top2011

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski
Info o mnie.

- przejechane: 185785.60 km
- w tym teren: 66988.10 km
- teren procentowo: 36.06 %
- v średnia: 22.58 km/h
- czas: 341d 00h 38m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

baton rowerowy bikestats.pl

Wyprawy z sakwami

polska
logo-paris
logo-alpy
TN-IMG-2156 TN-IMG-2156 tn-IMG-6357

Zrowerowane gminy



Archiwum 2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

w towarzystwie

Dystans całkowity:32327.94 km (w terenie 9179.42 km; 28.39%)
Czas w ruchu:1588:29
Średnia prędkość:20.35 km/h
Maksymalna prędkość:83.56 km/h
Suma podjazdów:115874 m
Maks. tętno maksymalne:177 (100 %)
Maks. tętno średnie:148 (82 %)
Suma kalorii:1575 kcal
Liczba aktywności:398
Średnio na aktywność:81.23 km i 3h 59m
Więcej statystyk
  • dystans : 24.64 km
  • teren : 20.00 km
  • czas : 01:20 h
  • v średnia : 18.48 km/h
  • v max : 29.91 km/h
  • rower : Sztywna Biria
  • Noworoczne spotkanie rowerzystów

    Piątek, 1 stycznia 2016 • dodano: 01.01.2016 | Komentarze 9


    Tradycyjne, bo już 16-te (dla mnie 3-cie) tytułowe powitanie Nowego Roku na rowerach organizowane przez redaktora Kurka.
    Po sylwestrowej nocy (spędzonej na szczycie Wodociągów) pobudka o 11, a zza oknem biało i mróz. Takie warunki ani na sekundę mnie nie zniechęciły do wyjścia na rower, wręcz przeciwnie - będzie frajda z jazdy, będą efektowne poślizgi i trening techniki :). Nad Rusałkę dokręciłem sprawnie i punktualnie o 13. Sporo znanych i mniej znanych twarzy się zjawiło. Powitania, życzenia i takie tam miło zleciały, po tym wspólny przejazd wokół jeziora. Ponieważ nie przepadam za długim staniem w mrozie, więc z Maciejem zrobiliśmy zimową rundkę w stronę Strzeszynka, Woli, Ławicy i wróciliśmy do swoich baz przez Lasek Marceliński.

    W końcu i do Poznania zawitała zima
    W końcu i do Poznania zawitała zima © JPbike

    Pozowanie z Maciejem. A gdzie się podziała reszta ProGoggli ?
    Pozowanie z Maciejem. A gdzie się podziała reszta ProGoggli ? © JPbike

    Sporo rowerowych maniaków się zjawiło, to bardzo miłe jak na zimową aurę :)
    Sporo rowerowych maniaków się zjawiło, to bardzo miłe jak na zimową aurę :) © JPbike

    Była okazja pogadać i zapozować z Gogolem :)
    Była okazja pogadać i zapozować z Gogolem :) © JPbike

    Czas objechać honorowo Rusałke
    Czas objechać honorowo Rusałke © JPbike

    Tego pana nie trzeba przedstawiać :)
    Tego pana nie trzeba przedstawiać :) © JPbike

    Ilu w sumie nas tu było ? Podobno ponad 300 sztuk !
    Ilu w sumie nas tu było ? Podobno ponad 300 sztuk ! © JPbike

    Powiadają że jaki Nowy Rok, taki cały rok. My dobrze zaczęliśmy sezon :)
    Powiadają że jaki Nowy Rok, taki cały rok. My dobrze zaczęliśmy sezon :) © JPbike

    Wiadomo - zima w pełni
    Wiadomo - zima w pełni © JPbike

    Maciej pokazał w Lasku Marcelińskim takie fajne ścieżki. Że mnie tu jeszcze nie było ?
    Maciej pokazał w Lasku Marcelińskim takie fajne ścieżki. Że mnie tu jeszcze nie było ? © JPbike




  • dystans : 149.24 km
  • czas : 05:21 h
  • v średnia : 27.90 km/h
  • v max : 52.45 km/h
  • podjazdy : 479 m
  • rower : Canyon Endurace
  • Szosowanie z Drogbasem

    Poniedziałek, 28 grudnia 2015 • dodano: 28.12.2015 | Komentarze 8


    Pierwszy wspólny trening z Jarkiem pod kątem przygotowań do przyszłorocznego wyzwania (Sudety MTB Challenge) zaliczony. Zagadałem się z kompanem na dłuższe szosowanie. Trasę wymyślił Drogbas - większość to dobrze znane jemu rejony. Obawy miałem tylko do tego czy uda się całość pokonać za widna (nie udało się), ponoć spod domu ruszyłem przed 12. Od Murowanej Gośliny do samych Wronek to w większości wmordewindowa jazda - to kompan nadawał tempo, ponoć tegoż dnia robił wytrzymałość, a mi pozostało tlenowe napieranie i nabieranie szosowych nawyków jazdy na kole (powiem Wam że nigdy nie będę rasowym szosonem). Trasa całkiem spoko (poza ruchliwym odcinkiem do Obornik), m.in. mijaliśmy wioski co się nazywały "Zielonagóra", "Nowy Kraków", "Piła" :). Na zaledwie kilka km przed Wronkami awaria - u mnie z tyłu kapcioszek, pit stop poszedł sprawnie i szybko, mimo że pompka moja ma zaledwie 14 cm długości. Po osiągnięciu celu niestety nie mieliśmy żadnego czasu na chociaż małe zwiedzanko i od razu nastąpił szybki powrót przez Szamotuły. Wtedy w Pamiątkowie zapadł zmrok, Jarek skierował się w stronę chaty, a ja w drugą stronę, do Przeźmierowa (nie dojechałem tam). No i w moim przypadku zaczęło się kombinowanie jak bezpiecznie dotrzeć do domu, no bo lampek nie zabrałem. Dojechałem, ale innym (dłuższym) wariantem, to była przełajowa jazda głównie po chodnikach, nie brakło przedzierania się w ciemnościach ścieżką wzdłuż Kierskiego (uff, bez strat). W efekcie ostatnie 35 km całkowicie zepsuły mi dobrą szosową średnią (po 110 km było ponad 30 km/h).


    Hej Drogbas, dawaj uśmieszek :)
    Hej Drogbas, dawaj uśmieszek :) © JPbike

    My to mamy się OK. Tu przy torze motocrossowym (XC też tu było) w Obornikach
    My to mamy się OK. Tu przy torze motocrossowym (XC też tu było) w Obornikach © JPbike

    Tak wyglądała moja perspektywa niemal na całej trasie. Nuda, ale kręcić trzeba póki wolne
    Tak wyglądała moja perspektywa niemal na całej trasie. Nuda, ale kręcić trzeba póki wolne © JPbike

    To dopiero moja czwarta jazda na szosce i kapcioszek już złapany :)
    To dopiero moja czwarta jazda na szosce i kapcioszek już złapany :) © JPbike





  • dystans : 61.83 km
  • teren : 31.00 km
  • czas : 02:50 h
  • v średnia : 21.82 km/h
  • v max : 46.68 km/h
  • podjazdy : 396 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Ustawka teamowa w Wigilię

    Czwartek, 24 grudnia 2015 • dodano: 24.12.2015 | Komentarze 3


    Dawid rzucił na wigilijny dzionek tytułowe hasło na FB. Na miejscu zbiórki zjawiło się nas sześciu - prócz mnie i Dawida byli Jarek, Michał, Paweł i Zbigniew.
    Aurę mieliśmy mglistą. Na początek myk na północny nadwarciański, tam delikatnego błotka nie brakło, ale i tak było fajnie. Po dokręceniu do Biedruska Drogbas odłączył od nas i ruszył w stronę chaty, a my do Puszczy Zielonki. Pomykając przez kilmatyczny las skierowaliśmy się na kultową tamtejszą górę - Dziewiczą Górę. Tak się złożyło że ja i mlodzik postanowiliśmy sprawdzić swoją formę na tamtejszej rundce XC, spowodowało to że zgubiliśmy swoich towarzyszy. Chwila czekania na dole killera i pada decyzja że wracamy we dwóch, bo stygnięcie w temperaturze 5°C nie należy do zdrowych nawyków. Gdy kręciliśmy już w granicach Poznania to wyszło słońce.
    Krótko podsumowując - miły wypad mtb :)

    Mglisty klimacik przy amfiteatrze na Cytadeli
    Mglisty klimacik przy amfiteatrze na Cytadeli © JPbike

    Kompletny skład ekipy
    Kompletny skład ekipy © JPbike

    Pomykanie nadwarciańskim
    Pomykanie nadwarciańskim © JPbike

    Skoro mamy astronomiczną zimę, to musi być coś białego (tu szprychy) :)
    Skoro mamy astronomiczną zimę, to musi być coś białego (tu szprychy) :) © JPbike

    Teleportacja po twardym z nadwarciańskiego do Zielonki
    Teleportacja po twardym z nadwarciańskiego do Zielonki © JPbike

    W Puszczy Zielonka wypogodziło się. Chłopaki w akcji :)
    W Puszczy Zielonka wypogodziło się. Chłopaki w akcji :) © JPbike



    WESOŁYCH ŚWIĄT dla wszystkich zaglądających mojego bloga :)




  • dystans : 42.94 km
  • teren : 30.00 km
  • czas : 01:57 h
  • v średnia : 22.02 km/h
  • v max : 37.29 km/h
  • podjazdy : 311 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Listpadowy teścik 3

    Sobota, 14 listopada 2015 • dodano: 14.11.2015 | Komentarze 2


    Ostatni testowy przejazd odświeżoną treningową rundą.
    Tak fajnie się złożyło, gdy dojechałem do krzyżówki z Lutycką by włączyć gps, nadjechał daVe, zatem pierwszy teamowy przejazd zaliczony. No to pomknęliśmy, bez napinki oczywiście, bo budowanie formy na przyszły sezon powoli czas zaczynać. Jak dla mnie runda spoko, po zastąpieniu kilku mało mtbowskich odcinków krętymi singlami przyjemność z jazdy na góralu wzrosła. Teraz już tylko trenować, ponoć debiutancki sezon w kategorii M4 zobowiązuje ! :)





  • dystans : 35.39 km
  • teren : 15.00 km
  • czas : 01:47 h
  • v średnia : 19.84 km/h
  • v max : 37.98 km/h
  • podjazdy : 180 m
  • rower : Sztywna Biria
  • Nadgraniczna wycieczka

    Środa, 11 listopada 2015 • dodano: 12.11.2015 | Komentarze 7


    Moja 24 godzinna wizyta w Żarach, u rowerowych (nie tylko) przyjaciół.

    Zanim popołudniową porą ruszyliśmy na tytułową wycieczkę, to wcześniej, bo po śniadaniu mieliśmy emocjonujące chwile, Kornelia (3 latka), córka Asiczki i Piotrka właśnie zaliczała swoje pierwsze zawody biegowe, zorganizowane z okazji dnia niepodległości. Przebiegła na bieżni żagańskiego stadionu 200 m, na finiszu dostała oklaski i po tym fantastyczny medal !

    Zatem dojazd do wsi Siedlec, przy granicznej Nysie Łużyckiej z racji krótkiego dnia i braku czasu mieliśmy zmotoryzowany. Najpierw Młynarz zaciągnął mnie na świetną ścieżkę rowerową, powstałą na miejscu starego torowiska. I tak dojechaliśmy w przyjemnych osobliwościach przyrody i po miłych nasypach ze 20 km do Łęknicy, po drodze podziwiając kilka atrakcji z terenem dawnej kopalni węgla brunatnego w roli głównej. Po wjechaniu do Niemiec zapadł zmrok, nie stanowiło dla nas to problemu, bo po pierwsze - lampki mieliśmy. po drugie - kręciliśmy po gładkiej i świetnie oznaczonej rowerówce wzdłuż rzeki. Jak to u zachodnich sąsiadów bywa - wszędzie czysto, zadbane posesje i okolice, nawet obecność zwierzaków tuż przy drodze to nic nadzwyczajnego :). Jedynie w kilku miejscach trza było się skupiać na jeździe z powodu mokrych liści. I tak elegancko dokręciliśmy do pieszo - rowerowego mostu i stąd już tylko do auta. Było fajnie :).

    Jak dobrze znów pokręcić z Młynarzem :)
    Jak dobrze znów pokręcić z Młynarzem :) © JPbike

    Rewelacja rowerówka. Kiedyś tędy biegło torowisko
    Rewelacja rowerówka. Kiedyś tędy biegło torowisko © JPbike

    Ciekawe obiekty pomilitarne
    Ciekawe obiekty pomilitarne © JPbike

    Dawna kopalnia węgla brunatnego. Fajny kolor zbiornika
    Dawna kopalnia węgla brunatnego. Fajny kolor zbiornika © JPbike

    Atrakcja wycieczki. Wieża widokowa na wysokości 148 m.n.p.m
    Atrakcja wycieczki. Wieża widokowa na wysokości 148 m.n.p.m © JPbike

    Na szczycie wieży. Widoki ładne
    Na szczycie wieży. Widoki ładne © JPbike

    Nie bylibyśmy sobą, gdyby nie sławna
    Nie bylibyśmy sobą, gdyby nie sławna "Seria super wygłupów" :) © JPbike

      W Bad Muskau. Wszędzie czysto, asfalt gładziutki
    W wieczornym Bad Muskau. Wszędzie czysto, asfalt gładziutki ... © JPbike





  • dystans : 47.61 km
  • teren : 45.00 km
  • czas : 03:10 h
  • v średnia : 15.03 km/h
  • v max : 46.27 km/h
  • podjazdy : 1039 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Zakończenie sezonu MTB 2015 - Gontyniec

    Niedziela, 25 października 2015 • dodano: 26.10.2015 | Komentarze 3


    Na zaproszenie Darii, na tytułową imprezkę MTB bez wahania się skusiłem i w 100% było warto :).
    Dojazd do Chodzieży gratisowy, bo ostatnio trafiłem w lotto czwórkę i spoko starczyło na paliwo :). Po drodze zgarnąłem na pokład fury Marcina. Z teamowej paczki na miejscu zjawił się również Paweł.
    Powitania, pogaduszki i można było ruszyć na wielkie poznawanie okolicznych terenów i wpadających w oko wzgórzy.
    Po przejechaniu niespełna 50km i przeszło 1000m w pionie (!) napiszę w skrócie - było dosłownie wszystko co powinno znajdować się na prawdziwie MTBowskiej trasie, masa podjazdów, zjazdów, singli, zakrętów, technicznych odcinków, uroczych leśnych duktów, itp. Dodajmy do tego piękny jesienny klimat z setką fruwających spod kół liści, doborowe towarzystwo, bufecik na szczycie Gontyńca, no i rewelacyjna Pani przewodnik :). Nawet pochmurna aura,  piaszczysta nawierzchnia, jakiej mieliśmy niemało, oraz narastające zmęczenie (w moim przypadku już po 35 km :)) nie były w stanie odebrać przyjemności z jazdy na rowerze górskim, ponoć dawno nie miałem okazji używać całego zakresu przełożeń :).
    Po zakończeniu jazdy czułem nogi, był poczęstunek w postaci herbaty i pizzy !

    Garść fotek mojego autorstwa i Mirek Sell.
    Spora ekipa w komplecie
    Spora ekipa w komplecie © JPbike

    Pogaduszki przed ruszeniem
    Pogaduszki przed ruszeniem © JPbike

    Ruszamy pod dowództwem Darii :)
    Ruszamy pod dowództwem Darii :) © JPbike

    Jak widać, kręciłem po wertepach i cykałem fotki jednocześnie :)
    Jak widać, kręciłem po wertepach i cykałem fotki jednocześnie :) © JPbike

    Wielkopolska nie jest płaska, też mamy stoki i ratraki :)
    Wielkopolska nie jest płaska, też mamy stoki i ratraki :) © JPbike

    Zacny singielek wokół Strzeleckiego
    Zacny singielek wokół Strzeleckiego © JPbike

    Były urocze wąwoziki i różne warianty przejazdu tędy
    Były urocze wąwoziki i różne warianty przejazdu tędy © JPbike

    Atakujemy najwyższy szczyt !
    Atakujemy najwyższy szczyt ! © JPbike

    Trzech ProGoggli na Gontyńcu
    Trzech ProGoggli na Gontyńcu © JPbike

    Końcówka wypasionego zjazdu w stylu enduro
    Końcówka wypasionego zjazdu w stylu enduro © JPbike

    Na Gontyniec wspinaliśmy się raptem kilka razy, za każdym razem inną ścieżką
    Na Gontyniec wspinaliśmy się raptem kilka razy, za każdym razem inną ścieżką © JPbike

    Góra, dół, góra, dół, ... :)
    Góra, dół, góra, dół, ... :) © JPbike

    Piękna jest ta jesień w lesie
    Piękna jest ta jesień w lesie © JPbike

    Kolejna i wymagająca wspinaczka. Lubię to :)
    Kolejna i wymagająca wspinaczka. Lubię to :) © JPbike

    Zaraz będzie singielek w dół
    Zaraz będzie singielek w dół © JPbike

    Same góreczki wokół, ilość płaskich odcinków na trasie ... znikoma :)
    Same góreczki wokół, ilość płaskich odcinków na trasie ... znikoma :) © JPbike

    Jeden z paru postojów na odsapnięcie :)
    Jeden z paru postojów na odsapnięcie :) © JPbike

    Pełna galeria z mojego aparacika jest TUTAJ.





  • dystans : 29.41 km
  • teren : 1.00 km
  • czas : 01:31 h
  • v średnia : 19.39 km/h
  • v max : 41.30 km/h
  • rower : Sztywna Biria
  • Wieczorową porą

    Piątek, 9 października 2015 • dodano: 10.10.2015 | Komentarze 0


    Zagadałem się z Jarkiem na spotkanie nad Maltą.
    Start o 19. Dojazd przez wieczorne centrum Poznania, dawno tędy nie kręciłem.
    Na miejscu, na nadmaltańskich trybunach, w chłodku na poziomie 5°C rozsiedliśmy się wygodnie na ławce (trzeba było ją przestawić).
    I tak oto na pogaduszkach o tym i tamtym zleciała pewnie godzinka.
    W drodze powrotnej były nawet sprinty, w ciemnościach musiałem być skupiony, bo tylna lampka Drogbasa świeci tak mocno jakby to był laserowy celownik :)




  • dystans : 112.12 km
  • teren : 37.00 km
  • czas : 04:55 h
  • v średnia : 22.80 km/h
  • v max : 45.70 km/h
  • podjazdy : 470 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Niedzielny trip i kibicowanie Poznań Bike Challenge

    Niedziela, 13 września 2015 • dodano: 13.09.2015 | Komentarze 8


    Spontanicznie zagadałem się z Jarkiem na tytułową wycieczkę.
    Zatem dzień dla mnie zaczął się pobudką o 8 rano, wciąłem makaronik i jazda po kompana. Trafiłem punktualnie, a tam Drogbas jeszcze spał, no tak, okazało się że był po nocnych % :). No to poczekałem ze 10 minut i można było wspólnie kręcić. Na początek szybki kurs na Garbary coś załatwić i w końcu myk nad Maltę. Faktycznie, w pobliżu miejsca startu i mety sporo na poznańskich ulicach nakombinowali, barierki, słupki, policjanci, wolnotariusze, itp. Do miasteczka zawodów zajechaliśmy sporo przed zaplanowanym czasem, zatem na luzie można było spożyć kawę, ciacho i popatrzeć wokół co i jak, tu i ówdzie.

    Bez komentarza :)
    Bez komentarza :) © JPbike

    Znany kolega z BS, bobiko był zajęty telefonowaniem
    Znany kolega z BS, bobiko był zajęty telefonowaniem © JPbike

    Jako że dzień wcześniej Asia dała hasło na FB o wspólnym kibicowaniu w Pobiedziskach, to właśnie zaplanowałem tam wpaść, tyle że niespodziewanie. Zatem znad Malty kręciliśmy na wschód częściowo trasą poznańskiego bikemaratonu. Jadąc tędy, na otwartym mieliśmy trochę walki z wiatrem. Na zjeździe w Katarzynkach dobiłem o kamień tylnym kołem i ciśnienie zeszło, mleczko zadziałało, ale dopiero po kilkunastu minutach i dwóch postojach na dopompowanie. Do Pobiedzisk dotarliśmy krótko po 12:20, objechaliśmy całą główną drogę (tam i z powrotem) a tam parasola z Asią nie było widać, telefon i okazało się że jeszcze nie zajęła swojego miejsca. To nic, zatrzymaliśmy się przy wlotówce do miasta, w międzyczasie spożywając drugie śniadanie.
    W końcu nadjechał peleton, a właściwie kolejno w ciągu kilkunastu sekund, najwyżej minutki kolejne grupki i grupy.

    No to bierzemy się do kibicowania. Tu czołowa grupka
    No to bierzemy się do kibicowania. Tu czołowa grupka © JPbike

    Jadą kolejni. Wprawne oko dostrzeże młodzika :)
    Jadą kolejni. Wprawne oko dostrzeże młodzika :) © JPbike

    I pognali w siną dal. Tu można dostrzeć zbycha741 :)
    I pognali w siną dal. Tu można dostrzec zbycha741 :) © JPbike

    W sumie spędziliśmy tam ze 20-30 minut. Sporo znajomych można było wypatrzeć, niektórzy nas od razu rozpoznali i machali (pozdrówka!) :). Jednej kraksy nie zabrakło - bikerka chyba się zagapiła i po chwili leżała na naszych oczach (na szczęście bez strat). Po tych emocjach czas jechać dalej, w stronę Puszczy Zielonki, do Wronczyna na kolejną dawkę kibicowania. Znów trafiliśmy tam sporo przed czasem przejazdu czołowej grupy. Cenny czas ten został wykorzystany m.in. na spożycie złotego trunku :).

    Kibicowanie w wykonaniu Drogbasa (po wczorajszych %) :)
    Kibicowanie w wykonaniu Drogbasa (po wczorajszych %) :) © JPbike

    Okazało się że to miejsce to 80 km trasy, czas wskazuje średnią ponad 40 km/h !
    Okazało się że to miejsce to 80 km trasy, czas wskazuje średnią ponad 40 km/h ! © JPbike

    Liderzy w akcji. Ten drugi to późniejszy zwycięzca 120 km wyścigu
    Liderzy w akcji. Ten drugi to późniejszy zwycięzca 120 km wyścigu © JPbike

    Ładne i barwne ujęcie napierających szosonów
    Ładne i barwne ujęcie napierających szosonów © JPbike

    Młodzik rządzi !
    Młodzik rządzi ! © JPbike

    Jak widać, bardzo dobre miejsce do kibicowania mieliśmy (dwa zakręty)
    Jak widać, bardzo dobre miejsce do kibicowania mieliśmy (dwa zakręty) © JPbike

    Proszę państwa, oto cały blindman w akcji :)
    Proszę państwa, oto cały blindman w akcji :) © JPbike

    Drogbasowi się nudziło, więc wtopił się w peleton, tak ponad 40 km/h :)
    Drogbasowi się nudziło, więc wtopił się w peleton, tak ponad 40 km/h :) © JPbike

    W trakcie kibicowania prawie niespodziewanie zjawił się Grigor. No prawie, bo skoro byliśmy na jego rowerowych rewirach to można było się spodziewać takiego fajnego i znanego na BS faceta :)

    Takich trzech ziomali :)
    Takich trzech ziomali :) © JPbike

    Powrót przebiegł Pierścieniem przez Puszczę Zielonkę
    Powrót przebiegł Pierścieniem przez Puszczę Zielonkę © JPbike

    Cała droga powrotna nie była łatwa dla nas obu, i to mimo sprzyjającego wiaterku i miłego lasu. Jarek kręcił na oparach, a ja chyba po wczorajszym treningu nie miałem zbyt wiele powera w nogach.

    Mimo sporego zmęczenia obaj dotarliśmy do swoich baz zadowoleni, to najważniejsze :).





  • dystans : 252.39 km
  • czas : 09:36 h
  • v średnia : 26.29 km/h
  • v max : 59.34 km/h
  • podjazdy : 1258 m
  • rower : Sztywna Biria
  • Wycieczka do Jeleniej Góry

    Sobota, 22 sierpnia 2015 • dodano: 23.08.2015 | Komentarze 15


    W rzeczywistości tytuł miał brzmieć inaczej, ale ...

    Od jakiegoś czasu planowałem z Jarkiem realizację 400-tki na trasie Poznań - Przełęcz Karkonoska - Wrocław. Gorzej z czasem na realizację. Gdy ja miałem urlop to kompan był w robocie, a teraz jest na odwrót :). W końcu po długim zastanawianiu się 400-tka odpadła i skróciliśmy trasę do okolic 300-tki, czyli jedziemy na samą sławną kolarsko przełęcz i powrót pkp z Jeleniej Góry.

    Drogbas miał komfortowe warunki do przygotowania się na taką trasę, a ja wręcz tragiczne - przetyrany robotą, niewyspany, rower i ekwipunek uszykowałem dopiero w piątek późną porą, dodajmy jeszcze do tego ... kompan jedzie szosówką, a ja na klasycznym sztywnym góralu z balonami 2.0 cali ... :)

    Koniec końców ruszyliśmy sobotniego dzionka, gdy akurat zaczęło świtać - krótko po 5 rano.
    Pierwsze 40 km były przyjemnie chłodnawe - okolice 10°C. Rękawki wystarczyły na komfort.
    Tempo oczywiście nadawał szoson Jarek. Cały czas przez WLKP mknęliśmy tak pod 30 km/h.

    Pierwszy postój. Demonstruję Drogbasowi foto-wędkowanie :)
    Pierwszy postój. Demonstruję Drogbasowi foto-wędkowanie :) © JPbike

    Wielkopolski poranek na delikatnym płaskowyżu :)
    Wielkopolski poranek na delikatnym płaskowyżu :) © JPbike

    Tak, to moja pierwsza jazda w 100% z nawigacją, dobra sprawa !
    Tak, to moja pierwsza jazda w 100% z nawigacją, dobra sprawa ! © JPbike

    Odnośnie jazdy z wgraną trasą - ze względu na szosówkę kompana musiałem poprawiać tracka, bo po powiększeniu okazało się że droga parokrotnie prowadzi terenem. Zresztą w rzeczywistości kilka razy mieliśmy śmieszne sytuacje - raz ślad gps biegł centralnie w pole kukurydzy, raz kazał nam jechać wprost na trawiasty podjazd, idealny do mtb ... :)
    Tak czy siak - cały czas jechaliśmy bocznymi asfalcikami - wystarczy wspomnieć zdanie Jarka - "trasa bajka" !

    Zabytki we Wschowie
    Zabytki we Wschowie © JPbike

    Piękny kolor mostu w Głogowie :)
    Piękny kolor mostu w Głogowie :) © JPbike

    Przekraczamy Odrę. Poziom wody - jak widać
    Przekraczamy Odrę. Poziom wody - jak widać © JPbike

    W Głogowie, po 125 km czas na dłuższą przerwę, mieliśmy nawet do dyspozycji toi-toia :)

    Chwila dla ochłody, ale frajda :)
    Chwila dla ochłody, ale frajda :) © JPbike

    Za Głogowem zaczęły się miłe górki :)
    Za Głogowem zaczęły się miłe górki :) © JPbike

    Bez komentarza :)
    Bez komentarza :) © JPbike

    Przejeżdżaliśmy również przez znany maratończykom Obiszów - 20 września będą tam MP w Maratonie.

    No i niestety, po 150 km mocnego parcia (do tego czasu średnia 28-29 km/h) stało się to czego mogłem się spodziewać - nogi zaczęły boleć, power mój spadł. Jarek był wyrozumiały i grzecznie zwolnił. Z racji tego że pociąg powrotny z Jeleniej Góry mieliśmy o 18:40, a funkcja w nawigacji "czas dotarcia do celu" zaczęła pokazywać coraz późniejsze godziny, to trzeba było zrezygnować ze zdobywania Przełęczy Karkonoskiej. Mówi się trudno, przynajmniej jesteśmy bogatsi o cenne doświadczenia i następnym razem musi się udać !

    Na Rynku w Chojnowie
    Na Rynku w Chojnowie © JPbike

    Najbardziej klimatyczny odcinek wśród wiosek i wzdłuż rzeki Skory
    Najbardziej klimatyczny odcinek wśród wiosek i wzdłuż rzeki Skory © JPbike

    W końcu, po ok 200 km się zaczęły góry - urocze Góry Kaczawskie.
    Podjeżdżało mi się tak se, max wysokość jaką zaliczyliśmy to 485 m.n.p.m.

    To chyba wulkan, taki podobny do Fudzijamy :)
    To chyba wulkan, taki podobny do Fudzijamy :) © JPbike

    Ładne ujęcie. Pogoda troszeczkę się popsuła, ale nie zmokliśmy
    Ładne ujęcie. Pogoda troszeczkę się popsuła, ale nie zmokliśmy © JPbike

    Kaczawski widoczek z podjazdu
    Kaczawski widoczek z podjazdu © JPbike

    Na ostatnim zjeździe do Jeleniej Góry czas na szybki pitstop by wskoczyć w cywilne ciuchy i jazda na rynek, gdzie byliśmy umówieni z Michaliną. Miała być pizza z piwkiem, ale do odjazdu pociągu została nam niecała godzinka, zatem był spacer z pogaduszkami na dworzec. Podróż z przesiadką we Wrocławiu minęła bez większych problemów, w Poznaniu byliśmy krótko po północy.

    Na Rynku w Jeleniej Górze oficjalnie zakończyliśmy wycieczkę :)
    Na Rynku w Jeleniej Górze oficjalnie zakończyliśmy wycieczkę :) © JPbike


    Różnica w km wg licznika i gps wyniosła 10 km - ja to znam od dawna.
    Do kilometrażu owej wycieczki nie dodałem tripu dworzec - dom (5 km).





  • dystans : 40.74 km
  • teren : 25.00 km
  • czas : 02:06 h
  • v średnia : 19.40 km/h
  • v max : 46.07 km/h
  • podjazdy : 422 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Na moraskie ścieżki

    Czwartek, 13 sierpnia 2015 • dodano: 13.08.2015 | Komentarze 0


    Start o 18. Najpierw pod drogbasową chatę, zgarnąłem stamtąd kompana i wreszcie ruszyliśmy swoje tyłki na trening mtb, na tytułowe ścieżki. Przejechaliśmy w sumie większość znanych nam odcinków, warunki spoko przejezdne, ze 2-3 razy musieliśmy przenosić rumaki przez zwalone drzewa. Super kręte parcie na ścieżkach poszło nam sprawnie, obaj byliśmy zaskoczeni tym faktem, bo dawno konkretnie nie trenowaliśmy prawdziwego mtb. Temperaturę mieliśmy znośną (25°C), zdrowo i porządnie żeśmy się napocili. Po powrocie nareszcie wróciła przyjemność z kręcenia :)