top2011

avatar

Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.

- przejechane: 177761.50 km
- w tym teren: 64454.10 km
- teren procentowo: 36.26 %
- v średnia: 22.68 km/h
- czas: 324d 18h 52m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

baton rowerowy bikestats.pl

Wyprawy z sakwami

polska
logo-paris
logo-alpy
TN-IMG-2156 TN-IMG-2156

Zrowerowane gminy



Archiwum 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2021

Dystans całkowity:1089.56 km (w terenie 513.00 km; 47.08%)
Czas w ruchu:46:42
Średnia prędkość:23.33 km/h
Maksymalna prędkość:62.11 km/h
Suma podjazdów:10734 m
Maks. tętno maksymalne:175 (100 %)
Maks. tętno średnie:149 (85 %)
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:72.64 km i 3h 06m
Więcej statystyk
  • dystans : 74.03 km
  • teren : 56.00 km
  • czas : 03:15 h
  • v średnia : 22.78 km/h
  • v max : 47.23 km/h
  • podjazdy : 726 m
  • rower : Black Peak
  • WPN - "rozjazdowy" mix szlakowy

    Niedziela, 30 maja 2021 • dodano: 31.05.2021 | Komentarze 2


    - po odespaniu ogarnianie sprzętu i ciuchów z wczorajszego błota
    - start po obiedzie, o 15:39 (15°C), fajna słoneczna aura
    - dojazd nadwarciańskim, ruch rekreacyjny tam niemały
    - na moim rewirze pomykanie na swojej rundzie (bez XC)
    - warunki w WPN rewelacyjne - błoto wyschło i twarde podłoże
    - powrót przez Komorniki

    Soczysta zieleń w WPN (1)
    Soczysta zieleń w WPN (1) © JPbike

    Soczysta zieleń w WPN (2)
    Soczysta zieleń w WPN (2) © JPbike



    Kategoria do 100 km


  • dystans : 79.57 km
  • teren : 75.00 km
  • czas : 04:33 h
  • v średnia : 17.49 km/h
  • v max : 57.67 km/h
  • hr max : 168 bpm, 96%
  • hr avg : 141 bpm, 81%
  • podjazdy : 1801 m
  • rower : Black Peak
  • Bike Maraton Polanica-Zdrój

    Sobota, 29 maja 2021 • dodano: 31.05.2021 | Komentarze 2


    Zeszłoroczna trasa w Polanicy Zdroju niezbyt przypadła mi do gustu i przez jakiś czas wahałem się czy w ogóle zapisywać się na tegoroczną edycję. Gdy tylko zobaczyłem mapkę z opisem, do tego zaprzyjaźniona ekipa zdała raport z objazdu zmienionej trasy to padła jedna decyzja - jadę :)

    Cosik pogoda w końcówce maja nie dopisuje, jest zimno, wieje i pada, zatem opcja z noclegiem odpadła, wybrałem bezpośredni dojazd i powrót zaraz po wyścigu.
    Po spoko zajechaniu i wskoku w teamowe portki zostało mi 20 min do startu giga, czyli nie będzie rozgrzewki i z parkingu jadę (2km) bezpośrednio do sektora królewskiego dystansu.
    Przed ruszeniem zamieniam kilka zdań z Markiem Kalagą - kolega sylwetką i strojem bardziej przypomina typowego rowerowego turystę, a tu pojechał nieźle, zajmując 24 open i 8 M4.
    No i giga ruszyła (92 osoby). Na początek długi podjazd z mieszaną nawierzchnią typu: asfalt-szuter-ścieżki, ten odcinek poprzeplatali dwoma fragmentami typu góra - dół. Wczesna pobudka (5 rano), brak rozgrzewki chyba robią swoje - podjeżdżanie idzie mi gorzej niż średnio, niemało rywali mnie wyprzedza, ale i tak walczę o swoje miejsce w stawce.
    Po pokonaniu 17 km przeważnie podjazdowych i minięciu bufetu niespodziewanie spotykam tam Piotra Niewiadę (wpadł w roli kibica) i następuje półpłaski teren na znacznej wysokości z dodatkiem błota, błota i jeszcze raz błota ... Oj, ależ ciężko się tam kręciło po takiej grząskiej nawierzchni. Jadąc tędy stawka giga była już nieźle porozciągana i każdy z nas robił swoje w tym błocie, które towarzyszyło nam niemal do ostatnich km-ów.
    Techniczny, kamienisty i znany z zeszłego roku zjazd czerwonym zleciał sprawnie i następnie z racji poprowadzenia większości trasy na dużej wysokości (700-800 m.n.p.m) i w warunkach podeszczowych, z temperaturką poniżej 10°C się zaczęła wielka błotna taplanina - raz do góry, raz w dół, czasem trzeba było pchać rowery pod górę, często w tej masie błota rower tańcował jak chciał. Mimo wszystko nie narzekałem, bo lubię jak jest ciężko :)
    Wreszcie, po ujechaniu ponad 35 km rozkręciłem się, ale nie tak jak chciałbym, jeszcze na pierwszej rundzie giga udaje mi się kilku gości wyprzedzić. Na 44 km wjazd na 2 rundę giga - od razu stroma i trawiasta ściana podjazdowa, młynek poszedł w ruch. Po dokręceniu do powtarzalnego odcinka giga łączy się z tymi z mega i classica - znów ten paskudno-błotnisty półpłaski fragment, był jeszcze rozjeżdżony, to tego się zaczęło spore wyprzedzanie tych z krótszych dystansów - Ci byli jeszcze czyści, a ja już paskudnie uwalony :)
    Udaje mi się stopniowo dojść i wyprzedzić kolejnych paru rywali z giga, w tym zacnego kolegę ze strzelińskiego STS - Darka Barana. Walczę dalej, w miarę upływu kolejnych błotnych km-ów coraz bardziej ubywa mi sił. Nagle coś nawala mi w tylnym kole - ubyło ciśnienia, staję i decyduję się na dopompowanie (pomogło) - w sumie zleciały tak ze 3 minuty i niestety paru konkurentów mnie wtedy załatwiło.
    Po ruszeniu czas odrobić straty - tyle że poziom zmęczenia, grząska i wymagająca siły nawierzchnia nie ułatwiały sprawy, ale i tak kilka pozycji udaje mi się odrobić, nie wspominając o ciągłym wyprzedzaniu tych z mega (łatwo ich rozpoznać - w porównaniu z gigowcami byli mniej uwaleni błotem). W końcu ostatni, długi i trochę techniczny zjazd czerwonym prowadzący do samej Polanicy Zdroju. W górnych, dość wąskich i bardzo błotnych partiach pokonujemy go w trójkę - przede mną jadą Zbyszek Turczyński i wspomniany Darek. Wąski i grząski zjazd nie pozwolił mi na atak, w dolnych partiach jest ciut szerzej i technicznej - bez zastanawiania wyprzedzam kolegów, ostatnie kilometry gnam co sił i jest końcowa kreska. W sumie sam nie wiem czy udanie pojechałem ten maraton :)

    43/77 - open giga
    16/31 - M4

    Strata do zwycięzcy (Piotr Konwa) - 57:06 min, do M4 (Sławek Kasprzyk) - 22:08 min

    Fotki by Kasia Rokosz, Anka Aries Baran, datasport.pl i moja własna
    Stary wyjadacz maratonowych tras w zjazdowej akcji
    Stary wyjadacz maratonowych tras w zjazdowej akcji © JPbike

    E tam błoto, błoto, cisnąć trzeba
    E tam błoto, błoto, cisnąć trzeba i już :) © JPbike

    Ostatnia prosta i jest meta
    Ostatnia prosta i jest meta © JPbike

    Po błotnych zawodach
    Po błotnych zawodach ... © JPbike





  • dystans : 48.82 km
  • teren : 34.00 km
  • czas : 02:03 h
  • v średnia : 23.81 km/h
  • v max : 39.27 km/h
  • podjazdy : 381 m
  • rower : Black Peak
  • Terenowy trening

    Czwartek, 27 maja 2021 • dodano: 27.05.2021 | Komentarze 3


    - start o 17:16, chłodno (11°C), świeżo po deszczu
    - ścieżki i dukty w Marcelińskim, nad Rusałką i wokół Kierskiego
    - troszkę taplania w błotku było, zatem myjka zaliczona

    Treningi po pracy to ciężka sprawa, po rozkręceniu się fajnie tak wracać z uśmiechem
    Treningi po pracy (fizycznej) to ciężka sprawa, a po rozkręceniu się fajnie tak wracać z uśmiechem :) © JPbike



    Kategoria do 50 km


  • dystans : 53.24 km
  • teren : 38.00 km
  • czas : 02:20 h
  • v średnia : 22.82 km/h
  • v max : 44.67 km/h
  • podjazdy : 419 m
  • rower : Black Peak
  • Terenowy trening + rzepak

    Wtorek, 25 maja 2021 • dodano: 26.05.2021 | Komentarze 2


    - start o 17:45 (14°C), przewaga chmur, czasem słonecznie i straszyło deszczem
    - ścieżki i dukty w Marcelińskim, nad Rusałką i okolice Kierskiego
    - przy okazji, za Chybami wpadłem podziwiać rzepakowe pole

    Kręcenie wśród rzepaku też jest fajne
    Kręcenie wśród rzepaku też jest fajne © JPbike



    Kategoria do 100 km


  • dystans : 68.55 km
  • teren : 65.00 km
  • czas : 03:22 h
  • v średnia : 20.36 km/h
  • v max : 51.25 km/h
  • hr max : 170 bpm, 97%
  • hr avg : 145 bpm, 83%
  • podjazdy : 1175 m
  • rower : Black Peak
  • Solid MTB Sława

    Niedziela, 23 maja 2021 • dodano: 24.05.2021 | Komentarze 3


    Z racji odwołanego Żar Challenge szybko znalazłem coś zastępczego do pościgania - Solid MTB w Sławie, a właściwie w pobliskich Starych Strączach. Solid-nych tras nie trzeba przedstawiać - wyciskają MTB-owsko z danego terenu tyle ile się da :)

    Dojazd z kolegą teamowym - Wojtkiem. Pogoda piękna i niemal idealna do ścigania po wertepach. Rozgrzewka spoko, wskok do 2 sektora i można startować.
    Z racji tego że Mini, Mega i Giga startują wspólnie to powoduje że na pierwszych km jest tłoczno, na płaskich odcinkach wszyscy gnają jak szaleni. Pełno kurzu wytworzyliśmy. Jednak bardziej wolę osobne starty na królewskich dystansach.
    Dość szybko wpadamy w ciekawsze odcinki, które towarzyszą nam niemal przez cały wyścig. Już na pierwszym singlu tworzy się korek, prędkość spadła do 5-10 km/h, w takich sytuacjach jak zwykle mam ochotę krzyknąć: „co się z Wami dzieje, nie umiecie pomykać po krętych singlach?“. Zamulając dalej oczywiście pocierpiałem i troszkę czasu straciłem, zresztą nie ja jeden. W sumie na tym tłocznym odcinku udało mi się powyprzedzać najwyżej kilkanaście sztuk.
    W końcu, po ujechaniu paru km troszkę się zluzowało i można było zacząć robić swoje. Dogonił mnie Paweł startujący z tyłu 2 sektora i tak przez dłuższy czas zaczynamy pomykać blisko siebie, przy tym wyprzedzając kolejnych, póki jest miejsce na przebijanie się naprzód. Trasa jest fajna, cały czas w lesie i typu góra-dół, mnóstwo krętych i wertepiastych singli, jak i szersze odcinki też są, znalazły się i dropiki. Doganiamy Wojtka i jazda naprzód. Po jakimś czasie dochodzę kilku mocnych gości, w tym weterana Witkiewicza, na odcinku wymagającym siły, skupienia i techniki udaje mi się im odskoczyć poza zasięg wzrokowy. Od tego momentu zaliczam najlepsze chwile w wyścigu - gnam sam, ostro i czerpiąc przy tym przyjemność :)
    I tak docieram na końcówkę trasy mega - jest szeroko i bardzo szybko, raczej nie dla mnie. Mimo usilnych prób, tuż przed wjazdem na 2 rundę giga dogania mnie spora grupa z tymi wspomnianymi mocnymi gośćmi - nic dziwnego że... wszyscy wybrali dystans mega, Paweł też - dzięki temu mogłem mieć punkt odniesienia w wynikach na mega.
    No i po wjechaniu na 2 rundę giga zaczęła się klasyczna samotność długodystansowca. Jeszcze raz i z frajdą mogłem pokonywać najciekawsze odcinki. Chociaż power w nogach już nie był dobry, to w porównaniu z pierwszą i tłoczną rundą czuć było różnicę w prędkości szczególnie na tych krętych singlach. Udaje mi się dojść i po jakimś czasie wyprzedzić jednego gościa (też z M4), a na końcówce niewiele brakło bym doszedł drugiego rywala (obaj startowali z 1 sektora). I tak w końcu docieram całkiem zadowolony do mety, a tam niezła pustka się zrobiła, zostali ci z giga, a ci z mini i mega już po dekoracji i zwiali do swoich domów, zatem na luzie wcinałem makaronik i łyknąłem Lecha bezalkoholowego. Wojtek dojechał ze 3 minuty za mną i tak można było spoko wracać, po drodze dzieląc się wrażeniami z fajnego maratonu. Udany dzień :)

    22/36 - open giga
    7/14 - M4

    Strata do zwycięzcy (Adam Adamkiewicz) - 37:23 min, do M4 (Mateusz Mróz) - 27:37 min

    Fotki by Agnieszka Szatkowska, Robert Orzechowski, Jarosław Kasperczak
    Pierwsze kilometry jak zwykle tłoczne
    Pierwsze kilometry jak zwykle tłoczne © JPbike

    Kręto tu, ale i tak jest fajnie
    Kręto tu, ale i tak jest fajnie © JPbike

    Ja w swoim żywiole :)
    Ja w swoim żywiole :) © JPbike

    Jest i meta
    Jest i meta © JPbike





  • dystans : 75.31 km
  • teren : 57.00 km
  • czas : 03:16 h
  • v średnia : 23.05 km/h
  • v max : 47.76 km/h
  • podjazdy : 750 m
  • rower : Black Peak
  • WPN - "rozgrzewka" przedstartowa

    Sobota, 22 maja 2021 • dodano: 23.05.2021 | Komentarze 3


    W ten majowy weekend miał być wyjazd w Beskid Mały, na dwudniówkę wyścigówkę - oba odwołali dzień po dniu, bo... na niedzielne zawody MTB było zbyt mało chętnych (chyba), a szosowy wyścig wypadł, bo... covid dopadł organizatora.

    No to zostałem na swoich rewirach i porządnie się wyspałem, tak porządnie że na rower wyszedłem dopiero o 14:00. Jutro jadę na wyścig MTB do Starego Strącza koło Sławy, zatem postanowiłem się porządnie rozgrzać na swojej pętli MTB w WPN (bez odcinka XC). Pogoda i temperatura były bardzo fajne, po deszczu, wiatru w lesie nie było czuć, ilość wiary w WPN - bardzo mała, czyli była pełna przyjemność w pomykaniu na swoim mixu szlakowym :)

    Lansik na nadwarciańskim
    Lansik na nadwarciańskim © JPbike

    Technika MTB nad Wartą
    Technika MTB nad Wartą © JPbike

    W WPN zrobio się ładnie zielono
    W WPN zrobiło się ładnie zielono © JPbike

    Singlowe napieranie
    Singlowe napieranie © JPbike

    Technikę zjazdową trzeba ćwiczyć
    Technikę zjazdową trzeba ćwiczyć © JPbike



    Kategoria do 100 km


  • dystans : 63.45 km
  • czas : 02:10 h
  • v średnia : 29.28 km/h
  • v max : 53.72 km/h
  • podjazdy : 154 m
  • rower : Canyon Endurace
  • Tlen 2h

    Środa, 19 maja 2021 • dodano: 20.05.2021 | Komentarze 0


    Start o 18:28 (14°C). "Zapętlona" południowa pętla.



    Kategoria do 100 km, szoska


  • dystans : 22.00 km
  • teren : 22.00 km
  • czas : 01:05 h
  • v średnia : 20.31 km/h
  • v max : 34.62 km/h
  • hr max : 168 bpm, 96%
  • hr avg : 149 bpm, 85%
  • podjazdy : 384 m
  • rower : Black Peak
  • XC Wągrowiec

    Niedziela, 16 maja 2021 • dodano: 20.05.2021 | Komentarze 2


    Jak zaplanowałem dwa wyścigi w weekend - tak zrobiłem.

    Po wczorajszym, pięciogodzinnym i dającym w kość maratonie w Złotoryi sprawnie ogarnąłem górala z masy błota i nasmarowałem, nawet niezłe szlify na nodze nie przeszkadzały w kręceniu korbą, chociaż w trakcie chodzenia lekko utykałem.

    Dojazd do Wągrowca solo i spoko, na miejscu a jakże fajnie było spotkać masę znajomych. Na tamtejszej rundce ostatni raz ścigałem się w kwietniu 2014. Rozgrzewka i zapoznanie się z 2.7 km rundką też poszły spoko. Sama rundka okazała się dla mnie krętą i techniczną łatwizną z jedną korzenną ścianką zjazdową - po prostu stary wyjadacz XC i maratonów ze mnie :)

    W wyścigu Mastersów na starcie zjawiło się 50 osób, czyli niezła frekwencja i cross country ma się dobrze. Ustawili mnie gdzieś w połowie stawki i punkt 12-ta start.
    Od razu łapię swój rytm, pomyka mi się bardzo dobrze i w 100% robię swoje. Na pierwszym kółku oczywiście jest tłoczno i stopniowo wyprzedzam kolejnych, póki jest miejsce na takie manewry, a na tejże rundce szerszych fragmentów jest dość. Na technicznej ściance zjazdowej zmuszony jestem przyhamować prawie do zera - przyblokowali mnie. Od drugiego okrążenia stawka fajnie się porozciągała, w dalszym ciągu udaje mi się dojść i wyprzedzić kolejnych kilka rywali, a mnie załatwiły 3 sztuki, widocznie lepsi ode mnie. Okrążenia 3,4,5,6,7 i 8 to właściwie nie ma co szczegółowego pisać - pomijając dublowanie, cały czas pomykałem równo i z podobnymi czasami na każdym kółku. I tak docieram do mety bez większego ujechania, bo wiedziałem że jakiegoś super powera w nogach nie posiadam, czołówka Mastersów była mocna, zatem cieszy ukończenie tego XC bez dubla :)

    12/50 - open Masters
    9/22 - M4

    Strata do zwycięzcy, jak i M4 (Norbert Łysiak) - 6:50 min

    Fotka by Daria Kasztarynda
    XC Wągrowiec - ja w akcji
    XC Wągrowiec - ja w akcji © JPbike





  • dystans : 79.69 km
  • teren : 72.00 km
  • czas : 05:01 h
  • v średnia : 15.89 km/h
  • v max : 62.11 km/h
  • hr max : 175 bpm, 100%
  • hr avg : 145 bpm, 83%
  • podjazdy : 2341 m
  • rower : Black Peak
  • Bike Maraton Złotoryja

    Sobota, 15 maja 2021 • dodano: 17.05.2021 | Komentarze 3


    Ściganie w sezonie 2021 rozpoczęte. To mój 14-ty z rzędu sezon wyścigowy. Ze mnie stary wyjadacz maratonowych tras i sam się dziwię że tak długo i dobrze się bawię na przeróżnych trasach MTB, do tego z przyjemnością :)

    Z wiadomego powodu wyszło tak że inauguracja padła na Złotoryję, a właściwie w pobliskim Wilkowie z trasą poprowadzoną po uroczych Górach Kaczawskich.

    Dojazd na miejsce solo, a tam piękna pogoda ze świetną to ścigania temperaturką (15°C), odbiór numerka sprawny, wskok w teamowe ciuszki kolarskie, krótka rozgrzewka i wjazd to licznego sektora giga (160 osób), do tego zjechała krajowa czołówka MTB-owców.

    W sektorze powitania, pogaduszki z kolegami i można startować. W moim przypadku z tyłów. Na początek podjazd niedługą ulicą, wyprzedzam bez spiny tylu ilu się da i od razu wpadamy w kaczawski teren typu góra-dół. Nagle robi się wąsko i pełno kamieni, oczywiście powoduje to że zakorkowało się strasznie i trochę czasu tam tracimy. Przebijam się do przodu tylko jak jest miejsce by kogoś wyprzedzić. Zauważam również że mnóstwo osób nie radzi dobrze z techniką MTB. Okazuje się że ilość błota po wczorajszych opadach w wielu miejscach jest znaczna, ale daje się sprawnie pomykać.
    Po pokonaniu wymagającego, fajnego i przeważnie singlowego odcinka udaje mi się paru gości powyprzedzać, wpadamy na szeroki szuter, podjazd na kamienisty Diablak i niezły zjazd na asfaltowy, niedługi podjazd z rzepakowymi i podgórskimi widokami. Jadąc tędy w dalszym ciągu udaje mi się zyskiwać kolejne pozycje, chociaż idzie mi to powolutku, czyli jakiejś super formy nie posiadam.
    Dokręcamy do rozjazdu i tak dalej zaczynają się ciekawe odcinki, raz podjazd, raz zjazd, raz fajnie wyprofilowane tzw. kaczawskie single, wąwozy, strumyki, pełno kamieni, no i nierzadko masa błota daje w kość. Na jednym kamienistym zjeździe nie wyrabiam się i glebka ze szlifem na nodze zaliczona. Na asfaltowym fragmencie w Kondratowie pomykam z czterema kolegami z STS Extreme Strzelin, a na szutrowym podjeździe uciekam im. Wtedy przybyło wiary, bo wpadliśmy na odcinek z krótszego dystansu (Classic) i tak kolejne seryjne wyprzedzanko czekało mnie. Końcowe kilometry do wjazdu na 2 rundę giga okazały się bardzo wymagające - cały czas góra-dół, w grząskim i wyjeżdżonym błocie rower tańcował jak chciał, a ścianka podjazdowa na 1.5km przed metą w połączeniu ze sporym zużyciem sił przez błotne przeprawy zmusiła mnie do butowania. No i w końcu na 1km przed metą wjazd na 2 rundę giga - było tak ciężko że sporo wiary z giga, nawet tych z czołówki zdecydowało się na ... DNF (37 osób) :)
    Zresztą i u mnie poziom zmęczenia był znaczny, ale i tak o poddaniu się nie było mowy, przypomnę również że w zeszłym roku na tutejszej trasie zaliczyłem defekt i DNF - zatem czas się odegrać :)
    Drugą rundę giga poprowadzili po rundzie Classic. Jechałem już solo, na wąskich i fajnych odcinkach mogłem robić swoje. Mimo sporego ubytku powera udaje mi się dojść jeszcze kilka rywali, w tym Krystiana z STS - tu uwaga - kolega ostatnie 20km pokonywał bez siodełka i dał radę! W końcu i mnie zmęczenie spowolniło, na kamienistym zjeździe znów zaliczam tym razem twardą glebę, bolało i kolejne szlify na prawej nodze zaliczone, do tego pękła żyłka w bucie. Zaczynamy wyprzedzać tych z mega. Ostatnie i mocno dające w kość kilometry pokonywałem już na rezerwie, kilka pozycji straciłem i w końcu wpadam na metę. Uff, całkiem spoko maraton zaliczony, dostałem w kość tak jak chciałem :)

    69/123 - open giga
    14/36 - M4

    Strata do zwycięzcy (Filip Adel) - 1:15:48 godz, do M4 (Grzegorz Maleszka) - 50:33 min

    Foto by Kasia Rokosz i moje własne.
    W akcji (koncówka trasy). Fajny leśny klimat
    W akcji (końcówka trasy). Fajny leśny klimat © JPbike

    Moje nogi ze szlifami i błotkiem po maratonie
    Moje nogi ze szlifami i błotkiem po maratonie © JPbike

    Ilość błota na rowerze - proszę bardzo :)
    Ilość błota na rowerze - proszę bardzo :) © JPbike





  • dystans : 59.66 km
  • czas : 01:59 h
  • v średnia : 30.08 km/h
  • v max : 56.11 km/h
  • podjazdy : 291 m
  • rower : Canyon Endurace
  • Interwały

    Czwartek, 13 maja 2021 • dodano: 13.05.2021 | Komentarze 2


    - start o 17:36, pogodnie i komfortowe 18°C
    - pętla północna ze zmarszczkami i wodociągami
    - na odcinku szosy obornickiej pomykałem na zmianę z młodym z UAM
    - na podjeździe pod wodociągi z przeciwka jechał radiowóz - zero reakcji

    Na szczycie wodociągów jest całkiem spoko widok na Poznań
    Na szczycie wodociągów jest całkiem spoko widok na Poznań © JPbike



    Kategoria do 100 km, szoska