Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.
- kilometry z BS: 161565.31 km
- w tym teren: 59073.11 km
- teren procentowo: 36.56 %
- prędkość średnia: 22.79 km/h
- czas na rowerze: 293d 12h 39m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

Kategorie
-
Bike Maraton - 38
bikestatsowe zawody - 8
CX - 7
do 100 km - 1014
do 50 km - 1151
do/z pracy - 276
dron - 45
dzień wyścigowy - 233
Etapówki MTB - 23
Festive 500 - 40
Gogol MTB - 62
Kaczmarek Electric - 21
maratony - 171
MTB Marathon - 31
na orientację - 6
nocne - 274
podium, te szerokie też - 36
podsumowanie - 9
pomiar czasu - 64
ponad 100 km - 194
ponad 200 km - 28
ponad 300 km - 4
poza PL - 71
Solid MTB - 26
sprzęt - 39
szoska - 382
Uphill race - 8
w górach - 263
w roli kibica - 9
w towarzystwie - 360
wyprawy - 43
wysokie szczyty - 30
XC - 31
z przyczepką - 4
-
Moja stajnia
w użyciu
Black Peak

Sztywna Biria


rezerwa
Scott Scale 740

Accent Peak 29

archiwum
TREK 8500
Kross Action
pechowe accenty
Accent Tormenta 1 - skradziony
Accent Tormenta 2 - skradziony
Accent Tormenta 3 - skasowany
Archiwum
2022
2021
2020
2019
2018
2017
2016
2015
2014
2013
2012
2011
2010
2009
2008
-
2023, Marzec - 5 - 13
2023, Luty - 8 - 32
2023, Styczeń - 8 - 26
2022, Grudzień - 8 - 20
2022, Listopad - 8 - 25
2022, Październik - 9 - 31
2022, Wrzesień - 12 - 16
2022, Sierpień - 10 - 24
2022, Lipiec - 16 - 37
2022, Czerwiec - 12 - 26
2022, Maj - 16 - 32
2022, Kwiecień - 14 - 49
2022, Marzec - 9 - 30
2022, Luty - 8 - 18
2022, Styczeń - 10 - 27
2021, Grudzień - 10 - 25
2021, Listopad - 11 - 29
2021, Październik - 12 - 35
2021, Wrzesień - 15 - 30
2021, Sierpień - 16 - 24
2021, Lipiec - 20 - 34
2021, Czerwiec - 19 - 42
2021, Maj - 15 - 34
2021, Kwiecień - 15 - 30
2021, Marzec - 12 - 35
2021, Luty - 11 - 32
2021, Styczeń - 13 - 42
2020, Grudzień - 17 - 37
2020, Listopad - 13 - 51
2020, Październik - 14 - 40
2020, Wrzesień - 19 - 33
2020, Sierpień - 20 - 42
2020, Lipiec - 25 - 65
2020, Czerwiec - 21 - 77
2020, Maj - 21 - 75
2020, Kwiecień - 14 - 60
2020, Marzec - 7 - 21
2020, Luty - 15 - 34
2020, Styczeń - 13 - 46
2019, Grudzień - 20 - 76
2019, Listopad - 14 - 50
2019, Październik - 13 - 44
2019, Wrzesień - 24 - 46
2019, Sierpień - 23 - 25
2019, Lipiec - 23 - 31
2019, Czerwiec - 26 - 42
2019, Maj - 25 - 58
2019, Kwiecień - 24 - 75
2019, Marzec - 18 - 56
2019, Luty - 16 - 45
2019, Styczeń - 15 - 53
2018, Grudzień - 18 - 68
2018, Listopad - 10 - 36
2018, Październik - 20 - 42
2018, Wrzesień - 31 - 67
2018, Sierpień - 21 - 82
2018, Lipiec - 18 - 58
2018, Czerwiec - 14 - 55
2018, Maj - 19 - 55
2018, Kwiecień - 18 - 68
2018, Marzec - 14 - 55
2018, Luty - 10 - 52
2018, Styczeń - 10 - 52
2017, Grudzień - 10 - 42
2017, Listopad - 7 - 44
2017, Październik - 10 - 43
2017, Wrzesień - 17 - 46
2017, Sierpień - 19 - 43
2017, Lipiec - 19 - 83
2017, Czerwiec - 17 - 42
2017, Maj - 21 - 60
2017, Kwiecień - 19 - 47
2017, Marzec - 15 - 38
2017, Luty - 13 - 32
2017, Styczeń - 14 - 47
2016, Grudzień - 9 - 14
2016, Listopad - 9 - 24
2016, Październik - 14 - 19
2016, Wrzesień - 14 - 66
2016, Sierpień - 16 - 24
2016, Lipiec - 21 - 41
2016, Czerwiec - 15 - 26
2016, Maj - 24 - 77
2016, Kwiecień - 18 - 47
2016, Marzec - 18 - 42
2016, Luty - 13 - 26
2016, Styczeń - 14 - 39
2015, Grudzień - 14 - 72
2015, Listopad - 8 - 26
2015, Październik - 8 - 23
2015, Wrzesień - 12 - 27
2015, Sierpień - 18 - 31
2015, Lipiec - 16 - 59
2015, Czerwiec - 21 - 72
2015, Maj - 21 - 53
2015, Kwiecień - 20 - 88
2015, Marzec - 19 - 88
2015, Luty - 16 - 59
2015, Styczeń - 15 - 59
2014, Grudzień - 11 - 60
2014, Listopad - 19 - 34
2014, Październik - 12 - 22
2014, Wrzesień - 17 - 37
2014, Sierpień - 18 - 31
2014, Lipiec - 22 - 93
2014, Czerwiec - 18 - 73
2014, Maj - 16 - 76
2014, Kwiecień - 21 - 77
2014, Marzec - 20 - 73
2014, Luty - 16 - 80
2014, Styczeń - 7 - 31
2013, Grudzień - 18 - 87
2013, Listopad - 13 - 78
2013, Październik - 15 - 60
2013, Wrzesień - 16 - 65
2013, Sierpień - 15 - 76
2013, Lipiec - 26 - 161
2013, Czerwiec - 21 - 121
2013, Maj - 20 - 102
2013, Kwiecień - 20 - 116
2013, Marzec - 18 - 117
2013, Luty - 15 - 125
2013, Styczeń - 12 - 92
2012, Grudzień - 20 - 106
2012, Listopad - 10 - 82
2012, Październik - 13 - 46
2012, Wrzesień - 17 - 94
2012, Sierpień - 16 - 99
2012, Lipiec - 23 - 113
2012, Czerwiec - 17 - 97
2012, Maj - 18 - 61
2012, Kwiecień - 20 - 132
2012, Marzec - 20 - 130
2012, Luty - 9 - 57
2012, Styczeń - 10 - 55
2011, Grudzień - 11 - 84
2011, Listopad - 12 - 96
2011, Październik - 20 - 127
2011, Wrzesień - 17 - 170
2011, Sierpień - 23 - 109
2011, Lipiec - 11 - 116
2011, Czerwiec - 3 - 154
2011, Maj - 24 - 186
2011, Kwiecień - 15 - 255
2011, Marzec - 24 - 213
2011, Luty - 26 - 187
2011, Styczeń - 18 - 199
2010, Grudzień - 19 - 173
2010, Listopad - 13 - 106
2010, Październik - 14 - 118
2010, Wrzesień - 15 - 192
2010, Sierpień - 25 - 209
2010, Lipiec - 27 - 126
2010, Czerwiec - 28 - 191
2010, Maj - 20 - 255
2010, Kwiecień - 24 - 220
2010, Marzec - 18 - 196
2010, Luty - 9 - 138
2010, Styczeń - 11 - 134
2009, Grudzień - 12 - 142
2009, Listopad - 11 - 128
2009, Październik - 8 - 93
2009, Wrzesień - 24 - 158
2009, Sierpień - 22 - 118
2009, Lipiec - 19 - 143
2009, Czerwiec - 20 - 94
2009, Maj - 19 - 170
2009, Kwiecień - 25 - 178
2009, Marzec - 14 - 137
2009, Luty - 7 - 50
2009, Styczeń - 11 - 96
2008, Grudzień - 11 - 131
2008, Listopad - 13 - 56
2008, Październik - 17 - 64
2008, Wrzesień - 17 - 62
2008, Sierpień - 21 - 78
2008, Lipiec - 18 - 39
2008, Czerwiec - 24 - 74
2008, Maj - 15 - 23
2008, Kwiecień - 7 - 40
2008, Marzec - 6 - 14















Wpisy archiwalne w kategorii
Solid MTB
Dystans całkowity: | 1596.34 km (w terenie 1545.17 km; 96.79%) |
Czas w ruchu: | 79:04 |
Średnia prędkość: | 20.19 km/h |
Maksymalna prędkość: | 59.81 km/h |
Suma podjazdów: | 25427 m |
Maks. tętno maksymalne: | 177 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 155 (88 %) |
Suma kalorii: | 1674 kcal |
Liczba aktywności: | 26 |
Średnio na aktywność: | 61.40 km i 3h 02m |
Więcej statystyk |
Niedziela, 28 sierpnia 2022 • dodano: 29.08.2022 | Komentarze 2
- u mnie ponad miesiąc trwała przerwa w ściganiu, bywa i tak...
- we wrześniu szykuje się kilka fajnych dla mnie wyścigów MTB
- zatem trzeba w końcu sprawdzić jak u mnie z formą
- dojazd do Bodzyniewa solo i spoko
- aura pochmurna, upały nareszcie ustąpiły
- ponownie decyduję się na dystans mega
- czasu na rozgrzewkę miałem dość - pokręciłem ponad 10km
- wskok do 2 sektora, a tam trochę fajnej gadki z Pawłem
- no i start, na początek 3km polnej prostej - pełny ogień był (+kurz)
- ze sporym wysiłkiem udaje mi się utrzymać w ogonie peletonu
- wjeżdżamy w ciekawsze leśne sekcje, znane mi z poprzednich tutejszych startów
- cały czas jadę w tyłach 2 sektora, ale nie ostatni, więc cudów z formą nie ma
- tłoku na wąskich singlach też nie ma - to lubię i można robić swoje
- nad Jeziorem Cichowo są fajne single ze stromymi zjeżdzikami i podjeżdzikami
- na 11km rozjazd - tam sporo z mini udało się w stronę mety
- po skręcie na mega zostałem sam, jak się okazało - trwało to do mety
- wpadamy na odcinki znane mi z maratonów w Dolsku
- pomyka mi się spoko, choć długie proste z piachem nie ułatwiają sprawy
- udaje mi się dogonić trzech z Green Bike - jak się okazało jechali giga
- w rejonie nieczynnych torów kolejowych są fajne single typu up - down
- tam dwóch rywali doganiam, a ci mi uciekli gdy tylko skończyły się single
- pomykam solo przez las duktem typu: prosta, zakręt, łuk, prosta, zakręt, ...
- nagle i niespodziewanie atakują mnie dwie osy w przeciągu pół sekundy
- AUĆ w lewą cześć klaty i drugie AUĆ w prawą część pleców :(
- szybko i parokrotnie miejsca użądlenia polewam wodą z bidonu
- ból jest, ale twarda ze mnie sztuka i cisnę dalej
- na 33km rozjazd mega/giga - troszkę mi szkoda że nie jadę giga
- i tak została pętla powrotna, szybka z fajnym, krętym singlowym odcinkiem
- a tam dogoniłem rywala, który jednak uciekł mi na długich prostych
- została już tylko ponad 3km polna prosta do samej mety
- spoko maraton, w wynikach mega zmieściłem się w połowie stawki
33/62 - open mega
14/26 - M4
Strata do zwycięzcy (Kacper Fiszer) - 19:11 min, do M4 (Artur Szmyt) - 15:04 min

Na pierwszych km-ach jak widać - było bardzo szybko © JPbike

Zdecydowanie kręte i techniczne sekcje służą mi jak najlepiej © JPbike

W akcji na ostatnich km-ach © JPbike
Kategoria dzień wyścigowy, maratony, Solid MTB
Niedziela, 10 lipca 2022 • dodano: 12.07.2022 | Komentarze 3
- nadwarciańska miejscówka jest mi znana - 2 lata temu startowałem
- dojazd solo i spoko, aura chłodna i nie wiadomo czy będzie padać
- spotykam Gosię i Pawła, troszkę gadki zleciało
- analizowałem generalkę - nie mam szans na top 3 giga, więc jadę mega
- start z odzyskanego w Górznie 2 sektora - zdecydowanie jest dla mnie
- po ruszeniu, ja tradycyjnie z tyłów - mamy ze 6 km szybkiej jazdy po płaskim
- na odcinku blat-ośka ze kilkunastu udaje mi się wyprzedzić
- wjeżdżamy na ciekawsze, kręte, wąskie odcinki typu góra-dół
- trochę tłoczno jest, rywale przede mnie jadą zbyt wolno, ale bez przesady
- okazuje się że na całej trasie leży mnóstwo piachu - dodatkowe utrudnienie siłowe
- końcówka pierwszej rundy - porozciągało się i można jechać swoje
- i tak na drugą rundę (po 20km każda) wjeżdżam z dwoma rywalami
- na ciekawszych sekcjach jeden kolega ucieka nam (dogoniłem go na końcówce)
- przez spory czas pomykam tuż za rywalem, który na końcówce wyraźnie zwolnił
- poza tym dogoniło i wyprzedziło nas dwóch, w tym weteran Witkiewicz
- na ostatnich km mam przed sobą w zasięgu wzroku wszystkich powyższych...
- ... których nie dałem rady dojść, bo to była szybka końcówka do jazdy na kole
- i jest meta, a po przekroczeniu odczucie typowe dla gigowca - to już koniec wyścigu? :)
25/64 - open mega
6/21 - M4
Strata do zwycięzcy (Mikołaj Jurkowlaniec) - 18:17 min, do M4 (Artur Szmyt) - 10:11 min

Piach, piach © JPbike

Trawa, trawa © JPbike
Kategoria Solid MTB, maratony, dzień wyścigowy
Czwartek, 16 czerwca 2022 • dodano: 17.06.2022 | Komentarze 4
- ta solidowa miejscówka jest chyba najbardziej górzysta w WLKP
- dojazd solo i spoczko, pogoda piękna, na pograniczu upałów
- czasu na rozgrzewkę miałem sporo - w sumie 8 km przejechane
- start tradycyjnie z samego końca 3 sektora
- po ruszeniu samopoczucie mam dobre, pierwsze 4 km jest płaskie
- dobrze że polno-leśny dukt jest szeroki i stopniowo wyprzedzam kolejnych
- wjeżdżamy na wymagający siły i techniki leśne sekcje w stylu XC
- na singlach początkowo lekko mnie blokują, wyprzedzam póki jest ciut szerzej
- piachu, szczególnie na zjazdach i na płaskich odcinkach nie brakuje
- no i fajnie stawka się porozciągała, można robić swoje - to lubię
- pierwsza runda jeszcze trwa, a ja nadal łykam kolejnych (większość jedzie mini)
- na rozjeździe przybijam piątkę z miniowcem - podziwiał że jadę giga :)
- czas na drugą rundę (16km każda), na trasie jest już mało wiary, luz
- nadal jedzie mi się dobrze, jakiś tam power jest - to cieszy
- w sumie na drugiej rundzie wyprzedziłem kilka kolejnych osób
- czas na trzecią rundę, jeden gość (też z M4) próbuje mnie dogonić, nie dam się
- no to przyspieszam i na sekcjach XC udaje mi się uciec rywalowi
- sporo sił zużyłem, w połowie ostatniej rundy czuję już zmęczenie
- małe zaskoczenie było - doszedłem znanego zawodnika - Sylwestra Swata
- jechało mi się już ciężej, tempo spadło, mięczak ze mnie żaden, walczę dalej :)
- wspomniany Swat powoli mi odjeżdżał, ale w wynikach jest za mną (start z 1 sektora)
- i tak docieram do mety, sprawdzam wyniki - jest pudło :)
11/15 - open giga
3/4 - M4
Strata do zwycięzcy (Patryk Krajewski) - 32:59 min, do M4 (Sławek Kasprzyk) - 29:13 min

Na podjeździku. Cisnę pod górę © JPbike

Jak widać - piachu nie brakowało © JPbike

Ano, widocznie dobrze mi się jechało na takiej ciężkiej trasie © JPbike

W akcji na leśnych singlach © JPbike

Kolejne fajne pudło zdobyte. To był dobry wyścig © JPbike
Kategoria dzień wyścigowy, maratony, podium, te szerokie też, Solid MTB
Niedziela, 12 czerwca 2022 • dodano: 13.06.2022 | Komentarze 2
- cykl Solid MTB osiągnął półmetek sezonu
- dojazd do Kamionek spoczko i solo, pogoda piękna
- na miejscu robię ze 5 km luźną rozgrzewkę
- na kilka min przed startem wpakowałem się na ogon 3 sektora
- cosik czuję że tegoż dnia chęci do mocnego parcia mam słabsze
- trasę znałem z rekonesansu sprzed tygodnia
- no i start, najpierw szeroka prosta - jadę w tyłach peletonu
- szybko wpadamy na krętą i wąską sekcję w stylu XC
- od razu robi się tłoczno i ładne blokowanko mam - długo to trwa
- miejsc i powera do przebijania się do przodu brakło mi
- ciężko szło, choć jedną udaną akcję wyprzedzenia kilku zaliczyłem
- sporo czasu zleciało w tym tłoku, czyli mam pozamiatane w walce o wynik
- wjeżdżamy na odcinek z najdłuższą prostą w sezonie
- oczywiście utworzyła się tędy spora grupa, ja w ogonie bo...
- „szosowiec“ do ciągnięcia peletonika ze mnie żaden :)
- a tam znajdowała się jedyna błotna kałuża że wjechałem centralnie w nią...
- owa długa prosta jakoś zleciała, po tym trochę zakrętasów z dodatkiem piachu
- zaczęło mi się jechać lepiej, dopiero wtedy złapałem swój rytm
- troszkę wyprzedzanka zaliczam, i to na sekcjach wymagających siły i techniki
- na rozjeździe strażak daje mi wodną ochłodę z węża strażackiego :)
- druga runda jest już bardzo luźna i swobodnie można robić swoje
- sekcja XC zlatuje mi sprawnie, dwie osoby wyprzedzone
- najdłuższą prostą udaje mi się pokonać całkiem szybko i solo
- ale niestety przez wspomniane słabsze chęci i blokowanko rezygnuję z giga
- na końcówce rundy zaczynam dublować kilku ostatnich z ostatniego sektora
- na rozjeździe ponownie ochłoda z węża strażackiego
- i tak już wprost do mety, mega zaliczone i tyle.
33/71 - open mega
12/29 - M4
Strata do zwycięzcy (Gracjan Szeląg) - 27:45 min, do M4 (Dominik Galas) - 14:17 min

W akcji (1) © JPbike

W akcji (2) © JPbike
Kategoria dzień wyścigowy, maratony, Solid MTB
Niedziela, 15 maja 2022 • dodano: 18.05.2022 | Komentarze 2
- czas na maraton na własnym podwórku z trasą typu NIE MA LIPY
- orgi uszykowali trasę po stokach Dziewiczej Góry i 2x(!) Maximus
- dojazd do Owińsk solo i spoko, aura piękna i idealna do ścigania
- kilkunastominutowa rozgrzewka i wskok do tyłów 3 sektora
- troszkę fajnej gadki z paroma znajomymi też było
- no to start, moje nogi nie podają jak należy - zobaczymy później
- pierwsze ze 4 km jest bardzo szybkie, kurzyło się
- wjeżdżamy na pętlę w rejonie Dziewiczej Góry, wjazd na szczyt też był
- nadal nie idzie mi tak jak chciałbym, mimo to kilku wyprzedzam
- i tak dość szybko zlatuje pętla mini - trochę tłoczno było, ale bez blokowania
- z ok 10-15 osobowej grupki mnóstwo wiary skręciło w stronę mety mini ...
- ... że przede mną zostały jedynie 2 osoby, czyli chyba Maximus jest straszny :)
- no to jedziemy pokonać 23km rundę lewo-prawo-góra-dół+milion wertepów
- na Maximusie idzie mi całkiem, chociaż mocy w nogach nadal mi brak
- i tak na pierwszej rundzie wyprzedziłem stopniowo ze 15 osób (wszyscy z mega)
- przyznaję również że miałem chwilowe myśli by zjechać na mega
- mięczak ze mnie żaden, zatem udałem się zmierzyć po raz drugi z Maximusem
- się zaczęła klasyczna samotność długodystansowca na pustej i ciężkiej trasie
- uff, udało się, nawet zgonu nie było
- po pierwsze - dobrze znałem zatwardziały charakter Maximusa
- po drugie - obie rundy jechałem z głową
- na koniec już tylko kilka km dojazd leśnymi duktami do mety
- podjeżdżam do auta, sprawdzam wyniki - jest szerokie pudło :)
17/22 - open giga
4/6 - M4
Strata do zwycięzcy (Adam Adamkiewicz) - 58:08 min, do M4 (Szymon Gularek) - 46:04
Fotki by Centrum Rozwoju Kultury Fizycznej AKWEN.

Ładne ujęcie po starcie - za mną Paweł, po lewej szef rybek © JPbike

W rejonie Dziewiczej Góry średnio mi się pomykało © JPbike

W akcji na Maximusie - tu to w 100% trzeba robić to co się umie (mam na myśli Pure MTB) © JPbike

Zająłem "najgorsze miejsce dla sportowca", ale co tam - mi się podoba :) © JPbike
Kategoria dzień wyścigowy, maratony, podium, te szerokie też, Solid MTB
Wtorek, 3 maja 2022 • dodano: 04.05.2022 | Komentarze 3
- mój ulubiony lokalny cykl wyścigów MTB się rozkręca
- dojazd solo i spoko, pogoda przepiękna
- po wskoku w kolarskie portki czas na 5 km rozgrzewkę
- start parę minut po 11, z 3 sektora (tak, spadłem bo ostatnio była dwójka)
- ruszyłem (tradycyjnie) z ogona
- ku mojemu zaskoczeniu w tyłach owego sektora nie ma tłoku
- zatem jedzie się całkiem spoko i można robić swoje - to lubię :)
- ale niestety nie czuję swojej pełnej dyspozycji wyścigowej
- więc wyprzedzanie i przebijanie się do przodu idzie mi opornie
- trasa jest miła i przyjemna dla starych górskich wyjadaczy (takich jak ja) :)
- las wokół jest klimatyczny, kręte single też są fajne, choć piachu nie brakuje
- dużo jest odcinków góra-dół, dość krótkich, ale dających w kość
- i tak zlatuje pierwsza runda (20 km każda), wyprzedzania było niewiele
- druga runda to spore odstępy między rywalami, troszkę walki było
- nadal nie czuję się tak abym mógł cisnąć na 100% - trudno
- na krętym singlu zjazdowym kolega przede mną zalicza glebkę (foto)
- i tak zlatuje druga runda - okazuje się że czas mam podobny do pierwszej
- trzecia runda - klasyczna samotność długodystancowca, jadę swoje
- jeden mnie wyprzedził, a ja też jednego innego wyprzedziłem
- dojeżdżam w końcu do mety, czasy pokonania każdej z 3 rund mam podobne...
- myk do zaparkowanego auta, ogarnianie się i sprawdzanie wyników w necie
- okazuje się że zająłem dekorowane 6 miejsce w M4, ale...
- ... po dojściu do miasteczka zawodów dekoracja już się skończyła ... :)
21/24 - open giga
6/8 - M4
Strata do zwycięzcy (Adam Adamkiewicz) - 37:16 min, do M4 (Szymon Gularek) - 25:49 min

Na pierwszych kilometrach trochę kurzyło © JPbike

W akcji ... © JPbike

Na leśnym singielku w klimatycznym lesie © JPbike

Kolega przede mną grubo przesadził z szybkością wchodzenia w zakręt © JPbike
Kategoria dzień wyścigowy, maratony, Solid MTB
Niedziela, 3 kwietnia 2022 • dodano: 05.04.2022 | Komentarze 6
- czas rozpocząć swój 15-ty z rzędu sezon ścigania MTB
- dojazd do Starego Strącza (k. Sławy) solo i spoko
- na miejscu zimno (4°C), pochmurnie (w co się ubrać...)
- spotykam Gosię i Pawła - trochę żeśmy pogadali
- na 20min przed startem rozgrzewka - nawierzchnia jest sucha i trochę piachu
- wpadam do przydzielonego mi 2 sektora - jest niezbyt liczebny
- kilka minut po 11-tej wspólny start mini, mega i giga
- ja tradycyjnie ruszam z tyłów sektora - kurzy się strasznie
- na pierwszych km słabo idzie mi wyprzedzanie
- szybko wpadamy na pierwszy z paru fajnych i leśnych rollercoasterów
- mimo tłocznej jazdy - większego blokowania nie ma, więc spoko
- jak jest ciut szerzej to wyprzedzam, w sumie kilkanaście sztuk
- trasa fajna, w całości leśna, na przemian wąskie ścieżki i szersze dojazdówki
- ile było jazdy typu góra-dół - sporo - urok prawdziwego MTB :)
- no niestety, gdy tylko wjechaliśmy na dłuższe proste w stronę rozjazdu to...
- coś czuję że mocniej nie pociągnę, czyli forma u mnie jeszcze nie ta
- na owych długich prostych dogonili mnie niemal wszyscy co wyprzedziłem :(
- na rozjeździe sporo osób zjeżdża w stronę mety mini
- czas pokonać drugą rundę - zauważam że jedynie kilka sztuk jedzie blisko mnie
- przez jakiś czas tasuję się z weteranem Witkiewiczem - jest mocny podjazdowo
- no niestety, w połowie trasy zaczyna słabnąć mi power - jadę dalej swoje
- w sumie kilka rywali mnie stopniowo załatwiło - niemal wszyscy jechali mega
- na długich prostych jeden kolega przede mną prawie gubi trasę - podratowałem go
- przed rozjazdem zastanawiałem się czy zjechać na mega...
- jednak tego nie robię i czas pokonać trzecią rundę i to mimo zmęczenia...
- no i zaczęła się klasyczna samotność długodystansowca
- poruszałem się głównie siłą woli, na pustych rollercoasterach frajda była
- trzech ostatnich zawodników z mega też dogoniłem
- na parę km przed metą znów spotykam stojącego kolegę którego podratowałem...
- okazuje się że też jechał giga, jest z M5 i znów pogubił trasę
- i tak ja strasznie zmęczony, ale zadowolony docieram w końcu do mety
- za metą podratowany kolega mówi mi: „dzięki Tobie dotarłem do mety, dziękuję“ :)
- na parkingu pustawo jakoś - stawka mini i większość z mega zwiała już do domów
- sprawdzam wyniki - jest pudło :)
10/12 - open giga
3/5 - M4
Strata do zwycięzcy (Hubert Semczuk) - 50:46 min, do M4 (Sławek Kasprzyk) - 38:23 min

W akcji. Widać że lekko nie było © JPbike

Suche warunki zjazdowe, co za tym idzie - sporo tam piachu © JPbike

Dobre nawadnianie, zwłaszcza z taką obsługą :) © JPbike

Ten odcinek (długie proste) jest mniej ciekawy, ale gnać trzeba © JPbike

Podratowany kolega właśnie dziękuje mi :) © JPbike

A jakże fajnie załapać się na pudło na początku sezonu © JPbike
Kategoria dzień wyścigowy, maratony, podium, te szerokie też, Solid MTB
Niedziela, 19 września 2021 • dodano: 20.09.2021 | Komentarze 2
- maraton MTB na domowym podwórku - w 100% jadę :)
- trasy nie trzeba przedstawiać - jest Maximus i Dziewicza Góra
- dojazd do Owińsk solo, na miejscu pogoda pochmurna i chłodna
- rozgrzewka z Pawłem, spotykamy również Wojtka
- start mam z licznego 2 sektora, jak zwykle - z samych tyłów
- po ruszeniu wszyscy z mini/mega/giga gnają tak pod 35 - 40 km/h ...
- dość szybko wpadamy na maximusowe single
- cały czas góra-dół, lewo-prawo, między drzewami, wertepy, dropiki, ...
- tłok spory, nie napiszę jak mnie długo blokowali ...
- dość długo trzeba było czekać na szersze fragmenty by wyprzedzić
- wreszcie trochę się zluzowało, ale wiem że sporo czasu straciłem ...
- wpadamy na szersze dukty w stronę Dziewiczej, od razu jadę swoje na maxa
- zostało nas czterech, w tym weteran Witkiewicz
- na zawijasach po stokach Dziewiczej bez problemu wyprzedzam kolegów
- równie szybko doganiam i stopniowo wyprzedzam kolejnych
- na 28 km docieramy do skrętu na 2 rundę giga
- przed nami ponownie 15 km runda w rejonie Dziewiczej Góry
- w dalszym ciągu po stokach owej góry jedzie mi się dobrze
- wyprzedzania tych z mega (z dalszych sektorów) nie brakowało
- skręt na odcinek prowadzący do mety, przed nami ponownie Maximus
- i tak 10 km góra-dół, lewo-prawo, między drzewami, wertepy, dropiki, ...
- oj, nie powiem jak strasznie się tam męczyłem, ale o poddaniu nie ma mowy!
- w końcu wjeżdżamy na 3 km i dość szybki odcinek w stronę mety
- docieram do mety porządnie ujechany - tego mi brakowało :)
16/27 - open giga
5/10 - M4
Strata do zwycięzcy (Hubert Semczuk) - 30:29 min, do M4 (Przemysław Papież) - 15:39 min
Fotki by Agnieszka Szatkowska, Katarzyna Krzycka, Jarosław Kasperczak

Na pierwszych km jak zwykle szybko i tłoczno © JPbike

Szaleństwa na Maximusie, ja to lubię :) © JPbike

Końcówka trasy - tu to jestem już nieźle ujechany © JPbike
Kategoria dzień wyścigowy, maratony, Solid MTB
Niedziela, 13 czerwca 2021 • dodano: 14.06.2021 | Komentarze 2
Solid-ne Górzno (niedaleko Leszna) to (chyba) najbardziej „górzysty“ maraton w tymże cyklu, do tego na dość krótkim jak na giga dystansie, ale przewyższenie takie że jest co robić - czyli coś dla mnie :)
Dojazd na miejsce solo, pogoda bardzo dobra do ścigania po leśnych wertepach - pochmurno, co najwyżej 15°C i wietrznie, tyle że tego ostatniego w lesie nie czuć :)
Przed startem zrobiłem ze 7km rozgrzewkę na pierwszych i ostatnich km trasy.
Punkt o 11:02 niezbyt liczny sektor 2, w którym się znajdowałem wystartował. Na początek ostre gnanie w tłoku i powoli, acz systematycznie przebijam się do przodu, w stronę swojego miejsca w stawce. Z racji że trzykrotnie pokonywana na giga ponad 17km runda jest przeważnie wąska, tak coś w rodzaju wydłużonego XC (góra-dół, pełno zakrętasów i singli), to zaskakuje mnie brak blokowania, poziom rywalizacji w mojej części stawki jest niezły i praktycznie od razu mogę kręcić swoje, pomijając pierwsze kilka ścianek podjazdowych (zakorkowało się jak zwykle). Na pierwszej rundzie tempo było niezłe, ale i tak kilkanaście sztuk udało mi się powyprzedzać, pomykało się nieźle, szczególnie na odcinkach wymagających siły i techniki. Gdy dojechaliśmy do rozjazdu to... kilka gości jadących przede mną pognało w stronę mety mini, że po wjechaniu na drugą rundę miałem przed sobą w zasięgu wzroku jednego rywala, który z kolei jechał mega.
Druga runda szła całkiem, całkiem, w 100% trzeba było robić swoje. I tak wspomnianego gościa udało mi się w końcu dojść - twarda z niego sztuka bo łatwo nie zamierzał się poddać, i to tak że... większość drugiej rundy walczyliśmy łeb w łeb, i jeszcze do tego... doszliśmy stopniowo aż trzech kolejnych rywali (wszyscy z mega). Na ostatnich kilometrach rundy mega udaje mi się w końcu powyprzedzać wszystkich wspomnianych - na krętym odcinku uzyskałem nad nimi niezłą przewagę że tuż przed skrętem na trzecią rundę pozwoliłem sobie złapać chwilę oddechu i łyknąć żela, po chwili dałem się im wyprzedzić - przynajmniej mam punkt odniesienia w wynikach na mega.
No i przede mną została do pokonania ostatnia runda - szło mi już ciężej, nikogo przede i za mną. Zaliczyłem na piaszczystym fragmenciku zjazdowym niegroźną glebkę ze szlifem na kolanie. Mimo sporego zmęczenia cieszyło mnie to że nawet najstromsze podjazdy (max 21%) wchodziły spoko. I tak trzecią rundę pokonałem niespełna 3 min wolniej od drugiej. Końcowe 2 km do mety jest płaskie - tam nic nie wydarzyło się i spoko docieram do mety.
18/27 - open giga
4/8 - M4
Strata do zwycięzcy (Hubert Semczuk) - 35:05 min, do M4 (Sławek Kasprzyk) - 20:55 min
Strata do trzeciego w M4 ... minuta i 12 sekund ...
Punkty odniesienia na krótszych dystansach - na mini byłbym 21 open i 4 M4, na mega 27 open i 8 M4
Fotki by Agnieszka Szatkowska, Jarosław Kasperczak

Na pierwszych km jak zwykle klasyka - szybko i trochę tłoczno © JPbike

Dajesz, dajesz pod górkę © JPbike

Ten podjazd na najwyższy punkt (145m) daje w kość © JPbike

Końcówka rundy mega, za kilka km zacznie się samotność długodystansowca © JPbike
Kategoria dzień wyścigowy, maratony, Solid MTB
Niedziela, 23 maja 2021 • dodano: 24.05.2021 | Komentarze 3
Z racji odwołanego Żar Challenge szybko znalazłem coś zastępczego do pościgania - Solid MTB w Sławie, a właściwie w pobliskich Starych Strączach. Solid-nych tras nie trzeba przedstawiać - wyciskają MTB-owsko z danego terenu tyle ile się da :)
Dojazd z kolegą teamowym - Wojtkiem. Pogoda piękna i niemal idealna do ścigania po wertepach. Rozgrzewka spoko, wskok do 2 sektora i można startować.
Z racji tego że Mini, Mega i Giga startują wspólnie to powoduje że na pierwszych km jest tłoczno, na płaskich odcinkach wszyscy gnają jak szaleni. Pełno kurzu wytworzyliśmy. Jednak bardziej wolę osobne starty na królewskich dystansach.
Dość szybko wpadamy w ciekawsze odcinki, które towarzyszą nam niemal przez cały wyścig. Już na pierwszym singlu tworzy się korek, prędkość spadła do 5-10 km/h, w takich sytuacjach jak zwykle mam ochotę krzyknąć: „co się z Wami dzieje, nie umiecie pomykać po krętych singlach?“. Zamulając dalej oczywiście pocierpiałem i troszkę czasu straciłem, zresztą nie ja jeden. W sumie na tym tłocznym odcinku udało mi się powyprzedzać najwyżej kilkanaście sztuk.
W końcu, po ujechaniu paru km troszkę się zluzowało i można było zacząć robić swoje. Dogonił mnie Paweł startujący z tyłu 2 sektora i tak przez dłuższy czas zaczynamy pomykać blisko siebie, przy tym wyprzedzając kolejnych, póki jest miejsce na przebijanie się naprzód. Trasa jest fajna, cały czas w lesie i typu góra-dół, mnóstwo krętych i wertepiastych singli, jak i szersze odcinki też są, znalazły się i dropiki. Doganiamy Wojtka i jazda naprzód. Po jakimś czasie dochodzę kilku mocnych gości, w tym weterana Witkiewicza, na odcinku wymagającym siły, skupienia i techniki udaje mi się im odskoczyć poza zasięg wzrokowy. Od tego momentu zaliczam najlepsze chwile w wyścigu - gnam sam, ostro i czerpiąc przy tym przyjemność :)
I tak docieram na końcówkę trasy mega - jest szeroko i bardzo szybko, raczej nie dla mnie. Mimo usilnych prób, tuż przed wjazdem na 2 rundę giga dogania mnie spora grupa z tymi wspomnianymi mocnymi gośćmi - nic dziwnego że... wszyscy wybrali dystans mega, Paweł też - dzięki temu mogłem mieć punkt odniesienia w wynikach na mega.
No i po wjechaniu na 2 rundę giga zaczęła się klasyczna samotność długodystansowca. Jeszcze raz i z frajdą mogłem pokonywać najciekawsze odcinki. Chociaż power w nogach już nie był dobry, to w porównaniu z pierwszą i tłoczną rundą czuć było różnicę w prędkości szczególnie na tych krętych singlach. Udaje mi się dojść i po jakimś czasie wyprzedzić jednego gościa (też z M4), a na końcówce niewiele brakło bym doszedł drugiego rywala (obaj startowali z 1 sektora). I tak w końcu docieram całkiem zadowolony do mety, a tam niezła pustka się zrobiła, zostali ci z giga, a ci z mini i mega już po dekoracji i zwiali do swoich domów, zatem na luzie wcinałem makaronik i łyknąłem Lecha bezalkoholowego. Wojtek dojechał ze 3 minuty za mną i tak można było spoko wracać, po drodze dzieląc się wrażeniami z fajnego maratonu. Udany dzień :)
22/36 - open giga
7/14 - M4
Strata do zwycięzcy (Adam Adamkiewicz) - 37:23 min, do M4 (Mateusz Mróz) - 27:37 min
Fotki by Agnieszka Szatkowska, Robert Orzechowski, Jarosław Kasperczak

Pierwsze kilometry jak zwykle tłoczne © JPbike

Kręto tu, ale i tak jest fajnie © JPbike

Ja w swoim żywiole :) © JPbike

Jest i meta © JPbike
Kategoria dzień wyścigowy, maratony, Solid MTB