km/h
  • v max : 55.47 km/h
  • hr max : 162 bpm, 91%
  • hr avg : 133 bpm, 75%
  • podjazdy : 846 m
  • rower : Sztywna Biria
  • #Festive500 (7)

    Niedziela, 30 grudnia 2018 • dodano: 30.12.2018 | Komentarze 4


    Na kilka ostatnich dni 2018 roku wyskoczyłem z Jarkiem w góry do Złotego Stoku. W trakcie dojazdu obaj zastanawialiśmy się czy to normalne że pod koniec grudnia na dachu mej fury są rowery zamiast nart :). No i trafiło się nam świetne miejsce noclegowe - wysoko położone i z arcywidoczkiem, w sam raz na sylwestrową noc, do tego właścicielka widocznie lubi kolarzy, skoro tyle nam opowiedziała przy kawie o okolicy, trasach rowerowych, itp :).

    W dniu przyjazdu (sobota) nie wyszło jakieś rowerowanie, za to był parokilometrowy trekking po mokrym szlaku i przy zapadającym zmroku. Nazajutrz przywitała nas deszczowa aura i max 3°C, trudno, kręcić trzeba póki wolne i muszę zrobić w dwa dni te brakujące 120 km do zrealizowania #Festive500. Plan na trasę miałem ambitny - najpierw krajówką nr. 46 do Kłodzka (ruch znośny), później boczną drogą do Bystrzycy Kłodzkiej i stamtąd atak na Puchaczówkę (864 m) i Jaworową (707 m), ale ... po dokręceniu do Kłodzka (Drogbas zerwał łańcuch, był pit-stop) ciągle padało, zmokliśmy i wychłodziliśmy się tak że zapadła decyzja o powrocie po swoich śladach - po dokręceniu do cieplutkiej noclegowni obaj stwierdziliśmy że to była słuszna decyzja bo wiadomo - zdrowie najważniejsze. Relive.



    Warunki w górach w dniu 30 grudnia niespecjalnie rowerowe :)
    Warunki w górach w dniu 30 grudnia niespecjalnie rowerowe :) © JPbike

    Na Przełęczy Kłodzkiej (485 m). To tu mieliśmy jeden z etapu MTB Challenge do Barda
    Na Przełęczy Kłodzkiej (485 m). To tu mieliśmy jeden z etapów MTB Challenge do Barda © JPbike

    Na Moście Gotyckim w Kłodzku
    Na Moście Gotyckim w Kłodzku © JPbike

    Trochę kręcenia po Twierdzy Kłodzko też było
    Trochę kręcenia po Twierdzy Kłodzko też było © JPbike

    Czas wracać. Widać padający śnieg z deszczem
    Czas wracać. Widać padający śnieg z deszczem ... © JPbike

    Mimo paskudnej aury w górach, trip był udany :)
    Mimo paskudnej aury w górach, trip był udany :) © JPbike




  • dystans : 9.31 km
  • teren : 8.00 km
  • czas : 00:38 h
  • v średnia : 14.70 km/h
  • podjazdy : 226 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Rozgrzewka przedstartowa

    Sobota, 13 października 2018 • dodano: 14.10.2018 | Komentarze 0


    Sprawdzanie podjazdowego początku trasy w Sobótce i nawrotka.

    Piękna jesień na stokach Ślęży
    Piękna jesień na stokach Ślęży © JPbike



    Kategoria do 50 km, w górach


  • dystans : 77.78 km
  • teren : 75.00 km
  • czas : 04:27 h
  • v średnia : 17.48 km/h
  • v max : 54.59 km/h
  • hr max : 174 bpm, 98%
  • hr avg : 146 bpm, 82%
  • podjazdy : 2035 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Bike Maraton - Sobótka

    Sobota, 13 października 2018 • dodano: 14.10.2018 | Komentarze 3


    Startów w ogólnopolskim cyklu maratonów u Grabka w tym sezonie nie planowałem, a jednak dobra forma na koniec sezonu, przepiękna i ciepła jesienna aura, oraz fakt że do tej pory nie miałem okazji poznać tras MTB na stokach Ślęży, Wieżycy i Raduni - to właśnie te trzy cechy skusiły mnie na pobudkę sobotniego dnia o 5:30 i wyjazd do Sobótki, oddalonej ode mnie o ponad 200 km.

    Dojazd spoczko, widziane z auta wschód słońca i parujące krajobrazy wśród pól - rewelacja. Rejestracja i odbiór numerka przebiegły szybko i bezproblemowo. Ile wiary skusiło się na ten finałowy maraton u Grabka ... ponad 1200 osób !

    Wspominałem już że dzięki moim bardzo dobrym wynikom w końcówce sezonu organizatorzy przyznali mi elitarny pierwszy sektor. Gdy tylko po rozgrzewce się tam zjawiłem to ów sektor był już zapełniony - a w nim niemal same konie i wycinaki, przynajmniej tak było widać po kolarskich sylwetkach i sprzętach z górnej półki :) Wiecie co - na taki widok nie czułem żadnej presji, bo wiem że przyjechałem tutaj zrobić w 100% swoje :)

    Punkt 11-ta i poszli. Musiałem ruszać z poza barierek, co spowodowało że na pierwszych i podjazdowych km zrobiła się przestrzeń między sporą czołową grupą a ogonem tegoż sektora. Ciężko szło mi wtedy złapanie swojego rytmu. Po skręcie pod Wieżycą na teren z wymagającą nawierzchnią (pełno sztywnych kamieni) na długim (prawie 6 km) podjeździe to łapię swoje tempo podjazdowe i zaczynam powoli wyprzedzać. Szybko przekonuję się że owe przebijanie się do przodu idzie mi opornie, bo to czołowy sektor i wszyscy widocznie mocno cisną i dzielnie walczą. Czyli poziom u Grabka jest bardzo wysoki. Pierwszy zjazd, po singielku, trochę blokowania było i kurzyło strasznie. Dalej to mieliśmy mocne napieranie po półpłaskim - tam gdzie pod górę to zyskiwałem, a tam gdzie płasko to troszeczkę traciłem. No i dojeżdżamy do właściwej 24 km rundy, na giga dwukrotnie pokonywanej. Na szerokim i szybkim zjeździe grupa rywali mi uciekła, a na długim i porządnym podjeździe (chwilami max 20%) to ja ich dogoniłem :). Po tym następuje strasznie wertepiasty singiel zjazdowy, tak pod rowery enduro z 150 mm skokiem zawieszenia, co dla mojego podstarzałego już hardtaila na kołach 27.5 calowych to była masakra, nawet dla mnie, wytrawnego technika - wertepy, ostre zakręty, korzenie, kamienie i uskoki takie że zaliczyłem tam kilka potknięć i podpórek. Napierając dalej to stawka już się porządnie porozciągała i każdy kręcił swoje. No, ułożyli trasę tak że przyszło nam pokonywać dość długi i lekko zjazdowy singletrack z ubitą nawierzchnią z wyprofilowanymi zakrętasami - ależ to była frajda, prawie jak na czeskich Rychlebach :). Tuż przed rozjazdem mega/giga (przed 40 km trasy) wyprzedziły mnie dwa konie z 2 sektora, czyli od razu mi wiadomo - power mój się skończył i jako doświadczony gigowiec przełączyłem się w tryb ekonomiczny, byle tylko ukończyć z satysfakcją owe giga. W sumie cała druga runda przebiegła bez większych problemów, poza dwoma faktami - wyprzedziło mnie stopniowo 3 rywali z giga, no i zaliczyłem glebę na kamienistym i technicznym zjeździe (przez rywala co sprowadzał rower nie tamtędy gdzie trzeba). Owa gleba poskutkowała skurczem, oraz małymi szlifami na kolanie i piszczeli (bolało). Po 55 km trasy zacząłem wyprzedzać ostatnich z mega, a po przejechaniu dwóch powtarzalnych rund to wpadamy na Przełęcz Tąpadła i czas pokonać ucywilizowane ścieżki poprowadzone po stokach Ślęży raz pod górę, raz wymagający zjazdowy singielek, raz płasko, raz w dół - kręcąc tamtędy to poza wyprzedzaniem tych z mega nic ciekawego nie wydarzyło się i w końcu docieram do mety. To była dobra dobitka na koniec sezonu maratonowego :)

    41/64 - open giga
    10/18  - M4

    Strata do zwycięzcy (Wojtek Halejak) -  59:33 min, do M4 (Damian Bartoszek) - 45:47 min
    Oczywiście że ta ekonomiczna jazda na 2 rundzie odbiła się na wyniku, ale i tak z dobrej jazdy z pełnym powerem na 1 rundzie to jestem zadowolony - analizowałem wyniki i gdybym skręcił na mega to szerokie pudło w M4 miałbym :)

    Fotki by Velonews, Endurocorp, Kasia Rokosz
    Dawno mnie nie było na grabkowych trasach. To właśnie w tym cyklu 10 lat temu zaczynałem przygodę z maratonami :)
    Dawno mnie nie było na grabkowych trasach. To właśnie w tym cyklu 10 lat temu zaczynałem przygodę z maratonami

    Na trasie znalazło się coś dla mnie - techniczna ścianka zjazdowa :)
    Na trasie znalazło się coś dla mnie - techniczna ścianka zjazdowa :) © JPbike

    To już końcówka. W takiej jesiennej scenerii i pięknej pogodzie to tylko pomykać :)
    To już końcówka. W takiej jesiennej scenerii i pięknej pogodzie to tylko pomykać :) © JPbike

    Wirtualna re-transmisja z przebiegu trasy giga na Relive - KLIK.





  • dystans : 14.13 km
  • teren : 10.00 km
  • czas : 00:52 h
  • v średnia : 16.30 km/h
  • v max : 44.88 km/h
  • podjazdy : 59 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Zjazd ze Śnieżki

    Sobota, 1 września 2018 • dodano: 04.09.2018 | Komentarze 0


    ... w kolumnie, stąd niska prędkość średnia.
    Gdy tylko opuściliśmy górską mgłę to od razu przywitał nas ponownie deszczyk.



    Kategoria do 50 km, w górach


  • dystans : 14.32 km
  • teren : 10.00 km
  • czas : 01:15 h
  • v średnia : 11.46 km/h
  • v max : 49.87 km/h
  • hr max : 166 bpm, 93%
  • hr avg : 156 bpm, 88%
  • podjazdy : 1061 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Rowerem na Śnieżkę

    Sobota, 1 września 2018 • dodano: 03.09.2018 | Komentarze 6


    Pierwotnie nie planowałem tegoż uphillowego startu. Gdy tylko dowiedziałem się że w tym sezonie nie będzie a jakże bardzo udanego dla mnie w dwóch poprzednich sezonach maratonu "Rowerem przez Karkonosze“ (dwie wygrane (klik 1), (klik 2)), to po długim namyśle skusiłem się na ten tytułowy wyścig organizowany przez Rotary Club i mający charakter charytatywny.

    Na Śnieżkę wjeżdżałem wyścigowo dwa razy, w sezonie 2008 i 2009, czyli sporo czasu minęło i czas sprawdzić gdzie obecnie stoję z podjazdową formą :)

    Do Karpacza przyjechałem wraz z rodzicami już we wtorek i dzięki temu porządnie mogłem się powysypiać i pokręcić wycieczkowo-treningowo po okolicznych górach. Do piątkowego popołudnia pogoda dopisywała, a prognozy na dzień startu zapowiadały całodniowy deszcz i nazajutrz w sobotę niestety się sprawdziły, temperatura spadła do 12°C, do tego w górnych partiach Karkonoszy panowała konkretna mgła, dobrze tylko że wiatr odpuścił.

    No to ruszyłem spod noclegowni w deszczyku do biura zawodów, zostawiłem tam plecak z suchymi kolarskimi ciuszkami na zmianę (zbędny nasz balast wwozili do Domu Śląskiego terenówkami). Powitania, pogaduszki z paroma kolegami i jazda w kolumnie na deptak w centrum Karpacza, chwila oczekiwania i START, oczywiście w deszczyku.

    Ruszałem z 1/3 stawki (na mecie sklasyfikowano 254 osób). Pierwsze i asfaltowe ponad 4 km prowadzące do Stacji Narciarskiej „Biały Jar“, skręt na kultowy i znany z TdP ciężki podjazd pod Orlinek, kawałek zjazdu i końcówka do Karpacza Górnego poszły mi przeciętnie - wyprzedzania w mojej części stawki niewiele, po prostu jechałem swoje i stopniowo łapałem swój podjazdowy rytm. No, stroma ściana pod Wang, tu najlżejsze przełożenie 34/40 ledwo mi starcza i wpadamy na te sławne, nierówne i paskudne bruki prowadzące na sam szczyt - nachylenie prawie w ogóle nie spada poniżej 11% (max 19%), od tego momentu elegancko łapię swój rytm i zaczynam stopniowo wyprzedzać jednego za drugim - to cieszy, ale wiem że mocy by zbliżyć się do czołówki jeszcze mi brakuje. Dodatkowo dobra znajomość trasy pozwala mi w pełni kontrolować sytuacje typu: gdzie przycisnąć, gdzie zwolnić by złapać chwilę oddechu, itp. Po przekroczeniu Polany (1067 m) deszczyk ustaje i stopniowo wjeżdżamy w mglistą krainę - w sumie fajny klimat, chociaż widoczków nie ma. I tak brnę do góry, powoli łykając kolejnych rywali, nierówne bruki nie ułatwiają sprawy w utrzymaniu równego tempa. Mijamy Strzechę Akademicką (1258 m), mgła staje się coraz gęstsza, kolejna długa ściana do pokonania - na swoim 34/40 daję radę sprawnie podjechać, przy tym na krótkim wypłaszczeniu dochodzę grupkę rywali. Na zjeździe do Przełęczy pod Śnieżką (1394 m) wyprzedzam kilku naraz, ponoć ów zjazd po brukach w mocno mglistych warunkach wymaga skupienia. No i został jeszcze do pokonania ponad 2 km atak szczytowy po najbardziej paskudnej nawierzchni - poza stromizną szczeliny między brukami są straszne i łatwo o wybicie rytmu. Mgła zamieniła się w mleko - widoczność ledwo 20-30 metrów. Ku mojemu zdumieniu szybko uciekam dopiero co wyprzedzonym paru rywalom i od tego momentu już samotnie atakuję końcówkę. Czuć narastający chłód, a na wschodnim zboczu Śnieżki troszeczkę powiało. Na 500 m przed metą wyprzedza mnie gość niewiadomo skąd i na karbonowym fullu - pogratulowałem mu za lepsze rozłożenie sił ode mnie :). W końcu końcówka morderczego i emocjonującego podjazdu - nagle zrobiło się ślisko, dwa razy tylne koło zabuksowało, w porę nad tym zapanowałem (technika, technika :)) i z radością, oraz przy oklaskach grupki kibiców zdobywam Królową Karkonoszy (1602 m) na rowerze po raz trzeci :)

    To już ostatnie metry ciężkiej wspinaczki. Dawaj! Dawaj! :)
    To już ostatnie metry ciężkiej wspinaczki. Dawaj! Dawaj! :) © JPbike

    Czas podjazdu - 1:15:33 godz - osobisty rekord sprzed 9 lat poprawiony o ponad 8 minut - JESTEM DUMNY :)

    25/254 - open
    8/96 - M40

    Strata do zwycięzcy (Marcin Mokiejewski) - 17:49 min, do M40 (Rafał Ignaczak) - 17:43 min

    Kolejna radosna chwila w moim życiorysie :) Warunki na szczycie - widać :)
    Kolejna radosna chwila w moim życiorysie :) Warunki na szczycie - widać :) © JPbike

    Na szczycie spędziłem krótką chwilę, mleczna mgła, zero widoczków, turystów niewiele i chłód na poziomie 6°C, do tego ja cały przemoknięty. Na szczęście organizator spisał się znakomicie - zorganizował bazę w cieplutkim Domu Śląskim. No to zjazd do Przełęczy pod Śnieżką - wychłodziłem się znacznie, ręce zaczęły sztywnieć. W tłocznej bazie od razu przebieram się w suche portki, wypiłem 3 ciepłe herbatki, zjadłem placka, podzieliłem się wrażeniami z kolegami i tak po jakimś czasie już ogrzani mogliśmy w kolumnie zjechać do Karpacza.

    Podjazdowa re-transmisja na Relive - KLIK.





  • dystans : 53.26 km
  • teren : 8.00 km
  • czas : 02:42 h
  • v średnia : 19.73 km/h
  • v max : 64.67 km/h
  • podjazdy : 934 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Wycieczka do Miedzianki

    Piątek, 31 sierpnia 2018 • dodano: 31.08.2018 | Komentarze 8


    Tegoż dnia w planie miałem wyskok do mini parku wodnego, odechciało mi się bo nazajutrz po wczorajszym popołudniowo - wieczornym deszczu wyszło piękne słońce, zatem idę znów na rower. Tym razem wycieczkowo udałem się do Miedzianki, dziś wioseczką, a przed wojną było pięknie położonym górniczym miasteczkiem (szczegółowe info). Dojazd bocznymi drogami przez Ścięgny, Kostrzycę, Bukowiec, Krogulec, Karpniki i Janowice Wielkie, oraz zaliczając przypadkowo odkryty i solidny podjazd do Mniszkowa i stamtąd w dół do celu. Powrót do Karpacza przebiegł po swoich śladach. Relive.

    Widoczek na Karkonosze , tylko chmur cosik za dużo
    Widoczek na Karkonosze, tylko chmur cosik za dużo © JPbike

    Zamek Karpniki
    Zamek Karpniki © JPbike

    Urok Rudaw Janowickich
    Urok Rudaw Janowickich © JPbike

    Nieplanowany i długi podjazd - na wysokość 758 m
    Nieplanowany i długi podjazd - na wysokość 764 m © JPbike

    Ładnie tam. Widoczek ze zjazdu do Mniszkowa
    Ładnie tam. Widoczek ze zjazdu do Mniszkowa © JPbike

    Tędy to tylko pomykać i czerpać frajdę z MTB :)
    Tędy to tylko pomykać i czerpać frajdę z MTB :) © JPbike

    Tyle zostało z klimatycznego kiedyś Rynku w Miedziance
    Tyle zostało z klimatycznego kiedyś Rynku w Miedziance © JPbike

    Tak było. Szkoda że urokliwe miasteczko upadło
    Tak było. Szkoda że takie urokliwe miasteczko upadło © JPbike

    Stary i podupadający w ruinę Browar w Miedziance
    Stary i podupadający w ruinę Browar w Miedziance © JPbike

    Nowy Browar na szczęscie jest. Jak zabiorę tu ekipę to wskoczymy na konsumpcję lokalnego trunku :)
    Nowy Browar na szczęście jest. Jak zabiorę tu ekipę to wskoczymy na konsumpcję lokalnego trunku :) © JPbike

    Następnego dnia będzie wspinaczka na tą Królową Karkonoszy, tylko ta pogoda...
    Następnego dnia będzie wspinaczka na tą Królową Karkonoszy, tylko ta pogoda... © JPbike



    Kategoria do 100 km, w górach


  • dystans : 29.91 km
  • teren : 15.00 km
  • czas : 01:45 h
  • v średnia : 17.09 km/h
  • v max : 55.51 km/h
  • hr max : 156 bpm, 88%
  • hr avg : 125 bpm, 70%
  • podjazdy : 840 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Okraj - uphill i downhill

    Czwartek, 30 sierpnia 2018 • dodano: 30.08.2018 | Komentarze 6


    Start o 11:10. U stóp Karkonoszy nadal przyjemna do aktywności pogoda, chociaż prognoza zapowiadała popołudniowy deszcz (gdy pisałem tą relacyjke po 16-tej to w Karpaczu właśnie padało). Z racji sobotnio-niedzielnego ścigania zaplanowałem dziś max 2h kręcenia - padło na uphillowanie przez Kowary boczną i nieznaną mi szosą na Rozdroże Kowarskie (787 m) i dalej znaną drogą na Okraj (1046 m). Skoro byłem tam na rowerze górskim to wiadomo że powrót musiał być terenowy - padło na hardcorową Tabaczaną Ścieżkę i miłe szuterki prowadzące wprost na ulicę w Karpaczu, na której miałem kwaterę. Relive.
    Po powrocie spory niedosyt był, czyli jest dobrze. A na sobotę zapowiadają deszczową aurę i 12°C, oraz 6°C na Śnieżce ...

    Klimatyczny wiadukt kolejowy w Kowarach
    Klimatyczny wiadukt kolejowy w Kowarach © JPbike

    Na Okraj wjeżdżałem boczną szosą. Zawody uphillowe też tu były
    Na Okraj wjeżdżałem boczną szosą. Zawody uphillowe też tędy były © JPbike

    Któraś już tam kolejna moja wizytacja na Okraju :)
    Któraś już tam kolejna moja wizytacja na Okraju :) © JPbike

    Terenowy powrót, najpierw wspinaczka na wysokość 1100 m i pora na długi zjazd
    Terenowy powrót, najpierw wspinaczka na wysokość 1100 m i pora na długi zjazd © JPbike

    Hardkor na Tabaczanej. Proporcja zjeżdżania i sprowadzania wyniosła 50/50 procent
    Hardkor na Tabaczanej (fotka wypłaszcza). Proporcja zjeżdżania i sprowadzania wyniosła 50/50 procent © JPbike

    Miły szuterek ze Śnieżką w tle
    Miły szuterek ze Śnieżką w tle © JPbike





  • dystans : 75.23 km
  • teren : 48.00 km
  • czas : 04:29 h
  • v średnia : 16.78 km/h
  • v max : 61.42 km/h
  • podjazdy : 1815 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Karkonosko - izerska wycieczka MTB

    Środa, 29 sierpnia 2018 • dodano: 29.08.2018 | Komentarze 3


    Zaległy urlopik, zatem bez wahania rower na dach auta i myk w góry.
    Ponieważ w sobotę biorę udział w charytatywnym wyścigu "Rowerem na Śnieżkę", a w niedzielę mam kaczmarkowe giga w Zielonej Górze, zatem na kilka dni przed owymi ścigami po górach jeździć trzeba z głową i tak by nie zajechać się, co przy moim zamiłowaniu do dłuższych tras z solidnymi przewyższeniami nie jest sprawą łatwą :)
    Tegoż dnia Karpaczu mieliśmy przepiękną pogodę - słonecznie i z idealną temperaturą do wszelakich górskich aktywności. No to start o 10:47 i zaplanowałem pomykanie głównie po karkonoskich i izerskich szuterkach z kulminacją w postaci odwiedzin przy majestatycznej Kopalni Kwarcu "Stanisław", nie brakowało smaczków w postaci prawdziwego MTB, jak i asfalcikowych podjazdów.
    Generalnie trasa była udana i dzień dobrze spędzony w górach. Relive.

    Urok prawdziwego MTB. Kochasz albo nienawidzisz :)
    Urok prawdziwego MTB. Kochasz albo nienawidzisz :) © JPbike

    Wysoko w gory mnie wywiało. Dla takich widoczków zawsze warto :)
    Wysoko w góry mnie wywiało. Dla takich widoczków zawsze warto :) © JPbike

    Na wysokości 1080 m. Fragment kopalni kwarcu
    Na wysokości 1080 m. Fragment Kopalni Kwarcu "Stanisław" © JPbike

    Widoczek na Karkonosze i Szklarską Porębę z Wysokiego Kamienia
    Widoczek na Karkonosze i Szklarską Porębę z Wysokiego Kamienia © JPbike

    Dawno nie zjeżdżałem ze 10 km szlakiem. Tu fragmencik w dolnych partiach, prawie jak w WLKP :)
    Dawno nie zjeżdżałem ze 10 km szlakiem. Tu fragmencik w dolnych partiach, prawie jak w WLKP :) © JPbike

    Smakowite, karkonoskie PURE MTB zostawiłem na koniec trasy :)
    Smakowite, karkonoskie PURE MTB zostawiłem na koniec trasy :) © JPbike





  • dystans : 50.25 km
  • teren : 25.00 km
  • czas : 03:41 h
  • v średnia : 13.64 km/h
  • v max : 64.67 km/h
  • podjazdy : 1558 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Konkretne MTB w Beskidzie Śląskim

    Piątek, 3 sierpnia 2018 • dodano: 03.08.2018 | Komentarze 4


    No i nadszedł ostatni dzień moich górskich wakacji z rowerem. Wraz z Dawidem zaplanowałem coś konkretnego i oczywiście MTB - podjechanie na Wielki Stożek (978 m), trochę kręcenia po czeskich szuterkach i atak szczytowy na Czantorię (995 m). Szczegółów nie będę pisał - to co przeżyliśmy to nasze, powiem tylko że dzisiejsza trasa była najlepsza z całego naszego beskidzkiego pobytu :)

    Ostatni dzień wakacji w górach - trzeba jakoś się wyszaleć :)
    Ostatni dzień wakacji w górach - trzeba jakoś się wyszaleć :) © JPbike

    W górach jak zwykle pięknie - pogoda nam w 100% dopisała :)
    W górach jak zwykle pięknie - pogoda nam w 100% dopisała :) © JPbike

    To już wysoko, na szczycie Kiczory (989 m)
    To już wysoko, na szczycie Kiczory (989 m) © JPbike

    Warunki jakie mieliśmy - w 100% MTB :)
    Warunki jakie mieliśmy - w 100% MTB :) © JPbike

    Nie wiem co to za skałki, ale fajne są :)
    Nie wiem co to za skałki, ale fajne są :) © JPbike

    To już po czeskiej stronie. Miłe te szuterki mają
    To już po czeskiej stronie. Miłe te szuterki Czesi mają © JPbike

    Podjazd na Ochodzitą od czeskiej strony to ściana 12 - 18% :)
    Podjazd na Czantorię od czeskiej strony to non stop ściana 12 - 18% :) © JPbike

    Przerwa na wiadomo co :)
    Przerwa na wiadomo co :) © JPbike

    Szczyt Czantorii (995 m) Za dużo tu komercji - szybko zwialiśmy w dół :)
    Szczyt Czantorii (995 m). Za dużo tu komercji - szybko zwialiśmy w dół :) © JPbike

    Przyzwyczajeni to paskudnych kamienistych szlaków nie omieszkaliśmy zjechać po stoku narciarskim :)
    Przyzwyczajeni to paskudnych kamienistych szlaków nie omieszkaliśmy zjechać po stoku narciarskim :) © JPbike

    Na Przełęczy Szarcula (761 m) spotkaliśmy pięknego klasyka :)
    Na Przełęczy Szarcula (761 m) spotkaliśmy pięknego klasyka :) © JPbike

    Jak widać - BYŁO FAJNIE :)
    Jak widać - BYŁO FAJNIE :) © JPbike