top2011

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski
Info o mnie.

- przejechane: 186283.91 km
- w tym teren: 67148.10 km
- teren procentowo: 36.05 %
- v średnia: 22.57 km/h
- czas: 342d 00h 44m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

baton rowerowy bikestats.pl

Wyprawy z sakwami

polska
logo-paris
logo-alpy
TN-IMG-2156 TN-IMG-2156 tn-IMG-6357

Zrowerowane gminy



Archiwum 2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

  • dystans : 38.81 km
  • teren : 31.00 km
  • czas : 01:42 h
  • v średnia : 22.83 km/h
  • podjazdy : 199 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Niedzielny spacerek

    Niedziela, 2 października 2016 • dodano: 02.10.2016 | Komentarze 0


    Po wczorajszym czułem nóżki i długo sobie pospałem - koniec zaległego urlopu.
    Co do traski - Lasek Marceliński i dalej częściowo po mojej wersji Rundy Drogbasa.

    Miły leśno-jesienny klimacik, lubię to :)
    Miły leśno-jesienny klimacik, lubię to :) © JPbike


    Kategoria do 50 km


  • dystans : 42.73 km
  • teren : 42.00 km
  • czas : 01:52 h
  • v średnia : 22.89 km/h
  • v max : 40.44 km/h
  • podjazdy : 96 m
  • rower : Scott Scale 740
  • MTB Wiórek

    Sobota, 1 października 2016 • dodano: 02.10.2016 | Komentarze 4


    Nieplanowany start. Kilka dni temu mąż kuzynki (Suwik) postanowił zadebiutować w wyścigu MTB i zapytał mnie czy będę we Wiórku, nie wypada odmówić i skusiłem się na taki kameralny maratonik poprowadzony przez nadwarciańskie dukty i okoliczny las.
    Dojazd na miejsce rowerowy, spoko rejestracja, powitania i pogaduszki ze znajomymi, m.in. Asia i Marcin z córkami, Rafał z Erki, Daniel z GKKG, Ryszard nie tylko od Rybek i jeszcze paru innych.
    Po tym zapoznanie z Suwikiem początku trasy i można startować.
    Ustawienie w sektorze trochę chaotyczne - nie wiem kto nakazał nam pokręcić tam i skręcić w stronę linii startu/mety, przez to wylądowałem gdzieś w drugiej połowie stawki, no to chyba mam pozamiatane, bo na trasie leży pełno piaszczystych odcinków i będzie ciężko się przebijać.
    No to start. Jeszcze przed minięciem kreski startowej bezsensownie przyblokowali mnie i faktycznie zauważam że mam pełno roboty by znaleźć się w swoim miejscu stawki. Już na pierwszym zakręcie po długiej prostej widzę że sporo straciłem. Nie mam wyjścia i zmuszony jestem pruć do przodu z pełną mocą i atakować gdzie się da. Pomykając tędy niemało luda zalicza potknięcia w piachu. Zbytnio nie przejmuję się tym że taka ostra jazda zapewne spowoduje ubytek powera w drugiej części trasy (doświadczenie w tym mam). I tak kolejno wyprzedzam, wyprzedzam. Po pokonaniu 15 km trasy, po samopoczuciu czuję że więcej nie zdziałam - w tym momencie wyprzedziłem trzech z krótszej pętli (wszyscy stanęli na pudle). Płaska trasa z mini interwałami, masą piaszczystych odcinków i setką wertepów nie ułatwiała mi sprawy w szybkim pomykaniu i odrabianiu strat. Przyznam nawet że ostatni raz byłem na rowerze we wtorek w ... Karkonoszach i zdążyłem zapomnieć o piachach :). Pierwszą rundę mijam z czasem dającym na krótszej pętli ... 6 miejsce open :). Już na początku drugiej pętli dogania i wyprzedza mnie dwóch, w tym znany mi kolega z mojego rocznika, to nic, jadę dalej swoje. Jak się okazuje - całą drugą pętlę pokonuję całkiem nieźle i całkiem sprawnie, do tego dwóch rywali udaje się pokonać bez problemów, nie pisząc o tym że praktycznie przez cały czas mam przede mną na oku 3 osoby, tym wspomniany kolega z mojego rocznika (z MedBike). Na kilka km przed metą niespodziewanie wyprzedza mnie Daniel z GKKG, ten to wyraźnie ma dobry dzień. I tak już bez spiny docieram do końcowej kreski. 

    13/66 - open
    2/14 - M50

    Strata do zwycięzcy (Wojtek Polcyn) - lekko ponad 10 minut.
    Do zwycięstwa w kategorii straciłem ... 37 sekund.
    Jak na nienastawienie bojowe i ciężkie przebijanie się - poszło mi nieźle :)

    Foto by Joanna Horemska, MedBike.
    Dyskusja przedstartowa z Suwikiem :)
    Dyskusja przedstartowa z Suwikiem :) © JPbike

    Start niestety z tyłów i cała naprzód !
    Start niestety z tyłów i cała naprzód ! © JPbike

    Tak sobie napieram w lesie :)
    Tak sobie napieram w lesie :) © JPbike

    Miłe chwile :) Stautetka w postaci srebrnej szprychy bardzo oryginalna :)
    Miłe chwile :) Statuetka w postaci srebrnej szprychy bardzo oryginalna :) © JPbike






  • dystans : 30.14 km
  • czas : 01:15 h
  • v średnia : 24.11 km/h
  • rower : Scott Scale 740
  • MTB Wiórek - dojazd i powrót

    Sobota, 1 października 2016 • dodano: 01.10.2016 | Komentarze 0


    Dojazd tam w towarzystwie Suwika (debiutował w MTB).
    Powrót samotny, bo po ... dekoracji :)




  • dystans : 50.12 km
  • teren : 24.00 km
  • czas : 03:16 h
  • v średnia : 15.34 km/h
  • v max : 56.78 km/h
  • podjazdy : 1374 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Karkonoskie podgórki

    Wtorek, 27 września 2016 • dodano: 27.09.2016 | Komentarze 6


    Kolejny piękny, nie tylko pogodowo dzień w Karkonoszach.
    Przed południem "regeneracyjny" basen, poza pływaniem były zjeżdżalnie, ziołowe bąbelki, solanki, spirala i sztuczna fala :)
    Na rower o 12:30 - w planie przyjemnościowe kręcenie na mtb po górkach.
    Nie ma co się rozpisywać szczegółowo - resztę opowiedzą poniższe foteczki :)

    Na szczyt Księżej Góry prowadzi fajna i spiralna droga wokół góry
    Na szczyt Księżej Góry prowadzi fajna i spiralna droga wokół góry © JPbike

    Rezydencja z 1897 na Księżej Górze (628 m)
    Rezydencja z 1897 na Księżej Górze (628 m) © JPbike

    Jesień w górnej cześci Karpacza - mieszkałbym tam :)
    Jesień w górnej części Karpacza - mieszkałbym tam :) © JPbike

    Zapuściłem się w górski teren - mój żywioł :)
    Zapuściłem się w górski teren - mój żywioł :) © JPbike

    Nie brakowało miłych i widokowych asfalcików
    Nie brakowało miłych i widokowych asfalcików © JPbike

    Tegoż dnia właściwie pomykałem po przeróżnej maści ścieżkach
    Tegoż dnia właściwie pomykałem po przeróżnej maści ścieżkach © JPbike

    Klimatyczny kościółek w Jagniątkowie
    Klimatyczny kościółek w Jagniątkowie © JPbike

    Urok jazdy po dzikich ścieżkach - była dzika przeprawa przez potok :)
    Urok jazdy po dzikich ścieżkach - była dzika przeprawa przez potok :) © JPbike

    Techniczną ucztę (zjazd czerwonym do Karpacza) zostawiłem na koniec traski :)
    Techniczną ucztę zostawiłem na koniec traski (zjazd czerwonym do Karpacza) :) © JPbike

    Jeszcze jedna górska technikalia, piwo w kwaterze czeka !
    Jeszcze jedna górska technikalia, piwo w kwaterze czeka ! © JPbike



    Kategoria w górach, do 50 km


  • dystans : 127.38 km
  • czas : 05:10 h
  • v średnia : 24.65 km/h
  • v max : 57.03 km/h
  • podjazdy : 2294 m
  • rower : Canyon Endurace
  • Szosowo wokół wschodnich Karkonoszy

    Poniedziałek, 26 września 2016 • dodano: 26.09.2016 | Komentarze 5


    Zaległy urlop, który postanowiłem spędzić w górach :)
    Tak, w Karkonosze zabrałem swoje dwa rowery - mtb i szoskę.

    Tegoż dnia panowała piękna jesienna pogoda - słonecznie i 15°C. Postanowiłem na swojej szosce zadebiutować w górskim kręceniu. Traskę obczaiłem na gpsies.com i zgrałem do licznika. Start przed 10. Na początek podjazd do Karpacza Górnego i zjazd do Borowic. Już na pierwszym zjeździe z łukami nie czuję się pewnie, bo nie wiem jaka jest granica przyczepności na wąskich oponkach (czasy zjazdów na stravie słabiutkie miałem - wolę MTB :)). Po dotarciu do Borowic czas na podjazd Drogą Sudecką i dalej na sławną Przełęcz Karkonoską - odżyły wspomnienia z wyprawy do Rzymu (pozdro dla Drogbasa) :)

    Ach, te motywujące napisy na podjeżdzie na Przełęcz Karkonoską :)
    Ach, te motywujące napisy na podjeździe na Przełęcz Karkonoską :) © JPbike

    Całość podjechana, przełożenie 34/32 ledwo mi starczyło :)
    Całość podjechana, najlżejsze przełożenie 34/32 ledwo mi starczyło © JPbike

    No, na stravie zobaczyłem że 4 km konkret podjazd pokonałem 7 min gorzej od ... Kwiatkowskiego :)

    Oj, będzie dłuuugi zjazd. Bezrękawnik i długie rękawiczki przydały się bo zimno było w dół :)
    Oj, będzie dłuuugi zjazd. Bezrękawnik i długie rękawiczki przydały się, bo zimno było w dół © JPbike

    Łaba w Spindleruv Mlyn
    Łaba w Spindleruv Mlyn © JPbike

    Fajnie i klimatycznie się tędy mknie lekko w dół
    Fajnie i klimatycznie się tędy mknie lekko w dół © JPbike

    Po dojechaniu do czeskiego Lanov i podążając dalej po śladzie gps ... trafiam na teren, a mówili że to szosowa pętla. No to olewam gps, sprawdzam navi w smartfonie i wracam na główną drogę. Na pewnym rondzie skręcam nie tędy ... W efekcie pokręciłem sobie miłą boczną szosą przez dwie klimatyczne czeskie wioski i po paru km zorientowałem się że jadę wprost na południe i nawrotka ... :)

    Uroczy widoczek z trasy. W tle Cerna Hora (1299 m)
    Uroczy widoczek z trasy. W tle Cerna Hora (1299 m) © JPbike

    Takich wagoników wiozących górskie urobiska (?) jeszcze nie widziałem
    Takich wagoników wiozących górskie urobiska (?) jeszcze nie widziałem © JPbike

    Przejazd przez Horni Marsov, lekko pod górkę
    Przejazd przez Horni Marsov, lekko tu pod górkę © JPbike

    Początek konkret podjazdu na Okraj (od czeskiej strony)
    Początek konkret podjazdu na Okraj (od czeskiej strony) © JPbike

    Końcówka podjazdu (980 m). Robi się złota jesień w górach :)
    Końcówka podjazdu (980 m). Robi się złota jesień w górach :) © JPbike

    Zjazd z Okraju w stronę Kowar przebiegł spoko - wspomnę tylko że czas zjazdu na stravie tragiczny ...

    Jak widać - to był fajny górski szosowy trip, ale i tak MTB jest lepsze dla mnie :)
    To był fajny górski szosowy trip, ale i tak MTB jest lepsze dla mnie :) © JPbike

    I tak o 16 dojechałem do noclegowni bez większego zmęczenia, 4 batoniki i 2 bidony z izo starczyły mi :)





  • dystans : 48.07 km
  • teren : 40.00 km
  • czas : 02:26 h
  • v średnia : 19.75 km/h
  • v max : 68.02 km/h
  • podjazdy : 1463 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Rowerem przez Karkonosze, Szklarska Poręba - Karpacz

    Niedziela, 25 września 2016 • dodano: 25.09.2016 | Komentarze 9


    Planując starty w sezonie 2016 jakoś tak wyszło że nie udało mi się zapisać na wrześniowy Uphill na Śnieżkę organizowany przez Rotary Club, zamiast tego bez wahania skusiłem się na ich kolejną imprezę rowerową „Rowerem przez Karkonosze“ z trasą ze startem w Szklarskiej Porębie a metą w Karpaczu (50 km).

    Z logistyką, by dojechać w rześki poranek na miejsce startu z noclegowni w Karpaczu nie miałem najmniejszego problemu - towarzyszyli mi rodzice :)

    Rejestracja, przy dolnej stacji wyciągu na Szrenicę przebiegła sprawnie i szybko, wskok w teamowe portki, krótka rozgrzewka (czuję że nóżki mam wypoczęte i głodne podjazdów) i w oczekiwaniu na odpalenie niespełna 140 osobowej stawki znalazłem jeszcze czas na cappuccino :)

    W sektorze i na pełnym luzie ustawiam się w drugim rzędzie. Rozpoznaję ledwo kilka znanych twarzy, no to myślę sobie że będzie szansa na wynik w górach :) No i o 10 start. Od razu nogi podają, co mnie trochę dziwi (w tygodniu zrobiłem tylko jeden tlenik). Dość szybko, na pierwszym podjeździe przede mną formuje się kilkuosobowa czołowa grupka, a za mną jedzie dwóch i spora przestrzeń :) Na pierwszym zjeździe z dużą ilością ostrych kamieni mijam pierwszego defekciarza, kolejnego parę km dalej (obaj problemy z ogumieniem). I tak dalej zasuwam zarówno pod górę, jak i w dół po przyjemnych karkonoskich szuterkach wraz z dwoma gośćmi - po jakimś czasie, na długim podjeździe obaj nie wytrzymują mojego tempa i jadę dalej sam. Zaczął się kolejny i długi podjazd w stronę Petrowki (na 1044m) - jedzie mi się tedy bardzo dobrze, z tą różnicą że dogania mnie znana kobieca twarz (Aleksandra Podgórska) i jeden kolega z którym chwilę gadam (na temat niezłego tempa Oli, miejsca w stawce open i długości trasy). Pora na najdłuższy zjazd, szeroki i dość wymagający przez ilość kamieni i wysokich na 10 cm progów odwadniających - dla mnie spoko, wyprzedzam wspomnianego kolegę, a na dole przybliżam się do Oli. Po tym trochę półpłaskich szutrów i kolejne uphilowanie - kolega i Ola widocznie mają lepsze możliwości podjazdowe ode mnie i powolutku, na znanej Drodze na Dwa Mosty mi uciekają. Podjeżdżając tędy zaczynam kontrolować sytuację - za mną i ze sporej odległości dostrzegam jednego rywala, no to spoko, bo wiem że od startu jadę w top 10 open. Po szybkim zjechaniu wpadam na doskonale mi znane z tutejszych maratonów odcinki - całość przejeżdżam szybko i sprawnie, po drodze mijam wesołą i głośno kibicującą mi grupę emerytów :) Po (ponownym) wjechaniu na Drogę Sudecką to został do pokonania jeszcze jeden ciężki i o zgrozo asfaltowy podjazd w stronę górnych partii sławnej Drogi Chomontowej - pokonany sprawnie i z bezpieczną przewagą nad rywalem. Na Chomontowej jeszcze kawałek podjazdu i stamtąd już tylko zjazd tejże drogą w stronę mety, w Karpaczu Górnym, przy DW Stokrotka. Gdy tylko przekroczyłem kreskę to po pierwsze - zdziwił mnie czas przejazdu (poniżej 2:30h, a myślałem że będą okolice 3h), po drugie - dowiaduję się z szokiem że jestem TRZECI OPEN wśród facetów, o wygranej w kategorii ponad czterdziestolatków nie wspominając :)

    4/134 - open (sami faceci - 3/127)
    1/48 - M40

    Strata do zwycięzcy open (Filip Helta) - 22:05 min
    Trasa była przyjemna, głównie kondycyjna i bez technicznych fajerwerków rodem z Golonki :)

    Start oczywiście mam z czuba
    Start oczywiście mam z czuba © JPbike

    Właśnie i radośnie mijam metę :)
    Właśnie i radośnie mijam metę :) © JPbike

    Historyczna chwila w moim życiorysie - TRZECI OPEN !
    Historyczna chwila w moim życiorysie - TRZECI OPEN ! © JPbike

    To też trzeba pokazać - druga w sezonie wygrana w kategorii :)
    To też trzeba pokazać - druga w sezonie wygrana w kategorii :) © JPbike



    Na koniec przyznaję że znając siebie - po prostu miałem dobry dzień na solidne ściganie :)




  • dystans : 59.41 km
  • czas : 01:59 h
  • v średnia : 29.95 km/h
  • v max : 42.16 km/h
  • podjazdy : 162 m
  • rower : Canyon Endurace
  • Tlenik

    Środa, 21 września 2016 • dodano: 21.09.2016 | Komentarze 0


    Start o 18. Runda wokół WPN.
    Wyjazd przy nisko wiszącym słońcu, powrót po ciemku.
    W Walerianowie, na szczycie podjeżdzika stał patrol na motocyklach, po mojej udanej próbie poprawienia czasu (2nd overall) policjant celował we mnie laserową "szuszarką" (chyba), miałem wtedy na liczniku 34 km/h :)
    Natomiast na szosie Stęszew - Mosina panował super klimacik zachodu słońca - pomarańczowo-niebieski spektakl barw na niebie i miły chłodek, polecam :)
    Po wykonanym tleniku gołe dłonie mi zesztywniały - fakt, temperatura spadła do 10°C.



    Kategoria do 100 km, nocne, szoska


  • dystans : 71.97 km
  • teren : 51.00 km
  • czas : 03:21 h
  • v średnia : 21.48 km/h
  • v max : 44.09 km/h
  • hr max : 160 bpm, 89%
  • hr avg : 138 bpm, 77%
  • podjazdy : 736 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Terenowy trening

    Niedziela, 18 września 2016 • dodano: 18.09.2016 | Komentarze 0


    Start o 10:20. Moja terenowa runda w WPN.
    Po kilku modyfikacjach prawie 50 km pętli - jest bardziej mtbowsko i tak ma być :)
    Przejazd całości wszedł sprawnie, drobne problemiki z trakcją na zakrętasach sprawiały piaszczyste fragmenciki i szyszki. Ale i tak niezłej gleby nie zabrakło - na zjeździe "energetyk" wpadłem w głęboką koleinę (podmytą) i wleciałem w pokrzywy, poszczypało w paru częsciach ciała :)
    A to że tegoż dnia mocno wiało - mnie to nie dotyczyło, bo przez większość trasy byłem w bardzo przyjemnym lesie i odczułem wmordewind już po wykonanym treningu na powrotnej dojazdówce :)



    Kategoria do 100 km


  • dystans : 70.76 km
  • czas : 02:31 h
  • v średnia : 28.12 km/h
  • v max : 64.57 km/h
  • podjazdy : 169 m
  • rower : Canyon Endurace
  • Sobotnie szosowanie

    Sobota, 17 września 2016 • dodano: 17.09.2016 | Komentarze 0


    Start po 13. Wokół WPN i na działkę (na obiad).
    Tlenowa jazda. Chmurzasty i bardzo wietrzny dzionek.
    Mocne depnięcie było - uphill Pożegowska i PR poprawiony :)



    Kategoria do 100 km, szoska


  • dystans : 52.69 km
  • teren : 6.00 km
  • czas : 02:17 h
  • v średnia : 23.08 km/h
  • v max : 56.49 km/h
  • podjazdy : 353 m
  • rower : Sztywna Biria
  • Przedwieczorno-wieczorna przejażdżka

    Piątek, 16 września 2016 • dodano: 17.09.2016 | Komentarze 0


    Kilka dni przerwy od roweru dobrze mi zrobiło :)
    Tegoż dnia po pracy wyciągnąłem dawno nie używaną i wielozadaniową Sztywną Birię. Po dopompowaniu i nasmarowaniu łańcucha przed 18 ruszyłem asfaltowo-terenowo na Osową Górę, na tamtejszą wieżę by udokumentować zachód słońca widziany ze szczytu, ale niestety w trakcie dojazdu pojawiły się jasne chmury o niskim pułapie i zasłoniły zachodzące słońce. To nic i zdecydowałem zjechać do Mosiny na hot-doga z surówką i przy zapadającym zmroku ponownie uphillowałem na szczyt - w efekcie cyknąłem kilka nocnych fotek wieży. Również po raz drugi wspiąłem się na górę - a tam średni widok, głównie ciąg płaskich świateł i oślepiające od dołu reflektory podświetlające wieżę. Powrót uliczny i w bardzo przyjemnej temperaturze (21°C).

    Najbliższy mego domu mountainowy akcent :)
    Najbliższy mego domu "mountainowy" akcent :) © JPbike

    Wieża na Osowej Górze w porze wrześniowego zachodu słońca
    Wieża na Osowej Górze w porze wrześniowego zachodu słońca © JPbike

    Na szczycie wieży. Gdyby nie jasne chmury to byłby spektakl barw
    Na szczycie wieży. Gdyby nie jasne chmury to byłby spektakl barw na niebie ... © JPbike

    Glinianki. Jeszcze trochę i wokół zrobi się kolorowo :)
    Glinianki. Jeszcze trochę i wokół zrobi się kolorowo :) © JPbike

    Iluminacja wieży jest ładna, ale nocny widok ze szczytu średni
    Iluminacja wieży jest ładna, ale nocny widok ze szczytu średni © JPbike


    Kategoria do 100 km, nocne