Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.
- przejechane: 177685.47 km
- w tym teren: 64443.10 km
- teren procentowo: 36.27 %
- v średnia: 22.68 km/h
- czas: 324d 15h 28m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m
Kategorie
-
Bike Maraton - 38
bikestatsowe zawody - 8
CX - 7
do 100 km - 1124
do 50 km - 1215
do/z pracy - 277
dron - 60
dzień wyścigowy - 249
Etapówki MTB - 31
Festive 500 - 47
Gogol MTB - 62
Kaczmarek Electric - 21
maratony - 178
MTB Marathon - 31
na orientację - 6
nocne - 287
podium, te szerokie też - 36
podsumowanie - 10
pomiar czasu - 66
ponad 100 km - 233
ponad 200 km - 28
ponad 300 km - 4
poza PL - 91
Solid MTB - 30
sprzęt - 45
szoska - 439
Uphill race - 8
w górach - 299
w roli kibica - 10
w towarzystwie - 389
wyprawy - 62
wysokie szczyty - 34
XC - 32
z przyczepką - 4
-
Moja stajnia
w użyciu
Orbea Oiz M20
Black Peak
Canyon Endurace
Scott Scale 740
Sztywna Biria
archiwum
Accent Peak 29
TREK 8500
Kross Action
pechowe accenty
Accent Tormenta 1 - skradziony
Accent Tormenta 2 - skradziony
Accent Tormenta 3 - skasowany
Archiwum
2023
2022
2021
2020
2019
2018
2017
2016
2015
2014
2013
2012
2011
2010
2009
2008
-
2024, Listopad - 5 - 2
2024, Październik - 9 - 18
2024, Wrzesień - 10 - 18
2024, Sierpień - 12 - 20
2024, Lipiec - 14 - 30
2024, Czerwiec - 18 - 40
2024, Maj - 10 - 24
2024, Kwiecień - 15 - 37
2024, Marzec - 12 - 29
2024, Luty - 9 - 27
2024, Styczeń - 9 - 25
2023, Grudzień - 12 - 34
2023, Listopad - 10 - 33
2023, Październik - 9 - 27
2023, Wrzesień - 11 - 28
2023, Sierpień - 8 - 16
2023, Lipiec - 16 - 43
2023, Czerwiec - 11 - 27
2023, Maj - 17 - 36
2023, Kwiecień - 12 - 45
2023, Marzec - 6 - 16
2023, Luty - 8 - 32
2023, Styczeń - 8 - 26
2022, Grudzień - 8 - 20
2022, Listopad - 8 - 25
2022, Październik - 9 - 31
2022, Wrzesień - 12 - 16
2022, Sierpień - 10 - 24
2022, Lipiec - 16 - 37
2022, Czerwiec - 12 - 26
2022, Maj - 16 - 32
2022, Kwiecień - 14 - 49
2022, Marzec - 9 - 30
2022, Luty - 8 - 18
2022, Styczeń - 10 - 27
2021, Grudzień - 10 - 25
2021, Listopad - 11 - 29
2021, Październik - 12 - 35
2021, Wrzesień - 15 - 30
2021, Sierpień - 16 - 24
2021, Lipiec - 20 - 34
2021, Czerwiec - 19 - 42
2021, Maj - 15 - 34
2021, Kwiecień - 15 - 30
2021, Marzec - 12 - 35
2021, Luty - 11 - 32
2021, Styczeń - 13 - 42
2020, Grudzień - 17 - 37
2020, Listopad - 13 - 51
2020, Październik - 14 - 40
2020, Wrzesień - 19 - 33
2020, Sierpień - 20 - 42
2020, Lipiec - 25 - 65
2020, Czerwiec - 21 - 77
2020, Maj - 21 - 75
2020, Kwiecień - 14 - 60
2020, Marzec - 7 - 21
2020, Luty - 15 - 34
2020, Styczeń - 13 - 46
2019, Grudzień - 20 - 76
2019, Listopad - 14 - 50
2019, Październik - 13 - 44
2019, Wrzesień - 24 - 46
2019, Sierpień - 23 - 25
2019, Lipiec - 23 - 31
2019, Czerwiec - 26 - 42
2019, Maj - 25 - 58
2019, Kwiecień - 24 - 75
2019, Marzec - 18 - 56
2019, Luty - 16 - 45
2019, Styczeń - 15 - 53
2018, Grudzień - 18 - 68
2018, Listopad - 10 - 36
2018, Październik - 20 - 42
2018, Wrzesień - 31 - 67
2018, Sierpień - 21 - 82
2018, Lipiec - 18 - 58
2018, Czerwiec - 14 - 55
2018, Maj - 19 - 55
2018, Kwiecień - 18 - 68
2018, Marzec - 14 - 55
2018, Luty - 10 - 52
2018, Styczeń - 10 - 52
2017, Grudzień - 10 - 42
2017, Listopad - 7 - 44
2017, Październik - 10 - 43
2017, Wrzesień - 17 - 46
2017, Sierpień - 19 - 43
2017, Lipiec - 19 - 83
2017, Czerwiec - 17 - 42
2017, Maj - 21 - 60
2017, Kwiecień - 19 - 47
2017, Marzec - 15 - 38
2017, Luty - 13 - 32
2017, Styczeń - 14 - 47
2016, Grudzień - 9 - 14
2016, Listopad - 9 - 24
2016, Październik - 14 - 19
2016, Wrzesień - 14 - 66
2016, Sierpień - 16 - 24
2016, Lipiec - 21 - 41
2016, Czerwiec - 15 - 26
2016, Maj - 24 - 77
2016, Kwiecień - 18 - 47
2016, Marzec - 18 - 42
2016, Luty - 13 - 26
2016, Styczeń - 14 - 39
2015, Grudzień - 14 - 72
2015, Listopad - 8 - 26
2015, Październik - 8 - 23
2015, Wrzesień - 12 - 27
2015, Sierpień - 18 - 31
2015, Lipiec - 16 - 59
2015, Czerwiec - 21 - 72
2015, Maj - 21 - 53
2015, Kwiecień - 20 - 88
2015, Marzec - 19 - 88
2015, Luty - 16 - 59
2015, Styczeń - 15 - 59
2014, Grudzień - 11 - 60
2014, Listopad - 19 - 34
2014, Październik - 12 - 22
2014, Wrzesień - 17 - 37
2014, Sierpień - 18 - 31
2014, Lipiec - 22 - 93
2014, Czerwiec - 18 - 73
2014, Maj - 16 - 76
2014, Kwiecień - 21 - 77
2014, Marzec - 20 - 73
2014, Luty - 16 - 80
2014, Styczeń - 7 - 31
2013, Grudzień - 18 - 87
2013, Listopad - 13 - 78
2013, Październik - 15 - 60
2013, Wrzesień - 16 - 65
2013, Sierpień - 15 - 76
2013, Lipiec - 26 - 161
2013, Czerwiec - 21 - 121
2013, Maj - 20 - 102
2013, Kwiecień - 20 - 116
2013, Marzec - 18 - 117
2013, Luty - 15 - 125
2013, Styczeń - 12 - 92
2012, Grudzień - 20 - 106
2012, Listopad - 10 - 82
2012, Październik - 13 - 46
2012, Wrzesień - 17 - 94
2012, Sierpień - 16 - 99
2012, Lipiec - 23 - 113
2012, Czerwiec - 17 - 97
2012, Maj - 18 - 61
2012, Kwiecień - 20 - 132
2012, Marzec - 20 - 130
2012, Luty - 9 - 57
2012, Styczeń - 10 - 55
2011, Grudzień - 11 - 84
2011, Listopad - 12 - 96
2011, Październik - 20 - 127
2011, Wrzesień - 17 - 170
2011, Sierpień - 23 - 109
2011, Lipiec - 11 - 116
2011, Czerwiec - 3 - 154
2011, Maj - 24 - 186
2011, Kwiecień - 15 - 255
2011, Marzec - 24 - 213
2011, Luty - 26 - 187
2011, Styczeń - 18 - 199
2010, Grudzień - 19 - 173
2010, Listopad - 13 - 106
2010, Październik - 14 - 118
2010, Wrzesień - 15 - 192
2010, Sierpień - 25 - 209
2010, Lipiec - 27 - 126
2010, Czerwiec - 28 - 191
2010, Maj - 20 - 255
2010, Kwiecień - 24 - 220
2010, Marzec - 18 - 196
2010, Luty - 9 - 138
2010, Styczeń - 11 - 134
2009, Grudzień - 12 - 142
2009, Listopad - 11 - 128
2009, Październik - 8 - 93
2009, Wrzesień - 24 - 158
2009, Sierpień - 22 - 118
2009, Lipiec - 19 - 143
2009, Czerwiec - 20 - 94
2009, Maj - 19 - 170
2009, Kwiecień - 25 - 178
2009, Marzec - 14 - 137
2009, Luty - 7 - 50
2009, Styczeń - 11 - 96
2008, Grudzień - 11 - 131
2008, Listopad - 13 - 56
2008, Październik - 17 - 64
2008, Wrzesień - 17 - 62
2008, Sierpień - 21 - 78
2008, Lipiec - 18 - 39
2008, Czerwiec - 24 - 74
2008, Maj - 15 - 23
2008, Kwiecień - 7 - 40
2008, Marzec - 6 - 14
Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2013
Dystans całkowity: | 1248.65 km (w terenie 473.00 km; 37.88%) |
Czas w ruchu: | 60:38 |
Średnia prędkość: | 20.59 km/h |
Maksymalna prędkość: | 73.99 km/h |
Liczba aktywności: | 21 |
Średnio na aktywność: | 59.46 km i 2h 53m |
Więcej statystyk |
Czwartek, 13 czerwca 2013 • dodano: 13.06.2013 | Komentarze 10
Dzień drugi urlopiku w górach. Piękna pogoda.
Po śniadaniu głowiłem się przy mapie – może Przełęcz Karkonoska i po czeskich ścieżkach, może Okraj, zjazd tabaczaną i coś tam, może w końcu wybiorę się na Singltrek pod Smrkem – padło na to ostatnie, bo jeszcze tam nie byłem.
Dojazd do Świeradowa furą, a planowałem całość rowerem. W sumie dobrze zrobiłem, bo po przejechaniu blisko 45 km po tamtejszych fajnych i bezustannie krętych singlach trochę się namęczyłem, a w sobotę maraton …
Cóż napisać o wrażeniach – wszystko świetnie zrobione, idealnie ubita nawierzchnia, w roli głównej jest niezliczona ilość zakrętasów, wszystkie single zarówno podjazdowe, jak i zjazdowe mają łagodny profil wznoszenia i opadania – po prostu w sam raz dla każdego i niezależnie od umiejętności technicznych.
W pewnym momencie mnie nawet znudziło to ciągłe pomykanie po przyjemnej nawierzchni i zamiast planowanego przejazdu niemal wszystkiego zrezygnowałem z odcinków położonych po północnej stronie czeskiego miasteczka Nove Mesto pod Smrkem. A może to wina emocji od wczorajszych hardcorowych zjazdów :)
Tak, czy siak – bardziej wolę Rychlebskie scieżki, które są bardziej techniczne.
Przewyższenie – 1257 m
Środa, 12 czerwca 2013 • dodano: 12.06.2013 | Komentarze 10
Wziąłem kilka dni urlopu i wyrwałem się w rejon Karkonoszy :)
Po zajechaniu do noclegowni z pięknym widokiem na Śnieżkę i najedzeniu się, popołudniową porą wyruszyłem się zapoznać z nowymi fragmentami sobotniego maratonu.
- podjazd asfaltowy do Karpacza Górnego wszedł spoko
- zjazd klasykiem, zielonym do Borowic po telewizorach, czasem po strumyczku
- dojazd do Dwóch Mostów znaną mi asfaltową wspinaczką
- zjazd premierowym odcinkiem, tylko dla giga, początkowo hardcore :)
- ponowny dojazd do Drogi Sudeckiej znanym mi fragmentem
- wspinaczka po nowiutkim asfalciku, do Drogi Chomontowej - spoko, momentami stromo
- nowy zjazd z Chomontowej, żółtym – hardcore i tam nie ma miejsca na błędy techniczne :)
- powrót asfaltowo-szutrowo-asfaltowy (ER2, czerwonym i w dół przez stadion w Karpaczu)
Więcej nie będę pisał – to będzie esencja MTB, chłopaki tworzący trasę dobrze wiedzą co robią :)
Foteczki oczywiście są. Samowyzwalacz miał ciężką pracę. 2 razy aparat wypadł z plecaka, przeżył :)
HURA !!! Jak dobrze znów być w górach :)© JPbike
Zjazd zielonym do Borowic, po RTV, AGD i strumyczku :)© JPbike
Nowość. Dla giga. Zjazd z Dwóch Mostów© JPbike
Wspinaczka po równiutkim jak stół asfalciku do Chomontowej© JPbike
Zjazd żółtym. Istne hardcore, mi się podoba :)© JPbike
Przewyższenie – 1410 m
Niedziela, 9 czerwca 2013 • dodano: 09.06.2013 | Komentarze 4
W końcu nadrobiłem zaległości senne, czyli obudziłem się jak teamowi koledzy już ścigali się u Kaczmarka w Kargowej - wygrał nikt inny jak Marek Konwa i to ze średnią 32 km/h, raczej nieosiągalną w terenie dla mnie :)
Na działkę wybrałem się w jednym celu - na obiad i truskawki.
Droga tamtędy, do Sierosławia jest banalna i przyjemna, ale i tak udało mi się namoczyć lewą stopę - w Skórzewie, aby przeprawić się przez wielką kałużę ułożyli kilka palet i przy próbie przejazdu wjechałem w szparę jednej z nich i ... :)
Kategoria do 50 km
Sobota, 8 czerwca 2013 • dodano: 08.06.2013 | Komentarze 7
Na tydzień przed golonkowym Karpaczem - wykonać minimum 4 godz. treningu.
Po krótkim namyślaniu co do trasy, padło na pół Pierścienia, poczynając od północy (Kiekrz), poprzez całą zachodnią część dokręcić do południowych rejonów i wrócić nadwarciańskim.
Przed ruszeniem (o 11-tej) była piękna słoneczna pogoda, a prognozy pogody którym raczej nie ufam - jedne zapowiadały deszcz, drugie słoneczny dzionek ...
Najpierw do Kiekrza przez Lasek Marceliński i Rusałkę. Od razu mocno, tętno ładnie i na sportowo pracowało przez dłuższy czas. Jadąc szosą o betonowej nawierzchni (Kiekrz - Sady) minąłem rozpoczętą budowę ostatniego odcinka Zachodniej Obwodnicy Poznania ...
Jak wybudują obwodnice to co tutaj będzie ? Może wiadukt ?© JPbike
Dalej myk asfalcikiem przez Sady, Lusowo i do Lusówka, po drodze wyprzedziłem dostawczego gruchota, który ledwo przekraczał 30 km/h :) W Lusówku skręt na długi odcinek terenowy i napierałem ostro po półpłaszczyznie.
Pomykając przez Zborowo (miłe wspomnienia z nastoletnich czasów) zboczyłem na tamtejszą plażę, od ostatniej wizyty sporo tam się pozmieniało ...
Tropikalne akcenciki nad Jeziorem Niepruszewskim :)© JPbike
W okolicach A2, na południu straszyła chmura deszczowa i faktycznie częściowo tam popadało.
Po przekroczeniu zachodniego krańca Pierścienia chwycił mnie lekki kryzysik, spożyty w ruchu batonik troszkę mnie podratował. Jak dokręciłem przez Stęszew do granic WPN, postanowiłem ominąć nudną pierścieniową długą prostą na rzecz świetnego czarnego wzdłuż Dymaczewskiego, podjazdu ul. Podgórną i frajdy, czyli moich sinusoid :) Dokręcając podjazdowo do Ludwikowa zboczyłem zatankować prawie suche bidony przy tamtejszym źródełku. No i ... złapałem kapcioszka z przodu, więc nastąpiła przymusowa przerwa na wymianę dętki w idealnym miejscu :)
Trafiłem idealnie, by w takich warunkach naprawić kapcioszka :)© JPbike
PURE MTB w WPN ! Mój żywioł :)© JPbike
Na powyższym zjeździe pomknąłem w dół trzykrotnie, było strasznie ślisko po opadach, raz glebnąłem z fiknięciem koziołka (bez komplikacji). Dalej atak na Osową Górę niebieskim i zjazd w dół trasą DH, gdzie dwa razy skoczyło mi napięcie (raz przez łachę piachu, raz omal nie walnąłem w drzewo). Po zjechaniu czas na powrót nadwarciańskim, zbierały się ciemne chmury i po ujechaniu ze 2-3 km lunęła ulewa, wyglądało to tak:
Leje tak że nadwarciański zamienił się w ścieżkę potokową, jakie można spotkać na błotnych zawodach :)© JPbike
Nie miałem ochoty na uświnianie siebie i Treka, więc szybka dezyzja - wracam na asfalcik i na ścieżkę rowerową do Lubonia. Lało, lało, spore kałuże i potoki na drodze okazały się być cieplutkie, co za tym idzie taka jazda z ochlapywaniem od razu mi się spodobała, mijałem nawet sporą grupę rowerzystów :) Przejeżdżając przez Luboń okazało się że tam na ulicach suchutko i dość szybko teamowe portki zaczynały wysychać. Nie trwało to długo, bo tuż przed rogatkami Poznania ponownie dopadła mnie ulewa, do tego z jeszcze pokaźniejszymi kałużami i potokami, niektóre osiągały głębokość ze ponad 10 cm ...
JPbike jako pogromca wielkich kałuż :)© JPbike
Wróciłem oczywiście caluśki zdrowo namoczony. Trening 4 godz. wykonany :)
Podczas ulewy obawiałem się jedynie o cyfróweczkę, przeżyła, mimo że futerał nie jest wodoodporny.
Puls - max 161, średni 132
Przewyższenie - 728 m
Kategoria do 100 km
Piątek, 7 czerwca 2013 • dodano: 07.06.2013 | Komentarze 5
Zagadałem się z Maksem i Krzychem na wspólny objazd tytułowej pętli treningowej.
Ja oczywiście jako przewodnik, a chłopaki zapragnęli poznać właściwy przebieg rundy stworzonej przez Drogbasa, z paroma zmodyfikowanymi przeze mnie fragmencikami (dodałem fajne singielki).
O tym, jak kolegom terenową rundę się pokonywało to opiszą na swoich blogach :)
Przewyższenie - 245 m
Kategoria do 50 km, w towarzystwie
Piątek, 7 czerwca 2013 • dodano: 07.06.2013 | Komentarze 0
Dwudniowa zbiorówka (czwartek i piątek).
Kategoria do/z pracy
Czwartek, 6 czerwca 2013 • dodano: 06.06.2013 | Komentarze 9
Od 18-tej, przy pięknej słonecznej pogodzie.
Po ruszeniu wyczyszczonym Trekiem od wyrzyskiego błota, przez kilka początkowych km coś stukało przy korbie, okazało się że zapomniałem dokręcić lewego ramiona :)
Na trasie odkryłem ostatnio dwa krótkie ale fajne singielki w rejonie Kierskiego i od razu włączyłem je do Rundy, dzięki temu ubył asfaltowy fragmencik.
Przewyższenie - 234 m
Kategoria do 50 km
Środa, 5 czerwca 2013 • dodano: 05.06.2013 | Komentarze 0
Start o 19. Standardowa pętla przez WPN.
Kategoria do 50 km
Środa, 5 czerwca 2013 • dodano: 05.06.2013 | Komentarze 0
Dwudniowa zbiorówka (wtorek i środa).
Kategoria do/z pracy
Niedziela, 2 czerwca 2013 • dodano: 02.06.2013 | Komentarze 14
Poprzedniego dnia wieczorem, przygotowując ścigacza na maraton zauważyłem że korba ciężko się kręci. Suport do wymiany, jak dobrze mieć w zapasie. Poza tym po ostatnich problemach z zaciąganiem się łańcucha na customowych dwóch blatach zdecydowałem się na powrót do klasycznych trzech tarcz (44/32/24). Trochę się namęczyłem i w efekcie spać poszedłem po północy.
Pobudka o 7, śniadanie (makaron z bananem) i myk najpierw do Tuczna, po mlodzika, którego zgarniam w drodze do Wyrzyska, na Mistrzostwa Wielkopolski w maratonie. Jadąc na zawody, okazało się że za późno wyruszyłem i nie sprawdziłem rzeczywistej odległości zarówno do Pawła, jak i do Wyrzyska. Jakby tego było mało, po drodze kilkakrotnie natrafiamy na remonty z ruchem wahadłowym i kolejne cenne minuty uciekają …
I co ? Na miejsce zawodów w końcu udaje się dotrzeć na 12 minut przed startem mega. Paweł, który jedzie mini (startuje pół godziny później) od razu pobiegł do biura zapisać siebie i mnie, a ja w tym czasie w pośpiechu się przebieram i w efekcie na miejsce startu dojeżdżam w momencie gdy cała stawka mega odjechała jakieś 3 minuty wcześniej … Chwila gadki z sędzią i wskazuje mi drogę, więc samotnie ruszam w pogoń za peletonem.
Na początek aż 4 km asfaltowy podjazd. Bez żadnej rozgrzewki jedzie mi się opornie, tętno cosik nie chce pracować jak należy. Skręt w teren, a tam zatrzymał się quad zamykający stawkę mega. Od razu długi podjazd prowadzący w rejon 192 metrowej Dębowej Góry. Pierwszą osobę dochodzę po 5 km gonitwy, a drugą jest Asia. Po niezłych opadach wiadomo – jest grząsko i sporo fragmentów z masą błota o konsystencji płynnego cementu i porównywalnego do warunków jakie można spotkać w Beskidach po opadach, lub pamiętnym deszczowym maratonie w Krakowie (2010) :) Napieram dalej po zmiennej nawierzchni (raz sucho, raz grząsko, raz tony błota), cały czas bez problemów łykam kolejne grupki i pojedyncze osoby, w tym Zbyszka. Podjeżdżając tędy po niezłym zboczu gór i z masą fajnych zakrętasów, trasa mnie pozytywnie zaskakuje, normalnie szok jak na Wielkopolskę. Na jednym błotnym łuku przesadzam z szybkością i z trudem się wybraniam z długiego uślizgu przednim kołem, a kawałek dalej na błotnym zjeździe wpadam w niedobry tor i błotna gleba zaliczona. Opony jednak mam niedobre na takie warunki (RR-y). Później jeszcze kolekcjonuję ze kilka potknięć i parę butowań – oczywiście przez tony błota. Po zjechaniu z tegoż odcinka stwierdzam jedno – istne Mountain Wielkopolska :) Fragment asfaltu, skręt na kolejny długi i porządny podjazd, po którym płynie niczym górski strumyk – pytam siebie: gdzie ja w ogóle jestem, w górach, czy u siebie ? :) Krótka końcówka podjazdu jest zbyt śliska i raczej nie do podjechania, a kawałek dalej ze 100 m kompletnie zatopiony w błocie i nieprzejezdny odcinek. Po tym dochodzę binia, a ten jakby przyspiesza i wyprzedza mnie na szybkim zjeździe. Pierwszy bufet, biorę wodę i banana (na kolejnych trzech robię to samo). Zaczynają się odkryte interwały z błotnymi fragmencikami, tam ponownie łykam binia i prę dalej do przodu, przy tym kolejne osoby padają moim łupem. Drugi bufet zlokalizowali przy pięknym pałacu. Doganiam kilkuosobową grupę z jednym znajomym (Maciej z Bydzi) i na piaszczystym podjeździe zostawiam ich za mną. Po kilku km widzę przed sobą teamową koszulkę – to jacgol, którego grzecznie wyprzedzam. Rozjazd mini/mega i myk na ponowną wspinaczkę w rejon Dębowej Góry. Przez kilka minut walczę ze zbliżającą się kolką wysiłkową. Tym razem przejazd tędy poszedł sprawnie, dwie osoby załatwione, wiedziałem gdzie zwolnić i zbutować przez błoto - ten odcinek dobrze zapamiętałem jak na mountain bikera przystało :) Po zjechaniu na asfaltowy fragment, stojący tam strażak przez kilka sekund i w ruchu opryskał mi strażackim wężem ubłocony napęd. Po chwili widzę przed sobą jospia, na ciężkim podjeździe gonię, kolega teamowy dzielnie walczy, dochodzę go tuż przed śliską końcówką podjazdu i dalej jadę swoje, póki nogi podają. Kawałek dalej załatwiam ostatniego z pokonanych przeze mnie rywali. Przy trzecim bufecie zauważam wracającego Lonkę (hak poszedł). Ponowny przejazd przez odkryte interwały przebiega już w samotności i przy tym zaczynam powoli dublować ogon mini. Po 65 km zaczyna się odzywać zmęczenie, w bidonach sucho, dwa żele poszły. I tak niezagrożony przez nikogo kręcę tak jak mogę w stronę mety. Niektórzy miejscowi w różnych miejscach bili mi brawa :) W końcu końcówka, dość ciekawie poprowadzona i całkiem zadowolony wpadam na metę.
Okazało się że wg licznika trasa mega miała aż 77 km i prawie 1200 m w pionie !
38/93 – open mega
13/28 – M3
Strata do zwycięzcy (Radek Tecław) – ponad 41 minut, do M3 (Zbychu Górski) – podobnie
Jak na spóźniony start, wielkie wyprzedzanie i ciężką trasę - wg mnie wynik i jazda są spoko :)
Nie będę ukrywał – chciałoby się więcej, gdyby nie spóźnienie i zupełny brak rozgrzewki …
38 (13 M3) – JPbike – 3:49:53, czas z licznika dokładnie o 3 minuty krótszy
40 (14 M3) – josip – 3:53:37
58 (20 M3) – jacgol – 4:10:08
60 (11 M4) – biniu – 4:11:47
84 (15 M4) – toadi69 – 4:57:46
93 (2 K4, gratki !) – JoannaZygmunta – 6:05:51
Bikecrossmaraton Wyrzysk 2013. Ale błotooo !© JPbike
Po wyścigu. Całkiem zadowolony biker :)© JPbike
Puls - max 186, średni 156
Przewyższenie - 1191 m
Kategoria Gogol MTB, maratony, dzień wyścigowy