Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.
- przejechane: 177761.50 km
- w tym teren: 64454.10 km
- teren procentowo: 36.26 %
- v średnia: 22.68 km/h
- czas: 324d 18h 52m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m
Kategorie
-
Bike Maraton - 38
bikestatsowe zawody - 8
CX - 7
do 100 km - 1125
do 50 km - 1215
do/z pracy - 277
dron - 60
dzień wyścigowy - 249
Etapówki MTB - 31
Festive 500 - 47
Gogol MTB - 62
Kaczmarek Electric - 21
maratony - 178
MTB Marathon - 31
na orientację - 6
nocne - 287
podium, te szerokie też - 36
podsumowanie - 10
pomiar czasu - 66
ponad 100 km - 233
ponad 200 km - 28
ponad 300 km - 4
poza PL - 91
Solid MTB - 30
sprzęt - 45
szoska - 439
Uphill race - 8
w górach - 299
w roli kibica - 10
w towarzystwie - 389
wyprawy - 62
wysokie szczyty - 34
XC - 32
z przyczepką - 4
-
Moja stajnia
w użyciu
Orbea Oiz M20
Black Peak
Canyon Endurace
Scott Scale 740
Sztywna Biria
archiwum
Accent Peak 29
TREK 8500
Kross Action
pechowe accenty
Accent Tormenta 1 - skradziony
Accent Tormenta 2 - skradziony
Accent Tormenta 3 - skasowany
Archiwum
2023
2022
2021
2020
2019
2018
2017
2016
2015
2014
2013
2012
2011
2010
2009
2008
-
2024, Listopad - 6 - 13
2024, Październik - 9 - 21
2024, Wrzesień - 10 - 18
2024, Sierpień - 12 - 20
2024, Lipiec - 14 - 30
2024, Czerwiec - 18 - 40
2024, Maj - 10 - 24
2024, Kwiecień - 15 - 37
2024, Marzec - 12 - 29
2024, Luty - 9 - 27
2024, Styczeń - 9 - 25
2023, Grudzień - 12 - 34
2023, Listopad - 10 - 33
2023, Październik - 9 - 27
2023, Wrzesień - 11 - 28
2023, Sierpień - 8 - 16
2023, Lipiec - 16 - 43
2023, Czerwiec - 11 - 27
2023, Maj - 17 - 36
2023, Kwiecień - 12 - 45
2023, Marzec - 6 - 16
2023, Luty - 8 - 32
2023, Styczeń - 8 - 26
2022, Grudzień - 8 - 20
2022, Listopad - 8 - 25
2022, Październik - 9 - 31
2022, Wrzesień - 12 - 16
2022, Sierpień - 10 - 24
2022, Lipiec - 16 - 37
2022, Czerwiec - 12 - 26
2022, Maj - 16 - 32
2022, Kwiecień - 14 - 49
2022, Marzec - 9 - 30
2022, Luty - 8 - 18
2022, Styczeń - 10 - 27
2021, Grudzień - 10 - 25
2021, Listopad - 11 - 29
2021, Październik - 12 - 35
2021, Wrzesień - 15 - 30
2021, Sierpień - 16 - 24
2021, Lipiec - 20 - 34
2021, Czerwiec - 19 - 42
2021, Maj - 15 - 34
2021, Kwiecień - 15 - 30
2021, Marzec - 12 - 35
2021, Luty - 11 - 32
2021, Styczeń - 13 - 42
2020, Grudzień - 17 - 37
2020, Listopad - 13 - 51
2020, Październik - 14 - 40
2020, Wrzesień - 19 - 33
2020, Sierpień - 20 - 42
2020, Lipiec - 25 - 65
2020, Czerwiec - 21 - 77
2020, Maj - 21 - 75
2020, Kwiecień - 14 - 60
2020, Marzec - 7 - 21
2020, Luty - 15 - 34
2020, Styczeń - 13 - 46
2019, Grudzień - 20 - 76
2019, Listopad - 14 - 50
2019, Październik - 13 - 44
2019, Wrzesień - 24 - 46
2019, Sierpień - 23 - 25
2019, Lipiec - 23 - 31
2019, Czerwiec - 26 - 42
2019, Maj - 25 - 58
2019, Kwiecień - 24 - 75
2019, Marzec - 18 - 56
2019, Luty - 16 - 45
2019, Styczeń - 15 - 53
2018, Grudzień - 18 - 68
2018, Listopad - 10 - 36
2018, Październik - 20 - 42
2018, Wrzesień - 31 - 67
2018, Sierpień - 21 - 82
2018, Lipiec - 18 - 58
2018, Czerwiec - 14 - 55
2018, Maj - 19 - 55
2018, Kwiecień - 18 - 68
2018, Marzec - 14 - 55
2018, Luty - 10 - 52
2018, Styczeń - 10 - 52
2017, Grudzień - 10 - 42
2017, Listopad - 7 - 44
2017, Październik - 10 - 43
2017, Wrzesień - 17 - 46
2017, Sierpień - 19 - 43
2017, Lipiec - 19 - 83
2017, Czerwiec - 17 - 42
2017, Maj - 21 - 60
2017, Kwiecień - 19 - 47
2017, Marzec - 15 - 38
2017, Luty - 13 - 32
2017, Styczeń - 14 - 47
2016, Grudzień - 9 - 14
2016, Listopad - 9 - 24
2016, Październik - 14 - 19
2016, Wrzesień - 14 - 66
2016, Sierpień - 16 - 24
2016, Lipiec - 21 - 41
2016, Czerwiec - 15 - 26
2016, Maj - 24 - 77
2016, Kwiecień - 18 - 47
2016, Marzec - 18 - 42
2016, Luty - 13 - 26
2016, Styczeń - 14 - 39
2015, Grudzień - 14 - 72
2015, Listopad - 8 - 26
2015, Październik - 8 - 23
2015, Wrzesień - 12 - 27
2015, Sierpień - 18 - 31
2015, Lipiec - 16 - 59
2015, Czerwiec - 21 - 72
2015, Maj - 21 - 53
2015, Kwiecień - 20 - 88
2015, Marzec - 19 - 88
2015, Luty - 16 - 59
2015, Styczeń - 15 - 59
2014, Grudzień - 11 - 60
2014, Listopad - 19 - 34
2014, Październik - 12 - 22
2014, Wrzesień - 17 - 37
2014, Sierpień - 18 - 31
2014, Lipiec - 22 - 93
2014, Czerwiec - 18 - 73
2014, Maj - 16 - 76
2014, Kwiecień - 21 - 77
2014, Marzec - 20 - 73
2014, Luty - 16 - 80
2014, Styczeń - 7 - 31
2013, Grudzień - 18 - 87
2013, Listopad - 13 - 78
2013, Październik - 15 - 60
2013, Wrzesień - 16 - 65
2013, Sierpień - 15 - 76
2013, Lipiec - 26 - 161
2013, Czerwiec - 21 - 121
2013, Maj - 20 - 102
2013, Kwiecień - 20 - 116
2013, Marzec - 18 - 117
2013, Luty - 15 - 125
2013, Styczeń - 12 - 92
2012, Grudzień - 20 - 106
2012, Listopad - 10 - 82
2012, Październik - 13 - 46
2012, Wrzesień - 17 - 94
2012, Sierpień - 16 - 99
2012, Lipiec - 23 - 113
2012, Czerwiec - 17 - 97
2012, Maj - 18 - 61
2012, Kwiecień - 20 - 132
2012, Marzec - 20 - 130
2012, Luty - 9 - 57
2012, Styczeń - 10 - 55
2011, Grudzień - 11 - 84
2011, Listopad - 12 - 96
2011, Październik - 20 - 127
2011, Wrzesień - 17 - 170
2011, Sierpień - 23 - 109
2011, Lipiec - 11 - 116
2011, Czerwiec - 3 - 154
2011, Maj - 24 - 186
2011, Kwiecień - 15 - 255
2011, Marzec - 24 - 213
2011, Luty - 26 - 187
2011, Styczeń - 18 - 199
2010, Grudzień - 19 - 173
2010, Listopad - 13 - 106
2010, Październik - 14 - 118
2010, Wrzesień - 15 - 192
2010, Sierpień - 25 - 209
2010, Lipiec - 27 - 126
2010, Czerwiec - 28 - 191
2010, Maj - 20 - 255
2010, Kwiecień - 24 - 220
2010, Marzec - 18 - 196
2010, Luty - 9 - 138
2010, Styczeń - 11 - 134
2009, Grudzień - 12 - 142
2009, Listopad - 11 - 128
2009, Październik - 8 - 93
2009, Wrzesień - 24 - 158
2009, Sierpień - 22 - 118
2009, Lipiec - 19 - 143
2009, Czerwiec - 20 - 94
2009, Maj - 19 - 170
2009, Kwiecień - 25 - 178
2009, Marzec - 14 - 137
2009, Luty - 7 - 50
2009, Styczeń - 11 - 96
2008, Grudzień - 11 - 131
2008, Listopad - 13 - 56
2008, Październik - 17 - 64
2008, Wrzesień - 17 - 62
2008, Sierpień - 21 - 78
2008, Lipiec - 18 - 39
2008, Czerwiec - 24 - 74
2008, Maj - 15 - 23
2008, Kwiecień - 7 - 40
2008, Marzec - 6 - 14
Wpisy archiwalne w kategorii
dzień wyścigowy
Dystans całkowity: | 15284.10 km (w terenie 13860.43 km; 90.69%) |
Czas w ruchu: | 833:26 |
Średnia prędkość: | 18.34 km/h |
Maksymalna prędkość: | 73.88 km/h |
Suma podjazdów: | 201748 m |
Maks. tętno maksymalne: | 180 (102 %) |
Maks. tętno średnie: | 169 (95 %) |
Suma kalorii: | 15145 kcal |
Liczba aktywności: | 249 |
Średnio na aktywność: | 61.38 km i 3h 20m |
Więcej statystyk |
Niedziela, 11 czerwca 2023 • dodano: 19.06.2023 | Komentarze 2
No i mamy ostatni etap do pokonania - zastanawiałem się co tym razem na finałowej trasie orgi nam uszykowali - po przejechaniu tegoż etapu stwierdzam jedno - było dosłownie wszystko do Pure MTB i by osiągnąć wynik, trzeba było z siebie sporo wycisnąć zarówno z siły, jak i z techniki.
Start i metę ulokowano przy Pałacu Jedlinka w Jedlinie-Zdrój, znajduje się tam również browar, aż mnie kusiło ... :)
Po ruszeniu jazda niedługim asfaltem, oczywiście podjazdowym i wjeżdżamy na teren z duktem prowadzącym na szczyt Borowej (853m). Ów podjazd jest dość ciężki, kręciliśmy w tłoku i przez to dwa strome fragmenty musiałem zbutować (przyblokowali mnie).
Po zdobyciu szczytu z nową wieżą widokową czas na techniczny zjazd, na którym poprzedzający mnie zawodnicy narobili bałaganu z wyborem różnego toru zjazdowego i nie dałem rady czysto i z frajdą zjechać całości.
Po tym mamy jazdę typu góra-dół na sporej wysokości i powolutku stawka się rozciąga, wyprzedzam póki jest miejsce i power, przy tym zauważam że w mojej części peletonika jedzie niemało dziewczyn - fajna sprawa :)
Na jednym technicznym zjeździe z luźnymi kamyczkami sporo przede mną butuje, a ja zjeżdżam do chwili przyblokowania mnie (znowu) i nagle niespodziewany ostry skręt na wąski singielek, który okazuje się znanym z 2 etapu tym super długim i wąskim singlem poprowadzonym po stromym zboczu, tyle że w odwrotnym kierunku, co za tym idzie - leciutko podjazdowym.
Pomykając tędy szybko utworzyła się kilkuosobowa grupka, ja znalazłem się w ogonie, o wyprzedzaniu nie ma mowy - jest wąsko, a po lewej leśna przepaść.
I tak parę kilometrów pokonaliśmy w grupce, przy tym tempo było dla mnie za wolne - dzięki temu troszkę odpocząłem.
Po wjechaniu na szerszy dukt od razu szybki zjazd, przekraczamy szosę i czas na długi podjazd, zresztą znany mi nie tylko z 2 etapu (odwrotny kierunek), ale i z pewnej majówkowej wycieczki.
Już na początku tegoż podjazdu czułem że mam zapas sił, więc zaatakowałem, wyprzedzając kilka osób naraz i resztę całego podjazdu pokonałem solo, po drodze jeszcze 3 osoby udało mi się dojść i wyprzedzić - to były moje najlepsze chwile na tym etapie :)
Po wjechaniu na wysokie partie i minięciu bufetu przy Andrzejówce jeszcze trochę wspinaczki na 903m szczyt i techniczny zjazd, po czym następuje długi, szybki i szutrowy zjazd do Sokołowska - ten odcinek jest znany mi z 1 etapu i zaczynamy długi podjazd z narastającym nachyleniem - moje tempo już (niestety) trochę spadło.
No to szczyt osiągnięty, ponownie szybki, szutrowy zjazd, ostatni bufet i czas na tzw. mocno dającą w kość golonkową końcówkę - czyli wysysające mnóstwo sił ostatnie podjazdy i wymagające zjazdy - jadąc tędy faktycznie było już ciężko, do tego troszkę tasowania w stawce też było, jak i zaczęliśmy wyprzedzać tych z krótszego dystansu (Adventure).
Przedostatni i najbardziej hardcorowy na całej etapówce fragment zjazdu odpuszczam, nawet przy zejściu z rowerem były problemy, bo to niemal pionowa ścianka usiana pokaźnymi korzeniami, a na dole czekała na ofiary karetka ... :)
No i został do pokonania jeszcze jeden niedługi i ciężki podjazd z momentami typu: „mam nadzieję żę to już koniec podjazdu, no nie, jeszcze kawałek pod górę...“ :)
W końcu zjazd do mety, najpierw szeroki, z paroma kałużami do ominięcia, po czym wpadamy na wyprofiowany i bardzo kręty singielek na polance, prowadzący wprost na końcową kreskę i etapówka ukończona, koszulka finishera zdobyta i dostałem karteczkę z napisem "BEER" :)
A co sobie powiedziałem na mecie: „Szkoda że to już koniec, pewnie za rok wracam“ :)
79/132 - open classic
31/55 - M4
Generalka
73/122 - open classic
31/51 - M4
Foto powered by BIKELIFE
Tłoczno na (pierwszym) podjeździe © JPbike
W akcji na górskim szuterku © JPbike
Zacne są te wąskie singielki :) © JPbike
Kolejna koszulka Finishera w mojej kolekcji :) © JPbike
Kategoria dzień wyścigowy, Etapówki MTB, w górach
Sobota, 10 czerwca 2023 • dodano: 15.06.2023 | Komentarze 2
Czas na królewski etap, poprowadzony w Górach Sowich, z trasą trochę mi znaną z tutejszych maratonów, jak i z etapówki Sudety MTB Challenge.
Tegoż dnia po wczorajszym deszczowym dniu wyszło słońce, a wysokie partie gór były lekko spowite w chmurach - to dodawało super klimatu, szczególnie jak się wjeżdżało tam wysoko.
Punkt 10-ta startujemy. Znając swoją obecną formę ruszam tradycyjnie z drugiej połowy stawki. Na początek długi, szeroki podjazd na którym każdy jedzie swoje i powoli następuje selekcja, troszkę udaje mi się powyprzedzać. Krótki, acz błotny zjazd do Rzeczki - lekko wyglebiłem, bo przy sporej prędkości nie zauważyłem przeszkody do ominięcia (zwalone gałęzie).
No i zaczynamy najcięższy podjazd - na Wielką Sowę (1015m) - od razu stroma ściana, nachylenie często przekracza 15%, a na najstromszym fragmencie niemal wszyscy butują, a ja jadę - to dla mnie były fajne chwile (choć wyczerpujące).
Na szczycie leciutka mgła, miły chłodek i trochę turystów, w tym grupa głośnych kibiców - jeden gość do wydawania hałasu użył akumulatorowej wiertarki :)
Czas na zjazd - grube hardcore, jest wąsko, stromo, kręto, pełno pokaźnych i mokrych korzeni i kamieni - obyło się bez gleby, za to zaliczyłem tam sporą ilość podpórek i dwa fragmenty musiałem zbutować w dół, a na niższych i nadal stromych partiach tegoż zjazdu ręce aż bolały od mocnego zaciskania klamek hamulcowych.
Po zjechaniu zrobiło się pochmurno i mamy kolejny długi podjazd - szeroki i przyjemny. Po podjechaniu, na 19km trasy osiągnęliśmy 1000m przewyższenia - grubo i taki jest urok Pure MTB :)
Mijamy bufet i się zaczęła seria super zjazdów, dość długich i wymagających, a ten prowadzący na najniższy punkt trasy zapadł mi w pamięci - fajny i kręty singielek poprowadzony w lesie z jesiennym klimatem (duża ilość liści).
Po tym oczywiście trzeba podjeżdżać, znów długo i na sporą wysokość - sił u mnie już ciut mniej, ale daję radę kręcić prawie bez utraty pozycji.
No i żałowałem że przed wyjazdem na ową etapówkę nie zamontowałem mniejszej tarczy w korbie (32 zamiast 34), bo po drodze mieliśmy dwie strome ściany do pokonania (z buta niestety).
Po wspięciu się na ponad 900m ponownie jazda w chmurzastych klimatach, raz na krótko spadł deszczyk, po czym wypogodziło się, niedługi zjazd i miłe spotkanie z kibicującym kolegą rówieśnikiem Darkiem z teamu STS - przybijamy piątaka :)
Bufet, jeszcze trochę wspinaczki i czas na długi, widokowy zjazd do Sokolca, po czym asfaltowy podjazd do Rzeczki, skręt na stok narciarski, oczywiście mocno podjazdowy.
Po wjechaniu została już tylko długa i przyjemna jazda lekko w dół po widokowej polance i przez las po półpłaskim i w końcu szybki, szutrowy zjazd wprost do mety w Głuszycy.
A gdy tylko posiliłem się na bufecie przy mecie i podjechałem do auta to zaczęło padać...
83/130 - open classic
33/52 - M4
Foto powered by BIKELIFE.
Ale tam widokowo, czyli kolarstwa górskiego smak najlepszy :) © JPbike
Niezłe i mocne są te podjazdy po stoku narciarskim © JPbike
Kategoria dzień wyścigowy, Etapówki MTB, w górach
Piątek, 9 czerwca 2023 • dodano: 14.06.2023 | Komentarze 2
Drugiego dnia tejże etapówki pogodynki nie kłamały - deszcz, deszcz, ...
Po wskoku na górala najpierw i w ramach rozgrzewki dojazd z Głuszycy do sąsiadującej Łomnicy, gdzie ulokowali start 2 etapu.
Punkt 10-ta start, w deszczu oczywiście, dobrze że temperatura jest dobra do ścigania - średnio 15°C i można jechać, będąc odzianym na krótko.
Na początek ze 3km asfaltowy podjazd, na którym stopniowo przesuwam się do przodu, w stronę swojego miejsca w stawce, po czym wpadamy w górski teren i wszyscy powoli nabieramy błotnistego wyglądu :)
Dość szybko przekonuję się że tegoż dnia nie jedzie mi się tak jak chciałbym - wyprzedzanie idzie opornie, tętno jest troszkę niższe od zakładanego, zatem decyduję się resztę trasy przejechać zachowawczo, byle zachować jakieś siły na jutrzejszy królewski etap.
Na pierwszej części trasy, która na sporym fragmencie pokrywa się ze wczorajszym etapem kręcimy w sporych grupach, każdy robi swoje (to lubię), gdy pojawia się singlowe zwężenie to oczywiście tworzą się koreczki, jeden stromy odcinek musimy z buta pokonać (bo ktoś z przodu za wolno podjeżdżał). Ciągły, ale nie intensywny deszcz dla nas nie jest problemem na podjazdach. W górnych partiach, na poziomie powyżej 700m zrobiło się półmgliście i klimatycznie.
Pierwsze zjazdy powodują selekcję - na mokrych szutrach z kałużami jedni mkną w dół wolniej, a drudzy (w tym ja) szybciej, przy dużych prędkościach co chwilę trzeba wycierać szybko ochlapujące się okulary. Na krótkim, stromym i technicznym zjeździe nie miałem jak wytrzeć zamazanych okularów, zmuszony byłem stanąć i zejść w dół po troszkę śliskim błotku.
I tak mijają kolejne górskie kilometry, raz troszkę długo pod górę, raz troszkę szybko w dół, hardcorowych zjazdów tym razem nie było, przy tym ilość błota jest coraz większa, moje opony nie bardzo nadawały się na takie warunki, co za tym idzie - na szybkich łukach i zakrętach ślizganie było.
Z ciekawych odcinków na drugiej części trasy to mieliśmy do pokonania znany mi długi, kręty, wąski i wymagający singielek lekko zjazdowy, poprowadzony po stromym zboczu.
Natomiast co do rywalizacji - całą drugą połowę przejechałem swoje i to tak by nie zajechać się i dodam małe „niestety“ bo kilka pozycji straciłem.
A metę ulokowali nietypowo, bo poprzedzoną krótkim, acz dającym w kość podjeździe pod obiekt restauracyjny.
78/134 - open classic
31/54 - M4
Foto powered by BIKELIFE.
Zjazdy, zjazdy, błotne zjazdy, ... © JPbike
Takie długie i wąskie singielki są SUPER © JPbike
No, lekko nie było, ale to po prostu jest Trophy :) © JPbike
Kategoria dzień wyścigowy, Etapówki MTB, w górach
Czwartek, 8 czerwca 2023 • dodano: 14.06.2023 | Komentarze 2
Kolejny w mojej amatorskiej karierze start w etapówce MTB.
W tym sezonie padło na Strefę MTB Trophy z bazą w Głuszycy, organizowaną przez starego znajomego Grzegorza Golonko - kto u niego jeździł, ten wie jakie zacne trasy MTB robi.
Dojazd solo poprzedniego dnia wieczorkiem, odbiór pakietu startowego i myk na swoją kwaterę, w Jedlinie-Zdrój, oddaloną od zawodów o 8km.
Nazajutrz, w górach wita nas piękna słoneczna pogoda z całkiem miłą temperaturką na poziomie 23°C - tylko pomykać, i to z pasją MTB :)
Przed startem krótka rozgrzewka zrobiona, zamieniam parę zdań z częstym bywalcem etapówek (Piotrem „Pyra“) i punkt 10-ta ruszają wspólnie oba dystanse - krótszy Adventure i dłuższy (mój) Classic.
Startuję (tradycyjnie) z tyłów. Na początek dość długi i całkiem szeroki podjazd - samopoczucie mam dobre, powoli łapię swój rytm i stopniowo wyprzedzam kolejnych. Gdy tylko pojawiają się zwężenia i singielki to od razu się korkuje, nic dziwnego bo wszyscy jadą na świeżaka, a czas na selekcję przyjdzie - wiedziałem że tak będzie i tak było.
Trasa oczywiście trzyma się golonkowego poziomu - jest wszystko czego się spodziewałem, czyli długie podjazdy, piękne widoczki na polankach w górnych partiach, kręte single, dzikie odcinki po trawie, kamienie, korzenie, no i hardcorowe zjazdy - na tych ostatnich bawiłem się przednio :)
Pierwsza cześć trasy w moim wykonaniu przebiegła w towarzystwie dość dużej ilości współrywali - większość pokonałem, a druga to popis swoich tegorocznych możliwości, do tego ze świetnym samopoczuciem - co mnie dziwiło :)
To właśnie na drugiej i dość wymagającej części trasy cały czas stopniowo doganiałem i wyprzedzałem kolejnych rywali, a na grubych i stroooomych zjazdach wymagających wychylania dupy za siodełko wręcz wymiatałem i to z uśmiechem - moja stara szkoła MTB :)
Aż tak kolorowo nie było - na końcówce ostatniego podjazdu czułem narastające zmęczenie i troszkę zwolniłem, przy tym kontrolując sytuację. A na ostatnim zjeździe (asfaltowo - trawiastym) odpuściłem ostre pomykanie, bo jeszcze trzy etapy zostały do przejechania - siły muszą być. I tak już spoko dotarłem do mety ulokowanej na stadionie w Głuszycy
76/140 - open classic
30/56 - M4
Fotki autorstwa najlepszych fotografów MTB - chłopaków z BIKELIFE.
No to START! © JPbike
Ja w akcji, czyli stary wyjadacz cieżkich tras MTB :) © JPbike
Kategoria dzień wyścigowy, Etapówki MTB, w górach
Niedziela, 14 maja 2023 • dodano: 15.05.2023 | Komentarze 3
- czas na solidowy wyścig na domowym podwórku
- dojazd solo, na miejscu niemal idealna pogoda do ścigania
- tak wyszło że na rozgrzewkę zabrakło czasu i od razu do sektora
- no i gigowcy (ledwo 15 sztuk twardzieli) ostro poszli do przodu
- pierwsze kilka km przez Puszczę Zielonkę jest bardzo szybkie
- tempo czołówki (10 osób) utrzymałem przez ledwo 3km - też coś :)
- na polanie prowadzącej w stronę Dziewiczej Góry napieram już solo
- jeden gość za mną (Bartosz K.) wyraźnie mnie goni i ... trwało to do mety
- no i wjeżdżamy na stoki Dziewiczej Góry - giga ma 3 rundy po 17km
- rundę nawet fajnie poprowadzili - kilka odcinków było dla mnie nowych
- na 8km doszła mnie czołówka mega i mini - ostro gnali w trupa
- od tego czasu stopniowo doganiali mnie kolejni szybsi z krótszych dystansów
- na rundzie Dziewiczą Górę zdobywaliśmy 3 razy, co daje na giga ... 9 razy
- mimo braku rozgrzewki, całkiem dobry rytm złapałem od połowy 1 rundy
- wspomniany rywal (Bartosz K.) cały czas mnie naciskał na walkę ...
- na rundzie był fajny odcinek „Aleja zwalonych pni“ - technika się przydała
- i tak szybko zlatuje 1 runda, na polance znów ciśnie za mną ten Bartosz
- 2 runda zleciała nawet dobrze, frajda z jazdy była, brakło mi tylko dobrej mocy
- czas pokonać ostatnią rundę - na polance znowu widać za mną Bartosza ...
- na szczęście poznałem możliwości rywala - jest gorszy na krętych zjazdach
- no to ostatnią rundę cisnę najlepiej jak potrafię, tętno wysokie, zmęczenie narasta
- kilka ostatnich zawodników z mega stopniowo wyprzedzam
- no i 3 rundy pokonane, czas na dwie długie proste do mety - kontroluję sytuację
- Bartosza za plecami już nie widziałem i dość szybko (wiatr w plecy) wpadam na metę
- udany wyścig na domowym podwórku, progresik przed Trophy zrobiony :)
- dość krótkie giga i szybki powrót do domu - zdążyłem na SUPER transmisję XC w NMNM :)
11/14 - open giga
5/8 - M4
Strata do zwycięzcy (Maciej Paterski) - 33min, do M4 (Paweł Gaca) - 32min
Na pierwszych kilometrach trzeba było mocno cisnąć by utrzymać tempo czołówki © JPbike
W akcji na krętych stokach Dziewiczej Góry © JPbike
Zaczynam 2 rundę. Tu to był uśmiech skierowany do pani fotograf (Kasi) :) © JPbike
No i jest meta © JPbike
Kategoria dzień wyścigowy, maratony, Solid MTB
Niedziela, 30 kwietnia 2023 • dodano: 01.05.2023 | Komentarze 2
- czas rozpocząć swój 16-ty z rzędu sezon wyścigowy
- wychodzi na to że tradycją jest to że ruszam z grubej rury :)
- cykl Solid MTB od lat robi świetne i wymagające trasy MTB
- dojazd solo i spoko, na miejscu pogoda niemal idealna do ścigania
- rozgrzewka krótka, bo opornie mi szło szykowanie do startu
- w tym sezonie organizatorzy rozdzielili dystans giga od mega i mini - nareszcie
- w sektorze giga stawka twardzieli liczyła... 15 osób z 250 startujących
- jeszcze przed ruszeniem po wysokim tętnie wiem że będzie mi ciężko
- no i poszli ci z giga, jest mi ciężko złapać rytm i jadę niestety ostatni
- z lekkim smutkiem patrzę jak czołowa grupa stopniowo się oddala...
- rywali na moim poziomie nie brakuje - przede mną jedzie dwóch
- trasa jest mi znana z zeszłego roku - są fajne single i leśne rollercoastery
- na 5km doszli mnie ci z mega i mini - startowali 3 min po giga
- na niezłym podjeździe udaje mi się wyprzedzić wspomnianych dwóch z giga
- na singlach i rollercoasterach jedzie mi się świetnie i coś tam zyskuję :)
- na 7km wyprzedza mnie Paweł - jechał mega i na mecie 7 open (3 M3)
- dalsza jazda to raczej stopniowe przepuszczanie tych z krótszych dystansów
- no i w dalszym ciągu ciężko mi złapać swój właściwy rytm
- na 16 km, gdy wyprzedziła mnie grupka - gubimy trasę i nawrotka
- po wjechaniu na właściwy kierunek okazuje się że znów jadę ostatni z giga
- jest troszkę tłoczno, po jakimś czasie się luzuje i mam przed sobą rywala z giga
- nadal ktoś z krótszych dystansów mnie stopniowo dogania i wyprzedza
- i tak kończymy rundę pierwszą z trzech na giga, po 25km każda
- jedzie mi się niby lepiej, ale i rywala z giga nie daję rady dojść - ten też walczy
- na drugiej rundzie tych z mega wyprzedziło mnie w sumie kilka osób
- szczerze to też zjechałbym na mega, ale oddzielny start giga na to nie pozwala
- no to i będąc już nieźle ujechanym wjeżdżam jako ostatni na trzecią rundę
- o szybkiej i mocnej jeździe nie ma mowy - każde przyspieszenie to utrata pary
- mimo tego wspomnianego rywala z giga cały czas mam przed sobą
- na ostatnich km wyraźnie już słabnę i tak już spoczko docieram do mety
- oczywiście ostatni, za to na finiszu dostaję od orga głośne BRAWO - za ukończenie :)
- okazuje się że do pudła zabrakło ... 4 minut, czyli nie było tak źle ze mną
14/14 - open giga
5/5 - M4
Strata do zwycięzcy (Paweł Garczyk) - 1h i 6min, do M4 (Paweł Gaca) - 1h i 2min
Tak, to cała stawka królewskiego dystansu © JPbike
W akcji. Napieram na tych wąskich zakrętasach © JPbike
Urok fajnych leśnych singli z pagórkami © JPbike
Cały JA w akcji MTB :) © JPbike
Kręte lawirowanie na leśnym rollercoasterze © JPbike
Dynamiczne ujęcie na szybkim odcinku góra-dół © JPbike
Świetne ujęcie - w trakcie pokonywania trzeciej rundy © JPbike
Kategoria dzień wyścigowy, maratony, Solid MTB
Sobota, 8 października 2022 • dodano: 11.10.2022 | Komentarze 2
Bike Maraton w Sobótce, rozegrany w pięknej jesiennej scenerii to dobra miejscówka na zakończenie kolejnego sezonu wyścigowego (w moim przypadku 15-tego).
O ile pogoda i trasa (nawet wymagająca, bo sporo kamienistego podłoża) były fajne, to przebieg rywalizacji w moim wykonaniu już niekoniecznie, ale cieszę się że w ogóle dojechałem do mety :)
Zaczęło się od zwykłego zaspania, do Sobótki dotarłem na 20min przed startem giga, nie zdążyłem zjeść makaronu i w efekcie do sektora wpadłem na 30sekund przed odpaleniem stawki...
Brak systematyczności treningowej, brak rozgrzewki, brak solidnego śniadania oczywiście zrobiły swoje - właściwie cały czas jechałem w ogonie giga. Do tego na 19km trasy kapcioszek z tyłu złapany, 2 dopompowania nie pomogły i dętka poszła w ruch - w sumie ładne 22min stracone.
O poddaniu się nie było mowy, bo mięczak ze mnie żaden, zatem resztę trasy pokonałem w tempie szybkiego turysty. Do końcowej kreski dotarłem będąc bardzo zmęczony i głodny po 5h i 38min. Wynik... piąty od końca :)
Dobre ujęcie - zazwyczaj startowałem z tyłów stawki giga © JPbike
W akcji (na pierwszym podjeżdzie) © JPbike
Kategoria Bike Maraton, dzień wyścigowy, maratony, w górach
Sobota, 10 września 2022 • dodano: 11.09.2022 | Komentarze 2
- Mistrzostwa Polski w maratonie, zatem trzeba być :)
- dojazd solo, spoko i bezpośredni, po drodze raz padało
- owa miejscowość znana jest z etapów Sudety MTB Challenge
- prognozy od tygodnia straszyły deszczem, a było... słonecznie
- krótka rozgrzewka i wskok do sektorów giga (ponad 200 osób)
- kilka minut po odpaleniu elity, amatorzy w końcu ruszyli, ja z tyłów
- na początek spokojna jazda, wjeżdżamy w podjazdowy szuter
- mimo sporej ilości wiary na giga - tłoku nie ma i można robić swoje
- stopniowo łapię swój rytm i zaczynam stopniowo wyprzedzać kolejnych
- wypada zwrócić uwagę że na giga jedzie sporo dziewczyn - to cieszy :)
- wypada dodać że na trasie spotkałem (wyprzedziłem) kolegę z teamu - Staszka
- trasa, głównie szerokie szutry okazuje się przyjemna i głównie kondycyjna
- błotne podkłady oczywiście były, niektóre solidne
- od czasu do czasu trafiają się SUPER widoczki - muszę tu wpaść turystycznie :)
- a zjazdy początkowo nie robią wrażenia - są dość szybkie
- nie brakło jazdy w grupce, jak i częstego tasowania
- na stromej i szerokiej ściance ściance zaliczam udany atak - kilku naraz załatwiam
- trochę się dziwię że dobrze mi się jedzie mimo braku treningów w tygodniu
- wpadamy (nareszcie) na Singletrack Glacensis - odcinek Pętli Kłodzkiej
- okazuje się że singielek mamy lekko pod górkę, czyli lekko nie było, ale spoczko
- okazuje się że dość szybko wpadamy ponownie na szerokie szutry
- wypada dodać że stopniowo wyprzedzały nas pojedyncze osobniki z czołówki mega
- czas zdobyć najwyższy punkt trasy - Kłodzką Górę (757m) z nową wieżą widokową
- zjazd z tejże góry okazał się hardcorowy - stromo, kamienie i dupa za siodełko
- docieramy do rozjazdu - giga jedzie na kolejny odcinek Pętli Kłodzkiej
- na owym i krętym singlu najpierw mamy pod górkę, następnie w dół - frajda była
- minęła 3h mocnej górskiej jazdy, powoli czuję narastające zmęczenie
- po wyjechaniu z odcinka Pętli Kłodzkiej mamy szybki, szeroki i szutrowy zjazd
- na szybkim zjazdowym nawrocie nagle jakiś patyk wpada w przerzutkę
- napęd się blokuje - staję, wyjmuję patyk (3x30cm) i... nie ma kółeczka w przerzutce
- siła zblokowania była tak duża że owe, górne kółeczko zostało wyrwane
- no to koniec rywalizacji dla mnie :(
- znajdowałem się wtedy na 56km trasy (z 88km na giga), nie wiem jak daleko mam do bazy
- decyduję się na skrócenie łańcucha i zmajstrowanie single speeda
- nie jest łatwo, bo nie wiem na której koronce kasety napęd będzie jakoś działać
- skułem skrócony łańcuch, pierwszy obrót korbą i łańcuch tak się mocno napiął...
- ... że nie daje się swobodnie obracać korbą
- zjeżdżam w dół i mam przed sobą kolejny podjazd
- akurat przejeżdża Defender z ratownikami, krótka rozmowa i zabierają mnie z rowerem
- i tak dowieźli mnie do strefy rozjazdowo-bufetowej na Przełęczy Łaszczowej
- następnie młody z teamu WKK zawozi mnie wozem technicznym do bazy zawodów
- czyli poziom pomocy u Grabka jest na wysokim poziomie - Wielkie Dzięki :)
- po analizie mapy trasy okazuje się że defekt miałem... najdalej od bazy zawodów!
- gdy będąc już przy aucie szykowałem się do powrotu to zaczęło padać ...
- po analizie wyników wychodzi że w M4 zająłbym 20-25 miejsce na 41 rywali
- podsumowując - taki już jest ten sport i trzeba umieć z tym żyć :)
Fotki by Bike Maraton, Kasia Rokosz
Na starcie. Sporo nas, gigowców :) © JPbike
W akcji. Ja jeszcze czysty... :) © JPbike
Błotna dokumentacja Peaka i z prowizorycznie zmajstrowanym single speedem © JPbike
Kategoria Bike Maraton, dzień wyścigowy, maratony, w górach
Niedziela, 4 września 2022 • dodano: 07.09.2022 | Komentarze 2
- po sobotnim wyścigu XC czas na niedzielny maraton
- godzina startu elegancka - o 12-tej, można było się wyspać
- zrobiłem solidną rozgrzewkę i myk do sektora giga
- w owym sektorze ci z PZKol wyczytywali każdego - mnie też :)
- na giga znaczna większość to ci z licencjami PZKol
- pogoda bardzo dobra do ścigania - pochmurno i 17°C
- no i ruszyli, od razu dobry podjazd rozciągający stawkę
- szybko stwierdzam że poziom ścigania na giga jest wysoki
- tempo naprawdę mocne, z trudem utrzymuję się w... ogonie
- pierwsza ścianka, lekko przyblokowali, przez chwilę jadę... ostatni z giga
- nie ma lipy, udaje mi wejść się w swój rytm, kilku wyprzedzam
- dogania nas kilka mocnych z mega (startowali chwilę po giga)
- wpadamy na szersze szutry i fajny singlowy zjazd z błotnym fragmentem
- kolejnych paru udaje mi się wyprzedzić, a ci jednak nie dali za wygraną
- no to tworzy się grupka na szybkich sekcjach graniczących z Czechami
- w grupce są 2 dziewczyny i 3 facetów, w tym znany Rafał Łukawski
- dogania i wyprzedza nas stopniowo dwóch a może trzech chartów z classica
- Rafał często stosuje tzw szarpane tempo - znam taką sztuczkę
- wjeżdżamy ponownie na szerokie szutry podjazdowo - zjazdowe
- mamy trochę wyprzedzania tych z najkrótszego dystansu (fun)
- ścieżką z wyboistą nawierzchnią osiągamy najwyższy punkt - Średnia Kopa (543m)
- zjazd, znów szuter, fajny singielek, zdobywamy Przednią Kopę (495m)
- teraz czas na zjazdową wisienkę na torcie - najpierw korzonki zjazdowe
- po tym długi myk w dół krętymi i wyprofilowanymi singlami (Złote Ścieżki)
- zjeżdżając tędy w grupce (ja ostatni) - wszyscy przede mną cisną jak diabli
- po zjechaniu zauważam że jedna dziewczyna, Rafał i jeszcze jeden lekko osłabli
- no to wyprzedzam, jadę swoje i tak kończę pierwszą rundę (po 22km każda)
- początek 2 rundy to wymagający i stromy podjazd, po tym techniczny zjazd (kamienie)
- wyprzedziłem tam drugą dziewczynę (Alicja) i doganiam kolejnego rywala
- dalsza jazda to powtórka odcinków w okolicach polsko-czeskiego pogranicza
- jadę już solo, powoli czuć narastające zmęczenie, kryzysu na szczęście brak
- wspomnianego rywala udaje się wyprzedzić, a ten jednak nie dał za wygraną
- na szybkim odcinku powyższy rywal przyspieszył, wyprzedził i powoli mi się oddalał
- i tak kolejno Średnia Kopa, szutry, Przednia Kopa, ponownie Złotymi Ścieżkami w dół
- po zjechaniu zauważam że Alicja szybciej mknie w dół i ... wyprzedza mnie
- no i została do pokonania jeszcze jedna runda
- trzecia runda przebiegła już bez historii - całość solo i spoko dotarłem do mety
- wspominałem że poziom ścigania na giga był wysoki - tak było
- okazało się że wśród Amatorów na giga zająłem ... 3 miejsce open! (1 M4)
- w nagrodę za 3 miejsce dostałem 200 zł
- fajny to był maraton w Górach Opawskich - za rok wracam :)
3/5 - open giga Amator
1/2 - M4
Ogólnie i nieoficjalnie w stawce giga zająłem 34/40 miejsce i 6/8 M4
Strata do zwycięzcy (Krzysztof Łukasik, no ten z JBG2) - lekko ponad godzinka
Strata do zwycięzcy giga Amator (Miroslav Rybacek) - 38 min
Fajnie że udało mi się zdobyć pudło :) © JPbike
Kategoria w górach, dzień wyścigowy, podium, te szerokie też, maratony
Sobota, 3 września 2022 • dodano: 07.09.2022 | Komentarze 2
- czas na kolarski weekend w Głuchołazach
- na sobotę zaplanowali XC w ramach Pucharu Polski
- nie mam licencji kolarskiej - zatem start w kategorii Amator
- owa kategoria wraz z licencjonowanymi Mastersami startuje o 8:40(!)
- tak wczesna pora startu wymagała szybkiego ogarnięcia się
- z noclegowni na miejsce startu miałem ze 3km lekko w dół - luz
- pogoda piękna, słoneczna i miły chłodek (13°C)
- czasu na rogrzewkę i zapoznanie się z 4km rundą niestety brakło mi
- niewiele brakło abym dostał DSQ - bo nie przypiąłem numeru na plecy
- wypada dodać że na takich zawodach jest sporo sędziów z PZKol
- ruszyli Mastersi (29 osób), następnie Kobiety Masters (4 panie)
- no i odpalili Amatorów (16 sztuk + 1 dziewczyna) - ja jako... najstarszy :)
- zaległości treningowe, brak rozgrzewki i wczesny start zrobiły swoje
- nieznajomość fajnej i wymagającej rundy też robią swoje
- od samego początku tkwię w samym ogonie stawki ...
- na rundzie jest wszystko do XC - ciężkie podjazdy, techniczne zjazdy, ...
- ... zakrętasy te szybkie i wolne, korzonki, kamienie, no i ze 80cm skocznia :)
- co do mojej jazdy nie ma co pisać - cały czas w tyle i nie złapałem swojego rytmu
- Amatorzy do pokonania mieli 3 rundy - dubla na szczęście nie dostałem
- ogólnie to był fajny i wymagający wyścig z rywalami z górnej półki
- a ile wiary ogólnie wystartowało - ponad 330, w tym sporo młodzieży - to cieszy
14/15 - open Amator
Strata do zwycięzcy (Jakub Dworaczek) - 11:49 min - sporo jak na XC
Kategoria dzień wyścigowy, XC