top2011

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski
Info o mnie.

- przejechane: 185785.60 km
- w tym teren: 66988.10 km
- teren procentowo: 36.06 %
- v średnia: 22.58 km/h
- czas: 341d 00h 38m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

baton rowerowy bikestats.pl

Wyprawy z sakwami

polska
logo-paris
logo-alpy
TN-IMG-2156 TN-IMG-2156 tn-IMG-6357

Zrowerowane gminy



Archiwum 2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

w towarzystwie

Dystans całkowity:32327.94 km (w terenie 9179.42 km; 28.39%)
Czas w ruchu:1588:29
Średnia prędkość:20.35 km/h
Maksymalna prędkość:83.56 km/h
Suma podjazdów:115874 m
Maks. tętno maksymalne:177 (100 %)
Maks. tętno średnie:148 (82 %)
Suma kalorii:1575 kcal
Liczba aktywności:398
Średnio na aktywność:81.23 km i 3h 59m
Więcej statystyk
  • dystans : 44.88 km
  • czas : 02:23 h
  • v średnia : 18.83 km/h
  • v max : 41.79 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Wiejska przejażdżka z Elą :)

    Środa, 18 sierpnia 2010 • dodano: 20.08.2010 | Komentarze 3


    Po mocno podjazdowo-zjazdowym wypadzie, po obiedzie Ela zaproponowała wspólną przejażdżkę po Ziemi Oświęcimskiej.
    Czy, zanim ruszyliśmy na wiejską i przyjemną trasę byłem zmęczony po pokonaniu ponad kilometra w pionie ? Ależ skąd :)

    Niradhara mknie wśród pól ... © JPbike

    Z racji tego że od dawna, nawet bardzo dawna, jeszcze z czasów swojej epoki przedrowerowej jestem miłośnikiem drewnianej architektury, nie mogło zabraknąć na trasie ciekawych budynków zbudowanych z tejże budulca :)

    Drewniana chata z 1787 roku ... © JPbike

    Kościółek w Starej Wsi © JPbike

    Na Rynku w Wilamowicach pora na wspólną fotkę :)
    Nie ma to jak miec rowerowych przyjaciół :) © JPbike

    Kręcąc wśród wiosek, pól, stawów zatrzymaliśmy się przy Sole - wysłuchałem od Eli skutki niedawnej powodzi ...
    Soła jest piękna, ale potrafi być i grożna ... © JPbike

    Ela wśród pól i małego lasku :) © JPbike

    I ja, jadący podczas zachodu słońca wśród stawów © JPbike

    Moja przewodniczka na przyjemnej szosie :) © JPbike

    Przy klasztorze franciszkanów w Kętach © JPbike

    Oprócz powyższego i okazałego klasztoru zatrzymaliśmy się przy parku lipowym, na którym lipy dopiero zaczęły rosnąć i mam zamiar za 10 lat tutaj wrócić i sprawdzić :)

    Wiejska przejażdżka po Ziemi Oświęcimskiej była bardzo sypmatyczna - dzięki Ela :)

    Przewyższenie - 168 m



  • dystans : 65.36 km
  • teren : 1.00 km
  • czas : 03:46 h
  • v średnia : 17.35 km/h
  • v max : 69.66 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Kocierz zdobyty !

    Wtorek, 17 sierpnia 2010 • dodano: 18.08.2010 | Komentarze 7


    Na mój drugi dzień pobytu w Kobiernicach u Eli i Piotrka postanowiliśmy wyruszyć w góry. Cel wycieczki - Przełęcz Kocierska (718 m).
    Zanim wyruszyliśmy - miałem przyjemność poznać Kubę, na BS znany jako k4r3l z Andrychowa i tak w czwórkę ruszyliśmy.
    Od jakiegoś czasu Kajman coś mi opowiadał o super stromym podjeździe - znając siebie wiedziałem że muszę koniecznie osobiście sprawdzić ten podjazd :)

    Pogodę mieliśmy o niebo lepszą od wczorajszej - przejrzyste niebo i jak najbardziej sprzyjająca temperatura. Początkowo jechaliśmy podobnie jak wczoraj – wzdłuż malowniczych jezior :)
    Góry nad Jeziorem Międzybrodzkim © JPbike

    Po lewej widać pierwotne koryto Soły © JPbike

    Krótki postój na moście © JPbike

    Ela i Piotrek podjeżdżają do Tresnej © JPbike

    Widoczek na Jezioro Żywieckie © JPbike

    Podziwianie gór Beskidu Śląskiego © JPbike

    Następnie przez Łękawicę skierowaliśmy się na drogę wijącą do góry wzdłuż potoku.
    Potok Kocierzanka © JPbike

    Przyjemnie, wsród gór i w towarzystwie się jedzie :) © JPbike

    I tak dokręciliśmy do Kocierza Rychwałdzkiego, gdzie nastąpił postój, spojrzałem na podjazd – rzeczywiście bardzo stromy i co ? Ja z Kubą pomknęliśmy się zmierzyć z nim, a Ela i Piotrek ruszyli na łagodniejszą wspinaczkę :)
    Początek bardzo stromego podjazdu © JPbike

    Sam dwukilometrowy podjazd ma nachylanie pewnie ponad 20%, czasem sięga aż 30 !
    I jak mi poszło ? – pokonałem go, ani razu nie użyłem młynka :) Raz zmuszeni byliśmy się zatrzymać w połowie by auto przepuścić. A na końcówce ogarnęła nas ogromna satysfakcja z podjechania :)
    Stromy podjazd ZDOBYTY ! :) © JPbike

    Dalej już tylko dokręciliśmy na cel, czyli Przełęcz Kocierską, znajdował się tam kompleks, który pozwiedzałem trochę – pierwszy raz widziałem basen z plażą na sporej wysokości :)
    Basen i plaża na wysokości ponad 700 m ! © JPbike

    Czekając na szczycie na Elę i Piotrka, Kuba musiał wracać, udał się na podobno ciekawy zjazd zielonym szlakiem :) Dzięki Kuba za wspólną jazdę ! :)
    W końcu, po jakichś 30 minutach wjechali na przełęcz, udaliśmy się na tamtejszy taras podziwiać rozległe widoki i jazda w dół z serpentynami, na tym zjeździe biegnącym po równiutkim asfalcie osiągnąłem max 69 km/h :)
    Widoczek ze zjazdu © JPbike

    Po zjechaniu czas na kolejną atrakcję – Łupki Wierzchowskie, coś takiego, zanim wypatrzyłem na blogu niradhary i Kajmana bardzo chciałem zobaczyć.
    Po dojechaniu na miejsce odważyłem się nawet zjechać po łupkach dwa metry w dół o nachyleniu 45 stopni :) Przesadziłem na dole, zaliczając koziołka wraz z rowerem :)
    Kaskada Rzyczanki © JPbike

    Kaskada Rzyczanki © JPbike

    Dalej to już jazda powrotna do Kobiernic, wszędzie wokół zaczęło się chmurzyć, momentem drobno popadało.
    Spore chmurzyska sie pojawily w drodze powrotnej © JPbike

    W końcu udało się dotrzeć bez zmoknięcia i czas na zimne PIWO :)
    Kolejna bardzo udana wycieczka – dzięki wszystkim moim towarzyszom :)

    V max – 69.66 km/h – mój rekord w Beskidzie Małym :)
    Puls – max 163, średni 95 … nieźle :D
    Przewyższenie – 733 m



  • dystans : 32.67 km
  • czas : 01:41 h
  • v średnia : 19.41 km/h
  • v max : 55.73 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Kaskadą Soły z Elą i Kajmanem

    Poniedziałek, 16 sierpnia 2010 • dodano: 17.08.2010 | Komentarze 4


    Wreszcie nastała długo oczekiwana chwila, by odwiedzić Elę i Piotrka i ich najbliższe okolice.
    Trochę niewyspani, bo spać poszliśmy po 2 w nocy, wyruszyliśmy na trasę przed południem wokół tamtejszych malowniczych jezior tworzących kaskadę Soły.

    Wycieczka zaczęła się od najniższego zbiornika - Jeziora Czanieckiego. Piotrek mi tłumaczył jak działają te zapory, w sumie do tej pory nie pamiętam czy w ogóle widziałem na własne oczy kilka zapór w tak bliskiej odległości :)
    Jezioro Czanieckie i widok na Porabkę © JPbike

    Przyjemnie wsród gór i jezior © JPbike

    Zapora w Porąbce © JPbike

    Ta powyższa zapora zrobiła na mnie duże wrażenie - zacięcie fociłem tam wszystko wokół :)
    Widok z zapory w dół ... © JPbike

    Gdy pierwszy raz w życiu ujrzałem tamte widoki - od razu mi przyszło podobieństwo z fiordami :)
    Polskie fiordy ? © JPbike

    Ekipa BS na zaporze w Porąbce © JPbike

    Kolejny cel - Jezioro Międzybrodzkie, gdzie zrobiliśmy postój na fotki i widoczki
    Rowery wodne nad Jeziorem Międzybrodzkim © JPbike

    Na podjeździe do Tresnej © JPbike

    Następny postój - nad Jeziorem Żywieckim, w Tresnej, czyli największym w okolicy. W sumie te wszystkie malownicze jeziora z górami wyrastającymi wprost z brzegów bardzo mi się spodobały :)
    Postój w Tresnej © JPbike

    ....... :) © JPbike

    Widok z Zapory w Tresnej, w oddali góra Żar © JPbike

    Góra Żar widziana z drogi powrotnej © JPbike

    Wracamy do domu, piwko czeka :) © JPbike

    Gdy wracaliśmy, na horyzoncie pojawiły się ciemne chmury, było parno, nadchodziła burza. Zdążyliśmy wrócić przed ulewą, otworzyliśmy zimne piwo w plenerze, ledwo wzięliśmy łyka i lunęło, po jakimś czasie spadł grad !
    Wycieczka wokół wód i zapór udana :)

    Przewyższenie - 197 m



  • dystans : 48.69 km
  • teren : 23.00 km
  • czas : 03:19 h
  • v średnia : 14.68 km/h
  • v max : 61.01 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Z Karolinką na Halę Łabowską

    Czwartek, 12 sierpnia 2010 • dodano: 14.08.2010 | Komentarze 4


    Kolejny dzień mojego wspaniałego urlopu w górach.
    Zanim ruszyłem na trasę, musiałem się przenieść do innej noclegowni – ktoś po prostu wcześniej zarezerwował.
    Tegoż dnia umówiłem się z Karoliną na wspólne kręcenie, oczywiście po górach :) No i dodatkowo chciałem zapoznać się z kolejnym fragmentem nowej golonkowej trasy. Pogoda wspaniała – wręcz idealna do urlopowania, chociaż czasem było za gorąco :)
    Z Krynicy wyruszyłem o 11-tej, po drodze zahaczyłem o sklep, by napełnić na full picie w bidonach i bukłaku. Po drodze trzeba było pokonać ok. 750 metrową Przełęcz Krzyżówka i stamtąd szybko w dół do Łabowej, gdzie nastąpiło spotkanie z Karlą.

    Na miejscu ustaliliśmy że udamy się najpierw niebieskim na Halę Łabową – Karolina w sumie kilka razy tam się wspinała :)
    Profesjonalna analiza mapy © JPbike

    Jedziemy do góry :) © JPbike

    Po drodze mamy same arcywidoczki :) © JPbike

    Wpadamy górski teren ... © JPbike

    Coraz wyżej ... © JPbike

    Bardzo dzielna Karla :) © JPbike

    Tutaj jest stromo i młynkowanie obowiązkowe :) © JPbike

    Czasem było ciężko ... © JPbike

    Dobijamy do schroniska pod Halą Łabowską © JPbike

    Widok ogólny :) © JPbike

    Na szczycie zrobiliśmy zasłużony i miły odpoczynek, nie zabrakło chwili zaskoczenia – Karolina w pewnym momencie wyciągnęła z plecaka … mini batonik ze świeczką !
    A to by uczcić moje urodziny, które miałem w kwietniu :) Szok ! Warto było kilka miesięcy poczekać na osobiste życzenia i to złożone na ponad 1000 metrowej wysokości – jeszcze raz wielkie dzięki Karolinko :*
    BS łączy ludzi :) © JPbike

    Po tych miłych chwilach pora ruszać dalej, wspięliśmy się na pobliską polankę, by zobaczyć Tatry, było oczywiście widać, chociaż nie najlepiej – głównie zarysy szczytów, no cóż, to też coś :) Nie było dane nam dłużej tam posiedzieć bo zaatakowała nas chmara wysokogórskich much.

    Przez Halę Łabowską, czerwonym szlakiem będzie przebiegać trasa dla Gigowców – właśnie tamtędy ruszyłem w kierunku na Runek, a Karolinka udała się w drogę powrotną niebieskim ponownie do Łabowej, tym razem w dół.

    Po jakimś czasie się zatrzymałem przy zadaszonej budce dla turystów i smsik od Karli – okazało się że źle mnie zrozumiała, bo myślała że chciałem sam dalej kręcić po górskim terenie – ależ skąd, ze mną można jeździć 24 h na dobę, wiesz Karolinko ja zawsze tempo dostosowuję do każdego i od następnego razu nie pozwolę abyś mi znikła z pola widzenia :)

    Fragment czerownego szlaku na Runek © JPbike

    Zabawy MTB-owskiej nie mogło zabraknąć :) © JPbike

    Początek podjazdu na Runek © JPbike

    Do góry, do góry ... © JPbike

    Górska serpentynka :) © JPbike

    Generalnie ten interwałowy i z jednym solidnym podjazdem na Runek odcinek czerwonego szlaku mi się spodobał, po dokręceniu do krzyżówki z niebieskim dalej to już tylko zjazd w dół tym samym odcinkiem, co wczoraj zjeżdżałem – dzięki temu wypracowałem sobie idealny tor jazdy na sobotę :)

    Przyjemnie ... :) © JPbike

    Mała panoramka ze zjazdu z widoczkiem na Krynice © JPbike

    W okolicach Słotwin zjechałem w dół po polanie w pobliżu kompleksów narciarskich i stamtąd już do noclegowni, po drodze zahaczając o sklep.

    Dziękuję Karolinko za wspólne i bardzo górskie kręcenie - do następnego !

    Puls – max 158, średni 127 (jazda bez wycisku i częste foto-postoje)
    Przewyższenie – 1164 m



  • dystans : 51.41 km
  • teren : 29.00 km
  • czas : 02:07 h
  • v średnia : 24.29 km/h
  • v max : 61.01 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Przed Głuszycą (1)

    Niedziela, 25 lipca 2010 • dodano: 25.07.2010 | Komentarze 10


    Za tydzień kolejny golonkowy start w górach - giga tam ma 3 km w pionie !
    Na niedzielny trening zebrałem chętnych, czyli Jarekdrogbas i Marc.
    Udaliśmy się do WPN poszaleć na tamtejszym terenie.
    Trasa podobna, jak we wtorek, czyli wymagająca pętla by JPbike z pominięciem czerwonego wokół Góreckiego (brak czasu).

    Kręcąc nadwarciańskim mieliśmy okazję podziwiać takiego oto zwierzaka ze swoją zdobyczą, czyli rybką :)
    Kuna na nadwarciańskim © JPbike

    Nie wiadomo kiedy naprawią mostek ... tędy przeprawialiśmy się :)
    Przeprawa przez rzeczkę © JPbike

    Chwila odpoczynku po wspinaczce na 132 metrowe wzniesienie :)
    Na podjeżdzie na Osową Górę © JPbike

    Jedyny dłuższy postój zaliczyliśmy tradycyjnie przy źródełku w Ludwikowie.
    Chłopakom bardzo spodobał się kręty singielek wokół Jarosławieckiego.

    Kompletny skład w WPN
    Marc, Jarekdrogbas i JPbike © JPbike

    Powrót Greiserówką, przez Komorniki, Plewiska, nieźle wiało z boku :)
    Było super, dzięki Jarek i Marek, do następnego !

    Puls - max 176, średni 141
    Przewyższenie - 305 m



  • dystans : 62.73 km
  • teren : 33.00 km
  • czas : 02:52 h
  • v średnia : 21.88 km/h
  • v max : 41.79 km/h
  • rower : TREK 8500
  • We trzech do WPN

    Wtorek, 20 lipca 2010 • dodano: 20.07.2010 | Komentarze 9


    Dziś trening z Krzysztofem i nowo poznanym Pawłem :)
    Gdzie i jak pojechaliśmy - otóż to ja moich towarzyszy pociągnąłem może za szybkim tempem najpierw nadwarciańskim szlakiem, na którym w dalszym ciągu mostek leży na brzegu i na drugi brzeg trzeba przechodzić z rowerem po powalonym pniu - Maks miał obawy i musieliśmy mu pomóc ... A dalej w Puszczykowie wpadliśmy na chwilę do muzeum Arkadego Fiedlera i do sklepu. Wreszcie podjazd na Osową Górę - cisnąłem do góry :) Paweł, który w Głuszycy też startuje na giga stwierdził że podjazd jest za krótki ... :) Ale gdzie tu w WPN-ie szukać prawdziwych gór ? Zjazd po polanie był mocny i wyboisty - Maks przez pewną i krótką stromiznę ... sprowadzał :) Potem przejazd przez mocno zarośnięty przystanek PKP i solidny podjazd do Ludwikowa - był tam postój przy źródełku z wodą, która zawiera dużo wapnia, każdy z nas skorzystał z tejże ochłody :) Kolejny zjazd z jedną fajną stromizną - namiastką golonkowego MTB-u. Dalej czerwonym przez Kociołek, Skrzynkę, pauza z widokiem na Wyspę Zamkową, wokół góreckiego, i skierowałem chłopaków na super singletrack tuż przy jarosławieckim ... i gdzieś tam ja z Pawłem tak mocno po krętej ścieżce do przodu parliśmy że ... zgubił się nam Maks :( Zasięgu na telefoniki nie było :( Więc dalej już we dwójkę cisnęliśmy Greiserówką do Komornik, po drodze łapiąc zasięg telefonii komórkowej i Krzysztof się odezwał "Gdzie jesteście" ... był już daleko przed nami ... Dalej to już tylko jazda do domów, najpierw doprowadziłem Pawła swoimi bocznymi uliczkami na Górczyn, tam gdzie zaczynaliśmy wspólnie trening.

    Dzięki Krzysztof i Paweł - do następnego !

    Puls - max 169, średni 130
    Przewyższenie - 345 m



  • dystans : 105.71 km
  • teren : 25.00 km
  • czas : 05:41 h
  • v średnia : 18.60 km/h
  • v max : 40.65 km/h
  • rower : Accent Tormenta 1
  • Bike Orient - rajd rekreacyjny i powrót

    Niedziela, 27 czerwca 2010 • dodano: 29.06.2010 | Komentarze 9


    Na następny dzień po Bike Orientowych zawodach organizatorzy zaplanowali rajd rekreacyjny po Parku Krajobrazowym Wzniesień Łódzkich.

    Po śniadaniu i spakowaniu się liczna ekipa BS-owiczy, czyli: Anetka, Asia, Ewa, Monika, Igor, Wiktor, Darek, Łukasz, Piotrek i Ja udała się do bazy zawodów, w której zebrała się spora grupa chętnych na rekreacyjny wypad.

    Najpierw zbiórka …


    Piotrek i Asia … :)))


    Jest fajnie !


    Wśród uczestników rajdu był i taki rowerzysta na rowerze poziomym :)


    Czasem poruszaliśmy się po trudnym terenie


    Zarówno asfaltowych i terenowych podjazdów nie brakowało


    Terenowa jazda. Każdy miał czas na pogaduszki o tym i tamtym :)


    Postojów było sporo, w końcu to rajd dla każdego :)


    Trochę szaleństw – Młynarz ciśnie przez mostek :)


    Wszystkie miejscówki na postoje były bardzo dobrze zaplanowane


    Nie zabrakło jazdy po nietypowej nawierzchni nowo budowanej drogi :)


    Ogólnie rajd rekreacyjny udał się jak najbardziej, poznaliśmy bliżej tamtejsze okolice - po raz kolejny organizatorzy spisali się na medal !

    Po powrocie do bazy pożegnałem się z ekipą BS i innymi znajomymi, zamontowałem sakwy i ruszyłem w drogę powrotną – tą samą co przyjechałem na BO, czyli do Kutna, do którego dotrałem na pół godziny przed odjazdem składu IR do Poznania. Podróż przebiegła spoczko i tak zakończył się dla mnie świetny Bike Orientowy weekend :)

    Moja droga powrotna ... © JPbike




  • dystans : 57.50 km
  • teren : 20.00 km
  • czas : 03:07 h
  • v średnia : 18.45 km/h
  • v max : 62.45 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Poznaniacy na czeskich ścieżkach

    Niedziela, 20 czerwca 2010 • dodano: 22.06.2010 | Komentarze 9


    Korzystając z tego że do agroturystycznej noclegowni w Kozielnie przyjechaliśmy na cały weekend, ostatniego dnia przed powrotem do stolicy Wielkopolski wybraliśmy się do Czech na tamtejsze świetne trasy rowerowe - pomysłodawcą i przewodnikiem wypadu był Jarek, który już parę razy był w tamtych okolicach.

    Wyruszyliśmy po śniadaniu w czteroosobowym składzie Poznaniaków:
    - Jarekdrogbas
    - JPbike
    - Maks
    - toadi69

    Ruszamy w góry ... :)


    Humory dopisywały :)


    Po dokręceniu asfaltem przez Bily Potok i Javornik skierowaliśmy się na świetnie oznakowany zieloną strzałką szlak dla bikerów


    Szlak, zwany Cyklo 6222, który Jarek znał okazał się bardzo przyjemny, w większości przez górski las, nachylenia zarówno podjazdów, jak i zjazdów znośne, nie zabrakło postojów przy pięknych widokach.

    Zbyszek i Maks podjeżdżają na czeskim szuterku


    Drogbas zjeżdża wśród górskich widoczków


    Kompletna ekipa Poznaniaków na czeskim terenie :)


    Niezłych terenowych podjazdów nie zabrakło


    Fragmentem poruszaliśmy się znaną z maratonu w Złotym Stoku trasą i tak dalej dokręciliśmy na szczyt Góry Borówkowej (900 m)


    Na szczycie zrobiliśmy kilkunastominutowy postój i jazda w dół, najpierw technicznym zjazdem niebieskim szlakiem pieszym, a następnie oznakowanym również niebieskim szlakiem rowerowym - cały czas w dół do Javornika


    Na jednym z wielu szybkich łuków Jarek przesadził z prędkością i wylądował w rowie :)

    No ... masa mijanych bikerów :)


    W Javorniku udaliśmy się pozwiedzać wokół tamtejszy zamek


    Po odpoczynku na tarasie zamkowym nastała pora wracać do kraju :)


    Puls - max 161, średni 125
    Przewyższenie - 1071 m



  • dystans : 64.49 km
  • teren : 40.00 km
  • czas : 02:26 h
  • v średnia : 26.50 km/h
  • v max : 41.79 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Przed Międzygórzem (1)

    Wtorek, 15 czerwca 2010 • dodano: 15.06.2010 | Komentarze 6


    Pora na nakręcanie się przed kolejnym goloknowym maratonem.
    Treka w końcu przeczyściłem, poskładałem i uszykowałem do terenowych szaleństw, zresztą nie do końca sprawnego, bo podczas "zabawy" z przednim hamulcem zapowietrzyłem układ - na odpowietrzenie po prostu zabrakło czasu.
    Więc z działającym tylko tylnym hamulcem wyruszyłem o 18-tej z Jarkiem pokonać dwie rundy Drogbasa. Tempo jazdy początkowo mieliśmy średnie, podczas jazdy trochę pogadaliśmy o tym i tamtym, a w miarę nabijania kolejnych km-ów cisnęliśmy mocniej.
    Podczas pokonywania połowy drugiej rundy rozgrywanej w lekkim deszczu w oddali zauważyłem również trenującego przed Międzygórzem Maksa, dogoniliśmy go i po jakimś czasie wspólnie zrobiliśmy postój nad Rusałką na napój chmielowy i gaworzenie na przeróżne rowerowe tematy.
    Chłopaki chwalili mojego ścigacza - dałem im się przejechać :)

    Puls - max 171, średni 130
    Przewyższenie - 268 m



  • dystans : 29.89 km
  • teren : 5.00 km
  • czas : 01:51 h
  • v średnia : 16.16 km/h
  • v max : 34.11 km/h
  • rower : TREK 8500
  • Regeneracja w Dąbrowie Górniczej

    Poniedziałek, 7 czerwca 2010 • dodano: 08.06.2010 | Komentarze 7


    Poniedziałek po MTB Trophy miałem wolny. I do tego chyba większość z Was czytających mojego bloga wie że swoje dotychczasowe auto skasowałem, więc zanim wyruszyłem w podróż pociągiem do Pyrlandii, postanowiłem zatrzymać się u Kosmy100 :)
    Jako że Monika miała trochę spraw do pozałatwiania - więc postanowiłem jej potowarzyszyć i regeneracyjnie pokręcić po jej mieście :)

    Wyruszyliśmy po śniadaniu i przy tamtejszym Urzędzie Miejskim, nie tylko pilnowałem rowerów, ale i podziwiałem ciekawie wyeksponowane zabytki górnictwa


    No ... :)


    W Urzędzie Miejskim byliśmy w sumie dwa razy, robiąc niezłą rundkę po mieście, przy okazji wpadliśmy na herbatkę i torcika do rodziny Moniki :)
    Pierwotnie w planach była jazda do Łośnia, bym obejrzał postęp prac remontowych w domu Kosmy, niestety czasu do odjazdu pociągu było mało, więc udaliśmy się na osławioną Pogorię 3 :)

    JPbike ponownie na słynnej Pogorii 3 :)


    I dalej do Parku Zielona ... było terenowo, jak i fragment ścieżki zalany


    Przeszkód nie brakowało. No cóż, trzeba trenować przed Bike Orientem :)


    Dalej to jazda na pocztę ... trzeci raz, by ominąć kolejkę :)
    No i na koniec miejsko-rekreacyjnej przejażdżki Kosma wyciągnęła mnie na pizze ... ale okazuje się że w poniedziałki znana pizzeria jest zamknięta i wpadliśmy do innej, tam zjedliśmy pyszny obiad i do domu na Mydlice :)

    Następnie już tylko jazda Cytrynką na katowicki dworzec i stamtąd pomknąłem do Poznania :)


    Dzięki Monika za sympatyczną przejażdżkę po Dąbrowie Górniczej :)