Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.
- przejechane: 176632.47 km
- w tym teren: 64163.10 km
- teren procentowo: 36.33 %
- v średnia: 22.68 km/h
- czas: 322d 16h 44m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m
-
Bike Maraton - 38
bikestatsowe zawody - 8
CX - 7
do 100 km - 1114
do 50 km - 1212
do/z pracy - 276
dron - 60
dzień wyścigowy - 249
Etapówki MTB - 31
Festive 500 - 47
Gogol MTB - 62
Kaczmarek Electric - 21
maratony - 178
MTB Marathon - 31
na orientację - 6
nocne - 287
podium, te szerokie też - 36
podsumowanie - 10
pomiar czasu - 66
ponad 100 km - 231
ponad 200 km - 28
ponad 300 km - 4
poza PL - 89
Solid MTB - 30
sprzęt - 44
szoska - 432
Uphill race - 8
w górach - 297
w roli kibica - 10
w towarzystwie - 389
wyprawy - 62
wysokie szczyty - 34
XC - 32
z przyczepką - 4
-
Moja stajnia
w użyciu
Orbea Oiz M20
Black Peak
Canyon Endurace
Scott Scale 740
Sztywna Biria
archiwum
Accent Peak 29
TREK 8500
Kross Action
pechowe accenty
Accent Tormenta 1 - skradziony
Accent Tormenta 2 - skradziony
Accent Tormenta 3 - skasowany
-
2024, Wrzesień - 8 - 12
2024, Sierpień - 12 - 20
2024, Lipiec - 14 - 30
2024, Czerwiec - 18 - 40
2024, Maj - 10 - 24
2024, Kwiecień - 15 - 37
2024, Marzec - 12 - 29
2024, Luty - 9 - 27
2024, Styczeń - 9 - 25
2023, Grudzień - 12 - 34
2023, Listopad - 10 - 33
2023, Październik - 9 - 27
2023, Wrzesień - 11 - 28
2023, Sierpień - 8 - 16
2023, Lipiec - 16 - 43
2023, Czerwiec - 11 - 27
2023, Maj - 17 - 36
2023, Kwiecień - 12 - 45
2023, Marzec - 6 - 16
2023, Luty - 8 - 32
2023, Styczeń - 8 - 26
2022, Grudzień - 8 - 20
2022, Listopad - 8 - 25
2022, Październik - 9 - 31
2022, Wrzesień - 12 - 16
2022, Sierpień - 10 - 24
2022, Lipiec - 16 - 37
2022, Czerwiec - 12 - 26
2022, Maj - 16 - 32
2022, Kwiecień - 14 - 49
2022, Marzec - 9 - 30
2022, Luty - 8 - 18
2022, Styczeń - 10 - 27
2021, Grudzień - 10 - 25
2021, Listopad - 11 - 29
2021, Październik - 12 - 35
2021, Wrzesień - 15 - 30
2021, Sierpień - 16 - 24
2021, Lipiec - 20 - 34
2021, Czerwiec - 19 - 42
2021, Maj - 15 - 34
2021, Kwiecień - 15 - 30
2021, Marzec - 12 - 35
2021, Luty - 11 - 32
2021, Styczeń - 13 - 42
2020, Grudzień - 17 - 37
2020, Listopad - 13 - 51
2020, Październik - 14 - 40
2020, Wrzesień - 19 - 33
2020, Sierpień - 20 - 42
2020, Lipiec - 25 - 65
2020, Czerwiec - 21 - 77
2020, Maj - 21 - 75
2020, Kwiecień - 14 - 60
2020, Marzec - 7 - 21
2020, Luty - 15 - 34
2020, Styczeń - 13 - 46
2019, Grudzień - 20 - 76
2019, Listopad - 14 - 50
2019, Październik - 13 - 44
2019, Wrzesień - 24 - 46
2019, Sierpień - 23 - 25
2019, Lipiec - 23 - 31
2019, Czerwiec - 26 - 42
2019, Maj - 25 - 58
2019, Kwiecień - 24 - 75
2019, Marzec - 18 - 56
2019, Luty - 16 - 45
2019, Styczeń - 15 - 53
2018, Grudzień - 18 - 68
2018, Listopad - 10 - 36
2018, Październik - 20 - 42
2018, Wrzesień - 31 - 67
2018, Sierpień - 21 - 82
2018, Lipiec - 18 - 58
2018, Czerwiec - 14 - 55
2018, Maj - 19 - 55
2018, Kwiecień - 18 - 68
2018, Marzec - 14 - 55
2018, Luty - 10 - 52
2018, Styczeń - 10 - 52
2017, Grudzień - 10 - 42
2017, Listopad - 7 - 44
2017, Październik - 10 - 43
2017, Wrzesień - 17 - 46
2017, Sierpień - 19 - 43
2017, Lipiec - 19 - 83
2017, Czerwiec - 17 - 42
2017, Maj - 21 - 60
2017, Kwiecień - 19 - 47
2017, Marzec - 15 - 38
2017, Luty - 13 - 32
2017, Styczeń - 14 - 47
2016, Grudzień - 9 - 14
2016, Listopad - 9 - 24
2016, Październik - 14 - 19
2016, Wrzesień - 14 - 66
2016, Sierpień - 16 - 24
2016, Lipiec - 21 - 41
2016, Czerwiec - 15 - 26
2016, Maj - 24 - 77
2016, Kwiecień - 18 - 47
2016, Marzec - 18 - 42
2016, Luty - 13 - 26
2016, Styczeń - 14 - 39
2015, Grudzień - 14 - 72
2015, Listopad - 8 - 26
2015, Październik - 8 - 23
2015, Wrzesień - 12 - 27
2015, Sierpień - 18 - 31
2015, Lipiec - 16 - 59
2015, Czerwiec - 21 - 72
2015, Maj - 21 - 53
2015, Kwiecień - 20 - 88
2015, Marzec - 19 - 88
2015, Luty - 16 - 59
2015, Styczeń - 15 - 59
2014, Grudzień - 11 - 60
2014, Listopad - 19 - 34
2014, Październik - 12 - 22
2014, Wrzesień - 17 - 37
2014, Sierpień - 18 - 31
2014, Lipiec - 22 - 93
2014, Czerwiec - 18 - 73
2014, Maj - 16 - 76
2014, Kwiecień - 21 - 77
2014, Marzec - 20 - 73
2014, Luty - 16 - 80
2014, Styczeń - 7 - 31
2013, Grudzień - 18 - 87
2013, Listopad - 13 - 78
2013, Październik - 15 - 60
2013, Wrzesień - 16 - 65
2013, Sierpień - 15 - 76
2013, Lipiec - 26 - 161
2013, Czerwiec - 21 - 121
2013, Maj - 20 - 102
2013, Kwiecień - 20 - 116
2013, Marzec - 18 - 117
2013, Luty - 15 - 125
2013, Styczeń - 12 - 92
2012, Grudzień - 20 - 106
2012, Listopad - 10 - 82
2012, Październik - 13 - 46
2012, Wrzesień - 17 - 94
2012, Sierpień - 16 - 99
2012, Lipiec - 23 - 113
2012, Czerwiec - 17 - 97
2012, Maj - 18 - 61
2012, Kwiecień - 20 - 132
2012, Marzec - 20 - 130
2012, Luty - 9 - 57
2012, Styczeń - 10 - 55
2011, Grudzień - 11 - 84
2011, Listopad - 12 - 96
2011, Październik - 20 - 127
2011, Wrzesień - 17 - 170
2011, Sierpień - 23 - 109
2011, Lipiec - 11 - 116
2011, Czerwiec - 3 - 154
2011, Maj - 24 - 186
2011, Kwiecień - 15 - 255
2011, Marzec - 24 - 213
2011, Luty - 26 - 187
2011, Styczeń - 18 - 199
2010, Grudzień - 19 - 173
2010, Listopad - 13 - 106
2010, Październik - 14 - 118
2010, Wrzesień - 15 - 192
2010, Sierpień - 25 - 209
2010, Lipiec - 27 - 126
2010, Czerwiec - 28 - 191
2010, Maj - 20 - 255
2010, Kwiecień - 24 - 220
2010, Marzec - 18 - 196
2010, Luty - 9 - 138
2010, Styczeń - 11 - 134
2009, Grudzień - 12 - 142
2009, Listopad - 11 - 128
2009, Październik - 8 - 93
2009, Wrzesień - 24 - 158
2009, Sierpień - 22 - 118
2009, Lipiec - 19 - 143
2009, Czerwiec - 20 - 94
2009, Maj - 19 - 170
2009, Kwiecień - 25 - 178
2009, Marzec - 14 - 137
2009, Luty - 7 - 50
2009, Styczeń - 11 - 96
2008, Grudzień - 11 - 131
2008, Listopad - 13 - 56
2008, Październik - 17 - 64
2008, Wrzesień - 17 - 62
2008, Sierpień - 21 - 78
2008, Lipiec - 18 - 39
2008, Czerwiec - 24 - 74
2008, Maj - 15 - 23
2008, Kwiecień - 7 - 40
2008, Marzec - 6 - 14
w towarzystwie
Dystans całkowity: | 30722.04 km (w terenie 9003.42 km; 29.31%) |
Czas w ruchu: | 1503:43 |
Średnia prędkość: | 20.43 km/h |
Maksymalna prędkość: | 83.56 km/h |
Suma podjazdów: | 102759 m |
Maks. tętno maksymalne: | 177 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 148 (82 %) |
Suma kalorii: | 1575 kcal |
Liczba aktywności: | 384 |
Średnio na aktywność: | 80.01 km i 3h 54m |
Więcej statystyk |
Czwartek, 22 maja 2014 • dodano: 22.05.2014 | Komentarze 4
Udało się wyjść o 17:30, po pracy i zarazem po obejrzeniu na Giro świetnej jazdy Rafała Majki. W niedzielę esencja MTB - kultowy już Karpacz, więc dziś tylko luźna jazda, nie do końca :) Tegoż dnia byłem zagadany z Dawidem, na wspólną przejażdżkę i browarek w Strzeszynku. W drodze nad Rusałkę mijałem Michała Górniaka podążającego na szosie, na Tor Poznań. Zgodnie z planem, w Strzeszynku się spotkaliśmy, oprócz daVe'a byli jeszcze duda i dwie bikerki - na Morasku trenowali.
Kasia zapragnęła przejażdżki na moim 27.5-erze, nie odmówiłem :)
Po czym męska część ekipy udała się na atrakcję dnia - browarek na świeżym powietrzu, PYCHOTA ! :)
W końcu ruszyliśmy na wspólny trip, duda pognał w swoją stronę, a daVe ze mną na terenową Rundę Drogbasa.
No i jadąc tędy nierzadko narzucałem godne tempo i kontrolując przy tym na wyczucie tętno.
Po dokręceniu nad Rusałkę każdy z nas udał się w swoją stronę. To był miły dzień :)
Przewyższenie - 260 m
Poniedziałek, 21 kwietnia 2014 • dodano: 21.04.2014 | Komentarze 10
Rzuciłem hasło nie tylko teamowej paczce o wielkoponiedziałkowym dużym tripie do Pniew, gdzie 11 maja odbędą się Mistrzostwa Wielkopolski w kolarstwie górskim. No i na miejscu zbiórki o 10:30 w Strzeszynku zjawiły się dwie sztuki kolarzy i w dodatku najwytrwalsze - ja i Jarekdrogbas. W sumie nic dziwnego, bo trasa dojazdowa to głównie asfalty i otwarta przestrzeń, dodajmy do tego że tegoż dnia wiało ze wschodu, co oznaczało mocno siłowy i to ponad 50 km powrót na startowym rowerze mtb. Ale co tam, trenować trzeba póki wolne i tyle.
Drogbas poinformował mnie że ma czas do 16. Szybka kalkulacja, mała korekta trasy i ostro ruszyliśmy, mając sprzyjający wiatr. Pomykając w stronę Lusówka Jarek na ledwo 10 kg Canyonie z lekkimi 29" kołami zaliczył kilka nieudanych sprinterskich prób urwania się ode mnie pomykającego na 11.6 kg Scale z ciężkimi 27.5" kołami, nie dałem się i power jakiś mam ;) W Jankowicach skręciłem na terenowy niby skrócik, ale byliśmy już tak rozpędzeni że przegapiliśmy skręt, w efekcie dojechaliśmy mocno terenowo do Kalw i stamtąd już drogą wojewódzką przez Buk i Duszniki, po drodze zaliczając nieudaną próbę skontaktowania się z Jurkiem na wspólną przejażdżkę. I tak dalej przez Podrzewie, Lubosinę i Konin szybko dotarliśmy na miejsce, do Księżych Gór. Zajęło nam to od Strzeszynka z lekkim nadłożeniem drogi nieco ponad 2 godziny i z niezłą jak na mtb średnią 29 km/h.
Po przerwie czas się zapoznać i zabawić na tamtejszej i znanej mi 4.5 km pętelce. Było suchutko, pełno zakrętasów, typowych jak na leśne podłoże muld, kilka niezłych podjazdów, poziom trudności kondycyjnej jest taki że nawet na zjazdach z trudem udawało mi się ledwo osiągnąć 30 km/h, no i nowych przeszkód nie zabrakło - modnych zjeździków po kamieniach i dropów z 20-25 cm hopkami.
Zabawiliśmy się przednio przez półtora pętli i czas wracać, wmordewindowo i siłowo oczywiście. No i parliśmy mocno cały czas do przodu i ze zmianami, najpierw z boczno czołowym, a następnie czołowym wiatrem. Po drodze robiąc jedną krótką przerwę na pierwsze w sezonie lodziki :) Po jakimś czasie obaj stwierdziliśmy że walka z wiatrem nie była aż taka ciężka, power w nogach nadal się trzymał, sygnałów kryzysowych brak, nawet na mocno branych podjazdach w Kiekrzu. O 16:10 dojechaliśmy do końcowego wspólnego celu, średnia tam+pętelki XC+powrót wyniosła ponad 26 km/h - dobra siłowa robota na mtb wykonana !
Zanim dotarłem do domu to po drodze postanowiłem jeszcze wpaść do chaty Drogbasa na krótki odpoczynek w ogródku.
Przełożenie blat-ośka, wiatr w plecy i non stop cała naprzód ! © JPbike
Atrakcja w Dusznikach, spotkanie z rydwanem :) © JPbike
Wiosna na całego, miło i przyjemnie się kręci :) © JPbike
Picie na dużym tripie to podstawa ! © JPbike
Na miejsce zajechaliśmy szybko jak na mtb i luzik czas na takie coś :) © JPbike
Najstromszy podjazd pokonaliśmy sprawnie i z uśmieszkiem :) © JPbike
Czas na zabawę PURE MTB ! © JPbike
Coś nowego. Tu żeśmy sobie odlotowo poskakali :) © JPbike
A tu to wybijam się w przestworza, 19.5 lub 20.0 dla mnie :) © JPbike
Przewyższenie - 912 m
Waga po treningu - 67 kg
Czwartek, 3 kwietnia 2014 • dodano: 03.04.2014 | Komentarze 6
Oliwia ku mojej uciesze nauczyła się jeździć na rowerku bez bocznych kółek :)
Taką okazję trzeba uczcić wspólną przejażdżką, na początek tytułowa pętelka.
Dokręciliśmy do Grunwaldzkiej i tam zarządziliśmy odwrót.
Jak na pierwszy raz to starczy dla niej.
Było fajnie, chociaż przyznaje że dla nas obu stresik był, musiałem uważać na auta, na krawężniki, na odpowiednie momenty hamowania, no i pilnować by nie doszło do wywrotki. Cóż, początki zawsze są trudne.
Pierwsza wspólna przejażdżka :) © JPbike
Niedziela, 23 marca 2014 • dodano: 25.03.2014 | Komentarze 13
Na niedzielny dzionek Młynarz zaplanował kolejne atrakcje, zwiedzane na rowerze.
W nocy popadało i ochłodziło się, po wskoczeniu w ciut cieplejsze ciuszki kolarskie można było ruszyć. Najpierw krótkie, acz ciekawe zwiedzanie centrum Żar, po czym przelot do uroczego Zielonego Lasu, gdzie znajduje się najwyższe wzniesienie woj. lubuskiego - Góra Żarska (227 m) i ciekawa zabytkowa wieża. Po zjechaniu w dół fajnym zjazdem mtb kręciliśmy dalej przez lasy i wioski w kierunku Żagania. Po dokręceniu, na miejscu zjawili się również Kornelia z Asią, a tam właśnie odbywały się uroczystości 70 rocznicy wielkiej ucieczki alianckich jeńców z tamtejszego obozu "Stalag Luft III", rozsławionej filmem z 1963, ze Steve McQueen'em (do obejrzenia tutaj). Było co popatrzeć na to historyczne widowisko i prezentację sprzętu wojskowego z Rudym w roli głównej. Droga powrotna do Żar przebiegła podobnie jak dojazdowa, obiadek, kawa, wizyta na ogródku działkowym (lunął deszcz), no i atrakcja dla Kornelii - na jej rowerku kolejno Piotrek, Asia i ja urządziliśmy pokaz widowiskowych glebek i lotów przez kierownicę, zapewniając przy tym sporą dawkę śmiechu :)
Zwiedzamy centrum Żar wprost z siodełka © JPbike
Fragment murów obronnych w Żarach © JPbike
Zamek i pałac © JPbike
Przypałacowy park © JPbike
Podjeżdżamy w Zielonym Lesie © JPbike
Wieża Bismarcka © JPbike
Fragment wnętrza wieży © JPbike
Kuszące schody (zjechałbym) do obeliska © JPbike
Fajny zjazd, prawie jak w górach :) © JPbike
Pomykamy lubuskimi lasami do Żagania © JPbike
Rudy cieszy się olbrzymią popularnością. Ten jest na chodzie © JPbike
Jeńcy w obozie "Stalag Luft III" © JPbike
Ci zapewne myślą o ucieczce tunelem "Harry" © JPbike
Obóz hitlerowców © JPbike
Gestapo też było © JPbike
Jeńcy złapani, a szkoda © JPbike
Fajny rowerowy akcent z równie fajną przyczepką :) © JPbike
Sobota, 22 marca 2014 • dodano: 24.03.2014 | Komentarze 4
Na owy marcowy weekend wyrwałem się z rowerem odwiedzić Kornelcię, Asiczkę i Piotrka - do Żar. Od ostatniej wizyty Kornelcia podrosła, w trakcie wskakiwania w kolarskie portki nawet chciała jechać z nami, pokazując mi swój różowy kask :) Młynarz dobrze zna moje preferencje co to wyboru tras - tym razem padło na ciekawy i urozmaicony krajobrazowo zielony szlak biegnący w okolicy Żar i Jasienia.
I tak miło sobie kręciliśmy duktami wśród lubuskich lasów, pagórków, strumyków, starych wiaduktów i wiosek, po drodze oczywiście nie mogło zabraknąć zarówno gaworzenia o tym i tamtym, jak i klasycznej przerwy na wspólnego browarka w zacisznym miejscu, z dala od cywilizacji :) Uśmiechy nie schodziły nam z twarzy :) Po dokręceniu do Jasienia urządziliśmy przerwę na kanapki, po tym czas na drogę powrotną, podczas której na podjeździe Młynarza dopadła kolka wysiłkowa - długa przerwa od roweru dała mu znać. Dobijając ostatnie kilometry na horyzoncie pojawiła się duża ciemna chmura zwiastująca deszcz. I tak dojechaliśmy zadowoleni z wspólnego kręcenia do domu, gdzie czekały na nas jego dziewczyny. Wieczór równie bardzo miło zleciał :)
Jak dobrze znów pojeździć wspólnie :) © JPbike
Wśród lubuskich lasów © JPbike
Dla nas takie chwile to już tradycja od pierwszego spotkania :) © JPbike
Pięknie ukształtowane rzeczki © JPbike
Przez klimatyczne stare wiadukty kolejowe © JPbike
Lubuska wioska. Młynarz i Ursus © JPbike
Na starym poniemieckim cmentarzu. To drzewo jest młodsze od metalu © JPbike
Spotkaliśmy całe stado żab. Trzeba było slalomować by ich nie rozjechać © JPbike
Niedziela, 2 marca 2014 • dodano: 02.03.2014 | Komentarze 13
Zagadałem się z Markiem na niedzielny trening, do WPN, na moją terenową rundę. Po zajechaniu na miejsce spotkania obaj ruszyliśmy na nadwarciański szlak (spory ruch) w stronę Puszczykowskich Gór i tam zaczęło się właściwe pokonywanie ze 50 km niełatwej kondycyjno-technicznej rundy. W okolicach Wir dałem Marcowi się przejechać na 27.5-erze - od razu wyczuł różnice w porównaniu do 26-era. Po pokonaniu podjazdo-zjazdów w Szreniawie zauważyłem że zwalnianie blokady skoku Foxa nie reaguje, zatrzymaliśmy się nad Jarosławieckim i po różnych próbach stwierdziłem że coś się zacięło w mechanizmie przy amorku. Trudno, sprawdzę po powrocie. Dla mnie pomykanie w terenie sztywniakiem to nie problem i kręciliśmy dalej :) Frajda MTB była zarówno na singlu nad Jarosławieckim, na czarnym wzdłuż Dymaczewskiego, no i na sławnych Sinusoidach, nawet gorszy komfort jazdy po korzonkach i wertepach na zablokowanym amorku nie psuł mi humoru. Kolejne podjazdy i techniczne zjazdy, w Ludwikowie i w pobliżu Osowej Góry - tam Marek znacznie mi odstawał bo miał niesprawny tylny hamulec. Postój na coca-colę i batonika nastąpił przy sklepie na podjeździe w Pożegowie. Po tym zjazd i podjazd trasą mosińskiego XC - ten drugi stromy podjazd udało mi się podjechać (hura !). Następnie zjazd polanką po stoku, opuszczona stacja PKP (dwie drezyny stały), Kociołek, rejon Sarnich Dołów (troszkę zabłądziłem przez masę liści), czerwonym wokół Góreckiego, techniczny singiel w Pojnikach, rejon Puszczykowa Starego (fantazyjne rezydencje tam stawiają), żółtym przez Puszczykowskie Góry i w końcu powrót ponownie nadwarciańskim (spory ruch). Do domu dojechałem bez większego zmęczenia i zadowolony z kolejnego mocno terenowego napierania.
Dzięki Marek, dałeś radę na ciężkiej trasie !
Dwóch teamowych kumpli i Scotty dwa w WPN :) © JPbike
Po powrocie, spożyciu obiadu i odświeżeniu się od razu zabrałem się za serwis blokady Foxa - po odkręceniu linki, niebieskiego kółeczka bez problemu znalazłem powód - sprężynka napinająca owe kółeczko wyskoczyła z właściwej dziurki i po problemie :)
Puls - max 163, średni 132
Przewyższenie - 740 m
Środa, 1 stycznia 2014 • dodano: 02.01.2014 | Komentarze 12
Mamy pierwszy dzień stycznia, kto by pomyślał że tegoż dnia da się zbudzić o 5:40, zjeść skromne i pożywne śniadanie, wpakować do auta rowery i jazda 200 km pustawą drogą (z wiadomego względu :)) z Poznania do Złotoryi, na Pogórze Kaczawskie i tam pojeździć sobie ze 5 godzin na rowerze po górkach ?
A jednak pogoda na przełomie roku sprawiła nam, rowerzystom sporą niespodziankę, co skrzętnie postanowił wykorzystać Mariusz, który wpadł na kuszący pomysł - najpierw się zastanawiałem, po czym bez wahania skusiłem się na taki oto noworoczny wyjazd na nieznane nam rowerowo do tej pory Pogórze Kaczawskie, a dokładniej do Parku Krajobrazowego Chełmy z atrakcjami w postaci Krainy Wygasłych Wulkanów.
Po spoko zajechaniu na miejsce, na parking przy zboczach Wilczej Góry, przed 10-tą, przy temp. na poziomie zera i przymrozku w zacienionych miejscach od razu ruszyliśmy na porządny podjazd.
Wilcza Góra (367 m) na dzień dobry :) © JPbike
Gdzie jest szlak ? Pomoc miejscowych jest nieodzowna :) © JPbike
Po czym skierowaliśmy się na czerwony szlak, który towarzyszył nam przez dłuższy czas.
Niektóre podjazdy były bardzo przyjemne, a inne ciężkie, młynki poszły w ruch (u mnie 24/32).
Stare oznaczenia tegoż szlaku czasem nam znikały, drobne zgubki były, to nic, fajnie odkrywać nowe okolice.
Skansen Górniczo-Hutniczy w Leszczynie © JPbike
Na trasie mijaliśmy sporo starych poniemieckich obiektów © JPbike
Wpadamy w podgórski teren © JPbike
Jazda tędy na góralu w taką piękną pogodę to sama przyjemność :) © JPbike
W Stanisławowie. Czasem pomykalismy po czymś takim białym :) © JPbike
Klosiu z bananem na twarzy pokonuje mało uczęszczany szlak © JPbike
Pięknie tam :) © JPbike
Nic, tylko pomykać :) © JPbike
W pewnym momencie zgubiliśmy szlak, w efekcie dokręciliśmy na to samo miejsce gdzie zaczynaliśmy podjazd :)
Tak się złożyło że postanowiliśmy ponownie wjechać na tą samą górę (Górzec, 445 m) najpierw niebieskim, a następnie zielonym, który okazał się wybitnie podjazdową drogą krzyżową. Stromizna konkretna, heroicznie walczyliśmy by wjechać, udało się (pomijając chwilkę stopu na środkową fotke i dwie podpóreczki), ciężko było, a na szczycie można było się poczuć jak napis jednej z ostatnich stacji (Jezus przybity do krzyża) :)
Na szczycie Górca (445 m) trafiły się nam takie arcywidoczki © JPbike
Po jakimś czasie okazuje się że dość krótki styczniowy dzień zmusza nas do skrócenia trasy i w Myśliborzu rozpoczęliśmy drogę powrotną żółtym szlakiem. Temperatura po 13-tej skoczyła do 6°C (w słońcu pewnie więcej) co oczywiście spowodowało że niektóre fragmenty były błotniste, ale i tak było wesoło :)
Skalne ściany w Wąwozie Myśliborskim © JPbike
Nasz szlak (żółty) czasem biegł tędy :) © JPbike
Dobijamy do Czartowskiej Skały (463 m) © JPbike
Spojrzenie z bliska na wygasły wulkan © JPbike
Na ponad 400 m płaskowyżu. Stamtąd dostrzegliśmy Śnieżkę (poza kadrem) © JPbike
I tak naładowani bardzo fajnym styczniowym tripem po górkach zajechaliśmy wprost w dół do zaparkowanej fury.
Droga powrotna do Pyrlandii przebiegła spoko - w domu zameldowałem się o 19. Udany rowerowy początek roku :)
Przewyższenie - 1467 m
Czwartek, 26 grudnia 2013 • dodano: 26.12.2013 | Komentarze 10
Kolejny wypad na moją treningową rundę pasującą do określenia MTB Wielkopolska :)
Tym razem miałem przyjemność wykonać dobry terenowy trening z Krzychem.
Znad miejsca zbiórki żeśmy pognali na nadwarciański i tak do Puszczykowa.
Stamtąd zaczęła się jazda po właściwej rundzie. Mamy do pokonania sporą ilość tamtejszych wzniesień i wertepów. Lekko to nie będzie.
Stromą ściankę przy Jarosławieckim Krzychu pokonał sprawnie (niektórzy doznawają mocnej adrenaliny ;)).
Na śliskim singlu (masa liści i patyków) wzdłuż Jarosławieckiego zaliczyłem uślizgową glebę.
Po tym teleportacja na sławny czarny wzdłuż Dymaczewskiego - tam były dobre szaleństwa ;)
Aha, pomykając na owym technicznym czarnym mijaliśmy gościa na wypasionej przełajówce !
W trakcie podjeżdżania ulicą Podgórną natrafiliśmy na nieprzejezdny fragment z tonami błota.
Na Sinusoidach kolejna dawka emocji mountainbikerowych.
Wspinaczka do Ludwikowa spox, a zjazd bardzo śliski i pełne skupienie, ofiar nie było :)
Uphill na Osową Górę pokonany sprawnie i myk na pętelkę mosińskiego XC - było fajnie.
Zjazd po polance to frajda szybkościowa z mocną chwilą - raz zbyt wysoko pofrunąłem na uskoku ;)
Na opuszczonej stacji PKP chwila postoju na pamiątkową fotkę (patrz niżej).
Nad klimatycznym Kociołkiem super parujący efekt - rzadki widok (fotka niżej).
Przejazd przez rejon Sarnich Dołów ciężki, po masie liści i patyków, no i raz zabłądziłem.
Czerwonym wokół Góreckiego - wzdłuż skarpy OK, a na szerszym odcinku masa spacerowiczy.
Techniczny singiel w Pojnikach śliski, sporo potknięć i uślizgów mieliśmy.
Po tym konkretnym treningu zjechaliśmy do Puszczykowa i trzeba było skoczyć do sklepu po bronki.
Nad Wartą przerwa na owy złoty napój i pogaduszki o tym i tamtym.
Na koniec my dwaj nadal mocno kręciliśmy korbami nadwarciańskim i znad Dębiny już sam do domu.
Chwila na odsapnięcie przy torach. Trening był konkretny :) © JPbike
Parujący Kociołek, tego jeszcze nie widzieliśmy © JPbike
Puls - max 173, średni 142
Przewyższenie - 703 m
Niedziela, 22 grudnia 2013 • dodano: 22.12.2013 | Komentarze 0
Zagadałem się z Jarkiem na wspólny trening.
Początkowo w planach było zrobienie 4h, ale popadało i nastąpiło opóźnienie wraz z redukcją do 3h. Udaliśmy się na klasyczną Drogbasową 50-tkę plus przejazd przez poligon. Całość bez postoju. Praktycznie na całej długości napieraliśmy po mokrym, od czasu do czasu opryskiwały nas różne świństwa mimo błotników.
Wiatr nieźle dawał popalić, szczególnie na drugiej części trasy, na interwałowym ukształtowaniu szosy. Oj bolały nogi ...
Ostatnie 10 km do domu to włóczyłem się już zupełnie bez pary w nogach i do tego z wmordewindem.
Dom - Ławica - Wola - Strzeszynek - Kiekrz - Rokietnica - Rostworowo - Żydowo - Przecław - Pamiątkowo - Lulinek - Lulin - Nieczajna - Kowalewko - Wargowo - Zielątkowo - Golęczewo - Sobota - Złotniki - przez poligon - Biedrusko - Radojewo - Morasko - Suchy Las - Strzeszyn - Wola - Ławica - Lasek Marceliński - dom
Niedziela, 1 grudnia 2013 • dodano: 01.12.2013 | Komentarze 14
Tradycją stało się organizowanie bikestatsowych zawodów.
Dla wszystkich uczestników to świetna zabawa w doborowym gronie, jak i dobra okazja by poznać swoją aktualną kondycję.
Tym razem Asia z Marcinem i córkami, oraz znakujący pętelkę Sebastian zorganizowali II Otwarte Mistrzostwa Pobiedzisk w MTB.
Dla mnie ten dzionek zaczął się dość wcześnie, pobudką o 7:30.
Średnio kolarskie śniadanie wciąłem i można jechać nad urocze Jezioro Brzostek.
Najpierw spod domu na pobliski Stadion Lecha, tam zajechał z Buku super facet na rowerze – Jurek.
We dwójkę kręciliśmy przez miasto nad Maltę, gdzie zajechali również Krzychu i Mariusz.
I tak czteroosobowy peletonik ruszył po błotnisto-terenowo-asfaltowej nawierzchni na miejsce spotkania.
Pomykając tędy były chwilowe sprinty, nawet Jurek dawał czadu, rewelacja jak na tak starego faceta :)
Wiatr tak nam sprzyjał że nad Jezioro Brzostek zajechaliśmy miło, przyjemnie i bez zadyszki.
Humory na dojazdówce dopisują. To widać :)© JPbike
Zajechaliśmy na miejsce. Imprezę czas zacząć© JPbike
O takie piękne pucharki będziemy walczyć© JPbike
Próbne okrążenie – Pięciokilometrowa fajna pętelka taka sama jak rok temu, z tą różnicą że tegoż dnia mieliśmy parę fragmentów ze sporymi podkładami grząskiego błota. Przejechanie tędy bez glebki/podpórki dawało satysfakcje - urok MTB. No i nie zabrakło widoku z zerwanymi oznaczeniami, a w jednym miejscu ktoś obrócił strzałkę ...
Ekipa ścigantów na chwilę przed odpaleniem© JPbike
1 okrążenie – Ruszyłem bez napinki z tyłu stawki, by po krótkim czasie znaleźć się na 5 pozycji, za z3wazą, klosiem, krzychem i Rodmanem. Na arcybłotnym odcinku raz mocno zachwiało równowagą, wybroniłem się dzięki technice. Mariusz widocznie zaatakował, zaczął liderować i uciekać (sprawka 29”, czy jego nóg ?). I tak utworzyła się trzyosobowa grupka (krzychu, Rodman i ja). Po drodze wyprzedziliśmy z3wazę. Na zjeździe, tuż przed linią mety wyprzedziłem Rodmana.
Zacięta i wyrównana rywalizacja na całego :)© JPbike
To tu wyprzedziłem Rodmana© JPbike
2 okrążenie – Jadę tuż przed krzychem, a Rodman czai się za mną raz blisko, raz troszkę dalej. Pamiętając że rok temu porządnie się przepaliłem na ostatnim kółku, tym razem na tym okrążeniu cały czas kontroluję sytuację i tętno (bez pulsaka, na wyczucie). Gdzieś na końcówce tegoż kółka wyprzedzam krzycha i 2 pozycję mam w kieszeni, ale wiem że łatwo nie będzie.
3 okrążenie – Wyciskam z siebie sporo, momentami nieźle się grzeję. Jadący ze sekundę lub dwie za mną Krzychu widocznie walczy na całego. W pewnym momencie przede mną pojawia się sylwetka klosia ! Podejmuję atak z całych sił, ciężko idzie, omal nie łapię skurczów. A na najstromszym podjeździku uświniony błotem łańcuch się zaciąga i zmuszony jestem na szczyt zbutować. Dogania i wyprzedza mnie krzychu, który po krótkiej chwili również ma problemy z zaciągającym łańcuchem i czającymi się skurczami, co skrzętnie wykorzystuję i wyprzedzam kolegę. Cisnę i tak oto dowożę do mety wicemistrzostwo Pobiedzisk :)
Pierwsza czwórka świeżo po rywalizacji© JPbike
Jurek polał do pucharków coś wyskokowego i NA ZDROWIE :)© JPbike
Ognisko, kiełbaski, zupka, placek, wesołe pogaduszki - czego chcieć więcej ? :)© JPbike
Klimatyczna miejscówka. Było SUPER FAJNIE !© JPbike
Powrót z zawodów okazał się masakrycznie ciężki. Ja, klosiu i krzychuuu86 musieliśmy stoczyć walkę z pokaźnym wmordewindem, taplanie w błotku też było. Jak na twardzieli przystało, udało nam się spoko dotrzeć do Pyrlandii.
Podsumowując – kolejne świetne zawody perfekcyjnie zorganizowane, nawet niefajna pogoda nie popsuła super zabawy.
Dzięki wszystkim za wspólne chwile, do następnej imprezy, wiadomo jakiej :)
Galeria 57 fotek z mojego aparacika - jest TUTAJ.