Ten blog rowerowy prowadzi Jacek ze stolicy Wielkopolski.
Info o mnie.
- przejechane: 177761.50 km
- w tym teren: 64454.10 km
- teren procentowo: 36.26 %
- v średnia: 22.68 km/h
- czas: 324d 18h 52m
- najdłuższy trip: 329.90 km
- max prędkość: 83.56 km/h
- max wysokość: 2845 m
Kategorie
-
Bike Maraton - 38
bikestatsowe zawody - 8
CX - 7
do 100 km - 1125
do 50 km - 1215
do/z pracy - 277
dron - 60
dzień wyścigowy - 249
Etapówki MTB - 31
Festive 500 - 47
Gogol MTB - 62
Kaczmarek Electric - 21
maratony - 178
MTB Marathon - 31
na orientację - 6
nocne - 287
podium, te szerokie też - 36
podsumowanie - 10
pomiar czasu - 66
ponad 100 km - 233
ponad 200 km - 28
ponad 300 km - 4
poza PL - 91
Solid MTB - 30
sprzęt - 45
szoska - 439
Uphill race - 8
w górach - 299
w roli kibica - 10
w towarzystwie - 389
wyprawy - 62
wysokie szczyty - 34
XC - 32
z przyczepką - 4
-
Moja stajnia
w użyciu
Orbea Oiz M20
Black Peak
Canyon Endurace
Scott Scale 740
Sztywna Biria
archiwum
Accent Peak 29
TREK 8500
Kross Action
pechowe accenty
Accent Tormenta 1 - skradziony
Accent Tormenta 2 - skradziony
Accent Tormenta 3 - skasowany
Archiwum
2023
2022
2021
2020
2019
2018
2017
2016
2015
2014
2013
2012
2011
2010
2009
2008
-
2024, Listopad - 6 - 13
2024, Październik - 9 - 21
2024, Wrzesień - 10 - 18
2024, Sierpień - 12 - 20
2024, Lipiec - 14 - 30
2024, Czerwiec - 18 - 40
2024, Maj - 10 - 24
2024, Kwiecień - 15 - 37
2024, Marzec - 12 - 29
2024, Luty - 9 - 27
2024, Styczeń - 9 - 25
2023, Grudzień - 12 - 34
2023, Listopad - 10 - 33
2023, Październik - 9 - 27
2023, Wrzesień - 11 - 28
2023, Sierpień - 8 - 16
2023, Lipiec - 16 - 43
2023, Czerwiec - 11 - 27
2023, Maj - 17 - 36
2023, Kwiecień - 12 - 45
2023, Marzec - 6 - 16
2023, Luty - 8 - 32
2023, Styczeń - 8 - 26
2022, Grudzień - 8 - 20
2022, Listopad - 8 - 25
2022, Październik - 9 - 31
2022, Wrzesień - 12 - 16
2022, Sierpień - 10 - 24
2022, Lipiec - 16 - 37
2022, Czerwiec - 12 - 26
2022, Maj - 16 - 32
2022, Kwiecień - 14 - 49
2022, Marzec - 9 - 30
2022, Luty - 8 - 18
2022, Styczeń - 10 - 27
2021, Grudzień - 10 - 25
2021, Listopad - 11 - 29
2021, Październik - 12 - 35
2021, Wrzesień - 15 - 30
2021, Sierpień - 16 - 24
2021, Lipiec - 20 - 34
2021, Czerwiec - 19 - 42
2021, Maj - 15 - 34
2021, Kwiecień - 15 - 30
2021, Marzec - 12 - 35
2021, Luty - 11 - 32
2021, Styczeń - 13 - 42
2020, Grudzień - 17 - 37
2020, Listopad - 13 - 51
2020, Październik - 14 - 40
2020, Wrzesień - 19 - 33
2020, Sierpień - 20 - 42
2020, Lipiec - 25 - 65
2020, Czerwiec - 21 - 77
2020, Maj - 21 - 75
2020, Kwiecień - 14 - 60
2020, Marzec - 7 - 21
2020, Luty - 15 - 34
2020, Styczeń - 13 - 46
2019, Grudzień - 20 - 76
2019, Listopad - 14 - 50
2019, Październik - 13 - 44
2019, Wrzesień - 24 - 46
2019, Sierpień - 23 - 25
2019, Lipiec - 23 - 31
2019, Czerwiec - 26 - 42
2019, Maj - 25 - 58
2019, Kwiecień - 24 - 75
2019, Marzec - 18 - 56
2019, Luty - 16 - 45
2019, Styczeń - 15 - 53
2018, Grudzień - 18 - 68
2018, Listopad - 10 - 36
2018, Październik - 20 - 42
2018, Wrzesień - 31 - 67
2018, Sierpień - 21 - 82
2018, Lipiec - 18 - 58
2018, Czerwiec - 14 - 55
2018, Maj - 19 - 55
2018, Kwiecień - 18 - 68
2018, Marzec - 14 - 55
2018, Luty - 10 - 52
2018, Styczeń - 10 - 52
2017, Grudzień - 10 - 42
2017, Listopad - 7 - 44
2017, Październik - 10 - 43
2017, Wrzesień - 17 - 46
2017, Sierpień - 19 - 43
2017, Lipiec - 19 - 83
2017, Czerwiec - 17 - 42
2017, Maj - 21 - 60
2017, Kwiecień - 19 - 47
2017, Marzec - 15 - 38
2017, Luty - 13 - 32
2017, Styczeń - 14 - 47
2016, Grudzień - 9 - 14
2016, Listopad - 9 - 24
2016, Październik - 14 - 19
2016, Wrzesień - 14 - 66
2016, Sierpień - 16 - 24
2016, Lipiec - 21 - 41
2016, Czerwiec - 15 - 26
2016, Maj - 24 - 77
2016, Kwiecień - 18 - 47
2016, Marzec - 18 - 42
2016, Luty - 13 - 26
2016, Styczeń - 14 - 39
2015, Grudzień - 14 - 72
2015, Listopad - 8 - 26
2015, Październik - 8 - 23
2015, Wrzesień - 12 - 27
2015, Sierpień - 18 - 31
2015, Lipiec - 16 - 59
2015, Czerwiec - 21 - 72
2015, Maj - 21 - 53
2015, Kwiecień - 20 - 88
2015, Marzec - 19 - 88
2015, Luty - 16 - 59
2015, Styczeń - 15 - 59
2014, Grudzień - 11 - 60
2014, Listopad - 19 - 34
2014, Październik - 12 - 22
2014, Wrzesień - 17 - 37
2014, Sierpień - 18 - 31
2014, Lipiec - 22 - 93
2014, Czerwiec - 18 - 73
2014, Maj - 16 - 76
2014, Kwiecień - 21 - 77
2014, Marzec - 20 - 73
2014, Luty - 16 - 80
2014, Styczeń - 7 - 31
2013, Grudzień - 18 - 87
2013, Listopad - 13 - 78
2013, Październik - 15 - 60
2013, Wrzesień - 16 - 65
2013, Sierpień - 15 - 76
2013, Lipiec - 26 - 161
2013, Czerwiec - 21 - 121
2013, Maj - 20 - 102
2013, Kwiecień - 20 - 116
2013, Marzec - 18 - 117
2013, Luty - 15 - 125
2013, Styczeń - 12 - 92
2012, Grudzień - 20 - 106
2012, Listopad - 10 - 82
2012, Październik - 13 - 46
2012, Wrzesień - 17 - 94
2012, Sierpień - 16 - 99
2012, Lipiec - 23 - 113
2012, Czerwiec - 17 - 97
2012, Maj - 18 - 61
2012, Kwiecień - 20 - 132
2012, Marzec - 20 - 130
2012, Luty - 9 - 57
2012, Styczeń - 10 - 55
2011, Grudzień - 11 - 84
2011, Listopad - 12 - 96
2011, Październik - 20 - 127
2011, Wrzesień - 17 - 170
2011, Sierpień - 23 - 109
2011, Lipiec - 11 - 116
2011, Czerwiec - 3 - 154
2011, Maj - 24 - 186
2011, Kwiecień - 15 - 255
2011, Marzec - 24 - 213
2011, Luty - 26 - 187
2011, Styczeń - 18 - 199
2010, Grudzień - 19 - 173
2010, Listopad - 13 - 106
2010, Październik - 14 - 118
2010, Wrzesień - 15 - 192
2010, Sierpień - 25 - 209
2010, Lipiec - 27 - 126
2010, Czerwiec - 28 - 191
2010, Maj - 20 - 255
2010, Kwiecień - 24 - 220
2010, Marzec - 18 - 196
2010, Luty - 9 - 138
2010, Styczeń - 11 - 134
2009, Grudzień - 12 - 142
2009, Listopad - 11 - 128
2009, Październik - 8 - 93
2009, Wrzesień - 24 - 158
2009, Sierpień - 22 - 118
2009, Lipiec - 19 - 143
2009, Czerwiec - 20 - 94
2009, Maj - 19 - 170
2009, Kwiecień - 25 - 178
2009, Marzec - 14 - 137
2009, Luty - 7 - 50
2009, Styczeń - 11 - 96
2008, Grudzień - 11 - 131
2008, Listopad - 13 - 56
2008, Październik - 17 - 64
2008, Wrzesień - 17 - 62
2008, Sierpień - 21 - 78
2008, Lipiec - 18 - 39
2008, Czerwiec - 24 - 74
2008, Maj - 15 - 23
2008, Kwiecień - 7 - 40
2008, Marzec - 6 - 14
Wpisy archiwalne w kategorii
w górach
Dystans całkowity: | 19196.04 km (w terenie 8978.00 km; 46.77%) |
Czas w ruchu: | 1144:36 |
Średnia prędkość: | 16.74 km/h |
Maksymalna prędkość: | 83.56 km/h |
Suma podjazdów: | 251136 m |
Maks. tętno maksymalne: | 179 (102 %) |
Maks. tętno średnie: | 166 (94 %) |
Suma kalorii: | 3943 kcal |
Liczba aktywności: | 296 |
Średnio na aktywność: | 64.85 km i 3h 52m |
Więcej statystyk |
Niedziela, 16 lipca 2023 • dodano: 30.08.2023 | Komentarze 3
Poranek w moim wykonaniu zleciał spoko, a kompana nie - po wczorajszym rozbijaniu namiocika w deszczu i wietrze, nazajutrz Jarek mówił że wszystko ma mokre i narzekał że jest mu zimno (rano było ok 13°C) i jeszcze do tego wpadł na pomysł abyśmy wybrali się nad morze, bo tam jest cieplej (...)
Oczywiście to marudzenie trochę popsuło mi humor i w trakcie zwijania obozika było trochę męskiego gadania, głównie o dalszych planach naszych skandynawskich wakacji.
Koniec końców udało nam się ruszyć o 9:12 na zaplanowaną trasę.
Nasz obozik. Wizualnie ładnie tam, w rzeczywistości aż tak kolorowo nie jest © JPbike
Na 850m szczycie. Jak widać - wszyscy, włącznie z owcami są traktowani na równi :) © JPbike
Na trasie sławnej Trollstigen © JPbike
Jest pięknie :) © JPbike
Jest pięknie (2) :) © JPbike
Gdy tylko dojechaliśmy do znanej nam do tej pory ze zdjęć Drogi Trolli to oczom naszym ukazał się oczywiście piękny widok na krętą i wąską drogę z równie pięknym wodospadem, jak i obaj byliśmy zaskoczeni, bo spodziewaliśmy się ... podjazdu tędy, a nie zjazdu ... :)
Droga Trolli zdobyta - piona kompanie :) © JPbike
Fragment Trollstigen (1) © JPbike
Fragment Trollstigen (2) © JPbike
Zjazd tędy dostarcza frajdy :) Tu kompan w akcji :) © JPbike
Fragment Trollstigen (3) © JPbike
No i dojechałem do jedynego na świecie znaku "Uwaga Trolle" :) © JPbike
Znak "Uwaga Trolle" w całej okazałości © JPbike
No i nie zabrakło kolekcji trolli, zresztą tam jest ich więcej, tyle że jedni się pochowali i nie wpadli mi w kadr, a drudzy są do kupienia w postaci figurek :)
Troll z lodzikiem © JPbike
Troll długowłosy motocyklista © JPbike
Trójgłowy Troll © JPbike
No i jazda dalej, cały czas jest pięknie :) © JPbike
Przed Åndalsnes kończymy jazdę sceniczną drogą nr 63 i przed nami "najnudniejszy" i ostatni etap wyprawy - długa jazda główną drogą E 136 wzdłuż linii kolejowej do Otty, czyli miejsca gdzie zaczynaliśmy naszą rundę.
Piękne ujęcie - dokładnie tam tak ładnie jest :) © JPbike
Wielkość tych gór cały czas imponowała © JPbike
Jest pięknie (3) :) © JPbike
Przy jednym przystanku autobusowym zatrzymujemy się na odpoczynek, zrobiło się ciepło. Kompan ma średnie samopoczucie i zjeżdża nad rzekę załatwić swoje potrzeby, a ja ruszam dalej informując Jarka że zatrzymam się w jakimś dogodnym miejscu.
I tak zatrzymałem się po paru km, przy budce dla kolejarzy z gniazdkiem 220V, by podładować elektronikę, a następnie po ujechaniu kolejnych parunastu km przy bocznej dróżce i tam zarządziłem ponad godzinny postój + kawa. W obu miejscach kompana nie wypatrzyłem, zatem wysłałem wiadomości, odpowiedzi brak. Jadę dalej, co jakiś czas zerkając na telefon i nadal cisza.
Dłuższa i samotna przerwa w oczekiwaniu na kompana © JPbike
Kręcąc dalej, zaczął się podjazd z przyzwoitym dla sakwiarzy nachyleniem i prowadzący na pokaźny, ze 600m płaskowyż z górami na horyzontach. Do tego zaczęło wiać centralnie we mnie i pojawiły się w okolicy chmury deszczowe.
Widoczek znad płaskowyżu © JPbike
W końcu, po przejechaniu 78km trasy dostaję wiadomość - okazuje się że Drogbas znajduje się... ponad 30km przede mną i łapią go skurcze, czyli musiał nieźle pocisnąć i gdzieś się mijaliśmy/przegapiliśmy. No to kompan robi odpoczynek w budce autobusowej, a jadę dalej i tak po jakimś czasie docieram do owej budki. W deszczowej aurze robimy obiad, przestaje padać i jazda dalej wspólnie.
Uwaga łosie - tych zwierzaków niestety nie spotkaliśmy © JPbike
W mieście Dombas znajdujemy otwarty market (jest niedziela) i robimy zakupy.
Wspomniany i długi płaskowyż z górami na horyzontach się skończył, no to zjeżdżamy w dół, kilometraż tegoż dnia mamy najdłuższy na wyprawie, zgodnie z zapisaną trasą w nawigacji skręcamy na boczny asfalcik, by po dotarciu do wioski Dovre bez problemu znaleźć fajne miejsce na nocleg - przy czwartoligowym boisku piłkarskim.
Dokumentacja skąd przeważnie braliśmy wodę do bidonów :) © JPbike
Noclegownia przy boisku. Godzina 21:49 © JPbike
TRASA (na stravie)
KLIK do dnia szóstego, KLIK do dnia ósmego
Kategoria ponad 100 km, poza PL, w górach, w towarzystwie, wyprawy
Sobota, 15 lipca 2023 • dodano: 27.08.2023 | Komentarze 2
Noc (raczej szaruga, bo ciemności nie było) na pięknej górskiej polance zleciała całkiem spoczko, trochę wiało.
Poranek mieliśmy słoneczny i w takich klimatach przyszło nam zjeść śniadanie, wypić kawę i zwinąć obozowisko.
Godzina 4:45 - zrobiłem mały obchód bazy © JPbike
Po ruszeniu o 9:43 stopniowo narastało zachmurzenie i tak już z krótkimi słonecznymi przebłyskami zostało do końca szóstego dnia wyprawy - najbardziej górzystego :)
Tędy żeśmy podjeżdżali, czyli mocny początek dnia © JPbike
Ależ sceneria na końcówce podjazdu © JPbike
Chwila postoju na wysokości ponad 1000m © JPbike
Lipcowego śniegu nie brakowało © JPbike
Kompleks narciarski Stryn Sommerski (1060m) © JPbike
Surowe skandynawskie piękno gór © JPbike
Jest pięknie :) © JPbike
Spory odcinek naszej drogi biegł po takim twardym szuterku © JPbike
Na scenicznej drodze nr 63 - jazda zdobyć Geirangerfjord © JPbike
Nad Djupavatnet, górskie jezioro na wysokości 1030m © JPbike
Czas na 15km zjazd z 1030m do... poziomu morza :) © JPbike
Imponująca sceneria ze zjazdu. Ten niebieski punkcik to kompan :) © JPbike
Tam leży Geiranger © JPbike
No i JEST. Zobaczyć TO na własne oczy - duże COŚ :) © JPbike
Tamtą drogą, tzw drabiną będziemy jechać dalej © JPbike
Po zjechaniu do osady Geiranger, w której ruch turystyczny w sezonie jest spory - zwiedzanie mocno ograniczyliśmy do przejazdu jedynie główną drogą.
Ten piękny fiord widziany od dołu © JPbike
Czas na wspinaczkę z poziomu morza na ponad 650m © JPbike
W nogach mieliśmy 65km, a jakiegoś fajnego miejsca na przerwę obiadową brakło, zatem zatrzymaliśmy się przy serpentynie z paskudnym duktem (chaszcze) prowadzącym do lasu i czas się posilić + kawa.
Jarek poinformował mnie że przestało mu się podobać to częste podjeżdżanie typu poziom morza - wysoko - poziom morza - (...). Trudno, co zrobić? zawrócić? innych dróg brak - wokół same strome stoki, a jedyna łatwiejsza (i płatna) opcja to długi rejs promem. Koniec końców udaje nam się ruszyć dalej na zaplanowaną trasę.
Geirangerfjord - faktycznie najpiękniejszy :) © JPbike
Pocztówka znad (tłocznego) punktu widokowego na Geirangerfjord © JPbike
Po zdobyciu szczytu mamy taki spoczko i długi zjazd © JPbike
Po zjechaniu do Eidsdal, postój przy sklepie i przed nami ostatnia na wyprawie przeprawa promowa.
Nudny ten prom - burty tak wysokie że podziwiać można tylko niebo © JPbike
Czas na ostatni podjazd dnia. Tu przy drodze typowe norweskie domy © JPbike
Przejazd wśród plantacji truskawek © JPbike
Podjazd w stronę Trollstigen okazuje się być długim i z łagodnym nachyleniem © JPbike
Jest pięknie (2) :) © JPbike
To już na dużej wysokości, zaczęło popadywać © JPbike
Po przekroczeniu 120km i wjechaniu na wysokość prawie 700m czas szukać miejscówki na rozbicie namiotu. Tym razem jest ciężko - po jednej stronie barierki, krzaczory i potok, a po drugiej skałki i podmokły teren.
Do tego u mnie zaczęło się odzywać lewe kolano - stara kontuzja, byłem na to przygotowany, wioząc w sakwie opaski na kolana.
Koniec końców malutki skrawek terenu tuż przy drodze udaje się znaleźć i rozbijamy swoje namioty. Nie jest łatwo, bo zaczęło padać i wiać. Kompan oczywiście z paskudnej miejscówki, jak i paskudnej pogody jest !#!$%&!!. W końcu nam się udaje, obok zatrzymuje się niemiecki kamper i też zostaje na noc. Deszcz osłabł i (chyba) ustał. Pora spać i już.
TRASA (na stravie)
KLIK do dnia piątego, KLIK do dnia siódmego
Kategoria ponad 100 km, poza PL, w górach, w towarzystwie, wyprawy, wysokie szczyty
Piątek, 14 lipca 2023 • dodano: 21.08.2023 | Komentarze 2
Po pobudce spodziewałem się że po wczorajszym wieczornym deszczu będzie padać również w nocy (raczej w trakcie szarugi, bo widno jest długie), tak jednak nie było - po wyjściu z namiotu sucho jest, czyli można było spoczko rozpocząć procedurę zwijania obozowiska + śniadanie + kawa.
Drogbasowi w trakcie przypinania bikepackingowych sakw wór z namiotem nagle zleciał ze skalnej skarpy do jeziora, a kompan był już ubrany kolarsko a ja jeszcze nie - więc w klapkach szybko zszedłem na skalisty brzeg, wszedłem do wody, do ud i kijem udaje mi się wyłowić wór, który na szczęście unosił się na powierzchni wody. Po tym Jarek się !!$%&*! bo myślał że zawartość będzie mokra - w sumie niepotrzebnie, bo okazało się że ów wór ma dobrą wodoodporność.
No to ruszamy o 9:39, mając bardzo dobrą pogodę na rower - przewaga chmur i średnio 16°C.
Tegoż dnia dominowała jazda wzdłuż fiordów, górskich rzek i jezior, nie brakło kilku porządnych podjazdów i zjazdów, a na koniec trafił się nam podjazd kategorii HC (kto oglądał górskie etapy TdF, ten wie) :)
Stara pozarastana droga obok tunelu © JPbike
Powyższą drogą nie ujechaliśmy daleko - trzeba było zawrócić, bo pojawiło się skalne zwalisko i nawrotka w stronę tunelu.
Kolejne promowanie na wyprawie © JPbike
Po zjechaniu z promu rozpoczęła się taka klimatyczna jazda wzdłuż Innvikfjordu © JPbike
Nic, tylko pomykać tędy :) © JPbike
Jest pięknie :) © JPbike
Im częściej kręcimy tunelami, tym bardziej poznajemy klimaty panujące w środku © JPbike
Norwegowie to mają fajne pomysły na kwietniki z widokiem na fiordy © JPbike
Kolejny tunel - tutaj rowerzyści przed wjazdem wciskają przycisk ostrzegania © JPbike
Chociaż na fotce nie widać dobrze - tu iluminacja taka że elegancko eksponuje skały :) © JPbike
Dojeżdżamy do miasta Stryn i czas na zakupy © JPbike
Przerwa obiadowa. W międzyczasie dopadł nas przelotny deszcz © JPbike
Jazda dalej, wzdłuż Strynevatnet © JPbike
Jest pięknie (2) :) © JPbike
Na takim bocznym asfalciku najlepiej :) © JPbike
Jest pięknie (3) :) © JPbike
Przejazd przez wioskę Hjelle © JPbike
Zaczynamy podjazd dnia, wzdłuż rzeki Hjelledøla © JPbike
Imponujący widok na lodowiec Jostedalsbreen © JPbike
Zarówno ciężki podjazd, jak i widoczki robią wrażenie © JPbike
Jest pięknie (4) :) © JPbike
Spotkanie ze starymi Volvo © JPbike
I tak po wjechaniu na wysokość ponad 730m (oczywiście wspinaczkę zaczynaliśmy niemal od poziomu morza) zarówno ja, jak i Jarek byliśmy już nieźle zmęczeni, zatem zbaczamy z drogi i od razu jest SUPER miejscówka na obozowisko - patrz fotka poniżej :)
Nic, tylko korzystać z uroków wyprawowego życia :) © JPbike
Nasi sąsiedzi :) © JPbike
Stamtąd przyjechaliśmy (by dron) © JPbike
Tamtędy pojedziemy następnego dnia (by dron) © JPbike
TRASA (na stravie)
KLIK do dnia czwartego, KLIK do dnia szóstego
Kategoria ponad 100 km, poza PL, w górach, w towarzystwie, wyprawy
Czwartek, 13 lipca 2023 • dodano: 08.08.2023 | Komentarze 3
Pobudka, śniadanie, zwijanie obozowiska i o 9:55 ruszamy w dalszą drogę. Tegoż dnia aurę mieliśmy pochmurną i z komfortowymi 18°C.
Jak się później okazało - w trakcie tegoż dnia dominowała jazda wśród pięknych norweskich rzek i jezior, poza tym do pokonania mieliśmy jeden długi i solidny podjazd, o szybkim zjeździe nie wspominając :)
Właściwie cały czas mieliśmy piękne norweskie klimaty © JPbike
Zachwycająca norweska przyroda (nad Haukedalsvatnet) © JPbike
Nic, tylko kręcić tędy :) © JPbike
Czas na solidną wspinaczkę © JPbike
Kompan na tym podjeździe, na 540m szczyt pokazał moc :) © JPbike
Po szybkim zjechaniu czekała nas dłuższa jazda w takich klimatach © JPbike
Fajna miejscówka na odpoczynek (nad Holsavatnet) © JPbike
Na bocznej szosie wzdłuż sporego i uroczego Jølstravatnet © JPbike
Nic, tylko pomykać tędy :) © JPbike
Przekraczamy jezioro groblą. Te wysoko wyrastające z wody góry robią wrażenie © JPbike
Po przejechaniu 71km, w miasteczku Skei robimy pitstop na zakupy żywnościowe.
Parę ładnych km-ów pokonywaliśmy główną drogą E39 © JPbike
Taka sytuacja na głównej drodze w Norwegii to normalka :) © JPbike
Opuszczone domostwa przy bocznej szosie © JPbike
Kolejny tunel na naszej trasie - ten jest krotki (170m) © JPbike
I tak po zrobieniu tegoż dnia ponad stówki decydujemy się na szukanie miejsca do przenocowania - ponownie z tym nie mieliśmy problemów, czyli przed wjazdem do następnego tunelu zbaczamy na starą i pozarastaną drogę, która szybko zaprowadziła nas w dół, aż na sam brzeg jeziora. No to rozbijamy namioty, posilamy się. W planie była kąpiel z pływaniem w jeziorze, ale nadciągnęły grubsze chmury, ochłodziło się i zaczęło padać. Zatem szybkie mycie, kolacja, wspólne piwko i czas spać.
Nasze fajne obozowisko, nad jeziorem Breimsvatnet © JPbike
Obozowisko widziane z drona. Mamy nawet schody do wody :) © JPbike
No i zaczelo padać ... © JPbike
TRASA (na stravie)
KLIK do dnia trzeciego, KLIK do dnia piątego
Kategoria ponad 100 km, w górach, w towarzystwie, wyprawy, poza PL
Środa, 12 lipca 2023 • dodano: 06.08.2023 | Komentarze 3
W nocy ponownie coś tam popadało, a poranek mamy słoneczny. Pobudka i śniadanie zeszły nam sprawnie. Natomiast w trakcie pakowania u kompana było trochę stresu i pośpiechu, bo po pierwsze - bikepacking zajmuje więcej czasu od wersji sakwiarskiej (mojej), a po drugie - tutejszy prom mamy o 10:30 (kursuje co godzinę). Koniec końców zdążyliśmy i można było rozpocząć trzeci dzień wyprawy bez opóźnienia.
Fajny i widokowy rejs po Sognefjordzie © JPbike
Typowa i piękna norweska wioska (Solvorn) nad fiordem © JPbike
Opuszczając prom trzeba było pokonać solidny podjazd © JPbike
W drodze do Sogndal © JPbike
W mieście Sogndal robimy pitstop na zakupy żywnościowe.
Jazda (ponownie) wzdłuż Sognefjordu. Cała droga nasza - obok jest tunel dla aut © JPbike
Przejazd przez Hermansverk © JPbike
Jak widać - pogoda zaczęła się zmieniać, deszczyk i nas też dopadł © JPbike
Drugi tegoż dnia rejs promem (Hella - Dragsvik) © JPbike
Mimo zmiennej aury cały czas jest pięknie :) © JPbike
Uroczo tam (Sværafjorden) © JPbike
Po przejechaniu 77km, w miejscu gdzie skończył się fiord (Vetlefjorden) i zaczyna się długi podjazd, w przystanku autobusowym robimy przerwę obiadową.
W międzyczasie mijają nas dwie dziewczyny na wyprawowych kolarkach - później okaże się że tegoż i następnego dnia jeszcze parę razy będziemy się mijać - to były fajne chwile :)
Zaczynamy solidną wspinaczkę w takiej cudnej scenerii © JPbike
Uroki norweskich hytt © JPbike
Klimatyczny norweski las © JPbike
Serpentynowa wspinaczka (by dron) © JPbike
Chwilunia przerwy z porcją superwidoczków :) © JPbike
Dawaj JPbike!!! Fota od kompana :) © JPbike
No i podjechane (720m). Można odsapnąć © JPbike
Tak, tędy podjeżdżaliśmy :) © JPbike
Jest pięknie nad tym górskim jeziorem (Nystølsvatnet) © JPbike
Surowe norweskie piękno. Te hytty (po prawej) fajnie wtapiają w otoczenie © JPbike
Surowe norweskie piękno (2) © JPbike
Kolejne fajne spotkanie z owcami :) © JPbike
Surowe norweskie piękno (3) © JPbike
Pojawiły się drzewa, co oznacza że zaczynamy zjazd © JPbike
No i pozjeżdżaliśmy sobie wśród klimatycznych niskich drzew i uroczych górskich potoków.
Czas szukać miejscówki do przenocowania - po dojechaniu do wioski Lyngstadbotnen od razu się coś znalazło, czyli boisko piłkarskie ze słabą (szutrową) nawierzchnią, obok znajdowała się rzeka, w której można było się umyć, w moim przypadku nago :)
Wspólne piwko, kolacja i można iść spać po kolejnym fajnym dniu wśród fiordów i gór.
Nasza spoczko miejscówka na boisku piłkarskim © JPbike
TRASA (na stravie)
KLIK do dnia drugiego, KLIK do dnia czwartego
Kategoria ponad 100 km, poza PL, w górach, w towarzystwie, wyprawy
Wtorek, 11 lipca 2023 • dodano: 03.08.2023 | Komentarze 3
Po pobudce kompan mówił że w nocy padało - faktycznie po wyjściu z namiotu mokro wszędzie.
Z racji że nocowaliśmy na terenie strzelnicy myśliwskiej i nikt z gospodarzy nie przyjechał, więc nazajutrz mogliśmy troszkę wysuszyć namioty i zjeść śniadanie z obowiązkową każdego dnia kawą w zadaszonej wiacie przeznaczonej do ćwiczebnego strzelania.
Na dalszą trasę ruszyliśmy o 10:06, pogoda tegoż dnia zrobiła się typowo skandynawska - czyli mieszanka chmur, przelotnych deszczów i z temperaturą na poziomie 15°C (idealna na długie podjazdy).
Tegoż dnia w większości kręciliśmy jedną z najbardziej scenicznych dróg świata - norweską drogą nr 55, którą szczególnie polecamy każdemu, kto pragnie zobaczyć imponujące, piękne i surowe górskie skandynawskie klimaty :)
No to zaczynamy stopniową wspinaczkę © JPbike
Przy norweskich drogach takich mniejszych i większych skałek jest pełno © JPbike
Lekko nie było, ale dla widoczków jakie nas czekają - WARTO :) © JPbike
Chwilunia przerwy na punkcie widokowym Leirdalen © JPbike
Wjeżdżamy w krainę górskich szczytów z chmurami © JPbike
Klimaty na ponad 1000m wysokości © JPbike
Nie brakło spotkania z owcami, nawet ptak załapał się w kadr :) © JPbike
Imponująca sceneria © JPbike
Wysoko, coraz wyżej © JPbike
To się nazywa spełnianie wyprawowych marzeń :) © JPbike
Ależ żeśmy wysoko zajechali, co z tego że chłodno jest :) © JPbike
Najwyższy punkt wyprawy zdobyty © JPbike
Po osiągnięciu szczytu mamy trochę jazdy po takim pięknym i surowym pół-płaskowyżu © JPbike
Za kompanem super atrakcja - lodowiec w Parku Narodowym Jotunheimen © JPbike
Tak, to droga którą jechaliśmy © JPbike
Ciekawi jesteśmy ile śniegu leży tutaj zimową porą :) © JPbike
Jest pięknie :) © JPbike
Czas na ponad 20km zjazd © JPbike
Z takich chwil to tylko korzystać © JPbike
Nasza zjazdowa sceneria © JPbike
Przerwa obiadowa na przydrożnym parkingu © JPbike
Zaczęło padać - byliśmy na to przygotowani :) © JPbike
Po posileniu się jazda dalej w dół, aż do samego fiordu © JPbike
Nasza sceneria zjazdowa z dodatkiem deszczu © JPbike
No i zjechane. Fajnie tak gnać w dół ponad 20km z wysokości 1300m do poziomu morza :) © JPbike
Nad Sognefjordem - najdłuższym fiordem, o długości aż 203km © JPbike
W Skjolden robimy zakupy i jazda boczną drogą wzdłuż wielkiego fiordu. Przestało padać.
Widoczek na Sognefjord © JPbike
W tym tunelu oświetlenia brak - mocne wrażenia gwarantowane :) © JPbike
No i dojechaliśmy do wioski Ornes, w której kończy się droga i dalej trzeba się przeprawić promem - po sprawdzeniu rozkładu kursowania okazuje się że nie zdążyliśmy i najbliższy rejs będzie następnego dnia rano.
Dla nas to nic straconego, ponad stówkę na liczniku mamy i można spoczko szukać miejscówki na obozowisko - po krótkich poszukiwaniach rozbijamy namioty przy dość stromej skarpie nad drogą.
Całkiem fajne obozowisko się trafiło, do tego z widokiem na fiord © JPbike
Dronowy widoczek na Sognefjord - faktycznie jest wielki © JPbike
Dzień był bardzo interesujący i pełen fajnych przeżyć - zatem browarek smakował super :) © JPbike
TRASA (na stravie)
KLIK do dnia pierwszego, KLIK do dnia trzeciego
Kategoria ponad 100 km, poza PL, w górach, w towarzystwie, wyprawy, wysokie szczyty
Poniedziałek, 10 lipca 2023 • dodano: 26.07.2023 | Komentarze 4
Trzecia wielodniowa wyprawa rowerowa z Drogbasem udanie zrealizowana.
Tym razem padło na norweskie fiordy i góry, czyli lekko nie było, zwłaszcza że tamtejsze podjazdy często zaczynają się na... poziomie morza, a szczyty nierzadko przekraczają 1000m wysokości, a z takim sakwiarskim obciążeniem mój obładowany rumak ważył ponad 40 kg :)
Norwegia to spory powierzchniowo górzysty kraj, zatem z racji ograniczonego wolnego czasu (2 tygodnie) - wybraliśmy wariant z samochodowym dojazdem na miejsce startu/mety i stamtąd pokonywaliśmy w ciągu 8 dni ponad 900km rundę z imponującym 11400m przewyższeniem.
Pogodę jak na Skandynawię przystało, mieliśmy bardzo zmienną, w trakcie całego pobytu było dosłownie wszystko co jest związane ze zmieniającą się aurą - brakowało tylko opadów śniegu i... upałów :)
W temacie miejscówek do przenocowania - w Norwegii, Szwecji i Finlandii rozbijanie namiotów na dziko jest legalne, czyli luzik był :)
No i najważniejsze - towarzyszący mi kompan Jarek spisał się świetnie, za co dziękuję - bez niego nie dałbym rady sam spełnić swojego marzenia, jakim właśnie była ta wyprawa po krainie fiordów :)
Rozgrzewka - okolice Skabu, 54.54km, 1320m up - KLIK do relacji
Dzień 1 - Skabu - 12km za Lom, 125.29km, 1196m up - KLIK do relacji
Dzień 2 - Lom - Ornes, 105.79km, 1605m up - KLIK do relacji
Dzień 3 - Ornes - Lyngstadbotnen, 111.42km, 1444m up - KLIK do relacji
Dzień 4 - Lyngstadbotnen - 6km przed Sandane, 104.39km, 912m up - KLIK do relacji
Dzień 5 - Sandane - 2km za Videseter, 109.93, 1900m up - KLIK do relacji
Dzień 6 - Videseter - przed Trollstigen, 124.27km, 1992m up - KLIK do relacji
Dzień 7 - Trollstigen - Dovre, 138.86, 1197m up - KLIK do relacji
Dzień 8 - Dovre - Skabu, 91.13km, 1159m up - KLIK do relacji
Rozjazd - Rallarvegen, 106.26km , 1296m up - KLIK do relacji
No to jedziemy. Drogi w Norwegii są spoko © JPbike
Norweski klimacik © JPbike
W miarę nabierania wysokości krajobrazy są fantastyczne © JPbike
Ten widok robi wrażenie :) © JPbike
Jak tam pięknie :) © JPbike
Nad Sognefjordem (fiord o długości aż 203km) © JPbike
Na całej trasie przepraw promowych mieliśmy cztery © JPbike
Ta urocza droga to alternatywa dla rowerów, obok biegnie tunel © JPbike
Wzdłuż i wszerz fiordów - tylko pomykać :) © JPbike
Kolejna wspinaczka zaliczona © JPbike
Na norweskich drogach takie spotkania to normalka © JPbike
Norweski klimacik (2) © JPbike
Takich wspinaczek mieliśmy sporo - siła musi być :) © JPbike
Dokumentacja jak bardzo tutejsze góry wyrastają z wody :) © JPbike
Typowe asfalty na północy © JPbike
Tuneli też było sporo - jedne straszyły, drugie to przyjemność :) © JPbike
Widoczek na fiord z podjazdu © JPbike
Za kompanem imponująca jest ta góra z lodowcem © JPbike
Nasza najfajniejsza miejscówka do przenocowania :) © JPbike
Śniegu nie brakowało © JPbike
Surowe skandynawskie piękno © JPbike
Bez komentarza :) © JPbike
Geirangerfjord - faktycznie najpiękniejszy :) © JPbike
Przejazd wśród plantacji truskawek © JPbike
Droga Trolli zdobyta - piona kompanie :) © JPbike
Sławny znak "Uwaga Trolle" - fota z dedykacją dla Trollkinga :) © JPbike
Wielkość tych gór cały czas imponowała © JPbike
Uwaga łosie - tych zwierzaków niestety nie spotkaliśmy © JPbike
No i zaplanowana runda domknięta, czas na toast :) © JPbike
Nasza hytta na koniec wyprawy - przytulna chatka :) © JPbike
Kategoria podsumowanie, poza PL, w górach, w towarzystwie, wyprawy
Poniedziałek, 10 lipca 2023 • dodano: 31.07.2023 | Komentarze 4
No i w końcu zaczęła się długo wyczekiwana tytułowa wyprawa.
Poranna krzątanina śniadaniowo - sprzętowa przebiegła sprawnie i o 9:45 ruszyliśmy spod bazy na kempingu w Skabu i mając tegoż dnia piękną pogodę z temperaturką na poziomie 25°C - dla Norwegów to upalne wartości :)
Wypada dodać - wczorajszego dnia wieczorem gospodarzowi kempingu wręczyliśmy polską wódkę, byśmy mogli tam spokojnie zostawić auto na tydzień :)
My gotowi, przybijanie piona na powodzenie i można ruszać :) © JPbike
Wyprawę zaczynamy ze sporej wysokości, na początek długi zjazd w górskich klimatach © JPbike
Po 20km szybkiego zjazdu czas na jazdę w dolinie rzeki Gudbrandsdalslågen © JPbike
W Norwegii dominują drewniane domy i widoczne za kompanem szerokie studzienki © JPbike
Jest OK - Drogbas to potwierdza :) © JPbike
Kajakarze górscy w akcji © JPbike
Drogbas to miłośnik wszelakich zwierzaków - tu coś przekazuje koniom :) © JPbike
Po przejechaniu ponad 50km dotarliśmy do Otty - miasta w którym zaczynamy i za tydzień będziemy kończyć naszą rundę.
No to jazda. Norweskie drogi są spoczko © JPbike
Uroki norweskich hytt © JPbike
Porządny i widokowy podjazd na bocznej drodze © JPbike
Po podjechaniu oczywiście jest zjazd. Jedziemy w stronę tych ośnieżonych gór © JPbike
Wzdłuż szerokiej rzeki Otty © JPbike
Tunel z zakazem dla rowerów, alternatywą dla nas jest ścieżka obok (by dron) © JPbike
Po przejechaniu 94km, obok powyższego tunelu czas na przerwę obiadową.
Przerwa obiadowa w toku :) © JPbike
Norweski klimacik - w Lom © JPbike
W Lom robimy pitstop na zakupy żywnościowe.
Przy okazji zamieniłem kilka słów z dziewczyną - też na rowerze z sakwami.
Stavkirke (kościół klepkowy) w Lom © JPbike
Fragment szutrowej bocznej drogi. Jedziemy w górę rzeki Bøvra © JPbike
Po przejechaniu ponad 120km czas szukać miejscówki do przenocowania.
Najpierw badamy teren blisko rwącej rzeki - jest nierówno i podmokle, zatem całkiem spoczko miejsce znajdujemy kawałek dalej, w pobliżu naszej dalszej drogi, na terenie obok strzelnicy. Rozbijamy namioty, posilamy się i czas spać.
Pierwsza norweska miejscówka - całkiem spoczko © JPbike
TRASA (na stravie)
KLIK do podsumowania, KLIK do dnia drugiego
Kategoria ponad 100 km, poza PL, w górach, w towarzystwie, wyprawy
Niedziela, 9 lipca 2023 • dodano: 24.07.2023 | Komentarze 2
Dwutygodniowych norweskich wakacji czas zacząć :)
Po pokonaniu autem polskich 300km, promowych 185km (nocny rejs) i w końcu szwedzko-norweskich ponad 900km spoko dotarliśmy do naszego domku położonego w malutkiej mieścinie Skabu, na wysokości 800m.
Gdy tylko poszliśmy spać - zaskoczyło mnie długie widno, o północy nadal jest jasno :)
Tegoż dnia nazajutrz panowała piękna pogoda i czas na tytułowe kręcenie, bez sakw i w stronę okolicznych gór.
Jest pięknie. Jedziemy w stronę tej góry © JPbike
Pierwszy terenik i od razu takie fajne spotkanie :) © JPbike
Klimatyczny kościółek w Kvikne © JPbike
Fajne są te norweskie hytty (domki z trawiastymi dachami) © JPbike
Tak, tędy kręciliśmy (na wysokości ok 900-1000m) (by dron) © JPbike
Jest fajnie. Każdy tutejszy kilometr to nowe przeżycia :) © JPbike
Na całej trasie spotkaliśmy więcej owieczek niż ludzi :) © JPbike
Piękny widoczek. Tylko korzystać :) © JPbike
Uroki hytt i charakterystyczne norweskie ogrodzenie © JPbike
Spojrzenie z bliska na trawiasty dach © JPbike
Tu na szczęście "Bum" nie było :) © JPbike
Takich uroczych wodospadzików mijaliśmy mnóstwo © JPbike
Widoczek ze zjazdu © JPbike
Przejazdu tunelem nie zabrakło © JPbike
Kategoria do 100 km, poza PL, w górach, w towarzystwie
Niedziela, 11 czerwca 2023 • dodano: 19.06.2023 | Komentarze 2
No i mamy ostatni etap do pokonania - zastanawiałem się co tym razem na finałowej trasie orgi nam uszykowali - po przejechaniu tegoż etapu stwierdzam jedno - było dosłownie wszystko do Pure MTB i by osiągnąć wynik, trzeba było z siebie sporo wycisnąć zarówno z siły, jak i z techniki.
Start i metę ulokowano przy Pałacu Jedlinka w Jedlinie-Zdrój, znajduje się tam również browar, aż mnie kusiło ... :)
Po ruszeniu jazda niedługim asfaltem, oczywiście podjazdowym i wjeżdżamy na teren z duktem prowadzącym na szczyt Borowej (853m). Ów podjazd jest dość ciężki, kręciliśmy w tłoku i przez to dwa strome fragmenty musiałem zbutować (przyblokowali mnie).
Po zdobyciu szczytu z nową wieżą widokową czas na techniczny zjazd, na którym poprzedzający mnie zawodnicy narobili bałaganu z wyborem różnego toru zjazdowego i nie dałem rady czysto i z frajdą zjechać całości.
Po tym mamy jazdę typu góra-dół na sporej wysokości i powolutku stawka się rozciąga, wyprzedzam póki jest miejsce i power, przy tym zauważam że w mojej części peletonika jedzie niemało dziewczyn - fajna sprawa :)
Na jednym technicznym zjeździe z luźnymi kamyczkami sporo przede mną butuje, a ja zjeżdżam do chwili przyblokowania mnie (znowu) i nagle niespodziewany ostry skręt na wąski singielek, który okazuje się znanym z 2 etapu tym super długim i wąskim singlem poprowadzonym po stromym zboczu, tyle że w odwrotnym kierunku, co za tym idzie - leciutko podjazdowym.
Pomykając tędy szybko utworzyła się kilkuosobowa grupka, ja znalazłem się w ogonie, o wyprzedzaniu nie ma mowy - jest wąsko, a po lewej leśna przepaść.
I tak parę kilometrów pokonaliśmy w grupce, przy tym tempo było dla mnie za wolne - dzięki temu troszkę odpocząłem.
Po wjechaniu na szerszy dukt od razu szybki zjazd, przekraczamy szosę i czas na długi podjazd, zresztą znany mi nie tylko z 2 etapu (odwrotny kierunek), ale i z pewnej majówkowej wycieczki.
Już na początku tegoż podjazdu czułem że mam zapas sił, więc zaatakowałem, wyprzedzając kilka osób naraz i resztę całego podjazdu pokonałem solo, po drodze jeszcze 3 osoby udało mi się dojść i wyprzedzić - to były moje najlepsze chwile na tym etapie :)
Po wjechaniu na wysokie partie i minięciu bufetu przy Andrzejówce jeszcze trochę wspinaczki na 903m szczyt i techniczny zjazd, po czym następuje długi, szybki i szutrowy zjazd do Sokołowska - ten odcinek jest znany mi z 1 etapu i zaczynamy długi podjazd z narastającym nachyleniem - moje tempo już (niestety) trochę spadło.
No to szczyt osiągnięty, ponownie szybki, szutrowy zjazd, ostatni bufet i czas na tzw. mocno dającą w kość golonkową końcówkę - czyli wysysające mnóstwo sił ostatnie podjazdy i wymagające zjazdy - jadąc tędy faktycznie było już ciężko, do tego troszkę tasowania w stawce też było, jak i zaczęliśmy wyprzedzać tych z krótszego dystansu (Adventure).
Przedostatni i najbardziej hardcorowy na całej etapówce fragment zjazdu odpuszczam, nawet przy zejściu z rowerem były problemy, bo to niemal pionowa ścianka usiana pokaźnymi korzeniami, a na dole czekała na ofiary karetka ... :)
No i został do pokonania jeszcze jeden niedługi i ciężki podjazd z momentami typu: „mam nadzieję żę to już koniec podjazdu, no nie, jeszcze kawałek pod górę...“ :)
W końcu zjazd do mety, najpierw szeroki, z paroma kałużami do ominięcia, po czym wpadamy na wyprofiowany i bardzo kręty singielek na polance, prowadzący wprost na końcową kreskę i etapówka ukończona, koszulka finishera zdobyta i dostałem karteczkę z napisem "BEER" :)
A co sobie powiedziałem na mecie: „Szkoda że to już koniec, pewnie za rok wracam“ :)
79/132 - open classic
31/55 - M4
Generalka
73/122 - open classic
31/51 - M4
Foto powered by BIKELIFE
Tłoczno na (pierwszym) podjeździe © JPbike
W akcji na górskim szuterku © JPbike
Zacne są te wąskie singielki :) © JPbike
Kolejna koszulka Finishera w mojej kolekcji :) © JPbike
Kategoria dzień wyścigowy, Etapówki MTB, w górach