Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.
- przejechane: 177234.97 km
- w tym teren: 64392.10 km
- teren procentowo: 36.33 %
- v średnia: 22.68 km/h
- czas: 323d 19h 08m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m
Kategorie
-
Bike Maraton - 38
bikestatsowe zawody - 8
CX - 7
do 100 km - 1120
do 50 km - 1213
do/z pracy - 277
dron - 60
dzień wyścigowy - 249
Etapówki MTB - 31
Festive 500 - 47
Gogol MTB - 62
Kaczmarek Electric - 21
maratony - 178
MTB Marathon - 31
na orientację - 6
nocne - 287
podium, te szerokie też - 36
podsumowanie - 10
pomiar czasu - 66
ponad 100 km - 232
ponad 200 km - 28
ponad 300 km - 4
poza PL - 89
Solid MTB - 30
sprzęt - 44
szoska - 435
Uphill race - 8
w górach - 297
w roli kibica - 10
w towarzystwie - 389
wyprawy - 62
wysokie szczyty - 34
XC - 32
z przyczepką - 4
-
Moja stajnia
w użyciu
Orbea Oiz M20
Black Peak
Canyon Endurace
Scott Scale 740
Sztywna Biria
archiwum
Accent Peak 29
TREK 8500
Kross Action
pechowe accenty
Accent Tormenta 1 - skradziony
Accent Tormenta 2 - skradziony
Accent Tormenta 3 - skasowany
Archiwum
2023
2022
2021
2020
2019
2018
2017
2016
2015
2014
2013
2012
2011
2010
2009
2008
-
2024, Październik - 7 - 13
2024, Wrzesień - 10 - 18
2024, Sierpień - 12 - 20
2024, Lipiec - 14 - 30
2024, Czerwiec - 18 - 40
2024, Maj - 10 - 24
2024, Kwiecień - 15 - 37
2024, Marzec - 12 - 29
2024, Luty - 9 - 27
2024, Styczeń - 9 - 25
2023, Grudzień - 12 - 34
2023, Listopad - 10 - 33
2023, Październik - 9 - 27
2023, Wrzesień - 11 - 28
2023, Sierpień - 8 - 16
2023, Lipiec - 16 - 43
2023, Czerwiec - 11 - 27
2023, Maj - 17 - 36
2023, Kwiecień - 12 - 45
2023, Marzec - 6 - 16
2023, Luty - 8 - 32
2023, Styczeń - 8 - 26
2022, Grudzień - 8 - 20
2022, Listopad - 8 - 25
2022, Październik - 9 - 31
2022, Wrzesień - 12 - 16
2022, Sierpień - 10 - 24
2022, Lipiec - 16 - 37
2022, Czerwiec - 12 - 26
2022, Maj - 16 - 32
2022, Kwiecień - 14 - 49
2022, Marzec - 9 - 30
2022, Luty - 8 - 18
2022, Styczeń - 10 - 27
2021, Grudzień - 10 - 25
2021, Listopad - 11 - 29
2021, Październik - 12 - 35
2021, Wrzesień - 15 - 30
2021, Sierpień - 16 - 24
2021, Lipiec - 20 - 34
2021, Czerwiec - 19 - 42
2021, Maj - 15 - 34
2021, Kwiecień - 15 - 30
2021, Marzec - 12 - 35
2021, Luty - 11 - 32
2021, Styczeń - 13 - 42
2020, Grudzień - 17 - 37
2020, Listopad - 13 - 51
2020, Październik - 14 - 40
2020, Wrzesień - 19 - 33
2020, Sierpień - 20 - 42
2020, Lipiec - 25 - 65
2020, Czerwiec - 21 - 77
2020, Maj - 21 - 75
2020, Kwiecień - 14 - 60
2020, Marzec - 7 - 21
2020, Luty - 15 - 34
2020, Styczeń - 13 - 46
2019, Grudzień - 20 - 76
2019, Listopad - 14 - 50
2019, Październik - 13 - 44
2019, Wrzesień - 24 - 46
2019, Sierpień - 23 - 25
2019, Lipiec - 23 - 31
2019, Czerwiec - 26 - 42
2019, Maj - 25 - 58
2019, Kwiecień - 24 - 75
2019, Marzec - 18 - 56
2019, Luty - 16 - 45
2019, Styczeń - 15 - 53
2018, Grudzień - 18 - 68
2018, Listopad - 10 - 36
2018, Październik - 20 - 42
2018, Wrzesień - 31 - 67
2018, Sierpień - 21 - 82
2018, Lipiec - 18 - 58
2018, Czerwiec - 14 - 55
2018, Maj - 19 - 55
2018, Kwiecień - 18 - 68
2018, Marzec - 14 - 55
2018, Luty - 10 - 52
2018, Styczeń - 10 - 52
2017, Grudzień - 10 - 42
2017, Listopad - 7 - 44
2017, Październik - 10 - 43
2017, Wrzesień - 17 - 46
2017, Sierpień - 19 - 43
2017, Lipiec - 19 - 83
2017, Czerwiec - 17 - 42
2017, Maj - 21 - 60
2017, Kwiecień - 19 - 47
2017, Marzec - 15 - 38
2017, Luty - 13 - 32
2017, Styczeń - 14 - 47
2016, Grudzień - 9 - 14
2016, Listopad - 9 - 24
2016, Październik - 14 - 19
2016, Wrzesień - 14 - 66
2016, Sierpień - 16 - 24
2016, Lipiec - 21 - 41
2016, Czerwiec - 15 - 26
2016, Maj - 24 - 77
2016, Kwiecień - 18 - 47
2016, Marzec - 18 - 42
2016, Luty - 13 - 26
2016, Styczeń - 14 - 39
2015, Grudzień - 14 - 72
2015, Listopad - 8 - 26
2015, Październik - 8 - 23
2015, Wrzesień - 12 - 27
2015, Sierpień - 18 - 31
2015, Lipiec - 16 - 59
2015, Czerwiec - 21 - 72
2015, Maj - 21 - 53
2015, Kwiecień - 20 - 88
2015, Marzec - 19 - 88
2015, Luty - 16 - 59
2015, Styczeń - 15 - 59
2014, Grudzień - 11 - 60
2014, Listopad - 19 - 34
2014, Październik - 12 - 22
2014, Wrzesień - 17 - 37
2014, Sierpień - 18 - 31
2014, Lipiec - 22 - 93
2014, Czerwiec - 18 - 73
2014, Maj - 16 - 76
2014, Kwiecień - 21 - 77
2014, Marzec - 20 - 73
2014, Luty - 16 - 80
2014, Styczeń - 7 - 31
2013, Grudzień - 18 - 87
2013, Listopad - 13 - 78
2013, Październik - 15 - 60
2013, Wrzesień - 16 - 65
2013, Sierpień - 15 - 76
2013, Lipiec - 26 - 161
2013, Czerwiec - 21 - 121
2013, Maj - 20 - 102
2013, Kwiecień - 20 - 116
2013, Marzec - 18 - 117
2013, Luty - 15 - 125
2013, Styczeń - 12 - 92
2012, Grudzień - 20 - 106
2012, Listopad - 10 - 82
2012, Październik - 13 - 46
2012, Wrzesień - 17 - 94
2012, Sierpień - 16 - 99
2012, Lipiec - 23 - 113
2012, Czerwiec - 17 - 97
2012, Maj - 18 - 61
2012, Kwiecień - 20 - 132
2012, Marzec - 20 - 130
2012, Luty - 9 - 57
2012, Styczeń - 10 - 55
2011, Grudzień - 11 - 84
2011, Listopad - 12 - 96
2011, Październik - 20 - 127
2011, Wrzesień - 17 - 170
2011, Sierpień - 23 - 109
2011, Lipiec - 11 - 116
2011, Czerwiec - 3 - 154
2011, Maj - 24 - 186
2011, Kwiecień - 15 - 255
2011, Marzec - 24 - 213
2011, Luty - 26 - 187
2011, Styczeń - 18 - 199
2010, Grudzień - 19 - 173
2010, Listopad - 13 - 106
2010, Październik - 14 - 118
2010, Wrzesień - 15 - 192
2010, Sierpień - 25 - 209
2010, Lipiec - 27 - 126
2010, Czerwiec - 28 - 191
2010, Maj - 20 - 255
2010, Kwiecień - 24 - 220
2010, Marzec - 18 - 196
2010, Luty - 9 - 138
2010, Styczeń - 11 - 134
2009, Grudzień - 12 - 142
2009, Listopad - 11 - 128
2009, Październik - 8 - 93
2009, Wrzesień - 24 - 158
2009, Sierpień - 22 - 118
2009, Lipiec - 19 - 143
2009, Czerwiec - 20 - 94
2009, Maj - 19 - 170
2009, Kwiecień - 25 - 178
2009, Marzec - 14 - 137
2009, Luty - 7 - 50
2009, Styczeń - 11 - 96
2008, Grudzień - 11 - 131
2008, Listopad - 13 - 56
2008, Październik - 17 - 64
2008, Wrzesień - 17 - 62
2008, Sierpień - 21 - 78
2008, Lipiec - 18 - 39
2008, Czerwiec - 24 - 74
2008, Maj - 15 - 23
2008, Kwiecień - 7 - 40
2008, Marzec - 6 - 14
Wpisy archiwalne w kategorii
w górach
Dystans całkowity: | 19097.61 km (w terenie 8931.00 km; 46.77%) |
Czas w ruchu: | 1138:25 |
Średnia prędkość: | 16.74 km/h |
Maksymalna prędkość: | 83.56 km/h |
Suma podjazdów: | 248850 m |
Maks. tętno maksymalne: | 179 (102 %) |
Maks. tętno średnie: | 166 (94 %) |
Suma kalorii: | 3943 kcal |
Liczba aktywności: | 294 |
Średnio na aktywność: | 64.96 km i 3h 53m |
Więcej statystyk |
Sobota, 1 września 2018 • dodano: 04.09.2018 | Komentarze 0
... w kolumnie, stąd niska prędkość średnia.
Gdy tylko opuściliśmy górską mgłę to od razu przywitał nas ponownie deszczyk.
Sobota, 1 września 2018 • dodano: 03.09.2018 | Komentarze 6
Pierwotnie nie planowałem tegoż uphillowego startu. Gdy tylko dowiedziałem się że w tym sezonie nie będzie a jakże bardzo udanego dla mnie w dwóch poprzednich sezonach maratonu "Rowerem przez Karkonosze“ (dwie wygrane (klik 1), (klik 2)), to po długim namyśle skusiłem się na ten tytułowy wyścig organizowany przez Rotary Club i mający charakter charytatywny.
Na Śnieżkę wjeżdżałem wyścigowo dwa razy, w sezonie 2008 i 2009, czyli sporo czasu minęło i czas sprawdzić gdzie obecnie stoję z podjazdową formą :)
Do Karpacza przyjechałem wraz z rodzicami już we wtorek i dzięki temu porządnie mogłem się powysypiać i pokręcić wycieczkowo-treningowo po okolicznych górach. Do piątkowego popołudnia pogoda dopisywała, a prognozy na dzień startu zapowiadały całodniowy deszcz i nazajutrz w sobotę niestety się sprawdziły, temperatura spadła do 12°C, do tego w górnych partiach Karkonoszy panowała konkretna mgła, dobrze tylko że wiatr odpuścił.
No to ruszyłem spod noclegowni w deszczyku do biura zawodów, zostawiłem tam plecak z suchymi kolarskimi ciuszkami na zmianę (zbędny nasz balast wwozili do Domu Śląskiego terenówkami). Powitania, pogaduszki z paroma kolegami i jazda w kolumnie na deptak w centrum Karpacza, chwila oczekiwania i START, oczywiście w deszczyku.
Ruszałem z 1/3 stawki (na mecie sklasyfikowano 254 osób). Pierwsze i asfaltowe ponad 4 km prowadzące do Stacji Narciarskiej „Biały Jar“, skręt na kultowy i znany z TdP ciężki podjazd pod Orlinek, kawałek zjazdu i końcówka do Karpacza Górnego poszły mi przeciętnie - wyprzedzania w mojej części stawki niewiele, po prostu jechałem swoje i stopniowo łapałem swój podjazdowy rytm. No, stroma ściana pod Wang, tu najlżejsze przełożenie 34/40 ledwo mi starcza i wpadamy na te sławne, nierówne i paskudne bruki prowadzące na sam szczyt - nachylenie prawie w ogóle nie spada poniżej 11% (max 19%), od tego momentu elegancko łapię swój rytm i zaczynam stopniowo wyprzedzać jednego za drugim - to cieszy, ale wiem że mocy by zbliżyć się do czołówki jeszcze mi brakuje. Dodatkowo dobra znajomość trasy pozwala mi w pełni kontrolować sytuacje typu: gdzie przycisnąć, gdzie zwolnić by złapać chwilę oddechu, itp. Po przekroczeniu Polany (1067 m) deszczyk ustaje i stopniowo wjeżdżamy w mglistą krainę - w sumie fajny klimat, chociaż widoczków nie ma. I tak brnę do góry, powoli łykając kolejnych rywali, nierówne bruki nie ułatwiają sprawy w utrzymaniu równego tempa. Mijamy Strzechę Akademicką (1258 m), mgła staje się coraz gęstsza, kolejna długa ściana do pokonania - na swoim 34/40 daję radę sprawnie podjechać, przy tym na krótkim wypłaszczeniu dochodzę grupkę rywali. Na zjeździe do Przełęczy pod Śnieżką (1394 m) wyprzedzam kilku naraz, ponoć ów zjazd po brukach w mocno mglistych warunkach wymaga skupienia. No i został jeszcze do pokonania ponad 2 km atak szczytowy po najbardziej paskudnej nawierzchni - poza stromizną szczeliny między brukami są straszne i łatwo o wybicie rytmu. Mgła zamieniła się w mleko - widoczność ledwo 20-30 metrów. Ku mojemu zdumieniu szybko uciekam dopiero co wyprzedzonym paru rywalom i od tego momentu już samotnie atakuję końcówkę. Czuć narastający chłód, a na wschodnim zboczu Śnieżki troszeczkę powiało. Na 500 m przed metą wyprzedza mnie gość niewiadomo skąd i na karbonowym fullu - pogratulowałem mu za lepsze rozłożenie sił ode mnie :). W końcu końcówka morderczego i emocjonującego podjazdu - nagle zrobiło się ślisko, dwa razy tylne koło zabuksowało, w porę nad tym zapanowałem (technika, technika :)) i z radością, oraz przy oklaskach grupki kibiców zdobywam Królową Karkonoszy (1602 m) na rowerze po raz trzeci :)
To już ostatnie metry ciężkiej wspinaczki. Dawaj! Dawaj! :) © JPbike
Czas podjazdu - 1:15:33 godz - osobisty rekord sprzed 9 lat poprawiony o ponad 8 minut - JESTEM DUMNY :)
25/254 - open
8/96 - M40
Strata do zwycięzcy (Marcin Mokiejewski) - 17:49 min, do M40 (Rafał Ignaczak) - 17:43 min
Kolejna radosna chwila w moim życiorysie :) Warunki na szczycie - widać :) © JPbike
Na szczycie spędziłem krótką chwilę, mleczna mgła, zero widoczków, turystów niewiele i chłód na poziomie 6°C, do tego ja cały przemoknięty. Na szczęście organizator spisał się znakomicie - zorganizował bazę w cieplutkim Domu Śląskim. No to zjazd do Przełęczy pod Śnieżką - wychłodziłem się znacznie, ręce zaczęły sztywnieć. W tłocznej bazie od razu przebieram się w suche portki, wypiłem 3 ciepłe herbatki, zjadłem placka, podzieliłem się wrażeniami z kolegami i tak po jakimś czasie już ogrzani mogliśmy w kolumnie zjechać do Karpacza.
Podjazdowa re-transmisja na Relive - KLIK.
Kategoria dzień wyścigowy, Uphill race, w górach, wysokie szczyty
Piątek, 31 sierpnia 2018 • dodano: 31.08.2018 | Komentarze 8
Tegoż dnia w planie miałem wyskok do mini parku wodnego, odechciało mi się bo nazajutrz po wczorajszym popołudniowo - wieczornym deszczu wyszło piękne słońce, zatem idę znów na rower. Tym razem wycieczkowo udałem się do Miedzianki, dziś wioseczką, a przed wojną było pięknie położonym górniczym miasteczkiem (szczegółowe info). Dojazd bocznymi drogami przez Ścięgny, Kostrzycę, Bukowiec, Krogulec, Karpniki i Janowice Wielkie, oraz zaliczając przypadkowo odkryty i solidny podjazd do Mniszkowa i stamtąd w dół do celu. Powrót do Karpacza przebiegł po swoich śladach. Relive.
Widoczek na Karkonosze, tylko chmur cosik za dużo © JPbike
Zamek Karpniki © JPbike
Urok Rudaw Janowickich © JPbike
Nieplanowany i długi podjazd - na wysokość 764 m © JPbike
Ładnie tam. Widoczek ze zjazdu do Mniszkowa © JPbike
Tędy to tylko pomykać i czerpać frajdę z MTB :) © JPbike
Tyle zostało z klimatycznego kiedyś Rynku w Miedziance © JPbike
Tak było. Szkoda że takie urokliwe miasteczko upadło © JPbike
Stary i podupadający w ruinę Browar w Miedziance © JPbike
Nowy Browar na szczęście jest. Jak zabiorę tu ekipę to wskoczymy na konsumpcję lokalnego trunku :) © JPbike
Następnego dnia będzie wspinaczka na tą Królową Karkonoszy, tylko ta pogoda... © JPbike
Czwartek, 30 sierpnia 2018 • dodano: 30.08.2018 | Komentarze 6
Start o 11:10. U stóp Karkonoszy nadal przyjemna do aktywności pogoda, chociaż prognoza zapowiadała popołudniowy deszcz (gdy pisałem tą relacyjke po 16-tej to w Karpaczu właśnie padało). Z racji sobotnio-niedzielnego ścigania zaplanowałem dziś max 2h kręcenia - padło na uphillowanie przez Kowary boczną i nieznaną mi szosą na Rozdroże Kowarskie (787 m) i dalej znaną drogą na Okraj (1046 m). Skoro byłem tam na rowerze górskim to wiadomo że powrót musiał być terenowy - padło na hardcorową Tabaczaną Ścieżkę i miłe szuterki prowadzące wprost na ulicę w Karpaczu, na której miałem kwaterę. Relive.
Po powrocie spory niedosyt był, czyli jest dobrze. A na sobotę zapowiadają deszczową aurę i 12°C, oraz 6°C na Śnieżce ...
Klimatyczny wiadukt kolejowy w Kowarach © JPbike
Na Okraj wjeżdżałem boczną szosą. Zawody uphillowe też tędy były © JPbike
Któraś już tam kolejna moja wizytacja na Okraju :) © JPbike
Terenowy powrót, najpierw wspinaczka na wysokość 1100 m i pora na długi zjazd © JPbike
Hardkor na Tabaczanej (fotka wypłaszcza). Proporcja zjeżdżania i sprowadzania wyniosła 50/50 procent © JPbike
Miły szuterek ze Śnieżką w tle © JPbike
Kategoria do 50 km, w górach, wysokie szczyty
Środa, 29 sierpnia 2018 • dodano: 29.08.2018 | Komentarze 3
Zaległy urlopik, zatem bez wahania rower na dach auta i myk w góry.
Ponieważ w sobotę biorę udział w charytatywnym wyścigu "Rowerem na Śnieżkę", a w niedzielę mam kaczmarkowe giga w Zielonej Górze, zatem na kilka dni przed owymi ścigami po górach jeździć trzeba z głową i tak by nie zajechać się, co przy moim zamiłowaniu do dłuższych tras z solidnymi przewyższeniami nie jest sprawą łatwą :)
Tegoż dnia Karpaczu mieliśmy przepiękną pogodę - słonecznie i z idealną temperaturą do wszelakich górskich aktywności. No to start o 10:47 i zaplanowałem pomykanie głównie po karkonoskich i izerskich szuterkach z kulminacją w postaci odwiedzin przy majestatycznej Kopalni Kwarcu "Stanisław", nie brakowało smaczków w postaci prawdziwego MTB, jak i asfalcikowych podjazdów.
Generalnie trasa była udana i dzień dobrze spędzony w górach. Relive.
Urok prawdziwego MTB. Kochasz albo nienawidzisz :) © JPbike
Wysoko w góry mnie wywiało. Dla takich widoczków zawsze warto :) © JPbike
Na wysokości 1080 m. Fragment Kopalni Kwarcu "Stanisław" © JPbike
Widoczek na Karkonosze i Szklarską Porębę z Wysokiego Kamienia © JPbike
Dawno nie zjeżdżałem ze 10 km szlakiem. Tu fragmencik w dolnych partiach, prawie jak w WLKP :) © JPbike
Smakowite, karkonoskie PURE MTB zostawiłem na koniec trasy :) © JPbike
Kategoria do 100 km, w górach, wysokie szczyty
Piątek, 3 sierpnia 2018 • dodano: 03.08.2018 | Komentarze 4
No i nadszedł ostatni dzień moich górskich wakacji z rowerem. Wraz z Dawidem zaplanowałem coś konkretnego i oczywiście MTB - podjechanie na Wielki Stożek (978 m), trochę kręcenia po czeskich szuterkach i atak szczytowy na Czantorię (995 m). Szczegółów nie będę pisał - to co przeżyliśmy to nasze, powiem tylko że dzisiejsza trasa była najlepsza z całego naszego beskidzkiego pobytu :)
Ostatni dzień wakacji w górach - trzeba jakoś się wyszaleć :) © JPbike
W górach jak zwykle pięknie - pogoda nam w 100% dopisała :) © JPbike
To już wysoko, na szczycie Kiczory (989 m) © JPbike
Warunki jakie mieliśmy - w 100% MTB :) © JPbike
Nie wiem co to za skałki, ale fajne są :) © JPbike
To już po czeskiej stronie. Miłe te szuterki Czesi mają © JPbike
Podjazd na Czantorię od czeskiej strony to non stop ściana 12 - 18% :) © JPbike
Przerwa na wiadomo co :) © JPbike
Szczyt Czantorii (995 m). Za dużo tu komercji - szybko zwialiśmy w dół :) © JPbike
Przyzwyczajeni to paskudnych kamienistych szlaków nie omieszkaliśmy zjechać po stoku narciarskim :) © JPbike
Na Przełęczy Szarcula (761 m) spotkaliśmy pięknego klasyka :) © JPbike
Jak widać - BYŁO FAJNIE :) © JPbike
Kategoria do 50 km, w górach, w towarzystwie
Czwartek, 2 sierpnia 2018 • dodano: 02.08.2018 | Komentarze 2
Skoro zabrałem na wakacje swoje dwa rowery to trzeba wykorzystać nieraz i jeden i drugi. Tegoż bardzo ciepłego dnia (średnia temp całej trasy doszła do 30°C) ruszyłem przed 10-tą na obmyśloną wczoraj trasę zawierającą 4 premie górskie - Kubalonka (758 m), Równica (770 m), Salmopol (934 m) i okrutna ściana 17% w Kamesznicy Górnej (820 m), po drodze m.in było kręcenie po dość ruchliwej drodze krajowej nr 1 i przejazd przez miasto znane z browaru - Żywiec (tym razem wyjątkowo powstrzymałem się od zakupu i spożycia piwa). Upał powodował że picia w bidonach szybko ubywało - aż 4 razy stawałem przy sklepikach na zimne co nieco. Ogólnie udany szosowy trip po górach zrobiony. Natomiast kompan micor udał się na kolejną beskidzką wyrypę do ... Żywca po zapasowy hak :)
Na parkingu pod Równicą (770 m). Musiałem zapytać napotkanego kolarza czy to koniec podjazdu :) © JPbike
W Wiśle nad Wisłą - temperatura w trakcie foto to 27 stopni :) © JPbike
Na Przełęczy Salmopolskiej (934 m) © JPbike
Róg piwnej obfitości w Żywcu :) © JPbike
Okrutna ściana w Kamesznicy - słońce paliło że obiektyw zaparował :) © JPbike
Dla takich widoczków było warto wylać wiaderko potu :) © JPbike
Kategoria ponad 100 km, szoska, w górach
Środa, 1 sierpnia 2018 • dodano: 01.08.2018 | Komentarze 7
Tegoż dnia w planach był objazd trasy pierwszego etapu Beskidy MTB Trophy 2018. Wyszło coś innego. Wgrałem track gps do licznika. Do sławnego wśród maratończyków i uczestników kultowej etapówki szczytu Ochodzitej szło spoczko, techniczny zjazd również, zajechaliśmy parę km dalej zgodnie ze śladem gps i się zaczęły problemy nawigacyjne - poruszanie się w terenie i mając najprostszą nawigację bez mapy jest do bani. Było błądzenie, przedzieranie po stromej ścianie, wielokrotne zerkanie na mapę klasyczną i smartfonową. I tak ujechaliśmy kolejne parę km po górach, zaczął mnie dopadać kryzysik w postaci niechęci do dalszej terenowej wyrypy. W sumie nie ma co się dziwić, bo tyle górskich jazd z rzędu zrobiłem. Natomiast Dawid widocznie miał w sobie więcej świeżości do kręcenia MTB, odłączyliśmy się, młodszy kompan udał się zdobyć Wielką Raczę (1236 m), a ja ruszyłem w drogę powrotną, w całości asfaltową. Relive.
Kolejny dzień w górach - pięknie tu :) © JPbike
Szczyt Ochodzitej (895 m) kolejny raz zdobyłem © JPbike
Terenowa nawigacja w moim liczniku jest do bani - znaleźliśmy się w takim miejscu © JPbike
Fragment drogi wojewódzkiej nr 943 © JPbike
Wtorek, 31 lipca 2018 • dodano: 01.08.2018 | Komentarze 2
Na drugi tydzień mojego górskiego urlopu przeniosłem się w Beskid Śląski, do miejscówki znanej z Beskidy MTB Trophy - Istebnej. Po drodze, w Katowicach zgarnąłem Dawida, który przyjechał PKP z Gniezna i właśnie zaczął wakacje. Nazajutrz zaplanowałem porządną beskidzką wyrypę z dodatkiem widoczków (podobną do wyrypy z Drogbasem w 2012 roku). Pogodę jak widać na fotkach mieliśmy świetną. Pomijając niemałe ilości wypychu i sprowadzania na najtrudniejszych fragmentach w górnych partiach szlaków (milion luźnych kamieni), wszystko szło OK, do czasu gdy nagle wysoko w górach Dawidowi pękł hak w Peaku... Zapasowego nie miał, no to poszło telefonowanie i pasujący hak mieli w Bielsku Białej. Decyzja prosta - zamieniamy wyrypę na wyprawę. Najpierw trzeba było terenowo zjechać, wjechać (wejść), zjechać na Przełęcz Salmopolską i stamtąd cały czas asfalcikami do celu. W Szczyrku skończył się zjazd, przy sklepiku znajduję leżący sznurek rolniczy i tak dalej przez przeszło 20 km posłużyłem się jako koń pociągowy - nie było tak źle, chociaż kilka podjeżdzików się znalazło :). Powrót mieliśmy asfaltowy z racji późnej pory i sporego kilometrażu. Generalnie nie ma co narzekać - wyszedł niezły górski trip. Relive.
Zaczynamy długi podjazd zielonym z widoczkami © JPbike
Piękno beskidzkich szlaków i MTB :) © JPbike
Kamienista masakra, trochę wypychu było © JPbike
Na szlaku, na wysokości ok 1100 m © JPbike
Atak szczytowy na Baranią Górę (1220 m) © JPbike
Jest pięknie, tylko nadal za dużo chmur © JPbike
Fragment hardcorowego zjazdu zielonym © JPbike
Piękno beskidzkich szlaków (2) © JPbike
No i w takim miejscu micorowi pękł hak. Zapasowego brak... © JPbike
Dotarliśmy do sklepu rowerowego w Bielsku Białej. Tak wyglądał mój hol :) © JPbike
Skocznie w Szczyrku (Skalite). Na tej prawej chłopaki trenowali © JPbike
Przełęcz Salmopolska (934 m) podjechana, uff... :) © JPbike
Przy sławnej skoczni im. Adama Małysza w Wiśle © JPbike
Ostatni zjazd. Do Istebnej, a tam piwko czeka :) © JPbike
Kategoria do 100 km, w górach, w towarzystwie, wysokie szczyty
Niedziela, 29 lipca 2018 • dodano: 29.07.2018 | Komentarze 3
Start o 18:40. Podjazd z kwatery na ową Przełęcz (3.5 km), stamtąd super kręty zjazd do Knurowa (6 km) i nawrotka - wszystko oczywiście treningowo. Na szczycie fajnie weszło w nogi - chciałbym mieć takie warunki do trenowania pod domem :)
Relive.
Na Przełęczy Knurowskiej (846 m) © JPbike