top2011

avatar

Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.

- przejechane: 177761.50 km
- w tym teren: 64454.10 km
- teren procentowo: 36.26 %
- v średnia: 22.68 km/h
- czas: 324d 18h 52m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

baton rowerowy bikestats.pl

Wyprawy z sakwami

polska
logo-paris
logo-alpy
TN-IMG-2156 TN-IMG-2156

Zrowerowane gminy



Archiwum 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

sprzęt

Dystans całkowity:2130.40 km (w terenie 822.70 km; 38.62%)
Czas w ruchu:89:52
Średnia prędkość:23.65 km/h
Maksymalna prędkość:60.07 km/h
Suma podjazdów:7096 m
Maks. tętno maksymalne:169 (94 %)
Maks. tętno średnie:144 (80 %)
Suma kalorii:1759 kcal
Liczba aktywności:44
Średnio na aktywność:48.42 km i 2h 05m
Więcej statystyk
  • dystans : 34.19 km
  • czas : 01:18 h
  • v średnia : 26.30 km/h
  • podjazdy : 79 m
  • rower : Sztywna Biria
  • Wieczorna godzinka. Sprawdzienie nowego napędu

    Środa, 20 listopada 2019 • dodano: 20.11.2019 | Komentarze 2


    Od ostatniej wymiany napędu w zimówce-treningówce (20.01.2018) przejechałem we wszelakich warunkach pogodowych 3975 km i zużyłem go do stanu kwalifikującego się do wymiany. Pewnie mały ten kilometraż w porównaniu do mojej szosówki -  zbliżam się do 15000 km i napęd w Canyonie nadal się trzyma od nowości, ale wiadomo jak to jest z góralami użytkowanymi w paskudnych warunkach.

    Wymiana samego napędu poszła sprawnie, wymienione zębatki w korbie (44/26), kaseta 11-28, łańcuch KMC, kółeczka przerzutki i łożyska suportu, ale jak zwykle roboty było więcej - m.in. masa czyszczenia, hamulce zapieczone, niemało ruchomych części trzeba było rozkręcić, naoliwiać i smarować.

    Start o 18:54 (7°C). Zachodnia pętla. Nowy napęd działa znakomicie - chce się kręcić :)

    Zimówka-treningówka póki czysta i z błyszczącym napędem :)
    Zimówka-treningówka póki czysta i z błyszczącym napędem :) © JPbike



    Kategoria do 50 km, nocne, sprzęt


  • dystans : 37.20 km
  • teren : 19.00 km
  • czas : 01:33 h
  • v średnia : 24.00 km/h
  • podjazdy : 72 m
  • rower : Accent Peak 29
  • Na działke. Rozruchowo

    Sobota, 1 czerwca 2019 • dodano: 01.06.2019 | Komentarze 2


    Po siedmiu z rzędu jazdach wyłącznie na szosówce (niechcący mój rekord) wreszcie wsiadłem na ukochanego górala - a to z powodu awarii łańcucha - opis poniżej. Jutro giga maraton w Wilkowicach. Po wyspaniu się (do 11-tej) miałem trochę dłubania i czyszczenia w sprzęcie. Ruszyłem po obejrzeniu 20 etapu Giro (trzech teamowych kolegów tam się wybrało pokibicować, widziałem w TV). Kurs na działkę, do rodziców na kolację - o takiej późnej porze i w pięknym słońcu warunki do kręcenia boskie :). Relive.

    Dwa tygodnie temu, w Peaku, po przebiegu 1100 km przytrafiła mi się taka oto sytuacja z łańcuchem SRAM GX Eagle - pękła jedna wewnętrzna blaszka ogniwa, zauważyłem to dopiero po paru jazdach w takim stanie, dało się nawet tak przejechać maraton w Górznie. Pina do skucia takowego wąskiego 12-rzędowego łańcucha chyba jeszcze nie mają na rynku, no to trzeba było zamówić nowy łańcuch i zapasowe spinki. Dodam że łańcuch SRAM (12 rzędowy) jest lepszy od Shimanowskiego (10 rzędowy) w kwestii rozciągania w MTB - po 1200 km nadal nie zauważyłem rozciągnięcia większego niż 0,75 mm, a w Shimano nierzadko zdarzały mi się zamiany rozciągniętego łańcucha co 500 km.

    Awaria łańcucha



    Kategoria do 50 km, sprzęt


  • dystans : 67.67 km
  • teren : 50.00 km
  • czas : 03:17 h
  • v średnia : 20.61 km/h
  • v max : 44.34 km/h
  • podjazdy : 631 m
  • rower : Accent Peak 29
  • Przesiadka na 29-era

    Sobota, 16 marca 2019 • dodano: 16.03.2019 | Komentarze 17


    Minęło pięć sezonów dość ciężkiej eksploatacji po wertepach swojego 27.5-era Scotta Scale 740 - w tym czasie sporo przeżył - m.in. modyfikacje sprzętowe, zużycie komponentów, szlify, glebki, no i najważniejsze - na na nim zaliczyłem pierwszą wygraną w zawodach MTB :)

    Jeździłbym na nim dalej, ale ciekawość i duża ilość zalet kół 29-calowych w końcu mnie przekonały do stworzenia własnego rumaka na dużych kołach. I tak przez kilka miesięcy stopniowo kompletowałem poszczególne komponenty - przede wszystkim wybierałem części które są łatwo dostępne i łatwo będzie o serwis, no i parę komponentów to używki które miałem w zapasie (hamulce, siodełko, tylna piasta i koszyki na bidon).

    Do złożenia potrzebowałem kilka wieczorów (chyba do 23:30), było trochę czytania instrukcji o montażu napędu SRAM GX Eagle (nowość dla mnie), przy tym wszystkim kilkanaście browarów weszło gładko i efekt końcowy ujrzał światło dzienne.

    Jakby ktoś mnie pytał dlaczego zamiast karbonowej ramy wybrałem zwykłą aluminiową i w dodatku bez sztywnej osi to odpowiem wprost - to nie sprzęt sam jeździ :)

    Sobotniego, chłodnego i bardzo wietrznego dnia po solidnym kolarskim śniadaniu czas zrobić testowe kręcenie z dodatkiem treningu, bo pierwszy wyścig już za dwa tygodnie. Wybór trasy prosty i oczywisty - do WPN, z dodatkiem podjazdów. Relive.

    Cóż pisać o wrażeniach - jedyne co musiałem poprawiać na trasie to wysokość siodełka. Zajmowana pozycja za kierownicą wydawała mi się wyższa - w miarę upływu km-ów szybko się do tego przyzwyczaiłem i pomykało się bardzo dobrze. Czuć jak duże koła z oponami 2.2 nieźle wybierają nierówności, a przednia ośka z boostem i sztywną ośką powodowała świetną stabilność na krętych odcinkach. Do działania 12 biegowego napędu GX Eagle (z kasetą NX Eagle) nie mam zastrzeżeń, jedynie blacik 32 w korbie może być niewystarczający na szybkie maratony. A podjazdy i zjazdy mój nowy Peak nieźle bierze - Strava pokazała że zrobiłem kilka personal record :)

    Wodok ogólny. Mi się podoba :)
    Widok ogólny. Mi się podoba :) © JPbike

    Napęd SRAM GX Eagle - pracuje spoko
    Napęd SRAM GX Eagle 1 x 12 - pracuje spoko © JPbike

    Chyba dobrze dobrałem kolorystycznie komponenty :)
    Chyba dobrze dobrałem kolorystycznie komponenty :) © JPbike

    Orzełek na manetce
    Orzełek na manetce © JPbike

    Jak widać - na takim sprzęcie najlepiej pomyka się w terenie z górkami :)
    Jak widać - na takim sprzęcie najlepiej pomyka się w terenie z górkami :) © JPbike



    Kategoria do 100 km, sprzęt


  • dystans : 51.52 km
  • teren : 30.00 km
  • czas : 02:19 h
  • v średnia : 22.24 km/h
  • v max : 36.76 km/h
  • hr max : 168 bpm, 94%
  • hr avg : 142 bpm, 80%
  • podjazdy : 332 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Wielkosobotni treningo-teścik

    Sobota, 31 marca 2018 • dodano: 31.03.2018 | Komentarze 6


    Tydzień temu przygotowałem górala do kolejnego sezonu, nie tylko wyścigowego. Mój Scott Scale 740 wchodzi w piąty rok eksploatacji, do tej pory przekręciłem na nim 20420 km, z czego większość tam gdzie moje miejsce - w terenie :)
    Chyba mój pogromca terenu nie jest już atrakcyjny skoro niejeden kolega pytał mnie czy zmieniam rower - może tak może nie. Przesiadkę na 29-era mam w planach, wszystko zależy od szybkości uzbierania kasiorki, ponoć u mnie trochę wydatków ostatnio było - zmieniłem auto, przywróciłem do sprawności Sztywną Birię i zmodyfikowałem szosówkę, (...).

    No dobra, co się zmieniło - założyłem "letnie" koła XT obute w nowe oponki Maxxis Ikon (2.2") oczywiście bezdętki, do korby przykręciłem nówkę blacik narrow-wide 34 (taki sam jak poprzednio), a zeszłoroczną kasetę 11-40 udało się zachować w dobrym stanie na kolejny sezon ścigancki, a łańcuch to nie wiem czy jest nowy bo sprawdzam wyłącznie stopień rozciągnięcia. Poza tym wymieniłem suport, stery i mostek na krótszy, a reszta komponentów jest bez zmian bo sprawna.

    Scott Scale 740 JPbike'a w specyfikacji 2018
    Scott Scale 740 JPbike'a w specyfikacji 2018 © JPbike

    Tegoż wielkosobotniego dnia prognozy zapowiadały wiatr głównie z północy i popołudniowy deszcz, więc start o 10:20 i myk do WPN na tamtejszy mix szlakowy i testowanie przede wszystkim opon i granic przyczepności. Początkowo łańcuch troszeczkę przeskakiwał w trakcie mocniejszych depnięć by pod koniec się ułożyć i znaleźć współpracę z nowym blacikiem i nienową kasetą. Ogólnie wszystko działa jak należy i mogę spać spokojnie :)

    W taką wietrzną aurę w lesie jest najfajniej :)
    W taką wietrzną aurę w lesie jest najfajniej :) © JPbike

    Technika panie, technika :)
    Technika panie, technika :) © JPbike

    W 100% naturalne środowisko WPN
    W 100% naturalne środowisko WPN © JPbike

    Na trasie zjazdowej coś się ruszyło. Skocznie odbudowali :)
    Na trasie zjazdowej coś się ruszyło. Skocznie odbudowali © JPbike

    Spotkałem rasowego zjazdowca i można było sfilmować takie tam porównanie :)



    Natomiast powrót to kombinowanie by jak najmniej mieć walki z wmordewindem - średnio się udało.
    Spodziewałem się dziś spokojniejszej przejażdżki - ostatecznie co widać po tętnie wyszedł niezły trening :)



    Kategoria sprzęt, do 100 km


  • dystans : 100.36 km
  • czas : 03:30 h
  • v średnia : 28.67 km/h
  • v max : 52.61 km/h
  • hr max : 163 bpm, 92%
  • hr avg : 137 bpm, 77%
  • podjazdy : 251 m
  • rower : Canyon Endurace
  • Sobotnie trzy i pół godzinki

    Sobota, 10 marca 2018 • dodano: 10.03.2018 | Komentarze 3


    Wczoraj od 17:30 do 23:30 składałem szoskę - jak zwykle potrwało to dłużej bo szosowiec ze mnie kiepski i kilka nieznanych mi komponentów zaciekawiło mnie tak że nabrałem doświadczenia typu "jak to działa" i "jak to się prawidłowo montuje" :)

    Start o 11:37, temp. na poziomie 5°C. W planie trening wytrzymałościowy. Trasa spontaniczna, głównie przez południowo-zachodnie asfalciki. Kręcąc przez peryferie Poznania i Luboń było pochmurno, następnie przez bardzo długi czas i pomykając głównie wśród pól, wiosek i małych lasów raz pokropiło, raz siąpiło, by po ponownym wjechaniu zza rogatki mojego miasta trafić na suchą aurę. Generalnie na całej trasie nic specjalnego nie wydarzyło się, poza ciekawymi faktami - ową stówkę wykręciłem nieplanowo i mój blog właśnie skończył 10 lat :)

    Jak wspominałem o złożeniu szoski - nastąpiła mała modyfikacja, czyli białe (po 2 latach raczej szare) komponenty zastąpiłem czarnymi - zarówno siodełko, owijka i nowy dłuższy mostek (110 zamiast 90) są marki PRO. Poza tym wymieniłem linki przerzutek i zużyte okładziny hamulcowe (na Dura-Ace), a napęd po przejechaniu 6000 km ma się dobrze i jeszcze pociągnie tak na oko 2000 km.

    Moja kolarzówka po drobnych modyfikacjach
    Moja kolarzówka po drobnych modyfikacjach © JPbike





  • dystans : 94.37 km
  • czas : 03:51 h
  • v średnia : 24.51 km/h
  • v max : 50.17 km/h
  • hr max : 155 bpm, 87%
  • hr avg : 129 bpm, 72%
  • podjazdy : 483 m
  • rower : Sztywna Biria
  • Reaktywacja Sztywnej Birii + trening 4h

    Sobota, 20 stycznia 2018 • dodano: 20.01.2018 | Komentarze 7


    Po przeszło pół roku nieużywania swojego wielozadaniowego i sentymentalnego roweru (bo kręciłem na nim w sporych mrozach, byłem w Paryżu, w Amsterdamie, w Alpach, w Rzymie, w ...) w końcu udało się Sztywną Birię przywrócić do dalszego użytkowania we wszelakich warunkach pogodowych.
    Po przejechaniu udokumentowanych 25283 km (od listopada 2011) zużycie komponentów, głównie tych ruchomych było spore i czas na wymianę:

    - obręcze (w starych pojawiły się niezłe rowki od v-brake)
    - piasty (stare przestały pracować jak należy)
    - blacik (44) - obowiązkowo stalowy
    - łańcuch, kaseta (11-32) i kółeczka przerzutki
    - komplet linek i pancerzy
    - okładziny hamulcowe
    - stery (najtańsze i na łożyskach kulkowych)
    - chwyty
    - pełne błotniki (stare popękały po 6 sezonach)
    - dętki, a co ciekawe - stare opony (drutówki Schwalbe Hurricane) mają się dobrze

    Złożenie tego wszystkiego zajęło mi ze spokojem trzy wieczory + 5 browarków.
    Wspominałem że mam problem z przechowywaniem w domu 3 rowerów - nadal się głowię ... :)

    Sobotniego dnia, po odespaniu pora przetestować i zrobić ze 4h trening. Start o 12:10, pochmurno, słaby wiaterek i okolice zera stopni. Warunki na ulicach i szosach roztopowe, czyli dobre do kręcenia z pełnymi błotnikami. Trasę obrałem spontanicznie i prowadzącą przez pofałdowane (nie ma lipy na podjazdach) północne rewiry. Na pierwszych paru km kilka postojów na podregulowanie i dokręcenie śrubek zaliczone, a dalej to już tylko myk, myk. Przed Obornikami zaczęło prószyć śniegiem. Równo po 3h kręcenia poczułem głód i pitstop przy sklepiku w Radojewie zaliczony. Ogólnie udany trening, przebieg trasy na relive. Sztywna Biria działa i miło pomyka. Wróciłem pod dom już po zmierzchu i tuż przed lotami ostatniej dziesiątki MŚ w lotach narciarskich :)

    Nie ma to jak rowerowe zakupy :)
    Nie ma to jak rowerowe zakupy :) © JPbike

    Mini dokumentacja że od początku do końca majstruję sam :)
    Mini dokumentacja że od początku do końca majstruję sam :) © JPbike

    No, zimówka-treningówka gotowa (jeszcze czysta) :)
    No, zimówka-treningówka gotowa (jeszcze czysta) :) © JPbike

    Na takie roztopowe warunki mam odpowiedni rower :)
    Na takie roztopowe warunki mam odpowiedni rower :) © JPbike

    Fajna
    Fajna "struktura drewna" chwytów © JPbike

    W sobotę odwiedziłem Sobotę :)
    W sobotę odwiedziłem Sobotę :) © JPbike

    Mini panoramka na Oborniki (11% w dół) :)
    Mini panoramka na Oborniki (11% w dół) © JPbike

    Jeden z moich ulubionych mostów (wąski i z drewnianym podłożem)
    Jeden z moich ulubionych mostów (wąski i z drewnianym podłożem) © JPbike

    Tor motocrossowy w Obornikach. Też tu się ścigałem w XC :)
    Tor motocrossowy w Obornikach. Też tu się ścigałem w XC :) © JPbike

    Nad Wartą przed Biedruskiem
    Nad Wartą przed Biedruskiem © JPbike

    Trasę miałem nieźle pofałdowaną. Tu zjazd do Suchego Lasu i widoczek na zamglony Poznań
    Trasę miałem nieźle pofałdowaną. Tu zjazd do Suchego Lasu i widoczek na zamglony Poznań © JPbike



    Kategoria do 100 km, sprzęt


  • dystans : 19.11 km
  • teren : 12.00 km
  • czas : 00:49 h
  • v średnia : 23.40 km/h
  • v max : 39.99 km/h
  • rower : Scott Scale 740
  • Teścik zmodyfikowanego Scotta

    Piątek, 24 marca 2017 • dodano: 24.03.2017 | Komentarze 12


    Zimowo - posezonowe komponenty zostały zdemontowane ze wchodzącego w czwarty rok eksploatacji Scotta. Zapadła również decyzja że w tym i zapewne kolejnym sezonie zamierzam pomykać na napędzie z jedną zębatką w korbie. Zakup nówki 1x11 wypadł od razu bo szkoda kasy i skusiłem się na customową wersję 1x10. Zatem sprawiłem sobie zębatkę narrow-wide 34 (od Dartmoora) i kasetę 11-40 (od SunRace), o nowym łańcuchu (Deore) i kółeczkach przerzutki (XT) nie wspominając. Zamontowanie wszystkiego i wyregulowanie poszło gładko, chociaż trochę czasu zleciało na złożeniu całego roweru, włącznie z zalaniem opon mleczkiem, odpowietrzaniem hamulców itp, zresztą uwielbiam godzinami dłubać w sprzęcie i przy tym piwo smakuje wybornie :)
    No i w efekcie modernizacji waga zeszła z 11.3 do 10.9 kg :)

    Wreszcie znalazł się czas i piękne popołudnie z zachodzącym słońcem na testową jazdę. Ruszyłem spod domu delikatnie, bo zębatka w korbie wygląda na wycieniowaną (przy mocnym depnięciu pęknie czy nie ?). Najpierw Lasek Marceliński i tamtejsza górka. O tym czy szybkich przełożeń starczy (na finisze) to już przerabiałem, zastanawiało mnie tyko czy dam radę na solidnych ściankach podjazdowych - to się okaże na zawodach XC i dłuższych podjazdach w górach, niemniej przełożenie 34-40 powinno starczyć. I tak kręcąc dalej w stronę Rusałki (jezioro okrążyłem) zwiększałem obciążenie, szarpnięcia, sprinty, wszystkie biegi wchodziły na pyk, czyli ogólnie jest spoko :)

    Jak wygląda mój dojrzały już Scott - wszyscy wiedzą, poza nowym napędem 1x10
    Jak wygląda mój dojrzały już Scott - wszyscy wiedzą, poza nowym napędem 1x10 © JPbike

    Z kokpitu zniknęła lewa manetka i parę gramów w dół :)
    Z kokpitu zniknęła lewa manetka i parę gramów w dół :) © JPbike

    Customowy napęd 1x10
    Customowy napęd 1x10 © JPbike

    Zębatka (polska !) typu narrow-wide i podkładki samoróbki by poprawić linię łańcucha
    Zębatka (polska !) typu narrow-wide i podkładki samoróbki by poprawić linię łańcucha © JPbike



    Kategoria do 50 km, sprzęt


  • dystans : 81.60 km
  • teren : 0.50 km
  • czas : 03:03 h
  • v średnia : 26.75 km/h
  • v max : 60.07 km/h
  • podjazdy : 443 m
  • rower : Canyon Endurace
  • Szosówka :-)

    Niedziela, 6 grudnia 2015 • dodano: 06.12.2015 | Komentarze 22


    No, po wielu miesiącach (raczej latach) zastanawiania się czy kupić szosówkę, w końcu sprawiłem sobie to coś do szybkiego pomykania po twardym. Jak na rasowego MTB-owca przystało wybór padł na model bez szaleństw zarówno sprzętowych jak i cenowych. I tak zostałem posiadaczem Canyona Endurace AL 6.0.

    Wypada napisać że od potwierdzenia wpłaty do dostarczenia wielkiej paczki czekałem ponad miesiąc, wszystko przez to że w fabryce Canyona trwały modernizacje. Późny termin dostawy znałem, ale wymagało to cierpliwości, pisania maili, itp. Koniec końców mam upragniony rower.

    Rozpakowanie, złożenie i przygotowanie do jazdy to dla mnie pestka. Najbardziej zszokowała mnie waga - 8.4 kg, nieźle jak na aluminum. Aha, rower z kierownicą "baranek" i wąskimi oponkami nie jest dla mnie nowością - przez 12 lat miałem Rometa Meteor Sport w wypasionym fioletowym kolorze :)

    Tegoż niedzielnego i zarazem mikołajkowego dnia pora na pierwsze szosowanie. Asfalty suchutkie, 10°C, słoneczko ładnie świeciło, tylko ten dość silny wiatr. Trasa spontaniczna, z dodatkiem Greiserówki, podjazdów i zjazdów na Osowej Górze, na koniec tlenik przez Kórnik.

    Ładna kombinacja kolorystyczna mojej szoski
    Ładna kombinacja kolorystyczna mojej szoski © JPbike

    Gdy po raz pierwszy wsiadłem na siodełko to zaskoczyła mnie dość wyprostowana pozycja w górnym chwycie, zastanawiałem się czy nie wybrałem za mały rozmiar (S, na stronie Canyona można dokładnie dopasować, wpisując centymetry długości ciała, nóg, rąk, barku, itp.), również kierownica o szerokości "zaledwie" 400 mm sprawiała dziwne wrażenie. Obsługa obcych dotąd dla mnie szosowych klamkomanetek wymagała przyzwyczajania (zamiast wyższego biegu nacisnąłem hamulec, nie brakowało momentów poszukiwania dźwigni redukcji biegów :)). Pierwsze kilometry - ów Canyon bardzo fajnie przyspiesza, póki nie trafił mi się upierdliwy dziś wmordewind. Rower ten bardziej lubi jazdę na wprost od zakrętów. Minęło kilkanaście km-ów, dość szybko przekonałem się że to inna jazda niż na góralu, wspomniana pozycja okazuje się być komfortową, niezależnie w którym miejscu trzymałem baranka. Podjazdy i zjazdy wchodzą spoko. Po trzech godzinach jazdy wróciłem zadowolony, chociaż troszkę ujechany przez wiatr :)

    Testy podjazdowe. Nie wiem czy tu pasuję na szosona :)
    Testy podjazdowe. Nie wiem czy tu pasuję na szosona :) © JPbike

    Nie byłbym sobą, gdyby nie próba terenowa na wąskich :)
    Nie byłbym sobą, gdyby nie próba terenowa na wąskich :) © JPbike

    Klimatyczny lansik na nadwarciańskim moście
    Klimatyczny lansik na nadwarciańskim moście © JPbike

    Kilometry szybko upływały, czas na fotkę rzymskiej architektury się znalazł
    Kilometry szybko upływały, czas na fotkę rzymskiej architektury się znalazł © JPbike

    Mapka trasy. Na szosowe KOMy nie liczę, bo to nie moja bajka.


    Kategoria szoska, do 100 km, sprzęt


  • dystans : 34.46 km
  • teren : 23.00 km
  • czas : 01:26 h
  • v średnia : 24.04 km/h
  • v max : 39.22 km/h
  • podjazdy : 73 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Bedętkowo, rozruchowo, na działkę

    Sobota, 30 maja 2015 • dodano: 30.05.2015 | Komentarze 5


    Nabyłem ostatnio nowe oponki - Ritchey WCS Shield 2.1 i zdecydowałem się zamontować je jako bezdętki. Poniższy opis jest trochę przydługawy, bo w ciągu kilka popołudni, parę wieczorów i jednego poranka stoczyłem nierówną walkę pt. JPbike vs wtłoczenie ciśnienia do oponki bezdętkowej :).

    No to na początku tygodnia wziąłem się w końcu do roboty. O ile punkt uszczelnienia obręczy (fabryczne XT) mnie nie dotyczył, to cała reszta wymagała zagłębienia wiedzy, obejrzałem sporo filmików instruktażowych, niektóre mnie zszokowały bo okazuje się że sposobów montażu tubeless jest kilka. Po nałożeniu oponki najwięcej problemów miałem z wtłoczeniem powietrza "na próbę" - najpierw zwykła pompka stacjonarna mnie pokonała, smarowanie rantów oponki mydlinami też początkowo nie zadziałało (!#$%$&!!), podjechałem na stację i z pomocą kompresora też nie dało się wtłoczyć ciśnienia (!#$%$!&!! (2)). Następnego dnia zabrałem koło do pracy i kolejne próby ze sprężarką nie zadziałały (!#$%$&!! (3)). Mijało kolejne popołudnie po pracy, użyłem dętki by osadzić oponke na jednym rancie, po czym smarowanie drugiego rantu kolejną porcją mydlin i pompowałem stacjonarną tak superszybko jak opętany i nic z tego (!#$%$!&!! (4)), tylko ładne bąbelki od mydlin się tworzyły :). Tego samego dnia (czwartek) wieczorem następna wizyta na stacji by znów skorzystać z kompresora i nagle ... zadziałało ! (huuuurra :)), tyle że trzeba będzie to zrobić jeszcze raz (zalać mleczkiem), bo wykręcania wentyli presta jeszcze nie próbowałem. No to w piątek po pracy kolejny kurs na stację, mleczko wlane, rant nasmarowany i ciśnienie ze sprężarki weszło gładko, zatem przednie koło gotowe, uff :). Teraz kolej na tylne. Próbne wtłoczenie powietrza mimo wielu usilnych prób znowu nieudane (!#$%$!&!! (5 i 6)). Pomału miałem tego wszystkiego dość i poszedłem spać. Nazajutrz w sobotę, zamiast odsypiania ciężkiego tygodnia pobudka o 6 rano, kolejna porcja filmików instruktażowych i nagle jeden taki filmik mnie oświecił - jeszcze w piżamce zrobiłem tak jak chłopaki na filmiku, po czym podłączyłem stacjonarną pompkę i ... ciśnienie weszło za pierwszym zamachem (huuuurra (2) :)), po tym myślałem że jak zaleję mlekiem pójdzie gładko, niestety znowu były problemy (!#$%$!&!! (7)). Ostatecznie, po uspokojeniu się pokombinowałem jeszcze raz jak na powyższym filmiku i wreszcie udało się ! (huuuurra (3 i 4) :)).
    Jednym zdaniem - przekombinowane jest to wszystko z wtłaczaniem ciśnienia. Ja na szczęście mam twardy charakter i wyszedłem z walki zwycięsko ! :)

    Mleczko zalane, zobaczymy jak się spisze :)
    Mleczko zalane, zobaczymy jak się spisze :) © JPbike

    Po skończonej robocie reaktywowałem fabryczne koła od Scotta, na nowo zaplotłem, wycentrowałem, zamontowałem na lightowych dętkach stare Rocket Rony - posłużą mi jako drugi komplet kół, np. na błotne zawody, na zimę itp.
    Sobotniego popołudnia czas wypróbować bezdętki i przy tym rozruszyć się przed jutrzejszym Wyrzyskiem.
    Kurs - na działkę, do rodziców na obiad. Strasznie wiało, dobrze że tylko max 10 km miałem wmordewindowe.

    Tutaj nowe oponki ładnie się komponują z całą resztą :)
    Tutaj nowe oponki ładnie się komponują z całą resztą :) © JPbike

    Drobny bieżnik WCS Shield sprawia że na twardych duktach i asfalcikach miło i gładko się pomyka, natomiast pierwsze odczucie jazdy na bezdętkach jest takie jakby amortyzacja była odrobinę lepsza, zresztą takie jest moje zdanie. Pojeździmy, zobaczymy ... :)


    Kategoria do 50 km, sprzęt


  • dystans : 42.69 km
  • teren : 33.00 km
  • czas : 01:43 h
  • v średnia : 24.87 km/h
  • v max : 41.50 km/h
  • podjazdy : 272 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Trening

    Środa, 27 maja 2015 • dodano: 27.05.2015 | Komentarze 4


    Start o 18:25. Wiało, zatem do lasu na Rundę Drogbasa by JPbike.
    Kręcenie na Rundzie ze średnią intensywnością, bo cały power pójdzie w niedzielę :)

    Zanim ruszyłem, kolejny raz łatałem dętkę - fabryczne Maxxisy Ultralighty po przejechaniu 7500 km (15 miesięcy) kończą żywot i zostały zastąpione nowymi od Schwalbe, też lightowe. Poza tym wkrótce będę pomykał na nowych oponkach - Ritchey WCS Shield. Zapadła również decyzja o wypróbowaniu systemu bezdętkowego, mleczko zakupione, pierwsza próba montażu nieudana - problem mam z pompowaniem (słaba pompka), więc muszę skorzystać z kompresora w pracy.

    Aha ... czy wiecie że Bikestatowiczka z Legnicy pokonała 236 km i ... 10027 m w pionie ?
    Ja już wiem że jak mnie znudzi ściganie (lub ciągły brak sukcesów) to przerzucę się na ambitną turystykę :)


    Kategoria do 50 km, sprzęt