Info o mnie.
- przejechane: 185495.88 km
- w tym teren: 66870.10 km
- teren procentowo: 36.05 %
- v średnia: 22.59 km/h
- czas: 340d 09h 12m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m
Kategorie
-
Bike Maraton - 39
bikestatsowe zawody - 8
CX - 7
do 100 km - 1195
do 50 km - 1238
do/z pracy - 278
dron - 67
dzień wyścigowy - 251
Etapówki MTB - 31
Festive 500 - 55
Gogol MTB - 62
Kaczmarek Electric - 21
maratony - 180
MTB Marathon - 31
na orientację - 6
nocne - 290
podium, te szerokie też - 37
podsumowanie - 11
pomiar czasu - 67
ponad 100 km - 247
ponad 200 km - 28
ponad 300 km - 4
poza PL - 112
Solid MTB - 30
sprzęt - 49
szoska - 456
Uphill race - 8
w górach - 319
w roli kibica - 10
w towarzystwie - 404
wyprawy - 74
wysokie szczyty - 35
XC - 32
z przyczepką - 4
-
Moja stajnia
w użyciu
Orbea Oiz M20

Black Peak

Accent Peak 29
Canyon Endurace
Sztywna Biria
archiwum
Scott Scale 740
TREK 8500
Kross Action
Accent Tormenta 1
Accent Tormenta 2
Accent Tormenta 3
Archiwum
2024
2023
2022
2021
2020
2019
2018
2017
2016
2015
2014
2013
2012
2011
2010
2009
2008
-
2025, Listopad - 2 - 0
2025, Październik - 8 - 0
2025, Wrzesień - 8 - 0
2025, Sierpień - 13 - 23
2025, Lipiec - 12 - 20
2025, Czerwiec - 9 - 20
2025, Maj - 10 - 20
2025, Kwiecień - 8 - 21
2025, Marzec - 10 - 24
2025, Luty - 8 - 16
2025, Styczeń - 7 - 13
2024, Grudzień - 15 - 38
2024, Listopad - 7 - 15
2024, Październik - 9 - 21
2024, Wrzesień - 10 - 18
2024, Sierpień - 12 - 20
2024, Lipiec - 14 - 30
2024, Czerwiec - 18 - 40
2024, Maj - 10 - 24
2024, Kwiecień - 15 - 37
2024, Marzec - 12 - 29
2024, Luty - 9 - 27
2024, Styczeń - 9 - 25
2023, Grudzień - 12 - 34
2023, Listopad - 10 - 33
2023, Październik - 9 - 27
2023, Wrzesień - 11 - 28
2023, Sierpień - 8 - 16
2023, Lipiec - 16 - 43
2023, Czerwiec - 11 - 27
2023, Maj - 17 - 36
2023, Kwiecień - 12 - 45
2023, Marzec - 6 - 16
2023, Luty - 8 - 32
2023, Styczeń - 8 - 26
2022, Grudzień - 8 - 20
2022, Listopad - 8 - 25
2022, Październik - 9 - 31
2022, Wrzesień - 12 - 16
2022, Sierpień - 10 - 24
2022, Lipiec - 16 - 37
2022, Czerwiec - 12 - 26
2022, Maj - 16 - 32
2022, Kwiecień - 14 - 49
2022, Marzec - 9 - 30
2022, Luty - 8 - 18
2022, Styczeń - 10 - 27
2021, Grudzień - 10 - 25
2021, Listopad - 11 - 29
2021, Październik - 12 - 35
2021, Wrzesień - 15 - 30
2021, Sierpień - 16 - 24
2021, Lipiec - 20 - 34
2021, Czerwiec - 19 - 42
2021, Maj - 15 - 34
2021, Kwiecień - 15 - 30
2021, Marzec - 12 - 35
2021, Luty - 11 - 32
2021, Styczeń - 13 - 42
2020, Grudzień - 17 - 37
2020, Listopad - 13 - 51
2020, Październik - 14 - 40
2020, Wrzesień - 19 - 33
2020, Sierpień - 20 - 42
2020, Lipiec - 25 - 65
2020, Czerwiec - 21 - 77
2020, Maj - 21 - 75
2020, Kwiecień - 14 - 60
2020, Marzec - 7 - 21
2020, Luty - 15 - 34
2020, Styczeń - 13 - 46
2019, Grudzień - 20 - 76
2019, Listopad - 14 - 50
2019, Październik - 13 - 44
2019, Wrzesień - 24 - 46
2019, Sierpień - 23 - 25
2019, Lipiec - 23 - 31
2019, Czerwiec - 26 - 42
2019, Maj - 25 - 58
2019, Kwiecień - 24 - 75
2019, Marzec - 18 - 56
2019, Luty - 16 - 45
2019, Styczeń - 15 - 53
2018, Grudzień - 18 - 68
2018, Listopad - 10 - 36
2018, Październik - 20 - 42
2018, Wrzesień - 31 - 67
2018, Sierpień - 21 - 82
2018, Lipiec - 18 - 58
2018, Czerwiec - 14 - 55
2018, Maj - 19 - 55
2018, Kwiecień - 18 - 68
2018, Marzec - 14 - 55
2018, Luty - 10 - 52
2018, Styczeń - 10 - 52
2017, Grudzień - 10 - 42
2017, Listopad - 7 - 44
2017, Październik - 10 - 43
2017, Wrzesień - 17 - 46
2017, Sierpień - 19 - 43
2017, Lipiec - 19 - 83
2017, Czerwiec - 17 - 42
2017, Maj - 21 - 60
2017, Kwiecień - 19 - 47
2017, Marzec - 15 - 38
2017, Luty - 13 - 32
2017, Styczeń - 14 - 47
2016, Grudzień - 9 - 14
2016, Listopad - 9 - 24
2016, Październik - 14 - 19
2016, Wrzesień - 14 - 66
2016, Sierpień - 16 - 24
2016, Lipiec - 21 - 41
2016, Czerwiec - 15 - 26
2016, Maj - 24 - 77
2016, Kwiecień - 18 - 47
2016, Marzec - 18 - 42
2016, Luty - 13 - 26
2016, Styczeń - 14 - 39
2015, Grudzień - 14 - 72
2015, Listopad - 8 - 26
2015, Październik - 8 - 23
2015, Wrzesień - 12 - 27
2015, Sierpień - 18 - 31
2015, Lipiec - 16 - 59
2015, Czerwiec - 21 - 72
2015, Maj - 21 - 53
2015, Kwiecień - 20 - 88
2015, Marzec - 19 - 88
2015, Luty - 16 - 59
2015, Styczeń - 15 - 59
2014, Grudzień - 11 - 60
2014, Listopad - 19 - 34
2014, Październik - 12 - 22
2014, Wrzesień - 17 - 37
2014, Sierpień - 18 - 31
2014, Lipiec - 22 - 95
2014, Czerwiec - 18 - 73
2014, Maj - 16 - 76
2014, Kwiecień - 21 - 77
2014, Marzec - 20 - 73
2014, Luty - 16 - 80
2014, Styczeń - 7 - 31
2013, Grudzień - 18 - 87
2013, Listopad - 13 - 78
2013, Październik - 15 - 60
2013, Wrzesień - 16 - 65
2013, Sierpień - 15 - 76
2013, Lipiec - 26 - 161
2013, Czerwiec - 21 - 121
2013, Maj - 20 - 102
2013, Kwiecień - 20 - 116
2013, Marzec - 18 - 117
2013, Luty - 15 - 125
2013, Styczeń - 12 - 92
2012, Grudzień - 20 - 106
2012, Listopad - 10 - 82
2012, Październik - 13 - 46
2012, Wrzesień - 17 - 96
2012, Sierpień - 16 - 99
2012, Lipiec - 23 - 113
2012, Czerwiec - 17 - 97
2012, Maj - 18 - 61
2012, Kwiecień - 20 - 132
2012, Marzec - 20 - 130
2012, Luty - 9 - 57
2012, Styczeń - 10 - 55
2011, Grudzień - 11 - 84
2011, Listopad - 12 - 96
2011, Październik - 20 - 127
2011, Wrzesień - 17 - 170
2011, Sierpień - 23 - 109
2011, Lipiec - 11 - 116
2011, Czerwiec - 3 - 154
2011, Maj - 24 - 186
2011, Kwiecień - 15 - 255
2011, Marzec - 24 - 213
2011, Luty - 26 - 187
2011, Styczeń - 18 - 199
2010, Grudzień - 19 - 173
2010, Listopad - 13 - 106
2010, Październik - 14 - 118
2010, Wrzesień - 15 - 192
2010, Sierpień - 25 - 209
2010, Lipiec - 27 - 126
2010, Czerwiec - 28 - 191
2010, Maj - 20 - 255
2010, Kwiecień - 24 - 220
2010, Marzec - 18 - 196
2010, Luty - 9 - 138
2010, Styczeń - 11 - 134
2009, Grudzień - 12 - 142
2009, Listopad - 11 - 128
2009, Październik - 8 - 93
2009, Wrzesień - 24 - 158
2009, Sierpień - 22 - 118
2009, Lipiec - 19 - 143
2009, Czerwiec - 20 - 94
2009, Maj - 19 - 170
2009, Kwiecień - 25 - 178
2009, Marzec - 14 - 137
2009, Luty - 7 - 50
2009, Styczeń - 11 - 96
2008, Grudzień - 11 - 131
2008, Listopad - 13 - 56
2008, Październik - 17 - 64
2008, Wrzesień - 17 - 62
2008, Sierpień - 21 - 78
2008, Lipiec - 18 - 39
2008, Czerwiec - 24 - 74
2008, Maj - 15 - 23
2008, Kwiecień - 7 - 40
2008, Marzec - 6 - 14
Wpisy archiwalne w kategorii
w górach
| Dystans całkowity: | 20672.99 km (w terenie 9232.00 km; 44.66%) |
| Czas w ruchu: | 1226:59 |
| Średnia prędkość: | 16.82 km/h |
| Maksymalna prędkość: | 83.56 km/h |
| Suma podjazdów: | 274487 m |
| Maks. tętno maksymalne: | 179 (102 %) |
| Maks. tętno średnie: | 166 (94 %) |
| Suma kalorii: | 3943 kcal |
| Liczba aktywności: | 316 |
| Średnio na aktywność: | 65.42 km i 3h 53m |
| Więcej statystyk | |
Wtorek, 4 sierpnia 2020 • dodano: 05.08.2020 | Komentarze 3
Wakacyjny wyjazd w góry do Falsztyna, połączony ze startem w etapówce - Ochotnica MTB 4 Towers.
Jak zwykle ostro zaczynam - po pobudce i solidnym śniadaniu ruszyłem na „rozgrzewkę“, na najwyższy szczyt Gorców - Turbacz (1310m).
Na trasie było wszystko do relaksu i MTB-owania - miła rowerówka wokół Jeziora Czorsztyńskiego i wzdłuż Dunajca, długi podjazd na szczyt z dodatkiem twardego podłoża, kolein poopadowych, wypychu, kamieni i korzeni, postój przy schronisku, zarówno te szybkie, jak i wymagające techniki zjazdy, no i widoczki dzięki którym chce się żyć i kręcić po górach :)
Pogoda dopisała, idealna kolarsko temperaturka panowała, jedynie nad górami, szczególnie Tatrami wisiało za dużo chmur.

Falsztyn z widokiem na Gorce. Ładnie tam :) © JPbike

Widoczek na Pieniny © JPbike

Zjazd zielonym do Frydmana, trochę tu błotka © JPbike

Na trasie Velo Dunajec wokół Czorsztyńskiego © JPbike

Tu Białka wpada do Jeziora Czorsztyńskiego © JPbike

Ta rowerówka wzdłuż Dunajca - super sprawa :) © JPbike

Pora na długą wspinaczkę od Łopusznej. Swojskie klimaty © JPbike

Widoczek na Tatry, tylko ta masa chmur ... © JPbike

Odpowiedni napój w odpowiednim miejscu :) © JPbike

Schronisko na Turbaczu im. Władysława Orkana © JPbike

Na Hali Długiej pod Turbaczem. Ta mgła dawała fajne uczucie chłodka :) © JPbike

Mgliste klimaty w wysokich partiach © JPbike
W planach miałem więcej terenowego kręcenia, ale ... siły na etapówkę muszą być.
Więc po dotarciu na Przełęcz Knurowską zjechałem krętym asfaltem w dół i myk do noclegowni.

Znów nad Czorsztyńskim. Pogoda się psuje, godzinę po dotarciu do bazy zaczeło padać © JPbike
Kategoria do 100 km, dron, w górach, wysokie szczyty
Niedziela, 5 lipca 2020 • dodano: 07.07.2020 | Komentarze 6
Jak w trakcie wyścigowego weekendu ekipa górskich ścigantów przebywa w jednym miejscu to następnego dnia musi być rozjazd, najlepiej z dodatkiem integracji.
Zatem zbiórka o 10, było nas kilkunastu sztuk - wiek nie ma znaczenia, liczą się chęci i pasja pure MTB :)
Udaliśmy się na nowo powstałe single do MTB - Single Track Szklarska.
Po jakimś czasie ekipa się skurczyła - młodzież pognała, a ci starsi pasjonaci MTB (w tym ja) kręcili swoje, przy tym świetnie się bawiąc. Po kolejnym czasie ja wraz z dwoma fajnymi kolegami udałem się poza wspomniane ścieżki by zażyć prawdziwego MTB. To był super rozjazd :)

Kręcimy. Humory dopisują :) © JPbike

Widać jakie świetne są te single :) © JPbike

Ruiny dawnego zakładu przeróbki kamienia © JPbike

Wysoko w Górach Izerskich też jest pięknie © JPbike

Świetne kładki, można powiedzieć że to rowerowy raj :) © JPbike

Tu jest co robić i zarazem bawić się na MTB znakomicie © JPbike

Gruppen fotka musi być :) © JPbike

Przerwa na Wysokim Kamieniu (1058m) © JPbike

Odwiedziliśmy w Piechowicach tablicę pamiątkową o Marku Galińskim © JPbike

Nie brakło drobnego błądzenia bo skończyła się ścieżka © JPbike

Ostatnie km-y pokonywaliśmy z uczestnikami Szosowego Klasyka © JPbike
Kategoria do 50 km, w górach, w towarzystwie
Sobota, 4 lipca 2020 • dodano: 07.07.2020 | Komentarze 0
W dół z kwatery, przez miasto i podjazd do Ski Arena Szrenica.
Sobota, 4 lipca 2020 • dodano: 07.07.2020 | Komentarze 0
Najpierw w dół i następnie pod górę i ... zimne piwko :)
Sobota, 4 lipca 2020 • dodano: 07.07.2020 | Komentarze 7
W końcu ruszył sezon wyścigów MTB, dla mnie trzynasty z rzędu.
Tak się złożyło że na inaugurację padło od razu solidne wyzwanie - do pokonania 100 km i 3km w pionie poprowadzone po stokach Karkonoszy. Do Szklarskiej Poręby zajechałem na weekend i wraz z ekipą ulokowaliśmy się w wysoko położonym apartamencie.
Koronawirus spowodował że trochę się pozmieniało w organizacji - start giga mieliśmy już o 9 rano, całe miasteczko zawodów rozlokowali na sporej przestrzeni, start i meta w innym miejscu, do sektorów wpuszczali max 150 osób i tylko w maseczkach (lub kominach).
Nazajutrz wita nas piękna, słoneczna pogoda i z idealną do ścigania temperaturą. Po średnim wyspaniu się i zjedzeniu michy makaronu zrobiłem spokojną rozgrzewkę po porannych ulicach tegoż górskiego miasta. Przed startem fajnie było spotkać paru znajomych, w tym Bartka Miklera i Basię Borowiecką. No i wypatrzyłem mnóstwo znanych nazwisk z czołówki polskiego MTB - czyli dla mnie będzie ciężko o wynik. Tegoroczna trasa jest mocno zmieniona w porównaniu do zeszłorocznej, ale i tak konkretna i będzie co robić :)
No i 96 osobowa stawka królewskiego dystansu ruszyła. Ja oczywiście z ogona startowałem. Od razu podjazd, zjazd i powoli przebijam się w stronę swojego miejsca w stawce. Jadąc dalej paru znanych mi twarzy pomyka przede i za mną. Dość szybko pojawiają się single i techniczne zjazdy - na jednym z pierwszych nie wiedzieć czemu Damian z VW wyprzedzając mnie, powoduje że zaliczam glebkę na bok (patrz foto poniżej) - szlify na nodze zaliczone, no i przerzutka się rozregulowała - przez to zostałem pozbawiony młynka 50z i przez całą resztę trasy najcięższe podjazdy z nachyleniem dochodzącym do 20% przyszło mi pokonywać na przełożeniu 32/42. Jakby co - Damiana później wyprzedziłem i kolega zaliczył DNF. Kręcąc dalej trasa mnie zaskakuje niezłym poziomem trudności, np. przejazd po zboczu wzdłuż Kamiennej i usianym pokaźnymi kamieniami, po tym ostra i długa sztajfa podjazdowa, do tego co jakiś czas wyłaniają się super widoki na karkonoskie szczyty. Na mijanych bufetach obsługa jest profesjonalna - nie ma samoobsługi i sprawnie nam podają to co trzeba - mają nawet dobre wafelki z kremem o smaku krówki :)
Jadąc dalej, stawka giga nadal nie jest porozciągana, zarówno na odcinkach wymagających raz siły, raz techniki, raz ..., co jakiś czas ktoś się tasuje, ktoś przyspiesza, ktoś zwalnia. No i wpadamy na atrakcję MTB, czyli na fajne single (Pasmo Rowerowe Olbrzymy) - w większości mieliśmy tędy pod górę. O ile nachylenie nie powala, to ilość zakrętasów, hopek, kamiennych przeszkód (niektóre mocno podnosiły poziom adrenaliny) powodowała że nie było łatwo i szybko tędy jechać - królowały siła i technika. Mi udało się tędy dość sprawnie przejechać (trzy podpórki na kamiennych uskokach zaliczone), a na ostatnim odcinku zwanym Doplerem zrobiło się tłoczno i utworzyła się spora grupa. Po wjechaniu na najdłuższy, szeroki i szutrowy podjazd ponownie się zaczęła selekcja i doszło nas kilka osób z czołówki mega (różnica prędkości mała, cieszy mnie to), a my zaczęliśmy wyprzedzać tych z najkrótszego dystansu (fun). W 100% jechałem tędy swoje i ku uciesze - sprawnie cisnąłem do góry, przy tym zyskując parę miejsc. Po tym techniczny zjazd, trochę szutrów i niezły podjazd tuż przed wjazdem na drugą rundę giga - tam porządnie zaatakowałem, łykając kilka rywali naraz - jak się później okazało znalazłem się właśnie w swoim miejscu, które z trudem dowiozłem do mety.
No i ponownie przyszło jechać ze 50 km po śladach, jak i zaczęło się wyprzedzanie tych z classica. Jechałem tędy już sam, od czasu do czasu tasując się z trzema rywalami, z czego jeden to weteran Jan Zozuliński (ostatecznie na mecie był 3 min za mną). Poziom zmęczenia, szczególnie na takiej ciężkiej trasie zaczął narastać, ale jako stary ze mnie maratonowy wyjadacz wiedziałem co robić by wpaść na metę z satysfakcją :). Ponownie pokonywane kręte single (Dopler, Zmora, itp) tym razem szły już ciężej, zmęczenie i dekoncentracja spowodowały że „aż“ dwukrotnie zaliczyłem tam glebki na kamiennych fragmentach (bez strat sprzętowo - cielesnych). W końcu jeszcze długi podjazd, tabliczka „5 km do mety“ i już bez przygód, bez większego bólu różnych części ciała, bez większego kryzysu i z radochą docieram do mety po 6h i 52min spędzonych na takim wymagającym kondycji i techniki ultra maratonie :)
32/60 - open giga
6/15 - M4
Z 96 osób startujących na giga, aż 35 nie ukończyło - musiało być ultra ciężko :)
Wynik oczywiście mnie miło zaskoczył, a wydawało mi się że słabo jechałem :)
Strata do zwycięzcy (Karol Rożek) - 1h 49min. Do M4 (Bartosz Huzarski) - 45min

Nieładnie tak mnie spychać na bok ... © JPbike

W akcji. Techniczne trasy są w sam raz dla mnie :) © JPbike

Ot, cały urok MTB na podkarkonoskich ścieżkach © JPbike

Tuż przed metą. Nawet nie wyglądam na zajechanego :) © JPbike
Kategoria Bike Maraton, dzień wyścigowy, maratony, w górach
Niedziela, 28 czerwca 2020 • dodano: 29.06.2020 | Komentarze 7
Spontanicznie wpadłem na pomysł by skoczyć do Szklarskiej Poręby po grabkowy numerek startowy na zbliżający się Ultra Giga Bike Maraton. Początkowo był plan by dojechać do Jeleniej Góry pociągiem i stamtąd rowerem 300 km do domu. Zdecydowałem na opcję bardziej komfortową czasowo - dojazd autem do Złotoryi (200 km od domu) i robię szosówką górską rundę po fajnych widokowo kaczawskich asfalcikach z zahaczeniem o Szklarską Porębę.
Ciężko było mi wcześnie wstać i jeszcze trzeba było uszykować sprzęt i żarcie. Udało się ruszyć szosówką dopiero o 12:18, przy niemal upalnej pogodzie (30°C). Trasę uszykowałem dzień wcześniej i ślad wgrałem do licznika. No i od razu zaczęła się non stop jazda raz do góry, raz w dół, co chwila widoki na góry i pełno zieleni, czyli tak jak lubię najbardziej :)

Na takich bocznych asfaltach to tylko pomykać. W tle dawny wulkan - Ostrzyca (501m) © JPbike

Przy zamku we Wleniu, mnie tu jeszcze nie było :) © JPbike

Póki kręcę sam to pozwiedzam zamek we Wleniu dronem :) © JPbike

Kaczawskie wioski mają swój klimat © JPbike

Pierwsza w życiu wizyta na zaporze w Pilchowicach © JPbike

Zapora Pilchowice © JPbike

Ogrom wodnej konstrukcji jest taki wielki że musiałem daleko odlecieć dronem :) © JPbike
W trakcie pokonywania odcinka od zapory w kierunku Szklarskiej Poręby przekonuję się że czasu do zamknięcia biura zawodów mam coraz mniej i muszę się sprężać, cisnąć, do tego słońce schowało się i szybko zbliżała się wprost na mnie deszczowo-burzowa chmura, która dopadła mnie jak dotarłem do Piechowic. Jak na zatwardziałego gigowca - nie ma lipy, kręcę mocno dalej i oczywiście szybko cały moknę. Nie powiem jak zrobiło mi się przyjemnie i orzeźwiająco, a zwłaszcza po takim upale :)

Ale leje, leje, muszę cisnąć dalej by zdążyć... © JPbike
Ulewa trwała z jedną przerwą co najwyżej 20 minut. Na głównej i ruchliwej szosie wzdłuż Kamiennej cisnę pod górę ile fabryka daje - ostatecznie do biura docieram spóźniony o 9 minut, całe szczęście że ekipa powoli się pakuje i natrafiam na samego Macieja Grabka (organizator) - pozwala mi odebrać numerek startowy - UFFF, udało się, można odsapnąć i spokojnie wracać :)

W Szklarskiej Porębie, przy hotelu Bormit © JPbike

Klimaty z widoczkiem na Karkonosze © JPbike
Wypogodziło się na dobre i całą resztę trasy pokonywałem w fantastycznych warunkach :)
W Piechowicach zaliczam jedyny na trasie pit-stop przy sklepiku na uzupełnienie spalonych kalorii.

Ultra krótka wizytacja na jeleniogórskim Rynku © JPbike

Ten czerwony tramwaj od dawna kojarzę z tutejszym miejscem :) © JPbike

W końcu udało mi się zdobyć turystycznie Górę Szybowcową (561m). Fajny parokilometrowy podjazd :) © JPbike

Super widoczek z Góry Szybowcowej na Jelenią Górę i Karkonosze © JPbike

Jest pięknie :) © JPbike

Widoczek na Góry Kaczawskie z Kapelli © JPbike

Ostatnie 40 km to czysta przyjemność po bocznych asfaltach © JPbike
I tak do zaparkowanego auta dokręciłem o ... 21:15, a przede mną jeszcze niespełna 3h jazdy do domu.
Całodniowy górski trip wyszedł dla mnie SUPER - po prostu korzystam z aktywnego życia najlepiej jak umiem :)
Kategoria dron, ponad 100 km, szoska, w górach
Środa, 10 czerwca 2020 • dodano: 15.06.2020 | Komentarze 6
- po zdobyciu Babiej Góry i wyrypie MTB po Pasmie Policy czas na coś "luźniejszego"
- wyznaczyłem szosową trasę na pograniczu Beskidu Żywieckiego i Makowskiego
- start o 11:57, w górach pochmurna aura i średnio 18°C
- na początek rozgrzewka podjazdowa na Przełęcz Krowiarki (986m)
- po tym zjazd do Zubrzycy Górnej i podjazd na Przełęcz Zubrzycką (877m)
- następnie długi zjazd do Bystrej, na początkowym fragmencie rozpęd do 78 km/h
- pomykanie lekko w dół ruchliwą krajówką nr 28 - wątpliwa przyjemność
- w Suchej Beskidzkiej skręt do Stryszawy i czas na kolejny podjazd
- trollking polecił mi abym zawitał do pobliskiej Siwcówki - tak zrobiłem
- wspinaczka na Przełęcz Przysłop (661m) - końcówka z porządnym nachyleniem
- zjazd do Zawoi z paroma fajnymi serpentynami
- po zjechaniu podjazdowy dojazd do noclegowni + zakup 2 browarów

Klimatyczna kapliczka między Sidziną a Bystrą © JPbike

Widoczkowy podjazd w Siwcówce - sielankowej wioseczce © JPbike

Centrum Siwcówki. po lewej Klasztor Sióstr Zmartwychwstanek, po prawej Izba Pamięci kard. Wyszyńskiego © JPbike

Fajny i kręty zjazd z Przysłopu do Zawoi © JPbike
Wtorek, 9 czerwca 2020 • dodano: 12.06.2020 | Komentarze 6
- tegoż dnia mojego pobytu w Zawoi czas na gwoźdź programu
- czyli realizuję tytułowy wypad na dość wysokie pasmo górskie
- start o 9:48, pogoda niestety powyżej 950m mglista i mniej niż 15°C
- warunki w górnych partiach - błoto, kamienie, korzenie, kałuże
- ilość spotkanych turystów - kilka sztuk, rowerzystów - jedna bikerka
- widoczków przez mgłę niestety nie miałem - wrócę tam !
- dla mnie to był udany wypad MTB, bo lubię jak jest ciężko
- resztę opowiedzą poniższe foteczki :)

Podjeżdżanie rozpocząłem trasą Babia Góra Trails © JPbike

Na szczycie Mosornego Gronia (1047m). A tam ani żywej duszy... © JPbike

Zaczynamy zabawę (czyt. wyrypę MTB) w wysokich partiach :) © JPbike

Hmm... Chyba ktoś tu zostawił sztywny widelec do 50-calowego koła © JPbike

Ale wymyślili strome podejście żółtym na Cyl Hali Śmietanowej (1298m) © JPbike

Na czerwonym szlaku po grzbiecie. Sporo tu śladów opon MTB © JPbike

Klimat na Policy (1369m). Tam na chwilę się wypogodziło © JPbike

Na Hali Krupowej (1170m) mgła taka że dronem nie polatam :( © JPbike

Mgliste klimaty podczas kamienistego zjazdu © JPbike

Na tej skalnej i mokrej nawierzchni ślisko było, technika MTB się przydała © JPbike

Takie wodne przeprawy to dla mnie frajda :) © JPbike

Ależ pięknie i zielono tam jest (widoczek z drona) © JPbike

Wyrypa dała mi w kość, więc powrót przebiegł asfaltem przez Przełęcz Krowiarki (986m) © JPbike
Kategoria do 100 km, w górach, wysokie szczyty
Niedziela, 7 czerwca 2020 • dodano: 07.06.2020 | Komentarze 11
Trochę niespodziewanie w pracy dali mi tygodniowe wolne. No to szybka decyzja - jadę w góry. Tym razem skusiłem się na wypad do odległej o 500 km od domu Zawoi u stóp Babiej Góry, ponoć jeszcze tam nie byłem.
W trakcie dojazdu autem raz trochę padało, raz dopadła mnie ulewa, raz temp. skoczyła do 28°C, do tego niespodziewanie mijałem trenującą na góralu Olę Dawidowicz i jeszcze do tego zszokowała mnie nastolatka w zwykłych ciuszkach - na marketowym rowerku podjeżdżała dość długą ścianę ze 12% :)
Po dotarciu do noclegowni i posileniu się ze 50 cm pizzą ruszyłem po 17 na tamtejsze ścieżki stworzone do MTB - Babia Góra Trails. Resztę powiedzą poniższe fotki :)

Zaczynamy zabawę MTB. Niezłe nazwy odcinków wymyślili © JPbike

Podjeżdżamy. Fajnie to wszystko wyprofilowali © JPbike

JPbike nareszcie w swoim żywiole :) © JPbike

Pełno tu nazw odcinków i poszczególnych sekcji © JPbike

Tak to wygląda od góry. Nie było łatwo znaleźć otwartą przestrzeń dla drona © JPbike

Na 900 m wysokości. Pora na zjazd :) © JPbike

Na takich singlach zjazdowych widocznie za szybki, za wściekły jestem :) © JPbike

Odcinek "Diablak" to istne hardcore z dropami, kamieniami i korzeniami © JPbike

Zabytkowa atrakcja. Stary młyn wodny w Zawoi © JPbike

Widoczek ze stoku Mosornego Gronia na północne stoki Babiej Góry. Ten mały na dole to ja :) © JPbike

Na koniec szybki zjazd odcinkiem "Wilcza Łapa" © JPbike
Generalnie - było bardzo fajnie, tamtejsze ścieżki świetnie zrobione, chociaż dla mnie ... za krótkie :)
Sobota, 2 maja 2020 • dodano: 04.05.2020 | Komentarze 11
By tegorocznej majówki z rowerem nie spisać na straty to spontanicznie i po kolejnym sprawdzeniu prognoz pogody o 7:20 wyruszyłem autem z szosówką na dachu do Złotego Stoku by pokonać zaplanowaną już od jakiegoś czasu górską szosową trasę "Dookoła Ziemi Kłodzkiej".
Start o 11:06 (12°C), na miejscu świeciło słońce, wiało z zachodu i od czasu do czasu straszyło chmurami deszczowymi. Decyduję się jechać w krótkich spodenkach, a to z racji tego że lubię grzać łydy na długich podjazdach :)

Widok na północ, stąd tam półpłasko, a ja pomykam pod wiatr © JPbike

Fajnie tak popatrzeć na górki, zwłaszcza Wielkopolaninowi :) © JPbike

Most Gotycki w Kłodzku © JPbike

Zacny ten wiadukt kolejowy w Ratnie Dolnym © JPbike

Bazylika w Wambierzycach © JPbike

Dość duże ruiny zamku w Ratnie Dolnym © JPbike

Długi podjazd na Drodze Stu Zakrętów w Górach Stołowych © JPbike

W Parku Narodowym Gór Stołowych. W tle Szczeliniec Wielki (919 m) © JPbike

W Karłowie (najwyższy punkt trasy) dopadł mnie deszcz, schroniłem się tu © JPbike
Będąc w powyższym miejscu deszcz okazał się solidny, temperatura spadła do 5°C, a ja w krótkich spodenkach, powoli robiło mi się zimno, no tak - trzeba było zabrać nogawki, wiatrówkę i dodatkową parę skarpetek (zostały w aucie, znowu górą te prawa Murphy'ego). A właścicielka z drewnianej posesji obok widząc mnie chciała mi dać żółtą pelerynkę przeciwdeszczową o mało rowerowym kroju (luźnym), wziąłem ją, ale na wszelki wypadek. I tak przeczekałem jakieś 30 minut, przy tym podjąłem decyzję o zmianie trasy, ponoć nawigacja w liczniku zaczęła pokazywać że początkowo zaplanowaną ponad 170 km rundę z konkretnym przewyższeniem będę pokonywał do 21 lub 22-tej :)
W końcu deszcz ustał, ruszyłem na długi i kręty zjazd do Kudowy Zdrój po mokrym asfalcie z dziurami. Oj to była masakra, strasznie zzzzziębłem, ale przeżyłem to. Tyłek i stopy miałem całe mokre. W tymże ładnym uzdrowisku wypogodziło się i był pit stop na kawę i gorzką czekoladę.

Z jakością tutejszych bocznych asfacików różnie bywało © JPbike

Kolejowe takie tam. Tunel w Kulinie © JPbike

Rynek w Lądku Zdrój. Pusto tam © JPbike
Wypada wspomnieć że z wiadomego względu w znanych mieścinach które mijałem (m.in. Kudowa Zdrój, Duszniki Zdrój, Polanica Zdrój, Lądek Zdrój) ludzi było bardzo mało, wręcz pojedyncze sztuki, za to wszystkie parkingi w Górach Stołowych przy Drodze Stu Zakrętów były szczelnie wypełnione. Natomiast pro-szosonów (w tym jedną kobietę) spotkałem na całej trasie mniej niż 5 sztuk.

Na Przełęczy Jaworowej (705 m). Cel na następny wypad w góry już mam :) © JPbike
Mimo (nieznacznego) skrócenia zaplanowanej trasy wyszedł spontaniczny, udany i trochę górski trip z dodatkiem rzeźbienia łydek. Do tego całość pokonałem bez kryzysu, wystarczyły mi: jedna porcja makaronu z tuńczykiem i szczypiorkiem (drugie śniadanie), oraz dwa izotoniki, kawa, batonik i czekolada zakupione po drodze. Po prostu lata doświadczeń i kręcenie na rowerze z pasją robią swoje.
Do Poznania wróciłem krótko po 22-tej, w domu zapytano mnie czy jestem zmęczony, ależ skąd :)
Kategoria ponad 100 km, szoska, w górach







