top2011

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski
Info o mnie.

- przejechane: 186283.91 km
- w tym teren: 67148.10 km
- teren procentowo: 36.05 %
- v średnia: 22.57 km/h
- czas: 342d 00h 44m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

baton rowerowy bikestats.pl

Wyprawy z sakwami

polska
logo-paris
logo-alpy
TN-IMG-2156 TN-IMG-2156 tn-IMG-6357

Zrowerowane gminy



Archiwum 2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

  • dystans : 55.85 km
  • teren : 48.00 km
  • czas : 04:14 h
  • v średnia : 13.19 km/h
  • v max : 48.06 km/h
  • podjazdy : 1557 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Urlop w Alpach - dzień 3

    Środa, 19 lipca 2017 • dodano: 20.07.2017 | Komentarze 10


    Tegoż dnia czas zrobić solidny terenowo alpejski górski trip.
    Poszukałem fajnego tracka na gpsies.com, zgrałem do licznika i można jechać.
    Nie ma co się szczegółowo rozpisywać - fotorelacja wystarczy :)

    Nad Lago di Livigno. Pełno tam na dole napisów z kamieni :)
    Nad Lago di Livigno. Pełno tam na dole napisów z kamieni :) © JPbike

    Zaczynamy pierwszy solidny podjazd
    Zaczynamy pierwszy solidny podjazd © JPbike

    Szuterek spoczko, nachylenie nierzadko przekraczało 15%, na przełożeniu 34/40 dałem radę
    Szuterek spoczko, nachylenie nierzadko przekraczało 15%, na przełożeniu 34/40 dałem radę © JPbike


    Końcówka podjazdu jest miła i przyjemna :)
    Końcówka podjazdu jest miła i przyjemna :) © JPbike

    Wysoko i arcywidokowo - lubię to :)
    Wysoko i arcywidokowo - lubię to :) © JPbike

    Kolejna próba dogadania się z alpejską fajną krową :)
    Kolejna próba dogadania się z alpejską fajną krową :) © JPbike

    Po wjechaniu na 2300m pora na zjazd, na początek bez szaleństw
    Po wjechaniu na 2300 m pora na zjazd, na początek bez szaleństw © JPbike

    ... :)
    ... :) © JPbike

    Fotka dnia. Wypasiony singielek zjazdowy. W tle Lago di San Giacomo
    Fotka dnia. Wypasiony singielek zjazdowy. W tle Lago di San Giacomo © JPbike

    Singielka zjazdowego c.d. :)
    Singielka zjazdowego c.d. :) © JPbike

    Ale tu ładnie :)
    Ale tu ładnie :) © JPbike

    ... (2) :)
    ... (2) :) © JPbike

    Ten singielek robi wrażeniei wymaga skupienia :)
    Ten singielek robi wrażenie i wymaga skupienia :) © JPbike

    Pięknie tam. Na dole Lago di Livigno
    Pięknie tam. Na dole Lago di Livigno © JPbike

    ... (3) :)
    ... (3) :) © JPbike

    ... (4) :)
    ... (4) :) © JPbike

    Fajnie tutaj wodospadzik nas opryskał :)
    Fajnie tutaj wodospadzik nas opryskał :) © JPbike

    Czas na drugi podjad. Dość ciężki
    Czas na drugi podjazd. Dość ciężki © JPbike

    Po trawie też się jechało
    Po trawie też się jechało © JPbike

    Widokowa końcówka podjazdu
    Widokowa końcówka podjazdu © JPbike

    No i druga przełęcz podjechana. My w koszulkach Sudety MTB Challenge :)
    No i druga przełęcz podjechana. My w koszulkach Sudety MTB Challenge :) © JPbike

    Rozległa wysokogórska polana. To już Szwajcaria :)
    Rozległa wysokogórska polana (2300 m). To już Szwajcaria :) © JPbike

    ... (5) :)
    ... (5) :) © JPbike

    Czas na drugi długi zjazd
    Czas na drugi długi zjazd © JPbike

    Alpejskie singielki
    Alpejskie singielki © JPbike

    ... (6) :)
    ... (6) :) © JPbike

    Ku mojej uciesze znalazł się taki golonkowy zjazd :)
    Ku mojej uciesze znalazł się taki golonkowy zjazd :) © JPbike

    ... (7) :)
    ... (7) :) © JPbike

    Fajny singielek wzdłuż potoku
    Fajny singielek wzdłuż potoku © JPbike

    Singielka c.d
    Singielka c.d. © JPbike

    No i Drogbasa dopadła spora bomba
    No i Drogbasa dopadła spora bomba ... © JPbike

    Lago di San Giacomo
    Lago di San Giacomo © JPbike

    Ostatni podjazd
    Ostatni podjazd (nieplanowany) © JPbike

    ... (8) :)
    ... (8) :) © JPbike

    W oczekiwaniu na kompana walczącego z bombą
    W oczekiwaniu na kompana walczącego z bombą użyłem samowyzwalacza © JPbike

    ... (9) :)
    ... (9) :) © JPbike

    No i zjechaliśmy. Kolejny udany górski trip za nami :)
    No i zjechaliśmy. Kolejny udany górski trip za nami :) © JPbike





  • dystans : 25.55 km
  • teren : 20.00 km
  • czas : 02:16 h
  • v średnia : 11.27 km/h
  • v max : 45.27 km/h
  • podjazdy : 945 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Urlop w Alpach - dzień 2

    Wtorek, 18 lipca 2017 • dodano: 19.07.2017 | Komentarze 2


    Po super wypasionym wczorajszym tripie czas na coś "luźniejszego" :)
    Padł pomysł na zdobycie stacji narciarskiej i mountainbikerowej też - Carosello 3000.

    Livigno to dobre miejsce na zgrupowania zawodowych grup kolarskich - wczoraj spotkaliśmy ekipę CCC, pojedyncze sztuki z Bory i Astany, a dziś była okazja zamienić parę zdań z Bartoszem Banachem.

    Lajtowa ścieżka rowerowa w Livigno. Drogbas gada z łydkami :)
    Lajtowa ścieżka rowerowa w Livigno. Drogbas gada z łydkami :) © JPbike

    Na początek mamy całkiem miły szuterek podjazdowy
    Na początek mamy całkiem miły szuterek podjazdowy © JPbike

    Im wyżej tym widoczki ciekawsze
    Im wyżej tym widoczki ciekawsze © JPbike

    Nic, tylko podjeżdżać :)
    Nic, tylko podjeżdżać :) © JPbike

    Ale frajda !
    Ale frajda ! © JPbike

    Powiem Wam - to cały Drogbas :)
    Powiem Wam - to cały Drogbas :) © JPbike

    Na parę km przed szczytem zrobiło się baardzo stromo
    Na parę km przed szczytem zrobiło się baardzo stromo © JPbike

    Na moją komendę
    Na moją komendę "biegiem do góry bo mam w plecaku piwo" kompan reaguje posłusznie :) © JPbike

    Tak, tą ścieżką na dole podjeżdżaliśmy
    Tak, tą ścieżką na dole podjeżdżaliśmy © JPbike

    Żeby nie było - tu nachylenie dochodziło do 28% !
    Żeby nie było - tu nachylenie dochodziło do 28% ! © JPbike

    JPbike i majestat alpejskich szczytów :)
    JPbike i majestat alpejskich szczytów :) © JPbike

    A to kolejny drogbasowy majestat gór :)
    A to kolejny drogbasowy majestat gór :) © JPbike

    No i podjechaliśmy. Hmm ... plażowa budka na wysokości 2675 m? :)
    No i podjechaliśmy. Hmm ... plażowa budka na wysokości 2675 m? :) © JPbike

    Fotka dnia. Tam na dole mieszkamy :)
    Fotka dnia. Tam na dole mieszkamy :) © JPbike

    Bez komentarza :)
    Bez komentarza :) © JPbike

    Czas na fun - zjazd wyprofilowanym singlem
    Czas na fun - zjazd wyprofilowanym singlem © JPbike

    Jazda tędy w dół to fajna sprawa :)
    Jazda tędy w dół to fajna sprawa :) © JPbike

    ... (1) :)
    ... (1) :) © JPbike

    ... (2) :)
    ... (2) :) © JPbike

    ... (3) :)
    ... (3) :) © JPbike

    Jak zwykle wybieram trudniejsze warianty zjazdu :)
    Jak zwykle wybieram trudniejsze warianty zjazdu :) © JPbike

    Znalazło się nawet i takie rondo :)
    Znalazło się nawet i takie rondo :) © JPbike

    No i zjechaliśmy. Pora na pizzę i pifko :)
    No i zjechaliśmy. Pora na pizzę i pifko :) © JPbike





  • dystans : 109.82 km
  • teren : 46.00 km
  • czas : 07:29 h
  • v średnia : 14.68 km/h
  • v max : 61.53 km/h
  • podjazdy : 3529 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Alpejski super konkretny trip :)

    Poniedziałek, 17 lipca 2017 • dodano: 18.07.2017 | Komentarze 15


    Ano, upragnione urlopowanie z rowerem rozpoczęte :)

    Tym razem wybrałem się z Drogbasem do alpejskiego Livigno. Urlopowa decyzja zapadła na przełomie roku, a nocleg załatwiłem w lutym. Dojazd autem poprzedniego dnia z Poznania do Livigno (przez Niemcy, Austrię i Włochy, w sumie prawie 1200 km) zajął nam wraz z postojami 17 godzin - po dojechaniu do kwatery padłem i od razu spać :)

    Podczas pierwszego dnia urlopu w Alpach obaj postanowiliśmy że uderzamy w góry z grubej rury - najpierw asfaltowo przez Bormio, na sławną kolarsko przełęcz Passo dello Stelvio (2758 m) i po tym czas na alpejski terenowy full konkretny powrót - zresztą pokażna fotorelacja wystarczy by pokazać jakie świetne przeżycia na trasie mieliśmy :)

    Poniedziałkowy poranek w Livigno wita nas bajkową pogodą :)
    Poniedziałkowy poranek w Livigno wita nas bajkową pogodą :) © JPbike

    Zaczynamy pierwszy podjazd - Drogbas lubi takie momenty :)
    Zaczynamy pierwszy podjazd - Drogbas lubi takie momenty :) © JPbike

    Pierwsza przełęcz zdobyta (Passo Eira, 2208 m) zdobyta, pora na krótki zjazd
    Pierwsza przełęcz zdobyta (Passo Eira, 2208 m), pora na krótki zjazd © JPbike

    Przez jakiś czas miałem towarzystwo takiej bikerki - zwróćcie uwagę na jej łydki :)
    Przez jakiś czas miałem towarzystwo takiej bikerki - zwróćcie uwagę na jej łydki :) © JPbike

    Pięknie tam :)
    Pięknie tam :) © JPbike

    Druga przełęcz zdobyta i czas na długi zjazd do Bormio
    Druga przełęcz zdobyta i czas na długi zjazd do Bormio © JPbike

    Pięknie tam (2) :)
    Pięknie tam (2) :) © JPbike

    Przez klimatyczne włoskie miasteczko
    Przez klimatyczne włoskie miasteczko ... © JPbike

    Po zjechaniu czas na 19 km podjazd na słynne Passo dello Stelvio
    Po zjechaniu czas na 19 km podjazd na słynne Passo dello Stelvio © JPbike

    Ta serpentynka leży na wysokości naszej Śnieżki (1602 m) :)
    Ta serpentynka leży na wysokości naszej Śnieżki (1602 m) :) © JPbike

    Takich
    Takich "mrocznych" tuneli jest po drodze kilka. Miły chłodek tam był :) © JPbike

    Za czekanie na kompana (formy u niego brak) mam zapewnione browary :)
    Za czekanie na kompana (formy u niego brak) mam zapewnione browary :) © JPbike


    "Galleryjnych" tuneli tutaj jest kilka © JPbike

    Dawaj Drogbas, buduj formę !
    Dawaj Drogbas, buduj formę ! © JPbike

    W trakcie podjeżdżania Jarek spotkał i pogadał z samym dyrektorem sportowym grupy CCC.

    Normalnie szok z tymi traktorami (kolekcjonerzy) :)
    Normalnie szok z tymi traktorami (kolekcjonerzy) :) © JPbike

    Pięknie to wygląda, oczywiście tędy się wspinaliśmy :)
    Pięknie to wygląda, oczywiście tędy się wspinaliśmy :) © JPbike

    Napisy z tegorocznego Giro i klimatyczna kapliczka
    Napisy z tegorocznego Giro i klimatyczna kapliczka © JPbike

    Stąd jeszcze 5 km asfaltowej wspinaczki na Stelvio
    Stąd jeszcze 5 km asfaltowej wspinaczki na Stelvio © JPbike

    Pora na krótką przerwę przed atakiem szczytowym :)
    Pora na krótką przerwę przed atakiem szczytowym :) © JPbike

    Bez komentarza że aż żałuję że sprzedałem swojego zielonego malucha
    Bez komentarza że aż żałuję że sprzedałem swojego pięknego zielonego malucha ... © JPbike

    To już ostatnie kilkaset mertów. Dawaj kompanie, nie ma lipy !
    To już ostatnie kilkaset metrów. Dawaj kompanie, nie ma lipy ! © JPbike

    No i podjechane. Kolejna radosna chwila w moim życiorysie :)
    No i podjechane. Kolejna radosna chwila w moim życiorysie :) © JPbike

    Kolejne kolarskie marzenie spełnione :)
    Kolejne kolarskie marzenie spełnione :) © JPbike

    Ale tam arcywidokowo :) Ten podjazd albo zjazd (z drugiej strony) pokonamy innym razem :)
    Ale tam arcywidokowo :) Ten podjazd albo zjazd (z drugiej strony przełęczy) pokonamy innym razem :) © JPbike

    Dwóch zdrowo szurniętych wariatów gdzieś wysoko w Alpach :)
    Dwóch zdrowo szurniętych wariatów gdzieś wysoko w Alpach :) © JPbike

    Na przełczy pełna komercja. Tylko co tam robi pluszowy dzik ? :)
    Na przełęczy pełna komercja. Tylko co tam robi pluszowy dzik ? © JPbike

    Czas na terenowy powrót do Livigno. Strasznie tu stromy fragment
    Czas na terenowy powrót do Livigno. Strasznie tu stromy fragment © JPbike

    Nasz kolejny rekord wysokości z rowerem pobity :)
    Nasz kolejny rekord wysokości z rowerem pobity :) © JPbike

    Jeszcze jedno spojrzenie na Stelvio z góry
    Jeszcze jedno spojrzenie na Stelvio z góry © JPbike

    Się zaczeła frajda Pure MT
    Się zaczęła frajda Alpy Pure MTB © JPbike

    Alpejskie singielki (1)
    Alpejskie singielki (1) © JPbike

    Alpejskie singielki (2)
    Alpejskie singielki (2) © JPbike

    Asfaltowa chwilunia w Szwajcarii. Tegoroczne Giro też tędy jechało
    Asfaltowa chwilunia w Szwajcarii. Tegoroczne Giro też tędy jechało © JPbike

    Alpejskie singielki (3)
    Alpejskie singielki (3) © JPbike

    Z tankowaniem pustych bidonów nie mielismy problemo :)
    Z tankowaniem pustych bidonów nie mieliśmy problemo :) © JPbike

    Alpejskie singielki (4)
    Alpejskie singielki (4) © JPbike

    Kolejna przełęcz zdobyta (wypych przy 22 był)
    Kolejna przełęcz zdobyta (wypych przy 22% był) © JPbike

    Alpejskie singielki (5)
    Alpejskie singielki (5) © JPbike

    Na rowerze jeżdżę przez cały rok, zatem tu nie miałem problemów :)
    Na rowerze jeżdżę przez cały rok, zatem tu nie miałem problemów :) © JPbike

    Ojej, ale majestat gór
    Ojej, ale majestat gór © JPbike

    Alpejskie singielki (7)
    Alpejskie singielki (6) © JPbike

    Jak się kocha MTB to pomykanie tędy jest czystą przyjemnością :)
    Jak się kocha MTB to pomykanie tędy jest czystą przyjemnością :) © JPbike

    Te wypasione do MTB singielki zjazdowe wymagają 100% skupienia by nie spasć w przepasć
    Te wypasione do MTB singielki zjazdowe wymagają 100% skupienia by nie spaść w przepaść ... © JPbike

    No i ... Jarek na wąskim fragmencie z luźnymi kamieniami popełnił błąd z podpórką i zsunął się w dół ...

    Uff, po stoczeniu w dół rower cały, kompan żyje, takie wypadki są wpisane w taki sport
    Uff, po stoczeniu w dół rower cały, kompan żyje, takie wypadki są wpisane w taki sport © JPbike

    Klimatyczny potok. Jarek tutaj mógł przemyć rany
    Klimatyczny potok. Jarek tutaj mógł przemyć rany © JPbike

    Na ostatnich km pogoda się troszkę popsuła i zaczęło padać
    Na ostatnich km pogoda się troszkę popsuła i zaczęło padać © JPbike

    Deszczowy przejazd przez zaporę przy Lago di Cancano
    Deszczowy przejazd przez zaporę przy Lago di Cancano © JPbike

    Ostatni podjazd. Natrafilismy na trasę pewnego maratonu
    Ostatni podjazd. Natrafiliśmy na trasę pewnego maratonu © JPbike

    Wiadomo - pogoda w górach zmienna jest
    Wiadomo - pogoda w górach zmienna jest © JPbike

    Ani szczypiące rany, ani tutejsze 20% nie zepsuły nam humoru :)
    Ani szczypiące rany, ani tutejsze ponad 20% nie zepsuły nam humoru :) © JPbike

    Ojej, straszna tu przepaść
    Ojej, straszna tu przepaść © JPbike

    Alpejskie singielki (8)
    Alpejskie singielki (7) © JPbike

    Próbujemy znaleźć wspólny język z tą alpejską krową :)
    Próbujemy znaleźć wspólny język z tą alpejską krową :) © JPbike

    Ostatnia i nie wiem już która przełęcz zdobyta
    Ostatnia i nie wiem już która przełęcz zdobyta © JPbike

    Po zjechaniu myk przez taką dolinkę
    Po zjechaniu myk przez taką dolinkę © JPbike

    Na koniec super tripu mamy taki ze 3 km singiel wprost do Livigno
    Na koniec super tripu mamy taki ze 3 km singiel wprost do Livigno © JPbike

    Dojechaliśmy do celu. Tegoż dnia bylismy na rowerze od 9:30 do 21:00 !
    Dojechaliśmy do celu. Tegoż dnia byliśmy na rowerach od 9:30 do 21:00 ! © JPbike





  • dystans : 12.00 km
  • czas : 00:30 h
  • v średnia : 24.00 km/h
  • rower : Scott Scale 740
  • Do Drogbasa

    Sobota, 15 lipca 2017 • dodano: 18.07.2017 | Komentarze 4


    Niniejszym skromnie pochwalę się że właśnie wykręciłem 100000 km z bikestats.pl :)


    Kategoria do 50 km


  • dystans : 83.77 km
  • teren : 83.77 km
  • czas : 04:11 h
  • v średnia : 20.02 km/h
  • v max : 52.19 km/h
  • hr max : 168 bpm, 94%
  • hr avg : 147 bpm, 82%
  • podjazdy : 1448 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Kaczmarek Electric Strzelce Krajeńskie

    Niedziela, 9 lipca 2017 • dodano: 09.07.2017 | Komentarze 8


    Kolejny kaczmarkowy start. Miejscówka nowa - wypoczynkowe miasteczko nad jeziorami - Długie w pobliżu Strzelc Krajeńskich. Jednym z budowniczych trasy był znany w światku MTB Rafał Chmiel, co za tym idzie - można było się spodziewać ciężkiej trasy - w 100% tak było i po dojechaniu do mety jestem dumny że jeżdżę królewski dystans - samo ukończenie takich ciężkich tras daje mi tyle satysfakcji że chce się żyć i dalej walczyć :)

    Dojazd w towarzystwie Team Leadera przebiegł spoczko. Po zaparkowaniu auta oczom naszym ukazała się piękna okolica - lasy, jeziora i pełno solidnych zalesionych góreczek. Rozgrzewkę niestety zrobiliśmy zbyt krótką (brak czasu i sektor już był zapełniony). No to punktualny start, z tyłów 1 sektora oczywiście. Na początek bardzo szeroka i twarda szutrówka z krótkim podjazdem - Krzychu pognał do przodu jak sterowalny pocisk i tyle go widziałem na trasie :). Mi niestety idzie tędy fatalnie i w pierwszy skręt w wielki leśny teren wjeżdżam jako przedostatni z pierwszego sektora. Nie przejmuję się tym bo znam kosmiczny poziom u Kaczmarka i jadę swoje. Mija kilka km, udaje mi się kilka osób wyprzedzić i na wertepiastym zjeździe spada mi łańcuch z korby (znowu zapomniałem przełączyć wózek przerzutki na twardo) - pitstop i znowu muszę zaczynać maraton jako przedostatni z 1 sektora. Na 8 kilometrze trasy dopada mnie pierwsze lekkie zmartwienie - zaczynają mnie stopniowo wyprzedzać konie z 2 sektora (do rozjazdu mega/giga, aż na 50 km trasy załatwiło mnie ok 20-25 kolarskiej dwusektorowej wiary, zresztą większość jechała mega). Trasa początkowo mnie nie zaskakuje bo przewyższenia na razie nie powalają - okazuje się że najpierw pokonywaliśmy niemal całe mini (łatwizna i dość szybka). Gdy tylko skręciliśmy na mega to się zaczęła cała zabawa MTB - masa odcinków z solidnymi podjazdami i ostrymi zjazdami, większość to szerokie leśne dukty, czasem trafiały się ciekawe choć krótkie single, były nawet fajne sinusoidy, jak i nudne długie proste. Pomykając tędy przez jakiś czas nieźle mi szło i początkowo gnałem w 3 osobowej grupce, następnie gdy tylko zbliżał się rozjazd to mi uciekli, poczułem że tegoż dnia nie jestem w optymalnej dyspozycji, ale i tak troszkę tasowania w mojej części stawki nie brakowało. Nie powinienem napisać że kilka razy myślałem by skręcić na mega ... Siła woli i chęć ukończenia wymaganych do generalki na giga 7 startów zwyciężyły i mimo sporego osłabienia powera po skręcie na ciężką drugą rundę jakoś radziłem sobie dalej. W sumie cała druga runda to samotność długodystansowca i ciężka walka z samym sobą, no poza dwoma wyjątkami - na początku 2 rundy wyprzedził mnie jeden z Agrochestu, gdzieś tam dalej dekoncentracja zmęczeniowa spowodowała że przegapiłem skręt i ze 1-1.5 km nadłożyłem, przez to jeden mnie pokonał - próbowałem dogonić i niestety nie udało się. Metę minąłem spoczko i bez emocji - a tam Przemek zaczynał się martwić bo cosik długo mnie nie było :)

    41/45 - open giga (nie dziwię się, bo wielu zjechało na mega, oj było ciężko)
    6/6 - M4 (cóż... plan minimum wykonany - to cieszy :))

    Strata do zwycięzcy (Mariusz Gil) - 1:01:26 godz (masakra), do M4 (Piotr Cibart) - 38:23 min
    Team Leader przyjechał 30:10 min przede mną - zrobił swoje i myślę że ujdzie mi po 2 browarach :)
    No i wypada napisać że przed ścigiem założyłem się że pokonam rywala M4 - Piotrka Wojdyło - nie udało się.
    Żadnego gdybania nie ma i nie będzie - medal jest i teraz pora na urlopową przerwę od ścigania :)

    Foto by Piotr Łabaziewicz, Renata Tyc i Team Leader.
    No niestety, kręcąc tędy nie miałem tyle pary w nogach by przebić się wyżej
    No niestety, kręcąc tędy nie miałem tyle pary w nogach by przebić się wyżej ... © JPbike

    Oj, zdaje się że mowiłem po cichu że ciężkie to giga
    Oj, zdaje się że mówiłem tam po cichu że ciężkie to giga ...© JPbike

    Któreś już tam szerokie pudło mam, cyferka
    Któreś już tam szerokie pudło mam, cyferka "6" mnie lubi :) © JPbike





  • dystans : 4.17 km
  • teren : 4.00 km
  • czas : 00:13 h
  • v średnia : 19.25 km/h
  • rower : Scott Scale 740
  • Rozgrzewka przedstartowa

    Niedziela, 9 lipca 2017 • dodano: 09.07.2017 | Komentarze 0


    Stanowczo za krótka ta rozgrzewka (zabrakło czasu), bywa ...




  • dystans : 30.31 km
  • czas : 01:02 h
  • v średnia : 29.33 km/h
  • rower : Canyon Endurace
  • Tlenowa godzinka

    Piątek, 7 lipca 2017 • dodano: 07.07.2017 | Komentarze 0


    Start o 19:52. Zachodnia pętla.



    Kategoria do 50 km, szoska


  • dystans : 61.19 km
  • teren : 44.00 km
  • czas : 02:26 h
  • v średnia : 25.15 km/h
  • hr max : 162 bpm, 91%
  • hr avg : 133 bpm, 74%
  • podjazdy : 354 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Późnopopołudniowy trening

    Czwartek, 6 lipca 2017 • dodano: 06.07.2017 | Komentarze 0


    Start o 18:05. Treningowy mix szlakowy w WPN.



    Kategoria do 100 km


  • dystans : 45.46 km
  • czas : 01:31 h
  • v średnia : 29.97 km/h
  • podjazdy : 115 m
  • rower : Canyon Endurace
  • Późnopopołudniowy tlenik

    Poniedziałek, 3 lipca 2017 • dodano: 03.07.2017 | Komentarze 2


    Start o 18:44. Pętla wokół Warty.



    Kategoria do 50 km, szoska


  • dystans : 56.76 km
  • teren : 54.00 km
  • czas : 02:19 h
  • v średnia : 24.50 km/h
  • v max : 49.16 km/h
  • hr max : 170 bpm, 95%
  • hr avg : 152 bpm, 85%
  • podjazdy : 444 m
  • rower : Scott Scale 740
  • BikeCrossMaraton Binduga

    Niedziela, 2 lipca 2017 • dodano: 02.07.2017 | Komentarze 8


    Czwarty mój tegoroczny start w maratonie u Gogola, w Mściszewie przy nadwarciańskiej przystani kajakowej „Binduga“. Wczorajsze niemałe opady deszczu i przyjemna do ścigania temperatura na poziomie 18°C zapewniały troszkę błotną zabawę na trasie poprowadzonej przez urocze do mtb nadwarciańskie tereny.

    Unit Martombike Team wystawił trzyosobowy i chyba mocny skład - mnie, Dawida i Krzycha, akurat tylu do kompletnego zapunktowania dla drużynowej rywalizacji.

    Start miałem tym razem z najliczniejszego 2 sektora, a w jedynce ustawiła się garstka wycinaków. Stawka megowców nie dopisała liczebnie - mniej niż 100 osób, ja to nie znam powodu (chyba błoto, błoto ... :)).

    Po odpaleniu stawki nie idzie mi jak powinno, ospale przyspieszam i walczę o utrzymanie w peletonie. W efekcie na nadwarciański rollercoaster wjeżdżam w fatalnym dla mnie miejscu i koszmarnie ciężko idzie mi rozkręcanie się na całego. Wyprzedzają mnie m.in. Hałajczakowa i micor. Na szczęście dość szybko udaje mi się złapać swój rytm mtb i powoli zaczynam przebijanie się do przodu na krętym odcinku. Zaliczam nawet SUPER udaną akcję wykoszenia ze 10 rywali za jednym zamachem - po prostu jako jedyny pokonuję głęboką rynnę trudniejszym wariantem i to z pełnym rozpędem :). Po tym jeszcze kilka osób załatwiam (m.in. przejeżdżając centralnie przez kałużę) i w trakcie pokonywania pierwszego dłuższego podjazdu formuje się kilkuosobowa grupka. Dalej to z racji szerokich duktów i małej ilości podjazdów pomykamy wspólnie, współpracując. Błota niewiele, jeśli już to trafiają się krótkie fragmenciki na których tańcujemy, ale bez przesady. W pewnym momencie grupa moja powiększyła się do prawie 10 luda - jednego doszliśmy, kolejne dwie doszły nas (m.in. Hałajczakowa, cisnęła jak diabli). I w takim licznym składzie dokręcamy do głównej atrakcji Bindugi - przejazd przez Trojankę o głębokości po ośki kół. Zgodnie z moim założeniem - przed wjechaniem do wody (jako ostatni z grupki) zwolniłem by zrobić przede mną troszkę przestrzeni dla paparazzich z aparatami foto :). Wodny przejazd pokonałem sprawnie. Po tym szybko odrobiłem stratę do grupki i tak wspólnie kończymy pierwszą rundę. Już na pierwszych kilometrach drugiej rundy stwierdzam że czuję się nieźle, większego zmęczenia brak i uruchamiam swoje umiejętności pomykania po krętym odcinku mtb - wyprzedzam wszystkich współtowarzyszy jeszcze przed wjazdem na rollercoaster i gnam tędy na całego. Widoczna przewaga jest, to cieszy, tylko power w nogach mógłby być większy :). Po pokonaniu głębokiej rynny przede mną dwie sztuki rywali właśnie ruszało (chyba po kraksie albo defekciku) i tak dalej, do końca nadwarciańskiej zabawy ciśniemy w trójkę. Po wjechaniu na nudniejszą część pętli jeden młody nam ucieka, jeden z mojej wcześniejszej grupki dochodzi nas i tak formujemy trzyosobową grupeczkę, która współpracując dociera wspólnie do dojazdu do Trojanki, tam ponownie zwalniam bo nie mam po co cisnąć w trupa do mety i wiedziałem że żadnego bliskiego rywala z M4 ani widu ani słychu. I tak całkiem zadowolony docieram do mety.

    25/85 - open mega
    6/18 - M4

    Strata do zwycięzcy (Bartłomiej Oleszczuk) - 13:32 min, do M4 (Przemysław Mikołajczak) - 10:42 min
    Wynik spoczko, jazda spoczko (poza słabym początkiem), teamowa drużynówka - świetnie wypadliśmy :)

    Fotki by Hania Marczak i Sylwia (małżonka daVe'a).
    Start i pierwsze km trasy w moim wykonaniu wypadły słabo. Bywa
    Start i pierwsze km trasy w moim wykonaniu wypadły słabo. Bywa © JPbike

    Przejazd tędy to dla mnie frajda :)
    Przejazd tędy to dla mnie frajda :) © JPbike

    SPDy i skarpetki umyte, opony oczyszczone z błota i ciśniemy dalej :)
    SPDy i skarpetki umyte, opony oczyszczone z błota i ciśniemy dalej :) © JPbike