top2011

avatar

Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.

- przejechane: 176512.89 km
- w tym teren: 64163.10 km
- teren procentowo: 36.35 %
- v średnia: 22.68 km/h
- czas: 322d 12h 28m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

baton rowerowy bikestats.pl

Wyprawy z sakwami

polska
logo-paris
logo-alpy
TN-IMG-2156 TN-IMG-2156

Zrowerowane gminy



Archiwum 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

w towarzystwie

Dystans całkowity:30722.04 km (w terenie 9003.42 km; 29.31%)
Czas w ruchu:1503:43
Średnia prędkość:20.43 km/h
Maksymalna prędkość:83.56 km/h
Suma podjazdów:102759 m
Maks. tętno maksymalne:177 (100 %)
Maks. tętno średnie:148 (82 %)
Suma kalorii:1575 kcal
Liczba aktywności:384
Średnio na aktywność:80.01 km i 3h 54m
Więcej statystyk
  • dystans : 47.61 km
  • teren : 45.00 km
  • czas : 03:10 h
  • v średnia : 15.03 km/h
  • v max : 46.27 km/h
  • podjazdy : 1039 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Zakończenie sezonu MTB 2015 - Gontyniec

    Niedziela, 25 października 2015 • dodano: 26.10.2015 | Komentarze 3


    Na zaproszenie Darii, na tytułową imprezkę MTB bez wahania się skusiłem i w 100% było warto :).
    Dojazd do Chodzieży gratisowy, bo ostatnio trafiłem w lotto czwórkę i spoko starczyło na paliwo :). Po drodze zgarnąłem na pokład fury Marcina. Z teamowej paczki na miejscu zjawił się również Paweł.
    Powitania, pogaduszki i można było ruszyć na wielkie poznawanie okolicznych terenów i wpadających w oko wzgórzy.
    Po przejechaniu niespełna 50km i przeszło 1000m w pionie (!) napiszę w skrócie - było dosłownie wszystko co powinno znajdować się na prawdziwie MTBowskiej trasie, masa podjazdów, zjazdów, singli, zakrętów, technicznych odcinków, uroczych leśnych duktów, itp. Dodajmy do tego piękny jesienny klimat z setką fruwających spod kół liści, doborowe towarzystwo, bufecik na szczycie Gontyńca, no i rewelacyjna Pani przewodnik :). Nawet pochmurna aura,  piaszczysta nawierzchnia, jakiej mieliśmy niemało, oraz narastające zmęczenie (w moim przypadku już po 35 km :)) nie były w stanie odebrać przyjemności z jazdy na rowerze górskim, ponoć dawno nie miałem okazji używać całego zakresu przełożeń :).
    Po zakończeniu jazdy czułem nogi, był poczęstunek w postaci herbaty i pizzy !

    Garść fotek mojego autorstwa i Mirek Sell.
    Spora ekipa w komplecie
    Spora ekipa w komplecie © JPbike

    Pogaduszki przed ruszeniem
    Pogaduszki przed ruszeniem © JPbike

    Ruszamy pod dowództwem Darii :)
    Ruszamy pod dowództwem Darii :) © JPbike

    Jak widać, kręciłem po wertepach i cykałem fotki jednocześnie :)
    Jak widać, kręciłem po wertepach i cykałem fotki jednocześnie :) © JPbike

    Wielkopolska nie jest płaska, też mamy stoki i ratraki :)
    Wielkopolska nie jest płaska, też mamy stoki i ratraki :) © JPbike

    Zacny singielek wokół Strzeleckiego
    Zacny singielek wokół Strzeleckiego © JPbike

    Były urocze wąwoziki i różne warianty przejazdu tędy
    Były urocze wąwoziki i różne warianty przejazdu tędy © JPbike

    Atakujemy najwyższy szczyt !
    Atakujemy najwyższy szczyt ! © JPbike

    Trzech ProGoggli na Gontyńcu
    Trzech ProGoggli na Gontyńcu © JPbike

    Końcówka wypasionego zjazdu w stylu enduro
    Końcówka wypasionego zjazdu w stylu enduro © JPbike

    Na Gontyniec wspinaliśmy się raptem kilka razy, za każdym razem inną ścieżką
    Na Gontyniec wspinaliśmy się raptem kilka razy, za każdym razem inną ścieżką © JPbike

    Góra, dół, góra, dół, ... :)
    Góra, dół, góra, dół, ... :) © JPbike

    Piękna jest ta jesień w lesie
    Piękna jest ta jesień w lesie © JPbike

    Kolejna i wymagająca wspinaczka. Lubię to :)
    Kolejna i wymagająca wspinaczka. Lubię to :) © JPbike

    Zaraz będzie singielek w dół
    Zaraz będzie singielek w dół © JPbike

    Same góreczki wokół, ilość płaskich odcinków na trasie ... znikoma :)
    Same góreczki wokół, ilość płaskich odcinków na trasie ... znikoma :) © JPbike

    Jeden z paru postojów na odsapnięcie :)
    Jeden z paru postojów na odsapnięcie :) © JPbike

    Pełna galeria z mojego aparacika jest TUTAJ.





  • dystans : 29.41 km
  • teren : 1.00 km
  • czas : 01:31 h
  • v średnia : 19.39 km/h
  • v max : 41.30 km/h
  • rower : Sztywna Biria
  • Wieczorową porą

    Piątek, 9 października 2015 • dodano: 10.10.2015 | Komentarze 0


    Zagadałem się z Jarkiem na spotkanie nad Maltą.
    Start o 19. Dojazd przez wieczorne centrum Poznania, dawno tędy nie kręciłem.
    Na miejscu, na nadmaltańskich trybunach, w chłodku na poziomie 5°C rozsiedliśmy się wygodnie na ławce (trzeba było ją przestawić).
    I tak oto na pogaduszkach o tym i tamtym zleciała pewnie godzinka.
    W drodze powrotnej były nawet sprinty, w ciemnościach musiałem być skupiony, bo tylna lampka Drogbasa świeci tak mocno jakby to był laserowy celownik :)




  • dystans : 112.12 km
  • teren : 37.00 km
  • czas : 04:55 h
  • v średnia : 22.80 km/h
  • v max : 45.70 km/h
  • podjazdy : 470 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Niedzielny trip i kibicowanie Poznań Bike Challenge

    Niedziela, 13 września 2015 • dodano: 13.09.2015 | Komentarze 8


    Spontanicznie zagadałem się z Jarkiem na tytułową wycieczkę.
    Zatem dzień dla mnie zaczął się pobudką o 8 rano, wciąłem makaronik i jazda po kompana. Trafiłem punktualnie, a tam Drogbas jeszcze spał, no tak, okazało się że był po nocnych % :). No to poczekałem ze 10 minut i można było wspólnie kręcić. Na początek szybki kurs na Garbary coś załatwić i w końcu myk nad Maltę. Faktycznie, w pobliżu miejsca startu i mety sporo na poznańskich ulicach nakombinowali, barierki, słupki, policjanci, wolnotariusze, itp. Do miasteczka zawodów zajechaliśmy sporo przed zaplanowanym czasem, zatem na luzie można było spożyć kawę, ciacho i popatrzeć wokół co i jak, tu i ówdzie.

    Bez komentarza :)
    Bez komentarza :) © JPbike

    Znany kolega z BS, bobiko był zajęty telefonowaniem
    Znany kolega z BS, bobiko był zajęty telefonowaniem © JPbike

    Jako że dzień wcześniej Asia dała hasło na FB o wspólnym kibicowaniu w Pobiedziskach, to właśnie zaplanowałem tam wpaść, tyle że niespodziewanie. Zatem znad Malty kręciliśmy na wschód częściowo trasą poznańskiego bikemaratonu. Jadąc tędy, na otwartym mieliśmy trochę walki z wiatrem. Na zjeździe w Katarzynkach dobiłem o kamień tylnym kołem i ciśnienie zeszło, mleczko zadziałało, ale dopiero po kilkunastu minutach i dwóch postojach na dopompowanie. Do Pobiedzisk dotarliśmy krótko po 12:20, objechaliśmy całą główną drogę (tam i z powrotem) a tam parasola z Asią nie było widać, telefon i okazało się że jeszcze nie zajęła swojego miejsca. To nic, zatrzymaliśmy się przy wlotówce do miasta, w międzyczasie spożywając drugie śniadanie.
    W końcu nadjechał peleton, a właściwie kolejno w ciągu kilkunastu sekund, najwyżej minutki kolejne grupki i grupy.

    No to bierzemy się do kibicowania. Tu czołowa grupka
    No to bierzemy się do kibicowania. Tu czołowa grupka © JPbike

    Jadą kolejni. Wprawne oko dostrzeże młodzika :)
    Jadą kolejni. Wprawne oko dostrzeże młodzika :) © JPbike

    I pognali w siną dal. Tu można dostrzeć zbycha741 :)
    I pognali w siną dal. Tu można dostrzec zbycha741 :) © JPbike

    W sumie spędziliśmy tam ze 20-30 minut. Sporo znajomych można było wypatrzeć, niektórzy nas od razu rozpoznali i machali (pozdrówka!) :). Jednej kraksy nie zabrakło - bikerka chyba się zagapiła i po chwili leżała na naszych oczach (na szczęście bez strat). Po tych emocjach czas jechać dalej, w stronę Puszczy Zielonki, do Wronczyna na kolejną dawkę kibicowania. Znów trafiliśmy tam sporo przed czasem przejazdu czołowej grupy. Cenny czas ten został wykorzystany m.in. na spożycie złotego trunku :).

    Kibicowanie w wykonaniu Drogbasa (po wczorajszych %) :)
    Kibicowanie w wykonaniu Drogbasa (po wczorajszych %) :) © JPbike

    Okazało się że to miejsce to 80 km trasy, czas wskazuje średnią ponad 40 km/h !
    Okazało się że to miejsce to 80 km trasy, czas wskazuje średnią ponad 40 km/h ! © JPbike

    Liderzy w akcji. Ten drugi to późniejszy zwycięzca 120 km wyścigu
    Liderzy w akcji. Ten drugi to późniejszy zwycięzca 120 km wyścigu © JPbike

    Ładne i barwne ujęcie napierających szosonów
    Ładne i barwne ujęcie napierających szosonów © JPbike

    Młodzik rządzi !
    Młodzik rządzi ! © JPbike

    Jak widać, bardzo dobre miejsce do kibicowania mieliśmy (dwa zakręty)
    Jak widać, bardzo dobre miejsce do kibicowania mieliśmy (dwa zakręty) © JPbike

    Proszę państwa, oto cały blindman w akcji :)
    Proszę państwa, oto cały blindman w akcji :) © JPbike

    Drogbasowi się nudziło, więc wtopił się w peleton, tak ponad 40 km/h :)
    Drogbasowi się nudziło, więc wtopił się w peleton, tak ponad 40 km/h :) © JPbike

    W trakcie kibicowania prawie niespodziewanie zjawił się Grigor. No prawie, bo skoro byliśmy na jego rowerowych rewirach to można było się spodziewać takiego fajnego i znanego na BS faceta :)

    Takich trzech ziomali :)
    Takich trzech ziomali :) © JPbike

    Powrót przebiegł Pierścieniem przez Puszczę Zielonkę
    Powrót przebiegł Pierścieniem przez Puszczę Zielonkę © JPbike

    Cała droga powrotna nie była łatwa dla nas obu, i to mimo sprzyjającego wiaterku i miłego lasu. Jarek kręcił na oparach, a ja chyba po wczorajszym treningu nie miałem zbyt wiele powera w nogach.

    Mimo sporego zmęczenia obaj dotarliśmy do swoich baz zadowoleni, to najważniejsze :).





  • dystans : 252.39 km
  • czas : 09:36 h
  • v średnia : 26.29 km/h
  • v max : 59.34 km/h
  • podjazdy : 1258 m
  • rower : Sztywna Biria
  • Wycieczka do Jeleniej Góry

    Sobota, 22 sierpnia 2015 • dodano: 23.08.2015 | Komentarze 15


    W rzeczywistości tytuł miał brzmieć inaczej, ale ...

    Od jakiegoś czasu planowałem z Jarkiem realizację 400-tki na trasie Poznań - Przełęcz Karkonoska - Wrocław. Gorzej z czasem na realizację. Gdy ja miałem urlop to kompan był w robocie, a teraz jest na odwrót :). W końcu po długim zastanawianiu się 400-tka odpadła i skróciliśmy trasę do okolic 300-tki, czyli jedziemy na samą sławną kolarsko przełęcz i powrót pkp z Jeleniej Góry.

    Drogbas miał komfortowe warunki do przygotowania się na taką trasę, a ja wręcz tragiczne - przetyrany robotą, niewyspany, rower i ekwipunek uszykowałem dopiero w piątek późną porą, dodajmy jeszcze do tego ... kompan jedzie szosówką, a ja na klasycznym sztywnym góralu z balonami 2.0 cali ... :)

    Koniec końców ruszyliśmy sobotniego dzionka, gdy akurat zaczęło świtać - krótko po 5 rano.
    Pierwsze 40 km były przyjemnie chłodnawe - okolice 10°C. Rękawki wystarczyły na komfort.
    Tempo oczywiście nadawał szoson Jarek. Cały czas przez WLKP mknęliśmy tak pod 30 km/h.

    Pierwszy postój. Demonstruję Drogbasowi foto-wędkowanie :)
    Pierwszy postój. Demonstruję Drogbasowi foto-wędkowanie :) © JPbike

    Wielkopolski poranek na delikatnym płaskowyżu :)
    Wielkopolski poranek na delikatnym płaskowyżu :) © JPbike

    Tak, to moja pierwsza jazda w 100% z nawigacją, dobra sprawa !
    Tak, to moja pierwsza jazda w 100% z nawigacją, dobra sprawa ! © JPbike

    Odnośnie jazdy z wgraną trasą - ze względu na szosówkę kompana musiałem poprawiać tracka, bo po powiększeniu okazało się że droga parokrotnie prowadzi terenem. Zresztą w rzeczywistości kilka razy mieliśmy śmieszne sytuacje - raz ślad gps biegł centralnie w pole kukurydzy, raz kazał nam jechać wprost na trawiasty podjazd, idealny do mtb ... :)
    Tak czy siak - cały czas jechaliśmy bocznymi asfalcikami - wystarczy wspomnieć zdanie Jarka - "trasa bajka" !

    Zabytki we Wschowie
    Zabytki we Wschowie © JPbike

    Piękny kolor mostu w Głogowie :)
    Piękny kolor mostu w Głogowie :) © JPbike

    Przekraczamy Odrę. Poziom wody - jak widać
    Przekraczamy Odrę. Poziom wody - jak widać © JPbike

    W Głogowie, po 125 km czas na dłuższą przerwę, mieliśmy nawet do dyspozycji toi-toia :)

    Chwila dla ochłody, ale frajda :)
    Chwila dla ochłody, ale frajda :) © JPbike

    Za Głogowem zaczęły się miłe górki :)
    Za Głogowem zaczęły się miłe górki :) © JPbike

    Bez komentarza :)
    Bez komentarza :) © JPbike

    Przejeżdżaliśmy również przez znany maratończykom Obiszów - 20 września będą tam MP w Maratonie.

    No i niestety, po 150 km mocnego parcia (do tego czasu średnia 28-29 km/h) stało się to czego mogłem się spodziewać - nogi zaczęły boleć, power mój spadł. Jarek był wyrozumiały i grzecznie zwolnił. Z racji tego że pociąg powrotny z Jeleniej Góry mieliśmy o 18:40, a funkcja w nawigacji "czas dotarcia do celu" zaczęła pokazywać coraz późniejsze godziny, to trzeba było zrezygnować ze zdobywania Przełęczy Karkonoskiej. Mówi się trudno, przynajmniej jesteśmy bogatsi o cenne doświadczenia i następnym razem musi się udać !

    Na Rynku w Chojnowie
    Na Rynku w Chojnowie © JPbike

    Najbardziej klimatyczny odcinek wśród wiosek i wzdłuż rzeki Skory
    Najbardziej klimatyczny odcinek wśród wiosek i wzdłuż rzeki Skory © JPbike

    W końcu, po ok 200 km się zaczęły góry - urocze Góry Kaczawskie.
    Podjeżdżało mi się tak se, max wysokość jaką zaliczyliśmy to 485 m.n.p.m.

    To chyba wulkan, taki podobny do Fudzijamy :)
    To chyba wulkan, taki podobny do Fudzijamy :) © JPbike

    Ładne ujęcie. Pogoda troszeczkę się popsuła, ale nie zmokliśmy
    Ładne ujęcie. Pogoda troszeczkę się popsuła, ale nie zmokliśmy © JPbike

    Kaczawski widoczek z podjazdu
    Kaczawski widoczek z podjazdu © JPbike

    Na ostatnim zjeździe do Jeleniej Góry czas na szybki pitstop by wskoczyć w cywilne ciuchy i jazda na rynek, gdzie byliśmy umówieni z Michaliną. Miała być pizza z piwkiem, ale do odjazdu pociągu została nam niecała godzinka, zatem był spacer z pogaduszkami na dworzec. Podróż z przesiadką we Wrocławiu minęła bez większych problemów, w Poznaniu byliśmy krótko po północy.

    Na Rynku w Jeleniej Górze oficjalnie zakończyliśmy wycieczkę :)
    Na Rynku w Jeleniej Górze oficjalnie zakończyliśmy wycieczkę :) © JPbike


    Różnica w km wg licznika i gps wyniosła 10 km - ja to znam od dawna.
    Do kilometrażu owej wycieczki nie dodałem tripu dworzec - dom (5 km).





  • dystans : 40.74 km
  • teren : 25.00 km
  • czas : 02:06 h
  • v średnia : 19.40 km/h
  • v max : 46.07 km/h
  • podjazdy : 422 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Na moraskie ścieżki

    Czwartek, 13 sierpnia 2015 • dodano: 13.08.2015 | Komentarze 0


    Start o 18. Najpierw pod drogbasową chatę, zgarnąłem stamtąd kompana i wreszcie ruszyliśmy swoje tyłki na trening mtb, na tytułowe ścieżki. Przejechaliśmy w sumie większość znanych nam odcinków, warunki spoko przejezdne, ze 2-3 razy musieliśmy przenosić rumaki przez zwalone drzewa. Super kręte parcie na ścieżkach poszło nam sprawnie, obaj byliśmy zaskoczeni tym faktem, bo dawno konkretnie nie trenowaliśmy prawdziwego mtb. Temperaturę mieliśmy znośną (25°C), zdrowo i porządnie żeśmy się napocili. Po powrocie nareszcie wróciła przyjemność z kręcenia :)





  • dystans : 59.14 km
  • teren : 25.00 km
  • czas : 03:30 h
  • v średnia : 16.90 km/h
  • v max : 32.28 km/h
  • rower : Sztywna Biria
  • Z wujkiem do Mrzeżyna

    Wtorek, 21 lipca 2015 • dodano: 23.07.2015 | Komentarze 4


    Kolejny dzień krótkich wakacji nad morzem. Pogoda ponownie mało plażowa. W Pustkowie przebywał również mój wujek z ciotką z Frankfurtu nad Menem, który rano dał mi znać że zamierza pojeździć na swoim fullu. No to bez wahania postanowiłem mu potowarzyszyć. Cel wycieczki - Mrzeżyno. A jakże było moje zdziwienie odnośnie znajomości tamtych ścieżek - wujek poprowadził nas głównie terenem najpierw polami, wzdłuż sławnej wąskotorowej ciuchci, a następnie zboczyliśmy z brukowanej rowerówki na miły i równy szuterek. Po drodze był postój na dzikiej plaży i dopadł nas króciutki deszcz. Po spoczko dotarciu do celu i odpoczynku przy kawiarence czas na drogę powrotną, tą samą z wyjątkiem końcówki. Dla wujka był to najdłuższy dystans w sezonie :)

    Garść fotek, tym razem pożyczyłem aparacik foto od taty.

    Wujek ma formę, skoro wąskotorowa ciuchcia daleko z tyłu :)
    Wujek ma formę, skoro wąskotorowa ciuchcia daleko z tyłu :) © JPbike

    Takiego super szuterka bliziutko brzegu morza nie spodziewałem się
    Takiego super szuterka bliziutko brzegu morza nie spodziewałem się © JPbike

    Pierwszy raz w swoich życiorysach znaleźliśmy się na dzikiej plaży
    Pierwszy raz w swoich życiorysach znaleźliśmy się na dzikiej plaży © JPbike

    Widok na wschód
    Widok na wschód © JPbike

    ... i na zachód. Fajnie tam :)
    ... i na zachód. Fajnie tam :) © JPbike

    Dokręciliśmy do Mrzeżyna. Czas skoczyć na kawę i ciacho
    Dokręciliśmy do Mrzeżyna. Czas skoczyć na kawę i ciacho © JPbike

    Na przystani. Oto mój jedyny foto dokument że byłem z rowerem nad morzem :)
    Na przystani. Oto mój jedyny foto dokument że byłem z rowerem nad morzem :) © JPbike

    Latarnia morska. Wiadomo gdzie :)
    Latarnia morska. Wiadomo gdzie :) © JPbike




  • dystans : 21.75 km
  • teren : 2.00 km
  • czas : 01:21 h
  • v średnia : 16.11 km/h
  • v max : 57.05 km/h
  • podjazdy : 547 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Podgórski rozruch

    Sobota, 20 czerwca 2015 • dodano: 23.06.2015 | Komentarze 0


    Po sprawnym zajechaniu z Pawłem do Sosnówki Górnej i zakwaterowaniu się w hoteliku, od razu ruszyliśmy do Jeleniej Góry niestety autem, bo co jakiś czas popadywało. W Parku Paulinum organizowali "Jelenia Góra Trophy Maja Race". W tym roku owe zawody miały wysoką rangę, tuż przed Pucharem Świata. Kibice dopisali (my też), było co popatrzeć, szczególnie na technicznych odcinkach działo się :).
    Szkoda że nie jestem PROzawodnikiem z licencją - wystartowałbym ! :). Swoje wyścigi wygrali nasi najlepsi, odpowiednio Maja Włoszczowska i Marek Konwa.

    Parę fotek mojego autorstwa (strzeliłem tam ze 150 zdjęć) :)
    Maja Race 1
    Maja Race 2
    Maja Race 3
    Maja Race 4
    Maja Race 5
    Maja Race 6

    Po powrocie do noclegowni szybki wskok w kolarskie portki i jazda zrobić podgórską rozgrzewkę.
    Chłodnawo było, ledwo 10°C, zatem obaj odzialiśmy się ciut cieplej i od razu na podjazd.
    Wymyśliłem że zrobimy asfaltową pętelkę przez Borowice, Podgórzyn i Sosnówkę.

    Przy słwnym tramwaju w Podgórzynie
    Przy sławnym tramwaju w Podgórzynie © JPbike

    Sosnówka Dolna. Młodzik wymienia dętkę :)
    Sosnówka Dolna. Młodzik wymienia dętkę :) © JPbike

    Aha ... Paweł nie zabrał na przejażdżkę zapasowej dętki ani łatek, w efekcie 2x wjeżdżałem do góry pod hotelik :)





  • dystans : 76.47 km
  • teren : 55.00 km
  • czas : 03:08 h
  • v średnia : 24.41 km/h
  • v max : 44.69 km/h
  • podjazdy : 411 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Teamowy objazd mosińskiego mini

    Piątek, 19 czerwca 2015 • dodano: 19.06.2015 | Komentarze 6


    Na teamowym FB rzuciłem tytułowe hasło. W końcu, po kilku przekładkach odnośnie dopasowania terminu udało się zebrać kilku teamowych kumpli. Start o 17:30, najpierw kurs na pierwszą zbiórkę, wiadukt autostradowy na Dębinie, a tam zjawiły się dwie sztuki, czyli josip i ja. I tak we dwóch żeśmy pognali nadwarciańskim i przez Puszczykowo na Osową Górę, po drodze mijaliśmy 3 sztuki Kaczmarków (m.in. Gosia Zellner i szef teamu Pawlak), a na podjeździe na sławną górę bez problemu łyknęliśmy szosona (!) :). Tam, na Polanie Pożegowskiej zjawiła się reszta naszej wiary - duda, krzychuuu86 i z3waza. Powitanie, pogaduszki i można jechać na pętlę mini. Ja, znawca WPN oczywiście grałem rolę przewodnika, przebieg pętli zapamiętałem w minutkę po spojrzeniu na mapkę u Gogola :).

    Wspólna fota musi być. Tu jeszcze czyściutcy jesteśmy :)
    Wspólna fota musi być. Tu jeszcze czyściutcy jesteśmy :) © JPbike

    Pierwsze kilometry pętli przebiegły bardzo szybko, na licznikach ponad 30 km/h ...
    Pierwszy "podjazd" wszedł spoko i się zaczęły najdłuższe proste z kilkoma zakrętami.
    Pomykając przez rejon Puszczykowa Starego zaczęło kropić, po chwili napieraliśmy w ulewie !
    Powiem szczerze że mi się podobało - przyjemnie jest poczuć deszczowy chłodek, będąc lekko przepoconym :)
    Po skręceniu na szeroki żółty rowerowy - chwilowy pitstopik

    Taka tam mini dokumentacja że było mokro :)
    Taka tam mini dokumentacja że było mokro :) © JPbike

    Chwila w towarzystwie kałuż
    Chwila w towarzystwie kałuż © JPbike

    Ledwo ujechaliśmy ze dwa kilometry dalej, a tam okazuje się że jest sucho ... :)
    Po wyjechaniu z lasu w stronę Trzebawia słyszę pierwsze słowa typu "płasko, płasko", no niestety.
    Przelot przez wioskę szybko, kilka zmarszczek, myk w stronę Pierścienia Poznańskiego.

    Napieramy dalej. Troszkę dynamiczna fotka :)
    Napieramy dalej. Troszkę dynamiczna fotka :) © JPbike

    I tak doprowadzam kolegów do ścianki podjazdowej (max 15%) - nie wszyscy podjechali od razu.

    Na szczycie. Chwila oddechu i dyskusji (chyba) :)
    Na szczycie. Chwila oddechu i dyskusji (chyba) :) © JPbike

    Po tym już tylko finałowy i porządny podjazd na Polanę Pożegowską - tam josip zaatakował na stojąco :)
    Parametry pętli mini - 27 km i zaledwie 200 m w pionie. Oj, 28 czerwca to będzie bardzo szybkie mini !
    Tak, będzie szybko - my pokonaliśmy pętlę w czasie ... 58 minut, co daje średnią ponad 27 km/h ...

    Widać że wspólny objazd mieliśmy UDANY :)
    Widać że wspólny objazd mieliśmy UDANY :) © JPbike

    Po wspólnym objeździe rozdzieliliśmy się i ponownie z josipem wracałem nadwarciańskim i to w deszczu :)
    Po drodze zahaczyłem o myjkę. Zaraz uciekam do Jeleniej Góry kibicować na XC i zaliczyć 79 km giga u Grabka.





  • dystans : 65.90 km
  • teren : 46.00 km
  • czas : 02:42 h
  • v średnia : 24.41 km/h
  • v max : 49.92 km/h
  • podjazdy : 372 m
  • rower : Scott Scale 740
  • Trening z Krzychem w WPN

    Wtorek, 2 czerwca 2015 • dodano: 02.06.2015 | Komentarze 4


    - Krzychu dał cynka o wspólnym kręceniu w WPN
    - ustawka o 18:15 na Dębcu, na wiadukcie nad A2
    - wiało dziś strasznie, ale ciepło było, zatem myk do lasu
    - nadwarciańskim tam - ostro i ze zmianami
    - na podjeździe  "Puszczykowskie Góry ..." poprawiłem się o 5 sek. :)
    - teleportacja nad Góreckie spoko i myk czerwonym wzdłuż jeziora
    - dalej czerwonym przez Skrzynkę i do pętelki "Sinusoidy XC"
    - podjazd XC strasznie masakryczny, miękki, pełno szyszek i pozarastany ...
    - na sinusoidach średni ogień, ale i tak poprawiłem swoje czasy :)
    - podjazd do Ludwikowa spox, techniczny zjazd stamtąd zachowawczo
    - uphill szuterkiem na Osową Górę - bez napinki, ale i tak nieźle nam poszło
    - zjazd DH - szaleńczy, kilka razy hopki wybijały mnie w przestworza :)
    - powrót nadwarciańskim - Krzychu tak dowalił do pieca że ma KOM-a, a ja sekundę za nim !
    - po dojechaniu na Dębiec każdy w swoją stronę
    - po drodze zahaczyłem o Żabkę wypić izotonika i kupić pilznera na wieczór :)
    - to był świetny i mocny trening - dzięki Krzychu !

    Traska na stravie trochę przesadzona - ta długa linia to zapomniałem zrestartować gps na mecie w Wyrzysku :)




  • dystans : 9.26 km
  • teren : 9.00 km
  • czas : 00:31 h
  • v średnia : 17.92 km/h
  • rower : Scott Scale 740
  • Rozgrzewka przedstartowa

    Niedziela, 31 maja 2015 • dodano: 31.05.2015 | Komentarze 0


    W towarzystwie Marcina i sprawdzanie końcówki trasy.