Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.
- przejechane: 177685.47 km
- w tym teren: 64443.10 km
- teren procentowo: 36.27 %
- v średnia: 22.68 km/h
- czas: 324d 15h 28m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m
Kategorie
-
Bike Maraton - 38
bikestatsowe zawody - 8
CX - 7
do 100 km - 1124
do 50 km - 1215
do/z pracy - 277
dron - 60
dzień wyścigowy - 249
Etapówki MTB - 31
Festive 500 - 47
Gogol MTB - 62
Kaczmarek Electric - 21
maratony - 178
MTB Marathon - 31
na orientację - 6
nocne - 287
podium, te szerokie też - 36
podsumowanie - 10
pomiar czasu - 66
ponad 100 km - 233
ponad 200 km - 28
ponad 300 km - 4
poza PL - 91
Solid MTB - 30
sprzęt - 45
szoska - 439
Uphill race - 8
w górach - 299
w roli kibica - 10
w towarzystwie - 389
wyprawy - 62
wysokie szczyty - 34
XC - 32
z przyczepką - 4
-
Moja stajnia
w użyciu
Orbea Oiz M20
Black Peak
Canyon Endurace
Scott Scale 740
Sztywna Biria
archiwum
Accent Peak 29
TREK 8500
Kross Action
pechowe accenty
Accent Tormenta 1 - skradziony
Accent Tormenta 2 - skradziony
Accent Tormenta 3 - skasowany
Archiwum
2023
2022
2021
2020
2019
2018
2017
2016
2015
2014
2013
2012
2011
2010
2009
2008
-
2024, Listopad - 5 - 2
2024, Październik - 9 - 17
2024, Wrzesień - 10 - 18
2024, Sierpień - 12 - 20
2024, Lipiec - 14 - 30
2024, Czerwiec - 18 - 40
2024, Maj - 10 - 24
2024, Kwiecień - 15 - 37
2024, Marzec - 12 - 29
2024, Luty - 9 - 27
2024, Styczeń - 9 - 25
2023, Grudzień - 12 - 34
2023, Listopad - 10 - 33
2023, Październik - 9 - 27
2023, Wrzesień - 11 - 28
2023, Sierpień - 8 - 16
2023, Lipiec - 16 - 43
2023, Czerwiec - 11 - 27
2023, Maj - 17 - 36
2023, Kwiecień - 12 - 45
2023, Marzec - 6 - 16
2023, Luty - 8 - 32
2023, Styczeń - 8 - 26
2022, Grudzień - 8 - 20
2022, Listopad - 8 - 25
2022, Październik - 9 - 31
2022, Wrzesień - 12 - 16
2022, Sierpień - 10 - 24
2022, Lipiec - 16 - 37
2022, Czerwiec - 12 - 26
2022, Maj - 16 - 32
2022, Kwiecień - 14 - 49
2022, Marzec - 9 - 30
2022, Luty - 8 - 18
2022, Styczeń - 10 - 27
2021, Grudzień - 10 - 25
2021, Listopad - 11 - 29
2021, Październik - 12 - 35
2021, Wrzesień - 15 - 30
2021, Sierpień - 16 - 24
2021, Lipiec - 20 - 34
2021, Czerwiec - 19 - 42
2021, Maj - 15 - 34
2021, Kwiecień - 15 - 30
2021, Marzec - 12 - 35
2021, Luty - 11 - 32
2021, Styczeń - 13 - 42
2020, Grudzień - 17 - 37
2020, Listopad - 13 - 51
2020, Październik - 14 - 40
2020, Wrzesień - 19 - 33
2020, Sierpień - 20 - 42
2020, Lipiec - 25 - 65
2020, Czerwiec - 21 - 77
2020, Maj - 21 - 75
2020, Kwiecień - 14 - 60
2020, Marzec - 7 - 21
2020, Luty - 15 - 34
2020, Styczeń - 13 - 46
2019, Grudzień - 20 - 76
2019, Listopad - 14 - 50
2019, Październik - 13 - 44
2019, Wrzesień - 24 - 46
2019, Sierpień - 23 - 25
2019, Lipiec - 23 - 31
2019, Czerwiec - 26 - 42
2019, Maj - 25 - 58
2019, Kwiecień - 24 - 75
2019, Marzec - 18 - 56
2019, Luty - 16 - 45
2019, Styczeń - 15 - 53
2018, Grudzień - 18 - 68
2018, Listopad - 10 - 36
2018, Październik - 20 - 42
2018, Wrzesień - 31 - 67
2018, Sierpień - 21 - 82
2018, Lipiec - 18 - 58
2018, Czerwiec - 14 - 55
2018, Maj - 19 - 55
2018, Kwiecień - 18 - 68
2018, Marzec - 14 - 55
2018, Luty - 10 - 52
2018, Styczeń - 10 - 52
2017, Grudzień - 10 - 42
2017, Listopad - 7 - 44
2017, Październik - 10 - 43
2017, Wrzesień - 17 - 46
2017, Sierpień - 19 - 43
2017, Lipiec - 19 - 83
2017, Czerwiec - 17 - 42
2017, Maj - 21 - 60
2017, Kwiecień - 19 - 47
2017, Marzec - 15 - 38
2017, Luty - 13 - 32
2017, Styczeń - 14 - 47
2016, Grudzień - 9 - 14
2016, Listopad - 9 - 24
2016, Październik - 14 - 19
2016, Wrzesień - 14 - 66
2016, Sierpień - 16 - 24
2016, Lipiec - 21 - 41
2016, Czerwiec - 15 - 26
2016, Maj - 24 - 77
2016, Kwiecień - 18 - 47
2016, Marzec - 18 - 42
2016, Luty - 13 - 26
2016, Styczeń - 14 - 39
2015, Grudzień - 14 - 72
2015, Listopad - 8 - 26
2015, Październik - 8 - 23
2015, Wrzesień - 12 - 27
2015, Sierpień - 18 - 31
2015, Lipiec - 16 - 59
2015, Czerwiec - 21 - 72
2015, Maj - 21 - 53
2015, Kwiecień - 20 - 88
2015, Marzec - 19 - 88
2015, Luty - 16 - 59
2015, Styczeń - 15 - 59
2014, Grudzień - 11 - 60
2014, Listopad - 19 - 34
2014, Październik - 12 - 22
2014, Wrzesień - 17 - 37
2014, Sierpień - 18 - 31
2014, Lipiec - 22 - 93
2014, Czerwiec - 18 - 73
2014, Maj - 16 - 76
2014, Kwiecień - 21 - 77
2014, Marzec - 20 - 73
2014, Luty - 16 - 80
2014, Styczeń - 7 - 31
2013, Grudzień - 18 - 87
2013, Listopad - 13 - 78
2013, Październik - 15 - 60
2013, Wrzesień - 16 - 65
2013, Sierpień - 15 - 76
2013, Lipiec - 26 - 161
2013, Czerwiec - 21 - 121
2013, Maj - 20 - 102
2013, Kwiecień - 20 - 116
2013, Marzec - 18 - 117
2013, Luty - 15 - 125
2013, Styczeń - 12 - 92
2012, Grudzień - 20 - 106
2012, Listopad - 10 - 82
2012, Październik - 13 - 46
2012, Wrzesień - 17 - 94
2012, Sierpień - 16 - 99
2012, Lipiec - 23 - 113
2012, Czerwiec - 17 - 97
2012, Maj - 18 - 61
2012, Kwiecień - 20 - 132
2012, Marzec - 20 - 130
2012, Luty - 9 - 57
2012, Styczeń - 10 - 55
2011, Grudzień - 11 - 84
2011, Listopad - 12 - 96
2011, Październik - 20 - 127
2011, Wrzesień - 17 - 170
2011, Sierpień - 23 - 109
2011, Lipiec - 11 - 116
2011, Czerwiec - 3 - 154
2011, Maj - 24 - 186
2011, Kwiecień - 15 - 255
2011, Marzec - 24 - 213
2011, Luty - 26 - 187
2011, Styczeń - 18 - 199
2010, Grudzień - 19 - 173
2010, Listopad - 13 - 106
2010, Październik - 14 - 118
2010, Wrzesień - 15 - 192
2010, Sierpień - 25 - 209
2010, Lipiec - 27 - 126
2010, Czerwiec - 28 - 191
2010, Maj - 20 - 255
2010, Kwiecień - 24 - 220
2010, Marzec - 18 - 196
2010, Luty - 9 - 138
2010, Styczeń - 11 - 134
2009, Grudzień - 12 - 142
2009, Listopad - 11 - 128
2009, Październik - 8 - 93
2009, Wrzesień - 24 - 158
2009, Sierpień - 22 - 118
2009, Lipiec - 19 - 143
2009, Czerwiec - 20 - 94
2009, Maj - 19 - 170
2009, Kwiecień - 25 - 178
2009, Marzec - 14 - 137
2009, Luty - 7 - 50
2009, Styczeń - 11 - 96
2008, Grudzień - 11 - 131
2008, Listopad - 13 - 56
2008, Październik - 17 - 64
2008, Wrzesień - 17 - 62
2008, Sierpień - 21 - 78
2008, Lipiec - 18 - 39
2008, Czerwiec - 24 - 74
2008, Maj - 15 - 23
2008, Kwiecień - 7 - 40
2008, Marzec - 6 - 14
Sobota, 23 czerwca 2012 • dodano: 24.06.2012 | Komentarze 38
Długo oczekiwany tegoroczny Karpacz przeszedł do historii jako mój najcięższy, najtrudniejszy i najbardziej wymagający pod każdym względem maraton.
Na golonkowym forum autorzy trasy pisali że NIE MA LIPY i tak w 100% było !
Nazajutrz nie czułem się dobrze wyspany (przyjazd późną porą i spartańskie łóżko) i trochę obaw miałem. Na rozgrzewkę ruszyłem wraz z klosiem na godzinę przed startem giga. Tym razem mieliśmy start o nietypowej godzinie – 10:30. Jako że trochę czasu zostało to postanowiłem zapoznać się z agrafkami i trawiastym zjazdem tuż przed metą, od razu wszystko przejechałem. Na stadionie oczywiście powitanie z masą znajomych. W końcu myk do 3 sektora i oczekiwanie na start, przy tym zamieniłem kilka zdań z dawno nie widzianym Math86. Start i pierwsze kilometry przebiegły spoko, by po wjechaniu w teren zacząć porządne ściganie i faktycznie stawka zaczęła się stopniowo rozciągać. Podjeżdżając tamtędy, niespodziewanie wyprzedził mnie posiadacz wyjątkowej koszulki „10000 km w 30 dni”, czyli sam flash :) Przywitaliśmy się i myk dalej, tzn. flash powolutku mi uciekał. Po dokręceniu do Budnik pierwszy zjazd i od razu hardcore ! Cóż takiego tam było ? Wąsko, niezliczona ilość korzeni, czarna i grząska gleba, do tego jeszcze zrobiło się tłoczno bo większość miała spore problemy ze zjechaniem i sprowadzała. Flash właśnie gdzieś tam się zatrzymał i tyle go widziałem. Kawałek dalej nieźle potknąłem się przednim kołem i przy tym zaliczone otb numer 1 (bez komplikacji). Za duże ryzyko i kawałek zszedłem. Jadąc dalej ze zdziwieniem zauważyłem brak bidonu z moim sensownym izotonikiem, no tak, zrobiło się nieciekawie bo w drugim bidonie była woda. Cóż, jechać trzeba. Długi i szeroki podjazd na Okraj przebiegł spoko w moim wykonaniu, wtedy rozkręciłem się na dobre. Podjeżdżając tędy wyprzedził mnie Tomasz Jajonek (po gumie) i spodobało mi się to że różnica prędkości między nami była bardzo mała :) Poza tym, hałasem zaskoczył mnie motocykl zwiastujący nadejście czołówki mega. Po wjechaniu na kulminacje wysokościową, w locie skorzystałem z bufetowego powerade. Czas na zjazd żółtym – istne hardcore ! Cały czas po masie luźnych kamieni i z dodatkiem spływającego strumyka. Mknąc tamtędy w dół trzeba było być skupionym w 100%. Zjechałem z trzema podpórkami i jednym zatrzymaniem się, aby przepuścić jedyną szybszą ode mnie na tym zjeździe osobę – samego Marka Konwę :) A mi udało się tam łyknąć ze 5-6 osób, w tym Ewelinę Ortyl (większość trudnych zjazdów sprowadzała, a na podjazdach mi powolutku uciekała i wielokrotnie na trasie się tasowaliśmy). Jadąc dalej do góry, w stronę Tabaczanej po niespodziewanie ciężkim nawierzchniowo podłożu stopniowo zaczęła mnie wyprzedzać czołówka mega. Nadal podobało mi się to że jechali do góry nieznacznie szybciej ode mnie i mogłem przez dłuższy czas podziwiać jak sobie radzą, a Mateusz Zoń wyraźnie dawał z siebie wszystko. W sumie fajne przeżycie :) Pora na zjazd Tabaczaną, kolejne hardcore i znów miałem sporą satysfakcję – całość zjechałem ! A tu ciekawostka – na tymże kamienistym zjeździe stał Konwa z jakimś defektem i chyba z zazdrością patrzył na mnie mknącego w dół. Kolejne fajne przeżycie :) Po zjechaniu następny krótki podjazd i powtarzalny zjazd w dół z Budników – większość zjechana z podpórkami na największych korzeniach. Jadąc tamtędy powoli zaczęła mnie irytować szybciej jadąca czołówka mega, a raczej pojedyncze sztuki w odstępach minutowo-parominutowych. Jako że jestem niesłyszącym zawodnikiem i nie lubię lepszym utrudniać sprawy to zmuszony byłem na tym technicznym i wąskim odcinku więcej się oglądać, zwalniać i przepuszczać, co za tym idzie poniosłem przez to jakieś straty czasowe i to wszystko trochę podziałało na moją psychikę :( Aż nagle, jeszcze przed zakończeniem pętli okrajowej zaczynał się odzywać kryzys. Co jest grane ? Po przekroczeniu głównej drogi w Karpaczu i dokręceniu do bufetu zatrzymałem się i wcinałem w siebie owoce, rodzynki i niebieskie izo, po czym jazda dalej. Zamiast poprawy jechało się coraz gorzej, wciąłem żel, mimo tego nadal źle ze mną, kryzys się pogłębiał i zacząłem stopniowo tracić pozycje. Gdzieś tam wyprzedziłem sleca, któremu wyraźnie też coś nie szło tak jak powinno. Dalej jechałem słabo i zaczęły się pojawiać pierwsze myśli o rezygnacji. Dobrze tylko że wtedy stawka giga była już porządnie porozciągana. W końcu, już na półmetku pętli giga dojechałem do bufetu na najniższym punkcie trasy i zrobiłem długi postój na owocowe żarcie z popijaniem powerade i wody. Po tym odrobinę doszedłem do siebie, doszło mnie kilku zawodników, ruszyłem za Nimi na podjazd w stronę Zachełmia, przez moment spojrzałem na tylną tarczę, a tu szok ! jest krzywa i ociera o klocki :( Po czym na chwilę zatrzymałem się i sprawdziłem opór obrotu tylnego koła – faktycznie nieznacznie ciężko się kręci. Przyczyna wykrzywienia pozostanie dla mnie tajemnicza, może przez pierwsze otb, może przez jakiś kamień, może ..., aż dziw mnie brał, że przejechałem kawał ciężkiej trasy z takim oporem :) W końcu, na fajnym singlu podjazdowym zdecydowałem o pit stopie – najpierw klocki wymontowałem i nadal ocierała, po czym zamontowałem zacisk na zewnątrz i było ok, tyle że pozostałem zdany jedynie na hamowanie przodem, co na takiej trasie z arcywymagającymi zjazdami to już podwójne hardcore i tylko dla odważnych. Aha, w momencie serwisowania załatwiło mnie kilku znajomych - slec, karmi, ktone i Jarek Wójcik. Kolejne zdołowanie dobiło mnie i można było się pożegnać z jakimś tam wynikiem. Ciekawe tylko czy dojdzie mnie jeszcze jedyny na giga teamowy kolega – klosiu ? :) Ruszyłem dalej i po krótkim czasie, na dzikim i leśnym skrzyżowaniu brakło strzałek, pojechałem po śladach i po chwili zastałem grupkę jadącą w przeciwnym kierunku, zawróciliśmy i tak po kilkunastu minutach zebrało się nas ze 10-15 osób, by w końcu odnaleźć właściwy przebieg trasy. Miałem tam straszny problem, właśnie zjeżdżaliśmy stromym i nieznacznej długości zjazdem, po czym następował skręt w lewo, a przedni hamulec zaczynał się potwornie grzać i z każdym metrem tracił skuteczność i przestał działać, Trek nabierał niebezpiecznej prędkości, wokół same drzewa i zmuszony byłem się ratować jazdą na wprost, zaliczając przy tym małą hopkę i z impetem wjechałem w wypłaszczającą ścieżkę na wprost. UFF ! udało się zatrzymać po 500 metrach :) Mocne wrażenia :) Dalej wspomniana grupka mi odjechała i niezbyt dobrze mi się jechało. Często zdarzały się tam fajne techniczne odcinki, jak i świetne leśne single – wszystko przejechane i zaczynałem nabierać wprawy w górskiej jeździe z niedziałającym tylnym hamulcem. Znowu dobijał mnie kryzys, żele poszły, w bidonie (jednym) prawie sucho. Na asfaltowym podjeździe w Przesiece byłem bliski zrezygnowania. Na złość dodam że właśnie tam w pobliżu, u Grabka w 2009 r. zaliczyłem 2 kapcie i tym samym zakończyłem tamtejszy ścig. Byłoby to moje pierwsze golonkowe DNF. No NIE ! Muszę dotrzeć do mety, bo inaczej się załamię jak mawiał Armstrong – ból przemija, skutki rezygnacji nigdy ! Więc słabo się czując dalej pospacerowałem do góry ze 1 km, do bufetu, który znałem z położenia na mapce i był. Nastąpił najdłuższy postój. Wcinałem sporą ilość owoców, napełniłem bidon powerade, poza tym zostałem podratowany dwoma ostatnimi tubkami żelu. Wtedy doszedł mnie klosiu i jeszcze dwóch gości. Mariusz ruszył szybciej, dodał mi trochę motywacji, w końcu doszedłem do siebie i tez ruszyłem. Podążając w stronę podjazdu na Chomontowej przez dłuższy czas był kontakt wzrokowy klosiu vs JPbike. Na jednym technicznym zjeździe źle wybrałem tor jazdy i otb numer 2 zaliczony (leciutka rana na łokciu), po pozbieraniu się i ruszeniu dalej stwierdziłem brak licznika, zawróciłem i całe szczęście że miły gość odnalazł :) Klosiu znikł i w końcu nastał dobrze znany mi długi podjazd Chomontową i znów miałem w zasięgu pola widzenia teamowego kolegę i tego miłego gościa. Właśnie dopiero teraz zacząłem odżywać i coraz lepiej się kręciło, wracała przyjemność z jazdy, tylko dlaczego sylwetki klosia i gościa powolutku się oddalały ? Po wjechaniu na szczyt czas na zjazd w stronę sławnego zielonego do Borowic, zmuszony byłem częściej hamować by utrzymać bezpieczną prędkość i przy tym nie przegrzewając jedynego sprawnego hamulca. Zjazd po wielkich kamieniach zwanych telewizorami poszedł po mojej myśli bo znałem go dobrze, chociaż podpórki i dwóch zejść na uskokach nie brakło. Mariusza dogoniłem na końcówce i dalej pognałem już przed Nim niezłym tempem. Stwierdziłem że ... znowu zgubiłem bidon :( Raz, przy przeprawie strumykowej, przy próbie mocniejszego depnięcia w korbę chwycił mnie skurcz w nodze. Ostatni bufet olałem i nastąpił stromy podjazd – większość wjechana i ku mojej uciesze zacząłem wyprzedzać pojedynczych Gigowców, nie wspominając o dublowaniu niebieskich. Po wjechaniu stromy zjazd pokaźnej długości i znów radocha z jazdy i stało się jasne że da się jechać technicznie w dół na jednym hamulcu :) Po tym myk w stronę obcykanych rano agrafek, które oczywiście pokonałem bez problemów z jedną podpórką (przez drzewo). W końcu jazda ostro w dół po trawiastej łączce, przedni hamulec pracował na maxa, już zacząłem się cieszyć, aż nagle, na ostatnim uskoku z paroma pokaźnymi kamieniami wjechałem przednim kołem na jeden z nich i pokaźne otb numer 3 zaliczone :( Szybko wstałem i od razu stwierdziłem że coś ze mną nie tak, przez chwilę sprawdzałem czy jestem w jednym kawałku. Po tej glebie daszek od kasku się odczepił. Szybko wsiadłem na ścigacza i już ostrożnie zjechałem na koniec trawiastej łączki, a tam stał ambulans i poprosiłem o sprawdzenie czy nie leje się ze mnie krew, bo coś czułem w szyi. Uff nie tryskała, ale szlify będą. Dalej już dojechałem do mety bez emocji, ale szczęśliwy że ukończyłem wyjątkowo ciężki maraton. A tam dobiegała końca dekoracja. Pierwsze co zrobiłem – do ambulansu, spojrzałem w lusterko (lekki szok) i coś tam przy ranie opryskali, oczyścili i pora na makaron, pogaduszki pomaratonowe z teamowymi kumplami. Chłopaki wyraźnie podziwiali moją krzywą tarczę i sposób zamocowania zacisku :) A toadi69 nawet poszedł umyć mi Treka. Po krótkim czasie pogadałem z mambą i am70, po ich minach stwierdziłem że rany na twarzy i szyi okazały się pokaźne :)
96/137 – open giga
34/51 – M3
Ilość DNF na giga – 22
Strata do zwycięzcy, jak i M3 (Czarnota) - 2:41:27 - mój rekord
96 (34 M3) – JPbike – 7:09:10 – mój rekord, czas z licznika – 6:43:30 :)
99 (36 M3) – klosiu – 7:10:58
Zabawa na całej masie technicznych odcinków była przednia :)© JPbike
Jak widać - techniczne trasy to coś dla mnie :)© JPbike
W akcji na karkonoskich korzonkach :)© JPbike
Ładnych szlifów się nabawiłem :)© JPbike
Natomiast atrakcją pomaratonową był dobry czeski browar wypity wraz z CheEvarą ! :)
Puls - max 175, średni 146
Przewyższenie - 3245 m !
Kategoria maratony, MTB Marathon, w górach, dzień wyścigowy
Komentarze
KeenJow | 22:57 czwartek, 28 czerwca 2012 | linkuj
Dałem radę przeczytać bez akapitów i, o zgrozo, ze zrozumieniem ;D
Gratki za ukończenie wyścigu ! W tych warunkach, bez tylnego hamowania, pomaga tylko spadochron albo paralotnia ;)
Żałuje, że znalazłeś tylko spartańskie łóżko w pokoju, na ogół są też tam nieco wygodniejsze z innych zakątków Hellady, tudzież dzieci do lat 16stu się na spartańskich wyśmienicie wysypiają ;)
Gratki za ukończenie wyścigu ! W tych warunkach, bez tylnego hamowania, pomaga tylko spadochron albo paralotnia ;)
Żałuje, że znalazłeś tylko spartańskie łóżko w pokoju, na ogół są też tam nieco wygodniejsze z innych zakątków Hellady, tudzież dzieci do lat 16stu się na spartańskich wyśmienicie wysypiają ;)
CheEvara | 11:59 środa, 27 czerwca 2012 | linkuj
Ja wiem, czy taki sam?
Ale dla pewności odświeżaj go;)
Ale dla pewności odświeżaj go;)
RedRider | 10:53 środa, 27 czerwca 2012 | linkuj
Taaa... a potem co roku na tych samych maratonach będę miał ten sam wynik? ;-P
CheEvara | 07:17 środa, 27 czerwca 2012 | linkuj
Tak więc ja, posiadając te DŻAJA, wnioskuję do RedRidera o zmianę ksywki na RedRIFRESZ!;):)
k4r3l | 21:48 wtorek, 26 czerwca 2012 | linkuj
Nie od dziś wiadomo, że Che ma jaja, więc powinnaś uznać to za komplement i zapomnieć o sprawie;)
CheEvara | 21:25 wtorek, 26 czerwca 2012 | linkuj
Ja Ci dam: PANOWIE! :P:P
Odśwież to odśwież. Jeden pies :P
Ale w sumie bawię się przednio:D
Odśwież to odśwież. Jeden pies :P
Ale w sumie bawię się przednio:D
RedRider | 21:24 wtorek, 26 czerwca 2012 | linkuj
Panowie! Wy macie ubaw po pachy a ja na śmieciarza wychodzę ;-P
Gwoli ścisłości: nie F5 tylko Ctrl+R to było ;-P
Gwoli ścisłości: nie F5 tylko Ctrl+R to było ;-P
k4r3l | 21:15 wtorek, 26 czerwca 2012 | linkuj
Zgadzam się, to jakby wyrwać kilka kartek z podręcznika do historii :) KATASTROFA :)
CheEvara | 21:06 wtorek, 26 czerwca 2012 | linkuj
Żadnego kasowania, bo reszta straci sens!:)
F5 to w tym serwisie CZYNNOŚĆ POWTÓRZYĆ, a nie odświeżanie. Tu odświeżyć możesz sobie co najwyżej PACHI:)
F5 to w tym serwisie CZYNNOŚĆ POWTÓRZYĆ, a nie odświeżanie. Tu odświeżyć możesz sobie co najwyżej PACHI:)
RedRider | 21:02 wtorek, 26 czerwca 2012 | linkuj
JPbike - ło matko!! Sorki ale widocznie bikestats ma jakiegoś booga na swojej stronie :-/
Po opublikowaniu niżej prośby i późniejszym odświeżeniu strony okazuje się, że komentarz każdorazowo właśnie przy odświeżeniu publikuje się kolejny i kolejny raz. Odświeżenie... znowu komentarz... odświeżenie... Wykasuj to proszę :-)
Po opublikowaniu niżej prośby i późniejszym odświeżeniu strony okazuje się, że komentarz każdorazowo właśnie przy odświeżeniu publikuje się kolejny i kolejny raz. Odświeżenie... znowu komentarz... odświeżenie... Wykasuj to proszę :-)
CheEvara | 21:01 wtorek, 26 czerwca 2012 | linkuj
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!:D:D Ja pindolę!:D
RedRider | 20:57 wtorek, 26 czerwca 2012 | linkuj
JPbike - Chętnie przeczytam Twoją relację tylko błagam! Podziel na akapity ;-D
k4r3l | 20:42 wtorek, 26 czerwca 2012 | linkuj
Sądząc po liczbie komentarzy RedRider to mają być 3 akapity :) W sumie to by się zgadzało: wstę, rozwinięci i zakończenie :) Bardzo dobrze, siadaj, trója!:D Wybaczcie :)
RedRider | 20:37 wtorek, 26 czerwca 2012 | linkuj
JPbike - Chętnie przeczytam Twoją relację tylko błagam! Podziel na akapity ;-D
karotti | 20:32 wtorek, 26 czerwca 2012 | linkuj
ja też jestem za podziałem relacji na akapity, ale następnym razem bo ta była wystarczająco interesująca by się odrobinkę pomęczyć i przeczytać do końca:) Wielkie graty, szczerze podziwiam i zastanawiam się, czy mam żałować, że mnie tam nie było czy lepiej się cieszyć, że sobie krzywdy nie zrobiłam :P Wprawdzie w Karpaczu startowałam (no, mega tylko ale jednak :P) ale ten maraton wydaje się trudniejszy od poprzednich. Pozdrawiam serdecznie!!
RedRider | 20:27 wtorek, 26 czerwca 2012 | linkuj
JPbike - Chętnie przeczytam Twoją relację tylko błagam! Podziel na akapity ;-D
josip | 20:12 wtorek, 26 czerwca 2012 | linkuj
Respect! Po prostu... W tej sytuacji może należało przedni hamulec też odłączyć, żeby nie ryzykować OTB:-):-)
RedRider | 20:04 wtorek, 26 czerwca 2012 | linkuj
JPbike - Chętnie przeczytam Twoją relację tylko błagam! Podziel na akapity ;-D
MaciejBrace | 15:54 wtorek, 26 czerwca 2012 | linkuj
Jacek to twardy człowiek - nawet spałem z nim w jednym pokoju i ni cholery żadne fluidy MTB na mnie nie przeszły - mam wrażenie, że coś mi zakosił - bo mnie jeszcze wszystko boli, a On następnego dnia pyknął niezły dystans.
CheEvara | 13:41 wtorek, 26 czerwca 2012 | linkuj
JPbike, wystraszyć się nie miałam czego, nawet powiem więcej - ŻAŁUJĘ, iż nie mogłam z Wami normalnie, jak człowiek, jak prawdziwy browerzysta przy tym ROHOZECU posiedzieć!
Jarekdrogbas | 10:50 wtorek, 26 czerwca 2012 | linkuj
Piknie żeś sie urzadził;-)Nawet Ci powiem,że miałem lekki polew gdy zobaczyłem Twoje szlify ale w mtb tak jest własnie,że jak nie zaryzykujesz to nie wygrasz.Gratulacje!
Jurek57 | 10:23 wtorek, 26 czerwca 2012 | linkuj
Jak u Hitchcocka ....
A mówiłem żebyś nie golił się po spożyciu !
pozdrawiam
A mówiłem żebyś nie golił się po spożyciu !
pozdrawiam
AdAmUsO | 07:31 wtorek, 26 czerwca 2012 | linkuj
i tym sposobem przekroczyłeś skalę trudności maratonu ponad przewidzianą skalę ;) teraz powinieneś napisać na forum u GG, tym wszystkim, którym było za trudno w Karpaczu ;) szacun i gratulacje za hart ducha i dotarcie w jednym kawałku do mety :)
pozdrawiam
pozdrawiam
JoannaZygmunta | 06:37 wtorek, 26 czerwca 2012 | linkuj
Szacun! Odważny jesteś i wytrwały.
Co do ran pod koszulką to faktycznie nie tylko one są interesujące ;)
Co do ran pod koszulką to faktycznie nie tylko one są interesujące ;)
Rodman | 21:33 poniedziałek, 25 czerwca 2012 | linkuj
szacun :-)
na jednym hamplu ... to prawie jak na V-kach ;-))>
na jednym hamplu ... to prawie jak na V-kach ;-))>
daVe | 21:31 poniedziałek, 25 czerwca 2012 | linkuj
Jeszcze raz gratulacje!!! To, że nie zrezygnowałeś po utracie tylnego hamulca na TAKIEJ trasie - ogromny szacunek! Mało kto by się zdecydował na dalszą jazdę! :)
klosiu | 21:15 poniedziałek, 25 czerwca 2012 | linkuj
Gratki. Niezły kryzys musiałeś mieć, bo na zjazdach nawet z jednym hamplem zjezdżałeś szybciej ode mnie :). Zdziwiłem się jak cię zobaczyłem na bufecie, ale przynajmniej później za Chomontową miałem motywację żeby cię gonić na podjazdach... sam bym tak szybko już nie jechał :).
CheEvara | 16:51 poniedziałek, 25 czerwca 2012 | linkuj
Widziałam te obrażenia na żywo!
Strach pomyśleć, jak wyglądała ta hopa po zetknięciu z Jackiem!;)
Strach pomyśleć, jak wyglądała ta hopa po zetknięciu z Jackiem!;)
daVe | 13:51 poniedziałek, 25 czerwca 2012 | linkuj
https://picasaweb.google.com/106375275638218600037/GGKarpacz3#5757608299232556274
https://picasaweb.google.com/111725681894638136475/PoweradeKarpacz2012#5757605133699302194
https://picasaweb.google.com/111725681894638136475/PoweradeKarpacz2012#5757605133699302194
k4r3l | 12:03 poniedziałek, 25 czerwca 2012 | linkuj
Jeździłeś na rowerze czy się z kimś boksowałeś?:) Słyszałem, że na niektórych zawodach można zarobić "w michę"... ps. przewyższenia są miażdżące!!!!
djk71 | 21:28 niedziela, 24 czerwca 2012 | linkuj
Czytałem gdzieś relację zatytułowaną bodaj "Rzeźnia w Karpaczu" ;-)
JoannaZygmunta | 20:55 niedziela, 24 czerwca 2012 | linkuj
No ślicznie! Pod koszulką to dopiero było by co ogąldać ;)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!