Info o mnie.
- przejechane: 184489.88 km
- w tym teren: 66524.10 km
- teren procentowo: 36.06 %
- v średnia: 22.60 km/h
- czas: 338d 07h 30m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

-
Bike Maraton - 39
bikestatsowe zawody - 8
CX - 7
do 100 km - 1186
do 50 km - 1234
do/z pracy - 278
dron - 64
dzień wyścigowy - 251
Etapówki MTB - 31
Festive 500 - 55
Gogol MTB - 62
Kaczmarek Electric - 21
maratony - 180
MTB Marathon - 31
na orientację - 6
nocne - 289
podium, te szerokie też - 37
podsumowanie - 11
pomiar czasu - 67
ponad 100 km - 245
ponad 200 km - 28
ponad 300 km - 4
poza PL - 109
Solid MTB - 30
sprzęt - 49
szoska - 455
Uphill race - 8
w górach - 316
w roli kibica - 10
w towarzystwie - 401
wyprawy - 71
wysokie szczyty - 35
XC - 32
z przyczepką - 4
-
Moja stajnia
w użyciu
Orbea Oiz M20

Black Peak

Accent Peak 29



archiwum
Scott Scale 740
TREK 8500
Kross Action
Accent Tormenta 1
Accent Tormenta 2
Accent Tormenta 3
-
2025, Wrzesień - 6 - 0
2025, Sierpień - 13 - 19
2025, Lipiec - 9 - 16
2025, Czerwiec - 9 - 20
2025, Maj - 10 - 20
2025, Kwiecień - 8 - 21
2025, Marzec - 10 - 24
2025, Luty - 8 - 16
2025, Styczeń - 7 - 13
2024, Grudzień - 15 - 38
2024, Listopad - 7 - 15
2024, Październik - 9 - 21
2024, Wrzesień - 10 - 18
2024, Sierpień - 12 - 20
2024, Lipiec - 14 - 30
2024, Czerwiec - 18 - 40
2024, Maj - 10 - 24
2024, Kwiecień - 15 - 37
2024, Marzec - 12 - 29
2024, Luty - 9 - 27
2024, Styczeń - 9 - 25
2023, Grudzień - 12 - 34
2023, Listopad - 10 - 33
2023, Październik - 9 - 27
2023, Wrzesień - 11 - 28
2023, Sierpień - 8 - 16
2023, Lipiec - 16 - 43
2023, Czerwiec - 11 - 27
2023, Maj - 17 - 36
2023, Kwiecień - 12 - 45
2023, Marzec - 6 - 16
2023, Luty - 8 - 32
2023, Styczeń - 8 - 26
2022, Grudzień - 8 - 20
2022, Listopad - 8 - 25
2022, Październik - 9 - 31
2022, Wrzesień - 12 - 16
2022, Sierpień - 10 - 24
2022, Lipiec - 16 - 37
2022, Czerwiec - 12 - 26
2022, Maj - 16 - 32
2022, Kwiecień - 14 - 49
2022, Marzec - 9 - 30
2022, Luty - 8 - 18
2022, Styczeń - 10 - 27
2021, Grudzień - 10 - 25
2021, Listopad - 11 - 29
2021, Październik - 12 - 35
2021, Wrzesień - 15 - 30
2021, Sierpień - 16 - 24
2021, Lipiec - 20 - 34
2021, Czerwiec - 19 - 42
2021, Maj - 15 - 34
2021, Kwiecień - 15 - 30
2021, Marzec - 12 - 35
2021, Luty - 11 - 32
2021, Styczeń - 13 - 42
2020, Grudzień - 17 - 37
2020, Listopad - 13 - 51
2020, Październik - 14 - 40
2020, Wrzesień - 19 - 33
2020, Sierpień - 20 - 42
2020, Lipiec - 25 - 65
2020, Czerwiec - 21 - 77
2020, Maj - 21 - 75
2020, Kwiecień - 14 - 60
2020, Marzec - 7 - 21
2020, Luty - 15 - 34
2020, Styczeń - 13 - 46
2019, Grudzień - 20 - 76
2019, Listopad - 14 - 50
2019, Październik - 13 - 44
2019, Wrzesień - 24 - 46
2019, Sierpień - 23 - 25
2019, Lipiec - 23 - 31
2019, Czerwiec - 26 - 42
2019, Maj - 25 - 58
2019, Kwiecień - 24 - 75
2019, Marzec - 18 - 56
2019, Luty - 16 - 45
2019, Styczeń - 15 - 53
2018, Grudzień - 18 - 68
2018, Listopad - 10 - 36
2018, Październik - 20 - 42
2018, Wrzesień - 31 - 67
2018, Sierpień - 21 - 82
2018, Lipiec - 18 - 58
2018, Czerwiec - 14 - 55
2018, Maj - 19 - 55
2018, Kwiecień - 18 - 68
2018, Marzec - 14 - 55
2018, Luty - 10 - 52
2018, Styczeń - 10 - 52
2017, Grudzień - 10 - 42
2017, Listopad - 7 - 44
2017, Październik - 10 - 43
2017, Wrzesień - 17 - 46
2017, Sierpień - 19 - 43
2017, Lipiec - 19 - 83
2017, Czerwiec - 17 - 42
2017, Maj - 21 - 60
2017, Kwiecień - 19 - 47
2017, Marzec - 15 - 38
2017, Luty - 13 - 32
2017, Styczeń - 14 - 47
2016, Grudzień - 9 - 14
2016, Listopad - 9 - 24
2016, Październik - 14 - 19
2016, Wrzesień - 14 - 66
2016, Sierpień - 16 - 24
2016, Lipiec - 21 - 41
2016, Czerwiec - 15 - 26
2016, Maj - 24 - 77
2016, Kwiecień - 18 - 47
2016, Marzec - 18 - 42
2016, Luty - 13 - 26
2016, Styczeń - 14 - 39
2015, Grudzień - 14 - 72
2015, Listopad - 8 - 26
2015, Październik - 8 - 23
2015, Wrzesień - 12 - 27
2015, Sierpień - 18 - 31
2015, Lipiec - 16 - 59
2015, Czerwiec - 21 - 72
2015, Maj - 21 - 53
2015, Kwiecień - 20 - 88
2015, Marzec - 19 - 88
2015, Luty - 16 - 59
2015, Styczeń - 15 - 59
2014, Grudzień - 11 - 60
2014, Listopad - 19 - 34
2014, Październik - 12 - 22
2014, Wrzesień - 17 - 37
2014, Sierpień - 18 - 31
2014, Lipiec - 22 - 95
2014, Czerwiec - 18 - 73
2014, Maj - 16 - 76
2014, Kwiecień - 21 - 77
2014, Marzec - 20 - 73
2014, Luty - 16 - 80
2014, Styczeń - 7 - 31
2013, Grudzień - 18 - 87
2013, Listopad - 13 - 78
2013, Październik - 15 - 60
2013, Wrzesień - 16 - 65
2013, Sierpień - 15 - 76
2013, Lipiec - 26 - 161
2013, Czerwiec - 21 - 121
2013, Maj - 20 - 102
2013, Kwiecień - 20 - 116
2013, Marzec - 18 - 117
2013, Luty - 15 - 125
2013, Styczeń - 12 - 92
2012, Grudzień - 20 - 106
2012, Listopad - 10 - 82
2012, Październik - 13 - 46
2012, Wrzesień - 17 - 96
2012, Sierpień - 16 - 99
2012, Lipiec - 23 - 113
2012, Czerwiec - 17 - 97
2012, Maj - 18 - 61
2012, Kwiecień - 20 - 132
2012, Marzec - 20 - 130
2012, Luty - 9 - 57
2012, Styczeń - 10 - 55
2011, Grudzień - 11 - 84
2011, Listopad - 12 - 96
2011, Październik - 20 - 127
2011, Wrzesień - 17 - 170
2011, Sierpień - 23 - 109
2011, Lipiec - 11 - 116
2011, Czerwiec - 3 - 154
2011, Maj - 24 - 186
2011, Kwiecień - 15 - 255
2011, Marzec - 24 - 213
2011, Luty - 26 - 187
2011, Styczeń - 18 - 199
2010, Grudzień - 19 - 173
2010, Listopad - 13 - 106
2010, Październik - 14 - 118
2010, Wrzesień - 15 - 192
2010, Sierpień - 25 - 209
2010, Lipiec - 27 - 126
2010, Czerwiec - 28 - 191
2010, Maj - 20 - 255
2010, Kwiecień - 24 - 220
2010, Marzec - 18 - 196
2010, Luty - 9 - 138
2010, Styczeń - 11 - 134
2009, Grudzień - 12 - 142
2009, Listopad - 11 - 128
2009, Październik - 8 - 93
2009, Wrzesień - 24 - 158
2009, Sierpień - 22 - 118
2009, Lipiec - 19 - 143
2009, Czerwiec - 20 - 94
2009, Maj - 19 - 170
2009, Kwiecień - 25 - 178
2009, Marzec - 14 - 137
2009, Luty - 7 - 50
2009, Styczeń - 11 - 96
2008, Grudzień - 11 - 131
2008, Listopad - 13 - 56
2008, Październik - 17 - 64
2008, Wrzesień - 17 - 62
2008, Sierpień - 21 - 78
2008, Lipiec - 18 - 39
2008, Czerwiec - 24 - 74
2008, Maj - 15 - 23
2008, Kwiecień - 7 - 40
2008, Marzec - 6 - 14

















do 100 km
Dystans całkowity: | 80983.22 km (w terenie 29444.50 km; 36.36%) |
Czas w ruchu: | 3484:11 |
Średnia prędkość: | 23.24 km/h |
Maksymalna prędkość: | 78.64 km/h |
Suma podjazdów: | 357575 m |
Maks. tętno maksymalne: | 179 (103 %) |
Maks. tętno średnie: | 150 (84 %) |
Suma kalorii: | 26238 kcal |
Liczba aktywności: | 1186 |
Średnio na aktywność: | 68.28 km i 2h 56m |
Więcej statystyk |
Niedziela, 21 listopada 2010 • dodano: 21.11.2010 | Komentarze 20
No i zaczęło się.
Maratonowe plany na sezon 2011 obmyślone :)
Na trening wyruszyłem po 13-tej. Umówiłem się z Drogbasem, który również zaczął się solidnie przygotowywać do sezonu. Najfajniejszą wiadomością od Jarka na ostatnich dniach jest to - przechodzi do M3 i ku mojej uciesze zamierza wystartować na GIGA, więc będziemy czysto rywalizować ze sobą na golonkowych trasach. Oj będzie się działo :)
Co do trasy - postanowiłem zapoznać się z ulubioną 50-tką Drogbasa, w całości asfaltowa, doskonała pętla treningowa zwłaszcza, gdy w terenie występuje błotno-śniegowa masakra. Dodam jeszcze że profil pozwala na avs-y na poziomie 30 km/h - do tej pory ani razu coś takiego na rowerze górskim nie udało mi się osiągnąć ... :)
Jazda oczywiście spokojniejsza, jak na profesjonalny początek treningów przystało.
Jarek z dumą mknie na swojej nowiutkiej szosie przeznaczonej głównie do treningów :)

Szosowiec Drogbas© JPbike
Na całej trasie w sumie napotkaliśmy kilku szosowców pomykających w przeciwnym kierunku i co ciekawe ani jednego na góralu - więc ja byłem jedynym :)

Świetlisty pomykacz z przeciwka :)© JPbike

Króciótka przerwa ... :)© JPbike
Dawno z Jarkiem nie jeździłem, więc przez pół trasy przegadaliśmy na przeróżne mniej i bardziej nurtujące rowerowo-maratonowe tematy, jak i napoje energetyzujące spożyliśmy w odpowiednim miejscu ...

Dłuższa, ale obowiązkowa przerwa :)© JPbike

Pora wracać i gonić tego szosowca :)© JPbike

Humory nam dopisywały - tak trzymać :)© JPbike
Dom - Rusałka - Strzeszyn - Kiekrz - Rokietnica - Rostworowo - Żydowo - Przecław - Pamiątkowo - Lulin - Nieczajna - Kowalewko - Wargowo - Zielątkowo - Golęczewo - Sobota - Złotniki - Suchy Las - Strzeszyn - Rusałka - dom
Trening udany, trochę zimno w stopy - więc pewnie była to ostatnia jazda w tym roku bez ochraniaczy.
Do domu wróciłem po zmierzchu.
V max - 45.64 km/h
Puls - max 163, średni 134
Przewyższenie - 216 m (pętla treningowa ok 140 m)
Niedziela, 14 listopada 2010 • dodano: 14.11.2010 | Komentarze 13
Taką wyjątkową jak na listopad piękną pogodę trzeba wykorzystać :)
Po pobudce (w południe :)) dość szybko wymyśliłem wycieczkę - przez Poligon i w końcu pokusiłem się obejrzeć opuszczone Stare Kasyno Oficerskie w Biedrusku.
Przed wyjazdem wyczyściłem Treka z masy wysuszonego błotka - to był błąd :)
No ... już na zatłoczonej zarówno rowerzystami, jak i spacerowiczami ścieżce, szczególnie na zacienionych miejscach leżała masa oblepiającego błotka - umorusałem się i swojego bika nieźle, z trudem rozpoznałem mknącego z przeciwka Konrada :)
Sensacją na tejże standardowej trasie był niezwykły zwierzak - fotka u KeenJow'a :)

Listopadowe popołudnie w drodze na Poligon© JPbike

Ruiny Kościoła w nieistniejącej wsi Chojnica© JPbike
Powyższe ruiny już sporo razy spenetrowałem - KLIK.

Tramwaj na Poligonie ...© JPbike

Z Katowic. Przyjechał ponad 300 km na własnych kołach ? :)© JPbike

Wnętrze tramwaju ... :)© JPbike

Ten czołg nieźle dostał w lufę :)© JPbike

Zamek ... betonowy :) Dla potrzeb filmu "Ogniem i Mieczem© JPbike
Kręcąc ostatnie kilometry na Poligonie spotkałem jadącego z przeciwka Jarka na swojej nowiutkiej szosie. Oj, długo nie widzieliśmy się :) Pogadaliśmy sobie i po raz pierwszy w życiu dosiadłem szosówki z prawdziwego zdarzenia (serio !!!).
Rany, jakie to szybkie ... pora kupić własną ? :)
W Biedrusku skręciłem na alejkę i bez najmniejszego problemu odnalazłem opuszczone Stare Kasyno Oficerskie.

Stare Kasyno w Biedrusku© JPbike

Stare Kasyno w Biedrusku© JPbike

Stare Kasyno w Biedrusku. Wnętrze© JPbike

Korytarz ze ścianami z pruskiego muru. Po prawej WC :)© JPbike

Główna sala - tutaj grali w ruletkę i w karty ...© JPbike

Okazały taras Kasyna© JPbike
W czasach świetności Kasyno wyglądało właśnie ... KLIK :)
Drogę powrotną odbyłem przy kolorowym zachodzie słońca ...

Listopadowy zachód nad Rusałką© JPbike
Dom - Rusałka - Strzeszynek - Kiekrz - Złotniki - przejazd przez Poligon - Biedrusko - Radojewo - Morasko - Suchy Las - Strzeszyn - Rusałka - dom
V max - 42.76 km/h
Puls - max 177, średni 144 (trochę podjeździków było)
Przewyższenie - 240 m
Sobota, 11 września 2010 • dodano: 11.09.2010 | Komentarze 2
Pierwotnie ten wrześniowy weekend miał być przeznaczony na maraton w Rabce, zresztą do tamtych gorczańskich terenów mam sentyment z czasów dzieciństwa. Wyjazd nie doszedł do skutku, za rok muszę w końcu się wybrać.
Po odespaniu codziennego, bardzo wczesnego wstawania do roboty ruszyłem na trasę po 12:30, mając wspaniałą słoneczną pogodę. Jako że rodzice na działce potrzebowali mnie, więc tam pojechałem, trochę dłuższym wariantem - poprzez standardową trasę, Kiekrz, Sady, Lusowo, Lusówko i do Sierosławia.
Co porobiłem na działce:
- wykopałem słabo rosnącą od kilku lat gruszę
- zrobiłem porządek w kompostowniku
- umyłem Treka od resztek błota z poznańskiego bikemaratonu
- pojeździłem po alejkach działkowym rowerem
- pograłem w piłkę z Oliwką
A późnym popołudniem, przy zachodzącym słońcu to jazda w drogę powrotną - też dłuższym wariantem, w kierunku na obrzeże WPN-owskiego lasu, czyli Sierosław, Dopiewiec, Konarzewo, Glinki, Trzebaw (...), momentem znalazłem się poza ścieżką wśród chaszczy i pokrzyw, jak i poruszałem się nieznanym mi do tej pory fragmentem żółtego szlaku rowerowego biegnącego do Szreniawy.

Późnopopołudniowa droga do WPN-u© JPbike
Nie zabrakło chwili napięcia - w Komornikach kierowca Bravo, który wyraźnie spieszył się z ruszaniem z drogi podporządkowanej omal mnie nie staranował - musiałem gwałtownie hamować.
Puls - max 167, średni 128
Przewyższenie - 240 m
Sobota, 4 września 2010 • dodano: 04.09.2010 | Komentarze 6
Jutro pierwszy w tym sezonie pozagolonkowy start - u Grabka i to na własnym podwórku. To będzie mój trzeci start na poznańskim bikemaratonie. Trasę znam doskonale, jest urozmaicona, szybka i wiele razy ją wykorzystywałem do treningów. W tym sezonie z powodu robót drogowych została zmieniona - znikł fajny terenowy odcinek ze zjazdem za Uzarzewem, więc spodziewam się jeszcze większych prędkości średnich niż rok temu - miałem na giga 26.53 km/h.
W dzień poprzedzający start, korzystając ze sprzyjającej do kręcenia pogody wyruszyłem popołudniem na rozgrzewkę, na swój teren, czyli WPN.

Na starym wiadukcie, tuż przy WPN© JPbike

Leśna szosa w WPN-ie© JPbike

Fragment singla wokół Jarosławieckiego© JPbike

Podjeżdzik, krótki ale fajny :)© JPbike

Na szczycie Osowej Góry© JPbike
Z powyższego szczytu zjechałem najszybszym zjazdem - ma niewiele ponad kilometr i próbowałem na swoim terenie osiągnąć magiczne 70 km/h na góralu, z rozpędem doszedłem do 68.84 km/h :)
Kręcąc nadwarciańskim, pomyślałem o wpisie Kajmana i sprawdzałem stan Warty - jest wyższy od normalnego o około metr. A mostek, który w maju ucierpiał na tymże szlaku nadal leży przy brzegu :(

Na mostku na nadwarciańskim szlaku© JPbike

Powoli czuć zbliżającą się jesień© JPbike

Ścieżka po nadwarciańskim wale© JPbike
Nadwarciańskim szlakiem dokręciłem pod most Św. Rocha i dalej jazda nad Maltę po numerek startowy (3282). Była kolejka do zapisów, pewnie niezła frekwencja będzie podczas maratonu. Spotkałem znajomych - DunPeal'a i KeenJow'a.

Przystań nad Maltą© JPbike
Po załatwieniu formalności startowych i odebraniu upominków ruszyłem do Alistarowej rodzinki, u której była moja mapa zostawiona u Kosmy. Była kawka, ciacho i wysłuchałem ich opowieści o Łemkowskim Oriencie, w którym brali udział.
Do domu wróciłem gdy zapadł zmrok, zrobiło się chłodno, podczas rozgrzewki jechałem ubrany na krótko, dobrze że miałem ze sobą kurtkę przeciwdeszczową, pomogła :)
Puls - max 159, średni 122
Przewyższenie - 355 m
Niedziela, 22 sierpnia 2010 • dodano: 24.08.2010 | Komentarze 12
Tegoż pogodnego, niedzielnego dnia miałem czas do 13-tej.
Chęci do pokręcenia w okolicy spore, więc krótko po 9 wyruszyłem do Siewierza i zaliczyć wszystkie cztery Pogorie.
Kosma również miała ochotę na jazdę, czasu niestety jej brakło, więc od sąsiada pożyczyła niezły rower na 20 calowych kołach i ze mną zrobiła mocnym tempem 2 i pół kilometra :) Dalej już samotnie pognałem zobaczyć ruiny zamku w Siewierzu. By sprawnie wydostać się z Ząbkowic na boczną drogę skorzystałem z profesjonalnie sporządzonej przez Monikę notatki.
Duże zaskoczenie zrobiła na mnie wysokość na której mieszka Kosma - aż około 360 m, czyli więcej od miejsca, w którym mieszkają Ela z Piotrkiem :) Dla porównania - ja w Poznaniu mieszkam na 85 m :)

Kosma mknie na kultowym rowerku :)© JPbike
Przy sobie miałem również mapę - spojrzałem że blisko znajduje się wzniesienie, na które prowadzi terenowa droga i pojechałem tam :)

Trochę fajnego terenu© JPbike

Widoczek ze wzniesienia© JPbike

Zamek w Siewierzu© JPbike
Po zwiedzeniu Zamku ruszyłem w kierunku Pogorii, raz gubiąc właściwą drogę, przez co fragmentem jechałem krajową jedynką ...

Pogoria 4© JPbike

Pogoria 3© JPbike

Pogoria 2© JPbike

Pogoria 1 ze słynnym "UFO" :)© JPbike
I na koniec coś podobnego do wpisu Kosmy :)

Dąbrowa Górnicza Ząbkowice ... :)© JPbike
Do Łośnia wróciłem punktualnie, co do minuty i następnie Monika mnie zawiozła swoją cytrynka na katowicki dworzec. Trzywagonowy skład do Poznania był tłoczny, podróżowałem w nieciekawych warunkach, mimo tego podróż przebiegła bez przygód i do Poznania zajechałem o 20-tej i tak zakończył się mój a jakże wspaniały urlop z rowerem :)
Dziękuję bardzo wszystkim, z którymi miałem dużą przyjemność kręcić i spędzać czas podczas urlopu :)
Przewyższenie - 312 m
Sobota, 21 sierpnia 2010 • dodano: 24.08.2010 | Komentarze 7
Mój trzytygodniowy urlop dobiegał końca, a szkoda ...
Zanim wyruszyłem następnego dnia do stolicy Wielkopolski postanowiłem po drodze odwiedzić Monikę.
Wyruszyliśmy po śniadaniu, obierając kierunek bocznymi drogami na Oświęcim.
W roli przewodników miałem oczywiście Elę i Piotrka, w końcu to są ich doskonale znane tereny.
Rowerowy urlop był bardzo udany :)
© JPbike
O tym jak dotarliśmy do Oświęcimia - Ela i Piotrek doskonale opisali i bogato zilustrowali na swoich blogach :)
Na tamtejszym Rynku po krótkim oczekiwaniu zjawił się hose, który zaprowadził mnie do celu, czyli do Łośnia.
Z Józkiem nie widziałem się okrągły rok - mocno i radośnie się przywitaliśmy :)
Ekipa BS na rynku w Oświęcimiu
© JPbike
Po pożegnaniu z Elą i Piotrkiem we dwójkę ruszyliśmy, po drodze przekraczając Wisłę, robiąc postój w Jaworznie, pokonując parę niezłych podjazdów i w końcu bezproblemowo dobiliśmy pod dom Kosmy, u której były kiełbaski z grilla, piwko i pogaduszki :)
Oprócz tego obejrzałem postęp prac remontowych - duży podziw !
Przewyższenie - 390 m
Czwartek, 19 sierpnia 2010 • dodano: 20.08.2010 | Komentarze 6
Cóż to był za super hiper mega ultra giga arcywidokowy wypad !
To był kulminacyjny punkt mojego urlopu u niezwykle wspaniałej rowerowej pary – Eli i Piotrka :)
Wyruszyliśmy rankiem pakownym autem wraz z rowerami do Słowacji, po drodze niemal bez przerwy zza okien auta i podczas postoju na 1090 metrowej przełęczy podziwialiśmy całą masę zapierających dech w piersiach widoków … :)
Po dotarciu do Liptovsky Hradok (ok. 640 m) i przesiadce na rowery ruszyliśmy pokonać ponad 30 km dość łagodny, w całości asfaltowy podjazd biegnący na 1280 metrową wysokość, który końcówkę ma tuż u stóp graniczących z naszym krajem szczytami, pośrodku Tatrami Zachodnimi, a Wysokimi :)

Zamek w Liptovsky Hradok, stąd zaczynamy jazdę do gory© JPbike

Jazda ...© JPbike

Nad szczytami wisiały ciężkie chmury ...© JPbike

Momentami można było dostrzec skaliste szczyty© JPbike

Chwila postoju© JPbike
Po dokręceniu do mini miejscowości Podbanske zrobiliśmy postój przy tamtejszej mini restauracji, posilając się nieznanym mi do tej pory, ale bardzo smacznym daniem i browarkiem :)
Przy okazji spotkaliśmy bikera z … Poznania :) Daliśmy Mu namiary na BS :)

Od tej chwili jazda wśród wysokogórskich widoczków to sama przyjemność :)© JPbike

Trek i tatrzańskie krajobrazy© JPbike

Pięknie ... :)© JPbike

Ela wśród Tatr :)© JPbike

Nie napiszę jakie niesamowite wrażenia są, jadąc tamtedy :)© JPbike

Pora na wspólny toast w odpowiedniej scenerii :)© JPbike

Dobijamy do celu ...© JPbike

Na 1280 m, Jak widać - dalej to zakaz jazdy ... szkoda :)© JPbike
Po osiągnięciu celu, gdzie skończyła się asfaltowa ścieżka troszkę popadało i po podziwianiu wszystkich szczytów dookoła (m in. Świnicę, 2301 m) w padającym deszczu ruszyliśmy w drogę powrotną – ponad 30 km w dół, zrobiło się zimno, więc …

Tu przeczekaliśmy deszcz© JPbike

Takie robactwo oblepiało nasz sprzęt na sporej wysokości© JPbike
Deszcz na szczęście przestał padać po krótkim czasie i jazda w dół :)

Wracamy po mokrym© JPbike
Zza chmur zaczęło się wyłaniać popołudniowe słońce odsłaniając najwyższe tatrzańskie szczyty – widoki rewelacja, szczęściarze z Nas :)

Piękny widok na słowacki, monstrualny Krivan, 2494 m© JPbike

Ela foci mnie, a ja Ją :)© JPbike

A taki SUPER widok mieliśmy w drodze powrotnej :)© JPbike
Podsumowując trasę – WSPANIAŁA !
Do zaparkowanego auta dotarliśmy naładowani pięknymi, wysokogórskimi widokami pod wieczór i jazda do Kobiernic.
Przewyższenie – ok. 700 m (Kajman poda dokładne)
Środa, 18 sierpnia 2010 • dodano: 18.08.2010 | Komentarze 7
Kolejny wspaniały dzień urlopu w Beskidzie Małym :)
Tegoż dzionka rankiem wyruszyłem wraz z Kubą.
Tym razem plany były ambitne, bo mocno podjazdowe !
Jako pierwszy podjazd do pokonania wzięliśmy Hrobaczą Łąkę (828 m)

Tutaj zaczynamy porządny podjazd ...© JPbike
No, przez jakiś czas wspinaliśmy się blisko siebie, i po chwili cisnąłem do góry i zgubiłem Kubę za plecami :)

Widoczki zmusiły mnie do trzykrotnego zatrzymania :)© JPbike
Przyznam że ten czterokilometrowy podjazd jest niezły, w większości ponad 10% do góry, biegnie po dobrym asfalcie, a na końcówce to już gorsza nawierzchnia … dla mnie to żaden problem :)

Stary, zniszczony asfalt© JPbike

Terenowa końcówka ...© JPbike
Na 10 m przed szczytem przeczekałem na mojego kompana z Andrychowa i w taki oto sposób udało się ustrzelić wspólną fotkę :)

Wspólnie zdobywamy Hrobaczą© JPbike

Kolejny szczyt zdobyty, jak zwykle radośnie obwieściliśmy :)© JPbike
Na szczycie trochę wiało, dobrze że miałem ze sobą długą bluzę, trochę odpoczęliśmy i dalej zdecydowaliśmy się na górski teren, czyli mój i mojego Treka żywioł :)

Zjeżdżamy po masie kamieni© JPbike
Czerwony szlak, po którym się poruszaliśmy nie zawsze pozwalał na jazdę …

Trochę wnoszenia nie zabrakło© JPbike

Ciągle na 800 metrowej wysokości ...© JPbike
Po jakimś czasie skręciliśmy na niebieski w dół, również kamienisty, nie taki straszny, by po zjechaniu na Przełęcz Przegibek (663 m) zarządzić postój.

Postój na colę na Przełęczy Przegibek© JPbike
Dalej nastąpiła asfaltowa zjazdówka z serpentynami aż na most w Międzybrodziu Żywieckim, skąd podziwialiśmy następny cel – Góra Żar (761 m)

Tam do góry się wybieramy :)© JPbike
Po postoju przy sklepie, ponownie przez jakiś czas podjeżdżaliśmy razem, i dalej pomknąłem do góry, podjazd okazał się łagodniejszy od tego na Hrobaczą, ale … dłuższy. W zupełności do pokonania całości ponad 7 km podjazdu wystarczyła środkowa zębatka korby.

Dzielny Kuba na podjeździe :)© JPbike

Widokowa końcówka podjazdu© JPbike
Na szczycie czekał na nas Piotrek, który przyjechał na górę wprost z domu.
Gdy wjechałem z Kubą na Żar - miałem na liczniku 33 km i ponad 1 km w pionie :)
No i ujrzałem w końcu znany mi jedynie z fotek wielki zbiornik wodny od miejscowej elektrowni szczytowo-pompowej.
A najbardziej mnie zauroczyła cała masa tamtejszych arcywidoków na Beskidy :)

Fragment zbiornika wodnego na górze Żar© JPbike

Trzech Bikestatowiczy na Żarze :)© JPbike

Beskidzki arcywidoczek :)© JPbike
Poza podziwianiem widoczków zacięcie obserwowaliśmy zmagania szybowcowe …

Za chwilę szybowiec zacznie swobodny lot© JPbike

I leci ! Fajnie widzieć ze szczytu coś takiego :)© JPbike

Widoczek, gdzieś tam na dole Ela z Piotrkiem mieszkają :)© JPbike

Pora wracać ...© JPbike
Po fajnym i długim zjeździe, z serpentynami oczywiście, po drodze poznałem słynne miejsce zaburzenia grawitacji, dalej kręciliśmy wzdłuż Soły kierunku do domu. Z Kubą pożegnaliśmy się przed Porąbką – jeszcze raz wielkie dzięki za wspaniałą wspólną i górska trasę !
Potem myk z Kajmanem do Kobiernic na obiad, a po południu czeka mnie kolejna wycieczka, tym razem z Elą :)
Puls - max 168, średni 126
Przewyższenie - 1155 m
Wtorek, 17 sierpnia 2010 • dodano: 18.08.2010 | Komentarze 7
Na mój drugi dzień pobytu w Kobiernicach u Eli i Piotrka postanowiliśmy wyruszyć w góry. Cel wycieczki - Przełęcz Kocierska (718 m).
Zanim wyruszyliśmy - miałem przyjemność poznać Kubę, na BS znany jako k4r3l z Andrychowa i tak w czwórkę ruszyliśmy.
Od jakiegoś czasu Kajman coś mi opowiadał o super stromym podjeździe - znając siebie wiedziałem że muszę koniecznie osobiście sprawdzić ten podjazd :)
Pogodę mieliśmy o niebo lepszą od wczorajszej - przejrzyste niebo i jak najbardziej sprzyjająca temperatura. Początkowo jechaliśmy podobnie jak wczoraj – wzdłuż malowniczych jezior :)

Góry nad Jeziorem Międzybrodzkim© JPbike

Po lewej widać pierwotne koryto Soły© JPbike

Krótki postój na moście© JPbike

Ela i Piotrek podjeżdżają do Tresnej© JPbike

Widoczek na Jezioro Żywieckie© JPbike

Podziwianie gór Beskidu Śląskiego© JPbike
Następnie przez Łękawicę skierowaliśmy się na drogę wijącą do góry wzdłuż potoku.

Potok Kocierzanka© JPbike

Przyjemnie, wsród gór i w towarzystwie się jedzie :)© JPbike
I tak dokręciliśmy do Kocierza Rychwałdzkiego, gdzie nastąpił postój, spojrzałem na podjazd – rzeczywiście bardzo stromy i co ? Ja z Kubą pomknęliśmy się zmierzyć z nim, a Ela i Piotrek ruszyli na łagodniejszą wspinaczkę :)

Początek bardzo stromego podjazdu© JPbike
Sam dwukilometrowy podjazd ma nachylanie pewnie ponad 20%, czasem sięga aż 30 !
I jak mi poszło ? – pokonałem go, ani razu nie użyłem młynka :) Raz zmuszeni byliśmy się zatrzymać w połowie by auto przepuścić. A na końcówce ogarnęła nas ogromna satysfakcja z podjechania :)

Stromy podjazd ZDOBYTY ! :)© JPbike
Dalej już tylko dokręciliśmy na cel, czyli Przełęcz Kocierską, znajdował się tam kompleks, który pozwiedzałem trochę – pierwszy raz widziałem basen z plażą na sporej wysokości :)

Basen i plaża na wysokości ponad 700 m !© JPbike
Czekając na szczycie na Elę i Piotrka, Kuba musiał wracać, udał się na podobno ciekawy zjazd zielonym szlakiem :) Dzięki Kuba za wspólną jazdę ! :)
W końcu, po jakichś 30 minutach wjechali na przełęcz, udaliśmy się na tamtejszy taras podziwiać rozległe widoki i jazda w dół z serpentynami, na tym zjeździe biegnącym po równiutkim asfalcie osiągnąłem max 69 km/h :)

Widoczek ze zjazdu© JPbike
Po zjechaniu czas na kolejną atrakcję – Łupki Wierzchowskie, coś takiego, zanim wypatrzyłem na blogu niradhary i Kajmana bardzo chciałem zobaczyć.
Po dojechaniu na miejsce odważyłem się nawet zjechać po łupkach dwa metry w dół o nachyleniu 45 stopni :) Przesadziłem na dole, zaliczając koziołka wraz z rowerem :)

Kaskada Rzyczanki© JPbike

Kaskada Rzyczanki© JPbike
Dalej to już jazda powrotna do Kobiernic, wszędzie wokół zaczęło się chmurzyć, momentem drobno popadało.

Spore chmurzyska sie pojawily w drodze powrotnej© JPbike
W końcu udało się dotrzeć bez zmoknięcia i czas na zimne PIWO :)
Kolejna bardzo udana wycieczka – dzięki wszystkim moim towarzyszom :)
V max – 69.66 km/h – mój rekord w Beskidzie Małym :)
Puls – max 163, średni 95 … nieźle :D
Przewyższenie – 733 m
Niedziela, 15 sierpnia 2010 • dodano: 17.08.2010 | Komentarze 4
Dzień po udanym maratonie w Krynicy nadszedł czas na przeniesienie się w rejony Beskidu Małego, a właściwie do wspaniałych rowerowych przyjaciół tam mieszkających - Eli i Kajmana :)
Po spakowaniu się wyruszyłem w południe, obierając kierunek do Nowego Sącza, gdzie ponownie spotkałem się z Karolinką, trochę pogadaliśmy, na horyzoncie zaczęły się pojawiać chmury burzowe, Karla doradzała mi abym udał się na pociąg, a ja jednak chciałem dalej na własnych siłach jechać. I po miłym pożegnaniu ruszyłem dalej na drogę nr.28, no i zacząłem pokonywac tamtejszy niezły podjazd, po dokręceniu na ponad 500m chmurzyska stawały się coraz ciemniejsze, wzmógł sie wiatr ...

Nadchodzi burza wśród gór ...© JPbike
Więc zdecydowałem się posłuchać Karoliny i wysłałem jej smsa że zawracam do NS i na dworzec PKP :)

Dunajec i ciemne chmury nadciągają ...© JPbike
Po dotarciu na tamtejszy dworzec i przejrzeniu rozkładu jazdy okazało się że trafiłem całkiem nieźle z czasem - odjazd składu do Krakowa nastąpił po 16:40, oczywiście ponad godzinkę sobie przeczekałem, w tym czasie lunęła ulewa :)
Ponad trzygodzinna podróż do stolicy Małopolski przebiegła bez przygód w takich mocno rowerowych warunkach :)

Rower - popularny środek transportu w pociągach :)© JPbike
Po dotarciu do Krakowa dość szybko wsiadłem do kolejnego składu, który ruszał po 20:30 do Katowic - znów miałem rowerowe towarzystwo :)
A następnie po dojechaniu do stolicy Górnego Śląska po raz drugi się przesiadłem do kolejnej osobowki - tym razem do celu, czyli do Bielska Białej, podróżowałem już samotnie, po drodze informując Ele i Piotrka, którzy po mnie przyjechali autem na tamtejszy dworzec już po północy i w końcu po 57 km rowerowania z przyczepką i około 8-godzinnej podróży pociągami z dwoma przesiadkami dotarłem do celu, bijąc kolejny swój rekord czasu podróży pociągami z rowerem :D
Przewyższenie - 396 m