Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.
- przejechane: 177761.50 km
- w tym teren: 64454.10 km
- teren procentowo: 36.26 %
- v średnia: 22.68 km/h
- czas: 324d 18h 52m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m
Kategorie
-
Bike Maraton - 38
bikestatsowe zawody - 8
CX - 7
do 100 km - 1125
do 50 km - 1215
do/z pracy - 277
dron - 60
dzień wyścigowy - 249
Etapówki MTB - 31
Festive 500 - 47
Gogol MTB - 62
Kaczmarek Electric - 21
maratony - 178
MTB Marathon - 31
na orientację - 6
nocne - 287
podium, te szerokie też - 36
podsumowanie - 10
pomiar czasu - 66
ponad 100 km - 233
ponad 200 km - 28
ponad 300 km - 4
poza PL - 91
Solid MTB - 30
sprzęt - 45
szoska - 439
Uphill race - 8
w górach - 299
w roli kibica - 10
w towarzystwie - 389
wyprawy - 62
wysokie szczyty - 34
XC - 32
z przyczepką - 4
-
Moja stajnia
w użyciu
Orbea Oiz M20
Black Peak
Canyon Endurace
Scott Scale 740
Sztywna Biria
archiwum
Accent Peak 29
TREK 8500
Kross Action
pechowe accenty
Accent Tormenta 1 - skradziony
Accent Tormenta 2 - skradziony
Accent Tormenta 3 - skasowany
Archiwum
2023
2022
2021
2020
2019
2018
2017
2016
2015
2014
2013
2012
2011
2010
2009
2008
-
2024, Listopad - 6 - 13
2024, Październik - 9 - 21
2024, Wrzesień - 10 - 18
2024, Sierpień - 12 - 20
2024, Lipiec - 14 - 30
2024, Czerwiec - 18 - 40
2024, Maj - 10 - 24
2024, Kwiecień - 15 - 37
2024, Marzec - 12 - 29
2024, Luty - 9 - 27
2024, Styczeń - 9 - 25
2023, Grudzień - 12 - 34
2023, Listopad - 10 - 33
2023, Październik - 9 - 27
2023, Wrzesień - 11 - 28
2023, Sierpień - 8 - 16
2023, Lipiec - 16 - 43
2023, Czerwiec - 11 - 27
2023, Maj - 17 - 36
2023, Kwiecień - 12 - 45
2023, Marzec - 6 - 16
2023, Luty - 8 - 32
2023, Styczeń - 8 - 26
2022, Grudzień - 8 - 20
2022, Listopad - 8 - 25
2022, Październik - 9 - 31
2022, Wrzesień - 12 - 16
2022, Sierpień - 10 - 24
2022, Lipiec - 16 - 37
2022, Czerwiec - 12 - 26
2022, Maj - 16 - 32
2022, Kwiecień - 14 - 49
2022, Marzec - 9 - 30
2022, Luty - 8 - 18
2022, Styczeń - 10 - 27
2021, Grudzień - 10 - 25
2021, Listopad - 11 - 29
2021, Październik - 12 - 35
2021, Wrzesień - 15 - 30
2021, Sierpień - 16 - 24
2021, Lipiec - 20 - 34
2021, Czerwiec - 19 - 42
2021, Maj - 15 - 34
2021, Kwiecień - 15 - 30
2021, Marzec - 12 - 35
2021, Luty - 11 - 32
2021, Styczeń - 13 - 42
2020, Grudzień - 17 - 37
2020, Listopad - 13 - 51
2020, Październik - 14 - 40
2020, Wrzesień - 19 - 33
2020, Sierpień - 20 - 42
2020, Lipiec - 25 - 65
2020, Czerwiec - 21 - 77
2020, Maj - 21 - 75
2020, Kwiecień - 14 - 60
2020, Marzec - 7 - 21
2020, Luty - 15 - 34
2020, Styczeń - 13 - 46
2019, Grudzień - 20 - 76
2019, Listopad - 14 - 50
2019, Październik - 13 - 44
2019, Wrzesień - 24 - 46
2019, Sierpień - 23 - 25
2019, Lipiec - 23 - 31
2019, Czerwiec - 26 - 42
2019, Maj - 25 - 58
2019, Kwiecień - 24 - 75
2019, Marzec - 18 - 56
2019, Luty - 16 - 45
2019, Styczeń - 15 - 53
2018, Grudzień - 18 - 68
2018, Listopad - 10 - 36
2018, Październik - 20 - 42
2018, Wrzesień - 31 - 67
2018, Sierpień - 21 - 82
2018, Lipiec - 18 - 58
2018, Czerwiec - 14 - 55
2018, Maj - 19 - 55
2018, Kwiecień - 18 - 68
2018, Marzec - 14 - 55
2018, Luty - 10 - 52
2018, Styczeń - 10 - 52
2017, Grudzień - 10 - 42
2017, Listopad - 7 - 44
2017, Październik - 10 - 43
2017, Wrzesień - 17 - 46
2017, Sierpień - 19 - 43
2017, Lipiec - 19 - 83
2017, Czerwiec - 17 - 42
2017, Maj - 21 - 60
2017, Kwiecień - 19 - 47
2017, Marzec - 15 - 38
2017, Luty - 13 - 32
2017, Styczeń - 14 - 47
2016, Grudzień - 9 - 14
2016, Listopad - 9 - 24
2016, Październik - 14 - 19
2016, Wrzesień - 14 - 66
2016, Sierpień - 16 - 24
2016, Lipiec - 21 - 41
2016, Czerwiec - 15 - 26
2016, Maj - 24 - 77
2016, Kwiecień - 18 - 47
2016, Marzec - 18 - 42
2016, Luty - 13 - 26
2016, Styczeń - 14 - 39
2015, Grudzień - 14 - 72
2015, Listopad - 8 - 26
2015, Październik - 8 - 23
2015, Wrzesień - 12 - 27
2015, Sierpień - 18 - 31
2015, Lipiec - 16 - 59
2015, Czerwiec - 21 - 72
2015, Maj - 21 - 53
2015, Kwiecień - 20 - 88
2015, Marzec - 19 - 88
2015, Luty - 16 - 59
2015, Styczeń - 15 - 59
2014, Grudzień - 11 - 60
2014, Listopad - 19 - 34
2014, Październik - 12 - 22
2014, Wrzesień - 17 - 37
2014, Sierpień - 18 - 31
2014, Lipiec - 22 - 93
2014, Czerwiec - 18 - 73
2014, Maj - 16 - 76
2014, Kwiecień - 21 - 77
2014, Marzec - 20 - 73
2014, Luty - 16 - 80
2014, Styczeń - 7 - 31
2013, Grudzień - 18 - 87
2013, Listopad - 13 - 78
2013, Październik - 15 - 60
2013, Wrzesień - 16 - 65
2013, Sierpień - 15 - 76
2013, Lipiec - 26 - 161
2013, Czerwiec - 21 - 121
2013, Maj - 20 - 102
2013, Kwiecień - 20 - 116
2013, Marzec - 18 - 117
2013, Luty - 15 - 125
2013, Styczeń - 12 - 92
2012, Grudzień - 20 - 106
2012, Listopad - 10 - 82
2012, Październik - 13 - 46
2012, Wrzesień - 17 - 94
2012, Sierpień - 16 - 99
2012, Lipiec - 23 - 113
2012, Czerwiec - 17 - 97
2012, Maj - 18 - 61
2012, Kwiecień - 20 - 132
2012, Marzec - 20 - 130
2012, Luty - 9 - 57
2012, Styczeń - 10 - 55
2011, Grudzień - 11 - 84
2011, Listopad - 12 - 96
2011, Październik - 20 - 127
2011, Wrzesień - 17 - 170
2011, Sierpień - 23 - 109
2011, Lipiec - 11 - 116
2011, Czerwiec - 3 - 154
2011, Maj - 24 - 186
2011, Kwiecień - 15 - 255
2011, Marzec - 24 - 213
2011, Luty - 26 - 187
2011, Styczeń - 18 - 199
2010, Grudzień - 19 - 173
2010, Listopad - 13 - 106
2010, Październik - 14 - 118
2010, Wrzesień - 15 - 192
2010, Sierpień - 25 - 209
2010, Lipiec - 27 - 126
2010, Czerwiec - 28 - 191
2010, Maj - 20 - 255
2010, Kwiecień - 24 - 220
2010, Marzec - 18 - 196
2010, Luty - 9 - 138
2010, Styczeń - 11 - 134
2009, Grudzień - 12 - 142
2009, Listopad - 11 - 128
2009, Październik - 8 - 93
2009, Wrzesień - 24 - 158
2009, Sierpień - 22 - 118
2009, Lipiec - 19 - 143
2009, Czerwiec - 20 - 94
2009, Maj - 19 - 170
2009, Kwiecień - 25 - 178
2009, Marzec - 14 - 137
2009, Luty - 7 - 50
2009, Styczeń - 11 - 96
2008, Grudzień - 11 - 131
2008, Listopad - 13 - 56
2008, Październik - 17 - 64
2008, Wrzesień - 17 - 62
2008, Sierpień - 21 - 78
2008, Lipiec - 18 - 39
2008, Czerwiec - 24 - 74
2008, Maj - 15 - 23
2008, Kwiecień - 7 - 40
2008, Marzec - 6 - 14
Niedziela, 27 września 2020 • dodano: 28.09.2020 | Komentarze 2
Tu i tam po ulicy w Dąbrowie. W towarzystwie Pawła.
Poza tym wczorajszego dnia chciałem coś pokręcić, ale serwis Peaka trwał do 21...
- wymieniłem tylną obręcz - było bicie góra-dół od walnięcia w krawężnik lub kamień
- zamontowałem nówkę tylną przerzutkę (GX Eagle) + nowa linka i pancerz
- nowy suport, zębatka w korbie (32), kaseta (11-50) i łańcuch (NX Eagle)
- nowa przednia opona Maxxis Ikon + nowe wentyle i zalanie mleczkiem
Nowe komponenty zawsze cieszą :) © JPbike
Kategoria do 50 km, sprzęt, w towarzystwie
Czwartek, 24 września 2020 • dodano: 24.09.2020 | Komentarze 0
Start o 17:16 (20°C). "Zapętlona" południowa pętla + Osowa Góra.
Niedziela, 20 września 2020 • dodano: 23.09.2020 | Komentarze 3
Weekend u przyjaciół w Konradowie połączony ze startem w Polanicy Zdrój.
Po wieczorno - nocnej posiadówie i wyspaniu się, ruszam krótko po 10-tej na tytułową rundkę na najwyższy szczyt w okolicy - Biskupią Kopę (890m). W planie było kręcenie z Piotrem - nie wyszło, natomiast Darek udał się biegowo też na ten sam szczyt - być może uda się nam spotkać gdzieś na trasie - ostatecznie nie udało się.
Na szczycie raz już byłem rowerem, tym razem postanowiłem obrać trasę korzystając głównie ze znakowanych szlaków i wjechać na ową górę od innej strony - poniższe fotki wystarczą i dodam że na Biskupią Kopę tegoż pięknego dnia pełno pieszej wiary się wybrało, że na zjeździe trzeba było lawirować raz w lewo, raz w prawo, raz dawać po hamulcach. Ale i tak rozjazd, jak i cały weekend był dla mnie udany.
Jest pięknie. Na tamtą górę w oddali jadę © JPbike
Zacny do MTB fragment niebieskiego na Kazalnicę (432m) © JPbike
Urocza miejscówka - Żabie Oczko © JPbike
Okazało się że jadę czerwonym szlakiem nie w tym kierunku ... © JPbike
Nieplanowana i fajna wodna przeprawa © JPbike
Graniczny odcinek niebieskiego na Zamkową Górę (508m) © JPbike
Tu, na fragmencie żółtego na Przełęcz Mokrą (707m) fajnie się podjeżdżało © JPbike
Wypych na stromym i kamienistym fragmencie czerwonego na Biskupią Kopę © JPbike
Zjazd z Biskupiej Kopy - chwila na widoczki i wracamy do Konradowa © JPbike
Sobota, 19 września 2020 • dodano: 21.09.2020 | Komentarze 3
Szósty start u Grabka w trochę zwariowanym sezonie. Polanica Zdrój miała odbyć się w maju, z wiadomego powodu przenieśli ją na ostatni weekend lata. W tymże uzdrowisku startowałem raz i to dawno temu, w sezonie 2009 - gdyby nie relacja na BS to ciężko byłoby przypomnieć co tam się działo i jaką tam mieli trasę.
Decyduję się jechać kolejny giga wyścig na starym i zapasowym napędzie - nowe komponenty doszły, tylko brakło chęci i czasu na remoncik Peaka.
Co tydzień maraton, co w połączeniu z fizyczną pracą, jaką wykonuję od lat, niewyspanie, wychodzenie na treningi w późnych godzinach, do tego dojazdy spod domu na zawody ze 200-300 km - przyznaję się bez bicia że to wszystko daje mi w kość. Dla takiego aktywnego życia trzeba być twardym a nie miękkim.
Gdy tylko zobaczyłem profil tegorocznej trasy - od razu wiedziałem że to nie będzie maraton pod moje preferencje, o ile dystans jest godny giga (85km) to przewyższenie już nie (1826m), czyli od startu średnio długi podjazd, po tym długo kręcimy na niezłej wysokości tak pod góra - dół, jak i po półpłaskim, na koniec średnio długi i średnio techniczny zjazd do mety.
Po dotarciu do Polanicy Zdrój (90 km od noclegowni) i szykowaniu sprzętu stwierdzam że nie zabrałem licznika. Na szczęście od elektroniki nie jestem uzależniony i będzie jazda na czuja, jak za dawnych czasów. Zazwyczaj smartfonika nie biorę ze sobą na czas wyścigu - tym razem zabieram tylko po to aby odpalić stravę i mieć po maratonie parametry trasy, prędkości, czasu i przewyższenia.
Na miejscu piękna słoneczna pogoda i troszkę chłodka - rękawki poszły w ruch. Czasu na rozgrzewkę brakło - zatem był niespełna 2 km dojazd z parkingu do sektora ulokowanego w ładnym Parku Zdrojowym.
Stawka giga liczyła 63 osoby. Ilość osób w elicie - kilka sztuk, a to dlatego że w ten weekend w Gdyni są Mistrzostwa Polski w maratonie. Dla mnie to dobra sytuacja - wreszcie startują głównie amatorzy i można liczyć na fajny wynik open. A w M4 ... zobaczymy.
Ruszyłem z samego końca. Na początek krótki myk po ulicach uzdrowiska i wpadamy na trochę długi, szeroki i szutrowy podjazd - powoli, acz systematycznie przesuwam się do przodu w stronę swojego miejsca w stawce. Jedzie mi się średnio, mimo tego na końcowych km owego podjazdu wyprzedzam nawet dużą grupę - są w niej rywale z którymi walczę o generalkę (Krystian Kotlarz i Rafał Szczepuch) i uzyskuję nad nimi wraz z jednym gościem kilkunastosekundową przewagę. W górnych partiach jest półpłaski odcinek z paskudną i wyboistą nawierzchnią - zauważam że Rafał ciągnący grupę zaczyna nas doganiać.
Skręt na zjazdowy fragment czerwonego szlaku - od razu cisnę w dół po kamieniach na maxa (foto poniżej) i kolejna przewaga nad rywalami uzyskana. No poza Rafałem, który tak jak ja - świetnie zjeżdża. Zaczynamy długą, szybką, nudną i półpłaską (!) jazdę. Rafał mnie wyprzedza, przez jakiś czas trzymam się jego pleców - facet z Quest Team ma niezłą parę w nogach na takich odcinkach. Na domiar złego - na banalnym fragmencie spada mi łańcuch, powoduje to że muszę stanąć i kilka osób mnie tak załatwia. I tak napierając dalej nic specjalnego nie działo się - trasa nie powala mtbowsko, same szerokie i leśne dukty, niedługie podjazdy i zjazdy z nachyleniem rzadko przekraczającymi 10% (poza niektórymi fragmentami), przez większość czasu jadę w grupce z dwoma gośćmi z Mitutoyo AZS Wratislavia, czasem ktoś do nas dołącza i albo ucieka, albo odpada. Zaskoczeniem dla mnie jest niezła jazda Marka Kalagi (też z M4, też robi generalkę) - kolega nie ma sylwetki typowego kolarza MTB, dotychczas przyjeżdżał na metę za mną - tym razem pojechał niezły wyścig, na mecie dołożył mi prawie 6 minut - a nie mówiłem że w kategorii M4 jest ciasno.
Po skręceniu na 2 rundę giga trochę tłoczno się zrobiło - a to że zaczynamy wyprzedzać do samej mety najpierw tych z classica, a następnie tych z mega, dobrze że jest szeroko i można spoko robić swoje. Kręcąc dalej trasa zaczyna mnie nużyć - las, szerokie dukty, mało solidnych podjazdów i zjazdów, o technice nie wspominając, powoduje że czuję się jakbym jechał kolejne michałkowe giga (w tym sezonie odwołane). Na tejże rundzie miałem dwa niefajne momenty zmuszające mnie do zatrzymania - raz na trawiastym zjeździe spory badyl wkręcił się między tylne widełki a koło - powodując zablokowanie koła (uff, obyło się bez uszkodzeń), no i po raz drugi spadł mi łańcuch (znów na banalnym fragmencie).
W końcu kończymy 2 rundę giga - a tam na podjeździe dogania mnie wspomniany Krystian, z uśmiechem zamieniamy parę słów i czas pokonać odcinek do mety, nareszcie zjazdowy i nareszcie trochę techniczny (czerwony szlak). Z racji tego że każdego znanego rywala szanuję - pozwalam Krystianowi, który gorzej ode mnie radzi z techniką zjeżdżać przede mną. I tak docieramy do strumyka pokonywanego w bród - Krystianowi nawala napęd i staje (poradził sobie z tym). Dalej to po raz trzeci spada mi łańcuch (!#$%!) i już bez spiny docieram do mety, a tam przybijanie żółwików i dzielenie się wrażeniami z Markiem i Krystianem. Ogólnie to był spoko maraton z taką sobie i dość szybką jak na góry trasą, ale jechać trzeba póki generalka zobowiązuje.
23/56 - open giga
9/21 - M4
Strata do zwycięzcy (Mariusz Kowal) - 34 min, do M4 (Dawid Duława) - 22 min
To że zająłem "dopiero" 9 miejsce - nie spodziewałem się, przyjechali ci mocni co nie walczą o generalkę, uff :)
Fotki by Kasia Rokosz, Bartek Zaborowski
W akcji na jedynym długim podjeździe © JPbike
Dwóch specjalistów od technicznych zjazdów - ten za mną to Rafał z Quest Team © JPbike
Kategoria Bike Maraton, dzień wyścigowy, maratony, w górach
Czwartek, 17 września 2020 • dodano: 17.09.2020 | Komentarze 1
Start o 17:40 (14°C). Pętla północna ze zmarszczkami i wodociągami.
Wtorek, 15 września 2020 • dodano: 15.09.2020 | Komentarze 0
Start o 17:25 (24°C). Ścieżki w Marcelińskim, nad Rusałką i wokół Kierskiego.
Kategoria do 50 km
Niedziela, 13 września 2020 • dodano: 15.09.2020 | Komentarze 3
Dzień po udanym maratonie czas zrobić rozjazd, z Kasią - też startowała (mega) i zajęła 4 miejsce w K3.
W planie miałem single z Pasma Rowerowego Olbrzymy i wjazd na Przełęcz Karkonoską - skończyło się jedynie na tym pierwszym, bo okazało się że w tutejszych lasach przy samych singlach sporo grzybów się pojawiło. Oczywiście zabraliśmy się do zbierania niezłych okazów do worka - Kasia ma nosa i lepiej ode mnie zna się na grzybach. I tak zamiast kręcenia trochę czasu zleciało na grzybobraniu w paru miejscach, straciłem w lesie orientację, mimo że Karkonoskie tereny trochę znam - w efekcie trochę błądzenia było w poszukiwaniu dojazdu do Drogi na Dwa Mosty i dalej na wspomnianą przełęcz. Grunt że pokręcone i czas wracać do Poznania.
Na singlach z Pasma Rowerowego Olbrzymy fajnie się pomyka © JPbike
Porzucamy rowery i idziemy szukać grzybów © JPbike
Taaakie okazy nam się trafiały :) © JPbike
Trochę tu wąsko na 76 cm kierownicę. Technika panie, technika :) © JPbike
Na trasie wczorajszego maratonu - wykrzykników tyle że hej © JPbike
Kategoria do 50 km, w górach, w towarzystwie
Sobota, 12 września 2020 • dodano: 14.09.2020 | Komentarze 4
Pierwotnie ów grabkowy maraton miał odbyć się w trakcie majówki, ale... (wiadomo). Poprzednie edycje jeleniogórskiego maratonu poprowadzili trasą przez Rudawy Janowickie, a tym razem organizator bardzo miło mnie zaskoczył - trasą przez karkonoskie stoki, czyli mieszanka świetnych i znanych mi odcinków z wyścigów w Karpaczu i Szklarskiej Porębie.
Zatem w Karkonosze wpadłem na weekend, nocleg w Sobieszowie i niespełna kilometr od miasteczka zawodów, ulokowanego przy Transgranicznym Centrum Turystyki Aktywnej.
Na miejscu piękna słoneczna pogoda i znakomita do górskiego ścigania temperatura (średnio 20°C). Krótka rozgrzewka, trochę pogaduszek z Piotrem (Bryza MTB Team) i wskok do sektora giga (69 osób), w którym spotykam również Pawła (mlodzik) i Gosię.
No i start. Na początek ponad 6 km asfaltówki w stronę Zachełmia, dobrze że podjazdowej - dzięki temu stawka giga się porozciągała i każdy znalazł się w swoim miejscu (nie do końca). Jeszcze przed skrętem w teren czołową grupę miałem w odległości ze 20 sekund przede mną, czyli jest dobrze i zapowiada się dobry wyścig w moim wykonaniu - tak było, ale po kolei :)
Po wjechaniu w teren sporą grupę utworzyliśmy, jest w niej m.in. zwyciężczyni open kobiet (Marlena Drożdżiok), kilka znanych mi mocnych rywali z M4 (Krystian Kotlarz, Rafał Szczepuch i Piotr Majer). Tasujemy się nawzajem i docieramy do pierwszej z paru sekcji singlowych (Olbrzymy), a tam jeden gość na wypasionym fullu mnie zbyt długo blokuje, w końcu udaje się go wyprzedzić i dalej jadę swoje. Zaczynamy stary i znajomy mi podjazd (Droga na Dwa Mosty) - początkowo stromo, następnie łagodniej. Krystian z paroma gośćmi zaczynają mi się oddalać, a ja doganiam i wyprzedzam Marlenę, mnie z kolei dochodzi Rafał. Zaczyna się techniczny zjazd po nieźle wystających kamieniach - tuż przed skrętem daję znak rywalom że jest stromo i są kamienie - Rafał widocznie nie posłuchał i zalicza glebę - powoduje to że trudniejszy fragment większość z nas schodzi, ja też, a Marlena ku zdziwieniu facetów zjeżdża to (chociaż z podpórkami), Piotr Majer też próbuje zjechać i ktoś go przyblokowuje. W sumie na takim kamienistym fragmencie z sześcioma wykrzyknikami pomieszało się tak że właściwe miejsce w stawce znalazłem właśnie tam :)
Reszta zjazdu jest też trochę techniczna - luźne kamienie, głazy, strumyczki i trochę trawy. Zjeżdżam to sprawnie, na dole udaje mi się dojść Krystiana i zaczynamy kolejną sekcję singlową, przeważnie podjazdową. Cały czas po tych zakrętasach cisnę i powoli doganiam Krystiana, którego udaje się wyprzedzić - kolega popełnił mały błąd na hopce między drzewami. Od tego momentu rozpoczęła się zacięta rywalizacja między nami :) Możliwości rywala trochę już poznałem - on nieźle jedzie pod górę, za to ja mam przewagę w technice.
I tak mijają kolejne single z Pasma Rowerowego Olbrzymów poprzeplatane leśnymi karkonoskimi duktami. W pewnym momencie na singlu mijam Rafała (defekt i dnf). Wtedy dostrzegłem szansę na upragnione pudło u Grabka, ciekawiło mnie tylko to ilu jeszcze z M4 jest przede mną.
Zaczynamy długi podjazd klasykiem - Droga Chomontowa, a tam Gosia mnie dopinguje i cyka fotki. Z racji że ów podjazd doskonale znam, jego nachylenie też, rozłożenie sił też - powoduje to że zaliczam swój Personal Record (wg stravy) na tym odcinku. Przed sobą mam sylwetkę Piotra, a Krystian widocznie mocno walczy, nawet udaje mu się zmniejszyć dystans do mnie. Ja z kolei kontroluję sytuację, a tuż przed szczytem przyspieszam i wyprzedzam dwie osoby - w tym Marlenę, gdy zaczyna się lekko w dół - z całych sił cisnę tak by uzyskać przewagę - udaje mi się to.
No i zaczęła się dla mnie techniczna uczta - zjazd zielonym do Borowic po kamieniach i głazach wielkości sprzętu AGD i RTV - poleciałem w dół jak wariat. W sumie fajnie że Grabek wreszcie się skusił na ten odcinek znany jedynie z golonkowych tras. I tak do mety Krystiana za moimi plecami już nie zobaczyłem.
Po zjechaniu cisnę dalej po znanych mi odcinkach, po drodze kolejnego gościa wyprzedzam, jak i znów mijam (w sumie parokrotnie) Gosię pstrykającą foty i kręcącą filmiki. W pewnym momencie zaskakuje mnie nowy odcinek - dziki singielek ze skoszoną trawą i mocno podjazdowy - na zapasowym napędzie z przełożeniem 34/40 z trudem daję radę to podjechać. I tak docieram do rozjazdu. Dojazdówka na 2 rundę giga to kolejny i fajny odcinek Olbrzymów. Zauważam że dogania mnie Marlena - budzi to podziw, dziewczyna ma moc.
Przed nami ponownie do pokonania 23km runda z 700m przewyższeniem, do tego łączymy się z Classicem w niefajnym do wyprzedzania miejscu - na singlu lekko podjazdowym. Powoduje to że jest tłoczno, ciężko przebijać się do przodu, okrzyki „przepraszam tu giga“, lub „uwaga lewa“ niewiele pomagają - strasznie tam cierpiałem, zresztą to samo przytrafiło się Marlenie jadącej za mną. Gdy wreszcie wyjechaliśmy z tej męki to przez chwilę gadam z Marleną na temat tego tłoku. Classic skręca w lewo, my prosto i znów można jechać swoje. Marlena zaczeła pokazywać mi jak jeżdżą najlepsze bikerki - powoli, acz systematycznie zaczyna mi się oddalać, do tego świetnie radzi w technice. Dalsza jazda to zaczynamy wyprzedzać tych z mega - ci już lepiej ustępują nam miejsca, I tak kolejna porcja singli i duktów, drugi raz Chomontowa - jedzie mi troszkę ciężej, czuć już zmęczenie, ale i tak cały czas wyprzedzam tych z mega, jak i Marlenę mam w zasięgu wzroku - czyli nie jest tak źle.
Po podjechaniu wiem już że niewiele zdziałam, by kogoś z giga dojść. I tak jeszcze raz technicznie w dół zielonym do Borowic, znane mi dukty, po drodze w dalszym ciągu wyprzedzam kogoś z mega. Raz spada łańcuch i 30 sekund w dół. W okolicach ostatniego bufetu, na ciężkiej ścianie podjazdowej łapią mnie skurcze w nogach, udaje mi się to przezwyciężyć. Wjeżdżamy na odcinek prowadzący do mety - w dużej mierze będącym dla mnie nowością. Kolejno - kręty zjazd, podjazd w Przesiece, kolejny singiel z pasma Olbrzymów, na którym tracę jedno oczko (rywal na szczęście był z M3), kolejny długi i fajny zjazd z dwoma krótkimi, acz ciężkimi podjazdami. Na końcowym i szybkim zjeździe okazuje się że daję radę utrzymać mocne tempo wspomnianego rywala z M3, po drodze wyprzedzamy kolejne parę osób z mega i tak już docieram całkiem zadowolony do mety i zastanawiając się nad wynikiem w M4.
15/51 - open giga
4/16 - M4
Strata do zwycięzcy (Piotr Konwa) - 53 min, do M4 (Dawid Duława) - 16 min
Do upragnionego pudła M4 straciłem ... niespełna 3 minuty - zdobył je Piotr Majer
Fotki by Gosia, Kasia Rokosz, Mountain Majk
W takim humorze zaczynam podjazd Chomontową :) © JPbike
Ach te karkonoskie zjazdy - uwielbiam je :) © JPbike
Paskudny i ciężki ten trawiasty podjazd. O widoczkach za mną nie wiedziałem :) © JPbike
Zjazdowa końcówka trasy. Jak widać - walczyłem by wypaść jak najlepiej :) © JPbike
Kategoria Bike Maraton, dzień wyścigowy, maratony, w górach
Czwartek, 10 września 2020 • dodano: 10.09.2020 | Komentarze 4
Start o 18:09 (14°C). Pętla północna ze zmarszczkami i wodociągami.
Na szczycie wodociągów stał radiowóz - z mojej obecności zero reakcji, luz :)
Środa, 9 września 2020 • dodano: 10.09.2020 | Komentarze 0
Sart o 17:41 (20°C). "Zapętlona" południowa pętla.