top2011

avatar

Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.

- przejechane: 177761.50 km
- w tym teren: 64454.10 km
- teren procentowo: 36.26 %
- v średnia: 22.68 km/h
- czas: 324d 18h 52m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

baton rowerowy bikestats.pl

Wyprawy z sakwami

polska
logo-paris
logo-alpy
TN-IMG-2156 TN-IMG-2156

Zrowerowane gminy



Archiwum 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

  • dystans : 70.53 km
  • teren : 65.00 km
  • czas : 05:25 h
  • v średnia : 13.02 km/h
  • v max : 64.46 km/h
  • hr max : 164 bpm, 94%
  • hr avg : 138 bpm, 79%
  • podjazdy : 2810 m
  • rower : Black Peak
  • Bike Maraton Kowary

    Sobota, 14 sierpnia 2021 • dodano: 17.08.2021 | Komentarze 2


    Ten tydzień od poniedziałku do piątku - zero treningu, kompletne niewyspanie (codziennie pobudka o 5 rano), ale i tak na kolejny grabkowy maraton w górach - do Kowar jadę, bo całkiem fajną trasę z dobrym przewyższeniem tam mają, prawie identyczną jak w zeszłym roku, ale nie taką zabójczą jak tydzień temu w Gorcach :)
    Dojazd bezpośredni (kolejna dobitka) i solowy, na miejscu piękna słoneczna pogoda. Wskok w teamowe portki i byłem gotów na 30 min przed odpaleniem stawki giga. Spotykam również Gosię i Pawła - trochę pogadaliśmy i można ruszać.
    No to start, z kowarskiego deptaku, stawka giga liczyła 69 osób. Na początek długi i ponad 5 km podjazd - jadę swoje i cosik komfortowo się czuję, choć mocy by pocisnąć mocniej brakło, zatem niewiele tasowania w mojej części stawki było. Po podjechaniu mamy średniej długości techniczny zjazd z kamieniami, który na mnie nie zrobił żadnego wrażenia - tydzień temu miałem coś gorszego :). Zjeżdżając, kilka rywali przede mną się potknęło i kilka oczek zyskałem. Kolejna wspinaczka, na 944m Skalnik, szlak pieszy, po drodze 2 krótkie butowania zaliczone (ścianka z kamieniami i pełno korzonków) - ten odcinek raczej bez zmian w stawce. Po tym techniczny zjazd usiany niezłymi korzennymi uskokami - zjechany sprawnie, chociaż nieźle mną wytrzęsło. Skręt na „lżejszy“ zjazdowy singielek, trochę błotny i z gałęziowym zwaliskiem - też sprawnie zjechany, bo czułem się komfortowo i z pełną koncentracją.
    Mijamy bufet i kolejny podjazd, na 878m Wołek, poprzedzony jedną krótką, stromą i butowaną ścianką. Podjeżdżając tędy, jestem świadkiem jak bikerki Ania Tomica i Izabela Kamińska nieźle walczą ze sobą o 3 miejsce w open kobiet.
    Po tym szybki, szutrowy zjazd, obie dziewczyny wyprzedzone, za to na dole dwóch spoko kolegów mnie dogoniło i wyprzedziło - to wspomniany wyżej Paweł i też Paweł (z STS). No i techniczny zjazd z kamieniami i korzeniami - zjechałbym sprawnie, gdyby nie techniczny błąd z wyborem właściwej ścieżki - więc fragment musiałem sprowadzić i przy tym wspomniane bikerki mnie znów pokonały. Podjeżdżamy starym, krętym asfaltem i szutrem, by po tym ponownie zjechać technicznie po krętej trawiastej ściezce z dodatkiem błota, kamieni i ... widoków. Gdzieś tam Iza została z tyłu, a Ania jechała przede mną. No i czas pokonać najstromszy i znany mi podjazd zwany łopatą - najpierw szuter, nachylenie stopniowo rosło, by końcowy odcinek pokonać na max 19% asfalcie - cóż, ów podjazd ma parametry gorsze od Twarogów w Ochotnicy Dolnej, więc sprawnie podjechałem i Anię wyprzedziłem, a mnie doganiał rywal z M4 - Marcin Wichłacz. Na górze bufet, błotny odcinek lekko w dół i kolejny podjazd po dość ciężkiej nawierzchni (trawa i błoto). Zjeżdżamy do kamieniołomu (Dolomity), krótki podjazdowy asfalt i kolejny ciężki podjazd - Marcin w końcu mnie tam wyprzedził. Po podjechaniu mocno korzenny zjazd, do tego łączymy się z dystansem Classic - oczywiście niemało wiary się tam pojawiło i ciężko było sprawnie zjechać po tych paskudnych korzonkach i trudno było wybrać tor odpowiedniego zjazdu - niejedna podpórka zaliczona. Po zjechaniu czuję że nieźle mną wytrzęsło i zaczynamy szutrowy podjazd, w stronę wjazdu na 2 rundę giga (na 31km), po drodze niemało wyprzedzając tych z Classica.
    Po wjechaniu na drugą rundę niestety zaczął mnie stopniowo dopadać ubytek sił, ale kryzysu głodowego nie czułem (picie i żele od UNIT dają radę), w sumie nic dziwnego, zresztą czego tu się spodziewać po tygodniu nietrenowania i sporego niewyspania.
    Zatem czas pokonać jeszcze raz ciekawsze odcinki trasy, poczynając od wspinaczki na Skalnik. Co się działo na 2 pętli - przez długi czas tasowałem się z rywalem z Litwy, który o zgrozo lepiej ode mnie zjeżdżał, a gorzej podjeżdżał, stopniowo było trochę wyprzedzania tych z dystansu Mega, ubytek sił powoli się pogłębiał, spore zmęczenie i dekoncentracja nie pozwoliły mi sprawnie zjeżdżać techniczne odcinki, łopata na szczęście ponownie podjechana, raz chwyciła mnie kolka wysiłkowa, wyprzedziła mnie zdobywczyni 3 miejsca open kobiet (Marta Garnek, a Ania dojechała na 5 miejscu), a do mety załatwiło mnie stopnieowo w sumie 3 rywali.
    Po dotarciu na odcinek prowadzący do mety, trzeba było pokonać m.in. paskudnie wysypany tłuczeń, podjazd na Rudnik (873m), przekraczamy Przełęcz Kowarską (727m), ciężki podjazd żółtym szlakiem (ze stromym fragmentem, w moim przypadku niestety zbutowanym) na asfalt prowadzący na Okraj (położyli tam nówkę asfalcik) i tak w końcu docieramy do długiego, szerokiego i szutrowego zjazdu do Kowar z dodatkiem dwóch singlowych odcinków - zjechałem sprawnie i solowo dotarłem do mety.

    39/58 - open giga
    13/22 - M4

    Strata do zwycięzcy (Karol Rożek) - 1h i 37min (grubo), do M4 (Grzegorz Maleszka) - 1h i 13min


    Z fotkami słabo, bo długo jechałem to giga i zapewne fotografowie stojący w fajnych miejscach już się rozeszli.

    BM Kowary 2021, własnie docieram do mety
    BM Kowary 2021, właśnie docieram do mety © JPbike





  • dystans : 63.79 km
  • teren : 53.00 km
  • czas : 05:31 h
  • v średnia : 11.56 km/h
  • v max : 59.78 km/h
  • hr max : 154 bpm, 88%
  • hr avg : 128 bpm, 73%
  • podjazdy : 2845 m
  • rower : Black Peak
  • Ochotnica MTB 4 Towers - etap 4

    Niedziela, 8 sierpnia 2021 • dodano: 16.08.2021 | Komentarze 3


    - no i nastał finałowy dzień mocnej etapówki
    - moje siły zostały już zużyte, zatem jadę w tempie szybkiego turysty :)
    - rezygnuję z kolarskiego śniadania, starczą bułki z serem i pomidorem
    - w trakcie dojazdówki z Gosią, Pawłem i Adrianem cały czas myślę...
    - „jak przejechać ten ostatni etap?, damy radę?, ...?“
    - przed startem cosik się popsuło z pogodą, troszkę popadało
    - ruszyliśmy z samych tyłów stawki i to dość wcześnie, bo o 9-tej
    - krótki zjazd, przestaje padać i skręcamy w prawo na długi podjazd
    - ów podjazd znam z zeszłego roku, powolutku się rozkręcam
    - tętno moje jest dość niskie, czyli zmęczenie organizmu spore
    - na tym podjeździe raz stromym, raz lżejszym kręcę raczej w tyłach stawki
    - cosik tam udaje mi się powyprzedzać, rewelacji nie ma (i nie będzie)
    - w moim zasięgu wzroku podjeżdża dużo znajomych - fajna sprawa :)
    - fragmenty do butowania (tradycyjnie) też były
    - docieramy do końcowej ścianki podjazdowej na Lubań (1211m)
    - krótkie butowanie (luźne kamienie) i szczyt z wieżą zdobywamy
    - przede mną się znaleźli: Paweł, Adrian, Andrzej, a za mną Piotr
    - pora na długi zjazd szerokim szutrem do Krościenka nad Dunajcem
    - Paweł, Andrzej i Piotr zwiali, Adrianowi spadł łańcuch, a ja...
    - zaliczyłem techniczny błąd i gleba - nabawiłem się ładnego balonika na piszczeli
    - resztę dość szybkiego i długiego zjazdu pokonuję wraz z Adrianem
    - na dole przybijamy piątaka - nie ma to jak mieć takiego kompana :)
    - podjazd do bufetu i czas na kręcenie po rozległej polanie z widokami
    - jest nas piątka - Adrian, Andrzej, Piotr, Agnieszka Sitarek i ja
    - po krótkim czasie Agnieszka (2 open kobiet) powoli ucieka nam
    - dogonił nas kolejny rywal, z MOSiR Dukla - z nim później kilka tasowań miałem
    - i tak dwójka Unitów Martomów i dwójka od Bryza MTB Team jedzie razem
    - po drodze mamy pełną kontemplację widoków - m.in. widać całe Czorsztyńskie
    - troszkę odcinków góra-dół po asfalcie i szutrze tam było
    - w Grywałdzie zaczynam kręcić swoje, powoli uciekam towarzyszom
    - zaczynamy podjazd zielonym w stronę Lubania
    - ów podjazd początkowo spoko, później robi się stromo i ... butowanie
    - w górnych partiach przegapiam skręt - o tym informuje mnie miła turystka
    - czas na techniczny zjazd niebieskim, nie szaleję, przede mną zjeżdża Agnieszka
    - rywal z MOSiR Dukla nas wyprzedza, po tym długo kręcił blisko przede mną
    - docieramy do bufetu, biorę pepsi i banana, czas na średni i widokowy podjazd
    - na 760m górze (stacja narciarska) endurowcy mają zabawę i zaczynają zjeżdżać
    - po spoko zjechaniu do Kluszkowiec przed nami długi i powtarzalny na HELL podjazd
    - początkowo też spoko się podjeżdża, po niedługim czasie robi się ciężej
    - zarówno ja, Agnieszka i Paweł (z MOSiR) mocno walczymy - pare butowań mamy
    - ów podjazd to pieszy żółty szlak, w górnych partiach nie da się jechać
    - no i zaskoczenie - dogoniła nas dwójka liderów open HELL - też pchali rowery
    - ci to profesjonaliści - korzystają z każdego przejezdnego fragmentu na szlaku
    - w końcu i nieźle zmęczony docieram na szczyt - przede mną jeszcze jedna runda
    - i tak sprawny zjazd niebieskim, bufet, podjazd na stację narciarską, Kluszkowce ...
    - przede mną ostatni podjazd etapówki - znów ten żółty szlak, ciężki i trochę butowany
    - bardzo, bardzo jestem zmęczony, nie poddam się, szczyt tuż, tuż ...
    - no i po dotarciu na górę to przede mną już tylko Pure MTB zjazd niebieskim
    - ów zjazd znam, początkowo szybki szuter, po tym zwężenie i techniczna uczta :)
    - zjechałem oczywiście sprawnie, mimo sporego zmęczenia i dekoncentracji
    - aż tak kolorowo nie było - pare grup turystów mijałem i hamowania były
    - na dole już tylko szybki dojazd asfaltem w Ochotnicy Dolnej do samej mety
    - jaka radocha mnie ogarnęła i zarazem lekki smutek że to już koniec ... :)

    17/28 - open HELL
    7/13 - M4

    Strata do zwycięzcy (Piotr Truszczyński) - 1h i 26min, do M4 (Paweł Gaca) - 1h i 12min
    W generalce open - 16 miejsce, w M4 - 6 miejsce, a w teamowej parze z Adrianem - 4 miejsce

    Startujemy z ogona i w lekkim deszczyku
    Startujemy z ogona i w lekkim deszczyku © JPbike

    Lubań (prawie) podjechany. Tam na dole Jezioro Czorsztyńskie
    Lubań (prawie) podjechany. Tam na dole Jezioro Czorsztyńskie © JPbike

    Widokowy podjazd na stację narciarską
    Widokowy podjazd na stację narciarską © JPbike

    No i ciężka etapówka z radochą ukończona na królewskim dystansie
    No i ciężka etapówka z radochą ukończona na królewskim dystansie :) © JPbike





  • dystans : 71.12 km
  • teren : 50.00 km
  • czas : 05:54 h
  • v średnia : 12.05 km/h
  • v max : 50.76 km/h
  • hr max : 165 bpm, 94%
  • hr avg : 136 bpm, 78%
  • podjazdy : 3051 m
  • rower : Black Peak
  • Ochotnica MTB 4 Towers - etap 3

    Sobota, 7 sierpnia 2021 • dodano: 15.08.2021 | Komentarze 4


    - tegoż dnia czas na królewski etap
    - start o 10, w Gorcach piękna słoneczna pogoda
    - po ruszeniu krótki zjazd i sławny, bardzo stromy podjazd na Twarogi
    - na stromiźnie stopniowo wyprzedzam i jestem w swoim miejscu
    - trochę kręcenia góra-dół po grzbiecie na wysokości ok 800m
    - od Wierch Młynnego zaczyna się gruby podjazd na Gorc
    - masakra tam, stromizny koszmarne i trzeba sporo butować
    - zaczynam czuć że szybko ubywa mi sił, odpuszczam walkę o wynik
    - szczyt z wieżą widokową na 1228m w końcu zdobywamy
    - od razu zjazd, najpierw krótki i techniczny po tym szeroki szuter
    - skręt na paskudny odcinek z błotnymi kałużami i koleinami
    - mknąc tamtędy w dół, zaliczam lot przez kierownicę w krzaki
    - po wylądowaniu stwierdzam że owe krzaczory są kolczaste
    - straty cielesne - szlify na policzku, szyi, lewym łokciu i prawej łydce
    - straty sprzętowe - wykrzywiona kierownica, prostuję ją
    - reszta zjazdu trochę kamienista - bez wariactw zjechałem
    - mijam bufet, rozjazd i czas zmierzyć się z dodatkową rundą HELL
    - najpierw asfalt, nachylenie stopniowo rośnie
    - wpadamy na stromy, ciężki podjazd na czerwony szlak po grzbiecie
    - zanim tam dotarłem - okrutnie się męczyłem, butowanie też było
    - kręcenie owym czerwonym typu góra-dół - fajna sprawa i widać TATRY :)
    - kilka ścianek podjazdowych było - na jednej dogonił mnie Paweł
    - przekraczam Przełęcz Knurowską (834m), bufet i jazda dalej czerwonym
    - zanim dotarłem na ponad 1000m, jeszcze jeden gość mnie wyprzedził
    - kilka kolejnych spacerów z rowerem pod górę zaliczone
    - z moimi siłami było już słabo, co ważne kryzysu głodowego brak
    - zjazd głównie szutrowy do Forendówek i asfaltowo-betonowy podjazd
    - kolejny zjazd, tym razem trasą czwartkowego uphilla
    - na dole bufet i średni podjazd z fajnym przejazdem przez potok
    - od Jamnego paskudny i stromy podjazd na Przechybę (1019m)
    - stromizna i koleiny podeszczowe takie że w ogóle nie da się jechać
    - w górnych partiach, na polance mijam kapliczkę do której po cichu mówię...
    - „Boże jak mi ciężko, nie pomagasz mi, trudno, takie życie“ :)
    - po tym jakiś tam zjazd w dół, po drodze mijam pasące się owce, fajny klimat
    - zaczynamy ostatni, ciężki i asfaltowy podjazd
    - na widokowym asfalcie parę motywujących napisów - nie pomogły mi
    - wyprzedzam pchającego rower chyba ostatniego z dystansu HARD
    - przed wjazdem na szuter jest bufet, nie korzystam, bo nie jestem głodny
    - jeden stromy odcinek spaceruję, chwilami muszę odsapnąć - zdrowie najważniejsze!
    - wreszcie docieram na polanę przed Gorcem i teraz już tylko w dół do mety
    - w górnych partiach jest szeroko, zjeżdżam bez wariactw
    - a w dolnych jest zwężenie z kamienistym podłożem - zaliczam glebę
    - coś w prawym biodrze zabolało - nabawiłem się głębokiego szlifu
    - po stromym zjechaniu teraz już tylko myk asfalt, teren obok i asfalt do mety
    - na 2 km przed metą zauważam za plecami rywala z mojej kategorii, przyspieszam
    - jest w końcu meta, UFF :)
    - to był mój jeden z najcięższych dni wyścigowych, ale się cieszę że ukończyłem :)
    - wracając do bazy: „Co będzie jutro? Damy radę?“ ...

    16/30 - open HELL
    6/14 - M4

    Strata do zwycięzcy (Albert Głowa) - 1h i 21min, do M4 (Paweł Gaca) - 1h i 15min

    Piekielnie ciężki podjazd na Twarogi
    Piekielnie ciężki podjazd na Twarogi © JPbike

    Takiego butowania miałem sporo
    Takiego butowania miałem sporo © JPbike

    Zjazd z Gorca. Arcywidokowo tam - po to się jeździ w góry
    Zjazd z Gorca. Arcywidokowo tam - po to się jeździ w góry © JPbike

    Ale frajda i ochłoda
    Ale frajda i ochłoda © JPbike

    Na kolejnym zjeździe. Ilość błota - widać
    Na kolejnym zjeździe. Ilość błota - widać :) © JPbike





  • dystans : 58.70 km
  • teren : 45.00 km
  • czas : 03:50 h
  • v średnia : 15.31 km/h
  • v max : 71.30 km/h
  • hr max : 167 bpm, 95%
  • hr avg : 144 bpm, 82%
  • podjazdy : 2184 m
  • rower : Black Peak
  • Ochotnica MTB 4 Towers - etap 2

    Piątek, 6 sierpnia 2021 • dodano: 10.08.2021 | Komentarze 2


    - przez noc w okolicy padało, nazajutrz aura pochmurna
    - przed startem orgi informują o skróceniu trasy (potok na zjeździe)
    - startujemy po 11, najpierw asfaltem w dół i czas na podjazd
    - sprawna wspinaczka na 600m, przesuwam się na swoje miejsce
    - zjazd asfaltem w dół, przekraczamy szeroki Dunajec
    - tak się złożyło że z kolegą dogoniliśmy... czołową grupę
    - zaczynamy porządną 6km wspinaczkę na Koziarz (943m)
    - grupa szybko się rozciągnęła, ja zostałem w jej tyłach
    - mocny podjazd pokonany, z jednym krótkim butowaniem (błoto)
    - zjazd z Koziarza - raz technika, raz bardzo szybkie widokowe sekcje
    - jedno potknięcie zaliczone - duży kamień mnie przyblokował
    - po zjechaniu szybka jazda rowerówką wzdłuż Dunajca
    - ciężki podjazd, techniczny zjazd i znów podjazd, na Twarogi
    - troszkę kręcenia góra-dół po grzbiecie na prawie 800m
    - kamienisty zjazd do Ochotnicy (auto terenowe mnie przyblokowało)
    - mijam metę HARD i czas pokonać dodatkową rundę HELL
    - mocno stromy i częściowo butowany podjazd na krzyż
    - od przekroczenia Dunajca do tędy utraciłem 4 pozycje open
    - zjazd do asfaltu i takowy podjazd do Wierch Młynnego
    - skręt na szlak po grzbiecie, ze 2 butowania zaliczone (stromo)
    - po kręceniu na ponad 800m techniczny zjazd do Młynnego
    - i tak już szybko asfaltem w dół do mety

    16/30 - open HELL
    6/14 - M4

    Strata do zwycięzcy (Piotr Truszczyński) - 38min i 14sek, do M4 (Jacek Szczurek) - 18min i 11sek

    Zjazd z Koziarza. Technika MTB rządzi
    Zjazd z Koziarza. Technika MTB rządzi © JPbike

    Jak widać, na trasie bawiłem sie świetnie
    Jak widać, na trasie bawiłem się świetnie :) © JPbike

    Góry, zieleń i mijane wioski - tylko pomykać
    Góry, zieleń i mijane wioski - tylko pomykać © JPbike





  • dystans : 11.45 km
  • teren : 4.00 km
  • czas : 00:30 h
  • v średnia : 22.90 km/h
  • v max : 45.46 km/h
  • rower : Black Peak
  • Zjazd z Magurek do bazy

    Czwartek, 5 sierpnia 2021 • dodano: 10.08.2021 | Komentarze 0


    - w deszczu i błocie
    - po paru km zacząłem marznąć
    - dobrze że bazę mieliśmy w miarę blisko



    Kategoria do 50 km, w górach


  • dystans : 12.49 km
  • teren : 6.00 km
  • czas : 00:54 h
  • v średnia : 13.88 km/h
  • v max : 37.06 km/h
  • hr max : 170 bpm, 97%
  • hr avg : 157 bpm, 90%
  • podjazdy : 639 m
  • rower : Black Peak
  • Ochotnica MTB 4 Towers - etap 1

    Czwartek, 5 sierpnia 2021 • dodano: 10.08.2021 | Komentarze 2


    Wyzwanie sezonu, czyli 4-dniowa tytułowa etapówka rozpoczęte. Dojazd do Ochotnicy Dolnej w dniu startu i wraz z kompanem Adrianem - prócz indywidualnej klasyfikacji na królewskim dystansie (HELL) zapisaliśmy się również jako teamowa para.
    Tegoż dnia w okolicy panowała deszczowa aura i 18°C, a okoliczne szczyty były spowite we mgle.
    Pierwszy etap to 12 km czasówka podjazdowa. Puszczali każdego co minutę, mój start wyznaczyli o 15:19, czyli spoko i bez pośpiechu można było się szykować do ciśnięcia podjazdowego, na Magurki (1108m).
    Po ruszeniu na początek niespełna 6 km lekko podjazdowy mokry asfalt - ten odcinek z 100m przewyższeniem pokonałem ze średnią 28km/h i od razu wpadamy na wymagający gorczański teren. Już pierwsza stroma ściana podjazdowa sprawiła problemy z przyczepnością, żałowałem że nie mam porządnych klockowatych opon (nauczka na przyszłość) i sporo buksowania było - te śliskie fragmenty trzeba było zbutować. No i od razu zaczynam stopniowo wyprzedzać paru gości startujących przede mną - większość jest z krótszych dystansów (FUN i HARD) i widocznie mocno walczyli z błotem i stromizną podjazdową. Dalszą trasę dość dobrze pamiętałem z zeszłego roku. W ciężkich deszczowych warunkach twardo walczyłem z tym podjazdem, ze 2 kolejne butowania zaliczone, żaden rywal startujący za mną nie dogonił mnie, czyli jest spoko. W górnych partiach mgliste warunki dodawały klimatu, no i błota tam sporo. Do mety na szczycie dotarłem bez większej spiny. Chłodno tam było (12°C), a ja przemoknięty, więc szybki bufet i po 5 minutach czas wracać w dół do bazy.

    30/100 - open (bez podziału na dystanse)
    14/50 - M4

    Strata do zwycięzcy open (Albert Głowa) - 11min i 20sek, do M4 (Andrzej Kaiser) - 9min i 40sek

    Fajny ten start do czasówki. W deszczu ocywiście
    Fajny ten start do czasówki. W deszczu oczywiście © JPbike

    Ciężki i widokowy jest ten podjazd
    Ciężki i widokowy jest ten podjazd © JPbike

    To już końcówka trasy, z masą błota
    To już końcówka trasy, z masą błota © JPbike

    Deszczowe klimaty z wieżą na Magurkach
    Deszczowe klimaty z wieżą na Magurkach © JPbike





  • dystans : 28.00 km
  • teren : 4.00 km
  • czas : 01:20 h
  • v średnia : 21.00 km/h
  • rower : Sztywna Biria
  • Praca

    Wtorek, 3 sierpnia 2021 • dodano: 03.08.2021 | Komentarze 0


    Dwa dojazdy (poniedziałek i wtorek).


    Kategoria do/z pracy


  • dystans : 49.15 km
  • teren : 35.00 km
  • czas : 02:04 h
  • v średnia : 23.78 km/h
  • v max : 40.91 km/h
  • hr max : 158 bpm, 90%
  • hr avg : 130 bpm, 74%
  • podjazdy : 331 m
  • rower : Black Peak
  • Terenowy trening

    Poniedziałek, 2 sierpnia 2021 • dodano: 03.08.2021 | Komentarze 0


    Start o 17:36 (19°C). Ścieżki i dukty w Marcelińskim, nad Rusałką i wokół Kierskiego.



    Kategoria do 50 km


  • dystans : 96.55 km
  • teren : 77.00 km
  • czas : 04:06 h
  • v średnia : 23.55 km/h
  • v max : 47.76 km/h
  • hr max : 154 bpm, 88%
  • hr avg : 133 bpm, 76%
  • podjazdy : 747 m
  • rower : Black Peak
  • WPN - mix szakowy i na działkę

    Sobota, 31 lipca 2021 • dodano: 02.08.2021 | Komentarze 2


    - ostatnio tylna obręcz w góralu została mocno dobita i wykrzywiona
    - do tego aż trzy razy pękły mi szprychy - wszystkie w tylnym kole
    - za wygrany w generalce BM bon (300zł) kupiłem nowe obręcze
    - rozplatanie, zaplatanie i centrowanie poszło spoko, trochę czasu zleciało
    - tegoż pięknego sobotniego dnia czas potrenować i sprawdzić koła
    - trasa to nadwarciański, moja runda w WPN (bez XC) - poszło spoko
    - po tym kurs na działkę, do rodziców na obiad
    - powrót do domu najkrótszym wariantem
    - udany trening i test kół zaliczony - wkrótce Ochotnica MTB 4 Towers



    Kategoria do 100 km


  • dystans : 28.00 km
  • teren : 8.00 km
  • czas : 01:20 h
  • v średnia : 21.00 km/h
  • rower : Sztywna Biria
  • Praca

    Piątek, 30 lipca 2021 • dodano: 02.08.2021 | Komentarze 0


    Dwa dojazdy (czwartek i piątek).


    Kategoria do/z pracy