Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.
- kilometry z BS: 163774.92 km
- w tym teren: 59862.27 km
- teren procentowo: 36.55 %
- prędkość średnia: 22.79 km/h
- czas na rowerze: 297d 14h 51m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

Kategorie
-
Bike Maraton - 38
bikestatsowe zawody - 8
CX - 7
do 100 km - 1027
do 50 km - 1160
do/z pracy - 276
dron - 48
dzień wyścigowy - 235
Etapówki MTB - 23
Festive 500 - 40
Gogol MTB - 62
Kaczmarek Electric - 21
maratony - 173
MTB Marathon - 31
na orientację - 6
nocne - 277
podium, te szerokie też - 36
podsumowanie - 9
pomiar czasu - 64
ponad 100 km - 200
ponad 200 km - 28
ponad 300 km - 4
poza PL - 73
Solid MTB - 28
sprzęt - 40
szoska - 392
Uphill race - 8
w górach - 267
w roli kibica - 9
w towarzystwie - 362
wyprawy - 43
wysokie szczyty - 31
XC - 31
z przyczepką - 4
-
Moja stajnia
w użyciu
Black Peak

Sztywna Biria


rezerwa
Scott Scale 740

Accent Peak 29

archiwum
TREK 8500
Kross Action
pechowe accenty
Accent Tormenta 1 - skradziony
Accent Tormenta 2 - skradziony
Accent Tormenta 3 - skasowany
Archiwum
2022
2021
2020
2019
2018
2017
2016
2015
2014
2013
2012
2011
2010
2009
2008
-
2023, Maj - 17 - 36
2023, Kwiecień - 12 - 45
2023, Marzec - 6 - 16
2023, Luty - 8 - 32
2023, Styczeń - 8 - 26
2022, Grudzień - 8 - 20
2022, Listopad - 8 - 25
2022, Październik - 9 - 31
2022, Wrzesień - 12 - 16
2022, Sierpień - 10 - 24
2022, Lipiec - 16 - 37
2022, Czerwiec - 12 - 26
2022, Maj - 16 - 32
2022, Kwiecień - 14 - 49
2022, Marzec - 9 - 30
2022, Luty - 8 - 18
2022, Styczeń - 10 - 27
2021, Grudzień - 10 - 25
2021, Listopad - 11 - 29
2021, Październik - 12 - 35
2021, Wrzesień - 15 - 30
2021, Sierpień - 16 - 24
2021, Lipiec - 20 - 34
2021, Czerwiec - 19 - 42
2021, Maj - 15 - 34
2021, Kwiecień - 15 - 30
2021, Marzec - 12 - 35
2021, Luty - 11 - 32
2021, Styczeń - 13 - 42
2020, Grudzień - 17 - 37
2020, Listopad - 13 - 51
2020, Październik - 14 - 40
2020, Wrzesień - 19 - 33
2020, Sierpień - 20 - 42
2020, Lipiec - 25 - 65
2020, Czerwiec - 21 - 77
2020, Maj - 21 - 75
2020, Kwiecień - 14 - 60
2020, Marzec - 7 - 21
2020, Luty - 15 - 34
2020, Styczeń - 13 - 46
2019, Grudzień - 20 - 76
2019, Listopad - 14 - 50
2019, Październik - 13 - 44
2019, Wrzesień - 24 - 46
2019, Sierpień - 23 - 25
2019, Lipiec - 23 - 31
2019, Czerwiec - 26 - 42
2019, Maj - 25 - 58
2019, Kwiecień - 24 - 75
2019, Marzec - 18 - 56
2019, Luty - 16 - 45
2019, Styczeń - 15 - 53
2018, Grudzień - 18 - 68
2018, Listopad - 10 - 36
2018, Październik - 20 - 42
2018, Wrzesień - 31 - 67
2018, Sierpień - 21 - 82
2018, Lipiec - 18 - 58
2018, Czerwiec - 14 - 55
2018, Maj - 19 - 55
2018, Kwiecień - 18 - 68
2018, Marzec - 14 - 55
2018, Luty - 10 - 52
2018, Styczeń - 10 - 52
2017, Grudzień - 10 - 42
2017, Listopad - 7 - 44
2017, Październik - 10 - 43
2017, Wrzesień - 17 - 46
2017, Sierpień - 19 - 43
2017, Lipiec - 19 - 83
2017, Czerwiec - 17 - 42
2017, Maj - 21 - 60
2017, Kwiecień - 19 - 47
2017, Marzec - 15 - 38
2017, Luty - 13 - 32
2017, Styczeń - 14 - 47
2016, Grudzień - 9 - 14
2016, Listopad - 9 - 24
2016, Październik - 14 - 19
2016, Wrzesień - 14 - 66
2016, Sierpień - 16 - 24
2016, Lipiec - 21 - 41
2016, Czerwiec - 15 - 26
2016, Maj - 24 - 77
2016, Kwiecień - 18 - 47
2016, Marzec - 18 - 42
2016, Luty - 13 - 26
2016, Styczeń - 14 - 39
2015, Grudzień - 14 - 72
2015, Listopad - 8 - 26
2015, Październik - 8 - 23
2015, Wrzesień - 12 - 27
2015, Sierpień - 18 - 31
2015, Lipiec - 16 - 59
2015, Czerwiec - 21 - 72
2015, Maj - 21 - 53
2015, Kwiecień - 20 - 88
2015, Marzec - 19 - 88
2015, Luty - 16 - 59
2015, Styczeń - 15 - 59
2014, Grudzień - 11 - 60
2014, Listopad - 19 - 34
2014, Październik - 12 - 22
2014, Wrzesień - 17 - 37
2014, Sierpień - 18 - 31
2014, Lipiec - 22 - 93
2014, Czerwiec - 18 - 73
2014, Maj - 16 - 76
2014, Kwiecień - 21 - 77
2014, Marzec - 20 - 73
2014, Luty - 16 - 80
2014, Styczeń - 7 - 31
2013, Grudzień - 18 - 87
2013, Listopad - 13 - 78
2013, Październik - 15 - 60
2013, Wrzesień - 16 - 65
2013, Sierpień - 15 - 76
2013, Lipiec - 26 - 161
2013, Czerwiec - 21 - 121
2013, Maj - 20 - 102
2013, Kwiecień - 20 - 116
2013, Marzec - 18 - 117
2013, Luty - 15 - 125
2013, Styczeń - 12 - 92
2012, Grudzień - 20 - 106
2012, Listopad - 10 - 82
2012, Październik - 13 - 46
2012, Wrzesień - 17 - 94
2012, Sierpień - 16 - 99
2012, Lipiec - 23 - 113
2012, Czerwiec - 17 - 97
2012, Maj - 18 - 61
2012, Kwiecień - 20 - 132
2012, Marzec - 20 - 130
2012, Luty - 9 - 57
2012, Styczeń - 10 - 55
2011, Grudzień - 11 - 84
2011, Listopad - 12 - 96
2011, Październik - 20 - 127
2011, Wrzesień - 17 - 170
2011, Sierpień - 23 - 109
2011, Lipiec - 11 - 116
2011, Czerwiec - 3 - 154
2011, Maj - 24 - 186
2011, Kwiecień - 15 - 255
2011, Marzec - 24 - 213
2011, Luty - 26 - 187
2011, Styczeń - 18 - 199
2010, Grudzień - 19 - 173
2010, Listopad - 13 - 106
2010, Październik - 14 - 118
2010, Wrzesień - 15 - 192
2010, Sierpień - 25 - 209
2010, Lipiec - 27 - 126
2010, Czerwiec - 28 - 191
2010, Maj - 20 - 255
2010, Kwiecień - 24 - 220
2010, Marzec - 18 - 196
2010, Luty - 9 - 138
2010, Styczeń - 11 - 134
2009, Grudzień - 12 - 142
2009, Listopad - 11 - 128
2009, Październik - 8 - 93
2009, Wrzesień - 24 - 158
2009, Sierpień - 22 - 118
2009, Lipiec - 19 - 143
2009, Czerwiec - 20 - 94
2009, Maj - 19 - 170
2009, Kwiecień - 25 - 178
2009, Marzec - 14 - 137
2009, Luty - 7 - 50
2009, Styczeń - 11 - 96
2008, Grudzień - 11 - 131
2008, Listopad - 13 - 56
2008, Październik - 17 - 64
2008, Wrzesień - 17 - 62
2008, Sierpień - 21 - 78
2008, Lipiec - 18 - 39
2008, Czerwiec - 24 - 74
2008, Maj - 15 - 23
2008, Kwiecień - 7 - 40
2008, Marzec - 6 - 14















Wpisy archiwalne w kategorii
dzień wyścigowy
Dystans całkowity: | 14504.94 km (w terenie 13151.60 km; 90.67%) |
Czas w ruchu: | 784:04 |
Średnia prędkość: | 18.50 km/h |
Maksymalna prędkość: | 73.88 km/h |
Suma podjazdów: | 181111 m |
Maks. tętno maksymalne: | 180 (102 %) |
Maks. tętno średnie: | 169 (95 %) |
Suma kalorii: | 15145 kcal |
Liczba aktywności: | 235 |
Średnio na aktywność: | 61.72 km i 3h 20m |
Więcej statystyk |
Czwartek, 16 czerwca 2022 • dodano: 17.06.2022 | Komentarze 4
- ta solidowa miejscówka jest chyba najbardziej górzysta w WLKP
- dojazd solo i spoczko, pogoda piękna, na pograniczu upałów
- czasu na rozgrzewkę miałem sporo - w sumie 8 km przejechane
- start tradycyjnie z samego końca 3 sektora
- po ruszeniu samopoczucie mam dobre, pierwsze 4 km jest płaskie
- dobrze że polno-leśny dukt jest szeroki i stopniowo wyprzedzam kolejnych
- wjeżdżamy na wymagający siły i techniki leśne sekcje w stylu XC
- na singlach początkowo lekko mnie blokują, wyprzedzam póki jest ciut szerzej
- piachu, szczególnie na zjazdach i na płaskich odcinkach nie brakuje
- no i fajnie stawka się porozciągała, można robić swoje - to lubię
- pierwsza runda jeszcze trwa, a ja nadal łykam kolejnych (większość jedzie mini)
- na rozjeździe przybijam piątkę z miniowcem - podziwiał że jadę giga :)
- czas na drugą rundę (16km każda), na trasie jest już mało wiary, luz
- nadal jedzie mi się dobrze, jakiś tam power jest - to cieszy
- w sumie na drugiej rundzie wyprzedziłem kilka kolejnych osób
- czas na trzecią rundę, jeden gość (też z M4) próbuje mnie dogonić, nie dam się
- no to przyspieszam i na sekcjach XC udaje mi się uciec rywalowi
- sporo sił zużyłem, w połowie ostatniej rundy czuję już zmęczenie
- małe zaskoczenie było - doszedłem znanego zawodnika - Sylwestra Swata
- jechało mi się już ciężej, tempo spadło, mięczak ze mnie żaden, walczę dalej :)
- wspomniany Swat powoli mi odjeżdżał, ale w wynikach jest za mną (start z 1 sektora)
- i tak docieram do mety, sprawdzam wyniki - jest pudło :)
11/15 - open giga
3/4 - M4
Strata do zwycięzcy (Patryk Krajewski) - 32:59 min, do M4 (Sławek Kasprzyk) - 29:13 min

Na podjeździku. Cisnę pod górę © JPbike

Jak widać - piachu nie brakowało © JPbike

Ano, widocznie dobrze mi się jechało na takiej ciężkiej trasie © JPbike

W akcji na leśnych singlach © JPbike

Kolejne fajne pudło zdobyte. To był dobry wyścig © JPbike
Kategoria dzień wyścigowy, maratony, podium, te szerokie też, Solid MTB
Niedziela, 12 czerwca 2022 • dodano: 13.06.2022 | Komentarze 2
- cykl Solid MTB osiągnął półmetek sezonu
- dojazd do Kamionek spoczko i solo, pogoda piękna
- na miejscu robię ze 5 km luźną rozgrzewkę
- na kilka min przed startem wpakowałem się na ogon 3 sektora
- cosik czuję że tegoż dnia chęci do mocnego parcia mam słabsze
- trasę znałem z rekonesansu sprzed tygodnia
- no i start, najpierw szeroka prosta - jadę w tyłach peletonu
- szybko wpadamy na krętą i wąską sekcję w stylu XC
- od razu robi się tłoczno i ładne blokowanko mam - długo to trwa
- miejsc i powera do przebijania się do przodu brakło mi
- ciężko szło, choć jedną udaną akcję wyprzedzenia kilku zaliczyłem
- sporo czasu zleciało w tym tłoku, czyli mam pozamiatane w walce o wynik
- wjeżdżamy na odcinek z najdłuższą prostą w sezonie
- oczywiście utworzyła się tędy spora grupa, ja w ogonie bo...
- „szosowiec“ do ciągnięcia peletonika ze mnie żaden :)
- a tam znajdowała się jedyna błotna kałuża że wjechałem centralnie w nią...
- owa długa prosta jakoś zleciała, po tym trochę zakrętasów z dodatkiem piachu
- zaczęło mi się jechać lepiej, dopiero wtedy złapałem swój rytm
- troszkę wyprzedzanka zaliczam, i to na sekcjach wymagających siły i techniki
- na rozjeździe strażak daje mi wodną ochłodę z węża strażackiego :)
- druga runda jest już bardzo luźna i swobodnie można robić swoje
- sekcja XC zlatuje mi sprawnie, dwie osoby wyprzedzone
- najdłuższą prostą udaje mi się pokonać całkiem szybko i solo
- ale niestety przez wspomniane słabsze chęci i blokowanko rezygnuję z giga
- na końcówce rundy zaczynam dublować kilku ostatnich z ostatniego sektora
- na rozjeździe ponownie ochłoda z węża strażackiego
- i tak już wprost do mety, mega zaliczone i tyle.
33/71 - open mega
12/29 - M4
Strata do zwycięzcy (Gracjan Szeląg) - 27:45 min, do M4 (Dominik Galas) - 14:17 min

W akcji (1) © JPbike

W akcji (2) © JPbike
Kategoria dzień wyścigowy, maratony, Solid MTB
Niedziela, 15 maja 2022 • dodano: 18.05.2022 | Komentarze 2
- czas na maraton na własnym podwórku z trasą typu NIE MA LIPY
- orgi uszykowali trasę po stokach Dziewiczej Góry i 2x(!) Maximus
- dojazd do Owińsk solo i spoko, aura piękna i idealna do ścigania
- kilkunastominutowa rozgrzewka i wskok do tyłów 3 sektora
- troszkę fajnej gadki z paroma znajomymi też było
- no to start, moje nogi nie podają jak należy - zobaczymy później
- pierwsze ze 4 km jest bardzo szybkie, kurzyło się
- wjeżdżamy na pętlę w rejonie Dziewiczej Góry, wjazd na szczyt też był
- nadal nie idzie mi tak jak chciałbym, mimo to kilku wyprzedzam
- i tak dość szybko zlatuje pętla mini - trochę tłoczno było, ale bez blokowania
- z ok 10-15 osobowej grupki mnóstwo wiary skręciło w stronę mety mini ...
- ... że przede mną zostały jedynie 2 osoby, czyli chyba Maximus jest straszny :)
- no to jedziemy pokonać 23km rundę lewo-prawo-góra-dół+milion wertepów
- na Maximusie idzie mi całkiem, chociaż mocy w nogach nadal mi brak
- i tak na pierwszej rundzie wyprzedziłem stopniowo ze 15 osób (wszyscy z mega)
- przyznaję również że miałem chwilowe myśli by zjechać na mega
- mięczak ze mnie żaden, zatem udałem się zmierzyć po raz drugi z Maximusem
- się zaczęła klasyczna samotność długodystansowca na pustej i ciężkiej trasie
- uff, udało się, nawet zgonu nie było
- po pierwsze - dobrze znałem zatwardziały charakter Maximusa
- po drugie - obie rundy jechałem z głową
- na koniec już tylko kilka km dojazd leśnymi duktami do mety
- podjeżdżam do auta, sprawdzam wyniki - jest szerokie pudło :)
17/22 - open giga
4/6 - M4
Strata do zwycięzcy (Adam Adamkiewicz) - 58:08 min, do M4 (Szymon Gularek) - 46:04
Fotki by Centrum Rozwoju Kultury Fizycznej AKWEN.

Ładne ujęcie po starcie - za mną Paweł, po lewej szef rybek © JPbike

W rejonie Dziewiczej Góry średnio mi się pomykało © JPbike

W akcji na Maximusie - tu to w 100% trzeba robić to co się umie (mam na myśli Pure MTB) © JPbike

Zająłem "najgorsze miejsce dla sportowca", ale co tam - mi się podoba :) © JPbike
Kategoria dzień wyścigowy, maratony, podium, te szerokie też, Solid MTB
Wtorek, 3 maja 2022 • dodano: 04.05.2022 | Komentarze 3
- mój ulubiony lokalny cykl wyścigów MTB się rozkręca
- dojazd solo i spoko, pogoda przepiękna
- po wskoku w kolarskie portki czas na 5 km rozgrzewkę
- start parę minut po 11, z 3 sektora (tak, spadłem bo ostatnio była dwójka)
- ruszyłem (tradycyjnie) z ogona
- ku mojemu zaskoczeniu w tyłach owego sektora nie ma tłoku
- zatem jedzie się całkiem spoko i można robić swoje - to lubię :)
- ale niestety nie czuję swojej pełnej dyspozycji wyścigowej
- więc wyprzedzanie i przebijanie się do przodu idzie mi opornie
- trasa jest miła i przyjemna dla starych górskich wyjadaczy (takich jak ja) :)
- las wokół jest klimatyczny, kręte single też są fajne, choć piachu nie brakuje
- dużo jest odcinków góra-dół, dość krótkich, ale dających w kość
- i tak zlatuje pierwsza runda (20 km każda), wyprzedzania było niewiele
- druga runda to spore odstępy między rywalami, troszkę walki było
- nadal nie czuję się tak abym mógł cisnąć na 100% - trudno
- na krętym singlu zjazdowym kolega przede mną zalicza glebkę (foto)
- i tak zlatuje druga runda - okazuje się że czas mam podobny do pierwszej
- trzecia runda - klasyczna samotność długodystancowca, jadę swoje
- jeden mnie wyprzedził, a ja też jednego innego wyprzedziłem
- dojeżdżam w końcu do mety, czasy pokonania każdej z 3 rund mam podobne...
- myk do zaparkowanego auta, ogarnianie się i sprawdzanie wyników w necie
- okazuje się że zająłem dekorowane 6 miejsce w M4, ale...
- ... po dojściu do miasteczka zawodów dekoracja już się skończyła ... :)
21/24 - open giga
6/8 - M4
Strata do zwycięzcy (Adam Adamkiewicz) - 37:16 min, do M4 (Szymon Gularek) - 25:49 min

Na pierwszych kilometrach trochę kurzyło © JPbike

W akcji ... © JPbike

Na leśnym singielku w klimatycznym lesie © JPbike

Kolega przede mną grubo przesadził z szybkością wchodzenia w zakręt © JPbike
Kategoria dzień wyścigowy, maratony, Solid MTB
Niedziela, 3 kwietnia 2022 • dodano: 05.04.2022 | Komentarze 6
- czas rozpocząć swój 15-ty z rzędu sezon ścigania MTB
- dojazd do Starego Strącza (k. Sławy) solo i spoko
- na miejscu zimno (4°C), pochmurnie (w co się ubrać...)
- spotykam Gosię i Pawła - trochę żeśmy pogadali
- na 20min przed startem rozgrzewka - nawierzchnia jest sucha i trochę piachu
- wpadam do przydzielonego mi 2 sektora - jest niezbyt liczebny
- kilka minut po 11-tej wspólny start mini, mega i giga
- ja tradycyjnie ruszam z tyłów sektora - kurzy się strasznie
- na pierwszych km słabo idzie mi wyprzedzanie
- szybko wpadamy na pierwszy z paru fajnych i leśnych rollercoasterów
- mimo tłocznej jazdy - większego blokowania nie ma, więc spoko
- jak jest ciut szerzej to wyprzedzam, w sumie kilkanaście sztuk
- trasa fajna, w całości leśna, na przemian wąskie ścieżki i szersze dojazdówki
- ile było jazdy typu góra-dół - sporo - urok prawdziwego MTB :)
- no niestety, gdy tylko wjechaliśmy na dłuższe proste w stronę rozjazdu to...
- coś czuję że mocniej nie pociągnę, czyli forma u mnie jeszcze nie ta
- na owych długich prostych dogonili mnie niemal wszyscy co wyprzedziłem :(
- na rozjeździe sporo osób zjeżdża w stronę mety mini
- czas pokonać drugą rundę - zauważam że jedynie kilka sztuk jedzie blisko mnie
- przez jakiś czas tasuję się z weteranem Witkiewiczem - jest mocny podjazdowo
- no niestety, w połowie trasy zaczyna słabnąć mi power - jadę dalej swoje
- w sumie kilka rywali mnie stopniowo załatwiło - niemal wszyscy jechali mega
- na długich prostych jeden kolega przede mną prawie gubi trasę - podratowałem go
- przed rozjazdem zastanawiałem się czy zjechać na mega...
- jednak tego nie robię i czas pokonać trzecią rundę i to mimo zmęczenia...
- no i zaczęła się klasyczna samotność długodystansowca
- poruszałem się głównie siłą woli, na pustych rollercoasterach frajda była
- trzech ostatnich zawodników z mega też dogoniłem
- na parę km przed metą znów spotykam stojącego kolegę którego podratowałem...
- okazuje się że też jechał giga, jest z M5 i znów pogubił trasę
- i tak ja strasznie zmęczony, ale zadowolony docieram w końcu do mety
- za metą podratowany kolega mówi mi: „dzięki Tobie dotarłem do mety, dziękuję“ :)
- na parkingu pustawo jakoś - stawka mini i większość z mega zwiała już do domów
- sprawdzam wyniki - jest pudło :)
10/12 - open giga
3/5 - M4
Strata do zwycięzcy (Hubert Semczuk) - 50:46 min, do M4 (Sławek Kasprzyk) - 38:23 min

W akcji. Widać że lekko nie było © JPbike

Suche warunki zjazdowe, co za tym idzie - sporo tam piachu © JPbike

Dobre nawadnianie, zwłaszcza z taką obsługą :) © JPbike

Ten odcinek (długie proste) jest mniej ciekawy, ale gnać trzeba © JPbike

Podratowany kolega właśnie dziękuje mi :) © JPbike

A jakże fajnie załapać się na pudło na początku sezonu © JPbike
Kategoria dzień wyścigowy, maratony, podium, te szerokie też, Solid MTB
Niedziela, 6 marca 2022 • dodano: 09.03.2022 | Komentarze 3
Zarówno Jacka Głowackiego, jak i Sebastiana Swata, nieżyjących od kilku lat kolegów znałem osobiście, jak i nieraz wspólnie kręciliśmy.
Na początku tegoż sezonu kiepsko u mnie z systematycznością treningową - kręcę głównie w weekendy, zatem nie ma co liczyć na walkę o wynik - przynajmniej będzie dobra przepałka i co najważniejsze - spotkanie z masą znajomych, również z teamowymi kolegami.
Dojazd na winogradzkie TKKF oczywiście rowerowy (powrót też).
Aura pochmurna i chłodna (1°C).
Przełajowa runda została troszkę zmodyfikowana - m.in prócz znanej stromej ścianki i schodów do bieganiny, orgi dodali na boisku długą i niezłą zawijasówkę z niezliczoną ilością 180° zakrętasów, jak i płotki do przeskakiwania.
Rozgrzewka, powitania, pogaduchy i punkt 11-ta wystartowała kategoria rowerów górskich. Ruszyłem z połowy stawki. Pierwsze kółko to tradycyjnie jazda w tłoku, kulturka rywali jest. Po wyprzedzeniu kliku, dość szybko łapię plecy Wojtka i tak już pomykałem do mety raz bliżej raz dalej kolegi teamowego, czyli forma moja jest bez szału, ani tragedii nie ma. Kolejne okrążenia z dziewięciu kompletnych to właściwie cały czas obaj jedziemy swoje, co jakiś czas udaje się nam kogoś poprzedzającego dogonić i wyprzedzić, nie wspominając o dublowaniu. No, jeden defekcik mi się przydarzył - na 3 kółka przed metą podczas bieganiny na stromej ściance pękła żyłka w lewym bucie, po tym trzeba było kręcić i biegać tak aby nie zgubić buta, nie było łatwo, ale się udało i na metę dotarłem siedem sekund za Wojtkiem.
14/40 - open
Strata do zwycięzcy (Michał Siekierski) - 4:50 min

MTB-owiec w akcji na przełajowej trasie © JPbike
Kategoria CX, do 100 km, dzień wyścigowy
Sobota, 9 października 2021 • dodano: 13.10.2021 | Komentarze 3
- dojazd solo i bezpośredni, na miejscu chłodno (9°C) i słonecznie
- czasu na rozgrzewkę brakło, więc od razu myk do sektora giga
- stawka królewskiego dystansu liczyła 56 osób
- trasa bardzo podobna do zeszłorocznej - istny labirynt ścieżek i duktów
- punkt 10 start, ruszam z tyłów, brak rozgrzewki robi swoje
- pierwszy i od razu stromy podjazd ciężko wchodzi
- półpłaski odcinek - tasuję się z trzema dziewczynami
- całkiem przyzwoicie się rozkręcam, jedzie się spoko, tłoku nie ma
- podjazdy są niezłe, wyprzedzania w mojej części niewiele
- fajny i kręty singiel zjazdowy pokonuję sprawnie
- na 13 km trasy spore zaskoczenie - poprzedzający rywal zawraca...
- po krótkim czasie z przeciwka nadjechała cała czołówka giga...
- okazuje się że „żartowniś“ poprzestawiał taśmy na rozwidleniu
- po wjechaniu na właściwą trasę cały wyścig giga zaczyna się od nowa
- mamy szybki zjazd, bufet i czas na techniczny singiel - zakorkowało się
- trochę trwało, bym ponownie znalazł się w swoim miejscu
- przez spory czas pomykam wraz z Agnieszką Kachel od rybek
- mimo pięknej słonecznej aury jest chłodno, na zjazdach płyną mi łzy z oczu
- dogania nas Paweł i jakiś czas kręcimy w trójkę
- trasę pamiętałem, najgorsze jest kamieniste podłoże, szczególnie na podjazdach
- muszę się zatrzymać (...), puszczam Agnieszkę i Pawła przodem
- na 35 km skręt na 2 rundę giga
- zaczynamy wyprzedzać pojedynczych z mega, choć moja prędkość nie powala
- po upływie jakichś 2.5h jazdy stwierdzam że nie jedzie mi się najlepiej
- dalsza jazda to poruszanie się głównie siłą woli, niemal bez zmian w stawce
- w trzech miejscach mijam Gosię - tym razem jako pieszą turystkę
- mijam wspomnianą Agnieszkę (awaria) - ma kogoś do pomocy, więc jadę dalej
- po pokonaniu mocno kamienistej 2 rundy giga skręt na odcinek do mety
- od razu kamieni dużo mniej, jest również dużo fajnych zjazdów
- w końcu końcówka, na przemian szeroko i wąsko, troszkę góra - dół
- na 1 km przed metą spada mi łańcuch z korby - ciekawe z jakiego powodu
- jest meta i zarazem dla mnie koniec ścigania w sezonie 2021
33/49 - open giga
11/16 - M4
Strata do zwycięzcy (Wojciech Halejak) - 1:07:28 godz(!), do M4 (Bartek Bednarski) - 30:22 min
W klasyfikacji generalnej giga M4 uplasowałem się na 11 miejscu - poniżej oczekiwań, bywa i tak.
W trakcie ładowania roweru do auta zauważyłem że w tylnym kole pękła szprycha (kolejny raz) i wbiła się w kasetę, a ta z kolei nie chciała się swobodnie obracać - w taki sposób zapewne przejechałem spory kawał wyścigu. Po tylu pęknięciach jedyne co trzeba zrobić - wymienić wszystkie szprychy na nowe, żadne cieniowane, tylko standardowe.
Foto by Kasia Rokosz.

Jak widać - pomykanie na MTB po wertepach cały czas sprawia mi przyjemność © JPbike
Kategoria Bike Maraton, dzień wyścigowy, maratony, w górach
Niedziela, 19 września 2021 • dodano: 20.09.2021 | Komentarze 2
- maraton MTB na domowym podwórku - w 100% jadę :)
- trasy nie trzeba przedstawiać - jest Maximus i Dziewicza Góra
- dojazd do Owińsk solo, na miejscu pogoda pochmurna i chłodna
- rozgrzewka z Pawłem, spotykamy również Wojtka
- start mam z licznego 2 sektora, jak zwykle - z samych tyłów
- po ruszeniu wszyscy z mini/mega/giga gnają tak pod 35 - 40 km/h ...
- dość szybko wpadamy na maximusowe single
- cały czas góra-dół, lewo-prawo, między drzewami, wertepy, dropiki, ...
- tłok spory, nie napiszę jak mnie długo blokowali ...
- dość długo trzeba było czekać na szersze fragmenty by wyprzedzić
- wreszcie trochę się zluzowało, ale wiem że sporo czasu straciłem ...
- wpadamy na szersze dukty w stronę Dziewiczej, od razu jadę swoje na maxa
- zostało nas czterech, w tym weteran Witkiewicz
- na zawijasach po stokach Dziewiczej bez problemu wyprzedzam kolegów
- równie szybko doganiam i stopniowo wyprzedzam kolejnych
- na 28 km docieramy do skrętu na 2 rundę giga
- przed nami ponownie 15 km runda w rejonie Dziewiczej Góry
- w dalszym ciągu po stokach owej góry jedzie mi się dobrze
- wyprzedzania tych z mega (z dalszych sektorów) nie brakowało
- skręt na odcinek prowadzący do mety, przed nami ponownie Maximus
- i tak 10 km góra-dół, lewo-prawo, między drzewami, wertepy, dropiki, ...
- oj, nie powiem jak strasznie się tam męczyłem, ale o poddaniu nie ma mowy!
- w końcu wjeżdżamy na 3 km i dość szybki odcinek w stronę mety
- docieram do mety porządnie ujechany - tego mi brakowało :)
16/27 - open giga
5/10 - M4
Strata do zwycięzcy (Hubert Semczuk) - 30:29 min, do M4 (Przemysław Papież) - 15:39 min
Fotki by Agnieszka Szatkowska, Katarzyna Krzycka, Jarosław Kasperczak

Na pierwszych km jak zwykle szybko i tłoczno © JPbike

Szaleństwa na Maximusie, ja to lubię :) © JPbike

Końcówka trasy - tu to jestem już nieźle ujechany © JPbike
Kategoria dzień wyścigowy, maratony, Solid MTB
Sobota, 11 września 2021 • dodano: 14.09.2021 | Komentarze 4
- Mistrzostwa Polski w maratonie MTB, zatem trzeba być :)
- nocowałem u przyjaciół, zatem dojazd przyjemniejszy (1.5h)
- czasu na rozgrzewkę miałem ze 30 min, spoczko wykorzystałem
- napotkałem na Maję Włoszczowską i Kasię Solus-Miśkowicz (!)
- przybicie piątki z Basią Borowiecką zaliczone :)
- po wjechaniu do sektora giga ... a tam zjawiło się aż 228 osób (!)
- startowałem niestety z samych tyłów (później okaże się że nie było tak źle)
- pierwsze 4 km to podjazd asfaltowo-brukowany przez Srebrną Górę
- samopoczucie mam dobre i dość szybko jestem w swoim miejscu
- mimo sporej ilości wiary na giga nie ma blokowania, można robić swoje
- wpadamy na wiadukt i teren kojarzony mi z etapu Sudety MTB Challenge
- przebijając się do przodu, sporo dziewczyn wyprzedzam - wszystkie ładnie walczą
- wpadamy na świetny singiel - Pętlę Wilczą z sieci Singletrack Glacensis
- po krętej ścieżce pomyka się fajnie, nie ma blokowania mimo tłoku
- widocznie wszyscy prezentują wysoki poziom ścigania - tak trzymać!
- po zjechaniu podjazd, dość szeroki - wyprzedzam kolejnych, jest dobrze :)
- dogania mnie Paweł, mamy przeplatankę szerokich i wąskich szutrów zjazdowych
- wraz z Darkiem i Pawłem (obaj z STS) docieramy do premii przy Hotelu Bardo
- do pokonania mamy tam przeszkodę z drewnianych bali w stylu XC - fajnie :)
- półpłaskie single - wyprzedzamy Ktystiana (STS), a Paweł cosik zwolnił (?)
- się zaczęła jazda po szerokich szutrach, z fajnymi klimatami i widokami
- od tędy zacząłem dobrze jechać - wszystkich wspomnianych kolegów wyprzedziłem
- ku mojemu zdumieniu (1) bez problemu doganiam kolejnych rywali i jakieś grupki
- ku mojemu zdumieniu (2) wyprzedzam niemało znanych mi kolegów z M4
- łączymy się z Classicem i znów tłoczno się zrobiło
- czas na podjazd, do Srebrnej Góry, zauważam że Krystian odżył i dogonił mnie
- wjeżdżamy na kręty singiel podjazdowy z sieci Trasy Enduro Srebrna Góra
- podjeżdżając po paskudnej nawierzchni (dużo korzeni) zaczynam czuć zmęczenie
- walczę jak mogę, na górnej partii łapie mnie niestety kolka, muszę zwolnić
- kilku rywali puszczam przodem, przed nami jazda na ok 800m typu góra-dół po grzbiecie
- wpadamy na odcinek przeznaczony wyłącznie dla gigowców
- Paweł ponownie mnie dogonił (później wspominał coś o skurczach)
- mijamy ostatni bufet, a tam sporo wiary teamowo - serwisowo - bufetowej
- czas pokonać najstromszy i z zawijasami singiel podjazdowy - oj, ciężko było
- po tym stromy i mocno techniczny zjazd - poszło sprawnie, ale Paweł mi uciekł...
- po zjechaniu pora na ostatni, dość długi i szeroki podjazd, na prawie 800m
- czuję już zmęczenie, ale twardo kręcę pod górę, do tego kilku udaje mi się wyprzedzić
- wyprzedza mnie kolejny Paweł (z STS), z którym kilka razy się tasowałem
- na szczycie ponownie łączymy z Classicem, spotykam tam Gosię
- w końcu czas na ostatni i długi zjazd, początkowo szeroko i niezbyt szybko
- wjeżdżamy na emocjonujący, kręty i wyprofilowany singiel zjazdowy w stylu enduro
- mknąc po zakrętasach i bandach w dół - oczywiście troszkę zaszalałem
- i tak już spoczko docieram do mety, mimo zmęczenia wmawiam sobie że podobało mi się :)
117/214 - open giga
20/48 - M4
Strata do zwycięzcy open - Filip Helta (na pudle stałem z nim 5 lat temu) - 1:05:45 godz
Strata do zwyciężczyni - Mai Włoszczowskiej (w końcu doczekałem się starcia z mistrzynią) - 39:44 min
Strata do zwycięzcy M4 - Andrzej Kaiser (staliśmy na pudle 11 lat temu) - 47:36 min
Foto by Kasia Rokosz, Grzegorz Drosiński

W akcji, na Trasach Enduro Srebrna Góra © JPbike

Od startu do mety rywalizacja była zacięta - to widać © JPbike
Kategoria Bike Maraton, dzień wyścigowy, maratony, w górach
Niedziela, 5 września 2021 • dodano: 09.09.2021 | Komentarze 2
Trzeci start w tym charytatywnym wyścigu, organizowanym przez Rotary Club.
W tym sezonie start do wspinaczki na Śnieżkę zaplanowali już o 9 rano - nie dla mnie, trudno. Pakiet startowy odebrałem wczoraj, ale i tak presja czasowa była - na miejsce dotarłem ciut za późno i ledwo byłem gotów na zaledwie 15 minut przed ruszeniem stawki.
Pogoda w Karpaczu i całych Karkonoszach zafundowała nam niespodziankę - niemal idealne warunki na podjazdowe grzanie z dodatkiem super widoków, czyli słonecznie, okolice 15°C, do tego słaby wiaterek :)
Przed ruszeniem pilotowanej kolumny ucinam pogawędkę z Patrykiem i jazda na miejsce startu - obok Bachusa, czyli tym razem nie będzie przejazdu przez deptak, a od razu wpadamy na główną ulicę.
Jakoś tak wyszło że przyszło mi startować gdzieś z tyłów z prawie 300 osobowego peletonu. Rozgrzewki u mnie brak, myślałem głównie o tym czy uda się poprawić swój najlepszy czas wjazdu sprzed dwóch lat. Jest ciepło, na 2 minuty przed ruszeniem zdejmuję rękawki - od razu lepiej.
No i start. Na początek ze 5 km asfaltowy podjazd główną ulicą ze skrętem w stronę Orlinka, miejscem zaburzenia grawitacji i krótkim zjazdem - podjeżdżało mi się całkiem, całkiem i o dziwo - dość szybko złapałem swój podjazdowy rytm. Bez problemu na tym odcinku powyprzedzałem ze ponad setkę osób i równie szybko znalazłem się w rozciągniętej części stawki, ale i tak swojego punktu odniesienia nie znałem. No i przed Wangiem wjeżdżamy na te sławne, nierówne i dość paskudne bruki prowadzące na sam szczyt. Podjeżdżając tędy, aż do odcinka z krótkim zjazdem do Domu Śląskiego wspina mi się dość ciężko, cosik czuję że w nogach brakuje mocy takiej jaką bym chciał. Mimo tego samopoczucie cały czas mam dobre, „młynka“ (34/50) używam wyłącznie na najstromszych fragmentach, jeszcze do tego stopniowo i z bardzo małą różnicą prędkości udaje mi się wyprzedzić w sumie jakieś kilkanaście rywali - wszyscy mieli na twarzach wolę walki (tak trzymać!). No i mijani turyści dopisują - nie brakowało dopingujących oklasków. Po minięciu Domu Śląskiego czas na decydujący i 2 km atak szczytowy. Za mną brak zagrożenia wyprzedzeniem, a przede mną w zasięgu wzroku kilka osób. Patrzę na licznik, na swój czas - nie jest najlepiej, poprawy czasu chyba nie będzie. Widocznie wspomniany brak lepszego powera daje o sobie znać na tym końcowym podjeździe, ale i tak nie odpuszczam, walczę jak mogę, na ok 500m przed szczytem udaje mi się dojść poprzedzającego rywala - okazuje się że to Szymon Mikler (brat znanego w kolarskim światku Bartka), no i niestety zauważam że nie poprawię czasu, tracę chęci na pociśnięcie paskudnej nawierzchniowo końcówki na całego i w efekcie bez spiny wjeżdżam na metę, kilkanaście sekund za Szymonem. Czas na końcowej kresce miałem o ponad 3 minuty gorszy od osobistego rekordu.
Mimo wszystko dla mnie to był udany i fajny uphill, zajęte miejsca zarówno open, jak i M4 mnie całkiem zadowoliły :)
28/272 - open
11/92 - M4
Strata do zwycięzcy (Paweł Kwiatkowski) - 18:44 min, do M4 (Adam Porada) - 11:16 min

W akcji na tych paskudnych brukach - dawaj pod górę! © JPbike

Finiszuje z dodatkiem oklasków :) © JPbike

Niezależnie od ilości wjazdów na Śnieżkę - dla mnie to ulubione chwile :) © JPbike

Trochę tłoczno i rowerowo na szczycie + widoki © JPbike
Kategoria dzień wyścigowy, Uphill race, w górach, wysokie szczyty