Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.
- przejechane: 177234.97 km
- w tym teren: 64392.10 km
- teren procentowo: 36.33 %
- v średnia: 22.68 km/h
- czas: 323d 19h 08m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m
Kategorie
-
Bike Maraton - 38
bikestatsowe zawody - 8
CX - 7
do 100 km - 1120
do 50 km - 1213
do/z pracy - 277
dron - 60
dzień wyścigowy - 249
Etapówki MTB - 31
Festive 500 - 47
Gogol MTB - 62
Kaczmarek Electric - 21
maratony - 178
MTB Marathon - 31
na orientację - 6
nocne - 287
podium, te szerokie też - 36
podsumowanie - 10
pomiar czasu - 66
ponad 100 km - 232
ponad 200 km - 28
ponad 300 km - 4
poza PL - 89
Solid MTB - 30
sprzęt - 44
szoska - 435
Uphill race - 8
w górach - 297
w roli kibica - 10
w towarzystwie - 389
wyprawy - 62
wysokie szczyty - 34
XC - 32
z przyczepką - 4
-
Moja stajnia
w użyciu
Orbea Oiz M20
Black Peak
Canyon Endurace
Scott Scale 740
Sztywna Biria
archiwum
Accent Peak 29
TREK 8500
Kross Action
pechowe accenty
Accent Tormenta 1 - skradziony
Accent Tormenta 2 - skradziony
Accent Tormenta 3 - skasowany
Archiwum
2023
2022
2021
2020
2019
2018
2017
2016
2015
2014
2013
2012
2011
2010
2009
2008
-
2024, Październik - 7 - 13
2024, Wrzesień - 10 - 18
2024, Sierpień - 12 - 20
2024, Lipiec - 14 - 30
2024, Czerwiec - 18 - 40
2024, Maj - 10 - 24
2024, Kwiecień - 15 - 37
2024, Marzec - 12 - 29
2024, Luty - 9 - 27
2024, Styczeń - 9 - 25
2023, Grudzień - 12 - 34
2023, Listopad - 10 - 33
2023, Październik - 9 - 27
2023, Wrzesień - 11 - 28
2023, Sierpień - 8 - 16
2023, Lipiec - 16 - 43
2023, Czerwiec - 11 - 27
2023, Maj - 17 - 36
2023, Kwiecień - 12 - 45
2023, Marzec - 6 - 16
2023, Luty - 8 - 32
2023, Styczeń - 8 - 26
2022, Grudzień - 8 - 20
2022, Listopad - 8 - 25
2022, Październik - 9 - 31
2022, Wrzesień - 12 - 16
2022, Sierpień - 10 - 24
2022, Lipiec - 16 - 37
2022, Czerwiec - 12 - 26
2022, Maj - 16 - 32
2022, Kwiecień - 14 - 49
2022, Marzec - 9 - 30
2022, Luty - 8 - 18
2022, Styczeń - 10 - 27
2021, Grudzień - 10 - 25
2021, Listopad - 11 - 29
2021, Październik - 12 - 35
2021, Wrzesień - 15 - 30
2021, Sierpień - 16 - 24
2021, Lipiec - 20 - 34
2021, Czerwiec - 19 - 42
2021, Maj - 15 - 34
2021, Kwiecień - 15 - 30
2021, Marzec - 12 - 35
2021, Luty - 11 - 32
2021, Styczeń - 13 - 42
2020, Grudzień - 17 - 37
2020, Listopad - 13 - 51
2020, Październik - 14 - 40
2020, Wrzesień - 19 - 33
2020, Sierpień - 20 - 42
2020, Lipiec - 25 - 65
2020, Czerwiec - 21 - 77
2020, Maj - 21 - 75
2020, Kwiecień - 14 - 60
2020, Marzec - 7 - 21
2020, Luty - 15 - 34
2020, Styczeń - 13 - 46
2019, Grudzień - 20 - 76
2019, Listopad - 14 - 50
2019, Październik - 13 - 44
2019, Wrzesień - 24 - 46
2019, Sierpień - 23 - 25
2019, Lipiec - 23 - 31
2019, Czerwiec - 26 - 42
2019, Maj - 25 - 58
2019, Kwiecień - 24 - 75
2019, Marzec - 18 - 56
2019, Luty - 16 - 45
2019, Styczeń - 15 - 53
2018, Grudzień - 18 - 68
2018, Listopad - 10 - 36
2018, Październik - 20 - 42
2018, Wrzesień - 31 - 67
2018, Sierpień - 21 - 82
2018, Lipiec - 18 - 58
2018, Czerwiec - 14 - 55
2018, Maj - 19 - 55
2018, Kwiecień - 18 - 68
2018, Marzec - 14 - 55
2018, Luty - 10 - 52
2018, Styczeń - 10 - 52
2017, Grudzień - 10 - 42
2017, Listopad - 7 - 44
2017, Październik - 10 - 43
2017, Wrzesień - 17 - 46
2017, Sierpień - 19 - 43
2017, Lipiec - 19 - 83
2017, Czerwiec - 17 - 42
2017, Maj - 21 - 60
2017, Kwiecień - 19 - 47
2017, Marzec - 15 - 38
2017, Luty - 13 - 32
2017, Styczeń - 14 - 47
2016, Grudzień - 9 - 14
2016, Listopad - 9 - 24
2016, Październik - 14 - 19
2016, Wrzesień - 14 - 66
2016, Sierpień - 16 - 24
2016, Lipiec - 21 - 41
2016, Czerwiec - 15 - 26
2016, Maj - 24 - 77
2016, Kwiecień - 18 - 47
2016, Marzec - 18 - 42
2016, Luty - 13 - 26
2016, Styczeń - 14 - 39
2015, Grudzień - 14 - 72
2015, Listopad - 8 - 26
2015, Październik - 8 - 23
2015, Wrzesień - 12 - 27
2015, Sierpień - 18 - 31
2015, Lipiec - 16 - 59
2015, Czerwiec - 21 - 72
2015, Maj - 21 - 53
2015, Kwiecień - 20 - 88
2015, Marzec - 19 - 88
2015, Luty - 16 - 59
2015, Styczeń - 15 - 59
2014, Grudzień - 11 - 60
2014, Listopad - 19 - 34
2014, Październik - 12 - 22
2014, Wrzesień - 17 - 37
2014, Sierpień - 18 - 31
2014, Lipiec - 22 - 93
2014, Czerwiec - 18 - 73
2014, Maj - 16 - 76
2014, Kwiecień - 21 - 77
2014, Marzec - 20 - 73
2014, Luty - 16 - 80
2014, Styczeń - 7 - 31
2013, Grudzień - 18 - 87
2013, Listopad - 13 - 78
2013, Październik - 15 - 60
2013, Wrzesień - 16 - 65
2013, Sierpień - 15 - 76
2013, Lipiec - 26 - 161
2013, Czerwiec - 21 - 121
2013, Maj - 20 - 102
2013, Kwiecień - 20 - 116
2013, Marzec - 18 - 117
2013, Luty - 15 - 125
2013, Styczeń - 12 - 92
2012, Grudzień - 20 - 106
2012, Listopad - 10 - 82
2012, Październik - 13 - 46
2012, Wrzesień - 17 - 94
2012, Sierpień - 16 - 99
2012, Lipiec - 23 - 113
2012, Czerwiec - 17 - 97
2012, Maj - 18 - 61
2012, Kwiecień - 20 - 132
2012, Marzec - 20 - 130
2012, Luty - 9 - 57
2012, Styczeń - 10 - 55
2011, Grudzień - 11 - 84
2011, Listopad - 12 - 96
2011, Październik - 20 - 127
2011, Wrzesień - 17 - 170
2011, Sierpień - 23 - 109
2011, Lipiec - 11 - 116
2011, Czerwiec - 3 - 154
2011, Maj - 24 - 186
2011, Kwiecień - 15 - 255
2011, Marzec - 24 - 213
2011, Luty - 26 - 187
2011, Styczeń - 18 - 199
2010, Grudzień - 19 - 173
2010, Listopad - 13 - 106
2010, Październik - 14 - 118
2010, Wrzesień - 15 - 192
2010, Sierpień - 25 - 209
2010, Lipiec - 27 - 126
2010, Czerwiec - 28 - 191
2010, Maj - 20 - 255
2010, Kwiecień - 24 - 220
2010, Marzec - 18 - 196
2010, Luty - 9 - 138
2010, Styczeń - 11 - 134
2009, Grudzień - 12 - 142
2009, Listopad - 11 - 128
2009, Październik - 8 - 93
2009, Wrzesień - 24 - 158
2009, Sierpień - 22 - 118
2009, Lipiec - 19 - 143
2009, Czerwiec - 20 - 94
2009, Maj - 19 - 170
2009, Kwiecień - 25 - 178
2009, Marzec - 14 - 137
2009, Luty - 7 - 50
2009, Styczeń - 11 - 96
2008, Grudzień - 11 - 131
2008, Listopad - 13 - 56
2008, Październik - 17 - 64
2008, Wrzesień - 17 - 62
2008, Sierpień - 21 - 78
2008, Lipiec - 18 - 39
2008, Czerwiec - 24 - 74
2008, Maj - 15 - 23
2008, Kwiecień - 7 - 40
2008, Marzec - 6 - 14
Wpisy archiwalne w kategorii
w górach
Dystans całkowity: | 19097.61 km (w terenie 8931.00 km; 46.77%) |
Czas w ruchu: | 1138:25 |
Średnia prędkość: | 16.74 km/h |
Maksymalna prędkość: | 83.56 km/h |
Suma podjazdów: | 248850 m |
Maks. tętno maksymalne: | 179 (102 %) |
Maks. tętno średnie: | 166 (94 %) |
Suma kalorii: | 3943 kcal |
Liczba aktywności: | 294 |
Średnio na aktywność: | 64.96 km i 3h 53m |
Więcej statystyk |
Piątek, 14 lipca 2023 • dodano: 21.08.2023 | Komentarze 2
Po pobudce spodziewałem się że po wczorajszym wieczornym deszczu będzie padać również w nocy (raczej w trakcie szarugi, bo widno jest długie), tak jednak nie było - po wyjściu z namiotu sucho jest, czyli można było spoczko rozpocząć procedurę zwijania obozowiska + śniadanie + kawa.
Drogbasowi w trakcie przypinania bikepackingowych sakw wór z namiotem nagle zleciał ze skalnej skarpy do jeziora, a kompan był już ubrany kolarsko a ja jeszcze nie - więc w klapkach szybko zszedłem na skalisty brzeg, wszedłem do wody, do ud i kijem udaje mi się wyłowić wór, który na szczęście unosił się na powierzchni wody. Po tym Jarek się !!$%&*! bo myślał że zawartość będzie mokra - w sumie niepotrzebnie, bo okazało się że ów wór ma dobrą wodoodporność.
No to ruszamy o 9:39, mając bardzo dobrą pogodę na rower - przewaga chmur i średnio 16°C.
Tegoż dnia dominowała jazda wzdłuż fiordów, górskich rzek i jezior, nie brakło kilku porządnych podjazdów i zjazdów, a na koniec trafił się nam podjazd kategorii HC (kto oglądał górskie etapy TdF, ten wie) :)
Stara pozarastana droga obok tunelu © JPbike
Powyższą drogą nie ujechaliśmy daleko - trzeba było zawrócić, bo pojawiło się skalne zwalisko i nawrotka w stronę tunelu.
Kolejne promowanie na wyprawie © JPbike
Po zjechaniu z promu rozpoczęła się taka klimatyczna jazda wzdłuż Innvikfjordu © JPbike
Nic, tylko pomykać tędy :) © JPbike
Jest pięknie :) © JPbike
Im częściej kręcimy tunelami, tym bardziej poznajemy klimaty panujące w środku © JPbike
Norwegowie to mają fajne pomysły na kwietniki z widokiem na fiordy © JPbike
Kolejny tunel - tutaj rowerzyści przed wjazdem wciskają przycisk ostrzegania © JPbike
Chociaż na fotce nie widać dobrze - tu iluminacja taka że elegancko eksponuje skały :) © JPbike
Dojeżdżamy do miasta Stryn i czas na zakupy © JPbike
Przerwa obiadowa. W międzyczasie dopadł nas przelotny deszcz © JPbike
Jazda dalej, wzdłuż Strynevatnet © JPbike
Jest pięknie (2) :) © JPbike
Na takim bocznym asfalciku najlepiej :) © JPbike
Jest pięknie (3) :) © JPbike
Przejazd przez wioskę Hjelle © JPbike
Zaczynamy podjazd dnia, wzdłuż rzeki Hjelledøla © JPbike
Imponujący widok na lodowiec Jostedalsbreen © JPbike
Zarówno ciężki podjazd, jak i widoczki robią wrażenie © JPbike
Jest pięknie (4) :) © JPbike
Spotkanie ze starymi Volvo © JPbike
I tak po wjechaniu na wysokość ponad 730m (oczywiście wspinaczkę zaczynaliśmy niemal od poziomu morza) zarówno ja, jak i Jarek byliśmy już nieźle zmęczeni, zatem zbaczamy z drogi i od razu jest SUPER miejscówka na obozowisko - patrz fotka poniżej :)
Nic, tylko korzystać z uroków wyprawowego życia :) © JPbike
Nasi sąsiedzi :) © JPbike
Stamtąd przyjechaliśmy (by dron) © JPbike
Tamtędy pojedziemy następnego dnia (by dron) © JPbike
TRASA (na stravie)
KLIK do dnia czwartego, KLIK do dnia szóstego
Kategoria ponad 100 km, poza PL, w górach, w towarzystwie, wyprawy
Czwartek, 13 lipca 2023 • dodano: 08.08.2023 | Komentarze 3
Pobudka, śniadanie, zwijanie obozowiska i o 9:55 ruszamy w dalszą drogę. Tegoż dnia aurę mieliśmy pochmurną i z komfortowymi 18°C.
Jak się później okazało - w trakcie tegoż dnia dominowała jazda wśród pięknych norweskich rzek i jezior, poza tym do pokonania mieliśmy jeden długi i solidny podjazd, o szybkim zjeździe nie wspominając :)
Właściwie cały czas mieliśmy piękne norweskie klimaty © JPbike
Zachwycająca norweska przyroda (nad Haukedalsvatnet) © JPbike
Nic, tylko kręcić tędy :) © JPbike
Czas na solidną wspinaczkę © JPbike
Kompan na tym podjeździe, na 540m szczyt pokazał moc :) © JPbike
Po szybkim zjechaniu czekała nas dłuższa jazda w takich klimatach © JPbike
Fajna miejscówka na odpoczynek (nad Holsavatnet) © JPbike
Na bocznej szosie wzdłuż sporego i uroczego Jølstravatnet © JPbike
Nic, tylko pomykać tędy :) © JPbike
Przekraczamy jezioro groblą. Te wysoko wyrastające z wody góry robią wrażenie © JPbike
Po przejechaniu 71km, w miasteczku Skei robimy pitstop na zakupy żywnościowe.
Parę ładnych km-ów pokonywaliśmy główną drogą E39 © JPbike
Taka sytuacja na głównej drodze w Norwegii to normalka :) © JPbike
Opuszczone domostwa przy bocznej szosie © JPbike
Kolejny tunel na naszej trasie - ten jest krotki (170m) © JPbike
I tak po zrobieniu tegoż dnia ponad stówki decydujemy się na szukanie miejsca do przenocowania - ponownie z tym nie mieliśmy problemów, czyli przed wjazdem do następnego tunelu zbaczamy na starą i pozarastaną drogę, która szybko zaprowadziła nas w dół, aż na sam brzeg jeziora. No to rozbijamy namioty, posilamy się. W planie była kąpiel z pływaniem w jeziorze, ale nadciągnęły grubsze chmury, ochłodziło się i zaczęło padać. Zatem szybkie mycie, kolacja, wspólne piwko i czas spać.
Nasze fajne obozowisko, nad jeziorem Breimsvatnet © JPbike
Obozowisko widziane z drona. Mamy nawet schody do wody :) © JPbike
No i zaczelo padać ... © JPbike
TRASA (na stravie)
KLIK do dnia trzeciego, KLIK do dnia piątego
Kategoria ponad 100 km, w górach, w towarzystwie, wyprawy, poza PL
Środa, 12 lipca 2023 • dodano: 06.08.2023 | Komentarze 3
W nocy ponownie coś tam popadało, a poranek mamy słoneczny. Pobudka i śniadanie zeszły nam sprawnie. Natomiast w trakcie pakowania u kompana było trochę stresu i pośpiechu, bo po pierwsze - bikepacking zajmuje więcej czasu od wersji sakwiarskiej (mojej), a po drugie - tutejszy prom mamy o 10:30 (kursuje co godzinę). Koniec końców zdążyliśmy i można było rozpocząć trzeci dzień wyprawy bez opóźnienia.
Fajny i widokowy rejs po Sognefjordzie © JPbike
Typowa i piękna norweska wioska (Solvorn) nad fiordem © JPbike
Opuszczając prom trzeba było pokonać solidny podjazd © JPbike
W drodze do Sogndal © JPbike
W mieście Sogndal robimy pitstop na zakupy żywnościowe.
Jazda (ponownie) wzdłuż Sognefjordu. Cała droga nasza - obok jest tunel dla aut © JPbike
Przejazd przez Hermansverk © JPbike
Jak widać - pogoda zaczęła się zmieniać, deszczyk i nas też dopadł © JPbike
Drugi tegoż dnia rejs promem (Hella - Dragsvik) © JPbike
Mimo zmiennej aury cały czas jest pięknie :) © JPbike
Uroczo tam (Sværafjorden) © JPbike
Po przejechaniu 77km, w miejscu gdzie skończył się fiord (Vetlefjorden) i zaczyna się długi podjazd, w przystanku autobusowym robimy przerwę obiadową.
W międzyczasie mijają nas dwie dziewczyny na wyprawowych kolarkach - później okaże się że tegoż i następnego dnia jeszcze parę razy będziemy się mijać - to były fajne chwile :)
Zaczynamy solidną wspinaczkę w takiej cudnej scenerii © JPbike
Uroki norweskich hytt © JPbike
Klimatyczny norweski las © JPbike
Serpentynowa wspinaczka (by dron) © JPbike
Chwilunia przerwy z porcją superwidoczków :) © JPbike
Dawaj JPbike!!! Fota od kompana :) © JPbike
No i podjechane (720m). Można odsapnąć © JPbike
Tak, tędy podjeżdżaliśmy :) © JPbike
Jest pięknie nad tym górskim jeziorem (Nystølsvatnet) © JPbike
Surowe norweskie piękno. Te hytty (po prawej) fajnie wtapiają w otoczenie © JPbike
Surowe norweskie piękno (2) © JPbike
Kolejne fajne spotkanie z owcami :) © JPbike
Surowe norweskie piękno (3) © JPbike
Pojawiły się drzewa, co oznacza że zaczynamy zjazd © JPbike
No i pozjeżdżaliśmy sobie wśród klimatycznych niskich drzew i uroczych górskich potoków.
Czas szukać miejscówki do przenocowania - po dojechaniu do wioski Lyngstadbotnen od razu się coś znalazło, czyli boisko piłkarskie ze słabą (szutrową) nawierzchnią, obok znajdowała się rzeka, w której można było się umyć, w moim przypadku nago :)
Wspólne piwko, kolacja i można iść spać po kolejnym fajnym dniu wśród fiordów i gór.
Nasza spoczko miejscówka na boisku piłkarskim © JPbike
TRASA (na stravie)
KLIK do dnia drugiego, KLIK do dnia czwartego
Kategoria ponad 100 km, poza PL, w górach, w towarzystwie, wyprawy
Wtorek, 11 lipca 2023 • dodano: 03.08.2023 | Komentarze 3
Po pobudce kompan mówił że w nocy padało - faktycznie po wyjściu z namiotu mokro wszędzie.
Z racji że nocowaliśmy na terenie strzelnicy myśliwskiej i nikt z gospodarzy nie przyjechał, więc nazajutrz mogliśmy troszkę wysuszyć namioty i zjeść śniadanie z obowiązkową każdego dnia kawą w zadaszonej wiacie przeznaczonej do ćwiczebnego strzelania.
Na dalszą trasę ruszyliśmy o 10:06, pogoda tegoż dnia zrobiła się typowo skandynawska - czyli mieszanka chmur, przelotnych deszczów i z temperaturą na poziomie 15°C (idealna na długie podjazdy).
Tegoż dnia w większości kręciliśmy jedną z najbardziej scenicznych dróg świata - norweską drogą nr 55, którą szczególnie polecamy każdemu, kto pragnie zobaczyć imponujące, piękne i surowe górskie skandynawskie klimaty :)
No to zaczynamy stopniową wspinaczkę © JPbike
Przy norweskich drogach takich mniejszych i większych skałek jest pełno © JPbike
Lekko nie było, ale dla widoczków jakie nas czekają - WARTO :) © JPbike
Chwilunia przerwy na punkcie widokowym Leirdalen © JPbike
Wjeżdżamy w krainę górskich szczytów z chmurami © JPbike
Klimaty na ponad 1000m wysokości © JPbike
Nie brakło spotkania z owcami, nawet ptak załapał się w kadr :) © JPbike
Imponująca sceneria © JPbike
Wysoko, coraz wyżej © JPbike
To się nazywa spełnianie wyprawowych marzeń :) © JPbike
Ależ żeśmy wysoko zajechali, co z tego że chłodno jest :) © JPbike
Najwyższy punkt wyprawy zdobyty © JPbike
Po osiągnięciu szczytu mamy trochę jazdy po takim pięknym i surowym pół-płaskowyżu © JPbike
Za kompanem super atrakcja - lodowiec w Parku Narodowym Jotunheimen © JPbike
Tak, to droga którą jechaliśmy © JPbike
Ciekawi jesteśmy ile śniegu leży tutaj zimową porą :) © JPbike
Jest pięknie :) © JPbike
Czas na ponad 20km zjazd © JPbike
Z takich chwil to tylko korzystać © JPbike
Nasza zjazdowa sceneria © JPbike
Przerwa obiadowa na przydrożnym parkingu © JPbike
Zaczęło padać - byliśmy na to przygotowani :) © JPbike
Po posileniu się jazda dalej w dół, aż do samego fiordu © JPbike
Nasza sceneria zjazdowa z dodatkiem deszczu © JPbike
No i zjechane. Fajnie tak gnać w dół ponad 20km z wysokości 1300m do poziomu morza :) © JPbike
Nad Sognefjordem - najdłuższym fiordem, o długości aż 203km © JPbike
W Skjolden robimy zakupy i jazda boczną drogą wzdłuż wielkiego fiordu. Przestało padać.
Widoczek na Sognefjord © JPbike
W tym tunelu oświetlenia brak - mocne wrażenia gwarantowane :) © JPbike
No i dojechaliśmy do wioski Ornes, w której kończy się droga i dalej trzeba się przeprawić promem - po sprawdzeniu rozkładu kursowania okazuje się że nie zdążyliśmy i najbliższy rejs będzie następnego dnia rano.
Dla nas to nic straconego, ponad stówkę na liczniku mamy i można spoczko szukać miejscówki na obozowisko - po krótkich poszukiwaniach rozbijamy namioty przy dość stromej skarpie nad drogą.
Całkiem fajne obozowisko się trafiło, do tego z widokiem na fiord © JPbike
Dronowy widoczek na Sognefjord - faktycznie jest wielki © JPbike
Dzień był bardzo interesujący i pełen fajnych przeżyć - zatem browarek smakował super :) © JPbike
TRASA (na stravie)
KLIK do dnia pierwszego, KLIK do dnia trzeciego
Kategoria ponad 100 km, poza PL, w górach, w towarzystwie, wyprawy, wysokie szczyty
Poniedziałek, 10 lipca 2023 • dodano: 26.07.2023 | Komentarze 4
Trzecia wielodniowa wyprawa rowerowa z Drogbasem udanie zrealizowana.
Tym razem padło na norweskie fiordy i góry, czyli lekko nie było, zwłaszcza że tamtejsze podjazdy często zaczynają się na... poziomie morza, a szczyty nierzadko przekraczają 1000m wysokości, a z takim sakwiarskim obciążeniem mój obładowany rumak ważył ponad 40 kg :)
Norwegia to spory powierzchniowo górzysty kraj, zatem z racji ograniczonego wolnego czasu (2 tygodnie) - wybraliśmy wariant z samochodowym dojazdem na miejsce startu/mety i stamtąd pokonywaliśmy w ciągu 8 dni ponad 900km rundę z imponującym 11400m przewyższeniem.
Pogodę jak na Skandynawię przystało, mieliśmy bardzo zmienną, w trakcie całego pobytu było dosłownie wszystko co jest związane ze zmieniającą się aurą - brakowało tylko opadów śniegu i... upałów :)
W temacie miejscówek do przenocowania - w Norwegii, Szwecji i Finlandii rozbijanie namiotów na dziko jest legalne, czyli luzik był :)
No i najważniejsze - towarzyszący mi kompan Jarek spisał się świetnie, za co dziękuję - bez niego nie dałbym rady sam spełnić swojego marzenia, jakim właśnie była ta wyprawa po krainie fiordów :)
Rozgrzewka - okolice Skabu, 54.54km, 1320m up - KLIK do relacji
Dzień 1 - Skabu - 12km za Lom, 125.29km, 1196m up - KLIK do relacji
Dzień 2 - Lom - Ornes, 105.79km, 1605m up - KLIK do relacji
Dzień 3 - Ornes - Lyngstadbotnen, 111.42km, 1444m up - KLIK do relacji
Dzień 4 - Lyngstadbotnen - 6km przed Sandane, 104.39km, 912m up - KLIK do relacji
Dzień 5 - Sandane - 2km za Videseter, 109.93, 1900m up - KLIK do relacji
Dzień 6 - Videseter - przed Trollstigen, 124.27km, 1992m up - KLIK do relacji
Dzień 7 - Trollstigen - Dovre, 138.86, 1197m up - KLIK do relacji
Dzień 8 - Dovre - Skabu, 91.13km, 1159m up - KLIK do relacji
Rozjazd - Rallarvegen, 106.26km , 1296m up - KLIK do relacji
No to jedziemy. Drogi w Norwegii są spoko © JPbike
Norweski klimacik © JPbike
W miarę nabierania wysokości krajobrazy są fantastyczne © JPbike
Ten widok robi wrażenie :) © JPbike
Jak tam pięknie :) © JPbike
Nad Sognefjordem (fiord o długości aż 203km) © JPbike
Na całej trasie przepraw promowych mieliśmy cztery © JPbike
Ta urocza droga to alternatywa dla rowerów, obok biegnie tunel © JPbike
Wzdłuż i wszerz fiordów - tylko pomykać :) © JPbike
Kolejna wspinaczka zaliczona © JPbike
Na norweskich drogach takie spotkania to normalka © JPbike
Norweski klimacik (2) © JPbike
Takich wspinaczek mieliśmy sporo - siła musi być :) © JPbike
Dokumentacja jak bardzo tutejsze góry wyrastają z wody :) © JPbike
Typowe asfalty na północy © JPbike
Tuneli też było sporo - jedne straszyły, drugie to przyjemność :) © JPbike
Widoczek na fiord z podjazdu © JPbike
Za kompanem imponująca jest ta góra z lodowcem © JPbike
Nasza najfajniejsza miejscówka do przenocowania :) © JPbike
Śniegu nie brakowało © JPbike
Surowe skandynawskie piękno © JPbike
Bez komentarza :) © JPbike
Geirangerfjord - faktycznie najpiękniejszy :) © JPbike
Przejazd wśród plantacji truskawek © JPbike
Droga Trolli zdobyta - piona kompanie :) © JPbike
Sławny znak "Uwaga Trolle" - fota z dedykacją dla Trollkinga :) © JPbike
Wielkość tych gór cały czas imponowała © JPbike
Uwaga łosie - tych zwierzaków niestety nie spotkaliśmy © JPbike
No i zaplanowana runda domknięta, czas na toast :) © JPbike
Nasza hytta na koniec wyprawy - przytulna chatka :) © JPbike
Kategoria podsumowanie, poza PL, w górach, w towarzystwie, wyprawy
Poniedziałek, 10 lipca 2023 • dodano: 31.07.2023 | Komentarze 4
No i w końcu zaczęła się długo wyczekiwana tytułowa wyprawa.
Poranna krzątanina śniadaniowo - sprzętowa przebiegła sprawnie i o 9:45 ruszyliśmy spod bazy na kempingu w Skabu i mając tegoż dnia piękną pogodę z temperaturką na poziomie 25°C - dla Norwegów to upalne wartości :)
Wypada dodać - wczorajszego dnia wieczorem gospodarzowi kempingu wręczyliśmy polską wódkę, byśmy mogli tam spokojnie zostawić auto na tydzień :)
My gotowi, przybijanie piona na powodzenie i można ruszać :) © JPbike
Wyprawę zaczynamy ze sporej wysokości, na początek długi zjazd w górskich klimatach © JPbike
Po 20km szybkiego zjazdu czas na jazdę w dolinie rzeki Gudbrandsdalslågen © JPbike
W Norwegii dominują drewniane domy i widoczne za kompanem szerokie studzienki © JPbike
Jest OK - Drogbas to potwierdza :) © JPbike
Kajakarze górscy w akcji © JPbike
Drogbas to miłośnik wszelakich zwierzaków - tu coś przekazuje koniom :) © JPbike
Po przejechaniu ponad 50km dotarliśmy do Otty - miasta w którym zaczynamy i za tydzień będziemy kończyć naszą rundę.
No to jazda. Norweskie drogi są spoczko © JPbike
Uroki norweskich hytt © JPbike
Porządny i widokowy podjazd na bocznej drodze © JPbike
Po podjechaniu oczywiście jest zjazd. Jedziemy w stronę tych ośnieżonych gór © JPbike
Wzdłuż szerokiej rzeki Otty © JPbike
Tunel z zakazem dla rowerów, alternatywą dla nas jest ścieżka obok (by dron) © JPbike
Po przejechaniu 94km, obok powyższego tunelu czas na przerwę obiadową.
Przerwa obiadowa w toku :) © JPbike
Norweski klimacik - w Lom © JPbike
W Lom robimy pitstop na zakupy żywnościowe.
Przy okazji zamieniłem kilka słów z dziewczyną - też na rowerze z sakwami.
Stavkirke (kościół klepkowy) w Lom © JPbike
Fragment szutrowej bocznej drogi. Jedziemy w górę rzeki Bøvra © JPbike
Po przejechaniu ponad 120km czas szukać miejscówki do przenocowania.
Najpierw badamy teren blisko rwącej rzeki - jest nierówno i podmokle, zatem całkiem spoczko miejsce znajdujemy kawałek dalej, w pobliżu naszej dalszej drogi, na terenie obok strzelnicy. Rozbijamy namioty, posilamy się i czas spać.
Pierwsza norweska miejscówka - całkiem spoczko © JPbike
TRASA (na stravie)
KLIK do podsumowania, KLIK do dnia drugiego
Kategoria ponad 100 km, poza PL, w górach, w towarzystwie, wyprawy
Niedziela, 9 lipca 2023 • dodano: 24.07.2023 | Komentarze 2
Dwutygodniowych norweskich wakacji czas zacząć :)
Po pokonaniu autem polskich 300km, promowych 185km (nocny rejs) i w końcu szwedzko-norweskich ponad 900km spoko dotarliśmy do naszego domku położonego w malutkiej mieścinie Skabu, na wysokości 800m.
Gdy tylko poszliśmy spać - zaskoczyło mnie długie widno, o północy nadal jest jasno :)
Tegoż dnia nazajutrz panowała piękna pogoda i czas na tytułowe kręcenie, bez sakw i w stronę okolicznych gór.
Jest pięknie. Jedziemy w stronę tej góry © JPbike
Pierwszy terenik i od razu takie fajne spotkanie :) © JPbike
Klimatyczny kościółek w Kvikne © JPbike
Fajne są te norweskie hytty (domki z trawiastymi dachami) © JPbike
Tak, tędy kręciliśmy (na wysokości ok 900-1000m) (by dron) © JPbike
Jest fajnie. Każdy tutejszy kilometr to nowe przeżycia :) © JPbike
Na całej trasie spotkaliśmy więcej owieczek niż ludzi :) © JPbike
Piękny widoczek. Tylko korzystać :) © JPbike
Uroki hytt i charakterystyczne norweskie ogrodzenie © JPbike
Spojrzenie z bliska na trawiasty dach © JPbike
Tu na szczęście "Bum" nie było :) © JPbike
Takich uroczych wodospadzików mijaliśmy mnóstwo © JPbike
Widoczek ze zjazdu © JPbike
Przejazdu tunelem nie zabrakło © JPbike
Kategoria do 100 km, poza PL, w górach, w towarzystwie
Niedziela, 11 czerwca 2023 • dodano: 19.06.2023 | Komentarze 2
No i mamy ostatni etap do pokonania - zastanawiałem się co tym razem na finałowej trasie orgi nam uszykowali - po przejechaniu tegoż etapu stwierdzam jedno - było dosłownie wszystko do Pure MTB i by osiągnąć wynik, trzeba było z siebie sporo wycisnąć zarówno z siły, jak i z techniki.
Start i metę ulokowano przy Pałacu Jedlinka w Jedlinie-Zdrój, znajduje się tam również browar, aż mnie kusiło ... :)
Po ruszeniu jazda niedługim asfaltem, oczywiście podjazdowym i wjeżdżamy na teren z duktem prowadzącym na szczyt Borowej (853m). Ów podjazd jest dość ciężki, kręciliśmy w tłoku i przez to dwa strome fragmenty musiałem zbutować (przyblokowali mnie).
Po zdobyciu szczytu z nową wieżą widokową czas na techniczny zjazd, na którym poprzedzający mnie zawodnicy narobili bałaganu z wyborem różnego toru zjazdowego i nie dałem rady czysto i z frajdą zjechać całości.
Po tym mamy jazdę typu góra-dół na sporej wysokości i powolutku stawka się rozciąga, wyprzedzam póki jest miejsce i power, przy tym zauważam że w mojej części peletonika jedzie niemało dziewczyn - fajna sprawa :)
Na jednym technicznym zjeździe z luźnymi kamyczkami sporo przede mną butuje, a ja zjeżdżam do chwili przyblokowania mnie (znowu) i nagle niespodziewany ostry skręt na wąski singielek, który okazuje się znanym z 2 etapu tym super długim i wąskim singlem poprowadzonym po stromym zboczu, tyle że w odwrotnym kierunku, co za tym idzie - leciutko podjazdowym.
Pomykając tędy szybko utworzyła się kilkuosobowa grupka, ja znalazłem się w ogonie, o wyprzedzaniu nie ma mowy - jest wąsko, a po lewej leśna przepaść.
I tak parę kilometrów pokonaliśmy w grupce, przy tym tempo było dla mnie za wolne - dzięki temu troszkę odpocząłem.
Po wjechaniu na szerszy dukt od razu szybki zjazd, przekraczamy szosę i czas na długi podjazd, zresztą znany mi nie tylko z 2 etapu (odwrotny kierunek), ale i z pewnej majówkowej wycieczki.
Już na początku tegoż podjazdu czułem że mam zapas sił, więc zaatakowałem, wyprzedzając kilka osób naraz i resztę całego podjazdu pokonałem solo, po drodze jeszcze 3 osoby udało mi się dojść i wyprzedzić - to były moje najlepsze chwile na tym etapie :)
Po wjechaniu na wysokie partie i minięciu bufetu przy Andrzejówce jeszcze trochę wspinaczki na 903m szczyt i techniczny zjazd, po czym następuje długi, szybki i szutrowy zjazd do Sokołowska - ten odcinek jest znany mi z 1 etapu i zaczynamy długi podjazd z narastającym nachyleniem - moje tempo już (niestety) trochę spadło.
No to szczyt osiągnięty, ponownie szybki, szutrowy zjazd, ostatni bufet i czas na tzw. mocno dającą w kość golonkową końcówkę - czyli wysysające mnóstwo sił ostatnie podjazdy i wymagające zjazdy - jadąc tędy faktycznie było już ciężko, do tego troszkę tasowania w stawce też było, jak i zaczęliśmy wyprzedzać tych z krótszego dystansu (Adventure).
Przedostatni i najbardziej hardcorowy na całej etapówce fragment zjazdu odpuszczam, nawet przy zejściu z rowerem były problemy, bo to niemal pionowa ścianka usiana pokaźnymi korzeniami, a na dole czekała na ofiary karetka ... :)
No i został do pokonania jeszcze jeden niedługi i ciężki podjazd z momentami typu: „mam nadzieję żę to już koniec podjazdu, no nie, jeszcze kawałek pod górę...“ :)
W końcu zjazd do mety, najpierw szeroki, z paroma kałużami do ominięcia, po czym wpadamy na wyprofiowany i bardzo kręty singielek na polance, prowadzący wprost na końcową kreskę i etapówka ukończona, koszulka finishera zdobyta i dostałem karteczkę z napisem "BEER" :)
A co sobie powiedziałem na mecie: „Szkoda że to już koniec, pewnie za rok wracam“ :)
79/132 - open classic
31/55 - M4
Generalka
73/122 - open classic
31/51 - M4
Foto powered by BIKELIFE
Tłoczno na (pierwszym) podjeździe © JPbike
W akcji na górskim szuterku © JPbike
Zacne są te wąskie singielki :) © JPbike
Kolejna koszulka Finishera w mojej kolekcji :) © JPbike
Kategoria dzień wyścigowy, Etapówki MTB, w górach
Sobota, 10 czerwca 2023 • dodano: 15.06.2023 | Komentarze 2
Czas na królewski etap, poprowadzony w Górach Sowich, z trasą trochę mi znaną z tutejszych maratonów, jak i z etapówki Sudety MTB Challenge.
Tegoż dnia po wczorajszym deszczowym dniu wyszło słońce, a wysokie partie gór były lekko spowite w chmurach - to dodawało super klimatu, szczególnie jak się wjeżdżało tam wysoko.
Punkt 10-ta startujemy. Znając swoją obecną formę ruszam tradycyjnie z drugiej połowy stawki. Na początek długi, szeroki podjazd na którym każdy jedzie swoje i powoli następuje selekcja, troszkę udaje mi się powyprzedzać. Krótki, acz błotny zjazd do Rzeczki - lekko wyglebiłem, bo przy sporej prędkości nie zauważyłem przeszkody do ominięcia (zwalone gałęzie).
No i zaczynamy najcięższy podjazd - na Wielką Sowę (1015m) - od razu stroma ściana, nachylenie często przekracza 15%, a na najstromszym fragmencie niemal wszyscy butują, a ja jadę - to dla mnie były fajne chwile (choć wyczerpujące).
Na szczycie leciutka mgła, miły chłodek i trochę turystów, w tym grupa głośnych kibiców - jeden gość do wydawania hałasu użył akumulatorowej wiertarki :)
Czas na zjazd - grube hardcore, jest wąsko, stromo, kręto, pełno pokaźnych i mokrych korzeni i kamieni - obyło się bez gleby, za to zaliczyłem tam sporą ilość podpórek i dwa fragmenty musiałem zbutować w dół, a na niższych i nadal stromych partiach tegoż zjazdu ręce aż bolały od mocnego zaciskania klamek hamulcowych.
Po zjechaniu zrobiło się pochmurno i mamy kolejny długi podjazd - szeroki i przyjemny. Po podjechaniu, na 19km trasy osiągnęliśmy 1000m przewyższenia - grubo i taki jest urok Pure MTB :)
Mijamy bufet i się zaczęła seria super zjazdów, dość długich i wymagających, a ten prowadzący na najniższy punkt trasy zapadł mi w pamięci - fajny i kręty singielek poprowadzony w lesie z jesiennym klimatem (duża ilość liści).
Po tym oczywiście trzeba podjeżdżać, znów długo i na sporą wysokość - sił u mnie już ciut mniej, ale daję radę kręcić prawie bez utraty pozycji.
No i żałowałem że przed wyjazdem na ową etapówkę nie zamontowałem mniejszej tarczy w korbie (32 zamiast 34), bo po drodze mieliśmy dwie strome ściany do pokonania (z buta niestety).
Po wspięciu się na ponad 900m ponownie jazda w chmurzastych klimatach, raz na krótko spadł deszczyk, po czym wypogodziło się, niedługi zjazd i miłe spotkanie z kibicującym kolegą rówieśnikiem Darkiem z teamu STS - przybijamy piątaka :)
Bufet, jeszcze trochę wspinaczki i czas na długi, widokowy zjazd do Sokolca, po czym asfaltowy podjazd do Rzeczki, skręt na stok narciarski, oczywiście mocno podjazdowy.
Po wjechaniu została już tylko długa i przyjemna jazda lekko w dół po widokowej polance i przez las po półpłaskim i w końcu szybki, szutrowy zjazd wprost do mety w Głuszycy.
A gdy tylko posiliłem się na bufecie przy mecie i podjechałem do auta to zaczęło padać...
83/130 - open classic
33/52 - M4
Foto powered by BIKELIFE.
Ale tam widokowo, czyli kolarstwa górskiego smak najlepszy :) © JPbike
Niezłe i mocne są te podjazdy po stoku narciarskim © JPbike
Kategoria dzień wyścigowy, Etapówki MTB, w górach
Piątek, 9 czerwca 2023 • dodano: 14.06.2023 | Komentarze 2
Drugiego dnia tejże etapówki pogodynki nie kłamały - deszcz, deszcz, ...
Po wskoku na górala najpierw i w ramach rozgrzewki dojazd z Głuszycy do sąsiadującej Łomnicy, gdzie ulokowali start 2 etapu.
Punkt 10-ta start, w deszczu oczywiście, dobrze że temperatura jest dobra do ścigania - średnio 15°C i można jechać, będąc odzianym na krótko.
Na początek ze 3km asfaltowy podjazd, na którym stopniowo przesuwam się do przodu, w stronę swojego miejsca w stawce, po czym wpadamy w górski teren i wszyscy powoli nabieramy błotnistego wyglądu :)
Dość szybko przekonuję się że tegoż dnia nie jedzie mi się tak jak chciałbym - wyprzedzanie idzie opornie, tętno jest troszkę niższe od zakładanego, zatem decyduję się resztę trasy przejechać zachowawczo, byle zachować jakieś siły na jutrzejszy królewski etap.
Na pierwszej części trasy, która na sporym fragmencie pokrywa się ze wczorajszym etapem kręcimy w sporych grupach, każdy robi swoje (to lubię), gdy pojawia się singlowe zwężenie to oczywiście tworzą się koreczki, jeden stromy odcinek musimy z buta pokonać (bo ktoś z przodu za wolno podjeżdżał). Ciągły, ale nie intensywny deszcz dla nas nie jest problemem na podjazdach. W górnych partiach, na poziomie powyżej 700m zrobiło się półmgliście i klimatycznie.
Pierwsze zjazdy powodują selekcję - na mokrych szutrach z kałużami jedni mkną w dół wolniej, a drudzy (w tym ja) szybciej, przy dużych prędkościach co chwilę trzeba wycierać szybko ochlapujące się okulary. Na krótkim, stromym i technicznym zjeździe nie miałem jak wytrzeć zamazanych okularów, zmuszony byłem stanąć i zejść w dół po troszkę śliskim błotku.
I tak mijają kolejne górskie kilometry, raz troszkę długo pod górę, raz troszkę szybko w dół, hardcorowych zjazdów tym razem nie było, przy tym ilość błota jest coraz większa, moje opony nie bardzo nadawały się na takie warunki, co za tym idzie - na szybkich łukach i zakrętach ślizganie było.
Z ciekawych odcinków na drugiej części trasy to mieliśmy do pokonania znany mi długi, kręty, wąski i wymagający singielek lekko zjazdowy, poprowadzony po stromym zboczu.
Natomiast co do rywalizacji - całą drugą połowę przejechałem swoje i to tak by nie zajechać się i dodam małe „niestety“ bo kilka pozycji straciłem.
A metę ulokowali nietypowo, bo poprzedzoną krótkim, acz dającym w kość podjeździe pod obiekt restauracyjny.
78/134 - open classic
31/54 - M4
Foto powered by BIKELIFE.
Zjazdy, zjazdy, błotne zjazdy, ... © JPbike
Takie długie i wąskie singielki są SUPER © JPbike
No, lekko nie było, ale to po prostu jest Trophy :) © JPbike
Kategoria dzień wyścigowy, Etapówki MTB, w górach