top2011

avatar

Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.


- kilometry z BS: 163774.92 km
- w tym teren: 59862.27 km
- teren procentowo: 36.55 %
- prędkość średnia: 22.79 km/h
- czas na rowerze: 297d 14h 51m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m

baton rowerowy bikestats.pl

UNIT MARTOMBIKE Team





Wyprawy z sakwami

polska
logo-paris
logo-alpy

Zrowerowane Gminy



Archiwum 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

dzień wyścigowy

Dystans całkowity:14504.94 km (w terenie 13151.60 km; 90.67%)
Czas w ruchu:784:04
Średnia prędkość:18.50 km/h
Maksymalna prędkość:73.88 km/h
Suma podjazdów:181111 m
Maks. tętno maksymalne:180 (102 %)
Maks. tętno średnie:169 (95 %)
Suma kalorii:15145 kcal
Liczba aktywności:235
Średnio na aktywność:61.72 km i 3h 20m
Więcej statystyk
  • dystans : 52.45 km
  • teren : 52.00 km
  • czas : 03:00 h
  • v średnia : 17.48 km/h
  • v max : 50.80 km/h
  • hr max : 167 bpm, 96%
  • hr avg : 152 bpm, 87%
  • podjazdy : 1154 m
  • rower : Black Peak
  • Solid MTB Górzno

    Czwartek, 16 czerwca 2022 • dodano: 17.06.2022 | Komentarze 4


    - ta solidowa miejscówka jest chyba najbardziej górzysta w WLKP
    - dojazd solo i spoczko, pogoda piękna, na pograniczu upałów
    - czasu na rozgrzewkę miałem sporo - w sumie 8 km przejechane
    - start tradycyjnie z samego końca 3 sektora
    - po ruszeniu samopoczucie mam dobre, pierwsze 4 km jest płaskie
    - dobrze że polno-leśny dukt jest szeroki i stopniowo wyprzedzam kolejnych
    - wjeżdżamy na wymagający siły i techniki leśne sekcje w stylu XC
    - na singlach początkowo lekko mnie blokują, wyprzedzam póki jest ciut szerzej
    - piachu, szczególnie na zjazdach i na płaskich odcinkach nie brakuje
    - no i fajnie stawka się porozciągała, można robić swoje - to lubię
    - pierwsza runda jeszcze trwa, a ja nadal łykam kolejnych (większość jedzie mini)
    - na rozjeździe przybijam piątkę z miniowcem - podziwiał że jadę giga :)
    - czas na drugą rundę (16km każda), na trasie jest już mało wiary, luz
    - nadal jedzie mi się dobrze, jakiś tam power jest - to cieszy
    - w sumie na drugiej rundzie wyprzedziłem kilka kolejnych osób
    - czas na trzecią rundę, jeden gość (też z M4) próbuje mnie dogonić, nie dam się
    - no to przyspieszam i na sekcjach XC udaje mi się uciec rywalowi
    - sporo sił zużyłem, w połowie ostatniej rundy czuję już zmęczenie
    - małe zaskoczenie było - doszedłem znanego zawodnika - Sylwestra Swata
    - jechało mi się już ciężej, tempo spadło, mięczak ze mnie żaden, walczę dalej :)
    - wspomniany Swat powoli mi odjeżdżał, ale w wynikach jest za mną (start z 1 sektora)
    - i tak docieram do mety, sprawdzam wyniki - jest pudło :)

    11/15 - open giga
    3/4 - M4

    Strata do zwycięzcy (Patryk Krajewski) - 32:59 min, do M4 (Sławek Kasprzyk) - 29:13 min

    Na podjeżdziku. Cisnę pod górę
    Na podjeździku. Cisnę pod górę © JPbike

    Jak widać - piachu nie brakowało
    Jak widać - piachu nie brakowało © JPbike

    Ano, widocznie dobrze mi się jechało na takiej ciężkiej trasie
    Ano, widocznie dobrze mi się jechało na takiej ciężkiej trasie © JPbike

    W akcji na leśnych singlach
    W akcji na leśnych singlach © JPbike

    Kolejne fajne pudło zdobyte. To był dobry wyścig
    Kolejne fajne pudło zdobyte. To był dobry wyścig © JPbike




  • dystans : 49.39 km
  • teren : 49.00 km
  • czas : 02:19 h
  • v średnia : 21.32 km/h
  • v max : 39.48 km/h
  • hr max : 168 bpm, 97%
  • hr avg : 146 bpm, 84%
  • podjazdy : 467 m
  • rower : Black Peak
  • Solid MTB Kórnik

    Niedziela, 12 czerwca 2022 • dodano: 13.06.2022 | Komentarze 2


    - cykl Solid MTB osiągnął półmetek sezonu
    - dojazd do Kamionek spoczko i solo, pogoda piękna
    - na miejscu robię ze 5 km luźną rozgrzewkę
    - na kilka min przed startem wpakowałem się na ogon 3 sektora
    - cosik czuję że tegoż dnia chęci do mocnego parcia mam słabsze
    - trasę znałem z rekonesansu sprzed tygodnia
    - no i start, najpierw szeroka prosta - jadę w tyłach peletonu
    - szybko wpadamy na krętą i wąską sekcję w stylu XC
    - od razu robi się tłoczno i ładne blokowanko mam - długo to trwa
    - miejsc i powera do przebijania się do przodu brakło mi
    - ciężko szło, choć jedną udaną akcję wyprzedzenia kilku zaliczyłem
    - sporo czasu zleciało w tym tłoku, czyli mam pozamiatane w walce o wynik
    - wjeżdżamy na odcinek z najdłuższą prostą w sezonie
    - oczywiście utworzyła się tędy spora grupa, ja w ogonie bo...
    - „szosowiec“ do ciągnięcia peletonika ze mnie żaden :)
    - a tam znajdowała się jedyna błotna kałuża że wjechałem centralnie w nią...
    - owa długa prosta jakoś zleciała, po tym trochę zakrętasów z dodatkiem piachu
    - zaczęło mi się jechać lepiej, dopiero wtedy złapałem swój rytm
    - troszkę wyprzedzanka zaliczam, i to na sekcjach wymagających siły i techniki
    - na rozjeździe strażak daje mi wodną ochłodę z węża strażackiego :)
    - druga runda jest już bardzo luźna i swobodnie można robić swoje
    - sekcja XC zlatuje mi sprawnie, dwie osoby wyprzedzone
    - najdłuższą prostą udaje mi się pokonać całkiem szybko i solo
    - ale niestety przez wspomniane słabsze chęci i blokowanko rezygnuję z giga
    - na końcówce rundy zaczynam dublować kilku ostatnich z ostatniego sektora
    - na rozjeździe ponownie ochłoda z węża strażackiego
    - i tak już wprost do mety, mega zaliczone i tyle.

    33/71 - open mega
    12/29 - M4

    Strata do zwycięzcy (Gracjan Szeląg) - 27:45 min, do M4 (Dominik Galas) - 14:17 min


    W akcji (1)
    W akcji (1) © JPbike

    W akcji (2)
    W akcji (2) © JPbike




  • dystans : 69.56 km
  • teren : 69.00 km
  • czas : 04:02 h
  • v średnia : 17.25 km/h
  • v max : 52.89 km/h
  • hr max : 165 bpm, 95%
  • hr avg : 142 bpm, 82%
  • podjazdy : 1653 m
  • rower : Black Peak
  • Solid MTB Owińska

    Niedziela, 15 maja 2022 • dodano: 18.05.2022 | Komentarze 2


    - czas na maraton na własnym podwórku z trasą typu NIE MA LIPY
    - orgi uszykowali trasę po stokach Dziewiczej Góry i 2x(!) Maximus
    - dojazd do Owińsk solo i spoko, aura piękna i idealna do ścigania
    - kilkunastominutowa rozgrzewka i wskok do tyłów 3 sektora
    - troszkę fajnej gadki z paroma znajomymi też było
    - no to start, moje nogi nie podają jak należy - zobaczymy później
    - pierwsze ze 4 km jest bardzo szybkie, kurzyło się
    - wjeżdżamy na pętlę w rejonie Dziewiczej Góry, wjazd na szczyt też był
    - nadal nie idzie mi tak jak chciałbym, mimo to kilku wyprzedzam
    - i tak dość szybko zlatuje pętla mini - trochę tłoczno było, ale bez blokowania
    - z ok 10-15 osobowej grupki mnóstwo wiary skręciło w stronę mety mini ...
    - ... że przede mną zostały jedynie 2 osoby, czyli chyba Maximus jest straszny :)
    - no to jedziemy pokonać 23km rundę lewo-prawo-góra-dół+milion wertepów
    - na Maximusie idzie mi całkiem, chociaż mocy w nogach nadal mi brak
    - i tak na pierwszej rundzie wyprzedziłem stopniowo ze 15 osób (wszyscy z mega)
    - przyznaję również że miałem chwilowe myśli by zjechać na mega
    - mięczak ze mnie żaden, zatem udałem się zmierzyć po raz drugi z Maximusem
    - się zaczęła klasyczna samotność długodystansowca na pustej i ciężkiej trasie
    - uff, udało się, nawet zgonu nie było
    - po pierwsze - dobrze znałem zatwardziały charakter Maximusa
    - po drugie - obie rundy jechałem z głową
    - na koniec już tylko kilka km dojazd leśnymi duktami do mety
    - podjeżdżam do auta, sprawdzam wyniki - jest szerokie pudło :)

    17/22 - open giga
    4/6 - M4

    Strata do zwycięzcy (Adam Adamkiewicz) - 58:08 min, do M4 (Szymon Gularek) - 46:04

    Fotki by Centrum Rozwoju Kultury Fizycznej AKWEN.
    Ładne ujęcie po starcie - za mną Paweł, po lewej szef rybek
    Ładne ujęcie po starcie - za mną Paweł, po lewej szef rybek © JPbike

    W rejonie Dziewiczej Góry średnio mi się pomykało
    W rejonie Dziewiczej Góry średnio mi się pomykało © JPbike

    W akcji na Maximusie - tu to w 100% trzeba robić to co się umie (mam na myśli Pure MTB)
    W akcji na Maximusie - tu to w 100% trzeba robić to co się umie (mam na myśli Pure MTB) © JPbike

    Zająłem
    Zająłem "najgorsze miejsce dla sportowca", ale co tam - mi się podoba :) © JPbike





  • dystans : 62.64 km
  • teren : 60.00 km
  • czas : 03:06 h
  • v średnia : 20.21 km/h
  • v max : 50.23 km/h
  • hr max : 165 bpm, 95%
  • hr avg : 146 bpm, 84%
  • podjazdy : 1064 m
  • rower : Black Peak
  • Solid MTB Przyłęk

    Wtorek, 3 maja 2022 • dodano: 04.05.2022 | Komentarze 3


    - mój ulubiony lokalny cykl wyścigów MTB się rozkręca
    - dojazd solo i spoko, pogoda przepiękna
    - po wskoku w kolarskie portki czas na 5 km rozgrzewkę
    - start parę minut po 11, z 3 sektora (tak, spadłem bo ostatnio była dwójka)
    - ruszyłem (tradycyjnie) z ogona
    - ku mojemu zaskoczeniu w tyłach owego sektora nie ma tłoku
    - zatem jedzie się całkiem spoko i można robić swoje - to lubię :)
    - ale niestety nie czuję swojej pełnej dyspozycji wyścigowej
    - więc wyprzedzanie i przebijanie się do przodu idzie mi opornie
    - trasa jest miła i przyjemna dla starych górskich wyjadaczy (takich jak ja) :)
    - las wokół jest klimatyczny, kręte single też są fajne, choć piachu nie brakuje
    - dużo jest odcinków góra-dół, dość krótkich, ale dających w kość
    - i tak zlatuje pierwsza runda (20 km każda), wyprzedzania było niewiele
    - druga runda to spore odstępy między rywalami, troszkę walki było
    - nadal nie czuję się tak abym mógł cisnąć na 100% - trudno
    - na krętym singlu zjazdowym kolega przede mną zalicza glebkę (foto)
    - i tak zlatuje druga runda - okazuje się że czas mam podobny do pierwszej
    - trzecia runda - klasyczna samotność długodystancowca, jadę swoje
    - jeden mnie wyprzedził, a ja też jednego innego wyprzedziłem
    - dojeżdżam w końcu do mety, czasy pokonania każdej z 3 rund mam podobne...
    - myk do zaparkowanego auta, ogarnianie się i sprawdzanie wyników w necie
    - okazuje się że zająłem dekorowane 6 miejsce w M4, ale...
    - ... po dojściu do miasteczka zawodów dekoracja już się skończyła ... :)

    21/24 - open giga
    6/8 - M4

    Strata do zwycięzcy (Adam Adamkiewicz) - 37:16 min, do M4 (Szymon Gularek) - 25:49 min


    Na pierwszych kilometrach trochę kurzyło
    Na pierwszych kilometrach trochę kurzyło © JPbike

    W akcji
    W akcji ... © JPbike

    Na leśnym singielku w klimatycznym lesie
    Na leśnym singielku w klimatycznym lesie © JPbike

    Kolega przede mną grubo przesadził z szybkością wchodzenia w zakręt
    Kolega przede mną grubo przesadził z szybkością wchodzenia w zakręt © JPbike





  • dystans : 67.21 km
  • teren : 67.21 km
  • czas : 03:49 h
  • v średnia : 17.61 km/h
  • v max : 49.05 km/h
  • hr max : 167 bpm, 96%
  • hr avg : 143 bpm, 82%
  • podjazdy : 1379 m
  • rower : Black Peak
  • Solid MTB Stare Strącze

    Niedziela, 3 kwietnia 2022 • dodano: 05.04.2022 | Komentarze 6


    - czas rozpocząć swój 15-ty z rzędu sezon ścigania MTB
    - dojazd do Starego Strącza (k. Sławy) solo i spoko
    - na miejscu zimno (4°C), pochmurnie (w co się ubrać...)
    - spotykam Gosię i Pawła - trochę żeśmy pogadali
    - na 20min przed startem rozgrzewka - nawierzchnia jest sucha i trochę piachu
    - wpadam do przydzielonego mi 2 sektora - jest niezbyt liczebny
    - kilka minut po 11-tej wspólny start mini, mega i giga
    - ja tradycyjnie ruszam z tyłów sektora - kurzy się strasznie
    - na pierwszych km słabo idzie mi wyprzedzanie
    - szybko wpadamy na pierwszy z paru fajnych i leśnych rollercoasterów
    - mimo tłocznej jazdy - większego blokowania nie ma, więc spoko
    - jak jest ciut szerzej to wyprzedzam, w sumie kilkanaście sztuk
    - trasa fajna, w całości leśna, na przemian wąskie ścieżki i szersze dojazdówki
    - ile było jazdy typu góra-dół - sporo - urok prawdziwego MTB :)
    - no niestety, gdy tylko wjechaliśmy na dłuższe proste w stronę rozjazdu to...
    - coś czuję że mocniej nie pociągnę, czyli forma u mnie jeszcze nie ta
    - na owych długich prostych dogonili mnie niemal wszyscy co wyprzedziłem :(
    - na rozjeździe sporo osób zjeżdża w stronę mety mini
    - czas pokonać drugą rundę - zauważam że jedynie kilka sztuk jedzie blisko mnie
    - przez jakiś czas tasuję się z weteranem Witkiewiczem - jest mocny podjazdowo
    - no niestety, w połowie trasy zaczyna słabnąć mi power - jadę dalej swoje
    - w sumie kilka rywali mnie stopniowo załatwiło - niemal wszyscy jechali mega
    - na długich prostych jeden kolega przede mną prawie gubi trasę - podratowałem go
    - przed rozjazdem zastanawiałem się czy zjechać na mega...
    - jednak tego nie robię i czas pokonać trzecią rundę i to mimo zmęczenia...
    - no i zaczęła się klasyczna samotność długodystansowca
    - poruszałem się głównie siłą woli, na pustych rollercoasterach frajda była
    - trzech ostatnich zawodników z mega też dogoniłem
    - na parę km przed metą znów spotykam stojącego kolegę którego podratowałem...
    - okazuje się że też jechał giga, jest z M5 i znów pogubił trasę
    - i tak ja strasznie zmęczony, ale zadowolony docieram w końcu do mety
    - za metą podratowany kolega mówi mi: „dzięki Tobie dotarłem do mety, dziękuję“ :)
    - na parkingu pustawo jakoś - stawka mini i większość z mega zwiała już do domów
    - sprawdzam wyniki - jest pudło :)

    10/12 - open giga
    3/5 - M4

    Strata do zwycięzcy (Hubert Semczuk) - 50:46 min, do M4 (Sławek Kasprzyk) - 38:23 min


    W akcji. Widać że lekko nie było
    W akcji. Widać że lekko nie było © JPbike

    Suche warunki zjazdowe, co za tym idzie - sporo tam piachu
    Suche warunki zjazdowe, co za tym idzie - sporo tam piachu © JPbike

    Dobre nawadnianie, zwłaszcza z taką obsługą
    Dobre nawadnianie, zwłaszcza z taką obsługą :) © JPbike

    Ten odcinek (długie proste) jest mniej ciekawy, ale gnać trzeba
    Ten odcinek (długie proste) jest mniej ciekawy, ale gnać trzeba © JPbike

    Podratowany kolega własnie dziękuje mi
    Podratowany kolega właśnie dziękuje mi :) © JPbike

    A jakże fajnie załapać się na pudło na początku sezonu
    A jakże fajnie załapać się na pudło na początku sezonu © JPbike





  • dystans : 54.71 km
  • teren : 29.00 km
  • czas : 02:47 h
  • v średnia : 19.66 km/h
  • v max : 35.67 km/h
  • podjazdy : 371 m
  • rower : Scott Scale 740
  • III Memoriał Jacka Głowackiego i Sebastiana Swata

    Niedziela, 6 marca 2022 • dodano: 09.03.2022 | Komentarze 3


    Zarówno Jacka Głowackiego, jak i Sebastiana Swata, nieżyjących od kilku lat kolegów znałem osobiście, jak i nieraz wspólnie kręciliśmy.

    Na początku tegoż sezonu kiepsko u mnie z systematycznością treningową - kręcę głównie w weekendy, zatem nie ma co liczyć na walkę o wynik - przynajmniej będzie dobra przepałka i co najważniejsze - spotkanie z masą znajomych, również z teamowymi kolegami.

    Dojazd na winogradzkie TKKF oczywiście rowerowy (powrót też).
    Aura pochmurna i chłodna (1°C).
    Przełajowa runda została troszkę zmodyfikowana - m.in prócz znanej stromej ścianki i schodów do bieganiny, orgi dodali na boisku długą i niezłą zawijasówkę z niezliczoną ilością 180° zakrętasów, jak i płotki do przeskakiwania.

    Rozgrzewka, powitania, pogaduchy i punkt 11-ta wystartowała kategoria rowerów górskich. Ruszyłem z połowy stawki. Pierwsze kółko to tradycyjnie jazda w tłoku, kulturka rywali jest. Po wyprzedzeniu kliku, dość szybko łapię plecy Wojtka i tak już pomykałem do mety raz bliżej raz dalej kolegi teamowego, czyli forma moja jest bez szału, ani tragedii nie ma. Kolejne okrążenia z dziewięciu kompletnych to właściwie cały czas obaj jedziemy swoje, co jakiś czas udaje się nam kogoś poprzedzającego dogonić i wyprzedzić, nie wspominając o dublowaniu. No, jeden defekcik mi się przydarzył - na 3 kółka przed metą podczas bieganiny na stromej ściance pękła żyłka w lewym bucie, po tym trzeba było kręcić i biegać tak aby nie zgubić buta, nie było łatwo, ale się udało i na metę dotarłem siedem sekund za Wojtkiem.

    14/40 - open

    Strata do zwycięzcy (Michał Siekierski) - 4:50 min

    MTB-owiec w akcji na przełajowej trasie
    MTB-owiec w akcji na przełajowej trasie © JPbike





  • dystans : 74.64 km
  • teren : 74.00 km
  • czas : 04:39 h
  • v średnia : 16.05 km/h
  • v max : 50.79 km/h
  • hr max : 177 bpm, 101%
  • hr avg : 144 bpm, 82%
  • podjazdy : 2174 m
  • rower : Black Peak
  • Bike Maraton Sobótka

    Sobota, 9 października 2021 • dodano: 13.10.2021 | Komentarze 3


    - dojazd solo i bezpośredni, na miejscu chłodno (9°C) i słonecznie
    - czasu na rozgrzewkę brakło, więc od razu myk do sektora giga
    - stawka królewskiego dystansu liczyła 56 osób
    - trasa bardzo podobna do zeszłorocznej - istny labirynt ścieżek i duktów
    - punkt 10 start, ruszam z tyłów, brak rozgrzewki robi swoje
    - pierwszy i od razu stromy podjazd ciężko wchodzi
    - półpłaski odcinek - tasuję się z trzema dziewczynami
    - całkiem przyzwoicie się rozkręcam, jedzie się spoko, tłoku nie ma
    - podjazdy są niezłe, wyprzedzania w mojej części niewiele
    - fajny i kręty singiel zjazdowy pokonuję sprawnie
    - na 13 km trasy spore zaskoczenie - poprzedzający rywal zawraca...
    - po krótkim czasie z przeciwka nadjechała cała czołówka giga...
    - okazuje się że „żartowniś“ poprzestawiał taśmy na rozwidleniu
    - po wjechaniu na właściwą trasę cały wyścig giga zaczyna się od nowa
    - mamy szybki zjazd, bufet i czas na techniczny singiel - zakorkowało się
    - trochę trwało, bym ponownie znalazł się w swoim miejscu
    - przez spory czas pomykam wraz z Agnieszką Kachel od rybek
    - mimo pięknej słonecznej aury jest chłodno, na zjazdach płyną mi łzy z oczu
    - dogania nas Paweł i jakiś czas kręcimy w trójkę
    - trasę pamiętałem, najgorsze jest kamieniste podłoże, szczególnie na podjazdach
    - muszę się zatrzymać (...), puszczam Agnieszkę i Pawła przodem
    - na 35 km skręt na 2 rundę giga
    - zaczynamy wyprzedzać pojedynczych z mega, choć moja prędkość nie powala
    - po upływie jakichś 2.5h jazdy stwierdzam że nie jedzie mi się najlepiej
    - dalsza jazda to poruszanie się głównie siłą woli, niemal bez zmian w stawce
    - w trzech miejscach mijam Gosię - tym razem jako pieszą turystkę
    - mijam wspomnianą Agnieszkę (awaria) - ma kogoś do pomocy, więc jadę dalej
    - po pokonaniu mocno kamienistej 2 rundy giga skręt na odcinek do mety
    - od razu kamieni dużo mniej, jest również dużo fajnych zjazdów
    - w końcu końcówka, na przemian szeroko i wąsko, troszkę góra - dół
    - na 1 km przed metą spada mi łańcuch z korby - ciekawe z jakiego powodu
    - jest meta i zarazem dla mnie koniec ścigania w sezonie 2021

    33/49 - open giga
    11/16 - M4

    Strata do zwycięzcy (Wojciech Halejak) - 1:07:28 godz(!), do M4 (Bartek Bednarski) - 30:22 min
    W klasyfikacji generalnej giga M4 uplasowałem się na 11 miejscu - poniżej oczekiwań, bywa i tak.

    W trakcie ładowania roweru do auta zauważyłem że w tylnym kole pękła szprycha (kolejny raz) i wbiła się w kasetę, a ta z kolei nie chciała się swobodnie obracać - w taki sposób zapewne przejechałem spory kawał wyścigu. Po tylu pęknięciach jedyne co trzeba zrobić - wymienić wszystkie szprychy na nowe, żadne cieniowane, tylko standardowe.

    Foto by Kasia Rokosz.
    Jak widać - pomykanie na MTB po wertepach cały czas sprawia mi przyjemność
    Jak widać - pomykanie na MTB po wertepach cały czas sprawia mi przyjemność © JPbike





  • dystans : 58.20 km
  • teren : 58.00 km
  • czas : 02:57 h
  • v średnia : 19.73 km/h
  • v max : 49.16 km/h
  • hr max : 167 bpm, 95%
  • hr avg : 144 bpm, 82%
  • podjazdy : 1237 m
  • rower : Black Peak
  • Solid MTB Owińska

    Niedziela, 19 września 2021 • dodano: 20.09.2021 | Komentarze 2


    - maraton MTB na domowym podwórku - w 100% jadę :)
    - trasy nie trzeba przedstawiać - jest Maximus i Dziewicza Góra
    - dojazd do Owińsk solo, na miejscu pogoda pochmurna i chłodna
    - rozgrzewka z Pawłem, spotykamy również Wojtka
    - start mam z licznego 2 sektora, jak zwykle - z samych tyłów
    - po ruszeniu wszyscy z mini/mega/giga gnają tak pod 35 - 40 km/h ...
    - dość szybko wpadamy na maximusowe single
    - cały czas góra-dół, lewo-prawo, między drzewami, wertepy, dropiki, ...
    - tłok spory, nie napiszę jak mnie długo blokowali ...
    - dość długo trzeba było czekać na szersze fragmenty by wyprzedzić
    - wreszcie trochę się zluzowało, ale wiem że sporo czasu straciłem ...
    - wpadamy na szersze dukty w stronę Dziewiczej, od razu jadę swoje na maxa
    - zostało nas czterech, w tym weteran Witkiewicz
    - na zawijasach po stokach Dziewiczej bez problemu wyprzedzam kolegów
    - równie szybko doganiam i stopniowo wyprzedzam kolejnych
    - na 28 km docieramy do skrętu na 2 rundę giga
    - przed nami ponownie 15 km runda w rejonie Dziewiczej Góry
    - w dalszym ciągu po stokach owej góry jedzie mi się dobrze
    - wyprzedzania tych z mega (z dalszych sektorów) nie brakowało
    - skręt na odcinek prowadzący do mety, przed nami ponownie Maximus
    - i tak 10 km góra-dół, lewo-prawo, między drzewami, wertepy, dropiki, ...
    - oj, nie powiem jak strasznie się tam męczyłem, ale o poddaniu nie ma mowy!
    - w końcu wjeżdżamy na 3 km i dość szybki odcinek w stronę mety
    - docieram do mety porządnie ujechany - tego mi brakowało :)

    16/27 - open giga
    5/10 - M4

    Strata do zwycięzcy (Hubert Semczuk) - 30:29 min, do M4 (Przemysław Papież) - 15:39 min

    Fotki by Agnieszka Szatkowska, Katarzyna Krzycka, Jarosław Kasperczak
    Na pierwszych km jak zwykle szybko i tłoczno
    Na pierwszych km jak zwykle szybko i tłoczno © JPbike

    Szaleństwa na Maximusie, ja to lubię
    Szaleństwa na Maximusie, ja to lubię :) © JPbike

    Końcówka trasy - tu to jestem już nieźle ujechany
    Końcówka trasy - tu to jestem już nieźle ujechany © JPbike





  • dystans : 83.21 km
  • teren : 76.00 km
  • czas : 04:37 h
  • v średnia : 18.02 km/h
  • v max : 62.11 km/h
  • hr max : 168 bpm, 96%
  • hr avg : 146 bpm, 83%
  • podjazdy : 2407 m
  • rower : Black Peak
  • Bike Maraton Srebrna Góra

    Sobota, 11 września 2021 • dodano: 14.09.2021 | Komentarze 4


    - Mistrzostwa Polski w maratonie MTB, zatem trzeba być :)
    - nocowałem u przyjaciół, zatem dojazd przyjemniejszy (1.5h)
    - czasu na rozgrzewkę miałem ze 30 min, spoczko wykorzystałem
    - napotkałem na Maję Włoszczowską i Kasię Solus-Miśkowicz (!)
    - przybicie piątki z Basią Borowiecką zaliczone :)
    - po wjechaniu do sektora giga ... a tam zjawiło się aż 228 osób (!)
    - startowałem niestety z samych tyłów (później okaże się że nie było tak źle)
    - pierwsze 4 km to podjazd asfaltowo-brukowany przez Srebrną Górę
    - samopoczucie mam dobre i dość szybko jestem w swoim miejscu
    - mimo sporej ilości wiary na giga nie ma blokowania, można robić swoje
    - wpadamy na wiadukt i teren kojarzony mi z etapu Sudety MTB Challenge
    - przebijając się do przodu, sporo dziewczyn wyprzedzam - wszystkie ładnie walczą
    - wpadamy na świetny singiel - Pętlę Wilczą z sieci Singletrack Glacensis
    - po krętej ścieżce pomyka się fajnie, nie ma blokowania mimo tłoku
    - widocznie wszyscy prezentują wysoki poziom ścigania - tak trzymać!
    - po zjechaniu podjazd, dość szeroki - wyprzedzam kolejnych, jest dobrze :)
    - dogania mnie Paweł, mamy przeplatankę szerokich i wąskich szutrów zjazdowych
    - wraz z Darkiem i Pawłem (obaj z STS) docieramy do premii przy Hotelu Bardo
    - do pokonania mamy tam przeszkodę z drewnianych bali w stylu XC - fajnie :)
    - półpłaskie single - wyprzedzamy Ktystiana (STS), a Paweł cosik zwolnił (?)
    - się zaczęła jazda po szerokich szutrach, z fajnymi klimatami i widokami
    - od tędy zacząłem dobrze jechać - wszystkich wspomnianych kolegów wyprzedziłem
    - ku mojemu zdumieniu (1) bez problemu doganiam kolejnych rywali i jakieś grupki
    - ku mojemu zdumieniu (2) wyprzedzam niemało znanych mi kolegów z M4
    - łączymy się z Classicem i znów tłoczno się zrobiło
    - czas na podjazd, do Srebrnej Góry, zauważam że Krystian odżył i dogonił mnie
    - wjeżdżamy na kręty singiel podjazdowy z sieci Trasy Enduro Srebrna Góra
    - podjeżdżając po paskudnej nawierzchni (dużo korzeni) zaczynam czuć zmęczenie
    - walczę jak mogę, na górnej partii łapie mnie niestety kolka, muszę zwolnić
    - kilku rywali puszczam przodem, przed nami jazda na ok 800m typu góra-dół po grzbiecie
    - wpadamy na odcinek przeznaczony wyłącznie dla gigowców
    - Paweł ponownie mnie dogonił (później wspominał coś o skurczach)
    - mijamy ostatni bufet, a tam sporo wiary teamowo - serwisowo - bufetowej
    - czas pokonać najstromszy i z zawijasami singiel podjazdowy - oj, ciężko było
    - po tym stromy i mocno techniczny zjazd - poszło sprawnie, ale Paweł mi uciekł...
    - po zjechaniu pora na ostatni, dość długi i szeroki podjazd, na prawie 800m
    - czuję już zmęczenie, ale twardo kręcę pod górę, do tego kilku udaje mi się wyprzedzić
    - wyprzedza mnie kolejny Paweł (z STS), z którym kilka razy się tasowałem
    - na szczycie ponownie łączymy z Classicem, spotykam tam Gosię
    - w końcu czas na ostatni i długi zjazd, początkowo szeroko i niezbyt szybko
    - wjeżdżamy na emocjonujący, kręty i wyprofilowany singiel zjazdowy w stylu enduro
    - mknąc po zakrętasach i bandach w dół - oczywiście troszkę zaszalałem
    - i tak już spoczko docieram do mety, mimo zmęczenia wmawiam sobie że podobało mi się :)

    117/214 - open giga
    20/48 - M4

    Strata do zwycięzcy open - Filip Helta (na pudle stałem z nim 5 lat temu) - 1:05:45 godz
    Strata do zwyciężczyni - Mai Włoszczowskiej (w końcu doczekałem się starcia z mistrzynią) - 39:44 min
    Strata do zwycięzcy M4 - Andrzej Kaiser (staliśmy na pudle 11 lat temu) - 47:36 min

    Foto by Kasia Rokosz, Grzegorz Drosiński
    W akcji, na Trasach Enduro Srebrna Góra
    W akcji, na Trasach Enduro Srebrna Góra © JPbike

    Od startu do mety rywalizacja była zacięta - to widać
    Od startu do mety rywalizacja była zacięta - to widać © JPbike





  • dystans : 14.60 km
  • teren : 10.00 km
  • czas : 01:16 h
  • v średnia : 11.53 km/h
  • v max : 52.04 km/h
  • hr max : 168 bpm, 96%
  • hr avg : 156 bpm, 89%
  • podjazdy : 1053 m
  • rower : Black Peak
  • Rowerem na Śnieżkę

    Niedziela, 5 września 2021 • dodano: 09.09.2021 | Komentarze 2


    Trzeci start w tym charytatywnym wyścigu, organizowanym przez Rotary Club.

    W tym sezonie start do wspinaczki na Śnieżkę zaplanowali już o 9 rano - nie dla mnie, trudno. Pakiet startowy odebrałem wczoraj, ale i tak presja czasowa była - na miejsce dotarłem ciut za późno i ledwo byłem gotów na zaledwie 15 minut przed ruszeniem stawki.
    Pogoda w Karpaczu i całych Karkonoszach zafundowała nam niespodziankę - niemal idealne warunki na podjazdowe grzanie z dodatkiem super widoków, czyli słonecznie, okolice 15°C, do tego słaby wiaterek :)
    Przed ruszeniem pilotowanej kolumny ucinam pogawędkę z Patrykiem i jazda na miejsce startu - obok Bachusa, czyli tym razem nie będzie przejazdu przez deptak, a od razu wpadamy na główną ulicę.
    Jakoś tak wyszło że przyszło mi startować gdzieś z tyłów z prawie 300 osobowego peletonu. Rozgrzewki u mnie brak, myślałem głównie o tym czy uda się poprawić swój najlepszy czas wjazdu sprzed dwóch lat. Jest ciepło, na 2 minuty przed ruszeniem zdejmuję rękawki - od razu lepiej.
    No i start. Na początek ze 5 km asfaltowy podjazd główną ulicą ze skrętem w stronę Orlinka, miejscem zaburzenia grawitacji i krótkim zjazdem - podjeżdżało mi się całkiem, całkiem i o dziwo - dość szybko złapałem swój podjazdowy rytm. Bez problemu na tym odcinku powyprzedzałem ze ponad setkę osób i równie szybko znalazłem się w rozciągniętej części stawki, ale i tak swojego punktu odniesienia nie znałem. No i przed Wangiem wjeżdżamy na te sławne, nierówne i dość paskudne bruki prowadzące na sam szczyt. Podjeżdżając tędy, aż do odcinka z krótkim zjazdem do Domu Śląskiego wspina mi się dość ciężko, cosik czuję że w nogach brakuje mocy takiej jaką bym chciał. Mimo tego samopoczucie cały czas mam dobre, „młynka“ (34/50) używam wyłącznie na najstromszych fragmentach, jeszcze do tego stopniowo i z bardzo małą różnicą prędkości udaje mi się wyprzedzić w sumie jakieś kilkanaście rywali - wszyscy mieli na twarzach wolę walki (tak trzymać!). No i mijani turyści dopisują - nie brakowało dopingujących oklasków. Po minięciu Domu Śląskiego czas na decydujący i 2 km atak szczytowy. Za mną brak zagrożenia wyprzedzeniem, a przede mną w zasięgu wzroku kilka osób. Patrzę na licznik, na swój czas - nie jest najlepiej, poprawy czasu chyba nie będzie. Widocznie wspomniany brak lepszego powera daje o sobie znać na tym końcowym podjeździe, ale i tak nie odpuszczam, walczę jak mogę, na ok 500m przed szczytem udaje mi się dojść poprzedzającego rywala - okazuje się że to Szymon Mikler (brat znanego w kolarskim światku Bartka), no i niestety zauważam że nie poprawię czasu, tracę chęci na pociśnięcie paskudnej nawierzchniowo końcówki na całego i w efekcie bez spiny wjeżdżam na metę, kilkanaście sekund za Szymonem. Czas na końcowej kresce miałem o ponad 3 minuty gorszy od osobistego rekordu.
    Mimo wszystko dla mnie to był udany i fajny uphill, zajęte miejsca zarówno open, jak i M4 mnie całkiem zadowoliły :)

    28/272 - open
    11/92 - M4

    Strata do zwycięzcy (Paweł Kwiatkowski) - 18:44 min, do M4 (Adam Porada) - 11:16 min

    W akcji na tych paskudnych brukach - dawaj pod górę
    W akcji na tych paskudnych brukach - dawaj pod górę! © JPbike

    Finiszuje z dodatkiem oklasków
    Finiszuje z dodatkiem oklasków :) © JPbike

    Niezależnie od ilości wjazdów na Śniezkę - dla mnie to ulubione chwile
    Niezależnie od ilości wjazdów na Śnieżkę - dla mnie to ulubione chwile :) © JPbike

    Trochę tłoczno i rowerowo na szczycie + widoki
    Trochę tłoczno i rowerowo na szczycie + widoki © JPbike